5579
Szczegóły |
Tytuł |
5579 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5579 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5579 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5579 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Izabela Sowa
�liwkowy szalik
Iza Sowa, po opublikowaniu na naszych �amach "Egzaminu" i "Zemsty" zaskoczy�a nie tylko nas, brawurowo
debiutuj�c w wydawnictwie Pr�szy�ski i S-ka powie�ci� "Smak �wie�ych malin". Szczerze polecaj�c t� opowie�� o
"�yciu nastolatek, dwudziestolatek i trzydziestolatek w tym pi�knym kraju Europy �rodkowej", zapraszamy r�wnie� do
lektury poni�szego kr�tkiego opowiadania.
Andulka jest w naszej grupie ju� chyba trzeci rok. Dok�adnie nie wiem. Nikt tego nie wie i nikogo to nie obchodzi, bo
Andulka jest niewidzialna niczym li�ciec. Nie wida� jej na tle �ciany, zlewa si� z �awk� i tablic�. Nikt nie zauwa�a,
kiedy wchodzi do sali i kiedy j� opuszcza. Nikt nie wie, jaki Andulka ma g�os. Niby jest w naszej grupie, a jakby jej nie
by�o.
Ciekawi was pewnie, jak to si� sta�o, �e ja jednak Andulk� zauwa�y�em. Po prostu, siedzia�em tu� za ni�. Przy
czwartym stoliku od �ciany. Siedzia�em i cholernie si� nudzi�em na wyk�adzie z cywilizacji Moraw. Trzy bite godziny
monotonnego gl�dzenia o niczym. Stary Hlava�, nasz wyk�adowca, ju� dawno pogodzi� si� z my�l�, �e nie znajdzie
�mia�ka na swoje miejsce. Zrozumia�, �e czekaj� go kolejne tysi�ce, co ja m�wi�, miliony lat wyk�ad�w z cywilizacji.
Dlatego maksymalnie oszcz�dza� g�os i energi�, potrzebne do katowania nast�pnych pokole� student�w. Kiedy
wchodzili�my do sali, ju� tam tkwi� niczym zmursza�y pie�. Bez wst�pu zaczyna� wyk�ad. Szepta� monotonnym,
wygotowanym z emocji g�osem i nie przerywa�, dop�ki nie min�y r�wno trzy godziny.
Najs�absi ze student�w ju� po pierwszych dziesi�ciu minutach zastygali w bezruchu niczym za wystyg�y knedel.
Silniejsi pr�bowali si� broni�. Czytali ukradkiem krymina�y, przepisywali �wiczenia, grali w k�ko i krzy�yk lub
zamalowywali kratki w brulionie. Pod koniec semestru zeszyty niekt�rych mo�na by�o wys�a� na letni� wystaw� sztuki
w Ostrawie. Nie notowa� nikt. Po co? Przecie� wszystko by�o w podr�cznikach. A jednak stawiali�my si� w komplecie
na ka�dy wyk�ad, bo Hlava� sprawdza� obecno��, jak w podstaw�wce. Dwie nieobecno�ci oznacza�y brak zaliczenia. A
poniewa� profesor nie respektowa� zwolnie� lekarskich, sala wyk�adowa by�a wype�niona po brzegi.
Ja nale�a�em do tych najsilniejszych. Zape�nia�em wytrwale kratki w zeszycie, tworz�c wspania�e wzory nazywane
kobiercami Hlava�a. Sko�czy�em w�a�nie jeden z takich kobierc�w i nie mia�em chwilowo pomys�u na nast�pny, a do
ko�ca zaj�� pozosta�a prawie ca�a godzina. Rany, co zrobi� z trzema tysi�cami sekund? Zacz��em si� rozgl�da� po sali.
Nuda. Te same twarze bezmy�lnie wpatrzone w dal. Kilka os�b z zapa�em rysuje co� w zeszycie. Cisza przerywana
nu��cym brz�czeniem Hlava�a.
Sam nie wiem, jak to si� sta�o, �e nagle zauwa�y�em Andulk�, a raczej jej w�skie plecy. D�ug� chwil� zastanawia�em
si�, do kogo nale�y ten sweter w kolorze �mieci z odkurzacza i cienkie mysie w�osy, ciasno zwi�zane w �a�osny kucyk.
Kim jest? Jak ma na imi�? Co robi w naszej zgranej grupie? Gdyby nie wyk�ad, nigdy bym si� nie zmusi� do
rozmy�lania o dziewczynie siedz�cej tu� przede mn�. Ale w tych warunkach by�o to fascynuj�ce zaj�cie. Czu�em si�
niczym archeolog, kt�ry z paru marnych skorup pr�buje z�o�y� ca�y dzbanek. Najpierw, nie bez trudu, przypomnia�em
sobie jej imi�. Andula. Dosz�a do nas gdzie� w po�owie drugiego roku. Chyba. Podobno przeprowadzi�a si� ze
S�owacka, razem z rodzicami. I to wszystko, co uda�o mi si� wyskroba� z pami�ci. Czy jest dobr� studentk�? Nie
pami�tam, �eby by�a szczeg�lnie aktywna na zaj�ciach, ale nie pami�tam te�, �eby pisa�a poprawki. Zreszt�, kto wie.
Pewnie siedzia�a przede mn�, jak zwykle, a ja mo�e nawet odpisywa�em od niej na testach. W ko�cu, jak m�wi�em,
by�a przezroczysta. Przynajmniej dla naszej grupy.
Poczu�em si� dziwnie. Z jednej strony rozpiera�a mnie duma z powodu dokonanego odkrycia Andulki i w�asnej
spostrzegawczo�ci. Z drugiej, by�o mi g�upio. G�upio za siebie i innych. No bo zobaczcie sami. Niby jeste�my zgran�
paczk�. Zawsze po zaj�ciach spotykamy si� w "Brne�skiej", dzielimy knedlem i ostatnim kuflem "Radegasta". Niby
jeste�my przyjaci�mi, a przynajmniej sprawiamy takie pozory. Jednocze�nie oboj�tnie mijamy ludzi podobnych do
Andulki. Po prostu jej nie widzimy. Jakby nikogo takiego, jak Andulka nigdy nie by�o!
Zacz��em si� zastanawia�, co czuje ta bezbarwna, szara istota, siedz�ca tu� przed moim nosem. Czy jest jej przykro?
Mo�e ma znajomych poza uczelni�? A je�li nie? Podj��em szybk� decyzj�. Ja b�d� Andulk� zauwa�a�. Dowiem si�,
gdzie mieszka. Zapami�tam dok�adnie ka�dy wzorek z jej burych sweterk�w. Pochwal� czasami jej prost� fryzurk�. A
przede wszystkim b�d� jej m�wi� "cze��", tak jakby od tego zale�a�o istnienie Andulki na trzeciej planecie Uk�adu
S�onecznego.
Sam nie wiem, kiedy min�a godzina. Powoli posk�ada�em swoje rzeczy i wychodz�c z klasy u�miechn��em si� do
Andulki. Na pocz�tek.
Z niecierpliwo�ci� czeka�em na nast�pny dzie�. Wcze�niej ni� zwykle przyjecha�em na uczelni�. Usiad�em w �awce.
Andulki nie by�o. Mo�e si� sp�ni. Mo�e zawsze si� sp�nia�a. Bez przerwy zerka�em na zegarek. Wyk�ad si� zacz��, a
ja nadal my�la�em tylko o niej. W pewnym momencie przysz�o mi do g�owy, �e wczoraj mia�em przywidzenie. �e
kogo� takiego, jak Andulka, nie ma i nigdy w naszej grupie nie by�o. Mo�e j� sobie wymy�li�em, uciekaj�c od nudy.
Tylko dlaczego wybra�em tak bezbarwn� posta�, a nie, na przyk�ad, Pamel� Andersonov�, kt�rej plakat ma chyba
ka�dy student w Brnie. Bywam oryginalny, ale bez przesady. Wi�c dlaczego? W ko�cu doszed�em do wniosku, �e
Andulka jednak istnieje. Istnieje, tylko dzi� nie pojawi�a si� na zaj�ciach. Co wcale nie zmienia moich zamiar�w. B�d�
czeka�.
Min�� kolejny dzie�, potem nast�pny, wreszcie ca�y tydzie�. Andulka nie przychodzi�a. �ycie w grupie toczy�o si� jak
dawniej. A ja prawie zapomnia�em o swoim postanowieniu. I nagle po dw�ch tygodniach pojawi�a si�. Ucieszy�em si�
na jej widok. Podesz�a do swojej �awki. By�a jeszcze bledsza ni� zwykle, a jej sweter wydawa� si� jeszcze bardziej
szary i smutny. Usiad�a ci�ko i zacz�a wyci�ga� notes. Rozejrza�em si� po klasie. Wsz�dzie rozgadane, roze�miane
grupki ludzi. Nikt nie patrzy� w nasz� stron�. Zebra�em si� na odwag� i odezwa�em pierwszy.
- D�ugo ci� nie by�o. Chorowa�a�?
- Mia�am angin� - odpowiedzia�a spokojnie.
- Gdzie si� tak przezi�bi�a�?
- A - machn�a r�k� - po prostu nie wzi�am szalika, bo �aden nie pasowa� mi do p�aszcza.
Spojrza�em na bezkszta�tne paltko w kolorze powide�.
- Do tego p�aszcza?
- Tak, do tego.
Nie wiedzia�em, co odpowiedzie�. Widocznie zauwa�y�a moje zdziwienie, bo doda�a.
- Mo�esz sobie wyobrazi�, co by powiedzia�a nasza paczka, gdybym ubra�a szalik nie pod kolor?