529

Szczegóły
Tytuł 529
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

529 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 529 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

529 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Philip K. Dick WIARA NASZYCH OJC�W (FAITH OF OUR FATHERS) Prze�o�y�a MAGDALENA GAWLIK Philip K. Dick (1928-1982) pisywa� powie�ci i opowiadania badaj�ce "rzeczywisto��" we wszystkich jej licznych przejawach, pozwalaj�c swoim bohaterom na r�wni z czytelnikami dochodzi� do tego, co jest rzeczywiste, a co nie jest. W roku 1962 zdoby� Hugo za "Cz�owieka z Wysokiego Zaniku". Na kanwie utwor�w jego autorstwa powsta�o wiele film�w - bez w�tpienia najs�ynniejszym jest "Blade Runner" Ridleya Scotta. Spiesz�c ulicami Hanoi, ujrza� przed sob� beznogiego kramarza, kt�ry jecha� na ma�ym, drewnianym w�zku, krzykliwie zaczepiaj�c przechodni�w. Chien zwolni� kroku, nadstawi� ucha, ale nie przystan��; w my�lach uparcie ko�ata�y mu si� sprawy Ministerstwa D�br Kultury i ca�kowicie poch�ania�y o uwag�. Czu�, jak gdyby by� sam, a otaczaj�cy go rowerzy�ci, motocykli�ci i kierowcy skuter�w nie istnieli. To samo dotyczy�o beznogiego kramarza. - Towarzyszu - zawo�a� kramarz i pop�dzi� za nim na swoim w�zku. Zwi�kszy� nap�d helowego akumulatora i bez trudu dogoni� Chiena. - Podam szeroki asortyment sprawdzonych lek�w zio�owych wraz z rekomendacjami tysi�cy lojalnych u�ytkownik�w. Powiedz, na czym polega twoje schorzenie, a s�u�� pomoc�. Chien przystan��. - Ale� ja nie jestem chory. - Je�li nie liczy� chronicznej niedyspozycji trapi�cej cz�onk�w Komitetu Centralnego, doko�czy� w my�lach, kt�ra polega na gorliwym testowaniu barier wszystkich wysokich stanowisk. ��cznie z moim w�asnym. - Potrafi� wyleczy� na przyk�ad chorob� popromienn� - zapewni� kramarz, nie daj�c za wygran�. - Lub te�, w razie potrzeby, rozszerzy� zakres seksualnych mo�liwo�ci. Mog� zatrzyma� post�puj�cy nowotw�r, nawet raka sk�ry, zwanego czerniakiem. - Unosz�c w g�r� tac� zastawion� butelkami, ma�ymi puszkami z aluminium oraz plastikowymi s�oikami pe�nymi rozmaitych proszk�w, sprzedawca za�piewa�: - Je�eli rywal uparcie nastaje na twoj� intratn� posadk�, proponuj� ma��, kt�ra pod postaci� leczniczego balsamu kryje w sobie niezawodn� trucizn�. Moje ceny, towarzyszu, s� ni- 357 Z�ota ksi�ga fantasy skie. Poza tym, od takiego szacownego klienta jak ty, przyjm� powojenne dolary inflacyjne o rzekomo mi�dzynarodowej warto�ci, w istocie za� nie -warte wi�cej ni� papier toaletowy. - Id� do diab�a - warkn�� Chien i zamacha� na przeje�d�aj�c� taks�wk�. By� ju� o trzy i p� minuty sp�niony na swoje pierwsze spotkanie i jego opa�li prze�o�eni w ministerstwie nie omieszkaj� skrz�tnie tego odnotowa� - podobnie zreszt� jak jego podw�adni. - Ale, towarzyszu - powiedzia� �ciszonym g�osem kramarz - przecie� musisz co� ode mnie kupi�. - Jak to? - zdziwi� si� Chien. - Tak to, towarzyszu, poniewa� jestem weteranem wojennym. Walczy�em w Kolosalnej Ostatecznej Wojnie Wyzwolenia Narodowego przy Ludowym Zjednoczonym Froncie Demokratycznym przeciwko imperialistom i postrada�em kulasy w bitwie pod San Francisco. - W jego triumfalnym g�osie pojawi�y si� nuty przebieg�o�ci. -Takie jest prawo. Je�eli odmawiasz zakupu towaru oferowanego przez weterana, ryzykujesz grzywn� oraz mo�liw� kar� wi�zienia. Nie m�wi�c o poni�eniu. Chien z rezygnacj� odprawi� taks�wk�. - No tak - przyzna�. - Dobrze, musz� co� od ciebie kupi�. - Obrzuci� przelotnym spojrzeniem skromn� zawarto�� tacy, chc�c wybra� co� na chybi� trafi�. - To - zadecydowa�, wskazuj�c na owini�t� w papier paczuszk� w ostatnim rz�dzie. Kramarz wybuchn�� �miechem. - To �rodek plemnikob�jczy, towarzyszu, kupowany przez kobiety, kt�re z przyczyn politycznych nie mog� stosowa� pigu�ki. Z uwagi na twoj� p�e�, mia�by dla ciebie w�tpliw� przydatno��. - Prawo - odpar� k��liwie Chien - nie nakazuje mi kupowa� od ciebie czego� u�ytecznego; wa�ne, �ebym w og�le co� kupi�. Bior�. - Si�gn�� do kieszeni p�aszcza po p�katy portfel z uzupe�nianym cztery razy w tygodniu zasobem got�wki. B�d� co b�d�, pracowa� dla rz�du. - Opowiedz mi o swoich problemach - powiedzia� sprzedawca. Wstrz��ni�ty jawnym naruszeniem prywatno�ci - i to ze strony osobnika spoza rz�du - Chien wlepi� w niego zdumione spojrzenie. - W porz�dkuj towarzyszu - powiedzia� kramarz, widz�c jego min�. - Nie b�d� dr��y�; wybacz. Niemniej jako lekarz - zielarz i uzdrowiciel - powinienem wiedzie� jak najwi�cej. - Zamilk� z nag�� powag� na wychud�ej twarzy. - Czy nie ogl�dasz za cz�sto telewizji? - zapyta� znienacka. - Co wiecz�r - odrzek� wzi�ty z zaskoczenia Chien. - Za wyj�tkiem pi�tk�w, kiedy id� do klubu po�wiczy� importowan� sztuk� ezoteryczn� pokonanego Zachodu, polegaj�c� na chwytaniu byka za rogi. - Stanowi�o to jego jedyn� rozrywk�; poza tym by� ca�kowicie oddany interesom Partii. Kramarz si�gn�� po owini�t� w szary papier paczk�. - Sze��dziesi�t dolar�w - oznajmi�. - Pe�na gwarancja; je�li nie pomo�e, oddaj pozosta�� cz��, a otrzymasz zwrot koszt�w. 358 Wiara naszych ojc�w - A niby na co ma to pom�c? - zapyta� cierpko Chien. - Da wytchnienie oczom znu�onym patrzeniem na m�wc�w wyg�aszaj�cych bezsensowne monologi - o�wiadczy� kramarz. - Zapewni natychmiastow� ulg�; nale�y za�y�, z chwil� rozpocz�cia nudnego i d�ugiego kazania, kt�re... Chien zap�aci�, odebra� pakunek i odszed�. Guzik prawda, powiedzia� do siebie. Przepis ustanawiaj�cy weteran�w klas� uprzywilejowan� to szalbierstwo. �eruj� na nas, m�odszych, jak s�py. Wkr�tce zapomnia� o schowanej w kieszeni paczce i wszed� do przyt�aczaj�cej siedziby Powojennego Ministerstwa D�br Kultury, gdzie czeka�y na niego codzienne obowi�zki. W swoim biurze zasta� t�gawego m�czyzn� rasy kaukaskiej, ubranego w br�zowy, dwurz�dowy, jedwabny garnitur z kamizelk�. Obok nieznajomego sta� bezpo�redni prze�o�ony Chiena, Ssu-Ma Tso-pin. Tso-pin przedstawi� obu m�czyzn w dialekcie kanto�skim, kt�rego poprawno�� pozostawia�a wiele do �yczenia. - Panie Tung Chien, to pan Darius Pethel. Pan Pethel obejmie funkcj� kierownika nowej organizacji ideologiczno-kulturowej o charakterze dydaktycznym, kt�ra niebawem powstanie w San Fernando w stanie Kalifornia. - Doda�: - Pan Pethel posiada bogate, wieloletnie do�wiadczenie w dziedzinie ludowej walki przeciwko pa�stwom bloku imperialistycznego za pomoc� medi�w pedagogicznych; st�d ten awans. U�cisn�li sobie d�onie. - Herbaty? - zaproponowa� Chien. Wcisn�� przycisk podczerwonego hi-bachi, w wyniku czego woda w ornamentowanym ceramicznym dzbanku japo�skiego pochodzenia natychmiast zabulgota�a. Gdy usiad� przy biurku, zobaczy�, �e nieoceniona panna Hsi dostarczy�a mu (tajne) materia�y na temat towarzysza Pethela. Przejrza� je mimochodem, nic nie daj�c po sobie pozna�. - Prawdziwy Dobroczy�ca Ludu osobi�cie spotka� si� z panem Pethelem i mu ufa - zakomunikowa� Tso-pin. - To niezmiernie rzadkie. Uczelnia w San Fernando na poz�r ma naucza� najzwyklejszej filozofii taoizmu, w rzeczywisto�ci jednak jej g��wnym celem b�dzie utrzymanie sieci komunikacyjnej z liberalnymi, m�odymi intelektualistami z zachodnich Stan�w Zjednoczonych. Wielu z nich pozosta�o przy �yciu, od San Diego do Sacramento; szacujemy ich liczb� na przynajmniej dziesi�� tysi�cy. Szko�a przyjmie dwa tysi�ce. Dla tych, kt�rych wybierzemy, zapisanie si� b�dzie obowi�zkowe. Pa�ski zwi�zek z projektem pana Pethela jest nieodzowny. Hm, woda si� panu zagotowa�a. - Dzi�kuj� - odmrukn�� Chien, wrzucaj�c do dzbanka torebk� herbaty Lipton. - Mimo faktu, �e pan Pethel obejmie nadz�r nad u�o�eniem kurs�w dla student�w - podj�� Tso-pin - wszystkie papiery egzaminacyjne zostan� przekazane tutaj, do pa�skiego gabinetu, w celu dok�adnych, fachowych, ideologicznych ogl�dzin. Innymi s�owy, panie Chien, stwierdzi pan, kto spo- 359 Z�ota ksi�ga fantasy �r�d dw�ch tysi�cy student�w jest godny zaufania, kto odbiera przes�anie kursu, a kto nie. - Nalej� herbat� - odrzek� Chien i ceremonialnie rozla� nap�j do fili�anek. - Musimy u�wiadomi� sobie, co nast�puje. - Kanto�ski Pethela by� znacznie gorszy ni� Tso-pina. - W wyniku pora�ki w prowadzonej przeciwko nam wojnie globalnej, ameryka�ska m�odzie� rozwin�a w sobie talent do symulacji. - Ostatnie s�owo wypowiedzia� po angielsku; Chien nie zrozumia� i spojrza� na swego prze�o�onego. - On ma na my�li k�amstwo - wyja�ni� Tso-pin. - Dla niepoznaki wykrzykuj� slogany, cho� w istocie my�l� co� zupe�nie przeciwnego - ci�gn�� Pethel. - Testy egzaminacyjne tej grupy b�d� przypomina� prace szczerych... - Chcecie przez to powiedzie�, �e do mojego gabinetu trafi� prace dw�ch tysi�cy student�w? - zapyta� Chien. Nie wierzy� w�asnym uszom. -Przecie� to zaj�cie na ca�y etat; w �adnym wypadku nie mam na to czasu. - Nie kry� przera�enia. - Proponowane przez was wydanie oficjalnego potwierdzenia lub odrzucenie wy�onionych prac... - Machn�� r�k�. - Psiakrew. Mrugaj�c oczami na ten dosadny przejaw zachodniej wulgarno�ci, Tso-pin odpar�: - Ma pan ludzi. Poza tym, mo�e pan poprosi� o wi�cej etat�w; pozwoli na to zwi�kszony w tym roku bud�et ministerstwa. I prosz� pami�ta�: Prawdziwy Dobroczy�ca Ludu osobi�cie wybra� pana Pethela. -W jego g�osie pojawi� si� subtelny cie� gro�by. Na tyle wyra�ny, aby st�umi� histeri� Chiena i nak�oni� go do pos�usze�stwa. Przynajmniej na razie. By poprze� swoje s�owa, Tso-pin podszed� do wisz�cego na �cianie tr�jwymiarowego portretu Prawdziwego Dobroczy�cy. Jego blisko�� uruchomi�a po chwili ukryty w �cianie mechanizm; oblicze Dobroczy�cy drgn�o i dobieg�o ze� znajome przes�anie. - Walczcie o pok�j, synowie - zaintonowa� �agodnie acz stanowczo portret. - Ha - powiedzia� Chien, skrz�tnie ukrywaj�c sw�j niepok�j. By� mo�e jeden z ministerialnych komputer�w m�g�by sortowa� testy. Wprowadzenie zasady tak-nie-by� mo�e wraz ze wst�pn� analiz� wzorca ideologicznej poprawno�ci - i niepoprawno�ci - nada�oby przedsi�wzi�ciu rutynowy charakter. Prawdopodobnie. - Chcia�bym, �eby przejrza� pan przyniesiony przeze mnie materia� -odezwa� si� Darius Pethel. Otworzy� szkaradn�, staro�wieck� teczk� z plastiku. - Dwa eseje egzaminacyjne - dorzuci�, podaj�c dokumenty Chienowi. - To pomo�e nam ustali�, czy posiada pan odpowiednie kwalifikacje. -Zerkn�� na Tso-pina; wymienili spojrzenia. - Rozumiem - powiedzia� Pethel - �e je�li powiedzie si� panu w tym przedsi�wzi�ciu, zostanie pan wiceradnym ministerstwa, a Jego Wspania�o�� Prawdziwy Dobroczy�ca Ludu osobi�cie udekoruje pana medalem Kisterigiana. - Na wargach obu m�czyzn pojawi�y si� czujne u�miechy. - Medal Kisterigiana - powt�rzy� jak echo Chien. Wzi�� testy do r�ki i przejrza� je z demonstracyjn� oboj�tno�ci�. Serce jednak wali�o mu 360 Wiara naszych ojc�w w piersi jak m�otem. - Dlaczego akurat te dwa? Czego tak w�a�ciwie mam szuka�, sir? - Jeden z nich - powiedzia� Pethel - to praca oddanego, lojalnego cz�onka Partii, oparta na sumiennie przestudiowanym zagadnieniu. Drugi zosta� napisany przez m�odego stiiyagi, kt�rego podejrzewamy o ho�dowanie zdegenerowanym ideom imperialistycznym. Od pana zale�y decyzja, kt�ry jest kt�ry. Wielkie dzi�ki, odpowiedzia� w duchu Chien. Niemniej jednak kiwn�� g�ow� i przeczyta� nag��wek eseju. DOKTRYNY PRAWDZIWEGO DOBROCZY�CY PRZEWIDZIANE W POEZJI BAHA AD-DIN ZUHAYRA W TRZYNASTOWIECZNEJ ARABII Spogl�daj�c na wst�p do pracy, Chien dostrzeg� znany mu czterowiersz pod tytu�em "�mier�". Zna� go przez wi�kszo�� swojego doros�ego �ycia. Cho� raz i drugi przymkn�a swe oczy, Nie jest jej straszna g�ra ni dolina, Spo�r�d chwil wielu, w jednej ci� zaskoczy, Gdy� kwiecie �ycia zawsze r�wno �cina. - Mocne - stwierdzi� Chien. - Co za wiersz. - Autor wykorzystuje go po to - odpar� Pethel, �ledz�c ruch warg Chiena ponownie odczytuj�cego czterowiersz - aby wskaza� na pradawn� m�dro�� Prawdziwego Dobroczy�cy w naszym wsp�czesnym �yciu, m�dro�� g�osz�c�, �e �adna jednostka nie jest bezpieczna; wszyscy s� �miertelni i tylko ponadosobowy, historycznie uzasadniony cel ma szans� na przetrwanie. Czy przyzna mu pan racj�? To znaczy, temu studentowi? Czy te�... - Pethel spauzowa�. - Mo�e o�miesza on tezy Dobroczy�cy? - Pozw�lcie mi obejrze� drug� prac� - zaproponowa� ostro�nie Chien. - Nie potrzebuje pan dalszych wskaz�wek; prosz� podj�� decyzj�. - Ja... nigdy nie postrzega�em tego wiersza w ten spos�b - odpowiedzia� z wahaniem Chien. - Tak czy inaczej, nie wyszed� on spod pi�ra Baha ad--Din Zuhayra, lecz nale�y do antologii "Ba�nie 1001 Nocy". Przyznaj�, �e to r�wnie� trzynasty wiek. - Pospiesznie przebieg� wzrokiem towarzysz�cy wierszowi tekst. Wygl�da�o na to, �e ma do czynienia z rutynow� powt�rk� partyjnych slogan�w, kt�re wszystkie zna� na pami�� od ko�yski. �lepy, imperialistyczny potw�r w�sz�cy ludzkie aspiracje, knowania wci�� aktywnego ugrupowania antypartyjnego we wschodniej cz�ci Stan�w Zjednoczonych... Poczu� si� znudzony i r�wnie wyzuty z polotu jak wypracowanie studenta. Musimy wytrwa�, g�osi� esej. Zetrze� niedobitki Pentagonu w Catskills, ujarzmi� Tennessee, a zw�aszcza o�rodek reakcji w czerwonych wzg�rzach Ok�ahomy. Westchn��. 361 Z�ota ksi�ga fantasy - My�l�, �e powinni�my da� panu Chienowi czas do namys�u w chwilach wolnych od pracy - wtr�ci� Tso-pin. Zwr�ci� si� do Chiena: - Ma pan pozwolenie, by zabra� je do domu i tam oceni�. - Sk�oni� si�, na wp� szyderczo, na wp� uprzejmie. Bez wzgl�du na uraz�, Chien m�g� na jaki� czas spokojnie odetchn��, i za to by� wdzi�czny. - Jest pan bardzo uprzejmy - wymamrota� - pozwalaj�c mi wykona� t� now� i wysoce stymuluj�c� prac� w wolnym czasie. Gdyby Mikoyan �y�, rado�nie by temu przyklasn��. - Ty draniu, pomy�la� w duchu, maj�c na my�li zar�wno prze�o�onego, jak i Dariusa Pethela. Takie niewygodne zadanie, i to na dodatek w wolnym czasie. Wygl�da�o na to, �e Komunistyczna Partia w USA popad�a w tarapaty; w zetkni�ciu z opiesza�ymi, ekscentrycznymi jankesami jej akademie indoktrynacji najwyra�niej nie spe�nia�y swojej powinno�ci. Niewdzi�czne zadanie sprawdzania ich prac przekazywano z r�k do r�k, a� wreszcie trafi�o do mnie. Wielkie dzi�ki, pomy�la� cierpko. Tego wieczora, w swoim ma�ym, acz �adnie urz�dzonym mieszkaniu, przeczyta� drugi z esej�w, napisany przez Marion Culper. Autorka pos�u�y�a si� poezj�. Najwyra�niej by�a to specjalizacja grupy. Zrobi�o mu si� niedobrze. Zawsze byt przeciwny wykorzystywaniu poezji - lub innej formy artystycznej - do cel�w spo�ecznych. Rozpar� si� wygodnie na swoim prostuj�cym kr�gos�up sk�rzanym fotelu, zapali� gigantyczne cygaro Cuesta Rey Numer Jeden na Angielskim Rynku i zag��bi� si� w lekturze. Autorka wypracowania, panna Culper, wybra�a jako tekst �r�d�owy fragment wiersza siedemnastowiecznego poety angielskiego Johna Drydena pt. "Pie�� na Dzie� �wi�tej Cecylii". ... I tak w ostatniej, straszliwej godzinie Gdy wielka trwoga w nasze serca sp�ynie D�wi�czne si� w niebie rozlegnie �piewanie �ywy odda ducha, zmar�y z grobu wstanie I wszyscy pos�ysz� anio�owe granie. No prosz�, pomy�la� k��liwie Chien. Czy�by Dryden przewidzia� koniec kapitalizmu? Chryste. Si�gn�� po cygaro i stwierdzi�, �e zgas�o. Grzebi�c w kieszeni w poszukiwaniu japo�skiej zapalniczki, na wp� uni�s� si� z miejsca. Z odleg�ego kra�ca pokoju rozleg� si� przera�liwy d�wi�k telewizora. Aha, pomy�la� Chien. Zaraz przem�wi do nas Przyw�dca. Prawdziwy Dobroczy�ca Ludu, z Pekinu, gdzie mieszka od dziewi��dziesi�ciu lat, a mo�e i stu? Albo, jak niekiedy lubimy go nazywa�... - Niech dziesi�� tysi�cy kwiat�w dobrowolnego ub�stwa zakwitnie w waszych duchowych ogrodach - powiedzia� spiker. Chien z j�kiem powsta� z miejsca i wykona� obowi�zkowy uk�on. Ka�dy odbiornik telewizyjny wyposa�ony by� w urz�dzenie monitoruj�ce EsBe, S�u�by Bezpiecze�- 362 Wiara naszych ojc�w stwa, kt�ra czuwa�a, by obywatele ogl�dali i/ lub k�aniali si� we w�a�ciwym momencie. Na ekranie pojawi�o si� szerokie, g�adkie, zdrowe oblicze studwudziestoletniego przyw�dcy wschodniej Partii Komunistycznej, w�adcy wielu -zbyt wielu, pomy�la� Chien - dusz. Wypchaj si�, rzuci� w duchu i ponownie usiad� na sk�rzanym fotelu, tym razem twarz� do telewizora. - Moje my�li - powiedzia� g��bokim, dobitnym tonem Prawdziwy Dobroczy�ca - s� z wami, dzieci. Zwracam si� szczeg�lnie do pana Tung Chiena z Hanoi, kt�ry ma przed sob� trudne zadanie, zadanie wzbogacania obywateli Demokratycznego Wschodu oraz ameryka�skiego Zachodniego Wybrze�a. Skierujmy nasze my�li ku temu szlachetnemu, oddanemu cz�owiekowi i jego zadaniu, ja za� postanowi�em po�wi�ci� par� chwil swego czasu na to, by go uhonorowa� i zach�ci�. S�ucha pan, panie Chien? - Tak, Wasza Wspania�o�� - odpar� Chien, zastanawiaj�c si�, co sk�oni�o Prawdziwego Dobroczy�c�, �eby tego wieczora zwr�ci� si� w�a�nie do niego. Stwierdzi� cynicznie, i� rzecz by�a ma�o przekonuj�ca. By� mo�e przem�wienie transmitowano jedynie do tego budynku - w najlepszym razie do miasta. M�g� to te� by� zgrabny fotomonta�, dzie�o Hanoi TV, sp. z o.o. Tak czy owak, jego obowi�zkiem by�o zamieni� si� w s�uch - i ch�on��. Tak te� uczyni�, przyzwyczajony wieloletni� rutyn�. Na zewn�trz sprawia� wra�enie g��boko zas�uchanego w s�owa Mistrza. W rzeczywisto�ci jednak wci�� zastanawia� si� nad dwiema pracami egzaminacyjnymi, zachodz�c w g�ow�, kt�ra jest kt�ra; kiedy partyjny entuzjazm przechodzi� w sardoniczny paszkwil? Trudno powiedzie�... co oczywi�cie t�umaczy�o, dlaczego zadanie wyl�dowa�o na jego barkach. Ponownie si�gn�� do kieszeni po zapalniczk� - i jego palce natrafi�y na ma��, szar� kopert� kupion� od weterana. Psiako��, pomy�la�, przypominaj�c sobie jej cen�. Pieni�dze wyrzucone w b�oto, i to w zamian za co? Za nic. Obr�ci� w r�kach paczuszk� i jego uwag� przyku�y wydrukowane drobn� czcionk� s�owa. Hm, stwierdzi�, przyst�puj�c do ostro�nego otwierania zawini�tka. Tekst - zgodnie z zamierzeniem jego autora - wzbudzi� jego ciekawo��. Zawodzisz jako cz�onek Partii i istota ludzka? Boisz si� zapomnienia Na spopiela�ym stosie historii... Pospiesznie przebieg� wzrokiem tekst w poszukiwaniu w�a�ciwo�ci zakupionego specyfiku. Tymczasem Prawdziwy Dobroczy�ca m�wi� dalej. Tabaka. Koperta zawiera�a tabak�. Niezliczone ziarenka przypominaj�ce proch, kt�rych aromat przyjemnie po�echta� go w nozdrza. Odkry�, �e mieszanka nosi�a nazw� Princes Special. �adnie, uzna�. Kiedy� za�y� tabaki - palenie tytoniu by�o z przyczyn zdrowotnych zabronione - jeszcze 363 Z�ota ksi�ga fantasy w czasach akademickich, na uniwersytecie peki�skim. Cieszy�a si� kr�tk�, cho� intensywn� popularno�ci�, zw�aszcza amatorskie mieszanki wytwarzane w Chungking z B�g wie czego. Do tabaki mo�na by�o doda� praktycznie ka�dy aromat, od esencji organicznej do sproszkowanych ma�ych krab�w... takie przynajmniej odnosi�o si� wra�enie, zw�aszcza w wypadku angielskiej mieszanki High Dry Toast, kt�ra skutecznie zniech�ci�a go do wdychanych u�ywek. Na ekranie telewizora Prawdziwy Dobroczy�ca ci�gn�� swoj� monotonn� wypowied�, podczas gdy Chien ostro�nie wci�gn�� proszek nosem i przeczyta� wskazania - specyfik leczy� wszystko, pocz�wszy od sp�nie� do pracy, a� do zakochania w kobiecie o politycznie dwuznacznym pochodzeniu. Ciekawe. Aczkolwiek typowe... Zadzwoni� dzwonek. Wsta� i podszed� do drzwi ze �wiadomo�ci� cz�owieka, kt�ry wie, kto za nimi stoi. Zgodnie z jego przewidywaniami, na korytarzu sta� Mou Kuei, stra�nik budynku, niski, ostrooki i czujny. Na ramieniu mia� opask� s�u�bow�, a na g�owie metalowy he�m, co wskazywa�o na to, �e nie �artowa�. - Panie Chien, towarzyszu partyjny. Otrzyma�em telefon ze stacji telewizyjnej. Zamiast ogl�da� program, zabawiacie si� paczk� o podejrzanej zawarto�ci. - W jego r�kach pojawi� si� notes i d�ugopis. - Otrzymujecie dwa czerwone znaki i od tej pory macie usi��� w wygodnej, zrelaksowanej pozycji przed waszym odbiornikiem i ofiarowa� Przyw�dcy sw� niepodzieln� uwag�. Jego s�owa dzi� wieczorem adresowane s� w�a�nie do was; podkre�lam, do was. - W�tpi� - odpar� Chien. Kuei zamruga�. - Co prosz�? - Przyw�dca rz�dzi o�mioma miliardami towarzyszy. Przecie� nie b�dzie mnie wyr�nia�. - Poczu� przyp�yw z�o�ci; punktualno�� reprymendy stra�nika wyprowadzi�a go z r�wnowagi. - Przecie� sam s�ysza�em - odrzek� Kuei. - Wyra�nie o was wspomnia�. Chien podszed� do telewizora i podkr�ci� g�o�no��. - Teraz m�wi o pora�kach w Indiach Ludowych; to nie ma nic wsp�lnego ze mn�. - Wszystkie poruszane przez Przyw�dc� sprawy s� istotne. - Mou Kuei nabazgra� co� w notesie, sk�oni� si� oficjalnie i odwr�ci� na pi�cie. - Polecenie, abym si� u was stawi�, nadesz�o z Centralnego. Wynika st�d, �e wasze skupienie jest dla nich istotne. Nakazuj� wam uruchomienie automatycznego obwodu rejestruj�cego transmisj� i obejrzenie wcze�niejszych fragment�w przem�wienia. Chien pierdn��. I zatrzasn�� drzwi. No to z powrotem do telewizora, zakomenderowa� w duchu. Tam, gdzie ma sp�dza� wolny czas. I gdzie czekaj� na niego dwa wypracowania, le��ce mu kamieniem na sercu. I to w moim w�asnym czasie, pomy�la� ze z�o�ci�. 364 Wiara naszych ojc�w Do diab�a z nimi. Mam to gdzie�. Wielkimi krokami podszed� do odbiornika i przyst�pi� do jego wy��czania; natychmiast zapali�o si� czerwone �wiate�ko ostrzegawcze, informuj�c go, �e nie ma prawa wy��czy� telewizora -w gruncie rzeczy nie zdo�a�by przerwa� tyrady, nawet gdyby od��czy� go od sieci. Obowi�zkowe wys�uchiwanie przem�wie�, pomy�la�, wyko�czy nas wszystkich. Gdybym tylko m�g� si� od nich uwolni�, od zgie�ku Partii, jej ujadania podczas nagonki na ludzko��... O ile wiedzia�, nie istnia� �aden przepis, zabraniaj�cy mu za�ywania tabaki w trakcie ogl�dania Przyw�dcy. Otworzywszy wi�c paczuszk�, wysypa� cz�� czarnych granulek na lew� d�o�. Nast�pnie wprawnie podni�s� r�k� do twarzy i g��boko wci�gn�� substancj� w zatoki nosowe. Przypomnia� sobie dawne przekonanie, �e nozdrza prowadzi�y prosto do m�zgu, czyli wdychany proszek bezpo�rednio wp�ywa� na kor� m�zgow�. U�miechn�� si�, usiad� i skierowa� spojrzenie na telewizor oraz dobrze znanego wszystkim gestykuluj�cego osobnika. Oblicze m�wi�cego zafalowa�o i znik�o. D�wi�k urwa� si�. Mia� przed sob� pr�ni�. Spogl�da� w bia�y i pusty ekran, s�ysz�c s�cz�cy si� z g�o�nika cichy pomruk. Cholerna tabaka, pomy�la�. I zach�annie wci�gn�� w nozdrza pozosta�o�� proszku, czuj�c, jak w�druje zatokami i, jak mu si� zdawa�o, dochodzi do m�zgu. Z rosn�cym zapami�taniem ch�on�� substancj�, pozwalaj�c, by dociera�a coraz g��biej. Ekran by� w dalszym ci�gu pusty. Naraz stopniowo zacz�� formowa� si� na nim jaki� kszta�t. Nie by� to jednak Przyw�dca. Posta� nie przypomina�a Prawdziwego Dobroczy�cy Ludu ani nawet cz�owieka. Mia� przed sob� mechaniczn� konstrukcj�, z�o�on� z szeregu obwod�w i rozko�ysanych pseudoodn�y, soczewek oraz skrzecz�cej skrzynki, kt�ra jazgotliwie podj�a swoj� przemow�. Co to jest, pomy�la�, z os�upieniem wpatruj�c si� w ekran. Rzeczywisto��? Halucynacje, stwierdzi�. Kramarz znalaz� si� w posiadaniu psychodelicznych �rodk�w u�ywanych podczas Wojny Wyzwolenia. Sprzedaje to �wi�stwo, a ja je za�y�em, i to ile! Chwiejnie doszed� do wideofonu i wykr�ci� numer najbli�szej stacji EsBe. - Chc� zg�osi� dystrybutora �rodk�w halucynogennych - powiedzia� do s�uchawki. - Pa�skie nazwisko i adres? - zabrzmia� bezosobowy g�os gorliwego policyjnego biurokraty. Udzieli� potrzebnych informacji, po czym niepewnie wr�ci� na sw�j fotel, by zn�w utkwi� wzrok w osobliwo�ci na ekranie. To zab�jstwo, pomy�la�. �rodek wynaleziono najpewniej w Waszyngtonie albo w Londynie; jest silniejszy i dziwniejszy ni� LSD-25, kt�rym skutecznie zanieczy�cili nasze zbiorniki. A ja my�la�em, �e uwolni mnie od ci�aru przem�wie� Przyw�dcy... to jest znacznie gorsze, ta gdacz�ca, be�kocz�ca, trz�s�ca si�, elektroniczna potworno�� z metalu i plastiku - istny koszmar. 365 Z�ota ksi�ga fantasy Musie� patrze� na to do ko�ca �ycia... Up�yn�o dziesi�� minut i dwuosobowa ekipa EsBe za�omota�a do drzwi. Do tego czasu straszliwa wizja elektronicznego potwora zd��y�a stopniowo zanikn��, ust�puj�c miejsca znajomej postaci Przyw�dcy. Roztrz�siony wpu�ci� policjant�w do mieszkania i zaprowadzi� do sto�u, na kt�rym spoczywa�y resztki tajemniczej substancji. - Psychodeliczna substancja toksyczna - rzuci� ochryp�ym g�osem. -O kr�tkotrwa�ym dzia�aniu. Bezpo�rednio dostaje si� do krwiobiegu przez naczynia nosowe. Podam wam szczeg�y, gdzie j� kupi�em i od kogo. - Spazmatycznie odetchn��; obecno�� policji przynios�a mu pewn� ulg�. Dwaj oficerowie czekali z uniesionymi pi�rami. W tle p�yn�o nieko�cz�ce si� przem�wienie Przyw�dcy. Podobnie jak podczas tysi�ca innych wieczor�w w �yciu Tunga Chiena. Ale to ju� nigdy nie b�dzie to samo, pomy�la�, przynajmniej nie dla mnie. Nie po za�yciu tego toksycznego �wi�stwa. Ciekawe, czy o to im chodzi�o, przysz�o mu do g�owy. My�lenie o nich wyda�o mu si� dziwne. Dziwne, lecz na sw�j spos�b trafne. Zawaha� si� na u�amek sekundy, czy ma poda� szczeg�y, czy powiedzie� policji wystarczaj�co du�o, aby z�apa�a tamtego cz�owieka. Kramarz, mia� na ko�cu j�zyka. Nie wiem, gdzie; nie pami�tam. Ale pami�ta� dok�adnie; skrzy�owanie na trwa�e wry�o mu si� w pami��. Tote�, z niewyt�umaczalnym oci�ganiem, powiedzia� prawd�. - Dzi�kujemy, towarzyszu Chien. - Szef ekipy skrupulatnie zebra� pozosta�o�� substancji - Chien zu�y� zaledwie znikom� cz�� - i w�o�y� j� do kieszeni eleganckiego munduru. - Przeanalizujemy j� przy najbli�szej sposobno�ci - obieca�. - W razie konieczno�ci zaaplikowania antidotum, natychmiast damy panu zna�. Niekt�re z dawnych, wojennych �rodk�w psychodelicznych powoduj� �mier�, jak pan zapewne czyta�. - Czyta�em - potwierdzi�. My�la� dok�adnie o tym samym. - Powodzenia i dzi�kujemy za informacje - powiedzieli policjanci i wyszli. Sytuacja nie zdawa�a si� robi� na nich �adnego wra�enia; pomimo okazanej skuteczno�ci, widocznie potraktowali skarg� jak chleb powszedni. Bior�c pod uwag� wszechobecn� biurokracj�, wynik testu laboratoryjnego nadszed� zadziwiaj�co szybko. Nim przemowa Dobroczy�cy dobieg�a ko�ca, w mieszkaniu Chiena rozleg� si� sygna� wideofonu. - To nie jest �rodek halucynogenny - zakomunikowa� pracownik laboratoryjny EsBe. - Nie? - odrzek�, ku swemu zdumieniu nie odczuwaj�c najmniejszej ulgi. - Wr�cz przeciwnie. To fenotiazyna, kt�ra, jak pan zapewne wie, jest antyhalucynogenna. Jeden gram to silna dawka, ale nieszkodliwa. Mo�e obni�y� ci�nienie krwi albo spowodowa� senno��. Pewnie ukradziono j� w czasie wojny z apteczki pozostawionej przez uciekaj�cych barbarzy�c�w. Nie ma co si� martwi�. Chien w zamy�leniu powoli od�o�y� s�uchawk�. Nast�pnie podszed� do okna z widokiem na inne wysokie budynki mieszkalne. I pogr��y� si� w my�lach. 366 Wiara naszych ojc�w Zadzwoni� dzwonek u drzwi. Jak w transie przeci�� wy�o�ony dywanem salon i poszed� otworzy�. Ujrza� dziewczyn� w br�zowym p�aszczu przeciwdeszczowym, z chustk� przykrywaj�c� jej ciemne, l�ni�ce, bardzo d�ugie w�osy. Powiedzia�a nie�mia�o: - Hm, towarzysz Chien? Tung Chien? Z ministerstwa... Wpu�ci� dziewczyn� do �rodka i zamkn�� za ni� drzwi. - Monitorowa�a pani m�j wideofon - oznajmi�; to stwierdzenie opiera�o si� na czystych domys�ach, co� jednak podpowiada�o mu, �e ma racj�. - Czy... czy oni zabrali reszt� tabaki? - Rozejrza�a si�. - Ach, mam nadziej�, �e nie, tak trudno j� teraz dosta�. - O tabak� nietrudno - odpar�. - O fenotiazyn� owszem. Czy to j� mia�a pani na my�li? Dziewczyna podnios�a g�ow� i zmierzy�a go uwa�nym spojrzeniem podkr��onych oczu. - Tak, panie Chien... - Zawaha�a si�. Najwyra�niej by�a r�wnie niepewna swoich racji, jak EsBecy pewni siebie. - Prosz� powiedzie�, co pan zobaczy�. To dla nas niezmiernie istotne. - Czy mia�em wyb�r? - zapyta� ostro. - T-tak, jak najbardziej. W�a�nie to zbija nas z tropu i k��ci si� z naszymi teoriami. Trudno to poj��. - Jej oczy jeszcze bardziej pociemnia�y. - Czy istota mia�a przera�aj�cy, p�ynny kszta�t? By�a �luzowata i uz�biona, niczym kosmita? Niech pan mi powie; musimy to wiedzie�. - Z trudem chwyta�a oddech. Chien z�apa� si� na obserwacji nier�wnomiernego falowania jej prochowca. - Maszyna - powiedzia�. - Ach! - Przekrzywi�a g�ow�, energicznie ni� kiwaj�c. - Tak, rozumiem, urz�dzenie w niczym nie przypominaj�ce cz�owieka. Nie atrapa stworzona na jego kszta�t i podobie�stwo. - To nie wygl�da�o jak cz�owiek - potwierdzi�. I nie m�wi�o jak on, dorzuci� w my�lach. - Rozumie pan, �e to nie by�a halucynacja. - Zosta�em oficjalnie poinformowany, �e za�y�em fenotiazyn�. Tyle wiem. - Pos�ugiwa� si� og�lnikami; nie chcia� m�wi�, lecz s�ucha�. S�ucha� tego, co dziewczyna mia�a do powiedzenia. - C�, panie Chien... - zaczerpn�a tchu. - Skoro to nie by�a halucynacja, wi�c co? C� nam pozostaje? Zjawisko o nazwie "ponad�wiadomo��", prawda? Nie odpowiedzia�, odwr�ciwszy si� do niej plecami od niechcenia si�gn�� po prace egzaminacyjne i przejrza� je. Czeka�, a� ponowi pr�b�. Stan�a obok niego, rozsiewaj�c wok� siebie s�odki zapach wiosennego deszczu i, jak pomy�la�, pi�kna w tym, jak pachnia�a, wygl�da�a i m�wi�a. Zw�aszcza to ostatnie odr�nia�o j� od znanego z telewizji schematu przem�wie�, do kt�rego przywyk� od dziecka. 367 Z�ota ksi�ga fantasy - Niekt�rzy spo�r�d za�ywaj�cych stelazyn� - powiedzia�a zachrypni�tym g�osem - a w�a�nie stelazyn� pan wzi��, panie Chien, widz� jedn� posta�, a inni drug�. Zdo�ali�my jednak wyodr�bni� wyra�ne kategorie; r�norodno�� nie jest niesko�czona. Cz�� os�b widzi to, co pan, czyli Klankera. Inni p�ynn� zjaw�; nazwali�my j� Po�ykaczem. Jest jeszcze Ptak, Wiruj�ca Serpentyna i... - Urwa�a. - Lecz pozosta�e reakcje m�wi� niewiele. M�wi� nam bardzo niewiele. - Zawaha�a si�, po czym podj�a: - Skoro wspomniane prze�ycie sta�o si� i pa�skim udzia�em, panie Chien, chcieliby�my, aby do��czy� pan do naszego zgromadzenia. Prosz� przysta� do swojej grupy, do tych, kt�rzy widz� to, co pan. Grupy Czerwonej. Chcemy wiedzie�, czym to jest naprawd�... - Roz�o�y�a smuk�e, woskowe d�onie. Wydawa�o mu si�, �e jej czujno�� odrobin� zel�a�a. - A pani co widzi? - zapyta�. - Nale�� do Grupy ��tej. Widz�... burz�. Zawodz�c�, nikczemn� tr�b� powietrzn�, kt�ra wyrywa wszystko z korzeniami i niszczy osiedla mieszkalne, maj�ce z za�o�enia przetrwa� stulecie. - U�miechn�a si� blado. - Niszczyciel. W sumie istnieje dwana�cie grup, panie Chien. Dwana�cie ca�kowicie odmiennych eksperyment�w i wszystkie pochodz� z tej samej fenotiazyny, a przedstawiaj� przemawiaj�cego Wodza. - U�miechn�a si� do niego. Mia�a d�ugie, pewnie sztucznie przed�u�one, rz�sy i przej�te, ba, nawet ufne, spojrzenie. Tak jak gdyby czu�a, �e on co� wie, albo mo�e co� zrobi�. - Powinienem z�o�y� na pani� donos - odrzek� po chwili. - Nie ma na ten temat �adnej ustawy. Studiowali�my sowieckie pisma prawne zanim... znale�li�my dystrybutor�w stelazyny. Mamy jej niewiele; musimy bardzo uwa�a�, komu j� dajemy. Wydawa�o si� nam, �e pan jest w�a�ciw� osob�... dobrze znany m�ody karierowicz w drodze na szczyt. -Wyj�a mu z r�ki eseje egzaminacyjne. - Zaprz�gli pana do poli-czytania? - "Poli-czytania"? - Nie zrozumia�. - Studiowania pism lub przem�wie� pod k�tem partyjnej poprawno�ci �wiatopogl�dowej. W pa�skiej hierarchii m�wi si� po prostu "czytanie", prawda? - U�miechn�a si� ponownie. - Kiedy osi�gnie pan kolejny szczebel i do��czy do pana Tso-pina, pozna pan to sformu�owanie. - Doda�a powa�nie: - I do pana Pethela. On zaszed� ju� bardzo wysoko. Panie Chien, w San Fernando nie ma �adnej szko�y ideologicznej. Otrzyma� pan fa�szywe eseje, maj�ce na celu stwierdzenie pa�skiej ideologii politycznej. I co, kt�ra praca pa�skim zdaniem jest przejawem ortodoksji, a kt�ra herezji? -Jej g�os nabra� piskliwej barwy, brzmia�o w nim z�o�liwe rozbawienie. -Niech pan wybierze niew�a�ciw�, a wymarzona kariera utknie w martwym punkcie. Niech pan wybierze w�a�ciw�... - Czy pani wie, kt�ra jest kt�ra? - zapyta�. - Owszem - kiwn�a g�ow�. - Za�o�yli�my pods�uch w gabinecie pana Tso-pina. Zarejestrowali�my jego rozmow� z panem Pethelem... kt�ry tak naprawd� nosi nazwisko Judd Craine i jest wy�szym inspektorem EsBe. Pewnie pan o nim s�ysza�; pe�ni� funkcj� g��wnego asystenta s�dziego Vor- 368 Wiara naszych ojc�w lawskiego podczas procesu zbrodniarzy wojennych w Zurychu w dziewi��dziesi�tym �smym. - Rozumiem - odpar� nie bez pewnych trudno�ci. C�, to wyja�nia�o spraw�. - Nazywam si� Tania Lee - powiedzia�a dziewczyna. W milczeniu skin�� g�ow�; oszo�omienie odebra�o mu jasno�� my�lenia. - Jestem w�a�ciwie tylko drobn� urz�dniczk� - doda�a panna Lee -w pa�skim ministerstwie. Jednak nigdy si� nie spotkali�my, przynajmniej sobie nie przypominam. W miar� mo�liwo�ci staramy si� utrzyma� na swoich stanowiskach. Im wy�ej, tym lepiej. M�j szef... - Czy pani powinna m�wi� mi to wszystko? - zapyta�, wskazuj�c na w��czony telewizor. - Czy oni tego nie rejestruj�? Tania Lee powiedzia�a: - Wprowadzili�my zak��cenia w audiowizualnym odbiorze materia�u z tego budynku. Nim odkryj� przyczyn� usterki, minie co najmniej godzina. Dlatego mamy... - Popatrzy�a na zegarek na drobnym nadgarstku. - ... jeszcze kwadrans. Nic nam nie grozi. - Prosz� mi powiedzie�, kt�ra praca jest ortodoksyjna - poprosi�. - Tak panu na tym zale�y? Naprawd�? - A na czym ma mi zale�e�? - Nie rozumie pan, panie Chien? Dowiedzia� si� pan czego�. W�dz nie jest Wodzem; jest czym� innym, ale nie wiemy, czym. Jeszcze nie. Panie Chien, z ca�ym szacunkiem, czy kiedykolwiek da� pan do zbadania wod�, kt�r� pan pije? Wiem, �e to brzmi �miesznie, ale czy zrobi� pan to? - Nie - odpar�. - Oczywi�cie, �e nie. - Dobrze wiedzia�, jakie dalej padn� s�owa. - Nasze badania wykaza�y w niej obecno�� �rodk�w halucynogennych -powiedzia�a panna Lee. - By�a ska�ona, jest i b�dzie. Nie s� to �rodki u�ywane w czasie wojny, nie powoduj� dezorientacji, lecz stanowi� syntetyczn� pochodn� alkaloidu o nazwie Datrox-3. Od rana pije to pan w domu, w restauracjach i domach, kt�re pan odwiedza. R�wnie� w ministerstwie; jest pompowana z centralnego �r�d�a. - M�wi�a beznami�tnym g�osem. -Rozwi�zali�my ten problem, wiedzieli�my, �e dobra fenotiazyna to w�a�ciwe antidotum. Rzecz jasna, nie mieli�my poj�cia o r�norodno�ci autentycznych dozna�; z logicznego punktu widzenia to nie mie�ci�o si� w g�owie. Halucynacje powinny przybiera� r�n� form� w wypadku r�nych os�b, natomiast rzeczywisto�� powinna by� dla wszystkich jednakowa -sam pan widzi, �e wszystko stoi do g�ry nogami. Nie ma co nawet pr�bowa� pokusi� si� o teori� ad hoc, a B�g nam �wiadkiem, �e pr�bowali�my. Dwana�cie wzajemnie wykluczaj�cych si� halucynacji - nietrudno by�oby to zrozumie�. Ale nie jedn� halucynacj� i dwana�cie rzeczywisto�ci. - Umilk�a i ze zmarszczonymi brwiami przyjrza�a si� testom. - Praca na temat arabskiego wiersza to dzie�o ortodoksa - zawyrokowa�a. - Je�li pan im to powie, zaufaj� panu i dadz� wy�sze stanowisko. Podskoczy pan o jeden szczebel 369 Z�ota ksi�ga fantasy wy�ej w partyjnej hierarchii. - Ukazuj�c w u�miechu r�wne z�by, uzupe�ni�a: - Widzi pan, jak op�aci�a si� poranna inwestycja. Wystawili�my pa�skiej karierze polis� ubezpieczeniow�. - Nie wierz� - odpar�. S�owa dziewczyny uruchomi�y w nim instynktowny mechanizm obronny, wykszta�cony przez przebywanie latami w�r�d cz�onk�w wschodniej PK w Hanoi. Znali oni tysi�ce sposob�w wyeliminowania rywala - niekt�re sam stosowa�, niekt�rych do�wiadczy� na w�asnej sk�rze. To m�g� by� jeden ze sposob�w, dot�d mu nieznany. Wszystko si� mog�o zdarzy�. - Dzi� wieczorem - odezwa�a si� panna Lee - Przyw�dca wspomnia� w swoim przem�wieniu w�a�nie pana. Czy to nie dziwne? Pana, spo�r�d wszystkich ludzi? Drobnego urz�dnika w podrz�dnym ministerstwie... - Przyznaj� - powiedzia�. - Odebra�em to dok�adnie w ten spos�b. - By�o to uzasadnione dzia�anie. Jego Wspania�o�� ma zamiar zwerbowa� elitarn� kadr� m�odzie�y, chc�c w ten spos�b tchn�� nowe �ycie w niemraw� zgraj� starych wy�eraczy i partyjnych wa�niak�w. Jego Wspania�o�� wybra� pana na tej samej zasadzie, co my: przy odpowiednich staraniach pa�ska kariera mo�e zaprowadzi� pana prosto na szczyt. Przynajmniej na pewien czas... jak dobrze wiemy. Taka jest kolej rzeczy. Prawie wszyscy we mnie wierz�, skonstatowa� w duchu. Opr�cz mnie samego, zw�aszcza po do�wiadczeniu z antyhalucynogennym towarem. Podwa�y�o ono, i pewnie nie bez racji, lata niezm�conej pewno�ci. Niemniej jednak odzyskiwa� przytomno�� umys�u; najpierw czu�, jak wraca ona stopniowo, potem w po�piechu. Podszed� do wideofonu i po raz drugi tego wieczoru przyst�pi� do wykr�cania numeru EsBe w Hanoi. - Wydanie mnie - zauwa�y�a panna Lee - by�oby drug� co do znaczenia podj�t� przez pana chybion� decyzj�. Powiem im, �e chcia� pan mnie przekupi�. I my�la� pan, �e z uwagi na prac� w ministerstwie wiem, kt�ry esej wybra�. - A co by�o pierwsz� chybion� decyzj�? - zapyta�. - Nieza�ycie wi�kszej dawki fenotiazyny - odpar�a g�adko panna Lee. Tung Chien od�o�y� s�uchawk�. Co si� ze mn� dzieje? Dwie si�y, Partia i Jego Wspania�o�� z jednej strony, dziewczyna z jej domniemanym stowarzyszeniem z drugiej. Jedna strona chce wynie�� mnie jak najwy�ej w partyjnej hierarchii, druga... - Czego w�a�ciwie chce Tania Lee? Co kryje si� pod jej s�owami, pod jawn� pogard� wobec Partii, Przyw�dcy, etycznych standard�w Ludowego Zjednoczonego Frontu Demokratycznego - jakie ma plany wzgl�dem niego? - Czy tworzycie anty-Parti�? - zapyta� ciekawie. -Nie. - Ale... - Machn�� r�k�. - Nic innego nie ma: jest tylko Partia i anty-Partia. Wobec tego nale�ycie do Partii. - Oszo�omiony nie spuszcza� z niej wzroku; odwzajemni�a mu spokojne spojrzenie. - Macie swoj� organizacj� - 370 Wiara naszych ojc�w podj�� - i spotykacie si�. Co chcecie zniszczy�? Regularne funkcjonowanie zadu? Czy�by�cie przypominali zdradzieckich ameryka�skich student�w, kt�rzy podczas wojny w Wietnamie zatrzymywali poci�gi z wojskiem, organizowali demonstracje... - To nie tak - zaoponowa�a ze znu�eniem panna Lee. - Szkoda s��w, nie i to chodzi. Oto, co chcemy wiedzie�: kto, lub co, nami rz�dzi? Musimy pozyska� kogo�, jakiego� obiecuj�cego, m�odego teoretyka partyjnego, kt�ry pr�dzej czy p�niej zostanie zaproszony, by stan�� oko w oko z Przyw�dc� - rozumie pan? - Podnios�a g�os, spogl�daj�c na zegarek; najwyra�niej spieszy�o si� jej do wyj�cia. Kwadrans prawie dobieg� ko�ca. - Jak panu wiadomo, zaledwie garstka os�b dost�puje tego zaszczytu. To znaczy, naprawd� go widzi. - Odosobnienie - powiedzia�. - Z uwagi na jego podesz�y wiek. - Mamy nadziej� - odrzek�a panna Lee - �e je�li zaliczy pan test, kt�ry dla pana przygotowali, a z moj� pomoc� na pewno to si� uda, zaprosz� pana na jedno z organizowanych od czasu do czasu przez Wodza spotka�, oczywi�cie dyskretnie przemilczanych na �amach prasy. Rozumie pan? - W bliskim histerii g�osie pojawi�y si� piskliwe nuty. - Wtedy dowiemy si�, je�li p�jdzie pan tam pod wp�ywem �rodk�w antyhalucynogennych, zobaczy pan, jak on rzeczywi�cie wygl�da... My�l�c g�o�no, powiedzia�: - I zako�cz� karier�. O ile nie �ycie. - Jest pan nam co� winien - warkn�a z poblad�� twarz� Tania Lee. -Gdybym nie powiedzia�a panu, kt�ry test wybra�, wybra�by pan ten niew�a�ciwy i pa�sk� wymarzon� karier� i tak szlag by trafi�. Obla�by pan test, o kt�rego istnieniu nie mia�by pan zielonego poj�cia! - Mia�em szans� p� na p� - odpar� bez przekonania. - Nie. - Ze z�o�ci� potrz�sn�a g�ow�. - Fa�szywy test upstrzono partyjnym �argonem. Celowo tak u�o�ono eseje, by wpad� pan w pu�apk�. Chcieli, �eby pan obla�! Ponownie przeni�s� wzrok na prace. Mia� zam�t w g�owie. A je�li racja le�y po jej stronie? Mo�liwe. To bardzo prawdopodobne, zw�aszcza je�li si� zna-to funkcjonariuszy partyjnych - i pana Tso-pina - tak dobrze jak on. Ogarn�-to go znu�enie. I poczucie kl�ski. Po chwili zwr�ci� si� do dziewczyny: - To, co usi�uje pani na mnie wym�c, to quid pro quo. Wy�wiadczy�a mi pani przys�ug�, zdoby�a - czy te� raczej twierdzi, �e zdoby�a - odpowied� na pytanie Partii. Lecz na tym pani rola si� ko�czy. Dlaczego nie mia�bym wyrzuci� teraz pani za drzwi? Nie musz� da� w zamian z�amanego szel�ga. -S�ysza�, jak jego beznami�tny g�os pobrzmiewa brakiem empatycznej emocjonalno�ci, tak charakterystycznym dla kr�g�w partyjnych. - W drodze na szczyt otrzyma pan kolejne sprawdziany - odrzek�a panna Lee. - I te pomo�emy panu rozwi�za�. - By�a opanowana i swobodna; musia�a przewidzie� jego reakcj�. - Ile mam czasu do namys�u? - zapyta�. 371 Z�ota ksi�ga fantasy - Teraz wychodz�. Nie ma po�piechu; nie otrzyma pan zaproszenia do willi nad Jangcy w przysz�ym tygodniu, ani nawet miesi�cu. - Podchodz�c do drzwi, powiedzia�a: - Dostarczymy panu odpowiedzi do kolejnych test�w, w�wczas b�dzie pan mia� okazj� zobaczy� kogo� z nas. By� mo�e to nie b�d� ja, lecz kaleki weteran, kt�ry sprzeda panu tabele z rozwi�zaniami przy wej�ciu do ministerstwa. - U�miechn�a si� przelotnie. - Kt�rego� dnia niespodziewanie otrzyma pan ozdobne, oficjalne zaproszenie do willi, do kt�rej p�jdzie pan, b�d�c pod wp�ywem du�ej dawki stelazyny... kto wie, mo�e ostatniej z naszych kurcz�cych si� zapas�w. Dobranoc. - Drzwi zamkn�y si� i dziewczyna znik�a. Bo�e, pomy�la�. Mog� mnie szanta�owa� za to, co zrobi�em. Ona nawet nie raczy�a o tym wspomnie�; na tle tego, w co by� zamieszany, podobna wzmianka nie by�a warta zachodu. Niby czym mogliby mnie szanta�owa�? Przecie� poinformowa�em EsBe, �e otrzyma�em �rodek o nazwie fenotiazyna. Oni ju� wiedz�, pomy�la�. B�d� mnie obserwowa�; ju� s� czujni. Teoretycznie nie naruszy�em prawa, ale... b�d� mie� na mnie oko, bez dw�ch zda�. Zreszt�, zawsze to robili. Owa my�l przynios�a mu pewn� ulg�. W ci�gu wielu lat przyzwyczai� si� do tego stanu rzeczy, podobnie jak inni. Zobacz� Prawdziwego Dobroczy�c� Ludu w rzeczywistej postaci, stwierdzi� w duchu. Mo�e nikt przede mn� tego nie dokona�. Ciekawe, jak to b�dzie. Kt�ra z kategorii niehalucynacji? Kategorii, o kt�rych nic mi nie wiadomo... mo�e ten widok wytr�ci mnie z r�wnowagi. Je�li to ma przypomina� stwora z telewizji, to jak dotrwam do ko�ca wieczoru, nie daj�c nic po sobie pozna�? Niszczyciel, Klanker, Ptak, Wiruj�ca Serpentyna, Po�ykacz... albo co� jeszcze gorszego. Zastanawia� si�, jak wygl�daj� pozosta�e obrazy... po czym zrezygnowa�. To do niczego nie prowadzi�o. I wzmaga�o jego niepok�j. Nast�pnego ranka pan Tso-pin i pan Darius Pethel spotkali go w biurze, obaj spokojni, cho� pe�ni oczekiwania. Bez s�owa wr�czy� im jeden z dw�ch "test�w". Ortodoksyjny, z kr�tkim i chwytaj�cym za serce poematem arabskim. - Oto - powiedzia� dobitnie Chien - dzie�o oddanego cz�onka Partii b�d� te� kandydata do cz�onkostwa. Ten drugi... - Tr�ci� pozosta�e kartki. - Reakcyjny �mie�. - Ogarn�a go z�o��. - Pomimo pozornej... - W porz�dku, panie Chien - przerwa� mu Pethel, kiwaj�c g�ow�. - Nie ma potrzeby wdawania si� w szczeg�y; pa�ska analiza jest poprawna. S�ysza� pan wczorajsz� wzmiank� na sw�j temat w przem�wieniu Przyw�dcy? - Naturalnie - odpar� Chien. - Jak pan zapewne odgad� - ci�gn�� Pethel - w nasze przedsi�wzi�cie zaanga�owanych jest wiele �rodk�w. Przyw�dca ma na pana oko; to nie ulega w�tpliwo�ci. Co wi�cej, skontaktowa� si� ze mn� w pa�skiej sprawie. -Otworzy� wypchan� teczk� i przetrz�sn�� j�. - Zgubi�em. Tak czy owak... -Spojrza� na Tso-pina, kt�ry lekko skin�� g�ow�. - Jego Wspania�o�� chcia�- 372 Wiara naszych ojc�w by widzie� pana na kolacji na swoim ranczu nad rzek� Jangcy w nast�pny czwartek. Pani Fletcher za�... - Pani Fletcher? Kim jest Pani Fletcher? - zapyta� Chien. - �on� Prawdziwego Dobroczy�cy - odpar� po chwili oschle Tso-pin. -On nazywa si�, jak pan zapewne nie mia� okazji us�ysze�, Thomas Fletcher. - Jest kaukaskiego pochodzenia - wyja�ni� Pethel. - Wywodzi si� z Nowozelandzkiej Partii Komunistycznej; uczestniczy� w tamtejszym przewrocie. Ta informacja nie jest wprawdzie tajna, niemniej jednak unikano w tej kwestii rozg�osu. - Umilk� z wahaniem, bawi�c si� �a�cuszkiem od zegarka. - Mo�e b�dzie lepiej, je�li pan o tym zapomni. Oczywi�cie, z chwil� gdy pan go zobaczy, stanie z nim twarz� w twarz, stwierdzi pan, �e kaukaskie pochodzenie jest niew�tpliwe. Podobnie jak w moim wypadku. I w wypadku wielu innych. - Rasa - zaznaczy� Tso-pin - nie ma nic wsp�lnego z lojalno�ci� wobec lidera i Partii. O czym �wiadczy obecny tu pan Pethel. Ale Jego Wspania�o��, pomy�la� Chien. W telewizji nic nie wskazywa�o na to, �e pochodzi z Zachodu. - W telewizji... - zacz��. - W telewizji - wpad� mu w s�owo Tso-pin - wygl�d poddawany jest zr�cznej obr�bce. Dla cel�w ideologicznych. Wi�kszo�� obywateli na wy�szych stanowiskach jest tego �wiadoma. - Zmierzy� Chiena krytycznym spojrzeniem. Zatem nikt nie ma co do tego w�tpliwo�ci, pomy�la� Chien. To, co ogl�damy co wiecz�r, nie jest prawdziwe. Pytanie wi�c, do jakiego stopnia jest nierealne? Cz�ciowo? Czy te� - ca�kowicie? - B�d� na to przygotowany - odpar�. Nast�pi� pewien po�lizg, pomy�la�. Nie spodziewali si�, ludzie reprezentowani przez Tanie Lee, �e tak szybko uzyskam dost�p. Gdzie jest ten antyhalucynogen? Dostarcz� mi go czy nie? Pewnie nie tak od razu. Ku swojemu zdziwieniu poczu� ulg�. Pojawi si� w obecno�ci Jego Wspania�o�ci, mog�c widzie� go w ludzkiej postaci, tak jak widzia� go - podobnie jak inni - w telewizji. B�dzie to bardzo przyjemna kolacja, sp�dzona w towarzystwie najbardziej wp�ywowych azjatyckich cz�onk�w Partii. Chyba ob�d� si� bez fenotiazyny, pomy�la�. I jeszcze raz odetchn�� z ulg�. - Jest - powiedzia� nagle Pethel, wyci�gaj�c z teczki bia�� kopert�. -Pa�ska karta wst�pu. W czwartek rano zostanie pan przetransportowany do willi Przyw�dcy. Tam oficer protokolarny zapozna pana z zasadami zachowania. Obowi�zuje str�j wieczorowy, bia�y krawat i frak, atmosfera jednak b�dzie jak najbardziej przyjazna. Nieodmiennie wznosi si� du�� liczb� toast�w. Ja sam uczestniczy�em w dw�ch tego typu spotkaniach - doda�. -Pan Tso-pin - powiedzia� z krzywym u�miechem - nie zosta� jeszcze w ten spos�b uhonorowany. Ale, jak to m�wi�, ka�dy otrzyma to, na co czeka. To s�owa Bena Franklina. - Uwa�am, �e ten zaszczyt spotka� pana Chiena nieco zbyt szybko - powiedzia� Tso-pin. Wzruszy� ramionami. - Nikt jednak nie pyta� mnie o zdanie. 373 Z�ota ksi�ga fantasy - Jeszcze jedno - zwr�ci� si� do Chiena Pethel. - Mo�liwe, �e kiedy ujrzy pan Jego Wspania�o�� we w�asnej osobie, b�dzie pan nieco rozczarowany. Prosz� uwa�a�, aby nie da� nic po sobie pozna�. Zawsze sk�aniali�my si� do tego - i byli�my szkoleni w tym kierunku - aby traktowa� go jak wi�cej ni� cz�owieka. Jednak przy stole zachowuje si�... - machn�� r�k� - ...dziwnie. Pod pewnymi wzgl�dami tak jak my. Mo�e na przyk�ad wykaza� tendencje w kierunku agresji s�ownej, opowiedzie� niestosown� anegdot� lub wypi� za du�o... Szczerze m�wi�c, nikt nie jest w stanie z g�ry przewidzie�, jak sprawy si� potocz�, na og� jednak przyj�cie trwa a� do bia�ego rana. Dlatego roztropnie by�oby za�y� oferowan� przez oficera protokolarnego dawk� amfetaminy. - Ach tak - powiedzia� Chien. By�a to dla niego interesuj�ca nowo��. - Dla kura�u. I neutralizacji trunku. Jego Wspania�o�� ma zdumiewaj�c� kondycj�; twardo trzyma si� na nogach nawet wtedy, gdy inni dali ju� za wygran�. - Niesamowity cz�owiek - wtr�ci� Tso-pin. -Wed�ug mnie jego s�abo�ci... �wiadcz� jedynie o tym, �e to niezr�wnana osobowo��. Istny cz�owiek Renesansu, jak na przyk�ad Lorenzo il Magnifico z Medyceusz�w. - Rzeczywi�cie - przytakn�� Pethel. Spogl�da� na Chiena z tak� uwag�, �e ten ostatni poczu� znajome uk�ucie niepokoju. Czy�bym dawa� wp�dzi� si� w kolejn� pu�apk�? Mo�e dziewczyna by�a w rzeczywisto�ci agentk� SB, pr�buj�c� z�apa� mnie na nielojalno�ci wobec Partii? Dopilnuj�, stwierdzi� w duchu, aby beznogi sprzedawca zio�owych specyfik�w nie zaczepi� mnie po pracy. P�jd� do domu inn� drog�. Dopi�� swego. Tego dnia unikn�� kontaktu z kramarzem, podobnie nast�pnego, a� do czwartku. W czwartek rano sprzedawca wychyn�� spod zaparkowanej ci�ar�wki i zast�pi� mu drog�. - M�j lek? - zagai�. - Zadzia�a�? Wiem, �e tak; formu�a pochodzi z czas�w dynastii Sung - widz�, �e ci pomog�a. Nie mam racji? - Z drogi - powiedzia� Chien. - Czy wyka�esz na tyle uprzejmo�ci, by odpowiedzie�? - Jego ton w niczym nie przypomina� znajomego zawodzenia ulicznego kramarza i dono�nie zad�wi�cza� w uszach Chiena... - Wiem, co mi da�e� - odpar� Chien. - Nie chc� wi�cej. Je�li zmieni� zdanie, kupi� to w aptece. Dzi�ki. - Poszed� przed siebie, lecz w�zek, wraz z beznogim pasa�erem, nieust�pliwie ruszy� w jego �lady. - Rozmawia�em z pann� Lee - powiedzia� g�o�no kramarz. - Hm - odpar� Chien, machinalnie przyspieszaj�c kroku; na widok taks�wki wykona� gwa�towny ruch r�k�. - Jedziesz dzi� na przyj�cie do willi nad rzek� Jangcy - ci�gn�� zdyszany kramarz, usi�uj�c za nim nad��y�. - We� swoje lekarstwo... natychmiast! - B�agalnie wyci�gn�� ku niemu p�askie zawini�tko. - Prosz�, Chien, dla twojego dobra, dla dobra nas wszystkich, �eby�my wreszcie dowiedzieli si�, 374 Wiaro naszych ojc�w przeciwko czemu walczymy. Chryste, to mo�e by� istota pozaziemska; to nasza najwi�ksza obawa. Nie rozumiesz, Chien? Czym w por�wnaniu z tym jest twoja cholerna kariera? Je�li si� nie dowiemy... Taks�wka dobi�a do kraw�nika; drzwi si� otworzy�y, Chien wsiad� do �rodka. Zawini�tko przelecia�o ponad jego ramieniem, wyl�dowa�o na framudze drzwi, po czym wilgotne od deszczu ze�lizgn�o si� na pod�og� pojazdu. - Prosz� - powt�rzy� kramarz. - Nic ci� to nie kosztuje; dzisiaj jest za darmo. Tylko nie zapomnij za�y� go przed kolacj�. I nie bierz amfetaminy. To stymulator wewn�trzny, przeciwwskazany w wypadku za�ycia �rodka hamuj�cego, takiego jak fenotiazyna... Drzwi taks�wki zamkn�y si�. Chien usiad�. - Dok�d, towarzyszu? - pad�o pytanie mechanicznego urz�dzenia steruj�cego. Poda� identyfikacyjny numer swojego mieszkania. - Ten durny kramarz zanieczy�ci� moje wn�trze swoimi brudami -oznajmi�a taks�wka. - Prosz� zwr�ci� uwag�, co� le�y przy waszej nodze. Chien zauwa�y� torebk� - wygl�da�a jak najzwyczajniejsza koperta. Chyba w�a�nie w ten spos�b wchodzi si� w posiadanie narkotyk�w, pomy�la�. Ni st�d, ni zow�d znajduj� si� w zasi�gu r�ki. Przez chwil� siedzia� bez ruchu, po czym podni�s� zawini�tko. Przesy�ka jak zwykle zawiera�a pisemn� informacj�, tym razem jednak napisano j� r�cznie. By� to kobiecy charakter pisma, nale�a� do panny Lee: Byli�my zdziwieni tym po�piechem. Chwa�a Bogu, zd��yli�my na czas. Gdzie pan si� podziewa�