5275
Szczegóły |
Tytuł |
5275 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5275 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5275 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5275 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jan Andrzej Morsztyn
Wyb�r wierszy
DO JA�NIE WIELMO�NEGO JEGOMO�CI PANA
KONIUSZEGO KORONNEGO
Com kiedy� �piewa� podczas kaniku�y
Nad brzegiem Semu i nad brzegiem Su�y,
Gdzie Psot, gdzie Worsk�o tocz� b�otne wody
I dwa s�owia�skie granicz� narody.
Tobie, Wielmo�ny Panie, ofiaruj�,
Kt�rego je�li �askawym uczuj�
Tej lichej prace, do wi�kszej roboty
Nab�d� si�y, nab�d� ochoty.
Teraz te karty, lubo wa�� ma�o,
Tobie nad inszych odda� mi si� zda�o,
Bo�, widz�, szczerze my�liwy i w sierci
Sobaczej kocha� b�dziesz si� do �mierci.
St�d i niebieski piesek do twej psiarnie
Jak na pieszczoty z ochot� si� garnie,
Wiedz�c, �e dobrze twoim go�czym parz�
I �e im w piwie t�uste wieprze warz�;
�e jednak z sfory nie goni� ni z smyczy
Po�ciga�, ani zna dzikiej zdobyczy,
Je�liby kiedy zaciek� si� do nieba,
Opowie i tam, wdzi�czen twego chleba,
Jak coraz psiarnie Osiek tw�j przypuszcza
I jak p�odna w zwierz Niepo�omska Puszcza,
Jako go bijesz, jako� wszytkie sztuki
Potrzebne do tej przewiedzia� nauki,
l smak u ciebie do pola zawzi�ty
Wywrze i mi�dzy g�rnymi zwierz�ty.
A ty tej, kt�r� niesie pies kud�aty,
Za�yj i zimie ciep�ej Ma�gorzaty,
I post�p sobie z ni� pod�ug twej woli;
Wszak ju� raz by�a u ciebie na Woli.
AD MUSAS
Panny, od kt�rych pow�d ma wiersz wszelki,
Cne heliko�skich g�r obywatelki,
Co po parnaskich d�browach chodzicie
I kastalijskim zdrojem si� ch�odzicie,
Kt�rych ani pies gwiazd� sw� u�ega,
Ani ojcowski p�omie� nie dolega,
Kt�rych i czysto�� moc tym ogniom bierze,
Dla kt�rych ca�y �wiat poddan Wenerze,
Szcz�liwsze nad nas, kt�rych wszytko troje
Wojuje: mi�o��, s�o�ce i psie znoje -
Pojrzyjcie na mnie troch� w niskie kraje,
A p�ki jeszcze �ywota co staje.
Upalonemu, z hipokre�skiej wody
Przywr��cie �ywot, dodajcie och�ody!
A ja, oczerstwion moc� waszej rosy,
Nastroj� lutni� w pismorymskie g�osy
I dowcip, zbytni� zaw�dzony susz�,
Przyszedszy k sobie, przywita si� z dusz�:
Sk�d chwal�c i was, i wasze krynic�,
Wdzi�czen zawiesz� z �lubu t� tablic�:
�e mu si� w wierszu troch� powodzi�o,
Przyznawa Morsztyn, �e to panien dzie�o.
DWOJA BIEDA
Dzi� dokazuje psia gwiazda swej mocy
I jako Zorza, kazawszy precz nocy,
Dzie� na �wiat wozem przywiezie r�anym,
S�o�cu kompanem jest nieoderwanym
Niebieskiej drogi, a� kiedy j� w morze
�smy kr�g nieba wp�dzi po nieszporze;
I tak szesna�cie godzin rz�du swego
Rachuje co dzie�, w kt�re wiele z�ego
Aspektem swoim nad ziemi� przewodzi:
Stoki wysusza, urodzajom szkodzi,
Ogrody z w�oskiej obna�a ozdoby,
Gor�czki mno�y, przywodzi choroby;
A� i pokrewnych, bez �adnej ich winy,
Ps�w nie�leczonej nabawia w�ciekliny.
Ale z osobna ze mn� harce zwodzi
l dwoistym mi� p�omieniem podchodzi:
To mi nad g�ow� przykrym ogniem �wieci,
To mi mi�o�ci p�omie� w sercu nieci.
Lubo Kampa�czyk s�usznie si� �a�uje,
Gdy mu winnice Wezuwijusz psuje,
Lubo syka�ska Etna, gdy szaleje,
Ogniste rzeki z paszcz�ki swej leje,
Przecie szcz�liwe mniemam by� te kraje,
Kt�rych urodzaj jednym ogniem taje;
Mnie w�ciek�a gwiazda, mnie i Wenus m�czy,
Mnie wewn�trz ogie�, mnie i z wierzchu dr�czy,
Teraz swawolni od niesmacznej pracy
I r�zgi szkolnej wolno�� maj� �acy,
Teraz rzemie�lnik, lubo z grosza �yje,
Przed muchami si� od roboty kryje:
Ja tylko folgi nie znam ni och�ody,
Tak si� Kupido uwzi�� na me szkody.
Niechaj�e pr�dko kaniku�a minie.
�e i jej ogie�, i mi�o�ci z[a]ginie.
DO KANIKU�Y
Pot�ny piesku, co w�adasz gor�cem
I ogie� lejesz gard�em swym pieni�cem,
Kt�rego ogniem krynice s�abiej�
A �niegi wieczne z g�r si� rzek� lej�,
Spraw to moc� tw�, aby twe po�ogi,
Kt�re mi�o�ci we mnie zapa� srogi
Mno��, nad dziewk� okrutn� za�y�y
Takiej lub wi�kszej ni� nade mn� si�y!
Ona z ogni�w twych przeszydza. jak zbroj�
Bezpieczna tward� skamia�o�ci� swoj�:
Sama si� zimnym mrozem otoczy�a.
Sama krew w �y�ach w �niegi obr�ci�a.
Co nowa Zemla ma zimy i mroz�w,
Co Lodowate Morze (k�dy woz�w
Wi�kszy po�ytek ni�li krzywych �odzi),
Co Wo�ga (kt�r� Moskwicin przechodzi
Ca�y rok lodem) kryje zimnej wody.
Wszytkie te w piersiach ma mrozy i lody.
Widzi to Wenus, ale nie dba ani
Zwyk�ym jej trybem tej hardo�ci gani:
Owszem, jakby z ni� zm�wi�a si� zgodnie.
Mnie tylko w sercu pod�ega pochodnie.
Ale ty m�cij si� mej szkody, twej wzgardy.
I pa�stwem, kt�re nad nami masz. hardy.
Nape�� j� ogniem, niech i ona czuje,
�e kiedy �wiecisz, ka�da-� rzecz ho�duje
I ka�da, lubo odporna, jako ty
B�y�niesz na niebie, zapada w zaloty.
Co je�li sprawisz, b�d�-� �yczy�, aby
Obrok ci� z �r�de� dochodzi� nies�aby
I �eby� wsiadszy na w�z miasto s�o�ca
Wi�d� szcz�liwy rok od ko�ca do ko�ca.
WIEJSKI �YWOT
Chocia� ty, Jago, same tylko dwory
I miasta chwalisz, nawiedzi� obory
(Wszak si� i dworscy przeje�d�aj� radzi)
Wiejskie nie wadzi.
Nie gard� folwarkiem, tak wielcy panowie
Zbiegali w pole po pok�j i zdrowie,
Tak si� bawili ludzie przed potopem
Byd�em a snopem.
tenczas, co da�y domowe oko�y,
Tym si� pyszni�y niewynios�e sto�y,
Mniej potraw by�o z lepsz� dobr� wol�
W
Przy chlebie z sol�.
Tym zawierszali niewrz�ce obiady.
Co frukt�w da�y naszczepione sady,
Co sp�ache� roli, co spichlerz domowy
I dojne krowy.
S�odkich im ze W�och win nie nios�y mu�y,
Nie znali W�gr�w, symon�w, rywu�y,
Pragnienie wod� �mierzyli stokow�,
Czasz� bukow�.
Albo z j�czmiennym przewa�ywszy s�odem
I piwnicznym j� wystudziwszy ch�odem,
Upracowanym �e�com ko�o �niwa
Dawali piwa.
Domowe krosna samodzia�k� tka�y,
Jedwabiu, z�ota cha�upy nie zna�y,
Len tylko bia�y wystawia� str�j z pe�na
A z owce we�na.
Co wszytko mi�a s�odzi�a swoboda,
Nie tkn�a si� ich przygoda ni szkoda.
Ani gniew pan�w, ni co bie�y w ko�o
Fortuny ko�o.
Ale i teraz pojrzyj na te kraje,
Kt�re ziemianin w�asnym p�ugiem kraje:
Ujrzysz, �e �acniej o pok�j przy zdroju
Ni�li w pokoju.
Wierniej spokojny wczas cha�upy strze�e,
Pr�dzej na g�rne bije piorun wie�e,
Pr�dzej wiatr kruszy zawi�� d�bin�
Ni� gibk� trzcin�.
Na gospodarskie patrz tylko zabawy:
Ten rybkom kopie sadzawki i stawy,
Ten na nie, chocia� nie pewien, czy b�d�,
Zachodzi z w�d�;
Ten piosnki �piewa i wie�niackie wiersze,
Ten wianki wije, ten z sitowia wiersze,
Ten przy skacz�cych po trawie barankach
Gra na multankach;
Tamten z konopnej wywiera psy sforki,
Ten t�uste t�ucze kobusem przepi�rki,
Ten na lep albo w powik�ane motki
�owi czeczotki:
Ten p�oty grodzi oko�o rozsady,
�w szczepi w pniaki, ten obrywa sady,
Ten �liwy leje na powid�a w prasy,
Ten rwie na lasy;
Ten wi�kszym byd�em rznie grzbiet twardej roli,
Ten zasi� w skopiec zbiera� mleka woli,
Ten �nie, �w wi��e, ten po��le snopy
Uk�ada w kopy;
Ten w przetak mann� za porannej rosy
Zbiera, ten m��ci pozwo�one k�osy,
Ten wieje, a ten o jasny dzie� prosi,
Gdy siano kosi;
�w sery tworzy, ten �ciska twarogi,
Ten kapelusze plecie na �re�ogi,
Tamten na skrzypkach na imi^ swej kumy
Wyrzyna dumy,
A doko�czywszy dorocznej roboty,
Skoczy i w taniec, zrzuciwszy choboty,
I szczerze my�li po dobrym ob�ynku
O odpoczynku.
aden mu rozruch nie rozerwie wczasu,
Przykrego nigdy nie s�yszy ha�asu,
Pr�cz szumu z wody, co snowi pomocy
�
Dodaje w nocy.
drowszy mu owoc, smaczniejsza jarzyna,
Co j� wykopie rydlem, ni� zwierzyna,
Ni� chleb podbit� pi�t� wywiercany,
Stoj�c przed pany.
To pa�ac jego - uklecona chata,
Dworzan�w trzyma parobcza zap�ata,
Stra� si� te� wierna na z�odzieja sro�y,
Kundel w obro�y.
Ostatek dworu: baran, cio�ek, wo�y;
Kapela: ptastwa krzyk z rana weso�y;
Piernaty: trawa; namiot pokojowy:
Cie� jaworowy.
Szkar�at�w nie masz ni drogiego z�ota,
Lecz opr�cz kwiatk�w, co rost� u p�ota,
S�o�ce mu daje z�oto i purpury,
Maluj�c chmury.
Po chlebie nie zna opr�cz samej wody,
W kt�rej si� podczas przegl�da z przygody;
Wierne z s�siad�w, chocia� nie ma wiele,
Ma przyjaciele.
Z
Zdrad dworskich, figl�w wolen i obmowy
Zjad�ych j�zyk�w, a je�li ulowy
Plastr podbieraj�c ��d�o mu zaszkodzi,
Mi�d to nadgrodzi.
Tyran tu nie drze, krwi� ziemie nie broczy,
W� tylko bod�cem zak�uty poskoczy,
A pan, na przysz�y po�ytek udany,
Strzy�e barany.
Wojny nie s�ysza� ani widzia� bitwy,
Pr�cz mi�dzy drobem z lotnymi rybitwy,
Opr�cz niekrwawej, kt�r� zwodz� bycy
Przy ja�owicy.
Zazdro�� tu w samej ma miejsce ochocie,
Kiedy si� �e�cy �cigaj� w robocie,
Albo si� ptacy pieniem przekrzykuj�,
Gdy s�o�ce czuj�.
Na nowy co dzie� zysk weso�y wstanie,
Snu mu zbyteczne nie przerwie staranie;
Nie dba� o z�oto, nie dba� o klejnoty -
To jest wiek z�oty.
Przy dobrej my�li, kto ma �yzne p�ugi,
Mo�e i z dworskiej przeszydza� wys�ugi;
Gdzie taka wolno��, pok�j i zabawa,
Fraszka Warszawa.
Sam mu Kupido zadaje niewczasy,
Sam go na sm�tne my�li p�dzi w lasy,
Ani jest wolen przed Wener� p�och�
Pod wiejsk� soch�.
Dlatego i ja ciebie tam prowadz�,
Jago, aza twej twardo�ci co radz�,
Aza ci� w polu, kt�r� wszytko tleje,
Gwiazda zagrzeje.
JAB�KA
Dra�ni�ta, kt�rych strze�e p��cienna obrona
I s�aba oczom naszym zazdro�ci zas�ona,
Kt�re�cie w r�ku cudzych nigdy nie posta�y,
Kt�rych i w�asne r�ce rzadko piastowa�y,
Trudno zgadn��, jako�cie stworzone, atoli
(Je�li si� pani wasza domy�la� pozwoli)
Widz�c, �e sama bia�a jak �nieg niedeptany,
�e twarda, ni jej wzrusza stan m�j op�akany,
Mniemam, �e kto si� odkry� was odwa�y, snadnie
Na twarde jab�ka i na bia�� p�e� napadnie.
Strze�cie� si� kaniku�y i s�o�ca, mo�na-li,
Bo i jab�ka dojrzej�, i p�e� si� przypali.
DO KANIKU�Y
Z�a kaniku�o, psie niebieski w�ciek�y,
Przed kt�rym wszytkie ch�ody nam uciek�y,
Opad�y z li�ci jak w listopad gaje,
Ziemia si� zesch�a dziurawi i kraje,
Zio�a d�d�a pragn�, Cererzyne dary
Zawi�d�e zwyk�ej nie donosz� miary,
Prosz� ci�, je�li uprosi� si� godzi,
Niechaj tw�j ogie� mej paniej nie szkodzi.
Strze� tego, �eby jako p�ci pieszczonej,
�niegowi r�wnej i mleku rodzonej,
Piegi nie pstrzy�y i przykra, dlaboga,
Nie opali�a w po�udnie �re�oga.
Mnie raczej g�ow� spal na proch i szpiki,
Ju� zwyk�e ogniom dla bia�ej podwiki;
Popal i zbo�a, ziemi�, gaje, zio�a,
Pobierz nam ch�ody, co ich staje zgo�a,
I w�d na nap�j zostaw nam o ma�e,
Tylko niech moja b�dzie pani w cale.
REDIVIVATUS
Je�li to prawda, co kiedy� uczony
Mniema� i twierdzi� filozof z Krotony,
�e dusze ludzkie, doszedszy swojego
Kresu i cia�a pozbywszy pierwszego,
W inszy si� �upie� na now� s�obod�
Przenosz�, w inszy kszta�t, w insz� urod�,
I inszej nie masz po tej �mierci szkody,
Tylko na star� dusz� �upan m�ody,
Mo�emy z �mierci przeszydza� i tyle
Niesmak�w sobie nie knowa� w mogile.
Tak i ja. kiedy dni swoich dop�dz�,
Kiedy ostatni� Parki zwin� prz�dz�,
Opuszcz� z ch�ci� zwiotsza�e �achmany.
A ni� na nowy b�d� zawo�any
�ywot, b�d� si�. w powietrze zmieniony,
Przy Jadze bawi� jak wietrzyk pieszczony,
B�d� j� ch�odzi� podczas kaniku�y
I poddymaj�c na piersiach przystu�y,
Czegom pragn�� �yw, w tej alabastrowej
Jaskini czeka� b�d� formy nowej.
RZEKI
Kaniku�o, promie�mi swymi uprzykrzona,
Przed kt�rymi tak mdleje g�owa upalona,
Jako kiedy Klimeny nierozs�dne plemi�
Zwierzonym ogniem pali� wszytkorodn� ziemi�,
Pofolguj albo - je�li z g�odnym nie masz sprawy
I trzeba-�. ni� mi� wolno pu�cisz, naby� strawy -
Masz rzeki, z kt�rych tyle we� sobie obroku.
�eby� mi chocia� tego sfolgowa�a roku.
Niechaj ci Wis�a nap�j leje wszytk� si��,
Kr�lewnej naszej �mierci� s�awna i mogi��.
Lubo si� do Elbl�ga uda�a w bok prawy.
Lubo Leniwk� gda�skie rozdziela �u�awy.
I kamienista Bia�a, i Raba, co ma�ym
Zbiera deszczem i nurtem brzeg ryje zuchwa�ym,
I z Tatr bie��cy Poprad nieleniwym skokiem,
Wis�oka nieg��boka z spokojnym Wis�okiem.
l bystrych w�d Dunajec, s�awny �ososiami,
l Nida pi�czowskimi zabawna m�ynami,
I San szkutom niepewny dla pr�dziny skrytej,
I Wisznia, co o Rzeczy s�ucha Pospolitej,
I Tanew czarna, i Wieprz, dla spustnych przekaz�w
Od m�yn�w uwolniony prawem i od jaz�w,
I co dwie wojew�dztwa Radomierz graniczy,
I Pilca. co czopowe pierwsze w Polszcze liczy.
Bug rusk� krwi� pami�tny, i Narew gadziny
Nie cierpi�ca, i pe�en Muchawiec k�odziny,
I Liw, nad kt�rym kiedy� Jad�wingi siedzieli,
I co litewskie ksi�stwo z Podlasiem Pis dzieli,
I �wider mazowiecki, i Ossa, co s�up�w
Boles�awowych tyka, �wiadectw pruskich �up�w,
I Drw�ca spod Brodnice, i Brda, co podnosi
W Bydgoszczy spore skrzynie na po��w �ososi.
I Mot�awa, u kt�rej jak w porcie okr�ty
Cumuje gruba lina i postronek kr�ty,
Wi�c i Odra, co tylko g�ow� u nas le�y,
I Note�, co jak Rodan przez jezioro bie�y,
I Warta, kt�ra wody swoje tocz�c szczodrze,
A� do Niemiec powinny obrok niesie Odrze,
Tak�e Dniepr ukrai�ski, kt�ry cz�ste �upy
A� z Stambu�u odwozi� w kozackie cha�upy,
Sk�d i S�awut� rzeczon, �e mu nie by� srogi
Bisurmaniec ni Krymczyk, ni straszne porogi,
I Prype�, co od Pi�ska suche juny wozi,
I Styr, co wylewaniem cz�stym �ucku grozi,
I S�ucz skalistobrze�na, rybna w wirozuby,
I Ro� z zbitych Tatar�w niedaremnej chluby,
Hory�, co Wo�y� dzieli, i Boh, co swe wody
R�wno z Dnieprem w lima�skie toczy czarne brody,
I uj�ciem g�o�na Sawra�, gdzie ostatnie pole
Ukrainne zasiad�o Nowe Koniecpole,
I Tykicz ochmatowski, i te Sine Wody,
Gdzie swe przeprawy maj� ordy�skie narody,
I rybna Desna, i Sem, kt�ry w Baturynie
Trzydzie�ci i siedm w jednym k� obraca m�ynie,
I Su�a, co �o�ysko swoje ma pod Rumnem,
I Worsk�o, co graniczy z Moskwicinem dumnem
I przez saletrne p�ynie hadziackie osady,
I Psot. co si� przez trzcinne przedziera zawady,
I Ore� bli�szy Krymu z kodackim Samarem,
Kotmak i Mer�o, s�awny obozem niestarem,
Albo i Dniestr, chocimsk� pami�tny rozpraw�,
I Prut, cecorsk� wiecznie nam sromotny krwaw�,
Seret i Zbrucz, i Smotrycz kamienieckie wa�y
Opasuj�cy, i Stryj od podg�rskiej ska�y,
Albo spokojny Niemen, co brzeg�w nie psuje,
Cho� si� w r�ne zakr�ty jak Meander snuje,
I Wilija. co imi� swoje w Niemnie traci,
I D�wina, kt�ra w Rydze myto morzu p�aci.
Ale je�li-� by tyle rzek na straw� ma�o
I kosztowa� ci by si� w�d s�onych zachcia�o,
Masz morza, lubo Bia�e, co po d�ugich biegach
Holenderskie przy naszych stawia nawy brzegach,
Lubo Czarne, kt�rego cho� Ordy�czyk broni,
Naszej jednak zdobycz� b�dzie, da B�g, broni.
Samej mi tylko, radz�-�. nie tykaj �reniawy,
Kt�rej nurt nieraz bywa� krwi� poga�sk� krwawy;
Niechaj j� Zefir wiecznie powiewaj�c ch�odzi,
Niech jej w�d zbytni� susz� krople nie odchodzi,
Niech spokojnie w ozdob� tej ojczy�nie p�ynie
I przy nadgrodzie jako zas�u�onej s�ynie.
NA P�ACZ JEDNEJ PANNY
P�aczesz, Filido, i �liczne jagody
Potoki-� s�onej przebiegaj� wody,
Jak wi�c odwil�� rosa kwiat r�any
l ogr�d zdobi� niem�tne fontany.
Dobrze tak na ci�, �e w�dy z raz uczujesz,
Jako nies�usznie z moich �ez dworujesz
I jak to ci�ko wylewa� mej duszy
P�acz, co ci� najmniej nie zmi�kczy ni ruszy.
Ale-� to nie twe �zy, tylko twe oczy,
Jak s�o�ce, ten p�acz, co si� z moich toczy,
Promie�mi swymi wci�gn�wszy do g�ry,
Teraz ten sm�tny deszcz spuszczaj� chmury;
I ju� bym si� ba� potopu strasznego,
Ju� o korabiu my�li�bym Noego,
Ale mi miasto przysi�onej t�czy
Brew zacerklona za pogod� r�czy.
Do tych w�d jako jele� upragniony
Bie�a� Kupido i ko�czan z�ocony
Z�o�ywszy, strza�ki hartowa� w tym zdroju
I chwyta� g�b� krople w przykrym znoju.
Potem za� jako ptak przed niepogod�
K�pa� si�, p�ucz�c skrzyde�ka t� wod�;
I gdy si� myje, gdy si� nurza pod ni�,
Nieobyczajnie zgasi� w niej pochodni�,
St�d w twoim p�aczu takie s� zapa�y,
�eby m�g� spali� okr�g �wiata ca�y
Albo piorunem straszy�, albo domy
Siark� wywraca� bezbo�nej Sodomy.
Kto widzia�, jako deszcze wi�c spadaj�,
Kt�re z b�yskaniem z��czone bywaj�,
Kto dozna�, jako, cho� za szyj� ciecze,
Samymi d�d�ami kaniku�a piecze,
Ten i z twoich �ez porozumia� szkody.
O, jakie cuda! ogie� idzie z wody!
P�aczesz iskrami; Wenus, co pochodzi
Z morskich pian, w tym si� p�aczu znowu rodzi.
Ale je�li�cie s� tak w ogie� p�odne,
Jako� p�dzicie, oczy, zdroje wodne?
Je�li�e wam za� tak' �acno o wody,
Przecz sercu memu nie dacie och�ody?
Widz�, co w tym jest: ogie� z �adnej miary
Wody nie cierpi, musz� w tym by� czary:
Ju� to ta Cyrce kuje mi okowy
I z �ez przyprawia trunek jaki� nowy.
I to mnie dziwna, �e tak twarda ska�a
Kropl� lito�ci wypu�ci�a z cia�a,
Acz-ci zwyczajnie pod twardym kamieniem
�ywe si� �r�d�o dobywa strumieniem.
Podobno jakby nie do�� na tym mia�a,
�e na lamenty moje skamienia�a,
Na moje szkod� te drogie �zy psuje
I w nich stal swojej twardo�ci hartuje;
Podobno, �e j� me pos�ugi bol�
I ju� mi� cale doko�czy� ma wol�.
Nowy krokodyl, zmy�la i �artuje:
Tu p�acze, a tu i na �mier� morduje.
O wdzi�czny p�aczu, z kt�rego co� idzie,
Co smacznego co� przydaje Filidzie!
C�, gdyby z pere� pokaza�a z�by
I przy u�miechu pozwoli�a g�by!
R�wna si� ka�da kropla, kt�r� pu�ci,
Perle i srebru, kiedy si� rozpu�ci;
Ta Kleopatra ma per�y przebrane
Zupe�ne w u�ciech, w oczu przetapiane.
Nie tak s� pi�kne gwiazdy, kt�re ciemnej
Nocy spadaj� ku nisko�ci ziemnej,
Jako ka�da �za, kt�ra na jej twarzy
Kropi�c lilije, ognie moje �arzy.
P�acz tedy. Pili; kiedy-� tak przystoi,
Ju� si� tych sm�tk�w serce me nie boi;
Owszem, tym deszczem zawi�d�ej nadzieje
Latoro�l w sercu moim odm�odnieje:
Tak wiemy, �e ju� wiosna nam nadchodzi,
Gdy s�o�ce w k�piel do Wodnika wchodzi,
Tak i tuszymy, �e wdzi�czny �wit blisko,
Gdy zorza kropi ros� ziemi� �lisko.
Podobno widz�c, jak dla ciebie gin�,
T� mi z �ez moich dajesz dziesi�cin�:
Podobno mi ci� ten p�acz mi�ksz� sprawi,
Wszak cz�sta kropla i kamie� dziurawi.
PRZECHADZKA
Czy z mej namowy, czy-li z dobrej woli
Chcia�a Kasie�ka na folwark do roli
Albo na ��ki kwitn�ce do siana
I do dobytku przechodzi� si� z rana,
�eby jej czas zbieg� i w ciep�e po�udnie
Blisko siedzia�a g�stwiny i studnie,
I m�wi: �P�jd�my kwiatki rwa� rozliczne
I z wymion krowich po�ytki bra� mleczne�.
Jam rzek�: �Nie chod�my, bo ja z kwiatk�w szydz�
Opr�cz tych, kt�re na twych wargach widz�,
I na mleko mi� darmo insze prosisz,
Pr�cz tego. kt�re na p�ci swojej nosisz�.
Jako� gdy na pstrej murawie usiad�a
I kwiatk�w krwawych za uszy nak�ad�a.
Zgas� przy rumianej szkar�at ich jagodzie,
Polna znikn�a przy ludzkiej urodzie;
Jak za� odkrywszy r�ce po ramiona,
Wyciska� w skopce pocz�a wymiona,
Nie zna� r�k by�o przy mlecznym promyku,
Tylko si� zda�y bia�e mleko w mleku.
I tak mam, Kasiu, gdy ci� z sob� bior�,
I ��k� z kwieciem, i z mlekiem obor�.
SERENADA
Ju� s�o�ce pad�o, ju� horyzont ciemny,
Ju� p�ucze Feba ocean podziemny,
Ju� ptak spoczywa, szum usta� i g�uchem
Las si� d�bowy odzywa pos�uchem,
Ju� wszytkich skrzyd�y okry� sen s�odkiemi
I cichy pok�j rozci�gn�� po ziemi,
Ju� i promienie zgas�y kaniku�y,
Ja tylko nie �pi�. jam tylko sam czu�y.
Wszytkie te gwiazdy widz� me niewczasy,
Kiedy wie�cami zdobi� twe zawiasy
Albo-� sen s�odz� �piewaczymi g�osy,
Albo skrzypkami, cho� si� boj� rosy.
Otw�rz�e okno, uchyl okiennice,
Roz�mieje si� noc, jako gdy z. �o�nice
Rumiana Zorza od Tytona wstaje
I �wietn� barw� brudnym cieniom daje;
W dzie� si� opalisz, ale nocy ch�odnej
Nie kryj mi. Jago, twarzy grzechu godnej.
ZAPA�
Kupido kiedy� ukochanej �ony
Odbieg�, kropelk� oleju sparzony,
Gdy mu si� w nocy z lamp� przypatrza�a,
Tak ta dziecina ognia nie strzyma�a.
Je�eli uciek� ten bo�ek mi�o�ci
Przed sparzelin�, czemu� w gor�co�ci
Pa�aj�cego ja mieszkam p�omienia?
Przecz si� nie chroni� swojego zginienia?
Etna �nie�ysta, cho� ustawnie gore,
Hekla, cho� ognie womituje spore,
Tyle zapa�u w wn�trzno�ciach nie maj�,
Jak go me piersi w sobie ukrywaj�;
I kaniku�a, zda si�, �e �wiat ch�odzi,
Wzgl�dem p�omienia, co mi w sercu szkodzi.
Niema�y ogie� snad� Troja wyda�a,
Kiedy zdradzieckim po�ogiem gorza�a,
Ale zda�by si� i ten po�ar ma�y,
Gdyby si� z nim me ognie r�wna� mia�y.
Usta� na koniec i on ogie� w Trojej,
Kiedy dotrawi� materyjej swojej;
Tak i ten, co mi� tak bezmiernie piecze,
Wtenczas mi zniknie i wtenczas uciecze,
Kiedy strawiwszy me wszytkie wilgo�ci,
Po�le do grobu z alembika ko�ci.
Lecz p�ki stanie cz�owieku �ywota.
Twoja to, Jago, pali� mi� robota.
VANEGGIAR D'UNA INNAMORATA
Gorej� czy nie? C� to ja za nowy
Go�cinny afekt w sercu swoim czuj�?
Podobno ogie�? Nie! Ju� by ogniowy
Zapa� zgas� w p�aczu, kt�rym si� tak psuj�.
M�ka to raczej i b�l mojej g�owy;
Nie m�ka te� to, co sobie smakuj�;
Smak by� nie mo�e, bo mi� to frasuje;
Przecie wraz i smak, i �al serce czuje.
e�li to nie �al ni smaczne och�ody,
To pewnie .-'.�upstwo, kt�rym si� my�l w�cieka.
Ale nie g�rpi, co si� boi szkody;
C� po tym, kiedy przed ni� nie ucieka.
Mi�o�� - nie mi�o��, przecie te� niezgody
Nie widz�, c� mi� tak dziwnego czeka?
C� to jest, �e mi tak ci�ko na duszy?
Pewnie mi� to my�l i z�y humor suszy.
J
Lecz je�li to my�l, o czym�e w�dy my�l�?
Okrutna my�li, czemu my�li� musz�?
Czemu, cho� w g�owie zawsze my�l� kre�l�,
Znowu ta� my�l�, co przedtem, my�l susz�?
Czemu, cho� my�lom r�ny wczas wymy�l�.
O to si�, �eby nie my�li�, nie kusz�?
My�l�, lecz je�li my�li� jest to wina,
Nie ze mnie, ale z my�li jest przyczyna.
Winna bym by�a, gdybym si� kocha�a,
Ale o mi�o�� serce me nie stoi.
Ale nie to� to, jak bym kocha� chcia�a,
Gdy si� my�l my�li� o mi�ym nie boi?
C� by, gdybym te� mi�o�ci zarwa�a?
Nie wiem; ale wiem, �e mi p�ta stroi.
Kocham? Nie kocham? Dziwnie we �bie knuj�:
Nie chc�, nie kocham, a przeci� mi�uj�.
Kocham czy-li nie? Ach, ogie� w mi�o�ci
Szczerze dopieka, a ja dr��c trupiej�.
Nie kocham tedy? Ach, do samych ko�ci
Wolnym si� ogniem spuszczam i topniej�.
Ogie� si� z mrozem ugania w skryto�ci:
I mrozem pa�am, i ogniami lej�;
Cuda mi�o�ci, czar�w spos�b nowy:
Mr�z gorej�cy, a ogie� lodowy.
Gorej�, marzn� i jestem do tego
I zapalona, ranna i zwi�zana.
Ran� mam, nie wiem, z sajdaku czyjego,
�a�cucha nie znam, chociam okowana;
Okowy nosz� od wzroku wdzi�cznego,
Z kt�rego wdzi�czny b�l, rana kochana.
Je�li to mi�o�� jest, co mi� tak dusi,
Mi�o�� by�, wier�, grzeczn� rzecz� musi.
Grzeczna rzecz mi�o��, lecz c� mi si� dzieje
I c� t� mi�o�� za otucha wspiera?
Nadgrody nie chc�, co wi�c mi�o�� grzeje,
Serce si� kocha� i darmo napiera.
Nie kochaj, serce! Bo te�, bez nadzieje,
Nie wiem, jako ta mi�o�� nie umiera.
Ach, m�wi� z sercem, a serca-m pozby�a;
Serca nie maj�c, jako� b�d� �y�a?
�yj�, umieram; dziwnie si� to wierci:
Kona�, nie umrze�, cho� serca nie maj�c
�ywot opu�ci�, nie czu� przecie �mierci,
Jest to umiera�, a nie umieraj�c:
Albo m�niejszej nabywa gdzie� sierci
Serce, �e znowu od�ywa konaj�c,
Albo co dusz� z sercem strza�a dzieli,
Nie domorduje, cho� na �mier� postrzeli.
Nie dobite, nie, lecz z �miertelnej rany
Kaleka serce ju� w kim inszym �yje;
Ten�e za serce stoi i kochany
�ywot, serce me z niego �ywot pije.
Ja nie mam serca (dziw to nies�ychany!),
A serce serca dwie w sobie me kryje.
Tak dla tej twarzy, w kt�rej kocham wiernie,
�yj�c umieram, konam nie�miertelnie.
Kochajmy� tedy, a zaw�dy zap�aty
Da si� doczeka� czas lepiej �yczliwy;
Czego wi�c czasem dochodz� i laty,
To pr�dzej zmi�kczy afekt pop�dliwy.
A ty mi pom�, Kupido skrzydlaty,
Co w m�zgu moim takie roisz dziwy.
Tak Falsirena mi�osna m�wi�a
I tak si� z swymi my�lami biedzi�a.
DO JEGOMO�CI PANA �UKASZA ZE BNINA
OPALI�SKIEGO, MARSZA�KA NADWORNEGO
19
KORONNEGO
Posy�am Ci, Marsza�ku, lutni� po kol�dzie,
Lubo-� si� strojn� b�dzie zda�a, lub nie b�dzie:
Wiesz, �e od nas daleko po struny do Rzymu
I �e si�a potrzeba do strojnego rymu;
Wiesz i to, �e ta wolno�� w Polszcze u nas bywa,
�e si� jeden drze, drugi beczy, trzeci �pi�wa;
Wiesz i to, �e przy g�o�nej i ludnej kapeli
Ka�dy si� gra� i ka�dy za�piewa� o�mieli -
A zatem wyrozumiej, �e za twoje zdrowie
Przy twym Ma�ku moja te� lutnia si� ozowie.
Ale nie wiem, je�li si� z tw� muzyk� zgodzi,
Bo twoja tablatura wy�szym kluczem chodzi,
Ba, i cudowna jaka�: bo masz, widz�, w r�ku
Stypu�� utoczon� wprawdzie i bez s�ku,
Ale tak pe�n� rz�du, �e kiedy takt daje,
Ka�dy dobywa g�osu, p�ki mu go staje;
Podczas si� te� zaostrzy z obu stron i wielu,
Kiedy z nuty wykrocz�, si�ga po gardzielu.
Partesy twe osobnej s� pe�ne nauki.
Nie znajdziesz w nich na skrzypki i lutennej sztuki
I nie �piewasz wi�c mi�dzy ziemiany swojemi.
Tylko na sejmik be-fa albo na sejm be-mi,
Albo gdy si� twa lutnia w powag� nastroi,
Przypominasz tym wiekom, co �piewano w Troi,
Albo angielsk� nut�, naszym krajom krzyw�,
Zag�uszasz melodyj� g�o�n� i prawdziw�,
Albo je�li linij� ci�gniesz w tablaturze,
Zaraz j� zna� w ogrodzie, na dachu, na murze,
I jak Amfijon graj�c gromadzisz do kupy
Marmury w Spytkowicach, w Ko�skiej Woli s�upy.
A moja lutnia do�em - lecz spysznieje z dek�,
Kiedy: �Marsza�ek przecie pochwali� j�� - rzek�,
I b�dzie tym bezpieczniej nuci�, p�ki �ywa:
�Niech zdr�w b�dzie Marsza�ek! Viva! Viva! Viva!�
DO CZYTELNIKA
Lutni�� wzi�� w r�k�, kt�ra-� w r�ne tony
Zagra, jako jej ka�� r�ne strony.
Najdziesz tu chora� zwyczajny i czasem
Ni�ej od inszych odezwie-� si� basem.
I ekstrawagant wmiesza si�, wi�c i to
B�dzie, zerwie si� bydl�ce jelito:
Ale te� podczas tonem niemierzianem
Ozwie si� kwint� i krzyknie sopranem.
A �e cho� struny r�ne g�osy maj�,
Na jednej lutni wszytkie pie�ni graj�.
Obierz-�e sobie to, co ku twej my�li,
A co-� si� nie zda, mi� albo przekr�li!
DO PANNY
Obr�� �askawe, panno, ku mnie oczy.
�e przy ich �wietle lutni� m� nastroj�,
Te oczy. z kt�rych ten wiersz, �e si� toczy,
Bierze sw�j pochop i rozrywk� swoje:
Bez kt�rych rady na �liskiej uboczy
Mi�osnych my�li trudno si� ostoj�:
Te niech mi z czarnych �renic z �niegiem szczerem
P�ci twojej dadz� inkaust z papierem.
Twoje oczy s� fontany, gdzie wody
Parnaskiej si�ga dowcip upragniony:
Nad cie� laurowy zasklepione wzwody
Brwi twoich daj� wierszom ch��d za�miony;
I Muzy u nich pewne s� gospody,
Gdzie Febus z s�o�cem ju� mieszka z��czony.
O, jaka miernym dowcipom wygoda,
Gdzie s�o�ce grzeje, ch�odzi cie� i woda!
Niech tam pomocy, gdzie Parnas w dwa rogi
Wierzch sw�j podnosi, zasi�ga kto iny,
I gdzie skrzydlatej uderzeniem nogi
Ko�skiej wynik�o �r�d�o Kaballiny;
Mnie za� posi�ek mi�y na te drogi -
Sk�onne ch�tliwie oczy mej dziewczyny.
Dosy� mam, �e gdy zabrzmi� w s�odk� stron�,
Odnios� z mirtu, nie z lauru koron�.
Mi�o�� jest Muz�, Kupido mym Febem,
Kt�ry jak smyczkiem grawa na mej lirze
Tym �ukiem, kt�rym wojuje i z niebem:
I pi�rem |z] swoich skrzyde� po papierze
Pisze wiersz, na �mier� niedba�y z pogrzebem.
Ty przy tym, Kasiu, ub�agana szczerze,
Nie tylko z ch�ci� tu czytaj swe strza�y,
Ale i ludziom zale� do pochwa�y.
DO SWOICH KSI��EK
Dok�d si�, moja lutni, napierasz skwapliwie?
Chcesz na �wiat i drukarskiej chcia�aby� oliwie
Poda� w nieluto�ciwe swoje plotki prasy,
Wzgardziwszy s�odkie mego kabinetu wczasy?
Ach, nie wiesz, czego-� si� chce! R�ne w ludziach smaki,
I ciebie potka wilkum pewnie niejednaki.
Nie trzeba dymem �mierdzie�, kto si� chce do dworu
Uda�, jeszcze� ty godna kuchennego szoru:
Jeden, co lepiej pisze, znajdzie w tobie si�a,
Co by cierpliwsza g�owa jeszcze przekre�li�a;
Drugi z zazdro�ci, kt�ra �rednie m�zgi �ywi,
W oczy pochwali, ale z ty�u g�b� skrzywi;
Inszy, cho� z hipokre�skiej nie pi� nigdy bani.
�eby si� co� zda�, czego nie umie, pogani.
Tak, co� j� w ciszy mia�a, utracisz powag�
I p�jdziesz za sukienk� korzeniu na wag�
Albo ci�, wa��c konfekt, pod�ciel� na szali
Aptekarz i Szot tob� tabak� podpali,
Albo kiedy krystera czy�ci brzuch zawarty,
Coraz, co krok do stolca, jednej zb�dziesz karty.
Ale ty przecie prosisz �askawej odprawy,
Tak ci si� moje przykrz� kreski i poprawy,
I co go dozna� mo�esz, nie powa�asz sromu;
Id� tedy - ale lepiej by�o siedzie� w domu.
Gwiazd jasne niebo, piasku morskie brzegi,
Kropel spory deszcz, sp�achcia g�ste �niegi,
Nie tyle maj� i jeziora trzciny,
Jak ja mam b�l�w dla mej Katarzyny.
Tobie, m�j Janie, tobie przed wszytkimi
Wiersz si� m�j k�ania i mi�dzy pa�skimi
�cianami, gdzie ci� s�u�ba twa zawiera,
Ciebie si� Muza nawiedzi� napiera.
Drwa-� to do �asa i do Aten sowy
S�a� ci wiersz, kt�ry u ciebie gotowy;
Ale-� i bogom, chocia� te� nieg�odni,
Cho� ich wiatr smrodem nie zaleci spodni,
Przecie im kurz�, przecie z uni�enia
Chleby im k�ad� i ca�opalenia.
Kiedy ci� niebo tak udarowa�o.
�e-� a� do zbytku nie dostaje ma�o,
Je�li odrzucisz to, czego masz dosy�,
C� ci przyjaciel ma w dary przynosi�?
Cho� ja nie za dar te-� posy�am wiersze,
Ale aby� je. ni� si� puszcz� w szersze
Granice i na wy�sze wst�pi� szczeble,
Sam przegr�plowa� i pu�ci� po grzebie;
Bo je�li twoje odnios� w tym zdanie
(A bez pochlebstwa), �e te� i mnie stanie
W�tku do pi�rka i tchu do tej sprawy -
Nie dbam o cudze przegryzki, poprawy,
Dosy� mi na twym rozs�dku i �miele
Pi�- z hipokre�skiej ju� b�d� k�piele.
Ty� u mnie pierwszy i tobie przyznawam,
�e w polskim wierszu za tob� zostawam
I tak leniwo w trop za tob� jad�,
Jak te� po sobie pozad drugich k�ad�.
Miej�e si� dobrze; odpisz na znak, �e ty
Nie sk�pisz dla mnie cho� dro�szej monety;
A przy tym - chocia� nie cale znajoma,
Ale �yczliwa i bardzo �akoma
Przyj�� do lepszego z siostrzyczk� poznania -
Moja si� Jaga twojej Zozie k�ania.
DO JANA GROTKOWSKIEGO. PISARZA POKOJOWEGO
JEGO KR�LEWSKIEJ MO�CI
OGR�D MI�O�CI
Nie zawsze strza�y Kupido zawodzi,
Czasem tuk z�o�y i bez broni chodzi
I gospodarskiej pilnuj�c pogody,
Gracuje z trawy pafijskie ogrody.
W ogrodzie jego zio�a s� nadzieje,
Chwast - obietnice, kt�re wiatr rozwieje,
M�cze�stwa, posty s� suche ga��zi,
Labirynt - p�ta, w kt�rych swoje wi�zi,
Niewola - kwiatkiem, owocem jest szkoda,
Fontan� - oczy i gorzkich �ez woda,
Wzdychania - letnim i mi�ym wietrzykiem,
Nieszczero�� - �apk�, figiel - ogrodnikiem,
Szalej, omylnik, to s� pierwsze zio�a,
Kt�re g��g zdrady otoczy� doko�a;
Nadto ma z muru nieprzebyte p�oty,
Gdzie wapnem - troska, kamieniem - k�opoty.
Jam w tym ogrodzie przedniejszym kopaczem,
Ja wsiawszy moje t�sknic� i p�aczem
Skropiwszy, orz� ska�y twardej Tatry,
Wis�� uprawiam i �n� p�on� wiatry.
NA KLACZ HISZPA�SK�
Nie maj� takiej andaluskie stada,
By�aby takiej Asturyja rada,
Nie pasie takiej napolska murawa,
Jaka si� klacz� przechwala Warszawa.
Hiszpa�ska-� wprawdzie chodem i nazwiskiem,
Ale si� w kraju rodzi�a nam bliskiem
I s�usznie Polska b�dzie tym che�pliwa,
�e jej c�rk� jest klacz tak urodziwa.
Znaczne w niej kszta�tu wizerunki wszelkie:
G�owa niewielka i uszy niewielkie,
Oczy wypuk�e, weso�e pojrzenie,
I k�us wspania�y, i �ywe chodzenie,
Pier� - ach, pier�! - pi�kna i zupe�na w mierze,
Zad jak ulany i gibkie pacierze,
Tusz do popr�gu i kark niezbyt chudy,
N�ka subtelna, podkasa�e udy,
A kosa jasna i obfita grzywa
Blaski z�otego przenosi prz�dziwa.
O, jak to pi�kna, kiedy wzni�sszy g�ow�
I z�ot� grzywy pu�ciwszy osnow�,
Buja i mi�dzy zazdrosnymi stady
Swych r�wienniczek zawstydza gromady!
Godna zaiste ci�gn�� i w�z s�o�ca,
I sta� w kr�lewskiej stajni nie od ko�ca;
Godna, �eby jej sam wystrzyga� uszy
I r�g wybiera� koronny koniuszy.
Teraz niech Neptun kszta�t na si� przybierze
G�adkiego konia, jak gwoli Cererze;
Teraz niech Jowisz, zalot�w niesyty,
Ko�skimi stan sw�j okryje kopyty,
A wi�cej wsk�ra, ni� gdy boskie stopy
Bawolim rogiem okry� dla Europy.
A gdy j� b�d� w bieg r�nie �wiczony
Koniuszy z Litwy i drugi z Korony
Kawa�kowali - o, jakie korbety,
Jakie pasady, jakie w�okr�ty,
Jakie odmiany r�ki b�d� w kole,
Jakie pod rzutnym grzbietem kapryjole!
Bujaj, o cudna klaczo, bujaj sobie,
Rozmna�aj stado, kt�re tak po tobie
Pokupne b�dzie, �e o twe �rebi�ta
Z sob� si� b�d� rozpiera� ksi���ta!
Szcz�sny masztalerz, kt�ry ci� fartuje,
Co ci� nakrywa i co ci� dekuje;
Szcz�liwe ��ki. co pas� klacz g�adk�;
Szcz�liwszy stadnik, co ci� sprawi matk�,
A pewnie Pegaz st�d mi�dzy planety
Przeniesie z tob� sp�odzone dzianety.
NIESTATEK
Pr�dzej kto wiatr w w�r zamknie, pr�dzej i promieni
S�onecznych drobne k�ski w�eni� do kieszeni,
Pr�dzej morze burzliwe gro�b� uspokoi,
Pr�dzej zamknie w gar�� �wiat ten, tak wielki, jak stoi,
Pr�dzej pi�ci� bez swojej obrazy ogniowi
Dobije, pr�dzej w sieci ob�oki po�owi,
Pr�dzej p�acz�c nad Etn� �zami j� zaleje,
Pr�dzej niemy za�piewa, i ten, co szaleje,
Co m�drego przem�wi: pr�dzej sta�a b�dzie
Fortuna, i �mier� z �miechem w jednym domu si�dzie,
Pr�dzej prawd� poeta powie i sen p�onny,
Pr�dzej i anio�owi p�acz nie b�dzie p�onny,
Pr�dzej s�o�ce na nocleg skryje si� w jaskini,
W wi�zieniu b�dzie pok�j, ludzie na pustyni,
Pr�dzej nam zginie rozum i ustan� s�owa,
Ni�li b�dzie stateczn� kt�ra bia�og�owa.
PRZECHADZKA
Ogrodzie wdzi�czny, niech mi wolno b�dzie
Przechadzki dzi� po tobie za�y� i z swoimi
Smutkami twe uciechy w jednym zmiesza� rz�dzie
I za�y� wczasu pod cieniami twymi.
Ale, niestety�, c� za wczas by� mo�e
Temu, cho�by by� wpo�r�d ogrodu rajskiego,
Kt�ry w sercu swym nosi utajone no�e
I jest w opale ognia gor�cego?
Nic mu nie k'my�li, wszytko w niesmak idzie,
�miech mu si� miesza z p�aczem i bankiet z gorzko�ci�,
I przy muzyce przecie on my�li o bi�dzie;
Te m�ki cierpi, kto w bractwie z mi�o�ci�.
ja i w tobie do sm�tku przyczyny
Znajduj�, kt�re mi ta weso�o�� podaje;
Ale-� nic nie przyganiam ani-� daj� winy:
I
Kto sobie winien, niech inszym nie �aje.
lekro� patrz� na traw� zielon�
I na twe si� zapatrz� kwiateczki ozdobne,
W ich liczbie widz� iiczb� m�k mych niezliczon�,
I
Kt�re mi dziewcz� zadaje nadobne.
e�li na kamie� albo ska�� tward�
Trafi�, albo na drzewo, kt�re skamienia�o,
Uwa�am tej kamienn� nieu�yto�� hard�,
J
Kt�rej si� w r�ce serce me dosta�o.
Je�li si� te� za� lub labiryntami
Wikl�, lubo ciemnymi ch�odnikami ch�odz�,
Widz�, jako b��dnymi ciemnymi drogami
W mi�o�ci p�tach uwik�any chodz�.
Je�eli wietrzyk mi�dzy ga��zkami
Wieje i mi�dzy li�ciem sobie poigrywa,
Przypominam wzdychania, kt�rych z bole�ciami
Mi�o�� mi gwa�tem a� z serca dobywa.
Gdy widz�, �e si� ptasz�ta z mi�o�ci
Ca�uj� i spajaj� z sob� nosek krzywy,
Serce si� rozst�puje i m�wi� z zazdro�ci:
Przecz ci kontenci, a ja �a�o�liwy?
e�li ogrodnik kwiateczkom bujno�ci
Dodaj�c, grz�dy z banie drobn� ros� moczy,
Zarazem sobie wspomni� �zy, kt�re w �a�o�ci,
J
Nie osychaj�c, tocz� moje oczy;
e�li te� jeden szczepek sadzi w drugi
Albo z nadziej� plonu zasiewa ogrody,
Ja my�l�: ten w nadziei - ty za swe pos�ugi
Ani �aski pro�, ni czekaj nadgrody.
Dobranoc tedy, m�j mi�y ogrodzie,
Nie nawiedz� ci�, mog� to �lubowa� �miele,
A�e mi�o�� albo mnie pu�ci po swobodzie,
Albo mi mi�ksze �o�e gdzie po�ciele.
J
W
SEN
po�udnie wi�zie� zasn��em ubogi,
A� mi sen wdzi�czny t� przys�ug� sprawi�,
�em sw� dziewczyn� ca�owa� bez trwogi
I w jej g�adko�ci my�li moje bawi�,
I ob�apiaj�c depozyt tak drogi,
Wszytkie-m na stron� frasunki odprawi�,
A zbytnia rado�� ledwie mi �ywota
Nie wzi�a, duszy otworzywszy wrota.
Tak� uciech� b�d�c opojony.
Ula�em potem zapalone skronie
I ze wszytkich si� swoich obna�ony
Pad�em wp�martwy na jej �licznym �onie
I widz�c, �e g�os ustawa� zemdlony,
Krzykn��em jak �w, co z przygody tonie:
�Ratuj mi�, przeb�g, stanie-� za odpusty,
Gdy zahamujesz dusz� w ustach usty!�
Tum zamkn�� mow�, a ona bez mowy
Widz�c mi�, bez tchu i bez �ycia znaku,
Zemdlonej d�wiga i podnosi g�owy .
I usty swymi ca�uje bez braku
W usta i w oczy i wdzi�cznymi s�owy
Dodaje s�odkim pieszczotom przysmaku:
�Je�li�e - m�wi - �mier� twoja prawdziwa,
Czemu� ty umar�, czemu�em ja �ywa?�
ju� pocz�a my�li�, jak� ran�
Da� woln� drog� pi�knej duszy z cia�a,
Kiedy si� �mier� jej ruszy�a stroskan�
G�adko�ci� i mnie �y� znowu kaza�a:
A ona z twarz� �zami sfarbowan�:
��yj �miele - rzek�a - abym zawsze mia�a
Zwyci�stwa mego ten znak niew�tpliwy,
�e kto tak kona, d�u�ej b�dzie �ywy�.
I
B
O SWEJ PANNIE
ia�y jest polerowny alabastr z Karrary,
Bia�e mleko przys�ane w sitowiu z koszary,
Bia�y �ab�� i bia�ym okrywa si� pi�rem,
Bia�a per�a niecz�stym za�ywana sznurem,
Bia�y �nieg �wie�o spad�y, nog� nie deptany,
Bia�y kwiat lilijowy za �wie�a zerwany,
Ale bielsza mej panny p�e� twarzy i szyje
Ni� marmur, mleko, �ab��, per�a, �nieg, lilije.
NIEUSTAWICZNA
Trudno zrozumie�, co si� w ciebie wlewa,
Take� odmienna i take� pierzchliwa:
Raze� mi frantem, drugi raze� szczer�,
Raz przyjacielem, drugi raz przecher�,
Raz ze mn� wiernie, drugi raz mi� zdradzisz.
Raz si� pojednasz, drugi raz powadzisz.
Tak ci� natura chcia�a wykszta�towa�,
Ze nie wiem, jako z tob� post�powa�.
Bo�e, �e� nie da� do serca okienka,
�eby zrozumie�, jaka to Jagienka!
RAKI
Cnota ci� rz�dzi nie pragniesz pieni�dzy;
Z�ota dosy� masz nie boisz si� n�dzy;
Czysto�ci s�u�ysz nie swojej chciwo�ci;
W skryto�ci mieszkasz nie przywabiasz go�ci;
Szyciem zarabiasz nie wygrawasz w karty;
Piciem si� brzydzisz nie bawisz si� �arty;
Matki si� boisz, nie chybiasz ko�cio�a;
G�adki to anio� nie z�a dziewka zgo�a;
Szumnie wa�ysz mnie nie srebro w kieszeni;
U mnie wprz�d rozum ni� mi�o�� si� zmieni.
DO JEDNEJ
Nie dziwna to u mnie, pani,
�e ci� ka�dy, kto zna, ga - lante wspomina;
Dogl�dasz byd�a, prz�dziwa,
Przy tym wolisz szklank� pi - gw�w usma�y�.
Przyzna� ci, jak aptekarce,
�e umiesz wysusza� gar - garyzmy.
Przy stole-� to nie nowina,
�e ci nie nastarcz� wi - de�ek rozbiera�;
Sk�d kiedy w taniec poskoczysz,
Pewnie si� rze�ko zato - nie powstydzisz.
Nie mierzi ci� go�� �yczliwy,
A m�� patrz�c dobrze �y - je z tob�;
Zw�aszcza gdy kto nieubogi,
Wyjednasz m�owi ro - czn� intrat�.
Nawet przed chudym pacho�kiem
Nie pyszna� z swoim nado - bnym uk�onem.
Wi�c to dziwna, �e ci� chwal�,
A gdzie indziej takie pa - nie kanonizuj�.
DO OCZU SWOICH
art to i fraszka przeciw Bogumile,
Co�cie widzia�y, oczy, do tej chwile,
Cho� wam g�adko�ci w�oskie nie nowina,
I kt�re nosi francuska kraina,
Co ich angielska wystawia korona,
Malta wojenna i hiszpa�ska strona,
Co Wenecyja pokrywa w zapusty,
Co ma Niderland do wdzi�cznej rozpusty.
Wszytko�cie, oczy w�drowne, widzia�y,
A w�dy�cie ok�w na si� nie przybra�y;
A teraz w Polszcze. w domu. szwankujecie
I przep�yn�wszy, u brzegu toniecie.
Widz�, �e trudna wtenczas bywa rada,
Gdy w domu z�odziej, ogie� u s�siada,
A im si� kto mniej spodziewa i strze�e,
Tym bli�szy szwanku i kajdan, i wie�e;
I wy chcecie-li uj�� a znacznej szkody,
Strze�cie si�, radz�, domowej urody!
Nie w czas przestrzegam, bo�cie wy �akome
I ju� w was widz� p�omienie kryjome,
Ju� w s�up idziecie i jawnie to czuj�,
�e was na pr�no gdzie indziej kieruj�.
Czy-li-�cie tward� zoczy�y Gorgone,
�e si� nie dacie odwie�� w insz� stron�?
Czy-li ju� wiecie, �e ju� ch�� i my�li,
I serce s�u�by odmienia� nie my�li?
Wi�c si� nie dzielmy, bo� ho�dowa� musi
Ch��, my�l i serce - to i wy - Bogusi.
�
�
PROPRIUM PA�SKIE
Nasz Piotr pan wielki�. - �C�, ma si�a w�o�ci
Albo pieni�dzy?� - �Jako sad�a w ko�ci�.
�Czy w wielkim domu i zacnie zrodzony?�
�Ociec szwiec i to nie pilnowa� �ony�.
�Czy handel wiedzie?� - �Tym si� nie zbogaci�.
�Czemu� tedy pan?� - �Nierad d�ug�w p�aci�.
NIESTATEK
Oczy s� ogie�, czo�o jest zwierciad�em,
W�os z�otem, per�� z�b, p�e� mlekiem zsiad�em,
Usta koralem, purpur� jagody,
P�ki mi, panno, dotrzymujesz zgody.
Jak si� zwadzimy - jagody s� tr�dem,
Usta czelu�ci�, p�e� blejwasem bladem,
Z�b szkap i� ko�ci�, w�osy paj�czyn�,
Czo�o maglowni�, a oczy perzyn�.
POSY�AJ�C WIERSZE JEGOMO�CI PANU
MARSZA�KOWI WIELKIEMU KORONNEMU
Wielkiemu panu, ale i wielkiemu
Wiersz�w uznawcy, dowcip�w s�dziemu,
P�jd�, rozkazaniem jego przymuszony,
Oddaj twe, wierszu, i moje pok�ony.
�eby� nie zb��dzi�, chocia� nie za morze
Idziesz, o jego tak si� pytaj dworze:
Kiedy'w Warszaw� wnidziesz od Krakowa
I pa�ski miniesz pa�ac Ujazdowa,
Naprz�d z zwyci�n� potkasz si� kaplic�
I car�w j�tych pami�tn� tablic�;
Potem masz w prawo kr�lewskie ogrody
I pa�ac, wi�lne patrz�cy na wody,
Groty i loggie, stajnie i sieczkarnie,
I co kr�lewski dw�r uciech ogarnie.
Nic tu nie wst�puj, ma kr�l swoje sprawy
I powa�niejsze ni� wiersze zabawy:
Jako u�mierza� Chmielnickiego bunty,
Szwedzkie w przyja�ni zatrzymywa� Zunty,
Co z Moskw� czyni� niestatecznej wiary,
Sk�d wojsku p�aci�, gdzie gromi� Tatary.
W lewo za� miniesz s�upek, co po trosze
Poszeptem o nim wspomina Mazosze;
Po tej�e r�ce i na tej po�aci
�wi�ta Teresa Bogu �luby p�aci,
A za ni� pa�ac podnosi swe dachy.
Niezwyk�e Polszcze i z�ociste blachy,
Wielkiego kiedy� kanclerza: o, gdyby
�y�, tu by� mog�a, lutni, bez pochyby
Jako do swego wst�pi� i bez ma�a
W kupie by� lask� z piecz�ci� zasta�a.
Ale teraz mi�, bo pustki w tym dworze
I dziedzic, �askaw na ci�, w bucentorze
Albo w gondoli, r�wnej w biegu strzale,
Weneckie �ciga �anie po kanale.
Hetma�skie potem pu�cisz w bok fabryki,
Kt�ry jak wst�pi� mi�dzy nieboszczyki,
Zwi�d�a Korony s�awa na pokosie
I koniec Polski na cienkim by� w�osie.
Podle masz ojc�w wyzutych z Karmelu,
Ostrego �ycia i potraw niewielu;
Mi�, t�usty wieprzu, mi�sa tu nie jedz�
I w grubej kapie o �arcie nie wiedz�.
Dalej masz pi�trem opuszczone z g�ry
A� na brzeg Wis�y Kazanowskie mury.
Gdzie pani r�cze do Rzymu zawody
Z powt�rnym m�em puszcza o rozwody;
O �cian� zaraz i z jednej�e gliny
Murem z��czone t�uste bernardyny.
Depc�ce z twardej grabiny ceku�y,
I mniszki tej�e pominiesz regu�y.
Potem si� dworzec naro�ni odkrywa,
Gdzie mniejsza piecz�� litewska spoczywa.
Chcesz wst�pi�, lutni? Byli-� by tu radzi,
Bo si� i sam pan z Muzami nie wadzi,
I sam wiersz pisze, i moje Kameny
Dosz�y u niego niezwyczajnej ceny.
Ale si� ty spiesz w naznaczon� stron�
I w samo miasto przepraw si� przez bron�;
Ale st�j: widzisz te rosie marmury,
Ten s�up, Ch�ci�skiej znaczn� dziur� g�ry,
Ten napis i ten pos�g, nie cz�owieczem
Wzrostem monarchy, st�d z krzy�em, st�d z mieczem?
Syn to Trzeciemu wielki Zygmuntowi
Wystawi�, sprzeczny chlubnemu Rzymowi;
A sam swym dzie�om, na kt�re si� w�cieka
Zazdro��, pami�tki jeszcze dot�d czeka.
Przyszedszy w miasto, nie wst�puj�e w prawo:
Sejmy tu �ami�, przerabiaj� prawo,
Rzadko tu dobry str�, �e prawd� rzek�,
Ukr�c�-� ko�ki i pot�uk� dek�,
I swar poselskiej zag�uszy ci� izby,
Nie przeci�niesz si� przez pani�ce ci�by;
Snad� i niemieckie piki, partezany
Mi�dzy kr�lewskie nie puszcz� ci� �ciany.
Ani si� w lewo na Piwn� ulic�
Udawaj - twoja rzecz chwali� winnic�
(Pr�cz �eby� chcia�a o jednej�e strawie
Nawiedzi� ko�ci� najstarszy w Warszawie,
Gdzie �wi�ty �o�nierz, �eby nie zmarz� go�y
�ebrak, p�aszczem si� podziela na po�y),
Ale id� prosto, gdzie Ewangelisty
Ko�ci� i dru�by jego, kt�ry czysty
Chrzest na �wiat przyni�s�: tu, jak u swej fary,
Kr�l w �wi�ta s�ucha Naj�wi�tszej Ofiary.
A podle zaraz, jakoby przyszyci,
Ojcowie maj� konwent jezuici;
Mijaj precz, takich nie przyjm� tu go�ci,
Cho� polityki pe�ni i ludzko�ci,
Ale swawol� zawsze r�zg� strasz�
I wiersze w ksi�gach bezpieczne walasz�.
Stamt�d w rynkowym ju� staniesz obwodzie,
O marsza�kowskiej spytasz si� gospodzie;
Ale nie pytaj, tylko patrz, gdzie krwawy
Grunt bia�ej potok przedziera �reniawy
I gdzie dym g�sty wielka kuchnia p�dzi.
A szereg W�gr�w usrebrzonych siedzi.
Tam wnid�, ale wnid� ostro�nie, jak z kart�
Supliczn�, pierwsz� i zosta� za wart�:
Marsza�ek ci to, ma prawo na szyj�,
I cho� przy kr�lu (nie ci�nij si�!), bije.
A gdy ci� puszcz� bli�ej retiraty,
Umiej ty w sw�j czas upa��, jako z czaty;
Ma on godziny, w kt�re sprawy s�dzi
Zgryzie i wielki dom kr�lewski rz�dzi,
I jako pierwszy urz�dnik Korony
My�li, co w rad� wnie�� dla jej obrony,
Albo kiedy Rzecz pu�ci Pospolita,
Tacyta w g�owie i bez ksi�gi czyta,
A gdy mu pr�na pozwoli godzina.
Wiernego sk�ada Pasterza z Guaryna.
To wszytko nie tw�j czas; ale patrz, kiedy
Z�o�ywszy lask� i wielkie urz�dy,
Pogodny czo�em i w my�li weso�y,
Z dobrymi za st� si�dzie przyjacio�y,
Kiedy kielichem dadz� wina sporem
I beczka spodnim schyli si� walorem.
To w�a�nie tw�j czas, wtenczas si� surowych
Nie b�j dekret�w na si� marsza�kowych.
Cho�by tam by�y i z konwentu braci
Zafasowane nabo�nie postaci,
Uczyni�-� miejsce weso�e kielichy
Nie tylko mi�dzy pany, mi�dzy mnichy;
I gdzie brz�czy sprz�t �a�cuckiego szklarza,
Czyta� ci� b�d� i w�r�d refektarza.
Wtenczas wnid� �miele i opowiedz, �e ty
Ch�tnie przynosisz rozkazano wety,
I pro�, �eby ci� uczci� swymi wzroki
Cho� wtenczas, kiedy w�gierskie posoki
Wolno przeplata�.niewinnymi �arty:
Albo gdy w polu b�dzie czeka� z charty
I jak na pewn� psi wysforowani
Ani si� ozw� w g�stej kniei, ani
Kotek si� pr�no wykra�� zechce strug�,
Straw mu bez gniewu godzin� i drug�.
Po�l� mu potem karty nie tak p�on�
l nie lutennym d�wi�kiem nastrojone,
Ale wojennej tr�by, kt�ra dzie�a
B�dzie po �wiecie jego roznosi�a.
Je�li si� o mnie spyta: Pan w Rakowie,
Przy maju - powiedz - �ata s�abe zdrowie:
Lecz jak si� ze krwie odprawi hecug�,
Stawi-� si� zaraz do dworu z us�ug�.
IGLICA W SZPAD�
Straszliwa broni, w kt�rej ani z�ota
Wyborno��, ani misterna robota
Nie jest tej ceny, jako to, �e w�osy
Pod twym s� rz�dem tak z�oconej kosy,
Nie miej mi za z�e, �e zwyk�ej pos�ugi
Odbiegasz ani-� przyjdzie wi�cej w d�ugi
P�dziec rozdziela� warkoczy, ni stroki
Czyni� i z wst��ek do w�os�w zaw�oki;
Bo ci� nie r�ka z�odzieja nocnego
Ani rozb�jce na �up upartego,
Ale wiernego s�ugi chciwo�� bierze,
Kt�ry wiedz�c, �e nie zdo�a Wenerze,
Chocia� bezbronny, kiedy na� naciera,
Wszytkie jej bronie, jak mo�e, odbiera.
�mia� si� Kupido, patrz�c na to z nieba,
I rzek�: �Ju� wi�cej broni mej nie trzeba,
Bo si� ten szarpacz poima� w kradzie�y
I co chcia� unie��, tym przebity le�y�.
Jako� poczu�em, �em �miertelnie ranny.
Tak ma�� broni� wojuj� nas panny!
PSZCZO�A W BURSZTYNIE
idomie skryta w przeczystym bursztynie
Zda si�, �e w w�asnym miedzie pszczo�a p�ynie.
Wzgardzona b�d�c, gdy �y�a pod niebem,
Teraz jest dro�sza trumn� i pogrzebem.
Tak si� jej wierna praca zap�aci�a,
Snad� sama sobie tak umrze� �yczy�a.
Niech Kleopatra nie pochlebia sobie,
Kiedy w kszta�tniejszym mucha le�y grobie.
W
Sonet
DO PANNY
ysi�ckro�, moja bohatyrko cudna.
Chc� z tob� sta�e zawiera� przymierze
I spisa� nasze mow� na papierze.
I ty do tego nie dasz si� by� trudna.
Ale ja id� wprost, a ty� ob�udna,
Bo cho� Ja mieszka� w pokoju chc� szczerze,
Twe usta zdrajcy, twe oczy szalbierze
Marcuj� ze mn� jako rota ludna.
�acno tak wygra�, bo gdy si� ja boju
Napieram, stoisz przy umownej radzie.
Kiedy za� spuszcz� i wierz� w pokoju,
T
Ty wojn� rze�ko zaczynasz na zdradzie.
Przeb�g, przymierza! A �e nie dla stroju
Przymierza prosz�, we� serce w zak�adzie.
CUDA MI�O�CI
Sonet
Karmi� frasunkiem mi�o�� i my�leniem,
My�l za� pami�ci� i po��dliwo�ci�,
��dz� nadziej� karmi� i g�adko�ci�.
Nadziej� bajk� i pr�nym b��dzeniem.
Napawam serce pych� z omamieniem.
Pych� zmy�lonym weselem z �mia�o�ci�.
�mia�o�� szale�stwem pas� z wynios�o�ci�.
Szale�stwo gniewem i z�ym zaj�trzeniem.
Karmi� frasunek p�aczem i wzdychaniem,
Wzdychanie ogniem, Rgie� wiatrem prawie,
Wiatr zasi� cieniem, a cie� oszukaniem.
Kto kiedy s�ysza� o takowej sprawie,
�e i z tym o g��d cudzy si� staraniem
Sam przy tej wszytkiej g��d ponosz� strawie.
DO GALERNIK�W
Sonet
Strapieni ludzie, �le si� z wami dzieje,
Lecz mi�o�� ze mn� okrutniej poczyna:
Was cz�owiek, a mnie silny b�g zacina,
Wy macie wyni��, jam bez tej nadzieje.
as sp�lne s�o�ce, mnie w�asny jad grzeje,
Was pr�t od grzbieta, mnie z serca zacina,
Wam nogi �a�cuch, a mnie szyj� zgina,
W
Wam r�ka tylko, a mnie dusza mdleje.
as wiatr, a mnie b�l ciska na przemiany,
Was prawo, mnie gwa�t trzyma w tym wi�zieniu,
W
Wam podczas sternik sfolguje zb�agany,
Ja darmo czekam ulgi w uci��eniu.
A w tym jest m�j stan nad wasz niewytrwany,
�e wy na wodzie, ja cierpi� w p�omieniu.
DO TRUPA
Sonet
Le�ysz zabity i jam te� zabity,
Ty - strza�� �mierci, ja - strza�� mi�o�ci,
Ty krwie. ja w sobie nie mam rumiano�ci.
Ty jawne �wiece, ja mam p�omie� skryty.
Ty� na twarz suknem �a�obnym nakryty,
Jam zawar� zmys�y w okropnej ciemno�ci,
Ty masz zwi�zane r�ce. ja wolno�ci
Zbywszy mam rozum �a�cuchem powity.
y jednak milczysz, a m�j j�zyk kwili,
Ty nic nie czujesz, ja cierpi� b�l srodze,
Ty� jak l�d. a jam w piekielnej �re�odze.
T
Ty si� rozsypiesz prochem w ma�ej chwili,
Ja si� nie mog�, stawszy si� �ywio�em
Wiecznym mych ogni�w, rozsypa� popio�em.
NA KRZY�YK NA PIERSIACH JEDNEJ PANNY
Sonet
O �wi�ta mego przyczyno zbawienia!
Kt� ci� wni�s� na t� jasn� Kalwaryj�,
Gdzie dusze, kt�re z �aski twojej �yj�
W wolno�ci, znowu sadzasz do wi�zienia?
Z kt�rego je�li ju� oswobodzenia
Nie masz i tylko m�ki grzech omyj�,
Prosz�, niech na tym krzy�u ja pasyj�
I krucyfiksem b�d� do wytchnienia.
A tam nie umr�, bo patrz�c ku tobie,
Ju� obumar�a nadzieja mi wstaje
I serce ro�