5881

Szczegóły
Tytuł 5881
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

5881 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 5881 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

5881 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Andrzej �u�awski PERSEIDY I Co si� z nami potem sta�o " - Jedyne, co masz do zrobienia, to opowiedzenie tak jak jest. -Ale nic nie jest tak jak jest." Jim Harrison, Warlock 1 Przyjechali do domu, i on zacz�� si� przygotowywa� do napisania ksi��ki. Przygotowywa� si� jak atleta, to znaczy stara� si� co dzie� mniej pi� alkoholu, co dzie� p�niej si�ga� za t� p�k� z ksi��kami, za kt�r� kry� butelk� odnawian� w sklepie o trzy kilometry od domu. Dom by� du�y i niedoko�czony, liczy� pono� (zliczy� brat) dziewi��set pi��dziesi�t metr�w mieszkalnych na czterech poziomach, z kt�rych brat chcia� zaj�� poziom najni�szy, gdy tylko hydraulicy uporaj� si� z wymian� rur z przemys�owych (mia�a tam by�, gdy dom kupowali, fabryczka) na zwyczajne, i z mozolnym wkuwaniem ich w �ciany, kapry�nie to betonowe, to ceglane, a to z pustak�w, jako �e dom zbudowany zosta� wokresie, kiedy nie by�o wiadomo, co na rynku si� znajdzie. Poza tym dom by� suchy, bia�y i przewiewny, tym przewiewniejszy, �e po kupnie kaza� wyburzy� wiele �cian, przerobi� w�sk� kich� kuchni na ameryka�sk�, po��czon� i z jadalni�, i z bawialni�, wydoby� �azienk� z po�rodku mur�w, gdzie pozbawiona by�a okna, i wmurowa�, tam gdzie nowopowsta�a, wann� pod okno, by k�pi�cy si� mo- gli patrze� na konary i igliwie sosen, i na migocz�ce mi�dzy nimi bladob��kitne czy rude �wiat�o. Z obrzydliwie zapuszczonego strychu �onie wybudowa� pracowni� z pod�og� z sosnowych desek, o�lepiaj�c� �wiat�em w pogodne dni, bo w spady dachu kaza� wprawi� pi�tna�cie stromych okien, tak �e ten najwy�szy - czwarty - s��j domu by� najszcz�liwszy i najbardziej pogodny, i �ona mog�a w nim sp�dza� d�ugie godziny na tym, co chcia�a, z muzyk� czy bez, z paleniem haszu i pisaniem, z zastanawianiem si� nad tym, co ma by� dalej, co ma by� w og�le. W swoim gabinecie wprawi� przed sto�em okno na ca�� �cian�, od pod�ogi do sufitu, uj�te w bia�� p�ask� krat�, tak �e widzia� przez nie drzewa od korzeni do szczytu, widzia� kawa�ek dzia�ki i kilka dom�w i dzia�ek s�siaduj�cych, ich krzewy, ogrody, porz�dek i ba�agan, i te� widzia� niebo pod sosnami i pomi�dzy nimi, i s�ysza� psy s�siad�w i niekiedy, przy sprzyjaj�cym wietrze, syren� elektrycznej kolejki przeje�d�aj�cej przez las o kilka kilometr�w. Dom sta� w lesie, w kt�rym wystawiono wiele r�nych dom�w, ale wystarczy�o przej�� trzysta metr�w szaropiaszczyst� uliczk� (do jaskrawo��tego piachu, b�d�cego tu gleb�, dosypywano zim� �u�lu, by samochody si� nie wkopywa�y), by znale�� si� wparku narodowym ci�gn�cym si� ki- lometrami na p�noc, zach�d i po�udnie, iwystarczy�o przej�� nie patrz�c kilkadziesi�t pierwszych metr�w parku zasianych plastikowymi �mieciami, butelkami i odchodami ludzkimi, by las sta� si� lasem, wysokopienny i pozostawiony sam sobie, z �achami tego pi�knego z�oto��tego piachu i modrzewiem i krzakami ja�owca, i tam dziecko bawi�o si� najch�tniej i by�o najszcz�liwsze. Gdy pada� deszcz, co pocz�tkiem tego lata mia�o zdarza� si� rzadko, je�li nie liczy� czarnych pot�nych burz wy�adowuj�cych si� gwa�tem z dusznego upa�u, i nap�dzaj�cych wilgotnej �wie�o�ci w duszne le�ne powietrze (burze obrzmiewa�y przez ca�y dzie� i wybucha�y w nocy, i niebo biela�o od b�yskania i elektrycznego trzasku), dziecko bawi�o si� w swoim pokoju na drugim pi�trze, najwi�kszym w ca�ym domu, z niani�, kt�rej pok�j by� obok, albo sz�o do dw�jki dobrze u�o�onych dzieci u ko�ca piaszczystej uliczki, a kt�re ch�tnie si� z nim bawi�y, mimo �e by� troch� od nich m�odszy, bo te� jak na sw�j wiek nadzwyczaj wyro�ni�ty i bystry. Lato mia�o si� u�o�y� w schemat pracy rano i zajmowania si� dzieckiem po po�udniu, i wieczornych lektur, lub podejmowania go�ci, a burze wybucha�y tylko noc�, gdy jemu zaziera�o w oczy narastaj�ce zrozumienie, �e jego �ona jest prymitywna, �e spodoba�a mu si� wtedy, kilkana�cie lat temu, za przed�u�aj�c� si� dziewcz�co�� - mia�a Co si z nami potem sta�o 9 dwadzie�cia siedem lat - i �e wiek doros�y, do�wiadczenie �ycia, por�d i nieuchronne wpisywanie si� w kobiec� tradycj� rodzinn� star�y z niej �wie�y wdzi�k i pogrubi�y sk�r�, zmatowi�y jej �wczesny blask, a nie doda�y koniecznej wjej wieku (uko�czy�a czterdzie�ci lat) �agodnej m�dro�ci, taktyki czy iskry Bo�ej. l On przyjecha� na kilka dni przed dzieckiem, �on� i niani�, aby sprawdzi� stan zapuszczenia czy gotowo�ci domu na przyj�cie ich, i stwierdzi� z przyjemno�ci�, �e pr�cz pi�tra brata wszystko stoi na swoim miejscu, pod�ogi b�yszcz� i okna s� umyte, ogrzewanie nie wysiad�o, a nawet w lod�wce znalaz� mleko i ser, w piekarniku chleb na ten pierwszy wiecz�r, i w stojaku nad lod�wk� wino. Do rob�t, z kt�rymi si� guzdra� na swoim parterze (ale te� do tej pory nie mia� pieni�dzy na nie) brat wynaj�� polsko-rosyjskie m�ode ma��e�stwo; m�� by� wykwalifikowanym murarzem inawet przez pewien czas prowadzi� firm� do rozbi�rek i zabetonowywa� nawet najci�szych, a ona by�a robotna (to ona by�a Rosjank�), i jakby obita czy przestraszona, tote� pod dyktando m�- �a czy�ci�a po nim i zmywa�a nieustannie osiadaj�cy betonowy kurz z wku� i wci��, jakie m�� przeprowadza� wok� rur na dole, gdy ju� raz ze swym ojcem hydraulikiem wymienili te grube na cienkie. Musia�a mie� skomplikowane nieuk�adne �ycie, bo drugiego dnia po przyje�dzie powiedzia�a mu, �e by�a po szkole muzycznej i �piewaczk� w zespole i m�atk� wCzerkasach na Ukrainie, i �e si� rozwiod�a. By�am dobr� �on�, powiedzia�a stoj�c ty�em do niego wkuchni, gdzie pitrasi�a obiad dla m�a i dla siebie, podczas gdy m�� zwozi� pieczarkow� ziemi� do zapuszczonego ogrodu, by szybciej wniej kwiaty wyros�y. M�� by� zarozumia�ym osi�kiem wokularach, ni�szym i szerszym od niej, umia� umiarkowanie wszystko: elektryk�, stolark �, ogrodnictwo, i on pomy�la�, �e dobrze by by�o mie� tak� par� jak oni na sta�e przy domu, jako �e wdomach stale si� co� psuje lub co� trzeba zrobi� czy przerobi�, a on do rob�t manualnych nie mia� ani ochoty, ani talentu. Nie zatrzyma� ich jednak nie dlatego, �e Rosjanka by�a niechlujna i sprz�ta�a tylko powierzchownie, na odczep, pozostawiaj�c kurze pod meblami i swoje biustonosze w umywalce u brata na dole, gdzie urz�dzili - ona i jej m�� - sk�adowisko narz�dzi i brud�w, skoro p�ki on i jego �ona i dziecko b�d� mieszkali w domu, o �adnych pracach zwi�zanych z kuciem, ryciem, wy��czaniem wody i ha�asem nie mog�o by� mowy. Nie zatrzyma� ich dlatego, �e trzeciego dnia, na dzie� przed przyjazdem jego rodziny, gdy s�u- Co si z nami potem sta�o 11 cha� w rozs�onecznione popo�udnie muzyki w wielkiej bawialni po��czonej z kuchni�, Rosjanka podesz�a do niego (zesz�a z dwu stopie�k�w prowadz�cych do lod�wki), wykona�a przed nim kilka m�odzie�owych tanecznych ruch�w z pogranicza groteski, podnios�a podart� i brudn� p�koszulk�, kt�r� do pracy wk�ada�a wraz z opi�tymi szortami na p�katych udach i brzuchu, i ods�oni�a piersi, zach�caj�c, by po nich przebra� r�kami. By�a szerok� m�od� siln� kobiet�, tak �e wydawa�a si� kr�pa, cho� by�a od niego zaledwie ni�sza, piersi mia�a jak mlecz bia�e i po�y�kowane b��kitnawo, stercz�ce i tak mi�siste, �e trudno je by�o zgarn�� w d�oni, wi�c dotyk ich i pieszczenie mog�y by� podniecaj�ce, jak podniecaj�ce by�o przebieganie r�k� po jej kamiennie twardych po�ladkach. W mi�dzykroczu mia�a jednak podpask�, wi�c wystawi�a j�zyk z rozchylonych warg i przymkn�a oczy i obj�a go tward� r�k� za szyj� i przygarn�a mocno, i poca�owa�a go wsuwaj�c ten sprany gruby j�zyk mu w usta, i by�o to jak ca�owanie wo�owej g�owy. Poczu� si� zagubiony jak dawno nie by�, ona rozpi�a mu spodnie i wygarn�a p�e� i osun�a si� przed nim na kolana i wzi�a go w usta (mi�- sisty wo�owy j�zyk) i pie�ci�a, a� usun�� si� i powiedzia�, �e do��, bo zaraz try�nie, a wtedy ona popatrzy�a na niego z weso�ym b�yskiem w niedu�ych szarych oczach i powiedzia�a dziwnie, d�wi�cznie, "no to dawaj", i po�kn�a jego siemi � i zliza�a je sobie z k�cik�w warg, i wstaj�c poprosi�a, by j� poca�owa� w usta. l Poczu� pop�och i dr�enie n�g, i zawstydzenie, bo Rosjanka nie by�a �adna, i gdy si� wycofywa� z bawialni - m�� m�g� lada chwila nadjecha� - wyda�a mu si� szczeg�lnie brzydka, ale gdy popo�udniem wr�ci� dokonawszy zakup�w, zn�w wzi�a go w usta, bo podszed� do niej i wyci�gn�� r�k� po jej piersi, i powiedzia�a "jak ja ci� chc�" i po�o�y�a si� w ty� na kanapie, by otworzy� si� dla niego. "Nie upaprzesz si�" powiedzia�a tym jasnym dziewcz�- cym g�osem, kt�ry by� najm�odsz� w niej rzecz�, ale on us�ysza� szmer na schodach i cofn�� si� na czas, cho� potem Rosjanka mu powiedzia�a, �e m�� widzia�, jak on nad ni� zapina rozporek. M��, z nadej�ciem nocy, gdy mieli odjecha� do siebie, by� speszony i patrzy� w bok, on te� patrzy� w bok i zastanawia� si�, dlaczego zaj�czym susem zrejterowa� do �azienki, podczas gdy ona porwa�a abstrakcyjn� szczotk� i wiadro, ale nazajutrz, gdy j� przepyta�, Rosjanka powiedzia�a, �e nic si� nie sta�o, czy co� si� sta�o� zapyta�a, patrz�c na niego szelmowsko. "No w�a�nie" powiedzia�a, a m�� tylko ca�� noc wyg�asza� do niej kazanie, �e �ona (byli �wie�o po �lubie) powinna by� czysta. "Ja jestem teraz �wi�ta", powiedzia�a. Co si z nami potem sta�o 13 "Pan nam pomo�e wyjecha� za granic�" powiedzia�a, gdy wszed� do kuchni otworzy� sobie butelk � wina. Podesz�a od ty�u i otar�a si� o jego plecy piersiami. Lubi�a sama sobie je g�adzi�, patrz�c w szklane odbicie samej siebie w sztychach, za� gdy przyjecha�a jego �ona, kt�ra by�a wysmuk�a i zgrabna, d�ugow�osa i zachodnia, Rosjanka powiedzia�a, patrz�c na niego spode �ba i szepcz�c w sieni, gdzie si� na siebie natkn�- li, "mnie potrzebna by by�a przyjaci�ka" powiedzia�a, "rozumiesz�". Powiedzia�, �e nie rozumie, bo by� skonfundowany, bi�o w nim niemi�o serce, a Rosjanka powiedzia�a "lubisz to, czy wolisz patrze��". Wysun�a koniec j�zyka, by pomerda� nim pomi�dzy wargami, a gdy powiedzia�, �e wci�� nie rozumie, powiedzia�a, �e wola�aby Ukraink� czy zachodniaczk�, bo Polki si� nie nadaj�, powiedzia�a, a jej m�� jej si� przyzna�, �e go to strasznie podnieca. "Co�" zapyta�, patrze�, powiedzia�a. Wstrz�pach, tego dnia przyjazdowego iweso�ego rozgardiaszu, wyszepta�a do niego przechodz�c, �e jej m�� to dzieciuch, i �e bardzo go ceni za pracowito��, powiedzia�a, po czym zapyta�a "prosz� pana, czy mi si� uda�". Wzi�� jej r�k� i popatrzy� na schizofrenicznie popl�tane cienkie linie uk�adaj�ce si� na tej grubej d�oni w rozszarpany ubogi pusty krajobraz, i powiedzia�, �e na pewno, a gdy ugotowa�a sobie i swemu m�owi obiad, i siedzieli rozbabrani przy stole ciamkaj�c, z mi�sistymi �okciami na blacie (ona podnios�a nog�, i olbrzymie kolano wyros�o nad kr�g�ym monstrualnym udem) wiedzia�, �e wym�wi im prac�, jak tylko sko�cz� zwozi� ziemi� do ogrodu i rozgracowywa� j� po piasku mi�dzy sosnami. l Tak te� si� sta�o. M�� za��da� wyg�rowanych pieni�dzy - ale tak w Polsce zachowuj� si� wszyscy, jak w Meksyku czy innym dorabiaj�cym si� zdemoralizowanym przez spryt i n�dz� kraju - za� on �ci�� jego wymagania o po�ow�, wyp�aci� t� po�ow� i po�egna� si� z nimi, aczkolwiek dopiero w kilka dni p�niej, gdy sko�czyli budow� piaskownicy dla dziecka (m�� skopa� ziemi�, wysypa� �wir i na �wir po�o�y� ton� piasku, a Rosjanka pomalowa�a deski na zielono), i gdy ju� odby�y si� pierwsze starcia z �on�, kt�ra stara�a si� poprzewiesza� wszystkie obrazy, jakie z trudem do �cian poprzytwierdza�, rozburzy� rozk�ad mebli i bezzw�ocznie pojecha� po jakie� kosztowne a niepotrzebne duperele do miasta, na przyk�ad po olbrzymie gliniane wazony pod kwiaty na tarasy, kt�re nie by�y jeszcze tkni�te, jeszcze le�a�y na nich ohydne szare p�ytki lastrico z okresu p�nego komunizmu, kiedy to dom by� budowany, a on w swych obliczeniach finansowych nie przewidywa� ich prze�o�enia tego lata, bo w domu by�y wa�niejsze rzeczy do zrobienia, jak uszycie i zawieszenie firanek przy Co si z nami potem sta�o 15 dwudziestu paru oknach, czy po��czenie bramy wjazdowej z gara�em za pomoc� ekologicznego bruksu, w kt�rym ros�aby trawa, a dzi�ki kt�remu samochody nie ry�yby podwoziami w rozmi �k�ym po deszczu piasku. Przez tych kilka dni stara� si� unika� Rosjanki i nie rozmawiali wi�cej, tote� gdy na podw�rzu (wsiada� do samochodu) powiedzia�a tym jasnym �piewnym g�osem, �e potrzebuj� stu z�otych, by m�� m�g� dokupi� mocnej szorstkiej trawy, da� je jej z pewn� irytacj�, mamrocz�c, �e to i tak wszystko za drogo kosztuje, a ona sta�a szeroka i zm�- czona, z t� bydl�c� lisi� g�ow� i ci�kimi ramionami wspartymi w grabie, i zobaczy� na jej twarzy wyraz sp�oszenia, wyraz uleg�o�ci i poddania, kt�ry wywioz�a stamt�d, a kt�ry w jej obitym czynnym m�zgu zamienia� si� na wyraz chytrej i perwersji, gdy stawa�a si� pani� wydarzenia, gwiazd� chwili, us�u�n� bo zwyci�sk�, seks-maszyn�. Jego �ona omiot�a Rosjank� spojrzeniem, gdy przyjecha�a i powiedzia�a, �e czuje do niej sympati�, za� Rosjanka przy niej zachowywa�a si� jeszcze bardziej dziewcz�co, i podbiega�a rozanielona z promiennym u�miechem na powitanie, i podawa�a na wyci�gni�cie r�ki d�o� jak do poca�owania, ruchem damy, z kanciastymi grabkami palc�w zwisaj�cymi bez czucia, tak �e nie wiadomo by�o, jak jej d�o� u�cisn��, zreszt� u�cisku nie odwzajemnia�a. Pieni�dze, jakie mia�, mia� za ostatni� wykonan� na Zachodzie robot� telewizyjn�, ale tych nie chcia� rusza�, podejrzewaj�c, �e nast�pi - jak mawia�a jego babcia, wiejska nauczycielka - czarna godzina, �e chmury, kt�re sam cierpliwie zbiera� i nap�dza� wiej�cym od siebie coraz ch�odniejszym wiatrem, zag�szcz� si� w czarn� skupin �, w kt�rej pozostanie sam, bez pracy i bez �ony. By�o mu wszystko jedno, ostatnie jego reporta�e i przedstawienia by�y coraz gorzej przyjmowane, a po najostatniejszym najodwa�niejszy krytyk w najodwa�niejszej gazecie wr�cz napisa�, �e nale�y go odstrzeli�, jak hipopotama, usypiaj�c� ig�� hipodermiczn�, a ta�m� jego dzie�a wyrzuci� na �mietnik. Pozosta�e pieni�dze, jakie mia� (ale i te topnia�y jak l�d w kieszeni), pochodzi�y z podzia�u po sprzeda�y mieszkania ojcowego. Matka wydzieli�a synom dzia�k� z uzyskanej sumy i zgodzi�a si�, opornie, zamieszka� w jego mniejszym ale s�onecznym dotychczasowym mieszkaniu na Ursynowie. Mieszkanie rodzic�w w alei �wierczewskiego by�o za du�e, ha�a�liwe i coraz bardziej zatrute st�eniem spalin: coraz g�stsze zwa�y samochod�w, autobus�w i ci�ar�wek przewala�y si� dniem i noc� przez most, i on �wi�cie by� przekonany, �e w�r�d drzew bliskiego Pu�awskiej Ursynowa, w Dolince S�u�ewieckiej cichej i zamieszka�ej przez sympatycznych ludzi, kt�rzy zbudowali dzieciom wzg�rek do zje�d�ania na na- Co si z nami potem sta�o 17 rtach i zasadzili przed niskimi cichymi blokami (bez wind) kwiaty i drzewka owocowe, matce b�- dzie lepiej, zw�aszcza �e b�dzie mog�a kiedy chce wychodzi� na balkonik, opala� star� sk�r� i wdycha� �wie�sze powietrze. Matce jednak trudno przysz�o opu�ci� du�e i ciemne mieszkanie, w kt�rym z ojcem prze�y�a blisko pi��dziesi�t lat, a kt�re, jak powiedzia� mu brat, gdy zdawa� je, opustosza�e, nabywcy, wyda�o mu si� czarn� ponur� nor�, odra�aj�c� tym bardziej, �e pod obrazami i makatkami na �cianach czai�y si� ohydne brudy w�arte w tynk, zw�aszcza wok� ��ek ojca i matki, a �ciany za rega�ami i szafami by�y tym czarnym bezlitosnym brudem prze�arte jak �mierci�. Matka m�wi�a, �e starych drzew si� nie przesadza, i �e s�yszy st�panie ojca po gabinecie przez �cian�, i �e ojciec - cie�, kula cienia jak puchu - nachodzi j�, albo przestaje w przedpokoju, co widzia�a przez szklane drzwi swojej sypialni, i wyra�a�a tylko nadziej� - gdy wreszcie przekona�a si� do sprzeda�y i przenosin - �e ojciec z ni�, czy za ni�, pod��y na Ursyn�w. l Tak si� jednak nie sta�o, powiedzia�a po kilku dniach, gdy ju� jako-tako rozstawi�a swe przedmioty i meble, "ojca tu nie ma". Ojca nie by�o ju� przy pogrzebie, tego on by� pewien, ojciec rozsnu� si� i rozpu�ci� mi�dzy drobinami powietrza. Wtygodnie i miesi�ce, a teraz ju� lata po �mierci, co dzie�, czy raczej co noc, czu� on ojcow� obecno�� oko�o godziny ojcowej �mierci, p� do trzeciej nad ranem w zimowym szklistym jasnym ksi�ycowym �wietle twardym i surowym jak szklany kamie�, i oddychalnym jakby otwar�y si� dla nich, czuwaj�cych, ca�e uwa�nookie przestworza i ca�y oboj�tny spok�j �wiata, co dzie� mierzy� mo�na by�o ilo�� ojca pozostaj�c� w kupie, foremn�, trzymaj�c� si� razem, a teraz nie by�o go wcale, i bardzo rzadko o p� do trzeciej wnocy budzi� si�, jak budzi� si� co noc przez te trzy lata i je�y� mu si� psim strachem w�os na karku, wtedy �egna� si� znakiem krzy�a, im�wi� "wszelki duch Pana Boga chwali", tak jak to ojciec mawia� za �ycia, bo ojciec jak i on nie wierzyli w Boga, a ju� zw�aszcza nie w Boga chrze�cijan, ale wierzyli w duchy i �wi�tki i obecno�ci i zakl�cia, bo wierzyli, �e �wiat nie jest naprawd�, tylko jest wewn�trzny, i �e jego obecno��, jak i nasza obecno��, s� duchowe jedno dla drugiego, jedno z drugiego, jedno i drugie jednym i tym samym, mo�e s�owem. Z Rosjank� i jej m�em po�egna� si�, mimo �e ogr�d by� na p� rozpaprany, stosy ziemi nawiezionej zwalone pozosta�y za domem, a tam, gdzie mia�y ukwieci� si� klomby, zia� d� ��tego ci�kiego piachu, dzi�ki kt�remu tak wysokie tu rosn� sosny, tak suche s� �ci�ka i powietrze, i nie ma komar�w. Lubi� adres tego domu: Stara Co si z nami potem sta�o 19 Mi�osna, Mickiewicza 13, i wydawa�o mu si�, �e polubi ten dom, w kt�rym jeszcze nigdy nie mieszkali (raz, zesz�ego roku, na Bo�e Narodzenie, przez dwa tygodnie trzaskaj�cego mrozu, i raz tego roku w kwietniu, kiedy przyjecha� tu dojrze� prac budowlanych, a temperatura spad�a - poprzedniego dnia us�ysza� w telewizorze prognoz�, i� od jutra nast�pi� upa�y - do minus dwudziestu stopni, i przez ca�y tydzie� wia�y wiatry i sypa�y tumany mokrego lodowatego �niegu), kiedy tylko opuszcz� go ci ludzie. Przechodz�c unika� ocierania si� o piersi Rosjanki, albo ods�aniania na chwil� jej mocnego karku i przeci�gania po nim r�k�, a� ona zn�w mu popatrzy�a w oczy tymi w�gorzowymi oczkami i powiedzia�a "ja jestem diablica". Tu� przed po�egnaniem na podw�rku i przyj�ciem koperty z zaleg�ym zarobkiem, m��, kt�remu wr�ci�a bu�czuczna pewno�� siebie (w wojsku je�dzi� na najwi�kszych ci�ar�wkach, tych od rakiet, przy kt�rych trzeba pi�ciu �o�nierzy do zmienienia ko�a, i w og�le zna� si� na wszystkim najlepiej, i wszystkich pozosta�ych rzemie�lnik�w i roboli traktowa� per durnie, cho� sam by� r�wnie, czy mo�e nawet bardziej, niechlujny, bezmy�lny i nieskoordynowany, co oni) zapyta� go, jak to jest w telewizji, gdy aktorzy maj� do wykonania sceny mi�osne, czy si� nie podniecaj� i nie robi� tego naprawd�, bo on przecie� by si� podnieci� jak skurwysyn, chocia� nie jest aktorem? Ka�dy jest aktorem, odpowiedzia�. To dlatego, �e ka�dy jest aktorem istnieje w og�le aktorstwo, nie jest to niezwyk�e ani nadzwyczajne, aktorzy maj� po dwie nogi i chodz� po ulicy, a tylko sami si� przezywaj� aktorami, tak jak pan przezywa si� robolem. "Wykwalifikowanym" odpowiedzia� kr�py p�katy m�� Rosjanki w okularach. No dobrze, doda� on, wykwalifikowanym aktorem. M�� pokr�ci� bezczeln� g�ow� z niedowierzaniem, przecz�co, i w krzywym u�miechu pokaza� braki w uz�bieniu po bokach (reszta z�b�w by�a ma�a i nieczysta), a on poczu� irytacj� i powiedzia�, �e gdyby chcia�, to sprawi�by ot tutaj, teraz, �e m�� Rosjanki zacz��by si� tarza� po skopanej ziemi i nie wiedzia�by, �e to robi, wsta�by po tym tarzaniu i mo�e konwulsji jak gdyby nigdy nic, i patrz�c na swe zbrudzone ubranie zapyta�by, co si� sta�o� U�miech m�a Rosjanki powlek� si� grzeczn� niepewno�ci�, i m�� zapyta�: dlaczego to tak� A on odpowiedzia�, �e ka�dy cz�owiek ma w sobie ciemno��, o kt�rej nic nie wie, ka�dy cz�owiek ma te� dar wej�cia w ciemno��, jak w za�wiaty, i �e trzeba to uzna�, bo to wiele t�umaczy, i �e st�d si� bierze aktorstwo, ze snu, z niebytu podczas snu bierze si� samo sedno tego, czy jeste�my, lub jak postrzegamy �wiat. M�� pokr�ci� energiczniej kr�g�� chytr� czaszk�, Co si z nami potem sta�o 21 ju� zupe�nie nieprzekonany, wi�c on powiedzia�, ju� teraz niecierpliwie, czy nawet ze z�o�ci� t� sam�, z jak� da� Rosjance sto z�otych: spr�bujemy� A gdy m�� zawaha� si�, rechocz�c i zerkaj�c na nieruchom� (kamiennie znieruchomia�� i blad�, jak pos�g do�wiadczenia czy wiedzy czy czort wie czego) �on�, on zapyta�: tch�rzy pan� Co by�o chwytem demagogicznym, na kt�ry m�� Rosjanki nie m�g� wobec m�odej �ony odpowiedzie� inaczej, jak tylko zuchwale. Mo�e to ojciec m�a Rosjanki, jej te��, wprowadzi� go wt� irytacj� bardziej ni� oni, gdy kroczy� gospodarskim ci�kim krokiem po mieszkaniu brata na parterze, wiedz�c wszystko jeszcze lepiej ni� syn, wrzynaj�c si� diamentow� pi�� w betonowe s�upy (py� zalega� wiele tygodni w ca�ym domu i wzbija� si� nieuchwytn� zawiesin� wpowietrze a� do strychu, mimo �e nieustannie �cierali j� i zmywali z pod��g i schod�w i ksi��ek), i przyczepiaj�c nie os�oni�te krzywe plastikowe rury do mi�kszych ceglanych �cian wierzchem, nie wiedzie� wedle jakiego sensu, �adnego. Ojciec pracowa� wmiejskim pogotowiu wodnym w Warszawie, i jak sam syn m�wi�, nie robi� tam nic, pogotowie wyje�d�a�o kiedy chcia�o, raz, dwa razy wtygodniu, a tak poza tym nie wyje�d�a�o, bo mu si� nie chcia�o ani nie op�aca�o, wi�c ojciec m�a Rosjanki gra� w karty i pi�, i czerepu czarnej ulizanej p�askiej czaszki nie my� nigdy, i mia� czarne w�sy i stale pogardliwie niezadowolony wyraz twarzy. Nawet my�la�em p�j�� do ojca na etat, powiedzia� raz m�� Rosjanki, "tak tam nic nie robi, i czasu ma mn�stwo na wolne rob�tki na mie�cie, istna laba" powiedzia�, "ale wola�em jecha� na szmugiel na Ukrain�" - gdzie ostatnio si� udali, by sprzeda� BMW ojca hydraulika, samoch�d przerdzewia�y i ledwo trzymaj�cy si� na ko�ach, ale te� sk�d hydraulik dorobi� si� BMW� - "lub rozbiera� kominy fabryczne na wolnym powietrzu" powiedzia�, i mo�e to tam pozna� �on � Rosjank�: znaczna cz�� Rosjan mieszka na Ukrainie, bo Rosjanie zaleli p� Ukrainy, jak zalewali od zawsze wszystkie kraje przez siebie zniewolone, "cho� tak naprawd� to urodzi�am si� na Uralu" powiedzia�a, gdy weszli na g�r� i m�� zapad� w trans, i go obserwowali. "Zaoszcz�dz� panu wybrudzenia si� wtej �wie�ej ziemi" powiedzia�, zapraszaj�c ich na pierwsze pi�tro do bawialni, gdzie przez ostatnie cztery dni widzia� ich obiaduj�cych t�usto i niechlujnie przy �adnym stole, kt�ry wypatrzy� po d�ugim szukaniu w sklepie z meblami biurowymi. St� by� owalny, na kr�g�ych aluminiowych nogach, i mia� wyci�cia wblacie oddzielaj�ce dwa rodzaje drewna, i by� sto�em, jakiego nigdy nie widzia�, cho� polskim sto�em, bo on od pocz�tku meblowania tego domu za�o�y�, �e tylko to co polskie si� w nim znajdzie, nawet ten st�, kt�rego nikt w sklepie biurowym nie chcia� kupi� za niepraktyczno��, bo o��wki mog�y w szpary pomi�dzy Co si z nami potem sta�o 23 drewnami powpada�. Na �cianach wisia�y polskie sztychy, kt�re mia� od lat, i obrazy m�odych polskich malarzy, kt�rych wypatrywa� psim sw�- dem, lub kt�rzy sami do niego dzwonili, bo go podziwiali w telewizji, gdy przyje�d�a�, ale wytyczony plan nie wpe�ni m�g� by� spe�niony; zebra� przecie� przez te pi�tna�cie lat �ycia na obczy�nie moc przedmiot�w, tkanin z Indii czy malowide� na szkle z Indonezji, czy naiwnego malarstwa z Haiti lub Voivodiny, afryka�skich rze�b i chi�skich kamiennych figurek i waz z Hongkongu, a te� kafle w kuchni i trzech �azienkach by�y raczej w�oskie i hiszpa�skie ni� polskie, bo polskie by�y po prostu szkaradne, a on chcia�, by dom by� po prostu �adny. A i tak, gdy przyby� do niego z wizyt� miliarder z Brukseli, kt�ry w Warszawie prowadzi� przez dwa dni w tygodniu interesy od 1978 roku, i sta� si� dzi�ki temu w�a�cicielem drapacza chmur w Nowym Jorku na Wall Street, i jachtu na Morzu Egejskim, i domu, kt�ry pod Bruksel� z �on� zwiedzili, pe�nego pod��g z szarego drzewa sprowadzonego z Anglii i obraz�w Basquiat'a murzy�skich i prymitywnych z nowojorskiego metra (Basquiat by� ulubie�cem znarkotyzowanej elity i odpowiednio umar� na AIDS), miliarder przebieg� po domu oboj�tnie (na podw�rzu nie przywita� si� nawet z Rosjank� i jej m�em uk�adaj�cymi podjazd do gara�u i wy�winionymi prac�), i on zrozumia�, �e dom jest ubogi. Po- �rodku biblioteki miliarder powiedzia�, �e Basquiat w tej chwili wart jest maj�tek, ale �e g�ow � daje, i� za par� lat nie b�dzie wart grosza (by� zaskakuj�co bystry, i na par� temat�w - wina, malarstwa, architektury, poezji - wiedzia� nieoczekiwanie wiele, jak wiedzia� wiele o tym, jak funkcjonuje i rz�dzi si� Polska), bo wart jest tylko tyle, ile pokolenie, kt�re go kupuje, a gdy to pokolenie zejdzie ze sceny, dzieci wymy�l� sobie innego Basquiat'a. On postawi� afryka�sk� muzyk� z p�yty kompaktowej, cho� lepiej by by�o (sprawniej) mie� graj�cego perkusist� na �ywo, kt�ry wraz z nim obserwowa�by ruchy m�a Rosjanki, i poprosi�, by m�� zdj�� skarpetki (buty i tak zdejmowali na dole wsieni) i usiad� na pod�odze i rozlu�ni� pasek spodni, i by oddycha�. Przecie� oddycham, powiedzia� z cwanym szyderstwem m�� Rosjanki, ale on powiedzia�: nie, prosz� oddycha� o tak, brzuchem, i nacisn��, schylaj�c si� nagle nad siedz�cym na pod�odze m�em Rosjanki, na jego przepon �. M�� zamilk� i skupi� si�. "Ja pana poprosz� tylko o pi�� minut skupienia i s�uchania tego, co m�wi�" powiedzia� on, "inaczej gra jest nieuczciwa", a Rosjanka patrz�c na m�a skin�a w�ow� g�ow� powa�nie, wi�c m�� si� skupi�. Teraz si� pan po�o�y na plecach, powiedzia� on, i zdejmie okulary; Rosjanka wzi�a okulary m�a, a on podj�� z tablicy, na kt�rej dziecko rysowa�o, bia�� kred �, i obrysowa� cia�o le��cego kropkami i kreska- Co si z nami potem sta�o 25 mi, bo to odizolowywa�o go od przeszkadzaj�cych mu duch�w i odizolowywa�o od wszystkiego, co nie by�o nim, a przynajmniej robi�o wra�enie. Podni�s� poziom muzyki tak, by le��cy m�� Rosjanki czu� wibracj� bas�w przez pod�og�, i powiedzia�: teraz niech si� pan ws�ucha w t� muzyk � nawet je�li si� panu nie podoba, ale prosz� - powiedzia�, zn�w naciskaj�c, tym razem stop�, na przepon� le��cego - nie przesta� oddycha�, prosz� oddycha� jak najg��biej, jak najbardziej, a� poczuje pan mrowienie w stopach i d�oniach i zakr�ci si� panu w g�owie. Pos�usznie m�� Rosjanki oddycha�, a on zobaczy� w jego oczach wpatrzonych w sufit, �e kr�ci mu si� w g�owie i szumi w uszach, i powiedzia� "teraz niech pan wstanie". Podczas gdy m�� Rosjanki chwiejnie wstawa�, narysowa� szybkim jednym pewnym ruchem ko�o wok� jego kredowej sylwetki na pod�odze i powiedzia�, teraz niech pan ta�czy. M�� poruszy� si� niepewnie (mia� g�ow� zwieszon�, jakby si� wstydzi� czy obawia�), a on powiedzia� "nie, mo�e pan ta�czy� nawet nie odrywaj�c st�p od pod�ogi, niech pan zamacha w rytm r�koma i g�ow�, ale prosz� oddycha�, prosz� skupi� si� nie na muzyce, ale na oddychaniu", i m�� niewprawnie pocz�� porusza� r�koma i kr�ci� g�ow�; "dobrze" powiedzia� on, "teraz stanie si� pan sob�, dopiero teraz to si� w panu otwiera, niech pan tam wejdzie". M�� Rosjanki zacz�� dysze� i poci� si� obficie na ca�ym ciele i z g�owy, i cia�o jego porusza�o si� za r�koma machaj�cymi jak wiatrak, a g�owa jego ko�ysa�a si� z lewa w prawo siepi�c powietrze, a gdy podni�s� twarz do sufitu zobaczyli, �e ma oczy na p� przymkni�te, i w wyci�ciu powiek �yska bia�ko. "To jest to" powiedzia� on, "nie czuje pan �adnego strachu i znalaz� to pan i to jest prawd� i ta prawda chce si� z pana wyzwoli�". Ruchy m�a Rosjanki sta�y si� teraz szalone, ale nie wychodzi� on z kredowego kr�gu i nie traci� rytmu, przeciwnie, wewn�trz s�yszanego rytmu wytworzy� sobie sw�j w�asny, z�by mu te� szcz�ka�y i wygl�da� jak pies, grubog�owy i ze zmoczon� sier�ci�, a� osun�� si�: nie, nie upad�, tylko mi�kko i poniek�d elegancko zwin�� si� na kolana i na bok na pod�odze, skuli� si�, podci�gaj�c nogi pod szcz�kaj�c� brod�, i pocz�� si� turla� z boku na bok od kra�ca do kra�ca kredowego kr�gu, nigdy go nie przekraczaj�c, a gdy on przykucn�� u granicy kr�gu i zapyta�: jak to jest, co to jest, czym jeste�� Z ust m�a Rosjanki wydar� si� przejmuj�cy zwierz�cy skowyt, czy p�acz, czy dziecinny niepohamowany krzyk, i on po�o�y� r�k� na ramieniu m�a Rosjanki i powiedzia�: ju� dosy�. l M�� Rosjanki przesta� krzycze� i le�a� nieruchomo na wznak, a on pozwoli� mu odpocz��, by Co si z nami potem sta�o 27 wzburzony oddech wr�ci� mu do normy, i skin�� na Rosjank�, by mu poda�a �cierk� z kuchni, kt�r� by otar� mu g�ow� i twarz. Jeszcze chwil� pozwoli� m�owi Rosjanki odpoczywa�, i spojrza� na Rosjank �, kt�r� przez ca�y czas trwania transu si� nie interesowa�, a kt�ra snad� sta�a nieruchomo, nie wiedzia�, tak by� skupiony nad jej m�em i pilnuj�cy go, i b�d�cy z nim i czuwaj�cy, by nie przekroczy� �adnych granic, do czego nie mia� prawa, cho� w transie nigdy nikomu, kto jest szczery, niczego z�ego sta� si� nie mo�e. Rosjanka patrzy�a na jego r�k�, wycieraj�c� pot m�a, a twarz jej by�a st�ona napi�tym (napi�ta wstecz, do ty�u) wyrazem, jakby sk�ra �ci�lej oblepia�a jej rysy iwyostrza�a je: zazwyczaj by�y kartoflowato niejasne, i czu� by�o, �e Rosjanka si� wkr�tce roztyje, rozedmie, stanie si� monstrualnie ci�ka i obfita, i straci t� nik�� �wie�o��, kt�r� jeszcze niekiedy - w�miechu, wprzewrotno�ci - mia�a. By pokaza�, jak jest z nim w komitywie Rosjanka przeci�gn�- �a j�zykiem po ustach, a potem r�koma po t�ustych piersiach, a potem si�gn�a sobie pod sp�dnic � i pokaza�a mu �ono mi�siste, delikatne i jasne, ale on pokr�ci� g�ow� i powiedzia� "to by�oby nie fair" i przebudzi� jej m�a, m�wi�c mu "teraz wstajemy". M�� Rosjanki usiad� i u�miechn�� si� i zapyta� "jak tam�", i zapyta� "co tak na mnie patrzycie�". Gdy �ona poda�a mu okulary wsta�, otrzepa� kolana spodni i rze�ko powiedzia�: czy co� si� sta- �o� On odpowiedzia� "nie, nic", i m�� powiedzia� "no widzi pan", i roze�mia� si� weso�o. Czu� si� wybornie, wida� by�o, a on powiedzia�: no to si� na po�egnanie napijemy, i wyj�� zmro�on� w�dk � z lod�wki, a m�� Rosjanki powiedzia�: nie �mia�em panu tego zaproponowa�. Nawet przynios�em flach�, powiedzia�, ale ma pan tak� powag � w sobie, �e gdy pan spojrzy, to cz�owiek bezwiednie staje na baczno�� i si� w sobie poci, powiedzia� z krzywym u�miechem. Napili si� w�dki i zagry�li og�rkiem, siedz�c przy kuchennym stole (tym razem Rosjanka i jej m�� trzymali si� prosto i byli schludni jak na weselu), i Rosjanka pochyli�a lisi� g�ow� do blatu i powiedzia�a, �e na Uralu, gdzie si� urodzi�a (jej rodzice wyjechali tam za lepsz� zarp�at�, powiedzia� m��) widzia�a prawdziwy sabat czarownik�w, ona by�a ma�a, wiec j� dopu�cili. Zamilk�a, a on zapyta�: czym trudni� si� ojciec� By� zegarmistrzem, powiedzia� m��. W miasteczku� zapyta� on. Tam by�y dwa miasteczka, odpowiedzia�a, g�rne i dolne, g�rne zamkni�te przez wojsko, dolne normalne. Bro�� Zapyta�. Rakiety i takie rzeczy, powiedzia�a, ale gdy trzeba by�o mnie ochrzci�, wr�cili�my na Ukrain�, powiedzia�a, a gdyby�my mieszkali w g�rnym, nigdy by nas nie wypu�cili. "Oni maj� tam cha�up� z bierwion jak ze sto lat temu" powiedzia� m��, "na niebiesko malowan� i z obrazami". "M�owi bardzo si� tam spodo- Co si z nami potem sta�o 29 ba�o" powiedzia�a ona, nie podnosz�c wzroku. "Pi�knie" powiedzia�, "obok jest gospodarstwo jej ojca chrzestnego, kt�remu wybi�o dziewi��dziesi�t dwa lata, a goli w�d� jak pan czy ja" powiedzia�. "To on za�atwi� mi chrzest" powiedzia�a, "pami�tam, �e jechali�my konno ca�� noc, a mo�e dwie noce, bo to by�o zakazane" powiedzia�a. "Po to wr�cili�my z tego Uralu" powiedzia�a, i on wyobrazi� sobie chud� milcz�c� dziewczynk� trzepi�c� si� na wysokim kozackim siodle, lub na derce tylko, pod wieczornym morskim niebem w stepie, siedz�c� za �ykowatym starym ch�opem w garniturze i kaszkiecie i z bosymi na czas konnej jazdy stopami, i pod tym nocnym rozgwie�d�onym bezbrze�nie niebem jak truchtaj� od chutoru do chutoru, omijaj�c je, chocia� w nocy milicjonerzy i komuni�ci i atei�ci i donosiciele �pi� alkoholicznym mokrym snem, oni jad� w kryszta�owo-czyst� nocn� jasno�� po kryjomu do najodleglejszej w stepie stanicy, gdzie uparty starowier mia� j� dopisa� do �wietlnej wsp�lnoty ludzi. "Teraz przestaniesz mnie nachodzi�" powiedzia�a, gdy m�� poszed� do ubikacji, podci�gaj�c po drodze pas na kr�g�ym brzuchu; tak samo powiedzia�a, gdy go wyssa�a, z ustami pe�nymi jego bieli, ale on, dygocz�cy od przyjemno�ci i z �omotem w sercu nie spami�ta� tego wtedy, teraz mu si� przypomnia�o; "noc� przychodzisz do mnie jak jaki Iwan Gro�ny" powiedzia�a, i powiedzia�a "to tam widzia�am kr�g czarownik�w, a mo�e mi si� to tylko wy�ni�o, jak ty si� wy�ni�e�, albo mi si� zwidzia�o". Przy m�u m�wi�a do niego "prosz� pana", a gdy sam na sam "ty", i po raz pierwszy i ostatni po�a�owa�, �e nie wszed� w jej t�uste zwarte �ono, pomi�dzy kolumny jej n�g i twarde ogromne po�ladki, bo tylko zd��y� wsun�� tam ko�cisty palec, a ona natychmiast zacz�a kwili� i poj�kiwa�. 2 By�o to mo�liwe dlatego, �e �ona z dzieckiem i niani� poszli na d�ugi spacer po s�onecznym parku otaczaj�cym kilometrami ich dom z trzech stron poza domami s�siad�w, z kt�rych niekt�rzy mieszkali tu od pi��dziesi �ciu lat i chwalili sobie klimat i cisz� i brak owad�w, za� niekt�rzy byli nowi i ba�aganili w obej�ciach zagraconych towarem i interesami. Bezpo�rednia blisko�� s�siad�w wzmaga�a poczucie bezpiecze�stwa, ale on nie traktowa� tego domu jako domu na wsi, tylko jako dom w mie�cie: do tablicy z napisem Warszawa przekre�lonym w poprzek by�o sze�� kilometr�w, dom sta� na w�a�ciwym wschodnim szlaku w stron� Moskwy (pierwsza tablica po drodze podawa�a: Moskwa 1275 kilometr�w), tak jak ca�y ten kraj by� i powinien by� zwr�cony licem do Wschodu, a tylko uszami i potylic� na Zach�d, kt�rego nie rozumie i do kt�rego w niczym nie jest podobny. Co si z nami potem sta�o 31 Po�egna� Rosjank� i jej m�a, gdy �w wyszed� z ubikacji, i nie zobaczy� ich nigdy wi�cej, jako �e d��y� do ograniczenia nawet przygodnych znajomo�ci i do powolnego niewidywania nikogo, co jego �ona widzia�a, ale o niczym nie rozmawiali ze sob�, tak jak sypiali obok siebie wmilczeniu i o�ywiali si� tylko wobecno�ci synka, bo by� wdzi�czny i weso�y i uwielbia� chwyta� ich oboje naraz za szyje i by� przez oboje ca�owany z obu stron w aksamitne ch�odne policzki. O�ywienie seksualne po przyje�dzie �ony opad�o, przy �onie zawsze gas� mu apetyt, ale ��dza wobec grubej i brzydkiej Rosjanki przypomnia�a mu, jak wielkie pragnienie w nim jeszcze �yje, z jak� aroganck� jasn� si��. �ona wr�ci�a ze spaceru ze zm�czonym dzieckiem i posz�a do siebie na sam� g�r�, on wiedzia�, �e zapali tam papierosa z marihuan�, i �e b�dzie pali�a siedz�c w oknie na parapecie nad czubami drzew, z podkurczonymi kolanami, a maszynopis jej nowej ksi��ki b�dzie le�a� otwarty na du�ym pogodnym stole, kt�ry jej kupi�, by przy nim pisa�a co zechce. Poznali si� w Pary�u, gdzie ona pojecha�a na stypendium naukowe, i gdzie j� przy�apa� stan wojenny wPolsce, do kt�rej - po kr�tkim wahaniu - nie wr�ci�a. Jego z kraju wyproszono dwa razy: raz gdy w przeddzie� Marca 68 nakr�ci� reporta� o �ydach intelektualistach i ich wk�adzie w kultur � polsk�, za co go wprz�dy usuni�to z etatu w telewizji, drugi raz gdy po powrocie (wr�ci� jednak) gdy nakr�ci� reporta� o rzekomej religijno�ci Polak�w, kt�ra to by�a zabobonn� fikcj�, czym uda�o mu si� obrazi� wszystkich, hierarchi� ko�cieln� oczywi�cie, ale i hierarchi� komunistyczn�, niech�tnie pokazuj�c� bezdenno�� katolickiej otch�ani. Przepracowa� w�wczas (by� rok 77) dwa lata jako taks�wkarz, potem dosta� zaproszenie do Francji, gdzie kiedy� odebra� nagrod � telewizyjn� (od ludzi, kt�rzy sobie o nim przypomnieli), i dano mu paszport. Zna� francuski, bo jego ch�odny i oboj�tny ojciec wpoi� w nich (jego braci i niego) j�zyki, i po czasie biedowania, dzi�ki koneksjom w�r�d znajomych tamtych znajomych, zacz�� pracowa� we francuskiej telewizji, bo skrywa� sw� polsko�� (nie, nie ukrywa�: skrywa�), i zachowywa� si� jak Francuz, a ta odrobina odmienno�ci w jego patrzeniu (niby z powie�ci J�zefa Conrada) powodowa�a, �e to, co robi� na tyle zaskakiwa�o, by si� podoba� bardziej. Teraz jednak masa widowni siedz�cej przed telewizorami uleg�a zm�czeniu zaskakiwaniem i odmienno�ci�, i chcia�a si� czu� ogarni�ta czym� wpe�ni zrozumia�ym, wi�c opieku�czym, podczas gdy on pozosta� sob�, obcym, wi�c z wolna pole, na kt�rym m�g� by� sob� zw�- zi�o si� do powierzchni jego podeszew. Czu� zimno w sobie. Dok�adne okoliczno�ci ich poznania by�y takie, �e przyszli - ka�de z osobna i ka�de w innym towarzystwie - do Pallotyn�w Co si z nami potem sta�o 33 w Pary�u na wiecz�r autorski Zbigniewa Herberta, kt�ry by� zbyt pijany, by czyta� swe wiersze zrozumiale, na szcz�cie znali je i nie sz�o tu o s�uchanie. Ona przysiad�a na jedynym wolnym krzese�ku obok niego, pozostawiaj�c pod �cian� �wczesnego narzeczonego. On siedzia� u skraju rz�dka znajomych, w�r�d kt�rych by�a kobieta, kt�ra go w�wczas zajmowa�a. Za� jej dok�adna droga naukowa by�a taka, �e po trzech latach studiowania filozofii wWarszawie (grzech, kt�ry i on za m�odu pope�ni�) przerzuci�a si� na histori�, i specjalizowa�a u profesora Geremka w �redniowieczno�ci. W Pary�u by�a, by pog��bi� dokumentacj � do doktoratu o Joannie d'Arc, kt�ry by� si�� rzeczy doktoratem o bujdzie o Joannie d'Arc, ale wobec stanu wojennego iwyczerpaniu si� stypendium musia�a szuka� innych prac, wi�c uprawia�a tak zwane mena�e, czyli sprz�ta�a mieszkania, pilnowa�a dzieci, mieszka�a k�tem u przygodnych przyjaci� i pisa�a do szuflady, czyli do plecaka. Doktorat napisa�a, ale nie pojecha�a do Warszawy na obron�, tylko podj�a na Sorbonie studia nad psychologi� psychopatii, a p�niej nad szamanizmem, i by�a teraz w pe�ni wykszta�cona. Zamieszkali razem, gdy wy�uska� j� z ramion narzeczonego (narzeczony by� jej r�wie�ny, ale on znacznie od nich starszy, wi�c ciekawszy w rozmowie), i ona krok po kroku wci�gn�a si� w jego telewizyjne inscenizacje i filmy, czyta�a jego ksi��ki i medytowa�a, pal�c moc papieros�w. Poprosi�a, czy mo�e by� jego asystentk� i by�a asystentk� sumienn� i skuteczn�, pracowa�a za trzech, nauczy�a si� monta�u i elementarnych regu� filmowania, i nakr�ci�a pierwszy w�asny reporta� o sekcie nazareta�czyk�w, czekaj�cych w Bretanii na koniec �wiata, a potem dowcipny film o Joannie d'Arc i faszystach, kt�rzy u�ywali jej jako symbolu. Dosta�a socjalistyczn� nagrod � od francuskiego Ministra Kultury i nakr�ci�a kr�tki w�asny film fabularny o sobie, ale to by�o ju� po kryzysie w ich parze i po ich zej�ciu si� z powrotem. Po dziesi�ciu latach �ycia i stygni�cia przy nim, jego �ona wzi�a sobie za kochanka operatora, kt�ry z ni� te filmy nakr�ca�, i na wyje�dzie i w Pary�u uprawia�a z nim m�ody seks (by� m�odszy od niej), i trwa�o to rok, a gdy si� wyda�o, on prze�y� to znacznie bardziej, ni� by kiedykolwiek przypuszcza�. Po prostu nie przypuszcza�, cho� marzy� niekiedy (schodz�c schodami w starej ko�lawej kamienicy, w kt�rej mieszkali), �e ona sobie kogo� znajdzie i da mu spok�j, woln� r�k� do innego �ycia, kt�rego potrzeb� - niby strach - czu� rozdzieraj�c� w sobie. Ale dopiero gdy si� zeszli znowu, w anormalno�ci nieszcz�cia i pustce bez siebie, i gdy urodzi�o si� dziecko (pami�ta�, jak wesz�a do mieszkania z jednym bia�ym kwiatem w r�ku, od- Co si z nami potem sta�o 35 mieniona i uwa�na, i powiedzia�a, �e jest w ci��y, patrz�c na niego nieobecnie i badawczo, i niezbyt, pomy�la�, szcz�liwa, on nie poczu� szcz�cia ani niczego wyra�nego, raczej ch�odn� fatalno��), sk�ra jej, obycie i charakter pocz�y szarze� i twardnie�. Sta�a si� szorstka, on budz�c si� rano widzia� jej brzydn�ce rysy i zgas�� twarz, i rozumia�, �e stoi w miejscu i nie rozwija si�, tylko tkwi w czasie, i �e to, co w niej by�o zapowiedzi� sta�o si� kamieniem, a kocha� mo�na tylko zapowied�. Napisa�a powie�� o tym swoim romansie z m�odym cz�owiekiem - powie�� kobiety trzydziestopi �cioletniej - kt�r� on pom�g� przet�umaczy� na francuski, zastanawiaj�c si� nad ka�dym s�owem i nad sensem ka�dego zdania, ale to, czego si� z jej prozy dowiedzia�, by�o jeszcze bardziej rani�ce, ni� m�g� przypuszcza�, cho� jeszcze bardziej niejasne, jakby to w niego przela�y si� jej wody s�one, gorzkie i okrutne, czasem md�e, wody kt�rych by�a piln� rejestratork� i stra�niczk�. By�a nimi wype�niona i zajmowa�a si� sob�, a przeto zupe�nie mu obca i oboj�tna, i to si� wyda�o: zr�cznie, inteligentnie i poetycko u�ywa�a s��w i podpatrze�, ale by�y to tylko podpatrzenia, i by�y to tylko s�owa. By�a prymitywna w tej skali, i nie mia� z ni� wsp�lnego j�- zyka, odk�d utraci� j�zyk pedagogiczny, bo teraz ona si� naumia�a. Przebywa�a na strychu i pali�a przywiezion� z Pary�a traw� i pisa�a nast�pn� powie��, o kt�rej nie rozmawiali, i razem zajmowali si� dzieckiem, a on patrzy� ze strwo�eniem, jak kurcz� si� zapasy pieni �dzy i nie wiedzia�, co ma by� dalej. Ona mia�a kolejne zam�wienia z francuskiej telewizji, jedno na film o tych �yj�cych polskich poetach, z kt�rych to jak grzyby wyrasta�y Noble, i czy Noble te s� s�uszne czy niezas�u�one i jakie� to s� w�a�ciwie ich - poet�w - biografie; mia�a zacz�� filmowanie we wrze�niu, gdy poeci powr�c� z wakacji, potem mia�a kr�ci� film o maronitach w Holandii i Polsce (na �u�awach) i w Stanach, a potem chcia�a nakr�ci� w�asny film, chcia�a zrobi� sw�j w�asny du�y film i przepytywa�a go, jaki powinna zaadaptowa� utw�r, bo - m�wi�a - jej fakty s� kobiece i niejasne, i on podda� jej "Czerwone i Czarne". Popatrzy�a na niego nie odpowiadaj�c, ale on zobaczy� p�niej, �e na jej stole na strychu le�y "Czerwone i Czarne", i �e ona ponownie je czyta i sporz�dza notatki. On za� nie mia� nad czym pracowa� i nie czyta�, bo czytanie przyprawia�o go o nerwowe dr�enie, a s�owa i akapity miesza�y si� w oczach, zamazuj�c stron� i odpychaj�c ksi��k� od oczu i uniemo�liwiaj�c uwag�. Siedzia� w swoim gabinecie i patrzy� na sosny i niebo pomi�dzy nimi, albo bawi� si� z synkiem i ogl�da� z nim ilustracje (na szcz�cie umia� "Lokomotyw�" na pami��, i nie musia� si� wpa- Co si z nami potem sta�o 37 trywa� w taniec literek), a od czasu do czasu telefonowa� lub telefonowano do niego w sprawie Stowarzyszenia Polska - Europa, kt�remu przewodzi� (na odleg�o��, jak z�y duch) m�ody �yd miliarder z Brukseli, dla kt�rego by�o to szyldem w interesach z Prezydentem i ministrami, a ojciec kt�rego (mikroskopijny) uciek� w swoim czasie z getta we Lwowie. Wiedzia� dok�adnie, �e to co by�o mia�o si� sko�czy�, ko�czy�o si� w�a�nie, i czeka� na ten koniec bez niecierpliwo�ci, jak kiedy� czeka� na koniec swego m�odego pierwszego ma��e�stwa, zaci�gni �tego wLublinie, gdzie jego �wczesna �ona by�a studentk� na KUL-u, a on stawia� pierwsze doros�e kroki pisz�c wiersze i pracuj�c jako inspicjent wskromnym lubelskim teatrze, dok�d dosta� si� po filozofii na tym�e KUL-ui po dwu latach zarzuconej polonistyki. Pami�ta� pok�j, jaki podnajmowali w gmachu teatru - gdzie kilka mieszka� przydzielono dyrekcji do rozdysponowania - i jak siedzieli w tym pokoiku w niedziel� nie robi�c nic, nawet si� nie kochaj�c (kochali si� rzadko, on ju� nie pami�ta�, dlaczego), nie s�uchaj�c radia ani nie patrz�c wtelewizj �, kt�rej nie mieli, albo pami�ta� spacery przez puste stare i szare miasto, parki i rzek� siw� i odbijaj�c� �wiat�o, i swoj� w�asn� troskliwo�� pami�ta�, jak prowadzi� �on� za r�k�, trzymaj�c j� coraz mocniej, cho� si� nie wyrywa�a, sz�a tylko przed siebie (laz�a) coraz bardziej absurdalnie i coraz mniej �wiadomie, bo traci�a rozum i pami �� i przestawa�a wiedzie� kim jest, kim s�, i co to za �ycie. l Potem nast�pi�y m�cz�ce ataki podobne do napad�w epilepsji, a potem akty zwierz�cej furii, w kt�rych jego m�oda �ona stawa�a si� niebezpieczna dla siebie i dla niego, i okropne wizyty jej rodzic�w - by�a jedynaczk� - kt�rzy ze zgroz� patrzyli na rozp�akan�, rozwrzeszczan� furiatk� skacz�c� do nich, by im wyszarpa� oczy czy rozbi� czaszk� (raz uderzy�a o �cian� g�ow� drobnej matki tak, �e matka straci�a przytomno��), i zamykanie w szpitalu, okresowe i przed�u�aj�ce si�, i powolne narastanie milczenia mi�dzy nim a jej rodzicami, tego milczenia znacz�cego, �e to jego wina, �e to on spowodowa� t� straszn� zmian� w ich s�onecznej c�rce, i t� otch�a� nieszcz�cia, cho� czym� cho� jak� Nie wiedzieli, ale ma�o wiedzieli o �wiecie, byli skromnymi katolikami z Janowa, ojciec pracowa� w zak�adzie kamieniarskim, gdzie g��wnie ry� napisy nagrobne, a matka wobej�ciu hodowa�a kury i piel�gnowa�a jarzyny, kt�rymi si� �ywili. Potem �ona umar�a i nie chciano im pokaza� cia�a, bo �ona si� zmasakrowa�a czy powiesi�a, nie chcieli powiedzie�. "Lepiej niech na to nie pa- Co si z nami potem sta�o 39 trzy", powiedzieli, ale on ich zmusi� - wedle prawa - do tego, by ods�onili jej twarz i r�ce, a sam ods�oni� jej piersi spod prze�cierad�a i zobaczy� sztyletowe rany, kt�re sobie zada�a kawa�kiem szk�a, jaki przemy�lnie znalaz�a i ukry�a, i to co szk�em zrobi�a ze swoj� prost� �adn� twarz�, nim si� dodusi�a paskiem od szlafroka: po nim zosta�a na jej szyi czarna ostateczna pr�ga, kt�r� zapami �ta� na zawsze. l Sta�o si� to, bo �ona nie wytrzyma�a pustego ci�nienia, i nie znajdowa�a w niczym pocieszenia wobec bezmiaru ciszy i beznadziejno�ci truj�cej ci krew, nie umia�a zaj�� si� drobnic� egzystencji ani wsi��� jak trzeba do autobusu, a powy�amywane bruki i poga�skie komunistyczne ceremonia�y obra�a�y j�, jak obra�a�a j� religia strachu i �mierci, uprawiana przez wi�kszo�� doko�a, jak obra�a�y j� nik�e och�apy zniebieszczonego mi�- sa na �mierdz�cych ladach, jak obra�a�y j� rz�dy butelek z chrystycznym octem w pustych sklepach i obra�a�a j� partyjna i wi�zienna t�usto��, jak obra�a� j� bandytyzm, jak obra�a�o j� zaszczanie, jak obra�a�a j� gazeta i jak obra�a�a j� p�aska a bezdenna niewola g�upoty i tandetnego my�lenia i w p� dowarzonych �wiadomo�ci i m�drkuj�cego imbecylizmu. Nie, on jej nie obra�a�. Tyle, �e przez niego przechodzi�o to jak powietrze, a na niej zaciska�o si� jak wilcza szcz�ka. M�zg jej p�k�, tak jak serce p�ka w �a�obie. Zwykle to m�czy�ni zapadaj� si� w takie szale�stwo, lub alkoholizm, lub jedno i drugie na raz, ale po nim przebiega�o to jak wiatr, czy raczej: przecieka�o jak woda, bo on porusza� si� ch�odny, czy bez temperatury, i nie kocha� nikogo i niczego, kocha� jedynie wstecz, gdy ju� si� sta�o, kocha� z zazdro�ci czy zranienia czy straty, a podczas zaj�ty by� czytaniem, zaj�- ty by� dowiadywaniem si� i poznawaniem cho�by tylko g�ow�, zaj�ty by� swoim pustym sob�, tote� pokocha� j� po �mierci dotkliwie i g��boko, i bardzo p�aka�. W Lublinie nie pozosta�, tylko pojecha� do Krakowa, a potem do Warszawy, wci�� jako inspicjent (zrazu w gorszym - S�owackiego - teatrze w Krakowie, i jako asystent re�ysera w Starym), a potem zacz�to drukowa� po pismach wprz�dy jego wiersze, a potem to, co pisa� proz�, okrojone przez cenzur� i zm�tnia�e, ale jednak, a potem dosta� si� do telewizji jako pomagier wzi�- tego re�ysera od komedii, z kt�rym si� zaprzyja�ni�, a potem zacz�� sam robi� przedstawienia i filmy, dokumentalne i fabularne, za kt�re go ukarano. Nie, nie o�eni� si� po raz drugi, nie tyle z pami�ci dla zmar�ej, co dlatego, �e mu si� nie chcia�o: jedna tylko, m�oda jeszcze aktorka prawie po�o�y�a na nim �ap�, ale prze- Co si z nami potem sta�o 41 straszy� si� sam nie wiedzia� czego bardziej, jej licznych do�wiadcze� czy bawolego syna, kt�rego sama wychowywa�a, czy napisu na �cianie w jej pokoju (wielkimi literami Bo�e Daj Mi Pogod � Ducha, bo dzielnie �y�a z jedn� tylko nerk� podczepion� hakiem do �eber, i u�miecha�a si� stale), czy jej z�b�w, czy drobnych piersi: nie, chyba raczej seksualnych wymaga�. Obraca� si� w�r�d teatralnych aktorek i m�odych kobiet pisz�cych kosza�ki-opa�ki i spikerek z dobrych dom�w, bo by�y niem�dre i puste i przynajmniej wiadomo by�o, jak funkcjonuj�, i �e �adna z nich nie ulegnie ob��kaniu i nie zawi�nie na nim, do czego on nie mia�by ani cierpliwo�ci, ani czasu. W Warszawie zbli�y� si� do swoich rodzic�w, z domu kt�rych uciek� - wyby� - gdy tylko zda� matur�; oddali� si� do tego stopnia, �e przez pierwsze p�tora roku studi�w, p�ki nie otrzyma� stypendium od ksi�y, pracowa� wieczorami i noc� w zak�adzie fotograficznym, gdzie wywo�ywa�, odbija�, powi�ksza� a nawet zakolorowywa� wszystkie te zdj�cia ze �lub�w, bierzmowa�, komunii i imprez, kt�re si� wydawa�y og�owi konieczne, a wszystkie takie same. l Ostatnim filmem, jaki zrobi� w telewizji, by� kilkuodcinkowy serial wed�ug "Dziennik�w" m�o- dego �eromskiego, bo by�y te dzienniki ch�opi�- ce i m�niej�ce najlepsz� polsk� powie�ci�, kiedykolwiek napisan�, tak uwa�a�. Odcinki posz�y na p�ki, a jego oskar�ono o wyuzdanie i pornografi �, bo tak, w istocie to, co uratowa�o n�dznego i g�oduj�cego �eromskiego od ze�lizgni�cia si� w bandytyzm, socjalizm rewolucyjny czy prowincjonalne zmarnowanie, to seks z zaledwie o kilka lat starsz� od siebie (czyli bardzo m�od�) siostr� jego macochy, ciotuchn� sfrustrowan� kolejowym ma��e�stwem z porz�dnym ale ma�o �ywym cz�owiekiem, szefem male�kiej stacji zdeklasowanym (jak ojciec Stefana) po Powstaniu 63 roku, i kt�r� to (ciotuchn�) w kokieterii i zakochaniu (fizycznym) i w egzaltacji wie