6009
Szczegóły |
Tytuł |
6009 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6009 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6009 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6009 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Harry Harrison
Stragan z zabawkami
Poniewa� w�r�d widz�w by�o niewielu doros�ych, a pu�kownik "Biff"
Hawton mia� przesz�o metr osiemdziesi�t wzrostu, m�g� wi�c widzie�
wszystkie szczeg�y pokazu. Dzieci, podobnie zreszt� jak wi�kszo��
rodzic�w, gapi�y si� z szeroko otwartymi oczami. "Biff" Hawton by� zbyt
inteligentny, �eby si� da� oczarowa�. Patrzy�, poniewa� chcia� wykry�, na
czym polega tajemnica urz�dzenia.
- Wszystko jest wyja�nione w za��czonej instrukcji powiedzia�
sprzedawca, podnosz�c kolorow� broszurk� i otwieraj�c j� na stronicy z
przekrojem zabawki.
- Wiecie wszyscy, �e magnes przyci�ga metalowe przedmioty, za pewno
wiecie te�, �e ca�a ziemia jest wielkim magnesem - dlatego kompasy zawsze
wskazuj� p�noc. Ot�... nasz Atomowy Kosmolot wykorzystuje to pole
magnetyczne ziemi. Jego niewidzialne fale s� wsz�dzie i nawet przenikaj�
nas samych. Atomowy Kosmolot p�ywa po tych falach jak okr�t po falach
oceanu. A teraz patrzcie...
Oczy wszystkich zwr�cone by�y na niego, kiedy po�o�y� jaskrawy model
rakiety na stole i cofn�� si� o krok. Zabawka zrobiona by�a z t�oczonej
blachy i wydawa�a si� r�wnie zdolna do lotu, co puszka szynki, kt�r�
zreszt� troch� przypomina�a. �adne skrzyd�a, �mig�a czy dysze wylotowe nie
wystawa�y pomad malowan� powierzchni�. Pojazd opiera� si� na trzech
gumowych k�kach, a spod niego wychodzi�y dwa zwoje cienkiego izolowanego
drutu. Ten bia�y drucik le�a� na stole i prowadzi� do pude�eczka, kt�re
sprzedawca trzyma� w r�ku. Na pude�ku by�a lampka kontrolna i prze��cznik.
- Przekr�cam prze��cznik mocy, posy�aj�c pr�d do receptor�w fal.
Prze��cznik pstrykn�� i �wiate�ko zacz�o rytmicznie mruga�.
- Nale�y ostro�nie obchodzi� si� z generatorem fal, gdy� mamy do
czynienia z si�ami ca�ej kuli ziemskiej.
Zgodne a-a-a... przebieg�o przez t�umek, kiedy Atomowy Kosmolot
poruszy� si�, a nast�pnie powoli uni�s� si� w powietrze. Sprzedawca cofn��
si� i zabawka wznios�a si� wy�ej, ko�ysz�c si� �agodnie na niewidzialnych
falach pola magnetycznego, kt�re j� podtrzymywa�o. Stopniowo dop�yw
energii zosta� zmniejszony i model z powrotem osiad� na stole.
- Tylko 17 dolar�w i 95 cent�w - powiedzia� m�ody cz�owiek, k�ad�c du��
kartk� z cen� na stole - za ca�y zestaw: kosmolot, tablic� rozdzielcz� i
broszurk� z opisem...
Na widok kartki z cen� t�um zacz�� si� rozchodzi� i dzieci pobieg�y
ogl�da� modele poci�g�w. Sprzedawca nie potrafi� zapanowa� na og�lnym
gwarem i po chwili zamilk� ponuro. Od�o�y� pude�ko z tablic� rozdzielcz�,
ziewn�� i usiad� na brzegu sto�u. Z ca�ego t�umu gapi�w jedynie pu�kownik
Hawton pozosta� na miejscu.
- Czy mo�e mi pan powiedzie�, jak to dzia�a? - spyta� pu�kownik
podchodz�c bli�ej. Demonstrator natychmiast rozchmurzy� si� i wzi�� do
r�ki jedn� z zabawek.
- Je�li pan spojrzy tutaj - sprzedawca uni�s� g�rn� ruchom� cz��
zabawki - zobaczy pan zwoje, receptory fal magnetycznych. - O��wkiem
wskaza� plastykowe cz�ci o dziwnych kszta�tach, maj�ce oko�o jednego cala
�rednicy i owini�te - do�� niedbale - kilkoma zwojami miedzianego drutu.
Poza tym wn�trze modelu by�o puste. Zwoje by�y po��czone, a dwa inne druty
wychodzi�y na zewn�trz przez otwory w pod�odze. "Biff" Hawton spojrza�
bardzo krytycznie na zabawk� i na sprzedawc�, kt�ry zignorowa� t� jawn�
oznak� niedowierzania.
- W pude�ku z tablic� kontroln� mie�ci si� bateria kontynuowa� m�ody
cz�owiek otwieraj�c pude�eczko i ukazuj�c zwyk�� bateryjk� do latarki. -
Pr�d biegnie poprzez prze��cznik mocy i lampk� kontroln� do generatora
fal.
- Chce pan powiedzie� - przerwa� mu "Biff" - �e pr�d z tej
pi�tnastocentowej bateryjki idzie przez ten �a�osny reostat, do tych
bezsensownych zwoj�w w modelu i absolutnie nic si� nie dzieje. A teraz
niech mi pan powie, co naprawd� porusza zabawk�. Je�eli mam wyda� 18
dolar�w na kawa�ek blachy warto�ci 6 dolar�w, to chc� przynajmniej
wiedzie�, co kupuj�.
Sprzedawca zaczerwieni� si�. - Przepraszam pana - wyj�ka�. - Nie
pr�buj� niczego ukrywa�. Jak ka�da sztuczka magiczna, tak i nasza jest w
pe�ni wyja�niana tylko nabywcom. - Pochyli� si� i powiedzia� szeptem: -
Powiem panu, co zrobi�. Te zabawki s� za drogie i nikt ich nie kupuje.
Szef powiedzia� mi, �e mog� je sprzedawa� po trzy dolary sztuka, je�li
tylko znajd� ch�tnych. Je�eli odpowiada panu ta cena...
- Za�atwione, ch�opcze! - powiedzia� pu�kownik, k�ad�c na stole trzy
monety. - Za t� cen� kupuj�, niezale�nie od tego, na czym to polega.
Kolegom z pracy to si� na pewno spodoba - powiedzia�, wskazuj�c rakiet� ze
skrzyd�ami na swoim mundurze. - A teraz naprawd�, na czym polega trik?
Sprzedawca rozejrza� si� dooko�a i pokaza� palcem.
- Sznurek! - powiedzia�. - A w�a�ciwie czarna nitka, przyczepiona do
modelu, kt�ra przechodzi przez bloczek pod sufitem i drugim ko�cem
przywi�zana jest do obr�czki na moim palcu. Kiedy si� cofam, model unosi
si� w g�r�. To bardzo proste.
- Wszystkie dobre sztuczki s� proste - mrucza� pu�kownik, prowadz�c
wzrokiem czarn� nitk� - je�li si� robi r�ne hokus-pokus dla odwr�cenia
uwagi widz�w.
- Je�li pan nie ma czarnego sto�u, mo�na u�y� czarnego koca. Bloczek
mo�na przykr�ci� do framugi drzwi, trzeba tylko pami�ta�, �eby pok�j za
plecami by� ciemny.
- Zapakuj to ch�opcze. Nie jestem ��todziobem, wiem dobrze, jak si�
robi takie rzeczy.
"Biff" Hawton zademonstrowa� niespodziank� na najbli�szym czwartkowym
przyj�ciu. Wszyscy zebrani byli specjalistami od rakiet i wyst�p
pu�kownika wywo�a� o�ywione komentarze.
- Daj mi przerysowa� plany, "Biff". Zastosuj� te fale magnetyczne w
mojej nowej rakiecie.
- Te bateryjki s� tanie jak barszcz - m�wi� wam, �e ta rzecz ma
przysz�o��.
Spo�r�d zebranych jedynie Teddy Kaner nie da� si� nabra�. On te�
zajmowa� si� sztuczkami magicznymi i od razu zorientowa� si�, na czym
rzecz polega. Siedzia� jednak cicho, nie chc�c psu� efektu koledze po
fachu i tylko u�miecha� si� ironicznie, kiedy audytorium zamilk�o z
podziwu. Pu�kownik by� dobrym demonstratorem i znakomicie wszystko
przygotowa�. Nieomal przekona� zebranych o mo�liwo�ci wykorzystania fal
magnetycznych. Kiedy model wyl�dowa� i pu�kownik wy��czy� kontakt, wszyscy
st�oczyli si� wok� sto�u.
- Nitka! - krzykn�� jeden z in�ynier�w jakby z ulg� i wszyscy
wybuchn�li �miechem.
- Szkoda - powiedzia� fizyk. - Ju� mia�em nadziej�, �e Atomowy
Superkosmolot pomo�e nam rozwi�za� niekt�re problemy. Pozw�lcie, �e teraz
ja si� pobawi�.
- Najpierw Teddy Kaner - powiedzia� "Biff". - On si� zorientowa� od
razu, ale siedzia� cicho, �eby nie psu� zabawy. Kaner wsun�� na palec
obr�czk� z czarn� nitk� i chcia� si� cofn��.
- Musisz najpierw przekr�ci� prze��cznik - powiedzia� "Biff".
- Wiem - u�miechn�� si� Kaner - ale to jest tylko gierka dla odwr�cenia
uwagi widz�w. Chc� wypr�bowa� z pocz�tku sam ruch r�ki, a potem przerobi�
ca�� sztuczk�.
Kaner cofn�� r�k� �agodnym, nie zwracaj�cym uwagi ruchem wykazuj�c
zr�czno�� wprawnego magika. Model uni�s� si� w g�r� i z ha�asem spad� na
st�.
- Zerwa�a si� nitka - powiedzia� Kaner.
- Pewnie szarpn��e�, zamiast �agodnie poci�gn�� powiedzia� "Biff"
zwi�zuj�c ni�. - Daj, poka�� ci, jak si� to robi.
Nitka zerwa�a si� jednak ponownie, co wywo�a�o �miech widz�w. Kto�
zaproponowa� pokera.
Wkr�tce jednak zapomniano o tej propozycji, poniewa� po kilku pr�bach
okaza�o si�, �e nitka utrzymuje model tylko wtedy, gdy si� przekr�ci
prze��cznik i pr�d z dwu i p�woltowej bateryjki przep�ywa przez te
�mieszne zwoje drutu w zabawce. Po wy��czeniu pr�du model by� za ci�ki i
nitka zrywa�a si�.
Jednak wydaje mi si�, �e to by� g�upi pomys� - m�wi� m�ody cz�owiek. -
Przez ca�y tydzie� harowa�em jak g�upi demonstruj�c te zabawki przed
ka�dym bachorem w promieniu tysi�ca mi. I sprzedaj�c po trzy dolary sztuka
modele, z kt�rych ka�dy kosztowa� nas co najmniej sto dolar�w.
- Ale czy sprzeda�e� przynajmniej dziesi�� z nich ludziom, kt�rzy si�
tym mog� zainteresowa�?
- My�l�, �e tak. Z�apa�em kilku oficer�w lotnictwa i pu�kownika wojsk
rakietowych. By� te� urz�dnik, kt�rego pami�tam z Biura Patentowego. Na
szcz�cie nie pozna� mnie. No i jeszcze ci dwaj profesorowie z
uniwersytetu, kt�rych ty wypatrzy�e�.
- A zatem nasz problem sta� si� teraz tak�e ich problemem. Mo�emy sobie
usi��� spokojnie i czeka� na rezultaty. - Jakie rezultaty? Ci ludzie nie
wykazali �adnego zainteresowania, kiedy podtykali�my im pod nos dowody.
Opatentowali�my te zwoje i mo�emy udowodni� ka�demu, �e kiedy w��czy�
pr�d, nast�puje zmniejszenie ci�aru...
- Ale tylko niewielkie zmniejszenie ci�aru. Nikt nie jest
zainteresowany czym� takim - cz�ciowa redukcja ci�aru w topornym modelu,
zbyt ma�a, �eby unie�� sam generator. Nikt - kto ma na co dzie� do
czynienia z olbrzymim zu�yciem paliw, ci�arami rz�du wielu ton itp. nie
b�dzie si� przejmowa� jakim� pomyle�cem, kt�remu si� wydaje, �e podwa�y�
jedn� z zasad Newtona.
- Czy my�lisz, �e teraz si� zainteresuj�?
- Wiem na pewno. Wytrzyma�o�� nitki jest idealnie dopasowana do wagi
modelu. Nie mo�na zawiesi� modelu na nitce, je�li si� nie zredukuje jego
ci�aru przez w��czenie pr�du. To ich zmusi do zastanowienia. Nikt im nie
ka�e rozwi�zywa� tego problemu, ani si� nim zajmowa�. Ale b�dzie ich to
gryz�o, bo musz� przez ca�y czas pami�ta�, �e to zjawisko zaprzecza prawom
fizyki. Oczywi�cie od razu zorientuj� si�, �e historia z falami
magnetycznymi jest bzdur�. A mo�e i nie? Nie wiadomo. Ale oni wszyscy b�d�
si� nad tym zastanawia�. Kto� z nich zacznie przeprowadza� do�wiadczenia w
piwnicy jako hobby, �eby znale�� �r�d�o b��du.
I wreszcie, kt�ry� z nich odkryje, na czym polega dzia�anie zwoj�w,
mo�e nawet ulepszy je!
- A my mamy patenty...
- S�usznie. B�d� prowadzi� badania, kt�re zako�cz� si� zastosowaniem
naszego wynalazku w praktyce.
- I kiedy zacznie si� produkcja, zrobi� z nas milioner�w - wtr�ci�
m�ody cz�owiek cynicznie.
- I wszyscy b�dziemy bogaci, synu - powiedzia� ten starszy. - Zapewniam
ci�, �e w ci�gu najbli�szych dziesi�ciu lat nasz �wiat zmieni si� nie do
poznania.
przek�ad : Lech J�czmyk
powr�t