565
Szczegóły |
Tytuł |
565 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
565 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 565 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
565 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Poul Anderson
Pie�� pasterza
Trzy kobiety: jedna martwa, jedna �ywa, jedna jak tamte obie i jak �adna z nich - nigdy nie b�dzie �y�a i nigdy nie umrze, b�d�c nie�miertelna w SUM-ie.
Na wzg�rzu ponad t� dolin�, przez kt�r� biegnie droga, oczekuj� na Jej przej�cie. Mr�z w tym roku nadszed� wcze�nie i trawy ju� zblad�y. Stok wzg�r/a poro�ni�ty jest drzewami jab�oni i je�ynami, z kt�rych ludzie pospo�u / ptakami zebrali ju� owoce, pozostawiaj�c tylko nagie �odygi. Jab�onie s� bardzo stare, rozrzucone bez�adnie po stoku i r�wnie bez�adnie powykrzywiane - pozosta�o�� po sadzie, piel�gnowanym przez pokolenia. o kt�rych teraz ju� nikt, poza SUM-em, nie pami�ta (widz� fragmenty muru tu i �wdzie wystaj�ce ponad g�szcz je�yn). Ju� niewiele owoc�w na nich pozosta�o. Po sk�rze przebiega mi dreszcz, powiew wiatru strz�sa jab�ko. S�ysz�, jak uderza w ziemi� - jeszcze jedno tykni�cie jakiego� odwiecznego zegara. Krzewy co� szepcz� do wiatru.
Inne wzg�rza wok� mnie pokryte s� lasem ,i p�on� szkar�atem, miedzi� i br�zem. Niebo jest ogromne, s�o�ce(bl|&dni^ chyl�c si� ku zachodowi. Dolina wype�nia si� g��bszym i ciemniejszym b��kitem, mgie�k�, kt�rej lekka dymno�� dotyka moich nozdrzy. Jest babie lato, stos pogrzebowy roku.
By�y te� inne pory. By�y inne �ycia, przed moim i jej. I wtedy ludzie mieli s�owa, kt�rymi mogli �piewa�. Ci�gle jeszcze dopuszczamy do siebie muzyk�, a ja sp�dzi�em du�o czasu na oplataniu melodiami s��w na nowo odkrytych. ,,W czas majowy, dysz�cy zieleni�..." Zdj��em z plec�w harf� i nastroi�em j�. Za�piewa�em dla niej, prosto w jesie� i gasn�cy dzie�.
Przysz�a�, a z tob� s�o�ce, Rado�nie �miej� si� li�cie, Dziewanny z mi�o�ci dr��ce. W zieleni l�ni� z�oci�cie*.
\i;:ernon Swinburne .,An Intcriude" - pr/eto/\la Agmcs/ka Krec/inar.
Stopy, opadaj�c, poruszaj� traw� do�� delikatnie i kobieta m�wi z udawanym �miechem:
- No c�, dzi�kuj�.
Kiedy�, tak kr�tko po �mierci mojej dziewczyny, �e ci�gle by�em oszo�omiony, sta�em w mieszkaniu, kt�re nale�a�o do nas. To by�o na sto pierwszym pi�trze najbardziej atrakcyjnego budynku. Po zmierzchu miasto jarzy�o si� dla nas, mruga�o i l�ni�o, rozwija�o jak sztandary ogromne po�acie jasno�ci. Nic poza SUM-em nie by�o w stanie kontrolowa� miliona samochod�w powietrznych, ta�cz�cych mi�dzy wie�ami jak roje �wietlik�w, utrzymywa� w ruchu ca�ego miasta, od si�owni atomowych, przez automatyczne fabryki, sieci dystrybucji energii i d�br, systemy oczyszczania i urz�dzenia naprawcze, po us�ugi, o�wiat�, kultur� i prawo - wi�za� wszystko w jeden gigantyczny, nie�miertelny organizm. Chlubili�my si� faktem, �e nale�ymy do tego miasta, tak samo jak tym. �e nale�ymy do siebie.
Jednak w ten wiecz�r kaza�em kuchni wyrzuci� do �mietnika obiad. kt�ry dla mnie przygotowa�a. Rozgniot�em obcasem podane przez automat medyczny chemiczne �rodki pocieszaj�ce i kopn��em odkurzacz, gdy zbiera� ich okruchy. Rozkaza�em �wiat�om, by si� nie zapala�y. nigdzie, w ca�ym mieszkaniu. Sta�em przy �cianie widokowej, patrz�c na megalopolis i widzia�em tandet� i krzykliwo��. Obraca�em w d�oniach glinian� figurk�, kt�r� ona ulepi�a. Obraca�em j�, obraca�em, obraca�em.
Zapomnia�em tylko drzwiom zakaza� wpuszczania go�ci. Pozna�y t� kobiet� i otworzy�y si� dla niej. Przysz�a z uprzejmo�ci, zamierzaj�c wyrwa� mnie z nastroju, kt�ry wydawa� jej si� nienaturalny. Us�ysza�em. jak wchodzi i obejrza�em si�, pr�buj�c przebi� wzrokiem ciemno��. By�a niemal tego samego wzrostu co moja dziewczyna i jej w�osy by�y przypadkowo upi�te tak samo, jak ona lubi�a to robi� - figurka wypad�a mi z d�oni i roztrzaska�a si�, gdy� przez moment my�la�em, �e ona to tamta. Od tej pory musia�em ze sob� walczy�, �eby nie czu� do Thrakii nienawi�ci.
Teraz, nawet bez �wiat�a zachodz�cego s�o�ca, nie pomyli�bym si� w taki spos�b. Nic, poza srebrzyst� bransolet� na jej lewym przegubie, nie przypomina naszej wsp�lnej przesz�o�ci. Ma na sobie traperskie ubranie: wysokie buty, sp�dniczk� z prawdziwego futra i pas z prawdziwej sk�ry, n� na biodrze i strzelb� przerzucon� przez rami�. Jej w�osy s� spl�tane, sk�ra br�zowa od sp�dzonych na otwartej przestrzeni tygodni. Pod fantastycznymi, wielokolorowymi zygzakami, kt�rymi
pomalowa�a swoje cia�o, wida� zadrapania i brud. Nosi naszyjnik z ptasich czaszek.
Ta, kt�ra jest martwa, by�a na sw�j spos�b dzieckiem drzew i przestrzeni w znacznie wi�kszym stopniu ni� na�ladowcy Thrakii. Gdy miasta nam si� przejad�y i wyszli�my z nich, nie musia�a wyzbywa� si� ubrania ani czysto�ci, rozs�dku ani delikatno�ci, �eby pod go�ym niebem czu� si� jak w domu. Z tej w�a�nie cechy zaczerpn��em wiele imion, kt�rymi j� nazywa�em, takich jak Le�ne �rebi� czy �ania, czy, znalezione w czasie grzebania w starych ksi�gach. Driada i Elf. (Lubi�a, gdy wybiera�em jej imiona, i ta przyjemno�� nie mia�a ko�ca, gdy� ona by�a nienasycona).
Pozwalam strunom wyd�wi�cze� si� w cisz�. Odwracaj�c si�, m�wi� do Thrakii:
- Nie �piewa�em dla ciebie. Ani dla nikogo. Zostaw mnie w spokoju. Thrakia wzdycha g��boko. Wiatr rozwiewa jej w�osy i przynosi mi jej zapach: nie kobiecej s�odyczy, ale strachu. Zaciska pi�ci i m�wi:
- Jeste� pomylony.
- St�d wzi�a� tak pe�ne tre�ci s�owo? - szydz�, gdy� m�j w�asny b�l i, prawd� m�wi�c, strach musi si� wyzwoli�, uderzy� w co�, a prosz�, ona tu stoi. - Ju� ci� nie zadowala "niezr�wnowa�ony" czy ,,nieopanowany"?
- Nauczy�am si� od ciebie - m�wi wyzywaj�co - z twych przekl�tych staro�ytnych pie�ni. Masz nast�pne s�owo, ,,przekl�ty". Jak�e ono do ciebie pasuje! Kiedy masz zamiar przesta� zachowywa� si� jak chory?
- I odda� si� do kliniki, i pozwoli� �adnie i higienicznie wypra� sobie m�zg. Niepr�dko, kochanie. - U�ywam tego ostatniego s�owa z premedytacj�. Ale ona nie mo�e wiedzie�, jaki �al i smutek ono dla mnie niesie, dla mnie, kt�ry pami�tam, �e to r�wnie� mog�o by� imi� mojej dziewczyny. Oficjalna gramatyka i wymowa j�zyka dzi�ki elektronicznym nagraniom i neuronicznemu nauczaniu jest r�wnie sta�a i zamro�ona, jak ka�dy inny element naszej cywilizacji. Lecz znaczenia zmieniaj� si�, przesuwaj� i �lizgaj� jak w�e.
Wzruszam ramionami i najbardziej suchym, najbardziej miejsko-tech-nicznym g�osem, na jaki mnie sta�, m�wi�:
- W rzeczywisto�ci jestem jednostk� praktyczn�, bez �adnych patologicznych sk�onno�ci. Zamiast ucieka� od swych problem�w - przez narkotyki czy neurokorekt�, czy, jak ty, przez zabaw� w dzikusa - jestem w�a�nie w przededniu realizacji bardzo konkretnego planu, polegaj�cego na odzyskaniu osoby, kt�ra czyni�a mnie szcz�liwym.
- Przeszkadzaj�c Jej w powrocie do domu?
- Gdy Ciemna Kr�lowa przebywa na ziemi, ka�dy ma prawo sk�ada� do niej pro�by.
- Ale odpowiedni czas ju� min��...
- Nie okre�la tego �adne prawo. Tylko zwyczaj. Ludzie boj� si� z ni� spotka� poza t�umem, miastem, jaskrawymi �wiat�ami. Nie przyznaj� si� do tego, ale tak jest. Przyszed�em tutaj dok�adnie po to, aby nie by� fragmentem kolejki. Nie chc� m�wi� do magnetofonu, �eby potem moje s�owa poddawane by�y komputerowej analizie. Jak m�g�bym mie� pewno��, �e Ona s�ucha�a? Chc� sam si� z Ni� spotka�, ja, niepowtarzalna istota, chc� patrze� w Jej oczy, gdy wypowiem sw� modlitw�.
Thrakia zduszonym g�osem m�wi;
- B�dzie si� gniewa�.
- Czy Ona jest jeszcze zdolna do gniewu?
- Ja... ja nie wiem. Jednak to, o co chcesz prosi�, jest tak nieprawdopodobne. Tak absurdalne. SUM ma ci odda� twoj� dziewczyn�. Wiesz przecie�, �e On nigdy nie robi wyj�tk�w.
- A czy Ona sama nie jest wyj�tkiem?
- To co innego. Jeste� nierozs�dny. SUM musi mie� jakiego�... bezpo�redniego ��cznika z lud�mi. Potrzebuje informacji kulturowych i emocjonalnych tak samo jak statystyki. Jak bez tego m�g�by racjonalnie rz�dzi�? I spo�r�d wszystkich ludzi, z ca�ego �wiata wybra� w�a�nie J�. A kim by�a twoja dziewczyna? Nikim!
- Dla mnie by�a wszystkim.
- Dla ciebie... - Thrakia zagryza warg�. Jej r�ka si�ga ku mnie, d�o� zaciska si� na mym nagim ramieniu. Twardy, gor�cy u�cisk, brudne paznokcie wpijaj� si� w sk�r�. Gdy nie reaguj�, otwiera d�o� i wbija wzrok w ziemi�. Wielkie ,,V" odlatuj�cych dzikich g�si przemierza niebo nad nami. Ich krzyki przebijaj� si� ostro przez szum wiatru, narastaj�cy w lesie.
- No dobrze - m�wi - ty jeste� wyj�tkowy. Zawsze by�e�. Wyruszy�e� w przestrze� z Wielkim Kapitanem i wr�ci�e�. By� mo�e jeste� jedynym �yj�cym cz�owiekiem, kt�ry rozumie staro�ytnych. Wi�c mo�e Ona ci� wys�ucha. Ale SUM nie. On nie mo�e obdarowywa� wskrzeszeniami. Je�eli raz to zostanie zrobione, jeden jedyny raz, czy nie b�dzie musia�o by� powtarzane dla ka�dego? Martwi przyt�ocz� �ywych.
- Niekoniecznie - m�wi�. - Ja w ka�dym razie zamierzam spr�bowa�.
- Dlaczego nie mo�esz poczeka� do dnia obiecanego? Wtedy SUM z pewno�ci� odtworzy was dwoje w tym samym pokoleniu.
- Musia�bym to �ycie, przynajmniej to, prze�y� bez niej - m�wi� i odwracam wzrok. Patrz� w d�, na drog� l�ni�c� poprzez cienie wzd�u� ca�ej doliny jak w�� �mierci. - Poza tym sk�d wiesz, �e w og�le b�d� jakiekolwiek wskrzeszenia? Mamy tylko obietnic�. Nawet mniej. Og�oszony program.
Thrakia �apie gwa�townie powietrze, odskakuje ode mnie, podnosi r�ce, jakby chcia�a odbi� cios. Jej bransoleta rozb�yskuje �wiat�em prosto w moje oczy. Poznaj� pocz�tkow� faz� egzorcyzmu. Thrakia nie zna rytua�u - wszelkie ,,przes�dy" ju� dawno zosta�y starannie wyskrobane z naszego metalowo-energetycznego �wiata. Ale nawet je�li nie potrafi znale�� odpowiedniego s�owa, odpowiedniej formy, to na pewno od�egnuje si� od blu�nierstwa.
M�wi� wi�c zm�czonym g�osem, nie chc�c �adnych k��tni, pragn�c tylko czeka� tutaj w samotno�ci:
- Niewa�ne. Mo�e si� zdarzy� jaki� kataklizm, na przyk�ad uderzy w nas wielki asteroid. Zmiecie ca�y system, zanim warunki dojrzej� do tego, by wskrzeszenia mog�y by� rozpocz�te.
- To jest niemo�liwe - jest doprowadzona niemal do w�ciek�o�ci. - Homeostaty, systemy naprawcze...
- Dobrze, nazwij to skrajnie nieprawdopodobnym, teoretycznie tylko mo�liwym przypadkiem. I za��my r�wnie�, �e ja jestem takim egoist�, i� chc� powrotu Skrzyd�a Jask�ki teraz, w tym �yciu, i nic mnie nie obchodzi, czy to jest w porz�dku wobec reszty was.
Was te� nikt inny nie obchodzi, my�l�. Nikogo z was. Wy nie rozpaczacie. Jedyn� rzecz�, kt�r� chcecie ochroni�, jest wasza w�asna, najcenniejsza w �wiecie �wiadomo��. Nikt nie jest wam tak bliski, �eby si� naprawd� liczy�. Czy uwierzyliby�cie mi, gdybym wam powiedzia�, �e jestem got�w ofiarowa� SUM-owi moj� w�asn� �mier� w zamian za uwolnienie Kwiatka W S�o�cu?
Nie wypowiadam tej my�li. To by by�o okrutne. Nie powtarzam r�wnie� tego, co jest jeszcze okrutniejsze: moich obaw, �e SUM k�amie, �e umarli nigdy nie zostan� zwr�ceni. Gdy� (ja nie jestem Wszechkontro-luj�cym, nie my�l� pr�ni� i negatywnymi poziomami energii, lecz zwyczajnymi, powsta�ymi na ziemi moleku�ami - potrafi� jednak rozumowa� beznami�tnie, bo wyzby�em si� iluzji) zastan�wcie si�...
Celem tej gry jest zachowanie spo�ecze�stwa stabilnego, praworz�dne-
go i zdrowego. To wymaga zaspokojenia nie tylko potrzeb cielesnych, ale r�wnie� tych, kt�re maj� znaczenie symboliczne lub wynikaj� z przyrodzonych instynkt�w. I dlatego dzieciom musi by� wolno przychodzi� na �wiat. Minimalna ich liczba na pokolenie jest r�wna maksymalnej: jest to liczba, kt�ra utrzyma populacj� na sta�ym poziomie.
Po��dane jest r�wnie� usuni�cie z umys��w ludzi strachu przed �mierci�. St�d przyrzeczenie: w czasie, kt�ry b�dzie odpowiedni ze wzgl�d�w spo�ecznych, SUM zacznie nas odtwarza�, wraz ze wszystkimi naszymi wspomnieniami, ale w rozkwicie m�odo�ci. I to mo�e by� robione wielokrotnie, �ycie za �yciem, przez tysi�clecia. Wi�c �mier� jest w rzeczywisto�ci tylko snem.
...W tym �nie �miertelnym, co si� mo�e jawi�... Nie. Ja nie odwa�� si� na tym polega�. Zadaj� wi�c tylko jedno ma�e pytanie, moje w�asne:
Kiedy i w jaki spos�b, wed�ug oczekiwa� SUM-a, warunki (przy stabilnym spo�ecze�stwie, pami�tajcie) mia�yby si� sta� tak r�ne od dzisiejszych, �eby narodzeni na nowo mogli by�, w swych milionowych masach, bezpiecznie powitam w�r�d �ywych?
Nie widz� powodu, dla kt�rego SUM nie mia�by nam k�ama�. My r�wnie� jeste�my tylko przedmiotami w �wiecie, kt�rym On manipuluje.
- Ju� przedtem si� o to k��cili�my, Thrakia - wzdycham. - Cz�sto. Dlatego tak si� tym martwisz?
- Sama chcia�abym to wiedzie� - odpowiada cicho. M�wi dalej na wp� do siebie: - Oczywi�cie chc� z tob� kopulowa�. Musisz by� dobry, s�dz�c z tego, jak ta dziewczyna wodzi�a za tob� oczami, jak si� u�miecha�a, dotykaj�c twojej d�oni, jak... Ale przecie� nie mo�esz by� lepszy ni� wszyscy inni. To niedorzeczne. Istnieje tylko okre�lona liczba mo�liwych sposob�w. Wi�c dlaczego boli mnie to, �e otulasz si� milczeniem i odchodzisz samotnie? Mo�e w�a�nie przez to stajesz si� dla mnie wyzwaniem?
- Za du�o my�lisz - m�wi�. - Nawet tutaj. Grasz cz�owieka pierwotnego. Odwiedzasz dzikie obszary, �eby "zaspokoi� wrodzone atawistyczne impulsy"... jednak nie potrafisz wyzby� si� tego komputera, kt�ry w tobie siedzi, i po prostu czu�, po prostu istnie�.
Naje�a si�. Dotkn��em czu�ej struny. Patrz�c obok niej, wzd�u� rz�d�w p�omiennych klon�w i sumak�w, miedzianych wi�z�w i wielkich, ciemnych d�b�w, widz� wychodz�ce spod drzew sylwetki. To wy��cznie kobiety, jej na�ladowczynie, tak samo zaniedbane jak ona. Jedna z nich przepasana jest sznurem martwych kaczek, kt�rych krew sp�yn�a po jej
udzie i zasch�a na czarno. Ten ruch, z jego nie uj�t� jeszcze w s�owa mistyk�, jest dzie�em Thrakii. Twierdzi ona, �e nie tylko m�czy�ni powinni porzuca� �atwe �ycie i przyjemno�ci miast i stawa� si� znowu, na kilka tygodni w ci�gu ka�dego roku, mi�so�ercami, podobnymi tym, kt�rzy dali pocz�tek naszemu gatunkowi. R�wnie� kobiety winny tego szuka�, aby tym g��biej docenia� cywilizacj�, kiedy do niej wr�c�.
Przez chwil� czuj� si� nieswojo. Nie jeste�my w parku, w�r�d wytyczonych �cie�ek i obozowisk z pe�n� obs�ug�. Jeste�my w dziczy. Niewielu tu przychodzi m�czyzn, a jeszcze mniej kobiet, gdy� ten region le�y, dos�ownie, poza prawem. �aden pope�niony tu czyn nie podlega karze. Powiedziano nam, �e to pomaga w zespoleniu spo�ecze�stwa, gdy� najbardziej gwa�towni spo�r�d nas mog� si� w ten spos�b wy�adowa�. Sp�dzi�em jednak du�o czasu na tym dzikim obszarze, od kiedy moja Jutrzenka odesz�a - sam nie szukaj�c niczego poza samotno�ci� - i oczami, kt�re czyta�y antropologi� i histori�, obserwowa�em, co si� tu dzieje. Powstaj� obyczaje, rozwijaj� si� struktury. Ceremonie i organizacje plemienne, krwio�erczo�� i okrucie�stwo, zachowania, kt�re gdzie indziej nazwane by zosta�y nienaturalnymi - wszystko to z ka�dym rokiem staje si� coraz bardziej wymy�lne i coraz ch�tniej widziane. A potem ludzie, kt�rzy w tym uczestnicz�, wracaj� do swych dom�w w miastach i szczerze wierz�, �e korzystali ze �wie�ego powietrza, �wicze� fizycznych i z dobrej, roz�adowuj�cej napi�cia zabawy.
Wystarczy Thraki� dostatecznie zdenerwowa�, a mo�e wezwa� na pomoc no�e.
Dlatego zmuszam si� do po�o�enia r�k na jej ramionach, spogl�dam w jej udr�czone oczy i m�wi� jak naj�agodniej:
- Przepraszam. Wiem, �e chcesz dobrze. Boisz si�, �e Ona wpadnie w z�o�� i sprowadzi nieszcz�cie na twoich ludzi. Thrakia prze�yka �lin�.
- Nie - szepcze. - To by by�o nielogiczne. Ale boj� si� tego, co mo�e si� sta� z tob�. A potem... - Nagle przytula si� do mnie. Przez tunik� czuj� nacisk jej ramion, piersi, brzucha, czuj� zapach ��k w jej w�osach i pi�mo w jej ustach.
- Odejdziesz! - zawodzi. - I kto b�dzie dla nas �piewa�?
- Och, planeta roi si� od pie�niarzy - zaj�kuj� si�.
- Ty jeste� kim� wi�cej - m�wi. - Du�o, du�o wi�cej. Nie lubi� tego, co �piewasz, tak naprawd� - i tego, co �piewa�e� od �mierci tej
10
g�upiej dziewczyny, takie to bezsensowne, okropne! - jednak, sama nie wiem dlaczego, ale ja chc�, �eby� wzbudza� we mnie niepok�j.
Niezdarnie poklepuj� j� po plecach. S�o�ce stoi teraz tu� nad wierzcho�kami drzew. Jego promienie przecinaj� nie ko�cz�cymi si� smugami niespokojne, marzn�ce powietrze. Dr�� z ch�odu w mej tunice i chodakach i zastanawiam si�, co robi�.
Ratuje mnie d�wi�k. Rozlega si� z ko�ca le��cej pod nami doliny. z miejsca, gdzie dwie skalne �ciany zas�aniaj� dalszy widok. Huczy w naszych uszach i dr�eniem ziemi przenika do ko�ci. S�yszeli�my go w miastach i wtedy byli�my zadowoleni, �e wok� siebie mamy �ciany, �wiat�a i t�umy ludzi. Teraz jeste�my z nim sam na sam, z ha�asem Jej rydwanu.
Kobiety krzycz�, s�ysz� ich piskliwe g�osy, zag�uszane przez wiatr i zbli�aj�cy si� �oskot, i uderzenia' mego pulsu. Znikaj� w lesie. Odszukaj� swe obozowisko, ubior� si� ciep�o, zapal� ogromne ogniska. Po�kn� swe ekstatyki, a potem... kr��� niepokoj�ce pog�oski na temat tego, co b�d� potem robi�y.
Thrakia chwyta m�j lewy przegub, tu� nad bransolet� duszy, i ci�gnie.
- Harfiarzu, chod� ze mn�! - b�aga. Wyrywam si� i zbiegam w d� zbocza, ku drodze. Przez chwil� �ciga mnie krzyk.
�wiat�o ci�gle rozja�nia niebo i szczyty wzg�rz, jednak ja, schodz�c w w�sk� dolin�, zanurzam si� w ciemno��, g�stniej�c� coraz bardziej. Ledwo widoczne p�dy je�yn wyginaj� si�, gdy je rozgarniam, i zahaczaj� mnie kolcami. Od czasu do czasu czuj� drapanie po nogach, szarpni�cie, gdy kolec zaczepia o ubranie, czuj� ch��d, kt�rym oddycham, lecz wszystko to jest przyt�umione. M�j postrzegany-zewn�trzny-�wiat jest przyt�oczony przez dudnienie Jej rydwanu i krwi w moich �y�ach. M�j wewn�trzny wszech�wiat to strach, tak, ale r�wnie� uniesienie, alkoholowe upojenie, kt�re wyostrza zamiast przyt�umia� zmys�y, zapomnienie narkotyczne, otwieraj�ce umys� w r�wnym stopniu jak emocje. Wyszed�em poza siebie, jestem uciele�nionym d��eniem. I nie z potrzeby ukojenia, ale �eby wypowiedzie� to, co jest, powracam do s��w, kt�rych tw�rca ju� od wiek�w jest tylko py�em, i u�yczam im mojej muzyki:
Z�ote me serce i �wiat jest z�oty I szczyt si� w s�o�cu z�oci. A wzg�rze cicho zmierzchem oddycha Pierwsz� obaw� nocy.
A� tajemnica w g�uchej dolinie P�knie jak grom z�owrogo I wiatr zawieje, i blask �ciemnieje I noc nape�ni trwog�
A wtedy o zmroku pod niebem wysoko W j�zyku mi me znanym Wiadomo�� us�ysz� od twych towarzyszy Ju� dawno zapomnianych
I pie�� si� poniesie po wzg�rzach, po lesie
G�ucha, niepocieszona
I ziemia, i niebo dowiedz� si� tego,
�e m�j przyjaciel skona�*
Jednak dotar�em ju� na dno doliny i Ona sta�a si� widoczna. Jej rydwan nie jest o�wietlony, gdy� radarowe oczy i bezw�adno�ciowe naprowadzacze nie potrzebuj� reflektor�w ani s�o�ca czy gwiazd. Nie maj�ca k� stalowa �za jedzie, unoszona swym w�asnym rykiem i strumieniem powietrza. Szybko�� nie jest wielka, znacznie mniejsza ni� ta, z jak� zwyk�y je�dzi� nasze, �miertelnik�w, pojazdy. Ludzie m�wi�, �e Ciemna Kr�lowa podr�uje tak wolno, �eby m�c postrzega� sw^ymi w�asnymi zmys�ami i dzi�ki temu by� lepiej przygotowana do udzielania rad SUM-owi. Jednak teraz Jej doroczny objazd dobieg� ko�ca. Jedzie do swego domu i a� do wiosny b�dzie mieszka�a z Tym, kt�ry jest naszym panem. Dlaczego wi�c r�wnie� tej nocy si� nie �pieszy?
Poniewa� �mier� nigdy nie musi si� �pieszy�? Zastanawiam si�. I gdy wychodz� na �rodek drogi, nieodparcie narastaj� we mnie wersy z jeszcze bardziej odleg�ej przesz�o�ci. Uderzam struny harfy i wy�piewuj� ponad huk nadje�d�aj�cego pojazdu:
Ja, com by� w zdrowiu i rado�ci, Od wielkiej cierpi� dzi� s�abo�ci, Przypadki mn� targaj� z�e Timor mortis conturbat me
Pojazd wykrywa mnie i wyje ostrzegawczo. Stoj�, jak sta�em. Mo�e mnie omin��, droga jest szeroka - nawet gdyby nie by�a, to i tak g�adka nawierzchnia nie jest mu potrzebna. Jednak mam nadziej�, wierz�, �e Ona b�dzie �wiadoma przeszkody na Jej drodze, i nastroi swe przer�ne
* Rupert Brooke Lines wntten in belief that the ancient Roman restival of the Dedd was called Ambenalia - prze�o/yta Agnies/ka Kreczmar
12
wzmacniacze, i stwierdzi, �e dostatecznie odbiegam od normy, �eby si� zatrzyma�. Kto w �wiecie rz�dzonym przez SUM-a - kto, nawet spo�r�d zwiadowc�w, kt�rych On wys�a� w przestrze� w swym nie znaj�cym zaspokojenia g�odzie informacji - kto sta�by w zimnym zmierzchu dzikich pustkowi i krzycza� do wt�ru powarkuj�cej harfy:
Na nic wesela nam gloryja, Ca�y ten �wiat jeno przemija, Wr�g czyha na me cia�o md�e Timor mortis conturbat me
Niepewna dola cz�ecza wcale, Zdrowie i b�l, i �miech, i �ale, To by ta�cowa�, to mu z�e Timor mortis conturbat me
Niesta�e �ycia s� koleje I jako wierzb� wiatr nim chwieje, Marno�ci p�dzi on i dmie Timor mortis conturbat me*
Pojazd podje�d�a do mnie i opada na ziemi�. Pozwalam, by d�wi�ki mych strun ucich�y, uniesione wiatrem. Niebo ponad nami i na zachodzie jest szaropurpurowe; na wschodzie ju� pociemnia�o i przebija przez me kilka wczesnych gwiazd. Tutaj, na dnie doliny, g�sto zalegaj� cienie, nie pozwalaj�c mi wyra�nie widzie�.
Os�ona kabiny odsuwa si� do ty�u. Ona stoi w swym rydwanie, wyprostowana, niewyra�nie rysuj�c si� nade mn�. Jej suknia i p�aszcz s� czarne i trzepocz� jak skrzyd�a zaniepokojonego ptaka. Jej twarz jest jasn� plam� pod kapturem. Ju� wcze�niej widywa�em t� twarz - w pe�nym �wietle i na nie wiadomo ilu tysi�cach fotografii. Jednak teraz, w tej chwili, nie mog� przywo�a� jej z pami�ci, obraz jest niedok�adny. M�wi� sobie - ostro rze�biony profil i blade usta, kruczoczarne w�osy i pod�u�ne, zielone oczy - ale to s� tylko s�owa, nic wi�cej.
- Co ty wyprawiasz? - Ma pi�kny, niski g�os. Czy jest w nim, och, jak�e rzadkie od czasu, gdy SUM wzi�� j� do siebie - czy jest w nim poruszenie, niemal niezauwa�alne? - Co ty �piewa�e�, co to by�o?
Jestem unoszony coraz wy�ej i wy�ej przez wezbrany we mnie strumie� i moja odpowied� jest mocna, tak mocna, �e rezonuje mi czaszka.
- Pani Nasza, mam pro�b�.
* William Dunbdr Na wierszopisami lament gdy chorym by�' prze�o�y� Maciej S�omc7\nski
13
- Dlaczego nie przyszed�e� z ni� przed me oblicze, gdy przebywa�am w�r�d ludzi? Dzisiaj zd��am do domu. Musisz zaczeka�, a� z nowym rokiem zn�w wyrusz� w drog�.
- Pani Nasza, ani Ty, ani ja nie �yczyliby�my sobie, aby czyje� uszy s�ysza�y to, co mam do powiedzenia.
Przygl�da mi si� przez d�ug� chwil�. Czy rzeczywi�cie r�wnie� w Niej wyczuwam strach? (Oczywi�cie nie mnie si� boi. Jej rydwan jest uzbrojony i opancerzony i gdybym uciek� si� do gwa�tu, zareagowa�by z szybko�ci� maszyny, by J� chroni�. A gdybym jako�, co nieprawdopodobne, zabi� J� lub zrani� ponad mo�liwo�ci leczenia chemochirurgicznego, to Ona jest jedynym ze wszystkich stworze�, kt�re nie musi ba� si� �mierci. Gdy my umieramy, nasze zwyczajne bransolety krzycz� falami radiowymi o dostatecznej mocy, by zosta�y one us�yszane w co najmniej kilku stacjach tanatycznych. I rzadko si� zdarza, aby pod ich os�on� dusza zosta�a uszkodzona w czasie czekania, a� zjawi� si� Skrzydlate Ko�a i unios� j� do SUM-a. Z pewno�ci� diadem Ciemnej Kr�lowej jest lepiej zabezpieczony i mo�e wys�a� wezwanie dalej ni� bransoleta kt�regokolwiek ze �miertelnik�w. I nie ulega �adnej w�tpliwo�ci, �e Ona zostanie odtworzona. Ju� bywa�a w przesz�o�ci, niejednokrotnie - �mier� i odrodzenie po up�ywie ka�dych siedmiu lat powoduj�, �e s�u�y SUM-owi wiecznie m�oda. Nigdy nie by�em w stanie dowiedzie� si�, kiedy Ona urodzi�a si� po raz pierwszy).
By� mo�e to strach przed tym, co �piewa�em i co mog� powiedzie�?
Wreszcie odzywa si� - ledwie s�ysz� przez powiewy i trzaski w�r�d drzew.
- Wi�c daj mi Pier�cie�.
Obok Niej pojawia si� kar�owaty robot, kt�ry zwykle tkwi przy Jej tronie, gdy Ona siedzi w�r�d ludzi. Wyci�ga ku mnie masywne, matowo-srebrne ko�o. Wk�adam w nie lewe rami�, tak �e moja dusza jest ca�kowicie otoczona. Tabliczka na g�rnej powierzchni Pier�cienia, kt�ra tak bardzo przypomina brylant, odchyla si� ode mnie i nie mog� przeczyta� tego, co jest na niej wy�wietlane. Jednak gdy Ona pochyla si�, by spojrze�, blada po�wiata wydobywa z mroku rysy Jej twarzy.
Oczywi�cie, m�wi� sobie, prawdziwa dusza nie jest badana. Zaj�oby to zbyt du�o czasu. Prawdopodobnie bransoleta ma wbudowany kod indentyfikacyjny. Pier�cie� przekazuje go do odpowiedniej cz�ci SUM-a, kt�ry natychmiast wysy�a w odpowiedzi to, co jest pod t>r>, kodem zarejestrowane. Mam nadziej�, �e nie kryje si� w tym nic wi�cej. SUM nie uwa�a� za stosowne nam powiedzie�.
14
- Jakim imieniem nazywasz siebie w tej chwili? - pyta Ona. Przez wezbrany we mnie strumie� przep�ywa nurt goryczy.
- Pani Nasza, dlaczego mia�oby ci� to interesowa�? Czy moim w�a�ciwym imieniem nie jest numer, kt�ry otrzyma�em, gdy zezwolono mi si� urodzi�?
Znowu sp�ywa na Ni� spok�j.
- Je�eli mam w�a�ciwie ocenia� twoje s�owa, musz� wiedzie� o tobie wi�cej ni� tylko to, co wynika z tych kilku oficjalnych danych. Imi� wskazuje nastr�j.
Ja tak�e czuj� si� znowu niewzruszony, m�j strumie� p�ynie tak g�adko i silnie, �e m�g�bym nie wiedzie�, i� by�em w ruchu, gdybym nie obserwowa�, jak czas zanika poza mn�.
- Pani Nasza, nie mog� Ci da� uczciwej odpowiedzi. W ci�gu tego ostatniego roku nie przejmowa�em si� imionami ani w og�le niemal niczym. Ale niekt�rzy ludzie, znaj�cy mnie z dawniejszych czas�w, nazywaj� mnie Harfiarzem.
- Co robisz poza graniem tej ponurej muzyki?
- Obecnie, Pani Nasza, ju� nic. Mam pieni�dze na to, �eby prze�y� swoje �ycie, je�eli b�d� oszcz�dnie jada� i nie b�d� utrzymywa� domu. Cz�sto jestem karmiony i goszczony w zamian za. moje pie�ni.
- To, co �piewasz, jest niepodobne do wszystkiego, co s�ysza�am od czasu... - I znowu, na kr�tko, ten spok�j, spok�j robota, jest zachwiany. - Od czasu poprzedzaj�cego stabilizacj� �wiata. Nie powiniene� budzi� umar�ych symboli, Harfiarzu. One w�druj� po �cie�kach ludzkich sn�w.
- Czy to �le?
- Tak. Sny staj� si� koszmarami. Pami�taj: zanim SUM^wprowadzi� �ad, logik� i porz�dek, rodzaj ludzki, wszyscy, kt�rzy kiedykolwiek �yli, byli szaleni.
- A wi�c dobrze - m�wi� - przestan�, odst�pi� od tego, je�eli moja zmar�a zostanie dla mnie obudzona.
Ona sztywnieje. Tabliczka ga�nie. Cofam moje rami� i Pier�cie� zostaje zabrany przez Jej s�ug�. I na dnie tej ton�cej w cieniach doliny, pod mrugaj�cymi gwiazdami Ona znowu jest bez twarzy. Jej g�os jest r�wnie zimny jak otaczaj�ce nas powietrze:
- Nikt nie mo�e zosta� przywr�cony do �ycia, dop�ki nie nadejdzie Czas Zmartwychwstania.
15
Nie m�wi� ,,A co z Tob�9", gdy� by�aby to z�o�liwo�� Co Ona my�la�a, jak szlocha�a, gdy SUM wybra� J� spo�r�d wszystkich m�odych �wiata9 Co musia�a wycierpie� przez swe stulecia9 Nie �miem sobie tego wyobrazi�
Zamiast tego uderzam struny harfy i �piewam, tym razem spokojnie
Rzu� na ni� r�e p�atki r�y
Ga��zi swierczyn nie k�ad� tu Bo w niej jest cisza kres podro�y
O chcia�bym zna� ten bezkres snu
Ciemna Kr�lowa krzyczy
- Co ty wyprawiasz9 Czy naprawd� jeste� szalony9 Przeskakuj� od razu do ostatniej strofy
Duchowi mimo bujnych mocy
Tchu brak�o wci�� trzepota� w snach Lecz oto dzi� w g��binach nocy
Dziedziczy �mierci wielki gmach*
Wiem, dlaczego moje pie�ni uderzaj� tak mocno poniewa� nios� w sobie l�ki i pasje, do kt�rych w �wiecie rz�dzonym przez SUM-a nikt me przywyk�, o kt�rych wi�kszo�� z nas me wie, ze w ogol� mog� istnie� Nie o�miela�em si� mie� nadziei, ze Ona mog�aby by� nimi tak poruszona, jak to teraz widz� Czy� me �y�a z ciemno�ci� i strachem, jakich nawet staro�ytni me mogliby sobie wyobrazi�9 Wo�a
- Kto umar�9
- Mia�a wiele imion �adne me by�o dostatecznie pi�kne Jednak mog� poda� jej numer
- Twoja c�rka9 Ta czasami jestem pytana, czy zmar�e dziecko nie mog�oby by� przywr�cone �yciu Ju� niezbyt cz�sto, teraz, gdy dzieci tak szybko oddawane s� do ��obk�w Jednak od czasu do czasu to si� zdarza M�wi� wtedy matce, ze mo�e mie� nowe Je�li kiedykolwiek zacz�liby�my odtwarza� zmar�e dzieci, na jakim poziomie wieku mieliby�my si� zatrzyma�9
- Nie, to by�a moja kobieta
- Niemo�liwe' - Stara si�, aby ton jej g�osu me by� nieuprzejmy, lecz za to jest w mm niemal w�ciek�o�� - Bez trudu znajdziesz sobie inn� Jeste� przystojny, a twoja psychika jest, jest nadzwyczajna Pali jak Lucyfer
* M itthe ^ Arnold Requiescdt prze�o�y� Jerzy Pietrkiewicz 16
- To Ty pami�tasz imi� "Lucyfer", Pani Nasza? - uderzam. - Wi�c rzeczywi�cie jeste� stara. Tak stara, �e musisz r�wnie� pami�ta�, i� m�czyzna mo�e pragn�� tylko jednej kobiety, jej jednej ponad ca�y �wiat i niebiosa.
Pr�buje broni� si� szyderstwem:
- Czy to by�o odwzajemnione, Harfiarzu? Wiem o ludziach wi�cej ni� ty i z pewno�ci� jestem ostatni� kobiet�, kt�ra �yje w czysto�ci.
- Teraz, gdy ona odesz�a, tak, Pani, by� mo�e jeste�. Jednak my... Czy wiesz, jak ona umar�a? Poszli�my na dzikie obszary. Zobaczy� j� m�czyzna, sam�, gdy� ja uda�em si� na poszukiwanie kamieni szlachetnych, by mia�a z nich naszyjnik. Zrobi� jej propozycj�. Om�wi�a. Zagrozi� jej u�yciem Si�y. Uciek�a. To by�a pustynna kraina, kraina �mij, a ona by�a boso. Jedna z nich j� uk�si�a. Znalaz�em j� dopiero kilka godzin p�niej. Do tej pory jad i pal�ce s�o�ce... Umar�a wkr�tce po tym, jak mi powiedzia�a, co si� sta�o i �e mnie kocha. Nie mog�em dostarczy� jej cia�a do chemochirurgii dostatecznie szybko, by mo�liwe by�o normalne o�ywienie. Musia�em pozwoli�, aby j� spalili i zabrali jej dusz� do SUM-a.
- Jakim prawem ��dasz jej z powrotem, je�eli nikt inny nie mo�e otrzyma� swoich zmar�ych?
- Prawem mojej mi�o�ci do niej i jej mi�o�ci do mnie. Jeste�my sobie bardziej niezb�dni ni� s�o�ce czy ksi�yc. Nie s�dz�, aby� znalaz�a dwoje innych ludzi. Pani, z kt�rymi jest jak z nami. A czy� ka�dy nie ma prawa ��da� tego, co mu jest niezb�dne do �ycia? Jak inaczej spo�ecze�stwo mo�e zosta� utrzymane w ca�o�ci?
- Jeste� nieprawdopodobny - m�wi s�abo. - Pozw�l mi odej��.
- Nie, Pani, m�wi� tylko prawd�. Ale zwyk�e, ubogie s�owa nie s�u�� mi dobrze. Za�piewam Ci, mo�e wtedy zrozumiesz. - I znowu uderzam struny harfy, lecz to, co �piewam, jest bardziej dla niej ni� dla Niej.
Gdybym pomy�la�, �e umrze� mo�esz,
Nie p�aka�bym po tobie, Lecz zapomnia�em, w szcz�liwej porze,
�e ludzki kres w �a�obie.
Nie przysz�o mi do g�owy wcale,
�e gdzie� u kresu drogi Ujrz� na twarzy twej owalu
Ostatni u�miech b�ogi*.
Chdries Wolfc To Mdi-)' - pr/e�ozyla Agnieszka Kreczmar Pie�� pasterza l 7
- Nie mog�... - zaj�kuje si�. - Nie wiedzia�am, �e... takie uczucia... tak silne... �e jeszcze istniej�.
- Teraz ju�, Pani Nasza, wiesz. Czy nie jest to wa�na informacja dla SUM-a?
- Tak. Je�li jest prawdziwa. - Nagle pochyla si� ku mnie. Widz�, jak dr�y w ciemno�ci, pod swym �opocz�cym p�aszczem, i s�ysz�, jak Jej z�by dzwoni� z zimna. - Ju� d�u�ej nie mog� tu zosta�. Ale jed� ze mn�. �piewaj dla mnie. My�l�, �e potrafi� to wytrzyma�.
Nie oczekiwa�em a� tak wiele. Lecz m�j los zale�y ode mnie. Wsiadam na rydwan. Pokrywa zatrzaskuje si� szczelnie i ruszamy.
Otacza nas g��wna kabina. Za jej tylnymi drzwiami musz� znajdowa� si� pomieszczenia, w kt�rych Ona mieszka na ziemi - to jest naprawd� du�y pojazd. Jednak tutaj znajduje si� niewiele opr�cz zakrzywionych, wy�o�onych boazeri� �cian. Boazeria jest z prawdziwego drewna o r�nych, przyjemnych dla oka s�ojach: a wi�c Ona tak�e potrzebuje co pewien czas ucieczki od naszej mechanicznej egzystencji? Umeblowanie jest skromne i proste. Jedyny d�wi�k to odg�os naszej jazdy, dla nas st�umiony do pomruku. A poniewa� fotowzmacniacze czujnik�w nie s� w��czone, ekrany pokazuj� tylko noc. Ci�niemy si� do promiennika, d�onie wyci�gni�te w stron� jego �aru. Nasze ramiona ocieraj� si�, nasze nagie r�ce, Jej sk�ra jest delikatna i Jej w�osy opadaj� lu�no na odrzucony do ty�u kaptur, pachn�c latem, kt�re umar�o. Wi�c Ona ci�gle jest cz�owiekiem?
Po chwili bez wymiaru m�wi, ci�gle jeszcze na mnie nie patrz�c:
- Ta rzecz, kt�r� �piewa�e� tam na drodze, gdy si� zbli�a�am - nie pami�tam jej. Nawet z lat, kt�re by�y, zanim sta�am si� tym, czym jestem.
- Ta pie�� jest starsza ni� SUM - odpowiadam - i zawarta w niej prawda b�dzie �y�a d�u�ej ni� On.
- Prawda? - widz�, jak t�eje. - Za�piewaj mi reszt�. Moje palce nie s� ju� zbyt sztywne, �eby wydoby� akordy.
�mier� z�a jednako wszystkich traci, Gin� ksi���ta i pra�aci. Ka�dego r�wno kosa tnie. Timor mortis conturbat me.
Tako� rycerza si� nie boi, Cho� tarcz� ma i st�pa w zbroi, Zwyci�a ona, kogo tknie. Timor mortis conturbat me.
18
Tako� �w tyran bezlitosny Dzieci�tka �cina w p�ku wiosny, Male�kie bardzo, tu� po krzcie. Timor mortis conturbat me.
Walcz�cym w polu te� zabie�y I wodza trafi, cho� on w wie�y. Dama w �o�nicy tako� mrze.
(Tu musz� zamilkn�� na chwil�).
Timor mortis conturbat me.
I astrologus wraz z magikiem, Teolog, logik z retorykiem Rozumem swym nie wykpi si�. Timor mortis conturbat me*.
Przerywa mi, przyciskaj�c d�onie do uszu i niemal krzycz�c:
- Nie!
Ja, kt�ry sta�em si� bezlitosny, prze�laduj� J�:
- Teraz ju� rozumiesz, prawda? Ty r�wnie� nie jeste� wieczna. SUM nie jest. Ani Ziemia, ani S�o�ce, ni gwiazdy. Chowali�my si� przed prawd�. Ka�dy z nas. Ja r�wnie�, a� straci�em jedyn� rzecz, kt�ra sprawia�a, �e wszystko mia�o sens. Potem ju� nie zosta�o mi nic do stracenia, mog�em wi�c spojrze� �wie�ymi oczyma. A tym, co zobaczy�em, by�a �mier�.
- Wyno� si�! Daj mi spok�j!
- Nie dam spokoju ca�emu �wiatu, Kr�lowo, a� j� odzyskam. Oddaj mi j�, a zn�w uwierz� w SUM-a. B�d� Go s�awi�, a� ludzie zata�cz� z rado�ci, s�ysz�c Jego imi�.
Patrzy na mnie wyzywaj�co oczyma dzikiego kota.
- S�dzisz, �e to ma dla Niego jakie� znaczenie?
- No c� - wzruszam ramionami - pie�ni mog� by� u�yteczne. Mog� pom�c we wcze�niejszym osi�gni�ciu wielkiego celu. Jakikolwiek on jest. "Optymalizacja sumy ludzkich dzia�a�" - taki chyba by� program? Nie wiem, czy ci�gle taki jest. SUM rozbudowywa� si� przez tak d�ugi czas. W�tpi�, czy Ty sama rozumiesz Jego cele, Pani Nasza.
- Nie m�w o Nim, jakby by� �ywy - odpowiada mi szorstko. - To jest kompleks obliczeniowo-wykonawczy. Nic wi�cej.
* William Dunbar "Nad wierszopisami lament, gdy chorym byt", prze�o�y� Macie) S�omczynski
19
- Jeste� pewna?
- Ja... tak. On my�li szerzej i g��biej, ni� kiedykowiek my�la� czy m�g� my�le� cz�owiek. Ale nie jest �ywy, nie jest �wiadomy, nie posiada ja�ni. To jedna z przyczyn, dla kt�rych zdecydowa�, �e mnie potrzebuje.
- Jakkolwiek to jest, Pani - m�wi� - ostateczny rezultat, bez wzgl�du na to, co on w ko�cu z nami zrobi, jest jeszcze bardzo odleg�y. Teraz, obecnie, my�l� o tym, martwi� si�, z�o�ci mnie, �e stracili�my zdolno�� samookre�lenia. Lecz jest tak dlatego, �e pozosta�y mi tylko takie abstrakcje. Oddaj mi moj� Lekkostop� i ona, a nie odleg�a przysz�o��, b�dzie przedmiotem mojej troski. B�d� wdzi�czny, szczerze wdzi�czny, i wy dwoje b�dziecie to wiedzie� z pie�ni, kt�re b�d� �piewa�. A one, jak ju� powiedzia�em, mog� by� Jemu pomocne.
- Jeste� niewiarygodnie bezczelny - m�wi g�osem bez si�y.
- Nie, Pani, tylko zdesperowany - odpowiadam. Cie� u�miechu dotyka Jej ust. Odchyla si�, oczy przys�oni�te, i mruczy:
- Dobrze, wezm� ci� tam. To, co si� p�niej stanie, zdajesz sobie z tego spraw�, nie zale�y ju� ode mnie. Moje obserwacje, moje rekomendacje s� tylko kilkoma czynnikami, kt�re nale�y uwzgl�dni�, kilkoma spo�r�d milion�w. No nic... mamy przed sob� d�ug� drog� tej nocy. Podaj mi informacje, kt�re twoim zdaniem mog� ci pom�c, Harfiarzu.
Nie ko�cz� "Elegii". R�wnie� w �aden inny spos�b nie trzymam si� �a�obnego nastroju. Zamiast tego odwo�uj� si� do tych, kt�rzy opiewali rado�� (nie zabaw�, nie kr�tkie zapomnienia, ale rado��) z tego, �e m�czyzna i kobieta mogli kiedy� wzajemnie si� posiada�.
Ja r�wnie�, wiedz�c, dok�d si� udajemy, potrzebuj� takiej otuchy. A noc si� pog��bia i mile zostaj� za nami. Wreszcie jeste�my poza terenami zamieszkanymi, poza obszarami dziczy, w krainie, w kt�rej nigdy nie go�ci �ycie. Przy �wietle bladego ksi�yca i zanikaj�cych gwiazd widz� r�wnin� z betonu i stali, rakiety i wyrzutnie energii przycupni�te jak bestie, wszystkie wymykaj�ce si� zmys�om nerwy-�ci�gna-t�tnice, z pomoc� kt�rych SUM ogarnia �wiat i wydaje mu rozkazy. I mimo ca�ego ruchu, mimo si�, kt�re kipi�, panuje tu martwy spok�j. Wydaje si�, �e sam wiatr zamarz� na �mier�. Szron powleka szaro�ci� stalowe kszta�ty. Przed nami zaczyna si� pojawia� wielokondygnacyjny i pot�ny jak g�ra pa�ac SUM-a.
Ta, kt�ra jedzie ze mn�, �adnym znakiem nie zdradza, �e zauwa�y�a, i� pie�ni zamar�y mi na ustach. Ludzkie uczucia, kt�re okaza�a, teraz ju� znikn�y. Jej twarz jest zimna i niedost�pna, w Jej g�osie pobrzmiewa
20
metal. Patrzy prosto przed siebie. Jednak jeszcze przez chwil� do mnie m�wi:
- Czy rozumiesz, co si� wydarzy? Przez nast�pne p� roku Ja b�d� po��czona z SUM-em, stan� si� Jego cz�ci�, jeszcze jednym komponentem. Przypuszczam, �e b�dziesz mnie widzia�, ale b�dzie to tylko moje cia�o. M�wi� do ciebie b�dzie SUM.
- Wiem. - Musz� wyciska� s�owa z gard�a. Moje przybycie tutaj, tak daleko, jest triumfem wi�kszym, ni� jakikolwiek cz�owiek osi�gn�� przede mn�. I jestem tutaj, aby toczy� walk� o moj� Tancerk� Na Ksi�ycowych Promieniach. Jednak mimo tego moje serce dr�y i dudni mi w czaszce, i m�j pot cuchnie.
Udaje mi si� doda�:
- Jego cz�ci� b�dziesz Ty, Pani Nasza. To mi daje nadziej�. Na chwil� Ona odwraca si� do mnie i k�adzie d�o� na mojej, i co� czyni
J� tak m�od� i czyst�, �e niemal zapominam dziewczyn�, kt�ra umar�a.
I szepcze:
- Gdyby� wiedzia�, jak wielk� ja mam nadziej�. Chwila przemin�a i zn�w jestem sam po�r�d maszyn. Musimy zatrzyma� si� przed bram� zamku. �ciany majacz� nad nami pionow� p�aszczyzn�. Wysokie, tak wysokie, �e wydaje si�, jakby wali�y si� na mnie na tle gwiazd maszeruj�cych na zach�d. Czarne, tak czarne, �e nie tylko po�ykaj� ka�dy promie� �wiat�a, ale promieniuj� �lepot�. ��danie wyja�nienia i odpowied� dr�� na elektronicznych falach, niedost�pnych dla moich zmys��w. Jego zewn�trzne, pe�ni�ce stra� cz�ci wyczu�y obecno�� �miertelnika na pok�adzie pojazdu. Wyrzutnia rakiet obraca si� b�yskawicznie, aby wycelowa� we mnie tkwi�ce w niej trzy w�e. Jednak Ciemna Kr�low'a odpowiada - nie zadaje sobie trudu, by rozkazywa� - i zamek otwiera dla nas swoj� paszcz�.
Zje�d�amy w d�. W pewnym momencie, jak mi si� wydaje, przekraczamy rzek�. S�ysz� szum nurtu i echo w pustej przestrzeni i na wizjerach widz� rozpry�ni�te, po�yskuj�ce krople, odcinaj�ce si� od mroku. Znikaj� niemal natychmiast: by� mo�e to ciek�y tlen, utrzymuj�cy temperatur� pewnych Jego cz�ci w pobli�u absolutnego zera?
Du�o p�niej zatrzymujemy si� i pokrywa odsuwa si� do ty�u. Wstaj� wraz z Ni�. Jeste�my w pokoju lub jaskini, w kt�rym niczego nie mog� zobaczy�, gdy� nie ma tu �wiat�a z wyj�tkiem bladej, b��kitnej fosfore-scencji, wydobywaj�cej si� z ka�dego sta�ego obiektu, r�wnie� z Jej sk�ry i z mojej. Oceniam jednak, �e to pomieszczenie jest ogromne, gdy� odg�os
pracuj�cych maszyn jest bardzo odleg�y, jakby s�yszany przez sen, a nasze g�osy s� po�ykane przez przestrze�. Powietrze jest przepompowywane, ani zimne, ani gor�ce, zupe�nie bez zapachu - martwy wiatr.
Schodzimy na pod�og�. Ona stoi przede mn� z r�koma skrzy�owanymi na piersi, z oczyma na wp� zamkni�tymi pod os�on� kaptura, nie patrz�c na mnie ani nie odwracaj�c ode mnie wzroku.
- R�b, co ci zostanie powiedziane, Harfiarzu - m�wi g�osem, kt�ry nigdy nie dr�a� - i dok�adnie tak, jak ci zostanie powiedziane.
Odwraca si� i odchodzi r�wnym, spokojnym krokiem. Patrz� za Ni�, a� nie mog� ju� odr�ni� p�yn�cego z Niej �wiat�a od bezkszta�tnych wir�w wewn�trz mych w�asnych oczu.
Kleszcze szarpi� moj� tunik�. Spogl�dam w d� i jestem zaskoczony widz�c, �e kar�owaty robot przez ca�y ten czas na mnie czeka�. Jak d�ugo to trwa�o, nie wiem.
Przysadzisty, metalowy kszta�t wiedzie mnie w inn� stron�. Rozlewa si� po mnie zm�czenie. Moje stopy potykaj� si�, usta piek�, na powiekach wisz� ci�arki i w ka�dym z mi�ni tkwi jego w�asny b�l. Od czasu do czasu czuj� uk�ucie strachu, lecz te� st�pione. Jestem wdzi�czny, gdy robot wskazuje: ,,Po�� si� tutaj".
Pud�o dobrze do mnie pasuje. Pozwalam, aby pod��czono mi r�ne przewody, by wbito we mnie po��czone z rurkami ig�y. Niewielk� zwracam uwag� na t�ocz�ce si� wok� mnie, mrucz�ce maszyny. Robot odchodzi. Ton� w b�ogos�awionej ciemno�ci.
Budz� si� z odnowionym cia�em. Mi�dzy moim przodom�zgowiem a starymi, zwierz�cymi cz�ciami jakby wyros�a skorupa. Czuj� odleg�e przera�enie i z daleka s�ysz� krzyki i miotanie si� moich instynkt�w, lecz �wiadomo�� jest ch�odna, spokojna, logiczna. Mam r�wnie� uczucie, �e spa�em przez tygodnie, miesi�ce, �e w tym czasie li�cie zosta�y zdmuchni�te i na le��cy w g�rze �wiat spad� �nieg. Ale to mo�e by� nieprawda i zupe�nie nie ma to znaczenia. W�a�nie mam by� poddany os�dowi SUM-a.
Niewielki, pozbawiony twarzy robot prowadzi mnie przez pe�ne szmer�w czarne korytarze, w kt�rych wiej� martwe* wiatry. Odpinam moj� harf�, mego jedynego przyjaciela i jedyny Or�/i przytulam j� do siebie. A wi�c spok�j umys�u, kt�ry zosta� dla mnie zarz�dzony, nie mo�e by� ca�kowity. Stwierdzam, �e prawdopodobnie On po prostu nie chce by� niepokojony przez rozterki i bole��. (Nie, nieprawda, nic tak cz�owieczego. On nie ma ch�ci, pod pot�g� logiki kryje si� nico��).
Wreszcie �ciana otwiera si� dla nas i wchodzimy do pokoju, w kt�rym Ona siedzi na tronie. �wiecenie metalu i sk�ry nie jest tutaj tak wyra�ne, gdy� jest tu �wiat�o - bia�a nieokre�lona po�wiata bez wyra�nego �r�d�a. Bia�y jest r�wnie� zduszony odg�os pracy maszyn, kt�re otaczaj� Jej tron. Bia�e s� Jej szaty i twarz. Odwracam wzrok od rojowiska oczu czujnik�w, patrz�cych bez mrugni�cia i spogl�dam w Jej oczy, ale Ona zdaje si� mnie nie poznawa�. Czy w og�le mnie widzi? SUM si�gn�� niewidzialnymi palcami elektromagnetycznych wzbudze� i zabra� J� z powrotem do siebie. Nie poc� si� ani nie dr�� - nie mog� - ale uk�adam ramiona, uderzam jeden j�kliwy akord i czekam, a� On przem�wi.
M�wi z jakiego� niewidzialnego miejsca. Poznaj� g�os, kt�ry wybra�, by si� nim pos�ugiwa�: m�j w�asny. Brzmienie, modulacje s� prawdziwe, normalne, takie, jakich sam bym u�ywa� rozmawiaj�c jak jeden rozs�dny cz�owiek z drugim. Czemu nie? Licz�c i kalkuluj�c, co ze mn� zrobi�, i odpowiednio do tego si� programuj�c, SUM musia� u�y� tak wielu miliard�w bit�w informacji, �e odpowiedni akcent jest nieistotnym podproblemem.
Nie... tu znowu si� myl�... SUM nie robi niczego z za�o�eniem, �e r�wnie dobrze mo�e to zrobi�, jak i nie. Ta rozmowa ze mn� samym ma na mnie w jaki� spos�b wp�yn��. Nie wiem tylko w jaki.
- No c� - odzywa si� mi�o - zrobi�e� niez�y kawa�ek drogi, prawda? Ciesz� si�. Witaj.
Moje instynkty szczerz� k�y, s�ysz�c tak ludzkie s�owa, wypowiedziane przez co�, co nie czuje i nie �yje. M�j rozum rozwa�a odpowiedzenie ironicznym: ,,Dzi�kuj�", decyduje, �e nie i ka�e mi milcze�.
- Widzisz - ci�gnie SUM po chwili - jeste� jedyny w swoim rodzaju. Wybacz mi, je�li b�d� m�wi� nieco zbyt otwarcie. Twoja seksualna monomania jest jednym z przejaw�w atawi stycznej, podatnej na przes�dy osobowo�ci. A jednak, w odr�nieniu od klasycznych przypadk�w nieprzystosowania, jeste� zar�wno dostatecznie silny, jak i wystarczaj�co trze�wo my�l�cy, aby radzi� sobie ze �wiatem. Szansa spotkania si� z tob�, analizowania ci�, gdy odpoczywa�e�, pozwoli�a mi wyrobi� sobie nowe spojrzenie na ludzk� psychofizjologi�. A to mo�e prowadzi� do ulepszonych technik sterowania ni� i jej rozwijania.
- Je�li tak jest - odpowiadam - to daj mi moj� nagrod�.
- Daj spok�j - m�wi �agodnie - ty najlepiej powiniene� wiedzie�, �e nie jestem wszechmocny. Zosta�em zbudowany, aby pom�c w zarz�dzaniu cywilizacj�, kt�ra sta�a si� zbyt z�o�ona. Stopniowo, w miar�
24
post�p�w programu mojej samorozbudowy, przejmowa�em coraz wi�cej i wi�cej funkcji decyzyjnych. One by�y mi przekazywane. Ludzie byli szcz�liwi, mog�c uwolni� si� od odpowiedzialno�ci. Jednocze�nie sami mogli si� przekona�, o ile lepiej od jakiegokolwiek �miertelnika ja wszystkim kieruj�. Jednak a� po dzie� dzisiejszy m�j autorytet zale�y od maj�cego podstawowe znaczenie porozumienia. Je�eli zacz��bym si� bawi� w faworyzowanie kogokolwiek, na przyk�ad odtworzy�bym twoj� dziewczyn�, wtedy, no c�, mia�bym k�opoty.
- To porozumienie opiera si� bardziej na mistycznym l�ku ni� na rozumie - m�wi�. - Ty nie znios�e� religii, po prostu uto�sami�e� bog�w ze sob�. Je�li zdecydujesz si� uczyni� cud dla mnie. Twego proroka-pie�niarza - a b�d� Twoim prorokiem, je�eli to zrobisz - wzmocni to tylko wiar� wszystkich innych.
- Ty tak uwa�asz. Ale twoje opinie nie opieraj� si� na dok�adnych informacjach. Historyczne i antropologiczne zapisy dotycz�ce poprzedzaj�cej mnie przesz�o�ci s� bardzo nieliczne. Ju� je wycofa�em z program�w nauczania. W ko�cu, gdy kultura dojrzeje do takiego posuni�cia. ka�� je ostatecznie zniszczy�. S� zbyt ba�amutne. Sp�jrz tylko, co zrobi�y z tob�.
Szczerz� si� do oczu czujnik�w.
- Zamiast nich - m�wi� - ludzie b�d� zach�cani do my�lenia, �e zanim powsta� �wiat, by� SUM. W porz�dku. Wszystko mi jedno, je�eli dostan� z powrotem moj� dziewczyn�. Uczy� dla mnie cud. a zapewniam Ci�, �e dobrze si� odp�ac�.
- Ale ja nie czyni� cud�w. Nie w tym znaczeniu, jakiego ty u�ywasz. Wiesz przecie�, jak dzia�a dusza. Metalowa bransoleta zawiera w sobie pseudowirusa, zestaw ogromnych moleku� proteinowych, po��czonych bezpo�rednio z krwiobiegiem i systemem nerwowym. One zapisuj� w sobie uk�ad chromosom�w, prac� z��czy nerwowych, sta�e zmiany w organizmie, wszystko. W^ chwili �mierci w�a�ciciela bransoleta jest od��czona. Skrzydlate Ko�a przynosz� j� tutaj i zawarta w niej informacja jest przekazywana do jednej z kom�rek mojej pami�ci. Owszem, mog� u�y� tej informacji do sterowania wzrostem nowego cia�a w inkubatorach: m�odego cia�a, w kt�re wprowadzone s� wszystkie poprzednie nawyki i wspomnienia. Ale ty nie rozumiesz, Harfiarzu, jak skomplikowany jest to proces. Co siedem lat po�wi�cam ca�e tygodnie i ka�de dost�pne urz�dzenie biochemiczne, aby odtworzy� mego ludzkiego ��cznika. Ten proces r�wnie� nie jest doskona�y. Wzory ulegaj� uszko-
25
d�emom podczas sk�adowania Mo�na by powiedzie�, ze to cia�o, kt�re widzisz przed sob�, pami�ta ka�d� �mier� A to by�y kr�tkie okresy niebytu A d�u�sze cz�owieku, u�yj sw^go rozs�dku Wyobra� sobie
Mog� to zrobi� I tarcza mi�dzy rozumem a uczuciami zaczyna p�ka� Kiedy� �piewa�em o mej ukochane] zmar�ej
Nie ma w mej �ycia me ma si�y Nie s�yszy ani widzi Losy jej ziemski kr�g zatoczy�y Wsp�lny dla ska� i ludzi*
Spok�j, wreszcie spok�j Ale je�li przechowywane w pami�ci informacje me s� w bezruchu, lecz kr��� je�eli jaka� pozosta�o�� jej psychiki musi migota� i przemyka� si� gdzie� w�r�d tych ponurych jaski� z rur, drutu i kosmicznego zimna, samotna, me pami�taj�ca, nie�wiadoma niczego poza tym ze st�aci�a �ycie Nie'
Uderzam w harf� i kr/ycz� tak, ze �ciany wok� mnie dzw lecz�
- Oddaj j�' Albo Ci� zabij�'
SUM uznaje za stosowne zachichota� I, co jest straszne, ten �miech znajduje na moment odbicie na ustach Ciemnej Kr�lowej, mimo i� dotychczas nawet nie drgn�a
- I jak to zamierzasz zrobi�9 - pyta mnie Wiem, ze On wie, co mam na my�li, wi�c kontruj�
- A jak Ty zamierzasz mnie powstrzyma�9
- Nie ma takiej potrzeby B�dziesz uznany za przykrego nudziarza W ko�cu kto� stwierdzi, ze powiniene� zosta� poddany leczeniu psychiatrycznemu Zwr�c� si� z pytaniem do mojej ko�c�wki diagnostycznej, a ja poradz� usuni�cie pewnych cz�ci twego m�zgu
- Z drugiej strony, poniewa� JU� zd��y�e� przeczesa� m�j umys� i poniewa� wiesz, jak mocno oddzia�ywa�em na ludzi moimi pie�niami - nawet na T�, kt�ra tutaj siedzi, nawet na Ni� - czy nie wola�by� raczej, abym pracowa� dla Ciebie7 S�owami takimi jak ,,0, nacieszcie swe zmys�y obrazem �aski Pana, b�ogos�awieni, kt�rzy w Nim ufaj� I �yjcie w bojazm Pana, wy, kt�rzy jeste�cie jego ludem, gdy� zaspokojone b�d� potrzeby pokornych" - mog� z Ciebie zrobi� Boga
- W pewnym sensie JU� jestem Bogiem
- A w innym sensie nie Jeszcze nie - Ju� d�u�ej nie mog� wytrzyma� - Dlaczego si� k��cimy9 Przecie� podj��e� decyzj�, zanim jeszcze si� obudzi�em Powiedz, jaka ona jest, i pozw�l mi odej��'
Will am Wordsworth A Slumbi-r did My Spint Seal pr/�lozv�d Aemes/k i Kret/mar
26
Dziwnie starannie wa��c s�owa SUM odpowiada:
- Ci�gle jeszcze ci� badam. Nie przyniesie mi to szkody, je�li przyznam, �e moja wiedza na temat ludzkiej psychiki jest wci�� niedoskona�a. Pewne obszary nie poddaj� si� przeliczeniom. Nie wiem tak dok�adnie, jak chc�, co zrobisz, Harfiarzu. Je�li do tej niepewno�ci doda�bym potencjalnie niebezpieczny precedens...
- Wi�c mnie zabij. -Pozw�l memu duchowi w�drowa� wiecznie z jej duchem, snu� si� po Twych kriogenicznych snach.
- Nie, to r�wnie� jest niewskazane. Zrobi�e� si� zbyt wyr�niaj�cy i kontrowersyjny. Do tej pory ju� za du�o os�b wie, �e odjecha�e� z Ciemn� Kr�low�. - Czy to mo�liwe, aby gdzie� za zas�on� stali i energii nie istniej�ca d�o� pociera�a w zak�opotaniu widmow� twarz? W ciszy moje serce rozlega si� �omotem.
Nagle wstrz�sa mn� Jego decyzja:
- Wyliczone prawdopodobie�stwa przemawiaj� na korzy�� tego, by� dotrzymuj�c swoich obietnic, sta� si� dla mnie u�yteczny. Tak wi�c twoja pro�ba zostanie spe�niona. Jednak�e...
Opadam na kolana. Moje czo�o uderza w pod�og�, a� oczy przes�ania mi krwawa kurtyna. Przez wycie wichr�w s�ysz�:
- .. .test musi by� nadal kontynuowany. Twoja wiara we mnie nie jest ca�kowita. W rzeczywisto�ci jeste� nastawiony bardzo sceptycznie do tego, co nazywasz moj� dobroci�. Bez dodatkowego dowodu, �e jeste� got�w mi zaufa�, nie mog� pozwoli� ci sta� si� jednostk� tak wyj�tkow�, jak� by�by�, dostaj�c ode mnie z powrotem swoj� zmar��. Rozumiesz?
Pytanie nie wygl�da na retoryczne.
- Tak - szlocham.
- A wi�c dobrze - m�wi m�j kulturalny, niemal przyjacielski g�os - wyliczy�em, �e zachowasz si� mniej wi�cej w taki spos�b, jak to zrobi�e�, i odpowiednio si� przygotowa�em. Cia�o twojej kobiety zosta�o odtworzone w czasie, gdy ty by�e� badany. Informacje, kt�re sk�adaj� si� na jej osobowo��, s� obecnie wprowadzane do jej neuron�w. B�dzie gotowa do opuszczenia tego miejsca tak szybko jak ty.
Jednak, powtarzam, musi zosta� przeprowadzona pr�ba. Jest ona konieczna r�wnie� ze wzgl�du na wp�yw, jaki b�dzie na ciebie mia�a. Je�eli masz by� moim prorokiem, b�dziesz musia� do�� �ci�le ze mn