6007

Szczegóły
Tytuł 6007
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6007 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6007 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6007 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Harry Harrison Konserwator Stary mia� taki wyraz twarzy, jakby zamierza� powiedzie� co� m�drego i wznios�ego. Byli�my sami w biurze, a poniewa� s�dz�, �e najlepsz� obron� jest atak, zacz��em pierwszy. - Odchodz�. Nie wciskaj mi g�odnych historii, jak� to brudn� robot� musisz si� zajmowa�, bo i tak mnie to nie ruszy. Wyraz jego twarzy nie zmieni� si� ani na jot�. Wdusi� jeden z przycisk�w na biurku i na blacie pojawi�a si� p�achta jakiego� dokumentu. - To jest tw�j kontrakt - poinformowa� mnie uprzejmie. - M�wi on jak i kiedy mo�esz go zerwa�. Stop stali i wanadu. To nie jest materia�, kt�ry mo�esz zniszczy� byle rozpylaczem, ch�opcze! Zanim zd��y� zareagowa�, ja pochyli�em si� do przodu i wy�uska�em mu arkusz z d�oni. Tym samym ruchem ci�g�ym wyrzuci�em go w powietrze i nim zd��y� opa�� trafi�a go wi�zka z mojego miotacza. Nie jestem specjalnie utalentowanym wynalazc�, ale Solar mi si� uda� - na pod�og� opad�y nie daj�ce si� odczyta� strz�pki materii. Stary wdusi� ponownie guzik i drugi, srebrzy�cie po�yskuj�cy arkusz znalaz� si� na blacie biurka. Jego twarz by�a jeszcze bardziej zatroskana ni� przed chwil�. - Powinienem ci powiedzie�, �e to by� duplikat twojego kontraktu tak, jak ten zreszt� te� - tu stukn�� palcem w arkusz. - A tak na marginesie, to odci�gam z twojej wyp�aty trzyna�ci kredyt�w za duplikat i sto tytu�em kary za u�ycie broni w zamkni�tym pomieszczeniu. Przechodz�c za� do rzeczy, to tu jest napisane, �e nie mo�esz zerwa� umowy w takich warunkach jak obecne, czyli po prostu bez powodu. Dlatego te� nie m�wmy ju� o tym. Mam dla ciebie ma�� rob�tk�, z rz�du tych, kt�re lubisz. Naprawa. Beacon Centurii przesta� dzia�a�. To beacon typu Mark IIL.. - Jaki typ powiedzia�e�? By� mo�e nie by� to z mojej strony szczyt uprzejmo�ci przerywanie mu w po�owie s�owa, ale je�li kto� tak jak ja zajmuje si� napraw� i konserwacj� beacon�w hiperprzestrzennych w ca�ej Galaktyce i to od �adnych paru lat, to ma prawo troch� w siebie zw�tpi�, je�li s�yszy po raz pierwszy o jakim� nieznanym typie. - Mark III - powt�rzy� uprzejmie Stary. - Nie przejmuj si�, ja te� nic o takim nie s�ysza�em dop�ki archiwum nie znalaz�o jego danych. To jeden z pierwszych typ�w, a po mojemu, lokalizacja na jednej z planet uk�adu Centurii wskazuje na to, �e mo�e to by� zgo�a pierwszy, jaki w og�le powsta�. To co przeczyta�em w dokumentach, kt�re zd��y� w mi�dzyczasie wyj�� z szuflady, zje�y�o mi w�osy na g�owie. - Przecie� toto ma ponad dwie�cie metr�w wysoko�ci i jeszcze B�g jeden wie, jak to wygl�da. Jestem konserwatorem, a nie archeologiem. Tym czym�, co ma w dodatku dwa tysi�ce lat powinni zaj�� si� archeolodzy. Zamiast szuka� tego rupiecia, lepiej zbudowa� nowy! Na to kazanie Stary za�o�y� kciuki za kamizelk� i zacz�� czterdziest� lekcj� Obowi�zk�w Kompanii i Moich Osobistych K�opot�w. - Ten departament jest oficjalnie nazwany Inwestycje i Naprawy, a powinien nazywa� si� Kupa K�opot�w. Nie musz� ci przypomina�, �e beacony hiperprzestrzenne powinny funkcjonowa� wiecznie albo co� ko�o tego. Kiedy kt�ry� wysiada, to nigdy nie jest wypadek, a naprawa nigdy nie ogranicza si� do wymiany jednej �rubki. A poza tym zainstalowanie nowego beaconu zaj�oby ponad rok - to po pierwsze, jest diabelnie drogie - to po drugie, ten zabytek jest jednym z najwa�niejszych - to po trzecie, a w podprzestrzeni s� w tej chwili cztery statki w zasi�gu pi�tnastu lat �wietlnych, kt�re s� unieruchomione - to po czwarte. To by� tupet! M�wi� takie rzeczy m n i e , kt�ry robi� ca�� brudn� robot�, podczas gdy on p�aszczy� swoj� szlachetn� dup� w klimatyzowanym biurze! - Poza tym - kontynuowa� - guzik mnie obchodzi, �e jeste�cie band� oszust�w na skal� kosmiczn�. Nie interesuje mnie, co robicie w wolnym czasie - szanta�, kradzie�e - ka�dy robi to, co lubi. Je�li chodzi o was, �obuzy albo konserwatorzy, co kto woli, to mo�ecie wiesza� si� nawzajem, byle tylko statki sz�y tam, gdzie maj� i beacony by�y sprawne! S�dz�c po optymistycznym akcencie by� to koniec mi�ej pogaw�dki, tote� zebra�em ze sto�u makulatur� i uda�em si� ku drzwiom. Gdy ju� mia�em klamk� w r�ku, dogoni�y mnie jeszcze jego s�owa: - I nie radz� ci wysila� si� nad jakim� dowcipnym sposobem wy�gania si� z kontraktu. Mo�emy zablokowa� twoje konto na Al�d II, zanim zd��ysz poprosi� o wyp�at�. U�miechn��em si� z wy�szo�ci� i opu�ci�em pomieszczenie. Jego szpicle zaczynali pracowa� na swoj� pensj�. Co prawda, nigdy nie liczy�em na to, �e uda mi si� utrzyma� to konto w tajemnicy w niesko�czono��, ale mogli z tym poczeka� par� dni. Przemierzaj�c hall zastanawia�em si� nad sposobem bezkolizyjnego wyci�gni�cia swoich pieni�dzy, wiedz�c jednocze�nie o tym, �e w tym samym czasie Stary rozmy�la nad problemem wr�cz odwrotnym. By�o to na d�u�sz� met� zbyt m�cz�ce, tote� skr�ci�em do najbli�szego baru. W czasie, gdy ekwipowano moj� �ajb�, zaj��em si� obraniem najdogodniejszej marszruty. Najbli�ej zniszczonego beaconu znajdowa�a si� klasyczna Beta na circinusie. Postanowi�em zacz�� od niej. Z mojego aktualnego miejsca pobytu by� to drobiazg - jakie� dziewi�� dni hiperprzestrzeni. �eby zrozumie� istot� beacon�w nale�y najpierw poj�� hiperprzestrze�. Nie jest to, wed�ug mnie, specjalnie skomplikowane zadanie, tym niemniej znam niewielu, kt�rzy by to potrafili. Najwi�ksz� trudno�� sprawia poj�cie tego, czego praktycznie nie ma, bo nie spos�b tego zobaczy�, a nie do��, �e istnieje, to jeszcze rz�dzi si� pewnymi sta�ymi regu�ami. Najwa�niejsz� z nich jest ta, �e nie ma w niej niczego, co umo�liwia�oby orientacj�. Do tego� w�a�nie celu s�u�� budowane na r�nych planetach beacony, czyli �r�d�a pot�nych strumieni promieniowania, kt�re umo�liwia poruszanie si� statkom w hiperprzestrzeni. Ka�dy z nich ma sw�j system pulsacji odr�niaj�cy go od pozosta�ych w celu identyfikacji, a do normalnego skoku potrzebne jest wsp�istnienie przynajmniej czterech takich �r�de�. Do d�u�szych podr�y potrzeba wi�kszej ich liczby. W ten prosty spos�b wychodzi na to, �e podstaw� bezpiecze�stwa i mo�liwo�ci skok�w w og�le jest ci�g�e dzia�anie wszystkich beacon�w. Pi�knie to brzmi, gdy tymczasem jeden z nich, o podstawowym znaczeniu, najzwyczajniej w �wiecie zamilk�. W takich w�a�nie chwilach okazuje si�, �e ta banda wykoleje�c�w, jak nas Stary �askawie nazywa�, czyli konserwatorzy, s� potrzebni. Na wyposa�eniu mamy specjalnie projektowane jednostki wyposa�one praktycznie we wszystko, co mo�e i nie mo�e si� przyda� - ot, taki lataj�cy przegl�d ludzkiej produkcji i pomys�owo�ci. Maszyny s� jednoosobowe, gdy� komplet robot�w naprawczych, jakim dysponuje jednostka, wystarczy�by od biedy na wybudowanie nowego beaconu, tak wi�c wi�cej jak jeden cz�owiek do kierowania nimi by�by czyst� rozrzutno�ci�. Problemem jest samotno��, gdy� do uszkodzonego beaconu nie mo�na dolecie� w hiperprzestrzeni - po prostu nie wiadomo dok�d ma si� lecie� - tote� trzeba podr�owa� w klasycznej przestrzeni, co niekiedy trwa d�ugie miesi�ce. Zgodnie z t� regu�� wzi��em namiar na najbli�szy czynny beacon i wybra�em przybli�one koordynaty Alfy Centauri. Gdy znalaz�em si� ponownie w normalnym �wiecie, wylaz�szy ze �rodka niczego, okaza�o si�, �e nie�le trafi�em - komputer stwierdzi�, �e normalna podr� przy�wietlna potrwa sze�� tygodni. Nie mam poj�cia sk�d by� tego taki pewien, ale komu� musia�em przecie� zaufa�, tote� chc�c nie chc�c zgodzi�em si� z nim i poszed�em spa�. W tym czasie prawie zako�czy�em korespondencyjny kurs nukleoniki i przebudowa�em po raz dwudziesty moj� karier�. Kursu tego nie robi�em bynajmniej dla zaspokojenia moich zboczonych ambicji. Pow�d by� o wiele bardziej prozaiczny - firma podwy�sza�a pensj� w miar� zdobywania dodatkowych specjalno�ci przez konserwator�w. Oszala�y funkcjonalizm! Oczywi�cie ten kretyn w��czy� alarm planetarny, gdy smacznie spa�em, a Alf� Centauri ledwie by�o wida� na ekranie. Elektroniczny sadysta! Tym niemniej, gdy osi�gn�li�my parkingow� drugiej planety, na kt�rej pono� zbudowano ten beacon, by�em w miar� przytomny. Ze staro�ytnych szparga��w po parogodzinnym wysi�ku wywnioskowa�em lokalizacj�, ale kszta�tu samego beaconu nie by�em ju� w stanie odgadn��. Zreszt� poza informacjami, �e jest to bagnisko - tropikalna planeta - niewiele z tych papier�w wynika�o. Koordynaty stanowi�yby niez�� zagadk� dla bardziej lotnych umys��w ni� m�j. W takiej robocie jak moja cz�owiek szybko uczy si� dba� o w�asn� sk�r�, tote� wys�a�em na rekonesans Szperacza, sam pozostaj�c poza atmosfer�. Jako punkty orientacyjne, ci dowcipnisie z zesz�ych wiek�w poda�y dwa szczyty g�rskie - beacon mia� by� pomi�dzy nimi. Po sze�ciu godzinach latania Szperacz namierzy� fragment pasuj�cy do tego opisu. Obni�y�em go i zaj��em si� ogl�daniem doliny le��cej mi�dzy tymi szczytami. Obraz zafalowa�, zgas�, po czym na ekranie wy�oni�a si� wstrz�saj�ca w swym ogromie kamienna piramida. Pos�a�em Szperacza na par� okr��e� okolicy, tak w celu zaspokojenia wyobra�ni, jak i w celu przeszukania. W promieniu dziesi�ciu mil jedyn� rzecz�, kt�ra wystawa�a ponad b�ota w spos�b zauwa�alny, by�a piramida. Ale to nie by� m�j beacon. Z nud�w opu�ci�em Szperacza troch� ni�ej, aby m�c lepiej obejrze� to kuriozum. Budowla by�a z ciosanego kamienia, surowa w swej prostocie, nigdzie �ladu jakiegokolwiek ozdobnika czy innej dupereli. Na samym szczycie znajdowa� si� poka�ny zbiornik z wod�. Zaskoczy�em dopiero po paru chwilach. Poleci�em Szperaczowi stale kr��y� wok� piramidy i zacz��em szuka� w dokumentacji. Po chwili by�em ju� w domu - beacon Mark III mia� na g�rze zbiomik wody s�u��cy do ch�odzenia reaktora. Wniosek by� wstrz�saj�cy - je�li zbiomik tu jest, to ca�a reszta te� - wewn�trz. Tubylcy, kt�rzy oczywi�cie nie zostali nawet wzmiank� zaszczyceni przez tego idiot�, kt�ry sporz�dza� dokumentacj�, zbudowali po prostu ma�� piramidk� wok� aparatury. Ponowny rzut oka przekona� mnie o s�uszno�ci tej tezy - �ciany piramidy, pi�knie teraz widoczne, gdy� Szperacz lata� w k�ko o jakie� dwadzie�cia metr�w od jej bok�w, oblepione by�y ferajn�. By�y to p�torametrowe jaszczurki, obdarzone bez w�tpienia inteligencj�, gdy� zajmowa�y si� w�a�nie pr�bami str�cenia Szperacza za pomoc� strza� i innych kamlot�w. Przerwa�em im t� radosn� tw�rczo��, w��czaj�c automatycznego pilota na kurs powrotny do statku. Po wykonaniu tej istotnej czynno�ci zrobi�em sobie zas�u�onego drinka. Faktem jest, �e mia�em na swoim koncie niez�e osi�gni�cia, jak dot�d - nie dosy�, �e znalaz�em aparatur�, co prawda wewn�trz kamiennej budowli (ale to jest ju� szczeg� techniczny), to jeszcze do�� skutecznie rozw�cieczy�em te stworki, kt�re j� zbudowa�y. �wietny pocz�tek, kt�ry, jak s�dz� zapocz�tkowa�by u silniejszego ode mnie alkoholizm. Ca�e szcz�cie, �e ju� mi to nie zagra�a�o. Konserwatorzy omijaj� wszelkie lokalne cywilizacje jak rejony obj�te prohibicj�, z tego te� powodu, jak i zreszt� paru innych r�wnie dobrych, beacony s� budowane na nie zamieszkanych planetach. Je�li przypadkiem zdarza si� inaczej, to sytuuje si� go w miejscach raczej niedost�pnych. A tu co? Umie�cili sobie aparatur� w samym �rodku mi�ego, domowego bagienka, kt�re jeszcze awansowa�o przez to ani chybi na miejscow� �wi�to��. No c�, nie pozosta�o mi nic innego, jak nawi�za� kontakt. A jak wiadomo niezb�dna do tego jest znajomo�� lokalnego j�zyka. A na to by�em ju� przygotowany. Dosy� dawno temu wymy�li�em sobie szpicla og�upiaj�cego w spos�b totalny. Nikt nie zwr�ci�by na niego uwagi, nawet w �rodku miasta - ot, zwyk�y trzyfuntowy kamie�. Jedynym problemem by�o nie rzucaj�ce si� w oczy umieszczenie go. Zlokalizowa�em miejscow� metropoli� jakie� tysi�c metr�w od piramidy i pos�a�em w nocy Szperacza ze szpiclem w pojemniku. Wyl�dowa� przy tutejszej drodze i do po�owy wlecia� w mu�. Rankiem, gdy pojawi� si� pierwszy egzemplarz tubylca, uruchomi�em rejestracj� g�osu i obrazu. Gdzie� po pi�ciu lokalnych dniach w pami�ci translatora by� wystarczaj�cy zapas s��w do prowadzenia konwersacji. Przyszed� czas na do�wiadczenia. Wybra�em jednego tubylca, kt�ry przechodzi� ko�o szpicla dzie� w dzie�, umie�ci�em w rowie dodatkow� aparatur� i pewnego pi�knego poranka przyszed� czas na kontakt. Gdy podszed� tego ranka w pobli�e stanowiska, odezwa�em si�: - Witaj o Goat, m�j wnuku! To ja - duch twojego dziadka! Przemawiam do ciebie z za�wiat�w - to, co powiedzia�em, zgadza�o si� z miejscow� religi� tak, �e szansa wykrycia k�amstwa by�a minimalna. Zanim zdo�a� na tyle doj�� do siebie, aby wzi�� nogi za pas, przekr�ci�em d�wigienk� i na drog� sypn�y si� dwa naszyjniki tutejszych muszli, czyli lokalnej waluty. - Masz tu troch� got�wki z za�wiat�w, jestem bowiem z ciebie zadowolony, ch�opcze. Przyjd� tu jutro, to troch� porozmawiamy. Z zadowoleniem stwierdzi�em, �e m�j podopieczny najpierw si� uk�oni�, a potem z�apa� muszle i ruszy� tak, �e a� b�oto pryska�o. Poza tym, �e got�wka nie pochodzi�a z za�wiat�w, lecz z jednego z magazyn�w, wszystko si� zgadza�o. Po tym trudnym pocz�tku dziadek z wnuczkiem odbyli wiele szczerych rozm�w w przydro�nym rowie. Dla obu by�y one owocne. Troch� mniej dla okolicznych sklep�w. Tym niemniej dowiedzia�em si� tego, czego potrzebowa�em z historii i wsp�czesno�ci jaszczurek i nie by�y to mi�e informacje. Z bie��cych nowo�ci najwa�niejsz� by�a ma�a, religijna wojenka, jaka toczy�a si� naoko�o piramidy. Oczywi�cie wszystkiemu byli winni moi krety�scy przodkowie buduj�cy beacon. �adnemu z nich nie wpad�o do �ba, �e mrowi�ce si� w okolicznych bagnach ta�atajstwo mo�e sta� si� ras� inteligentn� i zainteresowa� si� aparatur� jako tworem czysto religijnym. Co notabene nast�pi�o. Dolin� uznano za �wi�t�, beacon za �wi�tyni�, dorobiono opakowanie, a wod� u�yt� do ch�odzenia, kt�ra by�a odprowadzana do rezerwuaru oczyszczaj�cego, za magiczny p�yn bog�w. Co ciekawe, to tym tu, radioaktywno�� wody wcale nie przeszkadza�a, wprost przeciwnie-wywo�ywa�a w nich korzystne mutacje. No c�, co kraj to obyczaj. Dla dope�nienia ca�o�ci zbudowali w pobli�u miasto i przez stulecia �yli w szcz�ciu i spokoju. Specjalna kasta kap�an�w zajmowa�a si� obs�ug� �wi�tyni. Wszystko by�o pi�kne do pewnego dzionka, jakie� pi�� miesi�cy temu. Wtedy to jeden z nich b�d� na skutek wybuja�ych ambicji, b�d� innych zaburze� psychicznych wtargn�� do wn�trza �wi�tyni i co� tak pomajstrowa� (to moja teoria), znaczy rozgniewa� bog�w (to ich teoria), �e �wi�ta woda przesta�a lecie�. Konsekwencj� tego by�a rewolucja, masakra i zmiana kap�an�w (starzy przenie�li si� na zas�u�ony odpoczynek w za�wiaty). Nowa banda kap�an�w strzeg�a �wi�tyni, ale wody jak nie by�o, tak nie ma. Roze�lone spo�ecze�stwo za�o�y�o obl�enie �wi�tyni oraz niesolidnych kap�an�w i czeka�o na cud. A moja osoba mia�a ni mniej ni wi�cej tylko wle�� w sam �rodek tej kot�owaniny, �eby naprawi� ten mebel. Pomy�lawszy o tym przytarga�em prefabrykaty pianolitu i na podstawie tr�jwymiarowego modelu wnuczka sporz�dzi�em sobie kombinezon przypominaj�cy tubylca. Sam sobie si� raczej podobam, ale wola�em nie ryzykowa� pokazywania si� we w�asnej osobie - oka�e si�, �e nie jestem w ich typie i co...? Nie wygl�da�em w tym przebraniu jak jeden z nich, ale o to mi chodzi�o. Nie mia�em by� tubylcem, tylko ich wyobra�eniem o duchach. Logiczne. Je�libym na ten przyk�ad �yj�c w staro�ytnym Egipcie spotka� przedstawiciela rasy zamieszkuj�cej Spician i wygl�daj�cej jak dwudziestostopowa krzy��wka o�miornicy z befsztykiem s�dz�, �e w trybie pospiesznym opu�ci�bym miejsce spotkania. Co innego, gdyby go�� mia� kszta�ty humanoidalne - pewnie bym zosta�, a na pewno nie zrobi�bym odwrotu tak po�piesznie. Tak wi�c za�o�y�em stela�, potem twarzowy, zielony plastik jako sk�r� i upchn�wszy elektroniczny ekwipunek w ogonie przymocowanym do pasa systemem klamer i d�wigni, stan��em przed lusterkiem. Wstrz�saj�ce, ale efektowne. Ogon ci�gn�� mnie do ty�u, przez co porusza�em si� z dostoje�stwem kaczki, ale to tylko wzmaga�o autentyczno�� postaci. Wsadzi�em na g�ow� �eb z kamerami zamiast oczu i zadowolony z siebie, podczepiwszy si� pod szpicla ustrojonego na podobie�stwo pterodaktyla pow�drowa�em w d�, kieruj�c si� na wej�cie do piramidy. Wygl�da�o to na autentyczne zst�pienie z nieba i wywar�o podobny efekt. Pierwszy, kt�ry mnie dojrza�, uciek� z takim wrzaskiem, �e l�dowa�em na zupe�nie pustym placu. Unios�em ramiona gestem proroka i rykn��em: - Witajcie czcigodni s�udzy Wielkiego Boga! Translator zadzia�a�, g�o�niki te� i wspania�e echo odbi�o si� od �cian piramidy. Zadowolony z efektu, jaki wywo�a�em w�r�d zbiegowiska, kontynuowa�em: - Chcia�bym pom�wi� z wami, Czcigodni! Zanim zdo�ali zdecydowa� si� na jak�� konstruktywn� odpowied� wszed�em do �rodka. Sala by�a niezbyt okaza�a w por�wnaniu z reszt� budowli i mam nadziej�, �e nie z�ama�em zbyt wielu tabu naraz. Na ko�cu by�a sadzawka wype�niona b�otem z ciekawym gadem w �rodku. Osobnik �w zerkn�� na mnie wzrokiem �ni�tej ryby i co� tam zabulgota�. S�uchawka w moim uchu wyszepta�a: - Sk�d w imi� trzynastu demon�w �e� si� tu wzi��? Sk�oni�em si� uprzejmie i odpar�em: - Przybywam z misj� i pos�aniem od twoich przodk�w. Chc� wam pom�c odzyska� �wi�t� Wod�. Szef opad� w b�oto, �e ledwie oczy mu wystawa�y i prawie s�ysza�em wysi�ek, z jakim trawi� te nowiny w g��binach swojej czaszki. W ko�cu musia� je jednak przetrawi�, bo go poderwa�o i wyci�gn�wszy paluch ku mnie, wrzasn��: - Jeste� k�amc�! Nie jeste� naszym przodkiem! My... - Zamknij si�! - m�j ryk by� jeszcze efektowniejszy, bo prawie go utopi�. - Powiedzia�em ci, �e jestem wys�a�cem przodk�w, a nie, �e jestem jednym z nich. Nie wa� mi si� sprzeciwia�, bo przodkowie zwr�c� si� przeciwko tobie. Dla poparcia moich s��w rzuci�em w odleg�y k�t �wi�tyni granat. Wywali�o twarzow� dziur� w pod�odze i spowodowa�o efektowny k��b dymu. Szef przemy�la� wida� spraw�, bo zacz�� gada� z sensem - zwo�a� rad� kap�an�w. Gulgotali�my i chrz�kali�my ponad godzin� i w efekcie pocz�apali�my w g��b budowli - do pancernych drzwi strze�onych przez dw�ch wartownik�w. Gdy zacz�y si� otwiera�, szef zwr�ci� si� do mnie: - Bez w�tpienia wiesz, �e zasad� ustalon� od wiek�w jest, �e w Miejsce Naj�wi�tsze ze �wi�tych mo�e wej�� jedynie osoba �lepa. Za�o�� si�, �e og�aszaj�c mi t� nowin� u�miecha� si�. Jego trzydzie�ci par� z�b�w b�ysn�o w �wietle �uczyw. Wygl�da�o to, wypisz wymaluj, jak ujmuj�cy u�miech wykonany przez zepsuty zamek b�yskawiczny. Wyczeka�em, a� zbli�y� rozpalone �elazo, przygotowane bez w�tpienia na moj� cze�� do prawego obiektywu, po czym odezwa�em si�: - Oczywi�cie, �e o�lepianie jest s�uszne, ale musisz troch� poczeka� w -moim przypadku. Potrzebuj� swoich oczu do naprawy �wi�tej Wody. Gdy pop�ynie znowu, o�lepisz mnie, gdy b�d� wychodzi� z Naj�wi�tszego ze �wi�tych Miejsc. Zastanawianie si� nad t� mo�liwo�ci� zaj�o mu p�torej minuty, po czym zgodzi� si� ze mn�. Lokalny kat sapn�� zawiedziony i drzwi stan�y otworem. Po chwili by�em sam w ciemno�ci. Lecz nie na d�ugo. Obok mnie zmaterializowa�o si� trzech o�lepionych kap�an�w, kt�rzy bez s�owa zaprowadzili mnie do solidnych drzwi z napisem MARK III BEACON - WST�P TYLKO DLA OS�B UPOWA�NIONYCH. Stwierdzi�em, �e wydaj� si� sobie osob� jak najbardziej upowa�nion�, tote� otworzy�em drzwi i wszed�em, zostawiaj�c trzech przewodnik�w po ich drugiej stronie, po c.zym starannie je za sob� zamkn��em. Pierwsz� rzecz�, jak� uczyni�em, by�o pozbycie si� kostiumu, kt�rego stela� nie byt specjalnie wygodnym przyodziewkiem. Nast�pnie wzi��em si� za dokumentacj� i zlokalizowa�em sterowni�. Awaryjne o�wietlenie uda�o mi si� uruchomi� ju� po pi�tnastu minutach. Zadziwiaj�ce, ale na pierwszy rzut oka, nic tu nie wygl�da�o na zniszczone. Zgodnie z oczekiwaniami jedna z jaszczurek zapa�a�a ch�ci� wiedzy i dobra�a si� do skrzynki z bezpiecznikami. Pomajstrowa� sobie ten obiecuj�cy m�odzian, w wyniku czego wywali�o wszystkie bezpieczniki i ca�y ten interes wy��czy� si�. To by� problem. A w zasadzie pocz�tek problem�w, gdy� bezpo�rednim skutkiem tego by�o wylanie si� ch�odziwa, a po�rednim usuni�cie paliwa z reaktora, aby unikn�� reakcji �a�cuchowej. Tym niemniej pradziadkowie budowali dobrze - ponad dziewi��dziesi�t procent maszynowni by�o bez zarzutu po przesz�o dw�ch tysi�cach lat. Sporz�dzi�em list� cz�ci i wys�a�em zam�wienie na statek. Szperacz przywi�z� to wszystko w nocy i odlecia� nie zauwa�ony. Nazajutrz mia�em niez�� zabaw� obserwuj�c kap�an�w targaj�cych ca�y ten �adunek pod moj� komend�. Sama naprawa by�a dziecinnie prosta i zaj�a mi zaledwie dziesi�� godzin. By�em na tyle zadowolony, �e zainstalowa�em jeszcze w odp�ywie wody drobiazg nadaj�cy wodzie zielonkawy kolor. Wed�ug moich oblicze� powinien pracowa� oko�o pi��set lat. Wod� w��czy�em dopiero rano, �eby efekt by� wi�kszy. Faktycznie by� - radosny ryk t�umu przenikn�� nawet do mnie przez zwa�y kamienia. Zupe�nie nie�le musia�o si� to prezentowa� na zewn�trz. Dopi��em kombinezon i pod��y�em ku drzwiom i niezwykle radosnej emocji zwi�zanej z wypalaniem oczu. �lepi kap�ani oczekiwali mnie w korytarzu za pierwszymi drzwiami i wygl�dali na mniej szcz�liwych ni� zazwyczaj. Zrozumia�em dlaczego, gdy spr�bowa�em je otworzy�. By�y zamkni�te na wszystkie mo�liwe sposoby - jak zd��y�em si� zorientowa�, miejscowe jaszczurki by�y asekurantami. - Zosta�o postanowione - odezwa� si� jeden z nich - �e pozostaniesz tu na zawsze, aby pilnowa� �wi�tej Wody. My pozostaniemy tu tak�e, aby ci s�u�y� i zaspokaja� twoje potrzeby. Osza�amiaj�ca perspektywa - nic, tylko szczyt moich marze� - sp�dzi� reszt� moich dni w zamkni�tym beaconie z tr�jk� �lepych jaszczurek! Ich troskliwo�� o moj� osob� by�a naprawd� wzruszaj�ca. Tyle �e nie lubi� czu�ych gad�w. - Co?! O�mielacie si� zak��ca� wol� przodk�w?! - odpali�em wzmacniacze na pe�n� moc i o ma�o nie rozwali�o mi uszu. Wyci�gn��em mojego Solara i wywali�em magazynek w drzwi. Jak nale�a�o si� spodziewa� zamek znikn��, a drzwi stan�y otworem. Zanim moi opiekunowie zd��yli zrozumie�, co si� dzieje, z�apa�em ich kolejno za karki i wystawi�em za drzwi. Zanim zamkn��em je dok�adnie za sob�, musieli osi�gn�� ju� koniec schod�w. S�dz�c z odg�os�w, wpadli w�a�nie do sali z bajorkiem. Pogna�em za nimi i dopad�em szefa zanim nagromadzony t�um zd��y� wyj�� z os�upienia. Fakt faktem �e mia� on nader dobrze rozwini�ty instynkt samozachowawczy - zd��y� si� prawie zanurzy�, zanim go dopad�em i wyci�gn��em z bajora. - Co za chamstwo! - tym razem przykr�ci�em wzmacniacz, bo jeszcze mi dzwoni�o w uszach po poprzednim wyst�pie. - Za kar� przodkowie zdecydowali, �e dost�p do �wi�tej Wody b�dzie zamkni�ty na zawsze. Ale w swojej dobroci pozwalaj� jej p�yn��. To m�wi�c wypali�em w stron� schod�w, robi�c tam wcale niezgorszy zawa�. Razem z zaspawanymi laserem drzwiami powinno ich to wystarczaj�co zniech�ci� do pr�b odkrywczych. - A teraz czas na uroczysto��! Poniewa� miejscowy kat by� jak reszta os�upia�y, nie trac�c czasu na perswazje zabra�em mu �elazo i wsadzi�em sobie w oba oczodo�y. Kamery szlag trafi�, a plastik da� wcale niez�y smr�d. Wstrz�sn�o to wszystkimi, mn� prawie te�. Zanim zd��yli wpa�� na jeszcze jaki� wspania�y pomys�, przekr�ci�em wajch� i m�j sfa�szowany pterodaktyl wlecia� do �rodka. Oczywi�cie, z wypalonymi oczami nie by�em w stanie dojrze� go, ale szcz�k karabi�czyk�w umocowanych na moich ramionach by� najpi�kniejszym d�wi�kiem, jaki s�ysza�em w ci�gu ostatnich paru tygodni. A potem poczu�em, �e lec�. Gdy uzna�em, �e jestem wystarczaj�co wysoko, zdj��em z siebie �eb i spojrza�em na malej�c� piramid�. T�um rozanielonych jaszczurek k��bi� si� w radioaktywnej sadzawce. Zrobi�em rachunek sumienia. Wysz�o nawet nie�le: po pierwsze - beacon naprawiony; po drugie - wej�cie by�o totalnie zatkane, tak �e przysz�e ewentualne sabota�e, wypadki czy przypadki by�y wykluczone; po trzecie - kap�ani powinni by� zadowoleni - woda znowu p�yn�a, moje oczy by�y wypalone, a oni znowu kierowali interesem; po czwarte - do nast�pnej naprawy przy�l� ju� innego konserwatora, bo nie nast�pi ona tak szybko i to by�o w�a�nie to, co cieszy�o mnie najbardziej. przek�ad : Jaros�aw Kotarski powr�t