5806

Szczegóły
Tytuł 5806
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

5806 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 5806 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 5806 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

5806 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Witold W. Wro�ski Autostopem przez Muminland Tyle jest dobrych anio��w, co gwiazd. I tyle przyjaznych gwiazd, co dobrych ksi��ek. Kto�, kto je wszystkie przeczyta, b�dzie u siebie w domu. Chgw Nadszed� czas kr�l�w, biada wam ubodzy Wasze r�ce zniszczy ci�ka praca Ale kiedy�, o �wicie, nadejdzie taki dzie� Gdy uczciwy cz�owiek, uczciwie zarobi U2 "Van Diemen's Land" Bywa�y tygodnie, w kt�rych spotykali�my si� codziennie. A nawet dwa razy na dob�. Najcz�ciej przy wylocie z Ziemi, rzadziej przy odlotach z Ksi�yca - wtedy zazwyczaj brakowa�o Justyfiny, kt�ra albo zostawa�a w pracy, albo na noc. Czasem w pracy na noc. Zawsze imponowa� mi jej up�r. Kiedy wi�c spotykali�my si� w jednym z tym �mierdz�cych wahad�owc�w, lot stawa� si� mniej uci��liwy, a czasem mija� tak szybko, �e nie wiedzie� kiedy, a ju� byli�my na Srebrnym Globie. Rozmawiali�my, snuli�my plany, czasem si� sprzeczali�my. My dwaj kombinowali�my, jak dobra� si� do Justyfiny. Pi�kne to by�y chwile, jak pi�kna by�a Justyfina. Rzadko, bo rzadko, ale czasem puszczali filmy, te stare r�wnie�. Po dw�ch miesi�cach okaza�o si�, �e ich zas�b jest sko�czony i co zabawniejsze zacz�to puszcza� mi�dzy sta�ym zestawem szitkom�w i rialitiszo��w. Z miejsca naszym ulubionym sta� si� "Kilof i czepek". Opowiada� histori� piel�gniarki, kt�ra... nigdy nie mogli�my zapami�ta� tego trudnego s�owa - dla naszego pokolenia ono nie istnia�o - "strajkowa�a", chyba ko�o roku 2000. Potem w budynku jakiego� ministerstwa spotka�a g�rnika, kt�ry chyba te� straj... no wiecie. Ale on by� w lepszej perspektywie, bo jemu tylko do nowego citroena zabrak�o. To nie jest jednak wa�ne. R�wnie� dlatego, �e nie wiedzieli�my, o co chodzi. On by� ranny, a ona m�oda i pi�kna. Moj� ulubion� scen� by�a ta, kiedy ona opatruj�c go po kolejnej potyczce z policjantami pyta�a: - Boli ci� Janku miensie�? A on tak jej patrzy� w oczy... Wtedy chyba pisa�o si� "patrza�"? Bezczelny Matiej - potomek Ukrai�ca i Chinki twierdzi, �e nie wie, co jest dalej, bo zawsze zasypia�. Justyfina przeciwnie, lubi�a takie romantyczne historie. Raz nawet uda�o mi si� dotkn�� jej ramienia. Nie rozumieli�my tego motywu z citroenem, ale niech tam, wielu rzeczy nie rozumieli�my. W naszych czasach tak naprawd� najbardziej op�aca�o si� by� prezesem. Zwalnianym prezesem. Albo prezesem w restrukturyzacji. Lata� taki ostatnie 6 miesi�cy do pracy - najwy�ej raz na miesi�c, a jego pensyjka to 30-krotno�� �redniej ziemskiej. A na koniec bra� odpraw� w wysoko�ci minimum 100 tys. kredytek. M�wi� wam, fajnie by� prezesem wylanym z pracy. Mo�e i mnie si� kiedy� przytrafi. Zawsze lepsze by�y te filmowe historie ni� �ycie. Tu najwi�cej mia� do powiedzenia Matiej. Z tym jednak, �e on zawsze mia� najwi�cej do powiedzenia. Pracowa� jako rzecznik prasowy koncernu "Moonstone" - fach zobowi�zuje, musia� wi�c mie� gadane. Poniewa� lubi� szpera�, zada�em sobie trud i znalaz�em. Matiejowy fach w roku tysi�c czterysta zapomnianym kt�rym nazywa�by si� trybun ludowy. Jego profesjonalizm nie podlega� dyskusji. Justyfina zaczyna�a karier� w o�rodku filmowym "Dreammoon" i by�a dumna, �e nie musia�a przechodzi� etapu moon porno tylko od razu, z marszu �e tak powiem, wesz�a do film�w akcji. A ja? Mog� chyba o sobie powiedzie�, �e jestem m�czyzn� pracuj�cym i �adna praca nie jest mi obca. By�em czy�cicielem prom�w, sprzedawc� w sex shopie, lata�em na dalekie zwiady frachtowcem "Bukwa", oprowadza�em wycieczki po grobach Pier�cienia S�awy, prowadzi�em audycje w radiu "Moonlight in Samoza", przez rok s�u�y�em w oddziale antyterrorystycznym, prowadzi�em kursy lingwistyczne dla Ziemian i nie tylko, lec�cych poza Uk�ad... D�ugo by jeszcze wymienia�. Mia�em wiele zawod�w, przede wszystkim mi�osnych. Nie o nich jednak... Kto, jak kto ale my - yntelektualna elyta naszego wieku - zdawali�my sobie spraw�, �e w naszym codziennym wahad�owcu nie znale�li�my si� przez przypadek. To by� czas, kiedy wszyscy przedsi�biorczy ludzie lecieli na Ksi�yc, by tam robi� interesy i fors�. Albo ciemne interesy, czyli jeszcze wi�ksz� fors�. Czasem �a�owali�my, �e nie nale�ymy do gangu Ciemnej Strony Ksi�yca. Tam dopiero si� robi�o fors�. Gigantyczn�! �le to wr�y�o stare�kiej UE, bo wszyscy m�odzi, pracowici i zdolni pierzchali na satelit�, by tam szuka� szcz�cia. Niekt�rzy znajdowali. Wy��cznie USA i Japonia twardo sta�y na swoich zapasach i twierdzi�y, �e Matka Ziemia nie jest do szcz�tu wypalona. C�, niebawem czas poka�e. Same loty ju� dawno przesta�y by� jak�kolwiek atrakcj�. Zacz�li�my �artowa� z prowincjuszy, dla kt�rych by�o to prze�ycie na miar� przygody. Na d�u�sz� met� monotonia lotu by�a zab�jcza. Promy kursuj�ce na Ksi�yc mia�y i t� wad�, �e zatrzymywa�y si�. Wtedy wsiada�y muminy (1) Stada mumin�w. Te, co skacz� i fruwaj� Na nasz program zapraszaj�! Zwierzyniec Podr�owanie na Ksi�yc nios�o ze sob� nie tylko spotkania przyjemne, jak przyja�� z Matiejem i Justyfin�, lecz r�wnie� znajomo�ci, o kt�rych lepiej by�oby szybko zapomnie�. Wspomnia�em ju� o przera�aj�cych Ludziach Bez Oczu i Z Otwartymi Ustami, kt�rzy wcale lud�mi nie byli, prawda? Z tego, co sobie przypominam, gdzie� w mojej opowie�ci pojawi� si� te� jaki� Gadatliwy Smutas, a je�li nie, to z pewno�ci� o nim napomkn�. Nader cz�sto jednak w pobli�u siedzia� kto�, kogo mo�na by�o si� naprawd� l�ka�. To by�y osoby, cho� chyba lepiej m�wi� o nich osobniki, kt�re wykorzystuj�c najnowsze zdobycze biotechnologii, postanowi�y swoim wygl�dem i zachowaniem naplu� w twarz ewolucji i samej naturze cz�owieczej. Mo�e nie powinienem tego zdradza�, ale to by� szalony wiek i niestety ka�dy w tym szale�stwie pod�apa� jak�� wad�. Poj�cia abstrakcyjne zacz�y nabiera� dos�ownych znacze�. Tu wybaczcie, ale musz� pomy�le� o potomnych. Nie wiem przecie�, kto, w jakich okoliczno�ciach i z jakim zasobem wiedzy si�gnie po moj� relacj�... Zatem troch� historii. Z pocz�tkiem XXII w., kiedy mo�na by�o ju� dowolnie manipulowa� genotypem i swobodnie klonowa� nawet w�asnego pradziadka, naukowy heretyk Perry Hooter zaprzeczy� teorii Darwina i przy okazji wszystkim innym. W swej zdobywaj�cej coraz wi�kszy rozg�os pracy zatytu�owanej "Pochwa�a zezwierz�cenia", kt�rej g��wn� narratork� uczyni� bogini� b�d�c� po��czeniem rozpustnicy i staroindyjskiej Kali, dowodzi� w spos�b przewrotny i pokr�tny, �e homo sapiens wcale nie pochodzi TYLKO od ma�p. Ludzie mu wierzyli. Cz�owiek wywodzi si�, wedle s��w Perry'ego od KA�DEGO gatunku zwierz�cego, a w skrajnych przypadkach ro�linnego. Obowi�zkiem zatem istoty poniek�d ludzkiej, jest dociec swej pierwotnej natury i uzewn�trzni� jej pi�kno. Swoje prawdziwe "ja". Jak zwykle najlepiej zarabia si� na g�upocie i religii. I tym razem nie zabrak�o i g�upc�w i wyznawc�w. Ludzko�� opanowa�o szale�stwo przedzier�gania si� w swoich domniemanych przodk�w. W specjalnych klinikach, za s�on� op�at� przeprowadzano wieloetapow� kuracj�, dzi�ki kt�rej ten czy �w odkrywa�, kim tak naprawd� jest czy te� by�, czy te� chcia� by�. Z w�asnej nieprzymuszonej woli stawano si� ko�mi, �winiami, dziobakami, meksyka�skimi kaktusami, psami wszelkiej ma�ci - najwi�ksze, ponadczasowe, wzi�cie mia�y jamniki i wy��y. S�owem, ca�a mena�eria. Jak si� dobrze rozejrze�, to ci�gle jeszcze s� w�r�d nas. Oczywi�cie, zmiany by�y powierzchowne, retuszowano drobnostki. Kogo obchodzi�o jakie� tam bzdurne drobnosteczkowanie. Reszt� stanowi�a si�a sugestii. Najgorsza w tym szale�stwie by�a krzywd�, jak� ludzie sami sobie wyrz�dzili. Oni pragn�li by� tym silnym s�oniem, albo smuk�oszyj� �yraf� czy d�ugonog� antylop�. Niestety, tak si� nie da�o i dlatego cierpieli, a przecie� wci�ni�to im do m�zgu, �e s� szcz�liwsi i przez to cierpieli po dwakro�, bo pod�wiadomie. To cierpienie niejednokrotnie malowa�o si� na ich pyskach czy mordach. Kiedy�, ca�kiem z nud�w, u�o�yli�my z Martinem taki oto okrutny dowcip o �osiach: - Wiesz dlaczego �osie maj� takie smutne pyski? - ??? - Bo kiedy to robi�, nie prze�ywaj� orgazmu! Boki zrywa� mo�na ze �miechu, nieprawda�? Ale co tam, lecimy dalej. Z pami�tnika Justyfiny Konstantacji K. Szczerze m�wi�c to si� wstydz�... Ciebie m�j drogi powierniku babskich tajemnic i siebie, �e od tak dawna nie zagl�da�am do mojego elektronicznego dziennika. Ostatnio jednak tyle si� dzieje, �e musz� to sobie jako� uporz�dkowa�, wi�c mo�e pisanie mi pomo�e. I inne sprawy u�o�� si� te�. Najwa�niejsze, �e dosta�am anga� w TVM. To sukces, ale jeszcze nie ogromny. Jest ci�ko, bo trzeba dolatywa�, ale co tam. Pracy du�o i ci�kiej. Najgorsza jest pani hauptmenago. Tata kiedy� puszcza� mi bajk� o 100 ilu�tam dalmaty�czykach. Cruella DeVille by�a zno�niejsza. Mo�e i pozna�abym kogo� ciekawego, ale oni wszyscy ju� straceni. Kariera i pieni�dze - oto co si� liczy. Nie chcia�o mi si� wierzy�, kiedy us�ysza�am, �e wszyscy faceci w naszej redakcji musz� przespa� si� z t� herod bab�. Inaczej bye bye premio, bye bye... Na szcz�cie mam nowych przyjaci�. Takich dw�ch tatu�ci�w - wariatu�ci�w. Latamy ze sob� na Ksi�yc i z powrotem te�. Traktuj� mnie zawsze nieziemsko. Jeden prze�ciga si� w uprzejmo�ciach z drugim. Czasem to a� mi troch� g�upio, ale i tak jest superancko. Czasem, �eby nie by�o nudno, robimy g�upie kawa�y. Przede wszystkim sobie, ale r�wnie� obcym. Wtedy jest jeszcze bardziej super. Aha jeden z nich, w tajemnicy przed tym drugim, nawet mi si� o�wiadczy�. Nie powiem czy by� to Matiej czy Dave Never Ever Brave. No dobrze powiem, ale niech to zostanie mi�dzy nami, to by�... - Pami�taj, kumie - powiedzia� - �e to nie ja ci� rozstrzeliwuj�. Rozstrzeliwuje ci� rewolucja. G.G. Marquez "Sto lat samotno�ci" - Panie! Jeste� wszak pan cz�owiek mundurowy, czyli powa�ny. W dodatku pod broni�. We� pan zatem tego gnata i zastrzel go, jak sukinsyn p�aci� nie chce! To m�j ulubiony tekst, kiedy dochodzi�o do spor�w kontrol kontra agresywny pasa�er. Nigdy si� nie przyzna�em, cho� wielokrotnie pytano, czy sk�d� go wzi��em czy sam wymy�li�em. Kt�rego� dnia jednak, jako� si� nie spostrzegli�my, �e obs�uguje nas ca�kiem inna za�oga - same ros�e faceciory o zaci�tych g�bach. Owo nieopatrznie wypowiedziane zdanie sta�o si� pocz�tkiem czego�, czego zawsze si� obawiali�my, a bardzo w g��bi ducha chcieli�my prze�y�. Kontrol rzeczywi�cie wyj�� laspistol i przy�o�y� do skroni najbli�szego pasa�era. Po czym wypali�: - To jest, kurwa, napad! A wy wszyscy jeste�cie, do kurwy n�dzy, od tej pory zak�adnikami!! Je�li do tej pory nigdy nie byli�cie ofiarami takiej napa�ci, polecam obejrzenie kt�rego� z tych starych film�w sensacyjnych. Akcja na naszym promie potoczy�a si� dok�adnie wed�ug tego schematu. Pewnie terrory�ci, kt�rzy tymczasem zd��yli za�o�y� pocieszne maski, po�czochy i zwyk�e kominiarki, te� je ogl�dali. Kilku bysi�w wpad�o do modu�u pilot�w, jeden taki dzieciak, �e ech... Da� ja bym mu wojn� i terroryzm. Po ojcowsku i pasem bym da�. Dobieg�y nas krzyki i strza�y. Promem szarpn�o i zatrzyma� si� na dobre. Chocia� w tym wypadku to chyba raczej na z�e. Po dw�ch drab�w stan�o przy ka�dym z przej�� do innych przedzia��w. Tak pewnie post�pili i w innych. Nie mieli�my za wiele do powiedzenia. Profesjonalna robota w wykonaniu amator�w. �rodkiem naszego modu�u maszerowa� - rozpoznali�my go od razu - Mister Mister! G�upawy kole�, kt�ry pr�bowa� poderwa� Justyfin� kilka dni temu. Bezczelny nawet nie zas�oni� twarzy. W �apsku trzyma� ma�y pistolet, idealny do walki w pomieszczeniach. Chodzi� tak w k�ko i kl�� pod nosem. Wyra�nie kogo� b�d� czego� szuka�. - Ty - luf� wskaza� na Martina, kt�ry zblad�, a potem zacz�� czerwienie�. Byle nie dosta� tego swojego napadu... - Gdzie ona jest?! - Zapyta� Mister wskazuj�c na puste miejsc obok. I wszystko sta�o si� bardziej ni� jasne. Mister Mister szuka� Justyfiny! - Wysz�a do... - Martin nie sko�czy�, bo do Mistera podszed� jeden z jego ludzi i zagdaka� co� w moonspechu. Ten odpowiedzia� ostro i wrzaskliwie. Bez przerwy nerwowo macha� broni�. Potem si� uspokoi� i zacz�� m�wi� ju� do wszystkich: - Jeste�cie zak�adnikami FWWK (2) KSIʯYCOLACJA. Zostaniecie tutaj tak d�ugo, a� zostan� spe�nione nasze ��dania. Za ka�d� godzin� zw�oki b�dziemy zabija� jednego z was. Zaczniemy teraz, od kobiet i dzieci. Sko�czymy na starcach i mutantach. Macie si� s�ucha�, albo b�dziemy hurtem wyrzuca� za burt�. Statek jest ca�kowicie pod nasz� kontrol�. Nie macie �adnych szans. Wasze si�y policyjne r�wnie�. Komu si� nie podoba mo�e wysi���. Za korzystanie z telefonu czy innej formy ��czno�ci wysiadka w trybie przy�pieszonym... Ten drugi, w psiej masce, chyba adiutant, zn�w co� mu podszepn��. - �eby by�o wszystko jasne dla was, dla waszego rz�du i policji tr�jk� wyrzucamy ju� teraz. Nie ma lito�ci dla ziemskich go�ci!!! - Wrzasn�� na koniec, a pozostali zawt�rowali ochoczo potrz�saj�c laserowymi armatami. Ot, durne �o�nierzyki kosmosu. Pasa�erowie westchn�li, zbledli i struchleli, jakby si� chcieli schowa� w sobie. Mister wskaza� na tr�jk�, rozleg� si� p�acz i kto� dosta� kolb� w g�ow�. Przesz�o mi przez g�ow�: Wnet go na stracenie wiod�... Skaza�c�w natychmiast wyprowadzono. Potem rozleg� si� pojedynczy strza�. Kto� pewnie pr�bowa� uciec albo zbyt kurczowo trzyma� si� �luzy. Nie �ebym by� przes�dny, ale na burcie dzisiejszego sk�ad widzia�em taki napis: �YJ B�YSKAWICZNIE KOCHAJ A� DO B�LU UMRZYJ, KIEDY ZECHCESZ. Sytuacja by�a powa�na, a u�ywaj�c cytatu z jednego z film�w napi�ta jak baranie wory. Bo Justyfina w tym czasie bra�a swoj� rytualn� k�piel. Tak, ty tego nie zrozumiesz, lecz wiedz �e jestem swoim w�asnym wrogiem Y. Malmsteen "I'm Own Enemy" Jak wspomnia�em, ludzie naszego wieku mieli rozmaite pomys�y. I jak ludzie ka�dego wieku nie wolni byli od wad. Kiedy jedni szukali swego ego, pochodzenia, przeznaczenia, korzeni czy czego tam w formach zwierz�cych b�d� ro�linnych, inni starali si� nadrabia� to, czego natura im posk�pi�a. Innymi s�owy doskonali� si�, by lepiej przeciwstawi� si� losowi i sprosta� wyzwaniom szalonych przecie� czas�w. Zaczn� mo�e od siebie. Nie pami�tam czy wspomnia�em - nazywam si� Dave DeBrave, a urodzi�em w rodzinie szlacheckiej z dziada pradziada, w ma�ej wiosce Dolna Creda. Z czego nic, ale kompletnie nic nie wynika, rozumiecie chyba, jaka beznadzieja. Za pierwsze zarobione pieni�dze - pracowa�em przy wypasie elektronicznych owiec (3) na farmie ojca chrzestnego - jak i za prawie ka�de nast�pne kupowa�em sobie wszczepy przy�pieszaj�ce my�lenie i ulepszaj�ce zapami�tywanie. Z wiekiem trzeba si� ub�yskotliwia�. By�em przekonany, �e tylko tym sposobem do czego� dojd�. Aha - gdybym sam siebie mia� okre�la�, jak na le�ance u psychoanalityka powiedzia�bym, �e mam psie serce i przywi�zuj� si� dozgonnie, ale dusza we mnie kocia i lepiej z moim indywidualizmem nie zadziera�. I doszed�em do wniosku, �e to wszystko jest funta k�ak�w niewarte (4). Z natur� czyli r�wnie� ze swoim organizmem trzeba �y� w zgodzie, a nie szprycowa� si� czym popadnie. Najprzykrzejszym i najwidoczniejszym efektem ubocznym by�o dramatyczne rozwijanie si� mojego j�zyka. C� mog� rzec - obrzydliwo��. Nagle wypada mi z ust j�zor. Czerwony, zar�owiony, gdzieniegdzie bia�y. Bryzga �lina, jak nie umy�em z�b�w, to oddech nie�wie�y na ca�y modu�. Oczy wychodz� mi wtedy na wierzch, a ja p�on� ze wstydu. Okrutnik Matiej za ka�dym razem przypomina mi, �e widzia� pewne og�oszenie. Szukano Ludzi - Kamelon�w do ekologicznego od�owu owad�w. Moja wada niewiele mia�a wsp�lnego z elokwencj�. Z czasem nauczy�em si� nad ni� panowa�, cho� niejednokrotnie j�zyk wyrywa� mi si� spod kontroli. Je�li nie potraficie sobie tego wyobrazi�, poszukajcie prosz� koncert�w zespo�u KISS (5). Ich wokalista z upodobaniem wywala� j�zor imponuj�cych rozmiar�w. Wyd�u�cie go o jakie� 95 cm i ju� wiecie, jak bardzo niekorzystne wra�enie czasem robi�em. Jedyn� osob�, kt�ra z tego nie szydzi�a by�a oczywi�cie Justyfina. Na gwiazdk�, w drugim roku naszego wsp�lnego latania kupi�a specjaln� maszynk� do zwijania j�zyka. Zuch dziewczyna, co? Matiej zawsze ze mnie szydzi� na maxa, wi�c teraz o nim. A co mi tam. On, ten twardziel z kosmosu nigdy nie przyzna� si� sk�d wzi�a si� jego u�omno��. Nie da si� jednak ukry�, �e by�a podejrzana i przera�aj�ca. �eby nie powiedzie� wprost - potworna. Bez �adnego ostrze�enia Matiej puch�. Jego g�owa i twarz robi�y si� czerwone, �y�y na m�zgoczaszce i szyi nabrzmiewa�y i pulsowa�y. Cia�o robi�o si� coraz wi�ksze i wi�ksze. W dodatku coraz okr�glejsze. Ubranie puszcza�o w szwach - normalna rzecz. I dlatego Matiej zazwyczaj chodzi� w strojach o kilka numer�w za du�ych. Nie by�o jednak obaw, �e nasz przyjaciel p�knie. Szcz�liwie w krytycznym momencie nast�powa�o charakterystyczne "puff" i Matiej powraca� do rozmiar�w, w jakich lubili�my go najbardziej. Poniewa� sam nie wyja�ni� nam, sk�d to si� w nim bra�o, ustalili�my, �e to jego droga do doskonalenia si�. Wiadomo - najdoskonalsza wszak jest i b�dzie kula. Z nadobn� Justyfin� te� nie by�o wi�kszego problemu. Pod warunkiem jednak, �e pami�ta�o si� o kilku istotnych zasadach. Po pierwsze trzeba by�o dokarmia� j� od czasu do czasu czym� s�odkim - z braku s�odyczy materialnych sprawdza�y si� te� s�odkie s��wka. Byle nie w nadmiarze czyli ha! ha! nie przesoli�. Nasza Walkiria bezlito�nie t�pi�a ka�dego sweettalkera, bezb��dnie wyczuwaj�c, kiedy s�owa s� szczere, a kiedy nie. Drug� i nadrz�dn� zasad� by�a k�piel w czasie lotu. By�a to k�piel ch�odz�ca. W awanturniczej m�odo�ci Justyfina przekombinowa�a ze swoimi zasobami energii i teraz mia�a problemy. A je�li si� nie sch�odzi�a, mog�a mie� powa�ne k�opoty. Najcz�stszym ich objawem by�o puszczanie dymu uszami oraz zemdlenia. To nie by�o fajne, bo trzeba by�o natychmiast zdejmowa� kaptur chroni�cy �liczn� twarzyczk� i m�dr� g��wk�, by przyst�pi� do cucenia. Kaptur �udz�co podobny do prawdziwego oblicza Justyfiny zdejmowa�o si� po rozpi�ciu archaicznego zamka b�yskawicznego, sprytnie ukrytego z ty�u zgrabnej szyi. Oczywi�cie zmy�lne dziewcz� uczyni�o z tego bro� przeciwko natr�tom. S�dz�c po pokazowym popisie efekt by� piorunuj�cy. Skoro wi�c byli�my u�omni, byli�my zatem lud�mi i ludzkie mieli�my uczucia i odruchy. Miewali�my te� i nieziemsko zwariowane pomys�y. Z pami�tnika Justyfiny Konstantacji K. Najgorsze, �e wydarzenie goni wydarzenie, w takim szalonym tempie. Jest ich tyle, �e nie mam ani si�, ani czasu na pisanie. Ale dzi� wyj�tkowo wracam sama, ostatnim wahad�owcem, wi�c pisz� chocia� oczy mi si� zamykaj�. O nie, nie wiem co za idiota pu�ci� film porno! Id� go ochrzani�. Co oni sobie my�l�! Nie rozumiej�, �e dziewczyny nie chc� ogl�da� takich podle samczych k�amstw. No tak, w�a�ciwie mog�em si� tego spodziewa�. Ca�a za�oga pijana, a ten dure� drugi pilot �piewa, jak jeszcze jeden tenor nieprzyj�ty do s�ynnej tr�jki. Ech m�czy�ni... Szkoda, �e nie ma Dave Niegdy� Brave. Ostatnio bardzo posmutnia�, to pewnie przez t�... Albo Matiej, on by si� przyda�. Ta ostatnia historia, o tym jak wygra� show "Jak przesta� by� ssakiem" to dopiero by�a kupa �miechu! Wiesz co dzienniczku, nie wstydzi�am si� im powiedzie� o swojej energetycznej wadzie. A oni opowiedzieli mi o swoich. R�wne z nich ch�opaki, chocia� czasem troch� powalone. Kt�rego� dnia na przyk�ad Dave Niewiele Brave zaproponowa�, by�my przynie�li swoje zdj�cia i powiesili nad miejscami, kt�re zwykle zajmujemy. I w ten spos�b nikt nam ju� ich nie zajmie. Dobrze, �e wyjedzie po mnie m�j Paul Di'Anno. Co ja bym bez niego zrobi�a. Musz� jeszcze pami�ta�, �eby koniecznie wzi�� prysznic. Nigdy nie wiesz, co ci� czeka za nast�pnym zakr�tem Kierowca wahad�owca, czyli kosmicznego tramwaju (6). Kt�rego� razu Matiej ledwo wsiad�, rozpar� si� jak panisko w fotelu i zamiast ponarzeka� jak zwykle jak to ma do�� latania, swojej roboty i w og�le, u�miecha� si� chytrze. Wytrzyma� ledwie do pierwszego hologramu stacji MIR, maj�cego niby to uprzyjemni� nam monotoni� kosmicznego krajobrazu. Wyj�� z torby trzy dziecinne z pozoru przedmioty: ��wia, s�onia i konia. Szczerzy� si� przy tym, jakby kto� go w mleku kokosowym wyk�pa�. Przygl�dali�my si� zdumieni, bo nie pojmowali�my kompletnie nic. - Patrzcie - powiedzia�, kiedy ju� nasyci� si� widokiem naszym g�upich min. - Jak po��czy� ze sob� te trzy figurki... - tu wykona� kilka zr�cznych ruch�w - ...to powstanie co� takiego. Nowa jako��, co? Nie wiem co to by�o, ale by�o fajowskie. Po prostu lu�na guma. Najbardziej ze wszystkiego, co znam przypomina�o tybeta�sk� mandal�. - Przecie� to by�y przed chwil� figurki trzech zwierzak�w... - Powiedzia�a zachwycona Justyfina. - W�a�nie... Na tym ca�y witz polega. Macie wi�c po jednym. - I po magicznym roz��czeniu, da� nam po jednym zwierzaku w poprzedniej wersji. - Och, dzi�kuj�... Przyznaj si� sk�d to wzi��e�? - I powiedz, co to jest? A poza tym jak nam dasz, to nie b�dzie ju� ca�o�ci... B�ogi u�miech rozla� si� po przystojnej Matiejowej twarzy. - Kupi�em na przydworcowym targu. Jaka� obca technologia, pewnie przemycona tranzytem na Ziemi�. Ale jeszcze nie wiecie co jest w tym najzabawniejsze. Elementy sk�adowe s� zawsze takie same - na wszelki wypadek przyjrza�em si� uwa�nie swojemu ��wiowi - a ca�o�� wychodzi zawsze inna dla innego w�a�ciciela. Powaga. Przynie�cie jutro swoje kawa�ki - ca�o�� zabierze Justyfina i potrzyma kilka dni. Kiwn�a ochoczo kszta�tn� g�ow�. - B�dziesz musia�a je trzyma� w miar� blisko siebie i sama zobaczysz... W pewnym momencie ca�o�� b�dzie zupe�nie inna. Po tobie uk�adank� we�mie DeBrave... - Dlaczego nie mog� wzi�� jej dzi�? - Zapyta�a Justyfina i by�o jasne, �e sprawa jest przegrana. Do ko�ca lotu gadali�my ju� tylko o tym, co przyni�s� Matiej i pewnie dlatego lot up�yn�� nam tak szybko. Nie ma co, ci obcy to maj� �by, jak nie przymierzaj�c konie. Wszystko si� sprawdzi�o i przyzwyczaili�my si�, �e zawsze towarzysz� nam nasze maskotki. Przy ich pomocy testowali�my te� inteligencj� i poczucie humoru nowych cz�onk�w naszego klubu: Martina Edena - biedaka chorego na pl�sawic�, oraz Petera Yanooza, kt�ry nie wiedzie� czemu zawsze wozi� ze sob� klatk� pe�n� Ble�wok�w (7). Martin pracowa� dla Trzech �wiat�w i jednego Ma�ego Ksi�yca, Yanooz dla FullMoonResetoom. Ble�woki robi�y zamieszanie. No i oni wszyscy nie latali codziennie. Z Matiejow� mandal� wi��� si� jeszcze dwie historie. Jedna teraz, druga p�niej. Im wi�cej czytasz, Tym jeste� g�upszy Mao Tse Tung (8) Justyfina wzi�a kiedy� nasze zwierzaki i odda�a po chwili m�wi�c, �e jej Morgan - tak nazwa�a swego konia - przekaza� jej bombowy pomys�. Naszym zdaniem pomys� by� troch� potegowany, ale niech tam. Pani redaktor TVM wymy�li�a mianowicie, �e owszem mamy zabra� swoje zwierzaki, ale i strzec jak oka w g�owie. A potem mamy odda� swoim dzieciom i opowiedzie� jak to ich starzy si� po�wi�cali dla ich dobrobytu i tak dalej - dla nich to b�dzie dos�ownie historia! - i one, znaczy nasze potomstwo, ma si� nawzajem odnale�� i zaprzyja�ni�. A potem przekaza� maskotki swoim dzieciom... Co� takiego mog�a wymy�li� wy��cznie kobieta. A co� tak fantastycznie zwariowanego tylko Justyfina. Niech jej b�dzie na zdrowie! W sumie to przecie� mia�a �eb jak nie przymierzaj�c ko�. Mog� sobie ja i tak z niej serdecznie zakpi�. Przecie� nigdy tego nie przeczyta. Ci, co nie czytaj�, wiedz� tylko tyle, Ile im powiedz� inni Chgw Od czasu do czasu, co przysi�gam nie by�o najprzyjemniejsze, LTM fundowa�o nam dodatkowe atrakcje. Raz by�o to nie daj�ce si� wy��czy� ogrzewanie - ludzie o s�abych nerwach np. zaledwie ze stop�w glinku tytanu, topili si� wtedy jak wosk. Od razu by�o wida�, kto jest gorszej kategorii, kto oszcz�dza na sobie i kto kariery na Ksi�ycu nie zrobi. Kiepski to by� widok takiego rozpuszczaj�cego si� znienacka cz�owieka, ale c� takie czasy. I na szcz�cie szybko ich zabierali. Dok�d? Nie mnie pytajcie. Flota LunaTick Moon obs�uguj�ca nasz� tras� sk�ada�a si� z bardzo ju� wys�u�onych wahad�owc�w. Nie by�o tu miejsca na dostatecznie silne os�ony przeciwmeteorytowe. Nie by�y zreszt� a� tak potrzebne, gdy� naprawd� du�e kawa�ki materii niszczy� S�oneczny Patrol. Na wszelki jednak wypadek wi�kszo�� z pasa�er�w przechodzi�a rutynowe szkolenie w ramach BHPiP (9). Na tych kursach nauczono nas, jak pos�ugiwa� si� kombinezonem. "A zatem" - pisano w instrukcji - "w przypadku zagro�enia nale�y bezzw�ocznie zastosowa� si� do instrukcji podawanych g�osem kapitana wahad�owca lub niniejszej". Potem nast�powa�a nudnawa wyliczanka, jakich to zagro�e� mo�emy si� spodziewa�. W wi�kszo�ci nas jednak nie dotyczy�y, bo i kt�by chcia� porywa� takiego gruchota? Opr�cz najwa�niejszego - dziury w pow�oce lub otwartego okna. Wbrew pozorom to ostatnie zdarza�o si� nader cz�sto ludzie nie wytrzymywali gor�ca. "W przypadku zlokalizowania otworu" - ponownie ten przem�drza�y instrukta� - "nale�y bezzw�ocznie przyst�pi� do czynno�ci zwi�zanych z zatykaniem. Zatykanie nale�y uskuteczni� za pomoc� skafandra. Je�li jeden nie wystarczy mo�na u�y� dw�ch, a w ostateczno�ci trzech. W tym samym czasie inny pasa�er jest zobowi�zany do ustnego poinformowania cz�onk�w za�ogi o zaistnia�ym otworze". Cytuj� dos�ownie, wi�c lepiej si� nie �mia�. Owe zaistnia�e otwory przydarza�y si� tak rzadko, �e stawa�y si� atrakcyjnym urozmaiceniem podczas podr�y. W szczeliny w pow�oce statku najch�tniej wk�ada�a sw�j skafander Justyfina. �adna z instrukcji nie wspomina�a, �e na powierzchni wahad�owc�w osiada ksi�ycowy py�, maj�cy swoje �r�d�o w coraz bardziej zanieczyszczonej przestrzeni oko�o lunarnej. Py� ten, sam w sobie do�� szpetny i pod�y ch�tnie osiada� na Justyfinowym skafandrze tworz�c fantastycznie unikalne wzory. W ten kosmiczny spos�b Justyfina, za spraw� niepowtarzalnego wzoru na stroju, stawa�a si� jeszcze pi�kniejsza. Zawsze cenili�my jej u�miech, bo dzi�ki niemu i my stawali�my si� odrobin� szcz�liwsi, a mo�e nawet troch� lepsi. Z pami�tnika Justyfiny Konstantacji K. Wczoraj Dave Poniek�d Brave, kt�ry potrafi cytowa� ksi��ki z pami�ci - wcale nie komputerowej, powiedzia� jak wysiedli�my na LunaCenter: "No, to najprzyjemniejsze chwile dnia za nami. Chyba, �e zobaczymy si� wieczorem". On to ma gadane, ale i racj�. Potem ju� tylko praca, praca i zachrzan w pracy. A wahad�owcu tyle si� nieraz dzieje. Matiej przyni�s� fajowskie zwierzaki, potem przegra� zak�ad z Davem Czasem Bravem. Gdyby wiedzia�, jak wrednie go podpu�cili�my! I musia� maszerowa� w damskich podwi�zkach przez ca�y modu�. Poznali�my nowych ca�kiem fajowskich kolesi - jeden wozi ca�y czas ze sob� Ble�woki i nie chce powiedzie� po co. Wczoraj te� dosiad� si� taki jeden i zacz�� nieprzystojnie przystawia�. Taki prymityw - z miejsca przezwali�my go Mister Mister, taki by� pewien siebie. Za�atwi�am go puszczaj�c przy jakim� wyj�tkowo sm�tnym tek�cie sporo dymu i zacz�am �ci�ga� energokaptur. Zmy� si� jak niepyszny. Gdzie� mu tam do moich d�entelmen�w. Wczoraj na przyk�ad pods�ucha�am jak rozmawiali ze sob�. My�leli, �e �pi�. Sp�jrz na t� figur� �asicy... I wiesz co, ona mi imponuje, te loty s� m�cz�ce, a nasza Justyfinka zawsze taka promienna. Taaaaaak, po prostu dziewcz� nadobne. A jaka� gibko�� i zdecydowanie! A jaka uroda i powab! Tak sobie gadali, jak to ch�opaki maj� w zwyczaju, ale to by�o mi�e. Dobrze, �e Paul nie s�ysza�. Jak si� obudzi�am, posz�am od razu pod prysznic. Musia�am si� wy�mia�. Taktyka ta by�a skuteczna. Nie tyle przez swoje okrucie�stwo, co przez straszliw� szybko��, b�yskawiczno�� reakcji Dona. M. Puzo "Ojciec Chrzestny" Mister Mister, kt�ry mia� w �yciu wiele nieszcz��, ale najpowa�niejszym by�o to, �e przywali� si� na promie nie do tej osoby, co potrzeba, gdzie� poszed�. Draby po obu stronach dawa�y do zrozumienia, �e nie mamy nawet najmniejszych szans. Pozosta�o niecierpliwie czeka�, licz�c �e Justyfina jako� si� przemknie i znajdzie obok nas. Liczyli�my te� po cichu, �e zaraz rozpocznie si� szturm jednostki specjalnej GrozJaN (10), ale z drugiej strony opiesza�o�� naszego rz�du... Generalnie robi�o si� coraz duszniej i niepewniej. Kogo rozwal� jako nast�pnego? Jaki� idiota, z pewno�ci� jeden z ksi�ycoizolacjoniast�w, w��czy� film. Jak na z�o�� pu�ci� ten niepoprawny politycznie serial "Czterej pancerni i pies". Kurna, jak ja nienawidzi�em tego infantylizmu, chocia� nie powiem niekt�re sceny batalistyczne nawet mi si� podoba�y. Matiej r�wnie� nie znosi� przyg�d Gustlika & Co. i chyba mia� ogromn� ochot� si� nad��. Wtedy to w�a�nie tu� obok mnie, a siedzia�em przy oknie, za�omota� deszcz meteoryt�w. Jaki� wi�kszy przebi� pow�ok�. Pr�nia zacz�a wdziera� si� do �rodka, a powietrze odwrotnie. Natychmiast uruchomi�o si� wszystko, co w takich przypadkach si� uruchamia. Na moj� nieskromn� osob� spad� obowi�zek zatkania otworu. Terrory�ci wycelowali we mnie, a jeden warkn��: - Zatkaj to! Nie musia� mnie poucza�. Wetkn��em w dziur� zad skafandra, ale pech chcia�, �e obok zrobi�a si� druga. Nie wi�ksza od d�oni. Chyba w�osy stan�y mi d�ba, a serce skoczy�o jakim� szalonym saltem w kierunku gard�a, poniewa� dziur� zrobi�... Nie, nie kosmiczny kamyk. Znacznie gorzej. To by� Morgan. Na chi�skiego boga - Morgan Justyfiny! Krew we mnie zawrza�a. Schowa�em zabawk� i po�piesznie zabezpieczy�em r�kawem drugi otw�r. Wzi��em kilka g��bokich oddech�w, pr�nia potrafi dokuczy�. Serce t�uk�o si� o �ebra jak dziki tygrys w klatce. Chyba nikt nie zauwa�y�... Usiad�em najspokojniej jak potrafi�em. Wzi��em kolejny, tym razem bardzo g��boki oddech. Pokaza�em Matiejowi, co schowa�em w d�oni. Tylko spojrza� mi oczy. Niezbyt g��boko, a przecie� zrozumia� od razu. Podni�s� r�k� niczym najlepszy z uczni�w. - Czego!? - Niegrzecznie zapyta� terrorysta w masce rodem z tanich horror�w. - Musz� do kibla - odpowiedzia� uprzejmie Matiej i nad�� si� troch�. Ludzie z Ksi�yca popatrzyli po sobie i pokiwali g�owami. - Wstawaj, r�ce przy sobie, id� powoli w tamt� stron�. Jeden ruch, kt�ry nam si� nie spodoba i podzi�kujesz za uwag�. Dostosowa� si� do polece�. Kiedy pokona� po�ow� drogi, zapad�em si� pod fotel i zacz��em si� czo�ga� w przeciwnym kierunku. Nasz plany by� prosty jak lufa czo�gu 102. Podchodz�c do go�cia z po�czoch� na twarzy, Matiej bez ostrze�enia hukn�� go z ca�ej si�y swoj� �ys� czaszk�. B�yskawicznie ukl�k� i pierwszy strza� z naprzeciwka trafi� koleg� terroryst�. Matiej w tym samym momencie zaprawi� drugiego w krocze i run�� jak d�ugi. Drugi strza� dobi� trafionego poprzednim. Kolejnych strza��w nie by�o. Sprawi�em si� z moj� dw�jk� jeszcze szybciej ni� Matiej. Byli wszak ca�kiem zaskoczeni. Kto� im po prostu nagle wyskoczy� spod foteli. W module odbywa� si� festiwal krzyk�w i pisk�w, wrzask�w i histerii. Reszta wsp�pasa�er�w tak w�a�nie odreagowywa�a nadmierny stres. Jako taki spok�j zachowali tylko cz�owiek, kt�ry chyba bardzo chcia� by� kaktusem, Martin Eden oraz Peter. Za to Yanoozowe Ble�woki robi�y harmider godny stada przekupek. Stra�nicy z pozosta�ych przedzia��w jeszcze nie zorientowali si�, �e ich koledzy mieli k�opoty. Zyskali�my chwil� dla siebie. - Kto s�u�y� w wojsku? - zapyta�em. Trzech m�czyzn unios�o g�owy. We�miecie bro� i nie wpuszczajcie tu nikogo. - Zaraz wracamy - rzuci� na odchodnym Matiej, u�miechaj�c si� w spos�b, kt�ry nie wr�y� niczego dobrego naszym wrogom. Bo mi�o�� nie b�dzie mi�o�ci� Je�li jest zmienna mog�c mie� odmiany I sk�onna odej�� za cudz� sk�onno�ci� Szekspir "Sonety" No c�, musz� si� wam do czego� przyzna� - mia�em Justyfin� wy��cznie dla siebie. Nie by�o to jaka� kr�tka chwila, lecz blisko trzy miesi�ce. Jako� wszyscy poszli na urlopy czy inne chorobowe, wi�c latali�my dzie� w dzie� tylko we dw�jk�. Pozna�em j� wtedy bli�ej i to by�o bardzo fajne. I inspiruj�ce nawet te�. Po pierwsze, uwielbia�a filmy kung-fu i karate. Jej ulubionym by�, zaraz, zaraz taki d�ugi, skomplikowany tytu�... "Przypalony Tygrys, Skwiercz�cy Smok"? Chyba. Po drugie, �al mi jej by�o. Zw�aszcza tego zamkni�cia w �cianach wahad�owca. W jej g�owie by� taniec, a na to miejsca na promie nie by�o. Szkoda, taki talent... Justyfina miewa�a zadziwiaj�ce pomys�y dotycz�ce wsiadania do wahad�owca. Najcz�ciej jednak robi�a to w ostatniej chwili. O, jak�e to banalnie brzmi - mam na my�li NAPRAWD� ostatni� chwil�. Tak�, w kt�rej wiesz, �e tw�j �rodek transportu w�a�nie odje�d�a, a ty mo�esz co najwy�ej stukn�� g�ow� w drzwi i to go specjalnie nie zaboli. Justyfinie w takich chwilach sz�o naj�atwiej. Wpada�a na platform� tu� przed odpaleniem silnik�w, czyli po gwizdku ostrzegawczym, to archaizm jeszcze z czas�w kolei i zawsze �miali�my si�, �e nasz wahad�owiec jest na gwizdek. Widzia�em jak w pe�nym p�dzie pojawia� si� bia�y plecak, z�ota kita, migni�cie, skok... Nie chc� my�le�, co by by�o, gdyby jaka� lito�ciwa r�ka zwykle nie uchyla�a w�azu... i ju�. Dla kogo� nie lataj�cego tak cz�sto wygl�da�o to na dramat, albo przynajmniej wyczyn. Po paru chwilach rozpromieniona i lekko zdyszana Justyfina przypina�a si� pasami w fotelu, kt�ry dla niej zajmowa�em. Zawsze w takich chwilach m�wi�a: - Dzi� ju� my�la�am, �e nie zd���. - Jak zwykle przez mam�? - kr�ci�em z niedowierzaniem g�ow� i �miali�my si� serdecznie zanim Justyfina zd��y�a powiedzie� sakramentalne "A �eby� wiedzia�!". Tylko raz Matiej zdecydowa� si� wygra� w tej swoistej rywalizacji. By� akurat na jakim� spotkaniu z mieszka�cami Saturna i wybieg� z konferencji do wahad�owca w pe�nym ekwipunku. Oczywi�cie nie zd��y�, postanowi� nie poddawa� si�, odpali� przeno�ny silnik, przyczepi� do w�azu i tak dolecia� do stacji prze�adunkowej im. M. Hermaszewskiego. Tam zakrzykn�� dziarsko: "dajemy nura do bajkonura!" i po prostu wsiad� przez okno. Nie zd��y� nawet zdj�� he�mofonu i kontrol wykaza�, �e nie ma wa�nego biletu. Z niego ju� by� taki kozak i za to go najbardziej cenili�my. Z pami�tnika Justyfiny Konstantacji K. Siedz� tu w kabinie pilot�w i niestety nic wi�cej nie mog� zrobi� - tylko zanotowa� to, co si� wydarzy�o. Odci�li wyj�cie, odci�li kana�y ��czno�ci. Przekl�te zbiry. Mam nadziej�, �e wkr�tce kto� tu przyjdzie. Napisz� wi�c sk�d si� tu wzi�am. To by�a niez�a akcja. Posz�am w�a�nie pod prysznic, a jak sz�am to ju� czu�am, �e co� jest nie tak. I kiedy spod prysznica wychodzi�am, to ju� si� wyja�ni�o. Statek zosta� napadni�ty. Napadni�ty i porwany. Dobrze, �e nie gwa�c�... Jeden w g�upiej masce sta� na stra�y. Jak zosta� sam, to wysz�am do niego u�miechni�ta (troch� si� ba�am) i nie do ko�ca ubrana. Patrzy� i patrzy� i patrzy�, jak kto g�upi. A ja go wtedy, jak ju� podszed� trach w krta� i jak m�wi Matiej po ptokach. Wci�gn�am go do kabiny, zabra�am ubranie i bro�. Do��czy�am do porywaczy. Jak ogl�dali�cie Indian� Jonesa to wiecie, kto mnie natchn��. I wszystko by posz�o pewnie ok., ale si� jeszcze jeden napatoczy�. I skubany strzeli� pierwszy. I nie trafi�! Z 5 metr�w - ma si� tego farta. Drugiej szansy mu nie da�am. Ja zawsze trafiam - tata mnie nauczy� strzela�. Pech jednak, �e jego strza� przebi� okno. Zatka�am je szybko, ale z torebki wyssa�o mi kilka drobiazg�w. Pal sze�� pomadk�. Gorzej, bo chyba polecia� Morgan. Biedny konik... Niech mu pr�nia lekk� b�dzie. Tego drugiego draba zamkn�am szybciutko z tym pierwszym. Do��czy�am do rebelii. Dow�dca - tu to si� troch� wystraszy�am - to by� ten sam, co si� przysiad�. Nie pozna� mnie. Co za ulga. Da� mi rozkaz, bym przesz�a do kabiny pilot�w. Id�c przez nasz przedzia� widzia�am ch�opak�w. Dave The Brave przygl�da� mi si�. Mam nadziej�, �e mnie pozna�. A jak nie, to co tam. Dopiero b�dzie niespodzianka, jak oka�e si�, kto wahad�owiec uratowa�. Najgorsze, �e oni zastrzelili wszystkich z obs�ugi. Jak m�g�by� podj�� walk�? O to, co uwa�asz za s�uszne Gdyby wszystkie twoje uczucia by�y martwe? Vai "Sex & Religion" Oczywi�cie, �e naszym jedynym celem sta�o si� odbicie Justyfiny. Los pozosta�ych pasa�er�w i tego ca�ego chrzanionego wahad�owca wisia� nam i powiewa�, �e zn�w si� odwo�am do jakiego� zapomnianego cytatu. Chocia�... Nie, jednak zale�a�o nam na czym� wi�cej. W przypadku najgorszym z mo�liwych zamierzali�my Justyfin� pom�ci�. A to oznacza�o, �e �aden z tych idiot�w od izolowania Ksi�yca nie prze�yje. Naprawd� nie wspomnia�em, �e Matiej pracowa� kiedy� jako osobista ochrona jakiego� bossa? Wybaczcie - robi� to teraz. On sam, jak wiecie by� skromny i nie rozpowiada� na lewo i prawo, �e jego szefu�cio mia� wiele niejasnych interes�w, a to oznacza�o niekonwencjonalne metody dzia�ania. A co jak co, Matiej uwielbia� �amanie wszelkich konwencji. Z prawami cz�owieka ��cznie i przede wszystkim. W przej�ciu mi�dzy przedzia�ami natkn�li�my si� na trupa cz�owieka z obs�ugi. To by� sprzedawca tijamoon i koffemoon. No c�, akurat ten typek te� nas dra�ni� swoj� fryzur� oraz wyg�rowanymi cenami. Ale �eby tak zaraz... Na "trzy!" wpadli�my do nast�pnego przedzia�u. Szybka wymiana strza��w z bohaterami o takiej bezwzgl�dnej motywacji jak my ko�czy si� tylko jednym - masakr�. Nieoczekiwanie otrzymali�my wsparcie od cz�owieka o twarzy konia. Jednym celnym kopni�ciem zako�czy� porz�dki w tym module. M�g�bym przysi�c, �e gdy nasz sojusznik kopn��, a w�a�ciwie wierzgn�� ksi�ycoizolacjonist� w twarz, zamiast stopy w sportowym bucie musia�o by� kopyto. S�dz�c po sile r�wnie�. Twarz porywacza zamieni�a si� w mask�, tym razem krwaw�. Mieli�my przewag� dop�ki dziali�my z zaskoczenia, ale teraz dodatkowo pojawi� si� powa�ny dylemat. Ten przedzia� mia� a� cztery wyj�cia. Z czego dwa by�y niestrze�one, poniewa� prowadzi�y do magazynu oraz do pomieszcze� roboczych, w tym r�wnie� do prysznic�w. Kierunek dalszych dzia�a� wydawa� si� zatem oczywisty. W�a�nie - tylko wydawa�. Instynkt antyterrorysty podpowiada� inne rozwi�zanie. W miar� mo�liwo�ci ukry� si� i cierpliwe zaczeka�. Tak w�a�nie post�pili�my, prosz�c pozosta�ych o zachowywanie si� nadal jak gdyby nigdy nic (11). W duchu prosi�em tych wszystkich mumin�w, by przestali si� na nas gapi�. Matiej wygl�da� jakby si� modli� do jednego ze swoich bog�w. Zna�em go jednak zbyt dobrze, by wiedzie� �e zachowa� czujno�� niczym harcerz na warcie. Min�� nieca�y kwadrans i luk od strony prysznicy otworzy� si�, uprzedziwszy nas uprzejmym cichym sykni�ciem. Wszed� najpierw adiutant, a potem sam Mister Mister. Za nimi szed� jeszcze jeden m�odzian udaj�cy wojownika zaprawionego w kosmicznych bojach. Matiej pierwszy otworzy� ogie�. Adiutant zgin��, nawet nie wiedz�c kiedy. Tylko pozazdro�ci�. Ten z ty�u chcia� si� schroni� z powrotem do luku, ale trafiony w czo�o nie dobieg� daleko. Mister pad� podci�ty przez jakiego� bojowo nastawionego mumina. Jaka� za�ywna starsza kobiecina gruchn�a go w g�ow� torebk�. Istna komedia. S�dz�c po efekcie musia�a tam mie� ceg��. Szef bandy okaza� si� tak dokumentnie nieprzytomny, jak jego podw�adni martwi. Skr�powali�my go, a Matiej ocuci� paroma policzkami - nie patyczkowa� si� przy tym zbytnio. A trzeba wiedzie�, �e r�si� to mia�, jakby ca�e �ycie w�giel (12) przerzuca�. - Gdzie blondyna? - Zapyta�em grzecznie, a Matiej popar� moje s�owa kontrolnym ciosem w brzuch. - Jaaaakaaa blooondy... - Wyj�cza� Mister, do niedawna pan sytuacji. - Ta, co si� k�pa�a - nie �miejcie si� prosz�. Zdawa�em sobie spraw�, �e to zabrzmia�o absurdalnie. Szybko doda�em: - Ta, do kt�rej si� tak wrednie dostawia�e�. Come Down, nie? - A Matiej na to lu go. Tym razem w pysk, �eby sobie nie my�la�. - Nieee wieeem... teee� jej szukam. - Sapn�� i wyplu� z�ba. - Wy skurwieeesynyyy. Tego by�o ju� za wiele. Latamy na tym cholernym wahad�owcu wte i wewte, niczym jacy� popieprzeni nomadzi. Cierpimy i znosimy wszystkie niedogodno�ci. Harujemy jak wo�y (13) na tym popieprzonym moonlandzie. Do tego cz�owieka jeszcze napadaj�. Ale to wszystko mo�na znie��. Bo cz�owiek, szczeg�lnie jak stara si� siebie ulepsza�, wiele znie�� mo�e. Ale �eby nam, psia ma�, nie wiadomo kto Justyfin� spod prysznica uprowadza�?! Tego by�o ju� stanowczo za wiele. I co gorsza, kompletnie nie wiedzieli�my, co robi�. Mamy dla was ju� tylko pogard� W r�kach granaty zamiast kwiat�w Hateyourself "Kill Fuck Die" �askawie oszcz�dz� wam k�opot�w i czasu i streszcz� w prostych �o�nierskich s�owach, co dzia�o si� potem. Wpadli�my w amok, albo mo�e tylko we w�ciek�o��. Rysownik komiks�w mia�by tu uproszczon� spraw�. Wiecie, du�e dynamiczne plansze, pe�ne dymu, dymk�w i napis�w: bum, trach, psssssss, �ubudu. I ca�a masa wykrzyknik�w. Na nast�pnej stronie kilka trup�w i potem od nowa. Zacz�li�my si� posuwa�, nawet si� specjalnie nie ubezpieczaj�c, w kierunku rufy - swoj� drog� nigdy nie my�la�em, �e wahad�owce s� tak d�ugie. I by�o nam kompletnie wsio rawno klasa exlusiv, second czy third. W ka�dej bez pardonu rozwalali�my terroryst�w nie pytaj�c czy maj� na to ochot� czy nie. Czasem pom�g� nam jaki� mumin, ale z regu�y byli nie mniej przera�eni od pan�w porywaczy. Kiedy� Matiej wymy�li� zabawn� historyjk� o kosmicznej mgle po�eraj�cej ludzi. Byli�my znacznie gorsi. Byli�my jak kataklizm i ka�dy, kto stan�� nam na drodze, stan�� na niej po raz ostatni. Takie �ycie. A raczej �mier�. Przy okazji wyja�ni�a si� te� pewna legenda, kt�ra kr��y�a jak bumerang w�r�d mniej do�wiadczonych abory... to jest pasa�er�w. Pono� w ka�dym rejsowym wahad�owcu mia� lecie� agent ochrony i specjalny. I okaza�o si�, �e by�, ale �e dzia�a� w pojedynk�, wola� przyj�� zasady konspiracji. Widz�c nasz� vendett� natychmiast si� przy��czy� - nie da si� ukry�, �e by� �wietnie wyszkolony i wyposa�ony - przez co nasz marsz po trupach nabra� nowej jako�ci. Ostatnie cztery modu�y przeszli�my mo�e nie jak burza, ale z pewno�ci� jak za�oga G. By� te� niezb�dny motyw tragiczny, do pe�nej transformacji brakowa�o Ksi�niczki. Ksi�ycoizolacjoni�ci byli prostakami rekrutuj�cymi si� g��wnie z niewykszta�conego ni�u spo�ecznego. Pochodzili z jakich� zapomnianych kosmicznych wiosek, zabitych kosmicznymi dechami. Przyw�dca nie musia� im wiele obiecywa�. Tylko dw�ch, g�ra trzech nale�a�o zapewne kiedy� do jakich� organizacji paramilitarnych. C� z tego - nie mieli �adnych szans. Mia�em wra�enie, �e nawet agent Mox Folder zasmakowa� w bezlitosnym zabijaniu. Enjoy the silence! Depeche Mode (14) Mieli�my ewidentnie do��. Cali zakrwawieni, umorusani, przepoceni i osmaleni mieli�my prawo by� zm�czeni. Wiedzieli�my, �e to koniec. Wyr�n�li�my wszystkich ksi�ycowych �o�dak�w. Justyfiny nie znale�li�my, ale o tym jeszcze nie mieli�my si�y rozmawia�... Mo�e p�niej... Mo�e jednak jej nie wyrzucili? Mo�e tylko porwa�a j� wirtualna ekipa naprawiaj�ca wirtualn� scenografi�? Mo�e... Na razie mieli�my do��, a jeden drugiemu nie chcia� pokaza�, �e straci� nadziej�. Usiedli�my w korytarzu, agent wyczu�, �e lepiej przysi��� z boku. Matiej wyci�gn�� swoj� kultow� piersi�w� rozmiar�w ma�ego baniaka. �ykn�li�my starej dobrej whisky (15). Nie trzeba by�o d�ugo czeka�. Zebra�o nam si� na mocno przeintelektualizowane rozmowy... - Lubisz swoj� robot�? Odpowiedzi� by�o wzruszenie ramion i jakie� niezrozumia�e mrukni�cie. Matiej rozgadywa� si� zwykle, dopiero p� godziny po starcie. - Bo wiesz, generalnie chodzi oto, �eby ta zewn�trzna pustka nie wnikn�a g��biej... Ka�dy ma swoje sposoby na d�ugotrwa�y stres, nie? - Hmmm, jak s�dz�, my�lisz, �e ta wredna pr�nia, kt�ra nas tak bezlito�nie otula mo�e si�gn�� do g�owy, m�zgu, �e tak powiem. Bo o sercu boj� si� wspomina�... - Daje to wtedy zapewne taki efekt, zbli�ony do tego, jaki osi�gaj� mistrzowie zen. - Klaskanie jedn� r�k�! - Zaci�nij z�by na ga��zi i odpowiedz na pytanie: "kim jeste�?". - Wi�c przyczyna mo�e tkwi� w naszych g�owach, ale �adn� miar� nie powinna przenikn�� do duszy. Podumali�my chwilk�, a potem jeszcze jedn�. Na szcz�cie z odr�twienia wyrwa� nas agent. Jednym trafnym stwierdzeniem przywr�ci� trze�wo�� my�li: - Czy byli�cie w module pilot�w? Jak mogli�my zapomnie�! Chyba z przem�czenia. Ruszyli�my w kierunku dziobu. Trzeba doko�czy� to, co si� zacz�o. Tylko totalna rozpierducha mog�a uspokoi� nasze sumienia. Tam przecie� pozosta�o kilku ma�o fajowskich go�ci. Jeszcze nie wiedzieli, �e �mier� ich szuka na tym statku. A my, prze�adowuj�c bro� szli�my jej naprzeciw. I wtedy, sta�a si� rzecz niepoj�ta. Ma�o powiedziane, �e niepoj�ta. Komu� najnormalniej w �wiecie odbi�o. Przez wahad�owcowe ko�cho�niki zacz�a gra� muzyka. Kto� gra� tak jak Pat Metheny tylko lepiej. Agent zd��y� tylko krzykn��, �e zna kod wej�cia i ruszyli�my biegiem. Z pami�tnika Justyfiny Konstantacji K. Ulubion� ksi��k� Matieja, kt�ry nie czyta� tyle co Dave Absolutely No Brave, ale zawsze, by�o je�li dobrze zapami�ta�am "Autostopem przez Galaktyk�". A jego ulubione powiedzonko to "Nie panikuj!". No w�a�nie Justyfina nie panikuj. Kiedy dw�ch terroryst�w gdzie� wysz�o, zn�w zablokowali drzwi. Postanowi�am dzia�a� dalej i za�atwi�am ostatniego. Do ko�ca nie wierzy�, �e wyko�czy� go kumpel. Co za naiwniaki! I oni chc� w kosmiczn� partyzantk� si� bawi�. Siedz� wi�c tutaj i ju� nic wi�cej nie mog� zrobi�. Tylko czeka�. Mam nadziej�, �e antyterrory�ci ju� uporali si� z pozosta�ymi. Ale zaraz trzeba bym im zaznaczy�, �e to ja tu jestem, a nie izolacjoni�ci. Mo�e by tak troch� muzyki... o jest p�yta "7th Song" tego przystojnego gitarzysty. Dave A Little Brave z pewno�ci� rozpozna! Dobra czekam i mo�e jeszcze co� popisz�? Najch�tniej ze wszystkiego, to zjad�abym co� s�odkiego. Ale lepiej b�dzie jak si� skoncentruj�. Mo�e spr�bowa� uruchomi� to pud�o? Ale� gruchot, kompletnie nie wiem, co s�u�y do czego. �eby tylko tamci nie wr�cili, a nawet je�li to i tak dam sobie rad�. I moje ch�opaki mi na pewno pomog�. Chcia�abym by� ju� w domu i opowiedzie� to wszystko ta... Cicho, kto� idzie... O rany! Dave DeBrave i Matiej! Ale fajowsko! Tylko jak ja im powiem, �e zgubi�am Morgana? U�o�y�em madryga� do jej czarnych jak sadza rz�s i pustych, jasnoszarych oczu, do pi�ciu niesymetrycznych pieg�w na jej zadartym nosku... M�g�bym powiedzie�, �e w�osy ma kasztanowate, wargi czerwone jak cukierek... V. Nobokov Lolita Za pulpitem pierwszego pilota siedzia�a oczywi�cie Justyfina, bo kt� by inny. Odwr�ci�a si� w nasz� stron� i u�miechn�a, jakby troch� zak�opotana. Bro� wypad�a nam z r�k. - Dobrze, �e jeste�cie. Umiecie prowadzi� tego grata? - Wskaza�a na wahad�owiec, kt�ry na symulacjach ze wzgl�du na kszta�t nazywali�my piekarnikiem. - Na moich kursach tak starego nie mia�am... Nie dziwota (16). Tak przestarza�e cholerstwo to tylko jeszcze na Ksi�yc mog�o lata�. Spojrza�em na Matieja. A Matiej spojrza� na mnie. Je�li ja mia�em tak g�upi� min� jak on, to stanowili�my w�a�nie niepowtarzalne w swoim rodzaju dwuosobowe uciele�nienie g�upoty. Tak w�a�nie, gdyby�cie nie wiedzieli, wygl�daj� ludzie kompletnie zaskoczeni. I ca�kowicie szcz�liwi. Justyfina zmarszczy�a najpierw czo�o, a potem nosek i wybuchn�a �miechem tak serdecznym, �e w ko�cu i my nim parskn�li�my. Ona zapewne �mia�a si� z nas, my z ulgi i ca�ego zamieszania. No i rzecz oczywista fina�u. Podesz�a do nas tym swoim uwodzicielsko rozko�ysanym krokiem, tak naturalnym jak wsch�d s�o�ca. Wzi�a nas pod ramiona i wci�� si� �miej�c poszli�my na swoje miejsca. S�dz�c po odg�osach, brygada antyterrorystyczna w�a�nie zaczyna�a odbija� wahad�owiec z r�k wstr�tnych izolacjonist�w. .................................................................... PRZYPISY: 1) Nie wiecie, co to mumin? Naprawd�? Wybierzcie si� raz regularnym lotem na Ksi�yc. Wahad�owce lataj� co godzin�. 2) FWWK - Front Wyzwolenia Wolnego Ksi�yca, albo co� r�wnie absurdalnego. 3) O kt�rych, jak nie od dzi� wiemy, marz� wszystkie androidy. Wi�c nie mieli�my problem�w ze zbytem 4) Ten archaiczny zwrot jak wiele innych zaczerpn��em sobie z tych starych film�w, co je ogl�dali�my podczas naszych podr�y. Wybaczcie, je�li ich nadu�ywam, ale uwa�am, �e dobrze oddaj� t� niepowtarzaln� atmosfer� codziennych podr�y wahad�owcem na Ksi�yc. 5) Zesp� hard rockowy z ko�ca XX wieku, ale da si� s�ucha�. Powinni jeszcze gdzie� mie� t� obscen�. 6) A tramwaj ten nie jest zwany po��daniem. O nie. 7) M�g�bym p�j�� na �atwizn� i napisa� za pewnym ksi�dzem, �e Ble�wok, jaki jest ka�dy widzi. A zatem, Ble�wok przypomina ma�ego, bia�ego buldoga angielskiego, tylko �e jest jeszcze brzydszy i pomarszczony. I za to pewnie go tak kochaj�. Bez przerwy dyszy, jak nie dyszy to drze si�, jak si� nie drze to... nie znam fachowego okre�lenia wydaje z siebie d�wi�ki zbli�one do "A ble! A �we!". Jednym zdaniem: potwornie milusi�ska istota. Inteligencji nie stwierdzono, albo nie umiano znale��. 8) Powa�nie. 9) Bezpiecze�stwo Higieny Podr�y i Przetrwania. 10) Grom z Jasnego Nieba. 11) Ach te starodawne zwroty... Ten wyj�tkowo uroczy nieprawda�? 12) W�giel to staro�ytny materia�, kt�ry po wrzuceniu do pieca spala� si� i natychmiast robi�o si� ciep�o i jasno. Tylko, b�agam, nie pro�cie, bym wyja�nia�, czym by� piec. Od czego� s� encyklopy. 13) W� roboczy. Takie zwierz�. Skazane na wygini�cie. 14) Mi�dzy innymi. 15) No wiecie... Whisky moja �ono... 16) Teraz dopiero upiornym archaizmem pojecha�em! 27

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!