6303
Szczegóły |
Tytuł |
6303 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6303 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6303 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6303 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
GABRIELA ZAPOLSKA
Wyb�r dramat�w Wydawnictwo � Tower Press � Gda�sk 2001 3 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 �ABUSIA SZTUKA W TRZECH AKTACH 5 OSOBY BARTNICKI MILEWSKI MILEWSKA JULIAN HELENA MARIA MANIEWICZOWA FRANCISZKA NIA�KA MA�A JADZIA Rzecz dzieje si� w Warszawie, w domu Bartnickich 6 AKT PIERWSZY Scena przedstawia salonik umeblowany z mieszcza�skim komfortem. Du�o japo�skich wa- chlarzy i parasolek po k�tach porozpinanych. Zbi�r rozmaitych ma�ych garniturk�w 1 . Nad kanap� na lewo wielka fotografia, przedstawiaj�ca roczne dziecko w koszulce. Po obu stro- nach fotografie Heleny i Bartnickiego. Du�o cacek i drobiazg�w r�k� kobiec� wykonanych. Atmosfera ciep�ego domowego k�ta, kwiaty, pianino. Troje drzwi, jedne w g��bi, wiod�ce do przedpokoju. Wida� tam lustro, konsolk� 2 i szaragi 3 . W chwili podniesienia kurtyny Bartnicki w domowej kurtce siedzi po lewej na fotelu i trzyma na kolanach Jadwini� u�pion� SCENA PIERWSZA Bartnicki, p�niej Franciszka BARTNICKI ko�ysz�c dziecko, nuci A! a! a! koty dwa, Szare, bure obydwa. Przez drzwi z lewej wsuwa si� Franciszka trzymaj�c kurier BARTNICKI szeptem A co tam? FRANCISZKA Kurier. BARTNICKI Ciszej, bo mi dziecko obudzisz. FRANCISZKA ciszej Kurier. BARTNICKI S�ysz�! po�� na stoliku! nie tu! nie tu, ciemi�go. . . tu le�y pani robota. Ty przecie wiesz, �e pani nie lubi, skoro si� co� nie na swoim miejscu znajduje. FRANCISZKA k�adzie kurier na krze�le Pewnie, �e wiem. 1 garniturek ( garnitur) � tu: dob�r przedmiot�w do jednego kompletu, zestaw np. mebli, sreber, klejnot�w; w tym wypadku chodzi o r�nego rodzaju garnitury bibelot�w. 2 konsolka � lekki stolik przybity do �ciany, zwykle pod lustrem, lub po prostu w�ski stolik obok stoj�cego lu- stra. 3 szaragi � drewniana rama z ko�kami s�u��ca jako wieszak. 7 BARTNICKI Nie tu! . . . pani nie lubi, jak si� gazety po krzes�ach przewracaj�. FRANCISZKA O, Jezu! jaki to pan kapry�ny. Pan wszystkie kaprysy na pani� zwala, a wie si� przecie, �e kto dokuczy s�ugom, to pewnie nie pani, czysty anio�. BARTNICKI No dobrze, dobrze! niech b�dzie, �e to ja wszystkiemu winien. Dziecko si� budzi Cyt! cyt! lulaj. . . Mama zaraz przyjdzie i cukierk�w Nabuchodonozorowi przyniesie. FRANCISZKA A mo�e nia�ki zawo�a�, �eby Buchozora wziena i do ��ka po�o�y�a? BARTNICKI Nie trzeba! pani wychodz�c prosi�a, �eby panienka u mnie na r�ku siedzia�a, to niech siedzi. FRANCISZKA A to niech se siedzi. BARTNICKI A nastaw samowar, bo pani przyjdzie zzi�bni�ta. I kup cytryn�, bo pani� g�owa bola�a. FRANCISZKA O! Jezu! a czemu te� to pani w tak� niepogod� posz�a. . . jeszcze si� biedactwo przezi�bi. BARTNICKI M�wi�a mi pani, �e jej przechadzka na b�l g�owy pomo�e. FRANCISZKA M�g� pan te� by� pani� nie pu�ci�. . . i zakaza� chodzi� w tak� chlapanin�. BARTNICKI patrzy przez chwil� na Franciszk� i wzrusza ramionami Ja? nie pu�ci�? ja cokolwiek pani zakaza�? co te� Franciszka wygaduje! FRANCISZKA Nicem g�upiego nie powiedzia�a. . . pani to czysty dzieciaczek, a pan powinien umie� si� z pani� obej��. . . BARTNICKI wynio�le Niech Franciszka idzie nastawia� samowar. FRANCISZKA Ojej! id�. . . Wraca si� 8 BARTNICKI Czego jeszcze? FRANCISZKA Ano zapomnia�am. . . szewc przyni�s� od podzelowania te buty, co w nich pan do biura chodzi, to trza zap�aci�. BARTNICKI No to jak pani przyjdzie, to pani zap�aci. FRANCISZKA Ano to dobrze! Wychodzi na lewo SCENA DRUGA Bartnicki sam, p�niej Maniewiczowa �ciemnia si� BARTNICKI A! a! . . . koty dwa. . . �ciemnia si�, a �abusia nie wraca. Ju� dzi� nie p�jd� na czarn� kaw� do cukierni, bo b�dzie za p�no. . . szkoda. . . ciekawy jestem, co si� dzieje we Francji. Czy Arton ju� przyjecha�? Kto jest na li�cie panamczyk�w! 4 . . . Ciekawe bardzo, jak Boga kocham! . . . �ebym cho� kuriera m�g� przeczyta�, ale boj� si� poruszy�, �eby si� dziecko nie rozkrzycza�o. . . Przez drzwi z lewej wchodzi Maniewiczowa owini�ta szalem MANIEWICZOWA weso�o Dzie� dobry, s�siedzie! BARTNICKI za�enowany A! . . . pani daruje. . . ale moje ubranie domowe. . . MANIEWICZOWA C� znowu? s�siedzi? . . . wszak pan widzisz, �e i ja przychodz� w domowym ubraniu. Zreszt� jest tak ciemno, �e nie widz� nawet kostiumu pana. 4 Pocz�tek budowy Kana�u Panamskiego przypad� na r. 1879, kiedy to Ferdinand Marie Lesseps za�o�y� sp�k�. Sp�ka zbankrutowa�a w r. 1889, co poci�gn�o za sob� ataki prawicy francuskiej na �wczesny rz�d, kt�rego cz�onk�w oskar�ono o przekupstwo ( tzw. afera panamska) . Arton by� jednym z wsp�uczestnik�w tej afery. W r. 1892 wytoczono proces, kt�ry trwa� d�ugo, bo do 1897 r. , kiedy to spraw� umorzono. Arton zbieg� przed og�oszeniem wyroku do Anglii, gdzie w 1896 r. zosta� jednak uj�ty i odstawiony do Francji. W okresie po- przedzaj�cym umorzenie �ledztwa zapowiada� rewelacyjne zeznania na temat afery panamskiej. Bartnicki czyta wi�c gazet� z r. 1896, kiedy Arton ma � po uj�ciu go w Anglii � przyjecha� do Francji. 9 BARTNICKI Niech�e pani siada. MANIEWICZOWA Ch�tnie, przychodz� dotrzyma� panu towarzystwa. Wychodzi�am przed chwil� i spotka�am �abusi�. . . prosi�a mnie, a�eby przyj�� i zabawi� pana. Co za poczciwe serduszko, jak ona my�li zawsze o panu. . . BARTNICKI z dum� Och! �abusia! . . . MANIEWICZOWA Jak to pan m�wisz. . . no, no! po pi�ciu latach ma��e�stwa! . . . To rzadko spotka� mo�na. BARTNICKI Bo te� i �abusia jest istot� wyj�tkow�. . . MANIEWICZOWA t�umi�c u�miech Zapewne! BARTNICKI Wszyscy to m�wi�! MANIEWICZOWA Wszyscy! BARTNICKI Jak mi B�g mi�y, wszyscy! MANIEWICZOWA Wszyscy! Chwila milczenia Co mnie najwi�cej w �abci zachwyca, to jej wielka szczero�� i prawdom�wno��. BARTNICKI Moja �ona nigdy nie k�amie! MANIEWICZOWA Nigdy! BARTNICKI Nigdy! MANIEWICZOWA A pan? . . . k�amiesz pan kiedy? . . . BARTNICKI szczerze Ja? po co? 10 MANIEWICZOWA Cz�sto si� k�amie z przyzwyczajenia, z potrzeby, z dobrego serca, z dobrego wychowania. . . czasem dla. . . przyjemno�ci. BARTNICKI Och! pani dobrodziejko! . . . MANIEWICZOWA A czy pan wiesz, panie Raku, �e s� kobiety, kt�re ca�e �ycie k�ami�, zwodz� i oszukuj�. . . BARTNICKI A ich m�owie? MANIEWICZOWA �miej�c si� Wierz�! BARTNICKI Ci panowie godni s� pogardy. MANIEWICZOWA Dlaczego? BARTNICKI Bo m�� nie powinien si� da� wywie�� w pole i zna� winien dok�adnie charakter swojej �ony. Jakby �abusia kiedy, co nie daj Bo�e, sk�ama�a, zaraz ja, panie tego, jej z ocz�w bym k�am- stwo wyczyta�. . . MANIEWICZOWA Tak pan s�dzi? BARTNICKI A jak�e. MANIEWICZOWA Z pana taki psycholog? BARTNICKI Tego nie wiem, ale wiem, �e jak by�em posesorem 5 , to, panie tego, z�api� parobka ko�o spi- chrza i m�wi�: � Zbiera�e� ziarno � � on: � Nie, panie posesorze � . A ja mu tylko w oczy spojrz� i wiem, �e bestia ��e. . . Miarkuj�c si� Przepraszam pani� dobrodziejk� za takie s�owo. . . I co pani powie, zawsze na prawdziwego z�odzieja natrafi�em. To samo i teraz w biurze. . . wo�ny, nie wo�ny, ka�dy prawd� musi po- wiedzie�, a nigdy mnie nikt nie okpi. A c� dopiero kobieta! 5 posesor ( z �ac. ) � w�a�ciciel, posiadacz, ale tak�e dzier�awca; Bartnicki by� raczej dzier�awc� Rokatycz ni� ich w�a�cicielem. 11 MANIEWICZOWA Widzi pan, pomi�dzy k�amstwem parobka albo wo�nego a k�amstwem kobiety � to ca�a prze- pa��. Kobieta k�amie tak delikatnie i artystycznie, jak paj�k umie dzierzga� sie� swoj�. BARTNICKI Nie! nie! . . . ju� mnie tam nikt ok�ama� nie jest w stanie. MANIEWICZOWA Tym lepiej. BARTNICKI A przy tym, widzi pani dobrodziejka. . . k�amstwo to �ci�ga k�amstwo drugie. Ja nigdy przed �abusia nie k�ami�, wi�c te� i �abusia przede mn� nie k�amie. O! widzi pani dobrodziejka, w tym jest ca�a filozofia naszego po�ycia. MANIEWICZOWA A ja k�ami�. BARTNICKI Daruje pani dobrodziejka, ale w takim razie i m�� pani musi tak�e k�ama�. MANIEWICZOWA Jak naj�ty! BARTNICKI z szerokim gestem A, w takim razie, prosz� siada�! . . . MANIEWICZOWA Ju� siedz�. . . Ale dajmy temu pok�j! Weszli�my na bardzo �lisk� �cie�k�! Nam dobrze z na- szymi k�amstwami, pan za� cieszysz si� szczero�ci�. . . B�ogos�awieni ci, kt�rzy wierz�. . . BARTNICKI Czy to znaczy, �e �abusia? . . . MANIEWICZOWA szybko C� znowu? Helenka jest najlepsze, najszczersze na �wiecie stworzenie. Do�� na ni� spojrze�, aby wie- dzie�, �e jest chodz�c� prawd�, takie ma jeszcze oczy, takie niewinne, prawdziwie dzieci�ce spojrzenie. BARTNICKI uszcz�liwiony Prawda? MANIEWICZOWA Ot! . . . Nabuchodonozor przy niej wydaje si� istot� dojrzalsz� i przewrotniejsz� ni� ona. BARTNICKI ca�uj�c r�fc� Maniewiczowej Jaka pani dobrodziejka poczciwa! 12 MANIEWICZOWA Jestem tylko w tej chwili szczera! BARTNICKI A widzi pani. . . jak to pi�knie i mi�o nie k�ama�. Chwila milczenia MANIEWICZOWA Nie nudno panu? BARTNICKI Czekam na �abusi�. MANIEWICZOWA Ale ja pytam, czy panu nie nudno w og�le, w mie�cie. . . pan przyzwyczajony do wsi, do go- spodarki. . . jak si� pan m�g� zgodzi� na zamieszkanie w mie�cie i na prac� biurow�? BARTNICKI �abusia wsi nie lubi. . . a potem babcia i dziadzio chcieli, �ebym z posesora poszed� do biura. Niby to by�o w oczach ludzkich lepiej. Mnie tam nieraz jeszcze do wsi ci�gn�o i ci�ko by�o w biurow� prac� si� w�o�y�, ale teraz to mi ju� t�sknota za wsi� odesz�a. Po chwili Przy tym bardzo lubi� polityk�. MANIEWICZOWA A! to tak�e zaj�cie. BARTNICKI Spodziewam si�. Co dzie� chodz� do cukierni na gazety. Wszystkie czytam. Czasem, panie tego, i � Timesa � 6 ca�ego rzn� od deski do deski, cho� nie umiem po angielsku. Potem w biu- rze dyskusja. . . panie tego, umys� si� wyrabia, pogl�dy szerokie. . . Moje zdanie nawet specjal- nie ceni� i szanuj�. Po chwili Nie! ja si� nie nudz�. MANIEWICZOWA Nie przecz�, i� polityka to rzecz wysoce zajmuj�ca, ale �abusia wychodzi cz�sto z domu, czy nie czujesz si� pan wtedy osamotnionym? BARTNICKI wskazuj�c dziecko Mam Nabuchodonozora. MANIEWICZOWA z ironiczn� kokieteri� To dobre dla kobiety. . . ale m�czy�nie nia�czenie dziecka nie wystarcza. . . 6 Times ( The Times) � wychodz�cy do dzi� dziennik angielski, za�o�ony w r. 1785 w Londynie przez Johna Waltera; czo�owe pismo bur�uazji angielskiej, znane z bogatego serwisu informacyjnego i wysokiego pozio- mu redakcyjnego. 13 BARTNICKI do siebie z niepokojem Czego ona chce ode mnie? MANIEWICZOWA Czyta�e� pan Baudelaire � a? 7 BARTNICKI Nie, pani dobrodziejko! MANIEWICZOWA To go przeczytaj! Potrafisz wtedy czyta� w swym w�asnym sercu, a mo�e i. . . w sercach in- nych kobiet. Chwila milczenia BARTNICKI Ja zawo�am Franciszk�, niech lamp� zapali! MANIEWICZOWA Nie trzeba! szara godzina to godzina marze� i. . . pokus. BARTNICKI na stronie Gor�co mi! MANIEWICZOWA Przed chwil� m�wi�am panu, �e cz�sto w �yciu moim. . . k�ami�. Czy s�dzisz pan, �e jestem szcz�liw�? Nie! tysi�c razy nie. . . Chc� przed panem uczyni� spowied�. . . BARTNICKI przera�ony Pani dobrodziejko, wstrzymaj si�. . . ja nie mam prawa s�ucha� twoich zwierze�, ja lamp� ka�� zapali�. . . MANIEWICZOWA S� ludzie, kt�rzy budz� mimo woli sympati� w tych, kt�rzy si� do nich maj� szcz�cie zbli- �y�. . . Takim cz�owiekiem jeste� pan. Ja nie chc�, a�eby� mia� jakiekolwiek w�tpliwo�ci co do prawo�ci mego charakteru, ja. . . SCENA TRZECIA Maniewiczowa, Bartnicki, Maria S�ycha� dzwonek, po chwili wida� s�u��c� ze �wiec� w przedpokoju, otwieraj�c� drzwi, i we drzwiach zjawia si� Maria 7 Charles � Pierre Baudelaire ( 1821 � 1867) � autor m. in. Kwiat�w z�a ( 1857) , sta� si� w okresie modernizmu jednym z najmodniejszych prekursor�w dekadentyzmu w poezji. 14 BARTNICKI z rado�ci� �abusia! MANIEWICZOWA na stronie Jaka szkoda, bawi�am si� tak dobrze! . . . MARIA wchodzi do przedpokoju To ja zaczekam! . . . BARTNICKI A! to moja siostra. Wida� Mari� zdejmuj�c� p�aszcz i kalosze MANIEWICZOWA Ja uciekam. BARTNICKI Dlaczego? MANIEWICZOWA Siostra pana mnie wystrasza. BARTNICKI Mania? MANIEWICZOWA Tak! Mania! . . . nie lubi� dzisiejszych panien, zanadto surowe, powa�ne i l�chons le mot 8 . . . przesadzone. Mania jest wzorem doskona�o�ci, ale ja, b�d�ca wzorem u�omno�ci, l�kam si� tego spotkania. . . et je me sauve! 9 Do widzenia, panie prawdom�wny i wierz�cy cz�owieku. Pami�taj pan tylko jedno. Cz�sto k�amstwo jest dobrodziejstwem, nie zbrodni�. BARTNICKI Nie rozumiem. MANIEWICZOWA Bo pan jeste� m�czyzn�. . . kobieta jedynie tak� subtelno�� zrozumie. BARTNICKI Nie ka�da. MANIEWICZOWA Ka�da. Maria wchodzi do pokoju, za ni� Nia�ka ze �wiec� 8 l�chons le mot ( fr. ) � nazwijmy to po imieniu; dos�. : pozw�lmy sobie na s�owo. 9 et je me sauve! ( fr. ) � i uciekam, znikam! 15 BARTNICKI R�cz�, �e moja siostra nale�y do tych kobiet, kt�re nie zrozumiej�. . . MARIA Czego? BARTNICKI Dobroczynnych skutk�w k�amstwa. . . MARIA A! . . . BARTNICKI Jakie� twoje zdanie? MANIEWICZOWA Dowiem si� innym razem. Musz� wraca� do domu. M�� na mnie czeka. MARIA Spotka�am pani m�a w bramie. Wychodzi� z domu, m�wi�, �e idzie do teatru. . . MANIEWICZOWA �miej�c si� Nie uda�o mi si� k�amstwo. MARIA Po c� wi�c pani k�ama�a�? MANIEWICZOWA Bo szczero�� w tym razie potr�ci�aby o z�e wychowanie, a ja je me piquc d � etre tres correcte. Votre servante 10 . Idzie ku drzwiom na lewo BARTNICKI Pani daruje, �e j� nie odprowadzam, ale Nabuchodonozor mi przeszkadza. MARIA Daj mi dziecko! Bierze dziewczynk� na r�ce MANIEWICZOWA C� znowu. . . wyjd� przez kuchni�, znam drog�. Jaka szkoda, �e nasz wsp�lny balkon prze- dziela krata. Mog�abym wr�ci� do mego mieszkania przez balkon. BARTNICKI Wyjd� pani frontowymi schodami. Odprowadza ja ze �wiec� do przedpokoju, idqc m�wi Daleko pani spotka�a �abusi�? 10 ( fr. ) � mam ambicj� by� ca�kiem w porz�dku. . Do us�ug. 16 MANIEWICZOWA po chwili wahania Prawdziwie nie pami�tam. . . Zdaje mi si�, �e na D�ugiej. . . BARTNICKI Och! tak daleko? MANIEWICZOWA Wysiada�a z doro�ki, a zreszt� mo�e si� pomyli�am, mo�e zn�w sk�ama�am. . . Adieu 11 . BARTNICKI �egnam pani�! Otwiera drzwi wej�ciowe C� to? gaz jeszcze nie zapalony? . . . po�wiec� pani. Wychodzi ze �wiec� SCENA CZWARTA Maria, Nia�ka, p�niej Bartnicki MARIA Nia�ko! we� dziecko i po�� do ��eczka. NIA�KA Kiedy pani zaraz powr�ci i rozgniewa si�, �e dziecko ju� �pi i pani si� z nim nie mo�e bawi�. MARIA ostro We� dziecko i po�� je spa�. NIA�KA Mo�e wpierw lamp� zapali�? MARIA Nie trzeba, ja sama lamp� zapal�. We� Jadzi�! Nia�ka bierze dziecko na r�ce i wychodzi MARIA sama stoi chwil� nieporuszona, wreszcie wzrusza ramionami i pociera r�k� po czole Co zrobi�? co zrobi�? . . . BARTNICKI wchodzi ze �wiec� Posz�a nareszcie, co to za dziwna kobieta. 11 Adieu ( fr. ) � Do widzenia. . 17 MARIA Nie, m�j drogi, to bardzo zwyczajna kobieta. BARTNICKI Co te� ty wygadujesz. S�ysza�a� sama, co cna m�wi�a. . . wiecznie k�amie. . . MARIA Nie wiem, ale cz�sto milczenie jest tak�e k�amstwem. BARTNICKI To zale�y, jakie milczenie. MARIA M�wi� o patrzeniu przez palce na cudze wyst�pki. BARTNICKI A nam co, panie tego, do wyst�pk�w innych. Byle tylko nam szkody nie przynios�y. MARIA Naturalnie. Samolubne � ja � g�r� ponad wszystkim. BARTNICKI Dobrze ci� w domu nazywali. MARIA Ach! wiem! romantyczk�! BARTNICKI Tak � i mieli racj�. . MARIA By� mo�e! Chwilowe milczenie BARTNICKI Gdzie dziecko? MARIA Kaza�am je spa� po�o�y�. BARTNICKI Dlaczego? MARIA By�o senne. BARTNICKI �abusia, jak wr�ci, zechce si� dzieckiem bawi�. 18 MARIA ostro Kup �abusi pi�k�, lalk�, pajaca, gumow� kaczk� do zabawy, ale dzieckiem jej bawi� si� nie pozw�l. Pami�taj, �e zabawk�, gdy si� st�ucze, odkupi� mo�esz. . . ale dziecka nigdy! BARTNICKI Jeste� surow� i niesprawiedliw�, �abusia jest najlepsz� matk�. MARIA Nie przecz�. Wasza c�rka jest zawsze �licznie ubrana, fotografujecie j� co miesi�c i kazali�cie jej zaszczepi� osp�. Co wi�cej, w��czycie j� zawsze na spacer we wspania�ym w�zku i �abu- sia ochrzci�a j� Nabuchodonozorem, tak jak ciebie Rakiem. To wszystko jest mi�e, �adne, wdzi�czne i sympatyczne. BARTNICKI Czego wi�c chcesz wi�cej? MARIA Ja? nic nie chc�! Ja milcz�! . . . BARTNICKI Nie rozumiem ci� dzisiaj. MARIA Nie trzeba, a�eby� mnie rozumia�. Jestem dzi� zdenerwowana, rozdra�niona. . . Zapal� lamp�. . . Bartnicki gasi �wiec�, Maria zapala lamp� i pokrywa j� czerwonym aba�urem BARTNICKI Moja biedna Maniu. . . ta praca w tej administracji wyczerpuje ci� i nu�y. MARIA Na prac� nie skar�� si� nigdy. Wiesz o tym dobrze. Dokuczaj� mi inne, moralne wzgl�dy. Siada przy pianinie, czerwone �wiat�o lampy o�wieca j� jaskrawo. Bartnicki siada na fotelu BARTNICKI Wiem, by�a� zawsze dzieln� i pracowit� dziewczyn�. Na wsi r�ce sobie po �okcie urabia�a�, pomagaj�c mi w gospodarstwie. MARIA Lubi�am wie� ca�� dusz�, praca �adna nie by�a mi zbyt ci�ka w Rokatyczach. BARTNICKI Mnie tak�e, a przecie� pracowali�my oboje od �witu do nocy. Pami�tasz ty Rokatycze? MARIA Pami�tam. Zaczyna gra� BARTNICKI Ci�ko w mie�cie pomi�dzy murami. 19 MARIA Nie, ale pomi�dzy lud�mi. BARTNICKI Ba! ludzie wsz�dzie jednacy. MARIA Nieprawda. Wie� ludzi lepszymi czyni, miasto niszczy, gubi i psuje. BARTNICKI Och! och! zn�w twoja romantyczna g�owa zaczyna pracowa�. Wsz�dzie widzisz k�amstwo i zepsucie. I wiesz, Maniu, gdybym ci� nie zna� na wylot, gdybym ci� niemal od dziecka nie chowa� przy sobie, s�dzi�- bym, �e i na ciebie musia�o miasto �le oddzia�a�, skoro tak bardzo ��ci� zioniesz na wszystko i na wszyst- kich. Kto� mi odmieni� moj� Mani�, co to do s�onka wstawa�a i �piewa�a dzie� ca�y jak skowronek. A to�, panie tego, obejrzyj si� cho� i tu, u nas, a zobaczysz i �ad, i uczciwo��, i prawd� naoko�o siebie. Wczoraj nagle przy herbacie napad�a� na zepsucie i przewrotno�� kobiet �yj�cych w mie�cie. Szcz�ciem, �e ci �abusia w por� przysz�a, bo zaraz umilk�a� i ju� moja �ona jedna rozgada�a si� i popiera�a twoje argumen- ta. Ale ani babcia, ani dziadzio nie byli z tego zadowoleni, ho! ho! widzia�em ja to z ich ocz�w. MARIA graj�c Ma�o mnie to obchodzi! BARTNICKI wstaj�c zaczyna chodzi� po pokoju z za�o�onymi r�kami i m�wi jakby do siebie Ale mnie obchodzi. Rodzice �abusi s� dla mnie �wi�to�ci� i mam dla nich przywi�zanie syna. A co do �abusi, to, panie tego, tak mnie dobroci� swoj� popsu�a, �e prosto modli� mi si� chce nieraz do niej. Ja nigdy sobie nie wyobra�a�em, �eby kobieta mog�a by� takim anio�em. . . MARIA zamykaj�c fortepian Och! . . . BARTNICKI chodzi dalej po pokoju Jak ona potrafi�a mnie przyho�ubi�, rozpie�ci�, rozkocha�. M�wi mi � Raku � , � Raku � i po twarzy g�aszcze, a ja co? ot, prosta dusza, posesorskie dziecko, i przy niej co? Zawsze parobek, cho� niby si� w mie�cie jako� w biurze otar�em i teraz jak nic polityk� przeczu� naprz�d potrafi�. Staje przed siostr� Wiesz, Ma�ka, strach, jaki mam nieraz �al do ciebie. MARIA Za co? BARTNICKI Bo widz�, �e ty dla �abci nie masz serca, a ona dla ciebie taka �askawa, taka dobra, �eby i siostra ci ju� taka nie by�a. Ej, Ma�ka, Ma�ka! . . . my�l�, �e ty jeste� z�a w gruncie, kiedy mo- �esz �abci nie kocha�. Maria milcz�c kieruje si� ku drzwiom przedpokoju Gdzie idziesz? 20 MARIA Wracam do siebie. BARTNICKI O, zaraz d�sy! Widzisz, jaka ty niepoczciwa, ty jedna mi szcz�cie zatruwasz, bo to raj praw- dziwy by�by ten k�t, gdyby� i ty ku �abci troch� serca mia�a. A tyle razy ci� �abcia prosi�a, �eby� u nas zamieszka�a. MARIA Ja? tu? nigdy! BARTNICKI No dobrze! dobrze! kiedy nie chcesz, mniejsza z tym. Cho� mnie serce boli, �e ty sama, m�o- da dziewczyna, komornym gdzie� tam u obcych mieszkasz. MARIA Ja lubi� swobod�. BARTNICKI Ale� to nie wypada. MARIA gwa�townie Dla mnie wypada to wszystko, co jest w zgodzie z moj� moralno�ci� i sumieniem. BARTNICKI Zapewne. . . ale mnie jako twemu bratu bole�nie to i przykro. Obejmuje j� i prowadzi na prz�d sceny Wszak my dwoje tylko sobie rodzonych i po �mierci rodzic�w �yli tak cicho, tak sk�adnie tam, w Rokatyczach. Ja ci�, Ma�ka, pracowa� nauczy�em, ty mi ksi��ki po pracy czyta�a. . . Kalendarz Ungra 12 i inne �adne rzeczy, potem w s�siedztwo przyjecha�a �abusia z rodzicami, ot. . . zakocha�em si� od razu, �licznota to by�a. . . ty si� zaraz boczy� zacz�a. I ci�gle si� bo- czysz. . . A zapomnia�a ty, jakem ci� w chorobie dogl�da�, a potem s�ab� na r�kach do ogrodu wynosi�, bo na s�o�ce patrze� chcia�a�, aj! ty kapry�na, ty. . . z�a, z�a dziewczyno! MARIA ca�uj�c gor�co brata M�j Janku! m�j ty biedny! nieszcz�liwy Janku! BARTNICKI Masz tobie, teraz beki i zaraz � biedny, nieszcz�liwy! � . . . Dlaczego nieszcz�liwy? Przeciw- nie, jestem bardzo szcz�liwy i chc�, �eby wszyscy ko�o mnie byli szcz�liwi. Chod� tu, usi�d� i powiedz mi. Sprowadzisz si� do nas? MARIA Nie! 12 Kalendarz Ungra � Kalendarz ilustrowany J�zefa Ungra by�o to popularne warszawskie wydawnictwo wycho- dz�ce w l. 1850 � 1911. . 21 BARTNICKI Czemu? . . . czy przez to, �e nie lubisz �abusi? MARIA Nie! lecz. . . BARTNICKI Wi�c powiedz szczerze przyczyn�. Jeste� zanadto wzgl�dem mnie skryt�. MARIA Tak, masz racj�, czyni�c mi za to wym�wki. Nie powinnam nic ukrywa� przed tob� d�u�ej. By�e� mi zawsze dobrym bratem i kocha�e� mnie bardzo. Nie mog� sprowadzi� si� do was, bo zar�czy�am si� miesi�c temu. BARTNICKI Ty? z kim? MARIA Nie pytaj mnie na razie. Wiedz tylko, �e jest to cz�owiek m�ody, dzielny i energiczny. Jest na dorobku tak jak ja i pogl�dy nasze zgadzaj� si� niemal na wszystkich punktach. Ma jecha� na wie� i stara� si� o jak� posesj�. W�wczas we�mie mnie za �on�. BARTNICKI Dlaczego nie powiedzia�a� mnie wcze�niej, zanim przyj�a� jakie� zobowi�zanie. By�bym si� dowiedzia� co� bli�szego o jego charakterze, o jego stosunkach rodzinnych i finansowych. MARIA W �yciu przywyk�am radzi� si� tylko samej siebie. BARTNICKI Przyj�te jest jednak, �e rodzina dowiaduje si� zwykle, kto jest �w narzeczony. Ot, gdy babcia i dziadzio oddawali mi �abusi�, dowiadywali si� o moj� reputacj� w ca�ej okolicy. MARIA Tak, dowiadywali si�, czy nie masz d�ug�w i nie handlowa�e� ko�mi maj�cymi szpata 13 . Ale ty czy dowiadywa�e� si�, kim by�a twoja narzeczona? BARTNICKI Co te� ty pleciesz? . . . panna na wydaniu to. . . panna na wydaniu. Rodzice gwarantuj�. . . MARIA A charakter? BARTNICKI Panna, panie tego. . . nie ma jeszcze �adnego charakteru, p�niej ma taki, jaki jej m�� wyrobi. 13 szpat ( z niem. ) � zwany tak�e w�ogacizn�, defekt budowy konia polegaj�cy na nieprawid�owym wygi�ciu stawu tylnej nogi; jest to przewlek�a choroba stawu skokowego konia, objawiaj�ca si� opuchlizn� oraz uno- szeniem chorej ko�czyny. 22 MARIA Wi�c charakter �abusi urobi� si� pod twoim wp�ywem? BARTNICKI S�dz�, panie tego, i jestem z tego dumny. MARIA patrzy na niego chwil�, po czym wstaje, wzrusza ramionami i przechodzi do fortepianu Ach! ty biedny Raku! Stoi oparta o pianino BARTNICKI Powiedz�e mi przynajmniej, czy kochasz swego narzeczonego? MARIA po chwili Kocham. BARTNICKI A on? MARIA Kocha. BARTNICKI Dzi�ki Bogu! B�dziecie �yli tak, jak ja i �abusia, i wszystko b�dzie w porz�dku. MARIA Nie jak ty i �abusia! Nie. Widzisz, ja mam za ma�o kobiecego wdzi�ku i uroku, a�eby z mego m�a zrobi� sobie Raka, kt�ry b�dzie siedzia� z Nabuchodonozorem na r�ku pod piecem i czeka�, a� powr�c� ze spaceru. U nas role b�d� zmienione. Ja b�d� pod piecem czeka� spo- kojnie, a m�j m�� b�dzie spacerowa�. BARTNICKI Kiedy mnie tak jest dobrze! jak Boga mego kocham. Ja nic wi�cej nie pragn�, niczego nie ��dam. MARIA Tym lepiej, m�j bracie, tym lepiej. Dzwonek BARTNICKI rado�nie �abusia! Nia�ka otwiera drzwi, wida� wchodz�cych Milewskiego i Milewsk�, opakowanych p�asz- czami NIA�KA z przedpokoju Starsi pa�stwo! 23 BARTNICKI Babcia! Dziadzio! Idzie do przedpokoju, pomaga im rozebra� si� z futer SCENA PI�TA Milewscy, Maria, Bartnicki MILEWSKI �abcia w domu? BARTNICKI Wysz�a. MILEWSKI Tym lepiej. Prawda, babciu, sprawimy jej niespodziank�? Wchodzq do pokoju MILEWSKI Dzie� dobry pannie Marii! MARIA Dzie� dobry. MILEWSKI nios�c doniczki Oto s� hiacenty i fijo�ki, kt�re kupili�my dla �abusi. Fijo�ki parme�skie wyhodowane w kra- ju, pachn� cudownie. Pow�chaj, zi�ciu. . . No dobrze! dobrze! nie wtykaj tak nosa, bo kwiaty po�amiesz. . . MILEWSKA Czy jeszcze do herbaty nie nakryte? M�j Bo�e, �abcia wr�ci ze spaceru i herbaty nie zastanie. Franciszko! Franciszko! . . . MILEWSKI Chcia�em kupi� nicejskie, ale zapachu nie mia�y. MILEWSKA do Franciszki wchodz�cej z lewej Dalej! obrus! serwetki! samowar! MILEWSKI do Bartnickiego C� w biurze? BARTNICKI Nic, wszystko po staremu. 24 MILEWSKI Robota ci�ka? BARTNICKI Dziadzio �artuje. Ca�y dzie� gada si�, panie tego, o polityce. MILEWSKI To �le, trzeba pisa�, co� tego. . . biuro na to jest, na pisanie. BARTNICKI Kiedy nie ma co pisa�. MILEWSKI To pisz listy do �ony. . . do �abci, ale pisz, bo si� rozpr�niaczysz do reszty. I tak uty�e�, wy- gl�dasz jak radca. Prawda, panno Mario? MARIA Przeciwnie. . . ja znajduj�, �e m�j brat zmizernia�. . . MILEWSKI Z pani wieczna przekora. Nie to, co nasza �abcia. Jej powiedzie� czarno, ona zaraz � czarno, dziadziu, czarno � , ja zn�w bia�o, ona � bia�o, dziadziu, bia�o � . Anio�, nie kobieta, rodzicom si� nigdy nie sprzeciwi, a panna Maria to zaraz ciur, ciur, ciur, jak ma�y kogutek. Z umizgiem Taka �liczna panienka i taka sekutnica! Maria si� odsuwa Rozgniewa�em pani�, przepraszam pokornie, ale prosz� darowa� mnie staremu. . . Cofam se- kutnic�, niech b�dzie. . . kapry�nica, �liczna kapry�nica. . . C�, jeszcze si� gniewulki? MARIA z ironi� Nie, panie, nie gniewulkam si� wcale. Odchodzi w g��b MILEWSKI do Bartnickiego Tetryczeje. . . jak Boga kocham, tetryczeje, trzeba za m�� wyda�, bo wiesz. . . stara panna ju� co�. . . tego! . . . Ja si� znam na tym! Przechodzi Nia�ka i niesie na tacy fili�anki, Milewski ogl�da si� na �on� i szczypie Nia�k� w �okie� NIA�KA O Jezu! co te� to starszy pan wyrabia? MILEWSKA Co si� sta�o? MILEWSKI O ma�o nie upu�ci�a fili�anek z r�ki. W sam czas jej dopomog�em. . . 25 BARTNICKI �miej�c si� do Milewskiego Hi! hi! a to dziadzio k�amie. . . MILEWSKI Bo musz�! G�o�no Wie babcia co? ustawiemy doniczki przed talerzem �abci i przykryjemy serwet�. Jak wr�ci, b�dzie mia�a niespodziank�. MILEWSKA Tak! tak! doskona�a my�l. BARTNICKI Czy Franciszka przynios�a dla pani cytryn�? FRANCISZKA Naturalnie. Jeszcze �ebym czego dla pani zapomnia�a! Wszyscy zbli�aj� si� do sto�u i zajmuj� miejsca MILEWSKI Gdzie te� ona posz�a w taki deszcz, w tak� wichur�? MILEWSKA Czy aby wzi�a kalosze? Franciszka! Czy pani wzi�a kalosze? FRANCISZKA biegn�c do przedpokoju Nie, kalosze stoj� tutaj. MILEWSKI A, m�j Bo�e, �abusia si� przezi�bi. MILEWSKA To wina Jana. Dlaczego pozwoli�e� jej wyj�� bez kaloszy! MILEWSKI Tak, dlaczego pozwoli�e� wyj�� �abci bez kaloszy? FRANCISZKA Czemu pan pu�ci� pani� przez kaloszy? BARTNICKI Nie wiedzia�em, jak Boga kocham, nie wiedzia�em. Dzwonek WSZYSCY �abusia! 26 SCENA SZ�STA Franciszka, Milewscy, �abusia, Maria, Nia�ka, Bartnicki Franciszka biegnie, otwiera drzwi wchodowe. Staje w nich Helena w rozpi�tym �akiecie. Wpada, rzuca �akiet w przedpokoju. Wchodzi do pokoju. Ma r�ow� bluzk�, aksamitn� sp�dnic�, w�osy jasne, rozrzucone. Rzuca kapelusz i parasolk� na ziemi� i z g�o�nym �mie- chem rzuca si� w obj�cia dziadzi, babci i m�owi FRANCISZKA biegnie ku drzwiom na lewo Nia�ka, samowar, a duchem, pani przysz�a! MILEWSKI ca�uj�c c�rk� Chwa�a Bogu, �e jeste� nareszcie. MILEWSKA Nie zzi�b�a�? nie przemoczy�a� n�ek? �ABUSIA Nie, babciu, nie! No i c�, biedny Raku? nie poszed�e� na gazety? Czekaj, ja ci co� za to przynios�am. Ukrad�am dla ciebie � Figaro � 14 . . . jak babci� kocham, �ci�gn�am z kija i wpa- kowa�am w kiesze�. Nikt nie widzia�. Masz, czytaj. MILEWSKI Co ta wyprawia! MILEWSKA Siadaj! napijesz si� herbaty! �ABUSIA Nalej mi, babciu, i w�� du�o cukru. Dobry wiecz�r, Maniu! MARIA odsuwaj�c j�, p�g�osem Popraw w�osy. . . zgubi�a� na tym spacerze wszystkie szpilki. �ABUSIA przez chwil� zmieszana A prawda! Potrz�sa g�ow� i rozrzuca w�osy Tak b�dzie najlepiej! MILEWSKI Patrzcie na ni�, czysta wiochna! . . . 14 Figaro ( Le Figaro) � gazeta poranna wychodz�ca od r. 1854 w Pary�u, popularna dzi�ki szerokiemu zestawo- wi informacji o charakterze sensacyjnym. 27 MILEWSKA A� ja�niej si� zrobi�o, kiedy �abcia wr�ci�a. S�ugi krz�taj� si� ko�o sto�u �ABUSIA Nabuchodonozor! Gdzie jest Nabuchodonozor? BARTNICKI Przynie�cie dziecko! Nia�ka wybiega �ABUSIA Kwiaty! jakie cudne! pachn�! Dziadzio kupi�. . . ju� widz�, bo brwi marszczy. Wnosz� Jadzi� Dawajcie mi c�rk�! moje ty. . . moje ty. . . z�ote! srebrne! ukochane! z tysi�ca wybrane! Dzia- dzio te� kochany i babcia te�, a Rak to ju� taki ulubiony, �e na ca�ym �wiecie nie ma wi�cej kochanego Raka. Siada na kolanach m�owi, trzymaj�c c�rk� BARTNICKI A co �abcia robi�a a� na D�ugiej ulicy? �ABUSIA Ja? na D�ugiej? ja nie by�am na D�ugiej. BARTNICKI By�a�. �ABUSIA A mo�e i by�am, ale nie powiem, po co, bo to dla kogo� patrzy na dziadzi� b�dzie niespodzianka! . . . A teraz. . . sza! . . . Jecha� pan, Za nim ch�op, A za nimi �yd�weczki, Pogubi�y patyneczki 15 , Hop! Hop! Milewski i Bartnicki powtarzaj� ch�rem piosenk� �abusi, kt�ra podskakuje wraz z dzieckiem na kolanach m�a, w g��bi s�ugi zachwycone, na przedzie sceny Maria nieruchoma, oparta o pianino, patrzy z ironi� na osoby siedz�ce przy stole Zas�ona spada 15 patyneczki ( z fr. ) � pantofelki. 28 AKT DRUGI Ta sama dekoracja, co w akcie pierwszym. Na ziemi siedzi �abusia w r�owym szlafroczku i bawi si� z Ma�� Jadzi� zabawkami. Opodal Nia�ka ceruje po�czochy SCENA PIERWSZA �abusia, Nia�ka, Ma�a Jadzia �ABUSIA ustawia zabawki Tak! . . . tu b�dzie dom, tu drzewo, tu �o�nierz. . . a tu, poza domem, dziedziniec. . . Ot tak, zn�w drzewo, p�ot i dwie owce. . . no! Nabuchodonozor! . . . nie przewracaj zabawek, skoro mamusia tak �licznie ustawia. . . Nia�ka! skocz do dziecinnego pokoju i przynie� samowar, co go wczo- raj dla dziecka kupi�am. . . B�dziemy nastawia�. . . NIA�KA Jeszcze si� panienka poparzy. . . �ABUSIA G�upia jeste�. . . to nie panienka, ale my b�dziemy nastawia�. Nalej w samowar wody, na�� w�gli i przynie� tutaj � a �ywo! ! Rzu� te po�czochy. . . teraz b�dziemy si� bawi�. NIA�KA Lec�! Wybiega �ABUSIA ustawia zn�w zabawki Niech Nabuchodonozor nie rusza, bo dam po �apie. . . Spogl�da na zegarek Druga! . . . O trzeciej Rak przyjdzie z biura i p�jdzie z Mani� do rejenta. . . Jadzia! . . . bo, jak bab- ci� kocham, dam po �apie, jak b�dziesz psu�a mamusi zabawki. . . Oko�o wp� do czwartej mo- g� przyj�� Juliana. Do c�rki Oddaj drzewo, kiedy ci m�wi�. . . no! . . . Krzyczy, dziecko p�acze SCENA DRUGA Maniewiczowa, �abusia, Ma�a Jadzia, p�niej Nia�ka MANIEWICZOWA wchodz�c przez drzwi balkonowe Dzie� dobry! C� to za krzyki? 29 �ABUSIA To Nabuchodonozor! da�am mu po �apie! szkaradny dzieciak! Nagle rzuca si� na dziecko z wybuchem wielkiej czu�o�ci Skarby moje! szcz�cie mamusine! . . . wszystko ty moje na �wiecie! . . . MANIEWICZOWA Co za temperament. �ABUSIA Nie temperament, tylko strasznie kocham tego brzd�ca. . . S� matki, kt�re podobno z daleka swoje dzieci od siebie chowaj�. �eby mi kto zabra� Nabuchodonozora, tobym chyba umar�a! MANIEWICZOWA We wszystkim egzaltacja! �ABUSIA Nie! . . . jak Bozi� kocham, prawd� m�wi�. . . MANIEWICZOWA Tak wi�c bardzo kochasz swoje dziecko? �ABUSIA Tak�e pytanie? jak tu nie kocha� takiego Nabuchodonozora? tak� pyzat� bied�? no, jak tu nie kocha�? MANIEWICZOWA Ty i Raka kochasz? �ABUSIA A jak�e. . . jak nie kocha� Raka, kiedy to Rak taki kochany, �e ju� drugiego nie ma na �wiecie. MANIEWICZOWA A Julian? �ABUSIA E! Julian to Julian, a Rak to Rak. . . MANIEWICZOWA Nie rozumiem tej klasyfikacji. �ABUSIA Bo ty jeste� inna kobieta. . . ty wy��cznie kochasz siebie sam� i poza sob� nic nie widzisz. MANIEWICZOWA Tak, ty masz dobre serce. �ABUSIA Pewnie, �e mam dobre serce. Chwila milczenia 30 MANIEWICZOWA Nie gniewasz si�, �e przesz�am przez balkon? �ABUSIA Gniewa� si�? . . . owszem, jestem bardzo rada, �e kaza�y�my zrobi� w kracie furtk�. . . Nie po- trzebujemy wchodzi� i schodzi� ze schod�w. Nie cierpi� chodzi� po schodach, b�dziemy mo- g�y cz�ciej si� widywa�. MANIEWICZOWA Ba! wtedy chyba, skoro ja do ciebie przyjd�. Ty jeste� zawsze zaj�ta. Je�eli nie wychodzisz na spacer, to wiecznie masz co� do czynienia w domu. �ABUSIA Spodziewam si�! M��, dziecko, dwie s�ugi � ca�e gospodarstwo na mojej g�owie. A obejrzyj si� doko�a, jaki �ad, jak czysto. . . co dzie� sama kurz obcieram, a spytaj si�, czy mojemu m�- �owi albo dziecku co brakuje? Wszystko na czas, i obiad, i bielizna, i froter 16 , i rachunek. . . a jak�e! . . . MANIEWICZOWA Widz�, widz� � jeste� wzorem �on i matek. . �ABUSIA Ja tak jak babcia. Dziadzio by� zawsze z babci kontent. MANIEWICZOWA Ale. . . czy wiesz, �e z dziadzia straszny jeszcze lowelas 17 . Kiedy� prawi� mi takie rzeczy i komplementa, �e a� rumieni� si� zacz�am. Mnie si� zdaje, �e on jeszcze do kobiet si� zaleca. �ABUSIA Co to szkodzi, je�eli babcia nie wie o tym. MANIEWICZOWA A wi�c to g��wnie chodzi o to, a�eby babcia nie wiedzia�a. �ABUSIA Spodziewam si�. Je�eli �ona nie wie i jest zupe�nie szcz�liwa, m�� mo�e robi�, co mu si� podoba. MANIEWICZOWA Mania by�aby innego zdania. �ABUSIA Mania jest g�upia sensatka 18 . Pozuje na oryginalno�� i zdaje si�, �e jest bocianem, kt�ry �wiat czy�ci. Wchodzi Nia�ka 16 froter ( z fr. ) � specjalista od woskowania i polerowania pod��g. . 17 lowelas ( z ang. ) � zdobywca serc niewie�cich; od Lovelace � a, bohatera znanej powie�ci Samuela Richardsona ( 1689 � 1761) Clarissa Harlowe ( 1747 � 1748) ) . 18 sensatka ( z �ac. ) � osoba przesadnie powa�na, sawantka, uczona. 31 NIA�KA Prosz� pani, jest samowar. �ABUSIA zrywaj�c si� Gdzie? poka�! NIA�KA Ostro�nie, bo si� pani poparzy. MANIEWICZOWA Co za czad! . . . wynie�cie st�d t� trucizn�, nabawi nas b�lu g�owy! �ABUSIA Szkoda! . . . chcia�am zobaczy�, czy si� nie zagotuje. Napi�yby�my si� herbaty. MANIEWICZOWA Dzi�kuj�! �ABUSIA Postaw samowarek na ganku i we� Nabuchodonozora. Zostaw zabawki. . . ja si� b�d� jeszcze bawi�a. Nia�ka z dzieckiem wychodzi MANIEWICZOWA Czy ty nigdy nie spowa�niejesz? �ABUSIA Po co? czy ja komu tym krzywd� sprawiam, a sama tak si� dobrze bawi�. MANIEWICZOWA Zapewne, innym tym krzywdy nie sprawiasz, ale wyrz�dzasz z�e samej sobie. Jeste� zanadto roztrzepana, mo�esz si� wpl�ta� w jak� brzydk� awantur�. �ABUSIA Ja? C� to znaczy! Byleby tylko drudzy na tym nie cierpieli. . . a poniewa� wszyscy kochaj� mnie tak�, jak� jestem, i czuj� si� ze mn� szcz�liwi � wi�c ja zawsze do �mierci b�d� �abu- si�. MANIEWICZOWA Siostra twego m�a ci� nie kocha. �ABUSIA Ach, dzi�ki Bogu, �e dochodzi dzi� w�a�nie do pe�noletno�ci, podniesie 19 te s�awne tysi�c rubli posagu i p�jdzie za m��. Mi�a z niej b�dzie �ona! Wyniesie si� z miasta i przestanie mnie prze�ladowa� swoj� osob�. 19 podniesie � tu: podejmie. 32 MANIEWICZOWA Widzia�a� jej narzeczonego? Musi to by� nie lada okaz! �ABUSIA Wyobra� sobie, �e do tej pory ani ja, ani Rak nie znamy go wcale. Taka skryta! MANIEWICZOWA Boi si� mo�e, a�eby ten pan si� w tobie nie zakocha�. �ABUSIA Albo w tobie! Zas�ugiwa�aby na nauczk�. . . Przedstaw sobie, ci�gle mi daje do poznania, �e si� domy�la du�o rzeczy i �e ja jestem. . . niegodziw� kobiet�. Chodzi po pokoju tam i na powr�t, za�o�ywszy w ty� r�ce To mnie oburza. . . bo przecie� nikt mi nic nie ma do zarzucenia. Nie post�puj� tak jak inne kobiety. Nie kocham si� w przyjacio�ach mego m�a, tylko zawsze w kim�, kogo Rak nie zna. W ten spos�b nie nara�am na �mieszno�� Raka, bo to zawsze jest m�j m�� i nie powinien traci� na powadze. MANIEWICZOWA Zapewne � ale cz�sto sama nara�asz twego m�a na �mieszn� sytuacj�. Pami�tasz, jak kaza�a� mu czyta� g�o�no korespondencje prywatne, w kt�rych by�y wiersze na cze�� twoj�. �ABUSIA A, to zupe�nie co innego. . . to ja! . . . Mnie, jego �onie, wolno si� �mia� z mego m�a, ale nie znios�abym, gdyby si� kto� obcy z niego wy�miewa�. MANIEWICZOWA No, a ja? Wszak�e i ja wtedy �mia�am si� do rozpuku. �ABUSIA A ty to co innego, ty jeste� przyjaci�k� jego �ony. . . Idzie ku drzwiom balkonowym O! idzie szacowna panna Maria! patrz, jak ona wygl�da! chodz�ca powaga. . . jak to idzie po trotuarze jak kaczka. MANIEWICZOWA Uciekam! �ABUSIA Prosz� ci�, zosta�! Skoro ty tutaj jeste�, mo�e powstrzyma sw�j sarkazm 20 i przestanie mi dokucza�. A potem mam ci co� powiedzie�. . . Ty wiesz, jak ja lubi� �mieszne sytuacje. . . Wchodzi Maria Pst! . . . cicho! . . . To dziwne, jej obecno�� zawsze mi rezon 21 odbiera. 20 sarkazm ( z gr. ) � gorzkie szyderstwo, gryz�ca drwina. 21 rezon ( z fr. ) � �mia�o��, , pewno�� siebie. 33 SCENA TRZECIA Maniewiczowa, �abusia, Maria MARIA Dzie� dobry! �ABUSIA id�c ku niej nie�mia�o Dzie� dobry, Maniu. MARIA Janek nie wr�ci� jeszcze do domu? �ABUSIA Nie, za chwil� powr�ci. Zaczekasz? MARIA Tak. Idzie na prawo Niech si� panie mn� nie kr�puj�, prosz� bardzo! . . . Siada z boku i bierze ksi��k� MANIEWICZOWA do �abci Wychodzisz dzi� po obiedzie? �ABUSIA Nie wiem. . . mo�e. . . Obie udaj� wielk� swobod�, ale powoli g�osu im obu brakuje i siedz� nie wiedz�c, co m�wi� MANIEWICZOWA By�am wczoraj w teatrze. . . nowy baryton jest zachwycaj�cy. �ABUSIA Ach tak, zw�aszcza gdy ma czarn� peruk�. . . MANIEWICZOWA Ja go wol� jako blondyna. �ABUSIA Ja za� jako bruneta. . . Pauza MANIEWICZOWA P�jd� jutro kupi� sobie wiosenny kapelusz. �ABUSIA Ja tak�e. . . 34 MANIEWICZOWA A. . . tak? �ABUSIA Jak babci� kocham. Pauza Maria podnosi si� i nie odrywaj�c ocz�w od ksi��ki, wychodzi do pokoju dziecka. Maniewi- czowa i �abusia patrz� na siebie i wybuchaj� �miechem �ABUSIA Uwa�a�a�? MANIEWICZOWA Naturalnie. E! mniejsza z tym, co mi to chcia�a� powiedzie�? �ABUSIA przysuwaj�c si� Ale nie powiesz nikomu? MANIEWICZOWA Nikomu! �ABUSIA Zaklnij si�, �e jak nie wiem co, nikomu nie powiesz. . . MANIEWICZOWA No, nie nud�. . . a powiedz! �ABUSIA Wiesz. . . Julian tu dzi� przyjdzie. . . MANIEWICZOWA Tutaj? wszak�e mi m�wi�a�, �e nie wie, kto jeste�. . . �ABUSIA Naturalnie, �e nie wie, i w tym ca�y szyk! MANIEWICZOWA Ale skoro tu przyjdzie, to si� dowie. �ABUSIA W�a�nie �e nie i w tym polega rzecz ca�a. Da� mi s�owo honoru, �e nie spojrzy na list� lokato- r�w i nigdy nie b�dzie si� stara� dowiedzie�, u kogo by�. MANIEWICZOWA I wierzysz, �e on to zrobi? �ABUSIA Wierz�. Najprz�d da� s�owo honoru, a ja s�owu honoru m�czyzny wierz�, a potem nie masz 35 poj�cia, do jakiego stopnia og�upienia ja go doprowadzi�am. . . Taki rozumny cz�owiek. . . bo on jest bardzo rozumny. MANIEWICZOWA Chcia�abym go kiedy zobaczy�. �ABUSIA Wiesz. . . jak by ci go opisa�. . . on jest tak zupe�nie w rodzaju, ot. . . Marii. Powa�ny, niby taki uczciwy, m�dry. . . Cz�sto zupe�nie tak samo m�wi jak ona. . . albo jak ona si� odezwie. . . to jakbym jego s�ysza�a. . . MANIEWICZOWA Jak�e wi�c taki sensat m�g� si� zakocha� w takiej jak ty kobiecie. . . �ABUSIA W�a�nie. . . tu ca�a sztuka. Jak go zobaczy�am po raz pierwszy w Botanicznym Ogrodzie na �awce, zamy�lonego, z papierosem przylepionym do ust, m�wi� sobie � phi! projekt na samo- b�jc�. . . MANIEWICZOWA ci�gn�c A �e masz dobre serce. . . �ABUSIA A �e mam dobre serce. . . MANIEWICZOWA Dot�d kr�ci�a� si� ko�o niego z Nabuchodonozorem, a� wydar�a� t� ofiar� szponom �mierci. . . �ABUSIA �miej�c si� A tak! . . . MANIEWICZOWA Po co ty go tu sprowadzasz? �ABUSIA Chcia�am, �eby zobaczy�, jak mieszkam! MANIEWICZOWA Szczeg�lniejsze zachcenie. . . Ale teraz uciekam! . . . b�d� zdrowa! gdzie� mam klucz od furtki. . . A, za paskiem. . . �ABUSIA A ja id� si� przebra�. MANIEWICZOWA Po co? wszak�e zostajesz w domu? 36 �ABUSIA Nie mog� przyj�� Juliana w szlafroku. MANIEWICZOWA Dlaczego? �ABUSIA To nieprzyzwoite! Maniewiczowa wychodzi przez drzwi balkonu, �abusia wybiega do swego pokoju SCENA CZWARTA Maria, p�niej Bartnicki MARIA wychodzi z pokoju dziecinnego Nareszcie posz�y. . . mo�na b�dzie odetchn�� swobodniej. Och! . . . jak mi jako� dziwnie, g�owa mnie boli. . . Wsta�am od rana jaka� nieswoja. Jakie �ycie jest smutne, och! . . . jakie smutne. . . Dzwonek. Przez scen� przebiega Nia�ka i idzie otworzy�, Maria idzie ku stolikowi i uk�ada ksi��ki BARTNICKI A! . . . jeste� ju�, siostruniu? Nie mog�em wcze�niej uwolni� si� z biura. S�dz�, �e� na mnie nie czeka�a. MARIA Chwilk� tylko. . . By�am u dziecka. BARTNICKI Gdzie �abusia? dlaczego nie posz�a� do �abusi? MARIA Towarzystwo ma�ej Jadzi jest przyjemniejsze. . . BARTNICKI Jadzia m�wi� nawet nie umie. MARIA W�a�nie dlatego. BARTNICKI Czy jeste�, dzisiaj zn�w w z�ym humorze? MARIA Nie. Tylko jestem smutna. BARTNICKI Czy ci si� co przytrafi�o? 37 MARIA Nie. BARTNICKI Wi�c o co ci chodzi? MARIA O nic! . . . BARTNICKI A tw�j �lub? kiedy� nareszcie zdecydujesz si� na to ma��e�stwo? Czas by ju� najwi�kszy. . . przedstaw�e mi twego narzeczonego. MARIA po chwili wahania By� mo�e, �e to nast�pi niezad�ugo. BARTNICKI Niezad�ugo. . . niezad�ugo. . . Takie d�ugie a sekretne przed rodzin� narzecze�stwo to sensu nie ma. Sama �abcia m�wi�a, �e to nieprzyzwoicie. MARIA A. . . skoro �abcia tak m�wi�a. . . BARTNICKI Ona si� zna na tym i wie, co wypada, a co nie wypada. Przyznam ci si�, �e ani ona, ani ja nie mamy ochoty, aby �le o nas m�wiono. . . MARIA Jak to �le, z mego powodu? BARTNICKI Z twego. Przy�piesz tw�j �lub i niech si� to raz sko�czy. . . Maria milczy chwil�, wreszcie wybucha p�aczem BARTNICKI chwytaj�c j� z tylu za ramiona Maniu! . . . Mary�! . . . co tobie? . . . czy ten tw�j narzeczony skr�ci� kominka? 22 powiedz, a, jak Boga kocham, wyzw� i rozp�atam na �wierci. . . MARIA hamuj�c si� Nic mi nie jest. . . to chwilowe dziecinne wzruszenie. . . Ju� przesz�o. Chod�my do rejenta. BARTNICKI Chod�my. Tylko si� z �abci� po�egnamy. Pieni�dzy twoich lokowa� nie trzeba. Skoro idziesz za m��, b�d� ci potrzebne na wypraw�. Prawda? 22 Zwrot oznaczaj�cy: czy tw�j narzeczony wycofa� si� nagle, zrezygnowa� z ma��e�stwa? 38 MARIA Zapewne. BARTNICKI nagle Dlaczego ty masz tak ma�o do mnie zaufania? Masz jakie� zmartwienie, ja to widz�. . . no, przypuszczam, �e mnie nie chcesz powiedzie�, ale �abusi mo�esz. Kobiety �atwiej si� poro- zumiej�. Chcesz, �ebym zawo�a� �abci? MARIA stanowczo Nie! . . . tysi�c razy nie. BARTNICKI Niech�e i tak b�dzie. Skoro taka jeste� skryta, to b�dziesz. . . to b�d� sobie, panie tego. . . skryta. . . SCENA PI�TA Ci� sami, �abusia �ABUSIA w r�owej sukience Jeste�cie jeszcze w domu? my�la�am, �e ju� wyszli�cie od dawna. BARTNICKI Kt�ra� to, panie tego, godzina? �ABUSIA Trzecia. BARTNICKI Uf! . . . sp�nimy si�. . . Ma�ka. . . Chod�my. . . gdzie m�j kapelusz? �ABUSIA Czekaj, zatracony Raku, niech ci krawat poprawi�. Wychodzisz na ulic� jak obdartus. Wstyd tylko �abusi robisz. . . Tak, a teraz poca�owa� �abci�. . . BARTNICKI ca�uj�c j� Sto razy, nie raz. �ABUSIA do Marii Poca�owa� �abci�! MARIA usuwaj�c si� 39 Wezm� ksi��ki i zmieni� w czytelni. Od trzech tygodni widz� Krwaw� trucicielk� Boisgo- beya 23 . . . Czy mam wzi�� ci�g dalszy tej wielce zajmuj�cej powie�ci? �ABUSIA Nie, zreszt�, nie bierz ksi��ek do zmiany. Ja ich i tak nie czytam. MARIA Po co abonujesz? �ABUSIA Albo ja wiem. . . dla zwyczaju. . . Zreszt� ja mam kurierek. . . to mi wystarcza. BARTNICKI Chod�my! chod�my! B�d� zdrowa, �abusiu. �ABUSIA Do widzenia, Raku. Ca�uje serdecznie m�a. Maria i Bartnicki wychodz� SCENA SZ�STA �ABUSIA sama, biegnie do drzwi balkonowych Wychodz� z bramy! . . . Przechodz� ulic�! . . . Rak si� ogl�da! . . . pa! pa! Biedny Rak! o, potkn�� si�. . . mo�e st�uk� sobie nog�. . . nie! nic mu nie jest. . . oddycham! . . . Biegnie do lustra Zaraz Julian przyjdzie. . . chcia�abym, �eby mu si� u nas podoba�o. Ja si� na tym nie znam, ale zdaje mi si�, �e tu jest bardzo �adnie. . . O, wachlarz si� przekrzywi�. Poprawia wachlarz P�jd� na balkon, a�eby pilnowa� przyj�cia Juliana. Nie trzeba, a�eby dzwoni� i s�ugi go wi- dzia�y. Cho� nia�ka z Nabuchodonozorem posz�a do babci. . . Patrzy przez okno balkonowe Nie ma go. . . Mo�e nie przyjdzie. . . Kto to wie? Przysta� na to przyj�cie z tak� niech�ci�. . . Bo- giem a prawd� zaczyna mnie ju� nudzi�. Skoro na niego spojrz�, zaraz mi si� Mania przypo- mina. Patrzy na ulic� Idzie! . . . jak babci� kocham. . . widzi mnie! Tu! tu! o! potkn�� si�! byleby si� tylko nie uderzy� albo sobie nogi nie zwichn��. Nie � oddycham. . Wchodzi do bramy. . . p�dz� do przedpokoju! . . . Biegnie do przedpokoju, po chwili wprowadza Juliana 23 Fortune Du Boisgobey ( 1821 � 1891) � autor szeregu powie�ci, tak�e kryminalnych, t�umaczonych na j�zyk polski. Powie�ci pt. Krwawa trucicielka nie uda�o si� odnale��. 40 SCENA SI�DMA �abusia, Julian �ABUSIA Tutaj. . . prosz� do salonu. JULIAN A. . . to salon? �ABUSIA Tak, ubrali�my go po japo�sku, to jest, ja ubra�am, bo m�j m�� si� do niczego nie wtr�ca. Chwila milczenia. Stoj� oboje zak�opotani. �abusia nagle Siadaj. JULIAN Dzi�kuj�! . . . Chwila milczenia �ABUSIA Tu jest salon, a tu jest pok�j Nabuchodonozora, a tu pok�j Raka, a tu jadalnia, a tam kuchnia, a tu balkon. JULIAN ironicznie A na g�rze strych, a na dole piwnica. �ABUSIA Prosz� nie by� ironicznym. . . zaraz Mania mi si� k�ania. JULIAN Ci�gle s�ysz� o tej Mani, c� to za Mania? �ABUSIA To nikt. JULIAN A, nikt? �ABUSIA Nikt. Chwila milczenia �adnie tutaj? JULIAN Bardzo �adnie. �ABUSIA Tu zawsze Rak w tym fotelu czyta swoje gazety, a te fijo�ki to mi babcia i dziadzio przynie�li tydzie� temu wieczorem. . . kiedy wr�ci�am do domu po widzeniu si� z tob�. 41 JULIAN Aha! . . . Chwila milczenia �ABUSIA To fotografia. . . to Nabuchodonozor, jak mia� osiem miesi�cy. JULIAN Widz�. Chwila milczenia �ABUSIA �adnie tu? JULIAN �adnie. �ABUSIA E! bo mo�e tak m�wisz, �eby mi zrobi� przyjemno��. JULIAN Nie, daj� s�owo. . . �adnie. �ABUSIA A tu na balkonie mam kwiaty � o! ! �liczne oleandry. . . Zbli�a si� do okna, �abusia odskakuje i odci�ga Juliana Schowaj si�! JULIAN Co si� sta�o? �ABUSIA M�j m��! . . . JULIAN Masz tobie! �ABUSIA Uciekaj! JULIAN Kt�r�dy? �ABUSIA Przez kuchni�. . . Dzwonek Za p�no! . . . na balkon! . . . Wypycha go na balkon, do pokoju wchodzi Bartnicki i Maria 42 SCENA �SMA �abusia, Bartnicki, Maria, na balkonie Julian BARTNICKI Wyobra� sobie, �abciu, sp�nili�my si�, nie zastali�my rejenta. �ABUSIA tajemniczo Ach! moi drodzy! co za szcz�cie, �e�cie powr�cili. BARTNICKI Dlaczego? MARIA patrz�c na balkon Kto� jest na balkonie. �ABUSIA Tst. . . nie ogl�dajcie si�! To ca�a historia! patrzcie, jak si� ca�a trz�s�. . . prawda? to ze strachu. BARTNICKI C� to? z�odziej? Trzeba pos�a� po policj�! �ABUSIA Z�odziej? to gorzej ni� z�odziej. . . Wyobra�cie sobie, �e tego pana przez furtk� balkonow� wepchn�a na nasz balkon Maniewiczowa. BARTNICKI Dlaczego? �ABUSIA Jak to dlaczego? to. . . BARTNICKI A! . . . �ABUSIA Tak! BARTNICKI dusz�c si� ze �miechu Jak Boga kocham! . . . a to biedny Maniewicz! �ABUSIA Teraz chodzi o to, �eby Maniewiczow� z biedy wyci�gn��. Trzeba tego pana koniecznie st�d wyprowadzi�. Tymczasem zdaje mi si�, �e Maniewicz si� czego� domy�la i czatuje na jego wyj�cie, w kt�rej s�siedniej bramie. M�j z�oty, brylantowy, jed yny Raku. . . wyprowad� ty go z domu. Skoro z nim b�dziesz szed�, Maniewicz pomy�li, �e to tw�j znajomy, i nie b�dzie go napastowa�. . . 43 MARIA do brata Spodziewam si�, �e do tego r�ki nie przy�o�ysz? �ABUSIA Dlaczego? MARIA gwa�townie Bo �ona oszukuj�ca m�a jest istot� godn� pogardy i powinna zas�u�on� ponie�� kar�. . . �ABUSIA Ja sama tak�e pot�piam tego rodzaju kobiety. . . Maniewiczowa jednak jest dla mnie bardzo uprzejm�, dobr� i nie mam prawa odm�wi� jej pomocy w tak wa�nej chwili. Trzeba ratowa� kobiet�. BARTNICKI z nagl� determinacj� 24 Tak, panie tego! . . . trzeba ratowa� kobiet�! . . . Idzie ku drzwiom balkonowym. Maria odwraca si� plecami, tak �e nie widzi w pierwszej chwili Juliana. Bartnicki otwieraj�c drzwi Prosz� pana! . . . Julian wychodzi i staje na progu zmieszany i niezdecydowany. Bartnicki prezentuj�c si� Jestem Bartnicki! . . . �ona moja mi, panie tego, wszystko powiedzia�a. . . chod�my. . . przeprowa- dz� pana. . . �ABUSIA Pan Maniewicz, kt�ry was podejrzewa�, stoi prawdopodobnie na dole i czeka na pa�skie wyj- �cie. M�j m�� jest tak dobry, �e chce pana przeprowadzi�. . . niby swojego znajomego. . . kt�ry by� u nas z wizyt�. . . rozumie pan? BARTNICKI Zechciej mnie pan wzi�� pod rami� i chod�my jak dwaj przyjaciele. . . JULIAN Doprawdy. . . nie wiem, czy powinienem. . . Na g�os Juliana Maria odwraca si� szybko MARIA O! JULIAN To pani? . . . BARTNICKI Znacie si�? Chwila milczenia 24 determinacja ( z �ac. ) � stanowczo��, , zdecydowanie. 44 MARIA z wysi�kiem Nie. . . ja nie znam tego pana. BARTNICKI Chod�my! tylko z fantazj�, m�j m�ody panie! Idziesz ze mn�. . . wi�c ja r�cz�, �e ci si� nic z�ego nie stanie. Wychodz� Bartnicki i Julian SCENA DZIEWI�TA �abusia, Maria, p�niej Franciszka �ABUSIA przy oknie Wychodz� z bramy! . . . jak babci� kocham, wychodz�! MARIA na przedzie sceny On! . . . on! . . . �ABUSIA biegn�c do kuchni Franciszko! . . . Franciszko! FRANCISZKA S�ucham pani! �ABUSIA Id� do pani Maniewiczowej i powiedz pani, �e ja natychmiast przyjd�. . . niech pani na mnie czeka. FRANCISZKA przerywa Kiedy, prosz� pani � pani Maniewiczowa ju� z p� godziny, , jak wysz�a z m�em na miasto. �ABUSIA zmieszana Dobrze! . . . odejd�. Franciszka wychodzi MARIA zrywa si� i rzuca si� ku �abusi Jezus Maria! . . . Jezus Maria! . . . �ABUSIA Maniu, co ci si� sta�o? . . . Skacze na kanap� zwijaj�c si� w k��bek. 45 MARIA w szalonym gniewie, chwytaj�c j� za r�ce A, nikczemnie�! . . . to tw�j kochanek! . . . nie tamtej! . . . nie tamtej! . . . �ABUSIA Pu�� mnie! . . . MARIA Ach, ty nikczemna! . . . zabi�a� mnie! . . . Pada zemdlona na ziemi�. �abusia pozostaje nieruchoma, kl�cz�c na kanapie z oczyma utkwionymi w le��c� Mari� Zas�ona spada 46 AKT TRZECI Ta sama dekoracja, co w akcie pierwszym i drugim. Za podniesieniem zas�ony w drzwiach przedpokoju stoi Nia�ka gotowa do wyj�cia, owini�ta chustk�, trzymaj�ca na r�ku Ma�� Ja- dzi� ubran� w p�aszczyk i kapturek. Obok stoi �abusia i poprawia na dziecku ubranie SCENA PIERWSZA �abusia, Nia�ka, Ma�a Jadzia �ABUSIA Niech nia�ka nadstawi �ap�. Tu jest czterdzie�ci groszy tam i czterdzie�ci groszy z powrotem na doro�k�. A tu za dwadzie�cia groszy kup Jadzi karmelk�w, a sobie tam za dziesi�� groszy czego. NIA�KA Dobrze, prosz� pani. �ABUSIA Panience si� k�aniaj i nie sied�cie d�ugo. Wracajcie przed wieczorem. NIA�KA Rozumiem, prosz� pani. �ABUSIA A z doro�ki nie wyle�. . . i trzymaj dobrze Nabuchodonozora, �eby nie wylecia�. . . NIA�KA Dobrze, prosz� pani. �abusia ca�uje c�rk� �ABUSIA No, wyno�cie si� swoim kosztem i wr