5805
Szczegóły |
Tytuł |
5805 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5805 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5805 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5805 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
JOHN C. WRIGHT
prawo go�cinno�ci
Nie ko�cz�ca si� noc kosmicznych g��bi zionie mrokiem i pustk�. Nie ma miejsca,
gdzie mo�na by si� ukry�. Ale statki potrafi� by� niezwykle ciche, o ile tylko
poruszaj� si� wystarczaj�co powoli.
Szlachetny statek o nazwie Prokrust umia� przemieszcza� si� bezszelestnie jak
duch. Czarnego kad�uba nie oblewa� blask �adnych reflektor�w ani lamp. Z jego
g�rnej cz�ci wystawa�y ostro zako�czone panele, przypominaj�ce p�etwy rekina,
kt�rych zadanie polega�o na powolnym rozpraszaniu ciep�a odlotowego. Poszycie ze
stop�w uniemo�liwiaj�cych wykrycie przez radary i g�adkiej ceramiki mia�o
tygrysi dese� z pas�w elektronicznych sieci, dzi�ki kt�rym sygna�y o okre�lonych
cz�stotliwo�ciach prze�lizgiwa�y si� po kad�ubie bez odbicia.
Gdyby ktokolwiek zdo�a� dojrze� statek, ju� na pierwszy rzut oka zorientowa�by
si�, �e jednostka zosta�a zaprojektowana do odbywania powolnych lot�w. Nap�d
wyposa�ono w ca�y szereg zachodz�cych na siebie deflektor�w powoduj�cych
sch�adzanie strumienia wydmuchiwanych gaz�w przed ich wyrzuceniem w przestrze�.
Mroczny, nieradioaktywny nap�d, cichy jak mg�a. Niewielka ilo�� wytwarzanej
przeze� energii dawa�a ma�� si�� ci�gu. Ponadto statek nie mia� wir�wki
przeciwci��eniowej, a �adna z jego cz�ci si� nie obraca�a. Stanowi�o to wyra�ny
znak, �e za�og� statku stanowi� lekkowagowcy, o krwi i ko�ciach zwyrodnia�ych
lub �ci�lej m�wi�c zaadaptowanych do mikrograwitacji, a wi�c takich, kt�re nie
by�yby w stanie znie�� zwi�kszonego p�du.
To wszystko jednak nie stanowi�o najmniejszej przeszkody, aby Prokrust by�
szlachetnym statkiem. Okr�ty wojenne mog� by� bowiem bardzo wolne. Pr�dko�� jest
potrzebna jedynie wystrzeliwanym przez nie pociskom.
Tak wi�c niezwykle cicho i powoli Prokrust zbli�a� si� do obcej jednostki.
- Zebrali�my si� tu, szlachetni panowie, aby ustali� czy ten oto nieznany
statek, kt�ry widzimy na monitorze, jest statkiem szlachetnym czy te� nie
posiada �adnej broni. Od naszych ustale� b�dzie zale�a�o czy i w jakim zakresie
winni�my zastosowa� prawo go�cinno�ci. Z przyjemno�ci� zgodzimy si�, aby�cie
przemawiali na drugim poziomie mowy. Niniejsze zebranie mo�emy uzna� za
p�formalne, przeto dozwolone s� kr�tsze formu�y grzeczno�ciowe.
Pani Kapitan, pi�kna i przera�aj�ca niczym postacie z bajek, jakie opowiadano
ziemskim dzieciom, szybowa�a na tle studni podgl�dowej. Pomieszczenie mostka
mia�o kszta�t mrocznego cylindra, rozja�nianego jedynie mrugaj�cymi
konstelacjami �wiate�ek kontrolnych. Wziernik studni podgl�dowej l�ni� jak
ksi�yc w pe�ni.
Kapitan machn�a wachlarzem w stron� Mechanika.
- In�ynierze, ty zajmujesz si� brudn� robot� - chodzi�o jej o prace fizyczne -
co sprawia, i� maszyny nie s� ci ca�kiem obce. - U�y�a takiego zwrotu, gdy�
przyznanie, �e byle pod�ycie w rodzaju Mechanika mo�e dysponowa� "wiedz�" lub
"znawstwem" po prostu nie wchodzi�o w rachub�. - Z przyjemno�ci� wys�uchamy
twoich uwag dotycz�cych obcego statku.
Mechanikowi nie wolno by�o przekracza� wysokich prog�w kapita�skiego mostka,
mieszcz�cego si� na szczycie dziobu, poza sytuacjami, kiedy sprowadzano go tu
rozkazem, tak jak teraz. Jego d�onie zosta�y unieruchomione w nadgarstkach, gdy�
pod�yciom nie wolno by�o dotyka� �adnych przycisk�w, ga�ek ani pokr�te�.
Mechanik straszliwie ba� si� Pani Kapitan, ale jednocze�nie darzy� j� wielk�
mi�o�ci�, poniewa� by�a jedynym nad�yciem, kt�re zwraca�o si� do mechanik�w,
u�ywaj�c przys�uguj�cego im pradawnego tytu�u. Kapitan zawsze okazywa�a
nienagann� uprzejmo�� nawet niewykwalifikowanym partaczom, dryfiarzom-najmitom
czy niewolnikom.
Wydawa�o si�, �e nawet nie zauwa�y�a, jak Mechanik zahaczy� �okciem o jeden z
wielu sznur�w odci�gowych, kt�rych g�sta sie� przecina�a przestrze� ciemnego,
pod�u�nego pomieszczenia o kszta�cie walca. Niekt�rzy oficerowie i rycerze
polatuj�cy w pobli�u Pani Kapitan odwr�cili si� lub prychn�li z niesmakiem,
widz�c jak zaciska palce na tej linie. By�a to bowiem stopo-lina, kt�rej
nale�a�o si� chwyta� palcami u n�g, nie za� d�onio-lina. Ale Mechanik nie mia�
dobrze rozwini�tych ani w�a�ciwie skoordynowanych palc�w u n�g. Nie urodzi� si�
lekkowagowcem.
Sk�ra Mechanika by�a jednostajnie monochromatyczna jak u bezw�osej ma�py,
zw�aszcza w por�wnaniu ze sk�r� wasali i gwardzist�w kapitana, o cia�ach od st�p
do g��w pokrytych przepysznymi tatua�ami, przedstawiaj�cymi heraldyczne symbole
i historie przewag ka�dego z wojownik�w. Wszyscy szlachetnie urodzeni nosili
g�owy ustawione r�wnolegle do tak zwanej osi kapita�skiej (stare przys�owie
m�wi�o: "kapitan zawsze nosi g�ow� w g�rze"), podczas gdy Mechanik pochyla� si�
pod k�tem 90 stopni w kierunku zgodnym z ruchem wskaz�wek zegara, przy czym nogi
mia� sztywno wyprostowane, dzi�ki czemu stanowi� ods�oni�ty i bezbronny cel.
(Mechanik by� zmuszony przyjmowa� tak� postaw� z tych samych powod�w, dla
kt�rych pewni ludzie w czasach wszechobecnego przyspieszenia grawitacyjnego
musieli k�ania� si� nisko lub pada� na kolana; postawa taka uniemo�liwia�a
wykonanie jakiegokolwiek szybkiego ruchu gwarantuj�cego obron�, tote�
symbolizowa�a zale�no�� i podleg�o��).
Mechanik widzia� obcy statek przez studzienk� podgl�dow�. Przed oczami mia�
jednostk� o zgrabnej konstrukcji i klasycznych liniach. Najwyra�niej by� to
jaki� bardzo stary model, w kt�rego skonstruowanie w�o�ono wiele kunsztu,
jakiego pr�no szuka� w obecnych czasach. Mocna budowa umo�liwia�a statkowi
przemieszczanie si� przy znacznych przyspieszeniach. Jednostka pyszni�a si�
swoimi wyd�u�onymi, w�skimi antenami, kt�re bez zbytniego maskowania wskazywa�y
na obecno�� g�o�nego radaru o du�ym zasi�gu. Blok silnikowy znajdowa� si� daleko
na rufie, na d�ugim i wdzi�cznym wale izolacyjnym. Najwyra�niej jednostka
zosta�a zbudowana w czasach, gdy bezpiecze�stwo os�b obs�uguj�cych silnik wci��
jeszcze si� liczy�o.
Statek mia� g�adkie poszycie i eleganck� sylwetk�. (Nie tak jak Prokrust,
pomy�la� Mechanik. Ma�a szybko�� i brak ruchu wirowego Prokrusta pozwala�y na
dodawanie bardzo licznych modu��w, tworz�cych brzydkie wybrzuszenia i
niesymetryczne wypuk�o�ci).
Nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e obcy statek jest przera�liwie stary. Plamy rdzy oraz
bry�y lodu powsta�ego ze zmro�onego tlenu upstrzy�y kad�ub w miejscach, gdzie
stan techniczny uszczelnie� uleg� znacznemu pogorszeniu.
Mimo to statek wci�� wysy�a� weso�y i rze�ki kod powitalny. Figlarne zielono-
czerwone �wiate�ka wci�� si� pali�y. Detektory mikrofali wskazywa�y na
promieniowanie bij�ce od strony rufy, kt�ra nadal mog�a by� zamieszkana, chocia�
w cz�ci dziobowej panowa�y ch��d i cisza. Jakie� cyfry i piktoglify migota�y na
ma�ym ekraniku znajduj�cym si� obok g��wnego monitora, pokazuj�c dane
telemetryczne i szczeg�owe odczyty.
Mechanik przebada� odczyty dotycz�ce promienia cylindra i pr�dko�ci obrot�w.
Dokona� w my�lach odpowiednich oblicze�, po czym przem�wi�:
- Czcigodna Pani Kapitan, najni�szy pok�ad obcego statku ma przyspieszenie
od�rodkowe r�wne dok�adnie 32 stopom na sekund� do kwadratu.
Oficerowie spojrzeli sobie w oczy, wydaj�c zaskoczone sykni�cia.
Kanclerz pochyli� pi�ropusz w�os�w, jaki wyrasta� mu na g�owie i �ukach
brwiowych.
- To liczba, kt�ra od wiek�w posiada tajemne znaczenie! Niekt�re stare zakony
pustelnicze wci�� j� stosuj�. Twierdz�, �e zapewnia ona optymaln� mas� naszym
ko�ciom. By� mo�e mamy do czynienia ze statkiem religijnym.
Jeden z m�odszych rycerzy, szczup�y srokacz o nakrapianym brzuchu, z jedwabnymi
szybkoskrzyd�ami rozci�gaj�cymi si� od nadgarstk�w po kostki, odezwa� si�
tubalnym g�osem:
- Wielmo�na Pani Kapitan, to mo�e by� statek z Ziemi, zamieszkany przez
mechaniczne inteligencje... albo duchy!
Pozostali szlachetnie urodzeni rozpostarli szeroko swoje wachlarze i przys�onili
nimi oblicza. W przypadku gdy nikt nie dostrzeg� �adnego drwi�cego u�miechu, nie
by�o prawnych podstaw do wyzywania na pojedynek. M�ody rycerz m�g� by�
analfabet�, czym prawd� m�wi�c nie r�ni� si� od wi�kszo�ci m�odych rycerzy, ale
d�ugie, zab�jcze ostrza, jakie nosi� przytroczone do �ydek, cieszy�y si� ju�
zas�u�on� s�aw�.
- Obecnie bardziej interesuje nas fakt, czy obcy statek jest jednostk�
szlachetn�, ani�eli jego... hm... miejsce pochodzenia.
Kilku obecnych skwitowa�o t� wypowied� u�mieszkami. Statek z Ziemi, te� co�! Ze
wszystkich znanych i powtarzanych opowie�ci grozy wynika�o jasno, �e na Ziemi
nie zosta�a �adna istota, kt�r� mo�na by nazwa� cz�owiekiem, z wyj�tkiem tych,
kt�re maszyny trzyma�y jako domowe zwierz�tka lub okazy w zoologach i
bestiariach. My�l ziemska nigdy nie cieszy�a si� zbyt wielkim zainteresowaniem w
kosmosie.
Ponownie odezwa� si� kanclerz:
- Te wysuni�te wprz�d stela�e - wskaza� na wystaj�ce cz�ci, kt�re nie mog�y by�
niczym innym jak tylko antenami - mog� kry� bro�, wielmo�na Pani Kapitan, albo
s�u�y� do wysy�ania zab�jczych strumieni cz�steczek, o ile nap�d obcej jednostki
dysponuje wystarczaj�c� moc�, aby utrzyma� przep�yw mocy o nat�eniu
umo�liwiaj�cym niszczenie innych obiekt�w.
Kapitan spojrza�a w kierunku Mechanika.
- Bior�c pod uwag� architektur� energetyczn� tego statku, In�ynierze, jakie s�
twoje wra�enia lub przeczucia? - Oczywi�cie nie mog�a spyta� go o "refleksje"
ani "konkluzje".
Mechanik i tak by� wdzi�czny, �e nie poprosi�a go o udzielenie bezpo�redniej
odpowiedzi na wypowied� kanclerza, dzi�ki czemu nie musia� otwarcie podwa�a�
prawdziwo�ci krety�skich wywod�w szlachcica. Strumie� cz�steczek, akurat! Facet
wygadywa� te brednie, wskazuj�c na zwyk�y talerz anteny radiowej. By�o to bardzo
taktowne ze strony Pani Kapitan, niezwykle wprost uprzejme. Takt i uprzejmo��
mia�y ogromn� wag� na pok�adzie zat�oczonego statku.
Kapitan by�a hermafrodyt�. Odwieczne prawo zakazywa�o kapitanom zawierania
ma��e�stw (lub tworzenia morganatycznych nad�yciowo-pod�yciowych konkubinat�w) z
cz�onkami za��g dowodzonych przez nich jednostek. �ona Kapitana musia�a
pochodzi� spoza statku, otrzymana w podarunku, zdobyta w wyniku podboju b�d�
oddana dla scementowania jakiego� sojuszu.
Jednocze�nie nie wypada�o, aby najwy�sze z nad�y� obywa�o si� bez za�ywania
seksualnej przyjemno�ci, dlatego te� cia�o Pani Kapitan zosta�o zmodyfikowane w
taki spos�b, aby sama mog�a dostarcza� sobie cielesnych rozkoszy.
Mia�a przepi�kne piersi - na mocy prawa wi�ksze od piersi jakiejkolwiek innej
kobiety na pok�adzie - specjalny rodzaj melaniny za� jej sk�rze nadawa� barw�
kr�lewskiej purpury, co chroni�o j� przed niekt�rymi niebezpiecznymi rodzajami
promieniowania. R�wnoleg�e rz�dki kom�rek sk�ry u do�u brzucha i na plecach
uk�ada�y si� w przecudne ornamenty po�yskuj�ce jak macica per�owa. Jej smuk�e
nogi by�y zako�czone drug� par� d�oni o niezwykle d�ugich paznokciach dla
pokazania, �e obca jej jest wszelka fizyczna praca. Do nadgarstk�w i �ydek mia�a
przytwierdzone pochwy, w kt�rych kry�y si� wysadzane klejnotami no�e i nie
ulega�o w�tpliwo�ci, �e potrafi walczy� wszystkimi czterema sztyletami
jednocze�nie.
- Czcigodna Pani Kapitan, prosz� pozwoli� mi na przem�wienie do twych s�u�ek.
- Udzielam pozwolenia. Z rado�ci� wys�uchamy twoich koncept�w.
S�u�ki by�y przywi�zane swoimi w�osami do pulpit�w sterowniczych (w stanie
niewa�ko�ci nie stanowi�o to �adnej niewygody, a jednocze�nie ich palce u r�k i
n�g mog�y swobodnie manipulowa� przyciskami i pokr�t�ami). Niekt�re przyciski
znajdowa�y si� zaledwie o kilka centymetr�w od d�oni Pani Kapitan, ale ona
oczywi�cie nie skala�aby si� dotkni�ciem �adnego z nich. Od tego mia�a s�u�ki.
Mechanik nie�mia�o zasugerowa� s�u�kom, aby skierowa�y kamery analityczne na
kilka jasnych gwiazd znajduj�cych si� po stronie rufy nieruchomego statku, aby w
miar� jak Prokrust zbli�a� si� do punktu, gdzie gwiazdy te zostawa�y przy�mione
przez strumie� wyziew�w ci�gn�cy si� za nap�dem obcego pojazdu, spektograficzne
por�wnanie mog�o udzieli� wyra�nych wskaz�wek dotycz�cych rodzaju wydalanych
spalin i przez to da� poj�cie o strukturze silnika. Jednocze�nie to pasywne
skanowanie nie mog�o zdradzi� po�o�enia Prokrusta.
Rezultaty analizy wskazywa�y na niezwykle wysok� liczb� cz�steczek na miliard
twardego promieniowania gamma, jak r�wnie� na �lady pot�nego �adunku
elektrycznego. Mechanik zda� odpowiedni meldunek i przedstawi� sw�j wniosek:
- Wysokie st�enie antyproton�w w smudze spalin wskazuj� na obecno�� nap�du
wykorzystuj�cego reakcj� materii z antymateri�. We w�a�ciwie ustawionych
nap�dach tego rodzaju antyprotony winny ulega� ca�kowitemu zu�yciu, wskutek
czego nat�enie ich promieniowania mo�e zwi�ksza� si�� ci�gu. Charakter rozpadu
cz�steczek w smudze wskazuje na to, �e up�yn�o wiele gigasekund od g��wnej
ekspulsji. Nieco bli�ej samego nap�du znajduje si� skondensowana chmura o
odmiennej geometrii, co dowodzi, �e statek od dawna dryfuje na ma�ej mocy, z
silnikami na ja�owym biegu. Jednak�e trzeba wyra�nie stwierdzi�, �e silniki
wci�� s� w ruchu, Czcigodna Pani Kapitan. Nie mamy przed sob� martwego kad�uba.
Ten statek �yje.
Mechanik u�miecha� si� mimowolnie, sk�adaj�c ten raport, ze zdziwieniem
konstatuj�c, �e czuje wewn�trzny spok�j, a nawet beztrosk� rado��. Z pocz�tku
nie rozpozna� opanowuj�cego go uczucia.
To by�a nadzieja. Cz�stokro� bowiem prawo go�cinno�ci zobowi�zywa�o kapitan�w
statk�w do okazywania sobie wzajemnej hojno�ci. A przed sob� mieli jednostk�,
kt�ra najwyra�niej potrzebowa�a generalnego remontu, a wi�c dobrego mechanika.
By� mo�e kapitan zdecyduje si� sprzeda� jego kontrakt ludziom z napotkanego
statku. Istnia�o pewne prawdopodobie�stwo, �e wreszcie b�dzie m�g� opu�ci�
Prokrusta, �e znajdzie mniej okrutnych pan�w i mniej uci��liwe obowi�zki.
(Wolno��, dom, �ona, kobieta ch�tna jego pieszczotom, dzieci kt�re nosi�yby jego
prawdziwe nazwisko - o tym wszystkim dawno przesta� ju� nawet marzy�).
Przy spotkaniu z nieznanym statkiem wszystko mog�o si� zdarzy�. A je�li Pani
Kapitan nie zdecyduje si� go odda�, przynajmniej b�dzie mia� sposobno��, by
us�ysze� nowe wie�ci, zobaczy� nowe twarze, wzi�� udzia� w uczcie. Dzi�ki prawu
go�cinno�ci przypadkowe spotkania stwarza�y okazj� do wielkiego �wi�towania.
Kapitan energicznie machn�a wachlarzem, aby nada� swemu cia�u w�a�ciw� pr�dko��
obrotow� i zwr�ci� si� twarz� do zgromadzonych na mostku oficer�w.
- Panowie, pragn� wys�ucha� waszych opinii.
Ponownie g�os zabra� kanclerz:
- Z ca�ym szacunkiem, Wielmo�na Pani Kapitan. Musimy przyj��, �e statek ten
nale�y do klasy szlachetnych. Je�li na jego pok�adzie znajduje si� antymateria,
niew�tpliwie jednostka jest uzbrojona. Mo�e to by� statek religijny, mo�e
nale�e� do jakiego� w�drownego zakonu b�d� uczestniczy� w krucjacie przeciwko
maszynom. W ka�dym z wymienionych przeze mnie przypadk�w brak naszej odpowiedzi
na jego pozdrowienie by�by naruszeniem prawa go�cinno�ci. Jak bowiem m�wi poeta:
"Nieliczne s� statki, co zagubione przez otch�a� gnaj� w�r�d mrok�w nocy.
Rado��, wie��, towar - gdy wesp� dzielone, wszystkim po r�wno przydaj� mocy".
- Z ca�ym szacunkiem, Wielmo�na Pani Kapitan! - odezwa� si� na to rycerz ze
skrzyd�ami. - Je�li to statek religijny, to niech B�g lub Jego �ona Gaja maj� go
w swojej opiece! Dlaczego jednostka obdarzona tak pot�nym nap�dem bezw�adnie
dryfuje w przestrzeni? Nie widz� po temu �adnych daj�cych si� rozs�dnie wyja�ni�
przyczyn! Na pok�adzie tego okr�tu mog� znajdowa� si� ukryte plagi albo z�e
duchy, albo maszyny z Ziemi. Postuluj�, aby�my po prostu omin�li go z daleka.
Prawo go�cinno�ci nie wymaga od nas okazywania przyja�ni i udzielania pomocy
pojazdom niebezpiecznym lub przekl�tym. Czy� poeta nie m�wi tak�e: "Obco�ci
obcych strze� si�, czuwaj bez wytchnienia! To, co nieznane - nieznane niesie
zagro�enia".
Jako nast�pny zabra� g�os seneszal o z�bach inkrustowanych klejnotami:
- Z ca�ym szacunkiem, Wielmo�na Pani Kapitan. Prawo go�cinno�ci u�atwia nam
�ycie na otch�aniach Pr�ni. Czy� to nie dzi�ki niemu dzielimy si� powietrzem,
wod� i winem? Czy� nie dzi�ki niemu wymieniamy si� za�ogami i nowinami przy
ka�dym spotkaniu? Statek, kt�ry mamy przed sob�, jest nam obcy, a jego
konstrukcja nieznana. Ale czy� takie w�a�nie nie s� wszystkie statki, jakie
napotykamy na swej drodze. Einstein stawia spraw� jasno: czas postarzy nas
znacznie do chwili jakiegokolwiek przysz�ego spotkania z jakimkolwiek innym
statkiem. To wszystko jednak nie ma �adnego znaczenia. Pani Kapitan, drodzy
parowie, czcigodni oficerowie, pos�uchajcie mnie: statek, kt�ry widzimy nale�y
do statk�w szlachetnych b�d� te� nie ma �adnej broni. Je�li jest nieuzbrojony
winien nam jest jedn� dziesi�t� swego �adunku, zapasu powietrza i za�ogi. To
chyba uczciwa danina? W ko�cu czy� nie oczyszczamy Pr�ni z wszelkiego rodzaju
pirat�w i rzezimieszk�w, gdy tylko si� na takich natkniemy? Ale je�li mamy do
czynienia ze szlachetnym statkiem, to zn�w rysuj� si� dwie mo�liwo�ci: albo na
jego pok�adzie przebywaj� jeszcze jacy� cz�onkowie za�ogi, albo wszyscy ju� nie
�yj�. W tym drugim przypadku statek stanowi obfit� zdobycz, kt�ra nale�y si�
w�a�nie nam na mocy prawa akcji ratunkowych. Sp�jrzcie tylko na jego
zachwycaj�c� konstrukcj�: centralna cz�� kad�uba przyda�aby si� na now�
wie�yczk� szczytow� dla Prokrusta. Poza tym w niekt�rych miejscach z obcego
statku wycieka tlen, wi�c zapewne okr�t dysponuje sporymi zapasami powietrza, a
ten tu smaropijca m�wi, �e na dodatek pojazd ma nap�d o wielkiej mocy! Zasilany
antymateri�!
Wasalowie i rycerze wpatrywali si� teraz chciwym wzrokiem w obraz widoczny przez
studzienk� podgl�dow�. Antymateria, szczeg�lnie za� anty�elazo, by�a
standardowym towarem barterowym stosowanym przy wymianie handlowej w ca�ej
Otch�ani. Podobnie jak w przypadku z�ota, zawsze by� na ni� popyt, w odr�nieniu
za� od substancji promieniotw�rczych, nigdy nie ulega�a rozk�adowi. �atwo
rozpoznawalna, jednorodna, nieuci��liwa w transporcie, stanowi�a uniwersalny
�rodek p�atniczy, poniewa� wszyscy bez wyj�tku potrzebowali energii.
Seneszal kontynuowa� sw� przemow�:
- Lecz je�li na pok�adzie istotnie znajduj� si� jakie� niedobitki za�ogi,
Wielmo�na Pani Kapitan, to musz� oni by� bardzo os�abieni. Za� s�abe statki
najcz�ciej s� du�o bardziej szczodre ni� wymaga tego prawo go�cinno�ci!
Bardziej szczodre ni� pragn��by by� jakikolwiek �ywy cz�owiek!
Fala rechotliwych �miech�w roznios�a si� po skupionej w kr�gu gromadzie
szlachetnie urodzonych. Niekt�rzy z czu�o�ci� pog�adzili r�koje�ci swoich no�y
lub trzonki hak�w-chwytak�w.
Kapitan przybra�a tak� min� jakby zamierza�a zgani� ich za z�owrogie zamiary,
ale po chwili na jej twarzy zago�ci� okrutny m�ski grymas. Mechanik przypomnia�
sobie, �e kobiece kszta�ty jej hermafrodytycznego cia�a s�u�y�y jedynie
dostarczaniu rozkoszy samczej cz�ci jej osoby.
Kapitan odezwa�a si� w te s�owa:
- Moi szlachetni panowie, czy istnieje mo�liwo��, aby na pok�adzie obcego
statku, w�r�d niedobitk�w jego za�ogi, znajdowa�a si� jakowa� szlachetnie
urodzona dama?
Lekarz pok�adowy, chudy i muskularny m�czyzna o w�skich d�oniach i goglach
wszczepionych w oczodo�y, zach�ysn�� si� �miechem:
- Aj! Pani Kapitan ma chcic�, a poza tym najwy�szy czas, by znalaz�a sobie
po�owic�, powiadam wam! Wielka szkoda, �e zesz�ej megasekundy, kiedy zacz�o nam
brakowa� powietrza, musieli�my zadusi� tamt� �liczn� konkubin�. Ale g��wka do
g�ry, Pa�ciu-Kapita�ciu! Je�li na pok�adzie tej �ajby c� si� jeszcze rusza, to
czymkolwiek jest owo stworzenie, wykroj� z niego dla ciebie wystrza�ow�
babeczk�! Ot, ciach-ciach, i wykroj�! Cho�by to by�y same samce. Ostatecznie i
ch�opaki zaczynaj� lubi� swoje nowe wcielenia po kilku pierwszych "dokowaniach",
o ile tylko ich �wie�utkie �ona odpowiednio pod��czy� do o�rodk�w przyjemno�ci w
m�zgu!
Wypowied� medyka wznieci�a w�r�d zgromadzonych lekki, drwi�cy �miech, kt�ry
jednak zamar� natychmiast, kiedy Pani Kapitan odezwa�a si� jak najuprzejmiejszym
tonem:
- Szlachetny Chirurgu pok�adowy, cieszy nas niezwykle twoja rada, aczkolwiek w
obecnej chwili nie wydaje nam si� ona niezb�dna. Chcieliby�my zwr�ci� ci uwag�,
�e oficerowi, a zarazem szlachcicowi, nie przystoi oddawanie si� p�ochym �artom
lub robienie z siebie podobnego przedstawienia.
Nast�pnie z trzaskiem rozpostar�a wachlarz i unios�a go nad g�ow�, prosz�c w ten
spos�b o wzmo�on� uwag�.
- Heroldzie, prze�lij radiem moje wyrazy uszanowania obcemu statkowi i powiedz
mu, aby przygotowa� si� do manewru dokowania na mocy protoko��w prawa
go�cinno�ci. Stanowiska ogniowe niech odpowiednio wyceluj� bro� - na wypadek
gdyby nieznana jednostka odpowiedzia�a w spos�b niegodny lub niego�cinny albo na
wypadek gdyby okaza�a si� okr�tem pirackim. Kwatermistrzu, prosz� o
przygotowanie dodatkowej kubatury na przyj�cie du�ej ilo�ci dostaw.
Szlachetnie urodzeni spojrzeli sobie w oczy, u�miechaj�c si� i pieszcz�c d�o�mi
r�koje�ci broni. Ich nozdrza rozszerzy�y si�, a na twarzach zago�ci�y u�mieszki,
kt�re dawa�y jasno do zrozumienia, i� perspektywa bliskiego rozlewu krwi b�ogo
rozpala ich wyobra�ni�.
Kapitan odezwa�a si� z �agodn� ironi� w g�osie:
- W ko�cu mamy do czynienia z jakim� s�abeuszem, kt�ry mo�e okaza� si� bardziej
hojny ni� wymaga tego prawo go�cinno�ci lub zdrowy rozs�dek. Szlachetni panowie,
przygotujcie stroje bitewne! B�d�cie dla naszych go�ci gro�ni jak jastrz�bie i
pyszni jak pawie.
Wybuch �miechu zabrzmia� z�owrogo w uszach Mechanika. Pomy�la� o prawie
go�cinno�ci, o swoich p�onnych nadziejach i zrobi�o mu si� niedobrze.
Po chwili namys�u Kapitan machn�a wachlarzem w stron� Mechanika, zwracaj�c si�
do jednej ze swoich s�u�ek:
- Prosz� wy��czy� In�yniera. By� mo�e jego umiej�tno�ci wkr�tce nam si�
przydadz�, a ponadto na razie nie potrzeba nam �adnych zb�dnych plotek na
dolnych pok�adach.
S�u�ka podnios�a skrzynk� steruj�c� i wycelowa�a ni� w Mechanika. Zanim zdo�a�
zebra� w sobie resztki odwagi, by zwr�ci� si� do Pani Kapitan z b�agaln� pro�b�,
po��czenia pomi�dzy jego nerwami czuciowymi oraz o�rodkami kontroli motorycznej
a obwodem, jaki lekarz pok�adowy wszczepi� mu w kr�gos�up i pie� m�zgu, zosta�y
gwa�townie przerwane.
Mechanik �a�owa�, �e nie zd��y� poprosi� o to, by zostawiono mu w��czony o�rodek
snu. Nienawidzi� halucynacji, jakie wywo�ywa�o od��czenie od o�rodk�w
czuciowych.
Ot�pia�y, �lepy, zanurzony w szarej pustce, Mechanik ze wszystkich si� stara�
si� zasn��.
Kiedy Mechanik spa�, �ni� o domu, o ojcu, matce i licznym rodze�stwie. Jego
rodzinny habitat zosta� zbudowany wok� kad�uba dawnego statku wygna�c�w o
nazwie Bez Powrotu, na geosynchronicznej orbicie znajduj�cej si� ponad wiekowym
systemem burzowym szarpi�cym powierzchni� ogromnego gazowego olbrzyma w uk�adzie
Tau Ceti.
Bez�adnemu dryfowaniu habitatu zapobiega� niebohak wykonany z materia��w, jakich
wsp�czesny cz�owiek nie by�by w stanie odtworzy�, umiejscowiony na obrze�ach
dominium odwiecznej burzy. W tym w�a�nie miejscu pot�ne ci�nienie dawa�o
pocz�tek fali stoj�cej wi�kszej ni� powierzchnia wi�kszo�ci planet, unosz�cej do
g�ry spr�ony wod�r ze znajduj�cych si� poni�ej warstw atmosfery. Przez ca�e
pokolenia koloni�ci eksploatowali powierzchni� fali, odzyskuj�c z niej paliwo,
kt�re sprzedawali przeje�d�aj�cym statkom.
W czasach pradziadka Mechanika burza, kt�ra trwa�a ju� wiele milion�w lat,
zacz�a przycicha�. W miar� jak wydobycie paliwa mala�o, kolonia ubo�a�a i
Bezpowrotnicy padali ofiar� coraz liczniejszych napad�w. Czasem napastnikami
byli nomadowie z Oort-chmury, ale wi�kszo�� najazd�w przeprowadzali
wewn�trzsystemowi koloni�ci zamieszkuj�cy pasy asteroid, stworzone przez ich
przodk�w z pokruszonych subziemskich planet.
Rodzice Mechanika zgin�li podczas najazd�w.
Nie istnia�o �adne prawo ani �aden rz�d, do kt�rego mo�na by�oby si� zwr�ci� z
pro�b� o pomoc. Nawet na Starej Ziemi, jeszcze przed opanowaniem jej przez
maszyny, nie uda�o si� stworzy� jednego rz�du, zdolnego przej�� kontrol� nad
licznymi rzeszami ludzi zamieszkuj�cymi t� malutk� planet�. Tote� marzenia o
rz�dzie kontroluj�cym Otch�a� zakrawa�y na majaki ob��kanego. Tylko ob��dem
mo�na by przecie� wyt�umaczy� wysy�anie petycji do w�adz tak odleg�ych, �e
dopiero dalekie potomstwo petenta mog�oby liczy� na otrzymanie odpowiedzi.
A przy tym tak �atwo by�o umkn�� spod jurysdykcji wszelkich ewentualnych rz�d�w.
Nale�a�o jedynie wy��czy� radio i zakrzywi� orbit� o kilka stopni w t� czy tamt�
stron�. Kosmos jest wszak ogromny, za� ludzkie habitaty s� male�kie i ciche.
(Planety? Nikt nie zamieszkiwa� powierzchni tych wiecznie nara�onych na
niebezpiecze�stwa ska� o atmosferze uniemo�liwiaj�cej normalne �ycie i si�ach
grawitacji, nad kt�rymi nie da�o si� zapanowa� przez zwyk�� regulacj� ruchu
wirowego. Wed�ug legend Ziemia by�a jedynym �wiatem, po kt�rym ludzie mogli
chodzi� bez najmniejszej ochrony. Minimalne szanse na znalezienie bli�niaczej
planety - a musia�aby to by� bli�niaczka doskona�a, gdy� ewolucja przystosowa�a
ludzi do �ycia tylko w jednym rodzaju �rodowiska - stanowi�y najlepsz�
gwarancj�, �e wszelkie opowie�ci i wizje mitycznego zielonego raju nie wyjd�
poza sfer� legend. Tymczasem ludzko�� zamieszkiwa�a przer�ne statki i
habitaty).
Kiedy zniszczono jego dom, Mechanik zosta� sprzedany w niewol�.
W niewol�? A c� w tym takiego dziwnego. To prawda, w technologicznie
rozwini�tym spo�ecze�stwie niewolnictwo z ekonomicznego punktu widzenia nie
mia�o wielkiego sensu. Ale w rzeczywisto�ci niewolnictwo nigdy nie by�o
ekonomicznie wydajnym systemem, nawet na Starej Ziemi. Przyczyn� jego zniesienia
nie by�a jednak wcale niska rentowno��. Jedyny okres bez niewolnictwa w historii
Ziemi nast�pi� wtedy, gdy cywilizowane nacje Zachodu, pod przewodnictwem
Wielkiej Brytanii, zacz�y wywiera� silny nacisk (posuwaj�c si� nawet do
otwartej wojny) na pa�stwa korzystaj�ce z tej formy przymusowej pracy. Ruchy
abolicjonistyczne oraz g�oszone przez nie idea�y dotar�y na wszystkie
kontynenty.
Ale na Ziemi nie trzeba by�o setek lat ani wielu pokole�, aby ludzie mogli
zorientowa� si� w sprawach swoich najbli�szych s�siad�w.
Nie ko�cz�ce si� przestrzenie oznacza�y nie ko�cz�ce si� bezprawie.
Pozosta� jednak obyczaj.
Sygna� radiowy znacznie �atwiej jest przes�a� ni� statek, ponadto wys�uchanie
takiego sygna�u jeszcze nie nios�o ze sob� �adnego bezpo�redniego zagro�enia.
Radiowcy i uczeni w ka�dym systemie musieli podtrzymywa� przy �yciu staro�ytne
j�zyki, gdy� w innym przypadku zamkn�liby sobie dost�p do dziedzictwa wiedzy
ca�ego m�wi�cego wszech�wiata. Wsp�lny j�zyk pomaga� w rozwini�ciu wsp�lnych
obyczaj�w.
Ponadto zamieszkane systemy, kt�re nie zachowywa�y ustanowionych dawnymi czasy
protoko��w w kontaktach z przelatuj�cymi obok statkami, w �adnym wypadku nie
by�y w stanie skusi� ich kapitan�w do marnowania czasu i paliwa na zmniejszanie
pr�dko�ci. Je�li koloni�ci pragn�li otrzymywa� wie�ci, podarki, emigrant�w i
powietrze, byli zmuszeni anonsowa� sw� gotowo�� do przestrzegania prawa
go�cinno�ci.
Oczywi�cie, po ca�ej Otch�ani przekazywano sobie z ust do ust mro��ce krew w
�y�ach plotki i legendy o nadprzyrodzonych karach, jakie czeka�y tych, kt�rzy
�amali prawo go�cinno�ci. Wed�ug Mechanika sam fakt, �e chodzi�y podobne s�uchy,
by� wyra�nym dowodem na to, �e prawo go�cinno�ci nie by�o i nigdy nie mog�o
zosta� do ko�ca wyegzekwowane.
Mechanik wci�� jeszcze trwa� w odr�twieniu, kiedy heroldowie wymieniali radiowe
sygna�y i prowadzili negocjacje pomi�dzy statkami.
Ale kiedy seneszal rozkaza�, by go ponownie w��czono, na twarzach nad�yciowych
oficer�w dostrzeg� miny wyra�aj�ce poczucie winy i obaw�. Do jego uszu dosz�y
�miechy, zbyt jednak nerwowe i zbyt szybko gasn�ce.
Kabina seneszala nie mia�a bogatych dekoracji. W pomieszczeniu o kszta�cie
wydr��onej sfery, poprzecinanej linami odci�gowymi, nie widzia�o si� �adnych
sieci z nanizanymi koralikami ani flag bitewnych, ani nawet kultowych kuloro�li
porastaj�cych malutkie globulki gleby. Jednak�e wszystkie panele znajduj�ce si�
wewn�trz sfery by�y ukryte za cieniutkimi arkuszami papieru konopnego pokrytego
atramentow� kaligrafi� b�d� subtelnymi ikonami. (Fakt, �e �adna z tych cienkich
papierowych b�onek nie by�a w �adnym miejscu przedarta, �wiadczy� o wysokim
kunszcie szermierczym szlachetnie urodzonego seneszala. Kiedy �wiczy� zwarcia,
wypady, ci�cia i parowania zerograwitacyjnego fechtunku, tak przemy�lnie i
precyzyjnie planowa� swoje trajektorie, �e nigdy nie otar� si� ani nie nak�u�
�adnego z nich. "Mia� stopy przyklejone do pod�ogi" - jak mawia�o stare
szermiercze powiedzonko).
Seneszal przekazywa� Mechanikowi szczeg�owe instrukcje. Cz�� za�ogi mia�a
wyj�� w przestrze� poza statek (manewr ten wci�� nazywano "orbitowaniem",
chocia� statek wcale si� nie obraca�), aby przygotowa� wybran� sekcj� kad�uba na
przyj�cie modu��w i element�w wymontowanych z obcej maszyny po jej przej�ciu.
(Mechanik skrz�tnie ukry� swoj� rozpacz, gdy us�ysza� jak seneszal nazywa
przepi�kny obcy statek "maszyn�", tak jakby ju� traktowa� go jak zwyk�y martwy
sprz�t, nie za� �yj�c� jednostk�).
Ich rozmow� przerwa� dono�ny, ceremonialny klakson. Seneszal si�gn�� do przodu
obiema stopami i z wdzi�kiem odsun�� panel ukryty za arkusikami konopnego
papieru. Pod panelem znajdowa�a si� prywatna studzienka podgl�dowa.
Na wizjerze ujrzeli scen� z olbrzymiej przedniej �adowni Prokrusta. Dwucz�ciowe
os�ony przeciwpromienno-przeciwuderzeniowe z�o�y�y si� i szeroki okr�g
pier�cienia dokuj�cego wewn�trznej �luzy zal�ni� czerni� w �wietle niezliczonych
lamp szybuj�cych w powietrzu.
Nieco dalej na kr�tk� chwil� mign�� im przed oczami fragment obcego statku.
Ujrzeli archaiczn� �luz� z otwartymi drzwiami zewn�trznymi i wewn�trznymi, co
by�o oznak� zaufania. R�nego rodzaju przyciski, pokr�t�a i regulatory
rozsiewa�y srebrzysty blask w ciemnym, biegn�cym wzd�u� osi statku korytarzu,
kt�ry przypomina� czarn� studni� wype�nion� mrokiem i mrozem, z sieci� przewod�w
odci�gowych dr��cych jak paj�czyny w nieregularnych podmuchach powietrza z
wentylator�w.
Jaka� sylwetka wy�oni�a si� z ciemno�ci. Posta� przemierzy�a �luz� i zwolni�a z
g�o�nym prychni�ciem staromodnych dysz odrzutowych, kt�re mia�a przymocowane do
goleni, podnosz�c stopy na wysoko�� swojego �rodka masy i otaczaj�c si� g�st�
chmur� dymu. Po chwili cz�owiek przelecia� przez sam �rodek czarnego
pier�cienia, podczas gdy okrywaj�cy go ob�ok mg�y powoli si� rozprasza�.
Seneszal odezwa� si� g�osem, w kt�rym s�ycha� by�o zaintrygowanie i obaw�.
- A wi�c to prawda. Nie ma �adnej �wity! Ciekawe co sta�o si� z jego za�og�?
Najprawdopodobniej zapomnia�, kto znajduje si� w kabinie, poniewa� m�wi� w
nieformalnym, konwersacyjnym rejestrze.
- Prosz� o pozwolenie wej�cia na pok�ad - powiedzia� obcy p�ynn� anglacin�.
Mechanik przypatrywa� si� mu ze zdumieniem. Obcy by� wyj�tkowo niski, nawet jak
na ci�kowagowca. Sk�ra na jego g�owie i r�kach wygl�da�a ca�kiem normalnie,
cho� nie by�o na niej �lad�w �adnych tatua�y, lecz na reszcie jego cia�a zwisa�a
pomarszczona w lu�nych fa�dach, jak gdyby jego nask�rek zosta� zara�ony jak��
potworn� egzem�. Najwyra�niej by� kastratem, gdy� pomi�dzy jego nogami nie by�o
wida� �adnych organ�w p�ciowych. Mia� bia�e w�osy, kt�re z niewiadomych powod�w
porasta�y jedynie czubek, ty� i boki jego czaszki. (Mechanik widzia� ju� mnich�w
modyfikuj�cych w ten spos�b swoje ow�osienie. Utrzymywali, �e podobna szpetota
pozostaje w zgodzie z pradawn� tradycj�).
Nagle Mechanik zda� sobie spraw�, �e niebieska sk�ra obcego nie jest w
rzeczywisto�ci sk�r�, ale jedynie rodzajem materia�u, jak gdyby przybysz mia� na
sobie okrycie ochronne (bez r�kawic i he�mu), zbyt jednak cienkie, by uchroni�
go przed pr�ni�, albo jak gdyby nosi� na sobie roboczy kombinezon przewidziany
dla pod�y�, pozbawiony jednak niezliczonych kieszeni i przylepnych patek.
- Ubranie - odezwa� si� seneszal, kt�rego my�li najwyra�niej pod��a�y tym samym
torem co obserwacje Mechanika. - Zewn�trzn� sk�r� nazywano w Starym �wiecie
"ubraniem". Ubra� u�ywano do zatrzymania ciep�a bli�ej przy ciele, bez
ponoszenia koszt�w ogrzewania ca�ej kabiny. Najwyra�niej ten cz�owiek dawno ju�
utraci� kontrol� nad wewn�trznym �rodowiskiem statku. Ta bro�, kt�r� ma
przypasan� do biodra, to r�wnie� antyk. Nazywa si� kiri-su-gama. Trudno nad ni�
panowa�. Trzeba bez przerwy obraca� kul� na �a�cuchu znajduj�c� si� po
przeciwleg�ej stronie haka, gdy� w przeciwnym wypadku, u�ytkownik zaczyna
wirowa� jak szalony podczas walki i nie jest w stanie si� zatrzyma�. Do
usidlania przeciwnika mo�na u�ywa� zar�wno haka, jak i kuli, w celu zapobie�enia
rykoszetom zadawanych cios�w. Ale c� to za arogancja, �eby nosi� przy sobie
takiego antycznego grata! Dawno temu, kiedy statki mia�y przestronne wn�trza,
by� mo�e to cudo okazywa�o si� przydatne. Ale teraz? Podczas potyczek w ciasnych
kabinach i ��cz�cych je tunelach no�e i kastety s� daleko skuteczniejsze. Tak,
buta i arogancja! A na dodatek - pfuj! - popatrz, na nogach ma jednokomorowe
pokrowce zamiast pi�ciopalczastych r�kawiczek! C�, trudno go o to wini� -
sp�jrz tylko, jakie ma zdeformowane palce u st�p! On na nich chodzi? Okropno��!
Nieznajomy najwyra�niej by� kapitanem obcej jednostki. Emblematy na epoletach
mia� takie same jak te, kt�re wyrasta�y ze zmodyfikowanych kom�rek nask�rka na
ramionach Pani Kapitan. Jego niebieskie "ubranie" by�o niemal tej samej barwy,
co pigmenty nadaj�ce kolor jej sk�rze.
Teraz ona m�wi�a, udzielaj�c mu pozwolenia, o kt�re prosi�, u�ywaj�c s��w i
gest�w przewidzianych dla tradycyjnej ceremonii powitalnej. Swoj� przemow�
zako�czy�a pytaniem:
- Jak nale�y tytu�owa� naszego czcigodnego go�cia? - Jednocze�nie stoj�cy obok
karze�-flecista wydoby� ze swoich fujarek finalny tr�jd�wi�k, ko�cz�c rytualny
utw�r dok�adnie w chwili kiedy Kapitan wypowiedzia�a ostatni wyraz.
- Nazywajcie mnie Zst�puj�cym. M�j okr�t to szlachetny statek o nazwie Wendeta
Olimpu. A jak mam�e tytu�owa� mego szczodrego amfitriona?
- Nazywajcie mnie Ereshkigal. Pe�ni� funkcj� kapitana szlachetnego statku
Prokrust.
- Szlachetna Pani Kapitan, poniewa� ludzko�� jest rozproszona po bezmiarach, a
mnogo�� lat zwyk�ych i �wietlnych dzieli brata od brata, nim wejd� na pok�ad
twego statku, racz mnie upewni� czy w wystarczaj�cym zakresie pojmuj� zasady
prawa go�cinno�ci i czy moje tego� prawa rozumienie zgadza si� z twym
rozumieniem w ka�dej kwestii. Wybacz, je�li to ��danie wyda ci si� zuchwa�e lub
podejrzliwe, �adna z tych rzeczy nie jest zamierzona ani nie powinna by�
dorozumiana. Ja pragn� jedynie nabra� pewno�ci, �e nikogo nie�wiadomie nie
obra�am i nie opieram oczekiwa� co do przysz�o�ci naszych stosunk�w na
nieuzasadnionych za�o�eniach. Rzecze bowiem poeta: "Roztropny m�� wie - ka�dy
krok planowa� trzeba, roztropnie kalkulowa� wszelkie zamierzenia. Niewiedza i
niebaczno�� to wszak �yzna gleba, pod plon obfity ziaren kl�ski i zniszczenia".
- Szlachetny Kapitanie, s�owa twe s� zarazem pi�kne i nadzwyczaj uk�adne -
odpowiedzia�a Pani Kapitan, najwyra�niej pozostaj�c pod wra�eniem pe�nej
uni�enia elokwencji go�cia. - Zapewniam ci�, i� nie czynisz mi �adnej obrazy,
nie zezwalam te�, aby kt�rykolwiek z mych ludzi czu� si� obra�ony. Jak m�wi
poeta: "Pi�� jest sztuk, jakie szlachcic ka�dy w swym �yciu winien opanowa�:
latanie, fechtunek, prawdom�wno��, nieul�k�o��, dworna mowa". A mowie twej
trudno odm�wi� dworno�ci, szlachetny panie.
Jej cytat nie by� jednak tak precyzyjnie dobrany ani te� nie wskazywa� na tak
znakomite oczytanie, jak w przypadku kapitana obcego statku.
Kapitan da�a znak kanclerzowi, kt�ry bez najmniejszych oznak zniecierpliwienia
czy po�piechu wyrecytowa� ca�e prawo go�cinno�ci, zdanie po zdaniu, z wielk�
powag� udzielaj�c wyczerpuj�cych odpowiedzi, gdy obcy uprzejmie prosi� o podanie
mu definicji niejednoznacznych termin�w.
Wymienione zosta�y u�wi�cone obyczajem zasady, o kt�rych Mechanik nigdy jeszcze
nie s�ysza� albo s�ysza�, lecz nie w tak szczeg�owym om�wieniu. Jednakowo�
wszystkie przepisy wydawa�y si� bazowa� na zdroworozs�dkowych regu�ach i
zasadach dobrego wychowania: nale�a�o �wiadczy� pomoc wszystkim statkom
napotkanym w Pr�ni; je�li chodzi o udzielan� pomoc, to nie mog�a ona
przekracza� jednej dziesi�tej og�lnej warto�ci statk�w i ich za��g; wi�kszej
wymiany mo�na by�o dokonywa� jedynie za obop�lnym porozumieniem zainteresowanych
jednostek; dane nawigacyjne nale�a�o udost�pnia� bez ogranicze�; w odniesieniu
do dostarczania powietrza i towar�w statkom w potrzebie nale�a�o przestrzega�
wystandaryzowanych protoko��w; wszelkie manewry przed i po dokowaniu nale�a�o
wykonywa� wed�ug wzoru opartego na masie i wektorze, przy czym l�ejsze statki
musia�y dostosowa� sw� pr�dko�� do pr�dko�ci jednostek ci�szych, aby zu�ycie
paliwa og�em by�o mniej wi�cej r�wne; go�cie winni wnosi� na pok�ad swoje
w�asne powietrze plus dziesi�t� cz�� osobistego zapasu z przeznaczeniem dla
ro�lin hodowanych przez gospodarzy; nale�a�o stosowa� si� do powszechnie
uznawanych form dobrego zachowania; wyokr�towanie powinno si� odbywa� zgodnie z
wol� schodz�cego z pok�adu po odpowiednim uprzedzeniu; �adne opuszczenie pok�adu
statku-go�cia przez cz�onk�w jego za�ogi nie mog�o by� interpretowane jako
ewakuacja lub porzucenie jednostki; kodeks honorowy ulega� zawieszeniu na czas
spotkania; wszelkie spory dotycz�ce wyceny wymienianych d�br lub oceny
prawdziwo�ci przekazywanych informacji mia�y by� rozstrzygane przez arbitr�w
wyznaczonych za obop�ln� zgod� spieraj�cych si� stron. I tak dalej.
Przez studzienk� podgl�dow� Mechanik widzia�, jak w�r�d zebranej szlachty
narasta niepok�j i ka�dy stara si� unika� wzroku pozosta�ych. Sm�tne miny na
wytatuowanych twarzach b�d�ce �wiadectwem narastaj�cego poczucia winy stawa�y
si� coraz bardziej ponure, w miar� jak rozbrzmiewa�y kolejne g�rnolotne frazy
szlachetnych zasad, kt�re lada chwila mieli pogwa�ci�.
Kiedy zako�czono odczytywanie prawa, Kapitan Zst�puj�cy oraz Kapitan Ereshkigal
zwi�zali si� wzajemnie s�owami wznios�ych przysi�g, na mocy kt�rych
zobowi�zywali si� przestrzega� ka�dego z przytoczonych przepis�w. Powa�nym
g�osem wymienili solenne gwarancje swojej uczciwo�ci i dobrych zamiar�w.
Ws�uchuj�c si� w pos�pn� kadencj� wyg�aszanych rot, Mechanik poczu� jak ca�e
jego cia�o przeszywa ch��d.
Ca�� ceremoni� zako�czy�a Kapitan Ereshkigal s�owami:
- ...a je�li z�ami� t� przysi�g�, niech demony i z�e duchy po�r� mnie na Ugorze
Gai, w Bo�ym Piekle i niech spadnie na mnie pomsta Maszyn Ziemi.
- Niech tak si� w�a�nie stanie - potwierdzi� z u�miechem Kapitan Zst�puj�cy.
Sala bankietowa Prokrusta znajdowa�a si� za mostkiem kapita�skim, bli�ej rufy,
ale przed rdzeniem nap�dowym. Zaprojektowana zosta�a wzd�u� �rodkowej osi
statku, a otaczaj�ce j� dolne pok�ady zapewnia�y jej odpowiedni� ochron�. Mesa
Oficerska (�eby u�y� starej nazwy u�ywanej przez poet�) by�a najzaszczytniejszym
miejscem dla podnios�ych ceremonii i rzadkich uciech.
Sztandary z prze�wituj�cego p��tna, kolorowe i pyszni�ce si� fantastycznymi
symbolami heraldycznymi, zwisa�y blisko siebie na ca�ej przestrzeni
pomieszczenia o kszta�cie walca. P��tna s�u�y�y do wychwytywania unosz�cych si�
w powietrzu okruszk�w po�ywienia lub odpryskuj�cych kropelek wina, a ponadto
pe�ni�y funkcj� filtr�w s�u��cych do rozpraszania oraz zmiany barwy �wiat�a
bij�cego z lamp na przegrodach.
Dla trunk�w ciesz�cych si� nisk� estym� przewidziano winosk�ry. Pok�adowy
kucharz przeszed� samego siebie je�li chodzi o wina wysokiej klasy:
najznamienitsze gatunki wirowa�y w powietrzu w formie po�yskuj�cych globulek lub
bry�ek winnej galaretki utrzymywanych w ca�o�ci dzi�ki cienkim b�onkom
rozmieszczonym na misternej siatce. Oczka siatki by�y wystarczaj�co ma�e, aby
winne baloniki mog�y zachowa� sw�j kulisty kszta�t dzi�ki sile napi�cia
powierzchniowego. Picie z takich siatek wymaga�o wiele delikatno�ci i wdzi�ku,
bowiem wykonywanie jakich� gwa�townych manewr�w grozi�o rozchlapaniem napitku.
Pani Kapitan unosi�a si� w punkcie r�wno oddalonym od ka�dego ze sztandar�w,
dzi�ki czemu wygl�da�a jak Bodhisattwa lub Gaja w samym �rodku niebieskiej r�y.
Przyj�a pozycj�, nazywan� "Zdawkowa Kurtuazja": praw� stop� za�o�y�a na kolano,
lew� stop� - z �y�eczk� trzyman� niedbale pomi�dzy palcami - wyci�gn�a do
przodu, w lewej d�oni dzier�y�a otwarty wachlarz, za� praw� unosi�a nad g�ow� w
urokliwym ge�cie. Wzniesion� d�o� okrywa�a biesiadna r�kawiczka z paznokciami
wykonanymi z r�nych przypraw zapieczonych w szkliste p�ytki. Jak nakazywa�a
tradycja, w prawej stopie trzyma�a serwetk� u�o�on� w zgrabne origami. U�ywanie
serwetki uznawano za powa�ne naruszenie zasad savoir-vivre'u.
W�osy mia�a utrefione we fryzur� zwan� "Powitalne Danie". Ko�c�wki cieniutkich
kosmyk�w by�y pozaplatane w malutkie warkocze i elektrostatycznie na�adowane, na
skutek czego tworzy�y nad jej g�ow� i ramionami p�aski dysk przypominaj�cy
aureol�.
Wok� niej w powietrzu unosi�a si� obr�cz utworzona z r�nych smako�yk�w: by�y
tam malutkie kolorowe ksi�yce dojrza�ych owoc�w, kule z�elowanego wina,
koronkowe glonki chleba, mi�sne klopsy i kie�basy wiruj�ce niczym �mig�a.
Podczas trwania uczty Pani Kapitan mog�a obraca� si� powoli zgodnie z ruchem
wskaz�wek zegara, tak by kolejne przysmaki wchodzi�y w zasi�g jej d�oni lub st�p
(stopo-jad�o nale�a�o wk�ada� do ust palcami n�g, za� d�onio-jad�o palcami r�k).
Kolejno�� u�o�enia orbituj�cych wok� niej frykas�w odpowiada�a zasadom
tradycyjnej teorii kulinarnej.
Poniewa� dow�dca statku zawsze trzyma� g�ow� "w g�rze", wsp�biesiadnicy musieli
uwa�a�, aby odpowiednio dostosowywa� swoje obroty do ruch�w Pani Kapitan. Je��
nale�a�o nie za szybko, ale te� i nie za wolno, a ponadto nie wypada�o si�ga� po
ulubione k�ski z naruszeniem ustalonej kolejno�ci spo�ywania.
Kapitan Zst�puj�cy zosta� wprowadzony do sali jako ostatni. Biesiaduj�ca
szlachta i rycerze tworzyli co� na kszta�t walca, na kt�rego jednym ko�cu
znajdowa�a si� Kapitan Ereshkigal, za� na drugim go�� z napotkanego statku.
Mechanik polatywa� za plecami Kapitan Ereshkigal - nie po to, by rozkoszowa� si�
jad�em, rzecz jasna, ale po to, by udziela� odpowiedzi na ewentualne pytanie
dotycz�ce kwestii technicznych, jakie Kapitan mia�aby ochot� mu zada�. Praw�
stop� i lew� d�o� mia� zawini�te w r�czniki, by przechwytywa� ka�d� kropelk�
t�uszczu, jaka mog�aby skapn�� z warg Pani Kapitan. W prawej d�oni dzier�y�
elektryzuj�cy grzebie�, by s�u�y� jej jako pa�-fryzjerczyk, na wypadek gdyby
jakie� nieprzewidziane wydarzenie naruszy�o jej nienagann� koafiur�.
Ku swemu zdziwieniu Mechanik zauwa�y�, �e przy miejscu przewidzianym dla
Zst�puj�cego nie by�o �adnego pazia. Nie by�o tak�e �adnych gwarantuj�cych
podparcie lin odci�gowych w jego bezpo�rednim zasi�gu.
Zst�puj�cy porusza� si�, stosuj�c technik� obr�t-i-wypad, zmieniaj�c u�o�enie
swojego cia�a za spraw� ruchu obrotowego obci��onej balastem ko�c�wki opasuj�cej
go szarfy, a nast�pnie przemieszczaj�c si� gwa�townymi skokami dzi�ki odrzutowym
silniczkom u n�g. Ta niezgrabna i przestarza�a metoda poruszania si� nie mia�a w
sobie nic z pe�nego wdzi�ku szybowania szlachty u�ywaj�cej jedynie swoich
wachlarzy. Zakre�lane przez nich w powietrzu kunsztowne spirale oraz zmy�lne
uniki mog�y zmyli� ka�dego wroga, jaki stan��by z nimi do walki. Tymczasem
trajektorie lotu cz�owieka poruszaj�cego si� technik� obr�t-i-wypad by�y
niezwykle �atwe do przewidzenia przez rywala uzbrojonego w n� i gotowego do
zadania �miertelnego ciosu. Na widok wchodz�cego w ten spos�b go�cia Mechanik
poczu� takie samo zak�opotanie, jakie za czas�w grawitacji odczuwano na widok
doros�ego i silnego m�czyzny bezradnie pe�zaj�cego po powierzchni planety.
Kiedy Zst�puj�cy zaj�� ju� swoje miejsce, znieruchomia� i szybko zamruga�
powiekami, najwyra�niej zdumiony brakiem wygodnego zakotwiczenia oraz
nieobecno�ci� s�u�by.
Mechanik zauwa�y�, �e �adnej z lamp skierowanych w stron� go�cia nie
przes�oni�to sztandarem i ich �wiat�o razi�o go w oczy, uniemo�liwiaj�c mu
patrzenie w prz�d. By�o to kolejne powa�ne zaniedbanie.
Wszyscy szlachetnie urodzeni rzucali Zst�puj�cemu uwa�ne spojrzenia z ukosa.
Wymieniono kilka banalnych uprzejmo�ci, odm�wiono modlitw� i rozpocz�to
ucztowanie.
Jeden z rycerzy zawo�a� dono�nym g�osem:
- Sp�jrz tutaj, towarzyszu, c� za wspania�o�ci nam podano. Wyssijmy te
pyszno�ci do ostatniego grama szpiku. - To m�wi�c, lekko pchn�� barani udziec
przez �rodek komnaty w stron� kanclerza szybuj�cego po prawej r�ce Pani Kapitan.
Na kr�tk� chwil� zapad�a cisza. Podawanie jedzenia innemu biesiadnikowi ponad
g�ow� kapitana by�o uznawane za przejaw grubia�stwa. Barania noga znalaz�a si�
dok�adnie w miejscu, w kt�rym przes�ania�a Zst�puj�cemu ca�y widok.
Kanclerz si�gn�� stopo-widelcem po pchni�ty ku niemu k�s, a wbijaj�c metalowe
z�by w mi�so sprawi�, �e dr��ce krople t�uszczu prysn�y w stron� go�cia.
- Aye. Owca przynajmniej wie, kiedy przychodzi na ni� czas, by wst�pi� w progi
rze�ni.
Nikt si� nie roze�mia�.
Zst�puj�cy obr�ci� g�ow�. Drzwi za jego plecami zosta�y zatrza�ni�te i teraz
pilnowa�o ich dw�ch gwardzist�w, kt�rzy stali przed nimi z ramionami splecionymi
na piersi i goleniami u�o�onymi w pozycji zwanej "�miertelnym Lotosem", w kt�rej
palce u n�g i r�k s� zaci�ni�te na r�koje�ciach schowanych w pochwach no�y. W
odr�nieniu od go�cia, gwardzist�w otacza�a g�sta sie� lin i mieli wok� siebie
mn�stwo powierzchni, od kt�rych mogli si� odbi� w razie potrzeby.
Z coraz ci�szym sercem Mechanik obserwowa�, jak Zst�puj�cy uwa�nie przypatruje
si� obr�czy przysmak�w, jakie dla niego przygotowano. Wszelkie mi�sa i owoce w
�uku na wysoko�ci jego g�owy nale�a�y do stopo-jad�a, d�onio-jad�o za�
znajdowa�o si� w dolnej cz�ci obr�czy. W ten spos�b chciano go zmusi� do
jedzenia w bardzo niewygodnej i ryzykownej pozycji lub do naruszenia zasad
dobrego wychowania.
Wygl�da�o na to, �e zamierza co� powiedzie�. Otworzy� usta, lecz po chwili
zamkn�� je ponownie. Wydawa�o si�, �e cie� narastaj�cej obawy przemkn�� po
twarzy Zst�puj�cego.
Pani Kapitan jakby nieco posmutnia�a. Wzi�a do r�ki kulk� soli, ale zamiast
poda� j� nast�pnie na drugi koniec sali siedz�cemu naprzeciwko niej kapitanowi
(pokazuj�c w ten spos�b, �e ma pierwsze�stwo przed pozosta�ymi biesiadnikami)
nabra�a soli na paznokie� i pchn�a regularn� bry�k� w stron� seneszala
znajduj�cego si� nieco powy�ej niej, po prawej stronie.
Pos�a�a Zst�puj�cemu krzywy u�miech, unios�a paznokie� wype�niony sol� i poda�a
j� na lewo. Wszyscy rycerze zd��yli przyprawi� swoje potrawy, zanim s�l dotar�a
do go�cia. Ostatni rycerz, kt�ry otrzyma� soln� kulk�, spojrza� w oczy
Zst�puj�cemu, a nast�pnie dok�adnie obliza� ca�� grudk�, po czym cisn�� ni� w
stron� obcego kapitana pogardliwie k�api�c szcz�k�.
Zst�puj�cy zdo�a� ju� u�o�y� twarz w nieporuszon� mask�, ale wida� by�o, �e
zaciska z�by. Kropelka potu oderwa�a si� od jego czo�a. Nie si�gn�� po rzucon�
mu obel�ywie s�l, lecz pozwoli�, by przelecia�a nad nim i rozbi�a si� o
przegrod� za jego plecami.
Wszyscy szlachetnie urodzeni przesun�li d�onie w pobli�e r�koje�ci swych
pugina��w. W komnacie zapad�a niezr�czna cisza.
W oczach Zst�puj�cego da�o si� zauwa�y� niewymowny smutek, kiedy u�miechn�� si�
blado i si�gn�� po stopo-brzoskwini� szybuj�c� na wysoko�ci jego g�owy.
- Jestem zachwycony obfit� uczt�, jak� wyprawi�a szlachetna Pani Kapitan -
powiedzia� i nadgryz� owoc.
W�r�d biesiadnik�w przebieg� szmer st�umionych, pogardliwych �miech�w. Widok
go�cia nios�cego stopo-jad�o d�oni� do ust by� r�wnie �a�osny, jak w czasach
ziemskiego przy�pieszenia obraz cz�owieka zajadaj�cego pokarm z pod�ogi.
Jeden z pacho�k�w stoj�cych za plecami Zst�puj�cego uruchomi� wentylator,
kt�rego podmuch zacz�� powoli rozwiewa� otaczaj�ce go�cia potrawy. Kapitan
znieruchomia�. Schwyci� szybko jeden czy dwa owoce i wcisn�� je pod pach�, aby
zatrzyma� je przy sobie.
Wygl�da�o to absurdalnie. Ale nikt si� nie za�mia�.
Trudno by�o stwierdzi�, czy Zst�puj�cy jest, czy te� nie jest przera�ony. Jego
rysy nie wyra�a�y �adnych emocji. Ale bez w�tpienia zachowywa� si�, jak kto�
dzia�aj�cy pod wp�ywem strachu.
- Dzi�kuj� za udzielon� go�cin� - odezwa� si� w ko�cu. - Teraz pragn��bym
powr�ci� na m�j statek.
- Ale my jeszcze z tob� nie sko�czyli�my - zareplikowa� kanclerz. - A tak po
prawdzie to ca�kiem niez�a ta twoja maszynka. Z ochot� przyjmiemy jej nap�d i
g��wne sekcje kad�uba w formie podarunku. A mo�e po prostu we�miemy t� maszyn� w
ca�o�ci w ramach akcji ratunkowej. O ile mi wiadomo, nie ma tam nikogo na
pok�adzie.
Zst�puj�cy podkurczy� nogi, przesun�� d�onie w pobli�e swojego kiri-su-gama, a
nast�pnie odezwa� si� cichym g�osem:
- Znacznie uprzejmiej, czcigodny panie, by�oby nazywa� jednostki, kt�re
utrzymuj� nas przy �yciu "statkami", a nie "maszynami".
Wtedy wtr�ci� si� uskrzydlony rycerzyk:
- Ci, kt�rzy nosz� bro�, zobowi�zani s� do jej u�ycia, kiedy wymaga tego obrona
honoru. Podszywaj�ce si� pod szlachetnie urodzonych n�dzne pod�ycia, pos�ugacze,
kt�rym uda�o si� ukra�� bro� znaczniejszym od nich, zas�uguj� jedynie na
zamkni�cie w �luzie dla pospolitych rabusi�w. Lecz kt� �mia�by twierdzi�, �e
z�odziejom drogi jest ich honor? A w�a�nie za honor, szlachetni panowie,
proponuj� niniejszym wznie�� toast! Za honor i za powietrze, kt�re utrzymuje nas
przy �yciu. Niech ci, kt�rzy nie spe�ni� tego toastu szlachetnym trunkiem,
zostan� p