5705
Szczegóły |
Tytuł |
5705 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5705 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5705 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5705 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
GORE VIDAL
STWORZENIE �WIATA
Prze�o�y�y Mira Micha�owska i Irena Szyma�ska
Pami�ci Thomasa Pryora Gore�a (1870-1949)
KSI�GA PIERWSZA
Herodot wyg�asza odczyt w ate�skim Odeonie
1
Jestem �lepy, lecz nie g�uchy. Wi�c jako, �e moje kalectwo nie jest ca�kowite,
zmuszony by�em wczoraj do s�uchania w Odeonie przez prawie sze�� godzin s��w
samozwa�czego historyka, kt�rego ocena wojen, przez Ate�czyk�w zwanych �wojnami
perskimi�, by�a tak bezsensowna, �e gdybym mia� mniej lat i wi�cej w�adzy,
wsta�bym z
miejsca i zgorszy� ca�e Ateny swoj� odpowiedzi�.
No bo c�, ja znam genez� wojen greckich. On nie ma o niej poj�cia. Jak�e
mog�oby
by� inaczej? Jest wszak Grekiem! Sp�dzi�em wi�ksz� cz�� mojego �ycia na perskim
dworze
i jeszcze dzi�, maj�c siedemdziesi�t pi�� lat, wci�� s�u�� Wielkiemu Kr�lowi,
Artakserksesowi, podobnie jak s�u�y�em jego ojcu i memu ukochanemu przyjacielowi
Kserksesowi, a przedtem jego ojcu, bohaterowi, kt�rego nawet Grecy zw� Dariuszem
Wielkim.
Kiedy ten przykry dla moich uszu odczyt wreszcie si� sko�czy� - nasz �historyk�
ma
piskliwy, monotonny g�os i na domiar z�ego silny dorycki akcent - m�j
osiemnastoletni
wujeczny bratanek, Demokryt, zapyta� mnie, czy chc� zosta� i wda� si� w dyskusj�
z tym
oszczerc� Persji.
- Powiniene� to zrobi� - powiedzia� - bo wszyscy patrz� na ciebie. S� pewni, �e
jeste�
oburzony.
Demokryt studiuje tu, w Atenach, filozofi�. Lubuje si� wi�c w dysputach. Zapisz
to,
Demokrycie. Przecie� to w�a�nie na twoj� pro�b� dyktuj� ci opowie�� o tym, jak i
dlaczego
zacz�y si� wojny greckie. Nie zamierzam oszcz�dza� nikogo, nawet ciebie. Na
czym to
stan��em? Ach tak, m�wi�em o Odeonie.
U�miechn��em si� �a�osnym u�miechem �lepca. Tak okre�li� pewien t�py poeta wyraz
twarzy ludzi, kt�rzy stracili wzrok. Kiedy jeszcze widzia�em, nie zwraca�em na
�lepc�w
wi�kszej uwagi. Ponadto nigdy nie przypuszcza�em, �e do�yj� p�nego wieku, a tym
bardziej
�e o�lepn�. Zdarzy�o si� to przed trzema laty, kiedy bia�e ob�oki, kt�re powoli
zas�ania�y mi
�wiat, sta�y si� nagle nieprzezroczyste.
Ostatni� rzecz�, kt�r� widzia�em, by�o niewyra�ne odbicie mojej twarzy w
zwierciadle
z polerowanego srebra. By�em w pa�acu Wielkiego Kr�la w Suzie. Z pocz�tku
s�dzi�em, �e
pok�j wype�nia si� dymem. By�o lato, a latem nie opala si� komnat. Przez chwil�
widzia�em
si� w lustrze; zaraz potem - nic. Nigdy ju� nie mia�em widzie�.
Egipscy lekarze umiej� podobno przeprowadza� operacje i rozp�dza� bia�e ob�oki.
Jestem jednak za stary, �eby jecha� do Egiptu. Zreszt� chyba dosy� si�
napatrzy�em. Czy� nie
widzia�em �wi�tego ognia, oblicza Ahura Mazdy, M�drego Pana? Widzia�em te�
Persj�, Indie
i dalekie Chiny. Nikt z �yj�cych nie podr�owa� po tylu krajach co ja.
Odbiegam od tematu. To zwyczaj starych ludzi. M�j dziadek, gdy do�y�
siedemdziesi�ciu pi�ciu lat, potrafi� ca�ymi godzinami m�wi� bez �adu i sk�adu
na r�ne
tematy. Zupe�nie niezrozumiale. No, ale to by� Zoroaster, prorok Prawdy. I tak
jak Jedyny
B�g, kt�remu s�u�y�, obejmuje swoim rozumem jednocze�nie wszystkie aspekty
stworzenia,
tak te� czyni� to Zoroaster. Rezultat by� zaiste buduj�cy - je�eli tylko kto�
potrafi� znale��
sens w jego dywagacjach.
Demokryt chce, �ebym mu podyktowa�, co si� dzia�o, kiedy opuszczali�my Odeon.
Doskonale. To twoje palce si� zm�cz� od pisania. M�j g�os nigdy mnie nie zawi�d�
ani moja
pami��. Przynajmniej do tej pory.
Kiedy Herodot z Halikarnasu zako�czy� opisywanie perskiej �kl�ski� pod Salamin�
sprzed trzydziestu czterech lat, rozleg�y si� og�uszaj�ce oklaski. Nawiasem
m�wi�c, akustyka
w Odeonie jest fatalna. Nie tylko ja uwa�am t� now� sal� za nieudan�. Nawet
niemuzykalni
Ate�czycy wiedz�, �e co� jest nie w porz�dku z ich ukochanym Odeonem,
wybudowanym w
rekordowym czasie na rozkaz Peryklesa za pieni�dze zebrane we wszystkich
miastach
greckich na cele obronne. Sam budynek to kopia w kamieniu namiotu Wielkiego
Kr�la
Kserksesa, namiotu, kt�ry dosta� si� jako� w greckie r�ce podczas zamieszania
towarzysz�cego ostatniej perskiej kampanii w Grecji. Najpierw udaj�, �e nami
gardz�, a
potem nas na�laduj�.
Kiedy Demokryt prowadzi� mnie do przedsionka sali koncertowej, ze wszystkich
stron
dochodzi�y mnie s�owa �pose� perski!� Te gard�owe d�wi�ki kaleczy�y mi uszy
niczym
skorupy, na jakich Ate�czycy co pewien czas wypisuj� imiona ludzi, kt�rym
zdarzy�o si�
obrazi� ich albo znudzi�. Ten, kto zbierze najwi�cej g�os�w w takim plebiscycie
- czy te�
eliminacji - zostaje wygnany z miasta na dziesi�� lat. Szcz�ciarz.
Przytocz� kilka uwag, kt�re dotar�y do mnie w drodze do drzwi:
- Za�o�� si�, �e nie podoba�o mu si� to, co us�ysza�.
- To brat Kserksesa, prawda?
- Nie, mag.
- Co to takiego?
- Kap�an perski. Oni jedz� w�e i psy.
- I sypiaj� ze swoimi siostrami, matkami i c�rkami.
- A z bra�mi, ojcami i synami?
- Wszystkiego ci ma�o, Glaukonie.
- Magowie s� zawsze �lepi. Musz� by�. Czy to jego wnuk?
- Nie. Kochanek.
- Nie wydaje mi si�. Persowie r�ni� si� od nas.
- Tak. Oni przegrywaj� bitwy. My nigdy.
- Co ty o tym wiesz! Kiedy zmusili�my Kserksesa do odwrotu do Azji, jeszcze nie
by�o ci� na �wiecie.
- Jaki ten ch�opiec pi�kny.
- To Grek. Na pewno Grek. Barbarzy�ca tak nie wygl�da.
- Pochodzi z Abdery. Jest wnukiem Megakreonta.
- A wi�c Med! To ho�ota!
- Ale bogata ho�ota. Po�owa kopal� srebra w Tracji nale�y do Megakreonta.
Je�eli chodzi o dwa dalsze pozosta�e mi i stosunkowo jeszcze sprawne zmys�y -
dotyk
i powonienie - to o pierwszym niewiele mog� powiedzie�, poza tym, �e czu�em
twarde rami�
Demokryta, na kt�rym zacisn��em praw� r�k�; ale za to drugi! W lecie Ate�czycy
nie k�pi�
si� zbyt cz�sto. Zim� - jeste�my obecnie w tygodniu, w kt�rym przypada
najkr�tszy dzie�
roku - nie k�pi� si� wcale, a ich jad�o sk�ada si� chyba wy��cznie z cebuli i
suszonych ryb;
suszonych w czasach Homera.
Popychali mnie, l�yli, czu�em ich oddech. Wiedzia�em oczywi�cie, �e sytuacja
pos�a
Wielkiego Kr�la w Atenach jest nie tylko niebezpieczna, lecz r�wnie� wysoce
dwuznaczna.
Niebezpieczna, poniewa� w ka�dej chwili ci kapry�ni ludzie potrafi� zwo�a� jedno
z owych
zebra�, na kt�rych wszyscy obywatele maj� prawo wypowiedzie� si�, a co gorsza,
g�osowa�.
Po wys�uchaniu kt�rego� z tych przekupnych lub ob��kanych demagog�w obywatele
zdolni
s� do z�amania naj�wi�tszych uk�ad�w, co zrobili na przyk�ad przed czternastu
laty, kiedy
wys�ali ekspedycj� na podb�j perskiej prowincji - Egiptu. Zostali rozbici. Afera
tym
wstydliwsza, �e przed szesnastu laty Ate�czycy wyprawili do Suzy poselstwo z
poleceniem
zawarcia trwa�ego pokoju z Persj�. Na jego czele sta� Kallias, najbogatszy
cz�owiek Aten. W
ko�cu sporz�dzono traktat. Ateny uzna�y zwierzchno�� Wielkiego Kr�la nad
greckimi
miastami Azji Mniejszej. W zamian za to Wielki Kr�l zobowi�zywa� si� do
trzymania floty
perskiej z dala od Morza Egejskiego i tak dalej. By� to bardzo d�ugi traktat.
Cz�sto m�wi�em
sobie, �e straci�em wzrok pracuj�c nad perskim tekstem traktatu. I rzeczywi�cie,
bia�e ob�oki
g�stnia�y podczas wielomiesi�cznych negocjacji, kiedy to musia�em czyta� ka�de
s�owo
zapisane przez skryb�w.
Po kl�sce w Egipcie wys�ano nowe poselstwo do Suzy. Wielki Kr�l Artakserkses
zachowa� si� wspaniale. Pomin�� fakt, �e Ate�czycy z�amali traktat naje�d�aj�c
Egipt, i
wyra�a� si� ciep�o o swojej przyja�ni ze Spart�. Ate�czycy si� przerazili.
S�usznie boj� si�
Sparty. W ci�gu kilku dni uzgodniono, �e traktat, kt�rego �adna ze stron nigdy
nie mia�a
ujawni�, jest w dalszym ci�gu prawomocny. W dow�d za� zaufania, kt�re Wielki
Kr�l �ywi
do swoich ate�skich niewolnik�w - tak ich nazywa� - wy�le do Aten Cyrusa
Spitam�, czyli
mnie, najbli�szego przyjaciela jego zmar�ego ojca, Kserksesa.
Nie mog� powiedzie�, �e by�em tym zachwycony. Nigdy nie s�dzi�em, �e sp�dz�
ostatnie lata mojego �ycia w tym zimnym i wietrznym mie�cie, w�r�d r�wnie
zimnych ludzi.
Z drugiej strony - to, co teraz powiem, przeznaczone jest wy��cznie dla twoich
uszu,
Demokrycie, i mo�esz to wykorzysta�, jak tylko zechcesz, lecz po mojej
�mierci... czyli, jak
s�dz�, ju� za kilka dni, zwa�ywszy trawi�c� mnie gor�czk� i napady kaszlu, kt�re
sprawiaj�,
�e to dyktowanie jest r�wnie m�cz�ce dla ciebie jak dla mnie... Ale zgubi�em
w�tek.
Z drugiej strony... Aha! Tak! Po zamordowaniu mojego drogiego przyjaciela
Kserksesa i obj�ciu w�adzy przez jego syna, Artakserksesa, moja sytuacja w Suzie
sta�a si�
raczej nieprzyjemna. Wprawdzie Wielki Kr�l jest dla mnie bardzo uprzejmy, zbyt
mocno
jednak by�em zwi�zany z poprzednim w�adc�, by nowi ludzi przy dworze mogli
obdarza�
mnie pe�nym zaufaniem. Niewielkie wp�ywy, kt�re jeszcze posiadam, zawdzi�czam
przypadkowi - pochodzeniu. Jestem w m�skiej linii ostatnim �yj�cym wnukiem
Zoroastra,
proroka.
Jedynego Boga, Ahura Mazdy, czyli M�drego Pana, zwanego po grecku Oromazesem.
Poniewa� przed p� wiekiem Wielki Kr�l Dariusz zosta� wyznawc� Zoroastra,
rodzina
kr�lewska traktuje nasz r�d, Spitamid�w, z szacunkiem, co zreszt� sprawia, �e
czuj� si�
troch� oszustem. Ostatecznie nikt nie wybiera sobie dziadka.
Przy drzwiach Odeonu zatrzyma� mnie Tukidydes, pos�pny m�czyzna w �rednim
wieku, kt�ry przewodzi od trzech lat, czyli od �mierci swojego s�awnego te�cia,
Kimona,
ate�skim konserwatystom. Jest wi�c si�� rzeczy jedynym powa�nym rywalem
Peryklesa,
przyw�dcy stronnictwa demokratycznego.
Polityczne etykietki nie s� precyzyjne. Przyw�dcy obydwu partii nale�� do
arystokracji. Ale niekt�rzy szlachetnie urodzeni - jak na przyk�ad nieboszczyk
Kimon -
popieraj� klas� bogatych w�a�cicieli ziemskich, podczas gdy inni - jak Perykles
- stawiaj� na
miejskie posp�lstwo. Wzmocni� on uprawnienia s�ynnych zgromadze�, kontynuuj�c
prac�
swojego politycznego nauczyciela Efialtesa, radykalnego przyw�dcy, zamordowanego
w tajemniczych okoliczno�ciach przed kilkunastu laty. Oczywi�cie o zab�jstwo to
oskar�ono
konserwatyst�w. Je�eli rzeczywi�cie s� za nie odpowiedzialni, to nale�y im
pogratulowa�.
Mot�och nie powinien rz�dzi� miastem, a c� dopiero pa�stwem.
Gdyby m�j ojciec by� Grekiem, matka za� Persjank� - a nie na odwr�t, zosta�bym
cz�onkiem stronnictwa konserwatywnego, cho� nigdy nie mog�o si� ono oprze�
pokusie
straszenia Persj� spo�ecze�stwa. Mimo mi�o�ci, kt�r� Kimon �ywi� do Sparty, i
nienawi�ci do
nas, �a�uj�, �e go nie zna�em. Wszyscy tutaj m�wi�, �e jego siostra Elpinika
jest do niego
podobna z charakteru. To wspania�a kobieta i lojalna przyjaci�ka.
Demokryt przypomina mi uprzejmie, �e zn�w straci�em w�tek. Ja jemu przypominam,
�e po s�uchaniu przez wiele godzin Herodota nie mog� si� zdoby� na logiczne
przechodzenie
od tematu do tematu. Herodot m�wi tak, jak skacze konik polny. Ja go na�laduj�.
Tukidydes odezwa� si� do mnie w przedsionku Odeonu:
- Przypuszczam, �e raport z tego, co�my tutaj us�yszeli, zostanie przes�any do
Suzy.
- Dlaczeg� by nie? - By�em �agodny i znudzony zarazem. Wzorowy pose�. - Wielki
Kr�l lubi bajki. Uwielbia wszystko, co jest dzie�em wyobra�ni.
By�em wida� nie do�� znudzony. Wyczuwa�em niezadowolenie.
Tukidydesa i otaczaj�cej go grupy konserwatyst�w. Przyw�dcy stronnictw w Atenach
rzadko chodz� w pojedynk�, boj� si� skrytob�jc�w. Demokryt twierdzi, �e ilekro�
spostrzega
du�� grup� ha�a�liwych ludzi, po�rodku kt�rej stoi cebula w he�mie albo
szkar�atny ksi�yc,
to pierwsza z pewno�ci� otacza Peryklesa, a druga Tukidydesa. Miasto dzieli si�
w spos�b
irytuj�cy na zwolennik�w cebuli i jesiennego ksi�yca.
Dzisiaj szkar�atny ksi�yc by� g�r�. Z nieznanych przyczyn cebula w he�mie nie
przyby�a na wyk�ad w Odeonie. Mo�e Perykles wstydzi si� z�ej akustyki swojej
budowli? Ale
czy�bym zapomnia�, �e wstyd to uczucie nie znane Ate�czykom?
Perykles oraz arty�ci i budowniczowie z jego koterii stawiaj� obecnie na
Akropolu
�wi�tyni� Ateny. B�dzie to wspania�y budynek, maj�cy zast�pi� n�dzn� �wi�tynk�,
kt�ra
zosta�a doszcz�tnie spalona przez persk� armi� trzydzie�ci cztery lata temu.
Fakt, nad kt�rym
Herodot woli si� nie rozwodzi�.
- Czy uwa�asz, po�le, relacj�, kt�r� w�a�nie us�yszeli�my, za nieprawdziw�? - Co
za bezczelno�� ze strony Tukidydesa! Przypuszczam, �e by� pijany. A to nas,
Pers�w, oskar�a
si� o opilstwo, tylko dlatego �e u�ywamy haomy do cel�w rytualnych; nigdy nie
spotka�em
Persa, kt�ry pi�by tyle co niekt�rzy Ate�czycy. Lecz gwoli uczciwo�ci dodam, �e
�aden
Ate�czyk nie upija si� tak jak Spartanie. M�j stary znajomy, Demaratos, kr�l
Sparty, mawia�,
�e Spartanie pijali tylko wino zmieszane z wod�, dop�ki nomadzi z p�nocy nie
przys�ali do
Sparty poselstwa. By�o to wkr�tce po spustoszeniu przez Dariusza ich rodzinnej
Scytii.
Wed�ug Demaratosa, Scytowie nauczyli Spartan pi� wino bez domieszki wody. Nie
wierz� w
t� histori�.
- To, co us�yszeli�my, m�odzie�cze, jest tylko jedn� wersj� wydarze�, do kt�rych
dosz�o, zanim si� urodzi�e� i, jak podejrzewam, zanim urodzi� si� ten historyk.
Tu� za mn� rozleg� si� g�os starca:
- Wielu po�r�d nas pami�ta jeszcze dzie�, kiedy Persowie zjawili si� pod
Maratonem.
- Demokryt nie rozpozna� jego w�a�ciciela. Do�� cz�sto s�yszy si� takie starcze
g�osy. W ca�ej
Grecji niem�odzi, obcy sobie ludzie pozdrawiaj� si� pytaniem: �Gdzie by�e� i co
robi�e�,
kiedy Kserkses zjawi� si� pod Maratonem?� A potem cz�stuj� si� wzajemnie
k�amstwami.
- Tak - powiedzia�em. - �yj� jeszcze ludzie, kt�rzy pami�taj� tamte czasy. I ja,
niestety, do nich nale��. Jestem r�wie�nikiem Wielkiego Kr�la Kserksesa. Gdyby
�y�, mia�by
dzisiaj siedemdziesi�t pi�� lat. Wst�puj�c na tron mia� trzydzie�ci cztery, a
wi�c by� w sile
wieku. A wasz dziejopis wmawia� nam dopiero co, �e Kserkses odziedziczy� tron po
Dariuszu
b�d�c jeszcze porywczym ch�opcem.
- Niewa�ny szczeg�... - zacz�� Tukidydes.
- Ale typowy dla bajek, kt�re b�d� si� cieszy�y r�wnym powodzeniem w Suzie jak
sztuka Ajschylosa Persowie. Przet�umaczy�em j� osobi�cie dla Wielkiego Kr�la.
Bardzo mu
si� podoba� attycki humor autora.
Nie by�o w tym oczywi�cie ani s�owa prawdy. Kserkses wpad�by w sza�, gdyby si�
dowiedzia�, jak okrutnie on i jego matka zostali sparodiowani dla rozbawienia
ate�skiej
gawiedzi.
Z zasady nigdy nie okazuj� z�o�ci, kiedy mnie obra�aj� barbarzy�cy. Na szcz�cie
oszcz�dzaj� mi najgorszych zniewag. Cz�stuj� si� nimi nawzajem. C� za ulga dla
reszty
�wiata, �e Grecy bardziej nie lubi� swoich rodak�w - ni� nas, cudzoziemc�w.
Klasyczny przyk�ad: kiedy Ajschylos, gor�co niegdy� oklaskiwany tragik, straci�
nagrod� na rzecz oklaskiwanego obecnie Sofoklesa, rozsierdzi� si� do tego
stopnia, �e
porzuci� Ateny i przeni�s� si� na Sycyli�, gdzie zako�czy� �ycie w bardzo
oryginalny spos�b.
Orze� wypatruj�cy twardej powierzchni, o kt�r� m�g�by roztrzaska� skorup�
trzymanego w
szponach ��wia, wzi�� �ysin� autora Pers�w za ska�� i zrzuci� na ni� ��wia z
zab�jcz�
celno�ci�.
Tukidydes zamierza� kontynuowa� t� zapowiadaj�c� si� nieprzyjemnie scen�, kiedy
Demokryt nagle pchn�� mnie naprz�d, wo�aj�c: - Przej�cie dla pos�a Wielkiego
Kr�la! - I
ludzie si� rozst�pili.
Na szcz�cie moja lektyka czeka�a przed wej�ciem.
Uda�o mi si� wynaj�� dom zbudowany przed spaleniem przez nas Aten. Jest nieco
wygodniejszy i mniej pretensjonalny ni� domy wznoszone obecnie przez bogatych
Ate�czyk�w. Nic tak nie pobudza ambicji architekt�w jak spalenie ich rodzinnego
miasta.
Sardes jest znacznie wspanialsze teraz, po po�arze, ni� za czas�w Krezusa. Mimo
�e nigdy
nie widzia�em dawnych Aten i oczywi�cie nie mog� zobaczy� nowych - wiem z
relacji, �e
prywatne domy nadal buduje si� z niewypalanych cegie�, �e ulice s� cz�sto kr�te,
nigdy
szerokie, a nowe gmachy publiczne okaza�e, ale tandetne, jak Odeon.
Najwi�kszy ruch budowlany panuje obecnie na Akropolu, litej skale koloru lwiej
grzywy, jak okre�li� to poetycko Demokryt, ocieniaj�cej wi�ksz� cz�� miasta i
r�wnie� nasz
dom. W rezultacie zim� - a wi�c teraz - mamy mniej ni� godzin� s�o�ca dziennie.
Ale ska�a ta ma sw�j urok. Cz�sto spaceruj� po niej z Demokrytem. Dotykam
rozwalonych mur�w budowli. S�ucham stukania kamieniarzy. Rozmy�lam o wspania�ej
rodzinie tyran�w, kt�rzy zamieszkiwali Akropol, zanim zostali wygnani z miasta.
Taki los
spotyka tu pr�dzej czy p�niej wszystkich szlachetnych ludzi. Zna�em ostatniego
tyrana,
dostojnego Hippiasza. W czasach mojej m�odo�ci bywa� on cz�sto na dworze w
Suzie.
Obecnie g��wn� atrakcj� Akropolu s� budowle lub �wi�tynie mieszcz�ce podobizny
bog�w, w kt�rych ludzie jakoby wierz�. M�wi� �jakoby�, poniewa� uwa�am, �e mimo
konserwatyzmu cechuj�cego lud ate�ski, to je�li chodzi o zachowanie tradycyjnych
form,
zasadnicze jego nastawienie jest ateistyczne. Jak powiedzia� niedawno z.
niebezpieczn� dum�
m�j grecki kuzyn, cz�owiek jest miar� wszystkich rzeczy. My�l�, �e wi�kszo��
Ate�czyk�w
przyznaje mu w g��bi ducha racj�. W rezultacie mamy paradoks: Ate�czycy s�
niezwykle
zabobonni i surowo karz� tych, kt�rzy uchodz� za bezbo�nik�w.
2
Demokryta zaskoczy�y pewne tematy, kt�re poruszy�em wczoraj podczas kolacji.
Teraz nie tylko poprosi� mnie o opowiedzenie mu prawdziwej historii wojen
greckich, lecz co
wa�niejsze, chce, �ebym podyktowa� mu wspomnienia z Indii i Chin, a tak�e
opowiedzia� o
ludziach, kt�rych spotka�em na Wschodzie i na wsch�d od Wschodu. Zaofiarowa� si�
spisa�
wszystko, co pami�tam: Moi go�cie r�wnie� na to nalegali. Podejrzewam, �e by�a
to z ich
strony zwyk�a uprzejmo��.
Siedzimy teraz na dziedzi�cu naszego domu. O tej godzinie pada na niego s�o�ce.
Dzie� jest ch�odny, ale nie zimny, czuj� na twarzy ciep�o s�onecznych promieni.
Jest mi
dobrze, bo ubra�em si� na mod�� persk�. Z wyj�tkiem twarzy, ca�e moje cia�o jest
zakryte.
Nawet r�ce s� schowane w r�kawach. Mam na sobie oczywi�cie spodnie, cz��
ubioru, kt�ra
nieco denerwuje Grek�w.
Nasze poczucie skromno�ci bardzo ich bawi, bo s� najszcz�liwsi, kiedy mog� si�
przygl�da� nagim m�odzie�com przy grach i zabawach. �lepota oszcz�dza mi nie
tylko
widoku baraszkuj�cych m�odzieniaszk�w, lecz r�wnie� rozpustnik�w, kt�rzy im si�
przygl�daj�.
Ate�czycy s� jednak skromni, je�li chodzi o ich kobiety. One zas�aniaj� si� od
st�p do
g��w niczym perskie damy - tyle �e te stroje s� bezbarwne, pozbawione ornament�w
i stylu.
Dyktuj� po grecku, poniewa� m�wienie jo�sk� greczyzn� przychodzi�o mi zawsze
�atwo. Moja matka, Lais, jest Greczynk� z Abdery, c�rk� Megakreonta, dziadka
Demokryta.
Poniewa� Megakreont by� w�a�cicielem bogatych kopal� srebra, ty, jako jego
potomek w
m�skiej linii, jeste� znacznie bogatszy ode mnie. Tak, zapisz to. Mimo �e� m�ody
i nic nie
znaczysz, stanowisz cz�� tej opowie�ci. Przecie� to w�a�nie ty pobudzi�e� moj�
pami��.
Wczoraj wyda�em wieczerz� na cze�� nosiciela pochodni Kalliasa i sofisty
Anaksagorasa. Demokryt sp�dza codziennie wiele godzin s�uchaj�c Anaksagorasa.
Nazywa
si� to pobieraniem nauk. Za moich czas�w i w moim kraju pobieranie nauk polega�o
na
uczeniu si� na pami�� �wi�tych tekst�w, studiowaniu matematyki, muzykowaniu i
uprawianiu
�ucznictwa...
�Je�dzi� konno, strzela� z �uku, m�wi� prawd�.� Oto podstawy perskiego
wychowania. Demokryt przypomina mi, �e greckie kanony obejmuj� to samo, z
wyj�tkiem
m�wienia prawdy. Zna na pami�� dzie�a Jo�czyka Homera, tak�e �lepca. - Mo�e
rzeczywi�cie
tak jest, ale w ostatnich latach tradycyjne metody wychowania zarzucono - dodaje
Demokryt,
a ja uzupe�niam jego s�owa - pod wp�ywem nowo powsta�ej grupy ludzi,
nazywaj�cych siebie
sofistami. W teorii sofista powinien by� znakomito�ci� w kt�rej� z ga��zi
sztuki. W
rzeczywisto�ci wielu tutejszych sofist�w nie zna si� na niczym. Po prostu
�ongluj� s�owami i
trudno si� zorientowa�, czego w�a�ciwie ucz�, poniewa� podaj� w w�tpliwo��
warto��
wszystkiego - opr�cz pieni�dzy. Dbaj� o to, �eby m�odzi ludzie z lepszych sfer
dobrze im
p�acili.
Najlepszy z ca�ej tej ho�oty jest Anaksagoras. Wyra�a si� jasno. Pisze dobr�
jo�sk�
greczyzn�. Demokryt czyta� mi jego ksi��k� pod tytu�em Fizyka. Mimo �e niewiele
z niej
zrozumia�em, podziwia�em �mia�o�� tego cz�owieka. Pr�buje t�umaczy� wszystko za
pomoc�
bacznej obserwacji widzialnego �wiata. Rozumiem go, dop�ki opisuje sprawy
widzialne, ale
gubi� si�, kiedy przechodzi do niewidzialnych. Twierdzi, �e nie ma pr�ni.
Twierdzi, �e ca�a
przestrze� jest czym� wype�niona, nawet je�eli tego nie mo�emy widzie�, jak na
przyk�ad
wiatru. Jest najbardziej interesuj�cy (i bezbo�ny), kiedy m�wi o narodzinach i
�mierci.
�Na powstawanie i gini�cie niedobrze zapatruj� si� Hellenowie, gdy� nic nie
powstaje
i nic nie znika, lecz istnieje tylko mieszanie si� i rozdzia� rzeczy, kt�re s�.
S�uszne wi�c
by�oby nazywa� powstawanie mieszaniem si�, a zanikanie rozdzia�em�* - napisa�.
To mo�na
zaakceptowa�. Ale co to s� te �rzeczy�? Co powoduje, �e mieszaj� si� lub
rozdzielaj�? Jak,
kiedy i po co zosta�y stworzone? Przez kogo? Dla mnie istnieje tylko jedna
sprawa warta
rozwa�a�, a mianowicie stworzenie �wiata.
W odpowiedzi Anaksagoras wprowadza poj�cie rozumu. �Na pocz�tku wszystkie
rzeczy, od niesko�czenie ma�ych po niesko�czenie wielkie, trwa�y w bezruchu.
Potem rozum
je uporz�dkowa�.� Wtedy rzeczy te (c z y m s�?, gdzie s�?, po co s�?) zacz�y
si� obraca�.
Jedn� z najwi�kszych rzeczy jest gor�cy g�az, kt�ry nazywamy S�o�cem. Kiedy
Anaksagoras by� bardzo m�ody, przepowiedzia�, �e wcze�niej czy p�niej kawa�ek
S�o�ca
od�amie si� i spadnie na Ziemi�. Sprawdzi�o si� to przed dwudziestu laty. Ca�y
�wiat widzia�,
jak od�amek S�o�ca przecina ognistym �ukiem niebo i l�duje w Tracji nie opodal
Ajgospotamoi. Kiedy rozpalony od�amek ostyg�, okaza�o si�, �e to po prostu
kawa�ek
brunatnej ska�y. Anaksagoras natychmiast sta� si� s�awny. Dzisiaj wsz�dzie
czytaj� jego
ksi��k�. Na agorze mo�na kupi� u�ywany egzemplarz za jedn� drachm�.
Perykles zaprosi� Anaksagorasa do Aten i wyznaczy� mu skromn� pensj�, z kt�rej
sofista ten utrzymuje si� wraz z rodzin�. Konserwaty�ci nienawidz� go
oczywi�cie, niemal tak
samo jak Peryklesa. Gdy chc� przysporzy� politycznych k�opot�w Peryklesowi,
oskar�aj�
jego przyjaciela Anaksagorasa o blu�nierstwo, bezbo�no�� i r�ne takie bzdury...
nie, nie
bzdury, poniewa� Anaksagoras to taki sam ateista jak wszyscy Grecy; tyle �e w
odr�nieniu
od innych nie jest hipokryt�. To cz�owiek powa�ny. Usilnie zastanawia si� nad
istot�
wszech�wiata, bo je�eli nie uznaje si� istnienia M�drego Pana, to trzeba si�
naprawd�
porz�dnie nabiedzi�, �eby cokolwiek mia�o sens.
Anaksagoras ma oko�o pi��dziesi�tki. To jo�ski Grek pochodz�cy z Kladzomen. Jest
ma�y i t�gi, tak przynajmniej m�wi mi Demokryt. Pochodzi z zamo�nej rodziny.
Kiedy umar�
mu ojciec, odm�wi� zaj�cia si� rodzinnym maj�tkiem czy te� przyj�cia jakiego�
urz�du.
Interesowa�a go wy��cznie obserwacja natury. Sko�czy�o si� na tym, �e odda� ca�y
maj�tek
dalszym krewnym i opu�ci� ojczyzn�. Kiedy zapytano, czy nie obchodzi go kraj
ojczysty,
Anaksagoras odpowiedzia�: �O tak, m�j kraj ojczysty bardzo mnie obchodzi.� - I
wskaza� na
niebo. Wybaczam mu ten charakterystyczny dla Grek�w gest. Szalenie lubi�
pozowa�.
Podczas obiadu, kiedy jedli�my pierwsze danie ze �wie�ych, nie suszonych ryb,
Anaksagoras zainteresowa� si� moj� reakcj� na gadanin� Herodota. Kilka razy
usi�owa�em mu
odpowiedzie�, ale stary Kallias gada� przez ca�y czas. Musz� cierpliwie znosi�
Kalliasa,
poniewa� nasz tajny traktat pokojowy wcale nie jest popularny w�r�d Ate�czyk�w.
Istnieje
wci�� niebezpiecze�stwo, �e pewnego dnia nasza ugoda zostanie zerwana i
Ate�czycy
zmusz� mnie do wyjazdu, to znaczy, o ile uszanuj� m�j status poselski i nie
zostan�
u�miercony. Grecy nie szanuj� pos��w. Na razie Kallias, jako wsp�autor ugody,
gwarantuje
mi bezpiecze�stwo.
Kallias po raz nie wiedzie� kt�ry opisywa� bitw� pod Maratonem. Nudzi mnie ju�
grecka wersja tego wydarzenia. Kallias oczywi�cie bi� si� jak Herakles.
- Wcale nie musia�em walczy�. Przecie� z urodzenia jestem nosicielem pochodni.
Drugim kap�anem w misteriach Wielkiej Bogini Demeter. W Eleusis. Wszak wiesz o
tym,
prawda?
- Oczywi�cie, wiem o tym, Kalliasie. To nas zreszt� ��czy. Pami�tasz chyba, �e i
ja
jestem z urodzenia... nosicielem pochodni.
- Czy�by? - Kallias s�abo pami�ta� stosunkowo �wie�e informacje. - A tak,
rzeczywi�cie. Jeste� czcicielem ognia. Tak, to bardzo interesuj�ce. Musisz nas
zaprosi� na
kt�r�� z tych waszych uroczysto�ci. M�wiono mi, �e to wspania�e widowisko.
Zw�aszcza
chwila, w kt�rej arcymag po�yka ogie�. Ty nim jeste�, prawda?
- Tak. - Nie chcia�o mi si� ju� wyja�nia� Grekom r�nicy pomi�dzy wyznawcami
Zoroastra a magami. - Ale my nie po�ykamy ognia. My go podtrzymujemy. Ogie� jest
po�rednikiem pomi�dzy nami i M�drym Panem. Ogie� przypomina nam r�wnie� o dniu
s�du
ostatecznego, kiedy ka�dy z nas b�dzie musia� przej�� przez morze roztopionego
metalu, co�
w rodzaju prawdziwego s�o�ca, je�eli tylko teoria Anaksagorasa jest s�uszna.
- A co si� wtedy stanie? - Kallias, mimo �e z rodu kap�an�w, jest nader
zabobonny. To
dziwne. Dziedziczni kap�ani s� zwykle ateistami. Zbyt du�o wiedz�.
Odpowiedzia�em mu i mu w tradycyjny spos�b: - �Je�eli s�u�y�e� Prawdzie i
odrzuci�e� K�amstwo, nie poczujesz wrz�cego metalu. B�dziesz...�
- Rozumiem... - Umys� Kalliasa, zaiste s�aby, szamota� si� jak przera�ony ptak.
- My
te� wierzymy w co� takiego. Jednak�e chcia�bym kiedy� zobaczy�, jak po�ykasz
ogie�.
Oczywi�cie, nie mog� ci si� odwzajemni�. Nasze tajemnice s� bardzo strze�one.
Nie mog� ci
o nich powiedzie� ani jednego s�owa. Tyle tylko, �e je�eli przejdziesz przez
wszystko,
narodzisz si� na nowo. Je�eli przejdziesz. A kiedy umrzesz, unikniesz... -
Kallias zamilk�,
ptak spocz�� na ga��zi. - W ka�dym razie walczy�em pod Maratonem, mimo �e nie
wolno mi
by�o zdj�� kap�a�skich szat, kt�re, jak widzisz, zawsze zmuszony jestem nosi�.
No tak, nie
mo�esz ich oczywi�cie widzie�. Ale kap�an czy nie kap�an, bra�em tego dnia
udzia� w
zabijaniu Pers�w...
- ... i znalaz�e� z�oto w cuchn�cym bagnie. - Anaksagorasa, podobnie jak mnie,
Kallias
irytuje, lecz, w przeciwie�stwie do mnie, on nie musi go tolerowa�.
- Ta historia zosta�a bardzo przeinaczona. - Kallias sta� si� nagle pedantyczny.
- Tak
si� zdarzy�o, �e wzi��em je�ca, kt�ry my�la�, �e jestem wodzem lub kr�lem,
poniewa� nosz�
na g�owie t� przepask�, kt�rej oczywi�cie nie widzisz. On m�wi� tylko po persku,
a ja tylko
po grecku, wi�c nie by�o mo�liwo�ci wyja�nienia sprawy. Nie mog�em mu
wyt�umaczy�, �e
nie zaliczam si� do ludzi znacznych, jestem jedynie nosicielem pochodni. Zreszt�
mia�em
wtedy siedemna�cie lub osiemna�cie lat i powinien by� si� zorientowa�, �e nie
jestem �adn�
wa�n� osobisto�ci�. Lecz si� nie zorientowa�. Wskaza� mi miejsce na brzegu
rzeki, wcale nie
bagno, gdzie ukry� skrzynk� ze z�otem. Oczywi�cie, �e j� wzi��em. �up wojenny.
- A co si� sta�o z w�a�cicielem? - Anaksagoras, jak ka�dy Ate�czyk, wiedzia�, �e
Kallias natychmiast zabi� Persa. Potem ulokowa� z�oto w winie, oliwie i
statkach. Jest dzi�
najbogatszym cz�owiekiem w Atenach. Wszyscy mu zazdroszcz�. No c�, w Atenach
ka�dy
ka�demu czego� zazdro�ci, nawet braku czegokolwiek godnego pozazdroszczenia.
- Oczywi�cie uwolni�em go. - Kalliasowi k�amstwa przychodz� �atwo. Za jego
plecami
m�wi si� o nim �bagienny bogacz�. - Z�oto potraktowa�em jako okup. Normalna
sprawa na
wojnie. Zdarza si� codziennie mi�dzy Grekami i Persami albo zdarza�a si�. Teraz
to si� ju�
sko�czy�o i to dzi�ki nam, Cyrusie Spitamo. �wiat winien mnie i tobie wieczn�
wdzi�czno��.
- Rok lub dwa wdzi�czno�ci te� by mnie zadowoli�. Pomi�dzy pierwszym a drugim
daniem do��czy�a do nas Elpinika.
To jedyna dama w Atenach, kt�ra, gdy ma ochot�, bierze udzia� w m�skich
biesiadach. Przywilej �w zawdzi�cza temu, �e jest �on� bogacza Kalliasa i
siostr�
wspania�ego Kimona - siostr� i zarazem prawdziw� wdow� po nim. Zanim wysz�a za
Kalliasa, �y�a z bratem jak �ona z m�em ku zgorszeniu Ate�czyk�w. To jeszcze
jedno
�wiadectwo zasadniczego braku og�ady u Grek�w; nie potrafi� zrozumie�, �e
znakomity r�d
tylko zyskuje na tym, gdy brat �eni si� z siostr�. Przecie� ka�de z nich to
po�owa tej samej
ca�o�ci. Po��czeni ma��e�stwem staj� si� podw�jnie wspaniali.
M�wi� te�, �e to Elpinika, nie Kallias, rz�dzi stronnictwem konserwatywnym.
Elpinika ma obecnie wielki wp�yw na swojego bratanka Tukidydesa. Otacza j�
podziw i l�k.
Ceni� jej towarzystwo. Jest wysoka jak m�czyzna i �adna, cho� zniszczona - jak
twierdzi
Demokryt, kt�ry przy swoich osiemnastu latach uwa�a, �e ka�dy, kto ma cho� jeden
siwy
w�os na g�owie, powinien jak najrychlej znale�� si� w grobie. Elpinika m�wi z
mi�kkim
jo�skim akcentem, kt�ry lubi� w r�wnej mierze, co nie znosz� twardej doryckiej
wymowy.
Ale uczy�em si� przecie� greckiego od mojej jo�skiej matki.
- Zachowuj� si� skandalicznie. Wiem o tym dobrze. I nic na to nie poradz�.
Wieczerzam w towarzystwie m�czyzn. Bez przyzwoitki. Bez wstydu. Jak milezyjska
hetera,
tyle tylko, �e nie jestem muzykalna. - W tutejszych stronach eleganckie
prostytutki okre�la si�
mianem heter.
Jakkolwiek we wszystkich greckich miastach kobiety ciesz� si� bardzo niewieloma
prawami, zdarzaj� si� barbarzy�skie wyj�tki. Kiedy po raz pierwszy przygl�da�em
si�
igrzyskom w jednym z jo�skich miast Azji Mniejszej, stwierdzi�em ze zdziwieniem,
�e cho�
zach�ca si� tam niezam�ne dziewczyny do bywania na stadionach i ogl�dania
nagich
ch�opc�w, ich potencjalnych m��w, to zabrania si� tego kobietom zam�nym,
wychodz�c
prawdopodobnie ze s�usznego za�o�enia, �e skoro maj� prawowitych ma��onk�w, nie
powinny widzie� nago innych m�czyzn. W konserwatywnych Atenach zar�wno �ony jak
dziewice rzadko opuszczaj� domy, a ju� na pewno nie bywaj� na igrzyskach.
Elpinika jest
wyj�tkiem.
Zorientowa�em si�, �e wielka dama usiad�a jak m�czyzna na �o�u, zamiast
przysi���
skromnie na krze�le lub sto�ku, jak przystoi kobietom greckim w czasie rzadkich
okazji, kiedy
posilaj� si� razem z m�czyznami. Ale Elpinika nie zwraca uwagi na obyczaje.
Robi, co jej
si� podoba, i nikt nie o�miela si� Elpiniki krytykowa�... w oczy. Jako siostra
Kimona, �ona
Kalliasa i ciotka Tukidydesa jest najznakomitsz� dam� Aten. Cz�sto bywa
nietaktowna i
rzadko pr�buje ukry� niesmak, kt�ry budzi w niej Kallias, chocia� ten uwielbia
j� ponad
wszelk� miar�.
Nie jestem tak do ko�ca przekonany o t�pocie Kalliasa. Uwa�am, �e zrobienie
pieni�dzy, za pomoc� znalezionego w bagnie skarbu czy bez niego, wymaga cho�
odrobiny
rozumu. Ale spryt Kalliasa w sprawach finansowych idzie w parze z g�upot� we
wszystkich
innych dziedzinach �ycia. Kiedy jego kuzyn, szlachetny, uczciwy i (jak na
Ate�czyka)
bezinteresowny m�� stanu, Arystydes, znajdowa� si� w biedzie, bardzo krytykowano
Kalliasa,
�e nie pom�g� w potrzebie jemu i jego rodzinie.
Kallias, zorientowawszy si�, �e jego sk�pstwo budzi powszechn� pogard�, ub�aga�
Arystydesa, aby ten o�wiadczy� na zgromadzeniu, �e wielokrotnie odmawia�
przyj�cia od
niego pieni�dzy. Szlachetny Arystydes zrobi� dok�adnie tak, jak chcia� Kallias.
Kallias
podzi�kowa� mu, ale nie da� ani obola. W rezultacie zyska� sobie opini� ju� nie
tylko
n�dznika, lecz i sko�czonego ob�udnika. Arystydes za� uwa�any jest za m�a
sprawiedliwego. Nie jestem pewny z jakiej przyczyny. Moja wiedza o tym mie�cie i
jego
politycznej historii ma mn�stwo luk.
Jedna z nich zosta�a wczoraj wieczorem wype�niona przez Elpinik�.
- Ona urodzi�a syna. Dzisiaj wczesnym rankiem. O n jest uszcz�liwiony. S�owa on
i
ona, wypowiedziane z odpowiedni� emfaz�, odnosz� si� zawsze do hetery Aspazji i
jej
kochanka, wodza Peryklesa.
To roz�mieszy�o konserwatywnego Kalliasa.
- W takim razie trzeba wystawi� ch�opca na sprzeda� jako niewolnika. Takie jest
prawo.
- Wcale nie - zaprzeczy� Anaksagoras. - Ch�opiec urodzi� si� wolny, poniewa�
jego
rodzice s� wolni.
- Zgodnie z now� ustaw�, kt�r� zgromadzenie uchwali�o na wniosek Peryklesa, jest
inaczej. Prawo stwierdza wyra�nie, �e je�eli matka jest cudzoziemk� albo ojciec,
to znaczy
Ate�czyk... - Kallias si� zapl�ta�.
Pom�g� mu Anaksagoras.
- �eby zosta� obywatelem Aten, trzeba mie� rodzic�w Ate�czyk�w. Poniewa�
Aspazja jest z pochodzenia Milezyjk�, syn jej i Peryklesa nie b�dzie m�g� zosta�
obywatelem
Aten ani sprawowa� tu urz�d�w. Ale nie jest te� niewolnikiem, tak samo jak jego
matka, czy
te� my wszyscy, cudzoziemcy.
- Masz racj�, a Kallias si� myli. - Elpinika jest bystra i energiczna.
Przypomina mi
matk� Kserksesa, star� kr�low� Atoss�.
- Pewn� przyjemno�� sprawia mi fakt, �e w�a�nie Perykles wymusi� to prawo na
zgromadzeniu. Teraz ta w�a�nie ustawa odbiera jego synowi prawo do obywatelstwa.
- Perykles ma innych syn�w. Z tej swojej niby to prawowitej ma��onki. - Kallias
czuje
si� g��boko ura�ony, albo przynajmniej tak twierdzi, tym, i� przed wielu laty
�ona jego
najstarszego syna opu�ci�a m�a, �eby po�lubi� Peryklesa, unieszcz�liwiaj�c w
ten spos�b
dwie rodziny zamiast jednej.
- Z�e prawa staj� si� pu�apk� dla ich tw�rc�w - o�wiadczy�a Elpinika, jakby
cytuj�c
znane przys�owie.
- Czy to powiedzia� Solon? - zapyta�em. Solon to legendarny m�drzec, kt�rego
Ate�czycy cz�sto cytuj�.
- Nie - odpar�a Elpinika. - Ja to powiedzia�am. Bardzo lubi� cytowa� sam�
siebie. Nie
grzesz� skromno�ci�. A teraz, kto b�dzie kr�lem naszego przyj�cia?
Zwyczaje ate�skie ka��, by zaraz po uprz�tni�ciu drugiego dania biesiadnicy
wybrali
sobie kr�la, kt�ry zdecyduje, po pierwsze, ile wody nale�y dolewa� do wina -
ma�a jej ilo��
oznacza, �e wiecz�r b�dzie frywolny - a po drugie, wybierze temat rozmowy. Potem
- wed�ug
uznania - kieruje dyskusj�.
Wybrali�my Elpinik� kr�low�. Zarz�dzi�a trzy cz�ci wody na jedn� wina.
Zapowiada�o to powa�n� dyskusj�. I rzeczywi�cie, dyskusja o istocie wszech�wiata
by�a
bardzo powa�na. M�wi� bardzo powa�na, poniewa� istnieje prawo lokalne (ile� praw
w tym
kraju!), kt�re zabrania nie tylko zajmowania si� astronomi�, lecz jakiejkolwiek
spekulacji na
temat nieba i natury gwiazd, S�o�ca, Ksi�yca, a tak�e stworzenia �wiata.
Stara religia utrzymuje, �e dwa najwi�ksze cia�a niebieskie to b�stwa nazywaj�ce
si�
Apollo i Selene. Kiedy Anaksagoras proponuje uzna�, �e S�o�ce i Ksi�yc to po
prostu
wielkie rozpalone kamienie kr���ce po niebosk�onie, ryzykuje oskar�enie o
ateizm. Co
inteligentniejsi Ate�czycy oczywi�cie stale dyskutuj� o tych sprawach. Ka�dy z
nich jednak
wystawia si� na niebezpiecze�stwo, bo byle wr�g mo�e go oskar�y� przed
zgromadzeniem o
bezbo�no��, i, je�eli akurat narazi� si� wsp�obywatelom w danym tygodniu, mo�e
zosta�
skazany na �mier�. Ate�czycy nigdy nie przestan� mnie zadziwia�.
Nim jednak przyst�pili�my do dyskusji o niebezpiecznych sprawach, Elpinika
wypyta�a mnie o wyst�pienie Herodota w Odeonie. Strzeg�em si�, �eby nie broni�
polityki
Wielkiego Kr�la Kserksesa wobec Grek�w - nie wypada�o. Ale wspomnia�em, �e z
odraz�
s�ucha�em, jak Herodot spotwarza� nasz� kr�low�-matk�. Amestris w niczym nie
przypomina
krwio�erczej megiery, kt�r� Herodot odmalowa� swojemu audytorium. Kiedy
powiedzia�, �e
ostatnio kaza�a zakopa� �ywcem kilku perskich m�odzie�c�w, obecni a� zadr�eli z
rozkoszy.
Tymczasem prawda jest zupe�nie inna. Po zamordowaniu Kserksesa niekt�re rody si�
zbuntowa�y. Kiedy przywr�cono porz�dek, stracono syn�w tych rod�w w normalnie
praktykowany spos�b.
Opowiedzia�em go�ciom o nieskazitelnej lojalno�ci Amestris wobec m�a, Wielkiego
Kr�la. O jej bohaterskim zachowaniu si� w czasie jego morderstwa. O wybitnej
inteligencji,
dzi�ki kt�rej uda�o jej si� zachowa� tron dla drugiego syna.
Elpinika by�a zachwycona.
- Powinnam urodzi� si� persk� dam�. Widz� teraz, �e marnuj� si� w Atenach.
- I tak zachowujesz si� zbyt swobodnie - o�wiadczy� zgorszony Kallias. - Jestem
pewien, �e nawet w Persji dama nie mo�e le�e� na �o�u, popija� wino z
m�czyznami i
blu�ni�. Tam zamkn�liby ci� w haremie.
- Nie. Przewodzi�abym wojskom, tak jak ta, jak jej tam, z Halikarnasu. Chyba
Artemizja? - Zwr�ci�a si� do mnie: - Musisz odpowiedzie� Herodotowi.
- I opowiedzie� nam o swoich podr�ach - doda� Kallias. -
o tych wszystkich krajach Wschodu, kt�re widzia�e�. O szlakach handlowych... To
mo�e by� naprawd� po�yteczne. Ciekaw jestem, kt�r�dy mo�na dotrze� do Indii lub
Chin.
- Znacznie wa�niejsze ni� szlaki handlowe s� koncepcje powstania �wiata, z
kt�rymi
si� tam zetkn��e�. - Niech�� Anaksagorasa do handlu i polityki wyr�nia go
spo�r�d innych
Grek�w. - I musisz utrwali� wypowiedzi twojego dziadka Zoroastra. Przez ca�e
�ycie s�ysz� o
nim, ale nikt mi dot�d nie wyja�ni�, kim by� naprawd� i jak wyk�ada� istot�
wszech�wiata.
Pozostawiam Demokrytowi opis powa�nej dyskusji, kt�ra si� wywi�za�a. Powiem
tylko, �e Kallias, jak to on, nie sprawi� nam niespodzianki; o�wiadczy�, �e
wierzy we
wszystkich bog�w. W przeciwnym wypadku nie wygra�by trzykrotnie w Olimpii
wy�cigu
rydwan�w konnych. Nie darmo jest nosicielem pochodni w �wi�tyni Demetry w
Eleusis.
Elpinika jest z natury sceptyczna. Wymaga dowod�w. To znaczy dobrych
argument�w. Dla Grek�w jedyny znacz�cy dow�d to s�owa. S� mistrzami w nadawaniu
fikcji
pozoru prawdy.
Anaksagorasa cechuje skromno��; uwa�a si� za cz�owieka �po prostu ciekawego�.
Chocia� kamie�, kt�ry spad� z nieba, potwierdzi� jego teori� o naturze S�o�ca,
zachowuje si�
teraz skromniej ni� zwykle, gdy� �tyle jeszcze jest do poznania�.
Demokryt spyta� go o te jego s�ynne �rzeczy�, kt�re s� wsz�dzie i zawsze, ale
kt�rych
nie wida�.
Po trzecim kubku bardzo rozwodnionego przez Elpinik� wina, Anaksagoras rzek�:
- Nic ani si� rodzi, ani ulega zniszczeniu. Po prostu jest zmieszane i
oddzielone z
rzeczy, kt�re s�.
- Ale z pewno�ci� - powiedzia�em - nic nie jest rzecz�, wobec czego nie
istnieje.
- Wi�c s�owo �nic� ci nie odpowiada? No to zast�pmy je okre�leniem �wszystko�.
Pomy�l o �wszystkim� jako o niesko�czonej liczbie drobnych zarodk�w, z kt�rych
ka�dy
zawiera cz�� wszystkiego, co istnieje. Wtedy w ka�dej rzeczy b�dzie cz��
ka�dej innej.
- Znacznie trudniej uwierzy� w to ni� w rozpacz bogini Demeter, kiedy jej c�rka
zesz�a do Hadesu zabieraj�c ze sob� wiosn� i lato, o czym mo�na si� by�o
przekona� na
w�asne oczy - powiedzia� Kallias i zacz�� mamrota� pod nosem modlitw�, jak
przysta�o
wysokiemu kap�anowi misteri�w eleuzyjskich.
- Nie robi�em �adnych por�wna�, Kalliasie. - Anaksagoras jest zawsze taktowny. -
Ale
przyznasz, �e w misce soczewicy nie ma w�osa.
- Tak� mamy przynajmniej nadziej� - zauwa�y�a Elpinika.
- Ani �cink�w paznokci? Ani od�amk�w ko�ci?
- Zgadzam si� z moj� �on�. To znaczy, mam nadziej�, �e �adna z tych rzeczy nie
zmiesza�a si� z soczewic�.
- Dobrze. Ja te�. Zgadzamy si� te� wszyscy, �e nawet najuwa�niejsza obserwacja
soczewicy nie pozwoli znale�� w niej nic poza soczewic�. To znaczy, �e soczewica
nie
zawiera ani ludzkich w�os�w, ani ko�ci, krwi czy sk�ry.
- Oczywi�cie. Bardzo nie lubi� soczewicy.
- To dlatego, �e Kallias jest w gruncie rzeczy pitagorejczykiem - powiedzia�a
Elpinika. Pitagoras zabrania� cz�onkom swojej sekty je�� soczewic�, poniewa�
zawiera ona
w�druj�ce ludzkie dusze. Jest to wierzenie hinduskie, kt�re jako� sobie
przyswoi�.
- Nie lubi� soczewicy, bo mnie wzdyma. - Kallias by� pewien, �e to �wietny �art.
Anaksagoras doszed� tymczasem do pointy:
- A jednak cz�owiekowi, kt�ry spo�ywa wy��cznie soczewic� i niewidoczn� wod�,
b�d� ros�y paznokcie i w�osy, b�dzie on mia� ko�ci i �ci�gna, kr��y� w nim
b�dzie krew. Z
tego wynika, �e wszystkie sk�adniki ludzkiego cia�a s� w jaki� spos�b obecne w
soczewicy.
Demokryt spisze dla siebie, ale nie dla mnie, reszt� rozmowy toczonej tego
wieczoru,
przyjemnej zreszt� i pouczaj�cej.
Kallias i Elpinika wyszli pierwsi. Wtedy Anaksagoras podszed� do mojego �o�a i
powiedzia�:
- Przez pewien czas mo�e nie b�d� ci� m�g� odwiedza�. Chyba rozumiesz, dlaczego.
- Chodzi o medyzm? - Ate�czycy tak nazywaj� pogl�dy Grek�w, kt�rzy sprzyjaj�
Persom i ich pobratymcom Medom.
- Tak.
Rozdra�ni�o mnie to raczej, ni� zaniepokoi�o.
- Ci ludzie s� ob��kani na tym punkcie. Gdyby Wielki Kr�l nie pragn�� pokoju,
nie
by�bym pos�em w Atenach, lecz namiestnikiem. - Nie by�y to rozs�dne s�owa -
skutek wina.
- Perykles cieszy si� popularno�ci�. Jestem jego przyjacielem. Co wi�cej,
pochodz� z
miasta, kt�re znajdowa�o si� kiedy� pod panowaniem Wielkiego Kr�la. Tote�
pr�dzej czy
p�niej oskar�� mnie o konszachty z Medami. Dla Peryklesa b�dzie lepiej, je�li
to si� stanie
jak najp�niej. - Jako bardzo m�ody ch�opiec Anaksagoras walczy� pod Maratonem
po naszej
stronie. �aden z nas nigdy nie wspomina tego epizodu z jego �ycia. W odr�nieniu
ode mnie
nie interesuje si� w og�le polityk�. Jest wi�c absolutnie pewne, �e
konserwaty�ci pos�u�� si�
nim, by uderzy� w Peryklesa.
- Miejmy nadziej�, �e ci� nigdy nie oskar�� - powiedzia�em. - Je�eli uznaj�, �e�
winny, ska�� ci� na �mier�.
Anaksagoras wyda� z siebie d�wi�k, kt�ry m�g� by� westchnieniem lub cichym
�miechem.
- Zej�cie do Hadesu jest zawsze takie samo, niezale�nie od miejsca i czasu, w
kt�rym
zaczynamy schodzi�.
Wtedy zada�em mu najpos�pniejsze ze wszystkich greckich pyta�, po raz pierwszy
sformu�owane przez sentymentalnego raczej autora Pers�w:
- Czy� nie lepiej by�oby w og�le si� nie narodzi�?
- Ale� sk�d - pad�a natychmiastowa odpowied�. - Ju� sama mo�liwo�� badania nieba
to wystarczaj�cy pow�d, by �y�.
- Ja, niestety, nie mog� widzie� nieba.
- W takim razie s�uchaj muzyki. - Anaksagorasowi nigdy nie brak argument�w. -
Perykles jest przekonany, �e za powstaniem w Eubei stoj� Spartanie. Tak wi�c w
bie��cym
sezonie oni s� wrogami, nie Persowie. - Anaksagoras zni�y� g�os do szeptu. -
Kiedy
powiedzia�em wodzowi, �e id� do ciebie na wieczerz�, prosi� mnie, �ebym
przekaza� jego
przeprosiny. Ju� od dawna pragnie ci� przyj��. Ale jest stale obserwowany.
- Taka jest ta ate�ska wolno��.
- S� gorsze miasta, Cyrusie Spitamo. Kiedy Anaksagoras si� �egna�, spyta�em:
- A gdzie by�y te wszystkie niesko�czenie drobne cz�stki materii, zanim rozum
wprawi� je w ruch?
- Wsz�dzie.
- To �adna odpowied�!
- Nie gorsza ni� pytanie. Roze�mia�em si�.
- Przypominasz mi pewnego m�drca, kt�rego spotka�em na Wschodzie. Kiedy
zapyta�em go o pocz�tek �wiata, odpowiedzia� mi zupe�nie od rzeczy. Kiedy mu to
wytkn��em, rzek�: �Bezsensowne pytania powoduj� bezsensowne odpowiedzi.�
- M�dry cz�owiek - powiedzia� Anaksagoras bez wi�kszego przekonania.
- Ale dlaczego rozum wprawi� �wiat w ruch?
- Poniewa� taka jest istota rozumu.
- Czy mo�na to udowodni�?
- Udowodniono ju�, �e S�o�ce to kamie� wiruj�cy tak szybko, �e sam si� zapali�.
C�,
S�o�ce musia�o kiedy� by� nieruchome, bo inaczej ju� by dawno sp�on�o, podobnie
jak ten
jego kawa�ek, kt�ry spad� na ziemi�.
- Wi�c czemu nie zgadzasz si� ze mn�, �e rozumem nadaj�cym ruch wszystkim
zarodkom, jest rozum M�drego Pana, kt�rego prorokiem by� Zoroaster?
- Musisz mi opowiedzie� wi�cej o M�drym Panu i o tym, co powiedzia� twojemu
dziadkowi. Mo�e M�dry Pan to w�a�nie rozum, kto wie? Ja nie. Musisz mnie
o�wieci�.
Podoba mi si� Anaksagoras. Nie wywy�sza si� jak wi�kszo�� sofist�w. My�l� o moim
krewniaku Protagorasie. M�odzi p�ac� mu za nauk� czego�, co nazywa si�
moralno�ci�. Jest
najzamo�niejszym sofist� w Grecji. Tak twierdz� inni sofi�ci, a oni powinni
wiedzie�
najlepiej.
Przed wielu laty spotka�em Protagorasa w Abderze. Przyni�s� pewnego dnia drewno
do domu mojego dziadka. By� m�ody, czaruj�cy, bystry. P�niej zdoby� jako�
wykszta�cenie.
Nie s�dz�, aby pom�g� mu w tym dziadek, chocia� by� bogaczem. Protagoras
przebywa�
przez wiele lat poza Atenami. M�wiono, �e wyk�ada w Koryncie, mie�cie, kt�re
wed�ug
Ate�czyk�w roi si� od bogatych, bezbo�nych i leniwych m�odzie�c�w. Demokryt
podziwia
naszego krewniaka i chcia� mi przeczyta� jedn� z jego licznych ksi��ek.
Odm�wi�em sobie tej
przyjemno�ci. Z drugiej strony nie mia�bym nic przeciwko temu, �eby go znowu
spotka�.
Protagoras r�wnie� nale�y do faworyt�w Peryklesa.
Spotka�em wodza Peryklesa tylko raz, publicznie, w pa�acu i na bardzo kr�tko.
Ale jak
powiedzia� wczoraj Anaksagoras, Perykles znajduje si� pod sta�� obserwacj�.
Chocia� jest
faktycznym w�adc� Aten, mo�e by� w ka�dej chwili oskar�ony przed zgromadzeniem o
medyzm, ateizm lub nawet o zamordowanie swojego politycznego mentora Efialtesa.
Demokryt uwa�a tego wielkiego cz�owieka za nudziarza. Uwielbia natomiast
Aspazj�.
Ostatnio bywa w jej domu, w kt�rym rezyduje stale p� tuzina uroczych dziewcz�t
z Miletu.
Poniewa� dyktuj� Demokrytowi, nie chc� formu�owa� moich pogl�d�w na regu�y
poprawnego zachowania si� m�odego cz�owieka w towarzystwie. Demokryt zapewnia
mnie,
�e Aspazja, chocia� nie pierwszej m�odo�ci - ma oko�o dwudziestu pi�ciu lat - i
mimo
niedawnego macierzy�stwa, jest nadal pi�kna. I nieustraszona, co jest wa�ne ze
wzgl�du na
liczne niebezpiecze�stwa czyhaj�ce w tym burzliwym mie�cie, zw�aszcza na
metojk�w - jak
nazywaj� tu cudzoziemc�w - a szczeg�lnie ju� na cudzoziemk� b�d�c� kochank�
cz�owieka
znienawidzonego przez star� arystokracj� i jej licznych poplecznik�w. Otacza si�
te� wybitnie
inteligentnymi lud�mi, kt�rzy nie wierz� w bog�w.
Ostatnio pewien ob��kany wr�bita zagrozi�, �e oskar�y Aspazj� o bezbo�no��.
Je�eli
to uczyni, Aspazja znajdzie si� w prawdziwym niebezpiecze�stwie. Ale Demokryt
twierdzi,
�e ona �mieje si� na d�wi�k imienia tego wr�bity. Nalewa wino. Wydaje polecenia
muzykantom. S�ucha tocz�cych si� rozm�w. Troszczy si� o Peryklesa i swojego z
nim syna.
3
Na pocz�tku by� ogie�. Zdawa�o si�, �e wszystko, co �yje, p�onie. Napili�my si�
�wi�tej haomy i �wiat wyda� nam si� tak eteryczny i jasny jak ogie� p�on�cy na
o�tarzu.
By�o to w Baktrze, stolicy prowincji Baktria. Mia�em wtedy siedem lat. Sta�em u
boku
mojego dziadka, Zoroastra. Trzyma�em w jednym r�ku rytualne ga��zki i
przygl�da�em si�...
Akurat w momencie, kiedy zaczyna�em przypomina� sobie ten straszny dzie�,
rozleg�o si� walenie w drzwi. Mojego s�u��cego nigdy nie ma w domu, Demokryt
wi�c
otworzy� drzwi i wpu�ci� sofist� Archelaosa i jednego z jego uczni�w, m�odego
kamieniarza.
- Aresztowano go! - �aden ze znanych mi Grek�w nie ma tak dono�nego g�osu jak
Archelaos, co znaczy, �e posiada on najdono�niejszy g�os na �wiecie.
- Chodzi o Anaksagorasa - wyja�ni� m�ody kamieniarz. - Zosta� aresztowany za
bezbo�no��.
- I za medyzm! - grzmia� Archelaos. - Musisz co� zrobi�.
- Poniewa� to w�a�nie ja jestem g��wnym Medem w Atenach - zacz��em �agodnie -
nie s�dz�, �eby cokolwiek, co powiem, wywar�o po��dany wp�yw na zgromadzenie.
Raczej
odwrotnie.
Archelaos by� jednak przeciwnego zdania. Chcia�, �ebym wyst�pi� wobec w�adz z
twierdzeniem, i� od czasu traktatu pokojowego Wielki Kr�l nie �ywi z�ych
zamiar�w wobec
greckiego �wiata. Czego najlepszym dowodem jest fakt, �e mi�dzy Persj� i Atenami
panuje
niczym nie zak��cony pok�j, co �wiadczy o tym, �e Anaksagorasowi nie mo�na
zarzuci�
medyzmu. Uzna�em ten argument za �rednio inteligentny, podobnie zreszt� jak
samego
Archelaosa.
- Na nieszcz�cie, jednym z warunk�w traktatu jest zakaz publicznej dyskusji
jego
punkt�w - przypomnia�em.
- Peryklesowi wolno to zrobi�. - Jego g�os odbija� si� gromkim echem od �cian
dziedzi�ca.
- By� mo�e - odpowiedzia�em - ale nie uczyni� tego. Sprawa jest zbyt delikatna.
Zreszt� nawet gdyby traktat podlega� dyskusji, to Ate�czycy i tak mogliby
oskar�y�
Anaksagorasa o medyzm oraz o wszystko, co im si� podoba.
- To prawda - odezwa� si� ucze� Archelaosa.
Ten m�ody kamieniarz nazywa si� Sokrates. Niezwykle brzydki, lecz, jak twierdzi
Demokryt, niebywale inteligentny. Ostatniego lata, aby zrobi� przyjemno��
Demokrytowi,
naj��em go do odremontowania fasady mojego domu. Spartoli� t� robot� tak, �e
mamy teraz
pe�no nowych szpar, przez kt�re wieje lodowaty wiatr. W rezultacie musia�em
zrezygnowa� z
pokoju frontowego. Sokrates sk�onny by� naprawi� �cian�, ale obawiam si�, �e
skoro tylko
dotknie jej kielni�, ca�y dom zwali si� nam na g�ow�. C� to za dziwny
rzemie�lnik. Potrafi
podczas tynkowania �ciany zatrzyma� si� nagle, zastygn�� w bezruchu i patrze�
przed siebie
kilka minut, jakby ws�uchany w g�os jakiego� swojego prywatnego daimoniona -
demona.
Kiedy spyta�em Sokratesa, co mu ten demon powiedzia�, roze�mia� si� po prostu i
odpar�: -
M�j lubi mi stawia� pytania.
Uzna�em, �e to bardzo kiepski demon. Podejrzewam zreszt�, �e bystry Sokrates
jest
r�wnie kiepskim sofist� co kamieniarzem.
Archelaos zgodzi� si� ze mn�, �e poniewa� konserwaty�ci boj� si� zaatakowa�
samego
Peryklesa, b�d� musieli zadowoli� si� oskar�eniem jego przyjaciela Anaksagorasa.
Ja za�
sprzeciwi�em si�, kiedy Archelaos za��da�, bym o�wiadczy� przed zgromadzeniem,
�e
oskar�enie o medyzm jest fa�szywe.
- Czemu mieliby mnie s�ucha�? - spyta�em. - Poza tym g��wnym zarzutem na pewno
b�dzie bezbo�no��, a on przecie� rzeczywi�cie jest ateist�. Podobnie jak i ty,
Archelaosie.
Podobnie jak ja, przynajmniej w oczach mot�ochu i tych, kt�rzy go oskar�aj�. Kto
wni�s�
oskar�enie?
- Lysikles, handlarz owiec. - D�wi�k tego imienia zaszumia� mi z�owro