6422

Szczegóły
Tytuł 6422
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6422 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6422 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6422 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

DEAN R. KOONTZ NIE�MIERTELNY Prze�o�y�: Romuald Szoka Wydanie oryginalne: 1987 Wydanie polskie: 1996 Ksi��k� t� dedykuj� Dickowi i Ann Laymonom, tak sympatycznym, �e a� trudno w to uwierzy�. Specjalne uk�ony dla Kelly... Oddech nie�wie�y I trup ju� le�y. Tak zaczyna si� bajka... Ksi�ga znacz�cego smutku CZʌ� PIERWSZA MROK Ci, co poznali mrok, �wiat�o kochaj�. Oczekuj� �witu, nocy si� l�kaj�c. Ksi�ga znacz�cego smutku 1 Szok Jasno�� poranka wype�ni�a przestrze�. By�a niemal tak fizyczna jak bij�ce o szyby krople deszczu. Mokre maski i baga�niki zaparkowanych na ulicy samochod�w b�yszcza�y kolorowo. Deszcz przyda� blasku zieleni i chromowanym karoseriom znajduj�cych si� w ruchu aut. Kalifornijskie s�o�ce odbija�o si� w ka�dym skrawku l�ni�cej powierzchni, a ca�e centrum miasta Santa Ana sk�pane by�o w jaskrawym �wietle czerwcowej jutrzenki. Rachael Leben opu�ci�a biurowiec g��wnymi drzwiami i znalaz�a si� na chodniku. Promienie letniego s�o�ca sp�yn�y na jej ods�oni�te ramiona niczym strumie� ciep�ej wody. Zamkn�a oczy i zwr�ci�a twarz ku niebu, by przez chwil� z rozkosz� podda� si� ich dzia�aniu. � Jeste� z siebie tak zadowolona, jakby dzisiaj by� najszcz�liwszy dzie� w twoim �yciu � powiedzia� gorzko Eric, kt�ry wyszed� za ni� z budynku i zobaczy�, �e kobieta rozkoszuje si� czerwcowym upa�em. � Prosz� � rzek�a Rachael z twarz� wci�� wystawion� do s�o�ca � nie r�bmy scen. � Zrobi�a� tam ze mnie g�upca. � Nie masz racji. � A zreszt�, co chcesz przez to udowodni�? Nie odpowiedzia�a. Postanowi�a, �e nie pozwoli zepsu� sobie pi�knego dnia. Odwr�ci�a si� i ruszy�a przed siebie. Eric wyprzedzi� j� i zast�pi� jej drog�. Jego szaroniebieskie oczy p�on�y, cho� zwykle by�y lodowato zimne. � Nie zachowujmy si� jak dzieci � powiedzia�a kobieta. � Nie wystarcza ci, �e mnie opuszczasz. Musisz jeszcze obwie�ci� ca�emu �wiatu, �e nie tylko nie potrzebujesz mnie, ale r�wnie� wszystkiego, co mog� ci da�. � Nie, Eric. Nie dbam o to, co ludzie o tobie pomy�l�, niezale�nie od tego, czy mieliby pomy�le� dobrze czy �le. � Chcesz mi wreszcie da� nauczk�. � To nieprawda, Eric. � Akurat! � wykrzykn�� m�czyzna. � Tak w�a�nie jest, do cholery! Znajdujesz przyjemno�� w upokarzaniu mnie. Wprost tarzasz si� w tym. Widzia�a go teraz takim, jakim go dot�d nie zna�a: p�aczliwym. Eric zawsze wydawa� si� silny, tak fizycznie, jak emocjonalnie i umys�owo. Mia� siln� wol� i nigdy nie zmienia� zdania. Potrafi� zachowa� rezerw� i nie anga�owa� uczu�. Bywa� okrutny. W ci�gu siedmiu lat ich ma��e�stwa zdarza�y si� chwile, gdy Eric by� od niej tak daleko jak ksi�yc. Ani razu, a� do tej pory, nie okaza� s�abo�ci, nie budzi� politowania. � W upokarzaniu? � zdziwi�a si� Rachael. � Eric, ja wy�wiadczy�am ci niebywa�� przys�ug�. Ka�dy inny cz�owiek na twoim miejscu kupi�by butelk� szampana i uczci� to. Oboje wyszli w�a�nie z biura adwokata Erica, gdzie uzgodniono zapis do aktu rozwodowego. Szybko��, z jak� si� to odby�o, zdumia�a wszystkich, z wyj�tkiem Rachael. Kobieta zaskoczy�a zgromadzonych przybyciem bez swojego adwokata i odst�pieniem od wszelkich roszcze�, do jakich by�a upowa�niona na mocy kalifornijskiego prawa wsp�lnej w�asno�ci. Gdy prawnik Erica przedstawi� pierwsz� ofert�, Rachael o�wiadczy�a, �e s� dla niej zbyt wspania�omy�lni i poda�a inn� sum�, kt�ra wydawa�a jej si� rozs�dniejsza. � Co, szampana? Zamierzasz wszystkim opowiada�, �e wzi�a� dwana�cie i p� miliona mniej, ni� ci si� nale�a�o, tylko dlatego, �eby szybko dosta� rozw�d i uwolni� si� ode mnie? I ja mam mie� jaki� pow�d do rado�ci? Bo�e... � Eric... � Nie mo�esz si� doczeka�, �eby si� ode mnie uwolni�. Gotowa by�aby� uci�� sobie r�k�. I ja mia�bym celebrowa� moje upokorzenie?! � Eric, mam swoje zasady. Nie mog� wzi�� wi�cej ni�... � Do dupy z zasadami! � Wiesz, �e ja bym... � Ka�dy, kto spojrzy na mnie, powie: �Bo�e, ale� z tego go�cia musi by� potw�r, skoro zrezygnowa�a z dwunastu i p� miliona dolar�w tylko dlatego, �eby si� jak najszybciej od niego uwolni�!� � Nie zamierzam nikomu zdradza� szczeg��w � powiedzia�a Rachael. � G�wno! � Je�li my�lisz, �e kiedykolwiek �le o tobie m�wi�am lub plotkowa�am na tw�j temat, to znasz mnie mniej, ni� s�dzi�am. Kiedy wychodzi�a za Erica, mia� trzydzie�ci pi�� lat i wart by� cztery miliony. Starszy od niej o dwana�cie lat, teraz liczy� ich czterdzie�ci dwa, a jego fortuna przekracza�a trzydzie�ci milion�w. Nie istnia�y wi�c �adne co do tego w�tpliwo�ci, �e zgodnie z prawem stanu Kalifornia Rachael przys�ugiwa�o trzyna�cie milion�w z tytu�u podzia�u maj�tku zgromadzonego w okresie ma��e�stwa. Zamiast tego kobieta za��da�a jedynie czerwonego mercedesa 560 SL i pi�ciuset tysi�cy dolar�w, nie chcia�a �adnych aliment�w. ��cznie stanowi�o to jedn� dwudziest� sz�st� maj�tku, o kt�ry mog�a wyst�pi�. Wyliczy�a sobie jednak, �e otrzymana suma pozwoli jej spokojnie i niezale�nie od nikogo zastanowi� si� nad tym, co zrobi� z reszt� �ycia, i nast�pnie zrealizowa� te plany. Rachael u�wiadomi�a sobie, �e przechodnie patrz� na nich, k��c�cych si� na sk�panej w s�o�cu ulicy, i powiedzia�a cicho: � Nie wysz�am za ciebie dla pieni�dzy. � Ciekawe � odrzek� Eric kwa�no i bezsensownie. Jego zuchwa�a, wykrzywiona gniewem twarz nie by�a w tej chwili przystojna. Zmieni�a si� w brzydk�, g��boko pobru�d�on� mask� o ostrych rysach. Rachael m�wi�a spokojnie, bez cienia goryczy w g�osie. Nie zamierza�a przywo�ywa� Erica do porz�dku ani w jakikolwiek spos�b go rani�. Ju� wszystko sko�czone. Nie czu�a gniewu, jedynie troch� �alu. � A teraz, gdy nie jeste�my ju� razem, nie oczekuj� od ciebie finansowego wsparcia w wielkim stylu na reszt� mych dni. Nie musz� op�ywa� w dostatki. Nie chc� twoich milion�w. To ty je zarobi�e�, nie ja. To owoc twojego geniuszu, twojego �elaznego uporu, nie ko�cz�cych si� godzin sp�dzonych w biurze i w laboratorium. Ty sam, i nikt inny, zbudowa�e� to wszystko i nale�y to wy��cznie do ciebie. Jeste� wa�nym cz�owiekiem, w swojej dziedzinie mo�e nawet wybitnym, Eric, a ja to tylko ja, Rachael, i nie zamierzam podszywa� si� pod twoje sukcesy. W miar� jak kobieta sypa�a pochwa�ami, gniew na twarzy Erica rysowa� si� coraz wyra�niej. Przyzwyczai� si� do tego, �e we wszystkich uk�adach � tak zawodowych, jak i towarzyskich � odgrywa� dominuj�c� rol�. Z pozycji w�adcy absolutnego ��da� od otoczenia bezwzgl�dnego pos�usze�stwa, a tych, kt�rzy nie chcieli mu si� podporz�dkowa�, po prostu niszczy�. Rz�dzenie sprawia�o mu przyjemno��. Si�y �ywotne czerpa� zar�wno z interes�w przynosz�cych mu miliony dolar�w zysku, jak i ze spor�w w kr�gu znajomych, kt�re zawsze rozstrzyga� na swoj� korzy��. Rachael przez siedem lat robi�a to, czego sobie �yczy�, a� wreszcie postanowi�a z tym sko�czy�. �mieszne, ale teraz w�a�nie opanowanie i rozs�dek Rachael sprawi�y, �e odebra�a mu ca�� w�adz�, z kt�rej czerpa� rado��. Oczekiwa� d�ugiej walki o podzia� �up�w, a ona tymczasem po prostu odesz�a. Rozkoszowa� si� ju� perspektyw� zjadliwej utarczki na temat p�atno�ci alimentacyjnych, ale Rachael pomiesza�a mu szyki, odrzucaj�c takie wsparcie. Delektowa� si� my�l�, �e zrobi przed s�dem ze swojej by�ej �ony interesown�, pozbawion� godno�ci dziwk�, sk�onn� zadowoli� si� u�amkiem tego, co si� jej nale�a�o. I tak by�aby bogata, ale wtedy czu�by, �e wygra� wojn� i zmusi� j� do uleg�o�ci. Kiedy jednak Rachael oznajmi�a, �e jego miliony nic dla niej nie znacz�, straci� reszt� w�adzy, kt�r� jeszcze m�g� nad ni� mie�. Zrobi�a to tak stanowczo, �e � gdyby w przysz�o�ci mieli si� jeszcze spotka� � z pewno�ci� wyst�powa�aby z pozycji r�wnej mu, a mo�e nawet mia�aby nad nim jak�� moraln� przewag�. Ta �wiadomo�� zrodzi�a w nim gniew. � No c� � zacz�a Rachael. � Z mojego punktu widzenia straci�am z tob� siedem lat i chc� tylko rekompensaty za ten okres. Mam dwadzie�cia dziewi�� lat, prawie trzydzie�ci, i mo�na powiedzie�, �e dopiero zaczynam swoje �ycie, aczkolwiek p�niej ni� wi�kszo�� ludzi. Zapis da mi wspania�y start. A je�li strac� ten szmal i pewnego dnia b�d� �a�owa�, �e nie walczy�am o ca�e trzyna�cie milion�w, b�dzie to moje, a nie twoje zmartwienie. Z nami ju� koniec, Eric. Klamka zapad�a. Ruszy�a w bok, staraj�c si� omin�� m�czyzn�, ale ten z�apa� j� za r�k� i zatrzyma�. � Pozw�l mi odej��, prosz� � powiedzia�a �agodnie. Spojrza� na ni� i rzek�: � Jak to mo�liwe, �e tak bardzo myli�em si� co do ciebie? My�la�em, �e jeste� grzeczn�, nie�mia�� s�odk� idiotk�, a tymczasem siedzi w tobie prawdziwa wa�niaczka, czy� nie? � Zupe�nie oszala�e�, je�li tak s�dzisz. I zupe�nie nie przystoi ci taka gburowato��. A teraz pozw�l mi przej��. Eric zacisn�� chwyt jeszcze mocniej. � A mo�e to wszystko jest cz�ci� twojej strategii, co? Kiedy papiery zostan� przygotowane i w pi�tek przyjedziemy je podpisa�, ty nagle zmienisz zdanie i za��dasz wi�cej. � Nie, to nie jest z mojej strony �adna gra. U�miechn�� si� okrutnie zaci�ni�tymi ustami. � Za�o�� si�, �e tak jest. Je�li zgodzimy si� na tak skandalicznie niski zapis i przygotujemy papiery do podpisania, odrzucisz je, a w s�dzie u�yjesz ich jako dowodu na to, �e chcieli�my ci� oszuka�. B�dziesz udawa�a, �e to my zaproponowali�my t� sum� i pr�bowali�my ci� zmusi� do podpisania aktu. B�dziesz pr�bowa�a stworzy� m�j niekorzystny obraz � prawdziwego skurczybyka o sercu z kamienia. Tak? Czy to jest ta twoja strategia? Czy na tym polega gra? � Ju� ci powiedzia�am, �e to nie jest �adna gra. Jestem wobec ciebie szczera. Eric wbi� palce w jej rami�. � M�w prawd�, Rachael! � Przesta�! � Czy to jest twoja strategia?! � To boli. � No, ale jak ju� zacz�li�my, to opowiedz mi teraz o Benie Shadwayu. Rachael zamruga�a ze zdziwienia, gdy� nie przypuszcza�a, �e Eric wie o Benie. Jego twarz zdawa�a si� twardnie� w gor�cych promieniach s�o�ca i p�ka� coraz wi�ksz� liczb� g��bokich, gniewnych bruzd. � Jak d�ugo ci� r�n��, zanim wreszcie zdecydowa� si� wyst�pi� przeciwko mnie? � Jeste� niesmaczny � powiedzia�a i zaraz tego po�a�owa�a, bo zauwa�y�a, �e sprawi�o mu przyjemno��, i� uda�o mu si� wreszcie wyprowadzi� j� z r�wnowagi. � Jak d�ugo? � nalega�, zaciskaj�c palce na jej ramieniu. � Spotka�am Benny�ego dopiero sze�� miesi�cy po naszej separacji � odpar�a, staraj�c si� m�wi� oboj�tnym tonem. Nie chcia�a da� si� wci�gn�� w awantur�, do kt�rej wyra�nie zmierza�. � Jak d�ugo Benny k�usowa� na moim terenie? � Je�li wiesz o nim, to znaczy, �e mnie �ledzi�e�, cho� nie mia�e� do tego prawa. � Tak, chcesz zachowa� dla siebie swoje nieczyste tajemnice. � Je�li wynaj��e� kogo�, �eby za mn� chodzi�, to powiniene� wiedzie�, �e widujemy si� dopiero od pi�ciu miesi�cy. A teraz pozw�l mi odej��. To mnie wci�� boli. Mija� ich w�a�nie m�ody cz�owiek z brod�. Zatrzyma� si� i po chwili podszed�. � Czy pom�c pani? Eric odwr�ci� si� do niego z tak� w�ciek�o�ci�, �e s�owa, kt�re wypowiedzia�, zabrzmia�y jak spluni�cie: � Zje�d�aj, facet! To moja �ona, wi�c nic ci do tego! Rachael spr�bowa�a wyswobodzi� si� z �elaznego uchwytu, ale bez powodzenia. � Fakt, �e jest to pa�ska �ona � powiedzia� brodaty nieznajomy � nie upowa�nia pana do zadawania jej b�lu. Eric pu�ci� Rachael, zacisn�� pi�ci i zbli�y� si� do intruza. Chc�c ratowa� sytuacj�, Rachael odezwa�a si� szybko do swego niedosz�ego zbawcy: � Dzi�kuj�, ale wszystko w porz�dku. Naprawd�. Nic mi nie jest. To tylko ma�a sprzeczka. M�odzieniec wzruszy� ramionami i oddali� si�, ogl�daj�c si� co chwila za siebie. Incydent ten u�wiadomi� wreszcie Ericowi niebezpiecze�stwo, �e wzbudzi niezdrow� ciekawo�� ludzi, co przy jego pozycji by�o niepo��dane. Jednak�e nie m�g� opanowa� emocji. Na twarz wyst�pi�y mu rumie�ce, a wargi poblad�y. Oczy patrzy�y gro�nie. � Nie martw si�, Eric � powiedzia�a Rachael. � Zaoszcz�dzi�e� wiele milion�w dolar�w i B�g jeden wie ile na adwokatach. Wygra�e�. Wprawdzie nie uda�o ci si� sponiewiera� mnie przed s�dem ani popsu� mi opinii, jak mia�e� nadziej�, ale i tak wygra�e�. Musisz si� tym zadowoli�. Eric zakipia� z w�ciek�o�ci. � Ty stara, g�upia dziwko! Zaraz jak mnie opu�ci�a�, chcia�em ci� dopa�� i zat�uc na �mier�. Powinienem by� to zrobi�. �a�uj�, �e tego nie uczyni�em. My�la�em jednak, �e przyczo�gasz si� do mnie z powrotem. Dlatego ci nic nie zrobi�em. A powinienem by�. Powinienem by� zat�uc ci� na �mier�. Rachael by�a zaszokowana wybuchem jego nienawi�ci. Eric podni�s� r�k�, jak gdyby chcia� j� uderzy�. Cofn�a si� przed spodziewanym ciosem, ale on opanowa� si�, odwr�ci� gwa�townie i odszed� szybkim krokiem. Rachael, patrz�c na niego, nagle zrozumia�a, �e chorobliwe d��enie jej m�a do dominowania nad wszystkimi stanowi�o potrzeb� du�o silniejsz�, ni� jej si� wydawa�o. Pozbawiaj�c go w�adzy nad sob�, odwracaj�c si� ty�em tak do niego, jak i do jego pieni�dzy, nie tylko zr�wnywa�a go z sob�, ale r�wnie� � w jego oczach � rani�a jego m�sk� dum�. To w�a�nie o to musia�o teraz chodzi�, bo przecie� nic innego nie wyja�nia jego szalonej nienawi�ci oraz trudnego do pohamowania pragnienia, by zada� jej fizyczny b�l. Z biegiem lat coraz bardziej go nie lubi�a, je�li nie nienawidzi�a. Troch� si� go r�wnie� ba�a. Ale a� do obecnej chwili nie zdawa�a sobie w pe�ni sprawy z tego, jak bardzo on jej nie cierpi. Dopiero teraz u�wiadomi�a sobie, �e ten cz�owiek by� naprawd� niebezpieczny. Cho� wci�� o�lepia�y j� z�ociste promienie s�o�ca i zmusza�y do mru�enia oczu, cho� przypieka�y jej sk�r�, poczu�a nagle, �e przeszywa j� zimny dreszcz. Wywo�a�a go my�l, i� m�drze post�pi�a, rzucaj�c Erica w odpowiednim czasie, bo dzi�ki temu unikn�a zapewne ci�szych obra�e� ni� siniaki, kt�re jego palce niew�tpliwie pozostawi� na jej ramieniu. Odetchn�a z ulg�, widz�c, jak Eric schodzi z chodnika na jezdni�. Chwil� p�niej uczucie ulgi przerodzi�o si� w przera�enie. M�czyzna szed� w stron� swego mercedesa, zaparkowanego po przeciwleg�ej stronie alei. By� zapewne o�lepiony w�ciek�o�ci�, a mo�e jego wzrok porazi�o jaskrawe �wiat�o czerwcowego s�o�ca, odbijaj�ce si� we wszystkich b�yszcz�cych powierzchniach. Gna� przez Main Street, nie ogl�daj�c si� na boki. Pokona� prowadz�ce w kierunku po�udniowym pasy ruchu, po kt�rych nie porusza� si� w tej chwili �aden samoch�d, i przeszed� na drug� po�ow� jezdni, kt�r� � z pr�dko�ci� ponad sze��dziesi�ciu kilometr�w na godzin� � nadje�d�a�a ci�ar�wka miejskiego przedsi�biorstwa oczyszczania. Rachael krzykn�a, by go ostrzec, ale by�o ju� za p�no. Kierowca wcisn�� hamulec do oporu, ale pisk opon zablokowanych k� �mieciarki rozleg� si� prawie jednocze�nie z przera�aj�cym odg�osem uderzenia. Eric � wyrzucony w powietrze � przelecia� ponownie nad pasami prowadz�cymi w kierunku po�udniowym, jak gdyby uni�s� go podmuch fali uderzeniowej powstaj�cej podczas wybuchu bomby, po czym � kozio�kuj�c jeszcze kilka metr�w � spad� na chodnik. Z pocz�tku cia�o jego by�o sztywne, potem jednak sflacza�o niczym szmaciana lalka i znieruchomia�o twarz� ku ziemi. ��ty subaru zahamowa� z przera�liwym piskiem opon i monotonnym wyciem klaksonu i zatrzyma� si� metr przed cia�em Erica. Jad�cy za nim chevrolet, nie zachowawszy bezpiecznej odleg�o�ci, uderzy� w ty� samochodu i popchn�� go w stron� zw�ok. Rachael pierwsza dobieg�a do Erica. Z sercem bij�cym jak m�ot, wo�aj�c go po imieniu, rzuci�a si� na kolana i instynktownie dotkn�a r�k� jego szyi, by zbada� t�tno. Sk�ra m�czyzny by�a mokra od krwi i jej palce �lizga�y si� po g�adkim ciele, gdy desperacko szuka�a pulsuj�cej arterii. Nagle zauwa�y�a straszliwe wgniecenie, kt�re zdeformowa�o jego czaszk�. Rana zaczyna�a si� nad rozerwanym prawym uchem i bieg�a wzd�u� skroni a� do kraw�dzi bladego czo�a. G�owa Erica by�a tak odwr�cona, �e Rachael mog�a dostrzec jedno oko, kt�re w szoku otwar�o si� szeroko i tak pozosta�o, cho� by�o ju� �lepe. Z pewno�ci� kawa�ki p�kni�tej czaszki musia�y dosta� si� g��boko do m�zgu. �mier� by�a natychmiastowa. Kobieta wsta�a szybko, ale nogi ugi�y si� pod ni� i poczu�a md�o�ci. Zakr�ci�o jej si� w g�owie i by�aby upad�a, gdyby kierowca �mieciarki nie z�apa� jej i nie podtrzyma�. Nast�pnie podprowadzi� j� do subaru, by mog�a oprze� si� o samoch�d. � Nic ju� nie mog�em zrobi� � powiedzia� z �alem. � Wiem � odpowiedzia�a Rachael. � Nic a nic. Wybieg� mi prosto pod mask�. Nawet nie spojrza�, czy droga wolna. Nie mog�em nic zrobi�. Z pocz�tku kobieta mia�a trudno�ci z oddychaniem. Potem zauwa�y�a, �e nie�wiadomie wyciera zakrwawion� r�k� o sukienk�. To w�a�nie widok tej wilgotnej, rdzawoczerwonej plamy na pastelowym b��kicie bawe�nianej tkaniny sprawi�, �e jej oddech sta� si� szybki, zbyt szybki, i do krwi dosta�a si� nadmierna ilo�� tlenu. Rachael ci�ko opar�a si� o subaru, zamkn�a oczy, obj�a si� ramionami i zacisn�a z�by. Zawzi�a si�, by nie zemdle�. Stara�a si� oddycha� bardzo p�ytko i przetrzymywa� powietrze w p�ucach mo�liwie jak najd�u�ej. Ju� sama zmiana rytmu podzia�a�a na ni� koj�co. Ruch uliczny zosta� zahamowany i Rachael s�ysza�a wok� siebie g�osy kierowc�w, kt�rzy wysiadali z unieruchomionych w korku samochod�w. Niekt�rzy pytali j�, czy dobrze si� czuje, a wtedy ona kiwa�a potakuj�co g�ow�, inni dopytywali si�, czy nie wezwa� lekarza, a w�wczas kr�ci�a ni� w bezg�o�nym �nie�. Nawet je�li kocha�a kiedy� Erica, to sam spowodowa�, �e jej mi�o�� obr�ci�a si� w py�. Wiele wody up�yn�o od czasu, kiedy go jeszcze troch� lubi�a. A tu� przed �mierci� wyzwoli� w niej przera�aj�c� nienawi�� w najczystszej postaci. Rachael przypuszcza�a wi�c, �e nie powinna by� szczeg�lnie poruszona wypadkiem, a jednak czu�a si� do g��bi wstrz��ni�ta. Gdy tak sta�a, obejmuj�c si� ramionami i trz�s�c, u�wiadomi�a sobie, �e jej wn�trze wype�nia zimna pustka, pr�nia, trudne do zdefiniowania uczucie jakiej� straty. Tak, nie by�o to uczucie smutku, lecz po prostu straty... Us�ysza�a syreny wyj�ce gdzie� w oddali. Stopniowo odzyskiwa�a kontrol� nad swym oddechem. Drgawki sta�y si� mniej gwa�towne, ale nie ust�pi�y jeszcze ca�kowicie. Syreny rozleg�y si� bli�ej i g�o�niej. Otworzy�a oczy. Jaskrawe czerwcowe �wiat�o s�oneczne nie wydawa�o jej si� ju� ani czyste, ani �wie�e. �mier� po�o�y�a sw�j cie� na tym dniu. ��te promienie poranka nabra�y teraz gorzkiego odcienia, kt�ry bardziej kojarzy� jej si� z siark� ni� z miodem. Po przeciwnym pasie ruchu nadje�d�a�y, migaj�c czerwonymi �wiat�ami, dwa pojazdy � policyjny radiow�z i karetka reanimacyjna. Syreny przesta�y wy�. � Rachael? Odwr�ci�a si� i zobaczy�a Herberta Tulemana, prywatnego adwokata Erica, z kt�rym widzia�a si� dziesi�� minut temu. Zawsze lubi�a Herba i on r�wnie� darzy� j� sympati�. By� to dobroduszny, starszy pan o krzaczastych brwiach, kt�re po��czy�y si� w�a�nie na czole. � Jeden z moich wsp�pracownik�w... wraca� w�a�nie do biura... i zobaczy�, co si� sta�o � powiedzia� Herbert. � Szybko powiadomi� mnie o wszystkim. M�j Bo�e. � Tak � odpar�a t�po. � M�j Bo�e, Rachael. � Tak. � To... to... nie mie�ci si� w g�owie. � Tak. � Ale... � Tak � powt�rzy�a Rachael. Wiedzia�a, o czym my�la� Herbert. W ci�gu minionej godziny t�umaczy�a im, i� nie b�dzie ubiega� si� o wi�ksz� cz�� maj�tku Erica, lecz zadowoli si� sum�, kt�ra w stosunku do tego, co jej si� nale�a�o, stanowi�a n�dzny och�ap. Teraz, z racji tego, �e Eric nie mia� rodziny ani dzieci z pierwszego ma��e�stwa, ca�e trzydzie�ci milion�w plus nie oszacowany jeszcze kapita� w postaci przedsi�biorstwa automatycznie przejdzie na jej wy��czn� w�asno��. 2 Trwoga Suche, gor�ce powietrze wype�nione by�o trzaskami policyjnych kr�tkofal�wek, bezbarwnymi g�osami dyspozytor�w i za��g radiowoz�w oraz zapachem mi�kn�cego na s�o�cu asfaltu. Lekarz i sanitariusze nie mogli uczyni� dla Erica ju� nic wi�cej, jak tylko odtransportowa� jego zw�oki do kostnicy miejskiej. Tam mia�y spocz�� w lod�wce do chwili, a� koroner znajdzie czas, by si� nimi zaj��. Poniewa� Eric zgin�� w wypadku, przepisy wymaga�y przeprowadzenia sekcji zw�ok. � Cia�o b�dzie mo�na odebra� w ci�gu dwudziestu czterech godzin � powiedzia� do Rachael jeden z policjant�w. Kobieta usiad�a na tylnym siedzeniu jednego z radiowoz�w, a tymczasem str�e porz�dku sporz�dzali kr�tki raport. Potem wysz�a z samochodu i zn�w znalaz�a si� na s�o�cu. Czu�a si� ju� lepiej, wci�� jednak by�a odr�twia�a. Sanitariusze za�adowali owini�te p��tnem zw�oki do karetki. W kilku miejscach tkanina by�a ciemna od krwi. Herbert Tuleman czu� si� zobowi�zany do zapewnienia Rachael opieki i nalega�, by wr�ci�a z nim do biura. � Musi pani usi��� i wzi�� si� w gar�� � powiedzia�, trzymaj�c d�o� na jej ramieniu i marszcz�c z zatroskaniem sw� dobrotliw� twarz. � Czuj� si� dobrze, Herb. Naprawd�. Jestem tylko troch� wstrz��ni�ta. � Napije si� pani troch� koniaku. To dobrze pani zrobi. Mam w barku butelk� Remy Martina. � Nie, dzi�kuj�. S�dz�, �e b�d� musia�a zaj�� si� pogrzebem, trzeba wi�c zacz�� ju� co� robi�. Dw�ch sanitariuszy zamkn�o tylne drzwi karetki i bez po�piechu ruszy�o w stron� szoferki. Ju� nie istnia�a potrzeba w��czania sygna�u ani czerwonego �koguta� na dachu. Czas nie odgrywa� dla Erica �adnej roli. � Je�li nie chce pani koniaku, to mo�e kawy...? � zaproponowa� Herb. � Albo po prostu odpocznie pani chwil�. Nie s�dz�, aby szybko mog�a pani si��� za kierownic�. Rachael z czu�o�ci� dotkn�a twardego jak podeszwa policzka m�czyzny. Tuleman ca�y sw�j wolny czas po�wi�ca� �eglarstwu, st�d jego sk�ra by�a zahartowana i pomarszczona bardziej przez wiatr i s�o�ce ni� przez lata �ycia. � Doceniam pa�sk� trosk�. Naprawd� doceniam. Ale nic mi nie jest. Wstyd mi tylko, �e tak dobrze to znosz�. To znaczy... wcale nie czuj� �alu. M�czyzna uj�� jej d�o�. � Prosz� si� nie wstydzi�. Eric by� moim klientem, st�d wiem, �e... potrafi� by� niezno�ny. � Tak. � Nie da� pani �adnego powodu do �alu. � Ale ca�y czas wydaje mi si�, �e to nie wypada pozostawa� tak oboj�tn�. A ja przecie�... nic nie czuj�. � Eric nie tylko by� trudnym cz�owiekiem, Rachael. By� r�wnie� g�upcem, skoro nie pozna� si� na tym, jaki klejnot ma w pani osobie, i nic nie zrobi�, �eby pani� zatrzyma�. � Jest pan bardzo mi�y. � Nie, Rachael, to prawda. Gdyby nie by�a to najszczersza prawda, nie m�wi�bym tak o swoim kliencie. Zw�aszcza �e odszed� ju� z tego �wiata. Karetka odjecha�a z miejsca wypadku, zabieraj�c ze sob� cia�o. Zaprzeczaj�c wra�eniu, kt�re sprawia�y do tej pory, czerwcowe promienie s�o�ca odbi�y si� od bia�ego lakieru i b�yszcz�cych chromowanych powierzchni zderzak�w ch�odnym, zimowym wprost �wiat�em, jak gdyby zw�oki Erica unosi� pojazd wykuty z lodowej bry�y. Herb ruszy� wraz z Rachael przez t�um gapi�w w stron� jej czerwonego mercedesa 560 SL. Kiedy mijali jego biuro, powiedzia�: � Mog� poprosi� kogo�, by odprowadzi� samoch�d Erica do jego domu, zamkn�� w gara�u i zostawi� kluczyki u pani. � Bardzo by mi pan tym pom�g� � odpar�a. Rachael usiad�a za kierownic�, zapi�a pasy, a wtedy Herb nachyli� si� do niej i powiedzia�: � Wkr�tce b�dziemy musieli porozmawia� o domu. � Za kilka dni � odrzek�a. � I o przedsi�biorstwie. � Przez kilka dni wszystko jeszcze b�dzie bieg�o swoim torem, prawda? � Oczywi�cie. Mamy poniedzia�ek. Czy mo�emy si� um�wi�, �e przyjedzie pani do mojego biura w pi�tek rano? B�dzie wi�c pani mia�a cztery dni na... dostosowanie si� do nowej sytuacji. � W porz�dku. � O dziesi�tej? � Dobrze. � Czy na pewno nic pani nie jest? � Na pewno � odrzek�a Rachael i ruszy�a. Dojecha�a do domu bez przeszk�d, aczkolwiek wszystko widzia�a zamglone jak we �nie. Mieszka�a w oryginalnym parterowym domu w Placentia. By�y tam trzy sypialnie i mn�stwo atrakcji, takich jak francuskie okna, wykuszowe �aweczki, kasetonowe sufity oraz kominek. Wynaj�a go, p�ac�c z g�ry, rok temu, kiedy odesz�a od Erica. Jej dom bardzo r�ni� si� od tego w Villa Park, kt�ry wybudowano na p�hektarowym obszarze wypiel�gnowanych do przesady grunt�w i w kt�rym nie brakowa�o �adnych luksus�w. Jednak�e Rachael wola�a sw�j przytulny domek ni� jego okaza�� rezydencj� w stylu hiszpa�skim nie tylko dlatego, �e rozmiarami wydawa� si� du�o bardziej dostosowany do potrzeb cz�owieka, ale r�wnie� w zwi�zku z licznymi z�ymi wspomnieniami, kt�re k�ad�y si� cieniem na Villa Park. Kobieta zdj�a poplamion� krwi� b��kitn� sukienk�, umy�a r�ce i twarz, uczesa�a si� i poprawi�a delikatny makija�. Przyziemne czynno�ci doprowadzania si� do porz�dku zacz�y powoli dzia�a� na ni� uspokajaj�co. R�ce ju� si� jej nie trz�s�y. Cho� w g��bi duszy czu�a zimn� pustk�, to jednak drgawki ust�pi�y. Ubra�a si� w jeden z nielicznych u niej ciemnych komplet�w � szary kostium o odcieniu w�gla drzewnego i jasnoszar� bluzk�. Nie by� to najodpowiedniejszy str�j na gor�cy letni dzie�. Nast�pnie zadzwoni�a do firmy pogrzebowej braci Attison, kt�ra cieszy�a si� w okolicy najlepsz� renom�. Upewni�a si�, �e b�d� j� mogli przyj��, i zaraz pojecha�a do imponuj�cego architektonicznym rozmachem domu pogrzebowego w Yorba Lirida. Nigdy przedtem nie za�atwia�a tego typu spraw i nigdy nie wyobra�a�a sobie, �e w takim do�wiadczeniu mog� si� kry� elementy komiczne. Ale gdy wesz�a do biura Paula Attisona i usiad�a w jego �agodnie o�wietlonym wn�trzu, wy�o�onym ciemn� drewnian� boazeri�, o pod�odze pokrytej pluszow� wyk�adzin�, w kt�rym panowa�a niesamowita cisza, gdy us�ysza�a, �e m�wi on o sobie ��a�obny doradca�, zakwalifikowa�a ca�� sytuacj� jako tragikomiczn�, zabarwion� czarnym humorem. Ka�dy szczeg� by� tu dopracowany i z za�o�enia ponury, a atmosfera tak pe�na szacunku i skr�powania, �e a� sztuczna. Uprzejmo�� Attisona by�a s�u�alcza i niezr�czna, stanowcza i wykalkulowana, ale ku swemu zdziwieniu Rachael zauwa�y�a, �e mimowolnie podj�a gr�, odpowiada na jego kondolencje i frazesy, a nawet sama wyg�asza komuna�y. Poczu�a si� jak schwytany w pu�apk� przez kiepskiego dramatopisarza aktor, kt�ry w z�ej sztuce musi wypowiada� swe drewniane kwestie, gdy� mniej �enuj�ce jest dotrwanie do ko�ca trzeciego aktu ni� zej�cie ze sceny w trakcie przedstawienia. W dodatku, jakby chc�c uwiarygodni� sw�j tytu� ��a�obnego doradcy�, Attison nazywa� urn� na prochy �wiecznym schronieniem�, garderob� wk�adan� na nieboszczyka przed spaleniem zw�ok � �ostatnimi szatami�, balsamowanie � �przygotowaniami do zachowania w dobrym stanie�, gr�b za� � �miejscem spoczynku�. Chocia� to, w czym uczestniczy�a, wype�nione by�o po brzegi makabrycznym humorem, Rachael nie by�a zdolna u�miechn�� si� nawet wtedy, gdy wreszcie po dw�ch godzinach opu�ci�a zak�ad pogrzebowy i zn�w siedzia�a w swym aucie. Zwykle przepada�a za czarnym humorem, gdy� pozwala� drwi� ze �miertelnie powa�nych aspekt�w �ycia. Ale nie dzisiaj. Dzisiaj daleko jej by�o do �art�w. Jej ponury nastr�j nie by� spowodowany ani �alem, ani rodzajem smutku, ani trosk�, jak poradzi sobie jako wdowa. Przyczyn� stanu jej ducha nie by� tak�e prze�yty szok czy niemi�a konstatacja, �e �mier� czyha na cz�owieka nawet w s�oneczny, jasny dzie�. Przez ca�y czas, gdy zajmowa�a si� szczeg�ami dotycz�cymi pogrzebu, a tak�e p�niej, gdy wr�ci�a do domu i dzwoni�a do znajomych oraz wsp�pracownik�w Erica, aby przekaza� im tragiczn� wiadomo��, nie mog�a zrozumie�, dlaczego wci�� zachowuje tak� powag�. Wreszcie, a by�o ju� p�ne popo�udnie, dotar�o do niej, �e nie nale�y si� d�u�ej oszukiwa�, �e przyczyn� przygn�bienia jest... strach. Stara�a si� odrzuci� przeczucie tego, co mia�o nadej��, pr�bowa�a nie my�le� o tym i nawet jej si� to udawa�o. Ale w g��bi duszy wiedzia�a... Wiedzia�a... Obesz�a dom, sprawdzaj�c, czy okna i drzwi s� dobrze zamkni�te. Potem opu�ci�a �aluzje i zaci�gn�a zas�ony. O wp� do sz�stej prze��czy�a telefon na automatyczn� sekretark�. Zaczynali bowiem dzwoni� dziennikarze i domaga� si� wypowiedzi od wdowy po Wielkim Cz�owieku. Nie mia�a do nich cierpliwo�ci, bez wzgl�du na to, czy byli z prasy, z radia czy z telewizji. W domu panowa� nieprzyjemny ch��d, w��czy�a wi�c ogrzewanie. Ale zapad�a tak g��boka cisza, �e nie mog�a jej znie��. Przedtem monotonny szum klimatyzatora i okazjonalne dzwonienie telefonu wystarcza�y, by nie czu�a si� jak w g�uchym, ponurym biurze Paula Attisona. Teraz brak d�wi�k�w przyprawia� j� o g�si� sk�rk�. W��czy�a wi�c wzmacniacz i tuner, a nast�pnie z�apa�a stacj�, kt�ra nadawa�a muzyk� lekk�. Przez chwil� sta�a z zamkni�tymi oczami przy kolumnach i ko�ysa�a si� w takt �piewanej przez Johnny�ego Mathisa piosenki Chances Are. P�niej przekr�ci�a potencjometr tak, by muzyk� by�o s�ycha� w ca�ym domu. W kuchni odpakowa�a tabliczk� deserowej czekolady, u�ama�a kawa�ek i po�o�y�a go na bia�ym spodku. Nast�pnie otworzy�a ma�� butelk� wytrawnego szampana, wyj�a z szafki kieliszek i zabra�a to wszystko ze sob� do �azienki. W radiu Sinatra �piewa� Days of Wine and Roses. Rachael pu�ci�a do wanny gor�c�, tak� jak� najbardziej lubi�a, wod� i doda�a do niej niewielk� ilo�� olejku ja�minowego. Potem rozebra�a si�. Ale gdy chcia�a wej�� do wanny, poczu�a przyspieszone bicie serca. Powr�ci�a trwoga, kt�ra w ostatnich minutach jakby si� oddali�a. Kobieta zamkn�a oczy i zacz�a powoli, g��boko oddycha�, staraj�c si� uspokoi�. M�wi�a sobie, �e zachowuje si� jak dziecko, ale nie skutkowa�o. Naga wysz�a do sypialni i z g�rnej szuflady szafki nocnej wyj�a pistolet kalibru 32. Sprawdzi�a magazynek, by upewni� si�, czy jest na�adowany. Odbezpieczy�a go i wzi�a ze sob� do �azienki, gdzie po�o�y�a na wyk�adanej granatowymi p�ytkami pod�odze, tu� obok szampana i czekolady. Andy Williams �piewa� Moon River. Krzywi�c z b�lu twarz, wesz�a do gor�cej k�pieli i usiad�a, a woda zakry�a wi�ksz� cz�� wypuk�o�ci jej piersi. Z pocz�tku szczypa�a j� sk�ra, potem przyzwyczai�a si� do temperatury. Gor�ca woda dzia�a�a koj�co, przenika�a do wn�trza jej ko�ci i w ko�cu Rachael pozby�a si� tego ch�odu, kt�ry dr�czy� j� ju� od o�miu prawie godzin, od chwili kiedy Eric wyskoczy� wprost pod nadje�d�aj�c� ci�ar�wk�. Odgryz�a kawa�ek czekolady i trzyma�a go w ustach tak d�ugo, a� si� powoli rozpu�ci�. Stara�a si� nie my�le�. Pr�bowa�a skupi� si� wy��cznie na nie anga�uj�cej umys�u przyjemno�ci k�pieli w gor�cej wodzie. Chcia�a pozosta� bierna i tylko czu�, �e istnieje. Opar�a si� plecami o �ciank� wanny, rozkoszowa�a smakiem czekolady i zapachem ja�minu, kt�ry unosi� si� wraz z par� wodn�. Po up�ywie kilku minut otworzy�a oczy i z zimnej jak l�d buteleczki nala�a sobie do kieliszka szampana. Jego gorzki smak by� wspania�ym uzupe�nieniem s�odyczy, kt�r� wci�� mia�a na j�zyku, oraz g�osu Sinatry, nuc�cego nostalgiczne, �zawo-melancholijne strofy It Was a Very Good Year. Ten relaksuj�cy rytua� stanowi� dla Rachael wa�n�, mo�e nawet najwa�niejsz�, cz�� dnia. Czasami zamiast czekolady u�amywa�a sobie kawa�ek ostrego sera, a szampana zast�powa�a kieliszkiem Chardonnaya. Nierzadko zadowala�a si� gar�ci� orzeszk�w ziemnych, kt�re kupowa�a w ekskluzywnym sklepie w Costa Mesa, i butelk� mocno sch�odzonego piwa marki Heineken lub Beck�s. Niezale�nie jednak od tego, na co mia�a danego dnia ochot�, zawsze spo�ywa�a to powoli, po kawa�ku, ma�ymi �yczkami, delektuj�c si� swoimi przysmakami, rozkoszuj�c si� ich smakiem, zapachem i wygl�dem. By�a kobiet�, kt�ra lubi�a czerpa� przyjemno�ci z dnia powszedniego. Benny Shadway, m�czyzna, kt�rego Eric uwa�a� za kochanka Rachael, twierdzi�, �e w zasadzie istniej� cztery rodzaje ludzi: �yj�cy przesz�o�ci�, tera�niejszo�ci�, przysz�o�ci� oraz niezdecydowani. Ci �yj�cy przysz�o�ci� nie dbaj� o sprawy doczesne, nie interesuj� si� te� tym, co min�o. Martwi� si� za to o dzie� jutrzejszy, antycypuj� problemy i katastrofy, kt�re mog�yby si� na nich zwali�, chocia� niekt�rzy z nich to bardziej niezaradni marzyciele ni� pesymi�ci. Wygl�daj� tego, co przyniesie przysz�o��, gdy� s� bezpodstawnie przekonani, �e ju� wkr�tce los si� do nich u�miechnie, bo tak by� powinno. Zdarzaj� si� w�r�d nich tytani pracy, urodzeni po to, by wyznacza� sobie wci�� nowe cele i osi�ga� je, ludzie, kt�rzy wierz�, i� przysz�o�� oraz szansa na sukces to jedno i to samo. Do nich zalicza� si� Eric. Wci�� rozwa�a� jakie� problemy i wynajdywa� sobie r�ne zadania i wyzwania. Absolutnie nudzi�a go przesz�o��, a gdy czasami mia� do czynienia ze sprawami dnia codziennego, traci� cierpliwo��. Z kolei ludzie �yj�cy tera�niejszo�ci� przeznaczaj� wi�kszo�� swojej energii i zainteresowa� na rado�ci i smutki chwili. Niekt�rzy z nich to zwykli pr�niacy, zbyt leniwi, by pomy�le� o jutrze, a co dopiero, by zaplanowa� przysz�o��. Nieszcz�cia cz�sto ich zaskakuj�, gdy� maj� trudno�ci ze zrozumieniem, i� sukces nie trwa wiecznie. A doznawszy niepowodzenia, zwykle wpadaj� w czarn� rozpacz, poniewa� nie s� zdolni do podj�cia dzia�a�, kt�re kiedy�, w przysz�o�ci, uwolni�yby ich od trosk. Jednak�e wed�ug tej klasyfikacji istnia� jeszcze drugi typ ludzi �yj�cych tera�niejszo�ci� � pracusie, kt�rzy byli niezwykle wydajni, uczciwie wykonywali swoj� robot� i dochodzili w niej do mistrzostwa. Cz�owiekiem tego pokroju m�g� by� na przyk�ad stolarz wykonuj�cy meble artystyczne i dbaj�cy o sw� mark�. Taki nie b�dzie niecierpliwie wygl�da� ostatecznego zmontowania wszystkich element�w, ale ca�kowicie i z lubo�ci� po�wi�ci si� precyzyjnemu formowaniu oraz wyka�czaniu ka�dej drewnianej nogi lub por�czy krzes�a, frontowej cz�ci szuflady, ka�dej ga�ki czy framugi drzwi w chi�skiej altanie. Najwi�ksz� satysfakcj� czerpa� b�dzie z samego procesu tworzenia, nie za� z jego rezultat�w. Zgodnie z tym, co twierdzi� Benny, ludzie �yj�cy tera�niejszo�ci� �atwiej ni� inni znajduj� proste rozwi�zania r�nych problem�w, gdy� nie roztrz�saj� tego, co by�o lub mo�e nadej��, lecz my�l� wy��cznie o tym, co jest w danej chwili. Oni r�wnie� najbardziej reaguj� na doznania zmys�owe i �chwytaj�c dzie�, maj� przewa�nie wi�cej przyjemno�ci i rado�ci z �ycia ni� osobnicy zorientowani na przesz�o�� lub przysz�o��. � Nale�ysz do najlepszej podgrupy ludzi �yj�cych tera�niejszo�ci� � powiedzia� kiedy� Benny do Rachael, gdy jedli obiad w chi�skiej restauracji. � Przygotowujesz si� na to, co mo�e nast�pi�, ale nigdy kosztem utraty ��czno�ci z tym, co jest aktualne. I z takim wdzi�kiem potrafisz zostawi� przesz�o�� za sob�. A wtedy ona odrzek�a: � Och, zamknij si� i jedz swoje moo goo gai pan. W�a�ciwie to, co powiedzia� Benny, by�o prawd�. Porzuciwszy Erica, zapisa�a si� na pi�� popularnych kurs�w dokszta�caj�cych z zakresu organizacji i zarz�dzania. Zamierza�a podj�� w�asn� dzia�alno�� gospodarcz�. Na pocz�tek mo�e otworzy�aby sklep z damsk� odzie�� niewymiarow�. By�oby to miejsce jednocze�nie dramatyczne i komiczne. By�by to butik, o kt�rym m�wi�oby si�, �e jest nie tylko miejscem, gdzie mo�na naby� porz�dne ubrania i bielizn�, lecz r�wnie� ciekawym do�wiadczeniem. W ko�cu Rachael studiowa�a teatrologi� na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles i na kr�tko przedtem, zanim na jednej z akademickich uroczysto�ci pozna�a Erica, uzyska�a tytu� magistra nauk humanistycznych. I chocia� nie interesowa�o jej aktorstwo, to jednak mia�a prawdziwy talent, je�li chodzi o projektowanie kostium�w i dekoracji. Mog�o to by� bardzo przydatne w stworzeniu niezwyk�ego wystroju wn�trza sklepu i osi�gni�ciu dzi�ki temu lepszych wynik�w handlowych. Na razie jednak nie mog�a si� zdecydowa� ani na podj�cie studi�w doktoranckich, ani na otworzenie w�asnego interesu. Tkwi�a korzeniami w tera�niejszo�ci, zbiera�a do�wiadczenia i pomys�y i czeka�a cierpliwie na chwil�, kiedy jej plany po prostu... si� skrystalizuj�. Co do przesz�o�ci � no c�, ogl�danie si� na przyjemno�ci dnia wczorajszego grozi�o rozmini�ciem si� z przyjemno�ciami chwili, rozmy�lanie za� nad minionymi cierpieniami i tragediami by�o niepotrzebn� strat� czasu i energii. Teraz, gdy oci�a�a odpoczywa�a w gor�cej k�pieli, Rachael zaczerpn�a g��boko powietrza, w kt�rym wci�� unosi� si� zapach ja�minowego olejku. Zacz�a cichutko nuci� wraz z Johnnym Mathisem �piewaj�cym I�ll Be Seeing You. Zn�w wzi�a do ust kawa�ek czekolady. Popi�a szampanem. Nieprzerwanie stara�a si� by� odpr�ona, bierna, odizolowana od rzeczywisto�ci, w nastroju typowym dla kalifornijskiego lekkoducha. Przez jaki� czas wydawa�o jej si�, �e jest ca�kowicie zrelaksowana, i dopiero gdy zad�wi�cza� dzwonek u drzwi, zda�a sobie spraw�, �e jej ucieczka od rzeczywisto�ci by�a pozorna. Kiedy tylko przez usypiaj�c� muzyk� dotarto do niej dzwonienie, usiad�a prosto w wannie, serce zabi�o jej mocno i w takiej panice z�apa�a pistolet, �e przewr�ci�a przy tym kieliszek z szampanem. Nast�pnie wysz�a z k�pieli, w�o�y�a b��kitny szlafrok i powoli, trzymaj�c w r�ce pistolet luf� skierowany w d�, posz�a przez pe�en cieni dom do drzwi wej�ciowych. My�l o tym, �e ma je otworzy�, napawa�a j� przera�eniem, jednocze�nie nie mog�a oprze� si� sile, kt�ra pcha�a j� w kierunku drzwi. Czu�a si� jak w transie, jak gdyby przyzywa� j� hipnotyzuj�cy g�os jakiego� medium. Zatrzyma�a si� przy sprz�cie stereofonicznym, by go wy��czy�. Cisza, kt�ra zaleg�a, mia�a z�owieszczy charakter. W przedpokoju, ju� z r�k� uniesion� w kierunku zamka, zatrzyma�a si� jeszcze i zawaha�a. Zn�w rozleg� si� dzwonek. Drzwi frontowe pozbawione by�y okienka czy wziernika. Rachael zamierza�a zamontowa� w nich wizjer, przez kt�ry mog�aby sprawdza�, kto chce si� do niej dosta�, i teraz bardzo �a�owa�a, �e zawsze odk�ada�a to na p�niej. Wpatrzy�a si� w ciemne d�bowe drzwi, jak gdyby oczekiwa�a, �e stanie si� cud i wyra�nie zobaczy, kto za nimi stoi. Trz�s�a si� ca�a. Nie wiedzia�a, dlaczego tak wielkim l�kiem napawa j� perspektywa przyj�cia go�cia. No, mo�e to nie ca�kiem prawda. Rachael przeczuwa�a, dlaczego si� boi. Ale wzbrania�a si� przyzna� przed sam� sob�, co jest �r�d�em jej przera�enia, obawiaj�c si�, �e mog�oby to zmieni� straszliw� mo�liwo�� w niebezpieczn� rzeczywisto��. Zn�w rozleg� si� dzwonek. 3 Po prostu znikn�� Ben Shadway jecha� w�a�nie ze swojego biura w Tustin do domu, kiedy w wiadomo�ciach radiowych us�ysza� o nag�ej �mierci doktora Erica Lebena. Nie wiedzia� dok�adnie, co czuje. Na pewno by� to dla niego szok. Ale nie czu� smutku, chocia� �wiat straci� tego dnia genialnego naukowca. Leben by� bardzo b�yskotliwy, wi�cej � to by� bez w�tpienia geniusz, jednocze�nie jednak uwa�ano go za cz�owieka aroganckiego, zarozumia�ego, mo�e nawet niebezpiecznego. Ben odczu� g��wnie ulg�. Ba� si�, �e Eric pojmie wreszcie, i� nigdy ju� nie uda mu si� odzyska� �ony, i wtedy zrobi jej krzywd�. Ten cz�owiek nie znosi� przegrywa�. Zwykle wpada� w szewsk� pasj�, gdy spotyka�y go niepowodzenia zawodowe, ale mog�o j� r�wnie� wywo�a� g��bokie upokorzenie, kt�rego zapewne dozna po odrzuceniu przez Rachael. Ben je�dzi� pieczo�owicie odrestaurowanym bia�ym Thunderbirdem, model 1956, o b��kitnym wn�trzu. Mia� w nim telefon i natychmiast zadzwoni� do Rachael. Aparat w jej domu prze��czony by� na automatyczn� sekretark�. Nie podnios�a s�uchawki nawet wtedy, gdy si� przedstawi�. Przed �wiat�ami na skrzy�owaniu Siedemnastej Ulicy i alei Newport zawaha� si�, po czym skr�ci� w lewo, zamiast pojecha� prosto do siebie, do Orange Park Acres. Mo�e nie by�o jeszcze Rachael w domu, ale kiedy� przecie� wr�ci i b�dzie zapewne potrzebowa� pomocy. Postanowi�, �e zaczeka na ni� przed jej domem w Placentia. Przednia szyba Thunderbirda pokry�a si� pomara�czowymi c�tkami, rzucanymi przez promienie czerwcowego s�o�ca. Utworzy�y one faluj�ce wzorki, kt�re znika�y, gdy auto wje�d�a�o w nieregularnie wyst�puj�ce strefy cienia. Ben wy��czy� radio i w�o�y� do odtwarzacza kaset� z nagraniami Glenna Millera. I gdy tak jecha� przez s�oneczn� Kaliforni�, a wn�trze pojazdu wype�nia�a melodia String of Perals, trudno mu by�o uwierzy�, �e kto� m�g� umrze� w taki pi�kny, z�ocisty dzie�. Zgodnie z w�asnym systemem klasyfikacji osobowo�ci Benjamin Lee Shadway by� przede wszystkim cz�owiekiem �yj�cym przesz�o�ci�. Stare filmy wola� od nowych. Mniej interesowali go De Niro, Streep, Gere, Field, Travolta i Penn ni� Bogart, Bacall, Gable, Lombard, Tr�cy, Hepburn, Gary Grant, William Powell, Myrna Loy. Uwielbia� ksi��ki z lat dwudziestych, trzydziestych i czterdziestych; twarde i bezkompromisowe �kawa�ki� Chandlera, Hammetta, Jamesa M. Caina oraz wczesne powie�ci Nera Wolfe�a. Jego ulubiona muzyka pochodzi�a z epoki swingu: Tommy i Jimmy Dorseyowie, Harry James, Duke Ellington, Glenn Miller i niepor�wnywalny z nikim Benny Goodman. Dla relaksu konstruowa� dzia�aj�ce modele lokomotyw i zbiera� wszelkie mo�liwe eksponaty zwi�zane z kolejnictwem. �adne chyba hobby nie tr�ci tak nostalgi� i nie pasuje lepiej do ludzi zorientowanych na przesz�o�� ni� kolekcjonowanie kolejowych memorabili�w. Ale Ben nie by� ca�kowicie nastawiony na przesz�o��. Maj�c dwadzie�cia cztery lata, uzyska� licencj� na obr�t nieruchomo�ciami, a gdy przekroczy� trzydziestk�, za�o�y� w�asne biuro po�rednictwa. Teraz, w sze�� lat p�niej, nale�a�o do niego ju� sze�� agencji, zatrudniaj�cych ��cznie trzydzie�ci os�b. Cz�ciowo tajemnica jego sukcesu le�a�a w tym, �e traktowa� pracownik�w oraz klient�w ze staromodn� kurtuazj� i rewerencj�. To doskonale dzia�a�o na ludzi zagubionych we wsp�czesnym �wiecie po�piechu, grubia�stwa i tworzyw sztucznych. W ostatnim czasie pojawi� si� drugi, opr�cz pracy zawodowej, element zdolny oderwa� Bena od jego poci�g�w, starych film�w, swingu i t�sknot za przesz�o�ci�. By�a to Rachael Leben. Zielonooka, d�ugonoga, o w�osach jak z obraz�w Tycjana, dobrze zbudowana Rachael Leben. Dziwne, ale ��czy�a ona w sobie cechy dziewczyny z s�siedztwa i eleganckiej pi�kno�ci w typie tych, kt�re w latach trzydziestych wyst�powa�y w ka�dym filmie z �ycia wy�szych sfer. Stanowi�a skrzy�owanie Grace Kelly z Carole Lombard. Mia�a �agodny charakter. By�a zabawna, rezolutna. By�a wszystkim, o czym Ben Shadway kiedykolwiek marzy�. Pragn��, by wehiku� czasu przeni�s� go wraz z Rachael w rok tysi�c dziewi��set czterdziesty. Wykupiliby wtedy dla siebie ca�y przedzia� w ekspresie �Superchief� i przemierzyli poci�giem ca�e Stany, kochaj�c si� przez p�tora tysi�ca kilometr�w w miarowy takt stukaj�cych k�. Przysz�a do jego biura, by pom�g� jej znale�� dom, ale na tym si� nie sko�czy�o. Spotykali si� ju� regularnie od pi�ciu miesi�cy. Najpierw by� ni� zafascynowany tak, jak m�czyzna mo�e by� zauroczony wyj�tkowo atrakcyjn� kobiet�, zaintrygowany, jak smakuj� jej usta, czy jej cia�o pasowa�oby do jego cia�a, podniecony faktur� jej sk�ry, g�adko�ci� n�g, kszta�tno�ci� bioder i piersi. Jednak�e ju� wkr�tce pozna� j� bli�ej i uzna� jej b�yskotliwy umys� i dobre serce za r�wnie poci�gaj�ce jak wygl�d zewn�trzny. Cudownie by�o obserwowa�, jak intensywnie ch�on�a zmys�ami otaczaj�cy j� �wiat. Tyle samo przyjemno�ci czerpa�a z czerwonego zachodu s�o�ca czy ciekawego uk�adu cieni, co z siedmio-daniowego obiadu za sto dolar�w od osoby w najbardziej eleganckiej restauracji w okr�gu. Po��danie Bena szybko zmieni�o si� w najprawdziwsz� mi�o��. Sam nie wiedzia�, kiedy to si� sta�o. By� raczej pewny, �e Rachael r�wnie� go kocha. Ale nie osi�gn�li jeszcze w pe�ni stadium, w kt�rym mogliby sobie wzajemnie otwarcie i bez po�piechu wyzna� g��bi� uczu�. Jednak�e w czu�o�ci, kt�r� mu okazywa�a, Ben wyczuwa� mi�o��, podobnie jak w tkliwym spojrzeniu, jakim go ukradkiem obdarza�a. Cho� zakochani w sobie, nie kochali si� jeszcze fizycznie. Rachael bowiem, mimo i� �y�a tera�niejszo�ci� i zawsze potrafi�a zr�cznie wycisn�� ka�d� kropelk� przyjemno�ci, to jednak w tych sprawach by�a ostro�na. Swych uczu� nie wyra�a�a wprost, co� nakazywa�o jej i�� do przodu powoli, ma�ymi kroczkami. Niespieszny romans zapewnia� dosy� czasu, by mog�a odkry� i zasmakowa� wszystkich nowych odcieni uczucia, kt�re ��czy�o j� z tym m�czyzn�. I gdy wreszcie oboje nie b�d� ju� mogli oprze� si� po��daniu, rado�� spe�nienia b�dzie tym wi�ksza, im d�u�ej trwa�a zw�oka. Got�w by� po�wi�ci� na to tyle czasu, ile b�dzie od niego wymaga�a. Czu� jednak, jak z dnia na dzie� coraz bardziej jej pragnie. Wyobra�a� sobie, z jak� niesamowit� si�� i nami�tno�ci� b�d� si� kocha�, gdy wreszcie dojdzie do zbli�enia. Czerpa� z tego wzruszaj�ce emocje. Doszed� do wniosku, �e pozbawiliby si� mn�stwa niewinnych przyjemnostek, gdyby ju� w pierwszej fazie znajomo�ci, wy��cznie dla zaspokojenia zmys��w, poszli �na ca�o��. Z drugiej strony Ben, jako cz�owiek zakochany w minionych, lepszych i szacowniejszych czasach, by� w sprawach damsko-m�skich nieco staro�wiecki i nie d��y� do �atwej, szybkiej satysfakcji z dopiero co napotkan� kobiet�. Ani on, ani Rachael nie byli prawiczkami, ale Ben uwa�a�, i� seks powinien by� zwie�czeniem romansu, jego ostatnim etapem, w kt�rym zbiegn� si� wszystkie nitki rozwijanego uczucia. Dopiero wtedy osi�gnie pe�ni� emocjonalnej i fizycznej rado�ci. Zaparkowa� sw�j samoch�d na podje�dzie ko�o domu Rachael, tu� przy czerwonym mercedesie, kt�rego nie chcia�o jej si� nawet wprowadzi� do gara�u. Jedna ze �cian pokryta by�a tropikalnymi pn�czami z mn�stwem barwnych przylistk�w, kt�re si�ga�y a� na dach. Na tarasie przed domem ustawiono drewniane kratki, po kt�rych r�wnie� pi�a si� ro�lina, tak �e razem tworzy�y rodzaj �ywej czerwono-zielonej altanki. Ben zatrzyma� si� w cieniu pn�czy, plecami odwr�cony do mi�o grzej�cego s�o�ca, i zadzwoni� kilka razy. Rachael nie otwiera�a i m�czyzna zacz�� si� niepokoi�. W �rodku s�ycha� by�o muzyk�. Nagle kto� j� wy��czy�. Gdy wreszcie Rachael otworzy�a drzwi, spostrzeg�, �e s� zabezpieczone �a�cuchem. Kobieta spojrza�a na niego ostro�nie przez w�sk� szpar�. Pozna�a go i u�miechn�a si�, aczkolwiek by� to bardziej u�miech odpr�enia nerwowego ani�eli rado�ci. � Och, Benny, tak si� ciesz�, �e to ty. Zdj�a metalowy �a�cuch i wpu�ci�a go do �rodka. By�a boso, w b��kitnym, niedbale przewi�zanym jedwabnym szlafroku. W r�ce trzyma�a pistolet. � Po co ci to? � spyta� zbity z tropu. � Nie wiedzia�am, kto dzwoni � powiedzia�a, zabezpieczaj�c bro� i odk�adaj�c j� na szafk� przy lustrze. Potem, spostrzeg�szy zachmurzone czo�o przyjaciela, zrozumia�a, �e nie jest to wystarczaj�ce wyja�nienie. � Och, sama nie wiem. My�l�, �e... jestem roztrz�siona. � Us�ysza�em o Ericu w wiadomo�ciach radiowych. Kilka minut temu. Wtuli�a si� w jego ramiona. Jej w�osy by�y w niekt�rych miejscach wilgotne. Sk�ra s�odko pachnia�a ja�minem, a oddech mia�a czekoladowy. Ben wiedzia�, �e musia�a przed chwil� za�ywa� ulubionej, d�ugiej i leniwej k�pieli w wannie. Przytulaj�c j� mocno, poczu�, �e ca�a si� trz�sie. � Wiem z radia, �e by�a� przy tym � powiedzia�. � Tak. � Wsp�czuj� ci. � To by�o straszne, Benny. � Przylgn�a do niego. � Nigdy nie zapomn� tego trzasku, gdy uderzy�a go ci�ar�wka. Ani tego, jak lecia� w powietrzu i upad� na chodnik. Przeszed� j� gwa�towny dreszcz. � Uspok�j si� � rzek�. � Nie musisz teraz o tym m�wi�. � Musz� � odpar�a. � Musz� o tym m�wi�, je�li mam wyrzuci� to wspomnienie z pami�ci. Ben uj�� j� za podbr�dek i zwr�ci� ku sobie �liczn� buzi� Rachael. Poca�owa� j� raz, ale z czu�o�ci�. Jej usta smakowa�y czekolad�. � Dobrze � zgodzi� si�. � Usi�d�my wi�c w pokoju i opowiesz mi, co si� sta�o. � Zamknij drzwi na zamek � poleci�a Rachael. � Nie ma potrzeby � odpar� i zacz�� wyprowadza� j� z przedpokoju. Rachael zatrzyma�a si� i nie chcia�a i�� dalej. � Zamknij drzwi na zamek � powt�rzy�a. Zak�opotany Ben cofn�� si� i spe�ni� jej �yczenie. Kobieta wzi�a bro� z szafki, by zabra� j� do pokoju. Co� z�ego wisia�o w powietrzu, co� wi�cej ni� �mier� Erica, ale Ben nie wiedzia� co. W salonie zaci�gni�to wszystkie zas�ony, panowa� wi�c w nim g��boki mrok. To by�o bardzo dziwne. Zwykle Rachael uwielbia�a s�o�ce i z rozkosz� oddawa�a si� k�pielom w jego ciep�ych promieniach, na podobie�stwo kotki wygrzewaj�cej si� na parapecie. Ben nigdy, a� do tej pory, nie widzia�, �eby w domu Rachael by�y zaci�gni�te zas�ony. � Nie ods�aniaj okien � za��da�a kobieta, gdy Ben zbli�y� si� do nich. Zapali�a lamp�, kt�ra rzuci�a delikatny pomara�czowy blask. Nast�pnie usiad�a na obitej brzoskwiniow� tkanin� sofie. Salon urz�dzony by� modnie � wszystko w odcieniach brzoskwiniowych, z bia�o-granatowymi akcentami. Sta�y w nim mosi�ne lampy i �awa ze szklanym blatem. Rachael, w swym b��kitnym szlafroku, �wietnie harmonizowa�a z wystrojem wn�trza. Po�o�y�a bro� na stoliku przy lampie. Mia�a j� w zasi�gu r�ki. Ben zajrza� do �azienki i zabra� stamt�d reszt� czekolady oraz szampana. Nast�pnie poszed� do kuchni, sk�d wzi�� jeszcze jedn�, dobrze sch�odzon� buteleczk� szampana i kieliszek dla siebie. Wreszcie usiad� ko�o niej na sofie i wtedy Rachael powiedzia�a: � Co� mi si� tu nie podoba. Mam na my�li czekolad� i szampana. To wygl�da jak oblewanie jego �mierci. � Bior�c pod uwag�, jak ten sukinsyn ci� traktowa�, oblewanie da�oby si� usprawiedliwi�. Gwa�townie potrz�sn�a g�ow�. � Nie. Czyja� �mier� nigdy nie mo�e by� powodem do rado�ci. Niezale�nie od sytuacji, Benny. Nigdy. Jednak�e mimowolnie przebieg�a opuszkami palc�w po kilkucentymetrowej, bladej i cienkiej jak nitka, bli�nie. Ledwo widoczna, znajdowa�a si� na prawym policzku Rachael i by�a pami�tk� po nag�ym wybuchu w�ciek�o�ci Erica. Zdarzy�o si� to rok temu. Wtedy w�a�nie zdecydowa�a, �e go opu�ci, aby ju� nigdy nie mia� okazji do wyrz�dzenia jej krzywdy. Eric rzuci� w ni� tego feralnego dnia szklaneczk� z whisky. Chybi�, ale naczynie uderzy�o o �cian�, rozprysn�o si�, a ostry od�a