5245

Szczegóły
Tytuł 5245
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

5245 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 5245 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 5245 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

5245 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

PROSPER M�RIM�E Podw�jna omy�ka T�umaczy� Tadeusz �ele�ski - Boy Zagala mas que las fiores Blanca, rubia y ojos verdes, Si piensas sequir amores Pierdete bien, pues te pierdes... I Julia de Chaverny by�a zam�na mniej wi�cej od sze�ciu lat, blisko za� od p�sz�sta roku ogarn�a nie tylko niemo�liwo�� kochania swego m�a, ale i trudno�� zachowania dla� jakiegokolwiek szacunku. Ten m�� to nie by� lichy cz�owiek; nie by� te� ani dure�, ani g�upiec. Mo�e jednak by�o w nim co� z tego wszystkiego. Si�gaj�c do swoich wspomnie�, mog�aby sobie przypomnie�, �e niegdy� zdawa� si� jej mi�y; ale obecnie nudzi� j�. Wszystko by�o w nim dla niej odpychaj�ce. Jego spos�b jedzenia, picia kawy, m�wienia przyprawia� j� o nerwowy skurcz. Widywali si� i rozmawiali jedynie przy stole; �e jednak jadali z sob� kilka razy na tydzie�, to wystarcza�o, aby podtrzyma� wstr�t Julii. Co do Chaverny�ego by� to do�� przystojny m�czyzna, nieco zbyt za�ywny jak na sw�j wiek, rumiany, krwisty. Charakter jego nie by� sk�onny do owych nieokre�lonych niepokoj�w, kt�re nieraz dr�cz� ludzi z wyobra�ni�. Wierzy� �wi�cie, �e �ona �ywi dla� spokojn� przyja�� (by� nadto filozofem., aby s�dzi�, �e go kocha tak jak pierwszego dnia po �lubie), i to prze�wiadczenie nie sprawia�o mu ani przyjemno�ci, ani przykro�ci; tak samo pogodzi�by si� z przeciwn� my�l�. S�u�y� kilka lat w kawalerii, ale odziedziczywszy znaczny maj�tek zbrzydzi� sobie �ycie garnizonowe, wzi�� dymisj� i o�eni� si�. Obja�ni� ma��e�stwo dwojga os�b, kt�re nie maj� ani jednej wsp�lnej my�li, mo�e si� wyda� rzecz� do�� trudn�. Z jednej strony krewni oraz ci us�u�ni ludzie, kt�rzy jak Molierowska Frozyna o�eniliby rzeczpospolit� weneck� z su�tanem tureckim, zadali sobie wiele trudu, aby u�o�y� sprawy finansowe. Z drugiej strony, Chaverny nale�a� do dobrej rodziny; nie by� w�wczas zbyt oty�y; mia� humor, by� w ka�dym znaczeniu tego s�owa tym, co si� nazywa dobrym ch�opcem. Julia widywa�a go z przyjemno�ci� w domu matki, poniewa� roz�miesza� j� anegdotkami, kt�rych dowcip zreszt� nie by� w dobrym smaku. Lubi�a go, bo ta�czy� z ni� na wszystkich balach, bo nigdy nie zbywa�o mu na argumentach, aby zatrzyma� jej matk� do p�na, nam�wi� j� na teatr lub przeja�d�k� do lasku. Wreszcie Julia uwa�a�a go za bohatera, bo mia� par� pojedynk�w, w kt�rych znalaz� si� dzielnie. Ale co rozstrzygn�o o zwyci�stwie Chaverny�ego, to opis koczyka, kt�ry mia� kaza� wykona� wedle w�asnego planu i kt�rym sam mia� wozi� Juli�, gdyby mu si� zgodzi�a odda� r�k�. Po kilku miesi�cach ma��e�stwa wszystkie zalety Chayerny�ego wiele straci�y ze swej warto�ci. Nie ta�czy� ju� z �on�, to si� rozumie samo przez si�. Anegdotki opowiedzia� ju� po kilka razy. Obecnie uwa�a�, �e bale przeci�gaj� si� zbyt d�ugo. Ziewa� w teatrze, a obyczaj przebierania si� wieczorem zdawa� mu si� niezno�ny. G��wn� jego wad� by�o lenistwo; gdyby si� stara� by� mi�y, mo�e by mu si� to uda�o; ale przymus wydawa� mu si� m�czarni�: mia� t� wsp�lno�� prawie ze wszystkimi oty�ymi lud�mi. ,,�wiat� nudzi� go, poniewa� jest si� tam dobrze przyj�tym jedynie w stosunku do stara�, jakich si� dok�ada, aby by� mi�ym. Pospolite uciechy wydawa�y mu si� o wiele pon�tniejsze od wszelkiej delikatnej zabawy; aby si� wyr�ni� w towarzystwie, kt�re mu odpowiada�o, potrzebowa� jedynie krzycze� g�o�niej od innych, co mu nie by�o trudno przy tak silnych p�ucach. Poza tym mia� t� ambicj�, �e potrafi� wypi� wi�cej szampa�skiego wina ni� przeci�tny, cz�owiek, oraz bra� z �atwo�ci� na koniu przeszkody na cztery stopy wysokie. Dzi�ki temu wszystkiemu za�ywa� sprawiedliwie nabytego szacunku w�r�d owych trudnych do okre�lenia istot, kt�re nazywaj� si� ,,z�ot� m�odzie���, a od kt�rych bulwary nasze roj� si� oko�o pi�tej po po�udniu. Polowania, maj�wki, wy�cigi, kawalerskie obiadki, kolacyjki oto by�y jego ulubione rozrywki. Dwadzie�cia razy dziennie powiada�, �e jest najszcz�liwszy z ludzi; za ka�dym za� razem, kiedy Julia to s�ysza�a, wznosi�a oczy do nieba, a usteczka jej przybiera�y wyraz nieopisanej wzgardy. Mo�na poj��, �e osoba m�oda, �adna i nie kochaj�ca m�a musia�a by� otoczona bardzo interesownymi ho�dami. Ale poza opiek� matki, osoby wielce roztropnej, duma Julii � to by�a jej wada � broni�a j� dot�d od pokus �wiata. Zreszt� rozczarowanie ma��e�skie, sta�o si� do�wiadczeniem niezbyt nastrajaj�cym do nowych zapa��w. By�a dumna z tego, �e jest przedmiotem wsp�czucia i �e j� wskazuj� jako wz�r rezygnacji. Razem wzi�wszy czu�a si� niemal szcz�liwa, nie kocha�a nikogo, a m�� zostawia� jej zupe�n� swobod�. Zalotno�� jej (a trzeba przyzna� lubi�a po trosze dowodzi�, �e m�� jej nie zna skarbu, kt�ry posiada), zalotno�� jej, instynktowna jak u dziecka, ��czy�a si� doskonale z pewnym wzgardliwym ch�odem, kt�ry jednak nie by� pruderi�. Wreszcie umia�a by� mi�� dla wszystkich, ale dla wszystkich jednako. Obmowa nie mog�a znale�� na niej najmniejszej plamki. II Oboje ma��onkowie byli na obiedzie u pani de Lussan, matki Julii, kt�ra wyje�d�a�a do Nicei. Chaverny, kt�ry nudzi� si� �miertelnie u te�ciowej, zmuszony by� sp�dzi� tam wiecz�r mimo ca�ej ochoty pospieszenia do kompan�w na Bulwary. Po obiedzie usadowi� si� na wygodnej kanapie i sp�dzi� dwie godziny nie m�wi�c s�owa. Przyczyna by�a prosta: spa�, przyzwoicie zreszt�, siedz�c z g�ow� pochylon� na bok i jak gdyby s�uchaj�c z zaj�ciem rozmowy; budzi� si� nawet od czasu do czasu i wtr�ca� jakie� s��wko. Wreszcie trzeba by�o zasi��� do wista, gry, kt�rej nienawidzi�, poniewa� wymaga�a pewnego nat�enia uwagi. Wszystko to przeci�ga�o si� do p�na: w�a�nie wybi�o wp� do dwunastej. Chaverny nie um�wi� si� nigdzie na wiecz�r; nie mia� poj�cia, co pocz�� z sob�. Trwa� w tej w�tpliwo�ci, kiedy oznajmiono jego pow�z. Gdyby wraca� do domu, musia�by odwie�� �on�. Perspektywa dwudziestominutowego sam na sam mog�a go przerazi�; ale nie mia� przy sobie cygar; umiera� za� z ochoty napocz�cia skrzynki, kt�r� otrzyma� z Hawru w�a�nie w chwili, gdy wychodzi� na obiad. Podda� si� losowi. Podczas gdy otula� �on� w szal, nie m�g� si� wstrzyma� od u�miechu widz�c si� w lustrze w tych funkcjach �wie�o upieczonego m�a. Zarazem przyjrza� si� �onie, na kt�r� wprz�d ledwie popatrzy�. Tego wieczora wyda�a mu si� �adniejsza ni� zwykle; tote� otulanie w szal trwa�o czas jaki�. Julia by�a r�wnie nierada jak on z zapowiadaj�cego si� ma��e�skiego sam na sam. Usta jej uk�ada�y si� w nad�san� mink�, a sklepione brwi �ci�gn�y si� niechc�cy. Wszystko to dawa�o jej fizjonomii wyraz tak przyjemny, �e nawet m�� nie m�g� pozosta� nieczu�y. Oczy ich spotka�y si� w lustrze. Oboje uczuli si� zak�opotani. Ratuj�c sytuacj� Chaverny uca�owa� z u�miechem r�k� �ony, kt�r� podnios�a, aby poprawi� szal. � Jak oni si� kochaj�! � szepn�a pani de Lussan, kt�ra nie zauwa�y�a ani zimnej wzgardy �ony, ani oboj�tnej miny m�a. Znalaz�szy si� oboje w karecie, niemal rami� o rami�, jaki� czas nie m�wili nic. Chaverny czu�, �e wypada co� powiedzie�, ale nic nie przychodzi�o mu do g�owy. Ze swojej strony Julia zachowywa�a rozpaczliwe milczenie. On ziewn�� kilka razy, tak �e a� sam si� zawstydzi� i za ostatnim razem czu� si� w obowi�zku przeprosi� �on�. � Wiecz�r by� d�ugi � doda� w formie usprawiedliwienia. W zdaniu tym Julia ujrza�a jedynie ch�� przyganienia wieczorom matki i powiedzenia jej czego� niemi�ego. Od dawna mia�a zwyczaj unikania z m�em wszelkich wyja�nie�: milcza�a tedy dalej. Chaverny, kt�ry tego wieczora czu� si� w rozmownym usposobieniu, podj�� po up�ywie dw�ch minut: � Obiadek by� doskona�y, ale musz� ci powiedzie�, �e szampan, kt�ry podaje twoja matka, jest za s�odki. � Co takiego? � spyta�a Julia zwracaj�c niedbale g�ow� i udaj�c, �e nie s�ysza�a. � Powiadam, �e szampan, kt�ry daj� u matki, jest za s�odki. Zapomnia�em jej powiedzie�. Zadziwiaj�ca rzecz, ludzie wyobra�aj� sobie, �e to �atwo jest wybiera� szampana. Dzieci�stwo! Nie ma nic trudniejszego. Jest dwadzie�cia gatunk�w szampana z�ych, ale tylko jeden dobry. � Tak!... � I Julia dope�niwszy t� monosylab� aktu grzeczno�ci odwr�ci�a g�ow� wygl�daj�c oknem. Chaverny przechyli� si� w ty� i opar� nogi na poduszce na przedzie karety, nieco dotkni�ty, �e �ona okaza�a si� tak nieczu�� na wysi�ki, jakie sobie zada�, aby nawi�za� rozmow�. Mimo to, ziewn�wszy jeszcze par� razy, ci�gn�� zbli�aj�c si� do Julii: � Bardzo ci do twarzy w tej sukni, Julciu. Kto j� robi�? � Chce pewnie kupi� tak� sam� swojej kochance � pomy�la�a Julia. � Burty � odpar�a u�miechaj�c si� lekko. � Czemu si� �miejesz? � spyta� Chaverny zdejmuj�c nogi z poduszki i przybli�aj�c si� nieco. R�wnocze�nie uj�� r�kaw sukni i zacz�� go obmacywa� nieco na spos�b Tartuffe�a. � �miej� si� � rzek�a Julia � �e zwr�ci�e� uwag� na moj� toalet�. Uwa�aj, gnieciesz mi r�kaw. � I odsun�a si�. � Upewniam ci�, �e bardzo zwracam uwag� na twoj� toalet� i �e osobliwie podziwiam tw�j smak. S�owo honoru, niegdy� m�wi�em o tym... kobiecie, kt�ra ubiera si� zawsze �le... mimo �e wydaje strasznie du�o na toalety... By�aby zdolna zrujnowa�... M�wi�em jej... Przytacza�em ciebie... Julia bawi�a si� jego zak�opotaniem i nie stara�a si� go wydoby� z k�opotu. � Twoje konie s� do niczego. Wlok� si� jak ��wie! Musz� ci je zmieni� � rzek� Chaverny zupe�nie zbity z tropu. Przez reszt� drogi rozmowa nie o�ywi�a si�; �adna ze stron nie wysz�a poza monosylaby. Ma��onkowie przybyli wreszcie na miejsce i rozstali si� �ycz�c sobie dobrej nocy. Julia zaczyna�a si� rozbiera�; pokoj�wka wysz�a w�a�nie, nie wiem po co, kiedy drzwi sypialni otwar�y si� do�� gwa�townie i wszed� Chaverny. Julia nakry�a �piesznie ramiona. � Przepraszam � rzek� � chcia�bym do poduszki ostatni tom Scotta... Czy to nie Kwentyn Durward? � Musi by� u ciebie � odpar�a Julia � tu nie ma ksi��ek. Chaverny przygl�da� si� �onie w tym negli�u tak korzystnym dla pi�kno�ci. Wyda�a mu si� a p e t y c z n a, aby si� pos�u�y� jednym z owych wyra�e�, kt�rych nie cierpi�. ,,To doprawdy bardzo �adna kobieta� � pomy�la�. I sta� tak przed ni� bez ruchu, ze �wiec� w r�ce, nie m�wi�c s�owa. Julia, r�wnie� stoj�c na wprost niego, mi�a w r�ku czepeczek czekaj�c niecierpliwie, aby j� zostawi� sam�. � Urocza jeste� dzi� wiecz�r, niech mnie czarci porw�! � wykrzykn�� wreszcie Chaverny podchodz�c do niej i stawiaj�c �wiec�. � Pasjami lubi� kobiety z rozpuszczonymi w�osami. � Tak m�wi�c uj�� d�ugie pasma w�os�w pokrywaj�ce ramiona Julii i niemal czule okoli� jej kibi� ramieniem. � Och! Bo�e! Jak ciebie czu� straszliwie cygarem! � wykrzykn�a Julia odwracaj�c si�.� Zostaw moje w�osy, nasi�kn� tym zapachem; nie b�d� si� go mog�a pozby�. � Ba! M�wisz to tak, na wiatr, bo wiesz, �e pal� czasem. Nie b�d� taka delikatna, �onusiu. Nie zdo�a�a si� uwolni� z jego ramion do�� szybko aby unikn�� poca�unku, jaki z�o�y� gdzie� w okolicy szyi. Szcz�ciem dla Julii pokojowa wr�ci�a; nie ma bowiem nic wstr�tniejszego dla kobiety ni� te pieszczoty, kt�re niemal r�wnie �miesznie jest odtr�ca�, jak przyjmowa�. � Maryniu � rzek�a pani de Chaverny � stanik u mojej niebieskiej sukni jest o wiele za d�ugi. Widzia�am dzi� pani� de B�gy, kt�ra ma zawsze tyle smaku: jej stanik by� z pewno�ci� o dwa palce kr�tszy. O, zr�b zaraz szpilkami zak�adk�, aby zobaczy�, jak to b�dzie wygl�da�o. Tu zawi�za� .si� mi�dzy pani� a pokoj�wk� niezmiernie interesuj�cy dialog co do �cis�ych wymiar�w, jakie powinien mie� stanik. Julia doskonale wiedzia�a, �e Chaverny�ego nic tak nie dra�ni jak rozmowy o modach i �e tym go wyp�oszy. Jako� po pi�ciu minutach kr��enia po pokoju Chaverny widz�c, �e Julia ca�a jest poch�oni�ta swoim stanikiem, ziewn�� przera�liwie, wzi�� �wiec� i wyszed�, tym. razem ostatecznie. Perrin przeczyta�, co nast�puje: III Major Perrin siedzia� przy stoliku i czyta� z uwag�. Jego mundur doskonale wyszczotkowany, czapeczka, a zw�aszcza niewzruszona sztywno�� torsu zwiastowa�y starego �o�nierza. Wszystko w jego pokoju by�o schludne, ale niezmiernie proste. Ka�amarz i dwa �wie�o zaci�te pi�ra spoczywa�y obok teczki z papierem listowym, z kt�rej nie zu�yto ani �wiartki co najmniej od roku. O ile major Perrin nie pisa�, to w zamian czyta� du�o. W tej chwili czyta� Listy perskie pal�c fajk� z morskiej piany i te dwa zaj�cia tak dalece poch�ania�y ca�� jego uwag�, �e w pierwszej chwili nie spostrzeg� majora de Ch�teaufort, kt�ry wszed� do pokoju. By� to m�ody oficer z jego pu�ku, �liczny ch�opiec, bardzo sympatyczny, troch� zanadto zadowolony z siebie, bardzo popierany przez Ministerium Wojny, s�owem przeciwie�stwo majora Perrin pod ka�dym wzgl�dem. Mimo to byli w przyja�ni, nie wiem czemu, i widywali si� co dzie�. Ch�teaufort uderzy� majora Perrin w rami�. Ten odwr�ci� g�ow� nie wypuszczaj�c fajki. Pierwszym jego wra�eniem by�a rado�� z widoku przyjaciela; drugim �al � godny cz�owiek! � �e musi porzuci� ksi��k�; trzecie wskazywa�o, �e si� z tym pogodzi� i �e got�w jest najgo�cinniej robi� honory domu. Zapu�ci� r�k� do kieszeni, aby wyj�� klucz od szafy, gdzie kry�a si� szacowna skrzynka cygar, kt�rych major nie pali� nigdy, ale kt�re dawa� po jednemu swemu przyjacielowi; ale Ch�teaufort, kt�ry widzia� ju� sto razy ten gest, wykrzykn��: � Zostaw�e, stary, schowaj swoje cygara; mam przy sobie! Po czym dobywaj�c z wykwintnego futera�u z meksyka�skiej s�omki cygaro koloru cynamonu, bardzo cienkie z obu ko�c�w, zapali� je i wyci�gn�� si� na kanapce (kt�r� Perrin nie pos�ugiwa� si� nigdy), z g�ow� na poduszce, z nogami na przeciwleg�ym oparciu. Na razie Ch�teaufort otoczy� si� chmur� dymu, r�wnocze�nie, z zamkni�tymi oczami, zdaj�c si� g��boko duma� nad tym, co ma powiedzie�. Twarz jego promienia�a rado�ci�; zdawa�o si�, �e z trudem zamyka w piersi tajemnic� szcz�cia, pa�aj�c r�wnocze�nie ch�ci� zdradzenia jej. Perrin, ustawiwszy swoje krzes�o na wprost kanapy, pali� jaki� czas bez s�owa; po czym, gdy Ch�teaufort nie kwapi� si� z rozmow�, spyta�: � Jak si� ma Urika? Chodzi�o o kar� klacz, kt�r� Ch�teaufort zdro�y� nieco i kt�rej grozi�o, �e dostanie dychawicy. � Bardzo dobrze � odpar� Ch�teaufort, kt�ry nie s�ucha� pytania � Perrin! � krzykn��, wyci�gaj�c ku niemu nog� wspart� na por�czy kanapy � czy ty wiesz, �e� si� w czepku rodzi�, �e masz mnie za przyjaciela?... Stary major szuka� w my�li, jakie korzy�ci przynios�a mu znajomo�� z Ch�teaufortem, ale nie m�g� znale�� nic poza paroma funtami knastru oraz kilkoma dniami aresztu za to, �e si� wpl�ta� w pojedynek, w kt�rym Ch�teaufort odegra� pierwsz� rol�. Przyjaciel dawa� mu, trzeba przyzna�, liczne dowody zaufania. Do niego zawsze Ch�teaufort zwraca� si� z pro�b� o zast�pstwo, ile razy mia� s�u�b� lub gdy potrzebowa� sekundanta. Chateaufort nied�ugo zostawi� go w niepewno�ci; poda� mu li�cik pisany na g�adkim angielskim papierze drobnym pismem. Major Perrin skrzywi� si�, co u niego oznacza�o u�miech. Cz�sto widywa� podobne li�ciki adresowane tym drobnym pismem do swego przyjaciela. � Masz � rzek� ten � czytaj. Mnie to zawdzi�czasz. By�by pan bardzo mi�y, drogi panie, gdyby pan zechcia� przyj�� do nas na obiad. Pan de Chaverny by�by pana prosi� osobi�cie, ale zmuszony byt wyjecha� na polowanie. Nie znam adresu pana majora Perrin i nie mog� do niego napisa� z pro�b�, aby panu zechcia� towarzyszy�. Obudzi� pan we mnie tak� ochot� poznania go, i� podw�jnie b�d� panu wdzi�czna, je�li Julia de Chaverny PS. Serdecznie panu dzi�kuj� za nuty, kt�re pan zechcia� skopiowa� dla mnie. Aryjka jest czaruj�ca, zawsze trzeba mi podziwia� pa�ski smak. Nie pokazuje si� pan na naszych czwartkach, wie pan wszak�e, z jak�, przyjemno�ci� zawsze pana widzimy. go pan przyprowadzi. � �adne pismo, ale bardzo drobne � rzek� Perrin sko�czywszy. � Ale, u diab�a! Ten hrabski obiad to w�ciek�a pi�a; trzeba si� wyr�n�� w jedwabne po�czochy i do tego �adnej fajeczki po obiedzie. � To mi nieszcz�cie! Po�wi�ci� fajk� dla naj�adniejszej kobiety w Pary�u!... Podziwiam tylko twoj� wdzi�czno��. Nie dzi�kujesz mi za szcz�cie, kt�re mi zawdzi�czasz. � Tobie dzi�kowa�! Ale� to nie tobie zawdzi�czam ten obiad... je�li w og�le mo�na m�wi� o zawdzi�czaniu. � A komu�? � Chaverny�emu, kt�ry by� u nas kapitanem. Pewnie powiedzia� �onie: ,,Zapro� Perrina, to dobry ch�op�. Sk�d�e chcesz, aby m�odej kobiecie, kt�r� w og�le widzia�em raz w �yciu, Ch�teaufort u�miechn�� si� spogl�daj�c w bardzo ma�e lusterko, kt�re zdobi�o pok�j majowpad�o do g�owy zaprosi� tak� star� wojn� jak ja? ra. � Nie jeste� dzi� zbyt przenikliwy, ojczulku Perrin. Odczytaj ten bilecik, a znajdziesz tam mo�e co�, czego nie spostrzeg�e�. Major obraca� bilecik na wszystkie strony i nie dojrza� nic. � Jak to, stary dragonie!� wykrzykn�� Ch�teaufort � nie widzisz, �e ona ci� zaprasza, aby mi zrobi� przyjemno��, jedynie, aby mi dowie��, �e ceni moich przyjaci�... chce mi da� dow�d... �e...? � �e co � przerwa� Perrin. � �e... no wiesz dobrze co. � �e ci� kocha? � spyta� major tonem pow�tpiewania. Ch�teaufort zagwizda� nie odpowiadaj�c. � Wi�c kocha si� w tobie? Ch�teaufort ci�gle gwizda�. � Powiedzia�a ci to? � Ale�... to wida�, o ile mi si� zdaje. � Jak to... w tym. li�cie? � Rozumie si�. Teraz Perrin z kolei gwizdn��. Gwizdni�cie jego by�o tak wymowne jak s�awne Lilii bulero mego wujaszka Toby. � Jak to! � wykrzykn�� Ch�teaufort wydzieraj�c list z r�k Perrina � nie widzisz, ile tam jest tkliwo�ci... tak... tkliwo�ci w tym li�cie? Co powiesz na to: �Drogi panie�? Zauwa�, �e w innym li�cie pisa�a do mnie tylko: ,,�askawy panie�, po prostu, �B�d� panu podw�jnie wdzi�czna�: to wyra�ne. I przypatrz si�, jest tu potem jedno s�owo wymazane: �tysi�c�; chcia�a napisa� �tysi�c serdeczno�ci�, ale nie �mia�a; �tysi�c uk�on�w�, to by�o nie dosy�... Nie doko�czy�a... Och, m�j stary! Chcia�by� mo�e, aby kobieta dobrze urodzona jak pani de Chaverny rzuci�a si� na szyj� twego s�ugi jak szwaczka?... Powiadam ci, �e list jest czaruj�cy i �e trzeba by� �lepym, aby nie dojrze� w nim nami�tno�ci... A te wym�wki bez ko�ca, dlatego, �e opu�ci�em jeden czwartek, c� ty na to? � Biedna kobiecino! � wykrzykn�� Perrin � nie zakochaj si� w tym lalusiu: po�a�owa�aby� tego rych�o! Ch�teaufort nie zwr�ci� uwagi na apostrof� przyjaciela, ale �ciszaj�c g�os rzek� przymilnie: � Czy wiesz, m�j drogi, �e m�g�by� mi odda� wielk� przys�ug�? � Jak�? � Trzeba, aby� mi pom�g� w tej sprawie. Wiem, �e m�� jest dla niej bardzo niedobry, ot, bydl�, kt�re j� unieszcz�liwia... Zna�e� go przecie, Perrin; powiedz jej, �e to brutal, cz�owiek o najgorszej reputacji... � Och!... � Hulaka, lampart... wiesz. Mia� kochanki, kiedy by� w pu�ku; jakie kochanki! Powiedz to wszystko jego �onie. � Och! Jak�e takie rzeczy m�wi�? Powiadaj�: Nie k�ad� palca mi�dzy drzwi... � M�j Bo�e! Jest spos�b powiedzenia wszystkiego!... Zw�aszcza m�w dobrze o mnie. � To ju� �atwiej. Jednak�e... � Nie tak �atwo, s�uchaj tylko; gdybym ci da� rozpu�ci� j�zyk, wyci��by� na m� cze�� pochwa��, kt�ra by niewiele pomog�a mojej sprawie... Powiedz jej, �e od j a k i e g o � czasu uwa�asz, �e jestem smutny, �e ju� nie m�wi�, nie jem, nie pi... � Nie! Tego ju�...! � wykrzykn�� Perrin z g�o�nym �miechem, kt�ry wprawi� jego fajk� w najpocieszniejsze ruchy � tego nigdy nie potrafi�bym powiedzie� w oczy pani de Chaverny. Wczoraj wieczorem jeszcze trzeba ci� by�o prawie wynosi� po obiedzie, jaki nam wyprawili koledzy. � By� mo�e, ale tego nie ma potrzeby jej opowiada�. Dobrze jest, aby wiedzia�a, �e si� w niej kocham; a ci bazgracze romans�w wm�wili kobietom, �e cz�owiek, kt�ry je i pije, nie mo�e by� zakochany. � Co do mnie, nie znam nic, co by mnie mog�o pozbawi� apetytu i pragnienia. � Zatem, drogi Perrin � rzek� Ch�teaufort k�ad�c kapelusz i poprawiaj�c w�osy � rzecz u�o�ona; w najbli�szy czwartek przyjd� po ciebie; trzewiki i jedwabne po�czochy, str�j uroczysty. Zw�aszcza nie zapomnij m�wi� okropno�ci o m�u, a wiele dobrego o mnie. Wyszed� wywijaj�c z wdzi�kiem laseczk� i zostawiaj�c majora Perrin wielce sk�opotanego zaproszeniem, jakie otrzyma�, a jeszcze bardziej stroskanego my�l� o jedwabnych po�czochach i uroczystym stroju. IV Poniewa� kilka os�b zaproszonych do pa�stwa de Chaverny wym�wi�o si�, obiad by� nieco smutny. Ch�teaufort siedzia� obok Julii, skwapliwie us�uguj�c jej, grzeczny i mi�y jak zwykle. M��, kt�ry odby� tego rana d�ug� przeja�d�k�, by� przy apetycie: jad� i pi� w spos�b zdolny obudzi� zazdro�� w ci�ko chorym. Major Perrin dotrzymywa� towarzystwa dolewaj�c mu cz�sto i �miej�c si� do rozpuku, ilekro� rubaszna weso�o�� s�siada dostarczy�a po temu sposobno�ci. Chaverny, odnajduj�c si� w towarzystwie wojskowych, odzyska� natychmiast sw�j dawny humor i swoje koszarowe maniery; zreszt�, nigdy nie by� wybredny w konceptach. �ona przybiera�a ch�odny i wzgardliwy wyraz za ka�dym rubasznym wybrykiem: obraca�a si� w stron� Ch�teauforta i zaczyna�a z nim m�wi� na uboczu, aby si� nie zdawa�o, �e s�ucha rozmowy, kt�ra si� jej wysoce nie podoba. Oto pr�bka dworno�ci tego wzoru ma��onk�w. Pod koniec obiadu rozmowa przesz�a na oper�, roztrz�sano zalety tancerek, mi�dzy innymi chwalono wielce pann� X. Ch�teaufort przelicytowa� innych, s�awi�c zw�aszcza jej wdzi�k, postaw�, skromne obej�cie. Perrin, kt�rego Ch�teaufort zaprowadzi� do opery par� dni wprz�dy i kt�ry by� tam tylko jeden raz, pami�ta� bardzo dobrze pann� X. � Czy to � spyta� � ta ma�a w r�owym, kt�ra skacze jak ko�l�tko?... z tymi n�kami, o kt�rych tyle m�wi�e�, Ch�teaufort? � A, m�wi�e� o jej nogach! � wykrzykn�� Chaverny. � Ale czy wiesz, je�eli b�dziesz nadto o nich m�wi�, narazisz si� swemu genera�owi, ksi�ciu de J...! Ej, uwa�aj na siebie, kolego! � Ale� nie s�dz�, aby genera� by� a� tak zazdrosny i zabrania� patrze� na nie przez lornetk�. � Przeciwnie, jest z nich tak dumny, jak gdyby to on je odkry�. C� ty na to, majorze? � Znam si� na nogach tylko u koni � odpar� skromnie stary �o�nierz. � Te s� w istocie cudowne � podj�� Chaverny � nie ma �adniejszych w Pary�u, wyj�wszy nogi... � Urwa� i zacz�� podkr�ca� w�sa patrz�c jowialnie na �on�, kt�ra obla�a si� p�sem. � Wyj�wszy nogi panny D...?�przerwa� Ch�teaufort wymieniaj�c inn� tancerk�. � Nie � odpar� Chaverny tragicznym tonem Hamleta. � Ale sp�jrz na moj� �on�. Julia zrobi�a si� purpurowa z oburzenia. Rzuci�a m�owi spojrzenie szybkie jak b�yskawica, ale w kt�rym malowa�y si� w�ciek�o�� i wzgarda. Nast�pnie sil�c si� zapanowa� nad sob�, obr�ci�a si� nagle do pana de Ch�teaufort. � Trzeba � rzek�a g�osem lekko dr��cym � aby�my przestudiowali duet z Maometto. Musi panu doskonale le�e� w g�osie. Chaverny nie�atwo dawa� si� zbi� z tropu. � Ch�teaufort � ci�gn�� � czy wiesz, �e ja chcia�em swego czasu kaza� odla� w gipsie te nogi? Ale wiadoma osoba nigdy si� nie zgodzi�a. Ch�teaufort, kt�remu ta nieprzyzwoita rewelacja sprawi�a �yw� przyjemno��, uda�, �e nie s�yszy; zapu�ci� si� z pani� de Chaverny w rozmow� o Maometto. � Osoba, o kt�rej m�wi� � ci�gn�� nielito�ciwy m�� � gorszy�a si�, kiedy si� jej oddawa�o sprawiedliwo�� w tej mierze, ale w gruncie nie by�o jej to przykre. Czy wiecie, �e ka�e swemu dostawcy po�czoch bra� miar�?... �onusiu, nie gniewaj si�... chcia�em powiedzie� dostawczyni. I kiedy by�em w Brukseli, mia�em z sob� trzy stronice jej pisma z najdrobiazgowsz� instrukcj� tycz�c� kupna po�czoch. Ale daremnie m�wi�, Julia postanowi�a nie s�ysze� nic. Rozprawia�a z Ch�teaufortem, m�wi�a do� ze sztuczn� weso�o�ci�, a wdzi�czny jej u�miech stara� si� go przekona�, �e s�ucha tylko jego. Ch�teaufort ze swej strony zdawa� si� wy��cznie poch�oni�ty Maomettem; ale nie traci� ani s�owa z brutalstw Chaverny�ego. Po obiedzie oddano si� muzyce; pani de Chaverny �piewa�a przy klawikordzie z Ch�teaufortem. Chaverny znik�, w �chwili gdy otworzono klawikord. Nadesz�o sporo go�ci, co nie przeszkodzi�o Ch�teaufortowi szepta� bardzo cz�sto z Juli�. Wychodz�c o�wiadczy� koledze, �e nie straci� wieczoru i �e sprawy jego dobrze id�. Perrin uwa�a� za bardzo proste, �e m�� m�wi� o nogach �ony; tote� kiedy si� znalaz� sam na sam na ulicy z Ch�teaufortem rzek� z przej�ciem: � Jak ty masz serce m�ci� takie dobre ma��e�stwo? On tak kocha t� swoj� kobiecink�! V Od miesi�ca Chaverny by� mocno poch�oni�ty my�l�, aby zosta� szambelanem. Zdziwi si� mo�e kto�, �e cz�owiek oty�y, leniwy, lubi�cy wygody by� dost�pny ambicji; ale nie zbywa�o mu na argumentach, aby to usprawiedliwi�. � Po pierwsze � powiada� przyjacio�om � wydaj� wiele pieni�dzy na lo�e, kt�re ofiarowuj� kobietom. Piastuj�c urz�d dworski b�d� mia�, nie wydaj�c grosza, tyle l�, ile zapragn�. A wiadomo, co mo�na uzyska� lo�ami. Dalej, lubi� polowanie: b�d� mia� do dyspozycji lasy rz�dowe. Wreszcie teraz, kiedy ju� nie nosz� munduru, nie wiem, jak si� ubiera� na bale dworskie; str�j szambela�ski by�by mi bardzo do twarzy. � Zatem ubiega� si� o klucz. Chcia�, aby i �ona mu w tym pomaga�a, ale odm�wi�a stanowczo, mimo �e mia�a kilka wp�ywowych przyjaci�ek. Chaverny odda� swego czasu drobn� us�ug� ksi�ciu de H..., kt�ry by� teraz w �askach u dworu, liczy� tedy na jego poparcie. Przyjaciel jego, Ch�teaufort, kt�ry mia� r�wnie� bardzo �adne znajomo�ci, wspiera� go z zapa�em i oddaniem, z jakimi mo�e spotkasz si� kiedy, czytelniku, o ile jeste� m�em �adnej �ony. Pewna okoliczno�� bardzo posun�a sprawy Chaverny�ego, mimo �e mog�a mie� dla� do�� smutne nast�pstwa. Pani de Chaverny zdoby�a, nie bez trudu, lo�� w operze na jak�� premier�. Lo�a by�a na sze�� miejsc. M�� jej, wyj�tkowo i po �ywej dyskusji, zgodzi� si� jej towarzyszy�. Ot� Julia chcia�a zaprosi� pana de Ch�teaufort, czuj�c za�, �e nie mo�e z nim i�� sama, sk�oni�a m�a, aby si� wybra� na to przedstawienie. Natychmiast po pierwszym akcie Chaverny wyszed�, zostawiaj�c �on� z przyjacielem. Oboje milczeli zrazu; Julia, bo bywa�a od pewnego czasu zak�opotana, ilekro� si� znalaz�a sama z panem de Ch�teaufort; on, przecie� mia� swoje zamiary i poniewa� wydawa�o mu si� w�a�ciwe okaza� wzruszenie. Zerkaj�c na sal� ujrza� z przyjemno�ci�, �e lornetki znajomych skierowa�y si� na lo��. Doznawa� �ywego zadowolenia na my�l, �e wielu przyjaci� zazdro�ci jego szcz�cia, prawdopodobnie przypisuje mu go wi�cej, ni� by�o w rzeczywisto�ci. Julia, pow�chawszy kilkakrotnie flakonik i bukiet, zacz�a m�wi� o gor�cu, o przedstawieniu, o strojach. Ch�teaufort s�ucha� z roztargnieniem, wzdycha� i kr�ci� si� na krze�le, spogl�da� na Juli� i wzdycha� znowu. Julia zaczyna�a by� niespokojna, kiedy naraz wykrzykn��: � Jak�e ja �a�uj� czas�w rycerstwa! � Rycerstwa? Czemu� to? � spyta�a Julia. � Zapewne dlatego, �e w �redniowiecznym stroju by�oby panu do twarzy? � Uwa�a mnie pani za bardzo pr�nego � rzek� z gorycz� i smutkiem. � Nie, �a�uj� tych czas�w... poniewa� cz�owiek, kt�ry mia� odwag�... m�g� pokusi� si� o... wiele rzeczy... Ot, wystarczy�o rozp�ata� jakiego� olbrzyma, aby zdoby� �aski damy... O, widzi pani na balkonie tego wielkoluda? Chcia�bym, aby mi pani kaza�a obci�� mu w�sy, a w nagrod� pozwoli�a mi powiedzie� sobie dwa s�owa bez obawy pogniewania pani. � C� za szale�stwo! � wykrzykn�a Julia rumieni�c si� po bia�ka, gdy� domy�la�a si�, co to za dwa s�owa. � Ale o, widzi pan, tam: pani de Sainte�Hermine w wyci�tej sukni i w balowej toalecie, w jej wieku! � Widz� tylko jedno, �e pani nie chce mnie zrozumie�, i ju� od dawna to zauwa�y�em... Ka�e mi pani, milcz�; ale... � doda� cicho � zrozumia�a mnie pani... � Nie, doprawdy � rzek�a sucho Julia. � Ale gdzie poszed� m��? Wszed� kto� do lo�y, w sam� por�, aby j� wydoby� z k�opotu. Ch�teaufort nie otworzy� ust. By� blady i wydawa� si� zgn�biony. Kiedy go�� wyszed�, rzuci� par� oboj�tnych uwag o widowisku. Zapada�o raz po raz d�ugie milczenie. Drugi akt mia� si� zacz��, kiedy otwar�y si� drzwi; zjawi� si� Chaverny prowadz�c kobiet� bardzo �adn� i bardzo strojn�, ze wspania�ymi r�owymi pi�rami na g�owie. Za ni� szed� ksi��e de H... � Moja droga �rzek� Chaverny do �ony � zasta�em ksi�cia i pani� w okropnej bocznej lo�y sk�d nic nie wida�. Zechcieli przyj�� miejsce w naszej. Julia sk�oni�a si� zimno; nie czu�a sympatii do ksi�cia de H... Ksi��� i dama z r�owymi pi�rami rozwiedli si� w przeprosinach, obawiali si� sprawi� k�opot. Zrobi� si� ruch, stoczono pojedynek szlachetnych przy wyborze miejsc. W chwilowym zam�cie Ch�teaufort pochyli� si� do ucha Julii i rzek� cicho a szybko: � Na mi�o�� bosk�, niech pani nie siada na przodzie. Julia, bardzo zdziwiona, zosta�a na swoim miejscu. Skoro wszyscy usiedli, obr�ci�a si� do pana de Ch�teaufort i do�� surowym spojrzeniem za��da�a wyja�nie�. On siedzia� sztywno, z zaci�ni�tymi ustami; ca�a jego postawa �wiadczy�a, �e jest bardzo niezadowolony. Zastanawiaj�c si� nad tym Julia do�� niekorzystnie wyt�umaczy�a sobie przestrog� Ch�teauforta. Pomy�la�a, �e chce w czasie przedstawienia szepta� do niej i dalej prowadzi� swoj� szczeg�ln� rozmow�, co by�oby niemo�liwe, gdyby zosta�a na przodzie. Spojrzawszy na sal�, zauwa�y�a, �e kilka kobiet skierowa�o lornetki na lo��; lecz tak bywa zawsze za zjawieniem si� nowej twarzy. Szeptano, u�miechano si�; ale c� w tym nadzwyczajnego? Opera to takie ma�e miasteczko! Nieznajoma dama pochyli�a si� nad bukietem Julii i rzek�a z czaruj�cym u�miechem: � Ma pani prze�liczny bukiet, droga pani. Pewna jestem, �e w tym sezonie to musi kosztowa� mas� pieni�dzy: przynajmniej dziesi�� frank�w. Ale pani go dosta�a! To podarek, nieprawda? Damy nigdy nie kupuj� bukiet�w. Julia otwiera�a szeroko oczy nie wiedz�c, co to za parafianka, z kt�r� si� znalaz�a. � Ksi��� � rzek�a dama omdlewaj�cym g�osem � nie da�e� mi, ksi���, bukietu. Chaverny rzuci� si� ku drzwiom. Ksi��� chcia� go zatrzyma�, dama tak�e; ju� jej przesz�a ochota na bukiet. Julia wymieni�a spojrzenie z panem de Ch�teaufort. Znaczy�o ono: �Dzi�kuj� panu, ale ju� za p�no�. Nie odgad�a jeszcze wszystkiego! Podczas ca�ego przedstawienia upierzona dama b�bni�a palcami nie w takt i plot�a brednie o muzyce. Wypytywa�a Juli� o cen� sukni, klejnot�w, koni. Nigdy Julia nie widzia�a podobnego zachowania. Dosz�a do wniosku, �e ta dama to musi by� krewniaczka ksi�cia przyby�a gdzie� z zapad�ej Bretanii. Kiedy Chaverny wr�ci� z ogromnym bukietem, o wiele pi�kniejszym ni� bukiet �ony, zachwytom, podzi�kowaniom, usprawiedliwieniom nie by�o ko�ca. � Panie de Chaverny, ja nie jestem niewdzi�czna � rzek�a mniemana parafianka. � Aby panu tego dowie��, niech mi pan przypomni, abym panu co� przyrzek�a, jak m�wi aktor Potier. Doprawdy, wyhaftuj� panu sakiewk�, skoro sko�cz� t�, kt�r� przyrzek�am ksi�ciu. Wreszcie opera sko�czy�a si�, ku zadowoleniu Julii, kt�ra nieswojo si� czu�a obok szczeg�lnej s�siadki. Ksi��� ofiarowa� jej rami�. Chaverny poda� r�k� drugiej damie. Ch�teaufort, z chmurn� i niezadowolon� min�, szed� za Juli� k�aniaj�c si� z przymusem znajomym na schodach. Kilka kobiet min�o ich. Julia zna�a je z widzenia. Jaki� m�ody cz�owiek szepta� im co� do ucha pod�miechuj�c si�; przyjrza�y si� natychmiast z zaciekawieniem Chaverny�emu i jego �onie, a jedna krzykn�a: � Czy to mo�liwe! Zajecha� pow�z ksi�cia; ksi��� sk�oni� si� pani de Chaverny dzi�kuj�c jeszcze raz za jej uprzejmo��. Chaverny odprowadzi� nieznajom� dam� a� do powozu ksi�cia, tak �e Julia i Ch�teaufort zostali chwil� sami. � Kto jest ta kobieta? � spyta�a Julia. � Nie powinienem pani tego m�wi�... bo to jest co� nies�ychanego! � Jak to? � Zreszt�, wszyscy, kt�rzy pani� znaj�, b�d� wiedzieli, co o tym s�dzi�... Ale Chaverny!... Nigdy nie by�bym przypuszcza�. � Ale c� wreszcie! Niech pan m�wi, na mi�o�� bosk�! Kto jest ta kobieta? Chaverny wraca�. Ch�teaufort odpar� cicho: � Kochanka ksi�cia de H... pani Melania R... � Wielki Bo�e! � wykrzykn�a Julia patrz�c na pana de Ch�teaufort ze zgroz� � to niemo�liwe! Ch�teaufort wzruszy� ramionami i odprowadzaj�c j� do powozu doda�: � To w�a�nie m�wi�y te panie, kt�re spotkali�my na schodach. Co si� jej tyczy, to osoba w swoim rodzaju wcale przyzwoita. Trzeba jej stara�, wzgl�d�w... Ma nawet m�a. � Moja droga � rzek� Chaverny weso�o � obejdziesz si� beze mnie, aby wr�ci� do domu. Dobranoc. Id� na kolacj� do ksi�cia. Julia nie odpowiedzia�a nic. � Ch�teaufort � ci�gn�� Chaverny � czy chcesz i�� ze mn� do ksi�cia? Jeste� zaproszony, Chateaufort podzi�kowa� ch�odno. Po�egna� pani� de Chaverny, kt�ra gryz�a z w�ciek�o�ci � No, a teraz � rzek� Chaverny � mam nadziej�, �e mnie cho� odwieziesz kabrioletem a� powiedziano mi w�a�nie. Zauwa�ono ci�... Spodoba�e� si�, ladaco! chusteczk�, kiedy pow�z jej ruszy�. pod dom tej donny. � Ch�tnie � odpar� weso�o Ch�teaufort � ale s�uchaj no, czy ty wiesz, �e �ona twoja zrozumia�a w ko�cu, z kim si� znalaz�a w lo�y? � Niemo�liwe. � Mo�esz by� pewny, i to nie by�o dobrze z twojej strony. � Ba! Ona jest w bardzo dobrym tonie; przy tym nie znaj� jej jeszcze zbytnio. Ksi��� prowadzi j� wsz�dzie. VI Pani de Chaverny sp�dzi�a noc bardzo niespokojn�. Zachowanie m�a w operze dope�nia�o miary jego win wobec niej i wymaga�o, jak s�dzi�a, natychmiastowej separacji. Postanowi�a nazajutrz si� z nim rozm�wi� i oznajmi� swoj� decyzj� nie�ycia nadal pod jednym dachem z cz�owiekiem, kt�ry j� tak okrutnie skompromitowa�. Mimo to owo wyja�nienie przera�a�o j�. Nigdy jeszcze nie rozmawia�a powa�nie z m�em. Dot�d wyra�a�a swoje niezadowolenie jedynie d�sami, na kt�re Chaverny nie zwraca� uwagi; zostawiaj�c �onie zupe�n� swobod� nie by�by nigdy pomy�la�, �e ona mog�aby mu odmawia� pob�a�ania, kt�re on w danym razie sk�onny by� okaza� jej. L�ka�a si� zw�aszcza, aby si� nie rozp�aka� w czasie tych wyja�nie� i aby Chaverny nie przypisa� tych �ez zranionej mi�o�ci. W tej chwili �ywo bola�a nad nieobecno�ci� matki, kt�ra by mog�a da� jej dobr� rad� lub podj�� si� oznajmienia m�owi separacji. Wszystkie te refleksje pogr��y�y j� w niepewno�ci; kiedy ju� zasypia�a, postanowi�a poradzi� si� jednej z przyjaci�ek, kt�ra j� zna�a niemal od dziecka, i zda� si� na jej rozs�dek w ca�ej sprawie z m�em. Daj�c upust swemu oburzeniu nie mog�a si� wstrzyma� od mimowolnego por�wnania mi�dzy m�em a panem Ch�teaufort. Grubosk�rno�� m�a uwydatni�a delikatno�� wielbiciela; uznawa�a z przyjemno�ci� (mimo i� wyrzucaj�c to sobie), i� kandydat na kochanka bardziej dba o jej reputacj� ni� w�asny m��. To por�wnanie natury moralnej przywiod�o j� bezwiednie do stwierdzenia wykwintnych manier Ch�teauforta i niezbyt wytwornej postaci Chaverny�ego. Widzia�a m�a, z wydatnym nieco brzuszkiem, jak ci�ko nadskakuje kochance ksi�cia de H..., gdy Ch�teaufort, bardziej jeszcze pe�en szacunku ni� zazwyczaj, wyra�nie sili� si� utrzyma� ko�o niej atmosfer� czci, kt�rej m�� m�g� j� pozbawi�. Wreszcie � jako �e my�li nasze unosz� nas daleko mimo naszej woli � wyobrazi�a sobie niejeden raz, �e mog�aby zosta� wdow� i �e w�wczas, m�oda, bogata, mog�aby legalnie uwie�czy� wiern� mi�o�� sympatycznego majora. Jedna nieszcz�liwa pr�ba nie by�a jeszcze dowodem przeciw ma��e�stwu i je�eli przywi�zanie pana de Ch�teaufort jest szczere... Ale natychmiast odp�dza�a te my�li, za kt�re si� rumieni�a, i przyrzeka�a sobie zachowa� si� w stosunku do niego wstrzemi�liwiej ni� kiedykolwiek. Obudzi�a si� z silnym b�lem g�owy, bardziej jeszcze ni� w wili� daleka od stanowczej rozprawy. Nie zesz�a na �niadanie, aby nie spotka� m�a, kaza�a sobie poda� herbat� do pokoju i poleci�a zaprz�ga� z zamiarem udania si� do pani Lambert, owej przyjaci�ki, kt�rej si� chcia�a poradzi�. Dama ta bawi�a w�wczas u siebie na wsi w P... Przy �niadaniu wzi�a do rak dziennik. Pierwszy artykulik, kt�ry jej wpad� w oczy, brzmia� tak: Pan Darcy, pierwszy sekretarz ambasady francuskiej w Konstantynopolu, przyby� przedwczoraj do Pary�a wioz�c depesze. M�ody dyplomata mia� natychmiast po przybyciu d�ug� konferencj� z Jego Ekscelencj� panem ministrem spraw zagranicznych. � Darcy w Pary�u! � wykrzykn�a. � Mi�o mi b�dzie go zobaczy�. Czy zrobi� si� bardzo sztywny? M � o d y d y p l o m a t a! Darcy, m�ody dyplomata! I nie mog�a si� wstrzyma� od �miechu z tego s�owa: M � o d y d y p l o m a t a. �w Darcy ucz�szcza� niegdy� pilnie na wieczorki u pani Lussan; by� to w�wczas attache przy Ministerium Spraw Zagranicznych. Opu�ci� Pary� jaki� czas przed ma��e�stwem Julii i od tego czasu nie widzia�a go. Wiedzia�a tylko, �e du�o podr�owa� i �e uzyska� szybki awans. Trzyma�a jeszcze dziennik w r�ku, kiedy wszed� m��. By� w wy�mienitym humorze. Na jego widok wsta�a, aby wyj��; �e jednak trzeba by przej�� tu� ko�o niego, aby si� dosta� do gotowalni, zosta�a, ale tak wzruszona, �e r�ka jej, wsparta o stolik do herbaty, wprawia�a w dr�enie serwis porcelanowy. � Moja droga � rzek� Chaverny �przychodz� ci� po�egna� na kilka dni. Jad� na polowanie do ksi�cia de H... Musz� ci powiedzie�, �e jest zachwycony twoj� wczorajsz� go�cinno�ci�. Sprawy moje id� dobrze, przyrzek� poleci� mnie najusilniej kr�lowi. S�uchaj�c to Julia blad�a i czerwieni�a si�. � Nale�y ci si� to od ksi�cia de H... � rzek�a dr��cym g�osem. � Nie mo�e odm�wi� takiej drobnostki komu�, kto kompromituje w najskandaliczniejszy spos�b w�asn� �on� z kochank� swego protektora. Nast�pnie czyni�c rozpaczliwy wysi�ek przesz�a majestatycznie pok�j, wesz�a do gotowalni i zamkn�a drzwi z si��. Chaverny sta� chwil� ze spuszczon� g�ow�, zmieszany. �Sk�d ona, u diab�a, wie? � pomy�la�. � Wreszcie, pal licho! Sta�o si�!� �e za� nie mia� zwyczaju przetrawia� d�ugo niemi�ych my�li, okr�ci� si� na pi�cie, wzi�� kawa�ek cukru z cukierniczki i krzykn�� z pe�nymi ustami do wchodz�cej pokoj�wki: � Powiedz �onie, �e zostan� na cztery lub pi�� dni u ksi�cia de H... i �e jej przy�l� zwierzyn�. Wyszed� my�l�c ju� tylko o ba�antach i rogaczach, kt�re spodziewa� si� zabi�. VII Julia pojecha�a do P... jeszcze bardziej oburzona na m�a; ale tym razem przyczyna by�a do�� b�aha: jad�c do ksi�cia wzi�� nowy pow�z zostawiaj�c �onie drugi, kt�ry wedle uznania stangreta wymaga� reperacji. Przez drog� pani de Chaverny przysposabia�a si� do opowiedzenia swej przygody pani Lambert. Mimo swych zmartwie� nie by�a nieczu�a na zadowolenie, jakie ka�demu opowiadaj�cemu daje dobrze skomponowana historia, obmy�li�a tedy swoj� opowie��, zmieniaj�c jej plan i zaczynaj�c to tak, to inaczej. Z tego wynika�o, �e ujrza�a potworno�ci swego m�a z rozmaitych punkt�w widzenia i �e uraza jej odpowiednio si� wzmog�a. Jak wiadomo, z Pary�a do P... jest przesz�o cztery mile; mimo i� akt oskar�enia pani de Chaverny by� d�ugi, ka�dy pojmie, �e nawet najzacieklejszej nienawi�ci niepodobna jest karmi� jedna, my�l� przez cztery mile. Do gwa�townych uczu�, jakie obudzi�y w niej winy m�owskie, domiesza�y si� s�odkie i melancholijne wspomnienia, dzi�ki osobliwej w�a�ciwo�ci my�li ludzkiej, kt�ra cz�sto kojarzy mi�e obrazy z przykrymi wra�eniami. Czyste powietrze, pogodne niebo, niefrasobliwe twarze przechodni�w � wszystko to przyczyni�o si� r�wnie� do wyrwania jej z kr�gu nienawi�ci. Przypomnia�a sobie sceny z dzieci�stwa, dnie, kiedy ugania�a po polach z r�wie�nicami. Wywo�ywa�a w my�li postacie kole�anek z klasztoru, bra�a udzia� w ich zabawach, w ich posi�kach. Odcyfrowywa�a zwierzenia zas�yszane od d u � y c h i nie mog�a si� wstrzyma� od u�miechu my�l�c o mn�stwie drobnych rys�w, kt�re tak wcze�nie zdradzaj� zmys� zalotno�ci u kobiet. Nast�pnie odtwarza�a sobie swoje wej�cie w �wiat. Ta�czy�a na nowo na naj�wietniejszych balach, kt�re widzia�a w owym roku po wyj�ciu z klasztoru. Innych bal�w zapomnia�a; cz�owiek oswaja si� tak szybko; ale te bale przypomnia�y jej m�a. �Ja szalona! � powiada�a sobie. � Jakim cudem nie odgad�am od pierwszego spojrzenia, �e b�d� z nim nieszcz�liwa?� Wszystkie brednie, wszystkie trywialno�ci narzecze�skie, jakimi biedny Chaverny karmi� j� z tak� pewno�ci� siebie na miesi�c przed �lubem, wszystko to znalaz�o si� zapisane, zarejestrowane w jej pami�ci. R�wnocze�nie nie mog�a si� wstrzyma� od my�li o licznych wielbicielach, kt�rych zam�cie jej przywiod�o do rozpaczy, a kt�rzy niemniej po�enili si� sami lub pocieszyli si� inaczej w niewiele miesi�cy. �Czy by�abym szcz�liwa z innym? � pyta�a sama siebie. � Pan A... jest stanowczo g�upiec, ale nieszkodliwy, Amelia robi z nim, co chce. Zawsze mo�na jako� wy�y� z m�em, kt�ry ulega. B... ma kochanki, a �ona jego jest tak poczciwa, �e si� tym martwi. Poza tym jest pe�en wzgl�d�w dla niej... nie ��da�abym niczego wi�cej. M�ody hrabia de C..., kt�ry wci�� czyta pamflety i kt�ry zadaje sobie tyle trudu, aby by� kiedy� dobrym pos�em, b�dzie mo�e niez�ym m�em? Tak, ale wszyscy oni s� nudni, brzydcy, g�upi...� Gdy tak czyni�a przegl�d wszystkich m�odych ludzi, kt�rych zna�a b�d�c pann�, nazwisko Darcy�ego nastr�czy�o si� jej my�lom po raz drugi. Darcy by� niegdy� w towarzystwie pani de Lussan istot� bez znaczenia, to znaczy wiedziano... matki wiedzia�y, �e po�o�enie maj�tkowe nie pozwala mu my�le� o ich c�rkach. Z ich punktu widzenia nie mia� nic, co by mog�o zawr�ci� w m�odych g��wkach. Poza tym mia� opini� porz�dnego cz�owieka. Z usposobienia nieco mizantrop i tetryk, lubi�, znalaz�szy si� w gronie panien, drwi� ze �miesznostek i pretensyj innych m�odych ludzi. Kiedy rozmawia� po cichu z jak� pann�, matki nie niepokoi�y si�, bo c�rki �mia�y si� na ca�y g�os; matki tych, kt�re mia�y �adne z�by, powiada�y nawet, �e Darcy jest�bardzo mi�y. Wsp�lno�� upodoba� oraz wzajemny l�k przed ich talentem do odmowy zbli�y�y Juli� i pana Darcy. Po kilku utarczkach zawarli traktat pokoju, przymierze zaczepno - odporne; oszcz�dzali si� wzajem i pomagali sobie w roztaczaniu zalet towarzyskich. Pewnego wieczora poproszono Juli�, aby co� za�piewa�a. Mia�a �adny g�os i wiedzia�a o tym. Podchodz�c do klawikordu, nim zacz�a �piewa�, powiod�a po kobietach nieco dumnym wzrokiem, jakby je chcia�a wyzywa�. Ot� tego wieczoru jaka� niedyspozycja lub te� nieszcz�sny przypadek pozbawi�y j� prawie zupe�nie g�osu. Pierwsza nuta, kt�ra wysz�a z tego zazwyczaj melodyjnego gardzio�ka, by�a zdecydowanie fa�szywa. Julia zmiesza�a si�, popl�ta�a wszystko, chybi�a wszystkie akcenty; kr�tko m�wi�c, fiasko by�o zupe�ne. Zmieszana, bliska p�aczu Julia opu�ci�a klawikord; wracaj�c na swoje miejsce nie mog�a nie dostrzec �le ukrywanej rado�ci przyjaci�ek na widok jej upokorzonej dumy. Nawet m�czy�ni z trudem pow�ci�gali u�miech. Spu�ci�a oczy ze wstydu i z�o�ci i jaki� czas nie �mia�a ich podnie��. Kiedy podnios�a g�ow�, pierwsz� przyjazn� twarz�, kt�r� ujrza�a, by�a twarz pana Darcy. By� blady, w oczach jego widnia�y �zy; zdawa� si� bardziej wzruszony jej kl�sk� ni� ona sama. �Kocha mnie � pomy�la�a � kocha mnie naprawd�. Tej nocy nie mog�a usn��, smutna twarz pana Darcy sta�a jej wci�� przed oczyma. Dwa dni my�la�a tylko o nim i o tajemniczej mi�o�ci, jak� musi �ywi� dla niej. Romans czyni� post�py, kiedy pani de Lussan zasta�a u siebie kart� pana Darcy z tymi trzema literami: P.P.C.1 � Dok�d wyje�d�a Darcy? � spyta�a Julia kogo� ze znajomych. � Dok�d? Pani nie wie? Do Konstantynopola. Jedzie tej nocy jako kurier. �Nie kocha mnie zatem!� � pomy�la�a. W tydzie� p�niej zapomnia�a o panu Darcy. Darcy, kt�ry by� w�wczas do�� romantyczny, pami�ta� o Julii osiem miesi�cy. Aby usprawiedliwi� Juli� i wyt�umaczy� t� zadziwiaj�c� r�nic� sta�o�ci, trzeba wzi�� pod uwag�, �e Darcy by� w�r�d barbarzy�c�w, gdy Julia by�a w Pary�u otoczona ho�dami i rozrywkami. Jak b�d� si� rzeczy mia�y, w sze�� czy siedem lat po tym rozstaniu Julia w powozie na drodze do P... przypomnia�a melancholijny wyraz twarzy pana Darcy w dniu, w kt�rym tak �le �piewa�a; i je�eli mamy wyzna�, pomy�la�a o prawdopodobnym uczuciu, jakie w�wczas �ywi� dla niej, mo�e nawet i o uczuciach, jakie m�g� jeszcze zachowa�. Wszystko to zaj�o j� do�� �ywo na przeci�g p� mili. Nast�pnie pan Darcy uton�� w zapomnieniu po raz trzeci. 1 Pour prendre cong� � ceremonialna forma po�egnania. VIII Julia by�a bardzo nierada, kiedy wje�d�aj�c do P... ujrza�a w dziedzi�cu pow�z, z kt�rego wyprz�gano konie, co zwiastowa�o d�u�sz� wizyt�. Tym samym niepodobna by�o rozwin�� aktu oskar�enia przeciw panu de Chaverny. Kiedy Julia wesz�a do salonu, pani Lambert znajdowa�a si� tam w towarzystwie osoby, kt�r� Julia spotyka�a w �wiecie, ale kt�r� zna�a ledwie z nazwiska. Trzeba jej by�o wysi�ku, aby pokry� niezadowolenie z tego, �e tak bezu�ytecznie podj�a podr� do P... � O! Jak si� masz, �licznotko! � wykrzykn�a pani Lambert �ciskaj�c j� � jaka� rada jestem, �e� o mnie nie zapomnia�a! Nie mog�a� przyj�� bardziej w por�: spodziewam si� dzi� mn�stwa os�b, kt�re przepadaj� za tob�. Julia odpowiedzia�a z przymusem, �e spodziewa�a si� zasta� pani� Lambert sam�. � B�d� uszcz�liwieni z twego widoku � podj�a pani de Lambert. � M�j dom jest tak smutny od zam�cia c�rki, �e czuj� si� a� nazbyt szcz�liwa, kiedy moi przyjaciele zechc� sobie naznaczy� schadzk� u mnie. Ale, drogie dziecko, co� ty zrobi�a ze swymi kolorami? Jaka� mi jeste� bardzo blada dzisiaj. Julia wymy�li�a ma�e k�amstwo: d�uga droga... kurz... s�o�ce... � Mam w�a�nie dzi� na obiedzie jednego z twoich wielbicieli, kt�remu sprawi� mi�� niespodziank�, pana de Ch�teaufort, i prawdopodobnie jego wiernego Achatesa, majora Perrin. � Mia�am przyjemno�� widzie� niedawno u siebie majora Perrin � rzek�a Julia rumieni�c si� nieco, my�la�a bowiem o panu Ch�teaufort. � Spodziewam si� tak�e pana de Saint � Leger. Trzeba koniecznie, aby tu zorganizowa� seri� �przys��w� na najbli�szy miesi�c i ty b�dziesz w nich gra�a, m�j aniele: by�a� nasz� primadonn� przed dwoma laty. � M�j Bo�e, droga pani, ju� tak dawno nie gra�am w �przys�owia�, �e nie umia�abym odnale�� dawnej weny. � Ale, ale, Julio, dziecko, zgadnij, kogo oczekujemy jeszcze. Ale co si� tyczy tego go�cia, to trzeba mie� dobr� pami��, aby go sobie przypomnie�. Natychmiast nastr�czy�o si� Julii nazwisko pana Darcy. �Prze�laduje mnie, doprawdy� � pomy�la�a. � Pami��, powiada pani?... Mam dobr� pami��. � Ale ja rozumiem pami�� na sze�� czy siedem lat. Czy przypominasz sobie jednego ze swoich adiutant�w, kiedy by�a� m�od� panienk� i nosi�a� w�osy na g�adko? � Doprawdy nie zgaduj�. � C� za okropno��! Dziecko... Tak zapomnie� przemi�ego cz�owieka, kt�ry � je�li si� nie myl� � podoba� ci si� niegdy� do tego stopnia, �e matka twoja by�a prawie niespokojna. A wi�c, kochanie, skoro tak zapominasz swoich wielbicieli, trzeba ci przypomnie� ich nazwiska: ujrzysz tu pana Darcy. � Pana Darcy? � Tak; wr�ci� wreszcie z Konstantynopola, zaledwie od kilku dni. By� u mnie przedwczoraj i zaprosi�am go. Czy wiesz, niewdzi�czna istoto, �e pyta� si� o ciebie ze skwapliwo�ci� bardzo, ale to bardzo wymown�? � Pan Darcy?... � rzek�a Julia wahaj�c si� i z udanym roztargnieniem � pan Darcy?... Czy to nie taki wysoki blondyn... jest sekretarzem ambasady? � Och, moja droga, nie pozna�aby� go; bardzo si� zmieni�; jest blady lub raczej oliwkowy, oczy wpadni�te; straci� du�o w�os�w z przyczyny gor�ca, jak powiada. Za dwa lub trzy lata, je�li tak p�jdzie, b�dzie z przodu zupe�nie �ysy. A nie ma jeszcze trzydziestu lat. Tu dama, kt�ra by�a �wiadkiem opowiadania o nieszcz�ciu pana Darcy, usilnie zaleci�a u�ytek kalidoru, kt�ry jej bardzo pom�g� po chorobie po��czonej z wypadaniem w�os�w. M�wi�c przeci�ga�a palce po obfitych puklach pi�knego kasztanowatego koloru. � Czy pan Darcy sp�dzi� ca�y ten czas w Konstantynopolu? � spyta�a pani de Chaverny. � Niezupe�nie, wiele podr�owa�: by� w Rosji, zje�dzi� ca�� Grecj�. Czy nie s�ysza�a� o jego szcz�ciu? Wuj jego umar�, zostawi� mu �adny maj�tek. By� tak�e w Azji Mniejszej, w tej... jak�e on tam nazywa... w Karamanii. Jest uroczy, moje dziecko; opowiada cudowne historie, kt�rymi b�dziesz zachwycona. Wczoraj opowiedzia� mi par� tak �adnych, �e wci�� mu powtarza�am: �Ale� niech pan je schowa na jutro; opowie pan pi�knym paniom, zamiast je marnowa� z tak� star� mamusi� jak ja�. � Czy opowiedzia� pani swoj� przygod� z Turczynk�, kt�rej ocali� �ycie? � spyta�a pani Dumanoir, wyznawczyni kalidoru. � Turczynka, kt�rej ocali� �ycie? On ocali� �ycie? Nie wspomina� mi o tym ani s�owa. � Jak to! Ale� to wspania�y czyn, istny romans. � Och! Niech nam to pani opowie, prosz� pani�. � Nie, nie, trzeba poprosi� jego samego. Ja znam t� histori� jedynie od siostry, kt�rej m��, jak pani wie, by� konsulem w Smyrnie. Ale ona s�ysza�a j� od Anglika, kt�ry by� �wiadkiem ca�ej przygody. To cudowne. � Niech�e nam pani opowie. Jak�e pani chce, aby�my mog�y czeka� do obiadu? Nie ma nic

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!