5881
Szczegóły |
Tytuł |
5881 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5881 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5881 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5881 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Andrzej �u�awski
PERSEIDY
I
Co si� z nami
potem sta�o
" - Jedyne, co masz do zrobienia,
to opowiedzenie tak jak jest.
-Ale nic nie jest tak jak jest."
Jim Harrison, Warlock
1
Przyjechali do domu, i on zacz�� si� przygotowywa�
do napisania ksi��ki. Przygotowywa� si� jak
atleta, to znaczy stara� si� co dzie� mniej pi� alkoholu,
co dzie� p�niej si�ga� za t� p�k�
z ksi��kami, za kt�r� kry� butelk� odnawian�
w sklepie o trzy kilometry od domu.
Dom by� du�y i niedoko�czony, liczy� pono� (zliczy�
brat) dziewi��set pi��dziesi�t metr�w mieszkalnych
na czterech poziomach, z kt�rych brat
chcia� zaj�� poziom najni�szy, gdy tylko hydraulicy
uporaj� si� z wymian� rur z przemys�owych
(mia�a tam by�, gdy dom kupowali, fabryczka) na
zwyczajne, i z mozolnym wkuwaniem ich w �ciany,
kapry�nie to betonowe, to ceglane, a to z pustak�w,
jako �e dom zbudowany zosta� wokresie,
kiedy nie by�o wiadomo, co na rynku si� znajdzie.
Poza tym dom by� suchy, bia�y i przewiewny, tym
przewiewniejszy, �e po kupnie kaza� wyburzy�
wiele �cian, przerobi� w�sk� kich� kuchni na
ameryka�sk�, po��czon� i z jadalni�, i z bawialni�,
wydoby� �azienk� z po�rodku mur�w, gdzie pozbawiona
by�a okna, i wmurowa�, tam gdzie nowopowsta�a,
wann� pod okno, by k�pi�cy si� mo-
gli patrze� na konary i igliwie sosen, i na migocz�ce
mi�dzy nimi bladob��kitne czy rude �wiat�o.
Z obrzydliwie zapuszczonego strychu �onie wybudowa�
pracowni� z pod�og� z sosnowych desek,
o�lepiaj�c� �wiat�em w pogodne dni, bo
w spady dachu kaza� wprawi� pi�tna�cie stromych
okien, tak �e ten najwy�szy - czwarty -
s��j domu by� najszcz�liwszy i najbardziej pogodny,
i �ona mog�a w nim sp�dza� d�ugie godziny
na tym, co chcia�a, z muzyk� czy bez, z paleniem
haszu i pisaniem, z zastanawianiem si� nad
tym, co ma by� dalej, co ma by� w og�le.
W swoim gabinecie wprawi� przed sto�em okno
na ca�� �cian�, od pod�ogi do sufitu, uj�te w bia��
p�ask� krat�, tak �e widzia� przez nie drzewa
od korzeni do szczytu, widzia� kawa�ek dzia�ki
i kilka dom�w i dzia�ek s�siaduj�cych, ich krzewy,
ogrody, porz�dek i ba�agan, i te� widzia� niebo
pod sosnami i pomi�dzy nimi, i s�ysza� psy s�siad�w
i niekiedy, przy sprzyjaj�cym wietrze,
syren� elektrycznej kolejki przeje�d�aj�cej przez
las o kilka kilometr�w.
Dom sta� w lesie, w kt�rym wystawiono wiele
r�nych dom�w, ale wystarczy�o przej�� trzysta
metr�w szaropiaszczyst� uliczk� (do jaskrawo��tego
piachu, b�d�cego tu gleb�, dosypywano
zim� �u�lu, by samochody si� nie wkopywa�y), by
znale�� si� wparku narodowym ci�gn�cym si� ki-
lometrami na p�noc, zach�d i po�udnie, iwystarczy�o
przej�� nie patrz�c kilkadziesi�t pierwszych
metr�w parku zasianych plastikowymi �mieciami,
butelkami i odchodami ludzkimi, by las sta�
si� lasem, wysokopienny i pozostawiony sam sobie,
z �achami tego pi�knego z�oto��tego piachu
i modrzewiem i krzakami ja�owca, i tam dziecko
bawi�o si� najch�tniej i by�o najszcz�liwsze.
Gdy pada� deszcz, co pocz�tkiem tego lata mia�o
zdarza� si� rzadko, je�li nie liczy� czarnych
pot�nych burz wy�adowuj�cych si� gwa�tem
z dusznego upa�u, i nap�dzaj�cych wilgotnej
�wie�o�ci w duszne le�ne powietrze (burze
obrzmiewa�y przez ca�y dzie� i wybucha�y w nocy,
i niebo biela�o od b�yskania i elektrycznego
trzasku), dziecko bawi�o si� w swoim pokoju na
drugim pi�trze, najwi�kszym w ca�ym domu,
z niani�, kt�rej pok�j by� obok, albo sz�o do
dw�jki dobrze u�o�onych dzieci u ko�ca piaszczystej
uliczki, a kt�re ch�tnie si� z nim bawi�y,
mimo �e by� troch� od nich m�odszy, bo te�
jak na sw�j wiek nadzwyczaj wyro�ni�ty i bystry.
Lato mia�o si� u�o�y� w schemat pracy rano i zajmowania
si� dzieckiem po po�udniu, i wieczornych
lektur, lub podejmowania go�ci, a burze wybucha�y
tylko noc�, gdy jemu zaziera�o w oczy
narastaj�ce zrozumienie, �e jego �ona jest prymitywna,
�e spodoba�a mu si� wtedy, kilkana�cie lat
temu, za przed�u�aj�c� si� dziewcz�co�� - mia�a
Co si z nami potem sta�o 9
dwadzie�cia siedem lat - i �e wiek doros�y, do�wiadczenie
�ycia, por�d i nieuchronne wpisywanie
si� w kobiec� tradycj� rodzinn� star�y z niej
�wie�y wdzi�k i pogrubi�y sk�r�, zmatowi�y jej
�wczesny blask, a nie doda�y koniecznej wjej wieku
(uko�czy�a czterdzie�ci lat) �agodnej m�dro�ci,
taktyki czy iskry Bo�ej.
l
On przyjecha� na kilka dni przed dzieckiem, �on�
i niani�, aby sprawdzi� stan zapuszczenia czy
gotowo�ci domu na przyj�cie ich, i stwierdzi�
z przyjemno�ci�, �e pr�cz pi�tra brata wszystko
stoi na swoim miejscu, pod�ogi b�yszcz� i okna
s� umyte, ogrzewanie nie wysiad�o, a nawet
w lod�wce znalaz� mleko i ser, w piekarniku
chleb na ten pierwszy wiecz�r, i w stojaku nad
lod�wk� wino.
Do rob�t, z kt�rymi si� guzdra� na swoim
parterze (ale te� do tej pory nie mia� pieni�dzy na
nie) brat wynaj�� polsko-rosyjskie m�ode ma��e�stwo;
m�� by� wykwalifikowanym murarzem
inawet przez pewien czas prowadzi� firm� do rozbi�rek
i zabetonowywa� nawet najci�szych,
a ona by�a robotna (to ona by�a Rosjank�), i jakby
obita czy przestraszona, tote� pod dyktando m�-
�a czy�ci�a po nim i zmywa�a nieustannie osiadaj�cy
betonowy kurz z wku� i wci��, jakie m��
przeprowadza� wok� rur na dole, gdy ju� raz ze
swym ojcem hydraulikiem wymienili te grube na
cienkie.
Musia�a mie� skomplikowane nieuk�adne �ycie,
bo drugiego dnia po przyje�dzie powiedzia�a mu,
�e by�a po szkole muzycznej i �piewaczk� w zespole
i m�atk� wCzerkasach na Ukrainie, i �e si�
rozwiod�a. By�am dobr� �on�, powiedzia�a stoj�c
ty�em do niego wkuchni, gdzie pitrasi�a obiad dla
m�a i dla siebie, podczas gdy m�� zwozi� pieczarkow�
ziemi� do zapuszczonego ogrodu, by szybciej
wniej kwiaty wyros�y. M�� by� zarozumia�ym
osi�kiem wokularach, ni�szym i szerszym od niej,
umia� umiarkowanie wszystko: elektryk�, stolark
�, ogrodnictwo, i on pomy�la�, �e dobrze by by�o
mie� tak� par� jak oni na sta�e przy domu, jako
�e wdomach stale si� co� psuje lub co� trzeba zrobi�
czy przerobi�, a on do rob�t manualnych nie
mia� ani ochoty, ani talentu.
Nie zatrzyma� ich jednak nie dlatego, �e Rosjanka
by�a niechlujna i sprz�ta�a tylko powierzchownie,
na odczep, pozostawiaj�c kurze pod
meblami i swoje biustonosze w umywalce u brata
na dole, gdzie urz�dzili - ona i jej m�� - sk�adowisko
narz�dzi i brud�w, skoro p�ki on i jego
�ona i dziecko b�d� mieszkali w domu, o �adnych
pracach zwi�zanych z kuciem, ryciem, wy��czaniem
wody i ha�asem nie mog�o by� mowy.
Nie zatrzyma� ich dlatego, �e trzeciego dnia, na
dzie� przed przyjazdem jego rodziny, gdy s�u-
Co si z nami potem sta�o 11
cha� w rozs�onecznione popo�udnie muzyki
w wielkiej bawialni po��czonej z kuchni�, Rosjanka
podesz�a do niego (zesz�a z dwu stopie�k�w
prowadz�cych do lod�wki), wykona�a
przed nim kilka m�odzie�owych tanecznych ruch�w
z pogranicza groteski, podnios�a podart�
i brudn� p�koszulk�, kt�r� do pracy wk�ada�a
wraz z opi�tymi szortami na p�katych udach
i brzuchu, i ods�oni�a piersi, zach�caj�c, by po
nich przebra� r�kami.
By�a szerok� m�od� siln� kobiet�, tak �e wydawa�a
si� kr�pa, cho� by�a od niego zaledwie ni�sza,
piersi mia�a jak mlecz bia�e i po�y�kowane
b��kitnawo, stercz�ce i tak mi�siste, �e trudno
je by�o zgarn�� w d�oni, wi�c dotyk ich i pieszczenie
mog�y by� podniecaj�ce, jak podniecaj�ce
by�o przebieganie r�k� po jej kamiennie
twardych po�ladkach. W mi�dzykroczu mia�a
jednak podpask�, wi�c wystawi�a j�zyk z rozchylonych
warg i przymkn�a oczy i obj�a go
tward� r�k� za szyj� i przygarn�a mocno, i poca�owa�a
go wsuwaj�c ten sprany gruby j�zyk
mu w usta, i by�o to jak ca�owanie wo�owej g�owy.
Poczu� si� zagubiony jak dawno nie by�, ona
rozpi�a mu spodnie i wygarn�a p�e� i osun�a
si� przed nim na kolana i wzi�a go w usta (mi�-
sisty wo�owy j�zyk) i pie�ci�a, a� usun�� si� i powiedzia�,
�e do��, bo zaraz try�nie, a wtedy ona
popatrzy�a na niego z weso�ym b�yskiem w niedu�ych
szarych oczach i powiedzia�a dziwnie,
d�wi�cznie, "no to dawaj", i po�kn�a jego siemi
� i zliza�a je sobie z k�cik�w warg, i wstaj�c
poprosi�a, by j� poca�owa� w usta.
l
Poczu� pop�och i dr�enie n�g, i zawstydzenie, bo
Rosjanka nie by�a �adna, i gdy si� wycofywa� z bawialni
- m�� m�g� lada chwila nadjecha� - wyda�a
mu si� szczeg�lnie brzydka, ale gdy popo�udniem
wr�ci� dokonawszy zakup�w, zn�w wzi�a go
w usta, bo podszed� do niej i wyci�gn�� r�k� po jej
piersi, i powiedzia�a "jak ja ci� chc�" i po�o�y�a si�
w ty� na kanapie, by otworzy� si� dla niego. "Nie
upaprzesz si�" powiedzia�a tym jasnym dziewcz�-
cym g�osem, kt�ry by� najm�odsz� w niej rzecz�,
ale on us�ysza� szmer na schodach i cofn�� si� na
czas, cho� potem Rosjanka mu powiedzia�a, �e
m�� widzia�, jak on nad ni� zapina rozporek. M��,
z nadej�ciem nocy, gdy mieli odjecha� do siebie,
by� speszony i patrzy� w bok, on te� patrzy� w bok
i zastanawia� si�, dlaczego zaj�czym susem zrejterowa�
do �azienki, podczas gdy ona porwa�a abstrakcyjn�
szczotk� i wiadro, ale nazajutrz, gdy j�
przepyta�, Rosjanka powiedzia�a, �e nic si� nie sta�o,
czy co� si� sta�o� zapyta�a, patrz�c na niego szelmowsko.
"No w�a�nie" powiedzia�a, a m�� tylko
ca�� noc wyg�asza� do niej kazanie, �e �ona (byli
�wie�o po �lubie) powinna by� czysta. "Ja jestem
teraz �wi�ta", powiedzia�a.
Co si z nami potem sta�o 13
"Pan nam pomo�e wyjecha� za granic�" powiedzia�a,
gdy wszed� do kuchni otworzy� sobie butelk
� wina. Podesz�a od ty�u i otar�a si� o jego
plecy piersiami. Lubi�a sama sobie je g�adzi�, patrz�c
w szklane odbicie samej siebie w sztychach,
za� gdy przyjecha�a jego �ona, kt�ra by�a
wysmuk�a i zgrabna, d�ugow�osa i zachodnia,
Rosjanka powiedzia�a, patrz�c na niego spode
�ba i szepcz�c w sieni, gdzie si� na siebie natkn�-
li, "mnie potrzebna by by�a przyjaci�ka" powiedzia�a,
"rozumiesz�". Powiedzia�, �e nie rozumie,
bo by� skonfundowany, bi�o w nim niemi�o
serce, a Rosjanka powiedzia�a "lubisz to, czy wolisz
patrze��". Wysun�a koniec j�zyka, by pomerda�
nim pomi�dzy wargami, a gdy powiedzia�,
�e wci�� nie rozumie, powiedzia�a, �e
wola�aby Ukraink� czy zachodniaczk�, bo Polki
si� nie nadaj�, powiedzia�a, a jej m�� jej si� przyzna�,
�e go to strasznie podnieca. "Co�" zapyta�,
patrze�, powiedzia�a.
Wstrz�pach, tego dnia przyjazdowego iweso�ego
rozgardiaszu, wyszepta�a do niego przechodz�c,
�e jej m�� to dzieciuch, i �e bardzo go ceni za pracowito��,
powiedzia�a, po czym zapyta�a "prosz�
pana, czy mi si� uda�". Wzi�� jej r�k� i popatrzy�
na schizofrenicznie popl�tane cienkie linie uk�adaj�ce
si� na tej grubej d�oni w rozszarpany ubogi
pusty krajobraz, i powiedzia�, �e na pewno, a gdy
ugotowa�a sobie i swemu m�owi obiad, i siedzieli
rozbabrani przy stole ciamkaj�c, z mi�sistymi
�okciami na blacie (ona podnios�a nog�, i olbrzymie
kolano wyros�o nad kr�g�ym monstrualnym
udem) wiedzia�, �e wym�wi im prac�, jak tylko
sko�cz� zwozi� ziemi� do ogrodu i rozgracowywa�
j� po piasku mi�dzy sosnami.
l
Tak te� si� sta�o. M�� za��da� wyg�rowanych
pieni�dzy - ale tak w Polsce zachowuj� si� wszyscy,
jak w Meksyku czy innym dorabiaj�cym si�
zdemoralizowanym przez spryt i n�dz� kraju -
za� on �ci�� jego wymagania o po�ow�, wyp�aci�
t� po�ow� i po�egna� si� z nimi, aczkolwiek dopiero
w kilka dni p�niej, gdy sko�czyli budow�
piaskownicy dla dziecka (m�� skopa� ziemi�,
wysypa� �wir i na �wir po�o�y� ton� piasku, a Rosjanka
pomalowa�a deski na zielono), i gdy ju�
odby�y si� pierwsze starcia z �on�, kt�ra stara�a
si� poprzewiesza� wszystkie obrazy, jakie z trudem
do �cian poprzytwierdza�, rozburzy� rozk�ad
mebli i bezzw�ocznie pojecha� po jakie� kosztowne
a niepotrzebne duperele do miasta, na
przyk�ad po olbrzymie gliniane wazony pod
kwiaty na tarasy, kt�re nie by�y jeszcze tkni�te,
jeszcze le�a�y na nich ohydne szare p�ytki lastrico
z okresu p�nego komunizmu, kiedy to dom
by� budowany, a on w swych obliczeniach finansowych
nie przewidywa� ich prze�o�enia tego lata,
bo w domu by�y wa�niejsze rzeczy do zrobienia,
jak uszycie i zawieszenie firanek przy
Co si z nami potem sta�o 15
dwudziestu paru oknach, czy po��czenie bramy
wjazdowej z gara�em za pomoc� ekologicznego
bruksu, w kt�rym ros�aby trawa, a dzi�ki kt�remu
samochody nie ry�yby podwoziami w rozmi
�k�ym po deszczu piasku.
Przez tych kilka dni stara� si� unika� Rosjanki i nie
rozmawiali wi�cej, tote� gdy na podw�rzu (wsiada�
do samochodu) powiedzia�a tym jasnym
�piewnym g�osem, �e potrzebuj� stu z�otych, by
m�� m�g� dokupi� mocnej szorstkiej trawy, da� je
jej z pewn� irytacj�, mamrocz�c, �e to i tak wszystko
za drogo kosztuje, a ona sta�a szeroka i zm�-
czona, z t� bydl�c� lisi� g�ow� i ci�kimi ramionami
wspartymi w grabie, i zobaczy� na jej twarzy
wyraz sp�oszenia, wyraz uleg�o�ci i poddania,
kt�ry wywioz�a stamt�d, a kt�ry w jej obitym
czynnym m�zgu zamienia� si� na wyraz chytrej
i perwersji, gdy stawa�a si� pani� wydarzenia,
gwiazd� chwili, us�u�n� bo zwyci�sk�, seks-maszyn�.
Jego �ona omiot�a Rosjank� spojrzeniem,
gdy przyjecha�a i powiedzia�a, �e czuje do niej
sympati�, za� Rosjanka przy niej zachowywa�a si�
jeszcze bardziej dziewcz�co, i podbiega�a rozanielona
z promiennym u�miechem na powitanie,
i podawa�a na wyci�gni�cie r�ki d�o� jak do poca�owania,
ruchem damy, z kanciastymi grabkami
palc�w zwisaj�cymi bez czucia, tak �e nie wiadomo
by�o, jak jej d�o� u�cisn��, zreszt� u�cisku nie
odwzajemnia�a.
Pieni�dze, jakie mia�, mia� za ostatni� wykonan�
na Zachodzie robot� telewizyjn�, ale tych nie
chcia� rusza�, podejrzewaj�c, �e nast�pi - jak
mawia�a jego babcia, wiejska nauczycielka -
czarna godzina, �e chmury, kt�re sam cierpliwie
zbiera� i nap�dza� wiej�cym od siebie coraz ch�odniejszym
wiatrem, zag�szcz� si� w czarn� skupin
�, w kt�rej pozostanie sam, bez pracy i bez
�ony. By�o mu wszystko jedno, ostatnie jego reporta�e
i przedstawienia by�y coraz gorzej przyjmowane,
a po najostatniejszym najodwa�niejszy
krytyk w najodwa�niejszej gazecie wr�cz napisa�,
�e nale�y go odstrzeli�, jak hipopotama, usypiaj�c�
ig�� hipodermiczn�, a ta�m� jego dzie�a
wyrzuci� na �mietnik.
Pozosta�e pieni�dze, jakie mia� (ale i te topnia�y
jak l�d w kieszeni), pochodzi�y z podzia�u po
sprzeda�y mieszkania ojcowego. Matka wydzieli�a
synom dzia�k� z uzyskanej sumy i zgodzi�a si�,
opornie, zamieszka� w jego mniejszym ale s�onecznym
dotychczasowym mieszkaniu na Ursynowie.
Mieszkanie rodzic�w w alei �wierczewskiego
by�o za du�e, ha�a�liwe i coraz bardziej
zatrute st�eniem spalin: coraz g�stsze zwa�y samochod�w,
autobus�w i ci�ar�wek przewala�y
si� dniem i noc� przez most, i on �wi�cie by� przekonany,
�e w�r�d drzew bliskiego Pu�awskiej
Ursynowa, w Dolince S�u�ewieckiej cichej i zamieszka�ej
przez sympatycznych ludzi, kt�rzy
zbudowali dzieciom wzg�rek do zje�d�ania na na-
Co si z nami potem sta�o 17
rtach i zasadzili przed niskimi cichymi blokami
(bez wind) kwiaty i drzewka owocowe, matce b�-
dzie lepiej, zw�aszcza �e b�dzie mog�a kiedy chce
wychodzi� na balkonik, opala� star� sk�r� i wdycha�
�wie�sze powietrze.
Matce jednak trudno przysz�o opu�ci� du�e
i ciemne mieszkanie, w kt�rym z ojcem prze�y�a
blisko pi��dziesi�t lat, a kt�re, jak powiedzia�
mu brat, gdy zdawa� je, opustosza�e, nabywcy,
wyda�o mu si� czarn� ponur� nor�, odra�aj�c�
tym bardziej, �e pod obrazami i makatkami na
�cianach czai�y si� ohydne brudy w�arte w tynk,
zw�aszcza wok� ��ek ojca i matki, a �ciany za
rega�ami i szafami by�y tym czarnym bezlitosnym
brudem prze�arte jak �mierci�. Matka
m�wi�a, �e starych drzew si� nie przesadza, i �e
s�yszy st�panie ojca po gabinecie przez �cian�,
i �e ojciec - cie�, kula cienia jak puchu - nachodzi
j�, albo przestaje w przedpokoju, co widzia�a
przez szklane drzwi swojej sypialni, i wyra�a�a
tylko nadziej� - gdy wreszcie przekona�a si� do
sprzeda�y i przenosin - �e ojciec z ni�, czy za
ni�, pod��y na Ursyn�w.
l
Tak si� jednak nie sta�o, powiedzia�a po kilku dniach,
gdy ju� jako-tako rozstawi�a swe przedmioty
i meble, "ojca tu nie ma". Ojca nie by�o ju� przy
pogrzebie, tego on by� pewien, ojciec rozsnu� si�
i rozpu�ci� mi�dzy drobinami powietrza. Wtygodnie
i miesi�ce, a teraz ju� lata po �mierci, co
dzie�, czy raczej co noc, czu� on ojcow� obecno��
oko�o godziny ojcowej �mierci, p� do trzeciej nad
ranem w zimowym szklistym jasnym ksi�ycowym
�wietle twardym i surowym jak szklany kamie�,
i oddychalnym jakby otwar�y si� dla nich,
czuwaj�cych, ca�e uwa�nookie przestworza i ca�y
oboj�tny spok�j �wiata, co dzie� mierzy� mo�na
by�o ilo�� ojca pozostaj�c� w kupie, foremn�,
trzymaj�c� si� razem, a teraz nie by�o go wcale,
i bardzo rzadko o p� do trzeciej wnocy budzi� si�,
jak budzi� si� co noc przez te trzy lata i je�y� mu
si� psim strachem w�os na karku, wtedy �egna� si�
znakiem krzy�a, im�wi� "wszelki duch Pana Boga
chwali", tak jak to ojciec mawia� za �ycia, bo ojciec
jak i on nie wierzyli w Boga, a ju� zw�aszcza
nie w Boga chrze�cijan, ale wierzyli w duchy
i �wi�tki i obecno�ci i zakl�cia, bo wierzyli, �e
�wiat nie jest naprawd�, tylko jest wewn�trzny,
i �e jego obecno��, jak i nasza obecno��, s� duchowe
jedno dla drugiego, jedno z drugiego, jedno
i drugie jednym i tym samym, mo�e s�owem.
Z Rosjank� i jej m�em po�egna� si�, mimo �e
ogr�d by� na p� rozpaprany, stosy ziemi nawiezionej
zwalone pozosta�y za domem, a tam,
gdzie mia�y ukwieci� si� klomby, zia� d� ��tego
ci�kiego piachu, dzi�ki kt�remu tak wysokie tu
rosn� sosny, tak suche s� �ci�ka i powietrze,
i nie ma komar�w. Lubi� adres tego domu: Stara
Co si z nami potem sta�o 19
Mi�osna, Mickiewicza 13, i wydawa�o mu si�, �e
polubi ten dom, w kt�rym jeszcze nigdy nie
mieszkali (raz, zesz�ego roku, na Bo�e Narodzenie,
przez dwa tygodnie trzaskaj�cego mrozu,
i raz tego roku w kwietniu, kiedy przyjecha� tu
dojrze� prac budowlanych, a temperatura spad�a
- poprzedniego dnia us�ysza� w telewizorze
prognoz�, i� od jutra nast�pi� upa�y - do minus
dwudziestu stopni, i przez ca�y tydzie� wia�y
wiatry i sypa�y tumany mokrego lodowatego
�niegu), kiedy tylko opuszcz� go ci ludzie.
Przechodz�c unika� ocierania si� o piersi Rosjanki,
albo ods�aniania na chwil� jej mocnego karku
i przeci�gania po nim r�k�, a� ona zn�w mu popatrzy�a
w oczy tymi w�gorzowymi oczkami
i powiedzia�a "ja jestem diablica". Tu� przed po�egnaniem
na podw�rku i przyj�ciem koperty
z zaleg�ym zarobkiem, m��, kt�remu wr�ci�a
bu�czuczna pewno�� siebie (w wojsku je�dzi� na
najwi�kszych ci�ar�wkach, tych od rakiet, przy
kt�rych trzeba pi�ciu �o�nierzy do zmienienia
ko�a, i w og�le zna� si� na wszystkim najlepiej,
i wszystkich pozosta�ych rzemie�lnik�w i roboli
traktowa� per durnie, cho� sam by� r�wnie, czy
mo�e nawet bardziej, niechlujny, bezmy�lny
i nieskoordynowany, co oni) zapyta� go, jak to
jest w telewizji, gdy aktorzy maj� do wykonania
sceny mi�osne, czy si� nie podniecaj� i nie robi�
tego naprawd�, bo on przecie� by si� podnieci�
jak skurwysyn, chocia� nie jest aktorem?
Ka�dy jest aktorem, odpowiedzia�. To dlatego,
�e ka�dy jest aktorem istnieje w og�le aktorstwo,
nie jest to niezwyk�e ani nadzwyczajne,
aktorzy maj� po dwie nogi i chodz� po ulicy,
a tylko sami si� przezywaj� aktorami, tak jak
pan przezywa si� robolem. "Wykwalifikowanym"
odpowiedzia� kr�py p�katy m�� Rosjanki
w okularach. No dobrze, doda� on, wykwalifikowanym
aktorem. M�� pokr�ci� bezczeln� g�ow�
z niedowierzaniem, przecz�co, i w krzywym
u�miechu pokaza� braki w uz�bieniu po bokach
(reszta z�b�w by�a ma�a i nieczysta), a on poczu�
irytacj� i powiedzia�, �e gdyby chcia�, to sprawi�by
ot tutaj, teraz, �e m�� Rosjanki zacz��by si�
tarza� po skopanej ziemi i nie wiedzia�by, �e to
robi, wsta�by po tym tarzaniu i mo�e konwulsji
jak gdyby nigdy nic, i patrz�c na swe zbrudzone
ubranie zapyta�by, co si� sta�o�
U�miech m�a Rosjanki powlek� si� grzeczn�
niepewno�ci�, i m�� zapyta�: dlaczego to tak�
A on odpowiedzia�, �e ka�dy cz�owiek ma w sobie
ciemno��, o kt�rej nic nie wie, ka�dy cz�owiek
ma te� dar wej�cia w ciemno��, jak w za�wiaty,
i �e trzeba to uzna�, bo to wiele
t�umaczy, i �e st�d si� bierze aktorstwo, ze snu,
z niebytu podczas snu bierze si� samo sedno tego,
czy jeste�my, lub jak postrzegamy �wiat.
M�� pokr�ci� energiczniej kr�g�� chytr� czaszk�,
Co si z nami potem sta�o 21
ju� zupe�nie nieprzekonany, wi�c on powiedzia�,
ju� teraz niecierpliwie, czy nawet ze z�o�ci� t�
sam�, z jak� da� Rosjance sto z�otych: spr�bujemy�
A gdy m�� zawaha� si�, rechocz�c i zerkaj�c
na nieruchom� (kamiennie znieruchomia�� i blad�,
jak pos�g do�wiadczenia czy wiedzy czy
czort wie czego) �on�, on zapyta�: tch�rzy pan�
Co by�o chwytem demagogicznym, na kt�ry
m�� Rosjanki nie m�g� wobec m�odej �ony odpowiedzie�
inaczej, jak tylko zuchwale.
Mo�e to ojciec m�a Rosjanki, jej te��, wprowadzi�
go wt� irytacj� bardziej ni� oni, gdy kroczy� gospodarskim
ci�kim krokiem po mieszkaniu brata na
parterze, wiedz�c wszystko jeszcze lepiej ni� syn,
wrzynaj�c si� diamentow� pi�� w betonowe s�upy
(py� zalega� wiele tygodni w ca�ym domu i wzbija�
si� nieuchwytn� zawiesin� wpowietrze a� do strychu,
mimo �e nieustannie �cierali j� i zmywali
z pod��g i schod�w i ksi��ek), i przyczepiaj�c nie
os�oni�te krzywe plastikowe rury do mi�kszych ceglanych
�cian wierzchem, nie wiedzie� wedle jakiego
sensu, �adnego. Ojciec pracowa� wmiejskim
pogotowiu wodnym w Warszawie, i jak sam syn
m�wi�, nie robi� tam nic, pogotowie wyje�d�a�o
kiedy chcia�o, raz, dwa razy wtygodniu, a tak poza
tym nie wyje�d�a�o, bo mu si� nie chcia�o ani nie
op�aca�o, wi�c ojciec m�a Rosjanki gra� w karty
i pi�, i czerepu czarnej ulizanej p�askiej czaszki nie
my� nigdy, i mia� czarne w�sy i stale pogardliwie
niezadowolony wyraz twarzy.
Nawet my�la�em p�j�� do ojca na etat, powiedzia�
raz m�� Rosjanki, "tak tam nic nie robi,
i czasu ma mn�stwo na wolne rob�tki na mie�cie,
istna laba" powiedzia�, "ale wola�em jecha�
na szmugiel na Ukrain�" - gdzie ostatnio si�
udali, by sprzeda� BMW ojca hydraulika, samoch�d
przerdzewia�y i ledwo trzymaj�cy si� na
ko�ach, ale te� sk�d hydraulik dorobi� si� BMW�
- "lub rozbiera� kominy fabryczne na wolnym
powietrzu" powiedzia�, i mo�e to tam pozna� �on
� Rosjank�: znaczna cz�� Rosjan mieszka na
Ukrainie, bo Rosjanie zaleli p� Ukrainy, jak zalewali
od zawsze wszystkie kraje przez siebie
zniewolone, "cho� tak naprawd� to urodzi�am
si� na Uralu" powiedzia�a, gdy weszli na g�r�
i m�� zapad� w trans, i go obserwowali.
"Zaoszcz�dz� panu wybrudzenia si� wtej �wie�ej
ziemi" powiedzia�, zapraszaj�c ich na pierwsze
pi�tro do bawialni, gdzie przez ostatnie cztery dni
widzia� ich obiaduj�cych t�usto i niechlujnie przy
�adnym stole, kt�ry wypatrzy� po d�ugim szukaniu
w sklepie z meblami biurowymi. St� by�
owalny, na kr�g�ych aluminiowych nogach, i mia�
wyci�cia wblacie oddzielaj�ce dwa rodzaje drewna,
i by� sto�em, jakiego nigdy nie widzia�, cho�
polskim sto�em, bo on od pocz�tku meblowania
tego domu za�o�y�, �e tylko to co polskie si�
w nim znajdzie, nawet ten st�, kt�rego nikt
w sklepie biurowym nie chcia� kupi� za niepraktyczno��,
bo o��wki mog�y w szpary pomi�dzy
Co si z nami potem sta�o 23
drewnami powpada�. Na �cianach wisia�y polskie
sztychy, kt�re mia� od lat, i obrazy m�odych polskich
malarzy, kt�rych wypatrywa� psim sw�-
dem, lub kt�rzy sami do niego dzwonili, bo go
podziwiali w telewizji, gdy przyje�d�a�, ale wytyczony
plan nie wpe�ni m�g� by� spe�niony; zebra�
przecie� przez te pi�tna�cie lat �ycia na obczy�nie
moc przedmiot�w, tkanin z Indii czy malowide�
na szkle z Indonezji, czy naiwnego malarstwa
z Haiti lub Voivodiny, afryka�skich rze�b i chi�skich
kamiennych figurek i waz z Hongkongu,
a te� kafle w kuchni i trzech �azienkach by�y raczej
w�oskie i hiszpa�skie ni� polskie, bo polskie
by�y po prostu szkaradne, a on chcia�, by dom by�
po prostu �adny.
A i tak, gdy przyby� do niego z wizyt� miliarder
z Brukseli, kt�ry w Warszawie prowadzi� przez
dwa dni w tygodniu interesy od 1978 roku, i sta�
si� dzi�ki temu w�a�cicielem drapacza chmur
w Nowym Jorku na Wall Street, i jachtu na Morzu
Egejskim, i domu, kt�ry pod Bruksel� z �on�
zwiedzili, pe�nego pod��g z szarego drzewa sprowadzonego
z Anglii i obraz�w Basquiat'a murzy�skich
i prymitywnych z nowojorskiego metra
(Basquiat by� ulubie�cem znarkotyzowanej
elity i odpowiednio umar� na AIDS), miliarder
przebieg� po domu oboj�tnie (na podw�rzu nie
przywita� si� nawet z Rosjank� i jej m�em uk�adaj�cymi
podjazd do gara�u i wy�winionymi
prac�), i on zrozumia�, �e dom jest ubogi. Po-
�rodku biblioteki miliarder powiedzia�, �e Basquiat
w tej chwili wart jest maj�tek, ale �e g�ow
� daje, i� za par� lat nie b�dzie wart grosza (by�
zaskakuj�co bystry, i na par� temat�w - wina,
malarstwa, architektury, poezji - wiedzia� nieoczekiwanie
wiele, jak wiedzia� wiele o tym, jak
funkcjonuje i rz�dzi si� Polska), bo wart jest tylko
tyle, ile pokolenie, kt�re go kupuje, a gdy to
pokolenie zejdzie ze sceny, dzieci wymy�l� sobie
innego Basquiat'a.
On postawi� afryka�sk� muzyk� z p�yty kompaktowej,
cho� lepiej by by�o (sprawniej) mie� graj�cego
perkusist� na �ywo, kt�ry wraz z nim obserwowa�by
ruchy m�a Rosjanki, i poprosi�, by m��
zdj�� skarpetki (buty i tak zdejmowali na dole
wsieni) i usiad� na pod�odze i rozlu�ni� pasek spodni,
i by oddycha�. Przecie� oddycham, powiedzia�
z cwanym szyderstwem m�� Rosjanki, ale
on powiedzia�: nie, prosz� oddycha� o tak, brzuchem,
i nacisn��, schylaj�c si� nagle nad siedz�cym
na pod�odze m�em Rosjanki, na jego przepon
�. M�� zamilk� i skupi� si�. "Ja pana poprosz�
tylko o pi�� minut skupienia i s�uchania tego, co
m�wi�" powiedzia� on, "inaczej gra jest nieuczciwa",
a Rosjanka patrz�c na m�a skin�a w�ow�
g�ow� powa�nie, wi�c m�� si� skupi�. Teraz si�
pan po�o�y na plecach, powiedzia� on, i zdejmie
okulary; Rosjanka wzi�a okulary m�a, a on podj��
z tablicy, na kt�rej dziecko rysowa�o, bia�� kred
�, i obrysowa� cia�o le��cego kropkami i kreska-
Co si z nami potem sta�o 25
mi, bo to odizolowywa�o go od przeszkadzaj�cych
mu duch�w i odizolowywa�o od wszystkiego, co
nie by�o nim, a przynajmniej robi�o wra�enie.
Podni�s� poziom muzyki tak, by le��cy m�� Rosjanki
czu� wibracj� bas�w przez pod�og�, i powiedzia�:
teraz niech si� pan ws�ucha w t� muzyk
� nawet je�li si� panu nie podoba, ale prosz�
- powiedzia�, zn�w naciskaj�c, tym razem stop�,
na przepon� le��cego - nie przesta� oddycha�,
prosz� oddycha� jak najg��biej, jak najbardziej,
a� poczuje pan mrowienie w stopach i d�oniach
i zakr�ci si� panu w g�owie. Pos�usznie m�� Rosjanki
oddycha�, a on zobaczy� w jego oczach
wpatrzonych w sufit, �e kr�ci mu si� w g�owie
i szumi w uszach, i powiedzia� "teraz niech pan
wstanie". Podczas gdy m�� Rosjanki chwiejnie
wstawa�, narysowa� szybkim jednym pewnym
ruchem ko�o wok� jego kredowej sylwetki na
pod�odze i powiedzia�, teraz niech pan ta�czy.
M�� poruszy� si� niepewnie (mia� g�ow� zwieszon�,
jakby si� wstydzi� czy obawia�), a on powiedzia�
"nie, mo�e pan ta�czy� nawet nie odrywaj�c
st�p od pod�ogi, niech pan zamacha
w rytm r�koma i g�ow�, ale prosz� oddycha�,
prosz� skupi� si� nie na muzyce, ale na oddychaniu",
i m�� niewprawnie pocz�� porusza� r�koma
i kr�ci� g�ow�; "dobrze" powiedzia� on, "teraz
stanie si� pan sob�, dopiero teraz to si�
w panu otwiera, niech pan tam wejdzie".
M�� Rosjanki zacz�� dysze� i poci� si� obficie na
ca�ym ciele i z g�owy, i cia�o jego porusza�o si� za
r�koma machaj�cymi jak wiatrak, a g�owa jego
ko�ysa�a si� z lewa w prawo siepi�c powietrze,
a gdy podni�s� twarz do sufitu zobaczyli, �e ma
oczy na p� przymkni�te, i w wyci�ciu powiek
�yska bia�ko. "To jest to" powiedzia� on, "nie
czuje pan �adnego strachu i znalaz� to pan i to
jest prawd� i ta prawda chce si� z pana wyzwoli�".
Ruchy m�a Rosjanki sta�y si� teraz szalone,
ale nie wychodzi� on z kredowego kr�gu i nie
traci� rytmu, przeciwnie, wewn�trz s�yszanego
rytmu wytworzy� sobie sw�j w�asny, z�by mu
te� szcz�ka�y i wygl�da� jak pies, grubog�owy i ze
zmoczon� sier�ci�, a� osun�� si�: nie, nie upad�,
tylko mi�kko i poniek�d elegancko zwin�� si� na
kolana i na bok na pod�odze, skuli� si�, podci�gaj�c
nogi pod szcz�kaj�c� brod�, i pocz�� si� turla�
z boku na bok od kra�ca do kra�ca kredowego
kr�gu, nigdy go nie przekraczaj�c, a gdy on
przykucn�� u granicy kr�gu i zapyta�: jak to jest,
co to jest, czym jeste�� Z ust m�a Rosjanki wydar�
si� przejmuj�cy zwierz�cy skowyt, czy
p�acz, czy dziecinny niepohamowany krzyk, i on
po�o�y� r�k� na ramieniu m�a Rosjanki i powiedzia�:
ju� dosy�.
l
M�� Rosjanki przesta� krzycze� i le�a� nieruchomo
na wznak, a on pozwoli� mu odpocz��, by
Co si z nami potem sta�o 27
wzburzony oddech wr�ci� mu do normy, i skin��
na Rosjank�, by mu poda�a �cierk� z kuchni, kt�r�
by otar� mu g�ow� i twarz. Jeszcze chwil� pozwoli�
m�owi Rosjanki odpoczywa�, i spojrza� na Rosjank
�, kt�r� przez ca�y czas trwania transu si� nie
interesowa�, a kt�ra snad� sta�a nieruchomo, nie
wiedzia�, tak by� skupiony nad jej m�em i pilnuj�cy
go, i b�d�cy z nim i czuwaj�cy, by nie przekroczy�
�adnych granic, do czego nie mia� prawa,
cho� w transie nigdy nikomu, kto jest szczery, niczego
z�ego sta� si� nie mo�e. Rosjanka patrzy�a
na jego r�k�, wycieraj�c� pot m�a, a twarz jej by�a
st�ona napi�tym (napi�ta wstecz, do ty�u) wyrazem,
jakby sk�ra �ci�lej oblepia�a jej rysy iwyostrza�a
je: zazwyczaj by�y kartoflowato niejasne,
i czu� by�o, �e Rosjanka si� wkr�tce roztyje, rozedmie,
stanie si� monstrualnie ci�ka i obfita,
i straci t� nik�� �wie�o��, kt�r� jeszcze niekiedy -
w�miechu, wprzewrotno�ci - mia�a. By pokaza�,
jak jest z nim w komitywie Rosjanka przeci�gn�-
�a j�zykiem po ustach, a potem r�koma po t�ustych
piersiach, a potem si�gn�a sobie pod sp�dnic
� i pokaza�a mu �ono mi�siste, delikatne
i jasne, ale on pokr�ci� g�ow� i powiedzia� "to by�oby
nie fair" i przebudzi� jej m�a, m�wi�c mu
"teraz wstajemy".
M�� Rosjanki usiad� i u�miechn�� si� i zapyta�
"jak tam�", i zapyta� "co tak na mnie patrzycie�".
Gdy �ona poda�a mu okulary wsta�, otrzepa� kolana
spodni i rze�ko powiedzia�: czy co� si� sta-
�o� On odpowiedzia� "nie, nic", i m�� powiedzia�
"no widzi pan", i roze�mia� si� weso�o. Czu� si�
wybornie, wida� by�o, a on powiedzia�: no to si�
na po�egnanie napijemy, i wyj�� zmro�on� w�dk
� z lod�wki, a m�� Rosjanki powiedzia�: nie
�mia�em panu tego zaproponowa�. Nawet przynios�em
flach�, powiedzia�, ale ma pan tak� powag
� w sobie, �e gdy pan spojrzy, to cz�owiek
bezwiednie staje na baczno�� i si� w sobie poci,
powiedzia� z krzywym u�miechem. Napili si�
w�dki i zagry�li og�rkiem, siedz�c przy kuchennym
stole (tym razem Rosjanka i jej m�� trzymali
si� prosto i byli schludni jak na weselu),
i Rosjanka pochyli�a lisi� g�ow� do blatu i powiedzia�a,
�e na Uralu, gdzie si� urodzi�a (jej rodzice
wyjechali tam za lepsz� zarp�at�, powiedzia�
m��) widzia�a prawdziwy sabat czarownik�w,
ona by�a ma�a, wiec j� dopu�cili. Zamilk�a, a on
zapyta�: czym trudni� si� ojciec� By� zegarmistrzem,
powiedzia� m��. W miasteczku� zapyta�
on. Tam by�y dwa miasteczka, odpowiedzia�a,
g�rne i dolne, g�rne zamkni�te przez wojsko,
dolne normalne. Bro�� Zapyta�. Rakiety i takie
rzeczy, powiedzia�a, ale gdy trzeba by�o mnie
ochrzci�, wr�cili�my na Ukrain�, powiedzia�a,
a gdyby�my mieszkali w g�rnym, nigdy by nas
nie wypu�cili.
"Oni maj� tam cha�up� z bierwion jak ze sto lat
temu" powiedzia� m��, "na niebiesko malowan�
i z obrazami". "M�owi bardzo si� tam spodo-
Co si z nami potem sta�o 29
ba�o" powiedzia�a ona, nie podnosz�c wzroku.
"Pi�knie" powiedzia�, "obok jest gospodarstwo
jej ojca chrzestnego, kt�remu wybi�o dziewi��dziesi�t
dwa lata, a goli w�d� jak pan czy ja" powiedzia�.
"To on za�atwi� mi chrzest" powiedzia�a,
"pami�tam, �e jechali�my konno ca��
noc, a mo�e dwie noce, bo to by�o zakazane"
powiedzia�a. "Po to wr�cili�my z tego Uralu"
powiedzia�a, i on wyobrazi� sobie chud� milcz�c�
dziewczynk� trzepi�c� si� na wysokim kozackim
siodle, lub na derce tylko, pod wieczornym
morskim niebem w stepie, siedz�c� za �ykowatym
starym ch�opem w garniturze i kaszkiecie
i z bosymi na czas konnej jazdy stopami, i pod
tym nocnym rozgwie�d�onym bezbrze�nie niebem
jak truchtaj� od chutoru do chutoru, omijaj�c
je, chocia� w nocy milicjonerzy i komuni�ci
i atei�ci i donosiciele �pi� alkoholicznym
mokrym snem, oni jad� w kryszta�owo-czyst�
nocn� jasno�� po kryjomu do najodleglejszej
w stepie stanicy, gdzie uparty starowier mia� j�
dopisa� do �wietlnej wsp�lnoty ludzi.
"Teraz przestaniesz mnie nachodzi�" powiedzia�a,
gdy m�� poszed� do ubikacji, podci�gaj�c po
drodze pas na kr�g�ym brzuchu; tak samo powiedzia�a,
gdy go wyssa�a, z ustami pe�nymi jego
bieli, ale on, dygocz�cy od przyjemno�ci i z �omotem
w sercu nie spami�ta� tego wtedy, teraz
mu si� przypomnia�o; "noc� przychodzisz do
mnie jak jaki Iwan Gro�ny" powiedzia�a, i powiedzia�a
"to tam widzia�am kr�g czarownik�w,
a mo�e mi si� to tylko wy�ni�o, jak ty si� wy�ni�e�,
albo mi si� zwidzia�o". Przy m�u m�wi�a do
niego "prosz� pana", a gdy sam na sam "ty", i po
raz pierwszy i ostatni po�a�owa�, �e nie wszed�
w jej t�uste zwarte �ono, pomi�dzy kolumny jej
n�g i twarde ogromne po�ladki, bo tylko zd��y�
wsun�� tam ko�cisty palec, a ona natychmiast
zacz�a kwili� i poj�kiwa�.
2
By�o to mo�liwe dlatego, �e �ona z dzieckiem
i niani� poszli na d�ugi spacer po s�onecznym
parku otaczaj�cym kilometrami ich dom
z trzech stron poza domami s�siad�w,
z kt�rych niekt�rzy mieszkali tu od pi��dziesi
�ciu lat i chwalili sobie klimat i cisz� i brak
owad�w, za� niekt�rzy byli nowi i ba�aganili
w obej�ciach zagraconych towarem i interesami.
Bezpo�rednia blisko�� s�siad�w wzmaga�a
poczucie bezpiecze�stwa, ale on nie traktowa�
tego domu jako domu na wsi, tylko jako dom
w mie�cie: do tablicy z napisem Warszawa
przekre�lonym w poprzek by�o sze�� kilometr�w,
dom sta� na w�a�ciwym wschodnim szlaku
w stron� Moskwy (pierwsza tablica po drodze
podawa�a: Moskwa 1275 kilometr�w), tak
jak ca�y ten kraj by� i powinien by� zwr�cony
licem do Wschodu, a tylko uszami i potylic� na
Zach�d, kt�rego nie rozumie i do kt�rego w niczym
nie jest podobny.
Co si z nami potem sta�o 31
Po�egna� Rosjank� i jej m�a, gdy �w wyszed�
z ubikacji, i nie zobaczy� ich nigdy wi�cej, jako �e
d��y� do ograniczenia nawet przygodnych znajomo�ci
i do powolnego niewidywania nikogo, co
jego �ona widzia�a, ale o niczym nie rozmawiali ze
sob�, tak jak sypiali obok siebie wmilczeniu i o�ywiali
si� tylko wobecno�ci synka, bo by� wdzi�czny
i weso�y i uwielbia� chwyta� ich oboje naraz za
szyje i by� przez oboje ca�owany z obu stron
w aksamitne ch�odne policzki. O�ywienie seksualne
po przyje�dzie �ony opad�o, przy �onie zawsze
gas� mu apetyt, ale ��dza wobec grubej
i brzydkiej Rosjanki przypomnia�a mu, jak wielkie
pragnienie w nim jeszcze �yje, z jak� aroganck�
jasn� si��. �ona wr�ci�a ze spaceru ze zm�czonym
dzieckiem i posz�a do siebie na sam� g�r�, on
wiedzia�, �e zapali tam papierosa z marihuan�, i �e
b�dzie pali�a siedz�c w oknie na parapecie nad
czubami drzew, z podkurczonymi kolanami,
a maszynopis jej nowej ksi��ki b�dzie le�a� otwarty
na du�ym pogodnym stole, kt�ry jej kupi�, by
przy nim pisa�a co zechce.
Poznali si� w Pary�u, gdzie ona pojecha�a na stypendium
naukowe, i gdzie j� przy�apa� stan wojenny
wPolsce, do kt�rej - po kr�tkim wahaniu -
nie wr�ci�a. Jego z kraju wyproszono dwa razy: raz
gdy w przeddzie� Marca 68 nakr�ci� reporta�
o �ydach intelektualistach i ich wk�adzie w kultur
� polsk�, za co go wprz�dy usuni�to z etatu
w telewizji, drugi raz gdy po powrocie (wr�ci�
jednak) gdy nakr�ci� reporta� o rzekomej religijno�ci
Polak�w, kt�ra to by�a zabobonn� fikcj�,
czym uda�o mu si� obrazi� wszystkich, hierarchi�
ko�cieln� oczywi�cie, ale i hierarchi� komunistyczn�,
niech�tnie pokazuj�c� bezdenno�� katolickiej
otch�ani. Przepracowa� w�wczas (by� rok
77) dwa lata jako taks�wkarz, potem dosta� zaproszenie
do Francji, gdzie kiedy� odebra� nagrod
� telewizyjn� (od ludzi, kt�rzy sobie o nim przypomnieli),
i dano mu paszport.
Zna� francuski, bo jego ch�odny i oboj�tny ojciec
wpoi� w nich (jego braci i niego) j�zyki, i po czasie
biedowania, dzi�ki koneksjom w�r�d znajomych
tamtych znajomych, zacz�� pracowa� we
francuskiej telewizji, bo skrywa� sw� polsko��
(nie, nie ukrywa�: skrywa�), i zachowywa� si� jak
Francuz, a ta odrobina odmienno�ci w jego patrzeniu
(niby z powie�ci J�zefa Conrada) powodowa�a,
�e to, co robi� na tyle zaskakiwa�o, by si�
podoba� bardziej. Teraz jednak masa widowni
siedz�cej przed telewizorami uleg�a zm�czeniu
zaskakiwaniem i odmienno�ci�, i chcia�a si� czu�
ogarni�ta czym� wpe�ni zrozumia�ym, wi�c opieku�czym,
podczas gdy on pozosta� sob�, obcym,
wi�c z wolna pole, na kt�rym m�g� by� sob� zw�-
zi�o si� do powierzchni jego podeszew.
Czu� zimno w sobie. Dok�adne okoliczno�ci ich
poznania by�y takie, �e przyszli - ka�de z osobna
i ka�de w innym towarzystwie - do Pallotyn�w
Co si z nami potem sta�o 33
w Pary�u na wiecz�r autorski Zbigniewa Herberta,
kt�ry by� zbyt pijany, by czyta� swe wiersze
zrozumiale, na szcz�cie znali je i nie sz�o tu o s�uchanie.
Ona przysiad�a na jedynym wolnym krzese�ku
obok niego, pozostawiaj�c pod �cian� �wczesnego
narzeczonego. On siedzia� u skraju
rz�dka znajomych, w�r�d kt�rych by�a kobieta,
kt�ra go w�wczas zajmowa�a. Za� jej dok�adna
droga naukowa by�a taka, �e po trzech latach studiowania
filozofii wWarszawie (grzech, kt�ry i on
za m�odu pope�ni�) przerzuci�a si� na histori�,
i specjalizowa�a u profesora Geremka w �redniowieczno�ci.
W Pary�u by�a, by pog��bi� dokumentacj
� do doktoratu o Joannie d'Arc, kt�ry by�
si�� rzeczy doktoratem o bujdzie o Joannie d'Arc,
ale wobec stanu wojennego iwyczerpaniu si� stypendium
musia�a szuka� innych prac, wi�c uprawia�a
tak zwane mena�e, czyli sprz�ta�a mieszkania,
pilnowa�a dzieci, mieszka�a k�tem u przygodnych
przyjaci� i pisa�a do szuflady, czyli do
plecaka.
Doktorat napisa�a, ale nie pojecha�a do Warszawy
na obron�, tylko podj�a na Sorbonie studia
nad psychologi� psychopatii, a p�niej nad szamanizmem,
i by�a teraz w pe�ni wykszta�cona.
Zamieszkali razem, gdy wy�uska� j� z ramion narzeczonego
(narzeczony by� jej r�wie�ny, ale on
znacznie od nich starszy, wi�c ciekawszy w rozmowie),
i ona krok po kroku wci�gn�a si� w jego
telewizyjne inscenizacje i filmy, czyta�a jego
ksi��ki i medytowa�a, pal�c moc papieros�w.
Poprosi�a, czy mo�e by� jego asystentk� i by�a
asystentk� sumienn� i skuteczn�, pracowa�a za
trzech, nauczy�a si� monta�u i elementarnych
regu� filmowania, i nakr�ci�a pierwszy w�asny
reporta� o sekcie nazareta�czyk�w, czekaj�cych
w Bretanii na koniec �wiata, a potem dowcipny
film o Joannie d'Arc i faszystach, kt�rzy u�ywali
jej jako symbolu. Dosta�a socjalistyczn� nagrod
� od francuskiego Ministra Kultury i nakr�ci�a
kr�tki w�asny film fabularny o sobie, ale to by�o
ju� po kryzysie w ich parze i po ich zej�ciu si�
z powrotem.
Po dziesi�ciu latach �ycia i stygni�cia przy nim, jego
�ona wzi�a sobie za kochanka operatora, kt�ry
z ni� te filmy nakr�ca�, i na wyje�dzie i w Pary�u
uprawia�a z nim m�ody seks (by� m�odszy od
niej), i trwa�o to rok, a gdy si� wyda�o, on prze�y�
to znacznie bardziej, ni� by kiedykolwiek przypuszcza�.
Po prostu nie przypuszcza�, cho� marzy�
niekiedy (schodz�c schodami w starej ko�lawej
kamienicy, w kt�rej mieszkali), �e ona sobie kogo�
znajdzie i da mu spok�j, woln� r�k� do innego
�ycia, kt�rego potrzeb� - niby strach - czu� rozdzieraj�c�
w sobie.
Ale dopiero gdy si� zeszli znowu, w anormalno�ci
nieszcz�cia i pustce bez siebie, i gdy urodzi�o
si� dziecko (pami�ta�, jak wesz�a do mieszkania
z jednym bia�ym kwiatem w r�ku, od-
Co si z nami potem sta�o 35
mieniona i uwa�na, i powiedzia�a, �e jest w ci��y,
patrz�c na niego nieobecnie i badawczo,
i niezbyt, pomy�la�, szcz�liwa, on nie poczu�
szcz�cia ani niczego wyra�nego, raczej ch�odn�
fatalno��), sk�ra jej, obycie i charakter pocz�y
szarze� i twardnie�. Sta�a si� szorstka, on budz�c
si� rano widzia� jej brzydn�ce rysy i zgas��
twarz, i rozumia�, �e stoi w miejscu i nie rozwija
si�, tylko tkwi w czasie, i �e to, co w niej by�o
zapowiedzi� sta�o si� kamieniem, a kocha� mo�na
tylko zapowied�.
Napisa�a powie�� o tym swoim romansie z m�odym
cz�owiekiem - powie�� kobiety trzydziestopi
�cioletniej - kt�r� on pom�g� przet�umaczy�
na francuski, zastanawiaj�c si� nad ka�dym
s�owem i nad sensem ka�dego zdania, ale to,
czego si� z jej prozy dowiedzia�, by�o jeszcze
bardziej rani�ce, ni� m�g� przypuszcza�, cho� jeszcze
bardziej niejasne, jakby to w niego przela�y
si� jej wody s�one, gorzkie i okrutne, czasem
md�e, wody kt�rych by�a piln� rejestratork�
i stra�niczk�. By�a nimi wype�niona i zajmowa�a
si� sob�, a przeto zupe�nie mu obca i oboj�tna,
i to si� wyda�o: zr�cznie, inteligentnie i poetycko
u�ywa�a s��w i podpatrze�, ale by�y to tylko
podpatrzenia, i by�y to tylko s�owa. By�a prymitywna
w tej skali, i nie mia� z ni� wsp�lnego j�-
zyka, odk�d utraci� j�zyk pedagogiczny, bo teraz
ona si� naumia�a.
Przebywa�a na strychu i pali�a przywiezion� z Pary�a
traw� i pisa�a nast�pn� powie��, o kt�rej nie
rozmawiali, i razem zajmowali si� dzieckiem, a on
patrzy� ze strwo�eniem, jak kurcz� si� zapasy pieni
�dzy i nie wiedzia�, co ma by� dalej. Ona mia�a
kolejne zam�wienia z francuskiej telewizji, jedno
na film o tych �yj�cych polskich poetach,
z kt�rych to jak grzyby wyrasta�y Noble, i czy Noble
te s� s�uszne czy niezas�u�one i jakie� to s�
w�a�ciwie ich - poet�w - biografie; mia�a zacz��
filmowanie we wrze�niu, gdy poeci powr�c�
z wakacji, potem mia�a kr�ci� film o maronitach
w Holandii i Polsce (na �u�awach) i w Stanach,
a potem chcia�a nakr�ci� w�asny film, chcia�a zrobi�
sw�j w�asny du�y film i przepytywa�a go, jaki
powinna zaadaptowa� utw�r, bo - m�wi�a - jej
fakty s� kobiece i niejasne, i on podda� jej "Czerwone
i Czarne".
Popatrzy�a na niego nie odpowiadaj�c, ale on zobaczy�
p�niej, �e na jej stole na strychu le�y
"Czerwone i Czarne", i �e ona ponownie je czyta
i sporz�dza notatki. On za� nie mia� nad czym
pracowa� i nie czyta�, bo czytanie przyprawia�o
go o nerwowe dr�enie, a s�owa i akapity miesza�y
si� w oczach, zamazuj�c stron� i odpychaj�c
ksi��k� od oczu i uniemo�liwiaj�c uwag�. Siedzia�
w swoim gabinecie i patrzy� na sosny i niebo
pomi�dzy nimi, albo bawi� si� z synkiem
i ogl�da� z nim ilustracje (na szcz�cie umia�
"Lokomotyw�" na pami��, i nie musia� si� wpa-
Co si z nami potem sta�o 37
trywa� w taniec literek), a od czasu do czasu telefonowa�
lub telefonowano do niego w sprawie
Stowarzyszenia Polska - Europa, kt�remu przewodzi�
(na odleg�o��, jak z�y duch) m�ody �yd
miliarder z Brukseli, dla kt�rego by�o to szyldem
w interesach z Prezydentem i ministrami,
a ojciec kt�rego (mikroskopijny) uciek� w swoim
czasie z getta we Lwowie.
Wiedzia� dok�adnie, �e to co by�o mia�o si� sko�czy�,
ko�czy�o si� w�a�nie, i czeka� na ten koniec
bez niecierpliwo�ci, jak kiedy� czeka� na koniec
swego m�odego pierwszego ma��e�stwa, zaci�gni
�tego wLublinie, gdzie jego �wczesna �ona by�a
studentk� na KUL-u, a on stawia� pierwsze doros�e
kroki pisz�c wiersze i pracuj�c jako
inspicjent wskromnym lubelskim teatrze, dok�d
dosta� si� po filozofii na tym�e KUL-ui po dwu latach
zarzuconej polonistyki.
Pami�ta� pok�j, jaki podnajmowali w gmachu teatru
- gdzie kilka mieszka� przydzielono dyrekcji
do rozdysponowania - i jak siedzieli w tym pokoiku
w niedziel� nie robi�c nic, nawet si� nie kochaj�c
(kochali si� rzadko, on ju� nie pami�ta�,
dlaczego), nie s�uchaj�c radia ani nie patrz�c wtelewizj
�, kt�rej nie mieli, albo pami�ta� spacery
przez puste stare i szare miasto, parki i rzek� siw�
i odbijaj�c� �wiat�o, i swoj� w�asn� troskliwo��
pami�ta�, jak prowadzi� �on� za r�k�, trzymaj�c j�
coraz mocniej, cho� si� nie wyrywa�a, sz�a tylko
przed siebie (laz�a) coraz bardziej absurdalnie
i coraz mniej �wiadomie, bo traci�a rozum i pami
�� i przestawa�a wiedzie� kim jest, kim s�, i co
to za �ycie.
l
Potem nast�pi�y m�cz�ce ataki podobne do napad�w
epilepsji, a potem akty zwierz�cej furii,
w kt�rych jego m�oda �ona stawa�a si� niebezpieczna
dla siebie i dla niego, i okropne wizyty jej
rodzic�w - by�a jedynaczk� - kt�rzy ze zgroz� patrzyli
na rozp�akan�, rozwrzeszczan� furiatk� skacz�c�
do nich, by im wyszarpa� oczy czy rozbi�
czaszk� (raz uderzy�a o �cian� g�ow� drobnej matki
tak, �e matka straci�a przytomno��), i zamykanie
w szpitalu, okresowe i przed�u�aj�ce si�, i powolne
narastanie milczenia mi�dzy nim a jej
rodzicami, tego milczenia znacz�cego, �e to jego
wina, �e to on spowodowa� t� straszn� zmian�
w ich s�onecznej c�rce, i t� otch�a� nieszcz�cia,
cho� czym� cho� jak� Nie wiedzieli, ale ma�o wiedzieli
o �wiecie, byli skromnymi katolikami z Janowa,
ojciec pracowa� w zak�adzie kamieniarskim,
gdzie g��wnie ry� napisy nagrobne, a matka
wobej�ciu hodowa�a kury i piel�gnowa�a jarzyny,
kt�rymi si� �ywili.
Potem �ona umar�a i nie chciano im pokaza� cia�a,
bo �ona si� zmasakrowa�a czy powiesi�a, nie
chcieli powiedzie�. "Lepiej niech na to nie pa-
Co si z nami potem sta�o 39
trzy", powiedzieli, ale on ich zmusi� - wedle prawa
- do tego, by ods�onili jej twarz i r�ce, a sam
ods�oni� jej piersi spod prze�cierad�a i zobaczy�
sztyletowe rany, kt�re sobie zada�a kawa�kiem
szk�a, jaki przemy�lnie znalaz�a i ukry�a, i to co
szk�em zrobi�a ze swoj� prost� �adn� twarz�, nim
si� dodusi�a paskiem od szlafroka: po nim zosta�a
na jej szyi czarna ostateczna pr�ga, kt�r� zapami
�ta� na zawsze.
l
Sta�o si� to, bo �ona nie wytrzyma�a pustego ci�nienia,
i nie znajdowa�a w niczym pocieszenia
wobec bezmiaru ciszy i beznadziejno�ci truj�cej
ci krew, nie umia�a zaj�� si� drobnic� egzystencji
ani wsi��� jak trzeba do autobusu, a powy�amywane
bruki i poga�skie komunistyczne ceremonia�y
obra�a�y j�, jak obra�a�a j� religia strachu
i �mierci, uprawiana przez wi�kszo�� doko�a, jak
obra�a�y j� nik�e och�apy zniebieszczonego mi�-
sa na �mierdz�cych ladach, jak obra�a�y j� rz�dy
butelek z chrystycznym octem w pustych sklepach
i obra�a�a j� partyjna i wi�zienna t�usto��,
jak obra�a� j� bandytyzm, jak obra�a�o j� zaszczanie,
jak obra�a�a j� gazeta i jak obra�a�a j�
p�aska a bezdenna niewola g�upoty i tandetnego
my�lenia i w p� dowarzonych �wiadomo�ci
i m�drkuj�cego imbecylizmu.
Nie, on jej nie obra�a�. Tyle, �e przez niego przechodzi�o
to jak powietrze, a na niej zaciska�o si�
jak wilcza szcz�ka. M�zg jej p�k�, tak jak serce
p�ka w �a�obie. Zwykle to m�czy�ni zapadaj�
si� w takie szale�stwo, lub alkoholizm, lub jedno
i drugie na raz, ale po nim przebiega�o to jak
wiatr, czy raczej: przecieka�o jak woda, bo on
porusza� si� ch�odny, czy bez temperatury, i nie
kocha� nikogo i niczego, kocha� jedynie wstecz,
gdy ju� si� sta�o, kocha� z zazdro�ci czy zranienia
czy straty, a podczas zaj�ty by� czytaniem, zaj�-
ty by� dowiadywaniem si� i poznawaniem cho�by
tylko g�ow�, zaj�ty by� swoim pustym sob�,
tote� pokocha� j� po �mierci dotkliwie i g��boko,
i bardzo p�aka�.
W Lublinie nie pozosta�, tylko pojecha� do Krakowa,
a potem do Warszawy, wci�� jako inspicjent
(zrazu w gorszym - S�owackiego - teatrze
w Krakowie, i jako asystent re�ysera w Starym),
a potem zacz�to drukowa� po pismach wprz�dy
jego wiersze, a potem to, co pisa� proz�, okrojone
przez cenzur� i zm�tnia�e, ale jednak, a potem
dosta� si� do telewizji jako pomagier wzi�-
tego re�ysera od komedii, z kt�rym si�
zaprzyja�ni�, a potem zacz�� sam robi� przedstawienia
i filmy, dokumentalne i fabularne, za
kt�re go ukarano. Nie, nie o�eni� si� po raz drugi,
nie tyle z pami�ci dla zmar�ej, co dlatego, �e
mu si� nie chcia�o: jedna tylko, m�oda jeszcze
aktorka prawie po�o�y�a na nim �ap�, ale prze-
Co si z nami potem sta�o 41
straszy� si� sam nie wiedzia� czego bardziej, jej
licznych do�wiadcze� czy bawolego syna, kt�rego
sama wychowywa�a, czy napisu na �cianie
w jej pokoju (wielkimi literami Bo�e Daj Mi Pogod
� Ducha, bo dzielnie �y�a z jedn� tylko nerk�
podczepion� hakiem do �eber, i u�miecha�a si�
stale), czy jej z�b�w, czy drobnych piersi: nie,
chyba raczej seksualnych wymaga�.
Obraca� si� w�r�d teatralnych aktorek i m�odych
kobiet pisz�cych kosza�ki-opa�ki i spikerek
z dobrych dom�w, bo by�y niem�dre i puste
i przynajmniej wiadomo by�o, jak funkcjonuj�,
i �e �adna z nich nie ulegnie ob��kaniu i nie zawi�nie
na nim, do czego on nie mia�by ani cierpliwo�ci,
ani czasu. W Warszawie zbli�y� si� do
swoich rodzic�w, z domu kt�rych uciek� - wyby�
- gdy tylko zda� matur�; oddali� si� do tego
stopnia, �e przez pierwsze p�tora roku studi�w,
p�ki nie otrzyma� stypendium od ksi�y, pracowa�
wieczorami i noc� w zak�adzie fotograficznym,
gdzie wywo�ywa�, odbija�, powi�ksza� a nawet
zakolorowywa� wszystkie te zdj�cia ze
�lub�w, bierzmowa�, komunii i imprez, kt�re
si� wydawa�y og�owi konieczne, a wszystkie takie
same.
l
Ostatnim filmem, jaki zrobi� w telewizji, by� kilkuodcinkowy
serial wed�ug "Dziennik�w" m�o-
dego �eromskiego, bo by�y te dzienniki ch�opi�-
ce i m�niej�ce najlepsz� polsk� powie�ci�, kiedykolwiek
napisan�, tak uwa�a�. Odcinki posz�y
na p�ki, a jego oskar�ono o wyuzdanie i pornografi
�, bo tak, w istocie to, co uratowa�o n�dznego
i g�oduj�cego �eromskiego od ze�lizgni�cia
si� w bandytyzm, socjalizm rewolucyjny czy
prowincjonalne zmarnowanie, to seks z zaledwie
o kilka lat starsz� od siebie (czyli bardzo
m�od�) siostr� jego macochy, ciotuchn� sfrustrowan�
kolejowym ma��e�stwem z porz�dnym ale
ma�o �ywym cz�owiekiem, szefem male�kiej
stacji zdeklasowanym (jak ojciec Stefana) po
Powstaniu 63 roku, i kt�r� to (ciotuchn�) w kokieterii
i zakochaniu (fizycznym) i w egzaltacji
wie