5950

Szczegóły
Tytuł 5950
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

5950 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 5950 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 5950 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

5950 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Projekt ok�adki i stron tytu�owych: Kamil Targosz Copyright � by Andrzej Stasiuk, 1998 � �sma z rana bar Parana Fantoma Projekt typograficzny i sk�ad komputerowy: Wydawnictwo ma�e s.c., Warszawa Druk i oprawa: Zak�ad Poligrafii Instytutu Technologii Eksploatacji, ul. K. Pu�askiego 6, Radom ISBN 83-87391-08-5 Wydawnictwo Czarne s.c. Czarne 4 38-309 G�adysz�w fax: (O-18) 3 53 63 60 Czarne 1998 Wydanie I Ark. wyd. 5,3; ark. druk. 8 loco Kurcz�, nikt wtedy nie je�dzi� taks�wkami, przynajmniej nikt z nas. Taryfiarze byli podejrzani. Jak si� ma szesna�cie lat, to wi�kszo�� jest podejrzana. A zreszt� nie mieli�my kasy. Jak si� nie ma kasy, to wszystko od razu robi si� podejrzane, zw�aszcza ci, co maj�. My w ka�dym razie nie mieli�my. Je�dzi�o si� autobusami i tramwajami. Tramwaje skrzypia�y jak nieszcz�cie. Skrzypia�y na zakr�tach. Pierwszy by� na rondzie Starzy�skiego, jak jecha�o si� do �r�dmie�cia. Skr�ca�y w prawo i skrzypia�y. Jak si� jecha�o na Prag�, to dopiero przy Ratuszowej by� ten cholerny skrzyp. Ale tam mo�na by�o wysi��� i by�a zielona budka z piwem. Mo�na by�o p�j�� w prawo i do zoo, popatrze� na ma�py, s�onie i hipopotamy. Jak si� dosz�o do hipopotam�w, to by� ju� most Gda�ski i mo�na by�o z�apa� tramwaj do �r�dmie�cia. Tak robili�my. Mo�na te� by�o i�� na piechot� na drug� stron� i w lewo przez park, potem ko�o fabryki pieni�dzy i ju� �apa�o si� staromiejski klimat, kamieniczki, bruk, elegancka makieta i w Pasiece piwo kosztowa�o dziesi�� z�otych. Nikt si� nie pyta�. Zreszt� wygl�dali�my na wi�cej. Rzadko jest tak, �e si� wygl�da na mniej. Nam si� w ka�dym razie nie zdarzy�o. A mo�e kelnerki by�y zdemoralizowane. To jest sprawa niejasna i dzisiaj raczej nie do rozkminienia. Pierwsza telefoniczna budka sta�a na rogu Freta i Ko�cielnej. Zawsze by�a zepsuta. Guzik nas to obchodzi�o, bo i tak nie mieli�my do kogo dzwoni�. W Bombonierce wieczorami kole� gra� na fortepianie przedwojenne szlagiery. Ciociosan by� po dwadzie�cia z�otych lampka, a cola po dziesi��. W sobot� nie by�o gdzie usi��� i do tego jasno jaku lekarza. I wszyscy to samo: cola, ciocio-san i ciastko. Papierosy caro by�y w mi�kkich b��kitnych paczkach. Kosztowa�y dwadzie�cia z�otych. Klubowe cztery pi��dziesi�t. To by� powa�ny rozrzut. Dzisiaj ju� tak nie ma. Najch�tniej palili�my extra mocne bez filtra,1 bo najbardziej szkodzi�y. Potem gdzie� znik�y i musieli�my si� zadowala� byle czym. Ale zanim przepad�y, kosztowa�y chyba najpierw sze�� pi��dziesi�t, a potem dziesi��. ��ty pasek i czarne litery. Zanim wylecia� z nich tyto�, by�y grube jak ma�y palec. Wierzyli�my, �e maj� co� wsp�lnego z gitanesami. Nie mia�y. Teraz to wiem. Ko�cieln� mo�na by�o zej�� ko�o Naj�wi�tszej Marii Panny nad sam� Wis��. Nikt tego nie robi�, bo tam nic nie by�o. Chodzi�o si� zawsze prosto. Ludzi robi�o si� wi�cej i wi�cej, a przy Barbakanie ju� przelewa� si� t�um. To zawsze dzia�a�o troch� podniecaj�co. Nie wiadomo w�a�ciwie, dlaczego. Wszyscy pa��tali�my si� mi�dzy jednym Rynkiem a drugim i z powrotem. Po drodze �adnych atrakcji, a niekt�rzy potrafili robi� to ca�y bo�y dzie�. Zawsze by�a nadzieja, �e co� si� stanie i stawa�o si� zazwyczaj mniej wi�cej to samo. Spotykali�my si� i tyle. Niekt�rzy dzisiaj nie �yj�. Nie wiadomo na przyk�ad, czy �yje Bobik. By� ciut szurni�ty, wi�c naprawd� trudno co� powiedzie�. Nosi� chyba szalik i wygl�da� ca�kiem przystojnie. Troch� jak �adny Niemiec. Co do innych te� nie mo�na mie� pewno�ci. Chodzi�o si� i czeka�o. Siedzia�o si� i czeka�o, sta�o i czeka�o. Troch� monotonne zaj�cie, ale nikt nie m�wi�, �e mu si� nudzi. Na Rynku jak zwykle wisia�y obrazy i pilnowali tego arty�ci w sanda�ach. Czasami ustrzelili jakiego� jelenia i szli pi� do Fukiera. Towaru pilnowa� wtedy jaki� wynaj�ty. To by�o ekstra malarstwo. Zachody s�o�ca, wschody, �aglowce, ro�linno��, postacie kobiece i staromiejskie widoki. Te ostatnie sz�y najlepiej, bo mo�na by�o od razu por�wna�, �e to prawda. Niemcy brali po kilka sztuk. Holendrzy nic nie kupowali, bo na og� te� mieli sanda�y, byli podobni do malarzy i wiedzieli, co jest grane. Kiedy� nie mia�em papieros�w i podszed�em do jednego Holendra. Zrobi� skr�ta z druma i mi da�. To by� m�j pierwszy skr�t i wcale mi nie smakowa�. Wieczorem chodzi�o si� do Jaja. Pali�y si� �wieczki, mo�na by�o maza� po �cianach i puszcza� swoje ta�my. Tak wyobra�ali�my sobie wolno��. Wsz�dzie by�o tanio. Nie mieli�my o tym poj�cia. Czasami legitymowa�a nas milicja. To by�o co�. Nie wszystkich legitymowa�a. Jak si� chcia�o mie� spok�j, to si� sz�o Celn� na Gnojn� G�r�. Tam mo�na by�o robi� w�a�ciwie wszystko, byleby nie za g�o�no. Wierzyli�my we wszystko, co sobie opowiadali�my i nie przychodzi�o nam do g�owy, by cokolwiek sprawdza�. Pisz� w liczbie mnogiej, bo nie lubi� zwierze�. Sz�o si� Brzozow� w lewo i pod Barbakan. Wieczorem siedzieli tam pijaczkowie. Pod mostem by�o w choler� plastikowych kork�w od alpag i blaszanych od piwa. Jak nie by�o pijaczk�w, to te� mo�na by�o robi�, co si� chcia�o. Gliny tam nie chodzi�y. Troch� �mierdzia�o. By�em tam z kilkoma dziewczynami. Nie ma si� czym chwali�. Wszyscy tam przychodzili. Sta�a jedna �awka. G�r� szli japo�scy tury�ci i si� u�miechali. Nikt ich wtedy nie traktowa� powa�nie. Imponowali nam Amerykanie i Anglicy. Francuzi ju� nie tak bardzo. Mieli tylko Jean-Michel Jarre'a, ale nie wszyscy za�apy-wali si� na Oxygene. Prawd� m�wi�c, prawie nikt. �yli�my jak zwierz�ta. W stadzie. Niekt�rzy wygl�dali jak ostatni kretyni. Nikomu to nie przeszkadza�o. Niekt�rzy byli g�upsi ni� drewniane pi�� z�otych. Nikt im z�ego s�owa nie powiedzia�. Podejrzewam, �e ju� nigdy tak nie b�dzie. D�ugie w�osy, kiepskie papierosy. S�ucha�o si� Floyd�w, o Sex Pistols nikt jeszcze wtedy nie s�ysza�. Grali dla siebie, nie dla nas. Jakby si� zjawili na Piwnej, pewnie by�my ich pogonili. Te agrafki, podarte koszulki i d�insy. My te� nosili�my podarte wrangle. Podarte, ale po�atane. �ata na �acie. Jedna na drugiej. Tak grubo, �e latem to niewyr�bka z gor�ca. Musieli�my troch� �mierdzie�. Ale jak si� jest m�odym, to si� tak nie cuchnie. 11 Cuchnie si� p�niej, p�niej trzeba si� cz�ciej my� ze strachu przed bakteriami i przed innymi lud�mi. Tak, nakopaliby�my Rottenowi w 77-mym. Nie mia� szans. Niekt�rzy s�uchali Slade'�w, lecz si� nie przyznawali. Ja te� s�ucha�em, ale udawa�em, �e tylko Floydzi, Hendrix i Joplinka. Co mia� piernik do wiatraka. Jedli�my chleb i popijali�my mlekiem. W New Yorku Nico �piewa�a z Velvetem, a nas to g�wno obchodzi�o. Nie mieli�my poj�cia. Musia�o by� d�ugo, nudno i na powa�nie. Pi�� minut gitarowej sol�wki wcale nas nie zadowala�o. Najlepiej jakby by�o dziesi�� i to na perkusji. Jak Piotrowski z Apostolisem na kortach Legii. Publika szala�a, chocia� wszystko razem, jak popatrze�, nie mia�o �adnego sensu. Zwyczajnie si� �cigali. Dziewczyny by�y tak samo obdarte jak my. Trudno by�o odr�ni�. Zw�aszcza z ty�u. Nosi�y spodnie. P�ka�y na ty�kach. Co� si� wtedy naszywa�o. Najlepiej ameryka�sk� flag�. Angielsk� naszywa�o nast�pne pokolenie. Nikt nie naszywa� sobie francuskiej. A niemieckiej to ju� w og�le. Niemcy to nie by� �aden kraj. Nikt o nich nie my�la�. Dopiero p�niej, jak niekt�rzy je�dzili na arbajt. Tak, ale to by�o naprawd� p�niej. Ju� razem z Rottenem i reszt�. Na Krakowskie si� nie chodzi�o, bo nie by�o po co. Do Zamkowego i z powrotem. Czasami, �eby by�o urozmaicenie, wraca�o si� Kanoni� i Jezuick� pod oknami komendy. Nosili�my podr�bki adidas�w i trampki. Albo zamszaki. Tak, zamszaki, przede wszystkim zamszaki. Be�owe, mi�kkie, sznurowane na cztery dziurki. Chodzi�o chyba o pacyfizm, �agodno��, te rzeczy, chocia� niekt�rzy czasem si� napierdalali. Z takiego zamszaka te� mo�na by�o nie�le komu� zapali�. Jak pada�o, robi�y si� ca�kiem do niczego. W og�le jak pada�o, to trzeba by�o gdzie� si� schowa�. Kelnerki tego nie lubi�y, chocia� knajpy by�y pa�stwowe i kobitki jecha�y na pensji. Jakby�my wygl�dali troch� normalniej, 12 to by�oby nam l�ej, ale m�odo�� nie uznaje kompromis�w i w ko�cu nas wywalali z ka�dej knajpy. Taki na przyk�ad Jasio � w tamtych czasach wszyscy musieli go bra� za wariata. Nawet teraz ludzie by si� za nim ogl�dali. By� z jakiej� podlubelskiej wsi i chodzi� z Pismem �wi�tym. Nie mieli�my uprzedze�. Dopiero potem si� okaza�o, �e naprawd� chce nas nawraca� na jaki� zwariowany pury-tanizm. Przypomina� Charlesa Mansona w takiej troch� ch�opskiej wersji. Bez przerwy gada� o mi�o�ci. Brali�my to dos�ownie i wtedy si� okaza�o, �e zasz�o nieporozumienie. Nadawa� nam jakie� biblijne imiona. Tak, mia� w sobie co� z aposto�a, ale wybra� sobie kiepski czas i miejsce. Nie nadawali�my si�. Spokojnie m�g� gdzie� zagra� �wi�tego Paw�a. Strasznie si� w�cieka�, gdy dziewczyny siada�y ch�opakom na kolanach. Cholernie czarny, cholernie zaro�ni�ty i umi�niony jak kowal. Chodzi� za nim And�elo, najwierniejszy ucze�. Tak musia� wygl�da� �wi�ty Jan. Blondyn, bez brody, z nieobecnym spojrzeniem, cichy jak �wir, kt�ry mo�e w ka�dej chwili odlecie�. Pochodzili chyba z jednej wsi. Obydwaj mieli twarde, mocne d�onie wie�niak�w. Niewykluczone, �e Pan pos�a� ich pomi�dzy nas, ale niewiele zwojowali. Nie mieli poj�cia o Floydach ani Joplince. And�elo nosi� w chlebaku flet i wygrywa� jakie� smutne, pastuszkowe melodyjki. Chyba sam je uk�ada�. Mia�em d�insow� kurtk� z obci�tymi r�kawami, nic z tego nie rozumia�em, ale wszystko mi si� podoba�o. Przesta�em chodzi� do szko�y. Tramwaj rusza� z przystanku, rozp�dza� si� i ha�asowa� jak startuj�cy odrzutowiec. Po�owa ch�opak�w z klasy nosi�a zaprasowane spodnie i kanciaste nesesery po czterysta pi��dziesi�t z�otych sztuka. Wszystkie by�y czarne. Jak pierwsze samochody Forda. Pocz�tki elegancji zawsze s� skromne. Nesesery by�y z twardego plastiku. Mo�na by�o gra� na nich w karty. Jak na stoliku. Nigdy 13 nie mia�em nesesera. I nigdy nie przysz�o mi to do g�owy. By�em outsiderem. Pierwszy w szkole ostrzyg�em si�. na �yso. W 77-mym. Po pijanemu. W wannie. Matka si� za�ama�a. Pierwszy i ostatni, bo nie pami�tam, aby kto� potem wpad� na taki g�upi pomys�. Chodzi�em Z�bkowsk� i starzy z�odzieje w bramach patrzyli na mnie ze wsp�czuciem i zrozumieniem. Pierwszy w szkole nosi�em kolczyk, ale zaraz go zgubi�em i mi zaros�o. W og�le w szkole mieli ze mn� ci�ko. Jak przesta�em przychodzi�, to chyba odetchn�li. Dyrektor nazywa� si� Libera. Nosi� czere�niackie baki i chabrowy garnitur. Mo�e go krzywdz�, mo�e garnitur by� fio�kowy. W ka�dym razie strasznie si� wydziera�. Jak wi�kszo�� by� sadyst�. Guzik mnie to obchodzi�o. Po prostu nie wysiada�em na tym przystanku. Jecha�em dalej. Paru belfr�w by�o OK, ale to jeszcze nie pow�d, �eby zaraz wysiada�. Wyskakiwa�o si� przy Mi�dzyparkowej i od razu w Zakroczymsk�, ko�o czerwonych mur�w Cytadeli i dalej. Mia�em b��kitn� torb� na rami�. Wchodzi�o do niej dziesi�� piw. Byli�my idealistami. Nie chodzi�o nam o kas�. Zaraz j� puszczali�my. Mieli�my taki knif, �e jak zabrak�o, to si� podchodzi�o do starszej eleganckiej pani i bardzo grzecznie i nie�mia�o opowiada�o si� historyjk�, �e nam zabrak�o do rachunku w kawiarni i dziewczyny tam siedz� i czekaj�. Damy na og� wyjmowa�y pugilaresy. Psychologia. Na chleb nikt by nie da�. Nosili�my rzemyki zamiast bransoletek. Giry nosi�y srebrne �a�cuszki z wisiorkiem w formie �yletki. Taka moda. Dziewczyny git�w mia�y na szyjach czarne aksamitki. Ale to mog�o by� troch� wcze�niej. W 74-tym, 75-tym. Mniej wi�cej wtedy, gdy nosi�o si� sp�dnice bananowy. To s� stare dzieje i mo�e mi si� miesza�. Oczywi�cie czyta�em Wojaczka i matka by�a przera�ona. Pi�em mocn� herbat� i czyta�em do rana. Kawa by�a wtedy droga. U nas w domu uchodzi- 14 �a za luksus. Kaw� zacz��em pi� na�ogowo dziesi�� lat p�niej. Nie uprzedzajmy jednak fakt�w. Nie pami�tam, jakie buty nosi�y gity. Ale najpewniej zwyk�e pantofle ze sklepu. Skajowe. Jak ich ojcowie. Wyobra�ni to oni za du�o nie mieli. Konkretne ch�opaki. S�uchali w k�ko �Domu wschodz�cego s�o�ca". Grali to nawet na gitarach. Zamiast kostki u�ywali grzebienia. Taki styl. �atwo mo�na by�o ich pozna�. Wcale nie musieli mie� cyngwaj-s�w. Na Star�wce rz�dzi� Diabe�. Du�y, k�dzierzawy i nerwowy. Nigdy nikomu nie zrobi� nic z�ego. Po prostu siedzia� na �awce na Rynku z kolesiami i naradza� si� w sprawie krajowego wina. Nawet nie wiem, czy mia� cyngwajs. Nosi� koszule z R�yckiego. Takie w t�czowe zygzaki. My nie mieli�my szefa, tylko postacie charyzmatyczne. Nie wiadomo, sk�d si� to bra�o. Zjawia� si� taki jeden z drugim i robi�o si� ciche szu-szu w stylu: �To jest ten i ten, wiesz? No co ty? Powa�nie!". I tak to hula�o. Facet nie musia� nic robi�. Wystarczy, �e go wcze�niej nie by�o i si� zjawia�, a paru innych co� o nim wiedzia�o. Najlepiej jeszcze od kogo� innego. No i musia� mie� wygl�d. Z tym by�o najtrudniej, bo wszyscy wygl�dali�my jakpojeba�cy. Nigdy nie mia�em cierpliwo�ci, �eby zapu�ci� naprawd� d�ugie w�osy, wi�c sobie tapirowa�em. Mia�em na to szybki i bezbolesny spos�b. No i w og�le Hendrix by� idea�em. Dla ch�opc�w. Dla dziewczynek Joplinka. Ale na przyk�ad Napi�r wytatuowa� sobie co� takiego co mia�a Joplinka, wi�c nie wszystko sz�o tak prosto. Jak pierwszy raz zobaczy�em Napior�, to mia� na sobie ponczo ze starego koca. Wszyscy wok� robili szu-szu, wi�c by� postaci� charyzmatyczn�. Potem si� przyja�nili�my. Pisa� wiersze i siedzia� na odwyku w Garwolinie. To mi imponowa�o. Odwiedza�em go. Diabli wiedz�, po co tam siedzia�, ale najpewniej po to, �eby mie� �wi�ty spok�j. Malowa� obrazy. Czysty taszyzm � 15 tak m�wi�. Rzeczywi�cie. W Garwolinie mia� farby za darmo i nikt si� nie przypieprza�. Wszystko zreszt� w Garwolinie by�o za darmo. Zawsze chcia�em si� tam za�apa�, ale jako� nie mia�em cierpliwo�ci. Odwiedza�em tylko Napior�, bo to by�o przy trasie na Kazimierz. Pi�kna trasa. Wtedy to by�a E-81. Ko�biel, Garwolin, Ryki, Kur�w. W Kurowie odbija�o si� na Pu�awy. W Kurowie urodzi� si� genera� Jaruzelski, ale wtedy nie mieli�my o tym poj�cia. Po prostu odbijali�my w prawo, �eby jak najpr�dzej dopa�� kazimierskiej szosy. Niebieskie lustro Wis�y le�a�o na p�ask. Po obu stronach drogi ros�y tysi�cletnie drzewa, a co krok by�y g��binowe studnie z zimn� jak l�d wod�. Lessowe wzg�rki, zawijasy, zakr�ty i robi�o si� od razu cieplej. Wszystko tam szybciej dojrzewa�o, by�o wi�ksze, lepsze, s�odsze. A kiedy� w nocy nic nas nie wzi�o z tego zasranego Kurowa i przeszli�my prawie trzydzie�ci kilometr�w, a g�by nam si� nie zamyka�y. Wiele bym da�, �eby pami�ta�, o czym rozmawiali�my. Nad ranem byli�my w Kazimierzu i pachnia�a piekarnia. Pachnia�a tak, �e nigdy tego nie zapomn�. Piekarz da� nam dwa bochenki chleba. Ledwo mogli�my je utrzyma�, takie by�y gor�ce. A potem jaki� facet po prostu nas zawo�a�, da� poduszki i pierzyn� i kaza� i�� do stodo�y na siano. Pewnie wygl�dali�my jak wcielenie bezsenno�ci. Tak by�o. Ci�ar�wki je�dzi�y wtedy wolniej, by�y mniejsze i nie ka�dy kierowca mia� radio, wi�c nas zabierali. W og�le auta by�y brudniejsze i pa�stwowe, wi�c nikomu nie by�o �al. Dzisiaj nawet jak chc�, to nie maj� si� jak zatrzyma�. Tak zapierdalaj�. Wszystkim si� spieszy, wszyscy wioz� jaki� towar i si� trz�s�, �e kto� im co� ukradnie. Kiedy� w og�le by�o lepiej. Wszyscy to m�wi�. Nawet jak ich wtedy nie by�o, nawet jak nic nie pami�taj�. Tak. Garwolin by� dobry. Potem by� Monar i ju� nikt si� tak nie zachwyca�, nikomu si� specjalnie nie spieszy- 16 �o. Kupi�em sobie d�insy za dziesi�� dok�w. Wallysy. �adna firma, ale mnie si� podoba�y. Chyba w Pewexie na In�ynierskiej kupi�em. Niedaleko by� prywatny antykwariat, gdzie facet w granatowym kitlu mia� chyba wszystkie zeszyty z Kapitanem �bikiem. A mo�e Pewex by� na winklu Wile�skiej i Konopackiej? Bardzo mo�liwe. W ka�dym razie i tak mi zazdro�cili. Lubi�em atmosfer� Pewex�w. To by� elegancki �wiat. Papierosy by�y na og� po czterdzie�ci pi�� cent�w. Po trzydzie�ci pi�� by�y ba-stosy. Wchodzi�o si� i g�upia�o. Same cuda. Jak na ameryka�skim filmie. Gordon, Walker, napoleon, koronkowe majtki, kobiety w ondulacjach, m�czy�ni w sk�rach. Cz�owiek czu� si� onie�mielony jak jaki� Janko Muzykant. Kiedy� kupi�em sobie plastikowe philip morrisy. Kompletnie nie mia�y smaku, ale pude�ko nosi�em przez miesi�c. Niewykluczone jednak, �e tak nie by�o, �e pude�ko od kogo� dosta�em. W ko�cu si� po�apali i wywalili Napior� z Garwolina. Du�o rozmawiali�my. G��wnie o Allenie Ginsbergu. Czyta� mi na g�os �Sutr� o s�oneczniku" i czu�em si� jak Jack Kerouac. Mieli�my jakie� �miertelnie zszargane niewyra�ne odbitki na ksero. Jak pierwszy raz czyta�em �Skowyt", to je�dzi�em trzy razy od p�tli do p�tli autobusem H, a to jest kawa� drogi. Z D�br�wki na Ok�cie. Czyta�em i czyta�em. W ko�cu pogoni� mnie kierowca. Chyba gada�em do siebie. To by�y czasy. Przed Poniatoszczakiem wsiada�y zawsze kanary. Najd�u�szy przystanek i mia�y czas wszystkich sprawdzi�. Wtedy chodzili jeszcze w mundurach i mieli po pi��dziesi�t lat. W dodatku mieszane zestawy � facet z kobitk�. Szans� by�y wyr�wnane. W tramwajach rzadko wsiadali do drugiego wagonu. Bilety by�y po z�ot�wce na tramwaj, po z�oty pi��dziesi�t na autobus i po trzy na pospieszny. Na nocny te� chyba po trzy. P�czek kosztowa� dwa z�ote. Kie�basa z ro�na siedem pi��dziesi�t,?00 17 mleko ze srebrnym kapslem chyba dwa osiemdziesi�t. W�a�ciwie ca�y czas. O �wicie sta�y przed sklepami pojemniki ze �mietan�, kefirem, ma�lank�, twaro�kami, skrzynki z bu�kami i chlebem. Wtedy cz�sto rozmawiali�my do bia�ego rana, wi�c jako� to sz�o. Nikt nie g�odowa�. Chyba �e by� leniem. Albo �piochem. Mleko ze z�otym kapslem kosztowa�o chyba trzy dwadzie�cia, lecz mog� si� myli�. W ka�dym razie kie�basa zwyczajna co� ko�o czterdziestu czterech z�otych. Ale nie zale�a�o nam na mi�sie. Zale�a�o nam na wolno�ci. Dlatego tyle spacerowali�my. Ca�e dnie i noce. I je�dzili�my. Ca�e miesi�ce. Dop�ki nie zrobi�o si� naprawd� zimno. Ale nawet wtedy pr�bowali�my. Jak nie stopem, to poci�gami bez bilet�w. Kwity przychodzi�y do domu. Tam bywali�my coraz rzadziej. Tak. Podr�owali�my jak jakie� przyg�u-py. Pojromania. W Z�oczewie stali�my kiedy� dwana�cie godzin. Ca�a wie� przychodzi�a nas ogl�da�. Grochal mia� dwa metry i w maluchach zawsze kasowa� kolanem pokr�t�a od radia. Jak wsiada�, to uwa�a�, jak wysiada�, to zapomina�. Sta�o si� par� godzin i plu�o. Asfalt by� tak zacharchany, �e trzeba si� by�o przenosi� dalej. W nocy pod Kutnem wzi�a nas kobieta, a potem chcia�a wyrzuci�, jak zobaczy�a, �e Napi�r nie jest dziewczyn�. W Jastrz�biej G�rze spali�my w filmowych dekoracjach na pla�y. Takie Stonehenge z dykty i drewna. Robi�o si� dziur� i kima�o w megalicie. Faceci �azili z wiaderkami po grajdo�ach i krzyczeli: �Og�ry, og�ry z Jastrz�biej G�ry!". Sprzedawali rano kiszone skacowanym. W Sopocie spali�my w piasku pod molo. W Zakopanem w wagonach na bocznicy. Naj�atwiej by�o nie spa�, tylko jecha� bez przerwy. Kiedy� jechali�my sze��dziesi�t godzin non stop i pod S�upskiem mieli�my ju� halucynacje bez �adnego podk�adu. Dojechali�my nad Czaplinek nie wiadomo po co. Chyba, �eby zaraz wraca�. Zawsze wracali�my, 18 �eby si� dowiedzie�, czy kto� si� gdzie� nie wybiera. Czasami przeje�d�ali�my Warszaw� bez zatrzymywania, bez wysiadania. Kiedy� gdzie� pod Rzeszowem spali�my na przystanku i rano zbudzi�y nas dzieci z tornistrami. Zrozumieli�my, �e jest wrzesie�. Pojechali�my wi�c do Wroc�awia, bo wydawa�o si� nam, �e tam kto� po�yczy nam pieni�dze. Ale D�onsona nie by�o w domu, w Em-piku te� pusto i musieli�my jecha� dalej. Pojechali�my nowiutkim berlietem z Jelcza. Do �odzi. Mo�e zreszt� zupe�nie gdzie indziej. Cholera wie. Zi�y mia�y jeszcze benzynowe silniki. Pali�y ponad trzydzie�ci na sto. Je�dzi�y na 78-oktanowej. Niebieskiej. W starach by�o gorzej, bo maska silnika grza�a w dup�. To nie jest dobre, jak si� cz�owiek przez tydzie� nie myje. Ale kierowcy te� nie byli najczy�ciejsi. Cz�stowali nas papierosami. My ich te�, jak mieli�my. M�czy�a nas sraczka po zielonych jab�kach. Ci, co walili, mieli zatwardzenie. Oni mieli lepiej. Gdzie� ko�o Stalowej Woli podarowa�em wiejskim dzieciakom kopi� niemieckiej parabelki. Oczy wysz�y im na wierzch. Pewnie si� potem k��cili o to, czyja jest. W Radomiu zawsze odliczali�my ostatni� setk�, chocia� nie mia�o to �adnego sensu. Je�dzili�my przecie� w k�ko. Siedemdziesi�ty sz�sty, siedemdziesi�ty si�dmy. Kacz-kowski w Tr�jce puszcza� w k�ko Emerson�w i Yes�w. To nie by�o uczciwe. Za�atwi� nas na cacy. Puszcza� ten gn�j i rozmi�kcza� nam charaktery. Przy takiej muzyce mo�na bra� tylko heroin�. Pewnie nie wiedzia�. M�g� si� kogo� spyta�. Na przyk�ad Metysa. On si� na tym zna�. Mieszka� na Ko�lej i mieli�my blisko. Wygl�da� jak m�ody Robert Redford. Jakby tam wszed� Iggy Pop, to by�my mu nakopali. Nie znali�my kolesia. Patti Smith te� by�my pogonili. Co za czasy. I ca�e New York Dolls. Przegrane pokolenie. M�odzi powinni s�ucha� ostrej muzyki, a nie takiego pitolenia, takiej pedalskiej brzd�kaniny. Rick 19 Wakeman w nocnej koszuli jak jaki� druid. Po kryjomu s�ucha�em Slade'�w. Gitowcy te� ich s�uchali. Jimmy Lea nosi� czarn� aksamitk�. Byli�my na koncercie The Mud. Kaszana. Ale grali szybko, prosto i bez namys�u. Brzmia�o jak jaka� parodia. Byli�my na Muddym Watersie i to by�o co�. Byli�my na Rorym Gallagherze i to by�o prawie tak dobre, jak Waters. Przynajmniej wtedy. �adnej �cierny. Wszed� kole� we flanelowej koszuli i trampkach i zagra�. Popija� co� z butelki. Niewykluczone, �e alkohol. Waters nic nie popija�. Nie musia�. Tym si� r�nili. Jak si� ko�czy�y koncerty, to nie by�o czym wraca�. Zostawa� tylko nocny. 602, a potem 612. Przesiada�o si� przy Wile�skim. Lumpy k��ci�y si� z menelkami. Podje�d�a�y radiowozy z Cyryla i ich uspokaja�y. Jak starzy znajomi. Jak w rodzime. Nikt nie mia� pieni�dzy i nie by�o si� czego ba�. 612 jecha�o na sam koniec miasta. Do D�br�wki. Spokojna trasa. W D�br�wce kompletnie nic nie by�o. Wszyscy spali, �eby wsta� rano i jecha� do FSO. Nie by�o Korea�czyk�w. Robi�o si� poloneza i du�ego fiata. Ka�dy mia� jakie� zaj�cie. Dawali wod� mineraln�, sok, mleko i zbo�ow� kaw�. Nawet wi�niarki z Toleda, a potem z Kamczatki mia�y zaj�cie. Kiedy� wetkn�y facetowi w ty�ek przew�d ze spr�onym powietrzem. Nie prze�y�. Zupe�nie jak z tymi �abami, kt�re si� nadmuchiwa�o w dzieci�stwie. Nie chcieli�my i�� do FSO. Nie ze wzgl�du na wi�niarki. Nie chcieli�my i�� gdziekolwiek. To by�o jakie� podejrzane: rok, dwa wcze�niej wiedzie�, gdzie si� p�jdzie. Byli�my na koncercie Dextera Gordo-na. Mia� kraciast� marynark�, troch� go rzuca�o po scenie, ale gra� pi�knie. Niby bia�as, ale wystarczy�o zamkn�� oczy i mo�na sobie by�o wyobrazi�, �e to Charlie Parker. Na Trane'a by� ciut za grzeczny. Czytali�my Cortazara. Jak wszyscy. Powinni�my czyta� co� innego. Cortazar by� jak Muzyczna poczta UKF. Dla ka�dego co� 20 mi�ego. Wypacza� nam charaktery. Na koncerty przyje�d�ali W�grzy. Wszyscy mieli d�ugie w�osy i ameryka�skie wojskowe parki. Tego im zazdro�cili�my. Przyje�d�ali te� Niemcy. Na r�kawach mieli przyszyte niemieckie flagi. Nigdy nie wpadli�my na to, �eby przyszy� sobie polsk�. Najwi�kszy �cisk by� na McLaughli-nie. Drzwi do Kongresowej posz�y w drobne chujki. Nie by�o �adnej obstawy. Paru st�jkowych i paru cieci�w. McLaughlin siedzia� na tapczanie w bia�ej koszuli i �ciga� si� z Hindusami, kt�ry zagra szybciej. Nic wielkiego. Jeszcze jeden charyzmatyk. Livin' Blues dawali w cyrku na Ch�odnej. Mieli wokalist� z Filipin. Ci jechali ca�kiem nie�le. Po bo�emu i bez kompleks�w. Siedzia�em pod kolumn� od basu. Nic mi si� nie sta�o. Nie ten sprz�t co teraz. Nigdy nie kupowali�my bilet�w. Nie mieli�my za co. Nie przychodzi�o nam to w og�le do g�owy. A nawet jak mieli�my, to woleli�my da� w �ap�. Taki styl. Ale na og� nie dawali�my. Nikt si� nie przejmowa�. Jak nie by�o extra mocnych, to palili�my popularne. Panowa�o przekonanie, �e najlepsze s� radomskie. Po latach przekona�em si�, �e to nieprawda. O wina by�o �atwiej ni� o piwo. Pili�my wi�c wino. W takich ilo�ciach, w jakich nale�a�oby pi� piwo. Wcale nam nie szkodzi�o. Lubili�my to robi�. Na Grenadier�w by� sklepik, gdzie mo�na by�o dosta� jeszcze ciep�e. Prosto z Warsowinu na �elaznej. Butelki parzy�y w r�ce. Przywozili je w drewnianych skrzynkach. Nie to, co teraz. Czytali�my �Greka Zorb�" i Bakunina. Niez�y zestaw. Zim� robili�my grza�ca. Ale te� nie zawsze. Cz�ciej wypijali�my od razu. Niby byli�my wolni, a jednak troch� nam si� spieszy�o. Powoli dawali�my sobie siana z Emersonami i Floydami. W sam� por�. To by�a droga donik�d. Tak samo jak z Cortazarem. Zwietrzyli�my zasadzk�, jak to si� m�wi. Olali�my Muzyczn� poczt� UKF. Raz pobili�my milicjanta. Ale by� w 21 cywilu i sam zacz��, wia� troch� nie bardzo si� to liczy. Chodzili�my na Olszynk� Grochowsk�, na Kozi� G�rk�, �eby widok �mietnik�w i przeje�d�aj�cych poci�g�w podsyca� w nas smutek i nostalgi�. S�uchali�my Dylana. Poci�gi jecha�y do Lublina, do Che�ma, a potem mo�e i do Ruskich. Syberia by�a w ko�cu wi�ksza od �rodkowego Zachodu. S�uchali�my Wysockiego. Miesza� nam si� w g�owach z Dylanem, tak samo jak Joau Baez miesza�a si� z �ann� Biczewsk�. Wszystko by�o lepsze od Floy-d�w i Emerson�w. Czytali�my Faulknera i Dostojewskie-go. Nikt nie czyta� Stachury. Jeden Napi�r go czyta�, ale po drodze gdzie� przepad�. Poszed� chyba na jaki� powa�niejszy odwyk. Zawsze by� marzycielem. Puszczali�my sobie p�yty z Big Billem Bronzim i Leadbellym. Czarni byli konkretni. Od pocz�tku powinni�my s�ucha� Czarnych. Zero z�udze�. Chcieli�my �y� jak Czarni. Czuli�my si� jak Czarni. Nic nie robili�my. S�uchali�my w k�ko dziesi�ciu p�yt i popijali�my na zmian� piwo i wino. S�uchali�my na zmian� bluesa z Delty i z Chicago. Chodzili�my po ulicach i kopali�my puszki po konserwach, bo wtedy nie by�o jeszcze puszek po piwie. To znaczy by�y, ale w Pewexach, i jak ju� kto� sobie kupi�, to na pewno puszki nie wyrzuca�, tylko stawia� w charakterze ozdoby i wspomnienia. Pili�my po to, �eby na drugi dzie� mie� kaca. Tak sobie wyobra�ali�my �ycie Czarnych. Nie mieli�my poj�cia, �e tak wygl�da �ycie w og�le. Kuflowe by�o po dziesi��. Polskie p�yty by�y po sze��dziesi�t pi��. Nie pami�tam wi�cej cen z tamtego czasu, ale wci�� mog� zagwizda� �See see rider" i �Johna Henry", i �Take this hammer". W telewizji lecia�y seriale, ale nikt ich nie ogl�da�. Ani dziennik�w, ani w og�le czegokolwiek. Tak samo z radiem. Wiedzieli�my, �e tam nic nie ma. W k�ko puszczali Boney M., Africa Simon i Maryl� Rodowicz. W telewizji nic nie puszczali. Co najwy�ej Turniej miast 22 i Zbigniewa Wodeckiego. Palili�my marihuan�. Ros�a przy torach na Olszynce. Szybko nam si� znudzi�a. To nie by� najlepszy gatunek. Par� lat p�niej Fantomas z tej sa-mosiei wyselekcjonowa� ca�kiem przyzwoity materia�. Suszy� si� w kuchni przy Szembeku i matka si� w�cieka�a, �e robi syf. Bez przerwy si� k��cili. Matka lubi�a mie� porz�dek w kuchni. Jak to kobieta. A tu jej si� zielsko do roso�u sypa�o. Fantomas odgra�a� si�, �e jak nie da mu spokoju, to zacznie robi� kompot. Nikt wtedy traw� jeszcze nie handlowa�, a wsz�dzie jej by�o pe�no. Tyle �e nie dzia�a�a. To by�y czasy. Wysocki i faja. Biczewsk� i skr�t. Nie mieli�my poj�cia, �e u Ruskich te� to ro�nie. W Afganistanie by� jeszcze spok�j. Ka�dy si� w kim� kocha�, ale si� nie afiszowali�my. Dziewczyny nie przepada�y za kumplami swoich ch�opak�w. Niekt�re zreszt� by�y zmy�lone. W niczym to nie przeszkadza�o. Mieli�my wi�cej czasu i mieli�my o czym gada�. O wymy�lonych rzeczach lepiej si� gada. Nie ma potem cz�owiek wyrzut�w sumienia. Dali�my sobie siana ze Star�wk�. Cz�owiek musi kiedy� wydoro�le�. Oni tam w k�ko grali na fletach i chowali si� po bramach ze strzykawkami. Zupe�nie jak dzieci. S�uchali�my Pete Seegera. Nie mieli�my poj�cia, �e jest komunist�. Juraj czyta� Kautsky'ego, �eby si� dowiedzie�, co w trawie piszczy. By� raczej odosobniony. Pr�bowa�em czyta� Marksa, ale mnie znudzi�. Kupi�em go, bo by� bardzo gruby i bardzo tani. Kupi�em te� Lenina, ale to by� zupe�ny be�kot. Ani s�owa o �yciu. Dzisiaj czuj�, �e byli�my jakimi� popieprzonymi lewakami. Zw�aszcza D�ojo, poniewa� pochodzi� z bogatej rodziny. Mieli will� i ogr�dek. Siedzieli w Erefenie na plac�wce. D�ojo tam je�dzi� i przesi�k� idea�ami. Czyta� nawet kolesi ze szko�y frankfurckiej. My nie mieli�my cierpliwo�ci. Woleli�my cha�upniczo t�umaczy� Dylana. Nienawidzili�my kapitalizmu. Kochali�my Ameryk�. 23 Ostas czyta� �Grona gniewu" i p�aka�. Wszystko przez Marcusego. Ale o tym dowiedzia�em si� p�niej. Palili�my jednego za drugim i byli�my do�� obdarci. Opr�cz Ostasa. Zawsze by� elegancki. Nosi� nawet w�sy. Wtedy nie by� to �aden obciach. Ma�o kto pami�ta tamte czasy. Jak si� komu� nie chcia�o zapuszcza� w�os�w, to zapuszcza� w�sy. Mnie nie bardzo ros�y, a poza tym lubi�em si� goli�. Sprawia�o mi to przyjemno��. Je�dzili�my sz�stk� na Goc�awek i wracali�my na piechot�. Melancholia peryferii bra�a nas w obj�cia jak najlepsza kochanka. Po drodze by�a Arizona i musieli�my uwa�a�. W barze Grochowskim da�o si� wytrzyma�. Zw�aszcza w niedziel�, gdy przychodzili te� porz�dni obywatele � czasami nawet z dzie�mi. Najprzyjemniej by�o w Zag�obie. Nikt si� do nikogo nie przypierdala�. Rondo Wiatraczna niedaleko, wi�c by� przep�yw i nie wiadomo, kto sw�j, a kto obcy, wi�c nikt si� nie wychyla�. Stali�my godzinami nad piwem. To nie by�o w porz�dku, bo kufli na ca�� sal� barmanka mia�a z pi�tna�cie i kolesi w kolejce szlag trafia�, ale nic nie mogli zrobi�. Takie czasy. Zawsze czego� brakowa�o. Albo piwa, albo kufli, albo kasy. My�leli�my, �e to jest normalne i zawsze tak b�dzie. Nie chcieli�my nic zmienia�. Zajmowa�y nas idee, a nie przedmioty. W niekt�rych barach przynosi�o si� ze sob� butelki od mleka i te� jako� hula�o. Nawet lepiej, bo w ko�cu litr to jest wi�cej ni� p� litra. A w takiej Pokusie to sta�o si� nieraz godzin� w kolejce i nikt si� nie buntowa�, poniewa� wszyscy chcieli si� napi�. Potem z Pokusy zrobili pizzeri� i zaraz potem wylecia�a w powietrze. Wtedy by�o spokojniej. Jak nie chcieli�my za�apa� si� na �omot, to przechodzili�my na drug� stron� ulicy i �ulia na og� to honorowa�a. Mieli�my wpadki, ale zazwyczaj by�a to nasza wina. Jak kto� o p�nocy widzi siedmiu kolesi, powiedzmy, na Osowskiej i pr�buje przej�� mi�dzy nimi, m�wi�c 24 w dodatku �przepraszam", to sam sobie winien. W zasadzie jednak chroni� nas instynkt dzieci peryferii. Jak chcieli�my mie� komfort, to jechali�my do �r�dmie�cia. Do Okr�glaka. Tam by�o ca�kiem ekumenicznie. Opisa�em to w jednej swojej ksi��ce. Szcza�o si� byle gdzie. Odchodzi�o si� kawa�ek i ju�. 102 zawija� przy samej knajpce. Wtedy je�dzi�y berliety. Mia�y eleganckie czerwone siedzenia. Chuliganeria wci�� je ci�a, bo by�y delikatne i mi�ciutkie. W ikarusach tego nie ma. Na samym tyle berlieta przyjemnie buja�o. Przygl�dali�my si� dziewczynom. Wystarczy� jeden przystanek i ju� by� cz�owiek zakochany. Ona wysiada�a, wsiada�y kanary, kwit przychodzi� do domu. To wtedy moja matka zacz�a si� ba� listonosza i boi si� do dzisiaj. Krosbi mia� zawsze wi�cej kasy i mi stawia�. Czasami nawet autobusowy bilet, jak chcieli�my spokojnie pogada�. Bez przerwy gadali�my. Potrafili�my przej�� z Grochowa na Marsza�kowsk� i bez przerwy nawija�. Wychodzi na to, �e wtedy powinni�my powiedzie� sobie wszystko, ale jak teraz si� spotykamy, to te� gadamy. Ale wtedy m�wili�my sobie same najwa�niejsze rzeczy, a dzisiaj to raczej wspominamy. Tak, wtedy mniej si� wspomina�o. Najwy�ej to, co by�o wczoraj albo przedwczoraj. Taka informacja, �eby nie wypa�� z kursu. Ten zrobi� to, ten �mo, na og� na ba�ce. Same bohaterskie czyny. Co wiecz�r co� si� dzia�o. Heroizm i fabu�a. Rzadko pozwalali�my sobie na liryk�. Najcz�ciej wtedy, gdy nie by�o �wiadk�w. 2Ibis je�dzi�o tylko do Wiatracznej. Na tr�jce je�dzi�y stare wozy, takie kanciaste z wiecznie otwartymi drzwiami. Motorniczy siedzia� na wysokim drewnianym sto�ku jak w barze. W tych staro�wieckich tramwajach by�y staro�wieckie dzwonki. Jak by� odjazd, to odzywa�o si� dzy�, dzy�, dzy�. Mo�na by�o wskakiwa� i wyskakiwa� w biegu, co nie znaczy, �e by�o to dozwolone. Wtedy zreszt� trudno si� by�o zo- 25 rientowa�, co jest dozwolone, a co nie. Prawdziwy raj dla anarchist�w. Teraz na og� wszystko mo�na, wi�c to ju� nie jest to i pewnie nigdy nie b�dzie. Aha, w tych starych tramwajach motorniczy mia� przed sob� taki zestaw korb, co� jak wielkie m�ynki do kawy. Strasznie romantycznie to wygl�da�o, jak z dziewi�tnastego wieku. Korby by�y mosi�ne i b�yszcz�ce. Pami�tam te� stare jelcze na mniej wytwornych trasach. Sta�y na p�tlach z w��czonymi silnikami. Wida� paliwa by�o do oporu, ale nie by�o dobrych akumulator�w. Najlepsze miejsce by�o ko�o kierowcy. Ca�kiem pojedyncze i cz�owiek by� od reszty odgrodzony mask� silnika, kt�ra wygl�da�a jak odwr�cona wanna i do tego obci�gni�ta be�owym skajem. Du-champ czego� lepszego by nie wymy�li�. Tak. Czyta�em i ogl�da�em surrealist�w. Wtedy to dzia�a�o jak cholera. Zw�aszcza gdy pada� deszcz. Sam nie wiem dlaczego. Mo�e w og�le, jak �wieci�o s�o�ce, to si� raczej nie czyta�o? Krosbi si� zakocha�, Juraj si� zakocha�, Majeran si� zakocha�, co do Fantomasa i D�oja to nie ma pewno�ci. Ja te� si� zakocha�em. Kiedy� to opisz�. Og�lnie rzecz bior�c, melancholia. Mo�e dlatego, �e wszyscy byli�my z Pragi. Tam czu� Wschodem. Nikt ze �r�dmie�cia nie wyprowadza� si� na Prag�, a czym� trzeba j � by�o zaludni�. To si� zaludnia�o synami i c�rami Mazowsza i Podlasia. Kiedy� taki najm�odszy, co to dla niego nie starczy�o ojcowizny, szed� na krucjat� do Ziemi �wi�tej albo wyje�d�a� do Ameryki. Po wojnie si� to sko�czy�o, wi�c w�drowali na Prag�. Grochowska od strony Goc�awka wygl�da�a jak W�gr�w albo Soko��w Podlaski. St�d ta liryka i melancholia. Wierzby, fujarka, pastuszek, kr�wka, jesienne mg�y i dymy na kartofliskach. To ma si� w sercu, nawet jak si� nosi levisy i s�ucha Dead Kenne-dys. Ale Kennedys�w s�uchali�my troch� p�niej, tak samo jak Snakefingera. Levisy te� by�y troch� p�niej. 26 Chocia� nie: D�ojo ju� m�g� mie�. Krosbi mia� chyba wrangle. Na og� nosi�o si� podroby. Na R�yckiego by�o tego do oporu. Z ca�ego �wiata. To znaczy naszywki by�y z ca�ego �wiata, to znaczy napisy na nich. Wykonanie by�o z Z�bek i Zielonki. Majeran mia� jakie� takie jasne i przez to ca�y czas troch� za�winione. Nikomu to nie przeszkadza�o. Nie byli�my szpanerami. W�a�ciwie wygl�d nam zwisa�. Dezodorant�w nie by�o za du�o. Ale jak cz�owiek jest m�ody, to tak strasznie nie capi. Dziewczyny troch� nas cywilizowa�y, ale to nie by�a �atwa sprawa, skoro idea�em stroju by�y dla nas westernowe longjohny � takie kombinezoniki, podkoszulek razem z d�ugimi kalesonami i z klap� na ty�ku zapinan� na guziki. No tak. Francja nie mia�a na nas wp�ywu. Kochali�my plebejsk� Ameryk�. Mo�e z wyj�tkiem Majerana, kt�ry czasem �piewa� Brassensa. Ale nie robi� tego nachalnie i zazwyczaj na wyra�ne �yczenie. Surrealist�w nie licz�, bo to by�a moja prywatna sprawa i si� nie obnosi�em. Kt�rego� dnia pojechali�my z Krosbim w Bieszczady. W Koma�czy kupili�my sobie kuchenny n� z ��t� plastikow� r�czk�, �eby co� w og�le w te g�ry mie�. Potem przysz�o dw�ch kolesi. Wyszli akurat z wi�zienia w �upkowie. Tam by�y kamienio�omy. Bardzo nam si� spodobali i Krosbi chcia� im zagra� �Juliana Johnsona" Leadbelle-go, bo jak wiadomo, Leadbelly by� wielokrotnym wyro-kowcem i nawet morderc�, ale oni chcieli w k�ko �Dom wschodz�cego s�o�ca". No to Krosbi im gra�. W teczce mieli chyba z pi�� litr�w w�dki. Ca�y czas nam polewali. W ko�cu Krosbi straci� przytomno��. Po prostu siedzia�, gra� i nagle si� przewr�ci� na plecy, i tak ju� zosta�. Ja zaraz po nim. Tyle tylko, �e na bok. Zwin��em si� w k��bek i powtarza�em �mamusiu, mamusiu". Zbudzili�my si� wieczorem. Kator�nik�w ju� nie by�o. Cierpieli�my i nie chcia�o nam si� podnosi� z ziemi. Krosbiemu wci�o har- 27 monijk�, prawdziwego bluesharpa. Nigdy si� nie dowiemy, czy to tamci j� skroili. Rano poszli�my czerwonym szlakiem. Nad Os�aw�, tam gdzie rzeka robi tak� p�telk�, widzieli�my jakiego� golasa. My� si�. Potem zacz�o la� jak nag�a cholera. Szli�my, wywracali�my si�, taplali�my si� w glinie i byli�my zachwyceni. Spali�my w jakim� baraku ko�o Baligrodu. Drwale powiedzieli, �eby�my si� k�adli i nie pierdolili, �e bardzo przepraszamy. Porz�dne ch�opaki. Nic nam nie zrobili. W Baligrodzie Krosbi wyp�aci� z ksi��eczki PKO kas� i pojechali�my na Mazury. Chcia�em mu pokaza� zlot hipis�w w Zbicznie. Sam zreszt� nie wiem. Mo�e najpierw byli�my na Mazurach? W ka�dym razie to w Zbicznie rozpieprzyli nam namiot. By� taki stary, �e do �rodka wpad�a pi�ka. Zrobi�a dziur� jak stodo�a. Ciekawe, kto w ni� gra�? Po�owa by�a nawalona, a druga dyskutowa�a o mi�o�ci i pokoju. Le�ymy sobie, a tu przez p��tno wlatuje nam futbol�wka. Love and peace, nie ma co. Wkurzyli�my si�. Nie mia�em ju� do tego serca, jak dwa lata temu. Zaczyna�y mi si� podoba� dziewczyny na obcasach. A tam wszystkie wygl�da�y jak Indianki z �B��kitnego �o�nierza" albo �Jesieni Cheyenn�w". To znaczy gorzej. Strzeli�em sobie raz z p�tora centa, �eby sprawdzi�, jak tam z moj� siln� wol�, ale na wszelki wypadek zaraz si� zerwali�my. Z siln� wol� to jest niepewna sprawa. Poza tym ju� kompletnie nas nie kr�ci�o Wschodnie Wybrze�e ani tasiemcowe sol�wki, ani flety i b�benki, ani fr�dzle i paciorki, nie kr�ci�o nas nawet ca�e to �Hair" � no, mo�e jeden Mor-rison, ale on te�, jak my, mia� to wszystko gdzie�. Tak, przypominam sobie. Stamt�d polecieli�my w Bieszczady. �ukiem, kt�ry wi�z� odkurzacze. Krosbi cwaniaczek siedzia� w szoferce, a ja z ty�u. Narzeka� na nerki i sika� co pi�� minut. W Kro�nie byli�my na koncercie big bandu Woody Hermana. To by�o co�. Jaki� kole� wzi�� mnie za 28 puzonist�. M�wi�em do niego po polsku, a on nic, tylko �e �wietnie, �wietnie i nigdy czego� takiego nie s�ysza�. To by�o w kiblu. Stali�my przy pisuarach. A wcze�niej spali�my u jednej s�awnej osoby, ale nie zdradz� nazwiska, bo to nie jest plotkarska ksi��ka, ani tekst z kluczem. Ta s�awna osoba za�atwi�a nam wej�cie na Hermana i ma pi�kny dom nad Sanem. Przyj�a nas brudnych, g�odnych i w �rodku nocy. Zawsze b�d� to pami�ta�. Jedli�my chleb ze smalcem i skwarkami, a potem jak ostatni cham zapali�em papierosa, nie pytaj�c o pozwolenie. Je�dzili�my poci�gami bez biletu. Gdzie� w �rodku Polski na korytarzu raz w �yciu uda�o mi si� czysto za�piewa� drugim g�osem. Krosbiemu a� oczy wysz�y. Nigdy tego nie powt�rzy�em. Do muzyki trzeba mie� cierpliwo��. To jest zaj�cie dla ludzi z charakterem. Pisa� mo�e ka�dy. Wi�kszo�� to robi, tylko nie pokazuje. Byli�my w Go�k�wku, gdzie kiedy� grasowa� s�ynny wampir. Przespali�my si� w czystej po�cieli u rodziny Krosbiego i pojechali�my. Wpadali�my w r�ne, raz lepsze, raz gorsze towarzystwa. Interesowa�o nas �ycie, a ksi��ki raczej tak sobie. Prowadzi�em dziennik, w kt�rym zapisywa�em, ile kt�rego dnia wypi�em. Szkoda, �e gdzie� mi zgin��. Niewykluczone, �e go odnajd�, �eby rozprawi� si� z mitologi�. Dziewczyny kompletnie nie kuma�y, o co nam chodzi. Przyje�d�ali�my i godzinami gadali�my, gdzie nas cholera nosi�a. Uwa�a�y nas za idiot�w. Powinni�my wiecznie zaprasza� je do kawiar�, ale my chodzili�my tylko tam, gdzie �adna kobieta nie mia�a odwagi si� pokaza�. My te� si� bali�my, ale preferowali�my m�skie cnoty w rodzaju bezmy�lnej odwagi. Cichym idea�em by� dla nas proletariat, tyle �e nigdy za bardzo nie chcia�o nam si� pracowa�. Inteligencja kompletnie nam wisia�a. Tak samo jak szko�a. Krosbi nic nie sko�czy� przeze mnie, ja nic nie sko�czy�em przez niego. Spotykali�my si� przed bram� Zespo�u Szk� 29 przy FSO i w d�ug�. Gdziekolwiek, w pinechy, na Centralny popatrze�, jak odje�d�aj� poci�gi, na lotnisko popatrze�, jak odlatuj� samoloty, na Gda�ski most popatrze�, jak odp�ywaj� statki, na tramwajow� p�tl�, �eby popatrze�, jak odje�d�a osiemnastka i dwunastka. Starzy musieli nas diabelnie kocha�, bo �adnego z nas nie wywalili z domu. A powinni. Byli m�drzy. I tak nas nigdy nie by�o. Jak dobrze dostali�my w ty�ek, wpadali�my odespa� i podje��. Troch� jednak si� pracowa�o. Krosbi oblatywa� samochody na pr�bnym torze w FSO. Wypijali flaszk� i si� �cigali fiatami. Zazdro�ci�em mu. Do tej pory jest jedynym kierowc�, z kt�rym nie boj� si� je�dzi�. Ja pracowa�em w Fabryce Mebli Artystycznych. Ma�o romantyczne zaj�cie poza tym, �e wszystkim facetom brakowa�o jednego albo dw�ch palc�w. Wk�ada�em do maszyny kawa�ki drewna i z drugiej strony wylatywa�y ostrugane. Mi�e zaj�cie, tylko g�o�ne. Pierwsza wyp�ata to by�o 1800 z�otych. Czu�em si� jak prawdziwy m�czyzna i wszystko zaraz pu�ci�em. Nie wiem, sk�d mi to przysz�o, bo ojciec zawsze wszystko przynosi� i oddawa�. Tak, to by�a fajna praca. Nauczy�em si� rozr�nia� gatunki drewna, brzoza, jesion, buk, maho�. K�ad�o si� mokre deski na w�zek i wio, do suszarni, a w �rodku by�o jak w d�ungli: duszno, gor�co i pachnia�o �ywic�. Robi�em posadzki do Zamku Ujazdowskiego. By�em dumny. Zapieprza�em na grubo�ci�wkach i format�wkach. Stare majstry poci�ga�y za maszynami winko. Sklep by� przez ulic�. Stoi do tej pory. Taki samotny, pojedynczy dom na rogu Modli�skiej i Mehoffera. Szuflowa�em trociny. Po dw�ch miesi�cach kt�rego� dnia zapomnia�em p�j��. Zupe�nie jak do szko�y. To znaczy poszed�em, ale nie wysiad�em z autobusu i jako� tak samo wysz�o. Pojecha�em do zoo. By�a jesie�. Z�oto, czerwono, hipopotamy, s�onie, odg�os Gda�skiego mostu � jeden z pi�kniejszych d�wi�k�w na �wiecie � i Naj�wi�tsza Maria Panna po drugiej stronie rzeki, nad kt�r� unosi�y si� mg�y. Nigdy nie by�em dobrym pracownikiem. Krosbi by� troch� lepszy. Mia� ciekawsz� prac�. Br�zowe nied�wiedzie przy �wierczewskiego, rude wie�e �wi�tego Floriana, dziwny skos Floria�skiej i czarne dachy Krowiej i Blaszanej. W takich warunkach nie da�o si� pracowa�. Albo zapach Praskiego Portu. Ludzie musieli by� kompletnie �lepi, �eby tego wszystkiego nie widzie�. Wystarczy�o przecie� hycn�� Zamoyskiego i ju� by� park Skaryszewski i czekoladowy zapach od Wedla. Pekaesy przy Stadionie by�y niebieskie bez wyj�tku i mia�y ��te emblematy. Po Jeziorku Kamionkowskim p�ywali kajakarze, a �ulia czasami rzuca�a w nich flaszkami. P�ywali wi�c bli�ej �rodka. Za p�otem na zielonym boisku �wiczy�y ubrane na bia�o �uczniczki. Przy Stanis�awa Augusta by� zak�ad naprawy akordeon�w. Sz�o si� i sz�o, i zawsze co� mo�na by�o zobaczy�, zawsze mo�na by�o gdzie� skr�ci� albo wr�ci� inn� tras�. W barze mlecznym o nazwie Wiosenny staruszki jad�y ry� z cukrem i popija�y mleko. To by�y czasy. Pomidorowa kosztowa�a dwa sze��dziesi�t, og�rkowa co� ko�o tego, a chleb by� bez ogranicze�. Za z�oty pi��dziesi�t kakao. Nikt si� nikogo nie czepia�. Mo�na by�o siedzie� i siedzie�, i patrze� przez zaparowan� szyb�, a z kuchni p�yn�y zapachy nale�nik�w, sosu pieczarkowego i jarskich kotlet�w. By�em wolny i nie by�em g�odny. Jak w jakim� rewolucyjnym �nie. Zainteresowanym przypominam, �e dwa sze��dziesi�t to wtedy by�y pieni�dze wi�cej ni� �mieszne. Dwie puste flaszki albo i jedna. Jak nie chcia�o mi si� nigdzie wraca�, to sypia�em w wagonowni na Olszynce. Wybiera�em zawsze pierwsz� klas�. Rano budzi�y mnie sprz�taczki. Z�ego s�owa od nich nie s�ysza�em. M�wi�em �dzie� dobry" i si� zbiera�em. Czasami sypia� ze mn� Filip. On zna� miasto jak w�asn� kiesze�. Mia� metr pi��- 31 dziesi�t, chodzi� w drewniakach i nigdy tak nie by�o, �eby jako� nie by�o. Podziwia�em go. Potrafi� za�atwi� towar nawet w przychodni na Nowowiejskiej. Jak by� jaki� ci�ki zjazd, to za�atwia� hemineuryn�. Zawsze potrafi� za�atwi� kas�. Wszystkich zna�. Gra� na gitarze jednym palcem, ale potrafi� �piewa� jak Hooker. Tak, to by� kto�. Podobno umar�. Podobno hukn�� sobie olejek kanabilowy i co� by�o nie tak. Nie bardzo w to wierz�. Ca�y czas wierz�, �e i zej�cie potrafi�by sobie jako� za�atwi�. Lepszy od niego by� tylko Jacu�. Przekona� moj� matk�, �e jest studentem seminarium duchownego. Uwierzy�a. M�wi� po �acinie. O chemii wiedzia� wszystko. By� chudy jak wykrzyknik i tak samo czarny. Przypomina� �pu�skiego Mefistofelesa. To ju� nie by�o �adne Stare Miasto i nawiedzone ma�olaty z ko�tunem a la Joplinka. To by�o ca�kowite zawodowstwo i najwy�szy profesjonalizm. Jak kto� mu uwierzy�, to by�o po ch�opie. Lubi�em skuba�ca. Prawdziwy straceniec i pe�na samo�wiadomo��. Na szcz�cie znikn�� kt�rego� dnia. Mog�o by� nieweso�o. Spotka�em go p�niej. Widzieli�my si� pi�� minut. Da� mi kas�. Po prostu da� bez s�owa i poszed�. Nigdy tak bardzo nie potrzebowa�em kasy, jak wtedy. I wcale nie na to, co sobie my�licie. Zupe�nie na co� innego. Diabli wiedz�, sk�d wiedzia�. �ycie jest dziwne. No tak. Latem je�dzi�em z Krosbim, a zim� z Majeranem. Do Zakopanego. Nie wiadomo w�a�ciwie, dlaczego. Kt�rego� wieczoru wstali�my i poszli�my na dworzec. Chryste, zakopia�ska rze�nia. Osiem godzin w osobowym na stoj�co w umywalni. Wszyscy pili. Kanar ba� si� pokaza�. Zreszt� nie mia� szans zrobi� trzech krok�w. Ludzie stali na korytarzu jak papierosy w paczce. Jak nie mieli si�y, to si� osuwali i le�eli. Umywalnia to by� luksus. Tak samo jak sracz. Jak kto� nie m�g� wytrzyma�, to si� go wpuszcza�o. Ale dopiero jak b�aga�. Na zwyk�e �prosz�" nikt nie reagowa�. 32 Szcza�o si� na odleg�o�� przez plecaki i tobo�y. Nikt si� nie przejmowa�. Takie czasy. Liczy�o si� tylko, �eby dojecha�. Jak w rewolucyjnej Rosji. Wszystko �mierdzia�o. Wszyscy palili. Wszyscy si� darli jak rezerwa. Zimowe ferie. Na wagon by�o po dziesi�� gitar. Nikt nie umia� gra�. Wszyscy �piewali. Tak mniej wi�cej do Skar�yska, bo potem tracili si�y. Przewracali si�. Po�owa wioz�a narty. Wszystko zlatywa�o na �eb. Kijki tak samo. Pe�ne braterstwo. Nigdy ju� tak nie b�dzie. Za szybkie i za lu�ne poci�gi. Wszyscy siedz� i rozmawiaj� o pieni�dzach. Nigdy nie gadali�my o forsie. Mieli�my wa�niejsze sprawy. Tak naprawd� forsa to g�wno. K��cili�my si� do upad�ego, ale nigdy o rzeczy. Skakali�my sobie do oczu o to, kto jest lepszy: czy Oscar Peterson, czy Errol Garner. Nigdy nic nie ustalili�my w tej sprawie. Tak. Porzyga�em si� gdzie� ko�o Skar�yska. Potem sobie zasn��em na stoj�co. Jak si� zbudzi�em, by� ju� jasny dzie�. Niez�y wynik. Ze cztery godziny na baczno�� bez przytomno�ci. Majeran mia� dwie nowe kole�anki. Zaprasza� je do naszej umywalni, ale si� troch� brzydzi�y. W ko�cu nawet w tamtych czasach nie wszyscy byli wyluzowani. Musia�em wyrzuci� szalik. Do niczego si� nie nadawa�. Nigdy wcze�niej nie by�em w Tatrach. Wydawa�o mi si�, �e w Tatry je�d�� tylko snoby albo frajerstwo z dobrych dom�w. Jak zwykle prawda le�a�a po�rodku. Nie mieli�my gdzie spa�. Spali�my, gdzie si� da�o. Raz nawet w �niegu za jak�� budk� czy kioskiem. Ciekawe, dlaczego nie zamarzli�my. Robili�my wszystko, �eby tak si� sta�o. Raz u jakich� panienek zapali� nam si� grzaniec. Powiedzia�y, �eby�my sobie poszli. Poszli�my do innych. Te powiedzia�y, �eby�my w og�le nie wchodzili. Ale nie by�o �le, bo w ko�cu gdzie� si� uda�o. Pok�j by� na dwie osoby, a mieszka�o tam chyba z dziesi��. Wszyscy z dobrych dom�w. Po prostu pili�my i rozmawiali�my. Na parapecie sta�a Matka 33 Boska. Kto� odwr�ci� j� w stron� okna, �eby patrzy�a na g�ry, a nie na nas. Mieszkali�my te� na bocznicy w wagonach. To by� m�j pomys�. Mia�em wpraw�. A mo�e Majeran na to wpad�? Sk�d mam wiedzie�? Chodzili�my te� w g�ry. Ale ostro�nie, �eby nic nam si� nie sta�o. W g�rach by�o �lisko, niebezpiecznie i pe�no ludzi. Woleli�my sobie usi��� i po prostu patrze�. Z daleka wygl�da�y bardzo dobrze. Bez przerwy gadali�my. Siadali�my byle gdzie, byle by� widok, wyjmowali�my wino i rozmawiali�my. Bardzo r�nili�my si� charakterami i to by�y ciekawe rozmowy. �adnej z nich ju� nie pami�tam. Nie mo�na pami�ta� wszystkich rozm�w. Cz�owiek by wtedy oszala�. Skleroza jest dobra. Ma si� wra�enie, �e wci�� si� jest interesuj�cym. Niewykluczone �e wydawa�o si� nam, �e jeden jest Patem Garretem, a drugi Billym the Kidem. Ale kto by� kim? Obydwaj chcieli�my by� Grekiem Zorb�. To s� proste wzorce, ale skuteczne. Ostas nie je�dzi� z nami, bo pracowa�. Wtedy chyba na wtryskarce, ale mog� si� myli�. Juraj te� nie. Diabli wiedz�, dlaczego. Jemu mog�o si� po prostu nie chcie�. Taki by�. Siedzia� i czyta� Bakunina. Tak, Juraj to by� kto�. Nie uznawa� kompromis�w. Jak potem spierdoli�, to nie do jakich� zasranych Niemiec czy czere�niackiej Ameryki, tylko od razu do Australii. To rozumiem. �adnej dziecinady. Dalej ju� tylko zielona Nowa Zelandia, Maorysi i wieczna biel Antarktydy. Stamt�d si� nie wraca. Z Ameryki zawsze mo�na wr�ci� i opowiada� cuda-wianki, �e buty z w�owej sk�rki, a limony trzy razy kwa�ni ej sze ni� u nas. Z Australi� taki numer nie przechodzi. A kt�rego� dnia poszed�em do wojska. Sam nie wiem, jak to si� sta�o. Jako� tak przez nieuwag�. Zagapi�em si� i si� okaza�o, �e to ju�. I tak mi si� uda�o urwa� pi�� dni. Oczywi�cie przez koleg�w. Tak samo jak dzi�ki nim jednak w og�le si� wybra�em, bo w ko�cu lito�ciwie zaprowadzili mnie 34 na dworzec i wsadzili do poci�gu, poniewa� kompletnie utraci�em wol�. Wci�� mi chodzi�o po g�owie j echa�-nie jecha�, jecha�-nie jecha�. Jak jaka� poborowa s�jka. Jecha� � niedobrze, zosta� � te� nie najlepiej. No, kurde, nie chcia�o mi si�. W ko�cu zaczyna�a si� wiosna, zielono, ciep�o, a tutaj �adnych widok�w na to, �e sobie poje�d�� po kraju. Ale nic. Pojecha�em. Tyle dobrego, �e nie musia�em jecha� z t� band� wystraszonych ocipc�w, co to chlej� ca�� drog�, kozacz�, jakby szli na Berlin, a na miejscu przed bram� to nic, tylko boja�� i dr�enie. Mia�em czas, �eby �prze�y� to sam" jak w piosence. Jak wysiad�em, to by�o ca�kiem przyjemnie, s�onecznie i pusto. Miasto D�bica to nie jest z�e miasto. Nikt mnie nie pilnowa�. Tamtych sprzed pi�ciu dni to prosto z poci�gu �adowali na samochody jak w �apance. A ja sam, spacerkiem, z papierosem, jak wolny cz�owiek. Nawet si� ucieszyli na m�j widok, bo to zawsze jest k�opot, jak trzeba �andarm�w wysy�a�. Na pocz�tek obiecali mi tydzie� aresztu, ale nigdy jako� nie dotrzymali. Kiedy� s�owo oficera by�o chyba wi�cej warte. A tak w og�le to mi si� podoba�o. JW 2265 robi�a przyjemne wra�enie. ��te budynki, czerwona dach�wka, wie�yczki, pierdu�ki. Przedwojenne koszary kawalerii, a teraz batalion saper�w. Nie mia�em

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!