6437
Szczegóły |
Tytuł |
6437 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6437 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6437 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6437 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Andrzej Piskulak
"Trans - Gombrowicz" - cze�� I
Od autora.
W zwi�zku ze zbli�aj�cym si� "Rokiem Gombrowicza" pragn� czytelnik�w Biblioteki
Internetowej "Exlibris" poinformowa� o tym, co si� b�dzie dzia�o w regionie
�wi�tokrzyskim oraz w ca�ym kraju w celu upami�tnienia autora "Ferdydurke". W
miar� zdobywania przeze mnie materia��w, b�d� je publikowa� w kolejnych
odcinkach. Specjalnie dla Biblioteki Internetowej "Exlibris" utworzy�em w�a�nie
ten cykl zatytu�owany "Trans - Gombrowicz".
W pierwszej cz�ci spr�bowa�em zdefiniowa� poj�cie "Rok Gombrowiczowski" oraz
dokona� swego rodzaju inwentaryzacji tego, co pozosta�o po wielkim pisarzu i
jego rodzinie w �wi�tokrzyskiem. Uda�o mi si� uzyska� obszerne wypowiedzi takich
znakomitych publicyst�w, jak mistrzyni reporta�u biograficznego, Joanny
Siedleckej - autorki legendarnego ju� chyba "Ja�nie Panicza", nieocenionego dla
literatury polskiej profesora Janusza Odrow��a - Pieni��ka oraz znakomitego
krytyka literackiego Jana Zdzis�awa Brudnickiego. Szkic pt. "�wi�tokrzyski
Transatlantyk Gombrowiczowski" napisa�em dla "�wi�tokrzyskiego Kwartalnika
Literackiego" wydawanego przez kielecki oddzia� Zwi�zku Literat�w Polskich.
Inne materia�y by�y tak�e publikowane w gazetach i wydawnictwach, w kt�rych
jestem sta�ym wsp�pracownikiem.
�WI�TOKRZYSKI TRANSATLANTYK GOMBROWICZOWSKI
Spis wa�niejszych �r�dtytu��w
Kochanowski kontra Gombrowicz?
Kap�an niedojrza�o�ci - komentarz, felieton Jana Zdzis�awa Brudnickiego
Pierwsze "za�lubiny" Gombrowicza z Polsk�...
Gombrowicz by� sk�d�... - wspomnienia Joanny Siedleckiej
M�wienie i my�lenie Gombrowiczem... - opowie�� profesora Janusza Odrow��a -
Pieni��ka
Noty biograficzne
Wiersze inspirowane �yciem i tw�rczo�ci� Witolda Gombrowicza
�wi�tokrzyski Trans - Atlantic - tekst w j�zyku angielskim
�WI�TOKRZYSKI TRANSATLANTYK GOMBROWICZOWSKI
"Rok Gombrowiczowski", przypadaj�cy na 100 - lecie urodzin autora "Trans -
Atlantyku", ju� tu�, tu�, bo w nadchodz�cym roku, a tu jakby zapomina si� o
niszczej�cych pozosta�o�ciach maj�tku rodziny wielkiego pisarza. A tu ju� nie
wiele zosta�o z tego, tam gdzie Witold Gombrowicz przyszed� na �wiat i zabawia�
si� z ch�opakami wiejskimi, "siekaj�c batami �aby". I tylko w miejscu urodzin
- Ma�oszycach, w�a�nie rozmno�y�y si� �aby kumkaj�ce w zarastaj�cej coraz
bardziej podworskiej sadzawce. To w niej p�ywa� sobie ��deczk� zanim wyruszy�
wielkim okr�tem oceanicznym na emigracj� do Argentyny. W niniejszym szkicu
spr�bowa�em odpowiedzie� na kilka pyta�. C� to takiego "Rok Gombrowicza"? Co do
tej pory pozosta�o po wielkim pisarzu w regionie �wi�tokrzyskim i w jakim to
jest stanie? Co i kto do tej pory zrobi� dla upami�tnienia pisarza? C� to
takiego Fundacja im. Witolda Gombrowicza "Witulin"?
Kochanowski kontra Gombrowicz?
Chocia� faworytem senator�w by� Jan Kochanowski, to jednak Sejm uchwali�, i�
autor "Trans - Atlantyku" w 2004 b�dzie mia� sw�j Rok. Zdaniem dziennikarzy,
obserwuj�cych polskie �ycie polityczne i kulturalne, pisarz zosta� uznany za
wielkiego tylko zwyk�� wi�kszo�ci� g�os�w. Uchwa�� o og�oszeniu roku 2004 rokiem
Witolda Gombrowicza przyj�� Sejm, a okazj� by�a zbli�aj�ca si� setna rocznica
urodzin pisarza. Sejm pragn�� w ten spos�b "uczci� pami�� wielkiego pisarza oraz
podkre�li� fundamentaln� rol�, jak� jego tw�rczo�� odegra�a w rozwoju naszej
narodowej kultury". - Sk�adaj�c ho�d wybitnemu arty�cie i bior�c pod uwag�
liczne inicjatywy obywatelskie i samorz�dowe utrwalaj�ce Jego dokonania w
�wiadomo�ci polskiego spo�ecze�stwa, Sejm Rzeczpospolitej og�asza rok 2004
rokiem Witolda Gombrowicza" - czytamy w niej.
Agencje informacyjne donios�y przy okazji o incydencie, jaki mia� miejsce. Ot�
g�osowanie nad przyj�ciem uchwa�y zak��ci� pose� Ruchu Katolicko-Narodowego
Antoni Stryjewski. Zaprotestowa� on kategorycznie przeciw "stawianiu Gombrowicza
na piedesta� narodu". - Jest zbyt wielu Polak�w, kt�rzy czekaj� na wskazanie
wzor�w, �eby marnowa� ten czas na to, by wskazywa� osob� Witolda Gombrowicza
jako mistrza m�odemu pokoleniu - przekonywa�. - Gombrowicz by� dzieckiem XX
wieku (...), jednym z wielu ludzi, kt�rych B�g obdarzy� wielkim talentami,
wielkimi niepokojami, a kt�rzy z tymi talentami sobie nie poradzili. Wybra�
drog� ucieczki od Polski i destrukcj� tego, co polskie - oznajmi� pose� z
trybuny sejmowej i zacytowa� fragment komentarza Gombrowicza do "Trans -
Atlantyku". Pos�owie nagrodzili to brawami, po czym zdecydowan� wi�kszo�ci�
g�os�w przyj�li projekt uchwa�y. Nasz Sejm nie by�by Sejmem bez sytuacji i
incydent�w takich, jak "U Gombrowicza" w�a�nie.
Sam autor pisa� o sobie w "Dzienniku" - Upatruj� w tym poniek�d moj� misj�
dziejow�... konserwatysta - burzyciel, hreczkosiej - awangardzista, lewicowiec
prawicowy, prawicowiec lewicowy, artysta antyartystyczny, dojrzalec
niedojrza�y(...).
Program Roku ma by� bogaty...
Przewiduje si� m.in. dwa festiwale teatralne (w Lublinie i Radomiu), sesje
naukowe w Polsce i za granic�, wydanie specjalnego numeru "Pami�tnika
Teatralnego", koncerty, konkurs na plakat gombrowiczowski, znaczek pocztowy,
ekspozycje w witrynach ksi�garskich na ca�ym �wiecie, wystawy, publikacje,
zdj�cia w poci�gach Intercity.
W �lad za uchwa�� parlamentarzyst�w, jak poda�a Agencja PAP, minister kultury
Waldemar D�browski powo�a� w Lublinie Komitet Obchod�w Roku Gombrowiczowskiego.
Komitet b�dzie mie�ci� si� w Lublinie a na jego przewodnicz�cym b�dzie
przedsi�biorca Janusz Palikot. Minister D�browski powiedzia� dziennikarzom w
Lublinie, po spektaklu inauguruj�cym Mi�dzynarodowy Festiwal "Konfrontacje
Teatralne", �e chce, aby wi�cej instytucji kulturalnych dzia�aj�cych poza
Warszaw� i Krakowem mia�o wp�yw na �ycie kulturalne w Polsce. - Jestem
przekonany, �e lubelski Komitet Obchod�w Roku Gombrowiczowskiego b�dzie
promieniowa� na ca�y kraj - m�wi� minister. Doda�, �e powo�anie na
przewodnicz�cego Komitetu przedsi�biorcy Janusza Palikota wynika z ch�ci
nawi�zywania wsp�pracy mi�dzy kultur� a biznesem. -W dzisiejszych czasach nie
mo�emy m�wi� o pomy�lno�ci kultury bez dobrej wsp�pracy z lud�mi, kt�rzy
osi�gn�li sukces i chc� si� tym sukcesem podzieli� - uzasadnia� D�browski. A kim
jest przewodnicz�cy obchod�w? Janusz Palikot -trzydzisty sz�sty na li�cie
najbogatszych Polak�w tygodnika "Wprost" - ma 38 lat. Z wykszta�cenia filozof.
Jest w�a�cicielem m.in. 80% akcji przedsi�biorstwa Polmos Lublin S.A. Pe�ni
funkcj� wiceprezesa Polskiej Rady Biznesu. - Gombrowicz jest najwa�niejszym dla
mnie pisarzem, kt�ry w spos�b istotny wp�yn�� na moje my�lenie o �wiecie i
ludziach. Udzia� w komitecie gombrowiczowskim traktuj� jako prywatn� spraw�, bo
mam d�ug wobec tw�rczo�ci Gombrowicza i mam nadziej�, �e to b�dzie rewan�
adekwatny do tego, co sam od niego otrzyma�em - m�wi� dziennikarzom Palikot. W
zwi�zku z Rokiem Gombrowiczowskim, Mi�dzynarodowy Festiwal "Konfrontacje
Teatralne" w Lublinie w 2004 r. b�dzie w ca�o�ci po�wi�cony tw�rczo�ci
Gombrowicza. Z kolei "Gazeta Wyborcza" w maju b.r. poinformowa�a, �e poniewa� w
Europie nie powstaje teraz wiele inscenizacji gombrowiczowskich (tak, jak to
by�o w latach 70.), organizatorzy Roku postanowili nam�wi� do pracy nad tekstami
autora "Kosmosu" najs�ynniejszych re�yser�w m�odego pokolenia, m.in. Oskarasa
Korsunovasa z Litwy i Thomasa Ostermeiera, dyrektora berli�skiej Schaub�hne.
Zdaniem dziennikarza "GW", Gombrowicz nie prze�ywa dzi� najlepszego okresu na
zachodzie Europy. Znany jest w Niemczech, kt�re pierwsze w �wiecie, przed
Polakami, wyda�y jego dzie�a zebrane w opracowaniu krytycznym, a tak�e we
Francji, Holandii i W�oszech. Promocji jego pisarstwa na �wiecie ma s�u�y� w
2004 roku wielka sesja naukowa na Uniwersytecie Yale, na kt�rej wyst�pi Susan
Sontag.
Rajd i Piknik w �wi�tokrzyskiem
W roku 2003 odby�y si� w regionie dwie wa�ne imprezy po�wi�cone poszukiwaniom
�lad�w polskich autora "Ferdydurke". Pierwszym by� w czerwcu br. dwudniowy IV
Rajd Literacki "�ladami wybitnych pisarzy Kielecczyzny" po�wi�cony w ca�o�ci
zwi�zkom Witolda Gombrowicza z regionem �wi�tokrzysko - radomskim. Przyjechali
pisarze i publicy�ci, kt�rym przewodzi� wspania�y animator kultury w
starachowickim rejonie Antoni D�browski- redaktor naczelny "Radostowej" -
og�lnopolskiego miesi�cznika spo�eczno - kulturalno - literackiego. Pomaga� mu w
tym udanie, rodem z Do��w Biskupich, Bogus�aw Pasternak - wiceprezes kieleckiego
oddzia�u ZLP. Druga impreza to tegoroczny wrze�niowy, dwudniowy "Piknik
Gombrowiczowski". Przybyli doborowi gombrowiczolodzy pod przewodnictwem
mistrzyni reporta�u biograficznego - Joanny Siedleckiej i Janusza Odrow��a -
Pieni��ka - dyrektora Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie.
Pomys�odawcami i organizatorami byli pracownicy Miejskiego Centrum Kultury w
Ostrowcu �wi�tokrzyskim oraz dzia�acze Fundacji imienia Witolda Gombrowicza
"Witulin." Pomagali w zorganizowaniu pracownicy Muzeum Literatury im. Adama
Mickiewicza w Warszawie. Natomiast radomski Teatr Powszechny im. Jana
Kochanowskiego wystawi� "�lub" w niezwyk�ej scenerii w Do�ach Biskupich.
Przecieranie �lad�w Gombrowicza podczas rajdu literackiego...
Podczas zwiedzania dawnych posiad�o�ci Gombrowicz�w i Kotkowskich widok naszym
oczom ukaza� si� straszny. Nie ma ju� �adnego �ladu po dworze w Ma�oszycach,
gdzie Witold Gombrowicz przyszed� na �wiat i zabawia� si� z ch�opakami
wiejskimi, "siekaj�c batami �aby". I tylko zosta�y dzi� z dawnych Ma�oszyc
w�a�nie �aby kumkaj�ce z zarastaj�cej coraz bardziej podworskiej sadzawce. To w
niej p�ywa� sobie ��deczk� zanim wyruszy� wielkim okr�tem oceanicznym na
emigracj� do Argentyny. Nic te� nie ocala�o z Jakubowic - maj�tku nabytego
przez dziada pisarza po przyje�dzie z Litwy do Kr�lestwa. Dw�r by� parterowy,
murowany, mia� 10 pokoi. Osta� si� ko�ci� we Wszech�wi�tym gdzie Witold by�
chrzczony. W parafii nikt jdnak nie ma g�owy do szukania dokument�w z podpisami
Gombrowicz�w. Na cmentarzu w Przybys�awicach groby Gombrowicz�w zarastaj�
zielskiem i niszczej�. Tu le�y dziad Onufry, do ko�ca nieprzytomnie t�skni�cy za
Litw�. Do grobu kaza� sobie w�o�y� woreczek z tamtejsz� ziemi�. Obok babka
Antonina, ojciec Jan i brat Janusz. Matka Gombrowicza za�yczy�a sobie, by
spocz�� z dala od m�a, w Kielcach. Jednak jej gr�b tak�e jest w fatalnym
stanie. Szcz�ciem upomnia� si� o jego renowacj� profesor Jan Pac�awski, a
prezydent Wojciech Lubawski go wys�ucha�. W przysz�ym roku ma by� odnowiony. W
maj�tku brata Janusza w Potoczku trudno nawet znale�� �lady po le�nicz�wce,
gdzie mieszka� i gdzie tak ch�tnie bywa�. Jeszcze bardziej tragicznie jest w
Bodzechowie, maj�tku jego matki. Dwa skrzyd�a pi�knego, zabytkowego dworu dawno
si� ju� rozpad�y, bo nikt ich nie remontowa�, wali�y si�, wi�c i marnia�y. W
pozosta�ym skrzydle by� PGR i zdewastowano wszystko. Pi�kny park okalaj�cy dw�r
opisany w "Pornografii" sta� si� �mietnikiem i publiczn� ubikacj�.
Dowiedzieli�my si� nieoficjalnie, �e zbezczeszczono groby Kotkowskich na
cmentarzu w Denkowie. Wykonane z miedzi litery sprzedano na z�om. Dawnej kr��y�y
plotki i r�ne zmy�lenia o rzekomym bogactwie tej rodziny. Kr��y�y opowie�ci, �e
ludzie ci byli chowani w trumnach ze srebra. Strach pomy�le�, �e hieny cmentarne
mog� zacz�� rozkopywa� groby. W dodatku pi�kna kaplica Kotkowskich niszczeje w
oczach. A oto, jak skomentowa� imprez� i to co zobaczy� dla nas znakomity
krytyk literacki Jan Zdzis�aw Brudnicki.
Kap�an niedojrza�o�ci
"I�� do Ma�oszyc" - to znaczy�o w tej okolicy: i�� na koniec �wiata zabitego
dechami - komentuje Jan Zdzis�aw Brudnicki. - Witoldowi Gombrowiczowi jego
miejsce urodzenia i wczesnego dzieci�stwa kojarzy�o si� jeszcze z band� bosych
wiejskich dzieciak�w, kt�rym przewodzi�, ze "sztucznym �yciem" matki, kt�re by�o
przejawem "spaczonej polskiej formy", z komikiem i kpiarzem bratem Jerzym, od
kt�rego uczy� si� kpiny i przedrze�niania. Najbardziej bole�nie wspomina�
ucieczk� tu w czasie wojny polsko-sowieckiej w 1920 r., kiedy to jego koledzy
szkolni poszli na front, a on schroni� si� tu z poczuciem powszechnego
pot�pienia za brak patriotyzmu i odwagi. B��ka� si� w�wczas po polach niczym
osamotnia�y i zdzicza�y Marcin z "Syzyfowych prac" w czas wakacji, ze strzelb� i
rozpacz� w sercu. Do��czy�a si� te�, jak to okre�la, wstydliwo�� na punkcie
ojczyzny i poczucie rozbratu pomi�dzy fetami i deklamatorstwem a trze�wo�ci� i
natr�tnym refrenem, �e "jeste�my poza histori�" (Witold Gombrowicz, "Wspomnienia
polskie. W�dr�wki argenty�skie", Instytut Literacki, Pary� 1977). Potem przysz�a
potrzeba obrony �wiadomo�ci za pomoc� cynizmu i dowcipkowania. Ale powr�t do
dzieci�stwa, �ledzenia infantylnych sk�adnik�w charakteru ludzkiego zosta�
Gombrowiczowi na zawsze i pod koniec �ycia podsumowa� to: by�em kap�anem
niedojrza�o�ci. Teraz stoimy tu w Ma�oszycach, z grup� pisarzy z ca�ej Polski
przed pomnikiem z medalionem Gombrowicza osadzonym w masywnym g�azie czerwonego
piaskowca kieleckiego i czytamy podpis: Ma�oszyce 1904 - Vance 1969. W�ska droga
asfaltowa na spadzie terenu. Bujne trawy, chwasty i kwiaty zarastaj� �yzne
pobocza. Pozosta�y jeszcze stare przybud�wki pa�acu, cho� w centrum ju� sklecono
jak�� budowl� dawno-now�. W dole sadzawka. W bagnie stercz� s�upy starego
ogrodzenia podworskiego. "Zadziwiaj�ce - pisa� w li�cie po ukazaniu si�
>>Pornografii<< Jaros�aw Iwaszkiewicz w roku 1960 - jak pami�tasz polsk� wie� -
wszystko, miedz�, ziemi�, gliniast� �cian� z do�ami na kartofle - i znakomicie
odczu�e� nastr�j dworu w czasie okupacji". Miejscowi pisarze to: organizator
rajdu Antoni D�browski, redaktor "Radostowej", Bogdan Pasternak, kt�rego
rodzinn� miejscowo�� Biskupie Do�y rozs�awi�a inicjatywa za�o�enia tam w
zdewastowanej fabryce tektury, nale��cej do rodziny Gombrowicz�w, muzeum �ycia i
tw�rczo�ci Witolda. A nieodleg�y Bodzech�w, kt�ry zwiedzali�my wcze�niej,
miejsce zamieszkania babki Kotkowskiej, zosta� obfotografowany w "Pornografii" i
niekt�rych opis�w profesor Jan Pac�awski nie waha si� nazwa� replik� "Step�w
Akerma�skich" Mickiewicza. Cho�by tego zaczynaj�cego si� od swoistego okre�lenia
panoramy: "A gdy wjechali�my na wzg�rze, ukaza�a si� stopniowo rozleg�o�� ziemi
nisko roz�o�onej na samym dnie pod olbrzymimi wysoko�ciami nieba, �ci�tej
nieruchomym falowaniem. Tam, daleko, droga �elazna... A gdy znale�li�my si� na
wzg�rzu i owia� nas oddech przestrzeni, u kra�ca, kt�rej majaczy�y si� G�ry
�wi�tokrzyskie, przewrotno�� tej jazdy grzmotn�a mnie niemal w pier� - gdy�
byli�my jak z oleodruku, jak ze starego, familijnego albumu umar�a fotografia, a
na tym wzg�rzu dawno zmar�y wehiku� by� widziany i z najdalszych kra�c�w -
wskutek czego kraina sta�a si� z�o�liwie szydercza". Pielgrzymuj�cy pisarze
mniej mieli do �miechu. Przede wszystkim zauwa�yli ponure pomruki prasy. Gazety
ostatnio zacz�y donosi�, �e "wyparowa�a gombrowiczowska ironia", �e w
Gombrowiczu "nic nie ma, tylko s�owa", zapytywa� niewinnie: "czy dzi� obra�a"?
S�owem, nie jest jakby modny. Teatr krakowski zagra� spektakl wedle "Pami�tnika"
Gombrowicza. Potem cisza. Konkurs na sobowt�ra Gombrowicza to ju� sprowadzenie
sprawy do poziomu komiksu. Zacz�to wydawa� dzie�a zebrane, ale idzie to
niemrawo, a odbywa si� w g�uchej ciszy. Nie tylko nie wida�, �eby komu� zale�a�o
na popularyzacji, nag�o�nieniu �wiata ferdydurkist�w, "Kosmosu", "�lubu". Gdzie�
te czasy, gdy pierwszy po wojnie list Gombrowicza Jaros�aw Iwaszkiewicz kwituje
entuzjastycznie: "List pa�ski wywo�a� tutaj sensacj� i wszyscy si� nim bardzo
cieszyli" ("Gombrowicz, walka o s�aw�. Korespondencja...", Krak�w 1996). Ta
wierna przyja�� doczeka�a si� zreszt� od ma�ostkowych wydawc�w list�w epitetu
pod adresem Iwaszkiewicza: "zza plec�w wygl�da� mu nieunikniony politruk".
Przysz�o entuzjastyczne przywracanie Gombrowicza po 1956 r. Uczenie w szkole,
nieustanny festiwal w teatrach, zarzucanie rynku ksi��kami autora, a potem
monografiami. Ile by�o doktorat�w, docentur, profesur? Z �am nie schodzi�. Na
sesjach, sympozjonach, w Radomiu na festiwalach sporo autorzy zarobili grosza. W
szko�ach by� autor w lekturach obowi�zkowych. Idee Gombrowiczowskie fruwa�y w
powietrzu. Mia� zast�pi� "Pana Tadeusza" "rewizj� od podstaw samej polsko�ci".
Zachwycano si� jego demaskowaniem zafa�szowa� indywidualnych i zbiorowych, jego
prowokacjami, jego terminologi�, ze s�awetn� g�b�, pup�, synczyzn�. Lansowano
jego indywidualizm ("moja tw�rczo�� musi, �e tak si� wyra��, zdoby� ka�dego
cz�owieka osobno") i pojmowanie wolno�ci ("nie podda� si� Polsce!"). Ju� jako
gest przekory traktowano krytyk� konserwatywnych nurt�w emigracji,
nierespektowanie uchwa� zabraniaj�cych publikowania w kraju - "To po prostu
kpiny z literatury, kt�rej odbiera si� czytelnika, kt�r� si� skazuje na uwi�d za
granic�". I wreszcie pomija si� rol� osobisto�ci, jak� by� pisarz. Mianowicie
prowadzi� d�ugotrwa�� i konsekwentn� batali� rozjemcy pomi�dzy zajad�ymi
przeciwnikami w kraju i na emigracji - swoim dzie�em, pi�rem, listami,
rozmowami, po�redniczeniem. S�ucham rozm�w pod pomnikami w Ma�oszycach i w
Opatowie, na cmentarzach w Bodzechowie i Przybys�awicach, gdzie spoczywaj�
przodkowie Gombrowicza, w Biskupich Do�ach i pod ko�ci�kiem we Wszech�wi�tym,
gdzie Witold by� chrzczony - czemu taka cisza wok� tego dzie�a? Miejscowi m�wi�
- mogi�y zaro�ni�te.
Bo tu ziemia taka �yzna, a sprz�tanie by�o w Roku Gombrowiczowskim 1994. Znowu
zmobilizujemy si� do sprz�tania w nast�pnym takim roku, czyli przysz�ym. Podobno
ostatnia kuzynka Witolda chce sprowadzi� prochy jego do kraju... Nasz
niezr�wnany przewodnik, rze�biarz Gustaw Hadyna, wykonawca wi�kszo�ci podobizn
Gombrowicza, przy tym znawca tutejszych ska�, piaskowc�w, glinek, metali -
zaprasza nas do przygotowywanego albumu poetycko-plastycznego po�wi�conego
autorowi "Pami�tnika z okresu dojrzewania". W jego monumentalnej pracowni w Woli
Gr�jeckiej wszyscy mobilizuj� si� przy kieliszku z procentami do uwewn�trznienia
dzie�a, przypomnienia sylwetki syna tej ziemi. Przypominam im, �e �ona Rita
nazwa�a Gombrowicza "�ywym wcieleniem Sokratesa". I powtarza�a w wywiadach, �e
"przestrzega� rytua��w, jakie wyni�s� Cokolwiek, kto by usi�owa� ukry� - to
�wiat ferdydurkiczny nie znikn��. Przestrze� pomi�dzy lud�mi, kt�r� bada� jego
przenikliwy umys�, si� zbrutalizowa�a i wymaga na nowo rozpoznania. Rozw�j
historyczny "wymaga interwencji". Rynek po�era coraz to nowe obszary kultury i
sztuki. Gombrowiczowska ironia i filozofia potrzebne nam po to, �eby obroni�
cho�by enklawy wy�szych warto�ci. Upadek intelektualizmu, nawet w nauce,
humanistyce jest ewidentny. Pytanie: z czym do Europy? Pisarz kwituje passusem:
"Mickiewicz utwierdza si� w sobie, a Gombrowicz pragnie wy�ama� si� z siebie".
Jest to zasadniczy zwrot antyfundamentalistyczny. Zalew reklamy, magii, wr�cz
zabobonu, mydlanej kultury - budzi zapotrzebowanie na racjonaln� filozofi�,
zabaw� i ironi�. Je�li nas nie sta� na "rewizj� od podstaw samej polsko�ci", to
przynajmniej niech b�dzie - "od s�owa wymaga si�, aby ono by�o narz�dziem
naszego stawania si� w �wiecie, czym� �ci�le zespolonym z �yciem i innymi
lud�mi". Mam nadziej�, �e pisarze upomn� si� o Gombrowicza. A jego rok nie
b�dzie pust� ceremonialno�ci�. Nie chcia�bym do�y� czas�w, w kt�rych czwartym
wieszczem b�dzie kto� sztucznie wylansowany przez mass - media. Natomiast
pomys� z turystyczn� tras� Gombrowiczowsk� uwa�am za udany. Tylko, szanowni
gospodarze, czeka was du�a praca porz�dkowa i promocyjna - komentowa� Jan
Zdzis�aw Brudnicki. A jak by�o podczas Pikniku Gombrowiczowskiego?
Pierwsze "za�lubiny" Gombrowicza z Polsk�...
We wrze�niowy, pi�tkowy wiecz�r, przy pe�ni ksi�yca przy d�wi�kach szemrz�cej
wody w pobliskiej �wi�linie, po�r�d zrujnowanych, zaro�ni�tych zielskiem
budynk�w fabryki tektury wzniesionej przez ojca pisarza Jana Onufrego
Gombrowicza i w pobli�u coraz bardziej odchylaj�cego si� od pionu wysokiego
komina, w tej scenerii do z�udzenia podobnej do starego parowca Radomski Teatr
Powszechny im. Jana Kochanowskiego pokaza� "�lub". Wielkie brawa dla re�ysera (i
pro�ba o bis!), Bo chyba nie ma lepszego miejsca na �wiecie, by gra� t� sztuk�.
Ten "�lub" mo�na by uzna� za swego rodzaju "za�lubiny" pisarza z podarowanym mu
ongi� przez ojca "Witulinem", odrzucon� przez niego samego krain� �wi�tokrzysk�
- swoj� ukochan� Polsk�. Sztuka ta przecie� to opowie�� o powrocie po latach
do rodzinnego domu. "Wymarzony powr�t przemienia si� jednak w koszmar. Okazuje
si�, bowiem, �e nic nie ocala�o. Dom rodzinny zamieniony zosta� w n�dzn�
karczm�, narzeczona w dziewk�, rodzice w �achmanach us�uguj� pijakom - pisze w
swojej recenzji dziennikarka "Gazety Wyborczej"- Renata Metzger. Czy cokolwiek
da si� zmieni�, czy los mo�na odczarowa�? - Pyta w przes�aniu sztuki autor. A
sceneria tego, co pozosta�o po �wietno�ci Gombrowicz�w i Kotkowskich wzi�ta,
jakby... No w�a�nie "jakby z Gombrowicza". Nic doda�, nic uj��. Czy jest
szansa, by w Do�ach Biskupich stworzy� na �wiatowym poziomie "Gombrowiczowskie
Serce Literatury"? Pytali�my siebie nawzajem podczas nieformalnych dyskusji. I
natychmiast z nadziej� sobie odpowiadali�my: No, chyba tak! Wszak szefem
obchod�w roku gombrowiczowskiego w Lublinie zosta� jeden z najbogatszych ludzi w
Polsce. Niestety. Mimo pi�knych deklaracji uczestnictwa w imprezach
po�wi�conych Gombrowiczowi, to podczas dyskusji "piknikowych" zabrak�o w�a�nie
ministra i owego biznesmena. Po prostu nie przybyli na, w ko�cu, bardzo wa�n�
imprez� w samym mateczniku pisarza. O tym, jakie to wywo�a�o komentarze, mo�na
si� jedynie domy�la�. Mo�emy jedynie wyrazi� nadziej�, aby tych Pan�w nie
brak�o podczas podobnych imprez w "Roku Gombrowiczowskim" - wyra�ali swoje obawy
moi liczni rozm�wcy podczas nieoficjalnych dyskusji. Chcia�oby si�, jak to
poetycko nazwa� profesor Pieni��ek - "zawo�a� Gombrowiczem":
"A jednak nie tra�cie nadziei!"
- Niew�tpliwie szans� dla "matecznika" autora ""Trans - Atlantyku" jest
Fundacja im. Witolda Gombrowicza "Witulin". Celem Fundacji jest powo�anie do
�ycia muzeum pisarza w Do�ach Biskupich -Witulinie, kt�ra jako jedyna na
�wiecie zwi�zana jest nazw� miejscow� z osob� Witolda Gombrowicza. Zwi�zek ten
si�ga pocz�tku XX wieku. Jan Gombrowicz ojciec pisarza, kt�ry przej�� po te�ciu,
Ignacym Kotkowskim prowadzenie interes�w rodziny, postanowi� odbudowa�
zniszczon� przez pow�d� w roku 1909 zapor� w Do�ach Biskupich i przy okazji
wybudowa� fabryk� papieru drzewnego. Powo�ane do tego celu konsorcjum nazwa�
Witulin, gdy� przedsi�wzi�cie mia�o zabezpieczy� przysz�o�� najm�odszego z syn�w
-Witolda. Z czasem nazw� przej�a cz�� Do��w Biskupich zlokalizowana na prawym
brzegu �wi�liny, wcze�niej nazywana z racji funkcji Osad� M�ynarsk� Do�y -
czytamy na stronie internetowej Fundacji.
W promieniu 30 kilometr�w znajduj� si� miejscowo�ci Ma�oszyce: miejsce urodzin
pisarza, Jakubowice: maj�tek zakupiony przez Onufrego Gombrowicza, dziadka
pisarza, kt�ry zosta� zmuszony do opuszczenia Litwy po powstaniu styczniowym,
Przybys�awice, gdzie spoczywaj� dziadkowie, ojciec oraz brat Janusz, Potoczek,
niegdysiejszy maj�tek Janusza Gombrowicza, gdzie pisarz przyje�d�a� na wakacje,
Bodzech�w: dawny maj�tek Kotkowskich, z kt�rych wywodzi�a si� matka Witolda. W
nieodleg�ym Opatowie stoi popiersie pisarza d�uta Gustawa Hadyny, a szereg
miejscowo�ci m.in. Ostrowiec, Ruda Ko�cielna zosta�o uwiecznionych na kartach
jego powie�ci, w tym zekranizowanej obecnie "Pornografii".
Spotkanie za�o�ycielskie Fundacji odby�o si� 10 Stycznia 2001 roku.
Dotychczasowymi osi�gni�ciami jej za�o�ycieli jest zgromadzenie wok� idei
szeregu os�b i instytucji (kustosz Jolanta Pol z Muzeum Literatury w Warszawie,
maj�ca osobiste kontakty z wdow� po pisarzu Rit� Gombrowicz, piastuje funkcj�
przewodnicz�cej Rady Fundacji, a osobist� pomoc deklaruje tw�rca Sceny
Plastycznej KUL Leszek M�dzik), kt�re swoim autorytetem i id�cymi za nim
mo�liwo�ciami gotowi s� wspiera� przedsi�wzi�cie, przygotowanie materia��w do
wydania folderu zawieraj�cego informacje o miejscach zwi�zanych z pobytem
rodziny Gombrowicz�w i samego pisarza (folder zostanie opatrzony t�umaczonymi na
kilka j�zyk�w streszczeniami) pozyskanie od w�a�cicieli dawnej fabryki
Gombrowicz�w cz�ci budynku tzw. dyrektor�wki wraz z gruntem, na kt�rym stanie
muzeum (zniszczenia spowodowane przez pow�d� wykluczaj� jego u�ytkowanie w
obecnym stanie, wi�c za zgod� konserwatora obiekt zostanie w znacznej cz�ci
odbudowany z zachowaniem element�w stanowi�cych istot� jego genius loci.
Przygotowanie medalu z wizerunkiem pisarza i napisem Muzeum Witolda Gombrowicza,
kt�ry b�dzie rozprowadzany w�r�d os�b wspieraj�cych ide� powo�ania muzeum,
przygotowanie gipsowego odlewu tablicy, kt�ra spocznie na �cianie muzeum,
organizacja przy wsp�udziale Muzeum Literatury w Warszawie wernisa�u wystawy
pami�tek po pisarzu w Jazz Klubie Perspektywy w Ostrowcu �w. (planowany termin
21 marca 2002) po��czony z prezentacj� idei, folderu i pami�tkowego medalu oraz
s�u��cy pozyskaniu zwolennik�w i integracji os�b zaanga�owanych w
przedsi�wzi�cie.
Wsp�praca z organizatorami Festiwalu Gombrowiczowskiego w Radomiu celem
zapoznania jego uczestnik�w z miejscami, gdzie urodzi� si� i przebywa� pisarz
oraz ide� utworzenia w Witulinie muzeum.
- Od pocz�tku istnienia, Fundacja im. Witolda Gombrowicza "Witulin" realizuje
g��wny cel, kt�rym jest organizacja i prowadzenie jedynego na �wiecie Muzeum
Witolda Gombrowicza w Do�ach Biskupich Witulinie, gmina Kun�w , powiat Ostrowiec
�wi�tokrzyski, wojew�dztwo �wi�tokrzyskie - opowiada mi Zbigniew Tyczy�ski. - Za
lokalizacj� przemawiaj�: fakt, i� Witulin - cz�� wsi Do�y Biskupie wywodzi
nazw� od Sp�ki Akcyjnej WITULIN, kt�r� powo�a� do �ycia ojciec pisarza Jan
Onufry Gombrowicz, a kt�ra w jego zamy�le stanowi� mia�a finansowe
zabezpieczenie najm�odszego z syn�w -Witolda. Dzi� Witulin jest jedynym miejscem
na �wiecie zwi�zanym nazw� z osob� wybitnego pisarza, Do�y Biskupie niegdy�
nale�a�y do Ignacego Kotkowskiego, dziadka pisarza, w promieniu trzydziestu
kilometr�w znajduje si� wi�kszo�� "polskich" �lad�w pobytu pisarza lub miejsc
obecnych w jego tw�rczo�ci (m.in. miejsce urodzenia, maj�tki dziadk�w, rodzic�w
i braci oraz miejscowo�ci, elementy topograficzne i detale wyst�puj�ce w
"�lubie", "Ferdydurke" czy "Pornografii").
St�d starania Fundacji ukierunkowane zosta�y - zdaniem mojego rozm�wcy - na:
pozyskanie terenu pod budow� przysz�ego muzeum, kampani� informacyjn�, po��czon�
z propagowaniem idei powstania plac�wki, promocj� regionu, poszukiwania os�b i
instytucji, kt�re mog�yby w��czy� si� w realizacj� idei. Jak nas poinformowano,
dotychczas zrealizowano kilka wa�nych i znacz�cych imprez kulturalnych. A oto
najwa�niejsze. Wystawa fotografii w Klubie Muzycznym "Perspektywy" w Ostrowcu
�w. "Powr�t Ja�nie Panicza", kt�ra stanowi�a oficjaln� inauguracj� dzia�alno�ci
Fundacji -21 marca 2002 (wystawa przekazana Fundacji przez Muzeum Literatury w
Warszawie by�a ponadto prezentowana w plac�wkach kulturalnych w Opatowie i
Staszowie). Wiecz�r "Rozmowy o Gombrowiczu" w Miejsko Gminnym Domu Kultury w
Kunowie, po��czony z prezentacj� wystawy fotografii oraz spotkaniem z autork�
legendarnej ksi��ki o Witoldzie Gombrowiczu "Ja�nie Panicz". Opraw� artystyczn�
zapewni�o Miejskie Centrum Kultury z Ostrowca �w. Opracowano szlaki piesze,
rowerowe i samochodowe, ��cz�ce wszystkie miejsca w regionie zwi�zane z osob� i
tw�rczo�ci� pisarza (obecnie trwa proces ich zatwierdzania oraz prace nad
przewodnikiem turystycznym). Wzi�to aktywny udzia� w pracach Grupy Partnerskiej
"Krzemienny Kr�g", dzi�ki czemu dzia�ania Fundacji wykroczy�y poza ide� budowy
muzeum i obj�y szeroko zakrojone starania zmierzaj�ce do odtworzenia lub
konserwacji wszystkich istniej�cych w regionie �lad�w po rodzinie pisarza oraz
w��czenia si� z cyklem imprez w og�lnopolski Rok Gombrowiczowski. Pozyskano
terenu w Do�ach Biskupich Witulinie, wystarczaj�cego do lokalizacji muzeum:
jedn� dzia�k� otrzymano w darowi�nie od W�odzimierza G�uszka, �wczesnego
w�a�ciciela dawnej Fabryki Tektury, s�siaduj�cej z obiektem przysz�ego muzeum,
dwie zakupiono od prywatnych w�a�cicieli, dzi�ki pieni�dzom przekazanym Fundacji
przez S�u�by Ochrony Zabytk�w Oddzia� Wojew�dzki w Kielcach. Pozyskano pomoc
koncernu MITEX, kt�ry podj�� si� opracowania kosztorysu oraz projektu budynku
muzeum z otoczeniem (w trakcie realizacji), Zorganizowano Piknik Gombrowiczowski
"Powr�t Ja�nie Panicza" (12 -13.09.2003) pod patronatem marsza�ka wojew�dztwa
�wi�tokrzyskiego, kt�ry nale�y uzna� za oficjaln� zapowied� og�lnopolskich
obchod�w Roku Gombrowiczowskiego. Na dwudniowy piknik z�o�y�y si�: spektakl
Teatru Powszechnego im. Jana Kochanowskiego w Radomiu w ruinach dawnej Fabryki
Tektury oraz spotkanie gombrowiczolog�w w scenerii starego kamienio�omu
Kotkowskich, wiecz�r autorski Joanny Siedleckiej, po��czony z promocj� czwartego
wydaniem ksi��ki "Ja�nie Panicz" oraz opraw� artystyczn� MCK objazd terenu.
- Fundacja zaprasza wszystkie osoby zainteresowane wsparciem przedsi�wzi�cia do
pomocy, by Muzeum Witolda Gombrowicza, jednego z najwybitniejszych polskich
pisarzy o �wiatowej s�awie, otworzy�o swe podwoje w roku 2004, kt�ry okre�lany
jest mianem Roku Gombrowiczowskiego. Pragniemy, by w stulecie urodzin, mia�
miejsce symboliczny powr�t pisarza do miejsca bezpo�rednio zwi�zanego z jego
osob� w region, z kt�rego wyr�s�, a jednocze�nie przer�s�, przyprawiaj�c mu
najbardziej znan� "g�b�" �wiata - m�wi Zbigniew Tyczy�ski.
Gombrowicz by� sk�d�...
O tym jak powsta�a s�ynna ksi��ka o Witoldzie Gombrowiczu "Ja�nie Panicz" ,
kt�rej kolejne ju�, poszerzone wydanie ukaza�o si� na p�lkach ksi�garskich
opowiada�a podczas drugiego dnia "Pikniku Gombrowiczowskiego" dla zaproszonych
go�ci Joanna Siedlecka. Prywatnie poinformowa�a mnie, �e w swojej wypowiedzi
wykorzysta�a fragmenty referatu, jaki wyg�osi�a w 1999 r. w Kielcach podczas
sesji naukowej na temat tw�rczo�ci Witolda Gombrowicza. A oto w ca�o�ci
autoryzowany stenogram jej ciekawej wypowiedzi.
- Mo�e warto zacz�� od tego, �e nie studiowa�am na szcz�cie polonistyki, a
resocjalizacj� i dziennikarstwo. Tak, �e do tematu "Witold Gombrowicz"
zabiera�am si� jako, w pewnym sensie, amator. Nie ukrywam, �e nie przebrn�am
przez �adn� z krytycznoliterackich prac o nim - nie trawi� polonistycznego
j�zyka, tak jak Gombrowicz uwa�am, �e "im m�drzej, tym g�upiej". I moim zdaniem
w�a�nie, brak pora�aj�cego i parali�uj�cego polonistycznego baga�u u�atwia�o mi
napisanie ksi��ki o nim. My�l�, �e gdybym by�a polonistk�, ba�abym si� za ni�
wzi��, albo te� napisa�abym kolejn� prac� na temat np. formy jego dramat�w, czy
motyw�w jego powie�ci itp.
Cho� by�am, wi�c tylko" reporterk�, chcia�am bardzo napisa� ksi��k� o nim,
poniewa� - przyznaj� - jestem, w pewnym sensie oczywi�cie, ofiar� legendy
Gombrowicza. Legendy, wci��, moim zdaniem w Polsce �ywej i fascynuj�cej coraz to
nowe pokolenia czytelnik�w. Cho� dzi� ju� oczywi�cie inaczej. Gombrowicz jest
dzi�, bowiem w szkolnych programach. Jak powiedzia� mi zmar�y niedawno wybitny
artysta, Jan Lebenstein, rozmow�, z kt�rym zd��y�am jeszcze umie�ci� w trzecim
wydaniu: << Drwi� z celebry, namaszczenia, a dzi�, sam jest celebrowany,
namaszczany, okadzany, umieszczony przez Pimk�w na listach lektur, bo "wielkim
pisarzem by�?. Los szydzi z szyderc�w.>>
Na legend� Gombrowicza z�o�y�o si�, co najmniej kilka czynnik�w, ma przede
wszystkim swoje �r�d�a w wyj�tkowej tw�rczo�ci, kt�rej jestem wielka
admiratork�, Znam j� niemal na pami��, szczeg�lnie "Dziennik", kt�ry ceni�
najbardziej, "Trans-Atlantyk", "Ferdydurke". Ceni� sobie te� jego wspania�y
j�zyk stylizowany genialnie, szczeg�lnie w "Tras-Atlantyku" na tradycyjnej
staropolszczy�nie, j�zykowe wyczyny, nie wiem, czy przet�umaczalne na obce
j�zyki. Uwa�am go za jednego z najwybitniejszych, najciekawszych pisarzy
polskich XX wieku. Mo�e za czwartego wieszcza?
Na jego legend� z�o�y�a si� tak�e - istniej�ca jeszcze tak do niedawna - jego
paradoksalna obecno�� i jednocze�nie nieobecno�� w polskiej kulturze i
literaturze. Gdy my�la�am o mojej ksi��ce - w pewnym sensie by� w niej i nie
by�. By� - poniewa� wystawiano w teatrach jego sztuki, pisano o nim prace
magisterskie i doktorskie, artyku�y, najcz�ciej pomniejszaj�ce go i
lekcewa��ce.
Ale tak naprawd� by� - jak kto� s�usznie powiedzia� - wielkim Nieobecnym, a w
Polsce zawsze ceni�o si� nieobecnych. Nie wydawano jego dzie�, nie mieli�my
tego, co najwa�niejsze. Oficjalnie, by� - gdy my�la�am o mojej ksi��ce -
pisarzem zakazanym, nie wydawanym za antykomunistyczne pogl�dy, wsp�prac� z
parysk� "Kultur�" i "woln� Europ�", status emigranta, bezkompromisowe s�dy o
luminarzach naszego �ycia politycznego i kulturalnego.
Gdy my�la�am o mojej ksi��ce, jego dzie�a mo�na by�o jedynie przywie�� sobie, a
w�a�ciwie przemyci� zza granicy. Albo te� przeczyta� w kilku specjalistycznych
bibliotekach, posiadaj�cych literatur� emigracyjn�, wymagaj�cych jednak
specjalnych zezwole� na korzystanie z niej. W czytelniach i antykwariatach mo�na
te� by�o kupi� - ale za du�e pieni�dze - jego pierwsze utwory wydane w kraju po
odwil�owym Pa�dzierniku roku 1956. Nic, wi�c dziwnego, �e zar�wno on sam, jak i
jego ksi��ki poci�ga�y, intrygowa�y - zakazany owoc zawsze bardziej smakuje,
Nic, wi�c dziwnego, �e stara� si�, musia� si� wtedy sta� pisarzem dla wybranych,
wtajemniczonych, trudno ukry� - dla elity. Tworzy�o to, istniej�cy nadal - cho�
oczywi�cie ju� w mniejszym stopniu - snobizm na Gombrowicza, mod� na
Gombrowicza. W pewnych �rodowiskach wypada�o, by�o w dobrym tonie zna� i ceni�
jego utwory. Opowiada� mi Janusz Odrow�� - Pieni��ek, dyrektor Muzeum
Literatury, �e gdy studiowa� w latach pa�dziernikowych polonistyk�, studenci,
oczywi�cie ci bardziej oczytani, chodzili z ksi��kami Gombrowicza pod pach�,
porozumiewali si� jego j�zykiem, m�wili - g�ba, pupa, zgwa�ci� przez uszy,
brata� si�, itd. By�o to, bowiem po roku 56., gdy wydano w kraju kilka jego
utwor�w.
Z kolei w moim pokoleniu, w moim �rodowisku wypada�o przywie�� sobie, a raczej
przemyci� z Pary�a kilka jego utwor�w, mie� w swojej biblioteczce komplet jego
dzie� wydanych w paryskiej "Kulturze".
Trudno ukry�, �e m�j "Ja�nie panicz" ma te�, mi�dzy innymi oczywi�cie swoje
�r�d�o w snobizmie na Gombrowicza. Tam, bowiem, przed laty, na pierwszej
studenckiej wycieczce na zach�d, do Francji, odwiedzi�am w Pary�u polsk�
ksi�garni� na Saint - Germain - des - Pres. Mia�a ona m�dry, perspektywiczny i
jak wida� po mnie - owocny zwyczaj dawania, ofiarowywania Polakom w kraju,
szczeg�lnie w�a�nie studentom, polskich ksi��ek wydanych na emigracji. Wybra�am
oczywi�cie "Dziennik" Gombrowicza - chcia�am przynajmniej przekartkowa� bibli�
polskiej inteligencji, o kt�rej tyle s�ysza�am. I sta�o si�. Jego lektura po
prostu porazi�a mnie - nie mia�am nawet ochoty na Pary�, cho� by�am w nim po raz
pierwszy. Porazi�a mnie przede wszystkim odwaga i niezale�no�� jego wypowiedzi.
Cho� przyznaj�, pope�nia�am wtedy wobec Gombrowicza wielki grzech. Jego
"Dziennik" zostawi�am, bowiem w Pary�u w Ogrodzie Luksemburskim na �awce, gdzie
go czyta�am. Do dzi� ten obraz pami�tam. Zostawi�am go ze strachu i nie by� to
wcale strach nieuzasadniony - by� wydany w Instytucie Literackim, kt�rego
wydawnictwa konfiskowali nasi celnicy. A taka konfiskata mog�a oznacza� k�opoty
z paszportem, czyli nast�pnym wyjazdem za granic�. By�am m�oda, chcia�am
wyje�d�a� i po prostu ba�am si�.
"Ja�nie paniczem" m�j grzech wobec Gombrowicza naprawi�am, my�l�, �e mi darowa�.
Podczas nast�pnych wyjazd�w na Zach�d zawsze jak�� jego ksi��k� przemyca�am i
udawa�o si�. Z tym, �e p�niej, nie by�o ju� takiej potrzeby - w Polsce zacz��,
bowiem powstawa� pot�ny, podziemny ruch wydawniczy. Oczywi�cie, zacz�to wydawa�
Gombrowicza, zaczynaj�c - co zrozumia�e - od "Dziennika", nieznanego szerokim
kr�gom czytelniczym. Chcia�abym w�a�nie pokaza� pa�stwu pierwsze, podziemne
wydanie jego dzie�a. Jako pierwsze wydawa�o je wydawnictwo "Klin", czyli
Krzysztof Wyszkowski, dzia�acz pierwszych wolnych zwi�zk�w zawodowych, p�niej -
wydawnictwo "Kr�g" Andrzeja Rosnera. My�l�, �e b�d� to kiedy� wa�ne eksponaty w
Muzeum Witolda Gombrowicza, kt�re, mam nadziej�, kiedy� powstanie - mo�e np. w
ocala�ym dworku we Wsoli, w�asno�ci jego brata Jerzego?
Ale na wielk� legend� Gombrowicza sk�ada si� tak�e jego fascynuj�ca osobowo��.
Niezale�no��, bezkompromisowo��, za kt�r� zap�aci� cen� najwy�sz� - tak d�ug�
nieobecno�� w swoim rodzinnym kraju. Uporczywa walka o swoje pisarstwo, kt�rym
chcia� dopom�c Polakom w odzyskaniu duchowej niezale�no�ci. Dlatego otwarcie
przyznawa�, �e marzy o Noblu, kt�ry otworzy�by jego ksi��kom drog� do kraju, Nie
bez kozery zatytu�owa�am moj� ksi��k� "Ja�nie panicz". By� nim, bowiem nie tylko
z racji swego ziemia�skiego pochodzenia. By� ja�nie paniczem polskiej
literatury. Kim�, r�ni�cym si� tak bardzo na korzy�� od polskich literat�w -
�rednich, nijakich, prowincjonalnych i poczciwych. W por�wnaniu z nim wida�
przenikliwo�� i �cis�o�� jego umys�u, inteligencj�, odwag� i niekonwencjonalno��
pogl�d�w, umiej�tno�� trafnego wyboru, odr�nienie tego, co wa�ne i niewa�ne.
Tak, jak nikt potrafi� te� demaskowa� wszelkie nasze fa�sze, zmusza� do
ujawnienia autentycznych twarzy. Demaskowa� narodowe mity, kompleksy i wady,
pojmowan� tradycyjnie polsko��. Fascynowa� mnie te� zawsze jego los - legendarne
ju� gry z otoczeniem, mistyfikacje i prowokacje, opatrzno��, kt�ra w przeddzie�
wojny rzuci�a go do Argentyny, emigracja, samotno��, n�dza, mi�dzynarodowa
s�awa, kt�ra przysz�a za p�no. << Mia� polsk� biografi� - pisa� o nim Adolf
Rudnicki we wspomnieniu pt. "Rana Witolda Gombrowicza" - z�o�on� z samotno�ci,
biedy, emigracji, bez napieraj�cych wydawc�w, bez napieraj�cych czytelnik�w, bez
prawdziwej bazy, bez prawdziwej ziemi, gdy� to ona rodzi dzie�o, ona jest zawsze
matk�.>>
Co wa�ne te�, a mo�e najwa�niejsze - ksi��ka moja ma te� �r�d�a jak najbardziej
osobiste i prywatne.
Ot� m�j m�� pochodzi w�a�nie z tych stron, co Gombrowicz, czyli z
sandomierskiego. Urodzi� si� i wychowa� w Opatowie, czyli dwa kroki od Ma�oszyc
- maj�tku Gombrowicz�w. Ma�oszyce, maj�tek rodziny Gombrowicz�w graniczy� przed
wojn� z "gruntami" jednej z ciotek m�a, kt�ra dobrze pami�ta "ja�nie pa�stwa
Gombrowicz�w". Kt�rej� niedzieli pojecha�am, wi�c z m�em w jego - i Gombrowicza
- rodzinne strony. Pojechali�my najpierw do Dzia�oszyc, gdzie mieszka�a ciotka
m�a, pani W�adys�awa Dulna. Spisa�am jej wspomnienia i my�la�am, �e na tym si�
sko�czy, ale to by� dopiero pocz�tek. Pojechali�my, bowiem do Ma�oszyc, gdzie
rozmawia�am ze starszymi mieszka�cami i okaza�o si�, �e has�o "Witold
Gombrowicz", "Gombrowiczowie" by�o tam ci�gle �ywe i aktualne. �y�o jeszcze
sporo os�b, kt�re pami�ta�o panicza Witolda Gombrowicza i jego rodzin�, By�o te�
sporo materialnych po nim �lad�w, cho�by resztki dawnego dworu i parku.
Pojecha�am potem do niedalekiego Bodzechowa, maj�tku Kotkowskich, czyli rodziny
jego matki, kt�ra by�a dla niego bardzo wa�na - podkre�la� zawsze, �e dzi�ki
niej zosta� artyst�. Odwiedzi�am te� Potoczek i Wsol� - dawne maj�tki jego
braci. Kielce, gdzie w ma�ym, wynaj�tym pokoiku mieszka�y po wojnie jego siostra
i matka. I wsz�dzie spotyka�am gombrowiczowskie �lady zar�wno w ludzkiej
pami�ci, jak te� �lady materialne, a raczej ich resztki.
I tak w�a�nie powsta�y pierwsze reporta�e o jego rodzinnych stronach, jego
korzeniach, ziemia�skim rodowodzie. Drukowa�am je w tygodniku "Kultura", gdzie
pracowa�am, nie my�l�c jeszcze wcale o ksi��ce. Tym bardziej, �e nie mog�am si�
wy��cznie po�wi�ci� - wymagano ode mnie tekst�w tak�e i na inne tematy. Ale
temat "Witold Gombrowicz" zd��y� ju� mnie zafascynowa�, wci�gn��, chcia�am go
kontynuowa�. I mimo przeszk�d, jakim by�y redakcyjne obowi�zki - jednak
kontynuowa�am. Dla redakcji pisa�am co� na odczepnego, "Serca, my�li i czyny"
wk�ada�am w sw�j cykl o Gombrowiczu. Tym bardziej, �e mia�am coraz wi�cej
motywacji. Teksty, kt�re wydrukowa�am spotka�y si�, bowiem z du�ym
zainteresowaniem - zebra�am sporo pochwa� list�w. Wydawnictwo Literackie
zaproponowa�o mi umow� na ksi��k�. Szefowa "Zeszyt�w Literackich", pani Barbara
Toru�czyk, kt�r� pozna�am w Pary�u, przyzna�a mi, �e wycina�a z "Kultury"
odcinki o Gombrowiczu i czeka�a z niecierpliwo�ci� na nast�pny.
Paradoksalnie, w uko�czeniu ksi��ki pom�g� mi najbardziej stan wojenny -
"Kultura" zosta�a zlikwidowana, nie musia�am ju�, wi�c �adnych redakcyjnych
obowi�zk�w, z domu by�o lepiej nie wychodzi�, mog�am, wi�c spokojnie "Ja�nie
panicza" sko�czy�.
Gdy tekst�w o Gombrowiczu coraz bardziej przybywa�o, zacz�am oczywi�cie zdawa�
sobie spraw�, �e powstaje ksi��ka. Musia�am, wi�c zastanowi� si� nad kluczem do
niej, nad jej g��wn� ide�.
O Gombrowiczu wielu ju� przecie� przede mn� pisa�o, tak, �e nie chcia�am si�
powtarza�, a wnie�� co� nowego, w�asnego. Postanowi�am, wi�c, �e b�dzie to
ksi��ka wy��cznie reporterska. Nie biografia, ani analiza jego pisarstwa,
zostawi�am to historykom literatury. Jako dziennikarka, reporterka postanowi�am
si� skupi� si� wy��cznie na tym, co potrafi�. Tzn. odszuka� ludzi, kt�rzy go
znali i pami�taj�, porozmawia� z nimi i spisa� ich relacje. Zarejestrowa� pami��
o nim, jaka by nie by�a, cho� nie zawsze uwa�a�am j� za zgodn� z prawd�. Ale
taki, a nie inny jej kszta�t to te� przecie� �wiadectwo legendy Gombrowicza. Za
cel ksi��ki postawia�am, wi�c i rzeczywisto��, i legend�, w przypadku
Gombrowicza trudn� zreszt� do odr�nienia.
Postanowi�am te�, �e nastawi� si� przede wszystkim na relacje tzw. drugiego
planu. Czyli tych, kt�rzy nigdy by sami za pi�ro nie chwycili. Ich wspomnienia
przepad�yby bezpowrotnie, gdyby nie ja. Chcia�am mie� rozm�wc�w nowych, kt�rzy
nigdy dotychczas o nim nie m�wili. Nie zale�a�o mi na relacjach os�b. Kt�re o
nim niejednokrotnie pisa�y, jak chocia�by Artur Sandauer, Tadeusz K�pi�ski czy
Konstanty Jele�ski. Nie zale�a�o mi te� na wspomnieniach os�b za �wiata
literackiego. Bo c� to za sztuka rozmawia� o Gombrowiczu z literatami? To
przecie� zupe�nie nie odkrywcze, konwencjonalne i zreszt� mocno wyeksploatowane.
Nieprzypadkowo, wi�c przewa�aj� w mojej ksi��ce wspomnienia os�b z kr�g�w
nieliterackich. By�ej s�u�by Gombrowicz�w - lokaja, kucharek, pokoj�wek,
s�u��cych. Ludzi pracuj�cych we dworze w Ma�oszycach czy Bodzechowie - parobk�w,
ekonom�w, stangret�w. Ostatnich przedstawicieli �wiata ziemia�skiego. Dalszej i
bli�szej �yj�cej w kraju rodziny - bratanicy, kuzynek, kuzyn�w. Koleg�w
bynajmniej nie po pi�rze Oddalam im g�os i dlatego, �e relacja wy�szo�� -
ni�szo��, dojrza�o�� - niedojrza�o�� jest przecie� podstawowym motywem jego
tw�rczo�ci. Chcia� - jak pami�tamy w "Ferdydurke" - brata� si� z parobkami, tak,
�e w�a�nie parobkom i w og�le "ni�szo�ci" postanowi�am odda� g�os. Liczy�am, �e
- by� mo�e - wyniknie z tego co� ciekawego i wa�nego. I chyba wynik�o.
<< W tej urzekaj�cej w swojej skromno�ci ksi��ce, kt�ra jest prawdziwym
wytchnieniem po nad�tych, polonistycznych rozprawach, najbardziej nieoczekiwanie
s� wiernie zapisane rozmowy z dawn� s�u�b� Gombrowicz�w - pisa� o mojej ksi��ce
Jan Kott w 21 numerze "Zeszyt�w Literackich".>>
Co wi�cej, Gombrowicz, ten wielki kpiarz tak przecie� gardzi� konwenansem i
tradycj�, wy�szo�ci� i starszo�ci�. Unika� tzw. wielkiego �wiata - salon�w,
Pary�a, pisarzy - podkre�la� zawsze, �e nic tak nie kompromituje pisarza, jak
inny pisarz. Zafascynowany by� natomiast zawsze ni�szo�ci� i niedojrza�o�ci�. W
Polsce - lokajami, parobkami, kuchennymi dziewkami, wiejskimi ch�opakami, z
kt�rymi si� bawi� - wspomina o tym chocia�by w "Rozmowach z Dominique de Roux,
m�odymi, nieukszta�towanymi jeszcze, zapowiadaj�cymi si� dopiero ch�opcami z
Argentyny, ciemnymi zau�kami Rietiro. Nie bez kozery odda�am, wi�c g�os przede
wszystkim "ni�szo�ci".
Najbardziej dumna jestem z relacji Anieli - wieloletniej s�u��cej rodziny
Gombrowicz�w, nazywanej przez niego "ciemn�". To ona w�a�nie wymy�li�a mu s�ynne
zako�czenie "Ferdydurke" - "Koniec i bomba, a kto nie czyta�, ten tr�ba!"
Dotar�am do niej nie bez problem�w, kt�re najlepiej chyba obrazuj�, w jaki
spos�b zbiera�am materia�y do ksi��ki. Ot�, nie wiedzia�am nawet, czy Aniela
jeszcze �yje, nie zna�am jej adresu tylko panie�skie nazwisko. A tymczasem po
wojnie, w p�nym ju� do�� wieku wysz�a za m��. O bratanicy Witolda, nie�yj�cej
ju� dzi� pani Teresy Gombrowicz z Radomia dowiedzia�am si� tylko, ze gdyby �y�a,
mia�aby dobrze po 80. oraz �e pochodzi�a z ma�ego, 30 - tysi�cznego miasteczka,
Soko�owa Podlaskiego. Postanowi�am, wi�c zaryzykowa� - a nu� jeszcze �yje i
jako� j� odnajd�?
Usi�owa�am dowiedzie� si� jej adresu w urz�dzie miasta, a w�a�ciwie miasteczka,
ale bez skutku - mia�am zbyt ma�o danych. Chodzi�am, wi�c po ulicach i
zaczepia�am mijane staruszki, na oko r�wie�nice Anieli. Dwie z nich jej nie
zna�y, trzecia natomiast nawet mnie do niej zaprowadzi�a. Aniela bardzo si� z
mojej wizyty ucieszy�a, ch�tnie mi o Witoldzie Gombrowiczu i Gombrowiczach
opowiedzia�a. Co wi�cej, podarowa�a mi listy od niego, kt�re trzyma�a pod
��kiem w pude�ku po czekoladkach. Po�yczy�am je p�niej na wystaw�
gombrowiczowsk� w warszawskim Muzeum Literatury, prezentowanej te� p�niej w
Instytucie Polskim w Pary�u. Tak�e z Soko�owa,, z drewnianej cha�upki Anieli
trafi�y do Pary�a!
<< Aniela ciemna!
Jak tylko kopert� z Soko�owa zobaczy�em, zaraz pomy�la�em, �e to od Anieli list
jest - zaraz mi w pami�ci stan�o, jak na S�u�ewskiej, w Warszawie z Aniel�
wojowa�em i od ciemnych i S�ug wyzywa�em, z �art�w naturalnie, bo bardziej
Aniela przyjaci�ka nam by�a. Dobre to by�y czasy, kiedy Ja�nie Wielmo�ny Ja od
do g�ry brzuchem le�a�em, albo �ajdaczy�em si�, albo dyskutowa�em, a Aniela
zawsze mnie wszystko przyszykowa�a. (...) Teraz bardzo s�awny jestem i z ka�dym
rokiem coraz bardziej s�awniejszy, bo moje ksi��ki we Francji, Niemczech,
Anglii, Stanach Zjednoczonych, W�oszech i w innych krajach, wydaj�, artyku�y o
mnie w najwi�kszych gazetach �wiata si� ukazuj�, jako o najwi�kszym polskim
pisarzu i jednym z najwa�niejszych na �wiecie. Tylko w Polsce o mnie gazety
bardzo ma�o pisz�, �atwo zgadn��, dlaczego - i w�a�nie we w�asnym kraju najmniej
jestem znany. Ale jak skonam, pewnie mnie na Wawelu pochowaj�, jak S�owackiego.
(...) Moje ksi��ki du�o mi s�awy przysparzaj�, ale mniej pieni�dzy, bo tylko dla
Ja�niejszych pisane, nie dla Ciemniejszych, wi�c ma�o, kto kupuje. (...)
"Ferdydurke" bardzo s�awna si� sta�a i nieraz w wywiadach m�wi�em, �e "koniec i
bomba", a kto czyta�a ten tr�ba! To Aniela mi powiedzia�a. Wszystko by�oby nie
tak, ale cz�owiek skapcania�, wprawdzie atak�w silnych astmy nie ma, ale
powietrza brak i musze lekarstwa bra�. No, Aniela, z Panem Bogiem, k�aniam si� i
serdecznie pozdrawiam. Witold Gombrowicz.>>
Dumna te� jestem z relacji pani Krystyny Janowskiej, pierwszej mi�o�ci
Gombrowicza. Co ciekawe, jak twierdzili moi rozm�wcy, reprezentowa�a typ urody
przypominaj�cy Rit� Gombrowicz, o kt�rej mawia�, �e jest jego ch�opcem
dozwolonym. Krystyna Janowska by�a szatynk� z du�ymi oczami, wysoka, szczup�a,
zgrabna. Wysportowana - gra�a w tenisa, je�dzi�a na nartach, prowadzi�a
samoch�d. By�a inteligentna, czasem nawet ostra w s�dach. Witold Gombrowicz
bardzo si� jej nie podoba�, odr�nia� si�, bowiem od wszystkich jej konkurent�w,
co zobrazowa�a najlepiej nast�puj�ca historia.
Ot� przyjecha� kiedy� do niej do Bartodziej - maj�tku jej rodzic�w,
niezapowiedziany i sp�niony, tak, �e spuszczono ju� psy z �a�cuch�w.
Oczywi�cie dopad�y go, gdy tylko wszed�. Przera�ony wdrapa� si�, wi�c na p�ot i
dar� si� tak przera�liwie, �e wysz�a s�u�ba, odgoni�a psy. "Zagl�da�em �mierci w
oczy" - dramatyzowa� p�niej, a tymczasem �aden inny kawaler, przyje�d�aj�cy w
konkury do panny, za nic nie przyzna�by si�, �e si� przestraszy�, nie
krzycza�by, nie ucieka� na p�ot. Raczej da�by si� pogry��.
Chcia�am te� zebra� wspomnienia dotycz�ce tak�e dalszych etap�w jego �ycia.
Stara�am si�, wi�c dotrze� do wszystkich, kt�rzy zetkn�li si� z nim, cho�by
przypadkowo w r�nych jego latach. Nie mog�am, wi�c ograniczy� si� wy��cznie do
os�b z najbli�szego kr�gu - rodziny, s�u�by. Musia�am go poszerzy�, uzupe�ni�
tak�e i o osoby z tzw. "pierwszego planu" - cz�sto o znanych nazwiskach, kr�g�w
literackich, z tzw. "�rodowiska". Stara�am si� jednak zawsze, aby by�y to
relacje nigdy nie publikowane, uzupe�niaj�ce niejako jego obraz naszkicowany ju�
przez "plan drugi".
I tak, konstruowa�am powoli rozdzia� po rozdziale.
Zebra�am na przyk�ad wspomnienia tych, kt�rzy znali go z lat jego pisarskich
pocz�tk�w, dyskusji w s�ynnych, przedwojennych literackich kawiarniach -
"Ziemia�skiej" i "Zociaku". Rozmawia�am m.in. z Zofi� Brezow�, wdow� po jego
przyjacielu Tadeuszu Brezie, Mir� Zimi�sk� - Segiety�sk�, Zofi� Gawlikowsk�,
siostr� Adama Mauersbergera, jego przyjaciela z lat m�odo�ci, Ew� Otwinowsk�,
wdow� po Stefanie Otwinowskim, �yj�cym jeszcze w�wczas Adamem Wa�ykiem, Januszem
Minkiewiczem.
Z przyczyn materialnych nie mog�am sobie pozwoli� na podr� do Argentyny.
Argenty�ski rozdzia� jego �ycia udokume