5642

Szczegóły
Tytuł 5642
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

5642 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 5642 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

5642 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Marcin Szymula Spos�b na �ycie Pierwszego dnia jesieni siepacze Aborcjonist�w dopadli i zgwa�cili c�rk� wiceszefa prawego skrzyd�a Kieleckiej Partii Antyaborcjonist�w. Gwa�cili j� w ziemiance przez dwa tygodnie trzy razy dziennie po posi�kach, by potem ci�arn� i omdla�� porzuci� na rynku w Staszowie. Dziewczyna wyl�dowa�a w szpitalu, mimo to jej ojciec powtarza� z p�aczem na publicznych spotkaniach, �e dziecko trzeba b�dzie urodzi�. W�cibscy dziennikarze nie dali wiary jego s�owom i zaczaili si� na matk� nieszcz�nicy. Wkr�tce potem przy�apano t� matk�, jak w paryskiej aptece kupowa�a fiolk� pastylek RU 200. Fotoreporta�e uwieczniaj�ce zdarzenie ukaza�y si� w dzienniku "Mi�dzy oczy" i tygodniku "Wcale nie". Rzecznik prasowy prawego skrzyd�a Kieleckiej Partii Antyaborcjonist�w nazwa� zdj�cia n�dznymi fotomonta�ami i natychmiast zosta� pozwany przed s�d jako oszczerca. Tydzie� p�niej naczelnego redaktora "Wcale nie" znaleziono na rynku w Legnicy dos�ownie rozszarpanego na kawa�ki. Poznano ofiar� po g�owie, cho� oczy mia�a wy�upione, obci�te wargi i przek�ute policzki. Do tu�owia redaktora przymocowana by�a kartka z napisem z�o�onym z liter wydartych z "Mi�dzy oczy" oraz "Wcale nie". Napis brzmia�: My�my go nie zabili, my�my go tylko wyskrobali z sze��dziesi�cioletnim op�nieniem. A tak poza tym - NIECH �YJE �YCIE! - Wcale mi si� to nie podoba - powiedzia� Pan. Zadzwoni� telefon. - A my�lisz, �e mnie si� podoba? - zapyta� cierpko Pan II. - Kr��ysz jako lew rycz�cy, kt�ry patrzy, kogo by po�ar�, a w dodatku kr�taczysz - odrzek� Pan. - Przecie� lubisz, kiedy wpadaj� w amok i rani� sami siebie. To ci� podnieca. - Jeszcze bardziej lubi�, kiedy post�puj� tak, by zrobi� ci na z�o�� i maj�c �wiadomo��, �e �ami� twoje zakazy. - Twierdzisz, �e teraz nie maj�? - Pewnie, �e nie - powiedzia� Pan II. - S� podnieceni i roz�aleni. Jedni i drudzy. Piel�gnuj� podwy�szone poczucie s�uszno�ci i w og�le nie czuj�... tfu... grzechu. Ich sumienia s� czyste. Takich przecie� mi nie oddajesz. - A dziecko? To �ycie w tej nieszcz�nicy w Staszowie? - Z nim te� sobie poradzili. Cholerny francuski specyfik! I te� nie czuj� si� winni. Sprz�tn�li mi ch�opaka sprzed nosa, tymczasem za trzydzie�ci ziemskich lat mia�bym z niego wielk� pociech�. Urodzony kanciarz, gwa�ciciel i sprzedawczyk. A tak, niewini�tko, anio�ek. Teraz nale�y do ciebie. Sprytnie to urz�dzi�e�. - Jeste� bezczelny! - Zawsze by�em. - Wi�c po co dzwonisz? Bawi ci�, �e przegrywamy obaj? - Dzwoni�, �eby ci powiedzie�, �e w tym temacie mo�emy wygra�. Jeden i drugi. - Zaciekawiasz mnie. Gadaj! - Sprawa nie na telefon, boj� si� przeciek�w po obu stronach. Spotkajmy si�. Wolisz u ciebie, czy u mnie? - �artowni�! Pewnie, �e u ciebie. Tu do mnie nie masz karty wst�pu i nigdy nie b�dziesz mia�. - Chyba �e si� ukorz�? - Aha, ju� to widz�. Spotkali si� na dachu hotelu Forum. Zreszt� mo�e by�a to iglica Empire State Building. A mo�e jedno i drugie? Kt� to wie! - Rzecz w tym, �e musisz mi zaufa� - powiedzia� Pan II. - I zrezygnowa� z paru zasad. Zostawisz mi woln� r�k�? - Akurat? - Zaufaj mi. Pozw�l, �ebym si� sprawdzi�. Z Hiobem pozwoli�e�. - Z Hiobem to by�o dawno. I dla dobra Ksi�gi. - "Dawno" tylko w ich czasie. W naszym to by�o i trwa. W dodatku w przypadku Hioba wygrywasz. No wi�c? - Gadaj! - Pozwolisz? - Powiedzia�em, gadaj! - A wi�c pozwolisz. 1 kwietnia 1994 roku papie� zadziwi� �wiat: Ko�ci� zezwala na badania prenatalne. Mo�na ju� uzna� je za medycznie nieszkodliwe, no a rodzice maj� prawo wiedzie�, czy ich dzieci b�d� zdrowe, czy nie, jakiej b�d� p�ci i odpowiednio si� do tego przygotowa�. Na przyk�ad kupi� na zapas w�a�ciwe pampersy. Kto robi badania prenatalne z my�l� o ewentualnej aborcji, ten grzeszy ci�ko. Kto tylko z zapobiegliwo�ci b�d� z ciekawo�ci, B�g z nim. - Nam�wi�e� nas do zamaskowanego �ajdactwa - powiedzia� Pan. - Ju� widz� t� ich zaspokojon� ciekawo��, jak si� oka�e, �e dzieciak ma Downa. Ju� widz� te zapasowe pampersy. Guzik prawda! - Ciiicho, prosz� bez egzaltacji - szepn�� Pan II. - Teraz uwa�aj. Szef Mi�dzynarod�wki Neutralnych zabra� g�os na forum ONZ w dra�liwym temacie aborcji: jest bomba demograficzna, a on znalaz� spos�b jak j� rozbroi�. Mamy za du�o kobiet, w dodatku te kobiety zachodz� w ci��� i rodz� bez opami�tania nadliczbowych obywateli, kt�rych Ziemia nie zdo�a wy�ywi�. Aborcja jest z�em, przeludnienie jeszcze wi�kszym. Wi�c skorzystajmy z tego mniejszego z�a selektywnie, by gdy sytuacja ulegnie poprawie, zrezygnowa� ze z�a ca�kowicie. Usuwajmy tylko p�ody p�ci �e�skiej. Zmniejszy si� liczba kobiet na �wiecie, ci��a stanie si� wyr�nieniem i zaszczytem. Kobiet b�dzie mniej, stan� si� niepomiernie wi�ksz� atrakcj�, m�czy�ni nie b�d� ich opuszcza�, przeciwnie - b�d� o nie wariacko zabiega�. Po co w takiej sytuacji aborcja!? - Diabelska logika - powiedzia� Pan. - �a�uj�, �e ci pozwoli�em. Musz� to przerwa�. - Przecie� si� zgodzi�e�. Zaczekaj, prosz�! - Jak d�ugo? Dwadzie�cia lat, trzydzie�ci? Mam czeka�, a� wymorduj� po�ow� kobiet, zanim si� opami�taj�? - Co ty wygadujesz. Starczy rok. - Rok? - No to patrz. Oburzy�y si� feministki. Tak�e te spod znaku "Pro choice" i "M�j brzuch nale�y do mnie". Jak to, zawo�a�y, dlaczego zabija� akurat kobiety? Kobiety nie s� gorsze od m�czyzn. S� lepsze. Jedna kobieta rodzi najwy�ej raz w roku, natomiast jeden m�czyzna mo�e w tym czasie zap�odni� nawet trzysta kobiet, je�li nie wi�cej. A wi�c to m�skie p�ody nale�y abortowa�. Bomba demograficzna to przede wszystkim m�ska sprawa. Pod klinikami wyroi�y si� pikiety kobiet... - Wiesz, zaciekawiasz mnie - powiedzia� Pan. ,.. kt�re wymachiwa�y plakatami i krzycza�y: "Kobiety �wiata, ��czcie si�", "Ani jednej siostry na zatracenie", "Nie damy zabija� naszych dziewczynek". Lekarze skar�yli si� w publikatorach, �e wywiera to na nich niezno�n� presj�. To znaczy, skar�yli si� lekarze-m�czy�ni; lekarki stan�y na czele demonstracji. Powsta�y spontanicznie komitety pomocy dla kobiet, kt�re maj� urodzi� dziewczynki i te komitety zgromadzi�y wkr�tce wielkie fundusze. Liczba aborcji rozpoznanych p�od�w �e�skich spad�a niemal do zera. - Spisa�e� si�, fakt, ale tylko na pi��dziesi�t procent - powiedzia� Pan, drapi�c si� w brod�. - Poczekaj! O�ywili si� m�czy�ni. Feministyczna aberracja si�gn�a szczytu - napisa� "Newsweek" i nawet tygodnik "Wcale nie" to przedrukowa� - niby dlaczego mieliby gin�� tylko ch�opcy? Antym�ski spisek, baby chc� zniszczy� �wiat - g�osi�y plakaty pikiet, kt�re z op�nieniem zjawi�y si� jednak pod klinikami. Demonstrowali ostrzy�eni i d�ugow�osi, czarni i ��ci, biali i czerwoni. A najbardziej za�arcie bia�o- czerwoni. Lekarze-m�czy�ni pocz�li odmawia� wykonywania abort�w na p�odach m�skich i bardzo uwa�nie patrzyli na r�ce kole�ankom. Nie pozw�lmy si� unicestwi�, wo�ali z anteny spikerzy i s�uchacze radiowej Tr�jki. Liczba aborcji rozpoznanych p�od�w p�ci m�skiej spad�a niemal do zera. - Dotrzyma�e� s�owa - powiedzia� Pan i zap�aka�. - Tylko, �e w tym nie ma za grosz mi�o�ci. Oni si� nienawidz�. - Nie m�wili�my o mi�o�ci, m�wili�my o �yciu. - Nienawi�� to twoje �niwo. Tw�j dodatkowy �up. - Przesadzasz jak zwykle - powiedzia� Pan II i poda� rozm�wcy chusteczk�. - Wcze�niej te� nie przepadali za sob�. Pami�tasz Stasz�w i Legnic�? - A� za dobrze... Wi�c twierdzisz, �e wygrali�my obaj? - B�dzie wi�cej dusz do sprawiedliwego podzia�u. Ja mam ich nienawi��, ty masz ich �ycie. M�wi�c �ci�le: jest remis. To chyba uczciwa transakcja, prefesjonalny deal. - Synu m�j - powiedzia� Pan do siebie i zamkn�� oczy. - Synu m�j umi�owany, �y�e� mi�dzy nimi, dosta�e� ich cia�o, cierpia�e� jak ma�o kto na Ziemi... I co? Przychodzi ten palant i okazuje si�, �e to on ma skuteczne rady, nie ty. Zna ich lepiej, daje mi czego chc�, a przy okazji ogrywa mnie bezlito�nie. Ca�a twoja m�ka na marne, Synu? - Przepraszam, czy mog� si� wtr�ci�? - zapyta� Pan II. - Jeszcze tu jeste�!? M�w! - B��d w za�o�eniu. Ostrzega�em ci�, prosi�em, ale nie chcia�e� mnie s�ucha�. Tw�j Syn wcieli� si� w dobrego cz�owieka. A taki nigdy nie zrozumie ich do ko�ca. We mnie mia�by� lepszego doradc� i informatora. Jest jeszcze czas, �eby to naprawi�. - Te� co�, nie�le� to obmy�li�, niepoprawny zazdro�niku. Id� precz, Szatanie! - Id�, id�, ale czy m�g�by� przedtem zwr�ci� mi moj� chusteczk�? Nie nawo�uj� do rozszarpywania nielubianych autor�w i redaktor�w. Nikogo nie namawiam do represyjnego gwa�cenia kobiet - dzi�ki dobrym uk�adom z matk�, siostr� i �on� mam do przeciwnej p�ci zr�wnowa�ony stosunek emocjonalny (gdybym posiada� r�wnie� c�rk�, by�oby jeszcze lepiej). Do wysuni�cia nieodpowiedzialnej sugestii, i� Pan mo�e dyskutowa� z Panem II, o�mieli�y mnie duch i litera biblijnej "Ksi�gi Hioba". Czy to wystarczy?