6413

Szczegóły
Tytuł 6413
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6413 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6413 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6413 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Stephen Baxter CZASOPODOBNA NIESKO�CZONO�� Prze�o�y� Marcin Krygier Zysk i S-ka Wydawnictwo Dla Jessiki Bourg 1 Flitler wzbi� si� z okupowanej Ziemi niczym kamie� wyrzu- cony /. b��kitnej misy. Niewielki, jasnob�yszcz�cy, cylindryczny pojazd pi�� si� w g�r�, obracaj�c si� wolno wok� w�asnej osi. Jasolta Parz� wezwano na orbit�, na spotkanie z qaxa�skim gubernatorem Ziemi. Parz przetrz�sa� umys� po��obiony koleina- mi przyzwyczaje� przez lata s�u�by w dyplomacji, staraj�c si� dociec powodu tego wezwania. Niew�tpliwie musia�o mie� jaki� zwi�zek z pojawieniem si� tego przekl�tego tunelu czasoprze- strzennego � to poruszy�o qax�w niczym kij wetkni�ty w mro- wisko. Ale dlaczego wezwali go w�a�nie teraz? Co si� zmieni�o? Wraz ze zwi�kszaniem si� odleg�o�ci od powierzchni planety r�s� i l�k Parz�. Siedz�c samotnie w sterowanym przez automaty flitterze. Parz wodzi� wzrokiem za modrymi smugami ziemskiego blasku, prze- ciskaj�cymi si� przez, niedu�e iluminatory i przecinaj�cymi pach- n�ce kurzem powietrze kabiny. Jak zawsze promienna niewin- no�� planety zapiera�a mu dech w piersi. Dwa wieki qaxa�skiej okupacji nie pozostawi�y wielu widocznych blizn na powierzchni Ziemi � w rzeczy samej by�o ich znacznie mniej ni� tych zada- nych przez ludzi podczas powolnej, pokonywanej na �lepo drogi ku cywilizacji technicznej. A jednak widok zarz�dzanych przez qax�w ferm planktonu otaczaj�cych zielon� wst��k� kontury wszystkich kontynent�w budzi� w nim nieprzyjemne uczucia. podobnie jak szkliste, po�yskliwe r�wniny o nieregularnych kszta�tach na l�dzie, stanowi�ce pami�tki po kr�tkiej i pozbawio- nej s�awy walce ludzko�ci przeciw qaxom. Kt�ry to ju� raz Parz przygl�da� si� z kosmosu tym zwierciad- lanym krajobrazom? Setny, tysi�czny? Za ka�dym razem usi�o- wa� przypomnie� sobie pierwsze m�odzie�cze reakcje na widok pozosta�o�ci po zniszczonych miastach. �w oczyszczaj�cy, pal�- cy gniew. Zawzi�te postanowienie, by. w przeciwie�stwie do innych, nie zgadza� si� na kompromisy. Owszem, stanie si� cz�ci � systemu � nawet zrobi karier� w znienawidzonej s�u�bie dyplomatycznej, kolaboranckim ogniwie mi�dzy lud�mi a qaxa- mi. Lecz jego prawdziwym celem by�o znalezienie sposobu na przywr�cenie swemu ludowi godno�ci. No i, c� te� sta�o si� z tymi szczytnymi planami?, zapyta� sam siebie Jasoft. Gdzie si� podzia�y po latach niepewnego st�pania po grz�skim gruncie? Parz stara� si� zanalizowa� swe obros�e martwicz� tkank� uczucia. Czasami zastanawia� si�, czy w og�le potrafi� jeszcze co� szczerze odczuwa�. Nawet blizny spalonych miast postrzega� jakby z oddalenia, a kt�re teraz stanowi�y jedynie wygodny wyzwalacz nostalgii za m�odo�ci�. Oczywi�cie, gdyby mia� na to ochot�, m�g�by do woli wini� qax�w nawet i za sam proces starzenia. Czy� qaxowie nie znisz- czyli ludzkiej bazy technologicznej desenektyzacji w pierwszych miesi�cach okupacji? Czasami Parz zastanawia� si�, jakie by to by�o uczucie, by� zdesenektyzowanym. Co znaczy�aby nostalgia dla kogo� wiecz- nie m�odego? Mi�kki d�wi�k wype�ni� wn�trze flittera, uprzedzaj�c Parz�, �e do po��czenia z flot� splin�w pozosta�o nieca�e pi�� minut. Parz rozsiad� si� wygodniej w fotelu i zamkn�� oczy, wzdychaj�c cicho, gdy cz�ciowo �ywe oparcie dopasowa�o si� do krzywizny jego kr�gos�upa, uciskaj�c i szturchaj�c obola�e mi�nie grzbietu; opar� ko�ciste, poznaczone plamami w�trobowymi palce na tecz- ce spoczywaj�cej przed nim na niewielkim stoliku. Usi�owa� skupi� swe my�li na oczekuj�cym go spotkaniu z gubernatorem. Mia�o to by� trudne spotkanie � ale czy jakiekolwiek by�o �atwe? Stoj�ce przed Parzem wyzwanie polega�o na znalezieniu sposobu na rozproszenie obaw gubernatora, na przekonaniu go, by wsku- tek tego incydentu z tunelem nie przedsi�wzi�� �adnych radykal- nych krok�w, nie zaostrzy� raz jeszcze okupacyjnego prawa. Jakby na sygna� niewidocznego re�ysera, przed oczami Parz� zamajaczy� szeroki na mil� gubernatorski statek flagowy, spro- wadzaj�c flittera do rozmiar�w kar�a i za�miewaj�c Ziemi�. Am- basador odruchowo zadr�a� na widok przyt�aczaj�cej masy spli- na. Statek flagowy mia� z grubsza sferyczn� posta�, pozbawio- n� insygni�w i oznacze� ozdabiaj�cych niegdy�" ludzkie okr�ty sprzed kilku stuleci. Kad�ub utworzony by� nie z metalu czy plastiku, lecz z pomarszczonej, sk�rzastej pow�oki, przywodz�cej na my�l grub� sk�r� starego, zaprawionego w setce pojedynk�w s�onia. Kad�ub upstrzony by� szerokimi na jardy otworami, wiel- kimi p�pkami, w kt�rych podejrzliwie migota�y czujniki i elemen- ty uzbrojenia. W jednej z dziur otworzy�o si� oko, w denerwuj�cy spos�b przeszywaj�c Parz� swym spojrzeniem. Oko stanowi�o po�yskliw� kul� o �rednicy trzech jard�w i nieprzyjemnie ludzkim wygl�dzie �jeszcze jeden dow�d pot�gi zbie�nej ewolucji. Parz odwr�ci� si� od niego, niemal�e z poczuciem winy. Podobnie jak pozosta�e organy splina. oko zosta�o utwardzone, by przetrwa� trudne warunki podr�y kosmicznej � w��cznie z bolesnymi, zmiennymi perspektywami superprzestrzeni � i zmodyfikowa- ne, by m�c sprosta� potrzebom pasa�er�w pojazdu. Lecz Parz wiedzia�, �e sam splin pozostawa� rozumn�, czuj�c� istot�, i teraz zastanawia� si�, jak znaczna cz�� tego ci�kiego spojrzenia po- wodowana by�a �wiadomo�ci� splina, jaka za� wt�rnym zaintere- sowaniem jego pasa�er�w. Przysun�� twarz bli�ej szyby. Ponad cielistym horyzontem splina b��kitny, przeszywaj�co bolesny skrawek Ziemi rysowa� si� lukiem w czerni kosmosu. Stary cz�owiek poczu� si� tak, jakby stalowy kabel przyci�ga� jego serce ku tamtemu niedost�pnemu fragmentowi ojczystej planety. Ponad b��kitnym �ukiem dostrzeg� kolejny statek, zmniejszony odleg�o�ci� do rozmiar�w jego pi�- �ci. To okr�t wojenny, kt�rego cielisty kad�ub naje�ony by� plat- formami zbroni� � wi�kszo�� z nich wymierzona by�a z�owr�b- nie w Parz�, jak gdyby prowokuj�c go, by spr�bowa� co� uczyni�. Gro�na pot�ga d�ugiego na mil� pancernika rozbawi�a Parz�. Pomacha� splinowi ko�cist� pi�ci� i pokaza� mu j�zyk. Za tym okr�tem dostrzeg� nast�pny statek, drobn�, r�owobr�- zow� kropk�, zbyt odleg�� dla jego wzroku � i tak wspomagane- go rog�wkowymi i siatk�wkowymi implantami zwi�kszaj�cymi konlrastowo�� obrazu � by m�g� rozr�ni� jakiekolwiek szcze- g�y. Dalej za� zauwa�y� kolejnego, tocz�cego si� przez kosmos splina. Niczym ksi�yce flota okr��a�a Ziemi�, panuj�c nad ni� bez cienia wysi�ku. Parz by� jednym z zaledwie garstki ludzi, kt�rym zezwolono na opuszczenie powierzchni planety od chwili ustanowienia qa- xa�skich praw okupacyjnych, jednym z jeszcze mniej licznej grupy, kt�ra znalaz�a si� w bezpo�redniej blisko�ci kt�regokol- wiek z segment�w qaxa�skiej floty. Ludzie po raz pierwszy oderwali si� od swej ojczystej planety dwa i p� tysi�ca lat wcze�niej, przepe�nieni optymizmem, eks- pansywni i pe�ni nadziei... tak przynajmniej postrzega� tamte czasy Jasoft. Potem nadszed� pierwszy kontakt z pozaziemsk� form� �ycia� grupowymi umys�ami znanymi jako squeemowie � i ta nadzieja zgas�a. Ludzie zostali rozbici. Rozpocz�a si� pierwsza okupacja Ziemi. Lecz w�adza squeem�w zosta�a obalona. Ludzie ponownie zacz�li podr�owa� poza Ziemi�. Wtedy na ziemski pojazd natkn�li si� qaxowie. Pocz�tkowo zanosi�o si� na miesi�c miodowy. Ustanowiono zasady wymiany handlowej z qaxami. negocjowano kwesti� wy- miany kulturalnej. Nie trwa�o to d�ugo. Gdy tylko qaxowic przekonali si�. jak s�aba i naiwna jest ludzka cywilizacja, do akcji wkroczy�y spli�skie okr�ty wojenne. Niemniej jednak, �w kr�tkotrwa�y okres pierwszego kontaktu dostarczy� ludzko�ci najwi�cej informacji potrzebnych dlazrozu- mienia qax�w i opanowanego przez nich sektora kosmosu. Na pr/.yk�ad dowiedziano si�, �e u�ywane przez qax�w spli�skie statki by�y potomkami olbrzymich, oceanicznych stworze� o gi�t- kich ko�czynach, kt�re niegdy� przemierza�y g��bie jakiego� ocea- nu. Spliny odkry�y sekret podr�y mi�dzyplanetarnych i przez ca�e tysi�clecia w�drowa�y w�r�d gwiazd. Potem, by� mo�e i przed milionem lat, podj�y strategiczn� decyzj�. Przekonstruowa�y same siebie. Okry�y swe cia�o pancerzem, utwardzi�y organy wewn�trzne � i oderwa�y si� od powierzchni swej planety niczym wielkie na mil�, nabijane �wiekami balony. Sta�y si� �ywymi statkami, kar- mi�cymi si� rozrzedzon� materi� mi�dzygwiezdn�. Spliny sta�y si� przewo�nikami, zapewni�y bezpiecze�stwo swej rasy we wszech�wiecie, wynajmuj�c swoje us�ugi dowolne- mu z setki gatunk�w. Nie by�a to taka znowu z�a strategia, je�li jej celem mia�o by� przetrwanie gatunku, uzna� Parz. Spliny pracowa� musia�y znacz- nie dalej, ni� si�ga�a mydlana ba�ka przestrzeni zbadanej przez ludzko�� przed qaxarisk� okupacj� � nawet poza granicami obszerniejszej przestrzeni eksploatowanej przez qax�w, w kt�r� wt�oczony by� tak�e i ten �a�o�nie ma�y teren zaj�ty przez ludzi. Parz wied/ia�. �e pewnego dnia qaxowie odejd�. Mo�e to ludzie b�d� odpowiedzialni za t� zmian�. Mo�e nie. Tak czy owak. pod w�adaniem nowej rasy handel trwa� b�dzie dalej, istnie� b�dzie zapotrzebowanie na transport nowych wiadomo�ci i towar�w mi�dzy gwiazdami. Toczone b�d� nowe wojny, l ist- nie� te� b�d� spliny. najpot�niejsze z istniej�cych statk�w � z prawdopodobnym wyj�tkiem niewyobra�alnych flot samych xeelee. nadal kr���cych w�r�d gwiazd, niewidzialnych i nie�mier- telnych, przyzna� Parz. Niewielki iluminator przelotnie zap�on�� purpur�, zmatowia�y plastik zamigota� laserowymi c�tkami. Potem automatyczny t�u- macz wbudowany w struktur� flittera zbudzi� si� z sykiem do �ycia i Parz domy�li� si�. �e splin nawi�za� bezpo�rednie po��cze- nie przy u�yciu skupionej wi�zki laserowej. Co� w jego wn�trzu wci�� jeszcze dygota�o, gdy� nadchodzi� najwa�niejszy moment tej podr�y. Gdy qaxa�ski gubernator Ziemi przem�wi� wreszcie monotonnym, niepokoj�co kobiecym g�osem, wzdrygn�� si� od- ruchowo. � Ambasadorze Parz, tw�j korpus u�o�ony jest w fotelu pod niewygodnym k�tem. Jeste� chory? Parz skrzywi� si�. Wiedzia�, �e w kwestii towarzyskich uprzej- mo�ci qax�w nie by�o sta� na nic wi�cej. Ju� to, samo w sobie, stanowi�o nie lada zaszczyt, jakiego dost�pi� dzi�ki swym d�ugo- letnim kontaktom z gubernatorem. � Bol� mnie plecy, gubernatorze � wyja�ni�. � Uni�enie przepraszam. Nie dopuszcz�, by odwr�ci�o to moj� uwag� od omawianych przez nas kwestii. � Mam tak� nadziej�. Dlaczego nie ka�esz skorygowa� tej u�omno�ci? Parz spr�bowa� znale�� uprzejm� odpowied�, lecz wtedy z ca- �� ostro�ci� u�wiadomi� sobie raz jeszcze realno�� post�puj�cej staro�ci, na moment gubi�c w�tek rozmowy. Parz mia� siedem- dziesi�t lat. Gdyby �y� w okresie przed pojawieniem si� qax�w, wkracza�by teraz w wiek dojrza�y, z umys�em od�wie�onym, zreorganizowanym, zracjonalizowanym, reaguj�cym z dzieci�- cym entuzjazmem. Jednak�e technologia desenektyzacyjna by�a obecnie niedost�pna. Najwyra�niej qaxom odpowiada�o nie- ustanne dziesi�tkowanie szereg�w ludzko�ci przez czas. Parz pami�ta�, jak niegdy� bezsilnie przeklina� qax�w przede wszyst- kim w�a�nie za to: za beznami�tne zanegowanie miliard�w nie- �miertelnych ludzkich istnie�, za zniszczenie ca�ego tego poten- cja�u. C�, teraz ju� nic nie budzi�o w nim takiego gniewu... Jednak ze wszystkich plag, jakie qaxowie ponownie sprowa- dzili na ludzko��, nigdy nie wybaczy im jednej: swych bol�cych plec�w, pomy�la� z gorycz�. � Dzi�kuj� ci za tw� dobro�, gubernatorze � odpar� ostro. � Moich plec�w nie da si� skorygowa�. To parametr na sta�e ograniczaj�cy moje istnienie, a� do �mierci. Qax rozwa�y� to przez kr�tk� chwil�, a potem stwierdzi�: � Niepokoi mnie to, �e twoja u�yteczno�� ulega umniejszeniu. � Ludzie nie �yj� ju� wiec/nie, gubernatorze � wyszepta� Parz. � I dzi�ki Bogu � doda�, �wiadomie decyduj�c si� na odrobin� ryzyka. Ze znu�eniem pomy�la�, �e by�o to jedyn� pociech� p�yn�c� z podesz�ego wieku �- wierc�c si� w fotelu, by nak�oni� go do mocniejszego masowania ognisk b�lu � i� podobne spotkania musz�, niew�tpliwie, wkr�tce si� sko�czy�. � C� � rzek� qax, a w jego wyrafinowanie sztucznym g�osie zabrzmia�a ironiczna nuta � kontynuujmy, zanim twoja materialna pow�oka ca�kowicie odm�wi pos�usze�stwa. Tunel czasoprzestrzenny. Ten obiekt znajduje si� ju� wewn�trz skupiska komet nale��cego do tego systemu. � W obr�bie chmury Oorta, ows/.em. Zaledwie jedn� trzeci� roku �wietlnego od S�o�ca. Parz odczeka� par� sekund, by qax m�g� dok�adniej wyjawi� pow�d tego wezwania. Jako �e tamten zachowywa� milczenie, wyci�gn�� L teczki minikomp i przesun�� wzrokiem po listach danych i diagramach, przegl�daj�c og�ln� analiz� sytuacji, jak� uprzednio sobie przygotowa�. � To staro�ytny ludzki produkt � stwierdzi� qax. � Tak � Parz przywo�a� na wy�wietlaczu jeden z obraz�w � szkielet rozjarzonej konstrukcji na �ososiowym tle � i odpo- wiedni� kombinacj� klawiszy zrzuci� go poprzez panel i ��cze wprost do gubernatora. � To zapis wideo przedstawiaj�cy start portalu z orbity Jowisza, oko�o tysi�ca pi�ciuset lat temu. W ar- chiwach wyst�powa� pod nazw� Projektu Z��cze. � Przesun�� opuszkiem palca po minikompie, by wskaza� najwa�niejsze szczeg�y. � M�wi�c pokr�tce, zbudowano dwie tetraedralne konstrukcje. Ka�da z nich mia�a w przekroju oko�o trzech mil. Ich zadaniem by�a stabilizacja otwartych wylot�w kana�u czasoprze- strzennego. � Podni�s� wzrok, kieruj�c go na pierwszy lepszy punkt na suficie. Nie po raz pierwszy �a�owa�, �e nie mia� przed oczami jakiego� wizerunku gubernatora, na kt�rym m�g�by sku- pi� uwag�, czego�, co mog�oby zmniejszy� dezorientacj� nieod- miennie towarzysz�c� ich spotkaniom. Mia� wra�enie, jakby �wiadomo�� gubernatora otacza�a go ze wszystkich stron, jakby by� jakim� pot�nym b�stwem. � �yczysz sobie bardziej szcze- g�owego opisu, gubernatorze? Tunel umo�liwia natychmiasto- we przemieszczanie si� mi�dzy dwoma punktami w czasoprze- strzeni... � Kontynuuj. Parz skin�� g�ow�. � Jeden tetraedron pozosta� na orbicie Jowisza, podczas gdy drugi pod��y� z szybko�ci� pod�wietln� w kierunku j�dra galak- tyki. � Dlaczego w�a�nie w tym kierunku? � Sam kierunek nie mia� znaczenia � Parz wzruszy� ramio- nami. � Celem projektu by�o jedynie przetransportowanie jed- nego wylotu tunelu czasoprzestrzennego na odleg�o�� wielu lat �wietlnych od Ziemi, a nast�pnie z powrotem w miejsce startu. Pulpit przed Parzem zad�wi�cza� cicho. Obrazy, teraz przegl�da- ne bezpo�rednio przez qaxa, przesuwa�y si� przez jego minikomp: projekty in�ynieryjne czworo�cian�w ze wszystkich mo�liwych perspektyw, strony wype�nione r�wnaniami relatywistycznymi... Struktury samych portali wygl�da�y w jego oczach niczym wspa- nia�e dzie�a sztuki, a mo�e drogocenne klejnoty spoczywaj�ce na c�tkowanym policzku Jowisza. � Jak skonstruowano te czworo�ciany? � zapyta� qax. � Z materii egzotycznej. � Z czego? � To ludzki termin � odci�� Parz. � Prosz� sprawdzi� jego znaczenie. To rodzaj materii obdarzony szczeg�lnymi w�a�ciwo- �ciami, kt�re umo�liwiaj� mu utrzymywanie wylot�w tunelu w pozycji otwartej. T� technologi� opracowa� cz�owiek nazwi- skiem Michael Poole. � Wiesz, �e gdy ludzko�� znalaz�a si� w obecnym, gospo- darczym zwi�zku z qaxami, drugi koniec tunelu �jego stacjo- narny wylot, wci�� orbituj�cy wok� Jowisza � zosta� zniszczo- ny � oznajmi� gubernator. � Owszem. Macie w zwyczaju niszczy� to, czego nie rozu- miecie � odpar� sucho Parz. Qax przerwa� na chwile. Potem rzek�: � Je�li nieprawid�owe funkcjonowanie twego cia�a jest dla ciebie przeszk�d;!, mo�emy p�niej powr�ci� do tej rozmowy. � Miejmy to ju� za sob� � odpowiedzia� Parz. � Po pi�tna- stu stuleciach drugi wylot tunelu powraca do Uk�adu S�onecznego. Holuje go �Cauchy", staro�wiecki frachtowiec ludzkiej konstruk- cji. Zak�adamy, �e zjawiska relatywistyczne umo�liwi�y istotom ludzkim z okresu jego startu przetrwanie na jego pok�adzie. � Dlaczego powraca? � Poniewa� na tym polega�a jego misja. Prosz� spojrze� � Parz przekaza� do konsoli kolejn� porcj� danych. � Mieli powr�- ci� mniej wi�cej w obecnym okresie i oto s�. � By� mo�e. skoro bli�niaczy, stacjonarny czworo�cian zo- sta� zniszczony, z��cze tunelowe nie b�dzie funkcjonowa�. Dla- tego powinni�my potraktowa� t� � wizyt� z gwiazd �jako nic gro�nego. Jaka jest twoja ocena? � By� mo�e mas/, racj�. � Jak mogliby�my si� myli�? � Poniewa� pierwotnym przeznaczeniem Projektu Z��cze nie by�o umo�liwienie podr�y w przestrzeni... lecz w czasie. Nie jestem fizykiem, lecz w�tpi�, by zniszczenie drugiego wylotu wp�yn�o na jego dzia�anie. Ekran minikompa Parz� wype�nia�o teraz proste zdj�cie tetrae- dralnej konstrukcji, powi�kszone do granic mo�liwo�ci teleskopu, przez kt�ry zosta�o wykonane. Obraz by� ostry, lecz pozbawiony szczeg��w. � Sugerujesz, �e mo�emy mie� do czynienia z funkcjonuj�c� maszyn� czasu? � zapyta� gubernator. � Z korytarzem, tunelem przez czas, kt�ry ��czy nasz �wiat z ludzko�ci� sprzed pi�tnastu wiek�w? � Tak. To mo�liwe � Parz nie odrywa� wzroku od obrazu, usi�uj�c dostrzec szczeg�y w fasetach czworo�cianu. Czy to mo�liwe, by za tymi p�aszczyznami zdeformowanej przestrzeni znajdowa� si� Uk�ad S�oneczny wolny od dominacji qax�w � uk�ad zamieszkany przez wolnych, dzielnych, nie�miertelnych ludzi, �mia�ych na tyle, by skonstruowa� projekt tak zuchwa�y jak Z��cze? Ze wszystkich si� usi�owa� spojrze� przez ziarniste pikse- le w przesz�o��. Lecz w zdj�ciu wykonanym z du�ej odleg�o�ci brakowa�o danych i wkr�tce jego stare oczy zamgli�y si� i rozbo- la�y mimo ca�ego sztucznego wspomagania. Qax zamilk�. Na ekranie wci�� widnia� ten sam nieruchomy obraz. Parz opad� na fotel, zamykaj�c bol�ce oczy. Gierki gubernatora zaczy- na�y go nu�y�. Kiedy nadejdzie odpowiedniachwila. sam wyjawi, co mu le�y na sercu. Przygn�bieniem napawa�a go znikoma ilo�� informacji o qa- xach uzyskana podczas okupacji: nawet ludzcy ambasadorowie, tacy jak Parz. trzymani byli na dystans. A jednak Parz wykorzy- stywa� swe przelotne kontakty z qaxami. by wychwytywa� strz�- py informacji, wiedzy, wskaz�wki dotycz�ce ich natury, dopaso- wuj�c je do obrazu zachowanego z lepszej przesz�o�ci. Podobnie jak inni ludzie. Parz nigdy nie widzia� qaxa na w�asne oczy. Podejrzewa�, �e byli poka�nych rozmiar�w � w przeciwnym razie po co wykorzystywaliby spli�skie frachtow- ce do podr�owania w kosmosie? � lecz, tak czy owak, najbar- dziej fascynowa�a go nie ich fizyczna posta�, lecz umys�y, powo- duj�ce nimi motywacje. Z czasem nabra� przekonania, �e jedynie poznaj�c swego wroga � spogl�daj�c na wszech�wiat z perspek- tywy qaxa�skiego umys�u � ludzko�� mo�e �ywi� nadziej� na zrzucenie ci�kiego jarzma okupacji. Zacz�� podejrzewa� na przyk�ad, �e qaxa�ska rasa z�o�ona by�a ze wzgl�dnie niedu�ej liczby osobnik�w � by� mo�e nie wi�kszej ni� kilka tysi�cy. Na pewno daleko im by�o do miliar- d�w, niegdy� sk�adaj�cych si� na ludzko��, w czasach poprzedza- j�cych opracowanie technologii desenektyzacyjnej. I by� te� prze- konany, �e nadz�r nad Ziemi� sprawuje zaledwie trzech czy czterech qax�w. orbituj�cych w przytulnych wn�trzno�ciach swych spli�skich frachtowc�w. Ta hipoteza poci�ga�a oczywi�cie za sob� wiele wniosk�w. Qaxowic byli zapewni� nie�miertelni � niew�tpliwie istnia�y dowody na to. �e jeden i ten sam gubernator rz�dzi� Ziemi� od pierwszego dnia okupacji. Przy tak niewielkiej i stabilnej populacji, dysponuj�c przy tym niesko�czon� ilo�ci� czasu, ka�dy qax niew�t- pliwie musia� dog��bnie pozna� reszt� cz�onk�w swego gatunku. By� mo�e a� za dobrze. Parz wyobra�a� sobie ci�gn�ce si� stuleciami rywalizacje po- mi�dzy nimi. Podst�pne posuni�cia, manewry, politykierstwo... i handel. W tak nielicznej i zintegrowanej spo�eczno�ci na pewno nie by�o mowy o jakiejkolwiek instytucji formalnie egzekwuj�cej normy post�powania. Jak wi�c osi�gn�� powszechn� zgod� dla przestrzegania prawa? Jak tworzy� prawa, kt�re nie by�yby po- strzegane jako ograniczenia wolno�ci jednostki? Istnia�y wszak�e naturalne prawa rz�dz�ce wszystkimi spo�e- cze�stwami. Parz, pogr��aj�c si� w zamy�leniu przechodz�cym w drzemk�, pokiwa� g�ow�. To by�o logiczne. Qaxowie musieli dzia�a� niczym niezale�ne korporacje w warunkach uczciwej konkurencji. Unosili si� w oceanie czystej informacji o dzia�a- niach i zamierzeniach pozosta�ych, a co� na kszta�t porz�dku wymuszane by�o na nich przez same prawa gospodarki. Tak. Parz czu�, �e jego teoria jest s�uszna. Qaxowie byli urodzonymi kupca- mi. Musia�o tak by�. I handel stanowi� ich naturalny spos�b dzia�ania w kontaktach z innymi gatunkami, kiedy ju� zacz�li rozprzestrzenia� si� poza macierzyst� planet�. Chyba �e, jak w przypadku ludzko�ci, inne perspektywy, prostsze i obiecuj�ce, pojawia�y si� na horyzoncie... Parz nie wierzy� � w przeciwie�stwie do wielu analityk�w � by qaxowie byli spo�eczno�ci� z natury militarystyczn�. Przy tak niedu�ej liczbie osobnik�w nie mogli nawet wytworzy� samej idei filozofii wojny. Nie mogli postrzega� �o�nierzy swej rasy jako mi�sa armatniego, z g�ry przeznaczonego na stracenie, jako od- nawialnych zasob�w, hodowanych albo zu�ywanych zgodnie z potrzebami aktualnego konfliktu. Zab�jtwo qaxa stanowi� mu- sia�o niewyobra�aln� zbrodni�. Nie, qaxowie nie byli wojownicz� ras�. Pokonali ludzi i zaj�li Ziemi� tylko dlatego, �e by�o to dziecinnie �atwe. Oczywi�cie pogl�d taki nie nale�a� do szczeg�lnie popular- nych i Parz zachowa� go dla siebie. � Ambasadorze Jasofcie Parz. Ostry, kobiecy g�os gubernatora brutalnie wyrwa� go z zamy- �lenia. Czy�by naprawd� zasn��? Potar� oczy i wyprostowa� si� � i zaraz skrzywi� si�. gdy uaktywni�y si� nowe ogniska b�lu w jego plecach. � Tak, gubernatorze, s�ucham. � Sprowadzi�em ci� tutaj, by przedyskutowa� nowe wyda- rzenia. Parz zmusi� si� do szerokiego otwarcia oczu i skupi� uwag� na spoczywaj�cym przed nim minikompie. Nareszcie, pomy�la�. Widnia� na nim zbli�aj�cy si� czworo�cian Z��cza, obraz, tak jak poprzednie, pozbawiony by� szczeg��w, pojedyncze piksele mia�y wielko�� opuszki palca. � To nagranie? Dlaczego mi to pokazujesz? Jest gorszej jako�ci ni� dane. kt�re mam ze sob�. � Obserwuj. Parz. wzdychaj�c, rozsiad� si� jak najwygodniej. �ywe krzes�o ze wsp�czuciem masowa�o mu plecy i nogi. Min�o kilka minut. Na ekranie niezmiennie widnia� czworo- �cian zawieszony na skraju przestrzeni mi�dzygwiezdnej. Nagle co� wdar�o si� gwa�townie w kadr z prawej strony ekranu, rozmazana plama, strumie� pikseli, kt�ry wbi� si� w samo serce czworo�cianu i znikn��. Parz, zapominaj�c o obola�ym grzbiecie, wyprostowa� si� i powt�rnie wywo�a� sekwencj� na ekranie minikompa, klatka po klatce. Niemo�liwo�ci� by�o uchwycenie jakichkolwiek szczeg�- ��w, lecz jej znaczenie by�o oczywiste. � M�j Bo�e � wyszepta�. � To statek, zgadza si�? � Tak � potwierdzi� gubernator. � Ludzki statek. Qax przes�a� mu kolejne raporty, strz�py dok�adniejszych danych. Statek, zakamuflowany jakim� cudem, wystrzeli� z powierzch- ni Ziemi. W par� sekund przeszed� w superprzestrzeri, zanim orbituj�ca flota zd��y�a zareagowa�. � I przedosta� si� przez czworo�cian? � Najwyra�niej grupa ludzi uciek�a w przesz�o��, owszem. Parz zamkn�� oczy, wype�ni�o go uczucie triumfu, nagle po- nownie poczu� si� m�ody. A wi�c to dlatego wezwano go na orbit�. Rebelia... � Ambasadorze � odezwa� si� qax. � Dlaczego nie uprze- dzi�e� mnie o zbli�aniu si� Z��cza? Stwierdzi�e�, �e opis jego misji zachowa� si� i by� ci znany. Wiedzia�e�, �e nadszed� czas jego powrotu. � Co chcesz ode mnie us�ysze�? � Parz wzruszy� ramiona- mi. � Misja tego rodzaju, bazuj�ca na technologiach z odleg�ej przesz�o�ci, ma margines bezpiecze�stwa mierzony w stuleciach. Min�o p�tora tysi�clecia, gubernatorze! � Niemniej jednak � odpar� gubernator beznami�tnie � zgodzisz si�, �e informowanie mnie o podobnych wydarzeniach wchodzi w zakres twoich obowi�zk�w? Parz ironicznym gestem opu�ci� g�ow� na piersi. � Oczywi�cie. Mea culpa. Zapewne qax poprawia sobie zrz�dzeniem samopoczucie, po- my�la� Parz. C�, przyjmowanie na siebie winy w zast�pstwie ludzko�ci stanowi�o nieod��czny element jego pracy. � Pozostaje jeszcze kwestia ludzkich uciekinier�w. Statku, kt�rym si� pos�u�yli. Kto go zbudowa�? Jak uda�o im si� ukry� swe zamiary? Sk�d zdobyli �rodki na ich realizacj�? Parz u�miechn�� si�. czuj�c, jak jego pergaminowe, stare policzki pokrywaj� si� lini� zmarszczek. G�os z t�umacza by� jak zawsze s�odki i seksowny, m�g� sobie jednak wyobrazi� qaxa miotanego t�umion� w�ciek�o�ci� w �onie splina. � Gubernatorze, nie mam najmniejszego poj�cia. Oczywi- �cie, zawiod�em ci� i, wiesz co, ani troch� si� tym nie przejmuj�. � Z ulg� u�wiadomi� sobie, �e r�wnie niewiele dba� teraz o sw�j los. To tak�e mia� ju� za sob�. S�ysza�, �e ludzi stoj�cych w obliczu �mierci ogarnia spok�j, pogodzenie si� z nieuchronnym ko�cem maj�ce w sobie co� boskiego � stan odebrany ludzko�ci przez technologi� dese- nektyzacyjn�. Czy to wyja�nia�o jego obecny nastr�j, to dziwne, triumfalne wyciszenie? � Ambasadorze � warkn�� qax � prosz� o ocen� sytuacji. � Sam sobie j� oce� � odpar� Parz. � Chyba, �e nie potrafisz. Gubernatorze, qaxowie to handlowcy � mam racj�? � nie konkwistadorzy. Prawdziwi w�adcy staraj� si� pozna� umys�y swych poddanych. Ty nie masz poj�cia, co dzieje si� w ludzkich sercach... i to dlatego jeste�' teraz tak przera�ony. � Przesun�� wzrokiem po anonimowym wn�trzu flittera. � Wasza bezgra- niczna ignorancja w obliczu bezczelnego aktu niepos�usze�stwa. To dlatego tak si� boisz, prawda? Automatyczny t�umacz zasycza�, lecz poza tym nie dobieg� z niego �aden d�wi�k. 2 Ojciec Michaela Poole'a, Harry, wy�oni� si� z plamy rozmi- gotanych �wiate� na �rodku kopu�y �Kraba Pustelnika". Po�yskli- we piksele po�o�y�y si� �wietlistymi punktami na go�ym, kopu- lastym sklepieniu, zanim zbieg�y si� w kr�p�, u�miechni�t�, g�ad- ko ogolon� postaci�, odzian� w jednocz�ciowy, jasnoniebieski kombinezon. � Dobrze ci� zn�w zobaczy�, synu. �wietnie wygl�dasz. Michael Poole poci�gn�� �yk whisky z przysadzistej szkla- neczki i pos�a� ojcu gro�ne spojrzenie. Sufit by� nieprzejrzysty, w przeciwie�stwie do posadzki, przez kt�r� prze�witywa�a po�a� okalaj�cego komet� lodu, nad kt�r� Harry zdawa� si� unosi�, jakby zawieszony w powietrzu. � Jak jasna cholera � odburkn�� Michael. Jego g�os, za�nie- dzia�y po dziesi�cioleciach prawie kompletnej samotno�ci w chmu- r/.e Oorta, zgrzyta� niczym �wir w por�wnaniu z mi�kkim tonem ojca. � Jestem starszy od ciebie. Harry roze�mia� si� i zrobi� ostro�ny krok do przodu. � W tej sprawie nie b�d� si� z tob� sprzecza�. Tw�j wiek to kwestia twojego wyboru. Nie s�dz� jednak, �e powiniene� pi� tak wcze�nie rano. Obraz wirtualny by� odrobin� rozstrojony, tak wi�c mi�dzy eleganckimi butami Harry'ego a pod�og� widnia�a w�ska, pozba- wiona cienia szczelina. Michael u�miechn�� si� w duchu, ciesz�c si� subtelnym przejawem nierealno�ci tej sceny. � Id� do diab�a. Mam dwie�cie siedem lat i robi� to, na co mam ochot�. Harry zmarszczy� przelotnie czo�o, wyra�aj�c zarazem smutek i czu�o��. � Zawsze tak by�o, synu. �artowa�em. Michael odruchowo cofn�� si� o krok od obrazu ojca. Samo- przyczepne podeszwy utrzymywa�y go w pozycji stoj�cej mimo panuj�cego w kopule stanu niewa�ko�ci. � Czego chcesz? � U�ciska� ci�. � Akurat. � Michael zanurzy� czubki palc�w w alkoholu i prysn�� nim w kierunku projekcji. Z�ociste kropelki przep�yn�y powoli przez obraz, poci�gaj�c za sob� chmury sze�ciennych pikseli. � Gdyby to by�a prawda, rozmawia�by� ze mn� osobi- �cie, a nie za po�rednictwem odwzorowania wirtualnego. � Synu, jeste� oddalony o cztery miesi�ce �wietlne od domu. Czego si� spodziewa�e�, dialogu ci�gn�cego si� przez reszt� naszego �ycia? Poza tym te nowoczesne wirtuale s� cholernie dobre. B��kitne oczy Harry'ego przybra�y dawny, obronny wyraz, kt�ry przeni�s� Michaela a� w czasy burzliwego dzieci�stwa. Kolejna wym�wka, pomy�la�. Harry by� ojcem rzadko pojawia- j�cym si� w domu, zawsze zaprz�ta�y go w�asne plany � w �yciu Michaela pojawia� si� jako rzadki, uzbrojony w wykr�ty intruz. Ostateczne zerwanie nast�pi�o, gdy Michael dzi�ki desenekty- zacji sta� si� starszy od swego ojca. � Te wirtuale � m�wi� tymczasem Harry � pomy�lnie przesz�y przez wszystkie testy Turinga, jakie mo�na by�o sobie wyobrazi�. Z twojego punktu widzenia to ja � Harry � stoj� tu i rozmawiam z tob�. I gdyby� tylko zechcia� po�wi�ci� na to troch� czasu i wysi�ku, m�g�by� pos�a� w odwrotn� stron� podob- nego wirtuala. � Na co liczysz, na zwrot koszt�w podr�y? � Tak czy owak. musia�em pos�a� wirtuala. Na nic innego nie by�o czasu. Te s�owa, wypowiedziane lekkim, rzeczowym tonem, wstrz�- sn�y Michaelem. � Nie by�o czasu? O czym ty m�wisz? Harry spojrza� na niego z rozbawieniem. � Nie wiesz? � zapyta� znacz�co. � Nie ogl�dasz wiado- mo�ci? � Zgadywanki przesta�y mnie bawi� � odpar� Michael znu- �onym g�osem.�I tak naruszy�e� ju� moj� prywatno��. Po prostu powiedz mi, czego chcesz. Zamiast odpowiedzie� wprost, Harry pos�a� spojrzenie w d�, przez przezroczyst� pod�og� pod swymi stopami. J�dro komety, szerokie na mil� i naje�one lodowymi turniami, sun�o przez mrok. Laserowe reflektory �Kraba Pustelnika" budzi�y w nich purpurowe i zielone, w�glowodorowe cienie. � Ale widok � powiedzia� Harry. � Zupe�nie jak �lepa ryba, prawda? Obce, nieznane stworzenie �egluj�ce po najmrocz- niejszym oceanie Uk�adu S�onecznego. Przez wszystkie lata po�wi�cone badaniu komety to por�wna- nie jako� nie nasun�o si� Michaelowi. S�ysz�c te s�owa, dostrzeg� ich trafno��. Lecz odpowiedzia� tylko ponuro: � To tylko kometa. Jeste�my w chmurze Oorta, wie�cu komet kr���cym w odleg�o�ci jednej trzeciej roku �wietlnego od S�o�ca, gdzie powracaj� wszystkie komety, by umrze�... � Mi�e miejsce � odpar� niewzruszony Harry. Omi�t� wzro- kiein pust� kopu�� i Michael poczu� si� nagle tak, jakby ogl�da� j� oczami ojca. Kopu�a mieszkalna statku, od dziesi�cioleci jego dom. by�a p�kul� o �rednicy stu jard�w. Siedziska, pulpity kon- trolne i podstawowe terminale s�u��ce do obr�bki danych skupio- ne by�y wok� geometrycznego �rodka kopu�y. Reszta przezro- czystej pod�ogi podzielona by�a si�gaj�cymi barku przegrodami na laboratoria, kambuz, pomieszczenie rekreacyjne, sypialni� i kabin� prysznicow�. Nieoczekiwanie uk�ad pomieszczenia, kilka mebli, niskie jed- noosobowe ��ko, wyda�y si� Michaelowi niezwykle proste i czy- sto utylitarne. Harry przeszed� przez woln� przestrze� do kraw�dzi kopu�y. Michael niech�tnie do��czy� do niego z ciep�� whisky w d�oni. Z tego miejsca widoczna by�a ca�a reszta �Kraba". Naje�ony antenami i czujnikami grzbiet ci�gn�� si� przez mil�, zag��biaj�c si� w bry�� lodu z Europy. Ca�y statek przypomina� z wygl�du elegancki parasol, gdzie kopu�a pe�ni�a rol� czaszy, za� lodowy blok uchwytu. Bry�a lodu � szeroka na setki jard�w w chwili wyciosania jej /, powierzchni jowiszowego ksi�yca � usiana by�a wg��bieniami niczym sito, jak gdyby ugnieciona gigantycz- nymi palcami. Silnik fazowy statku zatopiony by� we wn�trzu bloku, za� l�d dostarczy� statkowi paliwa podczas lotu ku chmurze Oorta. Harry zadar� g�ow�, obserwuj�c gwiazdy. � Wida� st�d Ziemi�? Michael wzruszy� ramionami. � Centralne rejony Uk�adu S�onecznego wygl�daj� st�d jak rozmazana plama �wiat�a. Niczym odleg�y staw. Chc�c dostrzec Ziemi�, trzeba skorzysta� z instrument�w. � Jeste� daleko od domu. Desenektyzacja przywr�ci�a Harry'emu dawn�, g�st� blond grzyw�. Jego oczy przypomina�y czyste, b��kitne gwiazdy, kwa- dratowa twarz o drobnych rysach nieodparcie przywodzi�a na my�l chochlika. Michael. przygl�daj�c si� mu z zaciekawieniem, skonstatowa� nie bez zdziwienia, �e ojciec zdecydowa� si� przy rekonstrukcji na zaskakuj�co m�ody wygl�d. Sam Michael zacho- wa� sze��dziesi�cioletnie cia�o, w jakim pozostawi�y go up�ywa- j�ce lata, gdy pojawi�a si� technologia desenektyzacyjna. Teraz odruchowo przesun�� d�oni� po wysokim czole, szorstkiej, po- marszczonej sk�rze policzk�w. Cholera, Harry nie zatrzyma� nawet oryginalnych barw � czarnych w�os�w, br�zowych oczu � kt�re przekaza� Michaelowi. Harry zerkn�� na szklank� Michaela. � �adny z ciebie gospodarz � stwierdzi� bez cienia przyga- ny w g�osie. � Mo�e by� mnie czym� pocz�stowa�? M�wi� powa�nie. Mo�na teraz kupi� modu�y go�cinne dla wirtuali. Bar- ki, kuchnie. Wszystko, co najlepsze, dla twoich wirtualnych go�ci. � I po co to? � roze�mia� si� Michael. � Nic z tego nie jest realne. Na sekund� oczy ojca zamieni�y si� w w�skie szparki. � Realne? Czy naprawd� wiesz, co teraz czuj�, w tej chwili? � Ani troch� mnie to nie obchodzi � odpar� spokojnie Michael. � Tak � przyzna� Harry. � My�l�, �e to prawda. Na szcz�- �cie poczyni�em pewne przygotowania. � Strzeli� palcami i w je- go otwartej d�oni zmaterializowa�a si� poka�na szklanica brandy. Michael niemal poczu� jej zapach. � To tak, jakbym zabra� ze sob� piersi�wk�. C�, Michael, sk�ama�bym, m�wi�c, �e to dla mnie przyjemno��. Jak ty mo�esz �y� w tym zapomnianym przez Boga miejscu? Nieoczekiwane pytanie sprawi�o, �e Michael dos�ownie pod- skoczy�. � Powiem ci, skoro chcesz wiedzie�. Produkuj� pokarm i powietrze z przetworzonego budulca komety. L�d zawiera mn�- stwo w�glowodor�w i azotu. Poza tym... � Czyli jeste� pustelnikiem ery kosmicznej. Podobnie jak tw�j statek. Krab pustelnik, w�druj�cy po obrze�ach Uk�adu S�onecznego, za daleko od domu, by cho�by porozmawia� z in- nym cz�owiekiem. Mam racj�? � S� po temu powody � odpar� Michael, staraj�c si� usilnie. by jego s�owa nie zabrzmia�y jak usprawiedliwienie. � Pos�u- chaj, Harry, na tym polega moja praca. Badani samorodki kwar- kowe... Harry otworzy� usta. Potem jego spojrzenie rozmy�o si� na moment, jak gdyby przepatrywa� jakie� utracone, wewn�trzne krajobrazy. W korlcu stwierdzi�, u�miechaj�c si� blado: � Najwyra�niej niegdy� wiedzia�em, co to oznacza. Michael prychn�� pogardliwie. � Samorodki to jakby rozbudowane nukleony... U�miech Harry'ego sta� si� odrobin� wymuszony. � M�w dalej. Michael t�umaczy� szybko, nie zamierzaj�c dawa� ojcu naj- mniejszych for�w. Nukleony, protony i neutrony zbudowane by�y z kombinacji kwark�w. Pod ekstremalnym ci�nieniem � w j�drze gwiazdy neutronowej albo podczas samego Wielkiego Wybuchu � po- wsta� mog�y bardziej skomplikowane struktury. Samorodek kwar- kowy, monstrum w �wiecie nukleon�w, m�g� wa�y� ton� i by� szeroki na tysi�czn� cz�� cala. Wi�kszo�� samorodk�w z czas�w Wielkiego Wybuchu uleg�a rozpadowi. Niekt�re przetrwa�y. � I to dlatego musisz mieszka� a� tutaj? � Centralne rejony Uk�adu S�onecznego dowiaduj� si� o obec- no�ci samorodka, gdy len uderza w g�rne warstwy atmosfery i jego energia objawia si� deszczem cz�steczek egzotycznych. Owszem, pewnych rzeczy mo�na si� dowiedzie� i na tej podsta- wie � ale przypomina to obserwowanie cieni na �cianie. Moje badania ukierunkowane s� na poznanie ich pierwotnej formy. I dlatego przylecia�em a� tutaj..Cholera, nie wi�cej ni� setka ludzi znajduje si� dalej od S�o�ca, wi�kszo�� z nich o ca�e lata �wietlne st�d, na statkach takich jak �Cauchy", wlek�cych si� z pod�wietl- n� szybko�ci� B�g jeden wie dok�d. Harry, samorodek kwarkowy gna przed sob� kilwater materii mi�dzygwiezdnej. Co� na kszta�t iskrz�cych si� cz�stek wysokoenergetycznych, rozpraszaj�cych si� przed nim. Jest bardzo rozrzedzony, lecz moje detektory potrafi� go wychwyci� i � mo�e w jednym przypadku na dziesi�� � udaje mi si� wys�a� sond�, by pochwyci� sam samorodek. Harry skubn�� k�cik ust gestem, kt�ry bole�nie przypomnia� Michaelowi o kruchym osiemdziesi�ciolatku, kt�ry odszed� na zawsze. � Brzmi bombowo � przyzna� Harry. � I co z tego? Michael zdusi� cisn�c� mu si� na usta z�o�liw� odpowied�. � Na tym polegaj� badania podstawowe � odpar�. � Co�, czym my, ludzie, zajmujemy si� od paru tysi�cy lat... � Po prostu mi powiedz � zaproponowa� �agodnym tonem Harry. � Poniewa� samorodki kwarkowe to skupiska materii utwo- rzone w ekstremalnych warunkach. Niekt�re poruszaj� si� z szyb- ko�ciami tak zbli�onymi do pr�dko�ci �wiat�a, �e wskutek dyla- tacji czasu moje czujniki lokalizuj� je zaledwie milion lat czasu subiektywnego po opuszczeniu pierwotnej osobliwo�ci. � Chyba jestem pod wra�eniem. � Harry poci�gn�� �yk brandy, obr�ci� si� i lekko przeszed� przez pomieszczenie, nie zdradzaj�c najmniejszych oznak zawrotu g�owy czy dezorienta- cji. Usiad� na metalowym krze�le i wygodnie za�o�y� nog� na nog�, ignoruj�c uprz�� u�ywan� w stanie niewa�ko�ci. Tym razem z�udzenie by�o prawie doskona�e, jedynie najcie�sza szcze- lina pozostawa�a mi�dzy udami wirtuala a powierzchni� krzes�a. � Zawsze podziwia�em twoje osi�gni�cia. Twoje i Miriam Berg. ma si� rozumie�. Na pewno o tym wiedzia�e�, nawet je�li nie za cz�sto ci o tym m�wi�em. � Owszem, nie m�wi�e�. � By�e� najwy�szym autorytetem w dziedzinie materii egzo- tycznej ju� sto lat temu. prawda? To dlatego powierzyli ci tak odpowiedzialn� pozycj� podczas prac nad Projektem Z��cze. � Dzi�ki za poklepanie po plecach � Michael spojrza� w b��kitn� pustk� ojcowskich oczu. � To o tym chcia�e� poroz- mawia�? Czy co� zosta�o w twojej g�owie, kiedy da�e� j� sobie wyczy�ci�? Cokolwiek? � Same potrzebne rzeczy � Harry wzruszy� ramionami. � Przewa�nie dotycz�ce ciebie, skoro chcesz wiedzie�. Taki zeszyt z wycinkami... Napi� si� brandy ze szklanki l�ni�cej w blasku komety i skie- rowa� spojrzenie na syna. Tunele to zaburzenia czasoprzestrzeni ��cz�ce punkty oddalo- ne o lata �wietlne albo o stulecia. Umo�liwiaj� prawie natychmia- stow� podr� w zakrzywionej przestrzeni. S� u�yteczne... lecz trudne do zbudowania. W skali niewyobra�alnie ma�ych wielko�ci � w skali Plancka, gdzie dzia�aj� tajemnicze zjawiska grawitacji kwantowej � cza- soprzestrze� przypomina zakrzep��pian�, usian� drobnymi kana- likami. Sto lat wcze�niej zesp� Michaela Poole'a wyci�gn�� jeden z nich z piany i zmodyfikowa� jego wyloty, naginaj�c je do po��danych przez siebie kszta�t�w i rozmiar�w. Wystarczaj�co wielkich, by pomie�ci� statek kosmiczny. To by�o naj�atwiejsze. Potem musieli uczyni� go stabilnym. Tunel czasoprzestrzenny nie zawieraj�cy materii � szczeg�l- ne rozwi�zanie Schwarzschilda r�wna� og�lnej teorii wzgl�dno- �ci �jest bezu�yteczny. Zab�jcze si�y przyp�ywowe blokuj�jego portale, same portale rozszerzaj� si�, a nast�pnie kurcz� z szyb- ko�ci� �wiat�a, drobne zak��cenia wywo�ane przez wpadaj�ce przez nie cz�steczki materii doprowadzaj� do jego destabilizacji i rozpadu. Tak wi�c zesp� Poole'a musia� wzmocni� sw�j tunel materi� egzotyczn�. Przestrze� kurczy�a si� w miar� zbli�ania do centrum tunelu, potem nale�a�o znale�� spos�b na jej powt�rne rozpr�enie. Si�a odpychaj�ca w tunelu wyp�ywa�a z ujemnej g�sto�ci energii ma- terii egzotycznej. Nawet wtedy tunel pozostawa� niestabilny. Przy zastosowaniu sprz�e� zwrotnych mo�na by�o uzyska� efekt samorcgulacji. Niegdy� istnienie ujemnej energii uwa�ano za niemo�liwe. Podobnie jak w przypadku ujemnej masy samo za�o�enie wyda- wa�o si� intuicyjnie nierealne. Na szcz�cie zesp� Michaela dysponowa� paroma zach�caj�cymi przyk�adami. Efekt Hawkinga w przypadku czarnych dziur stanowi� �agodny przypadek egzo- tyczno�ci... Tyle �e Poole potrzebowa� ujemnej energii znacznie wi�kszego rz�du, por�wnywalnej z ci�nieniem panuj�cym w j�- drze gwiazdy neutronowej. By� to okres pe�en wyzwa�. Wbrew sobie Michael poczu�, jak do g�owy nap�ywaj� mu wspomnienia owych dni, wyra�niejsze od widoku wyblak�ej ko- pu�y i niewyra�nego obrazu ojca. Sk�d bra� si� urok starych wspomnie�? Michael i jego zesp� � wraz z Miriam, jego zast�p- c� � sp�dzili ponad czterdzie�ci lat, powoli orbituj�c wok� Jowisza. Proces wytwarzania materii egzotycznej opiera� si� na manipulowaniu energi� strumienia magnetycznego ��cz�cego Jo- wisza z jego ksi�ycem, lo. �ycie bywa�o trudne, niebezpieczne -� lecz nigdy nudne. P�yn�y lata, a oni nieznu�enie przypatrywa- li si� automatycznym sondom nurkuj�cym w studni� grawitacyj- n� Jowisza i powracaj�cym z kolejn� gar�ci� l�ni�cej materii egzotycznej, gotowej, by pokry� ni� rosn�ce czworo�ciany por- tali. Przypomina�o to obserwowanie wzrastania dziecka. Nauczyli si� z Miriam ca�kowicie i bezwarunkowo polega� na sobie. Czasami zastanawiali si�, czy ta zale�no�� nie nios�a ze sob� zarodka mi�o�ci. Zazwyczaj jednak byli na to zbyt zaj�ci. � Nigdy nie byli�cie hardziej szcz�liwi ni� wtedy, prawda, Michael? � zapyta� Harry w niepokoj�co bezpo�redni spos�b. Michael zdusi� ostr�, obronn� odpowied�. � To by�o dzie�o mego �ycia. � Wiem. Ale nie jego koniec. Michael kurczowo �cisn�� szklank�, wyczuwaj�c pod palcami jej ciep�e krzywizny. � Ale tak w�a�nie si� czu�em, gdy �Cauchy" opu�ci� wresz- cie orbit� Jowisza, holuj�c jeden z portali Z��cza. Udowodni�em, �e materia egzotyczna to co� wi�cej ni� tylko ciekawostka. Poka- za�em, �e mo�na znale�� dla niej zastosowanie przy projektach in�ynieryjnych na najwi�ksz� skal�. Ale oczekiwanie na rezultat tego eksperymentu zaj�c mia�o ca�e stulecie... � Albo pi�tna�cie stuleci, zale�nie od punktu widzenia. ..Cauchy" wys�ano z pod�wietln� szybko�ci� w d�ug� podr� w kierunku Strzelca � ku j�dru galaktyki. Mia� powr�ci� do Uk�adu S�onecznego po locie trwaj�cym sto lat czasu pok�adowe- go � lecz, dzi�ki zjawisku dylatacji czasu, starszy o tysi�c pi��set lat. Takie w�a�nie by�y za�o�enia tego projektu. Michael przegl�da� czasami wirtualne obrazy portalu porzuco- nego na orbicie Jowisza. Starza� si� w tym samym tempie co jego bli�niak na pok�adzie �Cauchy", podobnie jak on i Miriam. Lecz podczas gdy Michaela i Miriam rozdziela�a rosn�ca �odleg�o��" w einsteinowskim uj�ciu czasoprzestrzeni � odleg�o�� wkr�tce mierzona latami �wietlnymi i stuleciami � tunel nadal ��czy� oba portale. Po stu latach czasu subiektywnego, tak dla Michaela jak i Miriam, �Cauchy" zako�czy� mia� sw� okr�n� w�dr�wk� i po- wr�ci� na orbit� Jowisza, zagubiony w przysz�o�ci Michaela. Wtedy za� stanie si� mo�liwe, przy wykorzystaniu tunelu czasoprzestrzennego, pokonanie w par� godzin pi�tnastu stuleci minionego czasu. Odlot tego statku, oczekiwanie na uko�czenie jego podr�y, pozostawi�o puste miejsce w �yciu Michaela. R�wnie� w jego sercu. � Stwierdzi�em, �e sta�em si� raczej in�ynierem ni� naukow- cem... skupi�em swoj� uwag� na jednym rodzaju tworzywa pro- dukowanym w naszych akceleratorach magnetycznych na lo, a inne aspekty fizyki egzotycznej pozostawi�em nietkni�te. Tak wi�c postanowi�em... � Uciec? Raz jeszcze Michaela ogarn�� gniew. Ojciec pochyli� si� ku niemu, splataj�c d�onie na plecach. Dobiegaj�cy z do�u szary blask komety igra� na jego g�adkiej, przystojnej twarzy. Michael zauwa�y�, �e szklanka brandy znik- n�a niczym niepotrzebny rekwizyt. � Niech to szlag, Michael, sta�e� si� wp�ywowym cz�owie- kiem. Nie tylko w sprawach naukowych czy in�ynieryjnych. Zainicjowanie i rcalizacjaProjektu Z��cze wymaga�y opanowania sztuki wsp�pracy z innymi lud�mi. Polityka. Bud�et. Motywacja. Problematyka zarz�dzania, kierowania � osi�gania wyznaczo- nych cel�w w �wiecie pe�nym ludzi. Mog�e� powt�rzy� to jeszcze niejeden raz. Mog�e� zbudowa� dowoln� konstrukcj�, gdy raz nauczy�e� si�, jak to zrobi�. A jednak odwr�ci�e� si� plecami do tego wszystkiego. Uciek�e� i skry�e� si� tutaj. Pos�uchaj, wiem, jakie to musia�o by� dla ciebie bolesne, �e Miriam Berg wola�a odlecie� na ..Cauchy" ni� pozosta� z tob�. Ale... � Nie ukrywam si�, do jasnej cholery � odpar� Michael. walcz�c z ogarniaj�cym go gniewem. � Powiedzia�em ci, co tu robi�. Samorodki kwarkowe mog� dostarczy� nowych informacji o elementarnej strukturze materii. � Jeste� dyletantem � stwierdzi� Harry, a potem rozsiad� si� lekcewa��co na krze�le. � Niczym wi�cej. Nie masz kontroli nad tym, co nadp�ynie ku tobie z otch�ani czasu i przestrzeni. Pewnie, to bardzo intryguj�ce. Ale to nie jest nauka. To kolekcjonowanie motyli. Wielkie projekty realizowane na planetach wewn�trz- nych, takie jak akcelerator Screnitatis, ju� dawno pozostawi�y ci� daleko w tyle. � Harry patrzy� na niego szeroko otwartymi oczami. � Powiedz mi, �e si� myl�. Zirytowany Michael cisn�� szklank� na pod�og�. Rozbi�a si� na przezroczystej posadzce i ��ty p�yn, roz�wietlany blaskiem komety, oblepi� unosz�ce si� leniwie okruchy szk�a. � Czego ty do cholery chcesz'.' � Zestarza�e� si�, Michael � stwierdzi� ze smutkiem Harry. � Nieprawda�? I, co gorsza, nie walczy�e� z tym. � Zachowa�em cz�owiecze�stwo � warkn�� Michael. � Nie zamierza�em dopu�ci� do tego, by zawarto�� mojej g�owy zosta�a przelana w mikroprocesor. Harry podni�s� si� z krzes�a i podszed� do syna. � To wcale nie tak � powiedzia� cicho. � Przypomina to raczej edycj� wspomnie�. Klasyfikacj�, sortowanie, racjonalizacj�. � Co za odra�aj�ce okre�lenie � prychn�� Michael. � Nic nie zostaje utracone, wiesz? Wszystko zostaje zma- gazynowane � nie tylko na mikroprocesorach, ale i w interaktyw- nych sieciach nerwowych � albo wprowadzone do wirtuala, je�li najdzie ci� na to ochota � u�miechn�.} si� Harry. � Mo�esz porozmawia� z samym sob�, m�odszym o kilkadziesi�t lat. Prawd� powiedziawszy, mog�oby si� sta� twoim ulubionym zaj�ciem. � Pos�uchaj � Michael zamkn�� oczy i �cisn�� palcami nasad� nosa. � Ju� to sobie wszystko przemy�la�em. Nawet ju� o tym kiedy� rozmawiali�my. A mo�e i o tym zapomnia�e�? � Tak naprawd� nie ma innego wyj�cia, sam wiesz. � Oczywi�cie, �e jest. � Nie, je�li pragnie si� pozosta� cz�owiekiem, tak jak sam to zadeklarowa�e�. Cz�ci� bycia cz�owiekiem jest umiej�tno�� tw�rczego my�lenia � reagowania na nowych ludzi, nowe wy- darzenia, nowe sytuacje. Michael, faktem jest, �e ludzka pami�� ma ograniczon� pojemno��. Im wi�cej w ni� upychasz, tym bardziej wyd�u�asz czas dost�pu. Dzi�ki technologii desenekty- zacyjnej... � Nie mo�na sta� si� ponownie dziewic� dzi�ki przeszcze- powi hymenu, na mi�o�� bosk�. � Masz s�uszno�� � Harry wyci�gn�� r�k� do syna, potem zawaha� si� i opu�ci� j� wzd�u� cia�a. � Por�wnanie szorstkie jak zwykle, ale trafne. Nie utrzymuj� przecie�, �e przefiltrowanie wspomnie� przywr�ci ci dawn� niewinno��. Dreszcz przenikaj�- cy twe cia�o przy pierwszym przes�uchaniu utwor�w Beethovena. Rozkosz pierwszego poca�unku. Zdaj� sobie spraw�, �e obawiasz si� utraty tego. co pozosta�o ci po Miriam. � Cholernie wiele sobie zak�adasz, niech ci� szlag. � Ale�, Michael. To jedyna opcja. W przeciwnym razie pozostaje jedynie rola �ywej skamieliny. � Harry u�miechn�� si� smutno. � Przykro mi, synu. Nie zamierza�em poucza� ci�, jak masz �y�. � Pewnie, nigdy nie zamierza�e� tego robi�, co? To tylko takie stare przyzwyczajenie. � Michael podszed� do wn�ki po- dajnika �ywno�ci i szybk� seri� uderze� w klawiatur� zam�wi� kolejn� whisky. � Powiedz mi, jaka to sprawa nie cierpi�ca zw�oki sk�oni�a ci� do przes�ania mi pakietu wirtualnego? Harry powoli kr��y� po wolnej od mebli cz�ci pod�ogi. Jego bezg�o�ne kroki, ci�kie mimo zerowej grawitacji i pozornie stawiane nad g��bi� oceanu przestrzeni, nadawa�y tej scenie nie- ziemskiego kolorytu. � Z��cze � powiedzia� w ko�cu. � Projekt? � Michael zmarszczy� brwi. � Co z nim? Harry ze szczer� sympati� spojrza� na syna. � Chyba naprawd� utraci�e� tutaj kontrol� nad biegiem swe- go �ycia, Michael. Up�yn�o sto lat od startu �Cauchy". Pami�tasz za�o�enia misji? Michael zastanowi� si�. Sto lat... � M�j Bo�e � powiedzia�. � Ju� czas. prawda? W odleg�ej przysz�o�ci �Cauchy" mia� w�a�nie powr�ci� do Uk�adu S�onecznego. Michael odruchowo skierowa� spojrzenie na �cian� kabiny, w stron� Jowisza. Drugi portal tunelu wci�� orbitowa� cierpliwie wok� Jowisza. Czy to mo�liwe, by � dok�adnie w tej chwili � istnia� tam pomost biegn�cy przez p�tora tysi�clecia? � Przys�ano mnie po ciebie � ci�gn�� pos�pnie Harry. � M�wi�em im, �e to strata czasu, �e k��cili�my si�, odk�d nauczy- �e� si� m�wi�. Ale i tak mnie wys�ali. Mo�e ufali, �e mimo wszystko b�d� mia� wi�ksze szans�, by ci� przekona�, ni� ktokol- wiek inny. � Przekona� mnie do czego? � zapyta� zdezorientowany Michael. � Do powrotu � wirtual rozejrza� si� po kabinie. �Ta stara balia wci�� jeszcze potrafi lata�, co? � Oczywi�cie. � W takim razie najszybszym sposobem na powr�t do domu by�oby dobrowolne zabranie si� tym rupieciem. Zajmie ci to jaki� rok. Wys�anie statku z zadaniem przywiezienia ci� si�� potrwa�o- by dwukrotnie d�u�ej... � Harry, zwolnij nieco, do cholery. Kim s� ci �oni"? I dla- czego sta�em si� nagle taki wa�ny? � �Oni" to administracja Jowisza, dzia�aj�ca przy ca�kowi- tym poparciu wszystkich agencji mi�dzyrz�dowych � ca�ego systemu, je�li mi wiadomo. A twoje znaczenie wynika z transmisji. � Jakiej transmisji? Harry przyjrza� si� synowi, jego zbyt m�oda twarz zastyg�a nieruchomo. Potem odezwa� si� miarowym g�osem: � Michael, portal powr�ci�. I co� wy�oni�o si� z tunelu. Statek z przysz�o�ci. Odebrali�my z niego jedn� transmisj� mi- krofalow�. Podejrzewamy, �e zosta�a nadana potajemnie, wbrew woli istot obs�uguj�cych statek. Michael pokr�ci� g�ow�. Mo�e rzeczywi�cie si� postarza�. S�owa Harry'ego wydawa�y mu si� nierealne � niczym opis snu wymykaj�cy si� zrozumieniu. � Uda�o si� wam rozszyfrowa� t� transmisj�? � Bez trudu � odpar� sucho Harry. � By�a po angielsku. Tylko g�os, bez wizji. � No i? Dalej. Harry. � Wymieniono w niej ciebie. Z nazwiska. Nadawc� by�a Miriam Berg. Michael poczu�, jak wbrew jego woli ca�e powietrze ucieka mu z p�uc. Wirtual ojca przykucn�� przed nim z wyci�gni�t� r�k�, tak blisko twarzy Michaela, �e mo�na by�o rozr�ni� pojedyncze piksele. � Michael? Nic ci nie jest? 3 Jasoft Parz raz jeszcze wisia� w przestrzeni kosmicznej przed spli�skim statkiem. Powierzchnia frachtowca by�a oceanem szarego cielska. Parz spojrza� wprost w ga�k� oczn�, kt�ra obracaj�