5913

Szczegóły
Tytuł 5913
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

5913 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 5913 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 5913 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

5913 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

JACK HIGGINS MROCZNA STRONA ULICY Prze�o�y�: PAWE� WITKOWSKI AMBER Tytu� orygina�u: DARK SIDE OF THE STREET Opracowanie graficzne: DARIUSZ CHOJNACKI Redaktor techniczny JANUSZ FESTUR Copynght � 1967 by MARTIN FALLON For the Polish Edition Copynght � by Wydawnictwo AMBER Sp z o o. Pozna� 1990 ISBN 83-85079-64-5 Wydawnictwo Amber Sp. z o o. Pozna� 1990. Wydanie I Bia�ostockie Zak�ady Graficzne 1. Zabawa w wojn� Gdzie� za wrzosowiskiem rozleg�y si� nagle dziwnie przyt�umione w skwarze po�udnia z�owieszcze odg�osy kanonady. Spowodowa�o to nag�e o�ywienie w�r�d rozebranych do pasa wi�ni�w, pracuj�cych na dole w g��bi kamienio�omu. Ben Hoffa pracowa� w cieniu p�nocnej �ciany, mi�dzy zwa�ami wielkich blok�w �upku. Uni�s� akurat nad g�ow� pi�ciokilogramowy m�ot. Przerwa� prac� i opu�ci� go powoli, �eby popatrze� w g�r�, w kierunku odleg�ych wzg�rz, os�aniaj�c przy tym r�k� oczy od s�o�ca. By� niskim m�czyzn� dobiegaj�cym czterdziestki, dobrze umi�nionym i �ylastym, o szerokich ramionach, przedwcze�nie posiwia�ych w�osach i oczach tak zimnych i twardych, jak otaczaj�ce go skalne bloki. Jego towarzysz, O'Brien, wysoki, flegmatyczny Irlandczyk, rozlu�ni� uchwyt �omu, kt�ry trzyma� z lekko�ci� znamionuj�c� ogromn� si��, i wyprostowa� si�, marszcz�c brwi. � A c� to, u diab�a, mo�e by�? � Artyleria polowa � wyja�ni� mu Hoffa. ? O'Brien spojrza� na niego z niedowierzaniem. � Chyba �artujesz. Letnie manewry � wojsko odbywa je co roku mnkf wi�cej o tej porze. Obserwowali trzy samoloty transportowe, przesuwaj�ce si� wzd�u� linii horyzontu w pewnej odleg�o�ci od nich i rz�d jedwabistych czasz spadochron�w, kt�re otwiera�y si� na niebie, gdy �o�nierze skakali w otwart� przestrze�, by poszybowa� lekko w d�, jak dmuchawce niesione �agodnym powiewem wiatru. Wra�enie ca�kowitej swobody i kontrast otwartej przestrzeni z ich sytuacj� by� tak dojmuj�cy, �e O'Brien poczu� nagle bolesn� pustk� w �o��dku. Jego d�onie zacisn�y si� konwulsyjnie na �elaznym dr�gu, ale Hoffa pokr�ci� przecz�co g�ow�. � Nie ma szans, Paddy, nie zrobi�by� nawet dziesi�ciu kilometr�w. O'Brien opu�ci� �om na ziemi� i wierzchem d�oni otar� pot z czo�a. � A jednak taki widok kusi, zmusza do my�lenia o wo lno�ci. � Najgorsze jest pierwsze pi�� lat � powiedzia� Hoffa z niewzruszonym wyrazem twarzy. Na kamieniach za ich plecami zachrz�ci�y buty � O'Brien obejrza� si� przez rami� i si�gn�� po �om. � Parker � rzuci� kr�tko. Hoffa nie przej�� si� wcale ostrze�eniem i nadal przygl�da� si� spadochroniarzom, opadaj�cym bezw�adnie gdzie� nad wrzosowiskiem w odleg�o�ci oko�o pi�ciu lub sze�ciu kilometr�w, podczas gdy m�ody funkcjonariusz wi�zienny podchodzi� coraz bli�ej. Pomimo upa�u stra�nik zachowa� co� ze specyficznej elegancji umundurowanego s�u�bisty w sztywno wykrochmalonej koszuli z naramiennikami wojskowego kroju i w sposobie noszenia nasuni�tej na oczy mundurowej czapki. Zatrzyma� si� o metr czy dwa od nich, wygra�aj�c lekko trzyman� w prawej r�ce pa�k�. � A tobie, Hoffa, wydaje si�, �e gdzie niby jeste�, do jasnej cholery? � zapyta� szorstko. � Na wycieczce ze szk�ki niedzielnej? Hoffa odwr�ci� si�, spojrza� na niego niedbale, po czym bez s�owa splun�� w d�onie, wysoko uni�s� w g�r� m�ot i z bezczelnym spokojem opu�ci� go prosto na �elazny �om, z niezwyk�� precyzj� i sprawno�ci� roz�upuj�c blok na dwoje. � Dobra, Paddy � odezwa� si� do Irlandczyka � dawaj nast�pny. Nie zwraca� zupe�nie uwagi na Parkera. Zachowywa� si� tak, jakby stra�nika w og�le nie by�o. Funkcjonariusz wi�zienny sta� przy nich przez chwil� z poszarza�� z w�ciek�o�ci twarz�, po czym nagle odwr�ci� si� i odszed�. � Chcesz si� doigra�, Ben � powiedzia� O'Brien. � Ten facet dostanie ci� w ko�cu. Nawet je�li mia�by czeka� na okazj� przez ca�y rok, to kiedy� ci� wreszcie dostanie. � Na to w�a�nie licz� � odpar� Hoffa i nie zwracaj�c uwagi na wyraz zaskoczenia i zdziwienia, kt�ry pojawi� si� na twarzy Irlandczyka, uni�s� m�ot wysoko ponad g�ow� i ponownie opu�ci� go, uderzaj�c z bezb��dn� precyzj�. Dow�dca warty, Hagen, sta� z podpalanym owczarkiem alzackim przy nodze obok jednego z land rover�w na ko�cu polnej drogi, prowadz�cej do kamienio�omu, i pali� papierosa. By� wysokim, pot�nie zbudowanym m�czyzn�, w wieku prawie emerytalnym, o mi�ej, opalonej na br�z twarzy, z kt�rej nawet trzydzie�ci lat sp�dzonych w r�nych wi�zieniach Jej Kr�lewskiej Mo�ci nie star�o wyrazu naturalnej dobroduszno�ci. Patrzy� na zbli�aj�cego si� Parkera i wnioskuj�c z uk�adu jego ramion, �e co� si� sta�o, westchn�� ci�ko. Zadziwiaj�ce, jak niekt�rzy sami utrudniaj� sobie �ycie. � O co chodzi tym razem? � zapyta�, gdy Parker podszed� do niego. � Hoffa! � Parker uderzy� mocno pa�k� w lew� d�o�. � Ten facet naprawd� mnie dra�ni. � Co takiego zrobi�? � W Gwardii nazywa si� to niem� zuchwa�o�ci�. � To zarzut dobry w wojsku, tutaj nie przejdzie � stwier dzi� rzeczowo Hagen. � � Cholernie dobrze o tym wiem � Parker opar� si� o mask� land rovera, a mi�nie prawego policzka drga�y mu ze zdenerwowania. � Sprawy nie u�atwia tak�e to, �e ka�dy skazany traktuje go tutaj jak Pana Boga Wszech mog�cego. � Jest dla nich kim�. � Ale nie dla mnie, o nie. To po prostu tylko jeszcze jeden n�dzny przest�pca. � Chyba jednak niezupe�nie � Hagen za�mia� si� cicho. � Dziewi��set tysi�cy to spora sumka dla ka�dego, a ani grosza dot�d nie odzyskano � pami�taj o tym. � I co na tym zyska�? � spyta� Parker. � Pi�� lat za kratkami, a nast�pne pi�tna�cie jeszcze przed nim. To rzeczywi� cie wymaga�o geniuszu. � Biedny Ben � Hagen u�miechn�� si� szeroko. � Za bardzo zaufa� kobiecie. Wielu porz�dnych m�czyzn pope�ni�o przed nim ten sam b��d. Parker wybuchn�� gniewnie. � Na mi�o�� bosk�, teraz jeszcze pan staje po jego stronie! U�miech znikn�� z twarzy Hagena, jakby za dotkni�ciem niewidzialnej r�d�ki, a gdy odpowiada�, jego g�os by� ju� zimny 1 twardy jak stal. � Nie jest tak, jak pan m�wi, ale staram si� go zrozumie�, co stanowi jedno z g��wnych zada� w mojej pracy. W pa�skiej r�wnie�, cho� wydaje mi si�, �e ten fakt umkn��, jak dot�d, pa�skiej uwagi. � Zanim m�ody stra�nik zdo�a� odpowiedzie�, spojrza� na zegarek i doda�: � Trzecia. Prosz� ich teraz zabra� na herbat�, je�li by�by pan �askaw, panie Parker. Odwr�ci� si� i odszed� kilka krok�w z owczarkiem przy nodze, a Parker sta� w miejscu patrz�c za nim pe�nym w�ciek�o�ci wzrokiem. Po chwili dopiero uda�o mu si� nieco opanowa�, wyj�� z kieszeni gwizdek i wydoby� z niego przenikliwy d�wi�k. Na dole w kamienio�omie Hoffa odrzuci� m�ot, a O'Brien wyprostowa� si�. 8 � Na pewno nie przed czasem � stwierdzi� i podni�s� le��c� obok koszul�. Wi�niowie we wszystkich cz�ciach kamienio�omu schodzili si� do �cie�ki i wspinali w stron� land rover�w, gdzie Parker czeka�, aby wydawa� im przydzia�ow� herbat� ze zbiornika z kranem stoj�cego z ty�u jednego z pojazd�w. Ka�dy bra� ze stosu kubek i przechodzi� kolejno obok niego, podczas gdy Hagen i kilku innych funkcjonariuszy sta�o razem pal�c papierosy. Hoffa wzi�� swoj� porcj�, ca�kowicie ignoruj�c Parkera i wpatrywa� si� w horyzont, na kt�rym pojawi�o si� kilka helikopter�w. Podszed� do 0'Briena, kt�ry r�wnie� bacznie im si� przygl�da�. � Pomy�l no, czy nie by�oby ekstra, gdyby tak spadli tu niespodziewanie i zgarn�li nas? � rzuci� Irlandczyk. Hoffa patrzy� na unosz�ce si� nad odleg�ymi wzg�rzami maszyny i pokr�ci� g�ow�. � Nie ma szans, Paddy. To Si�y Powietrzne Wojsk L�do wych. Helikoptery zwiadowcze typu Augusta Bell. Opr�cz pilota zabieraj� tylko jednego pasa�era. Potrzeba by ci by�o czego� wi�kszego. O'Brien prze�kn�� �yk herbaty i skrzywi� si�. � Zastanawiam si�, z czego oni j� robi�, z terpentyny? Hoffa nie odpowiedzia�. Obserwowa� znikaj�ce za horyzontem helikoptery, po czym zwr�ci� si� do Hagena, kt�ry sta� w odleg�o�ci kilku metr�w, rozmawiaj�c z innym funkcjonariuszem. � Czy m�g�bym dowiedzie� si�, kt�ra jest godzina, panie Hagen? � Czy zamierzasz si� gdzie� wybra�, Ben? � zapyta� weso�o Hagen, powoduj�c og�lny wybuch �miechu. � Nigdy nie wiadomo. Hagen spojrza� na zegarek. � Pi�tna�cie po trzeciej. � Hoffa skin�� g�ow� z podzi�kowaniem, rzuci� okiem na zawarto�� emaliowanego kubka, kt�ry trzyma� w prawej r�ce, po czym ruszy� w kierunku land rovera, gdzie Parker ci�gle jeszcze sta� przy zbiorniku z herbat�. Na jego widok Parker zmarszczy� brwi. Wi�zie� podszed� i wyci�gn�� kubek przed siebie. � Czy zechcia�by mi pan �askawie powiedzie�, co to ma niby by�, szanowny panie Parker? � zapyta� �agodnie. Wszystkie g�osy z ty�u za nim ucich�y nagle, a Hagen krzykn�� ostro: � O co tu znowu chodzi, Hoffa? � O odpowied� na do�� proste pytanie, panie Hagen � odpar� Hoffa, nie odwracaj�c si�. Podsun�� Parkerowi kubek pod nos. � Pr�bowa� pan tego, panie Parker? � Id� do diab�a, jeszcze czego! � rzuci� Parker i zacisn�� praw� r�k� na uchwycie swojej pa�ki, a� zbiela�y mu kostki kurczowo trzymaj�cej j� d�oni. � W takim razie s�dz�, �e naprawd� powinien pan spr� bowa� � grzecznie oznajmi� Hoffa i chlusn�� zawarto�� kubka w twarz funkcjonariusza. Zapad�a na chwil� pe�na os�upienia cisza, a potem wszystko zacz�o dzia� si� nagle, jakby jednocze�nie i bardzo szybko. Parker z rykiem w�ciek�o�ci zamachn�� si� pa�k� jak cepem, ale Hoffa uchyli� si�, ciosem pi�ci w �o��dek zgi�� go w p� i kolanem waln�� w szcz�k�. Z ty�u za nim rozleg� si� pe�en podniecenia ryk pozosta�ych wi�ni�w. Ale po chwili Hoffa le�a� ju� na ziemi, zwalony z n�g przy pomocy po��czonych si� ca�ej grupy stra�nik�w. Po kr�tkiej walce poderwano go z powrotem na nogi, z r�kami skutymi z przodu kajdankami. Owczarek alzacki uwi�zany na �a�cuchu, warcz�c gro�nie, trzyma� podnieconych wi�ni�w z daleka, a Hagen nawo�ywa� do porz�dku. Gdy w ko�cu uda�o mu si� uspokoi� wi�ni�w, odwr�ci� si� i podszed� do Hoffy z lekko zmarszczonymi 10 w zamy�leniu brwiami. Ca�y jego instynkt, ca�e do�wiadczenie trzydziestu ci�kich lat m�wi�o mu, �e co� tu jest nie tak. � Ty cholerny durniu � powiedzia� mi�kko. � Przepad�o ci sze�� miesi�cy z�agodzenia kary, no i po co ci to? Hoffa z beznami�tn� min� wpatrywa� si� oboj�tnie w przestrze� gdzie� poza nim. Hagen wzruszy� ramionami i odwr�ci� si� do Parkera, kt�ry z twarz� zalan� krwi� opiera� si� o land rovera. � Nic si� panu nie sta�o? � Mam z�amany nos. �� � Mo�e pan prowadzi�? Parker skin�� g�ow�, trzymaj�c chusteczk� przy twarzy. � Chyba tak. Hagen zwr�ci� si� do jednego ze stra�nik�w. � Przekazuj� panu dow�dztwo, panie Smith. Niech pan ich zap�dzi do roboty i bez �adnych wyg�up�w. Gdy wr�c�, chc� widzie� pot na ich grzbietach. Wi�niowie zostali odprowadzeni do pracy, a Hagen spu�ci� owczarka z �a�cucha. Pies podszed� do Hoffy, obw�chuj�c jego buty. � No, dalej, teraz zajmiemy si� tob� � rzuci� Hagen. � Na ty� zielonego land rovera. Tylko bez �adnych sztuczek, bo natychmiast poszczuj� na ciebie psa � gwarantuj� ci to. Hoffa ruszy� bez s�owa w kierunku samochodu pilnowany przez owczarka. Wdrapa� si� do �rodka, usiad� na jednej z �awek z ty�u wozu i czeka�. Po chwili do��czy� do niego Hagen, zamykaj�c za sob� tylne drzwi samochodu na klucz. Przez ma�e okienko wida� by�o wn�trze szoferki. Na moment w okienku pokaza�a si� twarz Parkera, kt�ry rzuci� na Hoff� jadowite spojrzenie i skin�� g�ow� w stron� Hagena. Po chwili rykn�� zapuszczany silnik i ruszyli. Gdy land rover skr�ci� w poln� drog�, wiod�c� przez wrzosowisko, Hagen nachyli� si� w stron� wi�nia, marszcz�c brwi. 11 � No dobra, Ben, o co w tym wszystkim chodzi? Hoffa jednak zignorowa� go ca�kowicie, wpatruj�c si� ze spokojnym, beznami�tnym wyrazem twarzy we wrzosowisko widoczne przez boczne okno wozu. Hagen mia� jakie� dziwne wra�enie, �e wi�zie� na co� czeka. Gdzie� na wsch�d od nich zabrzmia�a znowu kanonada, a na kr�tki, z�owieszczy terkot broni maszynowej odpowiedzia�y pojedyncze strza�y. Hagen wyjrza� przez okienko i zobaczy� czerwone berety spadochroniarzy, biegn�cych po stoku w odleg�o�ci trzech lub czterech kilometr�w. Wzd�u� horyzontu przelecia� jeszcze jeden helikopter zwiadowczy i owczarek niespokojnie warkn��. Oficer pog�aska� go po szerokim boku i poklepa� delikatnie. � To tylko zabawa, ma�y, tylko zabawa. Pies uspokoi� si�. Gdzie� blisko, na zach�d od drogi rozleg� si� nag�y ryk silnika � nast�pny helikopter uni�s� si� nad wzg�rzem i pomkn�� w kierunku drogi. Przez chwil� lecia� r�wno z nimi, tak blisko, �e mo�na by�o przeczyta� jego zakodowan� nazw� i numer, wymalowane na boku bia�ymi literami i cyframi. W otwartych drzwiach przykucn�� �o�nierz w zielonym berecie, kt�ry odcina� si� jaskraw� plam� na ciemnym tle wn�trza maszyny. � Wygl�daj� na komandos�w � odezwa� si� Hagen. Ku jego zdziwieniu Hoffa odpowiedzia� mu. � To transportowiec do przewozu pododdzia��w typu Sibe-Martin. Mo�e zabiera� tuzin ludzi wraz z ekwipunkiem. Ostatnio u�ywano ich nad Borneo. Komandos kiwn�� r�k� i helikopter przemkn�� nad nimi, przelecia� nad le��cym z przodu wzniesieniem i znikn�� im z oczu. Hagen odwr�ci� si� do Hoffy. � Wygl�da na to, �e znasz si� na tych sprawach. 12 � W zesz�ym miesi�cu przeczyta�em artyku� w �Globie" � odpar� Hoffa. � Jest w bibliotece. Hagen z westchnieniem pokr�ci� g�ow�. � Dziwny z ciebie facet, Ben. Nigdy nie mog�em ci� rozgry��, s�owo daj�. Hoffa u�miechn�� si� niespodziewanie, dzi�ki czemu od razu wygl�da� o dziesi�� lat m�odziej. � To samo m�wi� m�j stary. Teraz jest jednak za p�no. Dla nas wszystkich. � Chyba masz racj�. Hagen si�gn�� po papierosy, a gdy je wyj��, land rover przejecha� wzniesienie i zacz�� zje�d�a� w d� przez g�sto zalesion� dolin�. Nagle wykrzykn�� g�o�no i pochyli� si� w prz�d, patrz�c na drog� widoczn� przed nimi. Helikopter, kt�ry ich wyprzedzi�, sta� na polanie na skraju drzew, a z p� tuzina komandos�w ustawi�o si� szeregiem w poprzek drogi. Parker odsun�� okienko szoferki. � A c� tu si� znowu dzieje, do jasnej cholery? � krzykn��. � Diabli wiedz� � odpar� Hagen. � Mo�e my�l�, �e bierzemy udzia� w manewrach i jeste�my po drugiej stronie. Parker zacz�� zwalnia�, gdy jaki� m�ody oficer wyst�pi� naprz�d, machaj�c, by si� zatrzyma�. Tak jak jego ludzie, mia� na sobie mundur polowy i twarz umazan� past� maskuj�c�. Gdy land rover stan��, podbieg�a do niego reszta oddzia�u � wszyscy silni i sprawni, wygl�daj�cy na zdecydowanych, z pistoletami maszynowymi w r�kach. Parker otworzy� drzwi szoferki i wychyli� si�. � Hej, co to ma znaczy�? Hagen nie m�g� widzie�, co si� tam dalej dzia�o, ale us�ysza� najpierw alarmuj�cy krzyk Parkera, nast�pnie odg�osy walki i uderzenia. Potem zapad�a cisza. Czyje� buty zachrz�ci�y na powierzchni polnej drogi. S�ycha� by�o, jak kto� idzie wzd�u� samochodu i obchodzi go. Po chwili okienko w g�rnej cz�ci tylnych drzwi zosta�o strzaskane i do �rodka zajrza� m�ody oficer. 13 � Wszyscy wysiadaj� � rzuci� weso�o. � Koniec trasy. Hagen spojrza� na Hoff� i uchwyci� wzrokiem u�miech na jego twarzy. Zda� sobie dopiero wtedy spraw�, �e wszystko to by�o sprowokowane i zaplanowane od samego pocz�tku. Owczarek skoczy� do rozbitego okna z narastaj�cym w gardle warczeniem. Sta� tak przez chwil� na tylnych �apach, pr�buj�c si� wydosta�. Nagle kto� strzeli� mu z bliska w g�ow�, tak �e g�rna cz�� jego czaszki po prostu rozpad�a si�, rozpryskuj�c dooko�a krew i od�amki ko�ci. Pies upad� bezw�adnie na pod�og�, a m�ody oficer u�miecha� si� do nich zagl�daj�c przez okienko i lekko postukuj�c w prawy policzek luf� swej trzydziestki �semki. � No, teraz ju� bez �adnych kawa��w, stary � odezwa� si� �agodnie do Hagena. � I tak ju� kiepsko stoimy z czasem. Hagen spojrza� na Hoff� z wyra�n� desperacj�. � Nigdy ci si� nie uda uciec w ten spos�b, Ben. Zarobisz tylko nast�pne dziesi�� lat. � Nie by�bym tego taki pewien � odpar� Hoffa. � Teraz spr�buj si� tym nie przejmowa� i pomy�l o sobie, Jack. Ci faceci nie �artuj�. Hagen zawaha� si� jeszcze tylko przez kr�tk� chwil�, po czym westchn��. � W porz�dku, to tw�j pogrzeb. Wyj�� klucze z kieszeni, podszed� do drzwi i otworzy� je. Natychmiast wyci�gni�to go na zewn�trz, a Hoffa wysiad� za nim. Parker le�a� nieprzytomny, twarz� do ziemi, z r�koma skutymi kajdankami na plecach. Od tej chwili wydarzenia toczy�y si� b�yskawicznie a� do ko�ca akcji z t� sam� wojskow� precyzj�, kt�ra charakteryzowa�a ca�� operacj�. Kto� otworzy� kajdanki Hoffy i zaku� w nie Hagena, podczas gdy kto� inny zakneblowa� go kawa�kiem szerokiego, chirurgicznego plastra. Nast�pnie wpakowano go na ty� land rovera, gdzie u�o�ono ju� wcze�niej nieprzytomnego Parkera. Drzwi zamkni�to na klucz. Odg�os klucza przekr�- 14 canego w zamku doda� ca�emu zdarzeniu ponurej nieodwracalno�ci. Twarz Hagena by�a umoczona we krwi zabitego owczarka, a gdy pr�bowa� si� przeturla� w inne miejsce pe�en obrzydzenia, pr�buj�c opanowa� ogarniaj�ce go md�o�ci, land rover ruszy�, ko�ysz�c si� po nier�wnym terenie i zjecha� z drogi w las. Z chrz�stem przedzierali si� przez g�ste poszycie, a przez boczne okienko Hagen widzia� nad swoj� g�ow� wierzcho�ki drzew. A� w ko�cu pojazd zahamowa� nagle, rzucaj�c go gwa�townie g�ow� naprz�d na jedn� ze �cian. Le�a� tak walcz�c z ciemno�ci�, kt�ra zaczyna�a go ogarnia�, s�ysz�c w uszach dziwny huk. Dopiero po jakiej� minucie lub nawet po kilku zda� sobie spraw�, �e to odg�os startuj�cego ponownie helikoptera, lecz zanim uda�o mu si� wygramoli� na czworaki i zwali� na �awk�, jego ha�as ucich� ju� w oddali. Pi�tna�cie minut p�niej i pi��dziesi�t kilometr�w za wrzosowiskiem helikopter wyl�dowa� na chwil� na polanie w g�sto zalesionej dolinie. Hoffa i towarzysz�cy mu m�ody oficer wyskoczyli na ziemi�, a maszyna z powrotem unios�a si� w niebo i poszybowa�a na zach�d. Hoffa ubrany by� jak autostopowicz, w d�insowe spodnie i watowany, zielony skafander, z plecakiem przerzuconym przez jedno rami�, a oficer mia� na sobie kosztowny garnitur z szarej flaneli. Bez pasty maskuj�cej jego twarz by�a blada i raczej arystokratyczna, a on sam sprawia� wra�enie cz�owieka, kt�ry ju� do�� dawno stwierdzi�, �e �ycie to raczej kiepski �art i nie nale�y go traktowa� zbyt serio. � Ile mamy czasu? � zapyta� Hoffa. Jego towarzysz wzruszy� ramionami. � Godzin�, dwie � je�li b�dziemy mie� sascz�cie. Zale�y, jak szybko towarzystwo w kamienio�omie zauwa�y, �e ich dow�dca warty co� zbyt d�ugo nie wraca. 15 � Czy godzina nam wystarczy? � Na pewno, pod warunkiem, �e nie b�dziemy tu pozo stawa� zbyt d�ugo. � W porz�dku � rzuci� Hoffa. � Jeszcze tylko jedno � jak si� do ciebie zwraca�? � Jak sobie �yczysz, stary. � U�miechn�� si� sympatycz nie. � Jak by ci si� podoba�o nazwisko Smith? Tak, mnie te� by ono chyba odpowiada�o. Zawsze si� zastanawia�em, jak by to by�o, gdybym nazywa� si� Smith. � A sk�d, u diab�a, Baron ci� wytrzasn��? � spyta� Hoffa. Smith ponownie si� u�miechn��. � Zdziwi�by� si�, stary, m�wi� ci. Ruszyli przez polan� w las. Szli mi�dzy drzewami w�sk� �cie�k�, kt�ra p�niej zbiega�a si� z szerok�, poln� drog�. Kilkana�cie metr�w dalej sta� nad strumieniem opuszczony m�yn wodny, na kt�rego ty�ach, na podw�rzu za rozwalonym murem, zaparkowany by� czarny zodiac. Po chwili odje�d�ali nim, podskakuj�c na wybojach i koleinach, a� w ko�cu wydostali si� na w�sk�, wiejsk� szos�. � Wyja�nijmy sobie teraz jedn� rzecz � odezwa� si� Smith, wrzucaj�c najwy�szy bieg i dodaj�c gazu, �eby si� jak najszybciej oddali�. � B�dziemy przebywa� w tym samochodzie razem przez mniej wi�cej czterdzie�ci minut. Gdyby co� si� nie uda�o, jeste� autostopowiczem, a ja ci� nigdy w �yciu wcze�niej nie widzia�em. � W porz�dku � zgodzi� si� Hoffa. � A dok�d teraz jedziemy? � Wszystko w swoim czasie. Najpierw mamy jeszcze do za�atwienia pewien interes. � Zastanawia�em si�, kiedy sobie o tym przypomnisz. � Raczej trudno zapomnie� o czym� takim. Tw�j udzia� w �upie z napadu na lotnisko Peterfield wyni�s� dok�adnie trzysta dwadzie�cia tysi�cy funt�w. Gdzie jest ta forsa? � Sk�d mam wiedzie�, �e potraktujecie mnie uczciwie? � zapyta� Hoffa. 16 � No, nie zaczynaj teraz gada� takich bzdur, stary. Baron nie znosi klient�w, kt�rzy oszukuj�. Dotrzymali�my naszej cz�ci umowy � wyci�gn�li�my ci�. Teraz ty nam powiesz, gdzie jest forsa i na tym ko�czy si� to, co nazywamy Pierwsz� Faz� tej operacji. Gdy tylko dostaniemy pieni�dze w swoje r�ce, b�dziemy mogli zacz�� Drug� Faz�. � Kt�ra obejmuje tak�e wydostanie mnie z kraju? � Z now�, pi�knie udokumentowan� to�samo�ci� i z po �ow� twoich pieni�dzy. Powiedzia�bym, �e to uczciwa stawka w zamian za dwadzie�cia lat na wrzosowisku. � Sk�d mam mie� pewno��? � Lepiej j� miej, stary. Sam daleko st�d nie zajedziesz. � Tu masz racj�. Dobra � pieni�dze s� w wielkim kufrze w przechowalni mebli Price'�w w Pimlico, pozostawionym tam na nazwisko Henry Walker. Smith rzuci� na niego spojrzenie pe�ne czystego zdziwienia. � Chyba �artujesz. � A niby dlaczego? Specjalizuj� si� w obs�udze klient�w, wyje�d�aj�cych na d�u�szy czas za granic�. Zap�aci�em za pi�� lat z g�ry i nawet je�li nie odbierze si� depozytu na czas, to jest on tam dosy� bezpieczny. Musz� go trzyma� jeszcze przez dziesi�� lat, zanim b�d� mogli cokolwiek z nim zrobi� � takie s� przepisy. � Jest na to jaki� kwit? ** � Bez niego nie pobierze si� depozytu. � Kto go ma? � Nikt. Jest w domu mojej matki, w Kentish Town. Mi�dzy moimi rzeczami znajdziecie star� Bibli� Armii Zbawienia. Kwit jest ukryty w grzbiecie. Czy wszystko jasne? � Powinno by�. Przeka�� t�* informacj� dalej. � A co b�dzie ze mn�? � Zaopiekuj� si� tob�. Je�li wszystko p�jdzie zgodnie z planem, zaczn� Drug� Faz�, ale nie wcze�niej, ni� Baron zobaczy, jak wygl�daj� twoje pieni�dze. � Kim w og�le jest ten Baron? Kim�, kogo znam? � Takie pytania s� po prostu niezdrowe, stary. � Smith wzruszy� ramionami i po raz pierwszy na jego twarzy nie by�o wida� lekkiego charakterystycznego u�miechu. � Mo�e z nim si� w ko�cu spotkasz, a mo�e nie. M�wi�c szczerze, nie wiem. Reszta podr�y up�yn�a w milczeniu. Dwadzie�cia minut p�niej zatrzymali si� na jakim� skrzy�owaniu. � Tu si� rozstajemy. Po obu stronach wida� by�o na dobre czterysta metr�w g��wn� drog� � w�sk� wst�g� asfaltu, biegn�c� przez dziki, wy�ynny teren, ca�kowicie bezludny. Hoffa zmarszczy� brwi. No, � Co teraz? � Sta� na skraju drogi jak zwyk�y autostopowicz i za jakie� dwadzie�cia minut zostaniesz st�d zabrany, je�li nasz cz�owiek si� nie sp�ni. � Czym jedzie? � Nie mam zielonego poj�cia. Jego pierwsze s�owa b�d� brzmia�y: �Czy chcia�by�, �ebym ci� podwi�z� do jakiego� konkretnego miejsca?" Masz odpowiedzie�: �Babilon". � Na mi�o�� bosk�, co to wszystko ma znaczy�? � zapyta� ze z�o�ci� Hoffa. � Czy to jaka� zabawa, czy co? � To ju� zale�y, jak si� na to patrzy, stary, no nie? On ci na to powie, �e Babilon to dla niego za daleko, ale �e mo�e ci� podwie�� kawa�ek drogi. � I co wtedy? � Nie wiem. � Pochyli� si� i otworzy� drzwi. brachu, w drog� i du�o szcz�cia. si� Chwil� p�niej Hoffa ze zdezorientowan� min� na poboczu szosy, a o zodiacu przypomina� jedynie szybko zanikaj�cy w oddali odg�os silnika. Niebawem by�o ju� ca�kiem cicho i tylko wiatr szele�ci� w�r�d wysokiej trawy. Chmura zakry�a s�o�ce, tak �e nagle zrobi�o si� zimno. Zadr�a�. By�o w tym wszystkim co� bez- 18 nadziejnie nierealnego � wydarzenia tego popo�udnia zdawa�y si� stanowi� cz�� jakiego� niezwyk�ego koszmaru. Spojrza� na zegarek, kt�ry Smith da� mu w helikopterze. Od zasadzki na land rovera min�a godzina i dziesi�� minut. W tej chwili wszystko mog�o si� ju� zdarzy�. Pomimo ch�odnego wiatru poczu� na czole pot, kt�ry star� wierzchem d�oni. A co b�dzie, je�li jaki� inny, maj�cy jak najlepsze intencje, kierowca b�dzie t�dy przeje�d�a� i zaproponuje mu podwiezienie? Co wtedy powie? Gdzie� z daleka dotar� do jego uszu niewyra�ny szum silnika i gdy si� odwr�ci�, �eby popatrze�, co nadje�d�a, jaki� pojazd pojawi� si� na szczycie wzg�rza. Gdy samoch�d zbli�y� si� nieco, dostrzeg�, �e jest to wielka, sze�cioko�owa cysterna, pomalowana na jaskrawoczerwony kolor. Zatrzyma�a si� tu� przy nim. Kierowca wychyli� si� z kabiny i spojrza� w d�. By� to m�czyzna oko�o sze��dziesi�cioletni o odpychaj�cej twarzy, z kilkudniowym, siwym zarostem na podbr�dku, ubrany w star� rozpi�t� wiatr�wk� i tweedowy beret. D�ug� chwil� przypatrywa� mu si� w milczeniu, a� w ko�cu odezwa� si� z wyra�nym szkockim akcentem. � Czy chcia�by�, �ebym ci� podwi�z� do jakiego� konkret nego miejsca? � Babilon � odpar� Hoffa i odetchn�� g��boko z wyra�n� ulg�. � C�, to dla mnie troch� za daleko, ale mog� ci� podwie�� kawa�ek. Otworzy� drzwi i stan�� na drabince, prowadz�cej do wlewu na szczycie cysterny. Wlew przykryty by� stalow� klap� wielko�ci ko�a samochodowego, pomalowan� na czarno, z napisem: �Ostro�nie � Niebezpiecze�stwo � Kwas Chlorowodorowy". Wymaca� ukryty uchwyt i klapa odskoczy�a. Hoffa wspi�� si� na g�r� i zajrza� do �rodka. Komora mia�a wymiary oko�o trzech metr�w na metr, a na dnie le�a� materac. Skin�� aprobuj�co g�ow�. 19 � Jak d�ugo? � Sze�� godzin � odpar� kierowca. � Niestety nie ma �wiat�a i nie mo�na pali�, ale w termosie jest kawa, a w puszce po herbatnikach kilka kanapek. To wszystko, co mog�em zrobi�. � Mog� zapyta�, dok�d jedziemy? Kierowca z kamienn� twarz� pokr�ci� g�ow�. � Tego nie ma w umowie. � - Dobra � rzuci� Hoffa � ruszajmy. Przeszed� przez w�az g�ow� w prz�d, a gdy odwr�ci� si� twarz� do �wiat�a, pokrywa ze szcz�kiem opad�a na swoje miejsce, pogr��aj�c go w ciemno�ci. Ogarn�a go nagle gdzie� od wewn�trz parali�uj�ca panika i poczu� gwa�town� sucho�� w gardle, ale gdy cysterna ruszy�a, to chwilowe uczucie przera�enia min�o. Po�o�y� si� na materacu z r�kami pod g�ow�, a po chwili oczy zamkn�y mu si� same i zasn��. Dok�adnie w tym samym momencie, jakie� pi�tna�cie kilometr�w dalej, m�czyzna, kt�ry nazwa� siebie Smithem, zatrzyma� si� na g��wnej ulicy pierwszego napotkanego miasteczka, wszed� do budki telefonicznej i wykr�ci� jaki� londy�ski numer. Odpowiedzia� mu ch�odny i bezosobowy g�os kobiecy. - Worldwide Exports, Ltd. - M�wi Simon Vaughan z West Country. Ani ton, ani barwa g�osu kobiety nie zmieni�y si�. - Mi�o ci� us�ysze�. Jak tam wygl�daj� nasze sprawy? - Chyba najlepiej, jak mo�na sobie wyobrazi�. Nasz klient jest ju� w drodze. Nic jeszcze nie m�wili o tym w wiadomo�ciach? � Ani s�owa. � Cisza przed burz�. Znajdziecie towar w wielkim kufrze w przechowalni mebli Price'�w w Pimlico, na nazwisko Henry Walker. Kwit jest ukryty w grzbiecie starej Biblii Armii Zbawie nia mi�dzy rzeczami w domu jego matki w Kentish Town. Nie 20 s�dz�, aby jaka� m�oda mi�a dama z opieki spo�ecznej mia�a zbyt du�o k�opotu z wydostaniem tego od niej. � Sama si� tym zajm�. � Radzi�bym si� pospieszy�. Jest prawie pi�ta. Przechowal nie mebli zamyka si� pewnie o sz�stej. Mo�e by do nich zadzwoni�, �eby poczekali na ciebie. � Zostaw to mnie. Dobrze si� spisa�e�. B�dzie zadowolony. � Nic takiego, staruszko, taki ju� po prostu jestem. Od�o�y� s�uchawk� i zapali� papierosa, wpatruj�c si� w przestrze�. Och, ju� ja wiem, co chcia�bym ci zrobi�, z�otko, zamrucza� cicho, a gdy wr�ci� do samochodu, mia� jeszcze nadal ten sam u�miech na ustach. Budz�cy si� powoli Hoffa le�a�, wpatruj�c si� w otaczaj�c� go g��bok� ciemno��. Przez chwil� nie m�g� sobie przypomnie�, gdzie jest. Uni�s� si� na �okciu � �wiec�ca tarcza i wskaz�wki jego zegarka wskazywa�y kwadrans po dziesi�tej, co znaczy�o, �e byli w drodze od ponad pi�ciu godzin. Nie zosta�o mu ju� du�o czasu, po�o�y� si� wi�c z powrotem w tej samej pozycji, z r�kami pod g�ow�, i rozmy�la� o wielu sprawach, a zw�aszcza o tym, w jaki spos�b rozpocznie nowe �ycie � prawdziwe �ycie, w jakim� ciep�ym i spokojnym miejscu, gdzie zawsze �wieci s�o�ce i wszystkie kobiety s� pi�kne. Hoffa zosta� gwa�townie wytr�cony ze swoich marze�, gdy cysterna zacz�a zwalnia� i hamowa�. Stan�a w ko�cu, ale silnik pracowa� dalej. W�az zosta� otwarty i ukaza�a si� w nim twarz kierowcy, odcinaj�ca si� ja�niejsz� plam� na tle nocnego nieba. � Wy�a�. Noc by�a pi�kna, horyzont usiany gwiazdami, cho� bez ksi�yca. Hoffa stan�� na poboczu, rozprostowuj�c zdr�twia�e ko�czyny, a kierowca za�o�y� pokryw� w�azu na miejsce. � Co teraz? 21 � Po drugiej stronie drogi znajdziesz �cie�k� prowadz�c� pod g�r�. Czekaj tam. Kto� po ciebie przyjdzie. Zanim Hoffa zd��y� odpowiedzie�, kierowca by� ju� z powrotem w szoferce, z sykiem powietrza zwolni� hamulec i odjecha� w noc. Uciekinier patrzy�, jak czerwone tylne �wiat�a cysterny bledn� w ciemno�ci, potem chwyci� plecak i przeszed� przez drog�. Bez najmniejszych trudno�ci odnalaz� �cie�k� i stan��, wpatruj�c si� w ciemno��. Zastanawia� si�, co dalej robi�. Wzdrygn�� si� przera�ony, s�ysz�c nagle obok siebie ludzki g�os, tak by� on niespodziewany w tej pustce i ciemno�ci, kt�re go otacza�y. � Czy chcia�by�, �ebym ci� zaprowadzi�a w jakie� kon kretne miejsce? By� to g�os kobiety, m�wi�cej z wyra�nym akcentem z Yorkshire i gdy odpowiada� �Babilon", wysila� r�wnocze�nie wzrok, �eby j� zobaczy�. � To zbyt daleko dla mnie, ale mog� ci� podprowadzi� kawa�ek drogi. Podesz�a bli�ej � w ciemno�ci majaczy�a tylko blada, niewyra�na plama jej twarzy � po czym odwr�ci�a si� bez s�owa i ruszy�a przodem. Hoffa poszed� za ni�, powoduj�c rytmiczny chrz�st �wiru pod stopami. Mimo d�ugiego snu czu� si� zm�czony. W ko�cu by� to jednak niezwyk�y dzie�. Pociesza� si� jedynie tym, �e gdzie� oczekiwa�o na niego zapewne jedzenie i ��ko. Szli mo�e z p� kilometra, ca�y czas pod g�r�, mijaj�c wzg�rza po obu stronach �cie�ki. Id�c czu� przejmuj�cy ch��d wiatru, a� nagle �cie�ka doprowadzi�a do skarpy i w dole, w kotlinie przy strumieniu, zobaczy� farm�. W jednym z okien domu, na parterze, pali�o si� �wiat�o. Jaki� pies zaszczeka� g�ucho, gdy pchn�a �elazn� furtk� o pi�ciu pr�tach i poprowadzi�a Hoff� przez wybrukowane podw�rze. Kiedy zbli�ali si� do frontowych drzwi, otworzy�y si� one nagle i stan�� w nich m�czyzna ze strzelb� w r�ku, wyra�nie widoczny w padaj�cym z wn�trza domu �wietle. 22 � A wi�c znalaz�a� go, Molly? Po raz pierwszy Hoffa mia� okazj� przyjrze� si� dziewczynie i zauwa�y� ze zdziwieniem, �e nie mog�a mie� wi�cej ni� dziewi�tna�cie � dwadzie�cia lat. Mia�a wystraszone oczy i wygl�da�a, jakby u�miech dawno nie pojawia� si� na jej ustach. � B�dziesz mnie jeszcze do czego� dzisiaj potrzebowa�? � zapyta�a dziwnie zmartwionym g�osem. � Nie, ma�a, le� do ��ka i zajrzyj do matki. Chcia�a, �eby� przysz�a. Gdy dziewczyna prze�lizn�a si� obok niego, opar� strzelb� o �cian� i wyszed� przed dom, wyci�gaj�c r�k�. � Prawdziwa przyjemno��, panie Hoffa. Jestem Sam Crow- ther. � Wi�c wie pan, kim jestem? � zdziwi� si� Hoffa. � Ca�y wiecz�r gadaj� tylko o tym w radiu. � Nie ma szans, �eby mnie tu znale�li? Crowther zachichota�. � Ponad pi��set kilometr�w od miejsca, z kt�rego pan wyruszy�? Nie b�d� pana tutaj szuka�, mo�e pan by� tego pewien. � To ju� chyba co� stwierdzi� Hoffa. � A co teraz? Przechodzimy ju� do Drugiej Fazy? � Nie wi�cej ni� godzin� temu mia�em telefon z Londynu. Wszystko posz�o g�adko jak po ma�le. Teraz ju� nie musi si� pan martwi�, panie Hoffa. � Obejrza� si� i zawo�a� przez rami�. � Billy! Gdzie jeste�, Billy? Chod� no tu. M�czyzna, kt�ry ukaza� si� w drzwiach, by� prawdziwym olbrzymem. Mia� co najmniej metr dziewi��dziesi�t wzrostu, ramiona i r�ce ma�py, d�ug� i w�sk� szcz�k� oraz zapadni�te policzki. U�miecha� si� g�upkowato, a �lina ciek�a mu z k�cika ust, gdy pow��cz�c nogami wyszed� na podw�rko. Crowther poklepa� go po ramieniu. � Dobry z ciebie ch�opak, Billy. No dalej. Mamy robo t�. � Odwr�ci� si� i u�miechn��. � T�dy, panie Hoffa. x 23 Przeszed� przez podw�rze, Hoffa zaraz za nim, a poch�d zamyka� Billy. Gospodarz otworzy� furtk�, prowadz�c� na ma�e podw�rko. Wygl�da�o na to, �e jest tam jedynie stara studnia otoczona murkiem z ceg�y, wysokim na jaki� metr. Hoffa zrobi� krok naprz�d. � I co teraz? Odpowiedzi� na to pytanie by� jeden og�uszaj�cy cios z ty�u, zadany z tak ogromn� si��, �e jego kr�gos�up trzasn�� jak spr�chnia�y kij. Crowther dotkn�� czubkiem buta le��cego na ziemi, wij�cego si� z b�lu Hoff�. � Do �rodka z nim, Billy. Hoffa �y� jeszcze, gdy wpada� do studni g�ow� w d�. Jego cia�o dwa razy odbi�o si� od cembrowiny, ale nie czu� b�lu. O dziwo, jego ostatni� w pe�ni �wiadom� my�l� by�o, �e Hagen mia� jednak racj�. To by� rzeczywi�cie jego pogrzeb. Zaraz potem zimne wody zamkn�y si� nad nim i pogr��y�y go w ciemno�ciach. 2. Policjanci i z�odzieje Gdy w po�udnie zawy�a syrena, z Lonsdale Metals zacz�� wyp�ywa� zwarty strumie� robotnik�w. Siedz�cy w kawiarni naprzeciwko g��wnej bramy Paul Chavasse wsta�, z�o�y� gazet�, kt�r� trzyma� w r�ku i wyszed�. Czeka� w�a�nie na ten moment szczytowego t�oku przy bramie i teraz szybko przeszed� przez ulic�. G��wne wej�cie zamyka� szlaban, kt�ry podnoszono dopiero po sprawdzeniu ka�dego z wyje�d�aj�cych pojazd�w przez umundurowanego stra�nika. Robotnicy korzystali jednak z bocznej bramy i przeciskali si� przez ni� wolno, w�r�d og�lnego gwaru nieprzyzwoitych komentarzy i weso�ych �miech�w. Chavasse ubrany podobnie jak wi�kszo�� wychodz�cych z fabryki w br�zowy kombinezon i tweedow� czapk�, nie wyr�nia� si� swym wygl�dem z otoczenia i spokojnie zanurzy� si� w t�umie. Z trudem przepycha� si� id�c pod pr�d i wys�uchuj�c dosadnych przekle�stw wpadaj�cych na niego robotnik�w, a� w ko�cu znalaz� si� w bramie. Przebijaj�c si� dalej przez t�um zajrza� szybko przez okno do wartowni mieszcz�cej si� po lewej stronie od wej�cia. Dostrzeg� trzech umundurowanych stra�nik�w, kt�rzy siedzieli przy stole, posilaj�c si� kaw� i kanapkami. Obok nich, w rogu wartowni, siedzia� owczarek alzacki. 25 W kierunku bramy ci�gle p�yn�� zwarty strumie� robotnik�w i Chavasse przemkn�� szybko mi�dzy nimi, przeszed� przez dziedziniec do g��wnego bloku i wszed� do podziemnego gara�u. Ca�� poprzedni� noc sp�dzi� �l�cz�c nad, dostarczonymi przez S 2, planami tego budynku, co umo�liwi�o mu zupe�nie swobodne poruszanie si� w nim, bo zna� na pami�� ca�y uk�ad pomieszcze�. Kr�ci�o si� tam jeszcze paru mechanik�w, ale nie zwracaj�c na nich najmniejszej uwagi, wszed� na ramp�, przeszed� wzd�u� kolejno stoj�cych w zatoczce �adunkowej pojazd�w i nacisn�� guzik s�u�bowej windy. Chwil� p�niej by� ju� w drodze na trzecie pi�tro. By�o dziwnie cicho, gdy wysiad�. Przez chwil� sta� i nas�uchiwa�, zanim ruszy� wzd�u� korytarza. Drzwi kasy, trzecie od ko�ca, oznaczone by�y napisem �Wst�p wzbroniony". Przechodz�c, rzuci� na nie okiem, skr�ci� za za�om korytarza i otworzy� drzwi z zamieszczon� na nich tabliczk� �Wyj�cie awaryjne", za kt�rymi w ciemno�ci gin�y betonowe schody. Na �cianie po lewej stronie znalaz� to, czego szuka�, tablic�, na kt�rej umieszczono skrzynki z bezpiecznikami i wy��cznikami pr�du. Ka�da z nich by�a wyra�nie oznaczona bia�� farb�. Przestawi� wy��cznik skrzynki numer 10 na pozycj� �wy��czone", po czym wr�ci� na korytarz. Zapuka� do drzwi kasy i czeka�. To by� decyduj�cy moment. Zgodnie z informacjami, kt�re otrzyma�, w czasie przerwy na lunch, mi�dzy dwunast� a pierwsz�, zostawiano tu na dy�urze tylko g��wnego kasjera � jednak w czasie siedmioletniej pracy dla Biura nauczy� si� przynajmniej jednego � �e w �yciu nie ma nic absolutnie pewnego. Na pewno zdarza�o si� od czasu do czasu, �e kto� jeszcze postanowi� zje�� przyniesione ze sob� kanapki na miejscu, zamiast wychodzi� na lunch. Z dwoma da�by sobie rad� � ale z ka�dym nast�pnym mia�by k�opoty. I tak by�o to bez znaczenia � u�miechn�� si� ironicznie � skutek mia� by� przecie� ten sam. Chocia� z drugiej strony sprawdzenie w praktyce, jak daleko potrafi�by si� posun�� 26 wykonuj�c swoje zadanie, mog�oby by� zabawne. W drzwiach kasy odsuni�to os�on� wizjera i Chavasse ujrza� w judaszu wpatrzone w niego oko. � Pan Crabtree? � zapyta�. � Jestem z Dzia�u Technicz nego. Na pa�skim pi�trze wysiad� cz�ciowo pr�d i sprawdzam wszystkie pokoje, �eby znale�� przyczyn�. Czy u pana wszystko w porz�dku, sir? � Chwileczk� � os�ona judasza zosta�a ponownie zasuni�ta. Po chwili us�ysza� szcz�k �a�cucha, drzwi otworzy�y si� i wyjrza� zza nich niski cz�owiek o siwych w�osach. � Wygl�da na to, �e w og�le nie ma �wiat�a. Niech pan lepiej sam sprawdzi. Prosz� wej��. Chavasse wszed� do �rodka i b�yskawicznie stwierdzi�, �e s� sami. Crabtree zaj�� si� tymczasem ponownym zamykaniem drzwi i zak�adaniem �a�cucha. Mia� mo�e z sze��dziesi�t lat i nosi� gustowne okulary w z�otej oprawie. Gdy si� odwr�ci� i zobaczy� przed oczyma wylot lufy trzydziestki �semki, oczy rozszerzy�y mu si� z przera�enia, a ramiona zwiotcza�y tak, �e zapad� si� w sobie i zdawa�o si� nagle, �e jest jeszcze mniejszy, ni� by� naprawd�. Chavasse'a opanowa� ogarniaj�cy go nagle przyp�yw wyrzut�w sumienia i stukn�� go lekko w policzek luf� pistoletu. � R�b, co ci ka��, a wyjdziesz z tego ca�o � jasne? Crabtree bez s�owa skin�� potakuj�co g�ow�, a Chavasse wyj�� z kieszeni kombinezonu kajdanki i wskaza� mu r�k� krzes�o. � Siadaj i za�� r�ce do ty�u. Szybko sku� r�ce urz�dnika, nogi w kostkach zwi�za� mu kawa�kiem sznura i ukucn�l przed nim. � Wygodnie? Kasjer, najwyra�niej uspokojony ju� troch�, u�miechn�� si� s�abo. � Wzgl�dnie. Chavasse poczu� do niego sympati�. - � � Suma tygodniowych wyp�at waha si� u was mi�dzy 27 czterdziestoma i pi��dziesi�cioma tysi�cami funt�w, zale�nie od liczby przepracowanych nadgodzin. Ile jest w tym tygodniu? � Czterdzie�ci pi�� tysi�cy � odpar� Crabtree bez waha nia. � Albo m�wi�c inaczej � troch� ponad p� tony. Jako� nie wydaje mi si�, �eby� potrafi� z tym zaj�� zbyt daleko. Chavasse u�miechn�� sie szeroko. � Zobaczymy, zgoda? Pieni�dze by�y wsz�dzie � cz�� u�o�ona r�wno i dok�adnie w zabanderolowanych paczkach, w jakich przywieziono je z banku. Spora suma � ju� podzielona na odliczone kwoty � le�a�a w drewnianych przegr�dkach. Drzwi skarbca by�y otwarte, a w �rodku znajdowa� si� w�zek z p��ciennymi bokami, zawieraj�cy kilkana�cie work�w z pieni�dzmi, kt�re � s�dz�c z wagi � by�y pe�ne srebrnych i miedzianych monet. Chavasse szybko usun�� worki z monetami, przeci�gn�� w�zek do biura i przejecha� nim wzd�u� sto��w, zgarniaj�c razem paczki banknot�w i koperty z wyp�atami. Crabtree mia� racj� � w�zek z pieni�dzmi musia� sporo wa�y�, cho� �adowanie go trwa�o tylko nieca�e trzy minuty. Gdy popycha� w�zek w kierunku drzwi, Crabtree odezwa� si�. � Nie wiem, czy orientujesz si�, ale robimy tu sporo rzeczy dla RAF-u, wi�c nasz system bezpiecze�stwa jest raczej do�� specjalny. � Wszed�em tu jednak jako�, no nie? - Ale nie pchaj�c przed sob� p� tony banknot�w, a �aden samoch�d nie przejedzie przez bram�, zanim nie zostanie bardzo dok�adnie sprawdzony. Jest to chyba jednak jaka� przeszkoda, jak s�dz�. � Przykro mi, ale nie mam teraz czasu na dyskusj� na ten temat � odpar� Chavasse. � Nie zapomnij jednak kupi� wieczorn� gazet�. Obiecali mi tam wydrukowa� rozwi�zanie tego problemu. Wyj�� spory kawa�ek plastra i zalepi� nim usta kasjera, zanim ten zd��y� odpowiedzie�. 28 � Mo�esz normalnie oddycha�? Crabtree skin�� potakuj�co g�ow�, jakby z wyrazem nieco dziwnego w tej sytuacji �alu w oczach, a Chavasse u�miechn�� si� szeroko. � By�o fajnie. Jako� nie wydaje mi si�, �eby� mia� tu zbyt d�ugo sam siedzie�. Drzwi zamkn�y si� za nim z lekkim trzaskiem i Crabtree siedzia� tam pogr��ony w ciszy i czeka�, czuj�c si� bardziej samotny ni� kiedykolwiek w czasie swego �ycia. Zdawa�o mu si�, �e min�y ca�e wieki, zanim us�ysza� ci�ki tupot n�g na korytarzu i zacz�o si� niespokojne dobijanie do drzwi. Wszystko zacz�o si� w poprzedni� �rod�, w s�oneczny poranek, kiedy Chavasse zdecydowa� si� p�j�� piechot� przez park, do budynku centrali Biura. �ycie agenta wywiadu to dziwna i raczej nie uporz�dkowana egzystencja, sk�adaj�ca si� z kr�tkich, nierzadko nag�ych i gwa�townych okres�w s�u�by w terenie, po kt�rych nast�puj� miesi�ce wzgl�dnej bezczynno�ci, cz�sto sp�dzane na wykonywaniu rutynowych dzia�a� kontrwywiadowczych, dochodzeniowych lub pracy za biurkiem. Od prawie p� roku Chavasse co dzie� rano podpisywa� list�, siada� za biurkiem na zaadaptowanym poddaszu starego domu w dzielnicy St. John's Wood i sp�dza� ca�e dnie skrupulatnie analizuj�c raporty z rezydentur wywiadu ze wszystkich cz�ci kuli ziemskiej. By�a to robota odpowiedzialna, bardzo wa�na � kt�ra musia�a by� zrobiona dok�adnie albo wcale � i cholernie nudna. Ale tego dnia �wieci�o s�o�ce, niebo by�o b��kitne, sukienki kr�tsze ni� kiedykolwiek, wi�c cho� raz bez po�piechu przechadza� si� po trawie, w�r�d drzew, pal�c papierosa i odkrywaj�c -nie po raz pierwszy w �yciu � �e, mimo wszystko, cz�owiekowi nie potrzeba wcale zbyt wiele do pe�ni szcz�cia � przynajmniej chwilowego. Gdzie� w oddali wybi�a jedenasta. Spojrza� na sw�j 29 zegarek, zakl�� �agodnie pod nosem i ruszy� szybko w kierunku g��wnej alejki. By�o prawie wp� do dwunastej, kiedy wszed� na schody domu w St. John's Wood i nacisn�� dzwonek przy mosi�nej tabliczce z nazw� nie istniej�cej firmy: �Brow and Co. � Import � Export", pod kt�rej szyldem dzia�ali ukryci prawdziwi lokatorzy budynku. Po kilku chwilach drzwi otworzy� wysoki, siwiej�cy m�czyzna w uniformie z niebieskiej tkaniny. Chavasse przeszed� pospiesznie obok niego. � Jestem dzi� sp�niony, George. George wygl�da� na zmartwionego. � Pan Mallory pyta� o pana. Panna Frazer od godziny dzwoni mniej wi�cej co pi�� minut. Chavasse by� ju� w po�owie kr�tych schod�w z okresu panowania Jerzego IV, czuj�c w �o��dku dreszczyk emocji. Je�li Mallory pilnie go potrzebuje, to musi chodzi� o co� wa�nego. Przy odrobinie szcz�cia ca�y stos czekaj�cych na niego raport�w, kt�re ju� nie mie�ci�y si� na jego biurku, dostanie si� komu� innemu. Przeszed�szy szybko przez p�pi�tro, otworzy� bia�e drzwi na samym ko�cu korytarza. Od metalowej szafy z aktami odwr�ci�a si� Jean Frazer � niewysoka, ale atrakcyjna trzydziestoletnia kobieta, ubrana w czerwon� we�nian� sukienk� przewrotnie prostego kroju, kt�ry wbrew pozorom doskonale podkre�la� wszystkie zalety jej raczej pe�nej figury. Zdj�a okulary do pracy w masywnej oprawie i pokr�ci�a g�ow�. � A wi�c jednak zechcia�e� si� wreszcie �askawie pojawi�? Chavasse u�miechn�� si� szeroko. � Poszed�em na spacer do parku. S�o�ce �wieci�o, niebo by�o b��kitne i wydawa�o mi si�, �e wsz�dzie dooko�a widz� m�ode, wolne kobiety. � Chyba si� starzejesz � stwierdzi�a, podnosz�c s�uchawk�. � Och, tego bym raczej nie powiedzia�. Sp�dniczki s� 30 kr�tsze ni� kiedykolwiek. Cz�sto my�la�em przy tym tak�e o tobie. W tym momencie ich rozmow� przerwa� czyj� suchy, pe�en dystansu g�os. � O co chodzi? � Pan Chavasse jest tutaj, panie Mallory. : � Prosz� go wpu�ci�. I �adnych telefon�w przez najbli�sz� godzin�. Od�o�ywszy s�uchawk�, odwr�ci�a si� do niego z lekko ironicznym u�miechem na ustach. � Pan Mallory przyjmie teraz pana, sir. � Ja tak�e ci� kocham � rzuci� Chavasse, podszed� do obitych zielonym suknem drzwi, otworzy� je i wszed�. � Ucieczki z wi�zie� stanowi� od dawna sta�y problem � m�wi� Black. � Zawsze jest ich �rednio co najmniej dwie�cie pi��dziesi�t rocznie. � Wydaje mi si�, musz� przyzna�, �e to raczej sporo. � Mallory pocz�stowa� si� tureckim papierosem z pude�ka le��cego na jego biurku. Chocia� z natury dobrotliwy, jako Naczelny Detektyw Nadinspektor, kieruj�cy Wydzia�em Specjalnym Scotland Ya-rdu, Charlie Black by� przyzwyczajony do tego, �e podw�adni spiesz� wype�ni� jego najdrobniejsze polecenia. Prawd� powiedziawszy m�g� nawet odczuwa� pewn� satysfakcj�, widz�c nerwowo��, jak� okazywali r�wnie� najbardziej niewinni osobnicy, gdy dowiadywali si�, z kim maj� do czynienia. Wszyscy jeste�my tworami naszego otoczenia, formowanymi przez to, co przydarzy�o si� nam od dnia narodzin, nawet przez najdrobniejsze zdarzenia. Black, naznaczony przez lata sp�dzone pod schodami w pewnej rezydencji na Belgrave S�uare, gdzie jego matka, owdowia�a w czasie I wojny �wiatowej, by�a kuchark� � poruszy� si� niespokojnie na krze�le, bo przebywa� 31 w�a�nie w obecno�ci kogo�, kogo ona � Panie, �wie� nad jej dusz� � nazwa�aby cz�owiekiem stoj�cym wy�ej od niego. Charlie Black posiada� pozornie wszystko, czego potrzeba wy�szemu urz�dnikowi pa�stwowemu � garnitur z szarej flaneli, krawat absolwenta Eton i ow� specyficzn�, bli�ej nie okre�lon� aur� w�adzy i osobistego autorytetu. To �mieszne, ale przez u�amek sekundy poczu� si� tutaj jednak znowu jak ma�y ch�opiec, kt�ry wracaj�c ze spaceru w parku z psem starego lorda by� �askawie g�askany po g�owie i dostawa� sze�ciopens�wk�. Szybko odrzuci� od siebie te my�li i wzi�� si� w gar��. � Naprawd� nie jest a� tak �le, co roku oko�o stu pi��dziesi�ciu wi�ni�w po prostu wychodzi z otwartych za k�ad�w penitencjarnych, w kt�rych nikt ich nie zatrzymuje. Chocia� oczywi�cie mo�na by tutaj twierdzi�, �e jest to przede wszystkim wynik niew�a�ciwej procedury kierowania wi�ni�w do takich zak�ad�w. Dalszych pi��dziesi�ciu to najprawdopodob niej ci, kt�rzy dostali warunkowe zwolnienia na pogrzeby, �luby lub z innych podobnych powod�w i, korzystaj�c z okazji, po prostu ulatniaj� si�, zamiast powr�ci� do wi�zienia. � Co daje nam jednak �elazn� liczb� oko�o pi��dziesi�ciu rzeczywistych ucieczek rocznie. � Tak jest, a raczej � tak by�o. W ci�gu ostatnich kilku lat nast�pi� bowiem wzrost liczby naprawd� spektakularnych ucieczek. To wszystko zacz�o si� chyba od s�ynnego wydostania z wi�zienia w Birmingham Wilsona, znanego uczestnika napadu kolejowego. By� to pierwszy przypadek, gdy jaki� nieznany gang dos�ownie napad� na wi�zienie, aby kogo� wydosta�. � Prawie jak prawdziwa akcja komandos�w. � I to genialnie wykonana. � Czy tu w�a�nie pojawia si� owa tajemnicza posta� zwana Baronem? Black skin�� twierdz�co g�ow�. � Wiem na pewno, �e jest on odpowiedzialny za co najmniej sze�� du�ych ucieczek w ci�gu mniej wi�cej ostatniego 32 roku. Do tego nale�y doda� zorganizowanie kana�u przerzutowego, za pomoc� kt�rego przest�pcy zagro�eni aresztowaniem mog� uciec z kraju. Dwa razy uda�o si� nam zatrzyma� szeregowych cz�onk�w organizacji � ludzi przekazuj�cych dalej tych, kt�rych �cigali�my. � Uda�o si� wam co� z nich wyci�gn��? � Nic � g��wnie dlatego, �e naprawd� nie mieli nic do powiedzenia. Kana� przerzutowy jest, jak nam si� wydaje, zorganizowany na zasadzie opracowanej niegdy� przez organiza cje komunistyczne i szeroko stosowanej w czasie wojny we francuskim ruchu oporu � powi�zania ze sob� szeregu niemal ca�kowicie odizolowanych, g��boko zakonspirowanych, samo dzielnych kom�rek. Ka�dy cz�onek siatki zajmuje si� tylko swoim w�asnym, konkretnym zadaniem. Mo�e zna� nast�pny etap drogi przerzutowej, ale nic poza tym. Oznacza to, �e je�li nawet pojedynczy nale��cy do niej osobnik zostaje schwytany, organizacja, jako ca�o��, jest nadal bezpieczna. � I nikt nie wie, kim jest Baron? � Nasz specjalny supertajny oddzia� infiltracji �rodowisk przest�pczych, Ghost S�uad, ju� od ponad roku usi�uje' to ustali�. Jak na razie bez rezultatu. Jedno jest pewne � Baron nie jest zwyk�ym przest�pc� � to naprawd� szczeg�lny przypadek. Podejrzewamy, �e mo�e to by� kto� z kontynentu, a nie Brytyjczyk. Na biurku przed Mallorym le�a�y otwarte akta. Przez chwil� przegl�da� je w milczeniu, potem pokr�ci� g�ow� z dezaprobat�. � Wygl�da na to, �e jedyn� pa�sk� szans� uzyskania jakichkolwiek informacji o tym nieuchwytnym przest�pcy by�aby sta�a, �cis�a inwigilacja jednego z jego przysz�ych klient�w, co jest teoretycznie w�a�ciwie niemo�liwe. W tej chwili w brytyjskich wi�zieniach musi znajdowa� si� ��cznie oko�o sze��dziesi�ciu tysi�cy ludzi � jak zamierza pan ustali�, o kogo mo�e teraz chodzi�? � Mo�na do tego doj�� drog� prostej eliminacji. Je�li w jego poczynaniach jest jaka� prawid�owo��, to uda si� j� � 33 zapewne wykry� analizuj�c zasady wyboru klient�w. Wszyscy dotychczas uwolnieni mieli du�e wyroki i posiadali znaczne zasoby finansowe. � Black otworzy� szar� teczk�, wyj�� zapisan� na maszynie kartk� papieru kancelaryjnego oraz jakie� zdj�cie i podsun�� to wszystko gospodarzowi przez szeroko�� biurka. � Niech pan rzuci okiem na ostatni przypadek. Przejrzawszy pokr�tce materia�, Mallory skin�� potakuj�co g�ow�. � Ben Hoffa. Pami�tam t� spraw�. To napad, kt�ry mia� miejsce w Dartmoor w zesz�ym miesi�cu. W czasie �wicze� wojskowych gang, przebrany za komandos�w Kr�lewskiej Piechoty Morskiej, urz�dzi� zasadzk� na wi�zienny samoch�d i porwa� wi�nia, kt�ry ulotni� si� bez �ladu. Nie macie o nim �adnych wiadomo�ci od tamtej pory? � Ani s�owa. Hoffa i jego dwaj wsp�lnicy, George Saxton i Harry Youngblood, odbywali wyroki po dwadzie�cia lat wi�zie nia za napad na lotnisku Peterfield. Przypomina pan to sobie? � Musz� si� przyzna�, �e nie bardzo. � By�o to ju� jakie

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!