6111
Szczegóły |
Tytuł |
6111 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6111 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6111 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6111 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
William Wharton
Rubio
Z angielskiego prze�o�y�
Zbigniew Batko
�wiat Ksi��ki
Tytu� oiygmalu
RUBIO
Piojekt ok�adki
Ena �ukasik
Redakcja meiytoiyczna
Copyright (c) 2002 by Wilham Wharton
AM nghts reser\ed
Copyright (c) for the Polish edition by REBIS Publishmg House Lid Pozna� 2003
Couynght (c) for the Polish translation by REBIS Publishmg House Lid Pozna� 2003
�lady ptak�w na wilgotnym piasku,
Puste niebo.
Co� �y�o, odesz�o,
Co� pozosta�o.
�wiat Ksi��ki
Waiszawa 2003
Sk�ad i �amanie
Z P Akapit Pozna�
Druk i oprawa
Bia�ostockie Zak�ady Graficzne S.A.
ISBN 83-7391 183 9
Nr iuna
Tym,
kt�rzy nie wymagaj� konkretnych zako�cze�
Rozdzia� I
Wrzucam dw�jk�; przecenie ko�a zsuwaj� si� w �o�ysko stru-
mienia. Zwalniam z \yyczuciem hamulec i naciskam peda�
gazu. Lewe tylne ko�o buksuje, grz�nie na dobre. �wir
grzechocze g�o�no o nadkola. Nie przejmuj� si� tym, �e
mog� utkn��; nigdzie rpi si� nie �pieszy.
Jestem zaledwie d\vadzie�cia kilometr�w od morza, a zd�-
�y�em ju� przejecha� p^rzez ten strumie� co najmniej dzie-
si�� razy.
Przede mn� wynurz^ si� zza zakr�tu osio�ek, wi�c zwal-
niam, �eby go nie sp�oszy�. Na grzbiecie os�a siedzi ma�y
Hiszpan, "po damsk�", dyndaj�c w powietrzu nogami. Ma-
cha do mnie kijkiem.
Spogl�dam na b��kitne niebo. Jest luty. Zaledwie trzy
tygodnie temu, kiedy by�em w Pary�u, pada� �nieg. Trudno
w to uwierzy�, nawet r*111!6, Kalifornijczykowi.
Stado k�z wysypuje si� przede mn� na drog�. Zje�d�am
na pobocze, wrzucam l"112, zaci�gam r�czny hamulec.
Zsuwam si� z sied^eJiia, zeskakuj� na skraj piaszczystej
drogi i schodz� po zboLzu- Zaro�la wydzielaj� nik��, zmy-
s�ow� wo�. Staj� obole oliwki i przygl�dam si� suchej i l�ni�-
cej w s�o�cu ciemnej Korze. Patrz� w g�r�, na pl�tanin�
ga��zi; m�ode, twarde <?liwki zieleni� si� w srebrzystym li-
stowiu.
Wdrapuj� si� po pokrytym mia�kim, ��tym piaskiem i ka-
mykami stoku z powrotem na drog�. M�j czerwony volks-
wagen z przyczep� otacza stado br�zowych i czarnych k�z
z d�ugimi szyjami; ich. rozko�ysane, mi�kkie, ��tawe wy-
miona niemal szoruj� po zapylonej drodze.
Wsiadam z powroterP do samochodu, zwalniam hamulec,
wrzucam jedynk� i zaczynam mozolnie pe�zn�� pod g�r�.
Wracan
S�o�ce ski
Ni�ej, w je
le� drzew,
j�cego ich
�l�, �e mo2
Postana
po raz pier
tr�w st�d,
si� dziecia
�rodka. Pr
skam kilks
W ko�cu
pr�buje bie
Skr�cam
ale po jaki
piaszczyst�
boczne drz\
wiam wod�
Przyczep,
lod�wk� i z]
kr�tkie, ale
Zdejmuj�
gam si� len
pi�t� mi�m
ca odbijaj� ,
zaledwie sti
przewracam
zimnej wody. O�lepiaj�co jasne niebo rozmazuje mi si�
w oczach. Zaczynam pe�zn�� w stron� gor�cego piasku.
Woda ju� si� zagotowa�a. Dolewam odrobin� zimnej i zmy-
wam naczynia. Potem wk�adam czyste ubranie, zamykam
przyczep� i wracam do miasteczka. Umieram z g�odu.
Nie mog� znale�� porz�dnej restauracji, wchodz� wi�c
do pierwszego napotkanego baru i bior� kilka kanapek
1 butelk� piwa. W barze jest ch�odno, mroczno, wype�nia go
zapach spalonego drewna i spoconych cia�. Wzd�u� jednej
�ciany stoj� sto�y, wi�c bior� krzes�o i siadam przy jednym
Za kolejnym zakr�tem ukazuj� si� na tle g�r st�oczone
bia�e domy. Faliste wzg�rza wybrze�a spotykaj� si� w tym
miejscu z innym pasmem, ci�gn�cym si� u podn�y Sierra
Nevada. W g��bi wida� t�po zako�czon� wie�� ko�ci�ka.
Nie ryzykuj� wjazdu do miasteczka; uliczki wydaj� mi
si� zbyt w�skie. Parkuj� i id� zwiedza� miasto. Czuj� si�,
jakbym straci� wra�liwo�� na kolory. Ulice obramowane s�
ozdobnymi, wij�cymi si� jak w�e kraw�nikami z czar-
nych i bia�ych, wydobytych z rzeki otoczak�w. Niskie bia�e
domki zdaj� si� wyrasta� wprost z w�ziutkich chodnik�w.
Wi�kszo�� dom�w pomalowana jest od do�u na czarno; wy-
gl�da to tak, jakby znaczy�y je g��bokie cienie. Podobne
czarne pasy okalaj� drzwi i okna.
Jedyn� barw� jest �wie�a, ��tawa ziele� trawy rosn�cej
mi�dzy kamieniami, kt�rymi wybrukowane s� ulice. Ko-
pu�a nieba zawieszona jest wysoko, b��kit blady; to w�a�ci-
wie tylko zag�szczona biel.
Tu i �wdzie wida� na zalanej s�o�cem ulicy kobiety w czer-
ni. Wi�kszo�� niesie co� na g�owie lub d�wiga jakie� brze-
mi�, opieraj�c je na biodrze: przewa�nie s� to g�adkie, zro-
szone wod� dzbany lub wi�zki drzewa na opa�, czasami
dziecko. Ruszam w g��b ulicy; w pewnej odleg�o�ci skrada
si� za mn� gromadka zaciekawionych malc�w. S�ysz� s�o-
wo "Rubio"; tak samo nazywali mnie kiedy� w Meksyku,
gdzie sp�dzali�my z Gerry miesi�c miodowy.
Przed domami siedz� na progach lub stoj� oparci o �cia-
n� starcy. Progi s� na poziomie ziemi, wi�c kolana siedz�-
cych staruszk�w stercz� prawie na wysoko�ci ich g��w.
Widz� przed sob� plam� s�onecznego �wiat�a na bia�ej
�cianie. Id� w tamt� stron� i wychodz� na pod�u�ny placyk
z kilkoma drzewkami pomara�czowymi rosn�cymi wok�
fontanny. Po lewej stronie stoi budynek z wie�yczk�; odcze-
kuj�, a� zegar obwie�ci po�udnie.
Wa��sam si� tak po miasteczku oko�o godziny. Wszystkie
ulice s� prawie takie same: w�skie, kr�te, ci�gn� si� wzd�u�
nich domy z g��bokimi otworami okien, obramowane ka-
miennymi mozaikami. Mury maj� co najmniej dwie stopy
grubo�ci.
10
l� w �rodku,
mieniu wody.
l� �wie�a zie-
itru porusza-
ej wody. My-
ca, w kt�rym
w�ch kilome-
tswagena roi
�zez okna do
iadam, naci-
ionem.
�01 ch�opc�w
:a wygran�,
dzie ci�ko,
je wreszcie
otwieram
nce i nasta-
alet�, ma��
ie troch� za
11
sy i przeci�-
iaj� si� na-
nienie s�o�-
nie� ma tu
na brzuch,
. poddaj� si� pieszczocie lodowato
i. Mijam po
epskim sta-
, mniej wi�-
lecinaj�c gaj
,rzy izdebki,
ane z zawia-
'ej�cie. Strop
^ si� schyla�,
szyb.
raj� si� czer-
oliwnymi.
k domu wiel-
'odka: klepi-
ui. Wszystko
n, daleko, za
. Bo�e, jakie
liwym, �yj�c
zaczyna si�
z nich. Opr�cz mnie jest tu czterech m�czyzn. Nie gapi�
si� na mnie ostentacyjnie, ale wiem, �e jestem obserwowa-
ny. Piwo przypomina mi francuskie; jest cienkie i do tego
niezbyt zimne.
Wychodz� na ulic�. S�o�ce przypieka jeszcze mocno. Id�
przez miasto w stron� g�r. Ulice s� w�a�ciwie opustosza�e,
ale z dom�w dobiega brz�k sztu�c�w i talerzy. Dochodz� do
drugiego kra�ca miasta, gdzie ko�cz� si� kamienne obra-
mowania, ale si� nie zatrzymuj�.
Jedno jest pewne: to zupe�nie inny �wiat ni� Pary�. To
w�a�nie tam, w Klubie Ameryka�skim, zacz��em my�le�
o tej wyprawie. Gra�em w ping-ponga z Billem Ringiem, by�o
p�ne, mroczne i d�d�yste popo�udnie, la�o od czterech dni.
Min�o zaledwie par� dni od �wi�t Bo�ego Narodzenia. Ca�y
ranek sp�dzi�em w swoim hotelowym pokoju, pisz�c list do
Gerry; u�ala�em si� nad sob�, cho� wiedzia�em, �e ona nie
ma najmniejszej ochoty wys�uchiwa� zn�w moich biadole�.
Tak czy inaczej przy stole pingpongowym tru�em Kingo-
wi, jaki to okropny jest Pary�. Za du�o samochod�w, wci��
deszcz, ciemno, do tego ten pieprzony francuski i tak dalej.
I wtedy King zacz�� mi opowiada� o g�rskich wioskach w po-
�udniowej Hiszpanii. Sp�dzi� tam zim� p� roku, w��czy� si�
te� po p�nocnym wybrze�u Afryki. King jest typem hipisa
i �puna: ma brod�, paciorki i d�ugie w�osy, jego ulubione za-
j�cie to wylegiwanie si� na trawie. Mimo to dawa� mi po-
rz�dnie w ko�� w ping-ponga i to bez najmniejszego wysi�ku.
Doko�czyli�my seta i poszli�my na g�r� do biblioteki,
gdzie pokaza� mi na mapie wszystkie znane sobie miejsca.
Dwa tygodnie p�niej kupi�em okazyjnie samoch�d od urlo-
puj�cego nauczyciela z Kalifornii. Volkswagen by� prak-
^tycznie nowy, mia� na liczniku tylko trzydzie�ci pi�� tysi�-
cy kilometr�w i kosztowa� dwa i p� tysi�ca dolc�w. Jad�c
do Hiszpanii, mieszka�em w nim przez ca�y czas. Poczu�em
si� w ko�cu naprawd� wolny.
Id�c tak, znalaz�em si� kilometr za miastem. Gospodar-
stwa s� opustosza�e, cho� wida�, �e pola uprawia si� tu
nadal. W wi�kszo�ci dom�w w miejscu drzwi i okien ziej�
czarne dziury. Przy niekt�rych bielej� wielkie kr�gi u�o�o-
12
ne z karnie
drodze kilk
nie. Zacieki
cej sto meti
oliwny.
Z bliska
zaduch jak
s�w i opart
jest bardzo
�eby si� ro
Ale za to
wono-��te
Wychod;
ki kamie�
sko ma trz
zalane jesi
morzem, ^
to wszystl
w tak pi�
�ciemnia�
O tej po b �ywno�ci na
kilka dni. ajduj� zak�ad
fryzjerski ,opniach. Nad
staro�wie o�a �ar�wka.
Wzd�u� �i mi siedzenia-
mi. Siada
Przed l ielsz� od twa-
rzy. Fryzjer gon go p�ynnymi, poiKOnc,^^ jjoci�gni�ciami
brzytwy z masywnym uchwytem. Wreszcie ko�czy, myje
P�dzel i brzytw� nad umywalk� w g��bi zak�adu. Stary
wstaje i zaczyna grzeba� w powyci�ganych kieszeniach
marynarki w poszukiwaniu drobnych. Fryzjer wrzuca mo-
nety do szufladki niewielkiego stolika przy umywalce.
Po dw�ch tygodniach pobytu w Hiszpanii od�wie�y�em
nieco w pami�ci moj� szkoln� i meksyka�sk� hiszpa�sz-
czyzn�, ale nadal musz� si� dobrze zastanowi�, zanim wy-
Powiem zdanie. M�wi� fryzjerowi, �eby ostrzyg� mnie bar-
zo kr�tko i ogoli�. Sadowi� si� na krze�le. Fryzjer utyka
13
zka. Te-
tem tak
inych go-
;a�e, ro�-
na wzg�-
:i�ga si�
:st odda-
mi prze�cierad�o wok� szyi i zaczyna mnie strzyc r�czn�
maszynk�. Tymczasem staruszek bierze kapelusz z wie-
szaka i wk�ada go na g�ow�. Zatrzymuje si� jeszcze na chwi-
l� przed lustrem, przeci�ga d�oni� po twarzy, potem odwra-
ca si� i wychodzi po stopniach na ulic�.
Dobrze jest si� odpr�y�. Fryzjer ma szczup�e, delikatne,
�adnie pachn�ce d�onie. Pr�bowa�em kiedy� w Pary�u za-
pu�ci� brod�, ale nie mog�em si� do niej przyzwyczai�. Mia-
�em wra�enie, jakbym nosi� tupecik przyklejony do twarzy.
Nie czuj� si� te� dobrze z d�ugimi w�osami. Przet�uszczaj�
si� i opadaj� mi w str�kach na twarz.
M�wi� fryzjerowi, �eby ostrzyg� mnie jeszcze kr�cej. Nie
jest zadowolony, ale w ko�cu osi�gamy efekt, o jaki mi cho-
dzi�o. Potem nast�puje golenie, przy u�yciu zimnej wody.
Jestem ciekaw, czy fryzjer wie co� o tych starych, zrujno-
wanych gospodarstwach za miastem. Pytam go o to; zdej-
muje prze�cierad�o i wzrusza ramionami, po czym m�wi,
cedz�c s�owa:
- Wszyscy �ci�gn�li przed laty do miasta, senor. Tam nie
ma wody ani elektryczno�ci.
Strzy�enie z goleniem kosztuje trzydzie�ci peset. Daj� mu
pi��dziesi�t. Wci�� interesuje mnie sprawa opuszczonych
gospodarstw, ale czekam, a� wrzuci pieni�dze do szufladki.
- A wi�c nikt tam teraz nie mieszka?
Potrz�sa przecz�co g�ow�.
- Do kogo wobec tego nale�� te domy? Kto jest w�a�cicielem?
Czekam. Fryzjer stoi plecami do mnie i patrzy na moje
odbicie w lustrze.
- To jest ziemia Yincentiego, se�or.
Odwraca si�. Bior� swoje sprawunki i kieruj� si� w stro-
n� wyj�cia. Fryzjer idzie za mn�.
' - Dom se�ora Yincentiego jest przy drodze, w pobli�u
ko�cio�a. Ten z niebieskimi drzwiami.
B�d�c ju� na ulicy, ogl�dam si� za siebie. Fryzjer u�mie-
cha si�, odwzajemniam u�miech. To bardzo mi�e z jego stro-
ny, �e udzieli� mi informacji. Za miastem schodz� do stru-
mienia, przy kt�rym stoi m�j samoch�d. Czuj�, �e sprawy
przybieraj� pomy�lny obr�t.
Przez ca�y tydz
ren jest trudn}
zm�czony, �e n
Znalaz�em p
spodarstw; z n
sypuj�ce si� �c
rzu, kt�re zob
st�d najpi�kni
lone od drogi.
W czwartek w stron�
ko�cio�a. Zatr; pem przy
ko�cu ulicy. J rzwiami.
Musz� puka� rzy�a mi
starsza kobie |ko g�ow�.
- Przepras: Yincenti?
Kobieta uc1 'zy w o�le-
piaj�cym s�oi i
- Se�ora V |
Chce zamt l
- Przepras zasta�?
-Jutro, se gi autobu-
sem o dziesi;
Dzi�kuj� j szam ulic�
w d�. Po drc � w�dzonej
ryby i kieliszek wina. Wino kosztuje tu trzy pesety, a ryba
Pi�� peset za sztuk�. Peseta to oko�o dw�ch cent�w amery-
ka�skich, nawet uwzgl�dniaj�c dewaluacj� dolara. W Tor-
remolinos dowiedzia�em si�, �e robotnik zarabia dziennie
zaledwie tysi�c peset i to ci�ko haruj�c. Finansowo dam
sobie zatem rad�.
15
o �e trzyma
lem, �e mnie
i� formalno-
Diera si� wy-
17
Przy podziale maj�tku ja wzi��em dom i samoch�d. Ger-
ry domek letni w Arrowhead i dziesi�� tysi�cy, kt�re mieli-
�my na koncie w banku. Sp�aci�em dom i wynaj��em go za
osiemset dolar�w miesi�cznie. Odliczaj�c podatek, mia�em
na r�k� prawie sze��set pi��dziesi�t. Do tego dochodzi�o
dwadzie�cia tysi�cy z funduszu emerytalnego. A jakie�
mog�em mie� potrzeby jako cholerny emeryt?
Pocz�tkowo wydawa�o mi si� dziwne, �e nie musz� wsta-
wa� i jecha� co rano do roboty. Po siedemnastu latach nauki
i dziewi�ciu pracy zawodowej trudno mi si� by�o przyzwy-
czai� do takiej raptownej zmiany. Nie wiedzia�em, co robi�
z czasem. Po dwudziestu sze�ciu latach wykonywania cu-
dzych polece� trudno wzi�� w�asne sprawy w swoje r�ce.
A tak nawiasem m�wi�c, do czego w�a�ciwie doszed�em?
�a�� po miasteczku a� do zmierzchu. Nie ma tu pewnie
wi�cej ni� dwustu mieszka�c�w. Jest te� tylko kilka sklep�w,
bar i fryzjer. Wracam do swojej przyczepy i wcze�nie k�ad� si�
spa�. Ale ci�ko zasn�� w tak� "bia�� noc". Bo�e, jak trudno
czasem pozby� si� pewnych natr�tnych my�li! Kr��� obsesyj-
nie wok� jednej sprawy i nic nie mo�na na to poradzi�.
Po �niadaniu wyruszam zn�w do Yincentiego. Rano mia-
steczko wyra�nie si� o�ywia. S�ycha� nawo�ywania sprze-
dawc�w ryb, lutuj�cy garnki druciarz siedzi na ulicy i wali
m�otkiem, brz�cz� t�po o�le dzwoneczki. Nad wod�, gdzie
kobiety pior� bielizn�, jaka� dziewczyna �piewa monoton-
nym, dono�nym g�osem flamenco.
Par� minut po jedenastej pukam zn�w do niebieskich
drzwi. Ta sama starsza kobieta skinieniem g�owy zaprasza
mnie do �rodka i prowadzi do klitki na ko�cu d�ugiego ko-
rytarza. Siedzi tam za zagraconym biurkiem jaki� m�czy-
f zna. Domy�lam si�, �e to Yincenti, i przedstawiam si�. Vin-
centi podaje mi du��, wilgotn� d�o�. Ma na sobie wymi�ty
ciemny garnitur i jasnoniebiesk� koszul�, do tego rozlu�-
niony krawat. Siada i wskazuje mi krzes�o. Przystawiani
je do biurka. Yincenti ociera czo�o z�o�on� chusteczk�.
- Bardzo gor�cy dzie�, se�or, prawda? Dzi� w Maladze
bardzo gor�co.- Jego hiszpa�ski jest skr�towy i jakby lek-
ko zdeformowany.
16
Nie chc� mu zbyt d�ugo zawraca� g�owy, wi�c pytam go
miejsca, czy rzeczywi�cie gospodarstwo na pag�rku nale-
�y do niego. Pocz�tkowo nie mo�e si� po�apa�, o kt�re go-
spodarstwo chodzi, ale w ko�cu potwierdza, �e to jego w�a-
sno��.
- Chcia�bym je kupi�, se�or.
a. B�dzie
ichu, po-
paznok-
im w po-
m, si�ga
r cygara,
�da r�w-
, przycina-
niu przez
rry w dniu
i, cho� niby
alam sobie
arem ziemi
dw�ch mie-
i si� kr�ci�
Patrzy na swoj� z�o�on� chusteczk�, raczej mokr� ni�
brudn�. Odchyla si� do ty�u w swoim starym, bujanym fo-
telu, kt�ry skrzypi niemi�osiernie, po czym chowa chustecz-
k� do kieszeni marynarki i przechyla si� zn�w do przodu.
Pod sufitem br
-Ten dom j e
bardzo trudno
Znowu odch
tem zaczyna i
ciem wskazuj,
wietrze. Czek
do szuflady i
Zaczynaj�
ka�de innej n
nie� na najs�
my ko�c�wk
biurko ognia
trzydziestycl
pr�buj� rzu�
cygaro i ga�:
- Chcia�b;
przylegaj�c?
Cygaroje
si�cy, wi�c
w g�owie.
- No nie
Wci�� w
w palcach c
obserwuje.
- Musie]
�ci w Mad-
Pociera x^_.
godniej w fotelu. Potem podci�ga nogawk� i opiera kolano
o kraw�d� biurka. Ob�ok dymu zawisa w powietrzu razem
z chmar� much.
-By� mo�e... ewentualnie... ale to b�dzie trudne.
-Mog� mie� pieni�dze w ci�gu tygodnia.
Obserwuj� jego twarz; nie mo�na z niej odczyta� zbyt
wiele.
-Naprawd�, se�or, ja nie chc� niczego sprzedawa�. Je�li
sprzedam, to tylko dlatego, �e wci�� musz� to wszystko
remontowa�. A to kosztuje...
Zn�w pociera kciukiem o palec wskazuj�cy.
- Se�or Yincenti, ile pan chce za dom z hektarem ziemi?
Opuszcza kolano i nachyla si� w stron� biurka.
- Co najmniej pi��set tysi�cy peset, se�or.
Obliczam szybko w my�lach; to oko�o dziesi�ciu tysi�cy
dolar�w. Facet najwyra�niej bada grunt. Potrz�sam g�ow�
i postanawiam zacz�� od po�owy tej sumy.
- Se�or Yincenti, to troch� za du�o jak za dom bez wody
i elektryczno�ci. Mog� da� dwie�cie pi��dziesi�t tysi�cy
peset w got�wce, od r�ki.
Yincenti wstaje, bierze g��boki oddech, zapina dolny gu-
zik marynarki, ale nie wychodzi zza biurka. Je
wien, �e dobijemy targu. Siedz� i pal� spokojnie
garo. Yincenti siada z powrotem.
Po d�ugich targach - Bo�e, jak ja tego nie cierpi
na trzystu pi��dziesi�ciu tysi�cach. Mam te� za
pomiary grunt�w i sporz�dzenie dokumentacji. \
po kieliszku pachn�cego pi�mem wina, �eby uczi
akcj�. Yincenti m�wi, �e za�atwi geometr�, a kiedy
czy robot�, spiszemy umow�. Zn�w u�cisk d�o�:
darz odprowadza mnie do drzwi frontowych.
To wspania�e uczucie znale�� si� na �wie�ym p
Wrzucam wilgotne, zgas�e cygaro do rowu. Id�
gdyby nigdy nic, ale czuj� si� naprawd� podeksi
Jestem urodzonym specem od wicia gniazdek i
si� naprawd� wolny dopiero wtedy, kiedy wynajc
dom w Sherman Oaks i wyjecha�em. Nic na to ni<
tak� ju� mam natur�. , ,
Rozdzia� III
Przygl�dam si� pomiarom; nie mam nic lepszego do n
Musz� powiedzie�, �e ci faceci nieprawdopodobnie si�
dr��. Wytyczenie o�miu dzia�ek i wbicie ko�k�w zajmuj^ jm
tydzie�. Nie ma w nich �adnego zapa�u, �adnej zawod<^wej
dumy. Po prostu odwalaj� robot�, przed�u�aj�c to w nje.
sko�czono��.
Kiedy zostaje wbity ostatni ko�ek, wracam do Vincei^e_
go. Dokumenty s� gotowe. Udaj�, �e je studiuj�: s� ba^zo
zawi�e i wygl�daj� niezwykle oficjalnie. Chryste, zap}ace
chyba z p�tora tysi�ca peset za same znaczki!
Wyjmuj� pieni�dze, kt�re przelano mi do banku w Mala-
dze. Jest tego gruby plik. Najwi�kszy nomina� w Hiszpanjj
> to odpowiednik dwudziestu dolar�w. Yincenti liczy b�nk-_
my umow�. Sk�adam swoj� kopi�, wty^g^
(ciskam mu d�o� i wychodz�.
miasteczko do samochodu. Dzie� jest cje_
yste, rozrzedzone. Ruszam brzegiem wz^jU2
ik pracuje nier�wno, ale zanim dotr� do jro_
:any. Jad� powoli przez miasto, ocieraj �^ sje
e przed domami, w ko�cu wyje�d�an� na
?�. Skr�cam w rozwidlenie drogi, w st}one
iad�o�ci. Ma�o brakuje, �eby cholerny s�^,-,.
la; ma zbyt ci�k� g�r�, jak na taki tru^y
mu te� nap�du na cztery ko�a. Parkuj� na
pju kamiennego kr�gu i blokuj� ko�o kai^jg.
i z dachu namiot. Montuj�c go do boku P(.zy.
i� dwa dodatkowe pomieszczenia. Wyj�uje
i krzes�a i ustawiam je w namiocie.
^chodz�, �eby przyjrze� si� dok�adnie ^u_
le wszystkim b�d� musia� usun��
19
kozich bobk�w. Pokrywaj� pod�og� warstw� grub� na co
najmniej stop�. Zastanawiam si�, co z tym pocz��. Nie b�d�
potrzebowa� nawozu, bo absolutnie nie zamierzam niczego
uprawia�.
Obchodz� dom dooko�a. Zachodni naro�nik jest niebez-
piecznie os�abiony; wydobywano tu kiedy� �wir i osypuje
si� spod niego ziemia. Postanawiam, �e zbuduj� tu zbior-
nik i nape�ni� go �ajnem wyniesionym ze �rodka. Trzeba od
czego� zacz��.
Przez ca�e popo�udnie zbieram w okolicy kamienie. Zrzu-
cam je na stos przy naro�niku domu, kt�ry zamierzam
wzmocni�. O zmierzchu przygotowuj� sobie kilka kanapek,
wyci�gam krzes�o na �rodek kamiennego kr�gu i patrz�,
jak powoli zaczyna wszystko poch�ania� mrok. Tej nocy na
pewno nie b�d� mia� problemu z za�ni�ciem. W ko�cu za-
czynam przychodzi� do siebie po ostatnich prze�yciach.
Rano znosz� jeszcze wi�cej kamieni. Po lunchu odcze-
piam namiot i jad� do miasteczka. Rozgl�daj�c si�, znajduj�
na jego drugim kra�cu sk�ad, w kt�rym sprzedaj� cement.
Wykupuj� niemal ca�y zapas, jaki maj� - osiem work�w.
Najpierw kopi� g��boki r�w wzd�u� linii, na kt�rej ma
stan�� mur. Tej nocy r�wnie� �pi� jak suse�. Tego mi by�o
potrzeba. Wstaj� o �wicie i zanim nadejdzie po�udnie, ko�-
cz� fundament. Wod� bior� ze zbiornika w przyczepie, pia-
sek i �wir z pobliskiego w�wozu.
Po lunchu jad� do fontanny w miasteczku i nape�niam
wod� wszelkie naczynia, jakie uda�o mi si� zgromadzi�.
Kupuj� te� drewnian� murarsk� pack�, zast�pi mi kielni�.
Jest ju� ciemno, kiedy ko�cz� robot�. Pierwszego �r'
robi� dwie rundy z wod�. Pracuj� jak szalony, zreszf
Jba naprawd� jestem troch� szurni�ty. Wykorzyp"
mane dach�wki, robi�c z nich dreny.
Czuj� si� jak prawdziwy budowniczy. VT
nieria budowlana polega�a g��wnie n?
rach z cie�lami i kierownikami bv*
trz�sa si� i omawia do znudzer;
cu cz�owiekowi trudno uwie*-
Pracuj� ci�ko przez f
20
ze s�o�cem w�druj�cym po niebie. Zesztywnia� mi grzbiet,
Osa bicepsy, d�onie mam obola�e od cementu. Plecy mi
r�owiej�, robi� si� czerwone, w ko�cu zaczyna mi z�azi�
sk�ra. �pi� na brzuchu, ale �pi�.
Tej nocy przyczepa wydaje mi si� za ciasna. Budz� si�
j wychodz� na klepisko. Niebo jest jasne, usiane gwiazda-
mi ksi�yca nie wida�. Bior� koce, rozpo�cieram je na ka-
mieniach, natychmiast zasypiam i �pi� jak zabity. Wczes-
nym rankiem powietrze jest ch�odne i rze�kie, mg�y snuj�
si� nisko nad ziemi�. Otulam si� szczelniej kocem, zwijam
si� w k��bek i zn�w zasypiam. Kiedy robi si� cieplej, budz�
si�, czuj� zapach wilgotnej owczej we�ny. Kamienie s� mo-
kre od rosy. Wstaj� i wrzucam koce do przyczepy. Nie mam
poj�cia, kt�ra jest godzina, nie zak�adam zegarka od chwi-
li, kiedy zacz��em miesza� cement. Myj� si�, ubieram, wy-
nosz� z przyczepy chleb, ser i zimn� wod� z lod�wki. Siedz�
na skraju klepiska i patrz�, jak mg�y opadaj� w dolinie.
Tego wieczoru ko�cz� robot�. Czyszcz� narz�dzia z ce-
mentu, myj� si� i podziwiam feeri� barw zachodz�cego
s�o�ca. Bo�e, jaki to cudowny widok! Kiedy tylko gwiazdy
pojawiaj� si� na niebie, ubieram si�, wk�adam czyst� ko-
szul�, zeskrobuj� cement z but�w i ruszam do miasteczka.
Ataku- �nnie zapachy, d�wi�ki i �wiat�a; czuj� si� pod-
Jest sobota, ulice zaroi�y si� lud�mi. Id� do
k' Nm kieliszek malagi dulce. Bar jest pe�en
�dz�, rzucaj� muszle skorupiak�w prosto
n zapisuje m�j rachunek kred� na la-
;e m�czy�ni maj� na sobie podnisz-
^prasowane garnitury, ol�niewaj�co
T. g�adko ogoleni. Pocieram palca-
n.m si� od tygodnia. P�ac� nale�-
i sklepiku i kupuj� za dwa-
^&i wiklinowy kosz. U fryzjera
a lustrem, drugi czeka na swoj�
/ycofywa�, ale fryzjer dostrzega mnie
- tak nie mam dok�d i��, wi�c siadam
: wystrz�pione czasopisma.
21
Nadchodzi moja kolej, siadam przed lustrem, fryzjer re-
guluje podg��wek, opieram si� wygodnie. Fryzjer zanurza
p�dzel w s�oju z myd�em i zaczyna wciera� zimn� pian�
w moje policzki. W zak�adzie nie ma ju� wi�cej klient�w
- Senor Yincenti opowiada, ze sprzeda� panu dom za
pi��set tysi�cy peset. Czy to prawda, sefior?
Stoi przede mn�, kr�c�c p�dzlem w miseczce z pian�
i patrz�c mi w oczy.
- Za trzysta pi��dziesi�t tysi�cy.
Yincenti sk�ama� co do ceny; to dla mnie dobry znak.
-1 tak za du�o, senor.
Potakuj�. Fryzjer rozprowadza mi ch�odn� pian� na po-
liczkach. Odwraca si� w stron� umywalki, wraca, nachyla
si� nade mn�. Zarost chrz�ci pod brzytw�. Po ka�dym po-
ci�gni�ciu fryzjer wyciera ostrze w kawa�ek gazety.
- Yincenti to z�y cz�owiek, senor.
Zn�w kiwam g�ow�.
- Kradnie ludziom ziemi�. Nie lubi� go tu w miasteczku.
Naci�ga mi sk�r�, ujmuj�c dwoma palcami, �eby wygo-
li� zarost pod nosem i wok� ust, potem zwil�a d�onie zim-
n� wod� i masuje mi twarz.
- Przykro mi, senor, �e powiedzia�em panu, gdzie on
mieszka. To oszust.
Nie lubi�, kiedy ludzie okazuj� mi wsp�czucie. Mia�em
tego ostatnio a� nadto.
- Jestem bardzo zadowolony z tego domu i chcia�em panu
podzi�kowa� za pomoc w jego zakupieniu.
Wbrew moim intencjom brzmi to troch� niezr�cznie.
U�miecham si�. Fryzjer �ci�ga prze�cierad�o; daj� mu pi��
peset napiwku, prawie tyle, ile kosztuje samo golenie. Bio-
r� sw�j koszyk ~ ~'~'
- Senor, je�l
rodzinie...
Robi ruch, ji
bym, �e ostrze
wchodzi do za�-
j�c si� w nagrz
Pn� si� po z)
est przestronny, okolony murem placyk. Przecinam go
i siadam na wyst�pie muru.
Rozci�ga si� st�d wspania�y widok na miasteczko. Pr�-
buj� wypatrzy� drog� wiod�c� do mojego domu. S�odki aro-
mat kwiat�w pomara�czy miesza si� z intensywniejszym
zapachem hiszpa�skiej prowincji: sw�dem spalonego drew-
na woni� pokrytych ple�ni� mur�w, mokrego prania,
otwartych �ciek�w. Dym z ma�ych palenisk, na kt�rych go-
tuje si� posi�ki, wisi nad dachami. Od czasu do czasu s�y-
cha� podobny do skrzypu zardzewia�ych zawias�w ryk os�a.
Siedz� tak pod ko�cio�em prawie godzin�, potem wracam
przez miasteczko do domu. Ju� od dawna nie czu�em takie-
go wewn�trznego spokoju.
22
l
^Jjankn,
Rozdzia� IV
Nast�pnego dnia zabieram si� do czyszczenia domu z ko-
zich odchod�w. Jest to naprawd� koszmarna robota; pa-
skudztwo zalega warstwami skawalone i wyschni�te na
kamie�. Jedyna skuteczna metoda to wpycha� szpadel pod
skorup� i od�upywa� j� od pod�o�a. Przy drugiej porcji ury-
wa si� pa��k kosza i musz� go ci�gn�� po ziemi. Jeszcze
przed zmierzchem dno jest przetarte na wylot. Zmordowa-
�em si� tak, �e k�ad� si� spa� bez kolacji.
Rano id� do miasta, na placyk z fontann�. Zauwa�y�em,
�e przyprowadzaj� tu os�y, �eby je napoi�, zanim wyrusz�
w d� po zboczu. Siadam na kraw�dzi fontanny i czekam.
Pierwsze stado zbli�a si� uliczk� i kieruje si� do wody: sie-
dem osio�k�w i ch�opiec. Kiedy os�y pij�, ch�opiec przysiada
obok. U�miecham do niego.
-Czy to twoi-
Rzuca mi <- ^nie i wstaje.
- To os�y \
Wielki \iecie jednego z osio�k�w
przekr Mopiec opiera kij o fon-
tan" \
� tych os��w?
-'ego os�y.
\go kupi�?
1j-ii
^zuje Kij"
k. ' N
Test
m�ody,
U�miec
Odwzajemnj.
s�o�cu, ch�on�c
\
"leine stado, tym razem prowadzone przez starego m�czy-
ne zbli�a si� do fontanny. Ch�opiec przegania swoje os�y
� p�dzi je drog� w stron� g�r. M�czyzna siada po drugiej
stronie fontanny. Ma na sobie sp�owia��, po�atan� kurtk�,
ciemne, poplamione smarami spodnie, sanda�y i mi�kki
kapelusz z szerokim rondem. Opiera si� na grubej lasce.
Podchodz� i siadam obok niego. Stary dyszy ci�ko, bije od
niego dziwny zapach. Zn�w si� u�miecham.
-Buenos dias, senor.
Odchyla si� i zerka spod ronda kapelusza: ma m�tne,
zaczerwienione oczy i kr�tkie, siwe w�siki. Jego twarz jest
prawie tak samo brudna jak nogi.
- Czy nie sprzeda�by mi pan os�a, senor?
Stary spluwa do fontanny, mruga dwa razy nerwowo,
patrz�c na mnie w milczeniu.
- Dam panu p�tora tysi�ca.
Stary wierci si�, spluwa pod nogi i obcasem sanda�a wcie-
ra plwocin� w ziemi�. Zaczynam podejrzewa�, �e jest g�u-
chy. W ko�cu pokazuje na jednego z os��w, �redniego, sza-
rego, najbardziej kud�atego.
- To trzylatek, senor. Sprzedam go za dwa tysi�ce.
Patrzy mi prosto w oczy i mocno zaciska usta, wreszcie
podnosi si� i podchodzi do os�a. Zwierz� nie wygl�da ani
lepiej, ani gorzej od innych. Stary przytrzymuje mu �eb ra-
mieniem i odchyla wargi, �eby pokaza� ��te, d�ugie z�by.
Potem zgina mu po kolei nogi. Osio� wyrywa si�, wierzga,
ale nogi robi� wra�enie mocnych. Nie mam najmniejszego
Poj�cia o koniach ani os�ach. Udaj�c znawc�, przesuwam
r�k� wzd�u� n�g zwierz�cia, tak jak robi to stary. Kucamy
na kamieniach tu� obok os�a. R�ce starca zaciskaj� si� na
�asce, co pomaga mu utrzyma� r�wnowag�. Si�gam po port-
el. Stary zaciska d�onie tak mocno, �e niemal widz�, jak
Krew p�ynie jego grubymi, ciemnymi �y�ami.
-Dam panu tysi�c siedemset peset za os�a z uprz꿹
1 Jukami.
- Nie, senor.
podnosi wzroku. Trzymam pieni�dze, jeden
ot i kilka mniejszych, br�zowych.
24
- Uprz�� i juki s� prawie nowe, senor - m�wi stary.
Nie podnosi wzroku. Nie mam poj�cia, ile mo�e koszto-
wa� parciany kantar i juki.
- Senor, zap�ac� tysi�c sze��set bez kantara i juk�w.
Zn�w oblizuje wargi, potem pochyla si� do przodu i opie-
raj�c si� na lasce, wstaje.
- Pan idzie, senor. Pogadamy.
Idziemy do baru i pijemy wino, a tymczasem os�y kr�c�
si� niespokojnie ko�o fontanny. W ko�cu kupuj� zwierz�
z kantarem i jukami za tysi�c siedemset pi��dziesi�t peset.
Bez problemu doprowadzam os�a do domu. Na miejscu
przywi�zuj� go do zderzaka przyczepy i szykuj� sobie lunch.
Osio� stoi ze spuszczon� g�ow�; spodziewam si� najgorsze-
go. Porzekad�o "uparty jak osio�" musi si� odnosi� tak�e do
hiszpa�skich burros. Nadaj� mu imi� Jozue, w zwi�zku
z moim murem.
Po lunchu zaczynamy. Kiedy �aduj� �ajno do koszy, osio�
stoi spokojnie. Potem idzie za mn� pos�usznie pod mur,
gdzie zwalam �adunek do do�u. C� to za cudowny wynala-
zek te juczne zwierz�ta! Robota idzie me� razy szybciej. Do
wieczora czy� Mog� si�
teraz wyprost -ze� przez
okno bez schj<
Na noc za� iszcz� nie
zacz��em por; �liwie ry-
cze� i nie prze poro�ni�-
ty traw� skra oj � wod�
z mojego zbi�r woli sku-
ba� traw�; sta e �d�b�a.
Nie wiem, jak b�d� si�
musia� sporo r � : uje wcze-
snych gwiazd. we i i"?
spa�.
Po dw�ch d: d�w ca�y
dom jest oczys lo samej
pod�ogi. Czas ]
Rano pr�buj j cemen-
tu, a nie mam ok� Pra"
26
osami po ziemi. Na skraju miasteczka zsiadam i id�,
dz�c QSja Kupuj� dwa worki cementu i wk�adam po
\rm do ka�dego kosza. Wracamy do domu, Jozue bie-
lemiy1" "" � � rn 1 1 ' � � . . ,
'e truchcikiem obok mnie. lak w�a�nie powinno si� zyc.
Spieprzyli�my wszystko przez te maszyny i inne zdobycze
cywilizacji.
Do wieczora wozimy z Jozuem piasek i �wir z wykopu, a�
do chwili, kiedy osio� zaczyna si� potyka� pod ci�arem �a-
dunku. Jest prawie ciemno, gdy wypuszczam go na traw�.
Myj� si� i jem kolacj�, siedz�c na klepisku. Najwi�kszym
problemem b�dzie oczywi�cie woda. Przetransportuj� jej
tyle, ile trzeba do wylewki, ale potem b�d� musia� zacz��
kopa� studni�. Jak przypuszczam, najlepszym miejscem
b�dzie dno jaru.
Nazajutrz przywo�� wod� z miasta. Mieszam piasek,
�wir i cement bezpo�rednio na pod�odze: dolewam wody,
mieszam zn�w i wyr�wnuj�. To prymitywna metoda, ale
zdaje egzamin. Ka�d� kolejn� porcj� pokrywam powierzch-
ni� metra kwadratowego. Pierwszego dnia zu�ywam pi��
takich porcji.
Zabiera mi to trzy dni. W sobot� po po�udniu pod�oga
jest sko�czona. Myj� si� i id� do miasta - na zakupy i �eby
si� troch� rozejrze�. Odszukuj� miejscowego kowala i rysu-
j� mu, jakie mi b�d� potrzebne elementy, potem kupuj�
troch� prowiantu i id� do fryzjera, �eby pozwoli� sobie na
luksus golenia.
Tym razem krzes�o jest puste. Fryzjer odk�ada gazet�,
u�miecha si� i wita ze mn� u�ciskiem d�oni. Siadam i usi-
uj� odczyta� co� z dyplomu wisz�cego obok lustra. Du�e
Tn? � fantazM'nym ^oJu g�osz�: Senor DON CARLOS
'^*E RAMOS. Poni�ej mniejszymi literami TRZECIA
sA. Reszta jest zbyt ma�a, �ebym m�g� cokolwiek od-
L2ytac.
~ Jak tam pa�ski nowy dom, senor?
dzi�kuj�, �wietnie.
klas'6 I^am sPecJalnej ochoty na pogaw�dki. Czy ta trzecia
Cydua �dnosi si� do fryzjera, czy do zak�adu? Kto o tym de-
Je- Czy wypada go zapyta�? Mo�e si� obrazi�. Fryzjer
27
zaczyna mydli� mi twarz. Opieram si� wygodniej i odpr�-
�am. Dla mnie to absolutnie pierwsza klasa. Mimo �e fry-
zjer u�ywa tylko zimnej wody, piana jest obfita, st�d wnio-
sek, �e woda musi tu by� mi�kka.
Don Carlos zaczyna akurat operowa� brzytw�, kiedy od
drzwi dobiega jaki� sycz�cy d�wi�k. Udaje mi si� z�owi�
okiem jakie� poruszenie w lustrze. W drzwiach stoi dziew-
czyna. Fryzjer nieruchomieje na sekund� z soplem piany
zwisaj�cym u palca, a potem odwraca si� w stron� drzwi.
Dziewczyna jest smuk�a, ciemnow�osa, czarnooka, ma na
sobie czarn� sukienk� i szary fartuszek. W�osy ma sczesa-
ne g�adko do ty�u. W upstrzonym przez muchy lustrze wy-
gl�da jak Hiszpanka z kolorowego reklamowego obrazka.
Fryzjer zamyka drzwi i wraca do mnie. Zaczyna od nowa
nak�ada� pian�.
- To by�a moja c�rka, senor.
Zaczyna mnie goli� szybkimi, zamaszystymi poci�gni�-
ciami brzytwy.
- Przypomnia�a mi, �e mam dzi� zamkn�� wcze�niej ze
wzgl�du na fiest�.
- To dzi� jest jaka� fiesta?
- Moja �ona ko�czy dzisiaj czterdzie�ci lat, wi�c mamy
fiest� w domu.
Odwraca si� w stron� umywalki, sp�ukuje pian� z p�dzla
i si�ga na p�k� pojedna ze stoj�cych tam kolorowych butli.
- Powinien pan na�o�y� troch� brylantyny, senor. Ma pan
bardzo suche w�osy.
Potrz�sam g�ow� i wstaj�. Daj� mu dziesi�� peset i prze-
ci�gam d�oni� po twarzy.
- Prosz� ode mnie z�o�y� �onie najlepsze �yczenia.
Zbieram si� do wyj�cia.
- A mo�e by pan do nas dzisiaj wpad�?
Fryzjer stoi przy zlewie i czeka na moj� odpowied�, wy-
cieraj�c r�ce ma�ym bia�ym r�cznikiem, kt�ry zdj�� prze
chwil� z mojej szyi.
- Dzi�kuj� panu, ale nie s�dz�, �eby pa�ska �ona by a
zadowolona z takiej nieoczekiwanej wizyty obcego...
Fryzjer podchodzi do mnie i k�adzie mi r�k� na rarniem
28
l B�d� ta�ce, wino, �pie-
|�, ale to przecie� uroczy-
przyjdzie, senor.
et�.
l razu ze mn�, dobrze, se-
jj� sobie przypomnie�, kie-
urodzinowym. Nie przepa-
rezami.
� na drzwiach. Przyczesuje
ierze z wieszaka marynark�
wychodzimy. Don Carlos za-
�, przywi�zanym sznurkiem
l
� wreszcie stajemy przed jed-
nym z dom�w i pan iw^... puka do drzwi. Otwieraj� si�
natychmiast. Stoi w nich ta sama dziewczyna, wci�� ma na
sobie szary fartuszek. Na m�j widok spuszcza oczy i wpa-
truje si� w swoje stopy, drobne stopki w mi�kkich flanelo-
wych pantoflach.
Don Carlos wchodzi do domu pierwszy, nawo�uje. Potem
wraca i prowadzi mnie do kwadratowego pokoju z czerwo-
n� posadzk�. Rozsuwa kotar� i przechodzi do innego poko-
ju. Dziewczyna zamyka za mn� drzwi. Widz� male�k�,
mo�e trzyletni� dziewuszk�, kt�ra stoi w p�mroku i wpa-
suje si� we mnie. �ciany i sufit s� jasnoniebieskie, poma-
owane s� nawet krokwie. Gospodarz wraca z t�gaw� ko-
_� ojji�knej oliwkowej karnacji.
-Senor, to jest moja �ona, senora Ramos.
ani Ramos wyciera r�ce w r�bek fartucha i �ciska mi
energiczriie d�o�.
Odwt0 m�ja c�rka'Dolores-
bie W�raCam S^' sk�aiuam g�ow�, u�miechamy si� do sie-
k�ca aSciwie,dziewczyna prawie na mnie nie patrzy. Od-
S1^ znow do Paiu Ramos, kt�ra szepcze co� do m�a.
aw jestem, co takiego mu m�wi.
29
Pan Ramos prowadzi mnie na udekorowane serpentyna
mi patio, na kt�rym stoi pod �cian� uginaj�cy si� od j�dze
ni� st�. Nalewa mi wina i �pieszy powita� innych go�ci
kt�rzy ukazuj� si� w drzwiach. Przedstawia mnie kilku
pierwszym parom, ale wkr�tce obowi�zki gospodarza tak
go poch�aniaj�, �e znika. Postanawiam znale�� jaki� spo-
kojny k�t i stamt�d przyjrze� si� wszystkiemu.
S�ycha� o�ywiony gwar, kilku muzyk�w stroi instrumen-
ty. Potem wybijaj�c rytm na pud�ach gitar, zach�caj� pa�-
stwa Ramos�w, �eby rozpocz�li ta�ce jako pierwsza para
Pani Ramos zdj�a ju� wcze�niej fartuch; ma na sobie
kolorow� sp�dnic� i bluzk�. Staj� na �rodku patia i zaczy-
naj� taniec. Wygl�daj� zaskakuj�co m�odo jak na sw�j
wiek. Inna para wychodzi na �rodek, wszyscy klaszcz�
i przytupuj� rytmicznie. Czasem ta�czy a� pi�� par naraz,
przepychaj�c si� i ze �miechem wpadaj�c wzajemnie na sie-
bie. Dolores stoi w drzwiach, trzymaj�c wci�� na r�kach
dziewczynk�. Zastanawiam si�, jak ma�a ma na imi�. Pod-
nosi si� krzyk; wszyscy odwracaj� g�owy w stron� c�rl
pa�stwa Ramos.
Dolores oddaje dziecko matce i wkracza na �rodek r
ju. Ca�a jej nie�mia�o�� znika bez �ladu. Patrzy w �'
niebo nad patiem, i sk�ada r�ce na wysoko�ci twar
ry brzd�kaj� niepewnie, jakby na pr�b�, i cia�o P
czyna si� wi� jak w��. Dziewczyna kilka razy 1
cho w d�onie, potem zaczyna �piewa�, g��bol7
cym g�osem, kt�ry przechodzi w przenikliv
czas �piewaj�c i klaszcz�c, robi kilka dro1
naprz�d, ku skrajowi tanecznego kr�gu,
�rodek. Tempo gitarowego akompaniar
res zaciska usta i lekko unosi r�bek
czyna ta�czy�, jej ruchy s� gwa�tov
�on�. Nad pod�og� wzbija si� mgi
zawsze wprawia mnie w dziwne z
nych klubach.
Potem tancerka zastyga w bezruci^
ledwie dostrzegalnie, oddychaj�c g��boko
ty�u g�ow� i wygi�t� szyj�. Podchodzi do
30
a, bardzo blisko, rozlega si� imituj�cy bicie serca ryt-
' }omot gitar. Ch�opak trzyma d�onie z�o�one pod bro-
daTmtonuje g�o�n�, przejmuj�co smutn� pie��.
Dolores zn�w zaczyna ta�czy�, pstrykaj�c palcami w ryt-
micznym kontrapunkcie do gitarowych pochod�w. Ta�czy
zamaszy�cie, szerokimi �ukami, to jakby przeciwko za�pie-
wom, to zn�w w idealnej z nimi harmonii. M�czyzna sunie
tu� za ni�, napi�cie ro�nie. Ich taniec nabiera niewiarygod-
nej precyzji, g�os staje si� coraz bardziej natarczywy, gitary
przy�pieszaj�, tempo ro�nie a� do granic prawdopodobie�-
stwa.
gitary milkn�. Sp�dnica Dolores wci�� faluje i wi-
1 ' pojedyncze okrzyki i oklaski. Czuj� sucho��
" poci�gam �yk wina. Potem wszystko nagle
^i� si� szalone brawa.
'�^rumieniona, zlana potem i znika
'"> ze sk�rzanego buk�aka, kt�ry
W tym momencie u�wiada-
do nieprzytomno�ci.
Rozdzia� V
Nazajutrz nie chce mi si� pracowa�. Wyci�gam przednie
siedzenie z samochodu i ustawiam na klepisku. Podpieram
je kamieniami, �eby si� nie kiwa�o, potem rzucam si� na
nie i uk�adam w p�le��cej pozycji, ze zwieszonymi bez-
w�adnie r�kami. Jest piekielnie gor�co, pot sp�ywa mi
z ramion, kapie z palc�w. Wo� nagrzanego skaju miesza
si� z zapachem wina, kt�re wypi�em wczoraj.
�pi� z przerwami przez ca�y dzie�. Kiedy w ko�cu s�o�ce
zachodzi, parz� sobie dzbanek kawy, kroj� chleb i ser,
a potem id� na d�ug� przechadzk� �cie�k� prowadz�c�
w stron� g�r. Jest pi�kna noc, ksi�yc �wieci blado, niebo
l�ni od gwiazd. Wspinam si� na szczyt wzg�rza i pr�buj�
stamt�d �ledzi� obroty cia� niebieskich. Jest ju� dobrze po
p�nocy, kiedy k�ad� si� spa�.
Rano odpinam przyczep� i wyruszam do M Droga
jest nawet niez�a, ale o�ywiony ruch na au' M�-
gn�cej wzd�u� wybrze�a napawa mnie l�k
W Maladze parkuj� przy g��wnej ulic
Mijam targowisko i zapuszczam si� �
labirynt krzy�uj�cych si� uliczek. ZT
sklep z artyku�ami �elaznymi, w >
Bior� osiem dwumetrowych r
metr�w, dwie p�metrowe i k
mochodem pod sam sklep, r
ch� si� targuj� ze sprzedr
ko� do porozumienia.
Wracam na autostr
dzi� po sklepach. N
zakupy, w ko�cu
Dobrze jest h
32
ni�- Kowal nawet nie zacz�� roboty. Dochodz� do wniosku,
ze r�wnie dobrze mog� wszystko wykona� sam. Pirzed ku�ni�
stoi gromada dzieciak�w i starszych m�czyzn. Wykuwam
z kawa�ka metalu wiert�o. P�ac� dw�m malcom, �eby pod�li
troch� w miechy, a� uzyskam odpowiedni� temperatur�.
Potrzebna mi jest utwardzona stal. Mocuj� wiert�o do jednej
ze z��czek. W�a�ciciel ku�ni siedzi w kucki prz:y drzwiach
w gronie znajomk�w. Daj� mu sto peset za wykorzystanie
jego narz�dzi; robi wra�enie zadowolonego. Ci fa ceci zd��yli
mnie ju� uzna� za kogo� w rodzaju wsiowego g�upka.
Jad� do domu i po obiedzie dokonuj� lustracji wysch�ego
�o�yska, szukaj�c najlepszego miejsca do kopania.
Rano roz�adowuj� rury i taszcz� je do �o�yska. Przymo-
cowuj� wiert�o do jednej z nich, a potem przykr�cam kr�t-
sze, p�metrowe rury do obu ramion teownika, �eby zrobi�
uchwyt. Stawiam ca�e urz�dzenie na ziemi, bi or� g��boki
oddech i zaczynam wkr�ca� wiert�o w mi�kkie z3o�a piasku
i �wiru. Zanim pierwsza z d�u�szych rur zag��bi si� ca�ko-
wicie w ziemi, musz� dwukrotnie wybiera� piach. Odkr�-
cam teownik, przymocowuj� nast�pn� rur� za pomoc� jed-
nej ze z��czek, przykr�cam teownik do nowej rury i zaczy-
nam wiercenie od nowa. Kiedy rura zag��bia si� mniej
wi�cej do po�owy, natrafiam na piaskowiec i od tego mo-
mentu idzie mi znacznie wolniej. Ale do lunchu zag��biam
si� na jakie� dwana�cie st�p, co nie jest z�ym wynikiem.
Ostrz� swoje wiert�o g�adkim kamieniem. S�o�ce jest ju�
wysoko, kiedy zaczynam wkr�ca� trzeci� rur�. Musz� zro-
oic przerw�, �eby usun�� piasek. Zanim wkr�sc� czwarty
'mek rury, robi si� ciemno. Trudno mi w to samemu
sy�, ale zag��bi�em si� w ziemi� na dwadzde�cia czte-
Py Pr�buj� sobie to wyobrazi�, odmierzaj�c taki sam
-nek nad ziemi�. Jest to prawie tyle co dwupi�trowy
em kolacj� i mocz� moje p�cherze w zimnej wodzie. Czu-
f ^^nie, �e mam mi�nie, czego dot�d sobie nie u�wia-
arnia�em. Nawet le��c ju� w ��ku, wci�� czuj� zapach
wrni wydobywanej z g��bin. Jest to dziwna wo�, przypo-
minajaca spalenizn�.
33
O �wicie przyn�OCQwuj� pi�t� rur�. Zag��biam si� jeszcze
na dwie stopy, za^1TC\ wyci�gn� rur�, �eby j� opr�ni�. Tym
razem ziemia j es* ^ra�nie wilgotna!
Podniecony wPaclam rur� z powrotem i wierc� jeszcze
dwie stopy. Uwij^m ^i� jak w ukropie, roz��czam rury, wy-
ci�gam i znowu �^cz^. Rura z wiert�em jest zatkana g�st�
gliniast� mazi�. ^P^szczam zn�w wiert�o i zag��biam si�
jeszcze na dwie L Py. Zn�w wyci�gam na wierzch czarne
b�ocko. Pod��cza^1 s^�sty odcinek rury. Wiercenie idzie te-
raz �atwo, wi�c p^acVj� szybko.
Rura zag��bia sie w ziemi prawie pod w�asnym ci�a-
rem. W p� godzi� Vchodzi ca�a. Wyci�gam j�, ko�c�wka
jest wype�niona ^zaVnym b�ockiem o konsystencji g�stej
�mietany. Zagl�d^m do dziury, co jest w�a�ciwie �mieszne,
bo c� takiego mi^ Vm tam niby zobaczy�?
Przy��czam si�^m^ rur�. W ci�gu kilku minut zag��biam
si� na cztery stop^' BO czym wszystko nagle utyka. Wierc�
jeszcze p� godzi�^ ^ez �adnego rezultatu. Kiedy wreszcie
wyci�gam rur�, cPW Dygocz� z wysi�ku. Czubek wiert�a ^'
oblepiony b�otem zrf>ieszanym z od�amkami gra^'
rura jest mokra i*a Qdcinku jakich� dziesie^'
Odkr�cam wie/(tm)0 i tym razem za?1
rur�. Otw�r ma c^erdzie�ci sto-
j� tylko ko�c�wki r%y d�u
niej kamyk i nas�ac%j�. Sh-
m�wi. Przypomin3m sobie, �t
pi��dziesi�t st�p ^ir\ Wyci�g
dzenia, rozpl�tuj^' Przywi�zuj�
opon i opuszczam w $�b rury, a.
Wyci�gam j� z po^^em. Lina jet
, miu st�p. Zaczyn^"1 j� ssa�: woda
smak, ale nie jest z , na szcz�cie L
czynam wywija� i^ac* g�ow� uwi�zan� "M
to by�o lasso. (tm)
- Ja to pieprz�, ucWo si�!
Puszczam lin�, �%ija si� jak w��. Laow zagl�dam do
otworu. Teraz rm>s^ pomy�le�, jak wydoby� t� wod�. Je-
stem tylko trzydziescist�p od niej, ale nadal pozostaje poza
34
moim zasi�giem. Mog� zastosowa� pomp� r�czn� albo za-
prz�c Jozuego do kieratu po��czonego ze zbiornikiem, ale
wola�bym tego nie robi�. Do diab�a, przecie� Jozue jest te-
raz moim najbli�szym przyjacielem! Chodzi za mn� jak
szczeniak i wci�� si� domaga, �ebym go drapa� za uszami.
Wracam na wzg�rze i przygotowuj� sobie lunch: kanap-
k� z serem i z pomidorami. Podmuch wiatru posypuje mi
mas�o py�em. Zdrapuj� kurz z kanapki. Niebo jest jak zwy-
kle bezchmurne i b��kitne.
W ko�cu wpadam na pomys�. Oczywi�cie, tak nale�y to
zrobi�, trzeba wykorzysta� wiatr. Co� z niczego: takie roz-
wi�zanie przemawia do wyobra�ni.
Odbywam jeszcze trzy wyprawy do Malagi. Przywo��
stamt�d drewnie ^ki, rury, gwo�dzie, blach� i cz�ci
starej ci�^- ' wuj� to wszystko na baga�nik na
dach- nast�pne dwa tygodnie pracuj�
�zyszy mi gromada gapi�w. Nie
i e pracuj� i kiedy dzieci chodz�
V sze�� �mig i po��czywszy je,
�klecony wiatrak o �rednicy
cuduj� samolot,
�dni dwupoziomow� wie��.
<:>kich. Wie�a ma trzydzie-
aa jest w betonowym co-
lcie st�p wysoko�ci. Im-
^i.awie ca�y zapas cemen-
, ozue pomaga mi transportowa�
.iistaluj� poziom� o� wiatraka i wci�gam mon-
- smigi za pomoc� kr��ka linowego. Nasadzam wia-
-dK na o� i przymocowuj� go. Zawieszam to tak, �eby przy
zbyt wielkim wichrze wszystko si� automatycznie odhacza�o.
Potem, wykorzystuj�c przek�adnie ze starej ci�ar�wki,
montuj� pionowy dr�g ��cz�cy wiatrak z pomp�. Pomp�
niemieckiej produkcji znalaz�em w Maladze, zap�aci�em za
ni� dwie�cie dolc�w.
W sobot�, p�nym popo�udniem, udaje mi si� w ko�cu
z�o�y� wszystko do kupy. Wspinam si� na g�r�, wyci�gam
35
blokuj�ce kliny. Potem po�piesznie schodz� na ni�szy po-
ziom. Wielkie ko�o powoli rozkr�ca si� na wietrze. S�ysz�
dobiegaj�cy z do�u chlupot pompy. Wsysana do rur woda
bulgocze, wypychaj�c zat�ch�e powietrze. Wreszcie zaczy-
na strzyka� w nieregularnych spazmatycznych wytryskach,
najpierw brudna, potem czysta. Oblewa mi nogi i rozchla-
puje si� na ziemi. Stoj�, boj�c si� poruszy�, a woda leje si�
strumieniem, p�ynie po ziemi i wsi�ka w suche, piaszczy-
ste pod�o�e. Pozwalam, by tak przez chwil� ciek�a, bo chc�,
�eby si� oczy�ci�a, a potem wchodz� z powrotem na g�r�,
blokuj� mechanizm i od��czam ca�e urz�dzenie.
Rozdzia� VI
Tego wieczoru jad� do miasta. T'
ne ni� zwykle, wszyscy o-1
brudny, nie goli�em s1''
te� ostrzyc.
U fryzjera '
ka wtyk"
odbii
prawi,
Zaczj ^y odpo-
wiednio k ^-st jaka� re-
stauracja, ^czyna nak�ada�
pian� na mc_
- Nie, serio, ^r; wszyscy jedz� raczej
w domu. To prz. ^n Semana Santa.
Zupe�nie o tyn *mia�em. Jutro Niedziela Wielka-
nocna. Fryzjer okr^a mnie, staje przede mn� i wymachuje
mokrym p�dzlem do golenia.
-Senor, musi pan koniecznie przyj�� do nas na kolacj�.
Moja �ona cz�sto o pana pyta. W Hiszpanii tego dnia urz�-
dzamy wielk� uczt�.
Mam pe�no piany wok� ust. Podnosz� r�k�, jakby w obron-
nym ge�cie. Naprawd� nie wiem, co powiedzie�. Nie jestem
nawet pewien, czy mam ochot� sp�dzi� ca�y wiecz�r, m�-
wi�c po hiszpa�sku. To dla mnie strasznie m�cz�ce.
-Senor, dzi� b�dzie paella; to specjalno�� mojej �ony.
Musi pan przyj��.
Kiwam g�ow� i si� u�miecham. Fryzjer zaczyna goli� po-
37
kryty grub� warstw� piany zarost. Idzie mu to nawet g�ad-
ko, mimo �e rozrabia pian� zimn� wod�.
Sko�czywszy, przeby�a krzes�o, �ebym m�g� si� dobrze
przejrze� w lustrze. %gl�dam inaczej, znacznie lepiej, nie
tylko dlatego, �e je%m ogolony. Pan Ramos spryskuje
mnie bez ostrze�enia Wod� kolo�sk� o s�odkawym, mdl�-
cym zapachu i masujemi szczypi�c�, wilgotn� twarz. Przy-
k�ada do policzk�w zl0�ony r�cznik. Zapach jest ci�ki, du-
sz�cy, podobny do z�pachu bij�cego z mojej studni, cho�
�agodniejszy. Prawdop0(j0bnie jest to spos�b na dyskretne
zakomunikowaniem^ �e cuchn�. Nie mam w�a�ciwie mo�-
liwo�ci, �eby si� porz^nie umy�. Musz� jak najpr�dzej za-
instalowa� jaki� nat�ok.
Daj� mu sze��dziesi�t peset. I tak zamierza�em wyda� te
pieni�dze na obiad. Patrzy na mnie surowo i z powrotem
wciska mi pieni�dze d0 r�ki.
- Wystarczy norm%a zap�ata, senor.
Daj� mu pi�tna�cie peset i pr�buj� pokry� zmieszanie
u�miechem. Bo�e, n�praw(j� m'e wiem, jak si� zachowa�
w takich sytuacjach; Okazywanie we w�a�ciwy spos�b
wdzi�czno�ci jest chyU jedn� z najtrudniejszych rzeczy na
�wiecie. Nigdy si� te�0 m'e naucz�.
Albo jest to pora zamkni�cia zak�adu, albo te� pan Ra-
mos zamyka zak�ad, tedy chce, w ka�dym razie wychodzi-
my obaj.
-Je�li chce pan koi)jecznie mie� sw�j udzia� w kolacji, to
moja �ona z wdzi�czno�ci� przyjmie jakie� wino.
K�adzie mi r�k� n^ ramieniu, do kt�rego nie si�ga mi
g�ow�. Kupujemy w barze butelk� blanco i drug�, tinto, po
czym kr�tymi uliczka^ zmierzamy do jego domu. Tym ra-
' �em ja prowadz�; ichdom znajduje si� w pobli�u miejsca,
gdzie kobiety pior� bitfzn�, u st�p wzg�rza, na kt�rym stoi
ko�ci�.
Otwiera nam c�rk�pa�stwa Ramos. W�osy ma zwi�za-
ne z ty�u g�owy, �ci�gni�te tak mocno, �e a� oczy robi� jej
si� sko�ne, co nadaje jej nieco orientalny wygl�d. Ca�uje
ojca i wyci�ga do mnier�k�. Dotykam jej po raz pierwszy.
Ma na sobie cienk� niebiesk� sukienk� i lakierowane pan-
38
tofelki na p�askim obcasie. Sefiora Ramos wychodzi z kuch-
ni- Wygl�da na ucieszon� moim widokiem. T" ^czam jej
wino.
- Prosz� spocz��, senor. I musz� pan" 'e jest
jeszcze mn�stwo roboty w kuchni.
Odwraca si� i znika za kotar" -a
idzie za ni�.
- Prosz�, niech pan us1'
Senor Ramos wsk?"
nym na �rodku po1 ' .
ciwnej stronie r
w�skim sch'
-�ar-
lore,=
v oucha
.ai, ujmuje
dla niej ni�
ale m�wimy na ni� Tia.
y jak wtedy, kiedy �piewa.
,e� szcz�ciar�, �e masz tak�
pi�k.
Tia j. ^� bacznie, zw�aszcza ustom. Pewnie
nie rozui, __ niszpa�szczyzny.
Odczeku, .iwil�. To konwersacja na zwolnionych obro-
tach.
- Czy pracujesz tu gdzie� w miasteczku, Dolores?
-Tu nie ma pracy dla m�odych dziewcz�t. Mog�abym
Pracowa� w Maladze, ale ojciec nie chce si� zgodzi�. Zresz-
t� ja chc� by� z Tia. Pomagam tu mamie.
Jej twarz zn�w przybiera nieodgadniony wyraz. Zasta-
nawiam si�, co robi na g�rze senor Ramos. Dolores u�mie-
cha si� do mnie.
- A czym pan si� zajmuje, senor?
Jestem zaskoczony. Jest to pierwsze pytanie, jakie zada-
39
IJ
1
��
j� nowo poznanemu cz�owiekowi w Ameryce, ale po raz
pierwszy s�ysz� je z ust Hiszpanki.
-Jestem in�ynierem, specjalist� od aeronautyki.
Wyraz jej twarzy si� nie zmienia. Patrzy na mnie nieru-
chomym wzrokiem.
-Konstruuj� samoloty i rakiety.
Wyja�niam wszystko najdok�adniej, jak potrafi�. Zresz-
t� ona i tak ju� nie s�ucha. Z g�ry schodzi senor Ramos. Ma
na sobie bia��, wykrochmalon� koszul�, czarne spodnie
i czarne, l�ni�ce buty ze spiczastymi czubkami. Dolores
wraca do kuchni. Se�or Ramos siada na jej krze�le i bierze
dziecko na r�ce. Po chwili jego c�rka wraca i zaczyna szyb-
ko i wprawnie nakrywa� do sto�u. To swoisty rytua�. Se�o-
ra Ramos przynosi ci�ki, �eliwny garnek pe�en ry�u i r�
nych owoc�w morza. S� tam krewetki, mule i inne stw�r
ni�, kt�rych nie rozpoznaj�.
Senora Ramos nak�ada mi na talerz ogromn� por'
jest jaskrawo��ty. Senor Ramos nalewa wina. V
serca karczoch�w i bia�e talarki przypominaj �cf
ki recepturki. S� twarde i trzeba je d�ugo
jedn� palcami, �eby jej si� przyjrze�. Dolo-
trzyma na kolanach dziewczynk�, zaczy^
wszystkie strony ramionami. Wrzucam "gm.
i wszyscy wybuchamy �miechem, nawet ma�a IV
znakomicie odegra�a przed chwil� o�miornic�.
Senor Ramos pyta, co nowego zrobi�em w swoim go:^
darstwie. M�wi, �e ju� ca�e miasto gada o zwariowanym
cudzoziemcu i jego wie�y. Jaki� miejscowy �artowni� pu�ci�
te� w obieg plotk�, �e mam zamiar si� ukrzy�owa�, aby
uczci� Semana Santa.
� Zaczynam opowiada�, mocno zreszt� koloryzuj�c, o tym,
jak kupi�em Jozuego, wywierci�em studni� i zbudowa�em
wiatrak. Musia�o na mnie podzia�a� wino, bo mnie same-
mu wydaje si� �mieszne to, co m�wi�. Opowiadaj�c, �miej�
si� razem ze wszystkimi, a przecie� uchodz� za cz�owieka,
kt�ry nie ma w og�le poczucia humoru. Gerry twierdzi�a
zawsze, �e najwyra�niej brakuje mi odpowiedzialnej za to
cz�ci m�zgu. Problem w tym, �e traktuj� wszystko, co
m�wi� ludzie, b? ' -o serio i po prostu nigdy nie chwytam
zakamuflowar �pu.
Ko�cz�
trysn�a n
do przor"
- C1
K
-tan��em na szczycie wie�y i jak
Senor Ramos a� wychyli� si�
vd� ma pan tam wod�?
-ci� krzes�a i wybu-
k�j ona �ona zry-
.1 odpraw