547

Szczegóły
Tytuł 547
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

547 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 547 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

547 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

David Brin Wojna wspomaganych Dla Jane Goodall, Samh Hardy i wszystkich pozosta�ych, kt�rzy pomagaj� nam nauczy� si� wreszcie rozumie�. I dla Dian Fossey, kt�ra zgin�a w walce o to, by pi�kno i potencja� mog�y �y�. S�ownik i spis postaci Anglie - J�zyk najcz�ciej u�ywany przez Terragen�w - tych, kt�rzy wywodz� si� od ziemskich ludzi, szympans�w i delfin�w. Athadena - C�rka tymbrimskiego ambasadora Uthacalthinga. Dow�dca Nieregularnej Armii Garthu. Biblioteka - Staro�ytna, pe�na odsy�aczy skarbnica wiedzy. Jedna z najwa�niejszych podstaw spo�ecze�stwa Pi�ciu Galaktyk. Fiben Bolger - Neoszympans - ekolog i porucznik milicji kolonialnej. BururaIIi - Ostatni gatunek, kt�remu uprzednio pozwolono na dzier�aw� Garthu. �wie�o wspomo�ona rasa, kt�ra cofn�a planet� na bardziej prymitywne stadium rozwoju i omal jej nie zniszczy�a. "Cz�owiek" - Termin u�ywany w anglicu na okre�lenie istot ludzkich obojga p�ci. Dzikusy - Cz�onkowie gatunku, kt�ry osi�gn�� status gwiezdnych w�drowc�w bez pomocy opiekuna. "Fem" - Termin u�ywany w anglicu na okre�lenie cz�owieka p�ci �e�skiej. Galaktowic - Starsze gatunki gwiezdnych w�drowc�w, kt�re przewodz� spo�ecze�stwu Pi�ciu Galaktyk. Wiele z nich sta�o si� "opiekunami", uczestnicz�c w staro�ytnej tradycji Wspomagania. Garthianin - Legendarne, wywodz�ce si� z Garthu stworzenie - wielkie zwierz� ocala�e z Bururalskiej Masakry. Gubru - Pseudoptasi gatunek Galakt�w wrogo nastawiony do Ziemian. Infi - "Niesko�czono��" albo Pani Szcz�cia. Gailet Jones - Szymka - ekspert od socjologii galaktycznej. Posiadaczka nieograniczonego prawa rozrodu ("bia�ej karty"). Dow�dca miejskiego powstania. Kault - Thenna�ski ambasador na Garthu. Mathicluanna - Nie�yj�ca matka Athadeny. Lydia McCue - Oficer w Terrage�skiej Piechocie Morskiej. "Mel" - Termin u�ywany w anglicu wy��cznie na okre�lenie cz�owieka p�ci m�skiej. Nahalli - Gatunek, kt�ry by� opiekunem Bururallich i poni�s� srog� kar� za zbrodnie swycli podopiecznych. "Nogopalce i kciuch" - Ma�e i du�e palce st�p neoszympansa, kt�re zachowa�y pewn� zdolno�� chwytn�. Megan Oneagle - Koordynator Planetarny wydzier�awionego przez Terran �wiata kolonialnego Garth. Robert Oneagle - Kapitan Garthia�skiej Milicji Kolonialnej, syn Koordynatora Planetarnego. Pan argonostes - Gatunkowa nazwa wspomaganego podopiecznego gatunku neoszympans�w. Major Prathachulthorn - Oficer Terrage�skiej Piechoty Morskiej. "Ser" - Termin wyra�aj�cy szacunek, u�ywany w stosunku do starszego Terranina bez wzgl�du na p�e�. Soranie - Starszy gatunek Galakt�w wrogo nastawiony w stosunku do Ziemi. Streaker - Statek mi�dzygwiezdny z za�og� z�o�on� z delfin�w, kt�ry dokona� odkrycia o krytycznym znaczeniu po drugiej stronie galaktyki, daleko od Garthu. Reperkusje tego wydarzenia doprowadzi�y do obecnego kryzysu. Suzeren - Jeden z trzech dow�dc�w gubryjskich si� inwazyjnych. Ka�dy z nich odpowiada za inn� dziedzin�: Poprawno��, Biurokracj� i Armi�. Og�lna linia polityczna okre�lana jest przez consensus ca�ej tr�jki. Suzeren jest r�wnie� kandydatem do gubryj-skiej kasty kr�lewskiej i pe�nej p�ciowo�ci. Sylvie - Samica neoszympansa posiadaj�ca "zielon� kart�". Synthianie - Jeden z nielicznych gatunk�w Galakt�w otwarcie przyjaznych w stosunku do Ziemi. "Szen" - Termin u�ywany w anglicu na okre�lenie neoszympansa p�ci m�skiej. "Szym" - Termin u�ywany w anglicu na okre�lenie cz�onka podopiecznego gatunku neoszympansa (samca lub samicy). "Szymka" - Termin u�ywany w anglicu na okre�lenie neoszympansa p�ci �e�skiej. Tandu - Galaktyczny gatunek gwiezdnych w�drowc�w cechuj�cych si� przera�aj�c� drapie�no�ci� oraz wrogo�ci� w stosunku do Ziemi. Thennanianie - Jeden z fanatycznych gatunk�w Galakt�w wpl�tanych w obecny kryzys. Pozbawiony poczucia humoru, lecz znany ze swego honoru. Tursiops amicus - Gatunkowa nazwa wspomaganych neodelfin�w. Tymbrimczycy - Galaktowie znani ze swej zdolno�ci przystosowania oraz zjadliwego poczucia humoru. Przyjaciele i sojusznicy Ziemi. Uthacalthing - Tymbrimski ambasador na kolonialnym �wiecie Garih. Wspomaganie - Staro�ytny proces, za pomoc� kt�rego starsze gatunki gwiezdnych w�drowc�w wprowadzaj� nowe, poprzez hodowl� i in�ynieri� genetyczn�, do galaktycznej kultury. Powsta�y w ten spos�b "podopieczny" gatunek s�u�y swym "opiekunom" przez okres terminowania , aby sp�aci� zaci�gni�ty w ten spos�b d�ug. Status gatunku Galakt�w jest w cz�ci okre�lany przez genealogi� opiekun�w oraz list� wspomo�onych podopiecznych. Tymbrimskie s�owa i glify fornell - Glif niepewno�ci. fsu'usturatn - Glif wyra�aj�cy pe�n� wsp�czucia weso�o��. k'chu-non - Tymbrimskie s�owo na okre�lenie dzikus�w nie maj�cych opiekun�w. k'chu-non kranu - Armia dzikus�w. kennowanie - Wyczuwanie glif�w i fal empatycznych. kiniwullun - Glif potwierdzaj�cy, �e "ch�opcy s� ch�opcami". kuhunnagarra - Glif przeci�gaj�cej si� nieokre�lono�ci. la'thsthoon - Intymno�� w parach. lurrunanu - Penetruj�cy glif maj�cy sk�oni� odbiorc� do podejrzliwo�ci. 1'yuth'tsaka - Glif wyra�aj�cy pogard� dla wszec�i�wiata. nahakieri - G��boki poziom empatii, na kt�rym Tymbrimczyk mo�e niekiedy wyczu� tych, kt�rych kocha. nuturunow - Glif pomagaj�cy powstrzyma� reakcj� gheer. p<ilanq - Wzruszenie ramionami. rittitees - Glif wyra�aj�cy wsp�czucie dla dzieci. |sh'cha'kuon - Zwierciad�o ukazuj�ce innym, jak wygl�daj� z ze-1 wn�trz. |s'ustru'thoon - Dziecko bior�ce sobie od rodzica to, czego mu trze-[ ba. |syrtunu - Westchnienie frustracji. |syullf-kuonn - Oczekiwanie z rado�ci� na paskudny dowcip. jsyulif-tha - Rado�� p�yn�ca z rozwi�zywania zagadki. |teev'nus - Daremno�� porozumiewania si�. jtotanoo - Wycofanie si� z rzeczywisto�ci wywo�ane strachem. |transformacja gheer - Wyp�yw hormon�w i enzym�w pozwalaj�cy Tymbrimczykom szybko zmieni� sw� fizjologi�, za pewn� cen�. tu'fluk - Nie doceniony �art. itutsunucann - Glif pe�nego strachu oczekiwania. yusunitlan - Ochronna paj�czyna rozwijana podczas bliskiego kon- | taktu z innym. jzunour-thzun - Glif stwierdzaj�cy, jak wiele jeszcze pozosta�o do prze�ycia. Wst�p To dziwne, �e tak ma�y niewa�ny �wiat, m�g� osi�gn�� tak wiel-e znaczenie. Pomi�dzy wie�ami Miasta Sto�ecznego, tu� za hermetyczn�, yszta�ow� kopu�� urz�dowego palankinu, wrza� ha�a�liwy ruch. iden d�wi�k nie przedostawa� si� jednak do �rodka i nie zak��ca� iokoju biurokracie z Koszt�w i Rozwagi, kt�ry skoncentrowa� si� y��cznie na holoobrazie ma�ej planety, wiruj�cym powoli w zasi�-i jednego z jego pokrytych puchem ramion. W�a�nie pojawi�y si� �kitne morza usiane l�ni�cymi jak klejnoty wyspami. Biurokrata )serwowa� je, gdy b�yszcza�y w odbitym �wietle gwiazdy, znajdu-cej si� poza polem widzenia. Gdybym by� jednym z bog�w, o kt�rych m�wi� legendy dziku-iw... - rozmarzy� si� biurokrata. Jego lotki zgi�y si�. Odni�s� ra�enie, �e musi tylko si�gn�� szponem i z�apa�... A jednak nie. Ten absurdalny pomys� dowodzi�, �e biurokrata )�dzi� zbyt wiele czasu na poznawaniu nieprzyjaciela. Szalone ter-i�skie idee zara�a�y jego umys�. W pobli�u dw�ch pokrytych puchem asystent�w trzepota�o ci-10 skrzyd�ami. Muskali pi�ra oraz czy�cili jasny naszyjnik biuro-raty z my�l� o oczekuj�cym go spotkaniu. Dostojnik ignorowa� h. Autoloty i antygrawitacyjne arki umyka�y na boki, a �ci�le wy-aaczone pasma ruchu topnia�y w jasnym �wietle urz�dowego po-izdu. Podobny status z regu�y przys�ugiwa� jedynie ka�cie kr�lew-uej, lecz wewn�trz palankinu biurokrata nie zauwa�a� niczego. ^chyli� sw�j ci�ki dzi�b nad holoobrazem. Garth. Tyle ju� razy ucierpia�. Zarysy br�zowych kontynent�w oraz p�ytkich b��kitnych m�rz ^�y cz�ciowo zatarte przez wiry chmur burzowych, kt�re wyda-a�y si� z�udnie bia�e i mi�kkie, niczym upierzenie Gubru. Wzd�u� |dnego tylko �a�cucha wysp l�ni�y �wiat�a nielicznych, ma�ych |iast. Poza tym woko�o �wiat wygl�da� na nietkni�ty. Jego spok�j teci�y tylko gdzieniegdzie migotliwe uderzenia b�yskawic towarzy-|�cych burzom. �a�cuchy symboli kodowych ujawnia�y mroczniejsz� prawd�. 15 Garth by� kiepsk� planet�, w kt�r� nie warto by�o inwestowa�, W przeciwnym razie dlaczego wydzier�awiono tam koloni� ludzkim dzikusom i ich podopiecznym? Galaktyczne Instytuty ju� dawno spisa�y ten �wiat na straty. A teraz, ma�y, nieszcz�liwy �wiecie, wybrano ci� na miejsce wojny. Dla wprawy biurokrata z Koszt�w i Rozwagi my�la� w anglicu, zwierz�cym, nie usankcjonowanym j�zyku ziemskich istot. Wi�kszo�� Gubru uwa�a�a studia nad obcymi za niewskazan� rozrywk�, teraz jednak wydawa�o si�, �e obsesja biurokraty nareszcie przyniesie mu korzy��. Nareszcie. Dzisiaj. Palankin min�� wielkie wie�e Miasta Sto�ecznego. Wydawa�o si�, �e tu� przed nim wyr�s� gigantyczny budynek z opalizuj�cego kamienia. Arena Konklawe, siedziba rz�du ca�ego gatunku i klanu Gubru. Nerwowe dr�enie oczekiwania sp�yn�o w d�, wzd�u� grzebienia na g�owie biurokraty, a� do szcz�tkowych pi�r lotek. Wywo�a�o to �wierkanie skargi ze strony dw�ch asystent�w Kwackoo. Jak maj� doko�czy� muskanie pi�knych bia�ych pi�r urz�dnika - pytali - czy te� wypolerowa� jego d�ugi, zakrzywiony dzi�b, je�li nie mo�e on siedzie� nieruchomo? - Pojmuj�, rozumiem, zastosuj� si� - odpar� z pob�a�aniem biurokrata w standardowym j�zyku galaktycznym numer trzy. Ci Kwackoo byli lojalnymi stworzeniami i mo�na im by�o czasem pozwoli� na drobne zuchwalstwo. Aby si� odpr�y�, wr�ci� w my�lach do ma�ej planety, Garthu. To najbardziej bezbronna z ziemskich plac�wek... naj�atwiej j� wzi�� na zak�adnika. Dlatego w�a�nie armia naciska na przeprowadzenie tej operacji, mimo �e musi stawi� czo�a silnemu naciskowi nieprzyjaciela w innych rejonach kosmosu. To b�dzie bolesny cios dla dzikus�w. By� mo�e zdo�amy ich w ten spos�b zmusi�, by oddali nam to, czego pragniemy. Po si�ach zbrojnych, stan kap�a�ski jako drugi wyrazi� zgod� na plan. Str�e Poprawno�ci orzekli niedawno, �e inwazji mo�na dokona� bez �adnej ujmy na honorze. Pozostawa�a administracja - trzecia noga Grz�dy Przyw�dztwa. W tym punkcie consensus zosta� z�amany. Prze�o�eni biurokraty z Ministerstwa Koszt�w i Rozwagi sprzeciwili si�. Stwierdzili, �e plan jest zbyt ryzykowny. Zbyt drogi. Grz�da nie mo�e sta� na dw�ch nogach. Konieczny jest consensus. Konieczny jest kompromis. Istniej� chwile, gdy gniazdo nie mo�e unikn�� podj�cia ryzyka. Ogromna jak g�ra Arena Konklawe sta�a si� urwiskiem ociosanych imieni zas�aniaj�cym sob� po�ow� nieba. Przed palankinem zamarzy�y otch�anne wrota, kt�re zaraz go poch�on�y. Grawitory ma�e-i pojazdu cicho zamar�y. Os�ona kabiny podnios�a si�. T�um Gubru normalnym, bia�ym upierzeniu doros�ych, bezp�ciowych osobni->w oczekiwa� u wej�cia na p�yt� lotniska. Oni wiedz� - pomy�la� biurokrata, spogl�daj�c na nich prawym dem - wiedz�, �e ju� nie jestem jednym z nich. Drugim okiem spojrza� po raz ostatni na spowity w biel glob irthu. Wkr�tce - pomy�la� w anglicu - spotkamy si� znowu. Aren� Konklawe wype�nia�a orgia barw. I to jakich! Wsz�dzie ok� pi�ra mieni�y si� kr�lewskimi odcieniami - karmazynowym, .irsztynowym oraz arsenowym b��kitem. Dw�ch czworono�nych s�u��cych Kwackoo otworzy�o ceremo-alne wrota przed biurokrat� z Koszt�w i Rozwagi, kt�ry musia� i chwil� zatrzyma� si�, by zasycze� z zachwytu na widok wspa-a�o�ci Areny. Setki pi�knych, ozdobnych, delikatnych grz�d wia�o rz�dami wzd�u� tarasowych �cian. Wykonano je z kosztowych gatunk�w drewna importowanych ze stu �wiat�w. Wsz�dzie ok�, w kr�lewskim splendorze, stali W�adcy Grz�dy gatunku Guru. Biurokrata by� dobrze przygotowany na ten dzie�, a mimo to po-lu� si� dog��bnie poruszony. Nigdy dot�d nie widzia� tylu kr�lo-ych i ksi���t naraz! Obcemu mog�oby si� wydawa�, �e mi�dzy biurokrat� a jego �adcami nie ma wi�kszej r�nicy. Wszyscy byli wysokimi, smuk-'mi potomkami ptak�w-nielot�w. Na zewn�trz jedynie uderzaj�co irwne upierzenie W�adc�w Grz�dy odr�nia�o ich od wi�kszo�ci rzedstawicieli gatunku. Bardziej istotne r�nice le�a�y jednak we-o�trz. Byli to ostatecznie kr�lowe i ksi���ta, posiadacze p�ci oraz Stwierdzonego prawa do sprawowania dow�dztwa. Stoj�cy najbli�ej W�adcy Grz�dy zwr�cili ostre dzioby na bok, y obserwowa� jednym okiem jak biurokrata z Koszt�w i Rozwagi ykona� po�piesznie, drobi�c nogami, szybki taniec rytualnego po-i�enia. C� za barwy! Wewn�trz pokrytej puchem piersi biurokraty wezbra�a mi�o�� - tl� hormon�w wywo�ana przez te kr�lewskie odcienie. By�a to od-ieczna, instynktowna reakcja i �aden Gubru nigdy nie propono-a�, by j� zmieni�, nawet gdy nauczyli si� ju� sztuki przemieniania sn�w i zostali gwiezdnymi w�drowcami. Tym cz�onkom gatunku, 17 kt�rzy osi�gn�li cel ostateczny - barw� i p�e� - nale�a�a si� cze i pos�usze�stwo ze strony tych, kt�rzy wci�� byli biali i bezp�ciowi To by�o samo sedno Gubru. By�o to dobre i s�uszne. Biurokrata zauwa�y�, �e przez s�siednie drzwi na teren Arei wkroczy�o dw�ch innych bia�opi�rych Gubru. W �lad za biurokra weszli na centraln� platform�. Ca�a tr�jka zaj�a nisko po�o�one st nowiska naprzeciw zgromadzonych W�adc�w Grz�dy. Przybysz po prawej odziany by� w srebrzyst� szat�, za� jego ci� k�, bia�� szyj� otacza� pr��kowany naszyjnik stanu kap�a�skiego. Kandydat z lewej mia� u boku bro� i nosi� stalowe ochraniacze i szpony znamionuj�ce oficera armii. Barwy, jakie nadano czubko pi�r jego grzebienia, wskazywa�y, �e ma on stopie� pu�kownika-j strz�bia. Dw�ch pe�nych rezerwy bia�opi�rych Gubru nie odwr�ci�o si by okaza�, �e dostrzegli biurokrat�. On r�wnie� nie pokaza� po s bie, �e ich widzi. Niemniej jednak przeszed� go dreszcz. Jest nas tr�jka! Prezydent Konklawe - stara kr�lowa, kt�rej ongi� ogniste upi r�enie wyblak�o ju� do koloru blador�owego - otrzepa�a pi�ra i o worzy�a dzi�b. Urz�dzenia akustyczne Areny automatycznie wzm cni�y jej g�os, gdy za�wierka�a celem zwr�cenia na siebie uwa^ Otaczaj�cy j� ze wszystkich stron kr�lowe i ksi���ta umilkli. Prezydent Konklawe podnios�a jedno szczup�e,, pokryte puch� rami�, po czym zacz�a nuci� i ko�ysa� si�. Jeden po drugim pozi stali W�adcy Grz�dy przy��czyli si� do niej. Wkr�tce ca�y t�um b� kitnych, bursztynowych i karmazynowych postaci ko�ysa� si� w j( rytmie. W kr�lewskim zgromadzeniu rozleg� si� niski, atonalny j�k, -Zuuiiun... - Od niepami�tnych czas�w - za�wierka�a Prezydent w ceremc nialnym trzecim galaktycznym - zanim nadesz�a nasza chwa�a, z; nim zostali�my opiekunami, zanim jeszcze wspomo�ono nas i ucz] niono rozumnymi, by�o w naszym zwyczaju d��y� do r�wnowagi. Zgromadzenie za�piewa�o, tworz�c kontrapunkt. - R�wnowaga na br�zowej glebie, R�wnowaga w�r�d wichr�w na niebie, r�wnowaga w najwi�kszej potrzebie. - Gdy jeszcze nasi przodkowie byli przedrozumnymi zwierz�tc mi, zanim nasi opiekunowie Gooksyu odnale�li nas i wspomogli n drodze ku wiedzy, zanim posiedli�my mow� czy narz�dzia, znali' my ju� t� m�dro��, ten spos�b podejmowania decyzji, ten spos�l osi�gania consensusu, ten spos�b kochania si�. Zuuuun... Jako p�zwierz�ta nasi przodkowie wiedzieli ju�, �e musi- . musimy wybra�... musimy wybra� trzech. - Jednego, by polowa� i uderza� odwa�nie dla chwa�y i posiad�o�ci! Jednego, by duma� rozwa�nie o czysto�ci i poprawno�ci! Jednego, by �ledzi� uwa�nie, co grozi jajek przysz�o�ci! iurokrata z Koszt�w i Rozwagi wyczuwa� obecno�� pozosta�ych ich kandydat�w po obu swych bokach i wiedzia�, �e ich r�w-; przenika, niczym pr�d, �wiadomo�� wagi chwili i pe�ne napi�-Dczekiwanie. Nie istnia� wi�kszy zaszczyt ni� zosta� wybranym iki spos�b, jak spotka�o to ich tr�jk�. ,zecz jasna wszystkich m�odych Gubru uczono, �e to jest naj-�za metoda, gdy� jaki inny gatunek r�wnie pi�knie ��czy� polity-i filozofi� z uprawianiem mi�o�ci i rozmna�aniem? Ten system r�� s�u�y� ich gatunkowi i klanowi od wiek�w. Doprowadzi� ich szczyt pot�gi w galaktycznym spo�ecze�stwie. L teraz, by� mo�e, doprowadzi� nas do kraw�dzi zag�ady. lawet wyobra�anie sobie tego mog�o by� �wi�tokradztwem, lecz rokrata z Koszt�w i Rozwagi nie m�g� nie zada� sobie pytania, jedna z innych metod, kt�re studiowa�, nie mog�a mimo wszys-by� lepsza. Czyta� o tak wielu formach rz�dzenia stosowanych ez inne gatunki i klany - autokracjach i arystokracjach, techno-:jach i demokracjach, syndykatach i merytokracjach. Czy nie 3 mo�liwe, �e kt�ra� z nich naprawd� by�a lepszym sposo-i na odnajdywanie w�a�ciwej drogi w niebezpiecznym wszech-ecie? lam ten pomys� m�g� oznacza� brak szacunku, lecz w�a�nie ten konwencjonalny spos�b my�lenia by� powodem, dla kt�rego kt�rzy z W�adc�w Grz�dy wybrali biurokrat�, by odegra� dziejo-rol�. Podczas nadchodz�cych dni i miesi�cy jeden z tr�jki Izie musia� mie� w�tpliwo�ci. Zawsze by�o to rol� Koszt�w >zwagi. - W ten spos�b osi�gamy r�wnowag�. W ten spos�b docieramy Consensusu. W ten spos�b rozwi�zujemy konflikty. "�Zumm! - zgodzili si� zebrani kr�lowie i ksi���ta. totrzebne by�y d�ugie negocjacje, by wybra� ka�dego z trzech idydat�w: jednego z armii, jednego z zakon�w kap�a�skich 19 i jednego z administracji. Je�li wszystko p�jdzie dobrze, oczekuj ce ich pierzenie przyniesie now� kr�low� oraz dw�ch nowych ksi ��t. Wraz z niezb�dn� dla gatunku now� lini� genealogiczn� jaj( nadejdzie te� nowa linia polityczna powsta�a ze scalenia pogl�d� tr�jki. Tak - zgodnie z oczekiwaniami - mia�o si� to sko�czy�. Pocz tek jednak by� zupe�nie inny. Cho� przeznaczeniem ich by�o zosti kochankami, wszyscy trzej b�d� od pocz�tku r�wnie� rywalarr Przeciwnikami. Gdy� kr�lowa mog�a by� tylko jedna. - Wysy�amy t� tr�jk� z misj� o kluczowym znaczeniu. Misj� z garni�cia. Misj� zniewolenia. Wysy�amy ich r�wnie� w poszukiw niu jedno�ci... w poszukiwaniu zgody... w poszukiwaniu consens su, kt�ry zjednoczy nas w tych niespokojnych czasach. -Zuuuim! W tym pe�nym entuzjazmu ch�rze da�o si� s�ysze�, �e Konklav rozpaczliwie pragnie rozwi�zania, ko�ca gwa�townych sporo1 Tr�jka kandydat�w mia�a dowodzi� tylko jednym z wielu oddzi ��w wysy�anych do boju przez klan Gooksyu-Gubru, najwyra�ni jednak W�adcy Grz�dy pok�adali w tym triumwiracie szczeg�] nadzieje. Przyboczni Kwackoo wr�czyli ka�demu z kandydat�w l�ni�i czary. Biurokrata z Koszt�w i Rozwagi wzni�s� puchar i poci�gn g��boki �yk. P�yn wyda� mu si� z�ocistym ogniem sp�ywaj�cy w d� gard�a. Pierwszy posmak Kr�lewskiego Trunku... Zgodnie z oczekiwaniami smakowa� on inaczej ni� wszystko, ( tylko mo�na by�o sobie wyobrazi�. Ju� w tej chwili wydawa�o si �e bia�e upierzenie trzech kandydat�w l�ni w migotliwej obietnii barwy, kt�ra mia�a si� pojawi�. B�dziemy wsp�lnie walczy�, a� wreszcie jednemu z nas wyrc na pi�ra bursztynowe. Jednemu wyrosn� niebieskie. A jednemu, jak s�dzono najsilniejszemu, temu, kt�ry wypracu najlepsz� lini� polityczn�, przypadnie w udziale najwy�sza n groda. Los przeznaczy� j� mnie. M�wiono bowiem, �e wszystko zosta�o z g�ry zaaran�owali Rozwaga musia�a zwyci�y� w nadchodz�cym consensusie. Szcz gotowa analiza wykaza�a, �e pozosta�e mo�liwo�ci by�y nie ( przyj�cia. - Wyruszycie wi�c - za�piewa�a Prezydent Konklawe. - W nowi suzerenowie naszego gatunku i klanu. Wyruszycie ci�ycie w walce. Wyruszycie i upokorzycie heretyckich dzi- ^uuuim! - krzykn�o rado�nie zgromadzenie. i�b Prezydent opad� na jej pier�, jak gdyby ogarn�o j� nag�e �eni�. Po chwili nowy Suzeren Koszt�w i Rozwagi us�ysza�, oda�a cicho. - Wyruszycie i zrobicie, co b�dziecie mogli, s ocali�... CZʌ� PIERWSZA INWAZJA Niech nas wspomog�, by�my im weszli na ramiona. Wtedy, patrz�c nad ich g�owami, ujrzymy kilka ziem obiecanych, z kt�rych przyszli�my i do kt�rych mamy nadziej� dotrze�. w. B.YEATS Na sennym l�dowisku Port Helenia przez wszystkie lata, jak prze�y� tam Fiben Bolger, nigdy nie by�o takiego ruchu. Piaskowa wznosz�cy si� nad Zatok� Aspinal a� dudni� od parali�uj�cego, ii frad�wi�kowego warkotu silnik�w. Pi�ropusze dymu przes�ania� silosy startowe, nie przeszkadza�o to jednak gapiom, kt�rzy zebra si� przy zewn�trznym ogrodzeniu, w obserwowaniu ca�ego teg zamieszania. Ci, kt�rzy mieli cho� troch� talentu psi, mogli odgat na�, w kt�rej chwili ma wystartowa� gwiazdolot. Fale og�upiaj�c niepewno�ci wywo�ane przez nieszczelne grawitory sprawia�y, � cz�� gapi�w mruga�a szybko na chwil� przed wzniesieniem si nast�pnego statku o wielkich rozporach ponad mgie�k� i jego ci�; kim odlotem w usiane chmurami niebo. Ha�as i gryz�cy py� dra�ni�y widz�w. Jeszcze trudniej by�o tyn kt�rzy stali na polu startowym, a ju� szczeg�lnie tym, kt�ryc zmuszono do udania si� tam wbrew ich woli. Fiben z pewno�ci� wola�by znale�� si� teraz gdziekolwiek ir dziej, najch�tniej w pubie, gdzie m�g�by przyj�� ca�e pinty p�ynni go �rodka znieczulaj�cego. Tak jednak nie mog�o si� sta�. Z cynizmem obserwowa� t� gor�czkow� aktywno��. Jeste�my ton�cym statkiem - pomy�la� - i wszystkie szczur m�wi� nam "adieu". Wszystko, co by�o zdolne do lotu i przej�cia, opuszcza�o Gart z nieprzyzwoitym po�piechem. Wkr�tce l�dowisko stanie si� nit mai puste. Dop�ki nie przyb�dzie nieprzyjaciel... kimkolwiek by si� ni okaza�. - Psst, Fiben. Przesta� si� wierci�! Spojrza� na prawo. Szym, stoj�cy w szeregu obok niego, sprawie wra�enie, �e jest mu r�wnie niewygodnie jak Fibenowi. Czapk wyj�ciowego munduru Simona Levina zaczyna�a ciemnie� tu� na jego wa�ami nadoczodo�owymi, gdzie pod jej kraw�dzi� wilgotm ;owe futro uk�ada�o si� w loki. Simon spojrza� na niego w mil-liu, nakazuj�c mu sta� prosto i patrze� przed siebie. iben westchn��. Wiedzia�, �e musi spr�bowa� sta� na baczno��. czysto�� na cze�� odlatuj�cego dygnitarza dobiega�a ju� ko�ca i mek Planetarnej Gwardii Honorowej nie powinien si� garbi�. /ci�� jednak jego wzrok kierowa� si� ku po�udniowemu kra�co-p�askowy�u, daleko od handlowego terminalu i odlatuj�cych htowc�w. Widnia� tam niezamaskowany, nier�wny, monotonny �eg, czarnych o cygarowatych kszta�tach i bry�owatym wygl�-;, statk�w wojennych. Kilka z ma�ych �odzi wywiadowczych po-:o si� iskrami wy�adowa�, gdy weszli na nie technicy stroj�cy detektory oraz os�ony przed nadchodz�c� bitw�. iben zastanawia� si�, czy dow�dztwo zadecydowa�o ju�, kt�ry ek mu przydzieli�. By� mo�e pozwol� na wp� wyszkolonym tom Milicji Kolonialnej ci�gn�� losy o to, kt�remu z nich przy-nie najbardziej wyeksploatowana ze staro�ytnych machin wo-�ych nabytych niedawno po obni�onej cenie od w�drownego idskiego handlarza szmelcem. Kew� r�k� Fiben poci�gn�� za sztywny ko�nierz munduru i po-� g�ste w�osy rosn�ce poni�ej obojczyka. re wcale nie musi znaczy� z�e - t�umaczy� sobie. - Je�li wy-sz do walki na pok�adzie tysi�cletniej balii, mo�esz przynaj-pj by� pewien, �e potrafi ona wiele znie��. R�kszo�� z tych sponiewieranych �odzi wywiadowczych bra�a d w walce, zanim jeszcze ludzie us�yszeli o cywilizacji galak-lej... zanim nawet zacz�li bawi� si� racami, przypalaj�c sobie (i p�osz�c ptaki na ojczystej Ziemi. en u�miechn�� si� przelotnie na t� my�l. Nie by�o to zbyt jme w stosunku do gatunku jego opiekun�w, lecz z drugiej ^ludzie raczej nie starali si� wpoi� jego rasie uni�ono�ci. ku, ale� ten ma�pi str�j sw�dzi! Nagie ma�py, takie jak ludzie, la to mo�e znie��, ale my, kud�ate typy, nie jeste�my po pro-systosowani do noszenia tylu warstw na sobie! dawa�o si� jednak, �e ceremonia ku czci odlatuj�cej syn-kiej konsul dobiega ko�ca. Swoio Shochuhun - ta nad�ta |ier�ci i w�s�w - ko�czy�a swe po�egnalne przem�wienie do |ca�c�w planety Garth - ludzi i szym�w - kt�rych pozosta-^ch losowi. Fiben ponownie podrapa� si� w brod� pragn�c, bia�a gadu�a wdrapa�a si� po prostu do swego promu i odle-p wszystkich diab��w, je�li ju� tak si� jej �pieszy�o. | wymierzy� mu kuksa�ca �okciem w �ebra. Yprostuj si�, Fiben - mrukn�� niespokojnie Simon. - Jej lito�� patrzy w t� stron�! 25 Stoj�ca pomi�dzy dygnitarzami siwow�osa Koorynator Plam tamy, Megan Oneagle, spojrza�a na Fibena wydymaj�c wargi i ol darzy�a go szybkim potrz��ni�ciem g�ow�. Ech, do diab�a - pomy�la�. Syn Megan, Robert, by� koleg� Fibena z roku na ma�ym gai thia�skim uniwersytecie. Fiben uni�s� brwi, jak gdyby chcia� prz^ pomnie� ludzkiej administratorce, �e nie prosi� o s�u�b� w t( gwardii honorowej na cze�� os�b o w�tpliwym honorze. Poza tyn je�li ludzie chcieli mie� podopiecznych, kt�rzy si� nie drapi�, ni powinni byli wspomaga� szympans�w. Poprawi� jednak ko�nierzyk i spr�bowa� nieco si� wyprostowa� Dla tych Galakt�w forma by�a niemal wszystkim i Fiben wiedzia �e nawet skromny neoszympans musi odegra� sw� rol�, gdy w przeciwnym razie Ziemski Klan m�g�by utraci� twarz. Po obu stronach koordynator Oneagle znajdowali si� inni dygn tarze, kt�rzy przybyli zobaczy� odlot Swoio Shochuhun. Po lewi sta� Kault, pot�ny thenna�ski pose�, pokryty zrogowacia�� sk�r. pe�en splendoru w swej b�yszcz�cej pelerynie i z podniesiony! grzebieniem grzbietowym. Szczeliny oddechowe na jego szyi o wiera�y si� i zamyka�y niczym �aluzje za ka�dym razem, gdy w posa�one w pot�ne szcz�ki stworzenie wdycha�o powietrze. Po prawej stronie Megan sta�a znacznie bardziej cz�ekokszta�tr posta�, smuk�a i o d�ugich ko�czynach. Przygarbi�a si� lekko, nii mai lekcewa��co, w promieniach popo�udniowego s�o�ca. Uthacalthinga co� rozbawi�o - zda� sobie spraw� Fiben. - Ja zwykle. Rzecz jasna ambasador Uthacalthing uwa�a�, �e wszystko je zabawne. Sw� postaw�, �agodnym falowaniem srebrzystych wite unosz�cych si� ponad ma�ymi uszami oraz b�yskiem z�ocistyd szeroko rozstawionych oczu, blady tymbrimski pose� zdawa� s: wyra�a� co�, czego nie mo�na by�o powiedzie� g�o�no - co�, c graniczy�o z obelg� dla odlatuj�cej synthia�skiej dyplomatki. Swoio Shochuhun wyg�adzi�a w�sy, po czym wyst�pi�a naprz� by po�egna� si� kolejno z ka�dym ze swych koleg�w. Gdy Fibe patrzy� na wykonywane przez ni� przed Kaultem ozdobne ceremi nialne ruchy �ap�, uderzy�o go, jak bardzo Sythianka przypomir wielkiego, p�katego szopa, ubranego niczym jaki� staro�ytr wschodni dworzanin. Kault, olbrzymi Thennanianin, nad�� sw�j grzebie� i pok�oni� s na znak odpowiedzi. Dwoje Galakt�w o nier�wnych rozmiarac wymieni�o dowcipne uwagi w piskliwym, wysoce fleksyjnym sz� tym galaktycznym. Fiben wiedzia�, �e nie czuj� oni do siebie zb' tniej sympatii. 26 �, nie mo�na sobie wybiera� przyjaci�, prawda? - szepn�� isz cholern� racj� - zgodzi� si� Fiben. w tym ironia. Kud�aci, ostro�ni Synthianie to jedni z nie-i "sojusznik�w" Ziemi w politycznym i militarnym trz�sa-'i�ciu Galaktyk. Ci niesamowici egocentrycy s�yn�li z tch�-i. Odlot Swoio stanowi� praktycznie gwarancj�, �e �adne t�ustych, kud�atych wojownik�w nie po�piesz� Garthowi ca w czarnej godzinie. samo, jak �adna pomoc nie nadejdzie z Ziemi ani z Tymbri-)re maj� w tej chwili wystarczaj�co wiele w�asnych proble- i zna� sz�sty galaktyczny wystarczaj�co dobrze, by zrozu-iekt�re ze s��w, kt�re wielki Thennanianin m�wi� Swoio. a�niej Kault nie by� najlepszego zdania o ambasadorach, 3orzucaj� swe plac�wki. ba to przyzna� Thennanianom - pomy�la� Fiben. Rodacy mogli by� fanatykami. Z pewno�ci� znajdowali si� na aktu-�cie oficjalnych wrog�w Ziemi. Niemniej jednak wsz�dzie ch odwag� i rygorystyczne poczucie honoru. nie zawsze mo�na sobie wybiera� przyjaci�, podobnie jak w. o podesz�a do Megan Oneagle. Pok�on Synthianki by� odro-ytszy ni� ten, kt�ry zaoferowa�a Kaultowi. Ostatecznie lun�li stosunkowo nisk� rang� w�r�d opiekun�w galaktyki. 'sz, jak� w zwi�zku z tym masz ty - powiedzia� sobie Fiben. an pok�oni�a si� w odpowiedzi. zykro mi, �e pani odlatuje - zwr�ci�a si� do Swoio w sz�s-ilaktycznym z wyra�nym akcentem. - Prosz� przekaza� �odakom nasz� wdzi�czno�� za ich dobre �yczenia. sn� - mrukn�� Fiben. - Powiedz reszcie szop�w, �e jeste�-si�czni jak sto diab��w. twarz by�a jednak pozbawiona wyrazu w chwili, gdy pu�-[ Maiven, ludzki dow�dca Gwardii Honorowej, spojrza� ostro stron�. owied� Swoio pe�na by�a komuna��w. id�cie cierpliwi - nalega�a. - W Pi�ciu Galaktykach panuje amieszanie. Fanatycy z grona wielkich pot�g powoduj� tyle Sw, gdy� s�dz�, �e nadci�ga millennium, koniec wielkiej ery. Wyst�pili do dzia�ania jako pierwsi. W przeciwie�stwie do jniarkowani oraz Instytuty Galaktyczne musz� dzia�a� wol-^zs�dniej. Niemniej i one zareaguj�, zapewnia�a. We w�a�ci-(omencie. Ma�y Garth nie zostanie zapomniany. l 27 Jasne - pomy�la� z sarkazmem Fiben. - Pomoc mo�e przeci( nadej�� ju� za stulecie czy dwa! Reszta szym�w z Gwardii Honorowej popatrzy�a na siebie n wzajem, przewracaj�c oczyma na znak niesmaku. Ludzcy oficer wie byli bardziej pow�ci�gliwi, ale Fiben ujrza�, jak jeden z ni( pokaza� gestem d�oni, gdzie mu wyro�nie kaktus. Swoio zatrzyma�a si� wreszcie przed seniorem korpusu dypi matycznego, Uthacalthinigiem Przyjacielem Ludzi, konsulem-amb sadorem Tymbrimczyk�w. Wysoki nieziemiec mia� na sobie czarn�, lu�n� szat�, kt�ra po kre�la�a blado�� jego sk�ry. Usta Uthacalthinga by�y ma�e, za�, E przypominaj�cy ludzkiej twarzy rozst�p mi�dzy jego skrytyl w cieniu oczyma wydawa� si� bardzo szeroki. Na g�owie mia� We ki ko�nierz z mi�kkiego, br�zowego futra ograniczony faluj�cyi witkami, za� d�onie d�ugie i delikatne. Mimo to wra�enie cz�eko szta�tno�ci by�o bardzo silne. Fibenowi zawsze zdawa�o si�, �e o darzony lotnym humorem, przedstawiciel najwi�kszego sojuszni Ziemi w ka�dej chwili mo�e wybuchn�� �miechem z jakiego� �; tu, wielkiego czy ma�ego. By� jedyn� istot� na tym p�askowy� kt�ra sprawia�a wra�enie nie poruszonej panuj�cym dzisiaj nap ciem. Ironiczny u�mieszek Tymbrimczyka wp�yn�� pozytywnie Fibena, podnosz�c go na chwil� na duchu. Nareszcie! Fiben westchn�� z ulg�. Wygl�da�o na to, �e Swe wreszcie sko�czy�a. Odwr�ci�a si� i posz�a w g�r� rampy do oc; kuj�cego na ni� promu. Na ostr� komend� pu�kownika Maive Gwardia stan�a na baczno��. Fiben zacz�� odlicza� w my�li licz krok�w dziel�cych go od cienia i zimnego napoju. By�o jednak jeszcze za wcze�nie na relaks. Fiben nie by� jec nym, kt�ry j�kn�� cicho, gdy na szczycie rampy Synthianka odwi ci�a si�, by przem�wi� do widz�w po raz kolejny. Nad tym, co wtedy si� wydarzy�o - i w jakiej dok�adnie koi no�ci - Fiben mia� si� zastanawia� jeszcze d�ugo. Wygl�da�o j( nak na to, �e gdy tylko pierwsze piskliwe tony sz�stego galakty< nego opu�ci�y usta Swoio, po drugiej stronie l�dowiska nast�p co� dziwacznego. Fiben poczu� sw�dzenie wewn�trz ga�ek oczny i spojrza� na lewo w sam czas, by zobaczy� �agodny blask w�l jednej z �odzi wywiadowczych. Potem wyda�o mu si�, �e malei stateczek eksplodowa�. Nie przypomina� sobie momentu, gdy pad� na pole startowe, u �uj�c wkopa� si� w mocn�, elastyczn� powierzchni�. Co to? Atak nieprzyjaciela? Tak szybko? Us�ysza�, �e Simon parskn�� gwa�townie. Rozleg� si� ca�y er kichni��. Mrugaj�c powiekami, by usun�� kurz z oczu, Fiben zei 28 v tamt� stron� i ujrza�, �e stateczek wywiadowczy nadal istnie-wi�c nie eksplodowa�! 'go pola jednak wyrwa�y si� spod kontroli. Roziskrzy�y si� ^upiaj�cym i o�lepiaj�cym wybuchu �wiat�a i d�wi�ku. Odziani afandry os�onowe in�ynierowie pognali w tamt� stron�, by wy-^� na �odzi uszkodzony generator prawdopodobie�stwa. Zanim ak tego dokonali, odstr�czaj�cy pokaz da� si� we znaki wszys-i, kt�rzy znajdowali si� w pobli�u, wp�ywaj�c na ka�dy z posia-fch przez nich zmys��w - od dotyku i smaku a� po w�ch i psi. Uiii! - gwizdn�a szymka stoj�ca po lewej stronie Fibena, trzy-\c si� w bezsilnym ge�cie za nos. - Kto pod�o�y� tu bomb� m�c�? ] jednej chwili, z niesamowit� pewno�ci�, Fiben zrozumia�, �e (�ka u�y�a w�a�ciwego okre�lenia. Przetoczy� si� szybko na drugi , akurat na czas, by zobaczy� jak synthia�ska ambasador isem zmarszczonym z niesmaku i w�sami skurczonymi ze wsty-logna�a do statku, zapominaj�c o wszelkiej godno�ci. W�az zala� si� z g�o�nym brz�kiem. areszcie kto� znalaz� odpowiedni prze��cznik i powstrzyma� liwy, przeci��aj�cy zmys�y impuls, po kt�rym zosta� jedynie o�ny posmak oraz dzwonienie w uszach. Cz�onkowie Gwardii rowej podnie�li si� i otrzepali z py�u, mrucz�c z podenerwo-|em. Niekt�rzy z ludzi i szym�w dr�eli jeszcze, mrugali powieli ziewali energicznie. Jedynie flegmatyczny, nie zwa�aj�cy na mna�ski ambasador sprawia� wra�enie nieporuszonego. Wy- 3 si� nawet, �e Kault jest zdziwiony niezwyk�ym zachowa- Siemian. ttba cuchn�ca. Fiben skin�� g�ow�. Kto� uzna�, �e to �wietny p. I my�l�, �e wiem kto. l przyjrza� si� bacznie Uthacalthingowi. Gapi� si� na istot�, adano imi� Przyjaciel Ludzi, przypominaj�c sobie, jak smuk-brimczyk u�miechn�� si�, gdy Swoio, ma�a, nad�ta Synthian-yst�pi�a do wyg�aszania ostatniego przem�wienia. Tak jest, ty�by got�w przysi�c na egzemplarz dzie� Darwina, �e w tej �chwili, na moment przed awari� �odzi wywiadowczej, koro-)rzystych witek Uthacalthinga unios�a si�, a ambasador Ima� si�, jak gdyby oczekiwa� czego� z rado�ci�. l potrz�sn�� g�ow�. Mimo ich s�awetnych zdolno�ci parapsy-|ch, �aden Tymbrimczyk nie m�g�by wywo�a� podobnego in-I pos�uguj�c si� jedynie si�� woli. te, �e wszystko by�o przygotowane z g�ry. 29 Synthia�ski prom wzni�s� si� na strumieniu powietrznym i prj �lizgn�� nad l�dowiskiem, by oddali� si� na bezpieczny dystans. K st�pnie l�ni�cy statek pogna� z wysokim j�kiem grawitor�w ku n bu, na spotkanie z ob�okami. Na komend� pu�kownika Maivena Gwardia Honorowa przybr; postaw� zasadnicz� po raz ostatni. Koordynator Planetarny i dw� pozosta�ych na Garthu pos��w przesz�o przed szeregiem, dokonuj inspekcji. Mo�e by� to tylko wymys� jego wyobra�ni, lecz Fiben t pewien, �e przechodz�c przed nim Uthacalthing zwolni� na chwi Szym nie mia� w�tpliwo�ci, �e jedno z tych wielkich oczu ze s brzyst� obw�dk� spojrza�o prosto na niego. A drugie mrugn�o. Fiben westchn��. Bardzo zabawne - pomy�la� z nadziej�, �e tymbrimski emi; riusz wychwyci sarkazm w jego umy�le. - Za tydzie� wszyscy n �erny by� kopc�cymi si� trupami, a ty sobie urz�dzasz dowcipasy. Bardzo zabawne, Uthacalthing. 2. Athadena Witki zatrzepota�y wzd�u� jej g�owy, gwa�towne w swym podn ceniu. Athadena pozwoli�a, by jej frustracja i gniew zamusow, na koniuszkach srebrzystych w��kien niczym �adunek elektrycz Ich ko�ce zafalowa�y, jak gdyby z w�asnej woli, niczym szczu] palce, przekszta�caj�c jej niemal dotykaln� z�o�� w co�... Jeden z ludzi oczekuj�cych w pobli�u na audiencj� u Koordy; tora Planetarnego pow�cha� powietrze i rozejrza� si� wok� niep( nie. Odsun�� si� od Athacieny, nie wiedz�c dok�adnie, dlacz( nagle poczu� si� nieswojo. By� zapewne urodzonym, cho� pryi tywnym empat�. Niekt�rzy z ludzi potrafili niewyra�nie kennov tymbrimskie glify empatyczne, cho� niewielu tylko zdoby�o \ szkolenie potrzebne, by odebra� co� wi�cej ni� niejasne emocje. R�wnie� kto� inny zauwa�y�, co zrobi�a Athadena. Po dru^ stronie sali jej ojciec stoj�cy w�r�d ma�ej grupy ludzi poderwa� r, townie g�ow�. Jego w�asna korona witek pozosta�a g�adka i nie] ruszona, lecz Uthacalthing uni�s� g�ow� i odwr�ci� si� lekko, spojrze� na ni� z pytaj�cym i zarazem lekko rozbawionym w^ �em twarzy. Reakcja mog�aby by� podobna, gdyby ludzki rodzic z�apa� s c�rk� na tym, jak kopn�a kanap� lub mrukn�a co� do siebie z�o�ci�. Wewn�trzna frustracja by�a w obu przypadkach nier 30 yczna, z tym �e Athadena wyra�a�a j� przez sw� tymbrimsk� a nie uzewn�trzniony napad gniewu. Gdy ojciec spojrza� na cofn�a po�piesznie faluj�ce witki i wymaza�a paskudny czu-f glif, kt�ry kszta�towa�a nad g�ow�. jednak nie ugasi�o jej z�o�ci. W tym t�umie Ziemian trudno zapomnie� o sytuacji. rykatury - pomy�la�a Athadena z pogard�, cho� wiedzia�a ze, �e by�o to zar�wno nieuprzejme, jak i niesprawiedliwe. Nie i oni, rzecz jasna, nic poradzi� na to, kim byli - a byli jednym bardziej niezwyk�ych plemion, jakie pojawi�o si� na galaktycz-cenie od eon�w. To jednak nie znaczy�o, �e musi ich lubi�! Dg�oby to by� �atwiejsze, gdyby byli bardziej obcy... gdyby �j przypominali oci�a�e, niezgrabne wersje Tymbrimczyk�w isko osadzonych oczach. Szalenie r�nili si� od siebie barw� �osieniem. Odmienne proporcje ich cia�a sprawia�y niesamo-wra�enie. Bardzo cz�sto bywali skwaszeni i ponurzy, przez ierzadko sprawiali, �e Athadena czu�a si� przygn�biona, sp�-|zy zbyt d�ugi czas w ich towarzystwie. Aejny s�d niegodny c�rki dyplomaty. sszta�a si� w my�li, pr�buj�c skierowa� swoje my�li na inne Ostatecznie nie mo�na by�o mie� pretensji do ludzi o to, �e imieniowywali sw�j strach w chwili, gdy wojna, kt�rej nie li, mia�a si� zwali� im na karki. yla jak jej ojciec �mieje si� z czego�, co powiedzia� kt�ry� kich oficer�w i zastanowi�a si�, jak on to robi. W jaki spo-afi robi� to tak dobrze. 'nie naucz� si� tego swobodnego, �mia�ego sposobu bycia. ' nie zdo�am sprawi�, by by� ze mnie dumny. �a, by Uthacalthing po�egna� si� z Terranami, gdy� chcia�a orozmawia� na osobno�ci. Za kilka minut przyjedzie po ni� ?neagle, a ona zamierza�a podj�� jeszcze jedn� pr�b� prze-,-ojca, by nie kaza� jej wyje�d�a� z tym m�odym cz�owie- |by� u�yteczna! Wiem, ze mog�! Nie trzeba mnie wysy�a� / bezpieczne miejsce, jak jakiego� rozpieszczonego dzie- awa�a si� po�piesznie, zanim nast�pny glif z�o�ci zd��y� si� nad jej g�ow�. Potrzebowa�a czego�, co odwr�ci�oby zaprz�tn�o my�li podczas oczekiwania. Pow�ci�gaj�c hadena podesz�a cicho do dwojga stoj�cych obok ludz-5w, kt�rzy - pochyliwszy g�owy - pogr��yli si� w �arli-BJi. M�wili w anglicu, najcz�ciej u�ywanym z ziemskich 31 - Pos�uchaj - powiedzia�a pierwsza z nich - naprawd� wiei tylko tyle, �e kt�ry� z ziemskich statk�w badawczych wpad� na ( dziwacznego i absolutnie nieoczekiwanego w jednej z tych sta �ytnych gromad gwiezdnych na kraw�dzi galaktyki. - Ale co to by�o? - zapyta� drugi cz�onek milicji. - Co takie znale�li? Ty zajmujesz si� nauk� o nieziemcach, Alice. Czy i przychodzi ci do g�owy, co mog�y odkry� te biedne delfiny, �e v wo�a�y a� tak wielki raban? Ziemianin p�ci �e�skiej wzruszy� ramionami. - Niech mi diabli. Wystarczy�y drobne wzmianki w pierwszym raporcie pr; kazanym przez Streakem, by najbardziej fanatyczne klany w Pi�< Galaktykach rzuci�y si� sobie do gard�a z zaciek�o�ci� nie widzia od megalat. Ostatnie komunikaty podaj�, �e niekt�re z potyc2 sta�y si� piekielnie ostre. Sam widzia�e�, jakiego stracha mia�a Synthianka tydzie� temu, zanim zdecydowa�a si� st�d zmy�. Drugi z ludzi skin�� ponuro g�ow�. Przez d�u�sz� chwil� ob nie odzywali si�. Ich napi�cie dawa�o si� odczu�, jako przebiega cy mi�dzy nimi �uk. Athadena kennowa�a je jako prosty, 1( mroczny glif nieokre�lonego l�ku. - To co� wielkiego - odezwa�a si� wreszcie pierwsza z oficer cichym g�osem. - To naprawd� mo�liwe. Athadena odsun�a si�, gdy dostrzeg�a, �e ludzie zacz�li j� z wa��c. Od chwili przybycia na Garth zmienia�a normalny kszl swego cia�a, modyfikuj�c figur� i rysy twarzy tak, by bardziej pr pomin�� ludzk� dziewczyn�. Istnia�y jednak granice tego, co m na by�o osi�gn�� drog� takich manipulacji, nawet przy u�yciu t) brimskich metod modelowania cia�a. Nie by�o sposobu, by mo naprawd� ukry�, kim jest. Gdyby tam zosta�a, ludzie niew�tpli' zapytaliby j� o opini� Tymbrimczyk�w na temat aktualnego kry su, a nie mia�a ochoty m�wi� Ziemianom, �e w gruncie rzeczy wie wi�cej ni� oni. Obecna sytuacja wydawa�a si� jej pe�na gorzkiej ironii. Ziem; gatunki ponownie znalaz�y si� w centrum uwagi, jak to nieustar dzia�o si� od czasu os�awionej afery "s�onecznego nurka" dwa lecia temu. Tym razem mi�dzygwiezdny kryzys zosta� wywo� przez pierwszy w dziejach gwiazdolot oddany pod dow�dztwo o delfin�w. Drugi z podopiecznych gatunk�w ludzko�ci nie by� starszy o dwa stulecia - m�odszy nawet od neoszympans�w. Nikt m�g� zgadn��, czy i w jaki spos�b austronauci-walenie znajd� j�cie z zamieszania, jakie niechc�cy wywo�ali. Ju� w tej chwili nak jego reperkusje dotar�y na drug� stron� Centralnej Galakt a� do takich izolowanych �wiat�w kolonialnych jak Garth. ^thadeno... [wr�ci�a si� gwa�townie. Uthacalthing sta� u jej boku, spogl�- na ni� z wyrazem dobrotliwego zatroskania. - Nic ci nie jest, ;zko? obecno�ci ojca czu�a si� taka ma�a. Cho� zawsze odnosi� si� ej z delikatno�ci�, Athaciena nie mog�a pozby� si� onie�miele-lego sztuka i dyscyplina by�y tak znakomite, �e w og�le nie ,u�a, i� si� zbli�a, dop�ki nie dotkn�� r�kawa jej szaty! Nawet chwili wszystkim, co mo�na by�o wykennowa� z jego skom-wanej aury, by� wiruj�cy glif empatyczny zwany caridouo... S� ojcowska. Nie, ojcze. Nic... nic mi nie jest. Dobrze. Czy jeste� ju� spakowana i gotowa do wyruszenia na ekspedycj�? owi� w anglicu. Odpowiedzia�a mu w tymbrimskim dialekcie nego galaktycznego. Ojcze, nie chc� wyje�d�a� w g�ry z Robertem Oneaglem. Ihacalthing zmarszczy� brwi. - My�la�em, �e ty i Robert jeste�-fczyjaci�mi. |zdrza Athacieny rozwar�y si� na znak frustracji. Dlaczego althing celowo nie chcia� jej zrozumie�? Musia� wiedzie�, �e lia�a nic przeciwko towarzystwu syna Koordynatora Planetar- i Robert by� najbli�szym przyjacielem, jakiego znalaz�a w�r�d tch ludzi w Port Helenia. w cz�ci ze wzgl�du na Roberta nalegam, by� zmieni� zda- �umaczy�a ojcu. - Jest mu wstyd, �e kazano mu "nia�czy�" ^jak oni to m�wi�, podczas gdy jego towarzysze i koledzy i s� w milicji i przygotowuj� si� do wojny. Z pewno�ci� nie nie� do niego pretensji o to, �e si� z�o�ci. �Uthacalthing zacz�� co� m�wi�, po�piesznie ci�gn�a dalej. adto nie chc� ci� opu�ci�, ojcze. Powtarzam wcze�niejsze, |oa logice argumenty, kt�rych u�y�am, by ci wyja�ni�, w jaki |mog� si� okaza� dla ciebie u�yteczna w ci�gu nadchodz�-Ddni. Dodaj� te� do nich teraz ten dar. �ka uwag� skupi�a si� na ukszta�towaniu glifu, kt�ry skom-a wcze�niej. Nazwa�a go keipathye... b�aganie, p�yn�ce ci, o pozwolenie na stawienie czo�a niebezpiecze�stwu ^kochanej osoby. Witki zadr�a�y nad jej uszami. Konstruk-lybota�a lekko ponad g�ow� dziewczyny w chwili, gdy �al� obraca�. Wreszcie jednak ustabilizowa�a si�. Athaciena |j� przez powietrze w kierunku aury ojca. W tej chwili zup� dba�a o to, ze s� w pomieszczeniu pe�nym oci�a�ych lu-Ikich czo�ach oraz ich ma�ych, kud�atych podopiecznych, 33 szym�w. Jedyne, co si� liczy�o, to ich dwoje i most, kt�ry tak l dzo pragn�a wybudowa� ponad dziel�c� ich pustk�. ; Keipathye opad�o na oczekuj�ce witki Uthacalthinga i zawiroi �o tam, l�ni�c w �wietle jego uznania. Athaciena wci�gn�a szyi powietrze na widok jego nagle objawionego pi�kna. Wiedzia�a, glif wyr�s� teraz znacznie nad jej prost� sztuk�. Nast�pnie opad�, niczym �agodna mgie�ka porannej rosy, by; kry� blaskiem koron� jej ojca. - C� za pi�kny dar. Jego g�os by� cichy i Athaciena wiedzia�a, �e ojciec si� wzruszy Ale... poj�a te� natychmiast, �e nie wp�yn�o to na jego zdanie - Ofiaruj� ci moje w�asne kennowanie - powiedzia� do i i wyci�gn�� z r�kawa poz�acane pude�eczko ze srebrnym zamkii - Twoja matka, Mathicluanna, pragn�a, by� otrzyma�a to, gdy dziesz ju� gotowa, by og�osi� si� pe�noletni�. Cho� nie rozmaz li�my jeszcze o dacie s�dz�, �e teraz jest odpowiedni moment, ci to da�. Athaciena zamruga�a powiekami. Ogarn�� j� nag�y wir sprzi nych uczu�. Jak cz�sto pragn�a si� dowiedzie�, co zmar�a ma pozostawi�a jej w spadku? W tej chwili jednak czu�a tak ma�� oc t�, by wzi�� pude�eczko w r�k�, �e r�wnie dobrze mog�oby i by� �ukiem-jadowitkiem. Uthacalthing nie uczyni�by tego, gdyby uwa�a� za prawdopod ne, �e si� jeszcze spotkaj�. - Masz zamiar walczy�! - sykn�a z nag�ym zrozumieniem. Jej ojciec wzruszy� ramionami w ludzkim ge�cie chwilowej o j�tno�ci. - Wrogowie ludzi s� r�wnie� moimi wrogami, c�rko.; mianie s� dzielni, ale to jednak tylko dzikusy. Potrzebna im b�c moja pomoc. W jego g�osie brzmia�o nieodwo�alne postanowienie. Athaci zrozumia�a, �e wszelkie dalsze s�owa sprzeciwu nie dadz� nic p tym, �e b�dzie g�upio wygl�da� w jego oczach. Ich d�onie spod si� ponad medalionikiem. D�ugie palce splot�y si� ze sob�. Wy razem z sali w milczeniu. Przez kr�tk� chwil� wydawa�o si�, jest ich nie dwoje, lecz troje, gdy� medalionik zawiera� w sobie z Mathicluanny. By� to moment s�odki i bolesny zarazem. Stra�nicy - neoszympansy z milicji - stan�li przed nimi baczno�� i otworzyli drzwi. We dwoje wyszli z gmachu minis stwa. Na zewn�trz panowa�a pi�kna, s�oneczna pogoda wczei wiosny. Uthacalthing towarzyszy� Athacienie a� do kraw�n gdzie czeka� ju� na ni� jej plecak. Ich r�ce roz��czy�y si� i meda nik matki pozosta� w d�oni Athacieny. - Nadje�d�a Robert. Akurat na czas - powiedzia� Uthacalthi 34 ;c sobie d�oni� oczy. - Jego matka m�wi, �e jest niepun-ale ja nigdy nie zauwa�y�em, by si� sp�nia�, kiedy chodzi �nego. iany �migacz zbli�y� si� do nich wzd�u� d�ugiego, wysypa�em podjazdu, mijaj�c limuzyny oraz wozy dowodzenia fthacalthing ponownie zwr�ci� si� w stron� c�rki. obuj si� dobrze bawi� w g�rach Mulun. Ja je widzia�em. S� � pi�kne. Potraktuj to jako wyj�tkow� okazj�, Athacieno. :a g�ow�. - Zrobi� to, o co mnie prosisz, ojcze. Sp�dz� ten doskonaleniu znajomo�ci anglicu oraz wzorc�w emocjonal-kus�w. )rze. Trzymaj te� oczy otwarte na wszelkie �lady czy znaki ci legendarnych Garthian. lena zmarszczy�a brwi. Zainteresowanie, jakie nie tak daw-idzi�y w jej ojcu bajki opowiadane przez dzikus�w, zacz�o przypomina� obsesj�. Z drugiej strony jednak nigdy nie �y�o odgadn��, kiedy Uthacalthing m�wi powa�nie, a kiedy tylko skomplikowany dowcip. i� szuka� ich �lad�w, cho� z pewno�ci� s� to mityczne lia. althing u�miechn�� si�. - Musz� ju� i��. Moja mi�o�� b�-awarzyszy�. B�dzie ona ptakiem unosz�cym si� - poruszy� - tu� nad twoim ramieniem. itki zetkn�y si� na chwil�, po czym Uthacalthing ruszy� item po schodach, by wr�ci� do niespokojnych kolonist�w. la zosta�a sama. Zastanawia�a si�, dlaczego na po�egnanie hing u�y� tak dziwacznej ludzkiej przeno�ni. i�o�� mo�e by� ptakiem? imi jej ojciec bywa� tak dziwny, �e nawet ona si� go ba�a. zachrz�ci�, gdy �migacz usiad� przy kraw�niku tu� obok 3ert Oneagle, m�ody, ciemnow�osy cz�owiek, kt�ry mia� by� rzyszem wygnania, u�miechn�� si� i zamacha� do niej r�k� awnicy maszyny. �atwo jednak mo�na by�o pozna�, �e jego � jest powierzchowna i przybra� j� tylko na jej u�ytek. duszy Robert czu� si� niemal r�wnie nieszcz�liwy z po-'j podr�y, jak ona. Los - i nieub�agana w�adza doros�ych y ich oboje w kierunku, w kt�rym �adne z nich nie pragn�-la�. itywny glif, kt�ry uformowa�a Athaciena - niewidzialny dla - nie znaczy� wi�cej ni� westchnienie rezygnacji i przegra-howywa�a jednak pozory za pomoc� w�asnego, starannie wanego u�miechu w ziemskim stylu. i��, Robercie - powiedzia�a i podnios�a plecak. 35 3. Galaktowie Suzeren Poprawno�ci otrzepa� sw�j mi�kki puch, ods�ania� u nasady wci�� jeszcze bia�ego upierzenia migotliwy blask, kt� by� zapowiedzi� kr�lewsko�ci. Wskoczy� dumnie na Giz\ O�wiadcze� i za�wierka�, by przyci�gn�� uwag�. Okr�ty liniowe Korpusu Ekspedycyjnego nadal przebyw w mi�dzyprzestrzeni, pomi�dzy poziomami �wiata. W najbli�sz czasie nie grozi� jeszcze wybuch walk. Z tego powodu domina nadal nale�a�a do Suzerena Poprawno�ci i m�g� on przerwa� z, cia za�odze okr�tu flagowego. Po drugiej stronie mostka Suzeren Wi�zki i Szponu podni wzrok ze swej w�asnej Grz�dy Dowodzenia. Admira� dzieli z Su renem Poprawno�ci jasne upierzenie dominacji. Mimo to nie isti �a mo�liwo��, by mu przeszkodzi�, gdy ten mia� wyg�osi� o�wi czenie o charakterze religijnym. Admira� natychmiast powstrzyi strumie� rozkaz�w, kt�re wy�wierkiwa� do swych podw�adn' i przybra� postaw� pe�nego uwagi szacunku. Na ca�ym mostku g�o�ny harmider gubryjskich in�ynier�w i tronaut�w uspokoi� si�, przechodz�c w ciche po�wierkiwanie. Ri nie� ich czworono�ni podopieczni Kwackoo zaprzestali swego [ chania i usiedli, by go wys�ucha�. Suzeren Poprawno�ci czeka� jednak dalej. Post�pi�by nieod wiednio, gdyby zacz��, zanim zbierze si� ca�a tr�jka. Rozwar� si� luk. Do �rodka wkroczy� ostatni z w�adc�w ekspe cji, trzeci cz�onek triarchii. Suzeren Koszt�w i Rozwagi mia� na bie stosowny dla niego czarny naszyjnik podejrze� i w�tpliwe Wkroczywszy do pomieszczenia, znalaz� sobie wygodn� grz^ Pod��a�o za nim niewielkie stadko jego ksi�gowych i biurokrat�w Przez chwil� ich spojrzenia spotka�y si� ponad mostkiem. A dzy tr�jk� pojawi�o si� ju� napi�cie, kt�re b�dzie narasta� pr nast�pne tygodnie i miesi�ce a� do dnia, gdy wreszcie osi�gn� nsensus, gdy odb�dzie si� pierzenie i pojawi nowa kr�lowa. By�o to porywaj�ce, seksualne, ekscytuj�ce. �aden z nich wiedzia� jeszcze, jaki b�dzie koniec. Wi�zka i Szpon b�dzie, rz jasna, mia�a na starcie przewag�, gdy� ta ekspedycja zacznie si� walki, lecz jej dominacja nie musi okaza� si� trwa�a. Ten moment, na przyk�ad, niew�tpliwie nale�a� do stanu kapi skiego. Wszystkie dzioby zwr�ci�y si� w stron� Suzerena Poprawne gdy podni�s� on i zgi�� jedn�, a potem drug� nog�, przygotowi si� do wyg�oszenia o�wiadczenia. Wkr�tce mi�dzy zebranym j ctwem rozleg�o si� ciche zawodzenie. 36 Zzuuun... Wyruszamy na misj�, �wi�t� misj� - zapiszcza� suzeren. Zzuuun... Wyruszaj�c na t� misj�, musimy uporczywie... Zzuuun... Uporczywie d��y� do wype�nienia czterech wielkich zada�. Zzuuun... Zada�, w sk�ad kt�rych wchodzi Zagarni�cie ku chwale nasze- anu,zzuuun... Zzuuun Zagarni�cie i Zniewolenie, dzi�ki kt�rym poznamy Tajemnic�, imic�, kt�r� podobni zwierz�tom Ziemianie trzymaj� mocno |rm w szponach, trzymaj�, by ukry� j� przed nami, zzuuun. Zzuuun... Zagarni�cie, Zniewolenie i Zdecydowane Zwyci�stwo nad na- li wrogami, kt�re przyniesie nam honor, a ich okryje wstydem, HS gdy my wstydu unikniemy, zzuuun. Zzuuun... Unikni�cie wstydu, w r�wnym stopniu jak Zagarni�cie i Znie- lie i na koniec, na koniec dowiedzenie, �e jeste�my godni, t naszych protoplast�w. ��my godni Przodk�w, kt�rych czas Powrotu z pewno�ci� i�my godni Panowania, zzzuuun. &n by� pe�en entuzjazmu. 'mun!... pozostali suzerenowie pok�onili si� z szacunkiem kap�ano-monia oficjalnie dobieg�a ko�ca. �o�nierze Szponu i astro-��cili natychmiast do pracy. Gdy jednak biurokraci i admi-zy wycofywali si� ku swym os�oni�tym gabinetom, mo�na 'sze�, jak wyra�nie, cho� cicho, zawodz�: zystkie... wszystkie... wszystkie te rzeczy. Ale jeszcze j�dze jedna.. . |e wszystko... ocalenie gniazda... l podni�s� gwa�townie wzrok i ujrza� b�ysk w oku Suzere-Sw i Rozwagi. W tej samej chwili zrozumia�, �e jego rywal mbtelny, lecz istotny sukces. W oku tamtego b�yszcza� ly pok�oni� si� ponownie i zanuci� cicho. lun. 37 4. Robert C�tkowane promienie s�o�ca odnajdywa�y prz