5574

Szczegóły
Tytuł 5574
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

5574 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 5574 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

5574 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

S. P. SOMTOW polowanie na lwa NIE CIERPI� EUNUCH�W. Musz� przyzna�, �e na ich widok dostaj� md�o�ci; obawiam si�, �e jestem troch� niedzisiejszy i zachowuj� si� jak naiwny prostaczek, a we wsp�czesnym �wiecie - dziewi�� wiek�w po za�o�eniu najpot�niejszego z pa�stw - takie zachowanie stanowczo nie pasuje do cz�owieka zawodowo prowadz�cego �ledztwa na prywatne zlecenie. Mniejsza z tym. Tak si� z�o�y�o, �e w chwili gdy zaczyna�em ucztowa�, do mojego triclinium wtargn�� eunuch. Popija�em w�a�nie z pucharu czyst� falern� i zabiera�em si� do g��wnego dania, czyli ciel�cego m�d�ku sma�onego z jajkami i miodem, dyktuj�c przy okazji list do zarz�dcy moich sycylijskich posiad�o�ci. Rozgniewa�em si�, kiedy mi przerwano, ale natr�t plugawi�cy mi jadalni� swoj� obecno�ci� nie nale�a� do os�b, kt�re mo�na lekcewa�y�, je�li ma si� pewne ambicje polityczne. Nosi� wyj�tkowo niestosowne imi�; zwa� si� Eros. Mia� na sobie purpurow� tunik� ze z�otymi fr�dzlami, jakby ostentacyjn� elegancj� stroju rekompensowa� brak m�sko�ci. Gdy wskaza�em mu miejsce na sofie, podrepta� do niej, trz�s�c si� jak g�ra krwistej galarety. - Raduj si�, Publiuszu Wiridianie - rzuci� w zwi�z�ej, uproszczonej grece. - Mam nadziej�, �e zdrowie ci dopisuje. Widz�, �e ucztujesz. Mo�e przyjd� w stosowniejszej porze? - �adna nie b�dzie odpowiedniejsza - zapewni�em dwuznacznie. W pierwszej chwili chcia�em, by podano wi�cej falerny, lecz zmieni�em zdanie i kaza�em przynie�� amfor� wina z Lesbos. Eros chrz�ka� i pomrukiwa�, wi�c odprawi�em sekretarza. Go�� zerkn�� te� za ozdobne kotary, sprawdzaj�c, czy kto� nie pods�uchuje; raz po raz niespokojnie zerka� na boki jak zwierz zamkni�ty w klatce. W ko�cu powiedzia�em: - Chod��e tu! Przecie� wiem, �e nie przyszed�e�, aby podziwia� malowid�a na �cianach. Tw�j dom w Baiach ozdabia� ten sam artysta. Domy�lam si�, �e wybra� znacznie �mielsze sceny mitologiczne. Masz tam porwanie Ganimedesa, prawda? - Sk�d wiesz? Co za pytanie! Przecie� na tym polega twoja praca. Wyobra�am sobie, ile notatek zrobi�e� na m�j temat. - Pochlebiasz mi - odpar�em stwierdzaj�c w duchu, �e ma o sobie nazbyt dobre mniemanie. - Wcale nie jestem wszechwiedz�cy, jak si� plotkuje. Tak czy inaczej, ciesz� si�, �e uznano mnie za godnego s�u�enia wysoko postawionej osobisto�ci. Je�li si� nie myl�, jeste� trzecim sekretarzem cesarskim, op�acanym z prywatnej kasy boskiego Nerona. - Zostaniesz sowicie wynagrodzony - zapewni� Eros. Wino sp�ywa�o mu po brodzie. Upi� kolejny �yk. Nie znam bardziej denerwuj�cego widoku ni� zak�opotany eunuch. - Rzecz jasna, je�li przyjmiesz zlecenie. - Opr�ni� sakiewk� pe�n� z�otych aureus�w i po�o�y� je na biesiadnym stoliku. Jeden z b�yszcz�cych kr��k�w upad� na omlet z m�d�kiem. - Oto zaliczka. Nie patrzy�em na pieni�dze, ale ciekawi�o mnie, sk�d pochodz�, bo ostatnimi czasy z�ota moneta bardzo si� popsu�a i straci�a na warto�ci. Ma�o prawdopodobne, aby na wielu z tych aureus�w widnia�a podobizna boskiego Nerona Klaudiusza Druzusa Germanika, kt�ry nam teraz panuje. - Jeszcze mi nie powiedzia�e� w czym rzecz. - Naprawd�? - Znowu si� rozejrza�. - M�j drogi, wystarczy rzut oka na to wn�trze, aby doj�� do wniosku, �e pieni�dzy mi nie brakuje. Tw�j pomys�, aby mi zaproponowa� tak wielk� sum�, jest nieco prostacki, poniewa� nie zajmuj� si� ju� �ledzeniem kochanek nobil�w, szukaniem zaginionych dziedziczek zamienionych po narodzinach przez niedba�e piastunki oraz ma�oletnich syn�w zbieg�ych do cudzoziemskich legion�w et caetera. Od czasu do czasu z czystej uprzejmo�ci podejmuj� si� jakiego� �ledztwa, ale... - Ile, Wirydianie? Nie mam czasu si� targowa�. - Zaraz podam cen�. - U�miechn��em si�. - Domy�lam si�, �e nie chodzi o zwyczajnego patrycjusza, kt�rego ze wzgl�du na sytuacj� polityczn� nale�a�oby skompromitowa�. Chcesz mnie wci�gn�� do... powa�niejszej rozgrywki. Szykuje si� polowanie na lwa, nie na szakala. - Naszym celem jest Kwintus Drusjanus Oton - wyja�ni� eunuch zni�aj�c g�os do szeptu. - Skoro ju� wiesz, musz� ci� uprzedzi�, �e je�li nie przyjmiesz zlecenia, mam ci nakaza�, �eby� pope�ni� samob�jstwo. Prawdopodobnie blefuje, pomy�la�em wzruszaj�c ramionami, a nawet gdyby by�o inaczej, nie warto si� tym zbytnio przejmowa�. Jestem wszak prawdziwym Rzymianinem, nie za� prostym synem wyzwole�ca... przynajmniej odk�d da�em pa�acowemu pisarzowi dwa tysi�ce denar�w, �eby popracowa� nad moim �wiadectwem urodzenia. Szkoda, �e musia�em go potem zabi�, ale w naszych czasach ostro�no�ci nigdy za du�o. Eros zacz�� natychmiast ��opa� lesbijskie wino i chocia� nie zaprosi�em go na uczt�, z apetytem rzuci� si� na domowy omlet z m�d�kiem i miodem. Nie przerywaj�c mu posi�ku zastanawia�em si� nad obiektem mojego przysz�ego �ledztwa. Drusjanus mia� znaczne wp�ywy. Dzi�ki adopcji wszed� do rodziny cesarskiej, a przez ma��e�stwo jednego ze swych krewnych zosta� powinowatym dostojnej Oktawii, by�ej �ony imperatora, i w ten spos�b zwi�za� si� z boskim potomkiem rodu Juliusz�w. W rezultacie bardziej od innych by� uprawniony, �eby wywodzi� swoje pochodzenie od bogini Wenus, zar�wno po ojcu, jak i po matce. Mia� ogromny maj�tek i cz�sto w�asnym sumptem organizowa� igrzyska. By� tak�e w�a�cicielem szko�y gladiator�w oraz zwierzy�ca s�yn�cego z wielkiej liczby lw�w. Unika� wielkiej polityki i zaledwie raz czy dwa sprawowa� urz�d konsula. Rzadko zadawa� si� z kobietami o w�tpliwej reputacji i unika� ch�opc�w, wy��cznie z obowi�zku ulegaj�c modom narzucanym przez w�adc� o do�� swobodnych obyczajach. By� wzorowym m�em, uczciwym i szczerze oddanym jedynej �onie. Zgadza si�, oto prawdziwy lew. Nic dziwnego, �e postanowili si� go pozby�. - Dlaczego? - spyta�em w ko�cu. Pozwoli�em, by Eros dr�a� z obawy przez dobrych kilka chwil. - Jest chyba niegro�ny. Przecie� nie nale�a� do spisku Pizona. Eunuch si�gn�� do zanadrza tuniki i poda� mi niewielki zw�j zawieraj�cy poemat wzorowany na Petroniuszu. Stylistyczne niezr�czno�ci �wiadczy�y jednak, �e napisa� go drugorz�dny na�ladowca, kt�ry wynosi� pod niebiosa zalety Drusjana i karci� cesarskie wybryki. Sprytna, chocia� prymitywna sztuczka. Takie wierszyd�o mo�na u�o�y�, siedz�c w publicznej latrynie rzymskich term. - Wybacz, �e m�wi� tak szczerze - zacz��em - ale moim zdaniem nie ma si� czym przejmowa�. Drusjanus na pewno nie ma nic wsp�lnego z tym poematem. Poza tym sprawa jest �atwa. Mog� dla ciebie wywlec na �wiat�o dzienne rozmaite paskudztwa, bo znany jestem z tego, �e trafiam na �mierdz�ce g�wno w najmniej oczekiwanych miejscach, wi�c na pewno co� znajd�. Nawet je�li to b�dzie zwyk�a b�ahostka, wystarczy, �eby skompromitowa� naszego szlachetnego ekwit�. Ale po co zadawa� sobie tyle trudu? Wiesz, jak kosztowne s� moje us�ugi. Og�lnie wiadomo, �e mam wiele skrupu��w, a ich prze�amanie zale�y od wysoko�ci honorarium. Jak powa�ne opory przyjdzie mi przezwyci�y�, skoro mam pogr��y� najzacniejszego cz�owieka w Rzymie? Ta suma to zbyt ma�a rekompensata -zako�czy�em klaszcz�c na s�u�b�. Kto� powinien zebra� monety rozsypane na mym biesiadnym stoliku. - Zrozum, boski Neron jest w�ciek�y - t�umaczy� Eros - a wiesz, co wyprawia, gdy ogarnia go z�o��. I to by� najmocniejszy argument. WIECZOREM przejrza�em i uporz�dkowa�em notatki na temat Drusjana. Zna�em go jedynie ze s�yszenia - nie bywali�my w tych samych kr�gach - a w swoich zapiskach znalaz�em potwierdzenie obiegowych s�d�w. Jego �ona Wolumnia przez jaki� czas zadawa�a si� z chrze�cijanami, ale gdy przes�uchali j� cesarscy pretorianie, odzyska�a rozs�dek i zerwa�a z sekciarzami wszelkie kontakty. Moim zdaniem uleg�a modzie na religijne nowinki, kt�ra zwykle nawiedza w czasie letnich upa��w nasze miasto. Na temat Erosa zgromadzi�em znacznie wi�cej informacji. By� wprawdzie kastratem, ale spa� ze wszystkimi, kt�rzy licz� si� w Rzymie. Uchodzi� za Syryjczyka i przyszed� na �wiat jako niewolnik w domu niejakiego Polikratesa, w�a�ciciela sieci lupanar�w, w kt�rych za przyst�pn� cen� �wiadczono erotyczne us�ugi od Galii po Gaz�. Jako ch�opiec wpad� w oko dostojnej Klaudii Prokuli, �onie prokuratora Judei Poncjusza Pi�ata, kt�rej przypad�y do gustu niezwyk�e sztuczki, z u�yciem j�zyka. Trafi� do Rzymu i po kilkakrotnej zmianie w�a�ciciela sam wykupi� si� z niewoli i z czasem przej�� interes Polikratesa, swego dawnego pana, ale straci� ca�y maj�tek po aferze ze wstydliwymi chorobami i pod zmienionym imieniem sko�czy� jako s�uga cesarskiego domu. Ciekawa lektura, niemal tak intryguj�ca jak wiecz�r u Petroniusza. Drusjanus by� fundatorem rozpoczynaj�cych si� w�a�nie igrzysk. Pierwszy spektakl zaplanowano na jutro, czyli w sierpniowe kalendy. Augurowie zapowiadali duszny, gor�cy dzie�. Wielki po�ar oraz wystawne igrzyska mia�y miejsce zaledwie dwa lata temu, a wi�c z konieczno�ci widowiska musia�y by� szczeg�lnie zbytkowne. Nie w�tpi�em, �e Drusjanus bez opor�w wy�o�y� z w�asnej kieszeni nale�n� sum�, bo nie nale�a� do ludzi, kt�rzy si� targowali o ceny. Lepiej zakr�ci� si� od razu ko�o dostojnej Wolumnii. Jaki� czas temu uleg�a wp�ywom podst�pnych chrze�cijan. Mo�e nadal by�a splamiona udzia�em w krwawych obrz�dach ze Wschodu, kt�re tamci mieli zwyczaj praktykowa�. Czas szykowa� pierwsze tego wieczoru przebranie. U WEJ�CIA DO ATRIUM przystan��em, aby po�wi�ci� kilka chwil na uczczenie domowych b�stw: zapali�em kadzid�o i skr�ci�em szyjk� go��biowi, przepraszaj�c za niegodziwo�ci, kt�re mia�em zamiar pope�ni�. Raz jeszcze przejrza�em si� w r�cznym zwierciadle z br�zu; trzeba przyzna�, �e moja charakteryzacja by�a nienaganna. Nie �a�uj�c gliny dorobi�em sobie du�y nos, przylepi�em sztuczn� brod�, w�o�y�em bia�� tunik� i okry�em si� modlitewn� chust�, jak� nosz� �ydzi. Nie nale�a�o, rzecz jasna, pokazywa� si� w tym stroju po zmierzchu w dzielnicy zamo�nych nobil�w na po�udniowym stoku Palatynu, dlatego kaza�em sprowadzi� lektyk� i zaci�gn��em firanki niczym �yj�ca w kobiecej cz�ci domu grecka m�atka, kt�ra wymyka si� na schadzk�. Ruszy�em ku ubo�szym dzielnicom miasta. Niewolnicy biegli �wawym truchtem, wi�c cieszy�em si�, �e nie trzeba ich ch�osta�. Unika�em du�ych plac�w, wybieraj�c boczne uliczki. Noc by�a cicha, bo wi�kszo�� mieszka�c�w wcze�nie po�o�y�a si� spa� - pewnie ze wzgl�du na igrzyska, kt�re mia�y si� rozpocz�� wczesnym rankiem. Od czasu do czasu przebiega� niewolnik z pochodni�, o�wietlaj�cy drog� pijanym utracjuszom. Przez dziurk� w firance dostrzeg�em kilku centurion�w, kt�rzy gwa�cili obok piekarni jak�� niewolnic�. Mi�o�nik napis�w bazgra� na �cianie: Arrius jest marnym sieciarzem, a troch� dalej jego kolega sika� ha�a�liwie. Po jakim� czasie dotarli�my do taberny w �ydowskiej dzielnicy na Zatybrzu. Tam opu�ci�em tragarzy, zostawiaj�c im sakiewk� miedziak�w i przykazuj�c, �eby si� za bardzo nie spili, bo jak wr�c�, poczuj� na plecach m�j bat. Lektyka zosta�a w zau�ku, a ja skr�ci�em w nast�pny i wyszed�em stamt�d z modlitewn� chust� zarzucon� na g�ow�, mamrocz�c pod nosem sylaby, kt�re (mam nadziej�) brzmia�y podobnie do aramejskiej modlitwy. Nocne �ycie kwit�o. Taberny by�y jeszcze otwarte, bladolice dziwki przechadza�y si� zau�kami, a w�r�d nich �azi�y dzieciaki w podkasanych tunikach ods�aniaj�cych po�ladki. Zapach chleba pieczonego na rano, gdy t�um klient�w zacznie szturmowa� piekarnie, miesza� si� z woni� sp�ywaj�cej do rynsztoka krwi zwierz�t, zabijanych na �ydowski spos�b przez rytualnego rzezaka. W pobli�u znajdowa� si� bank czynny dniem i noc�, bo �ydzi po�yczaj� pieni�dze bez wzgl�du na por�. Zamierza�em tam zdeponowa� moje aureusy, bo je�li chodzi o pieni�dze, tylko do �yd�w mam zaufanie i zawsze got�w jestem powierzy� im swoje oszcz�dno�ci. Dlatego w rozmaitych �ydowskich bankach od Rzymu a� po Aleksandri� mam konta na rozmaite nazwiska, a owe lokaty przynosz� zacny procent. - Witaj, Joannesie - zabrzmia� d�wi�czny bas. Natychmiast wszed�em w swoj� rol�. By�em Joannesem z Damaszku, medykiem i filantropem wydaj�cym wspania�e uczty, z pozoru ca�kowicie zhellenizowanym, kt�ry w g��bi serca sprzyja jednak religijnym nowinkom. Wcale si� nie dziwi�em, �e w�a�ciciel banku, Aleksandryjczyk imieniem Chrysolitos (uzna�, �e rodowe miano, Dawid ben Dawid, jest nazbyt prowincjonalne i mo�e utrudni� karier�) jeszcze nie �pi i przy lampce �l�czy nad rachunkami. Zapewni�, �e ch�tnie przyjmie ode mnie pieni�dze i z u�miechem je przeliczy�. - Leczenie bogatych pacjent�w zapewnia wygodne �ycie. - Bogacze maj� wielu niewolnik�w -przywo�a�em na twarz wyraz ura�onej pobo�no�ci - a tym, kt�rzy niewiele posiadaj�, naj�atwiej b�dzie wej�� do kr�lestwa niebieskiego. - Nawracanie pogan to pi�kna rzecz -Chrysolitos wybuchn�� �miechem - ale ciesz� si�, �e przy okazji nape�niasz kieszenie. To bardzo rzymskie podej�cie do sprawy... - C�, Miasto daje wiele mo�liwo�ci. - Schowa�em kwit, rozejrza�em si� ukradkiem na prawo i lewo, a potem zrobi�em w powietrzu znak ryby. - Pos�uchaj, nie zamierzasz chyba ci�gn�� tej sprawy, co? - Chrysolitos natychmiast si� zaniepokoi�. - Odk�d pretorianie oczy�cili katakumby, �eby zape�ni� aren� podczas igrzysk zorganizowanych dwa miesi�ce temu, nie znajdziesz wielu... - Szukam Wolumnii, �ony Drusjana - szepn��em. - Znalaz�a si� w niebezpiecze�stwie. Cesarz jest rozgniewany na jej m�a. Byle drobiazg wystarczy, �eby nast�pi�a polityczna katastrofa, a przecie� Wolumnia przysta�a do nas... - Bardzo prosz�, nie mieszaj mnie do tego! Tak, tak, �ona na kr�tko przekona�a mnie do tych bzdur o nastaniu nowej ery, ale... - Na Jo... To znaczy niech Duch �wi�ty ma ci� w swojej opiece - przerwa�em mu. - Chcesz powiedzie�, �e zapar�e� si� naszego zbawiciela, jak to uczyni� rybak Piotr Kefas? Opami�taj si�! Baczysz na ziemskie sprawy, chocia� powiniene� my�le� o �yciu wiecznym? - Z przyjemno�ci� wyg�asza�em to kazanie. Musz� przyzna�, �e bez trudu wczuwam si� w swoje role. Niespodziewanie wesz�a do kantoru dostojna Wolumnia. Dech mi zapar�o, poniewa� by�a r�wnie �liczna jak w moich wspomnieniach: delikatne rysy, orli nos z ma�ym garbkiem, ciemne g�ste w�osy upi�te w kok, spojrzenie gazeli - bezbronne, a zarazem troch� wynios�e. By�a dobrze po czterdziestce, ale piersi wci�� mia�a j�drne, a sukni� nosi�a tak, �eby wi�cej odkrywa�a, ni� zas�ania�a. Wolumnia spojrza�a na mnie jak winowajczyni - oczywi�cie dlatego, �e dla niej by�em Joannesem, starszym zakazanej sekty, do kt�rej przez jaki� czas nale�a�a. - Wolumnio, c�rko moja, po co tu przysz�a�? O tej godzinie, bez opieki, w niebezpiecznej dzielnicy? - Nie jestem sama - odpar�a. Za ni� sta� czarnosk�ry m�czyzna ogromnego wzrostu, okryty jedynie sk�r� lamparta. Nie s�dzi�em, �e Wolumnia gustuje w numidyjskich osi�kach. Chyba moje zadanie oka�e si� �atwiejsze, ni� s�dzi�em. Zreszt� po chrze�cija�skiej wstrzemi�liwo�ci kobieta ma prawo troch� si� zabawi�. - Oto Babalawus - powiedzia�a - mag z plemienia Joruba zamieszkuj�cego niepodbite jeszcze tereny u �r�de� Nilu. U�miechn��em si�. W Rzymie na ka�dym rogu mo�na spotka� oszusta wypatruj�cego �atwowiernych i bogatych pa�, kt�rym �atwo wyrwa� par� milion�w. Szczerze m�wi�c, tego wieczoru sam gra�em rol� takiego naci�gacza. - Wolumnio, czy�by� odrzuci�a wiar� chrze�cijan? Nie przychodzisz ju� na agapy? - Musia�em si� upewni�. - Och, Joannesie! - za�ka�a, padaj�c na kolana przede mn�. - Wybacz mi, jestem tylko s�ab� kobiet�! Gdybym by�a niewolnic� i wiod�a skromne �ycie z dala wielkiego �wiata i nie mia�a nic do stracenia z powodu wyznawanej nauki, wtedy ka�dego wieczoru z rado�ci� chodzi�abym na agapy, cho�by ich urz�dzano i setk�. Naprawd� nie zamierza�am wyda� nikogo ze wsp�wyznawc�w, ale przecie�... Zrozum, wi�kszo�� z nich to ludzie spoza naszego kr�gu, wi�c na dobr� spraw� nie ma kogo �a�owa�... Uczyni�em znak krzy�a nad jej g�ow� i wymamrota�em kilka oderwanych sylab w nadziei, �e dla niej i Chrysolita zabrzmi� jak b�ogos�awie�stwa chrze�cijan. Oni maj� taki rytua� i "m�wi� j�zykami". Chyba si� uda�o, bo tamci dwoje natychmiast pobo�nie z�o�yli r�ce i utkwili we mnie spojrzenia jak para wioskowych idiot�w. Na cnot� Wenus! Jak�e wstr�tne s� te wschodnie zabobony! Na moment zastygli�my w bezruchu, tworz�c �ywy obraz religijnego uniesienia. Po chwili Wolumnia zerwa�a si� na r�wne nogi i ponownie zaj�ta swoimi sprawami powiedzia�a do bankiera: - Pos�uchaj, zjawi�am si� tu... Musz� wycofa� du�� sum�. - A konkretnie, clarissima? - Och, wiesz, �e nie mam g�owy do rachunk�w, ale... Chyba dwa miliony denar�w. - Sporo got�wki. Trudno b�dzie wyp�aci� od r�ki tak� sum�. Nadstawia�em uszu, zachowuj�c postaw� dobrotliwego i pokornego chrze�cija�skiego kaznodziei. - Mo�e cho� p�tora miliona - zaproponowa�a Wolumnia. - Szlachetna pani, przez ciebie zostan� bankrutem! Oczywi�cie je�li policzy� karne odsetki za wcze�niejsz� likwidacj� wysoko oprocentowanej lokaty... Doskonale zna�em sztuczki Chryzolita. Gdy Wolumnia odzyska wreszcie swoje pieni�dze, b�dzie mu d�u�na wi�cej, ni� wp�aci�a. �mia�e operacje finansowe s� nadzwyczaj ryzykowne w �wiecie, gdzie w�adca przetapia nawet z�ote wota bog�w, �eby podnie�� warto�� bitej monety, kt�ra teraz w najlepszym razie sk�ada si� p� na p� z o�owiu i srebra. - Nale�no�� musi by� wyp�acona w z�ocie, a zatem odejm� te� r�nic� kursu... - Chrysolitos zawo�a� niewolnika i kaza� mu przynie�� z piwnicznego skarbca kilka sakiewek. Tymczasem ja obserwowa�em maga o imieniu Babalawus. Sta� ze skrzy�owanymi ramionami jak typowy stra�nik. Uzna�em, �e nie jest chrze�cijaninem, bo tamci sprawiaj� wra�enie pokornych, a jednocze�nie pewnych swego. Nie dbaj� w og�le o ludzkie �ycie - nawet o swoje w�asne - bo wierz�, �e wkr�tce powstan� z martwych, a �wiat sp�onie w apokaliptycznym ogniu. Babalawus robi� osobliwe wra�enie, bo patrzy� mi prosto w oczy i nie odwr�ci� wzroku, chocia� posp�lstwo okazuje zwykle troch� wi�cej respektu w obecno�ci patrycjuszy. Ca�kiem prawdopodobne, �e Wolumnia zrobi�a go swoim kochankiem, lecz p�tora miliona wydaje si� do�� wyg�rowan� cen� za tego rodzaju us�ugi, nawet je�li delikwent wygl�da na t�giego ogiera. A mo�e chce go przekupi�, �eby si� nie wygada�? Z drugiej strony jednak to jedynie drobny incydent w por�wnaniu z prawdziwymi skandalami w wy�szych sferach... Zreszt� Wolumnia i ten Numidyjczyk wcale nie wygl�dali jak para zakochanych go��bk�w. Stary praktyk taki jak ja na pierwszy rzut oka rozpoznaje potajemnie romansuj�ce parki. Tych dwoje zapewne co� knu�o, dziel�c mroczny sekret. - �wi�tobliwy Joannesie - zacz�a Wolumnia. - Nie os�dzaj mnie zbyt surowo za brak wiary! Mam plan, kt�rym i w twoich oczach zado��uczyni� za swoje winy. Dlatego w�a�nie potrzebuj� swoich pieni�dzy... Jestem szcz�ciarzem! Wolumnia sama wyzna�a mi swoje winy. Je�eli trafi� na �lad przekupstwa, bez trudu pogr��� jej m�a. W tej samej chwili poczu�em, �e lada chwila kichn�, a m�j gliniany nos rozpadnie si� na kawa�ki, je�li tu zostan�. Nadesz�a pora, �eby si� wycofa�. - Niech ci� prowadzi Duch �wi�ty i da ci pociech� - powiedzia�em tonem kaznodziei. - Musz� teraz odej��, aby si� zatroszczy� o moje zb��kane owieczki. Raduj si�, Wolumnio, �ono Drusjana, i wy, Chrysolicie i Babalawie. - Prawdziwy wz�r chrze�cija�skiej pobo�no�ci! - us�ysza�em na odchodnym uwag� Wolumnii i z korytarza wyszed�em na ulic�. Dochodzi�a godzina dziewi�ta. Kryj�c si� w cieniu odszuka�em lektyk�, obudzi�em tragarzy i wr�ci�em na ulic� biegn�c� wzd�u� brzegu, �eby czeka� na moj� ofiar�. PO GODZINIE - JESZCZE NIE �WITA�O, ale niebo z wolna nabiera�o r�owo�ci, poniewa� latem godziny s� kr�tsze - dostojna Wolumnia i jej towarzysz wyszli bocznymi drzwiami. Numidyjczyk d�wiga� na ramieniu brz�cz�c� sakw�. Gwizdn�� i od razu pojawi�y si� dwie lektyki: jedna ca�kiem zwyczajna, druga ozdobiona wizerunkiem Minotaura, kt�ry by� znakiem Drusjana. Obie lektyki niesione obok siebie w g��b ulicy mia�y podniesione firanki, mog�em wi�c obserwowa� tamtych dwoje pogr��onych w rozmowie. - Za nimi! - szepn��em do g��wnego tragarza. - Nie powinni nas zobaczy�. Gdy ruszyli�my, zerka�em przez dziurk� w zas�onie, walcz�c z fa�dzistym strojem i nak�adaj�c skomplikowany makija�, aby wcieli� si� w kolejn� posta�. C� to za ulga! Nareszcie mog�em kichn�� swobodnie. Tragarze posuwali si� wolno, tote� pocz�tkowo bez trudu �ledzi�em lektyki. Ilekro� si� zatrzymywa�y, kryli�my si� w cieniu za szerok� kolumn� albo fontann�. Uzna�em, �e tamci dwoje nie s� kochankami. Gdyby mieli romans, Wolumnia nie afiszowa�aby si� tak otwarcie z owym magiem, siedz�c w lektyce z podniesionymi zas�onami. Dotarli�my na ulic� kowali. S�ysza�em szcz�k �a�cuch�w i stukanie m�ota o kowad�o. W oddali kto� g�o�no beszta� niewolnika. Mag popatrzy� na bledn�cy szybko ksi�yc w pe�ni. Wolumnia wyra�nie si� zatroska�. Tragarze ruszyli �wawym truchtem, a w jej delikatnej r�czce pojawi� si� rzemienny bat z o�owianymi kulkami. - Szybciej! - rzuci�em. - Tylko nie dajcie si� zauwa�y�. Moja lektyka skr�ci�a nagle, unikaj�c zetkni�cia z wylewan� przez okno na pi�trze zawarto�ci� nocnika. Znale�li�my si� na rybnym targowisku. Noc jeszcze si� nie sko�czy�a, ale handel trwa� ju� w najlepsze. Dziesi�tki woz�w sta�y w kolejce, a niewolnicy i wie�niacy pospiesznie wy�adowywali ich zawarto��, by zd��y� przed �witem. Po wschodzie s�o�ca zaprz�gi nie mog�y porusza� si� ulicami miasta. Cuchn�o okropnie rybami i ko�skim g�wnem. Kucharze z wielkich dom�w na Palatynie ju� przyszli po najlepsze ryby na wieczorne uczty. �ledzi�em dwie lektyki manewruj�ce w�r�d stragan�w. Tragarze posuwali si� szybko, jakby dobrze znali cel w�dr�wki. Nagle zatrzymali si� przed jedn� z bud. Wolumnia kupi�a par� ryb i nawet nie poprosi�a, �eby je zawini�to. Powiedzia�a kilka s��w do tragarzy, a ci pobiegli w stron� forum republika�skiego. Teraz znacznie trudniej by�o ich �ledzi�. Ulice stawa�y si� coraz szersze; ubywa�o pomnik�w, za kt�rymi mo�na si� by�o ukry�. Spotkali�my grup� uwie�czonych, pijanych biesiadnik�w, �piewaj�cych spro�ne piosenki. Potem wmieszali�my si� mi�dzy czcicieli Kybele, uczestnik�w procesji zmierzaj�cej do �wi�tyni Magna Mater. Jaki� �ebrak pr�bowa� wskoczy� do mojej lektyki, wi�c trzeba go by�o odepchn��. Skr�cili�my w ciasny zau�ek. Trudno tu by�o pozosta� niezauwa�onym, a moi tragarze deptali po pi�tach niewolnikom Wolumnii. Nagle drog� zatarasowa� mozolnie pchany przez ubogiego starca wype�niony kurcz�tami w�zek, kt�ry utkn�� w koleinach. Nim poj��em, co si� dzieje, trzy lektyki znalaz�y si� na ziemi. Ryba przelecia�a w powietrzu niczym pocisk i wyl�dowa�a na moich kolanach. Zdegustowany stwierdzi�em, �e to pospolita ryba-miech, niezbyt smaczna, a na domiar z�ego truj�ca. Przygnieciona Wolumnia z krzykiem wydoby�a si� spod Numidyjczyka, handlarza oraz kurczak�w. Tragarze w podartych tunikach le�eli w�r�d �ajna. Na szcz�cie zd��y�em zmieni� str�j i mia�em ju� na sobie nowe przebranie. Gdy zawoalowany, z gro�n� min� wychyli�em si� z lektyki, Wolumnii i jej czarnosk�remu magowi ukaza�a si� clarissima Julilla Juliana, podstarza�a, wynios�a, surowa, niedost�pna i dziewicza westalka, druga co do wa�no�ci w ca�ym kolegium. W tej roli by�em szczeg�lnie przekonuj�cy. - Moje drogie dzieci - powiedzia�em, zrzucaj�c ryb� ze stoli - na ulicy trzeba uwa�a�. Nawet moi niewolnicy byli pod wra�eniem, kilku z nich ukl�k�o, mamrocz�c po kolei wszystkie znane formu�ki odwracaj�ce uroki. - O najczcigodniejsza! Nie by�o naszym zamiarem ci� obrazi�. Trudno mi powiedzie�, jak... - zacz�a Wolumnia i niespodziewanie mrugn�a do mnie. Nie mia�em poj�cia, o co jej chodzi, ale wygl�da�o mi to na jaki� babski sekrecik. Tymczasem czarnosk�ry mag najwyra�niej wpada� w trans, bo gwa�townie przewraca� oczyma i rozgl�da� si� jak g�odny lew, mrucz�c co chwila: - Oba koso, oba koso. W oddali zapia� kogut. Zaniepokojona Wolumnia zerwa�a si� na r�wne nogi. W porannym brzasku i �mierdz�cym powietrzu ta�czy�y drobiny kurzu. - Szybko, Babalawie! - rzuci�a, pr�buj�c wyrwa� go z transu. - Tracimy czas, ksi�yc zachodzi. - Odwr�ci�a si� do mnie. - Bywaj, clarissima. - Uk�oni�a si� i doda�a: - Pewnie zobaczymy si� na igrzyskach. - Podnios�a swoj� ryb�, niezdarnie wsiad�a do lektyki, rzuci�a sakiewk� lamentuj�cemu sprzedawcy kurczak�w, zdzieli�a batem swoich tragarzy, a ci ruszyli ku forum. Babalawus z r�wn� skwapliwo�ci� pod��y� w stron� bram miasta. Nie mog�em �ledzi� obojga, a poza tym nie wypada, �eby westalka noc� w��czy�a si� po ulicach. C� by�o robi�? Poleci�em moim tragarzom, �eby przez jaki� czas trzymali si� Babalawa, zdj��em stol� i upewniwszy si�, �e przechodnie widz�, jak moja lektyka skr�ca w stron� Kapitolu, wy�lizgn��em si� z niej od ty�u, przebrany w kr�tk� tunik� zwyk�ego niewolnika. Pobieg�em za wehiku�em Babalawa. Na pochy�o�ci z trudem dotrzymywa�em kroku jego tragarzom. Przechodzili�my obok tandetnych insul biedoty, wielopi�trowych ruder, kt�rych dachy, wysuni�te ponad ulice, zas�ania�y ja�niej�ce niebo. Brudne dzieci przybysz�w z obcych stron bawi�y si� na �mietnikach. Mijali�my obskurne �wi�tynie nieznanych b�stw, gdzie w opustosza�ych przedsionkach modlili si� kap�ani o wygolonych g�owach pokrytych wrzodami, mamrocz�cy w nieznanych j�zykach. Dalej by�y lupanary, odwiedzane cz�sto przez wy�wie�onych gladiator�w i zaniedbanych patrycjuszy. Ju� wiedzia�em, dok�d zmierzamy. Ulica prowadzi�a do katakumb; wej�cie znajdowa�o si� za murami, niedaleko skrzy�owania Via Appia i Via Nomentana. Klepn��em w rami� tragarza, kt�ry bieg� na samym ko�cu, trzymaj�c si� obok pokaza�em mu schowanego w ustach z�otego aureusa i wyja�ni�em, czego chc�. Inni tragarze, zdyszani, p�dzili w rytmie, kt�ry narzuci� im przodownik. By�o jeszcze do�� ciemno, wi�c nie spostrzegli, �e zamienili�my si� miejscami i ubraniami, bo tragarze Babalawa nosili identyczne tuniki. Mia�em nadziej�, �e mag korzysta z wynaj�tej, nie za� w�asnej lektyki i dlatego nie zwr�ci na mnie uwagi, jako �e wszyscy naj�ci tragarze wygl�dali tak samo. Zatrzymali�my si� przy wej�ciu do katakumb i Babalawus wysiad�. Pod pach� trzyma� naczynie podobne do ludzkiej czaszki. Chyba znowu wpada� w trans. Gdy kaza� sprowadzi� niewolnika z lamp�, szcz�liwym zrz�dzeniem losu w�a�nie ja nim by�em. Ruszyli�my w d� stromymi schodami. Uderzy� mnie w nozdrza od�r rozk�adaj�cych si� cia� biedak�w. Nios�em latarni� wysoko, ale Babalawus w�a�ciwie nie potrzebowa� �wiat�a, bo porusza� si� jak cz�ek op�tany, kr�ci� g�ow� na wszystkie strony i skaka� niczym pantera. Schodzili�my coraz ni�ej. W szparach kamiennej pod�ogi ros�y bia�awe kwiaty i grzyby oraz dziwne zio�a. Babalawus przystan��, aby zerwa� li�� wystaj�cy z oczodo�u ludzkiej czaszki. Przez ca�y czas pod�piewywa�. Raz odzywa� si� g�osem cienkim i piskliwym jak u dziecka, to zn�w odpowiada� samemu sobie basem s�odkim niczym p�ynny mi�d. Chwilami zatrzymywa� si�, by uszczkn�� korzenie albo kwiaty; wrzuca� je do naczynia w kszta�cie czaszki. Nabiera�em z wolna podejrze�, �e nie s� to chrze�cija�skie praktyki. Umarli zajmowali wg��bienia w �cianach. By�y nisze, gdzie umieszczono dwa lub trzy trupy. Niekt�re zw�oki poddano nieudolnej mumifikacji, z cz�ci pozosta�y jedynie szkielety, inne by�y ca�kiem �wie�e, a na ko�czynach i korpusach pozosta�y �lady tortur, kt�rym na mocy praw poddawano wszystkich niewolnik�w sk�adaj�cych zeznania przed s�dem. Fetor sta� si� trudny do zniesienia, ale musia�em do ko�ca odegra� swoj� rol�. Babalawus ta�czy� i nuci� jeszcze przez chwil�, a potem zacz�� miota� si� po �cie�ce, jakby czego� szuka�. W ko�cu podni�s� dzieci�c� czaszk�, wsun�� do swego naczynia i skin�� na mnie, nakazuj�c i�� w g�r�. Z rado�ci� wyszed�em na �wie�e powietrze. S�o�ce ju� wschodzi�o, o�wietlaj�c d�ugi rz�d woz�w konnych na Via Appia, pospiesznie opuszczaj�cych miasto, aby ich w�a�ciciele nie zostali aresztowani, poniewa� za dnia obowi�zywa� zakaz wjazdu na rzymskie ulice. BEZ TRUDU ponownie zamieni�em si� miejscami z us�u�nym niewolnikiem czekaj�cym na mnie w portyku ko�o sanktuarium Mitry. Wskoczy�em do swojej lektyki i tam przebra�em si� ponownie za dostojn� Julill�. Straci�em kilka godzin, lecz szcz�liwie zd��y�em do �wi�tyni na ceremoni� b�ogos�awienia �wi�tego ognia. Uda�o mi si� wykona� nale�ycie wszystkie rytualne gesty, a inne westalki nie zorientowa�y si�, �e jest w�r�d nich m�czyzna spocony jak mysz. Gdy schroni�em si� bezpiecznie w komnatach dostojnej Julilli (na szcz�cie mam w�asny klucz), ujrza�em cie� postaci wymykaj�cej si� przez okno. - Na �wi�te misteria! - krzykn�a Julilla. Wyskoczy�a z ��ka zr�czniej, ni� to si� zdarza kobietom w jej wieku, i ukry�a si� za najbli�sz� kotar�. - Zosta�am poha�biona! Moja cze��... - Spokojnie, clarissima. - Usiad�em na tr�jnogu przy oknie. - To przecie� ja. - Pu�ci�em do niej oko, zerkaj�c przez okno, ale dostrzeg�em tylko za�ywn� posta�, kt�ra p�dzi�a przez ogr�d, obijaj�c si� raz po raz o pos�gi Sylena i satyr�w. Znowu przyby�em za p�no, by przy�apa� na gor�cym uczynku kochanka westalki. Gdy zorientowa�a si�, kto j� odwiedzi�, wysz�a z ukrycia i usiad�a w fotelu. Pudrowa�a twarz, spogl�daj�c na mnie lekcewa��co. - I co, Wirydianie? Mam nadziej�, �e poranne ofiary przebieg�y g�adko. - Wszystko w najlepszym porz�dku, clarissima. Nikomu do g�owy by nie przysz�o, �e przyjmujesz w sypialni swego... - Wi�cej taktu, Publiuszu Wirydianie! - przerwa�a mi obieraj�c jab�ko. - Doskonale wiesz, �e gdybym zosta�a przy�apana, straci�abym �ycie. Westalka musi by� dziewic�. Tkwi� w tym g�wnie od szesnastego roku �ycia, wi�c sam chyba rozumiesz... Kobieta chce wiedzie�, o co w tym wszystkim chodzi. Rozumiesz zapewne, �e niczego nie zyskasz, je�li wyst�pisz przeciwko mnie. Jestem Rzymiank�, wywodz� si� z rodu Juliusz�w, kt�remu pocz�tek da�a bogini Wenus. Je�li to b�dzie konieczne, potrafi� godnie umrze�. - Niew�tpliwie, clarissima, lecz zwyk�a ciekawo��... - Znowu popatrzy�em w g��b ogrodu, ale jej t�usty kochanek ju� uciek�. - W naszej umowie nie by�o �adnej wzmianki o zaspokajaniu twojej ciekawo�ci, Publiuszu Wirydianie. -Wyj�a spod fotela sakiewk� i rzuci�a mi j�. - Mam nadziej�, �e nasz uk�ad nadal obowi�zuje. Musisz mnie jutro zast�pi� podczas igrzysk. Mam... wa�ne spotkanie. Jestem um�wiona w �wi�tynnym archiwum. - Twoja wola, clarissima - odpar�em, z zadowoleniem stwierdzaj�c, �e jej zamiary idealnie pasuj� do moich plan�w. MUSZ� PRZYZNA�, �e czu�em si� troch� zm�czony, kiedy dotar�em do amfiteatru Nerona i usiad�em w lo�y westalek. Trwa�y walki z udzia�em dzikich zwierz�t, a upa� i duchota sprawi�y, �e gawied� by�a niespokojna. Gdyby nie kupony loteryjne rozdawane ko�o po�udnia, pewnie mieliby�my zamieszki. Jak d�ugo mo�na w gor�cy sierpniowy dzie� patrze� na szlachtowane gazele, wilki, os�y, strusie i hipopotamy, nim przyjdzie okropna nuda? Lo�a westalek by�a w po�owie pusta. Kap�anki okaza�y uszanowanie nale�ne memu rzekomemu starsze�stwu i powadze, a potem zacz�y plotkowa�, li��c �niegowe ro�ki lub cz�stuj�c si� podanymi na tacy soczystymi szasz�ykami. Na �w specja� sk�ada�y si� j�zyczki drozd�w, �o��dki zi�b i tym podobne. Odpoczywa�em, spogl�daj�c na fundatora igrzysk, jako �e jego fotel by� oddzielony od lo�y westalek jedynie marmurow� konsol�. Wreszcie mog�em przyjrze� si� mojej ofierze. Nie da si� ukry�, istny lew. Kwintus Drusjanus Oton spoczywa� na poz�acanej sofie otoczony niewolnikami i tancerkami pl�saj�cymi u jego n�g. Skrawki wieprzowiny faszerowanej jab�kami i figami le�a�y zapomniane na srebrnych p�miskach. Namaszczeni oliw� Nubijczycy poruszali ogromny wachlarz z pawich pi�r. Kilku graj�cych w ko�ci centurion�w przykucn�o w cieniu prowizorycznej zas�ony z trzech w��czni i p�aszcza. Obok Drusjana siedzia�a wdzi�cznie upozowana Wolumnia, a za nimi sta� mag z plemienia Joruba. Oboje nie wygl�dali na nocnych w��cz�g�w. Nie zdziwi�em si�, dostrzeg�szy przy nich Erosa rozgl�daj�cego si� wok�. Jako jedyny okazywa� pewne zainteresowanie podanymi smako�ykami. By�a te� z nimi kobieta o w�osach posypanych z�otym py�kiem, z twarz� upudrowan� na kolor �nie�nej bieli, w sukni z purpurowego jedwabiu. Gra�a od niechcenia na kitarze i �piewa�a. Co chwila rozlega�y si� brawa. Z rozbawieniem stwierdzi�em, �e to boski Lucjusz Domicjusz Ahenobarbus, dla przyjaci� Neron, zaka�a �wiata i okrutna bestia z punktu widzenia zdradliwych i bezbo�nych oszczerc�w, z kt�rych wielu mia�o wnet zgin�� na naszych oczach. Nawiasem m�wi�c, wykonywana aria okaza�a si� diabelnie trudnym lamentem Hakabe z "Trojanek". Nie jestem koneserem, ale mam wra�enie, �e wiele d�wi�k�w w tym wykonaniu brzmia�o fa�szywie. Gdy z areny wyci�gni�to trupy, pe�en werwy cesarz zaprezentowa� jeden w�asny utw�r. Szcz�liwie nie znam si� na wsp�czesnej muzyce, wi�c nie potrafi� odr�ni� nut w�a�ciwych od mylnych. Nie musia�em wypowiada� swego zdania, bo Petroniusz Arbiter w sam� por� podni�s� g�ow� spoczywaj�c� na kolanach prze�licznej celtyckiej dziewczyny, by wyg�osi� kr�tki komentarz, a uradowany cesarz kiwn�� g�ow� i wszyscy zacz�li klaska�. Si�gn��em po woskow� tabliczk� i robi�em notatki, a tymczasem aren� amfiteatru zala�a woda, bo szykowano si� do odegrania bitwy morskiej. Nadstawia�em ucha na wypadek, gdyby go�ciom zebranym w lo�y fundatora wymkn�o si� po�yteczne dla mnie zdanko. Czego si� ju� dowiedzia�em? Imprimis: malownicza grupa w lo�y fundatora, z pozoru swobodna i rozbawiona, by�a w istocie prawdziwym k��bowiskiem �mij knuj�cych chytre intrygi. Kto� z bezwstydn� nieudolno�ci� parodiowa� styl Petroniusza, aby zaszkodzi� Drusjanowi. Dostojna Wolumnia, ogarni�ta poczuciem winy po wydaniu mn�stwa chrze�cijan, teraz nie �a�owa�a pieni�dzy, staraj�c si� pozyska� do wsp�pracy osobliwego maga z Afryki. Eros uwa�nie wszystkich obserwowa�, poniewa� m�g�by zyska� na znaczeniu, gdyby kto� inny popad� w nie�ask�. Petroniusz nie nale�a� ju� do tego �wiata; by�em zaproszony na uczt� pod koniec tygodnia, w czasie kt�rej mia� rozsta� si� z �yciem. Dostojna Julilla -chwilowo ja gra�em jej rol� - mia�a romans i stanowczo nie by�a to ju� virgo intacta. Moim zdaniem w tej uk�adance poszczeg�lne elementy w og�le do siebie nie pasowa�y. Czy nasz cesarz naprawd� poleci� Erosowi zniszczy� Drusjana, czy te� eunuch dzia�a� na w�asn� r�k�? Mam poda� komu� niewinnego patrycjusza na srebrnej tacy, a mo�e ryzykuj�c �yciem pokierowa� zdarzeniami wbrew rozkazowi cesarza? Z drugiej strony nie wykluczam, �e ta sprawa to zwyk�e oszustwo, a �cigan� zwierzyn� sta�em si� ja sam, bo znam wiele sekret�w. Czy�by jedno z moich licznych przebra� zosta�o rozszyfrowane? Kto za pieni�dze i na w�asn� r�k� prowadzi rozmaite dochodzenia, musi codziennie zadawa� sobie takie pytania i analizowa� wszelkie przes�anki. W lo�y fundatora igrzysk toczy�a si� dysputa teologiczna, wi�c od czasu do czasu oderwane argumenty przerywa�y moje podsumowanie. - Zmartwychwstanie cia�! - perorowa� cesarz. - Jaki to osobliwy pomys�. Ci chrze�cijanie s� chyba troch� szaleni. - Owo zjawisko wcale nie jest takie rzadkie, boski - rozpozna�em d�wi�czny bas Babalawa. - U ludu Joruba, a tak�e w�r�d Kikong�w, naszych s�siad�w, z�oczy�cy s� cz�sto karani przemian� w nzambi, czyli �ywe trupy. Najpierw truje si� ich mikstur�, kt�rej g��wnym sk�adnikiem jest zmielona w�troba �yj�cej tam ryby-miecha. Ryba-miech! No tak. Zmartwychwstanie! I ta ryba-miech! Czy�by chrze�cijanie truli si� w nadziei, �e powr�c� do �ycia? Mo�e dlatego ryba sta�a si� ich znakiem rozpoznawczym? Przecie� sam widzia�em, jak dostojna Wolumnia wsiad�a do lektyki z kilkoma rybami wsuni�tymi pod rami�. Na zalanej wod� arenie dwa statki wali�y z katapult. Zabawny szczeg�: pociskami nie by�y kamienie ani bry�y p�on�cej siarki, tylko wi�niowie polityczni - chrze�cijanie mizernej postury, skuleni i zwi�zani, tak �e przybierali kszta�t niemal kulisty. Jako �e katapulty nie s� przystosowane do miotania takich pocisk�w, precyzyjne celowanie by�o niemo�liwe. Gawied� gwizda�a i krzycza�a, kiedy chrze�cijanie wpadali do wody albo rozbijali sobie g�owy o band�. Wspania�e widowisko nabiera�o barw, poniewa� wi�niowie szarpali si�, rozrywaj�c wi�zy, a wtedy po�era�y ich wypuszczone do wody krokodyle. Zalanie areny troch� och�odzi�o powietrze, a woda by�a stale ozi�biana alpejskim �niegiem sprowadzanym wozami z g�r. Wreszcie zaczyna�em si� dobrze bawi� podczas tych igrzysk, kiedy m�czyzna wyrzucony z katapulty wpad� do lo�y westalek. Jego g�owa uderzy�a o marmurow� pod�og�, a m�zg prysn�� na moje szaty, woskow� tabliczk� i rz�sy. Na szcz�cie zachowa�em przytomno�� umys�u i wrzasn��em piskliwym g�osem. Zobaczy�em i us�ysza�em do�� jak na jeden dzie�. - Jestem dotkni�ta zmaz�! - krzycza�em. - Musz� natychmiast wr�ci� do �wi�tyni Westy, �eby si� oczy�ci�. Odwr�ci�em si� i ruszy�em do sekretnego przej�cia, kt�rym westalki mog�y swobodnie wchodzi� i wychodzi�, nie nara�aj�c si� na ha�bi�c� obecno�� posp�lstwa. By�em ogromnie przygn�biony, cho� nie chcia�em si� do tego przyzna�. Widzia�em twarz owego trupa przez u�amek sekundy, na moment przed upadkiem. Ku memu wielkiemu zdziwieniu rozpozna�em m�czyzn�, kt�rego sta� by�o na wykupienie si� od tej ohydnej ka�ni. Wygl�da na to, �e b�d� musia� znale�� nowego bankiera. GDY NARESZCIE MIA�EM WOLN� CHWIL� i po �niadaniu za�ywa�em k�pieli w moim w�asnym tepidarium, nomenklator oznajmi� przybycie dostojnej Wolumnii, �ony Drusjana. Wpad�a do �a�ni i cisn�a w moj� g�ow� sakiewk� pe�n� z�otych monet. Dwaj hiszpa�scy masa�y�ci umkn�li wystraszeni. - Bierz to! - krzycza�a. - Ty s�pie! Ty paso�ycie! Ty�ku wypi�ty! - Przyjmuj� dwa pierwsze epitety, clarissima, ale posun�a� si� za daleko, zarzucaj�c mi... - Ach! - Odwr�ci�a si� ode mnie plecami i zacz�a szlocha� rozpaczliwie. Skorzysta�em ze sposobno�ci, by narzuci� ubranie. - Dobrze ju�, dobrze - uspokaja�em. - Pos�uchajmy teraz w czym rzecz. Zaprowadzi�em j� do biblioteki, gdzie trzej moi kopi�ci przepisywali w po�piechu "Satyryki" Petroniusza, jest to bowiem znakomity upominek dla znajomych, do kt�rych ma si� s�abo��. Odprawi�em niewolnik�w i nala�em Wolumnii najlepszego lesbijskiego wina z amfory trzymanej na stole do pracy. - Musisz mi pom�c! - zawo�a�a, rzucaj�c si� na stoj�c� w pobli�u sof�. - Moje �ycie to prawdziwa katastrofa, a polityczna kariera m�a wisi na w�osku. - Zza dekoltu wydoby�a ma�y zw�j. Bez zdziwienia rozpozna�em kopi� haniebnego poematu przypisywanego arbitrowi elegancji. - Och, ju� to znam - powiedzia�em. - Nawet p�tora miliona denar�w nie przezwyci�y mych w�tpliwo�ci... - P�tora miliona! Sk�d mo�esz... - Wpatrywa�a si� we mnie, ale w zachowaniu i sposobie m�wienia nie ujawni�em �ladu podobie�stwa do Joannesa z Damaszku, fanatycznego kap�ana chrze�cijan. - Tak - ci�gn��em. - Poprzedniej nocy spotka�a� si� z przyw�dc� wykl�tej sekty, prawda? Jak mu tam? - Uda�em, �e zagl�dam do notatek. - Joannes z Damaszku. Odwiedzi�a� tak�e kantor innego chrze�cijanina, co? Niejaki Chryzolitos, kt�ry... - Nie �yje... - szepn�a. - Musz� znale�� nowego bankiera... - Gdy zapad�o milczenie, si�gn��em po tabliczk�, przygotowuj�c si� do notowania. Po chwili doda�a: - Nie mam got�wki. Ten nieszcz�nik wzi�� a� dwadzie�cia procent prowizji, a zreszt� mia�am... spore wydatki. Mog� tylko rzuci� si� do twoich st�p i ofiarowa� siebie, aby� zaprzesta� tego polowania. Tylko nie pr�buj mi wm�wi�, �e nie �ledzisz Drusjana. Wiem o tym z pewnego �r�d�a. Rozmawia�am z trzecim osobistym sekretarzem cesarza! - zawo�a�a. A zatem Eros tkwi w sprawie po uszy i gra na dwie strony! Tu go mam! - Jak wiesz, m�j m�� jest niewinny. Trudno znale�� cz�owieka wierniej ni� on s�u��cego cesarzowi. To ja okaza�am si� s�aba i raz po raz zmienia�am wyznanie, bo w tych naszych czasach, w tym wsp�czesnym �wiecie nie znajduj� nic pewnego! Gdy zrzuci�a sukni�, zrozumia�em, �e czeka mnie nieoczekiwana, ale przyjemna nagroda. Dostojna Wolumnia nie by�a wprawdzie pierwszej m�odo�ci, ale mia�a wspania�� figur� i przyjemne kr�g�o�ci pasuj�ce do jej imienia.Ta pon�tna �licznotka dr�a�a oparta o wystaj�cy prawy r�g szafy z papirusami. - O cara mea, o clarissima - powiedzia�em wylewaj�c resztk� lesbijskiego wina. - Brak mi s��w, by opisa� urok twych rozkosznych wdzi�k�w - doda�em zak�opotany, uciekaj�c si� do retorycznej przesady. U�miechn�a si�. Nie mia�em innego wyj�cia; musia�em si� z ni� przespa�, i to natychmiast, bo za p� godziny czeka�o mnie nast�pne spotkanie. Drapa�a, j�cza�a, porusza�a cia�em z tak� werw� i ochot�, �e cieszy�em si� ze swej niedawnej decyzji, aby da� nowe mocne pokrycia na wszystkie lecti cubicularii. P�niej z�agodzi�em wyrzuty sumienia, sk�adaj�c bogom w ofierze t�usty udziec barani. Nadszed� czas, �eby wr�ci� na igrzyska, tym razem we w�asnej postaci. KIEDY SI� ZJAWI�EM, cesarz by� znowu sob�. Nasz w�adca w m�skim stroju, z imponuj�cym diademem ze szczerego z�ota na g�owie, w si�gaj�cej ziemi purpurowej szacie haftowanej z�ot� nitk� w s�o�ca i ksi�yce zasiada� na cesarskim tronie, maj�c u boku wyj�tkowo pi�kn� Statill� Messalin�. Z zadowoleniem stwierdzi�em, �e dochodzi ju� do siebie po apoteozie cesarzowej Poppei, kt�r� pewnego dnia po wieczornej pijatyce kopn�� przypadkiem tak nieszcz�liwie, �e umar�a. Nadchodzi�a pora wieczornej uczty i zrobi�o si� ch�odniej. Grecka tragedia wprowadzona do programu na �yczenie boskiego Nerona zosta�a przed chwil� wygwizdana, a w antrakcie inspicjent musia� wypu�ci� na aren� gromady chrze�cijan, kt�rzy zostali po�arci przez lwy, co nie wzbudzi�o szczeg�lnego zainteresowania publiki. Widowisko ogl�dali jedynie zagorzali przeciwnicy tej sekty. - Witaj, boski - powita�em z uszanowaniem cesarza i natychmiast przeszed�em na grek�, bo on nie lubi prymitywnego chrz�stu mowy posp�lstwa. - Raduj si�, autokratorze. Nie dane mi by�o wcze�niej okaza� ci mego uwielbienia... - A szkoda, wiele straci�e�, bo zaprezentowa�em dzisiaj moj� now� pie��. Ch�tnie bym ci j� za�piewa�, ale str�j mam nieodpowiedni. - Jestem niepocieszony, lecz zapewne uda mi si� wypo�yczy� zw�j z biblioteki. Wiem, rzecz jasna, �e co innego s�ysze� utw�r z twoich boskich ust, ale... - M�j biedny Wirydianus - przerwa� mi Nero - jest g�uchy jak pie�, a jednak z pokor� siada u st�p Muz. Na igrzyska wr�ci�em pod wp�ywem niezachwianej pewno�ci, �e brakuje mi pewnej wa�nej informacji. Spostrzeg�em Drusjana i Erosa pogr��onych w rozmowie, nie zauwa�y�em natomiast Wolumnii i jej tajemniczego maga. Oparty ma balustradzie Petroniusz z ogromnym zainteresowaniem obserwowa� umieraj�cych chrze�cijan. Moim zdaniem, odk�d postanowi� umrze�, odczuwa� z nimi swego rodzaju wi�, chocia� widowisko by�o �miertelnie nudne. Nie mog�em si� doczeka� uczty, w czasie kt�rej zamierza� pope�ni� samob�jstwo; rzadko si� zdarza, by nobil odebra� sobie �ycie z prawdziw� klas�. Skoro Petroniusz w�a�ciwie by� ju� trupem, bez szczeg�lnych skrupu��w postanowi�em wyci�gn�� �a�osne wierszyd�o i pokaza� je cesarzowi. - Co o tym my�lisz, boski? - zapyta�em. - Ten zw�j... dotar� do mnie przed kilkoma dniami. Neron wzi�� rulonik, przebieg� wzrokiem kilka wers�w i zacz�� chichota�. Zak�opotany popatrzy�em na Drusjana, kt�ry nadal rozmawia� z Erosem. - Istne blu�nierstwo! - stwierdzi� Neron, spogl�daj�c mi prosto w oczy. - Jak uwa�asz, kto m�g� co� takiego pope�ni�? - Wygl�da na dzie�o Petroniusza, z drugiej strony jednak... - Chcia�em uchroni� biedaka od pos�dze�, �e wypisuje takie idiotyzmy, ale... - Z drugiej strony jednak... - Oczy Nerona l�ni�y jak w gor�czce, wi�c od razu wiedzia�em, co mam powiedzie�. - Wygl�da na dzie�o Petroniusza, ale jest, rzecz jasna, znacznie lepsze od jego utwor�w! - Sta�o si� dla mnie jasne, �e udzieli�em w�a�ciwej odpowiedzi, bo cesarz rozpromieni� si� i rzuci� mi pe�n� sakiewk�. Ten stary lis sam napisa� i opublikowa� wiersz pomy�lany jako sprawdzian wierno�ci! To by potwierdza�o uwag� Erosa, kt�ry utrzymywa�, �e przekazuje mi zlecenie w imieniu cesarza. - Rzecz jasna, nie ma mowy, �eby Drusjanus popad� w nie�ask� - m�wi� Neron z ustami pe�nymi pawiego m�d�ku. - Zamierzam da� mu wysokie stanowisko... chyba konsulat. Mo�na by go tak�e zrobi� prokuratorem, dlatego poleci�em memu s�udze, kt�rego wysoko ceni�, �eby... pe�ni� obowi�zki jego doradcy finansowego. - Wskaza� eunucha. Co� mi �wita�o, �e Kwintus Drusjanus wcale nie potrzebuje finansowych rad Erosa, kt�ry bez w�tpienia wynaj�� mnie z czystej chciwo�ci, �ebym spowodowa� upadek jego nowego pryncypa�a. Wzi��em pieni�dze od Erosa, co mnie zobowi�zywa�o do przeprowadzenia �ledztwa. Ale mia�em te� dosta� zap�at� - nie licz�c zadatku w naturze - od dostojnej Wolumnii, a zatem i wobec niej mia�em pewne zobowi�zania. Kto wyda� Chrysolita? Z pewno�ci� nie �ona Drusjana, kt�ra dzi�ki niemu mog�a o ka�dej porze dnia i nocy podj�� swoje pieni�dze. Boski Neron przesta� si� mn� interesowa�, poniewa� nie rozmawia�em o sztuce. Przywo�a� Petroniusza, �eby pogaw�dzi� o Homerze. Podziwia�em opanowanie s�awnego pisarza; niczym si� nie zdradzi�, �e chce pope�ni� samob�jstwo. Z pewno�ci� cesarz b�dzie wstrz��ni�ty, a on nie lubi� niespodzianek. Z roztargnieniem obserwowa�em kolejn� scen� z udzia�em paru andabat�w. Byli to najgorsi przest�pcy w he�mach bez otwor�w na oczy, z niepor�czn� broni�, kt�r� machali na o�lep, a� wszyscy padli. Widowisko by�o pozbawione smaku i schlebia�o najni�szym gustom. Gdy walka dobieg�a ko�ca, niewolnicy pozdejmowali trupom he�my i przebili hakami ich stopy, �eby wyci�gn�� zw�oki za Bram� �mierci. S�o�ce chyli�o si� ku zachodowi. Kilku pozosta�ych przy �yciu �otr�w cz�apa�o niezdarnie, rzucaj�c d�ugie cienie na niezliczone bia�e togi w lo�ach patrycjuszy. Widoczno�� by�a ju� s�aba, ale migotliwe, przydymione �wiat�o, kt�re rzuca�y na aren� �ywe pochodnie, czyli p�on�cy chrze�cijanie rozpi�ci na wielkich s�upach, pad�o na twarz jednego z andabat�w �ci�ganego w�a�nie z areny. Rozpozna�em Chrysolita bankiera. Bez w�tpienia zdawa�o mi si�, �e go widz�! Tak sobie tylko wmawia�em. Zmru�y�em oczy, bo o�lepia� mnie czerwony blask zachodz�cego s�o�ca. Mimo wszystko got�w by�em przysi�c na Jowisza i wszystkich nie�miertelnych, �e to naprawd� Chrysolitos. Na jego skroni pozosta�a wielka czerwona rana po tym, jak rano wyr�n�� g�ow� w posadzk�, a jego m�zg zbryzga� me dziewicze szaty. Chrysolitos zgin�� dwukrotnie w ci�gu jednego dnia. Przeczucie ugruntowane w niezliczonych dochodzeniach podpowiada�o mi, �e wskrzeszenie starego �ydowskiego bankiera jest kluczem do tej zagadki. Czy� w religii chrze�cijan zmartwychwstanie nie by�o najwa�niejszym elementem? Ci ludzie wierzyli tak mocno, �e bez wahania podpalili Rzym, aby przyspieszy� zapowiadan� przez proroka apokalips�. Gdyby nie silna wiara w zmartwychwstanie, czy tak �atwo przyjmowaliby �mier� na krzy�u? Kiedy oddawano ich lwom na po�arcie, zamiast okazywa� zwyk�y strach stawali gromadnie, �piewaj�c melodyjne pie�ni i nie zwa�aj�c na to, �e ich �mier� ma publice dostarczy� rozrywki. Ci ludzie naprawd� g��boko wierzyli w zmartwychwstanie. Mo�e wiedzieli, jak urzeczywistni� przepowiedni�? By� tylko jeden spos�b, �eby si� o tym przekona�. Chc�c osi�gn�� cel, musia�em w�lizgn�� si� za Bram� �mierci, gdy tylko dzisiejsze widowisko dobiegnie ko�ca. ZACH�D S�O�CA NAD AMFITEATREM... Ruszy�em w sam� por� i ujrza�em Babalawa wysiadaj�cego z lektyki. Zamieni� kilka s��w ze stra�nikami przy jednym z tylnych wyj��. Zn�w by�em przebrany, tym razem za Joannesa z Damaszku. Kiedy wpuszczono maga, w�lizgn��em si� mi�dzy dwu stra�nik�w, obj��em d�o�mi ich karki i nacisn��em pewien nerw, powoduj�c na pewien czas utrat� �wiadomo�ci i stan podobny do snu. Wilgotnymi schodami szed�em za Babalawem, kt�ry by� tak zaabsorbowany swoimi sprawami, �e nie zwr�ci� na mnie uwagi. Nie znam miejsca bardziej przygn�biaj�cego ni� zaplecze amfiteatru. �mierdzi tam zwierz�cym �ajnem. W p�mroku majacz� niewyra�nie klatki z zamorskimi stworzeniami. W bestiarium panuje t�ok, ale ludziom jest znacznie gorzej, poniewa� s� towarem o mniejszej warto�ci. Zza drzwi lochu s�ycha� okrzyki przera�enia i odg�osy pospiesznej kopulacji wi�ni�w �wiadomych, �e robi� to po raz ostatni w �yciu. Ni�ej jest izba tortur, z kt�rej dobiega �wist bata, skrzypienie ko�a, syk rozgrzanego do czerwono�ci �elaza na ludzkim ciele i, rzecz jasna, g�o�ne wrzaski. Babalawus szed� labiryntem korytarzy, skr�caj�c raz po raz jak cz�owiek, kt�ry cz�sto tam bywa. Skrada�em si� za nim. Wspi�� si� po niskich schodach i znale�li�my si� w komnacie wychodz�cej na boczn� ulic�. Dotarli�my do sali rze�nik�w, gdzie niewolnicy starannie �wiartowali u�mierconych tego dnia przest�pc�w, wrzucaj�c mi�so do wielkich koszy. R�ce, nogi, g�owy i po�ladki wystawa�y z ogromnych pojemnik�w �adowanych w�a�nie na wozy; mi�so zostanie sprzedane do rzymskich mena�erii, bo dzikich zwierz�t w amfiteatrze nie karmiono. Rze�nicy pracowali szybko, ale stos trup�w nadal liczy� ze dwie�cie albo trzysta cia�. W stopach wida� by�o otwory po hakach, kt�rymi �ci�gano zw�oki z areny. M�odych niewolnik�w zagoniono do odzierania cia� ze wszystkiego, co nadawa�o si� jeszcze do u�ytku, wi�c zabierali ubrania, bi�uteri�, spinki do w�os�w. Wygl�da na to, �e dzia�alno�� rozrywkowa powa�nie si� przyczynia�a do za�atania dziury w cesarskim bud�ecie. Ukryty za stosem zw�ok obserwowa�em Babalawa targuj�cego si� z nadzorc�. Kr�ci�o si� tam paru krewnych; mieli nadziej�, �e przekupi� niewolnik�w i zabior� cia�a najbli�szych, �eby je op�aka� i przyzwoicie pogrzeba�. Szlochaj�ca para rozgarnia�a stosy pokrojonych ludzkich cia�, szukaj�c szcz�tk�w syna. Babalawus wyj�� sakiewk� ze z�otem i poda� j� nadzorcy, kt�remu oczy rozja�ni�a chciwo��. Odwr�ci� si�, ostrym g�osem rzuci� rozkaz i do drzwi natychmiast podjecha� w�z. Babalawus wskazywa� trupy, a niewolnicy �adowali je na pl