5828
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 5828 |
Rozszerzenie: |
5828 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 5828 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 5828 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
5828 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
W�adys�aw Zawistowski
Z�ota Gitara
4 sztuki mniejsze z lat �90
Kopernik z Krakowskiego Przedmie�cia
sztuka radiowa
(1994)
Motto:
A przecie� mi �al, �e nad naszym zwyci�stwem niejednym
g�ruj� coko�y, na kt�rych nie zosta� ju� nikt.
Bu�at Okud�awa
(przek�ad Witold D�browski)
Osoby (w kolejno�ci pojawiania si�):
G�RA, komisarz policji
KAMI�SKI, aspirant policji
SEKRETARKA prezesa Cwaliny
PROFESOR CWALINA, prezes Akademii Nauk
JAREK TOSZEK, pocz�tkuj�cy reporter Radia Echo
M�ODY MʯCZYZNA I
M�ODY MʯCZYZNA II
M�ODA KOBIETA
STARA KOBIETA I
STARA KOBIETA II
REDAKTOR Radia Echo
MAGDA, dziennikarka Radia Echo
IGNACY WALCZAK, dyrektor z MSW
PROFESOR MOKRONOWSKI, rzecznik Kongresu Intelektualist�w
MARIA ORLIK, wiceburmistrz �r�dmie�cia Warszawy
BOGDAN GROCHOLSKI, minister w URM
WILSKI, dyrektor jego gabinetu
KOPERNIK Z KRAKOWSKIEGO PRZEDMIE�CIA
PREMIER
KOMENTATOR RADIOWY
Rzecz dzieje si� wsp�cze�nie, w Warszawie.
Scena 1
Warszawska ulica nad ranem. Warkot silnik�w nielicznych samochod�w, odg�os
tramwaj�w,
kroki pojedynczych przechodni�w. Pisk opon hamuj�cego samochodu, trzask
drzwiczek.
G�RA (ziewaj�c)
No co jest, kolego? Musicie mnie zrywa� tak wcze�nie?
Samoch�d rusza, w��cza si� w ruch uliczny.
KAMI�SKI
Nie jestem pewny, ale chodzi o Pa�ac Staszica, wi�c...
G�RA
Wiem, wiem... (ironicznie) Kongres Intelektualist�w Europy na Rzecz Demokracji.
Ale to
jeszcze trzy dni...
KAMI�SKI
No w�a�nie... A przed pa�acem Staszica jest ten pomnik Kopernika, wie pan? To
znaczy teraz
pusty cok�, bo pomnik wzi�li do renowacji. Rzecz w tym, �e cok� ju� nie jest
pusty...
G�RA (ostro)
�artujecie sobie? Przecie� nikt nie m�g� przez noc ustawi� nowego pomnika?
KAMI�SKI
A to jeszcze zobaczymy. To znaczy (poprawia si�)... zaraz sam pan zobaczy, panie
komisarzu. Kr�tko m�wi�c � co� tam jest, na tym cokole. Jaka� siedz�ca posta�,
przykryta
p�acht�. Co� albo kto�.
INSPEKTOR
Same zagadki. Czy ch�opcy z patrolu nie mogli sprawdzi�?
KAMI�SKI
Bali si�. To �co�� jest przykryte wojskow� pa�atk�. A je�li tam jest bomba?
G�RA
Oszaleli�cie?!
KAMI�SKI
Nie przejmowa�bym si�, gdyby nie ten Kongres.
G�RA
Wiem, cholera. Setki wa�nych go�ci. Presti� europejski i tak dalej. (do
kierowcy, z�y) Gdzie
jedziecie, sta�cie tam, po lewej, ko�o kiosku.
Pisk hamuj�cych opon, stuk drzwiczek, odg�osy ulicy.
KAMI�SKI
O, sami widzicie... wyra�nie sylwetka siedz�cego cz�owieka. Pos�g, albo i kto�
�ywy.
INSPEKTOR (niepewnie)
G�upi kawa�, czy co? Uniwersytet blisko. (zdecydowanie) Dobra, wy tu zosta�cie i
miejcie
oko na wszystko. Ja pojad� do Mostowskich. Trzeba szybko co� zdecydowa�.
Samoch�d odje�d�a. Odg�osy ulicy narastaj�.
Scena 2
Gabinet prezesa Cwaliny w Pa�acu Staszica. Dzwonek telefonu.
SEKRETARKA
Tak, gabinet prezesa. Nie, jeszcze go nie ma... Nic o tym nie wiem... Prosz� do
Biura
Organizacyjnego Kongresu. (odg�os otwieranych drzwi) Chwileczk�. Panie prezesie,
przepraszam, dzwoni� z Radia Echo i pytaj� o Kopernika.
CWALINA (smutny, spowolniony g�os starszego cz�owieka)
Wezm� s�uchawk�. S�ucham, profesor Cwalina.
S�yszymy teraz rozmow� telefoniczn� po obu ko�cach drutu.
JAREK
Dzie� dobry panie prezesie, m�wi Jarek Toszek z Radia Echo. Robi�em z panem
niedawno
wywiad...
CWALINA
Pami�tam, czym mog� s�u�y�?
JAREK
Przeje�d�a�em dzi� wcze�nie rano na dy�ur Krakowskim i widzia�em, �e zamontowano
ju�
pomnik Kopernika. Ta zupe�na nowo��, nikt tego nie zapowiada�.
CWALINA
Ale� co pan m�wi, Kopernik b�dzie dopiero za trzy miesi�ce...
JAREK
Prosz� podej�� do okna.
CWALINA
Chwileczk�. (Stuk odk�adanej s�uchawki, kroki, odg�osy otwierania okna) Czy pani
co� o tym
wie?
SEKRETARKA
No, nie... tak si� �pieszy�am rano, nie zauwa�y�am.
CWALINA
Prawd� powiedziawszy, ja te�. (do s�uchawki) Halo, rzeczywi�cie, mia� pan racj�
� co� tam
jest. Ale to nie Kopernik. Kszta�t jest za ma�y, za niski. Nie mam poj�cia...
mo�e to jaki� g�upi
kawa�.
JAREK
W przeddzie� Kongresu?
CWALINA (zm�czony)
No w�a�nie.
JAREK
Dzi�kuj�, panie prezesie, zaraz tam przyjad�.
Stuk odk�adanej s�uchawki.
Scena 3
Krakowskie Przedmie�cie, ranek. Gwar ulicy. Stukot po�piesznych krok�w, potem
trzask
drzwiczek samochodu. Rozmowa prowadzona przez policyjny radiotelefon.
KAMI�SKI
Tu W�72, do centrali, poprosz� z komisarzem G�r�. (pauza) Tak, dzi�kuj�.
G�RA
G�ra, jestem.
KAMI�SKI
Tu Kami�ski, melduj� si� z Krakowskiego.
G�RA
No co jest?
ASPIRANT
Co� si� dzieje na pomniku, panie komisarzu. Co� si� rusza pod pa�atk�. Ludzie
przystaj�,
gapi� si�.
G�RA
Widzicie pomnik w tej chwili?
KAMI�SKI
Doskonale. (podniecony) W�a�nie... zn�w co� si� rusza. Pa�atka spada! Nie,
zatrzyma�a si�.
Tam jest cz�owiek. �ywy facet! Siedzi na cokole w kucki, teraz zwija pa�atk�.
G�RA
Jak wygl�da?!
KAMI�SKI
Nie widz� dobrze przez szyb�. (stuk otwieranych drzwiczek) Ju� lepiej... To
stary m�czyzna,
na oko siedemdziesi�tka. D�uga siwa broda i w�osy, na �rodku g�owy �ysina... Ma
jakie�
paczki, tobo�ki...
G�RA
Pijany?
KAMI�SKI
Nie wygl�da... (narastaj� uliczne ha�asy) Gorzej, �e mn�stwo ludzi si�
zatrzymuje.
M�ODY MʯCZYZNA I (wybuch �miechu)
Te, kole�, co si� gapisz, Kopernika nie widzia�e�? To ten co wstrzyma� s�o�ce...
KAMI�SKI
Poznaj� nas po radiotelefonie. Co mamy robi�?
G�RA
Czekajcie, zaraz tam przyjad�... Koniec.
KAMI�SKI
Zrozumia�em, koniec.
Zmieszane g�osy przechodni�w na tle gwaru ulicy.
M�ODY MʯCZYZNA I
Hej Oran�, popatrz jaki Kopernik!
M�ODA KOBIETA
Ojej, facet ma chyba ze sto lat?
M�ODY MʯCZYZNA II
Ciekawe po co tam wlaz�?
M�ODY MʯCZYZNA I
Pijany, m�wi� wam. Albo �wir.
M�ODA KOBIETA
Albo nahajcowany.
M�ODY MʯCZYZNA I
Hej, dziadek, mo�e piwko na klina?!
M�ODY MʯCZYZNA II
On nie kumaty, m�wi� wam.
STARA KOBIETA I
Jak wam nie wstyd, przecie� to stary cz�owiek!
M�ODY MʯCZYZNA I
To po co tam w�azi�, jak taki stary?
STARA KOBIETA II
Ja tam pani powiadam, �e to �wi�ty starzec. B�dzie tera �y� na s�upie za nasze
grzechy.
M�ODY MʯCZYZNA I
Na jakim s�upie, chyba na cokole!
M�ODA KOBIETA
Na �wieczniku!
M�ODY MʯCZYZNA I
Ty, Oran�, a mo�e to komunistyczny dygnitarz? (b�aznuje) By�y sekretarz partii
powr�ci�
skruszony na miejsce swych zbrodni. To tu w 1968 roku wyrzuca� na bruk
opozycyjnych
profesor�w z Akademii.
M�ODY MʯCZYZNA II
Patrzcie, nawet garnitur ma taki wi�cej profesorski.
M�ODY MʯCZYZNA I (�mieje si�)
I taki wi�cej z lat sze��dziesi�tych.
STARA KOBIETA II
A ja tam pani m�wi�, pani Ma�lankowska, �e to �wi�ty.
M�ODY MʯCZYZNA II (chichocze)
�wi�ty w Warszawie, niech skonam. Chyba Simon Templer.
M�ODA KOBIETA
Widzicie, gdzie on patrzy? W stron� Uniwerku.
M�ODY MʯCZYZNA I
Ju� wiem, b�dzie liczy� dziewice. To taka pokuta.
M�ODY MʯCZYZNA II (ze �miechem)
To kalkulator mu niepotrzebny.
JAREK
Cze�� panowie, co tu si� dzieje?
M�ODY MʯCZYZNA I
Nie widzisz? Staruszek si� wdrapa� na cok� po Koperniku. Mo�e si� urwa� z
wesela
wnuczki, bo garnitur ma niedzielny, a dzi� poniedzia�ek. (�miech) Chod�my,
Patty, bo si�
sp�nimy na zaliczenie. Siema.
JAREK
Siema. On dawno tak?
STARA KOBIETA I
Wie pan, jak rano sz�am po bu�ki to ju� co� mi majaczy�o na cokole, p�achta,
my�l� na deszcz,
czy co? Ale tak naprawd� to go przed chwil� dopiero zobaczy�am. A tym studentom,
to niech
pan nie wierzy. Ja tam my�l�, �e to nie wariat...
JAREK
No to kto?
STARA KOBIETA I
Ojej, a pan co, nagrywa?
JAREK
Jarek Toszek z Radia Echo. Prosz�, mo�na do mikrofonu?
STARA KOBIETA I
To ja b�d� w radiu?... (z trem�) No wi�c my�limy z s�siadk�, �e to mo�e by� taki
znaczy si�...
pustelnik...
STARA KOBIETA II (surowo)
�wi�ty m��.
STARA KOBIETA I
W�a�nie! Taki �wi�ty cz�owiek, co si� chce umartwia�...
G�osy powoli cichn�.
Scena 4
Pisk opon samochodu, w tle szum ulicy, gwar g�os�w.
G�RA
Witam, panowie. Jest decyzja � zdejmujemy go.
KAMI�SKI
Teraz? Kiedy taki t�um si� zebra�?
G�RA
Co robi?
KAMI�SKI
W�a�ciwie nic. Zrolowa� pa�atk�. Wypi� troch� wody z butelki plastykowej. Siedzi
spokojnie,
patrzy przed siebie. Na nic nie reaguje, chocia� ludzie go zaczepiaj�,
pokrzykuj�.
G�RA
Wi�c nie pijany?
KAMI�SKI
Nie. Raczej taki, wie pan � oszo�om. Albo kompletny �wirus. Na bezdomnego nie
wygl�da,
jest porz�dnie ubrany.
G�RA
Dobra, nie mamy co duma�. We�mie pan dziesi�ciu ludzi i otoczycie cok�.
Zdejmowa� go
delikatnie, bez brutalno�ci, ale szybko. Potem na komend�.
JAREK (g�os z boku)
Przepraszam, panowie. Radio Echo. Czy policja zdecydowa�a si� interweniowa� w
sprawie
samozwa�czego Kopernika?
G�RA
Nie mam nic do powiedzenia. Prosz� do rzecznika komendy. (do KAMI�SKIEGO)
Wykona�!
KAMI�SKI
Tak jest!
Stuk krok�w, komendy, ostrzegawcze gwizdki policji.
JAREK (relacjonuje do mikrofonu)
Wci�� jeszcze nie wiemy kim jest tajemniczy starzec, kt�ry nad ranem zaj��
miejsce
Kopernika na cokole pomnika przy Krakowskim Przedmie�ciu. Pomimo to, jak si�
zdaje,
policja zdecydowa�a si� na interwencj�. Nie b�dzie ona �atwa. Wok� pomnika
zgromadzi� si�
kilkunastoosobowy t�umek gapi�w, zatrzymuj� si� samochody. Przewa�aj� studenci
pobliskiego Uniwersytetu, nie brak jednak r�wnie� turyst�w. Wiele os�b
fotografuje. Widz�
dobrze � jak pa�stwo s�yszeli�cie rozkazy zosta�y wydane, a oddzia� prewencji
komendy
sto�ecznej szykuje si� do akcji. Witaj� go gwizdy i k��liwe uwagi zebranych. No
c�, to
rzeczywi�cie chyba przesada � kilku ros�ych m�czyzn w pe�nym ekwipunku bojowym
przeciw temu bezradnemu starcowi, kt�ry na pewno nie mo�e nikomu zagra�a�? Takie
akcje
nie mog� przysporzy� popularno�ci nieudolnej na co dzie� policji.
OKRZYKI T�UMU
Hej panowie, mo�e by tak z�odziei �apa�!!! Uwa�ajcie, on ma na pewno
pancerafausta! Za
ma�o was na tak� akcj�, przecie� to Superman! Tfu, bezbo�niki, na �wi�tego r�k�
podnosz�!!!
Hurrra, niech �yje Kopernik! Precz z policj�!!!
JAREK (dalszy ci�g relacji)
Jak pa�stwo s�yszycie, nie jest to przyjazny t�um. Nic dziwnego � Kopernik, jak
go wszyscy
nazywaj�, budzi raczej sympati� i wydaje si� zupe�nie nieszkodliwy. T�um
spekuluje kim jest
i dlaczego wybra� sobie tak oryginalne miejsce noclegu. Pojawiaj� si�
przypuszczenia, i� jest
to rodzaj umartwienia na tle religijnym, ale uwaga... oddzia� prewencji
przyst�pi� ju� do akcji.
Policjanci rozgarniaj�c ludzi dotarli pod sam cok� i otoczyli go zwartym
pier�cieniem,
dow�dca � je�li dobrze dostrzegam w stopniu komisarza � przyst�puje do
negocjacji.
Spr�buj� teraz dosta� si� bli�ej...
Gwar, zamieszanie, pojedyncze okrzyki.
G�RA
Prosz� pana! (pauza) Pa�skie przebywanie na cokole zak��ca porz�dek publiczny.
Prosz�
opu�ci� pomnik!
OKRZYKI
Hej, co wam przeszkadza staruszek? Zostawcie Kopernika w spokoju!!!
G�RA
Jeszcze raz prosz� i apeluj� o dobrowolne opuszczenie coko�u. (pauza) Ma pan
trzy minuty
do namys�u.
JAREK (dalszy ci�g relacji radiowej)
Kopernik nie reaguje, cho� musia� przecie� s�ysze� ultimatum komisarza. Wszystko
wskazuje
na to, �e policja ucieknie si� do u�ycia przymusu... (s�ycha� komendy) Tak,
policjanci
rozpo�cieraj� ju� ratunkow� p�acht�...
G�RA
Czas min��, idziemy po pana!
JAREK
Policjanci ruszyli, trzej, z r�nych stron usi�uj� wej�� na cok�. Za chwil�
dosi�gn�
Kopernika, ale co to?!...
G�RA
Sta�, wstrzymujemy akcj�!
JAREK
Tak, dos�ownie na moment przed bezpo�redni� interwencj� policji, Kopernik z
Krakowskiego
Przedmie�cia nagle wyj�� ze swojego plecaka i rozpostar� bia�y transparent z
du�ym czarnym
napisem S T R A J K G � O D O W Y. Nic wi�cej, tylko te dwa s�owa, �adnych ��da�
czy
postulat�w. Policja wycofuje si�... (g�o�ne oklaski, gwizdy i okrzyki t�umu)
Kopernik
przywi�zuje transparent sznurkami do coko�u, zn�w siada w kucki, tak jak
poprzednio,
nieruchomo, ze wzrokiem utkwionym w przestrze�. Tymczasem t�umek ciekawskich
ro�nie
utrudniaj�c ruch na Krakowskim Przedmie�ciu i na newralgicznym zje�dzie w ulic�
Kopernika. Kim jest tajemniczy starzec? Jakie s� jego zamiary i ��dania?
Dlaczego ulokowa�
si� w�a�nie na cokole pomnika, tu� przed Pa�acem Staszica, gdzie � przypomnijmy
� za trzy
dni rozpocznie si� Kongres Intelektualist�w Europy na rzecz Demokracji? Te i
inne pytania
wci�� pozostaj� bez odpowiedzi...
G�os JARKA cichnie, ale odg�osy t�a pozostaj� niezmienne.
G�RA (zdyszany)
Niech pan wycofa ch�opak�w do radiowoz�w. Jeden zostanie tu, na parkingu, drugi
� do
komendy!
KAMI�SKI
Eeee, panie komisarzu, ja bym tam spr�bowa�. T�umek troch� pokrzyczy, ale b�dzie
z g�owy.
G�RA (stanowczo)
Zabraniam, rozumie pan. Prosz� tylko pilnowa� porz�dku i �ci�gn�� posi�ki z
drog�wki.
Jasne? Wykona�!
Scena 5
Studio Radia Echo. Nagrania JARKA, ale tym razem odtwarzane z ta�my.
JAREK
Te i inne pytania wci�� pozostaj� bez odpowiedzi, a tymczasem tajemniczy,
samozwa�czy
Kopernik staje si� powoli sensacj� Warszawy. Dla Radia Echo, prosto z
Krakowskiego
Przedmie�cia, specjalny wys�annik � Jarek Toszek. Nast�pny meldunek wkr�tce.
Trzask wy��czanego magnetofonu, szum przewijanej ta�my.
REDAKTOR
Dawno u nas pracujesz?
JAREK
P� roku, g��wnie w studio, w re�yserce.
REDAKTOR
I chcesz by� reporterem?
JAREK
Jasne!
REDAKTOR (zdecydowanie)
Dobra, bior� to. Na razie do serwisu i bloku miejskiego, reszta zale�y od
ciebie. Jak b�dzie
dobry materia�, to zrobimy z tego rzeczywi�cie sensacj� Warszawy. Bo na razie...
sam wiesz...
JAREK
No tak, troch� to podpicowa�em dla bajeru.
REDAKTOR
Okej, bajer jest niezb�dny, ale nie zast�pi informacji. Pami�taj! Takiej
informacji, kt�r�
mamy wy��cznie my. I daj sobie spok�j z tym specjalnym wys�annikiem. Jeste�
tylko
reporterem, a Pa�ac Staszica to nie Czeczenia!
JAREK
Rozumiem.
REDAKTOR
No, to spadaj na Krakowskie.
Odg�os otwieranych i zamykanych drzwi. Korytarz, czyje� po�pieszne kroki.
MAGDA
Hej, Jarek! No i co?
JAREK (rado�nie)
Uda�o si�! Stary wzi�� materia� i oddelegowa� mnie do tego na sta�e.
MAGDA
O Jezu, jak si� ciesz�!!!
Odg�os poca�unku.
JAREK
Mo�e pojedziesz ze mn�?
MAGDA
Teraz si� nie urw�. Za chwil� mamy zebranie w sprawie marketingu. Mo�e
wieczorem...
S�uchaj... jaki on jest?
JAREK
Kto?
MAGDA
Ten tw�j Kopernik?
JAREK
Bardzo stary, chyba ma osiemdziesi�tk�. Czysty, dobrze ubrany, silny. Bardzo
spokojny.
MAGDA
M�wi�, �e to wariat.
JAREK
My�l�, �e to facet op�tany jak�� ide�. Mo�e chce ratowa� Puszcz� Bia�owiesk�,
albo jaki�
skansen w Gorcach, albo kogo� chorego na bia�aczk�. A ja musz� si� dowiedzie� o
co mu
chodzi. I to jak najszybciej.
MAGDA
Jasne.
JAREK
Wiesz... ja mam do niego taki jaki� osobisty stosunek.
MAGDA (zdziwiona)
Przecie� go nie znasz?
JAREK
Widzisz... (z za�enowaniem) Ale nie m�w o tym nikomu � mam dziwne poczucie, �e
jakbym
go zna�. Jakbym go ju� gdzie� kiedy� pozna�, albo widzia�. Ale nie mog� sobie
przypomnie�
gdzie i kiedy... (pauza) No nic, musz� lecie�. Do wieczora.
MAGDA
Pa! Trzymam za ciebie kciuki.
Scena 6
Gabinet prezesa Cwaliny w Pa�acu Staszica; gwar przyciszonych rozm�w, czyje�
kroki, szum
ulicy; trzask zamykanego okna, szum cichnie.
MOKRONOWSKI (na boku, cicho)
Czy to nie przesada, panie prezesie? Zebranie sztabu kryzysowego z powodu
jednego
demonstranta? I to pod kierunkiem dyrektora departamentu MSW?
CWALINA
To prawda, panie profesorze, �e dawno nie by�o takiego zainteresowania Akademi�
Nauk.
Szkoda tylko, �e spotykamy si� w takich okoliczno�ciach.
MARIA ORLIK (przymilnie)
A ja, panie prezesie, z reklamacj�. Pan burmistrz W�sowski dosta� zaproszenie na
bankiet z
okazji Kongresu ju� trzy dni temu, a do mnie dot�d nie dotar�o.
CWALINA (zm�czonym g�osem)
Zaraz wydam sekretarce dyspozycje. Odbierze pani wychodz�c.
MOKRONOWSKI (cicho)
A c� to za straszne babsko?
CWALINA
Maria Orlik, wiceburmistrz �r�dmie�cia. Od niej zale�� cz�ciowo nasze czynsze,
miejsca
parkingowe i inne sprawy. Drobne, ale dokuczliwe.
WALCZAK (g�o�no, energicznie)
Prosz� pa�stwa o zabranie miejsc. (Odg�os odsuwanych krzese�, stuk szklanki,
odg�osy
cichn�) Jeszcze raz dzi�kuj� panu prezesowi Cwalinie za u�yczenie nam jego
gabinetu. St�d
mamy bezpo�redni widok na, hmm... aren� wydarze�... Prosz� pana komisarza G�r� o
zreferowanie sytuacji.
G�RA
Tak, a zatem... (chrz�ka, nieco zmieszany) Wed�ug naszych meldunk�w demonstrant
zwany
ju� powszechnie Kopernikiem zaj�� pusty cok� gdzie� ok. 4�5 rano. Pocz�tkowo
spa�
przykryty pa�atk�, dlatego nie od razu zosta� dostrze�ony. Gdyby nie to,
pododdzia�
wyznaczony do ochrony Pa�acu usun��by go wcze�niej...
WALCZAK
A gdyby nie Kongres w og�le by�my si� nie cackali, by�aby to po prostu sprawa
dla stra�y
miejskiej.
MARIA ORLIK
Nie rozumiem, panie ministrze, dlaczego nie mo�na zrobi� tego teraz? Za dwa dni
rozpoczyna
si� Kongres, go�cie ju� si� zje�d�aj�, a tu przed Pa�acem Staszica �mierdz�cy
dziad.
WALCZAK (karc�co)
W�a�nie dlatego, �e go�cie przyje�d�aj�, pani burmistrz, w�a�nie dlatego. Chce
pani, �eby�my
na oczach Europy �amali prawa obywatelskie?
MOKRONOWSKI (stanowczo)
Poza tym to wcale nie jest �mierdz�cy dziad. Wiem, bo go sobie obejrza�em.
MARIA ORLIK (z niesmakiem)
Mo�e pan z nim jeszcze rozmawia�?
MOKRONOWSKI
Niestety nie. Nie chcia�.
WALCZAK
Na tym w�a�nie polega problem, �e do tej pory nie przedstawi� �adnych ��da�. W
og�le nie
chce z nikim rozmawia�. Prosz� pa�stwa, jeste�my w impasie. Nie mo�emy z nim
rozmawia�,
bo nie chce, i nie mo�emy go usun�� si��, bo � pomijaj�c wzgl�dy humanitarne �
sprawa
zrobi�a si� ju� bardzo g�o�na.
MARIA ORLIK
Jak to? W ci�gu kilkunastu godzin?
WALCZAK
Niestety. Radio Echo zrobi�o z tego temat dnia, inni podj�li. W ko�cu to bardzo
malowniczy
temat.
CWALINA (cicho)
A nie pomy�leli�cie pa�stwo...
WALCZAK (przerywa)
Prosimy g�o�niej, profesorze.
CWALINA (odchrz�kuje)
Chcia�em tylko zaproponowa�, �eby�my zostawili go w spokoju. To stary cz�owiek.
Ja te�
jestem stary, wi�c staram si� go zrozumie�.
WALCZAK
Co pan w�a�ciwie proponuje?
CWALINA
Dajmy mu spok�j. Niech tam siedzi je�li chce. Mnie nie przeszkadza.
WALCZAK
Hmmm... profesorze, to jednak nieostro�ne. A je�li on ma granat w tobo�kach?
Je�li w trakcie
rozpocz�cia Kongresu zacznie wznosi� jakie� idiotyczne has�a � albo
antyrz�dowe... albo
antysemickie. (pauza) Chyba woleliby�cie tego panowie unikn��?
CWALINA (cicho)
No tak, zapewne...
WALCZAK
A zatem wzmacniamy ochron� Pa�acu... I jak najszybciej musimy zacz�� z nim
rozmawia�...
Mo�e pan, profesorze Mokronowski, spr�buje? We wsp�pracy z komisarzem G�r�,
oczywi�cie.
MOKRONOWSKI
Prosz� bardzo, nie uchylam si�.
S�ycha� ha�asy, podniesiony g�os sekretarki, pukanie do drzwi.
WALCZAK (zirytowany)
A c� to znowu?
Odg�os otwieranych drzwi, ha�asy narastaj�.
SEKRETARKA (zdenerwowana)
Przepraszam, panie prezesie, dziennikarze dowiedzieli si� o naradzie i...
G�OSY DZIENNIKARZY
Czy ju� co� postanowiono w sprawie Kopernika? Czy postawi� jakie� ��dania? Tu
Tr�jka �
panie dyrektorze, dlaczego spraw� zaj�to si� na tak wysokim szczeblu?
WALCZAK (w�ciek�y)
Kto tu pa�stwa zaprosi�? To jest spotkanie zamkni�te dla prasy! Prosz� wyj��!
JAREK
Mo�e tylko kilka s��w dla Radia Echo... Nasi s�uchacze...
WALCZAK (przerywa mu)
To w�a�nie Radio Echo jest wszystkiemu winne, szukacie sensacji tam, gdzie jej
nie ma.
Prosz� wyj��!!!
Scena 7
Gabinet w Urz�dzie Rady Ministr�w. Zebrani s�uchaj� Radia Echo.
JAREK (g�os z radia)
Czy rzeczywi�cie, jak chce dyrektor departamentu prewencji MSW, Ignacy Walczak,
szukamy tylko sensacji? Sto�eczna policja wydaje si� by� bezradna, a tymczasem
samotny i
tajemniczy protest wiekowego starca zwanego �Kopernikiem z Krakowskiego
Przedmie�cia�
wzmaga odruchy spo�ecznego niezadowolenia, a nawet buntu. Warszawiacy odnosz�
si� do
starca przychylnie. W ci�gu dzisiejszego dnia ca�y cok� pomnika pokryty zosta�
napisami,
wielu ludzi przynosi kwiaty, inni rozdaj� ulotki swoich w�asnych ugrupowa�.
Widziano
nawet grupki starszych kobiet modl�cych si� do ��wi�tego� � jak twierdz� �
starca, i to mimo
reprymendy ksi�dza proboszcza z pobliskiego ko�cio�a �w. Krzy�a. Nikt tymczasem
nie wie,
jaki jest cel protestu i ��dania g�oduj�cego Kopernika. Mo�e dzisiejsza noc
przyniesie na to
pytanie odpowied�? Nast�pny meldunek Radia Echo o si�dmej rano. Z Krakowskiego
Przedmie�cia m�wi� Jarek Toszek.
GROCHOLSKI
Wy��czcie t� szczekaczk�... (trzask wy��czanego odbiornika) Ale� to szakale!
Gdyby nie
Radio Echo, nie by�oby sprawy. Zrobili sensacj� na ca�� Warszaw�.
WILSKI
Rada rozdaje koncesje byle komu, panie ministrze. St�d k�opoty.
GROCHOLSKI
Od dawna powtarzam premierowi, �e trzeba si� tym zaj��. No dobra, co tam macie z
UOP�u?
WALCZAK
Niestety, prawie nic. Mieli za ma�o czasu.
GROCHOLSKI
To�samo��, powi�zania?
WALCZAK
Nie wiemy... W ka�dym razie kryminalnie i politycznie raczej nie notowany. Nikt
go nie
szuka, meldunku o zagini�ciu nie mamy.
GROCHOLSKI (poirytowany)
No przecie� sk�d� musia� si� wzi��? A domy starc�w, schroniska dla bezdomnych?
Szpitale?
WALCZAK
Sprawdzamy. Ale przecie� facet m�g� r�wnie dobrze przyjecha� tu z Sok�ki albo z
Wa�brzycha.
GROCHOLSKI
No dobrze, dobrze. Tylko po�pieszcie si�. A gdyby tak... (zamy�la si�) Wilski,
czy telewizja
ju� go pokaza�a?
WILSKI
Jeszcze nie.
GROCHOLSKI
Bo gdyby tak dali go w zbli�eniu, to kto� go przecie� musi pozna� i odezwa� si�.
Rodzina,
szpital..
WILSKI
Rozumiem panie ministrze, zaraz zadzwoni� do Szulca.
GROCHOLSKI
Tylko ostro�nie, nie naciskaj, bo znowu b�dzie krzyk.
WALCZAK
Czy mog� ju�?...
GROCHOLSKI
Mo�ecie, mo�ecie... I do roboty. Premier si� niepokoi � na otwarcie Kongresu
mia�
przemawia� prezydent. Ale p�ki facet tam stoi, Belweder nie zaryzykuje. Tylko
szukaj�
pretekstu. A to bije w nas.
WALCZAK
Rozumiem panie ministrze, na razie odmeldowuj� si�.
GROCHOLSKI
Do widzenia.
Odg�os krok�w, trzask drzwi; pauza.
WILSKI (z zamy�leniem)
Panie ministrze... a gdyby tak facet sta� i Belweder zrezygnowa�... to przecie�
premier m�g�by
wyg�osi� to przem�wienie.
GROCHOLSKI (z zainteresowaniem)
Czekaj, czekaj... dobrze kombinujesz. Wyjdzie na to, �e prezydent przestraszy�
si� dziada, a
premier nie...
WILSKI
W�a�nie. Poza tym mo�emy jako� sprzeda� tego Kopernika. Stary rolnik, broni
tradycji,
prawdziwy ludowiec, co� takiego...
GROCHOLSKI (zapala si�)
Tak� pog�osk� tak czy inaczej warto pu�ci�. Dzwo� zaraz do Szulca! Tylko,
cholera, musimy
si� dowiedzie�, kim on jest naprawd�!
Odg�os wykr�canego numeru telefonu.
Scena 8
Mieszkanie Magdy, wczesny ranek; natr�tny d�wi�k budzika, gwa�townie urwany.
MAGDA (zaspana)
Jarek? Kt�ra godzina?
JAREK
Wp� do sz�stej. �pij.
MAGDA
Czy� ty zwariowa�? O kt�rej wr�ci�e�?
22
JAREK
O drugiej... Magda, zrozum, musz� wraca� na Krakowskie... Ten Kopernik to moja
�yciowa
szansa.
MAGDA
W �rodku nocy?
JAREK
Jeszcze zd��� si� w �yciu wyspa�.
MAGDA (ziewa)
Poczekaj, zrobi� ci kaw�.
Szum wody, odg�osy porannej krz�taniny.
JAREK
Co si� m�wi w firmie?
MAGDA
Sam wiesz, �e chwyci�o. Facet jest tajemniczy, a to pobudza wyobra�ni�. Dlatego
r�ni ludzie
si� do niego przyznaj�. Wczoraj na moim dy�urze telefon dzwoni� w�a�ciwie bez
przerwy... O
ciebie te� pytano.
JAREK
Kurcze, �eby tak dowiedzie� si�, kto to jest...
MAGDA
Nie przypomnia�e� sobie?
JAREK
No nie... chocia� ci�gle za mn� chodzi ta twarz. Znam go na pewno.
MAGDA
Wkr�tce wszyscy b�d� go znali. Stary mia� cynk, �e ju� si� za to wzi�li wielcy �
Zetka,
Tr�jka, Wyborcza...
JAREK
I UOP.
MAGDA
Serio?
JAREK
No, nie zdziwi�bym si�. (�mieje si�) Gdyby� widzia�a, jaki w�ciek�y by� wczoraj
Walczak z
MSW.
MAGDA (powa�nieje)
Jarek, prosz� ci� uwa�aj.
JAREK
Daj spok�j, jednak to jest demokratyczny kraj. No, na razie...
Odg�os poca�unku, stuk drzwi.
Scena 9
Gabinet prezesa Cwaliny, ranek. Skrzyp drzwi.
CWALINA
A, witam, witam profesorze. Jakie� nowiny?
MOKRONOWSKI (zniech�cony)
Nic. Pr�bowali�my wczoraj wieczorem i dzisiaj, przed chwil�. Ale Kopernik
konsekwentnie
milczy. Wida�, �e nas s�yszy i rozumie, ale nie odpowiada.
CWALINA
Mo�e chce rozmawia� z politykami?
MOKRONOWSKI
To wszystko domys�y. Sk�aniam si� do pana opinii, panie prezesie. Trzeba go
zostawi� w
spokoju.
CWALINA No tak... ale pomijaj�c ju� wszystko inne, to przecie� stary cz�owiek.
Jak on to
wytrzymuje kondycyjnie?
MOKRONOWSKI
Wydaje si�, �e jest w ca�kiem dobrej formie. I zachowuje si� bardzo godnie. W
og�le nie
zwraca uwagi na ten ca�y rejwach wok�. M�wi�c szczerze, prezesie... to nie
nasza sprawa.
Strajk�w i g�od�wek wok� nie brakuje. Akurat t� rozdmucha�y media, a r�ne
partie pr�buj�
zbi� na tym kapita� polityczny. My powinni�my si� skoncentrowa� na Kongresie.
Pukanie do drzwi, jakie� odg�osy z sekretariatu.
SERETARKA (wchodz�c)
Panie prezesie, przepraszam, jest tu redaktor Toszek, m�wi, �e ma bardzo wa�ne
informacje...
CWALINA (zaskoczony)
Redaktor Toszek? O co chodzi?
JAREK (wchodz�c)
Dzie� dobry, panie prezesie.
CWALINA
A, to pan, poznaj�...
JAREK
Przepraszam, �e przeszkadzam, ale uda�o mi si� porozmawia� z Kopernikiem!
MOKRONOWSKI (zdumiony)
No, no!?
JAREK
Tak, przed chwil�. To pewnie czysty przypadek, �e wybra� akurat mnie.
CWALINA
I co panu powiedzia�?
JAREK
No w�a�nie, to jest najdziwniejsze... Prosz� pos�ucha�.
W��cza magnetofon.
JAREK
Prosz� pana! Prosz� pana! (pauza) Jaki jest cel pana g�od�wki?
KOPERNIK (silny, niski, ale dr��cy g�os)
A znasz ty synku tego prezesa, kt�ry organizuje kongres naukowc�w?
JAREK
Znam, oczywi�cie.
KOPERNIK
To mu powt�rz, �eby tu przyszed�, jak si� �ciemni. Jemu powiem.
Odg�os wy��czania magnetofonu.
MOKRONOWSKI
I to wszystko?
JAREK
Tak, nie chcia� powiedzie� nic wi�cej.
CWALINA
Dziwne... czego on mo�e ode mnie chcie�?
MOKRONOWSKI
P�jdzie pan do niego, panie prezesie?
CWALINA
P�jd�, oczywi�cie. Dlaczego mia�bym mu odm�wi�?
JAREK
A czy ja m�g�bym p�j�� z panem?
CWALINA
Nie widz� przeszk�d.
Scena 10
Gabinet premiera.
PREMIER
No to wszystko. Chyba, �e pan ma co� jeszcze?
GROCHOLSKI
Taki drobiazg, panie premierze. Nie wiem, czy pan s�ysza� o tym Koperniku z
Krakowskiego
Przedmie�cia?
PREMIER
S�ysza�em, s�ysza�em, wsz�dzie go pe�no.
GROCHOLSKI
Chcieli�my od razu go zdj��, ze wzgl�du na Kongres. Ale potem pomy�la�em sobie,
�e je�li
zostawimy go w spokoju, to Belweder pewnie zrezygnuje z przem�wienia prezydenta,
a
wtedy... to pan premier m�g�by otworzy� Kongres.
PREMIER
To b�dzie szyte zbyt grubymi ni�mi.
GROCHOLSKI
Niekoniecznie. Po prostu przygotujemy przem�wienie i odczekamy do ostatniej
chwili. Na
otwarcie i tak pan premier si� wybiera�.
PREMIER
No mo�e, mo�e... Tekst prosz� przygotowa�. A tak w og�le... (�mieje si�)
Pilnujcie tego
Kopernika jak oka w g�owie. W�a�ciwie to spad� nam z nieba.
GROCHOLSKI
Nie rozumiem?
PREMIER
Wszyscy m�wi� i pisz� tylko o nim. Strajkuj� kopalnie siarki, stoi Skar�ysko
Kamienna, kolej
znowu grozi g�od�wk�, a media tylko o nim... Rozumie pan?
GROCHOLSKI
No, Kopernik te� g�oduje. A my nie wiemy dlaczego.
PREMIER (lekcewa��co)
To niewa�ne. On nie ma �adnego znaczenia politycznego. Cho�by si� w powietrze
wysadzi�,
to zawsze mo�na z niego zrobi� wariata. Zreszt� pewnie nim jest. Kr�tko m�wi�c �
im d�u�ej
b�dzie tam siedzia�, tym lepiej!
Scena 11
Studio Radia Echo. W tle cicha muzyka. Odg�os otwieranych drzwi.
REDAKTOR
A Jarek, dobrze �e jeste�. S�ucha�e� dzi� jakiej� innej stacji? Zetki? Tr�jki?
Wawy?
JAREK (dziarsko)
Sk�d, szefie! S�ucham tylko Radia Echo!
REDAKTOR
I to jest b��d, bo nie wiesz, co si� dzieje u konkurencji. Pos�uchaj sobie,
specjalnie dla ciebie
to nagra�em.
Trzask w��cznika, g�os z nagrania radiowego.
G�OS KOMENTATORA
Cho� strajk g�odowy starca zwanego powszechnie Kopernikiem z Krakowskiego
Przedmie�cia zaliczy� zapewne nale�y do folkloru politycznego, to jednak jego
zagadkowy
protest budzi odruchy spontanicznej sympatii i solidarno�ci. Nie ustaj�
spekulacje na temat
to�samo�ci Kopernika i motyw�w jego post�powania. Wed�ug k� zbli�onych do UOP�u
Kopernik jest Sybirakiem i by�ym dzia�aczem Miko�ajczykowskiego PSL�u, kt�ry
swoim
protestem chce zwr�ci� uwag� opinii publicznej na umieranie polskiej wsi.
Przecz� temu
doniesienia z obozu prawicy, kt�ra rozpozna�a w nim dzia�acza WiN�u i
wieloletniego
wi�nia politycznego komunist�w. Apolityczn� interpretacj� akcji Kopernika
przedstawiaj� z
kolei ci, kt�rzy chcieliby w jego post�powaniu widzie� umartwienie na tle
religijnym. Tak
czy inaczej � Kopernik jest na ustach wszystkich, a opozycja zapowiada
wniesienie w
parlamencie interpelacji na jego temat. A tymczasem Kongres Intelektualist�w
zaczyna si�
ju� jutro. Czy g�od�wka Kopernika ma z nim jaki� zwi�zek?
G�os komentatora stopniowo cichnie.
REDAKTOR
S�ysza�e�? A ty co? Tkwisz na Krakowskim i nic z tego nie wynika. Byli�my
pierwsi, ale inni
ju� nas wyprzedzili.
JAREK
Przecie� to tylko spekulacje.
REDAKTOR
Jak si� nie ma informacji, to si� daje plotki. Ale ty mi nie przynosisz nawet
plotek.
JAREK
Na wiecz�r b�d� mia� co� naprawd� wa�nego, obiecuj�.
REDAKTOR
Spr� si�, bo b�d� musia� da� to komu� innemu.
Scena 12
Krakowskie Przedmie�cie, wiecz�r. Odg�osy ulicy.
CWALINA
No c�, idziemy... Chce pan nagrywa�?
JAREK
Tak, ale magnetofon mam schowany.
MOKRONOWSKI
Mo�e jednak uprzedzi� komisarza G�r�?
CWALINA
Zd��ymy. Chod�my, panowie.
Odg�os krok�w; szum samochod�w.
CWALINA (g�o�no)
Dzie� dobry panu, nazywam si� Cwalina. Jestem prezesem Akademii Nauk. Pan chcia�
ze
mn� rozmawia�?
KOPERNIK
To pan organizuje Kongres?
CWALINA
Tak, ja.
KOPERNIK
I b�d� tam ludzie z ca�ej Europy? Tak jak pisali w gazetach? I ministrowie i
profesorowie?
CWALINA
Tak, z pewno�ci�.
KOPERNIK
Przerw� g�od�wk� i zejd� z pomnika, je�eli pan si� zgodzi, �ebym wyst�pi� na
Kongresie.
Chc� m�wi� jako pierwszy.
CWALINA
Co pan chce powiedzie�?
KOPERNIK
Chc� wyg�osi� pos�anie do �wiata. To wszystko.
CWALINA
Nie mog� o tym w tej chwili decydowa�, zw�aszcza sam.
KOPERNIK
Nie �pieszy si�. Namy�lcie si� do rana. I pami�tajcie, �e nic wi�cej nie chc�.
CWALINA
A je�li si� nie zgodzimy?
KOPERNIK
A co ja mog�? Zostan� tutaj.
CWALINA
Dobrze, wr�cimy rano z odpowiedzi�.
Scena 13
Gabinet prezesa Cwaliny; p�ny wiecz�r. Nerwowe kroki ministra Walczaka.
WALCZAK (wzburzony)
Prosz� wybaczy�, ale nie bardzo rozumiem. Czy panowie naprawd� chcecie si�
zgodzi� na
jego ��dania?
CWALINA
Nie jestem tym zachwycony, ale chyba tak b�dzie najlepiej.
WALCZAK
A co pan s�dzi, profesorze?
MOKRONOWSKI
Rozwi�zanie idiotyczne, ale innego nie mamy. Zreszt� decyduje pan prezes.
CWALINA
Prosz� zrozumie�, panie dyrektorze, robi� to przede wszystkim ze wzgl�d�w
humanitarnych.
S�dz�, �e delegaci na Kongres doskonale to zrozumiej�.
WALCZAK
A ustalony porz�dek obrad? Przecie� mia� przemawia� pan prezydent.
MOKRONOWSKI
Przed chwil� mia�em telefon z Belwederu. Prezydent rezygnuje z przem�wienia, a z
delegatami spotka si� na bankiecie po�egnalnym.
WALCZAK
Panowie... to zmienia troch� sytuacj�. Nieobecno�� prezydenta obni�y rang�
Kongresu. Czy�
nie?
CWALINA
Zapewne.
WALCZAK
Jestem upowa�niony, aczkolwiek nieoficjalnie, by zaproponowa� w to miejsce
przem�wienie
premiera.
CWALINA
No c�... to dla nas zaszczyt. Ale obawiam si�, �e premier musia�by przemawia�
po
Koperniku.
WALCZAK (gwa�townie)
Ale� panie profesorze?! To nie wchodzi w rachub�. W tej sytuacji premier mo�e w
og�le
zrezygnowa� z udzia�u w inauguracji!
CWALINA
Trudno... podj�li�my ju� decyzj�.
MOKRONOWSKI (oschle)
Pan wybaczy, panie dyrektorze, ale czy mam rozumie�, �e traktujecie Kopernika
czysto
instrumentalnie?...
WALCZAK
Nie, po prostu nie mo�emy przyj�� jego dyktatu. I panowie te� nie powinni�cie.
Czy kto� ju�
wie o tym ��daniu?
CWALINA
Nie, zachowali�my dyskrecj�. Ale nie r�cz� za redaktora Toszka.
WALCZAK (z westchnieniem)
Znowu to Radio Echo... W�a�nie zbli�a si� p�noc, czy ma pan tu odbiornik, panie
prezesie?
CWALINA
S�u��...
Trzask w��czanego odbiornika.
JAREK (g�os z radia)
Wiadomo�ci� z ostatniej chwili jest ujawnienie ��da� Kopernika z Krakowskiego
Przedmie�cia: pragnie on przem�wi� podczas jutrzejszej inauguracji Kongresu
Intelektuaist�w. Prezydium Akademii Nauk zastanawia si� w�a�nie czy spe�ni�
�yczenie
g�oduj�cego starca. Decyzja musi zapa�� do rana, gdy� inauguracja ma si� odby� o
godz. 11.
Tymczasem Radio Echo jest na tropie informacji mog�cych odkry� to�samo�� i
motywy
zachowania Kopernika z Krakowskiego Przedmie�cia. Szczeg�y � jutro w porannym
wydaniu wiadomo�ci. M�wi� Jarek Toszek.
Trzask wy��czanego odbiornika.
WALCZAK (po pauzie)
No tak, to przes�dza spraw�... Musz� u�wiadomi� panom, �e nie wiemy, co chce
powiedzie�
Kopernik, ani jak si� zachowa. Nikt nie zar�czy, �e to nie szaleniec.
CWALINA
Nie s�dz�.
WALCZAK
Przekonamy si� jutro. Dobranoc, panowie.
CWALINA i MOKRONOWSKI
Dobranoc.
Odg�os otwieranych i zamykanych drzwi.
WALCZAK
Wilski? Co pan tu robi?
WILSKI
Czekam na pana... Czy pan dyrektor s�ysza� wiadomo�ci Radia Echo?
WALCZAK
Tak, s�ysza�em. (w zamy�leniu) Musimy znale�� jakiego� haka na tego Kopernika,
�eby
przekona� Cwalin�.
WILSKI
Ten Toszek co� wyszpera�. Mo�e go nacisn�� przez G�r�?
WALCZAK
Spr�bujcie, ale to pewnie nic nie da...
WILSKI
Zobaczymy... Zawsze mog� jeszcze zatelefonowa� do Kaszewicza. W ko�cu jest
wsp�w�a�cicielem Radia Echo, a wobec nas ma pewne zobowi�zania. Niech naci�nie
naczelnego.
Scena 14
Mieszkanie Magdy, p�na noc.
MAGDA
S�uchaj Jarek, czy to by� blef z t� to�samo�ci� Kopernika?
JAREK (z wahaniem)
I tak i nie... Widzisz, jak on si� odezwa� do Cwaliny, to wreszcie sobie
przypomnia�em sk�d
go znam. To musia�o by� z pi�tna�cie lat temu, mo�e wi�cej. Je�dzi�em do dziadka
na wie� na
wakacje, w siedleckie. Kopernik tam mieszka�. We wsi, a w�a�ciwie ko�o wsi, bo
trzyma� si�
na uboczu i z nikim si� nie zadawa�. My, dzieciaki bali�my si� go, starsi te� go
unikali.
Pr�bowano mu przypi�� �atk� g�upka, ale mojego dziadka bardzo to gniewa�o,
powiedzia�
kiedy�, �e Kopernik jest cz�owiekiem bardzo nieszcz�liwym i trzeba go zostawi�
w spokoju.
Nie pami�tam szczeg��w. W ka�dym razie bardzo mnie to zaintrygowa�o i pyta�em
ludzi we
wsi o niego. M�wiono r�nie � �e straci� ca�� rodzin� w obozie, �e jest �ydem,
�e by� na
Syberii. My�l�, �e nikt nie zna� prawdy...
MAGDA
Dowiedz si� szczeg��w. To niesamowite.
JAREK
Ba! Dziadek ju� dawno nie �yje, wie� bardzo si� zmieni�a. Mimo to pojecha�bym
tam
natychmiast, ale przecie� jutro pocz�tek Kongresu. Nie zd���.
Dzwonek do drzwi.
MAGDA (zdziwiona)
Kto to mo�e by�? O tej porze?
Kroki, odg�os otwieranych drzwi, niewyra�na rozmowa w korytarzu.
MAGDA
Jarek, to do ciebie...
G�RA
Przepraszam, panie redaktorze, �e tak p�no, ale zobaczy�em �wiat�o w oknie...
JAREK (niech�tnie)
Sk�d pan wiedzia�, gdzie mnie szuka�?
G�RA
No c�, taki zaw�d, �e musimy wiedzie� r�ne rzeczy. Chcia�em prosi� o
informacje na temat
Kopernika. Co pan wie?
JAREK (po pauzie)
Niewiele, prawd� m�wi�c.
G�RA
Prezes Cwalina zgodzi� si� na jego wyst�pienie. Musimy by� przygotowani na
wszystko.
JAREK
Przecie� nie b�dzie rzuca� granatami...
G�RA
Kto wie?
JAREK
Powiem panu to jedno, co wiem o nim na pewno. To cz�owiek bardzo nieszcz�liwy.
I stary.
Nie lepiej zostawi� go w spokoju?
G�RA
Sam chcia� rozg�osu. A pan mu pom�g� go zdoby�.
JAREK
�a�uj�, ale nie mam nic wi�cej do powiedzenia.
G�RA
Szkoda. Je�li jutro co� si� zdarzy, r�wnie� pan b�dzie za to odpowiedzialny. No
c�,
dobranoc.
Kroki, odg�os zamykanych drzwi.
MAGDA
Dlaczego tak si� zdenerwowa�e�?
JAREK
�al mi tego cz�owieka... A ci w�sz� jak psy. Gdyby mogli, utopiliby go w �y�ce
wody.
MAGDA (ostro�nie)
Tak si� tym przejmujesz?
JAREK
Wiesz, zastanawiam si� ci�gle co takiego chce ten stary powiedzie� w swoim
�pos�aniu�?
Przecie� tak naprawd� nikt ju� nikogo nie s�ucha. Posypa�y si� autorytety,
nikogo nie
obchodz� warto�ci moralne. A ten stary wierzy, �e gdy powie co� do t�um�w, do
kamer i
mikrofon�w, to co� si� stanie, co� zmieni.
MAGDA
Przecie� sam wiesz, �e to b�d� jakie� naiwne bana�y.
JAREK
Tak, ale chcia�bym mie� jego wiar�. (po pauzie) Powinienem j� mie�, albo zaj��
si� czym�
innym.
Scena 15
Aula Akademii Nauk, przedpo�udnie. Stopniowo cichn�cy gwar wieloj�zycznych
rozm�w.
WALCZAK
Panie profesorze, za chwil� inauguracja. Jakie jest pa�skie ostatnie s�owo?
CWALINA (zm�czony)
Przecie� ju� m�wi�em, �e decyzji nie zmieni�.
WALCZAK
Pomimo informacji, kt�re panu przekaza�em?
CWALINA
Przykro mi.
WALCZAK
A wi�c o�wiadczam panu, �e premier nie przyb�dzie. I to jest pana wyb�r.
Gwar g�os�w narasta, potem ponownie cichnie.
MAGDA (zduszonym szeptem)
Jarek! Hej, Jarek!
JAREK
No cze��, Magda.
MAGDA
Co si� dzieje? Stary jest w�ciek�y. Podobno zdoby�e� informacje o Koperniku, ale
nic nie
da�e� do serwisu, cho� wcze�niej obieca�e�.
JAREK
Nie da�em, bo Walczak chce Kopernika za wszelk� cen� skompromitowa�, a ja
uwa�am, �e
trzeba da� mu szans�.
MAGDA
Rzeczywi�cie wiesz co� nowego?
JAREK
Rano zadzwoni� do mnie dawny kolega ze wsi, kt�ry s�ysza� mnie wczoraj...
MAGDA (przerywa mu)
Nagra�e� go?
JAREK
Nagra�em. Przypomnia� mi to i owo...
MAGDA
No i?
JAREK
Teraz to niewa�ne. Dajmy mu m�wi�. Przepraszam... Cwalina zasiad� ju� w
prezydium, wi�c
za chwil� si� zacznie. Wiesz, �e transmitujemy?
MAGDA
Wiem...
JAREK (radiowa transmisja �na �ywo�)
Halo, z Pa�acu Staszica � siedziby Akademii Nauk � m�wi Jarek Toszek. Za chwil�
rozpocznie si� tu Kongres Intelektualist�w Europy na Rzecz Demokracji. Jak ju�
informowali�my, inauguracja b�dzie mia�a niezwyk�y charakter, gdy� rozpocznie
si� od
wyst�pienia starca zwanego Kopernikiem z Krakowskiego Przedmie�cia, kt�ry przez
ostatnie
trzy dni prowadzi� strajk g�odowy. Jak si� okaza�o, jedynym jego ��daniem by�a
w�a�nie
mo�liwo�� wyst�pienia na Kongresie z � jak to nazwa� � �pos�aniem do �wiata�.
Prezydium
Akademii postanowi�o przychyli� si� do jego pro�by... Prawie wszystkie miejsca w
sali
konferencyjnej s� ju� zaj�te. Delegaci stawili si� w komplecie, jest wielu
dziennikarzy, ekip
telewizyjnych i radiowych. (gwa�townie ro�nie gwar przyciszonych g�os�w). W tej
chwili na
sal� wszed�, prowadzony przez profesora Mokronowskiego, starzec zwany
Kopernikiem. Jest
bardzo wysoki, ma d�ugie bia�e w�osy, garbi si�, zapewne jest os�abiony
trzydniowym
postem. Wygl�da na co najmniej osiemdziesi�t lat. Zebrani cichn�, wszyscy s� ju�
uprzedzeni
o zmianie porz�dku dziennego. Profesor Mokronowski podchodzi do prezydium,
Kopernik
wolno wchodzi na m�wnic�. Co b�dzie zawiera�o jego �pos�anie�? (pauza) Prosz�
pa�stwa,
dzieje si� co� dziwnego. Zebrani ucichli w oczekiwaniu, tymczasem Kopernik wci��
nie
rozpoczyna przemowy... Nie, przepraszam, z miejsc prasowych wida� wyra�nie, i�
Kopernik
m�wi do mikrofonu, ale jego g�os nie dociera do zebranych! To zapewne awaria
mikrofonu.
Prezydium Kongresu jest zaniepokojone, prezes Cwalina szepcze co� profesorowi
Mokronowskiemu. (cichy szmer g�os�w) Tak, to na pewno awaria nag�o�nienia �
technicy ze
stanowiska operacyjnego gwa�townie poszukuj� przyczyny usterki. Jeden z nich
podbieg� do
m�wnicy i manipuluje przy mikrofonie. Tymczasem Kopernik nie zdaje sobie sprawy
z tego,
i� nie jest s�yszany. Ze wzrokiem utkwionym w sal� przez ca�y czas m�wi do
mikrofonu. (z
autentycznym �alem) Niestety, m�wi zbyt cicho, bym m�g� cokolwiek us�ysze�.
W�tpi�
r�wnie�, by s�ysza� go ktokolwiek z zebranych, nikt jednak nie �mie mu przerwa�.
W tej
chwili Kopernik odsun�� si� od mikrofonu i nisko k�ania si� zebranym. Nie, to
chyba nie
uk�on... pochyla si� coraz ni�ej, pada! Biegnie do niego profesor Mokronowski i
inni,
podnosz� go. Wydaje si�, �e Kopernik straci� przytomno��, miejmy nadziej�, �e to
nic
gro�nego, a tylko chwilowa niedyspozycja spowodowana os�abieniem. (okrzyki
zebranych,
gwar, kto� wo�a: �Lekarza, lekarza!�, gwar narasta, sygna� karetki pogotowia)
Przepraszam
pa�stwa za przerw� w naszej relacji. Niestety, potwierdzi�y si� obawy zebranych
� Kopernik
z Krakowskiego Przedmie�cia nie �yje.
Scena 16.
Studio Radia Echo.
REDAKTOR
No i doigra�e� si�! Materia� jest �aden, nadal nic nie wiemy, a na dodatek
wsiad� na nas UOP.
Raptem wszyscy uznali, �e to Radio Echo jest winne ca�ej aferze!
JAREK (nie�mia�o)
No przecie� tak by�o. Postanowili�my zrobi� z tego sensacj�.
REDAKTOR
Nie �my�! Ja postanowi�em. Ale liczy�em na konkrety. A dosta�em wielkie nic. I
to twoja
wina. Nie przyzna�e� si�, �e G�ra ci� naciska�.
JAREK
Przykro mi...
REDAKTOR
To za ma�o. Obrazi� si� Belweder, obrazi� si� premier, UOP si� w�cieka. Chc�
wiedzie�
wszystko o tym Koperniku.
MAGDA
Przecie� on nie �yje.
REDAKTOR
Pomimo to... Chyba nie my�lisz, �e ten mikrofon zepsu� si� przypadkiem? Czy na
pewno nie
nagra�e� tego �pos�ania�?
JAREK
Niestety nie, sta�em za daleko.
REDAKTOR
Ale masz jakie� inne nagranie, grzeba�e� si� w tym? Natychmiast oddaj mi kasety.
JAREK
Nic nie mam.
MAGDA (cicho)
Jarek, powiedzia�am szefowi o tym nagraniu...
JAREK
To jest nagranie dla radia, nie dla UOP�u.
REDAKTOR
To nie s� rozs�dne s�owa w ustach reportera. Jarek, ty chyba nie zrozumia�e�:
masz odda�
kasety i przesta� si� zajmowa� t� spraw�.
JAREK
Nie, nie mog�. Kopernikowi zale�a�o tylko na prawie do m�wienia. I fatalnie go
oszukano, bo
tak naprawd� prawo do m�wienia przyznaj� sobie tylko politycy i dziennikarze. I
zazdro�nie
go strzeg�. Ale ja nie zrezygnuj�. Skoro Kopernik nie wyg�osi� swojego pos�ania,
ja to zrobi�
za niego.
REDAKTOR
I czego ty w�a�ciwie chcesz? Koniecznie chcesz odrze� go z tajemnicy, kt�ra dla
kogo� by�a
niewygodna? Co to zmieni, je�li ustalisz, �e by� kryminalist�, �ydem, sekciarzem
albo
narkomanem? Na pewno by� outsiderem.
JAREK
To wszystko niewa�ne. Wierzy� w si�� s�owa. Te� chcia�bym uwierzy�.
REDAKTOR
O�key, to tw�j wyb�r. Mo�esz sobie poszuka� innej pracy.
MAGDA
Jarek, b�agam, nie r�b tego!
JAREK (odg�os odsuwanego krzes�a)
C�, do widzenia...
Odg�os otwieranych, potem zamykanych drzwi.
MAGDA (z �alem)
Czy to oszala�e�? Po co ci ta manifestacja?
JAREK
To bardzo osobista sprawa. Skoro rozdmucha�em t� ca�� histori�, to chc� j�
doko�czy�.
MAGDA (z�a)
Proponuj�, �eby� od razu zaj�� miejsce Kopernika na cokole. Cze��!
Odg�os oddalaj�cych si� krok�w.
JAREK
Magda! (kroki oddalaj� si� coraz bardziej) Nie rozumiesz?... (cicho) Ten cok�
powinien
zosta� pusty.
grudzie� 1994
38
�yj, Danielu!
Scenariusz dla dw�ch aktor�w
(1996)
Osoby:
M�ODY czyli DANIEL,
ma osiemna�cie/dziewi�tna�cie lat, niewysoki, ciemnow�osy, nerwowy. Typ
zbuntowanego,
poszukuj�cego swojego miejsca w �yciu m�odego cz�owieka, kt�ry na razie jest na
etapie
negacji � wszystko i wszystkim ma za z�e, wsz�dzie dostrzega z�o, cho� nie chce
go widzie�
w samym sobie. Inteligentny, lizn�� nieco wiedzy, otar� si� o r�ne �rodowiska.
Ma
rozwini�te poczucie w�asnej warto�ci, os�abione przez cz�st� poalkoholow�
depresj�. Pije od
kilku lat, ostatnio coraz wi�cej, ale nie jest jeszcze w pe�ni na�ogowym
alkoholikiem.
STARY czyli RYSZARD,
ok. czterdziestu pi�ciu lat. �redniego wzrostu, barczysty, mocno przypr�szony
siwizn�, o
zniszczonej i zm�czonej, czy jak kto woli � �do�wiadczonej� twarzy. Wida�, �e �z
niejednego pieca chleb jad��. Wygl�da przyzwoicie i tak samo jest ubrany,
spojrzenie ma
inteligentne, ale w jego wygl�dzie jest co�, co budzi niepok�j i ka�e nie ufa�
mu do ko�ca,
cho� by�oby przesad� powiedzie�, i� to cz�owiek �niebezpieczny� .
Klub AA. Puste, do�� ponure wn�trze. Na �cianach plakaty o tre�ci
antyalkoholowej, jakie�
zasuszone paprotki na p�ce. Metalowa popielniczka na wysokim stojaku. Na
pod�odze le�y
kilka poduszek obci�gni�tych ochronnym ciemnym materia�em. Uk�adaj� si� w
nieregularny
kr�g. Na jednej z nich siedzi M�ODY, o kilka metr�w od niego � na innej poduszce
� STARY.
M�ODY jest niespokojny, kiwa si� nerwowo, z pochylon� g�ow� i wzrokiem wbitym
martwo w
ziemi�. STARY przygl�da mu si� badawczo. Milcz� przez d�u�sz� chwil�. STARY
wyci�ga
paczk� papieros�w.
STARY
Zapalisz?
M�ODY
milczy; nie reaguje
STARY
Nie s�ysza�e�? Pyta�em czy zapalisz?
M�ODY opryskliwie
Nie pal�...
STARY
No jak chcesz... Ja sobie zakurz�...
M�ODY agresywnie
Kiedy tu nie wolno pali�.
STARY
Popielniczka stoi.
M�ODY
Pieprzy� popielniczk�. Nie s�ysza� pan... to znaczy � nie s�ysza�e�, �e jest
nowe prawo? W
takim miejscach jak to jara� nie wolno.
STARY
S�ysza�em... Ale jednak sobie zapal�. Co znaczy jeden papieros wobec gnoju
ca�ego �wiata...
(wk�ada papieros do ust, wyci�ga zapalniczk�)
M�ODY agresywnie
To tak si� m�wi � jeden papieros! Jedna �wiara, jeden joint, jeden strza�... A
potem
pi��dziesi�ty pi�ty i... Eeeeech, wyrzyga� to wszystko...
STARY (rezygnuje z zapalenia papierosa)
Widz�, �e chcesz pogada�, M�ody?
M�ODY
Na pewno nie z tob�, wujek.
STARY
No... przecie� po to si� tu w�a�nie przychodzi. �eby pogada�... Po to wymy�lono
takie
miejsca. To nie jest ani szpital, ani wariatkowo, tylko miejsce gdzie si�
spotykaj� tacy jak my.
M�ODY
milczy
STARY
Co? Nie przyznajesz si� do... (akcentuje) takich jak ja?
M�ODY
pogardliwie wzrusza ramionami
STARY (nie speszony)
Inni nie przyszli, ale my jeste�my. I dobrze...
M�ODY
milczy uparcie
STARY
Skoro tu siedzisz, to znaczy, �e chcesz pogada�. Inaczej by� nie przychodzi�.
Albo dawno ju�
by� st�d spad�.
M�ODY
Nawet je�li chc� pogada�, to na pewno nie z tob�, Starszy....
STARY
A co za r�nica � ze mn�, z kim innym? Tutaj nie ma r�nic � tak to wymy�lono.
Wiek, p�e�,
zaw�d, maj�tek... nie stanowi. W�dka zr�wnuje wszystko i wszystkich. I to w�dka
ci� tu
przyprowadzi�a.
M�ODY
Sk�d ta pewno��?
STARY
Tak � w�da. My�la�em przez moment, �e �pasz. Ale nie wygl�dasz na �puna. Zreszt�
m�wi
mi to tw�j wygl�d.
M�ODY
Czekam na koleg�.
STARY
Do�� szczeg�lne miejsce.
M�ODY
Nie tw�j pieprzony interes.
STARY
Tiaaa.... jakbym s�ysza� siebie � trzydzie�ci lat temu. Te� taki by�em. Wszystko
wiedzia�em
lepiej. Nie przysz�o ci kiedy� do g�owy, �e z takiej rozmowy mo�esz mie� jak��
korzy��?
M�ODY
A w�a�ciwie dlaczego mam z toba gada�? Jak chcesz wiedzie�, to rzyga� mi si�
chce, kiedy
patrz� na takich go�ci, jak ty. Przecie� od razu wida�, �e przechla�e� po�ow�
�ycia, ale potem
si� nawr�ci�e� i teraz wymyty, wypucowany, zabierasz si� do zbawiania innych...
STARY
Chyba jednak sobie zapal�... (wk�ada papieros do ust; wyci�ga zapalniczk�)
M�ODY drwi�co
I ta cholerna pewno�� siebie. Tak � wy zawsze wszystko wiecie lepiej! Ale skoro
jeste�cie
tacy m�drzy, to dlaczego spieprzyli�cie ten ca�y interes, co?
STARY
Zaraz, zaraz? Jaki zn�w interes?
M�ODY z pasj�
Ten biedny, ma�y, brudny kraj, kt�ry powoli zamienia si� w szambo. Ale to wam
nie
przeszkadza udawa�, �e jeste�cie demokratyczni, �e jeste�cie religijni, �e
jeste�cie za
sprawiedliwo�ci� spo�eczn� i tak dalej... Kto do tego doprowadzi�? Przecie� wy,
zgredy.
STARY
No tak... dosta�em lekcj�. Pewnie masz kaca?
M�ODY
Nie tw�j...
STARY
Wiem... pieprzony interes. Znaczy si� masz. Eeech, Stary... to znaczy, sorry �
m�ody, gdyby�
ty wiedzia�, co to naprawd� jest kac? P�ki chodzisz, rozmawiasz, w�ciekasz si� �
to to jest
tylko pierwsze ostrze�enie. Taka, wiesz, ��ta kartka od Pana Boga...
M�ODY
A ty dosta�e� czerwon�?
STARY
�eby tam... po czerwonej wylatujesz na trzy mecze... a ja... ja wylecia�em na
dwadzie�cia
lat...
M�ODY
w milczeniu wzrusza ramionami
STARY
Dwadzie�cia lat kaca, rozumiesz to?
M�ODY
Na szcz�cie nie.
STARY
Taka jest tajemnica w�dy... Je�li przekroczysz jak�� granic�, czeka ci� wyrok.
Albo dziesi��
lat pija�stwa i mogi�a, albo dwadzie�cia kaca. No i koniec te� ten sam.
M�ODY
Albo mleczko, mycie z�bk�w i luli...
STARY
Jasne � ale na kacu. Widzisz � to jest tak... kiedy pijesz ju� codziennie i
wiesz, �e jest z tob�
�le, bo wszystko zacz�o si� kr�ci� wok� w�dy, to masz przynajmniej jedn�
ambicj� �
prze�y� cho� kilka godzin dziennie na trze�wo, co� zrobi�, co� zarobi�...
M�ODY
Co ty mi Starszy kit wciskasz, sam nieraz chla�em od rana.
STARY
Do czasu... Chcesz by� menelem, kt�ry w�szy za borygo... prosz� bardzo... Ale to
jest sprawa
swoistego honoru. Ja tam bardzo d�ugo trwa�em na kacu... Jeszcze godzin�,
jeszcze dwie...
m�wi�em sobie. Wypij� dopiero wieczorem, �eby zasn��...
M�ODY ironicznie
Po zachodzie s�o�ca, jak w ameryka�skim filmie?
STARY bawi si� nie zapalonym papierosem
Co� w tym rodzaju... M�ody jeste�, to ci si� wydaje, �e jak ju� kto� pije, to
pije ca�y czas, a to
wcale nie tak. Mo�e si� zdziwisz, ale kiedy�... dawno to by�o, mia�em �on�,
dziecko...
Wszystko by�o o�key. Mieli�my fajn� paczk�, wszystko m�odzi ludzie, po
Polibudzie,
kumaci... Potrafili�my i pracowa� i balangowa�. Trzyma�em si� z Markiem, kumplem
jeszcze
ze szko�y. Razem pracowalismy, razem grali�my w nog�, no i razem pili�my.
(�mieje si�)
Nawet uderzali�my do tej samej dziewczyny i to ja wygra�em. Niez�y by�em wtedy
bajerant...
M�ODY
I mimo to zacz��e� pi�? Chocia� wszystko sz�o do przodu? To co ma zrobi� taki
go��,
kt�remu wszystko w �yciu si� pieprzy?
STARY
M�wisz o sobie?
M�ODY
Niewa�ne... Ja tam wiem jedno: jak sobie waln� �wiartk� z gwinta, to po prostu
si� od��czam.
I dobrze jest. Chocia� przez par� godzin nie musz� ogl�da� tego szamba.
(zdecydowanym
ruchem wyci�ga z wewn�trznej kieszeni kurtki zapiecz�towan� butelk� czystej
w�dki) Skoro ty
palisz, to ja si� napij�. W ko�cu co za r�nica?
STARY
Zaraz, zaraz, poczekaj chwil�... Przecie� nie pal�, widzisz? (pokazuje nie
zapalonego
papierosa) A z w�dk� to wcale nie jest takie proste, jak ci si� wydaje. Jeden
pije z rozpaczy, a
drugi z nadmiaru szcz�cia... Chcesz pos�ucha�, jak to by�o ze mn�?
M�ODY
Nawijaj, jak musisz...