6095
Szczegóły |
Tytuł |
6095 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6095 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6095 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6095 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Alexander Lowen
Duchowo��
cia�a
AGENCJA WYDAWNICZA
JACEK SANTORSKI & CO.
Warszawa 1991
Tytu� orygina�u: The Spirituality of the Body
Copyright (c) 1990 by Alexander Lowen, M.D.
Right for the Polish edition by Jacek Santorski
ISBN 83-85386-00-9
T�umaczenie: Stefan Sikora
T�umaczenie motta: Dorota Do��ga
Redakcja merytoryczna: Jacek Santorski
Redakcja: Anna Brzezi�ska i Jadwiga Ry�ko
Redakcja techniczna: Marek Ry�ko
Opracowanie graficzne: Zbigniew Tomaszczyk
Sk�ad komputerowy: MacroSoft/Polski T^X
Wsp�praca edytorska: Ryszard Gra�y�ski
Jacek Santorski & Co. Agencja Wydawnicza
03-930 Warszawa, ul. Nobla 25/3 tel./fax 17-89-36
Druk: P.P.U. �ATEXT"
Gdynia, ul. Beniowskiego 7A
tel. 20-95-73, 21-83-25
tlx 0512649 gele
Ludzie m�drzy wyczytaj� Twoje przesz�e losy
z Twego wygl�du, kroku, zachowania.
Cech� ca�ej natury jest ekspresja siebie.
Nawet najdrobniejszy szczeg� cia�a co� wyjawia
Cz�owiek jest jak wspania�y zegar. Jego twarz
jak prze�roczysta tarcza to, co dzieje si� w �rodku wyra�a.
RALPH WALE*O EMERSON
Spis tre�ci
Wst�p 9
1 � Duchowo�� i gracja 13
2 � Poj�cie energii 27
3 � Oddychanie 43
4 � Wdzi�czne cia�o: utrata gracji 60
5 � Odczuwanie i uczucia 72
6 � Seksualno�� i duchowo�� 89
7 � Uziemienie: ��cznik z rzeczywisto�ci� 104
8 � Strukturalna dynamika cia�a 122
9 - Twarz� do �wiata 144
10 � Spok�j umys�u 159
11 � Mi�o�� a wiara 168
12 � Serdeczny umys� 175
Obja�nienie wybranych termin�w 185
Wst�p
W ksi��ce tej spr�buj� ods�oni� duchowe oblicze zdrowia. Zoba-
czymy, �e subiektywne poczucie zdrowia jest odczuwaniem �ywot-
no�ci i przyjemno�ci z cia�a, uczuciem, kt�re urasta niekiedy do
rado�ci. W takich w�a�nie stanach odczuwamy pokrewie�stwo ze
wszystkimi �ywymi istotami i dostrzegamy nasz� ��czno�� ze �wia-
tem. Natomiast b�l izoluje i odcina nas od innych. Gdy jeste�my
chorzy, zdrowie jest niweczone nie tylko przez odczuwane symp-
tomy, ale tak�e przez izolacj�, jak� nam one narzucaj�.
Zobaczymy r�wnie�, �e zdrowie przejawia si� obiektywnie we
wdzi�ku ruch�w cia�a, w cielesnym blasku czy promieniowaniu
(czasami m�wimy o kim�, i� �promienieje zdrowiem") oraz w mi�k-
ko�ci i cieple cia�a. Ca�kowita nieobecno�� tych cech oznacza
�mier� lub �mierteln� chorob�. Im nasze cia�o mi�ksze i plastycz-
niejsze, tym bli�si jeste�my zdrowia. W miar� jak z wiekiem nasze
cia�o usztywnia si�, tym bli�si jeste�my �mierci.
Aldous Huxley opisuje trzy postacie wdzi�ku: gracj� zwierz�t,
wdzi�k ludzki oraz wdzi�k duchowy, czyli �ask�1 (u�yty tu angielski
termin �grace" oznacza wdzi�k, gracj�, ale tak�e stan �aski - przyp.
t�um.). Tak wi�c wdzi�k duchowy ��czy si� z uczuciem zadowole-
nia wy�szego rz�du. Wdzi�k ludzki znajduje odbicie w zachowaniu
osoby wobec innych i mo�na go dok�adniej okre�li� jako �aska-
wo�� czy urok osobisty. Gracj� zwierz�c� znamy z obserwacji dzi-
kich stworze� na wolno�ci. Lubi� obserwowa� wiewi�rki bawi�ce
si� w�r�d drzew. Niewielu ludziom udaje si� chocia�by przybli-
�y� do wdzi�ku wiewi�rek i pewno�ci ich ruch�w. Tak�e zwinny
1 Aldous Huxley, The Perennial Phibsophy (New York: Harper
& Row, 1954), str. 89-91. Wydanie polskie: Filozofia wieczysta.
Wydawnictwo Pusty Ob�ok, Warszawa 1989.
10 Wst�p
lot jask�ek mo�e przyprawi� o niemy zachwyt. W wi�kszym lub
mniejszym stopniu wszystkie dzikie zwierz�ta posiadaj� t� pi�kn�
cech� wdzi�cznego poruszania si�. U ludzi, wed�ug Huxleya, gracja
zwierz�ca pojawia si�, gdy otwieramy si� na �cnot� s�o�ca i ducha
powietrza", zamiast maltretowa� swe cia�a i zak��ca� dzia�anie na-
szej wrodzonej zwierz�cej inteligencji2.
Jednak�e ludzie nie �yj� i prawdopodobnie nie s� w stanie �y� na
tej samej p�aszczy�nie co wolne zwierz�ta, dla kt�rych wed�ug Hux-
leya zarezerwowana jest pe�nia zwierz�cej gracji. Taka jest natura
cz�owieka, �e musi on �y� �yciem �wiadomym w czasie. Oznacza
to, jak pisze Huxley, �e �gracja zwierz�ca nie jest ju� wystarcza-
j�cym elementem �ycia i musi by� uzupe�niana �wiadomym wy-
borem pomi�dzy dobrem a z�em"3. Trzeba uzna� zasadno�� ar-
gument�w Huxleya, lecz nawet je�li gracja zwierz�ca nie wystar-
cza cz�owiekowi, by przej�� przez �ycie, mo�e by� ona jednak ko-
nieczna. Innymi s�owy, czy mo�liwe jest zachowanie prawdziwie
pe�ne uroku i �askawo�ci, je�eli brak mu podbudowy w postaci cie-
lesnego wdzi�ku? Kiedy cz�owiek rozmy�lnie przyjmuje styl pe�en
gracji, lecz nie zakotwicza go w cielesnym odczuwaniu przyjemno-
�ci, urok jego jest jedynie fasad� wzniesion�, by wzbudza� podziw
i mami� �wiat.
Przed zjedzeniem owocu z zakazanego drzewa wiadomo�ci do-
brego i z�ego, jak czytamy w Biblii, cz�owiek �y� w Raju bez sa-
mo�wiadomo�ci, podobnie jak inne zwierz�ta. By� niewinny i zna�
rado�� �ycia w stanie �aski. Wraz z poznaniem dobra i z�a przysz�a
odpowiedzialno�� za dokonywane wybory i cz�owiek straci� swoj�
niewinno��, sta� si� �wiadomy siebie i niespokojny. Harmonia, jaka
istnia�a mi�dzy cz�owiekiem a Bogiem, mi�dzy cz�owiekiem a na-
tur�, zosta�a zniszczona. Zamiast b�ogos�awionej niewiedzy, homo
sapiens do�wiadczy� teraz niewyg�d i chor�b. Cz�� odpowiedzial-
no�ci za t� utrat� harmonii Joseph Campbell przypisuje tradycji
chrze�cija�skiej, kt�ra oddziela ducha od cia�a. �Chrze�cija�skie
oddzielanie materii i ducha, dynamizmu �ycia i warto�ci ducho-
wych, naturalnego wdzi�ku i nadprzyrodzonej �aski, w istocie oka-
leczy�o natur�"4.
2 Ibid., str. 166.
3 Ibid., str. 269.
4 Joseph Campbell, The Power ofMyth (New York: Simon & Schu-
ster, 1988), str. 199. W przygotowaniu wydanie polskie w: Jacek
Santorski & Co. Agencja Wydawnicza, Warszawa 1991.
Wst�p 11
Za tradycj� chrze�cija�sk� stoi judeogrecka wiara w wy�szo�� ro-
zumu nad cia�em. Gdy oddziela si� umys� od cia�a, duchowo�� staje
si� zjawiskiem intelektualnym - wiar�, a nie witaln� si�� - podczas
gdy cia�o staje si� po prostu mi�sem na szkielecie z ko�ci lub,
jak widzi je wsp�czesna medycyna, laboratorium biochemicznym.
Pozbawione ducha cia�o cechuje niski stopie� �ywotno�ci i brak
wdzi�ku. Jego ruchy s� cz�sto mechaniczne, gdy� w du�ym stopniu
decyduje o nich umys� czy wola. Gdy duch wst�puje w cia�o, dr�y
ono z podniecenia, skacze z entuzjazmu niczym potok spadaj�cy
po zboczu g�ry, lub porusza si� p�ynnie, jak rozlana po r�wninie
g��boka rzeka. �ycie nie zawsze up�ywa g�adko, lecz gdy kto� ca-
�ymi dniami zmuszony jest popycha� swe cia�o si�� woli, oznacza
to, �e dynamika jego cia�a zosta�a powa�nie zak��cona, nara�aj�c
go na choroby.
Prawdziwa gracja cia�a nie jest czym� wyuczonym, lecz stanowi
cz�� naturalnego wyposa�enia cz�owieka jako jednego z boskich
stworze�. Jednak gdy raz zostanie utracona, mo�na j� odzyska�
jedynie przez przywr�cenie cia�u jego duchowo�ci. Aby to uczy-
ni�, nale�y zrozumie�, dlaczego i w jaki spos�b jego wdzi�k zo-
sta� utracony. Ale poniewa� nie da si� odzyska� zagubionej rze-
czy, je�eli nie wiemy, co konkretnie zgubili�my, musimy zacz�� od
przestudiowania cia�a naturalnego - cia�a, w kt�rym ruch, uczu-
cie i my�l stapiaj� si� w czynno�ci pe�ne wdzi�ku. B�dziemy bada�
cia�o jako oddzielny, samopodtrzymuj�cy si� system energetyczny,
kt�ry wsp�reaguje ze �rodowiskiem i kt�rego przetrwanie od �ro-
dowiska zale�y. Spojrzenie na cia�o z perspektywy energetycznej
pozwoli nam zrozumie� istot� wdzi�ku cielesnego i duchowo�ci
cia�a bez popadania w mistycyzm. Doprowadzi nas to do poznania
zwi�zku uczuciowo�ci z wdzi�kiem. Przy braku uczu� ruchy staj�
si� mechaniczne, a my�li zamieniaj� si� w abstrakcje. Cz�owiekowi
za�amanemu na duchu, kt�rego dusza pe�na jest nienawi�ci, mo-
�emy oczywi�cie prawi� kazania o mi�o�ci, lecz trudno oczekiwa�,
�e odniesie to jaki� skutek. Je�li natomiast uda si� nam przywr�ci�
mu ducha, mi�o�� bli�niego zab�y�nie w nim na nowo. Zbadamy
zatem niekt�re z zaburze�, kt�re �ami� ducha cz�owieka, pomniej-
szaj� wdzi�k jego cia�a i podkopuj� jego zdrowie. Ze�rodkowanie
uwagi na wdzi�ku jako kryterium zdrowia, pozwoli nam zrozumie�
wiele problem�w emocjonalnych, jakie trapi� istoty ludzkie, a tak�e
rozwija� wdzi�k, kt�ry sprzyja zdrowiu.
Duch i materia ��cz� si� w poj�ciu wdzi�ku, a raczej �aski. W teo-
logii �ask� definiuje si� jako �wp�yw boski, dzia�aj�cy w sercu, aby
12 Wst�p
je odrodzi�, u�wi�ci� i zachowa�". Mo�na by j� r�wnie� okre�li�
jako boski duch, dzia�aj�cy w ciele. Ten duch odczuwany jest jako
naturalny wdzi�k cia�a, a tak�e postrzegany we wdzi�cznej postawie
cz�owieka wobec wszelkich stworze� boskich. Wdzi�k, czyli �aska,
jest stanem �wi�to�ci, kompletno�ci, ��czno�ci z �yciem i jedno�ci
z tym, co boskie. A poj�cia te s� synonimami zdrowia.
1
Duchowo��
i gracja
NASZE d��enie do zdrowia mo�e przynie��
rezultaty tylko wtedy, gdy dysponujemy pozytyw-
nym modelem zdrowia. Definiowanie zdrowia jako braku choroby
jest uj�ciem negatywnym, poniewa� takie spojrzenie na cia�o przy-
pomina spos�b, w jaki mechanik patrzy na samoch�d, w kt�rym
potrafi wymieni� poszczeg�lne cz�ci, nie naruszaj�c sprawno�ci
ca�ego pojazdu. Nie mo�na tego samego powiedzie� o �adnym �y-
wym organizmie, a ju� na pewno nie o ludziach. Mamy bowiem
zdolno�� odczuwania, jakiej nie posiadaj� maszyny; poruszamy si�
spontanicznie, czego �adne urz�dzenie nie potrafi; jeste�my tak�e
g��boko powi�zani z innymi �ywymi organizmami i z przyrod�.
Nasza duchowo�� wywodzi si� z tego w�a�nie poczucia ��czno�ci
z si��, czy te� porz�dkiem, pot�niejszym ni� my sami. Nie ma tu
doprawdy znaczenia, jak t� si�� nazwiemy ani te� czy, jak Hebraj-
czycy, pozostawimy j� bezimienn�.
Je�eli przyjmiemy, �e istoty ludzkie s� stworzeniami duchowymi,
musimy r�wnie� przyj��, i� zdrowie ma zwi�zek z duchowo�ci�.
Jestem przekonany, �e utrata poczucia ��czno�ci z innymi lud�mi,
zwierz�tami i natur� powa�nie zak��ca zdrowie umys�owe. Na p�a-
szczy�nie kulturowej nazywamy takie zak��cenie anomi�. Na pozio-
mie jednostki ludzkiej okre�lamy je jako uczucie izolacji, osamot-
nienia czy pustki, kt�re mo�e doprowadzi� do depresji, a w ostrzej-
szych przypadkach nawet do schizoidalnego wy��czenia si� z �ycia.
Na og� nie dostrzega si� faktu, �e gdy po��czenie ze �wiatem ze-
wn�trznym zostanie przerwane, to nast�puje r�wnie� utrata ��czno-
�ci ze swym cielesnym �ja". To w�a�nie brak odczuwania cia�a le�y
14 Duchowo�� cia�a
u pod�o�a depresji i stan�w schizoidalnych. Wynika on z obni�onej
�ywotno�ci cia�a, spadku jego ducha witalnego czy kondycji ener-
getycznej. W istocie nie da si� oddzieli� zdrowia umys�owego od
zdrowia fizycznego, bowiem prawdziwe zdrowie ��czy w sobie oby-
dwa aspekty osobowo�ci. Mimo to medycyna nie dysponuje �ad-
nymi sprawdzonymi kryteriami fizycznymi dla obiektywnej oceny
zdrowia umys�owego. Daje si� ono mierzy� tylko brakiem niepo-
koj�cych element�w osobowo�ci pacjenta i rodzajem zg�aszanych
przez niego dolegliwo�ci.
Obiektywnie zdrowie umys�owe objawia si� �ywotno�ci� cia�a,
kt�r� mo�na dostrzec w bystro�ci spojrzenia, kolorze i cieple sk�ry,
spontaniczno�ci wyrazu, o�ywieniu cia�a oraz elegancji ruch�w.
Szczeg�lnie wa�ne s� oczy, b�d�ce oknami duszy. W nich mo�emy
dostrzec �ycie ducha, kt�ry tkwi w cz�owieku. W przypadkach, gdy
duch jest nieobecny, jak w schizofrenii, oczy s� puste. W stanach
depresji oczy s� smutne, a cz�sto maluje si� w nich g��boka roz-
pacz. W osobowo�ci z pogranicza tych stan�w oczy bywaj� matowe
i nieruchome, co �wiadczy, �e funkcja postrzegania - w sensie ro-
zumienia tego, co si� widzi - zosta�a upo�ledzona. W wi�kszo�ci
przypadk�w takie zmatowienie oczu daje si� odnie�� do ci�kich
prze�y� i przera�aj�cych sytuacji z dzieci�stwa. Poniewa� oczy s�
wa�ne dla naszych stosunk�w z innymi lud�mi i otaczaj�cym �wia-
tem, przeanalizuj� ich funkcj� dok�adniej w rozdziale 9, zatytu�o-
wanym �Twarz� do �wiata". Ludzie o �ywych, b�yszcz�cych oczach
zwykle patrz� sobie prosto w twarz, utrzymuj�c kontakt wzrokowy,
kt�ry jest ��czem uczuciowym z drug� osob�. �ywy kolor i ciep�o
sk�ry s� wynikiem obfitego dop�ywu krwi do zewn�trznych warstw
cia�a - z serca dzia�aj�cego pod wp�ywem �boskiego" ducha. Duch
ten przejawia si� tak�e w �ywo�ci cia�a i gracji ruch�w. Mieli racj�
Grecy twierdz�c, i� zdrowy duch mo�e istnie� tylko w zdrowym
ciele.
W �wietle powy�szego wywodu mo�na zapyta�, czy leczenie cho-
roby umys�owej bez zwracania uwagi na kondycj� cia�a ma sens i ro-
kuje powodzenie oraz czy mo�na leczy� chorob� cia�a, nie uwzgl�d-
niaj�c stanu duchowego pacjenta. Odpowied� musi brzmie�: tak
i nie. Gdy celem terapii jest wyeliminowanie uci��liwego objawu,
wy��czne skoncentrowanie si� na ograniczonym fragmencie osoby,
u kt�rej ten objaw wyst�puje, jest sensowne i mo�e okaza� si� sku-
teczne. Prawie ca�a praktyka medyczna stosuje ten rodzaj leczenia.
Nie przywraca ono jednak pe�ni zdrowia ani nie dzia�a te� na przy-
czyn� le��c� u pod�o�a schorzenia, tzn. na czynniki osobowo�ciowe
Duchowo�� i gracja 15
stanowi�ce o sk�onno�ci danej osoby do zachorowania. Nie zawsze
oczywi�cie zachodzi konieczno�� wnikania w te sprawy. Je�eli kto�
z�amie ko�� lub gdy zainfekuje mu si� rana, mo�na oddzia�ywa�
bezpo�rednio na chore miejsce, aby przyspieszy� gojenie. Mimo
ograniczonego podej�cia do chor�b medycyna Zachodu osi�gn�a
zadziwiaj�ce rezultaty w ich leczeniu. Chocia� jej stosunek do cia�a
jest mechanistyczny, to znajomo�� jego mechaniki, zar�wno w za-
kresie strukturalnym, jak i biochemicznym, pozwoli�a lekarzom na
dokonywanie nieomal cud�w. Ten typ medycyny ma jednak wy-
ra�ne ograniczenia, kt�rych jej praktycy nie chc� dostrzec. Wiele
z najpowszechniej wyst�puj�cych chor�b jest odpornych na takie
podej�cie. Schorzenia dolnego odcinka kr�gos�upa, kt�remu cz�sto
towarzysz� zaburzenia nerwu kulszowego, cz�sto atakuj� mieszka�-
c�w kraj�w zachodnich, ale niewielu chirurg�w ortoped�w rozumie
ten problem i potrafi go skutecznie leczy�. Innymi chorobami nie
poddaj�cymi si� wiedzy lekarskiej s� artretyzm i schorzenia reu-
matyczne. Znana jest te� nieust�pliwo�� raka. Przypomn�, �e s� to
choroby ca�ego organizmu i mo�na je zrozumie� tylko poprzez ca-
�o�ciowe spojrzenie na cz�owieka. Zrozumienie choroby nie zawsze
prowadzi do jej wyleczenia, lecz^ bez tego zrozumienia na pewno
nie uda si� przywr�ci� cz�owiekowi pe�ni zdrowia.
Kilka lat temu leczy�em kobiet� cierpi�c� na ostre zaburzenia je-
litowe. By�a ona uczulona na wiele produkt�w, w��cznie z chlebem,
cukrem i mi�sem. Spo�ycie kt�regokolwiek z tych pokarm�w wy-
wo�ywa�o u niej skurcze �o��dka i biegunki, kt�re j� wyczerpywa�y
i os�abia�y. Z konieczno�ci musia�a przestrzega� �cis�ej diety. Mimo
wielkiej ostro�no�ci n�ka�y j� ataki biegunki. Boryka�a si� z nie-
dowag� i niedoborem energii. Oczywi�cie zasi�ga�a porady wielu
lekarzy, kt�rych badania wykazywa�y, �e jej jelita s� zaka�one pa-
so�ytami - zar�wno ameb�, jak i grzybkiem. Lekarstwa, jakie jej
przepisywano, przynosi�y jednak kr�tkotrwa�� ulg�. Paso�yty wyda-
wa�y si� znika�, by wkr�tce pojawi� si� ponownie.
Jako terapeuta pozna�em j� dobrze. Nazwijmy j� Ruth. Ruth by�a
kobiet� filigranow�, ca�kiem przystojn�, o �adnej twarzy. Dwie ce-
chy jednak�e powa�nie zak��ca�y jej urod�. Jej du�e oczy pe�ne by�y
strachu i by�a tak�e kr�tkowidzem. Doln� szcz�k� mia�a niezwykle
napi�t� i wysuni�t� do przodu. Nadawa�o to jej twarzy wyraz nieu-
st�pliwo�ci, jak gdyby m�wi�a: �Nie uda si� wam mnie zniszczy�".
Na tle przestrachu maluj�cego si� w jej oczach, szcz�ka wydawa�a
si� m�wi�: �Nie b�d� si� was ba�a". Ruth nie zdawa�a sobie sprawy
z owego przestrachu.
16 Duchowo�� cia�a
Podczas analizy wyp�yn�y nast�puj�ce informacje: Ruth by�a je-
dynym dzieckiem �ydowskich rodzic�w, kt�rzy wyemigrowali do
USA wkr�tce po wojnie, jeszcze przed urodzeniem c�rki. Jak usta-
lili�my, ka�de z rodzic�w mia�o problemy emocjonalne. Matka by�a
kobiet� przestraszon� i pe�n� obaw. Ojciec by� chorowity, ale bar-
dzo pracowity. Ruth scharakteryzowa�a swe dzieci�stwo jako nie-
szcz�liwe. Czu�a, �e matka by�a do niej wrogo usposobiona i �e
nazbyt obci��a�a j� domowymi obowi�zkami, kt�re nie pozosta-
wia�y jej czasu na zabaw�. By�a te� wobec niej krytyczna. Ruth nie
mog�a sobie przypomnie� ciep�a czy bliskiego kontaktu fizycznego
ze swoj� matk�. Wobec ojca natomiast zachowa�a ciep�e uczucia
i czu�a, �e j� kocha�. Odsun�� si� od niej jednak, gdy by�a jeszcze
ma�a.
Duch Ruth zosta� z�amany, jednak jej cia�o nie by�o go ca�kiem
pozbawione. W jej ciele istnia�a pustka �wiadcz�ca, �e jej duch
jest s�aby. Nie by�a agresywna. Z wielk� trudno�ci� osi�ga�a do-
bre samopoczucie. Jej oddech by� p�ytki, a poziom energii niski.
Zdawa�a sobie spraw�, jak trudno przychodzi jej wyci�gn�� r�k�
do innych, co przypisywa�a swojej nieufno�ci wobec ludzi. Jej pro-
blem z jelitami skojarzy� mi si� z t� w�a�nie nieufno�ci�, a tak�e
z niezdolno�ci� do przyjmowania i wch�aniania po�ywienia. By�o
to tak, jak gdyby na mleko swojej matki reagowa�a jak na tru-
cizn�. Piersi� karmiona by�a kr�tko i mimo �e nie mog�a sobie
przypomnie� momentu odstawienia od piersi, ten w�a�nie moment
uzna�em za pierwszy powa�niejszy uraz w jej �yciu. Z pewno�ci�
wrogo�� matki by�a truj�ca. Drugi powa�ny uraz stanowi�a utrata
bliskiego kontaktu z ojcem, spowodowana w du�ej mierze zazdro-
�ci� matki o jego mi�o�� do Ruth. Odsuni�cie si� ojca uczyni�o j�
bezbronn� wobec wrogo nastawionej matki i da�o jej poczucie, �e
nikomu ju� na niej nie zale�y.
Mimo moich wysi�k�w aby pom�c Ruth, pozostawa�a ona wo-
bec mnie nieufna. Chocia� po ka�dym seansie czu�a si� bardziej
�ywotna, poprawa ta by�a nietrwa�a. A� wydarzy�a si� rzecz zaska-
kuj�ca. Ruth mia�a przyjaci�k�, kt�ra opowiedzia�a jej o pewnej
kobiecie zajmuj�cej si� uzdrawianiem w ramach religii Christian
Science1. Ruth odby�a kilka wizyt u tej kobiety i ta opowiedzia�a
jej o uzdrowicielskiej mocy wiary w Jezusa Chrystusa. Wyja�ni�a te�
Ruth, �e dusza jest nie�miertelna i �e chocia� cia�o mo�e umrze�,
cz�owiek �yje nadal w swej duszy. Podkre�li�a r�wnie�, �e Ruth
1 Bliski psychologii, humanistyczny ruch duchowego rozwoju wy-
wodz�cy si� z nowatorsko pojmowanego chrze�cija�stwa (red.)
Duchowo�� i gracja 17
uto�samia si� ze swoimi dolegliwo�ciami. Mog�aby jednak prze-
rwa� t� identyfikacj� poprzez u�wiadomienie sobie, �e objawy cho-
roby s� cz�ci� jej cia�a, a nie duszy. Ruth rzek�a w�wczas do mnie:
�Prosz� sobie wyobrazi� mnie, �yd�wk�, wierz�c� w Jezusa Chry-
stusa".
Niezwyk�� spraw� by�o to, �e dolegliwo�ci u Ruth ca�kowicie
ust�pi�y. Wygl�da�a i czu�a si� dobrze. Nawet spo�ywanie pokar-
m�w, na kt�re by�a uczulona, nie powodowa�o ju� nieprzyjemnych
reakcji. Wygl�da�o to na cud wiary, gdy� wiara jest w stanie przy-
nie�� efekty wygl�daj�ce na cuda. Wierze po�wi�c� zatem jeden
z nast�pnych rozdzia��w. To cudowne wyzdrowienie Ruth daje si�
jednak wyt�umaczy� na innej p�aszczy�nie.
Wyja�nienie opiera si� na tezie, �e dolegliwo�ci i patologiczny
stan jelit u Ruth stanowi�y jej identyfikacj� z matk�, kt�r� Ruth
postrzega�a jako kobiet� upo�ledzon� i cierpi�c�. Szczeg�ln� ce-
ch� ludzkiej natury jest to, �e tego typu uto�samianie si� jest za-
wsze skierowane na prze�ladowc�. Ruth, jak widzieli�my, czu�a si�
gn�biona przez matk�, ba�a si� jej i nienawidzi�a. R�wnocze�nie
bardzo jej wsp�czu�a i mia�a wobec niej ogromne poczucie winy.
W pod�wiadomo�ci, tzn. w swoim duchu, by�a z matk� zwi�zana.
Musia�a wi�c cierpie�.
Dla �yd�wki przyj�cie Chrystusa oznacza zerwanie z rodzin�
i w�asn� przesz�o�ci�. Czyni�c to, Ruth uwolni�a swego ducha od
patologicznych wi�z�w z cierpieniem swojej matki, przynajmniej
na jaki� czas, pokonuj�c tym samym chorob�. W j�zyku psychote-
rapii nazywamy to prze�omem. Prze�om jest wa�nym krokiem do
przywr�cenia zdrowia i uwolnienia ducha pacjenta, wymaga jed-
nak utrwalenia. Po tym prze�yciu Ruth by�a bardziej zrelaksowana,
cho� jej twarz pozosta�a nadal napi�ta, oczy przestraszone, a ra-
miona skurczone. Zator, kt�ry uwi�zi� jej ducha, zaczyna� p�ka�,
ale Ruth wiedzia�a, �e musi jeszcze rozwi�za� kilka problem�w
i pracowa� ze swym cia�em, by odzyska� gracj�.
Inn� pacjentk�, kt�ra osi�gn�a prze�om w terapii poprzez uwol-
nienie swego ducha, by�a Barbara. Ta blisko sze��dziesi�cioletnia
kobieta od przesz�o dziesi�ciu lat cierpia�a na ci�g�e ataki bie-
gunki. Spo�ycie cukru lub czegokolwiek s�odkiego zwykle wywo-
�ywa�o atak. Czynnikiem dodatkowym by� stres, poniewa� ataki
zdarza�y si� cz�ciej, gdy przebywa�a poza domem lub miejscem
zamieszkania. Najwi�kszym �r�d�em napi�� by�o jednak dla niej
drugie ma��e�stwo, pe�ne konflikt�w. Mimo swych k�opot�w Bar-
bara niech�tnie szuka�a pomocy uwa�aj�c, �e sama powinna ra-
18 Duchowo�� cia�a
dzi� sobie z problemami. Gdy w ko�cu rozpocz�a terapi�, post�p
by� bardzo powolny. Barbara uwa�a�a, �e musi sama kontrolowa�
przebieg terapii w ten sam spos�b, w jaki kontrolowa�a swoje �ycie.
Kontrola oznacza�a pow�ci�ganie uczu� i bezemocjonalne reago-
wanie na wszelkie sytuacje. Obawia�a si�, �e trac�c pe�n� kontrol�
i folguj�c uczuciom mo�e wpa�� w ob��d.
Prze�om u Barbary nast�pi� dopiero wtedy, gdy zda�a sobie
spraw�, �e przegra�a. Jej ma��e�stwo znalaz�o si� na kraw�dzi roz-
padu i ogarn�a j� panika. Gdy po raz pierwszy od wielu lat Bar-
bara zacz�a przyznawa� si� przed sam� sob� do swych uczu�, za-
�ama�a si� i rozp�aka�a. Czu�a, �e przegra�a i �e jest zagubiona.
W m�odo�ci zawsze by�a �ma�� c�reczk�" swojego tatusia i zawsze
wierzy�a, �e potrafi zaspokoi� oczekiwania swojego m�czyzny i za-
trzyma� go przy sobie. Utrata pierwszego m�a, kt�ry j� odumar�,
nie zak��ci�a tej iluzji. Po sesji, podczas kt�rej si� rozp�aka�a, po-
czu�a silny gniew wobec ojca za to, i� z�ama� sw� po�rednio wyra-
�on� obietnic�, �e b�dzie j� kocha�, je�li b�dzie �grzeczna". Bycie
grzeczn� dziewczynk� oznacza�o dla niej powstrzymywanie si� od
okazywania uczu�, jak r�wnie� bycie sprytn� i siln�. Taka postawa
sprawdza�a si�, jak si� wydaje, w jej pierwszym ma��e�stwie, w kt�-
rym by�a stron� sprawuj�c� kontrol�. Nie da�o to jednak efekt�w
w drugim, kt�re spowodowa�o wzrost potrzeby kontroli. W rezul-
tacie nabawi�a si� zespo�u nadwra�liwo�ci jelita grubego, kt�ry pod
wp�ywem stresu powodowa� napady biegunki. Po prze�omie w tera-
pii napady u Barbary ust�pi�y; pocz�tkowo przypisywa�a to staran-
nemu unikaniu cukru. Dopiero gdy pewnego razu uleg�a �aknieniu
na s�odycze i mimo to nie nast�pi�y �adne przykre konsekwencje,
zda�a sobie spraw�, �e uwolni�a si� od tego problemu. Stanowi�o
to tak�e uleczenie duchowe, gdy� daj�c upust uczuciom uwolni�a
r�wnie� swego ducha.
Przypadek Ruth ukazuje potencja� si�y duchowej w leczeniu
cia�a. Christian Science znana jest z wiary w t� si�� i ze stoso-
wania jej w swoim programie uzdrawiania. Jednak�e medycyna
�wiata zachodniego, z racji swojej mechanistycznej orientacji, nie
chce uzna� tej si�y, kt�ra jest zasadniczym elementem medycyny
Wschodu. Na Wschodzie skupia si� uwag� na zachowaniu zdrowia,
a nie na leczeniu choroby. Wymaga to jednak ca�o�ciowego, ho-
listycznego spojrzenia na zdrowie, obcego medycynie zachodniej.
Na ca�ym obszarze Wschodu zdrowie jest powszechnie postrze-
gane jako stan r�wnowagi czy te� harmonii, mi�dzy tym co indy-
widualne a tym co uniwersalne. Zasada ta le�y u podstaw praktyki
Duchowo�� i gracja 19
taijiquan2, programu �wicze� nastawionych na wyrobienie w cz�o-
wieku poczucia jedno�ci z kosmosem poprzez p�ynne i wdzi�czne
ruchy. Ta sama zasada funkcjonuje w medytacji, kt�ra zmierza do
wyciszenia umys�u jednostki po to, by mog�a ona odczu� swego du-
cha wewn�trznego i poczu� sw� ��czno�� z duchem uniwersalnym.
Poj�cie r�wnowagi i harmonii odnosi si� r�wnie� do dw�ch wiel-
kich si�, kt�re Chi�czycy nazywaj� yin i yang. Te dwie si�y, jedna
wyra�aj�ca ziemi�, a druga niebo, powinny si� w jednostce r�wno-
wa�y�, tak jak r�wnowa�� si� we wszech�wiecie. Chorob� mo�na
postrzega� jako brak r�wnowagi mi�dzy nimi.
Choroby Ruth i Barbary daj� si� zrozumie� jako nier�wnowaga
tych si�. Dwie dzia�aj�ce tu si�y mo�na uto�samia� z ego i cia�em,
my�l� i uczuciem, dobrem i z�em. W obydwu przypadkach nier�w-
nowaga uwidoczni�a si� w dominacji g�owy nad cia�em. Dla Ruth
by� dobr� znaczy�o by� wra�liw� na cierpienie matki i negowa� w�a-
sne potrzeby. Dla Barbary by� dobr� znaczy�o by� sprytn� i siln�,
a by� z��, to by� uczuciow�. W niniejszej ksi��ce stale podkre�la�
b�d� potrzeb� harmonii ego i cia�a jako podstawy gracji i prawdzi-
wej duchowo�ci.
Wa�ne jest, by�my zdawali sobie spraw�, �e wschodnie i zachod-
nie filozofie i religie patrz� na duchowo�� - czyli poczucie ��czno�ci
z wy�szym porz�dkiem - z r�nych punkt�w widzenia. Podczas gdy
my�l Wschodu postrzega duchowo�� jako zjawisko cielesne, my�l
Zachodu traktuje j� przede wszystkim jako funkcj� umys�u. R�-
nic� t� mo�na inaczej wyrazi� stwierdzeniem, �e na Zachodzie du-
chowo�� jest g��wnie spraw� wiary, a na Wschodzie bardziej spraw�
uczucia. To prawda, �e wiara mo�e wp�ywa� na uczucia, tak jak
uczucia mog� okre�la� przekonania. W historii Ruth widzieli�my,
w jak wielkim stopniu wiara w Chrystusa i nie�miertelno�� duszy
mo�e wp�yn�� na procesy cia�a. Z drugiej strony prze�ycie trans-
cendentalne, w kt�rym odczujemy si�� ducha, mo�e sk�oni� nas do
wiary w b�stwo lub wiar� t� wzmocni�. Musimy jednak uzna�, �e
istnieje zasadnicza r�nica mi�dzy tymi dwoma spojrzeniami na re-
lacj� cz�owieka z jego �wiatem. Wsch�d zawsze przejawia� wi�kszy
szacunek dla przyrody ni� Zach�d, w przekonaniu, �e dobro cz�o-
wieka zale�y od jego harmonii z natur�. Tao jest przecie� drog�
natury. Zach�d, przynajmniej w ci�gu kilku ostatnich stuleci, zmie-
rza do przej�cia kontroli i w�adzy nad przyrod�, a r�nica ta jest
widoczna w zachodniej postawie wobec cia�a. Cz�owiek Zachodu
2 Tai chi ch 'uan w obecnie przyj�tej w Polsce transkrypcji
20 Duchowo�� cia�a
my�li o zdrowiu cielesnym w kategoriach sprawno�ci, dobrej kon-
dycji pozwalaj�cej mu przepracowa� ca�e �ycie, tak jak o sprawnej
maszynie. Postaw� t� mo�na dostrzec w �wiczeniach fizycznych,
jakim si� oddaje, takich jak podnoszenie ci�ar�w czy trening na
specjalnych maszynach. Wschodnie �wiczenia, takie jak joga czy ta~
ijiquan, odzwierciedlaj� zainteresowanie �ywotno�ci� cia�a - czyli
jego duchowo�ci�.
Historia utraty gracji (w znaczeniu wdzi�ku, ale tak�e �aski) po-
wtarza si� przy narodzinach ka�dej nowej osoby. Jak ka�dy inny
ssak, niemowl� ludzkie rodzi si� w stanie zwierz�cej gracji, mimo
�e przez kilka nast�pnych miesi�cy jego ruchy s� nieporadne. Musi
bowiem wyrobi� sobie dopiero koordynacj� mi�ni, kt�ra z czasem
pozwoli mu porusza� si� na tyle sprawnie, by zaspokoi� swoje po-
trzeby. Nawet pe�na wdzi�ku sarna zaraz po urodzeniu niezgrabnie
gramoli si�, by po raz pierwszy stan�� na nogach. �aden jednak
organizm zwierz�cy nie musi robi� �wiadomych wysi�k�w, by roz-
wija� koordynacj�, jest ona bowiem zaprogramowana genetycznie
i rozwija si� sama w miar� wzrastania cia�a.
Ju� w pierwszych miesi�cach �ycia niemowl� wykonuje ruchy
naprawd� pe�ne wdzi�ku. Najbardziej oczywistym przyk�adem jest
wysuwanie ust, by dosi�gn�� matczynej piersi i possa� j�. W tym
ruchu, przypominaj�cym rozchylanie si� p�atk�w kwiatu pod wp�y-
wem promieni porannego s�o�ca, jest jaka� mi�kko��, s�odycz
i p�ynno��. Usta s� tym obszarem cia�a niemowl�cia, kt�ry doj-
rzewa najpierw; ich ssanie za� jest mu niezb�dne do �ycia. Na-
tomiast wielu doros�ych, kt�rych w �yciu spotka�em i z kt�rymi
pracowa�em, nie potrafi wysuwa� ust w spos�b naturalny i pe�ny.
U wielu wargi s� �ci�gni�te i twarde, a szcz�ki napi�te, co nadaje
twarzy ponury wyraz. Niekt�rzy maj� nawet trudno�ci z szerokim
otwarciem ust. W zaledwie kilka miesi�cy po urodzeniu niemowl�
potrafi wyci�gn�� r�k�, by dotkn�� cia�a matki mi�kkim, delikat-
nym ruchem, kt�ry jest bardzo wdzi�czny.
Niemniej w trakcie dorastania dzieci wcze�niej czy p�niej trac�
sw�j wdzi�k, trac� �ask�, w miar� jak zmuszone s� poddawa� si�
zewn�trznym oczekiwaniom, kosztem s�uchania swych wewn�trz-
nych impuls�w. Gdy ich w�asne impulsy k��c� si� z nakazami ro-
dzic�w, dzieci ucz� si� szybko, �e zachowanie takie jest z�e. Je�eli
dziecko trwa w z�ym zachowaniu, zostaje samo zakwalifikowane
jako z�e. W niemal wszystkich przypadkach impulsy i zachowania
bardzo ma�ych dzieci s� niewinne, a dziecko jest po prostu wierne
swojej naturze. Typowym przyk�adem jest tu zachowanie dziecka
Duchowo�� i gracja 21
zm�czonego, kt�re chce, by je wzi�� na r�ce. Tymczasem matka
sama mo�e by� zm�czona, zaj�ta lub mo�e nie�� ci�ki pakunek, co
nie pozwala jej podnie�� dziecka. W tej sytuacji p�acz�ce dziecko
doprowadza matk� do rozpaczy sw� odmow� chodzenia. Niekt�re
matki karc� dziecko i ka�� mu przesta� p�aka�. Je�li jego denerwu-
j�ce zachowanie trwa nadal, matka mo�e je uderzy�, co powoduje
jeszcze wi�cej �ez. Jak dot�d, w niniejszym przyk�adzie, dziecko
nie utraci�o swej gracji. Dop�ki potrafi ono p�aka� w pe�ni, jego
cia�o pozostanie mi�kkie. Niemowl�ta cz�sto do�wiadczaj� frustra-
cji i b�lu, co powoduje, �e ich ma�e cia�ka napinaj� si� i sztyw-
niej�; ten stan nie trwa jednak d�ugo. Wkr�tce podbr�dek dziecka
zaczyna dr�e� i wybucha ono p�aczem. Gdy przez cia�o przecho-
dz� fale p�aczu, jego sztywno�� rozp�ywa si� i napi�cie topnieje.
Nadchodzi jednak czas, �e dziecko zostaje skarcone za p�acz, musi
zdusi� w sobie spazmy i prze�kn�� �zy. W tym w�a�nie momencie
jest ono �wypchni�te" ze stanu �aski i staje si� kim�, kto nie jest ju�
w stanie �pod��a� ku b�ogo�ci", jak zaleca� Joseph Campbell.
Innym naturalnym uczuciem, trudnym do przyj�cia dla wielu ro-
dzic�w, jest gniew, zw�aszcza gdy jest skierowany przeciwko nim sa-
mym. A jednak dzieci spontanicznie atakuj� rodzic�w, kiedy czuj�,
�e si� je ogranicza lub narzuca im swoj� wol�. Niewielu rodzic�w
potrafi zaakceptowa� gniew swojego dziecka, poniewa� zagra�a on
ich w�adzy i kontroli. Tak czy inaczej, b�d� oni uczy� swoje dziecko,
�e gniew jest z�ym zachowaniem i zostanie ukarany. Nawet tak nie-
winne czynno�ci, jak bieganie, ha�asowanie czy zachowywanie si�
w spos�b aktywny potrafi� zirytowa� niekt�rych rodzic�w, kt�rzy
��daj�, by dziecko si� uspokoi�o, zachowywa�o grzecznie i siedzia�o
cicho.
Dla wielu dzieci lista zachowa� nakazanych i zakazanych jest
bardzo obszerna. Pewien zakres kontroli ze strony rodzic�w jest
oczywi�cie konieczny w wychowywaniu, niemniej spraw� kluczow�
staje si� nazbyt cz�sto nie to, co dobre dla dziecka, lecz to, co
odpowiada rodzicielowi. Ten konflikt przeradza si� bardzo cz�sto
w walk� o w�adz�. Nie ma tu znaczenia, kto wygra w takim kon-
flikcie, poniewa� przegrane s� obydwie strony. Bez wzgl�du na to,
czy dziecko si� podda, czy te� b�dzie si� buntowa�, przerwana zo-
staje ni� mi�o�ci ��cz�ca dziecko z ojcem lub matk�. Wraz z utrat�
mi�o�ci duchowo�� dziecka ulega zniszczeniu i traci ono gracj�.
Utrata gracji jest zjawiskiem fizycznym. Dostrzegamy to w spo-
sobie, w jaki ludzie poruszaj� si� lub stoj�. W ramach konsultacji
cz�sto widuj� pacjent�w cierpi�cych na powszechn� dolegliwo��,
22 Duchowo�� cia�a
jak� jest depresja. Jak pisa�em w swej wcze�niejszej pracy3, depre-
sja wp�ywa nie tylko na my�li danej osoby, ale tak�e na jej ruchy,
apetyt, oddychanie i wytwarzanie energii. Aby w pe�ni zrozumie�
t� chorob�, przygl�dam si� cia�u. Bardzo cz�sto dostrzegam osob�
stoj�c� w postawie grzecznego ch�opca lub dziewczynki i czekaj�c�,
a� jej si� powie, co ma zrobi�. Ta nie�wiadoma postawa sta�a si�
cz�ci� ich osobowo�ci, wchodz�c w struktur� ich cia�a. Gdy u�wia-
damiam pacjentom znaczenie takiego sposobu stania, niezmiennie
potwierdzaj�, �e byli uwa�ani przez rodzic�w za grzeczne dzieci.
Takie �dobre" dzieci wyrastaj� na wydajnych pracownik�w, lecz
je�li nie nast�pi radykalna zmiana w ich osobowo�ci, to nigdy nie
osi�gn� pe�nej �ywotno�ci i wdzi�ku.
Cz�sto si� m�wi, �e jeste�my ukszta�towani przez nasze prze�y-
cia, lecz teraz chc� to powiedzie� jak najbardziej dos�ownie. Na-
sze cia�a odzwierciedlaj� nasze prze�ycia. Dla zilustrowania tego
stwierdzenia opisz� trzy przypadki z w�asnej praktyki. Pierwszy do-
tyczy psychologa z Holandii, kt�ry by� uczestnikiem seminarium,
jakie prowadzi�em wiele lat temu w Instytucie Esalen. Post�pu-
j�c zgodnie z rutynow� ju� praktyk� w terapii bioenergetycznej,
mam zwyczaj szuka� w ciele danej osoby wskaz�wek co do jej
prze�y�. Cia�o tego cz�owieka wykazywa�o niezwyk�e zaburzenie,
a mianowicie g��bokie na sze�� cali wci�cie czy wg��bienie po le-
wej stronie cia�a. Nigdy przedtem takiego wg��bienia nie widzia-
�em i nie by�em w stanie go sobie wyt�umaczy�. Kiedy zapyta�em
Holendra, w jakich okoliczno�ciach ono wyst�pi�o, powiedzia�, �e
pojawi�o si� jako niewielka wkl�s�o�� w lewym boku, gdy mia� lat
jedena�cie. W ci�gu trzech nast�pnych lat wkl�s�o�� pog��bi�a si�,
osi�gaj�c stan, w jakim je zobaczy�em. Holender nie zwraca� si�
z tym nigdy do lekarza, poniewa� wg��bienie nie utrudnia�o mu
normalnego funkcjonowania. Zapyta�em go, czy wydarzy�o si� co�
wa�nego w jego �yciu, gdy mia� jedena�cie lat. Odpar�, �e jego
matka wysz�a w�wczas powt�rnie za m�� i �e zosta� on wys�any
do szko�y z internatem. To stwierdzenie nie wywar�o wra�enia na
pozosta�ych osobach w grupie, ale dla mnie by�o ono znacz�ce.
Natychmiast poj��em znaczenie tego wci�cia: to tak jakby czyja�
r�ka mocno go odepchn�a.
Drugi przypadek stanowi� m�ody cz�owiek o tak szerokich ra-
mionach, z jakimi nigdy przedtem si� nie spotka�em. Gdy podczas
konsultacji zwr�ci�em na to uwag�, opowiedzia� mi o swoim ojcu,
3 Alexander Lowen, Depression and the Body: The Biological Basis
ofFaith and Reality (New York: Penguin, 1973).
Duchowo�� i gracja 23
wyra�aj�c si� o nim jak o cz�owieku, kt�rego bardzo podziwia�.
Powiedzia�, �e kiedy�, gdy w wieku lat szesnastu wr�ci� do domu
ze szko�y wojskowej, ojciec poprosi�, by stan�� obok niego przed
lustrem. M�ody cz�owiek spostrzeg�, �e wzrostem dor�wnuje ojcu,
i uderzy�a go my�l, �e gdyby jeszcze bardziej ur�s�, to spogl�da�by
na ojca z g�ry. Od tamtego dnia nie ur�s� ju� ani o centymetr,
natomiast poszerza�y mu si� barki. Sta�o si� dla mnie oczywiste, �e
ca�a energia wzrostu zosta�a skierowana na boki, by uchroni� syna
od przero�ni�cia ojca.
Trzecim przyk�adem mo�e by� przypadek m�odego cz�owieka
o wysokim wzro�cie, ok. 190 cm. Narzeka�, �e czuje si� odci�ty od
�ycia. M�wi�, �e podczas chodzenia nie czuje dolnych cz�ci swych
n�g ani te� swych st�p. Gdy stawia� krok, nie umia� wyczu�, kiedy
jego stopa uderzy o ziemi�4. Wzrost sw�j osi�gn�� ca�kiem gwa�-
townie, gdy mia� oko�o czternastu lat. Gdy wypytywa�em go o jego
�ycie, opowiedzia�, �e w owym czasie jego ojciec wyprowadzi� si� ze
wsp�lnej sypialni rodzic�w i zaj�� pok�j ch�opca. Ten z kolei zmu-
szony by� spa� na poddaszu. Wed�ug jego w�asnych s��w, odczu� to
jak �kopniaka w g�r�".
Dla wi�kszo�ci ludzi tego rodzaju urazy emocjonalne nie wy-
daj� si� dostatecznie mocne, by mog�y spowodowa� tak zauwa-
�alne zniekszta�cenia cia�a. Jednak�e, jak do�wiadczy�em, g��bia
i si�a uczu� cz�owieka cz�sto wyra�aj� si� w reakcjach cia�a. Ka�de
prze�ycie, kt�rego cz�owiek do�wiadcza, dotyka jego cia�a i zapi-
suje si� w umy�le. Je�eli prze�ycie jest przyjemne, to wp�ywa ono
pozytywnie na jego zdrowie, witalno�� i gracj� cia�a. W przypadku
prze�y� bolesnych, negatywnych, jest odwrotnie. Je�li dana osoba
potrafi odpowiednio zareagowa� na odniesiony uraz, to jego sku-
tek nie b�dzie trwa�y, jako �e cia�o si� goi. Je�eli natomiast reakcja
zostanie zablokowana, uraz pozostawia na ciele pi�tno w postaci
chronicznego napi�cia mi�niowego.
Rozwa�my, co si� dzieje z dzieckiem, kt�re jest uczone, i� p�acz
jest zachowaniem nie do przyj�cia. Odruch p�aczu tkwi w ciele
i musi zosta� w jaki� spos�b zablokowany, je�li nie mo�e by� wyra-
�ony. Aby opanowa� ten odruch, mi�nie bior�ce udzia� w p�aczu
musz� si� skurczy� i pozosta� w tym napi�tym stanie, dop�ki od-
ruch p�aczu nie wyga�nie. Odruch ten jednak nie zamiera, a jedynie
wycofuje si� do wn�trza cia�a, gdzie tkwi w pod�wiadomo�ci. Daje
4 Przypadek ten zosta� dok�adnie opisany w pracy: Alexander Lo-
wen, TheLanguage oftheBody (New York: Macmillan, 1971).
24 Duchowo�� cia�a
si� go po latach uaktywni� poprzez terapi� lub jakie� silne prze�y-
cie. Dop�ki to nie nast�pi, w�a�ciwy zesp� mi�ni - w tym wypadku
mi�nie ust, szcz�k i gard�a - pozostaj� w chronicznym napi�ciu.
O tym, �e stanowi to cz�sty problem, �wiadczy powszechno�� ze-
sztywnienia szcz�k, kt�re w ci�kiej postaci znane jest jako zesp�
stawu skroniowo-szcz�kowego.
Ilekro� w ciele wyst�puje chroniczne napi�cie mi�niowe, natu-
ralne odruchy s� nie�wiadomie blokowane. Dobrym przyk�adem
jest tu przypadek m�czyzny, kt�rego mi�nie barkowe by�y do
tego stopnia napi�te i skurczone, �e nie by� on w stanie unie�� r�k
nad g�ow�. Owo zablokowanie stanowi�o przypadek hamowania
impulsu podniesienia r�ki na rodzica. Gdy go zapyta�em, czy by�
kiedykolwiek w stanie rozz�o�ci� si� na swego ojca, odpar�, �e nigdy.
My�l, �e m�g�by go uderzy�, by�a dla niego tak samo nie do przyj�-
cia, jak dla jego ojca. Niemniej konsekwencj� owego zahamowania
by�o zniszczenie naturalnego wdzi�ku ruch�w ramion.
Kilka lat temu by�em w Japonii �wiadkiem, jak dziecko oko�o
trzyletnie ok�ada�o pi�ciami swoj� mam�. Wra�enie zrobi�o na
mnie to, �e matka nie uczyni�a niczego, aby je powstrzyma� lub
aby mu w jakikolwiek spos�b odda�. Dowiedzia�em si� p�niej,
�e dopiero gdy dziecko uko�czy sze�� lat, uczy si� je kontroli po-
trzebnej do wyrobienia umiej�tno�ci towarzyskich. Zanim dziecko
osi�gnie ten wiek, uwa�ane jest za istot� niewinn�, niezdoln� od-
r�ni� to, co w�a�ciwe od rzeczy niew�a�ciwych. U sze�cioletniego
dziecka ego jest na tyle rozwini�te, �e uczenie si� jest czynno�ci�
�wiadom�, opart� na ch�ci, a nie na strachu. Na tym etapie dziecko
uwa�ane jest za dostatecznie dojrza�e, by mog�o �wiadomie wzo-
rowa� si� na zachowaniu swoich rodzic�w. Kar� za zaniedbywanie
uczenia si� nie jest przemoc fizyczna lub zaprzestanie okazywania
mi�o�ci, ale zawstydzanie dziecka. W tym wieku dziecko zaczyna
na og� chodzi� do szko�y. W naszej kulturze panuje silna ten-
dencja do rozpoczynania tego procesu wcze�niej*. Dzieci m�odsze
oczywi�cie tak�e ucz� si�, ale ich nauka jest ca�kowicie sponta-
niczna. Narzucanie dziecku zbyt wielu regu� i przepis�w, zanim
osi�gnie ten wiek, tylko ogranicza jego �ywotno��, spontaniczno��
i wdzi�k.
Widoczna u Japo�czyk�w i innych narod�w Wschodu zdolno��
patrzenia na dziecko jak na istot� niewinn� wywodzi si� z g��bo-
5 Dalsze om�wienie wa�nych zmian, zachodz�cych na tym etapie
�ycia jednostki, znajdzie czytelnik w pracy: Alexander Lowen, Fear
ofLife (New York: Macmillan, 1981).
Duchowo�� i gracja 25
kiego szacunku dla natury. Je�eli �yjemy w harmonii z przyrod�
i z samymi sob�, potrafimy r�wnie� �y� w harmonii z naszymi
dzie�mi. Ludzie Zachodu natomiast staraj� si� podporz�dkowa�
sobie przyrod�. Je�eli eksploatujemy przyrod�, to b�dziemy nieu-
chronnie eksploatowa� swoje dzieci.
Jednak w miar� industrializacji gospodarki kraj�w Wschodu, lu-
dzie tam �yj�cy upodobniaj� sie do ludzi Zachodu. Spo�ecze�stwo
przemys�owe opiera si� na sile, kt�ra pocz�tkowo jest si�� do dzia-
�ania, lecz w ko�cu staje si� si�� w�adzy. Si�a zmienia stosunek cz�o-
wieka do przyrody. Poj�cie harmonii zostaje zast�pione kontrol�,
a szacunek eksploatacj�. R�wnoczesne nastawienie na w�adz� i d�-
�enie do harmonii s� ze sob� sprzeczne. W spos�b nieunikniony
ludzie Wschodu b�d� cierpie� na te same zaburzenia emocjonalne,
kt�re gn�bi� cz�owieka Zachodu, a mianowicie niepok�j, depresj�
i utrat� wdzi�ku.
Powr�t do dawnego sposobu �ycia nie jest niestety mo�liwy. Raz
utraconej niewinno�ci nie da si� odzyska�. Z tego w�a�nie powodu
dawne praktyki wschodnich filozof�w nie s� w stanie rozwi�za�
emocjonalnych problem�w, z kt�rymi borykamy si� dzisiaj. Na-
wet najd�u�sze medytacje nie przywr�c� zdolno�ci p�aczu osobie,
u kt�rej odruch p�aczu zosta� zd�awiony. �adne �wiczenia jogi nie
zwolni� napi�cia bark�w u cz�owieka, kt�ry nie �mie podnie�� r�ki
w gniewie na osob� b�d�c� dla niego autorytetem. Nie jest to r�w-
noznaczne z twierdzeniem, �e medytacja czy joga nie maj� �ad-
nego dobroczynnego oddzia�ywania. Istnieje wiele praktyk i �wi-
cze� maj�cych pozytywn� warto�� dla zdrowia. Na przyk�ad masa�
jest r�wnocze�nie przyjemny i po�yteczny. Taniec, p�ywanie i spa-
cery s� tym rodzajem ruchu, kt�ry mocno zalecam. By odzyska�
wdzi�k cia�a, trzeba wiedzie�, jak si� go utraci�o. U�wiadomienie
tego cz�owiekowi jest w ostatecznym rozrachunku zadaniem dla
analizy.
W kontek�cie uwagi, z jak� traktujemy cia�o, powinno by� wy-
ra�nie podkre�lone, �e gdy m�wi� o analizie, to nie mam na my�li
psychoanalizy. Nie odzyskuje si� gracji ruch�w, le��c na kanapie
lub siedz�c w fotelu i rozmawiaj�c o swoich prze�yciach. Taka roz-
mowa jest potrzebna i po�yteczna, ale chronicznym napi�ciom mi�-
�ni, kt�re towarzysz� utracie gracji, nale�y stawi� czo�o na poziomie
cia�a. Czyni to w�a�nie bioenergetyka, podej�cie, kt�re staram si�
rozwija� i doskonali� od trzydziestu pi�ciu lat. Jest to podej�cie
��cz�ce w sobie idee ze Wschodu i Zachodu, i wykorzystuj�ce si��
26 Duchowo�� cia�a
rozumu dla zrozumienia napi��, kt�re kr�puj� cia�o. Mobilizuje
ono te� energi� cia�a do wyeliminowania tych napi��.
Nici� ��cz�c� jest tu poj�cie energii, kt�re przenika my�l
Wschodu i Zachodu. Energia jest si�� stoj�c� za duchem, stanowi
zatem podstaw� duchowo�ci cia�a. U�yta �wiadomie, staje si�
pot�g�. W nast�pnym rozdziale zbadam wschodnie i zachodnie
uj�cia energii i uka��, jak bioenergetyka integruje te dwa stano-
wiska.
2
Poj�cie energii
WSCHODNIA my�l religijna charakteryzuje
si� tym, �e ��czy ducha, czy duchowo��, z ener-
getycznym spojrzeniem na cia�o. Na przyk�ad hatha-joga zak�ada
istnienie dw�ch przeciwstawnych sobie energii: ha - czyli energii
s�o�ca i tha - czyli energii ksi�yca. Celem hatha-jogi jest uzy-
skanie r�wnowagi mi�dzy tymi dwoma si�ami. Wed�ug Yesudiana
i Haicha, autor�w pracy pt. Yoga and Health (Joga a zdrowie),
�nasze cia�o jest oplecione pr�dami pozytywnymi i negatywnymi,
i gdy te pr�dy ca�kowicie si� r�wnowa��, cieszymy si� doskona-
�ym zdrowiem"1. �atwo zrozumie�, dlaczego ludy prymitywne uwa-
�aj� s�o�ce i ksi�yc za cia�a energetyczne, bowiem obydwa wy-
wieraj� bezpo�redni wp�yw na ziemi� i �ycie na niej. Wed�ug my�li
chi�skiej zdrowie r�wnie� zale�y od r�wnowagi mi�dzy przeciw-
stawnymi energiami, tyyin iyang, reprezentuj�cymi energi� ziemi
i nieba. Chi�ska praktyka leczenia akupunktur� rozpoznaje usta-
lone kana�y, kt�rymi przep�ywaj� te energie. Poprzez nak�uwanie
ig�ami lub naciskanie wybranych punkt�w cia�a mo�na pokierowa�
przep�ywem energii w ciele w celu wyleczenia choroby i wzmoc-
nienia zdrowia.
Innym sposobem, stosowanym przez Chi�czyk�w do mobilizacji
energii cia�a dla ochrony zdrowia, jest program specjalnych �wicze�
znanych jako taijiquan. Ruchy taiji s� zwykle wykonywane wolno
i rytmicznie, przy u�yciu minimalnej si�y potrzebnej do osi�gni�cia
ka�dej z pozycji. Wed�ug Hermana Kanza �k�adzie si� nacisk na
1 Selva Yesudian i Elisabeth Haich, Yoga and Health (New York:
Harper & Row, 1953), str. 21.
28 Duchowo�� cia�a
relaksacj�", kt�ra �wspomaga przep�yw wewn�trznej energii zwa-
nej po chi�sku;/, a po japo�sku ri. Rezerwuar tej energii znajduje
si�, jak si� wydaje, w dolnym rejonie brzucha"2. Do innych aspek-
t�w wschodniej my�li dotycz�cych przep�ywu energii cia�a nawi���
w dalszych rozdzia�ach niniejszej ksi��ki.
My�l Zachodu postrzega energi� w kategoriach mechanistycz-
nych, jako co�, co daje si� zmierzy�. Poniewa� �adnym dost�pnym
instrumentem nie zdo�ano zmierzy� tych rodzaj�w energii, kt�re
na Wschodzie s� przyjmowane za oczywiste, �cis�y umys� zachodni
neguje istnienie owych energii. Niemniej jednak organizmy �ywe
reaguj� na poszczeg�lne aspekty energii cia�a w spos�b, w jaki
maszyny reagowa� nie potrafi�. Na przyk�ad podniecenie, jakie od-
czuwa kochanek, gdy spotyka si� z ukochan�, jest zjawiskiem ener-
getycznym, kt�rego nie zarejestrowa� jeszcze �aden instrument. Wi-
talno�� promieniuj�ca z os�b zakochanych jest kolejnym przyk�a-
dem zjawiska energetycznego, kt�rego nie zarejestrowa� jeszcze
�aden przyrz�d. (Mimo �e fotografia kirlianowska wykaza�a istnie-
nie aury lub po�wiaty wok� cz�ci cia�a, nikomu nie uda�o si� do
tej pory uj�� tego zjawiska w kategoriach ilo�ciowych).
Jeszcze zanim my�l Wschodu zacz�a przenika� do kultury za-
chodniej, co mia�o miejsce niedawno, niekt�rzy ludzie kwestiono-
wali pogl�d, jakoby cia�o by�o tylko z�o�on� maszyn� biochemiczn�,
o�ywion� przez bli�ej nieokre�lonego ducha i uszlachetnion� przez
metafizyczn� dusz�. I tak w dziewi�tnastym stuleciu francuski pi-
sarz i filozof Henri Bergson postulowa� istnienie si�y czy energii wi-
talnej, zwanej elan vital, kt�ra o�ywia cia�o. Eksponenci witalizmu,
jak nazwano ten pogl�d, nie mogli zaakceptowa� my�li, �e funkcjo-
nowanie �ywego organizmu da�oby si� w pe�ni wyt�umaczy� w kate-
goriach mechanicznych lub chemicznych. Jednak w miar� rozwoju
metod i technik bada� naukowych, kt�re umo�liwi�y poznanie bio-
chemicznej bazy prawie wszystkich czynno�ci cia�a, zacz�to patrze�
na witalizm jak na poj�cie nie poddaj�ce si� badaniom naukowym
i nie maj�ce odbicia w obiektywnej rzeczywisto�ci.
Wsp�czesna medycyna w dalszym ci�gu ho�duje takiemu pogl�-
dowi. Gdy rozpocz��em studia medyczne w wieku lat trzydziestu
sze�ciu, by�em ju� wcze�niej studentem u Wilhelma Reicha i od
kilku lat terapeut�. Chcia�em pozna� cia�o i jego choroby, ale tak�e
pragn��em je zrozumie� w kategoriach ludzkich. M�wi�c dok�ad-
niej, zastanawia�em si�, jakie znaczenie dla zdrowia maj� uczucia
2 Herman Kanz, The Martial Spi�t (Woodstock, N.Y.: The Over-
look Press, 1977), str. 42.
Poj�cie energii 29
i jak mo�emy wyja�ni� mi�o��, odwag�, godno�� i pi�kno. Wiedza,
jak� zdoby�em w akademii medycznej, okaza�a sie bezcenna, ale
�adne z wyliczonych poj�� nie zosta�o tam nawet wspomniane. Nie
omawiano nawet tak wa�nych emocji, jak strach, gniew i smutek,
poniewa� uwa�ano je za zjawiska psychologiczne, a nie fizyczne.
B�l badany by� tylko z neurologicznego i biochemicznego punktu
widzenia, natomiast uczuciem przyjemno�ci nie zajmowano si�
wcale, mimo �e stanowi ono tak pot�n� si�� w naszym �yciu.
Najpowa�niejsz� luk� w medycznej edukacji w�wczas by�, a na-
wet, cho� w mniejszym stopniu, tak�e obecnie jest seksualizm cz�o-
wieka. Jak ka�dy lekarz dobrze wie, jest to funkcja niezwykle wa�na
dla �ycia i zdrowia. O ile funkcj� reprodukcyjn� potraktowano
w spos�b wyczerpuj�cy, o tyle seksualizm pomini�to z tej racji,
�e nie ogranicza si� on do jednego tylko opganu, lecz po��czony
jest z uczuciami obejmuj�cymi ca�e cia�o. Dzi�ki przestudiowaniu
tej w�a�nie funkcji Reich zrozumia�, na czym polega rola czynnika
energetycznego w procesie �ycia.
Nauki medyczne w obecnym kszta�cie zajmuj� si� przede wszy-
stkim funkcjami narz�d�w. Lekarze z konieczno�ci specjalizuj� si�
w leczeniu poszczeg�lnych uk�ad�w, takich jak: oddechowy, kr�-
�enia czy trawienny. Nauka o ca�ym cz�owieku jest nieznana za-
chodniej medycynie. Mo�na by pomy�le�, �e stanowi ona domen�
psychiatrii lub psychologii, jednak dyscypliny te ograniczy�y si� do
badania proces�w umys�owych i ich wp�ywu na cia�o.
Pogl�d, �e procesy umys�owe nale�� do jednej dziedziny, tj. psy-
chologii, a procesy fizyczne do drugiej, tj. medycyny organicznej,
jest sprzeczny z modelem podstawowej jedno�ci i ca�o�ci jednostki
ludzkiej. Pogl�d taki jest rezultatem oddzielania ducha od cia�a
i ograniczania go do sfery umys�u. To rozdarcie okaleczy�o psy-
chiatri� i wyja�owi�o medycyn�. Jedynym sposobem na pokona-
nie tego naruszenia jedno�ci cz�owieka jest przywr�cenie psychiki
cia�u. Tam by�o jej pocz�tkowe miejsce, gdy� jak podaje Interna-
tional Dictionary Funka i Wagnalla, w oryginalnym znaczeniu psy-
chika by�a ��ywotn� zasad�, kt�ra uruchamia wewn�trzne spr�-
�yny dzia�ania i rozwoju". Dopiero p�niej zacz�a oznacza� �byt
duchowy oddzielny od cia�a". Jej ��czno�� z cia�em jest r�wnie� wi-
doczna w greckim temacie tego wyrazu, psychein, co znaczy �oddy-
cha�". Ca�o�ciowe spojrzenie na ludzki organizm doprowadzi�oby
do uznania, �e cia�o jest wype�nione duchem, kt�ry jest o�ywiany
przez jego psychik� i czuwa nad jego dzia�aniem.
30 Duchowo�� cia�a
Poniewa� tak zdefiniowana psychika jest poj�ciem witalistycz-
nym, nauka nie mog�a jej zaakceptowa�. Zosta�a zatem relego-
wana do kr�lestwa metafizyki. Jednak w�a�nie poprzez psycholo-
gi�, w formie psychoanalizy, zosta�a otwarta droga do zrozumienia
ducha jako zjawiska energetycznego. Droga ta przywiod�a psycho-
log�w do terytorium seksualizmu, ignorowanego przez medycyn�
tradycyjn�. Freud stan�� przed problemem seksualizmu pr�buj�c
zrozumie� obj