6437

Szczegóły
Tytuł 6437
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6437 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6437 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6437 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Andrzej Piskulak "Trans - Gombrowicz" - cze�� I Od autora. W zwi�zku ze zbli�aj�cym si� "Rokiem Gombrowicza" pragn� czytelnik�w Biblioteki Internetowej "Exlibris" poinformowa� o tym, co si� b�dzie dzia�o w regionie �wi�tokrzyskim oraz w ca�ym kraju w celu upami�tnienia autora "Ferdydurke". W miar� zdobywania przeze mnie materia��w, b�d� je publikowa� w kolejnych odcinkach. Specjalnie dla Biblioteki Internetowej "Exlibris" utworzy�em w�a�nie ten cykl zatytu�owany "Trans - Gombrowicz". W pierwszej cz�ci spr�bowa�em zdefiniowa� poj�cie "Rok Gombrowiczowski" oraz dokona� swego rodzaju inwentaryzacji tego, co pozosta�o po wielkim pisarzu i jego rodzinie w �wi�tokrzyskiem. Uda�o mi si� uzyska� obszerne wypowiedzi takich znakomitych publicyst�w, jak mistrzyni reporta�u biograficznego, Joanny Siedleckej - autorki legendarnego ju� chyba "Ja�nie Panicza", nieocenionego dla literatury polskiej profesora Janusza Odrow��a - Pieni��ka oraz znakomitego krytyka literackiego Jana Zdzis�awa Brudnickiego. Szkic pt. "�wi�tokrzyski Transatlantyk Gombrowiczowski" napisa�em dla "�wi�tokrzyskiego Kwartalnika Literackiego" wydawanego przez kielecki oddzia� Zwi�zku Literat�w Polskich. Inne materia�y by�y tak�e publikowane w gazetach i wydawnictwach, w kt�rych jestem sta�ym wsp�pracownikiem. �WI�TOKRZYSKI TRANSATLANTYK GOMBROWICZOWSKI Spis wa�niejszych �r�dtytu��w Kochanowski kontra Gombrowicz? Kap�an niedojrza�o�ci - komentarz, felieton Jana Zdzis�awa Brudnickiego Pierwsze "za�lubiny" Gombrowicza z Polsk�... Gombrowicz by� sk�d�... - wspomnienia Joanny Siedleckiej M�wienie i my�lenie Gombrowiczem... - opowie�� profesora Janusza Odrow��a - Pieni��ka Noty biograficzne Wiersze inspirowane �yciem i tw�rczo�ci� Witolda Gombrowicza �wi�tokrzyski Trans - Atlantic - tekst w j�zyku angielskim �WI�TOKRZYSKI TRANSATLANTYK GOMBROWICZOWSKI "Rok Gombrowiczowski", przypadaj�cy na 100 - lecie urodzin autora "Trans - Atlantyku", ju� tu�, tu�, bo w nadchodz�cym roku, a tu jakby zapomina si� o niszczej�cych pozosta�o�ciach maj�tku rodziny wielkiego pisarza. A tu ju� nie wiele zosta�o z tego, tam gdzie Witold Gombrowicz przyszed� na �wiat i zabawia� si� z ch�opakami wiejskimi, "siekaj�c batami �aby". I tylko w miejscu urodzin - Ma�oszycach, w�a�nie rozmno�y�y si� �aby kumkaj�ce w zarastaj�cej coraz bardziej podworskiej sadzawce. To w niej p�ywa� sobie ��deczk� zanim wyruszy� wielkim okr�tem oceanicznym na emigracj� do Argentyny. W niniejszym szkicu spr�bowa�em odpowiedzie� na kilka pyta�. C� to takiego "Rok Gombrowicza"? Co do tej pory pozosta�o po wielkim pisarzu w regionie �wi�tokrzyskim i w jakim to jest stanie? Co i kto do tej pory zrobi� dla upami�tnienia pisarza? C� to takiego Fundacja im. Witolda Gombrowicza "Witulin"? Kochanowski kontra Gombrowicz? Chocia� faworytem senator�w by� Jan Kochanowski, to jednak Sejm uchwali�, i� autor "Trans - Atlantyku" w 2004 b�dzie mia� sw�j Rok. Zdaniem dziennikarzy, obserwuj�cych polskie �ycie polityczne i kulturalne, pisarz zosta� uznany za wielkiego tylko zwyk�� wi�kszo�ci� g�os�w. Uchwa�� o og�oszeniu roku 2004 rokiem Witolda Gombrowicza przyj�� Sejm, a okazj� by�a zbli�aj�ca si� setna rocznica urodzin pisarza. Sejm pragn�� w ten spos�b "uczci� pami�� wielkiego pisarza oraz podkre�li� fundamentaln� rol�, jak� jego tw�rczo�� odegra�a w rozwoju naszej narodowej kultury". - Sk�adaj�c ho�d wybitnemu arty�cie i bior�c pod uwag� liczne inicjatywy obywatelskie i samorz�dowe utrwalaj�ce Jego dokonania w �wiadomo�ci polskiego spo�ecze�stwa, Sejm Rzeczpospolitej og�asza rok 2004 rokiem Witolda Gombrowicza" - czytamy w niej. Agencje informacyjne donios�y przy okazji o incydencie, jaki mia� miejsce. Ot� g�osowanie nad przyj�ciem uchwa�y zak��ci� pose� Ruchu Katolicko-Narodowego Antoni Stryjewski. Zaprotestowa� on kategorycznie przeciw "stawianiu Gombrowicza na piedesta� narodu". - Jest zbyt wielu Polak�w, kt�rzy czekaj� na wskazanie wzor�w, �eby marnowa� ten czas na to, by wskazywa� osob� Witolda Gombrowicza jako mistrza m�odemu pokoleniu - przekonywa�. - Gombrowicz by� dzieckiem XX wieku (...), jednym z wielu ludzi, kt�rych B�g obdarzy� wielkim talentami, wielkimi niepokojami, a kt�rzy z tymi talentami sobie nie poradzili. Wybra� drog� ucieczki od Polski i destrukcj� tego, co polskie - oznajmi� pose� z trybuny sejmowej i zacytowa� fragment komentarza Gombrowicza do "Trans - Atlantyku". Pos�owie nagrodzili to brawami, po czym zdecydowan� wi�kszo�ci� g�os�w przyj�li projekt uchwa�y. Nasz Sejm nie by�by Sejmem bez sytuacji i incydent�w takich, jak "U Gombrowicza" w�a�nie. Sam autor pisa� o sobie w "Dzienniku" - Upatruj� w tym poniek�d moj� misj� dziejow�... konserwatysta - burzyciel, hreczkosiej - awangardzista, lewicowiec prawicowy, prawicowiec lewicowy, artysta antyartystyczny, dojrzalec niedojrza�y(...). Program Roku ma by� bogaty... Przewiduje si� m.in. dwa festiwale teatralne (w Lublinie i Radomiu), sesje naukowe w Polsce i za granic�, wydanie specjalnego numeru "Pami�tnika Teatralnego", koncerty, konkurs na plakat gombrowiczowski, znaczek pocztowy, ekspozycje w witrynach ksi�garskich na ca�ym �wiecie, wystawy, publikacje, zdj�cia w poci�gach Intercity. W �lad za uchwa�� parlamentarzyst�w, jak poda�a Agencja PAP, minister kultury Waldemar D�browski powo�a� w Lublinie Komitet Obchod�w Roku Gombrowiczowskiego. Komitet b�dzie mie�ci� si� w Lublinie a na jego przewodnicz�cym b�dzie przedsi�biorca Janusz Palikot. Minister D�browski powiedzia� dziennikarzom w Lublinie, po spektaklu inauguruj�cym Mi�dzynarodowy Festiwal "Konfrontacje Teatralne", �e chce, aby wi�cej instytucji kulturalnych dzia�aj�cych poza Warszaw� i Krakowem mia�o wp�yw na �ycie kulturalne w Polsce. - Jestem przekonany, �e lubelski Komitet Obchod�w Roku Gombrowiczowskiego b�dzie promieniowa� na ca�y kraj - m�wi� minister. Doda�, �e powo�anie na przewodnicz�cego Komitetu przedsi�biorcy Janusza Palikota wynika z ch�ci nawi�zywania wsp�pracy mi�dzy kultur� a biznesem. -W dzisiejszych czasach nie mo�emy m�wi� o pomy�lno�ci kultury bez dobrej wsp�pracy z lud�mi, kt�rzy osi�gn�li sukces i chc� si� tym sukcesem podzieli� - uzasadnia� D�browski. A kim jest przewodnicz�cy obchod�w? Janusz Palikot -trzydzisty sz�sty na li�cie najbogatszych Polak�w tygodnika "Wprost" - ma 38 lat. Z wykszta�cenia filozof. Jest w�a�cicielem m.in. 80% akcji przedsi�biorstwa Polmos Lublin S.A. Pe�ni funkcj� wiceprezesa Polskiej Rady Biznesu. - Gombrowicz jest najwa�niejszym dla mnie pisarzem, kt�ry w spos�b istotny wp�yn�� na moje my�lenie o �wiecie i ludziach. Udzia� w komitecie gombrowiczowskim traktuj� jako prywatn� spraw�, bo mam d�ug wobec tw�rczo�ci Gombrowicza i mam nadziej�, �e to b�dzie rewan� adekwatny do tego, co sam od niego otrzyma�em - m�wi� dziennikarzom Palikot. W zwi�zku z Rokiem Gombrowiczowskim, Mi�dzynarodowy Festiwal "Konfrontacje Teatralne" w Lublinie w 2004 r. b�dzie w ca�o�ci po�wi�cony tw�rczo�ci Gombrowicza. Z kolei "Gazeta Wyborcza" w maju b.r. poinformowa�a, �e poniewa� w Europie nie powstaje teraz wiele inscenizacji gombrowiczowskich (tak, jak to by�o w latach 70.), organizatorzy Roku postanowili nam�wi� do pracy nad tekstami autora "Kosmosu" najs�ynniejszych re�yser�w m�odego pokolenia, m.in. Oskarasa Korsunovasa z Litwy i Thomasa Ostermeiera, dyrektora berli�skiej Schaub�hne. Zdaniem dziennikarza "GW", Gombrowicz nie prze�ywa dzi� najlepszego okresu na zachodzie Europy. Znany jest w Niemczech, kt�re pierwsze w �wiecie, przed Polakami, wyda�y jego dzie�a zebrane w opracowaniu krytycznym, a tak�e we Francji, Holandii i W�oszech. Promocji jego pisarstwa na �wiecie ma s�u�y� w 2004 roku wielka sesja naukowa na Uniwersytecie Yale, na kt�rej wyst�pi Susan Sontag. Rajd i Piknik w �wi�tokrzyskiem W roku 2003 odby�y si� w regionie dwie wa�ne imprezy po�wi�cone poszukiwaniom �lad�w polskich autora "Ferdydurke". Pierwszym by� w czerwcu br. dwudniowy IV Rajd Literacki "�ladami wybitnych pisarzy Kielecczyzny" po�wi�cony w ca�o�ci zwi�zkom Witolda Gombrowicza z regionem �wi�tokrzysko - radomskim. Przyjechali pisarze i publicy�ci, kt�rym przewodzi� wspania�y animator kultury w starachowickim rejonie Antoni D�browski- redaktor naczelny "Radostowej" - og�lnopolskiego miesi�cznika spo�eczno - kulturalno - literackiego. Pomaga� mu w tym udanie, rodem z Do��w Biskupich, Bogus�aw Pasternak - wiceprezes kieleckiego oddzia�u ZLP. Druga impreza to tegoroczny wrze�niowy, dwudniowy "Piknik Gombrowiczowski". Przybyli doborowi gombrowiczolodzy pod przewodnictwem mistrzyni reporta�u biograficznego - Joanny Siedleckiej i Janusza Odrow��a - Pieni��ka - dyrektora Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie. Pomys�odawcami i organizatorami byli pracownicy Miejskiego Centrum Kultury w Ostrowcu �wi�tokrzyskim oraz dzia�acze Fundacji imienia Witolda Gombrowicza "Witulin." Pomagali w zorganizowaniu pracownicy Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie. Natomiast radomski Teatr Powszechny im. Jana Kochanowskiego wystawi� "�lub" w niezwyk�ej scenerii w Do�ach Biskupich. Przecieranie �lad�w Gombrowicza podczas rajdu literackiego... Podczas zwiedzania dawnych posiad�o�ci Gombrowicz�w i Kotkowskich widok naszym oczom ukaza� si� straszny. Nie ma ju� �adnego �ladu po dworze w Ma�oszycach, gdzie Witold Gombrowicz przyszed� na �wiat i zabawia� si� z ch�opakami wiejskimi, "siekaj�c batami �aby". I tylko zosta�y dzi� z dawnych Ma�oszyc w�a�nie �aby kumkaj�ce z zarastaj�cej coraz bardziej podworskiej sadzawce. To w niej p�ywa� sobie ��deczk� zanim wyruszy� wielkim okr�tem oceanicznym na emigracj� do Argentyny. Nic te� nie ocala�o z Jakubowic - maj�tku nabytego przez dziada pisarza po przyje�dzie z Litwy do Kr�lestwa. Dw�r by� parterowy, murowany, mia� 10 pokoi. Osta� si� ko�ci� we Wszech�wi�tym gdzie Witold by� chrzczony. W parafii nikt jdnak nie ma g�owy do szukania dokument�w z podpisami Gombrowicz�w. Na cmentarzu w Przybys�awicach groby Gombrowicz�w zarastaj� zielskiem i niszczej�. Tu le�y dziad Onufry, do ko�ca nieprzytomnie t�skni�cy za Litw�. Do grobu kaza� sobie w�o�y� woreczek z tamtejsz� ziemi�. Obok babka Antonina, ojciec Jan i brat Janusz. Matka Gombrowicza za�yczy�a sobie, by spocz�� z dala od m�a, w Kielcach. Jednak jej gr�b tak�e jest w fatalnym stanie. Szcz�ciem upomnia� si� o jego renowacj� profesor Jan Pac�awski, a prezydent Wojciech Lubawski go wys�ucha�. W przysz�ym roku ma by� odnowiony. W maj�tku brata Janusza w Potoczku trudno nawet znale�� �lady po le�nicz�wce, gdzie mieszka� i gdzie tak ch�tnie bywa�. Jeszcze bardziej tragicznie jest w Bodzechowie, maj�tku jego matki. Dwa skrzyd�a pi�knego, zabytkowego dworu dawno si� ju� rozpad�y, bo nikt ich nie remontowa�, wali�y si�, wi�c i marnia�y. W pozosta�ym skrzydle by� PGR i zdewastowano wszystko. Pi�kny park okalaj�cy dw�r opisany w "Pornografii" sta� si� �mietnikiem i publiczn� ubikacj�. Dowiedzieli�my si� nieoficjalnie, �e zbezczeszczono groby Kotkowskich na cmentarzu w Denkowie. Wykonane z miedzi litery sprzedano na z�om. Dawnej kr��y�y plotki i r�ne zmy�lenia o rzekomym bogactwie tej rodziny. Kr��y�y opowie�ci, �e ludzie ci byli chowani w trumnach ze srebra. Strach pomy�le�, �e hieny cmentarne mog� zacz�� rozkopywa� groby. W dodatku pi�kna kaplica Kotkowskich niszczeje w oczach. A oto, jak skomentowa� imprez� i to co zobaczy� dla nas znakomity krytyk literacki Jan Zdzis�aw Brudnicki. Kap�an niedojrza�o�ci "I�� do Ma�oszyc" - to znaczy�o w tej okolicy: i�� na koniec �wiata zabitego dechami - komentuje Jan Zdzis�aw Brudnicki. - Witoldowi Gombrowiczowi jego miejsce urodzenia i wczesnego dzieci�stwa kojarzy�o si� jeszcze z band� bosych wiejskich dzieciak�w, kt�rym przewodzi�, ze "sztucznym �yciem" matki, kt�re by�o przejawem "spaczonej polskiej formy", z komikiem i kpiarzem bratem Jerzym, od kt�rego uczy� si� kpiny i przedrze�niania. Najbardziej bole�nie wspomina� ucieczk� tu w czasie wojny polsko-sowieckiej w 1920 r., kiedy to jego koledzy szkolni poszli na front, a on schroni� si� tu z poczuciem powszechnego pot�pienia za brak patriotyzmu i odwagi. B��ka� si� w�wczas po polach niczym osamotnia�y i zdzicza�y Marcin z "Syzyfowych prac" w czas wakacji, ze strzelb� i rozpacz� w sercu. Do��czy�a si� te�, jak to okre�la, wstydliwo�� na punkcie ojczyzny i poczucie rozbratu pomi�dzy fetami i deklamatorstwem a trze�wo�ci� i natr�tnym refrenem, �e "jeste�my poza histori�" (Witold Gombrowicz, "Wspomnienia polskie. W�dr�wki argenty�skie", Instytut Literacki, Pary� 1977). Potem przysz�a potrzeba obrony �wiadomo�ci za pomoc� cynizmu i dowcipkowania. Ale powr�t do dzieci�stwa, �ledzenia infantylnych sk�adnik�w charakteru ludzkiego zosta� Gombrowiczowi na zawsze i pod koniec �ycia podsumowa� to: by�em kap�anem niedojrza�o�ci. Teraz stoimy tu w Ma�oszycach, z grup� pisarzy z ca�ej Polski przed pomnikiem z medalionem Gombrowicza osadzonym w masywnym g�azie czerwonego piaskowca kieleckiego i czytamy podpis: Ma�oszyce 1904 - Vance 1969. W�ska droga asfaltowa na spadzie terenu. Bujne trawy, chwasty i kwiaty zarastaj� �yzne pobocza. Pozosta�y jeszcze stare przybud�wki pa�acu, cho� w centrum ju� sklecono jak�� budowl� dawno-now�. W dole sadzawka. W bagnie stercz� s�upy starego ogrodzenia podworskiego. "Zadziwiaj�ce - pisa� w li�cie po ukazaniu si� >>Pornografii<< Jaros�aw Iwaszkiewicz w roku 1960 - jak pami�tasz polsk� wie� - wszystko, miedz�, ziemi�, gliniast� �cian� z do�ami na kartofle - i znakomicie odczu�e� nastr�j dworu w czasie okupacji". Miejscowi pisarze to: organizator rajdu Antoni D�browski, redaktor "Radostowej", Bogdan Pasternak, kt�rego rodzinn� miejscowo�� Biskupie Do�y rozs�awi�a inicjatywa za�o�enia tam w zdewastowanej fabryce tektury, nale��cej do rodziny Gombrowicz�w, muzeum �ycia i tw�rczo�ci Witolda. A nieodleg�y Bodzech�w, kt�ry zwiedzali�my wcze�niej, miejsce zamieszkania babki Kotkowskiej, zosta� obfotografowany w "Pornografii" i niekt�rych opis�w profesor Jan Pac�awski nie waha si� nazwa� replik� "Step�w Akerma�skich" Mickiewicza. Cho�by tego zaczynaj�cego si� od swoistego okre�lenia panoramy: "A gdy wjechali�my na wzg�rze, ukaza�a si� stopniowo rozleg�o�� ziemi nisko roz�o�onej na samym dnie pod olbrzymimi wysoko�ciami nieba, �ci�tej nieruchomym falowaniem. Tam, daleko, droga �elazna... A gdy znale�li�my si� na wzg�rzu i owia� nas oddech przestrzeni, u kra�ca, kt�rej majaczy�y si� G�ry �wi�tokrzyskie, przewrotno�� tej jazdy grzmotn�a mnie niemal w pier� - gdy� byli�my jak z oleodruku, jak ze starego, familijnego albumu umar�a fotografia, a na tym wzg�rzu dawno zmar�y wehiku� by� widziany i z najdalszych kra�c�w - wskutek czego kraina sta�a si� z�o�liwie szydercza". Pielgrzymuj�cy pisarze mniej mieli do �miechu. Przede wszystkim zauwa�yli ponure pomruki prasy. Gazety ostatnio zacz�y donosi�, �e "wyparowa�a gombrowiczowska ironia", �e w Gombrowiczu "nic nie ma, tylko s�owa", zapytywa� niewinnie: "czy dzi� obra�a"? S�owem, nie jest jakby modny. Teatr krakowski zagra� spektakl wedle "Pami�tnika" Gombrowicza. Potem cisza. Konkurs na sobowt�ra Gombrowicza to ju� sprowadzenie sprawy do poziomu komiksu. Zacz�to wydawa� dzie�a zebrane, ale idzie to niemrawo, a odbywa si� w g�uchej ciszy. Nie tylko nie wida�, �eby komu� zale�a�o na popularyzacji, nag�o�nieniu �wiata ferdydurkist�w, "Kosmosu", "�lubu". Gdzie� te czasy, gdy pierwszy po wojnie list Gombrowicza Jaros�aw Iwaszkiewicz kwituje entuzjastycznie: "List pa�ski wywo�a� tutaj sensacj� i wszyscy si� nim bardzo cieszyli" ("Gombrowicz, walka o s�aw�. Korespondencja...", Krak�w 1996). Ta wierna przyja�� doczeka�a si� zreszt� od ma�ostkowych wydawc�w list�w epitetu pod adresem Iwaszkiewicza: "zza plec�w wygl�da� mu nieunikniony politruk". Przysz�o entuzjastyczne przywracanie Gombrowicza po 1956 r. Uczenie w szkole, nieustanny festiwal w teatrach, zarzucanie rynku ksi��kami autora, a potem monografiami. Ile by�o doktorat�w, docentur, profesur? Z �am nie schodzi�. Na sesjach, sympozjonach, w Radomiu na festiwalach sporo autorzy zarobili grosza. W szko�ach by� autor w lekturach obowi�zkowych. Idee Gombrowiczowskie fruwa�y w powietrzu. Mia� zast�pi� "Pana Tadeusza" "rewizj� od podstaw samej polsko�ci". Zachwycano si� jego demaskowaniem zafa�szowa� indywidualnych i zbiorowych, jego prowokacjami, jego terminologi�, ze s�awetn� g�b�, pup�, synczyzn�. Lansowano jego indywidualizm ("moja tw�rczo�� musi, �e tak si� wyra��, zdoby� ka�dego cz�owieka osobno") i pojmowanie wolno�ci ("nie podda� si� Polsce!"). Ju� jako gest przekory traktowano krytyk� konserwatywnych nurt�w emigracji, nierespektowanie uchwa� zabraniaj�cych publikowania w kraju - "To po prostu kpiny z literatury, kt�rej odbiera si� czytelnika, kt�r� si� skazuje na uwi�d za granic�". I wreszcie pomija si� rol� osobisto�ci, jak� by� pisarz. Mianowicie prowadzi� d�ugotrwa�� i konsekwentn� batali� rozjemcy pomi�dzy zajad�ymi przeciwnikami w kraju i na emigracji - swoim dzie�em, pi�rem, listami, rozmowami, po�redniczeniem. S�ucham rozm�w pod pomnikami w Ma�oszycach i w Opatowie, na cmentarzach w Bodzechowie i Przybys�awicach, gdzie spoczywaj� przodkowie Gombrowicza, w Biskupich Do�ach i pod ko�ci�kiem we Wszech�wi�tym, gdzie Witold by� chrzczony - czemu taka cisza wok� tego dzie�a? Miejscowi m�wi� - mogi�y zaro�ni�te. Bo tu ziemia taka �yzna, a sprz�tanie by�o w Roku Gombrowiczowskim 1994. Znowu zmobilizujemy si� do sprz�tania w nast�pnym takim roku, czyli przysz�ym. Podobno ostatnia kuzynka Witolda chce sprowadzi� prochy jego do kraju... Nasz niezr�wnany przewodnik, rze�biarz Gustaw Hadyna, wykonawca wi�kszo�ci podobizn Gombrowicza, przy tym znawca tutejszych ska�, piaskowc�w, glinek, metali - zaprasza nas do przygotowywanego albumu poetycko-plastycznego po�wi�conego autorowi "Pami�tnika z okresu dojrzewania". W jego monumentalnej pracowni w Woli Gr�jeckiej wszyscy mobilizuj� si� przy kieliszku z procentami do uwewn�trznienia dzie�a, przypomnienia sylwetki syna tej ziemi. Przypominam im, �e �ona Rita nazwa�a Gombrowicza "�ywym wcieleniem Sokratesa". I powtarza�a w wywiadach, �e "przestrzega� rytua��w, jakie wyni�s� Cokolwiek, kto by usi�owa� ukry� - to �wiat ferdydurkiczny nie znikn��. Przestrze� pomi�dzy lud�mi, kt�r� bada� jego przenikliwy umys�, si� zbrutalizowa�a i wymaga na nowo rozpoznania. Rozw�j historyczny "wymaga interwencji". Rynek po�era coraz to nowe obszary kultury i sztuki. Gombrowiczowska ironia i filozofia potrzebne nam po to, �eby obroni� cho�by enklawy wy�szych warto�ci. Upadek intelektualizmu, nawet w nauce, humanistyce jest ewidentny. Pytanie: z czym do Europy? Pisarz kwituje passusem: "Mickiewicz utwierdza si� w sobie, a Gombrowicz pragnie wy�ama� si� z siebie". Jest to zasadniczy zwrot antyfundamentalistyczny. Zalew reklamy, magii, wr�cz zabobonu, mydlanej kultury - budzi zapotrzebowanie na racjonaln� filozofi�, zabaw� i ironi�. Je�li nas nie sta� na "rewizj� od podstaw samej polsko�ci", to przynajmniej niech b�dzie - "od s�owa wymaga si�, aby ono by�o narz�dziem naszego stawania si� w �wiecie, czym� �ci�le zespolonym z �yciem i innymi lud�mi". Mam nadziej�, �e pisarze upomn� si� o Gombrowicza. A jego rok nie b�dzie pust� ceremonialno�ci�. Nie chcia�bym do�y� czas�w, w kt�rych czwartym wieszczem b�dzie kto� sztucznie wylansowany przez mass - media. Natomiast pomys� z turystyczn� tras� Gombrowiczowsk� uwa�am za udany. Tylko, szanowni gospodarze, czeka was du�a praca porz�dkowa i promocyjna - komentowa� Jan Zdzis�aw Brudnicki. A jak by�o podczas Pikniku Gombrowiczowskiego? Pierwsze "za�lubiny" Gombrowicza z Polsk�... We wrze�niowy, pi�tkowy wiecz�r, przy pe�ni ksi�yca przy d�wi�kach szemrz�cej wody w pobliskiej �wi�linie, po�r�d zrujnowanych, zaro�ni�tych zielskiem budynk�w fabryki tektury wzniesionej przez ojca pisarza Jana Onufrego Gombrowicza i w pobli�u coraz bardziej odchylaj�cego si� od pionu wysokiego komina, w tej scenerii do z�udzenia podobnej do starego parowca Radomski Teatr Powszechny im. Jana Kochanowskiego pokaza� "�lub". Wielkie brawa dla re�ysera (i pro�ba o bis!), Bo chyba nie ma lepszego miejsca na �wiecie, by gra� t� sztuk�. Ten "�lub" mo�na by uzna� za swego rodzaju "za�lubiny" pisarza z podarowanym mu ongi� przez ojca "Witulinem", odrzucon� przez niego samego krain� �wi�tokrzysk� - swoj� ukochan� Polsk�. Sztuka ta przecie� to opowie�� o powrocie po latach do rodzinnego domu. "Wymarzony powr�t przemienia si� jednak w koszmar. Okazuje si�, bowiem, �e nic nie ocala�o. Dom rodzinny zamieniony zosta� w n�dzn� karczm�, narzeczona w dziewk�, rodzice w �achmanach us�uguj� pijakom - pisze w swojej recenzji dziennikarka "Gazety Wyborczej"- Renata Metzger. Czy cokolwiek da si� zmieni�, czy los mo�na odczarowa�? - Pyta w przes�aniu sztuki autor. A sceneria tego, co pozosta�o po �wietno�ci Gombrowicz�w i Kotkowskich wzi�ta, jakby... No w�a�nie "jakby z Gombrowicza". Nic doda�, nic uj��. Czy jest szansa, by w Do�ach Biskupich stworzy� na �wiatowym poziomie "Gombrowiczowskie Serce Literatury"? Pytali�my siebie nawzajem podczas nieformalnych dyskusji. I natychmiast z nadziej� sobie odpowiadali�my: No, chyba tak! Wszak szefem obchod�w roku gombrowiczowskiego w Lublinie zosta� jeden z najbogatszych ludzi w Polsce. Niestety. Mimo pi�knych deklaracji uczestnictwa w imprezach po�wi�conych Gombrowiczowi, to podczas dyskusji "piknikowych" zabrak�o w�a�nie ministra i owego biznesmena. Po prostu nie przybyli na, w ko�cu, bardzo wa�n� imprez� w samym mateczniku pisarza. O tym, jakie to wywo�a�o komentarze, mo�na si� jedynie domy�la�. Mo�emy jedynie wyrazi� nadziej�, aby tych Pan�w nie brak�o podczas podobnych imprez w "Roku Gombrowiczowskim" - wyra�ali swoje obawy moi liczni rozm�wcy podczas nieoficjalnych dyskusji. Chcia�oby si�, jak to poetycko nazwa� profesor Pieni��ek - "zawo�a� Gombrowiczem": "A jednak nie tra�cie nadziei!" - Niew�tpliwie szans� dla "matecznika" autora ""Trans - Atlantyku" jest Fundacja im. Witolda Gombrowicza "Witulin". Celem Fundacji jest powo�anie do �ycia muzeum pisarza w Do�ach Biskupich -Witulinie, kt�ra jako jedyna na �wiecie zwi�zana jest nazw� miejscow� z osob� Witolda Gombrowicza. Zwi�zek ten si�ga pocz�tku XX wieku. Jan Gombrowicz ojciec pisarza, kt�ry przej�� po te�ciu, Ignacym Kotkowskim prowadzenie interes�w rodziny, postanowi� odbudowa� zniszczon� przez pow�d� w roku 1909 zapor� w Do�ach Biskupich i przy okazji wybudowa� fabryk� papieru drzewnego. Powo�ane do tego celu konsorcjum nazwa� Witulin, gdy� przedsi�wzi�cie mia�o zabezpieczy� przysz�o�� najm�odszego z syn�w -Witolda. Z czasem nazw� przej�a cz�� Do��w Biskupich zlokalizowana na prawym brzegu �wi�liny, wcze�niej nazywana z racji funkcji Osad� M�ynarsk� Do�y - czytamy na stronie internetowej Fundacji. W promieniu 30 kilometr�w znajduj� si� miejscowo�ci Ma�oszyce: miejsce urodzin pisarza, Jakubowice: maj�tek zakupiony przez Onufrego Gombrowicza, dziadka pisarza, kt�ry zosta� zmuszony do opuszczenia Litwy po powstaniu styczniowym, Przybys�awice, gdzie spoczywaj� dziadkowie, ojciec oraz brat Janusz, Potoczek, niegdysiejszy maj�tek Janusza Gombrowicza, gdzie pisarz przyje�d�a� na wakacje, Bodzech�w: dawny maj�tek Kotkowskich, z kt�rych wywodzi�a si� matka Witolda. W nieodleg�ym Opatowie stoi popiersie pisarza d�uta Gustawa Hadyny, a szereg miejscowo�ci m.in. Ostrowiec, Ruda Ko�cielna zosta�o uwiecznionych na kartach jego powie�ci, w tym zekranizowanej obecnie "Pornografii". Spotkanie za�o�ycielskie Fundacji odby�o si� 10 Stycznia 2001 roku. Dotychczasowymi osi�gni�ciami jej za�o�ycieli jest zgromadzenie wok� idei szeregu os�b i instytucji (kustosz Jolanta Pol z Muzeum Literatury w Warszawie, maj�ca osobiste kontakty z wdow� po pisarzu Rit� Gombrowicz, piastuje funkcj� przewodnicz�cej Rady Fundacji, a osobist� pomoc deklaruje tw�rca Sceny Plastycznej KUL Leszek M�dzik), kt�re swoim autorytetem i id�cymi za nim mo�liwo�ciami gotowi s� wspiera� przedsi�wzi�cie, przygotowanie materia��w do wydania folderu zawieraj�cego informacje o miejscach zwi�zanych z pobytem rodziny Gombrowicz�w i samego pisarza (folder zostanie opatrzony t�umaczonymi na kilka j�zyk�w streszczeniami) pozyskanie od w�a�cicieli dawnej fabryki Gombrowicz�w cz�ci budynku tzw. dyrektor�wki wraz z gruntem, na kt�rym stanie muzeum (zniszczenia spowodowane przez pow�d� wykluczaj� jego u�ytkowanie w obecnym stanie, wi�c za zgod� konserwatora obiekt zostanie w znacznej cz�ci odbudowany z zachowaniem element�w stanowi�cych istot� jego genius loci. Przygotowanie medalu z wizerunkiem pisarza i napisem Muzeum Witolda Gombrowicza, kt�ry b�dzie rozprowadzany w�r�d os�b wspieraj�cych ide� powo�ania muzeum, przygotowanie gipsowego odlewu tablicy, kt�ra spocznie na �cianie muzeum, organizacja przy wsp�udziale Muzeum Literatury w Warszawie wernisa�u wystawy pami�tek po pisarzu w Jazz Klubie Perspektywy w Ostrowcu �w. (planowany termin 21 marca 2002) po��czony z prezentacj� idei, folderu i pami�tkowego medalu oraz s�u��cy pozyskaniu zwolennik�w i integracji os�b zaanga�owanych w przedsi�wzi�cie. Wsp�praca z organizatorami Festiwalu Gombrowiczowskiego w Radomiu celem zapoznania jego uczestnik�w z miejscami, gdzie urodzi� si� i przebywa� pisarz oraz ide� utworzenia w Witulinie muzeum. - Od pocz�tku istnienia, Fundacja im. Witolda Gombrowicza "Witulin" realizuje g��wny cel, kt�rym jest organizacja i prowadzenie jedynego na �wiecie Muzeum Witolda Gombrowicza w Do�ach Biskupich Witulinie, gmina Kun�w , powiat Ostrowiec �wi�tokrzyski, wojew�dztwo �wi�tokrzyskie - opowiada mi Zbigniew Tyczy�ski. - Za lokalizacj� przemawiaj�: fakt, i� Witulin - cz�� wsi Do�y Biskupie wywodzi nazw� od Sp�ki Akcyjnej WITULIN, kt�r� powo�a� do �ycia ojciec pisarza Jan Onufry Gombrowicz, a kt�ra w jego zamy�le stanowi� mia�a finansowe zabezpieczenie najm�odszego z syn�w -Witolda. Dzi� Witulin jest jedynym miejscem na �wiecie zwi�zanym nazw� z osob� wybitnego pisarza, Do�y Biskupie niegdy� nale�a�y do Ignacego Kotkowskiego, dziadka pisarza, w promieniu trzydziestu kilometr�w znajduje si� wi�kszo�� "polskich" �lad�w pobytu pisarza lub miejsc obecnych w jego tw�rczo�ci (m.in. miejsce urodzenia, maj�tki dziadk�w, rodzic�w i braci oraz miejscowo�ci, elementy topograficzne i detale wyst�puj�ce w "�lubie", "Ferdydurke" czy "Pornografii"). St�d starania Fundacji ukierunkowane zosta�y - zdaniem mojego rozm�wcy - na: pozyskanie terenu pod budow� przysz�ego muzeum, kampani� informacyjn�, po��czon� z propagowaniem idei powstania plac�wki, promocj� regionu, poszukiwania os�b i instytucji, kt�re mog�yby w��czy� si� w realizacj� idei. Jak nas poinformowano, dotychczas zrealizowano kilka wa�nych i znacz�cych imprez kulturalnych. A oto najwa�niejsze. Wystawa fotografii w Klubie Muzycznym "Perspektywy" w Ostrowcu �w. "Powr�t Ja�nie Panicza", kt�ra stanowi�a oficjaln� inauguracj� dzia�alno�ci Fundacji -21 marca 2002 (wystawa przekazana Fundacji przez Muzeum Literatury w Warszawie by�a ponadto prezentowana w plac�wkach kulturalnych w Opatowie i Staszowie). Wiecz�r "Rozmowy o Gombrowiczu" w Miejsko Gminnym Domu Kultury w Kunowie, po��czony z prezentacj� wystawy fotografii oraz spotkaniem z autork� legendarnej ksi��ki o Witoldzie Gombrowiczu "Ja�nie Panicz". Opraw� artystyczn� zapewni�o Miejskie Centrum Kultury z Ostrowca �w. Opracowano szlaki piesze, rowerowe i samochodowe, ��cz�ce wszystkie miejsca w regionie zwi�zane z osob� i tw�rczo�ci� pisarza (obecnie trwa proces ich zatwierdzania oraz prace nad przewodnikiem turystycznym). Wzi�to aktywny udzia� w pracach Grupy Partnerskiej "Krzemienny Kr�g", dzi�ki czemu dzia�ania Fundacji wykroczy�y poza ide� budowy muzeum i obj�y szeroko zakrojone starania zmierzaj�ce do odtworzenia lub konserwacji wszystkich istniej�cych w regionie �lad�w po rodzinie pisarza oraz w��czenia si� z cyklem imprez w og�lnopolski Rok Gombrowiczowski. Pozyskano terenu w Do�ach Biskupich Witulinie, wystarczaj�cego do lokalizacji muzeum: jedn� dzia�k� otrzymano w darowi�nie od W�odzimierza G�uszka, �wczesnego w�a�ciciela dawnej Fabryki Tektury, s�siaduj�cej z obiektem przysz�ego muzeum, dwie zakupiono od prywatnych w�a�cicieli, dzi�ki pieni�dzom przekazanym Fundacji przez S�u�by Ochrony Zabytk�w Oddzia� Wojew�dzki w Kielcach. Pozyskano pomoc koncernu MITEX, kt�ry podj�� si� opracowania kosztorysu oraz projektu budynku muzeum z otoczeniem (w trakcie realizacji), Zorganizowano Piknik Gombrowiczowski "Powr�t Ja�nie Panicza" (12 -13.09.2003) pod patronatem marsza�ka wojew�dztwa �wi�tokrzyskiego, kt�ry nale�y uzna� za oficjaln� zapowied� og�lnopolskich obchod�w Roku Gombrowiczowskiego. Na dwudniowy piknik z�o�y�y si�: spektakl Teatru Powszechnego im. Jana Kochanowskiego w Radomiu w ruinach dawnej Fabryki Tektury oraz spotkanie gombrowiczolog�w w scenerii starego kamienio�omu Kotkowskich, wiecz�r autorski Joanny Siedleckiej, po��czony z promocj� czwartego wydaniem ksi��ki "Ja�nie Panicz" oraz opraw� artystyczn� MCK objazd terenu. - Fundacja zaprasza wszystkie osoby zainteresowane wsparciem przedsi�wzi�cia do pomocy, by Muzeum Witolda Gombrowicza, jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy o �wiatowej s�awie, otworzy�o swe podwoje w roku 2004, kt�ry okre�lany jest mianem Roku Gombrowiczowskiego. Pragniemy, by w stulecie urodzin, mia� miejsce symboliczny powr�t pisarza do miejsca bezpo�rednio zwi�zanego z jego osob� w region, z kt�rego wyr�s�, a jednocze�nie przer�s�, przyprawiaj�c mu najbardziej znan� "g�b�" �wiata - m�wi Zbigniew Tyczy�ski. Gombrowicz by� sk�d�... O tym jak powsta�a s�ynna ksi��ka o Witoldzie Gombrowiczu "Ja�nie Panicz" , kt�rej kolejne ju�, poszerzone wydanie ukaza�o si� na p�lkach ksi�garskich opowiada�a podczas drugiego dnia "Pikniku Gombrowiczowskiego" dla zaproszonych go�ci Joanna Siedlecka. Prywatnie poinformowa�a mnie, �e w swojej wypowiedzi wykorzysta�a fragmenty referatu, jaki wyg�osi�a w 1999 r. w Kielcach podczas sesji naukowej na temat tw�rczo�ci Witolda Gombrowicza. A oto w ca�o�ci autoryzowany stenogram jej ciekawej wypowiedzi. - Mo�e warto zacz�� od tego, �e nie studiowa�am na szcz�cie polonistyki, a resocjalizacj� i dziennikarstwo. Tak, �e do tematu "Witold Gombrowicz" zabiera�am si� jako, w pewnym sensie, amator. Nie ukrywam, �e nie przebrn�am przez �adn� z krytycznoliterackich prac o nim - nie trawi� polonistycznego j�zyka, tak jak Gombrowicz uwa�am, �e "im m�drzej, tym g�upiej". I moim zdaniem w�a�nie, brak pora�aj�cego i parali�uj�cego polonistycznego baga�u u�atwia�o mi napisanie ksi��ki o nim. My�l�, �e gdybym by�a polonistk�, ba�abym si� za ni� wzi��, albo te� napisa�abym kolejn� prac� na temat np. formy jego dramat�w, czy motyw�w jego powie�ci itp. Cho� by�am, wi�c tylko" reporterk�, chcia�am bardzo napisa� ksi��k� o nim, poniewa� - przyznaj� - jestem, w pewnym sensie oczywi�cie, ofiar� legendy Gombrowicza. Legendy, wci��, moim zdaniem w Polsce �ywej i fascynuj�cej coraz to nowe pokolenia czytelnik�w. Cho� dzi� ju� oczywi�cie inaczej. Gombrowicz jest dzi�, bowiem w szkolnych programach. Jak powiedzia� mi zmar�y niedawno wybitny artysta, Jan Lebenstein, rozmow�, z kt�rym zd��y�am jeszcze umie�ci� w trzecim wydaniu: << Drwi� z celebry, namaszczenia, a dzi�, sam jest celebrowany, namaszczany, okadzany, umieszczony przez Pimk�w na listach lektur, bo "wielkim pisarzem by�?. Los szydzi z szyderc�w.>> Na legend� Gombrowicza z�o�y�o si�, co najmniej kilka czynnik�w, ma przede wszystkim swoje �r�d�a w wyj�tkowej tw�rczo�ci, kt�rej jestem wielka admiratork�, Znam j� niemal na pami��, szczeg�lnie "Dziennik", kt�ry ceni� najbardziej, "Trans-Atlantyk", "Ferdydurke". Ceni� sobie te� jego wspania�y j�zyk stylizowany genialnie, szczeg�lnie w "Tras-Atlantyku" na tradycyjnej staropolszczy�nie, j�zykowe wyczyny, nie wiem, czy przet�umaczalne na obce j�zyki. Uwa�am go za jednego z najwybitniejszych, najciekawszych pisarzy polskich XX wieku. Mo�e za czwartego wieszcza? Na jego legend� z�o�y�a si� tak�e - istniej�ca jeszcze tak do niedawna - jego paradoksalna obecno�� i jednocze�nie nieobecno�� w polskiej kulturze i literaturze. Gdy my�la�am o mojej ksi��ce - w pewnym sensie by� w niej i nie by�. By� - poniewa� wystawiano w teatrach jego sztuki, pisano o nim prace magisterskie i doktorskie, artyku�y, najcz�ciej pomniejszaj�ce go i lekcewa��ce. Ale tak naprawd� by� - jak kto� s�usznie powiedzia� - wielkim Nieobecnym, a w Polsce zawsze ceni�o si� nieobecnych. Nie wydawano jego dzie�, nie mieli�my tego, co najwa�niejsze. Oficjalnie, by� - gdy my�la�am o mojej ksi��ce - pisarzem zakazanym, nie wydawanym za antykomunistyczne pogl�dy, wsp�prac� z parysk� "Kultur�" i "woln� Europ�", status emigranta, bezkompromisowe s�dy o luminarzach naszego �ycia politycznego i kulturalnego. Gdy my�la�am o mojej ksi��ce, jego dzie�a mo�na by�o jedynie przywie�� sobie, a w�a�ciwie przemyci� zza granicy. Albo te� przeczyta� w kilku specjalistycznych bibliotekach, posiadaj�cych literatur� emigracyjn�, wymagaj�cych jednak specjalnych zezwole� na korzystanie z niej. W czytelniach i antykwariatach mo�na te� by�o kupi� - ale za du�e pieni�dze - jego pierwsze utwory wydane w kraju po odwil�owym Pa�dzierniku roku 1956. Nic, wi�c dziwnego, �e zar�wno on sam, jak i jego ksi��ki poci�ga�y, intrygowa�y - zakazany owoc zawsze bardziej smakuje, Nic, wi�c dziwnego, �e stara� si�, musia� si� wtedy sta� pisarzem dla wybranych, wtajemniczonych, trudno ukry� - dla elity. Tworzy�o to, istniej�cy nadal - cho� oczywi�cie ju� w mniejszym stopniu - snobizm na Gombrowicza, mod� na Gombrowicza. W pewnych �rodowiskach wypada�o, by�o w dobrym tonie zna� i ceni� jego utwory. Opowiada� mi Janusz Odrow�� - Pieni��ek, dyrektor Muzeum Literatury, �e gdy studiowa� w latach pa�dziernikowych polonistyk�, studenci, oczywi�cie ci bardziej oczytani, chodzili z ksi��kami Gombrowicza pod pach�, porozumiewali si� jego j�zykiem, m�wili - g�ba, pupa, zgwa�ci� przez uszy, brata� si�, itd. By�o to, bowiem po roku 56., gdy wydano w kraju kilka jego utwor�w. Z kolei w moim pokoleniu, w moim �rodowisku wypada�o przywie�� sobie, a raczej przemyci� z Pary�a kilka jego utwor�w, mie� w swojej biblioteczce komplet jego dzie� wydanych w paryskiej "Kulturze". Trudno ukry�, �e m�j "Ja�nie panicz" ma te�, mi�dzy innymi oczywi�cie swoje �r�d�o w snobizmie na Gombrowicza. Tam, bowiem, przed laty, na pierwszej studenckiej wycieczce na zach�d, do Francji, odwiedzi�am w Pary�u polsk� ksi�garni� na Saint - Germain - des - Pres. Mia�a ona m�dry, perspektywiczny i jak wida� po mnie - owocny zwyczaj dawania, ofiarowywania Polakom w kraju, szczeg�lnie w�a�nie studentom, polskich ksi��ek wydanych na emigracji. Wybra�am oczywi�cie "Dziennik" Gombrowicza - chcia�am przynajmniej przekartkowa� bibli� polskiej inteligencji, o kt�rej tyle s�ysza�am. I sta�o si�. Jego lektura po prostu porazi�a mnie - nie mia�am nawet ochoty na Pary�, cho� by�am w nim po raz pierwszy. Porazi�a mnie przede wszystkim odwaga i niezale�no�� jego wypowiedzi. Cho� przyznaj�, pope�nia�am wtedy wobec Gombrowicza wielki grzech. Jego "Dziennik" zostawi�am, bowiem w Pary�u w Ogrodzie Luksemburskim na �awce, gdzie go czyta�am. Do dzi� ten obraz pami�tam. Zostawi�am go ze strachu i nie by� to wcale strach nieuzasadniony - by� wydany w Instytucie Literackim, kt�rego wydawnictwa konfiskowali nasi celnicy. A taka konfiskata mog�a oznacza� k�opoty z paszportem, czyli nast�pnym wyjazdem za granic�. By�am m�oda, chcia�am wyje�d�a� i po prostu ba�am si�. "Ja�nie paniczem" m�j grzech wobec Gombrowicza naprawi�am, my�l�, �e mi darowa�. Podczas nast�pnych wyjazd�w na Zach�d zawsze jak�� jego ksi��k� przemyca�am i udawa�o si�. Z tym, �e p�niej, nie by�o ju� takiej potrzeby - w Polsce zacz��, bowiem powstawa� pot�ny, podziemny ruch wydawniczy. Oczywi�cie, zacz�to wydawa� Gombrowicza, zaczynaj�c - co zrozumia�e - od "Dziennika", nieznanego szerokim kr�gom czytelniczym. Chcia�abym w�a�nie pokaza� pa�stwu pierwsze, podziemne wydanie jego dzie�a. Jako pierwsze wydawa�o je wydawnictwo "Klin", czyli Krzysztof Wyszkowski, dzia�acz pierwszych wolnych zwi�zk�w zawodowych, p�niej - wydawnictwo "Kr�g" Andrzeja Rosnera. My�l�, �e b�d� to kiedy� wa�ne eksponaty w Muzeum Witolda Gombrowicza, kt�re, mam nadziej�, kiedy� powstanie - mo�e np. w ocala�ym dworku we Wsoli, w�asno�ci jego brata Jerzego? Ale na wielk� legend� Gombrowicza sk�ada si� tak�e jego fascynuj�ca osobowo��. Niezale�no��, bezkompromisowo��, za kt�r� zap�aci� cen� najwy�sz� - tak d�ug� nieobecno�� w swoim rodzinnym kraju. Uporczywa walka o swoje pisarstwo, kt�rym chcia� dopom�c Polakom w odzyskaniu duchowej niezale�no�ci. Dlatego otwarcie przyznawa�, �e marzy o Noblu, kt�ry otworzy�by jego ksi��kom drog� do kraju, Nie bez kozery zatytu�owa�am moj� ksi��k� "Ja�nie panicz". By� nim, bowiem nie tylko z racji swego ziemia�skiego pochodzenia. By� ja�nie paniczem polskiej literatury. Kim�, r�ni�cym si� tak bardzo na korzy�� od polskich literat�w - �rednich, nijakich, prowincjonalnych i poczciwych. W por�wnaniu z nim wida� przenikliwo�� i �cis�o�� jego umys�u, inteligencj�, odwag� i niekonwencjonalno�� pogl�d�w, umiej�tno�� trafnego wyboru, odr�nienie tego, co wa�ne i niewa�ne. Tak, jak nikt potrafi� te� demaskowa� wszelkie nasze fa�sze, zmusza� do ujawnienia autentycznych twarzy. Demaskowa� narodowe mity, kompleksy i wady, pojmowan� tradycyjnie polsko��. Fascynowa� mnie te� zawsze jego los - legendarne ju� gry z otoczeniem, mistyfikacje i prowokacje, opatrzno��, kt�ra w przeddzie� wojny rzuci�a go do Argentyny, emigracja, samotno��, n�dza, mi�dzynarodowa s�awa, kt�ra przysz�a za p�no. << Mia� polsk� biografi� - pisa� o nim Adolf Rudnicki we wspomnieniu pt. "Rana Witolda Gombrowicza" - z�o�on� z samotno�ci, biedy, emigracji, bez napieraj�cych wydawc�w, bez napieraj�cych czytelnik�w, bez prawdziwej bazy, bez prawdziwej ziemi, gdy� to ona rodzi dzie�o, ona jest zawsze matk�.>> Co wa�ne te�, a mo�e najwa�niejsze - ksi��ka moja ma te� �r�d�a jak najbardziej osobiste i prywatne. Ot� m�j m�� pochodzi w�a�nie z tych stron, co Gombrowicz, czyli z sandomierskiego. Urodzi� si� i wychowa� w Opatowie, czyli dwa kroki od Ma�oszyc - maj�tku Gombrowicz�w. Ma�oszyce, maj�tek rodziny Gombrowicz�w graniczy� przed wojn� z "gruntami" jednej z ciotek m�a, kt�ra dobrze pami�ta "ja�nie pa�stwa Gombrowicz�w". Kt�rej� niedzieli pojecha�am, wi�c z m�em w jego - i Gombrowicza - rodzinne strony. Pojechali�my najpierw do Dzia�oszyc, gdzie mieszka�a ciotka m�a, pani W�adys�awa Dulna. Spisa�am jej wspomnienia i my�la�am, �e na tym si� sko�czy, ale to by� dopiero pocz�tek. Pojechali�my, bowiem do Ma�oszyc, gdzie rozmawia�am ze starszymi mieszka�cami i okaza�o si�, �e has�o "Witold Gombrowicz", "Gombrowiczowie" by�o tam ci�gle �ywe i aktualne. �y�o jeszcze sporo os�b, kt�re pami�ta�o panicza Witolda Gombrowicza i jego rodzin�, By�o te� sporo materialnych po nim �lad�w, cho�by resztki dawnego dworu i parku. Pojecha�am potem do niedalekiego Bodzechowa, maj�tku Kotkowskich, czyli rodziny jego matki, kt�ra by�a dla niego bardzo wa�na - podkre�la� zawsze, �e dzi�ki niej zosta� artyst�. Odwiedzi�am te� Potoczek i Wsol� - dawne maj�tki jego braci. Kielce, gdzie w ma�ym, wynaj�tym pokoiku mieszka�y po wojnie jego siostra i matka. I wsz�dzie spotyka�am gombrowiczowskie �lady zar�wno w ludzkiej pami�ci, jak te� �lady materialne, a raczej ich resztki. I tak w�a�nie powsta�y pierwsze reporta�e o jego rodzinnych stronach, jego korzeniach, ziemia�skim rodowodzie. Drukowa�am je w tygodniku "Kultura", gdzie pracowa�am, nie my�l�c jeszcze wcale o ksi��ce. Tym bardziej, �e nie mog�am si� wy��cznie po�wi�ci� - wymagano ode mnie tekst�w tak�e i na inne tematy. Ale temat "Witold Gombrowicz" zd��y� ju� mnie zafascynowa�, wci�gn��, chcia�am go kontynuowa�. I mimo przeszk�d, jakim by�y redakcyjne obowi�zki - jednak kontynuowa�am. Dla redakcji pisa�am co� na odczepnego, "Serca, my�li i czyny" wk�ada�am w sw�j cykl o Gombrowiczu. Tym bardziej, �e mia�am coraz wi�cej motywacji. Teksty, kt�re wydrukowa�am spotka�y si�, bowiem z du�ym zainteresowaniem - zebra�am sporo pochwa� list�w. Wydawnictwo Literackie zaproponowa�o mi umow� na ksi��k�. Szefowa "Zeszyt�w Literackich", pani Barbara Toru�czyk, kt�r� pozna�am w Pary�u, przyzna�a mi, �e wycina�a z "Kultury" odcinki o Gombrowiczu i czeka�a z niecierpliwo�ci� na nast�pny. Paradoksalnie, w uko�czeniu ksi��ki pom�g� mi najbardziej stan wojenny - "Kultura" zosta�a zlikwidowana, nie musia�am ju�, wi�c �adnych redakcyjnych obowi�zk�w, z domu by�o lepiej nie wychodzi�, mog�am, wi�c spokojnie "Ja�nie panicza" sko�czy�. Gdy tekst�w o Gombrowiczu coraz bardziej przybywa�o, zacz�am oczywi�cie zdawa� sobie spraw�, �e powstaje ksi��ka. Musia�am, wi�c zastanowi� si� nad kluczem do niej, nad jej g��wn� ide�. O Gombrowiczu wielu ju� przecie� przede mn� pisa�o, tak, �e nie chcia�am si� powtarza�, a wnie�� co� nowego, w�asnego. Postanowi�am, wi�c, �e b�dzie to ksi��ka wy��cznie reporterska. Nie biografia, ani analiza jego pisarstwa, zostawi�am to historykom literatury. Jako dziennikarka, reporterka postanowi�am si� skupi� si� wy��cznie na tym, co potrafi�. Tzn. odszuka� ludzi, kt�rzy go znali i pami�taj�, porozmawia� z nimi i spisa� ich relacje. Zarejestrowa� pami�� o nim, jaka by nie by�a, cho� nie zawsze uwa�a�am j� za zgodn� z prawd�. Ale taki, a nie inny jej kszta�t to te� przecie� �wiadectwo legendy Gombrowicza. Za cel ksi��ki postawia�am, wi�c i rzeczywisto��, i legend�, w przypadku Gombrowicza trudn� zreszt� do odr�nienia. Postanowi�am te�, �e nastawi� si� przede wszystkim na relacje tzw. drugiego planu. Czyli tych, kt�rzy nigdy by sami za pi�ro nie chwycili. Ich wspomnienia przepad�yby bezpowrotnie, gdyby nie ja. Chcia�am mie� rozm�wc�w nowych, kt�rzy nigdy dotychczas o nim nie m�wili. Nie zale�a�o mi na relacjach os�b. Kt�re o nim niejednokrotnie pisa�y, jak chocia�by Artur Sandauer, Tadeusz K�pi�ski czy Konstanty Jele�ski. Nie zale�a�o mi te� na wspomnieniach os�b za �wiata literackiego. Bo c� to za sztuka rozmawia� o Gombrowiczu z literatami? To przecie� zupe�nie nie odkrywcze, konwencjonalne i zreszt� mocno wyeksploatowane. Nieprzypadkowo, wi�c przewa�aj� w mojej ksi��ce wspomnienia os�b z kr�g�w nieliterackich. By�ej s�u�by Gombrowicz�w - lokaja, kucharek, pokoj�wek, s�u��cych. Ludzi pracuj�cych we dworze w Ma�oszycach czy Bodzechowie - parobk�w, ekonom�w, stangret�w. Ostatnich przedstawicieli �wiata ziemia�skiego. Dalszej i bli�szej �yj�cej w kraju rodziny - bratanicy, kuzynek, kuzyn�w. Koleg�w bynajmniej nie po pi�rze Oddalam im g�os i dlatego, �e relacja wy�szo�� - ni�szo��, dojrza�o�� - niedojrza�o�� jest przecie� podstawowym motywem jego tw�rczo�ci. Chcia� - jak pami�tamy w "Ferdydurke" - brata� si� z parobkami, tak, �e w�a�nie parobkom i w og�le "ni�szo�ci" postanowi�am odda� g�os. Liczy�am, �e - by� mo�e - wyniknie z tego co� ciekawego i wa�nego. I chyba wynik�o. << W tej urzekaj�cej w swojej skromno�ci ksi��ce, kt�ra jest prawdziwym wytchnieniem po nad�tych, polonistycznych rozprawach, najbardziej nieoczekiwanie s� wiernie zapisane rozmowy z dawn� s�u�b� Gombrowicz�w - pisa� o mojej ksi��ce Jan Kott w 21 numerze "Zeszyt�w Literackich".>> Co wi�cej, Gombrowicz, ten wielki kpiarz tak przecie� gardzi� konwenansem i tradycj�, wy�szo�ci� i starszo�ci�. Unika� tzw. wielkiego �wiata - salon�w, Pary�a, pisarzy - podkre�la� zawsze, �e nic tak nie kompromituje pisarza, jak inny pisarz. Zafascynowany by� natomiast zawsze ni�szo�ci� i niedojrza�o�ci�. W Polsce - lokajami, parobkami, kuchennymi dziewkami, wiejskimi ch�opakami, z kt�rymi si� bawi� - wspomina o tym chocia�by w "Rozmowach z Dominique de Roux, m�odymi, nieukszta�towanymi jeszcze, zapowiadaj�cymi si� dopiero ch�opcami z Argentyny, ciemnymi zau�kami Rietiro. Nie bez kozery odda�am, wi�c g�os przede wszystkim "ni�szo�ci". Najbardziej dumna jestem z relacji Anieli - wieloletniej s�u��cej rodziny Gombrowicz�w, nazywanej przez niego "ciemn�". To ona w�a�nie wymy�li�a mu s�ynne zako�czenie "Ferdydurke" - "Koniec i bomba, a kto nie czyta�, ten tr�ba!" Dotar�am do niej nie bez problem�w, kt�re najlepiej chyba obrazuj�, w jaki spos�b zbiera�am materia�y do ksi��ki. Ot�, nie wiedzia�am nawet, czy Aniela jeszcze �yje, nie zna�am jej adresu tylko panie�skie nazwisko. A tymczasem po wojnie, w p�nym ju� do�� wieku wysz�a za m��. O bratanicy Witolda, nie�yj�cej ju� dzi� pani Teresy Gombrowicz z Radomia dowiedzia�am si� tylko, ze gdyby �y�a, mia�aby dobrze po 80. oraz �e pochodzi�a z ma�ego, 30 - tysi�cznego miasteczka, Soko�owa Podlaskiego. Postanowi�am, wi�c zaryzykowa� - a nu� jeszcze �yje i jako� j� odnajd�? Usi�owa�am dowiedzie� si� jej adresu w urz�dzie miasta, a w�a�ciwie miasteczka, ale bez skutku - mia�am zbyt ma�o danych. Chodzi�am, wi�c po ulicach i zaczepia�am mijane staruszki, na oko r�wie�nice Anieli. Dwie z nich jej nie zna�y, trzecia natomiast nawet mnie do niej zaprowadzi�a. Aniela bardzo si� z mojej wizyty ucieszy�a, ch�tnie mi o Witoldzie Gombrowiczu i Gombrowiczach opowiedzia�a. Co wi�cej, podarowa�a mi listy od niego, kt�re trzyma�a pod ��kiem w pude�ku po czekoladkach. Po�yczy�am je p�niej na wystaw� gombrowiczowsk� w warszawskim Muzeum Literatury, prezentowanej te� p�niej w Instytucie Polskim w Pary�u. Tak�e z Soko�owa,, z drewnianej cha�upki Anieli trafi�y do Pary�a! << Aniela ciemna! Jak tylko kopert� z Soko�owa zobaczy�em, zaraz pomy�la�em, �e to od Anieli list jest - zaraz mi w pami�ci stan�o, jak na S�u�ewskiej, w Warszawie z Aniel� wojowa�em i od ciemnych i S�ug wyzywa�em, z �art�w naturalnie, bo bardziej Aniela przyjaci�ka nam by�a. Dobre to by�y czasy, kiedy Ja�nie Wielmo�ny Ja od do g�ry brzuchem le�a�em, albo �ajdaczy�em si�, albo dyskutowa�em, a Aniela zawsze mnie wszystko przyszykowa�a. (...) Teraz bardzo s�awny jestem i z ka�dym rokiem coraz bardziej s�awniejszy, bo moje ksi��ki we Francji, Niemczech, Anglii, Stanach Zjednoczonych, W�oszech i w innych krajach, wydaj�, artyku�y o mnie w najwi�kszych gazetach �wiata si� ukazuj�, jako o najwi�kszym polskim pisarzu i jednym z najwa�niejszych na �wiecie. Tylko w Polsce o mnie gazety bardzo ma�o pisz�, �atwo zgadn��, dlaczego - i w�a�nie we w�asnym kraju najmniej jestem znany. Ale jak skonam, pewnie mnie na Wawelu pochowaj�, jak S�owackiego. (...) Moje ksi��ki du�o mi s�awy przysparzaj�, ale mniej pieni�dzy, bo tylko dla Ja�niejszych pisane, nie dla Ciemniejszych, wi�c ma�o, kto kupuje. (...) "Ferdydurke" bardzo s�awna si� sta�a i nieraz w wywiadach m�wi�em, �e "koniec i bomba", a kto czyta�a ten tr�ba! To Aniela mi powiedzia�a. Wszystko by�oby nie tak, ale cz�owiek skapcania�, wprawdzie atak�w silnych astmy nie ma, ale powietrza brak i musze lekarstwa bra�. No, Aniela, z Panem Bogiem, k�aniam si� i serdecznie pozdrawiam. Witold Gombrowicz.>> Dumna te� jestem z relacji pani Krystyny Janowskiej, pierwszej mi�o�ci Gombrowicza. Co ciekawe, jak twierdzili moi rozm�wcy, reprezentowa�a typ urody przypominaj�cy Rit� Gombrowicz, o kt�rej mawia�, �e jest jego ch�opcem dozwolonym. Krystyna Janowska by�a szatynk� z du�ymi oczami, wysoka, szczup�a, zgrabna. Wysportowana - gra�a w tenisa, je�dzi�a na nartach, prowadzi�a samoch�d. By�a inteligentna, czasem nawet ostra w s�dach. Witold Gombrowicz bardzo si� jej nie podoba�, odr�nia� si�, bowiem od wszystkich jej konkurent�w, co zobrazowa�a najlepiej nast�puj�ca historia. Ot� przyjecha� kiedy� do niej do Bartodziej - maj�tku jej rodzic�w, niezapowiedziany i sp�niony, tak, �e spuszczono ju� psy z �a�cuch�w. Oczywi�cie dopad�y go, gdy tylko wszed�. Przera�ony wdrapa� si�, wi�c na p�ot i dar� si� tak przera�liwie, �e wysz�a s�u�ba, odgoni�a psy. "Zagl�da�em �mierci w oczy" - dramatyzowa� p�niej, a tymczasem �aden inny kawaler, przyje�d�aj�cy w konkury do panny, za nic nie przyzna�by si�, �e si� przestraszy�, nie krzycza�by, nie ucieka� na p�ot. Raczej da�by si� pogry��. Chcia�am te� zebra� wspomnienia dotycz�ce tak�e dalszych etap�w jego �ycia. Stara�am si�, wi�c dotrze� do wszystkich, kt�rzy zetkn�li si� z nim, cho�by przypadkowo w r�nych jego latach. Nie mog�am, wi�c ograniczy� si� wy��cznie do os�b z najbli�szego kr�gu - rodziny, s�u�by. Musia�am go poszerzy�, uzupe�ni� tak�e i o osoby z tzw. "pierwszego planu" - cz�sto o znanych nazwiskach, kr�g�w literackich, z tzw. "�rodowiska". Stara�am si� jednak zawsze, aby by�y to relacje nigdy nie publikowane, uzupe�niaj�ce niejako jego obraz naszkicowany ju� przez "plan drugi". I tak, konstruowa�am powoli rozdzia� po rozdziale. Zebra�am na przyk�ad wspomnienia tych, kt�rzy znali go z lat jego pisarskich pocz�tk�w, dyskusji w s�ynnych, przedwojennych literackich kawiarniach - "Ziemia�skiej" i "Zociaku". Rozmawia�am m.in. z Zofi� Brezow�, wdow� po jego przyjacielu Tadeuszu Brezie, Mir� Zimi�sk� - Segiety�sk�, Zofi� Gawlikowsk�, siostr� Adama Mauersbergera, jego przyjaciela z lat m�odo�ci, Ew� Otwinowsk�, wdow� po Stefanie Otwinowskim, �yj�cym jeszcze w�wczas Adamem Wa�ykiem, Januszem Minkiewiczem. Z przyczyn materialnych nie mog�am sobie pozwoli� na podr� do Argentyny. Argenty�ski rozdzia� jego �ycia udokume