5724
Szczegóły |
Tytuł |
5724 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5724 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5724 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5724 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ILIA WARSZAWSKI
POJEDYNEK
Przy ko�cu schod�w przesadzi� por�cz i pomkn�� przez westybul. Czasu pozosta�o
niewiele, r�wno tyle, by zaj�� pozycj� wyj�ciow� na pocz�tku alei, rozwali� si�
na �aweczce i doczekawszy si� wyj�cia drugiego roku zaprosi� j� na mecz.
Nast�pnie zjedz� kolacj� w studenckiej sto��wce, po czym... Co b�dzie p�niej,
nie wiedzia�. W takich sprawach zawsze polega� na swojej intuicji.
By� ju� my�lami w parku, kiedy w g�o�niku rozleg� si� g�os - Studenta pierwszego
roku, Mucharzy�skiego, indeks fenotypu tysi�c trzysta osiemdziesi�t sze�� �amane
przez szesna�cie em be pilnie wzywa do siebie dziekan wydzia�u
radiotechnicznego.
Decyzj� trzeba podj�� natychmiast. Do zbawczych drzwi pozosta�o zaledwie kilka
krok�w. Z�o�ywszy usta w tr�bk�, odchyliwszy r�kami uszy, zmru�ywszy lewe oko i
utykaj�c na praw� nog� spr�bowa� przemkn�� obok analizatora fenotypu.
- Przesta�cie pajacowa�, Mucharzy�ski ! To ju� by� g�os samego dziekana.
"Sp�ni�em si�!"
W ci�gu u�amk�w sekundy urz�dzenie analityczne na podstawie wskazanego indeksu
wyszuka�o go w�r�d dziesi�ciu tysi�cy student�w i teraz obraz wykrzywionej g�by
widnia� na teleekranie w gabinecie dziekana. Mucharzy�ski przywr�ci� wargom
normalne po�o�enie, pu�ci� uszy i z wci�� jeszcze zmru�onym okiem zacz��
rozciera� kolano prawej nogi. Chwyt ten, jak s�dzi�, powinien by� przekona�
dziekana, �e to nag�y atak reumatyzmu. Ci�ko westchn�wszy, wci�� jeszcze
utykaj�c, skierowa� si� na drugie pi�tro. Przez kilka minut dziekan z
zainteresowaniem przygl�da� si� jego fizjonomii. Twarz Mucharzy�skiego przyj�a
odpowiadaj�cy sytuacji wyraz ponurego skupienia. Oblicza� on w my�lach, ile
trzeba mu b�dzie czasu na dogonienie tej studentki drugiego roku, je�eli
dziekan...
- Powiedzcie, Mucharzy�ski, czy was co� w og�le interesuje?
Dziwne pytanie. Interesowa�o go wiele rzeczy. Po pierwsze to, kogo bardziej
kocha: Natasz� czy Musi�; po drugie, pozycja "Spartaka" w tabeli turniejowych
rozgrywek; po trzecie, ta studentka drugiego roku; po czwarte... s�owem, kr�g
jego zainteresowa� by� do�� szeroki, ale nie warto by�o wtajemnicza� w to
wszystko dziekana.
- Interesuje mnie zaw�d in�yniera radiotechnika odpowiedzia� skromnie.
By�o to prawie zgodne z prawd�. Wszystkie jego �yciowe plany w ten lub inny
spos�b �ci�le zwi�zane by�y z pobytem w miasteczku uniwersyteckim, do kt�rego,
jak wiadomo, ludzie przyje�d�aj� po to, by... i tak dalej.
- W takim razie mo�ecie mi wyja�ni�, dlaczego pod koniec drugiego semestru nie
zdali�cie ani jednego zaliczenia?
Oj, niedobrze - pomy�la� Mucharzy�ski - skre�l�, jak amen w pacierzu, skre�l�.
- Mo�e dlatego, �e specyfika maszynowego nauczania... zacz�� niepewnie.
- O w�a�nie, sperka - przerwa� mu dziekan. - Ju� trzy automaty ucz�ce odm�wi�y
zajmowania si� wami. Na co wy liczycie?
Najtaktyczniej by�o uzna� to pytanie za retoryczne i pozostawi� je bez
odpowiedzi.
Dziekan z zadum� b�bni� palcami w st�. Mucharzy�ski patrzy� przez okno. Alejk�
sz�a rudow�osa studentka drugiego roku. Id�cy obok niej dryblas w b��kitnej
podkoszulce ni�s� wios�a. Chyba wszystko jasne. Drugi bilet na mecz trzeba
b�dzie odst�pi� komu�, w pobli�u stadionu zawsze kr�ci si� du�o �adnych
medyczek.
- Nie chcia�bym was skre�la� nie przekonawszy si� uprzednio, �e pr�by dania wam
in�ynierskiego wykszta�cenia skazane s� na niepowodzenie. Mucharzy�ski
najch�tniej zrejterowa�by, ale by�o to ryzykowne.
- Bardzo si� ciesz� - powiedzia� opu�ciwszy g�ow� - �e wierzy pan jeszcze w moje
mo�liwo�ci...
- Gdyby mowa by�a o pa�skich mo�liwo�ciach, to ju� od dawna nie by�oby pana na
li�cie student�w. Ja mam na my�li mo�liwo�ci automat�w ucz�cych, w kt�re jeszcze
wierz�. S�yszeli�cie o UWZSZ?
- Oczywi�cie... to... Pauza stawa�a si� m�cz�ca.
- Oczywi�cie, �e s�yszeli�cie - u�miechn�� si� dziekan przecie� na pewno
czytacie wszystkie prace katedry automat�w ucz�cych. UWZSZ to Uniwersalny
Wyk�adowca ze Sprz�eniem Zwrotnym. Mam nadziej�, �e wiecie, co to takiego
sprz�enie zwrotne?
- No c�, w og�lnych zarysach... - powiedzia� ostro�nie Mucharzy�ski.
- B�d� demonstrowa� UWZSZ na mi�dzynarodowym kongresie w Wiedniu. Teraz w celu
okre�lenia jego funkcjonalnych mo�liwo�ci, uczy on kontroln� grup� student�w.
Bardzo nie chcia�bym w wyra�ny spos�b obni�a� �redniej ocen jego uczni�w, ale
elementarna przyzwoito�� ka�e mi wypr�bowa� go na takiej... hmm... takim... e-e-
e... no, s�owem na was. Kr�tko m�wi�c, w��czam pana do kontrolnej grupy.
- Dzi�kuj�.
- Mam nadziej�, �e wbije on panu do g�owy przynajmniej minimaln� ilo��
wiadomo�ci, jego schematy...
Schematy jakich� tam automat�w niewiele interesowa�y Mucharzy�skiego. Z wyrazem
napi�tej uwagi na twarzy my�la� o tym, �e prawdopodobnie ko�czy si� ju� pierwsza
po�owa i �e w najgorszym wypadku Natasza...
- ... W ten spos�b w czasie nauki wasz m�zg tworzy jedn� ca�o�� z urz�dzeniem
analitycznym automatu, kt�re bez przerwy zmienia taktyk� nauczania w zale�no�ci
od przebiegu przyswajania materia�u przez studenta. Jasne?
- Jasne.
- Dzi�ki Bogu! Mo�ecie i��.
... tysi�c trzysta czterdziesty drugi rekonesans logiczny, szesnasty wariant
dowodu teorii i zn�w urz�dzenie blokuj�ce przekazuje sygna�: "Materia� nie
przyswojony". Zmiana taktyki. Zn�w rekonesans logiczny. "Udowodnienie teorii
wymaga posiadania wiadomo�ci z zakresu szko�y �redniej." Rozkaz: "Przyst�pi� do
wyk�adania pocz�tk�w algebry". Sygna�: "Materia� przyswojony w stopniu
dostatecznym", przeskok na dow�d teorii, pod koniec dowodu - sygna�: "Wyj�ciowe
wiadomo�ci zapomniane", zn�w rozkaz, zn�w rekonesans logiczny... Na tablicy
zapala si� czerwony sygna�: "Przegrzanie"; z transformatora wali dym.
Automat wy��cza si�.
Mucharzy�ski zdejmuje z g�owy dipol i wyciera pot. Tego jeszcze nie by�o! On
czuje nawet sympati� do starego elektronowego lektora-egzaminatora. Z nim jest
niepor�wnanie �atwiej : mo�na przespa� ca�y wyk�ad, a potem po prostu nie
odpowiedzie� na pytanie. Przy UWZSZ cz�owiek nie u�nie ! Dobrze, �e automatyczny
system bezpiecze�stwa od czasu do czasu wy��cza go.
Rozmy�lania Mucharzy�skiego przerywa dzwonek wideofonu. Na ekranie dziekan.
- Dlaczego pr�nujecie? - Automat si� ch�odzi.
Na nieszcz�cie na tablicy zapala si� zielona lampka. Mucharzy�ski wzdycha i
umocowuje na g�owie dipol. Zn�w logiczny rekonesans i w m�zgu Mucharzy�skiego
pojawiaj� si� znienawidzone przeze� r�wnania. Usi�uje walczy� z automatem, my�li
o tym, co by by�o, gdyby Demientiew nie spud�owa� pod koniec drugiej po�owy,
pr�buje wyobrazi� sobie studentk� drugiego roku w dwuznacznych sytuacjach, ale
wszystko na nic.
" logiczny rekonesans, sygna�, rozkaz, zmiana taktyki, sygna�, logiczny
rekonesans...
Up�ywa siedem dni i o cudo! Nauka ju� nie wydaje si� Mucharzy�skiemu tak
m�cz�ca. Automat wida� te� si� do niego przystosowa�. Coraz rzadziej zapalaj�
si� sygna�y przegrzania.
Up�ywa jeszcze tydzie� i zn�w g�o�niki dr� si� na ca�y instytut:
- Studenta pierwszego roku, Mucharzy�skiego, indeks fenotypu tysi�c trzysta
osiemdziesi�t sze�� �amane przez szesna�cie em be wzywa dziekan wydzia�u
radiotechnicznego. Tym razem nie chowa si� przed wszystkowidz�cymi oczami
fenologicznego analizatora.
- Gratuluj� wam, Mucharzy�ski - m�wi dziekan - jak si� okazuje, macie niezwyk�e
zdolno�ci.
Po raz pierwszy w �yciu Mucharzy�ski rumieni si�.
- S�dz� - odpowiada skromnie - �e nale�a�oby raczej m�wi� o zadziwiaj�cych
mo�liwo�ciach UWZSZ, to rzeczywi�cie wspania�y wynalazek.
- Kiedy m�wi� o waszych zdolno�ciach, to mam na my�li w�a�nie was, co za� si�
tyczy IJWZSZ, to dwutygodniowy kontakt z wami nie wyszed� mu na dobre. Teraz nie
jest to ju� zwyk�y automat, lecz jaki� don�uan, Casanova, po prostu babiarz, -
stawia wy�sze oceny tylko �adnym studentkom. Ponadto sta� si� zajad�ym kibicem
pi�karskim i zarazi� t� pasj� ca�� kontroln� grup� student�w. Niesamowicie si�
rozleniwi�. Jutro go demontujemy, a was, sami rozumiecie... - Rozumiem. �ycz�
panu dalszych sukces�w w nauczaniu tych... hmm... no s�owem, student�w.
Uk�oniwszy si� nisko Mucharzy�ski ruszy� w stron� drzwi.
- Dok�d?!
- Jak to dok�d? Kupi� bilet do domu. Przecie� skre�li� mnie pan z listy
student�w.
- Rzeczywi�cie. skre�lili�my pana z listy student�w, ale za to mianowali�my
starszym laborantem katedry automat�w ucz�cych. Odt�d ani jedna maszyna ze
sprz�eniem zwrotnym nie opu�ci laboratorium nie wytrzymawszy pojedynku z warni.
Jeste�cie dla nas bezcennym skarbem!
przek�ad : Micha� Siwiec