5243
Szczegóły |
Tytuł |
5243 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5243 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5243 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5243 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Ib Melchior
Zwyci�zca, a zarazem...
- Witam - witam - witam pa�stwa! Ja, Bob May, �ycz�
wszystkim niezapomnianych wra�e� oraz dobrej zabawy podczas
naszego wspania�ego Wieczoru z Teleturniejem!
Rozemocjonowany m�odzieniec wpad� jak burza na o�wietlon�
rz�si�cie estrad� ogromnego Capitol Coloseum. Z przystojnej
twarzy nie schodzi� mu u�miech, a kiedy wypowiada� nast�pne
s�owa, jego g�os zabrzmia� wystudiowan� szczero�ci�:
- Ja i ca�y zesp� serdecznie witamy zgromadzon� tu
publiczno��, a tak�e siedz�cych przed telewizorami ponad sto
tysi�cy widz�w. Tak, kochani, oto i nadszed� wielki fina�!
Wreszcie nadszed� �w dzie�, na kt�ry czekali�cie tak
niecierpliwie. Nim jednak przejdziemy do najwa�niejszego,
mam tu pewien drobiazg, kt�ry na pewno was zainteresuje.
�wiat�a skupione na m�odym Mistrzu Ceremonii przygas�y,
jednocze�nie poja�nia�a s�siednia cz�� wielkiej estrady.
Zap�on�y czerwone lampki kontrolne nakierowanej tam kamery.
Do jej obiektywu u�miecha�a si� bajecznie pi�kna dziewczyna.
Gdy ucich�a fanfara, dziewczyna zwr�ci�a si� do ogromnej,
niewidocznej publiczno�ci telewizyjnej melodyjnym,
ociekaj�cym seksem i s�odycz� g�osem:
- Cze��! Oto zn�w ja, wasza Barrie Rose, chc� wam
powiedzie� o nowym, fantastycznym wprost wynalazku
znakomitej firmy ODM�ODZENIE! Pami�tajcie, prawdziwe s�
tylko oryginalne produkty. ODM�ODZENIE - wystrzegajcie si�
podr�bek! ODM�ODZENIE wprowadzi�o w tych dniach na rynek
co�, czego jeszcze nie by�o... Jest to...
Gruchn�a efektowna fanfara.
- ...nowy, niezr�wnanej jako�ci spray "Plastiform". Mo�na
go kupi� w o�miu cudownych, t�czowych kolorach i
konsystencjach. Twardy jak stal "Plastiform" dla pan�w i
delikatny, jedwabisty dla pa�. Nie jeste� zadowolony ze
swego cia�a? Widzisz, �e jeste� gorzej zbudowany od innych?
Je�li pragniesz mi�ni gladiatora albo pon�tnych kszta�t�w,
kup nowy spray "Plastiform" firmy ODM�ODZENIE! Potrafi si�
nim pos�u�y� nawet pi�cioletnie dziecko. Ja, Barrie Rose,
daj� wam na to s�owo honoru. Spray "Plastiform" firmy
ODM�ODZENIE. Co� wspania�ego! A teraz, kochani, wracamy do
Boba Maya i teleturnieju, na kt�ry tak czekacie.
Na Mistrza Ceremonii ponownie sp�yn�y potoki �wiat�a.
Tym razem m�odzieniec nie by� sam. U jego boku stali dwaj
m�czy�ni - pierwszy do�� oty�y, �ysiej�cy, w staromodnych
okularach o drucianej oprawce; drugi m�odszy, mocniej
zbudowany, z grzyw� szpakowatych w�os�w.
- No c�, a wi�c zn�w si� spotykamy! Panie i panowie, oto
uczestnicy. Nie musz� chyba przedstawia� naszego czempiona -
czterdzie�ci dziewi�� tygodni bez pora�ki. Oto on - Charles
Monroe!
Niewysoki grubasek post�pi� krok do przodu i sk�oni� si�.
Ogromna sala wybuchn�a owacj�. Obr�ciwszy nerwowo w palcach
okulary, Monroe cofn�� si�.
- A oto, panie i panowie, ten, kt�ry w tym tygodniu
wyzwa� mistrza - przed wami James Burton!
Aplauz by� niemal r�wnie og�uszaj�cy. Burton tak�e
wyst�pi� naprz�d i bez �ladu tremy pomacha� do
nieprzeliczonej widowni.
Wkroczy� po�piesznie Bob May:
- Drodzy pa�stwo! Wszyscy znacie zasady naszego
teleturnieju - i dobrze wiecie, jak wielkie ma on znaczenie.
Pami�tacie te�, �e pan Monroe startuje w kategorii
"filatelistyka" - udowodni� nam dotychczas, i� o znaczkach
pocztowych wie niemal wszystko!
Teatralnym ruchem odwr�ci� si� do Burtona. W�r�d nag�ej
ciszy zabrzmia� dr��cy z emocji g�os.
- Panie Burton, czy zdradzi pan nam swoj� kategori�?
Z ty�u estrady nagle zab�ysn�a setk� jaskrawych barw
tablica z list� kategorii. Burton odwr�ci� si� powoli i
zacz�� si� przygl�da�. Na pot�nej widowni zapad�a cisza jak
makiem zasia�. Wreszcie pad�y s�owa:
- Planeta Mars.
Rozentuzjazmowany Bob May niemal zeskoczy� ze sceny.
- Panie i panowie! Nasz pretendent wybra� kategori�
"planeta Mars"!
Publiczno�� rykn�a.
- Znakomicie! Znacie, panowie, regu�y gry. Pytania uk�ada
nasz superkomputer Univac. Nikt nie b�dzie ich zna� - a� do
chwili, gdy je zadam! Panowie, czy jeste�cie gotowi?
Monroe prze�kn�� nerwowo �lin� i poprawi� na nosie
�mieszne okularki. Skin�� g�ow�.
- Tak jest, panie May - potwierdzi� Burton.
- �wietnie! Jak panowie wiecie, ka�dy z was b�dzie teraz
odpowiada� na pytania o rosn�cym stopniu trudno�ci - a� do
pierwszej b��dnej odpowiedzi. Ten, kt�ry jej udzieli odpada
z gry, a zwyci�zc� teleturnieju zostaje jego przeciwnik!
�eby jednak nikt panom nie przeszkadza� - i nie pomaga� -
May �artobliwie pogrozi� palcem - ka�dy z was zostanie
otoczony specjalnym polem si�owym. Nic go nie przeniknie:
�wiat�o, d�wi�k, telepatyczne podpowiedzi! B�dziemy pan�w
widzieli, ale panowie nas - nie. Komfortowa sytuacja,
nieprawda�?
Roze�mia� si� gromko z w�asnego dowcipu.
- Tylko ja b�d� m�g� m�wi� do pan�w poprzez specjalny
komunikator. Wszyscy jednak us�yszymy odpowiedzi. Czy
jeste�cie gotowi?
Obaj skin�li g�owami.
- Zatem zaczynamy! Ale przedtem...
Gdy przerywnik reklamowy w wykonaniu Barrie Rose dobieg�
ko�ca, kamery ponownie skierowa�y si� na Boba Maya i dw�ch
zawodnik�w. Czempiona i pretendenta otoczy�a dziwaczna,
migotliwa, ca�kowicie prze�roczysta zas�ona. Kamery
pokaza�y, jak z pod�ogi wysuwaj� si� przed nimi dwie
metalowe antenki, ka�da zako�czona niewielk� walcowat�
g�owic� przeka�nika.
May poprawi� umieszczony na krtani komunikator.
- Czy s�yszycie mnie, panowie?
- Tak - zachrypia� Monroe, kt�remu dolega� b�l gard�a.
- S�ysz� �wietnie - rzek� Burton.
- Prosz� zatem przygotowa� si� do odpowiedzi na pierwsze
pytanie, panie Burton. Panno Barrie - zwr�ci� si� dr��cym z
emocji g�osem do stoj�cej obok dziewczyny - prosz� o
pierwsze pytanie z Univaca.
Barrie Rose nacisn�a guzik. P�on�ce �ar�weczki wielkiej
tablicy utworzy�y natychmiast skomplikowany, pulsuj�cy wz�r.
Nie min�a sekunda, gdy rozleg� si� wyra�ny trzask, po czym
Barrie Rose wyj�a z maszyny zadrukowan� kartk� z pierwszym
pytaniem dla Burtona. Bob May odczyta� je, nawet nie
mrugn�wszy powiek�.
- Panie Burton - zacz�� z�owr�bnie powa�nym g�osem - oto
pa�skie pytanie: "Jeden z najbardziej zdumiewaj�cych
przypadk�w czystego zbiegu okoliczno�ci znany historykom
astronomii mia� miejsce, gdy pewien �redniowieczny autor
poda� w swej powie�ci, i� Mars ma dwa ksi�yce! Jak brzmi
tytu� tej ksi��ki? Kto j� napisa�? Kiedy zosta�a wydana?"
Burton zmarszczy� brwi. Publiczno�� wstrzyma�a oddech.
Pytanie nie by�o �atwe. Czy�by pretendent mia� polec ju� na
starcie? Jednak Burton wyprostowa� si�.
- Tytu� ksi��ki: "Podr�e Guliwera", rok wydania 1726, a
autorem by� niejaki Jonathan Quick - nie, przepraszam, Swift
- Jonathan Swift!
- Dobra odpowied�! - krzykn�� Bob May.
Zachwycona publiczno�� odpowiedzia�a pot�nym aplauzem.
- Panno Rose, teraz prosz� o pierwsze pytanie dla naszego
czempiona!
- Oto i ono! - Bob May czyta� z przej�ciem. - "Jeden z
prezydent�w Stan�w Zjednoczonych by� znanym filatelist�.
Podczas wojny tocz�cej si� za jego kadencji doradzi� zaj�cie
przez Ameryk� ma�ej wysepki, poniewa� dzi�ki swojemu hobby
wiedzia� o jej istnieniu. Jak si� nazywa� ten prezydent? Jak
si� nazywa�a wysepka? Do kt�rego okr�gu pocztowego nale�y?"
May jeszcze nie sko�czy�, gdy Monroe odpowiedzia�:
- Franklin Delano Roosevelt, wysepka nazywa�a si�
Mangareva i nale�a�a do okr�gu Tahiti!
- Tak jest, panie Monroe! Doskona�a odpowied�! - wrzasn��
Mistrz Ceremonii; publiczno�� klaska�a, gwizda�a i tupa�a.
Pada�y pytania. Zawodnicy szli �eb w �eb. Jednak wida�
ju� by�o pierwsze oznaki napi�cia. Okulary Monroe'a -
zapomniane - zsun�y mu si� na koniec nosa, szopa w�os�w
Burtona jeszcze bardziej si� zmierzwi�a. Teleturniej trwa�
ponad dwie godziny, po ka�dej turze pyta� przerywa�y go
tylko reklamy ODM�ODZENIA.
Podniecenie publiczno�ci oraz telewidz�w narasta�o. Bob
May pracowa� w pocie czo�a.
- Pa�skie siedemnaste pytanie, panie Burton: "Ile st�p
mierzy najwy�sze wzniesienie na Marsie? Kto i kiedy go
odkry�?"
- Mount Kepler! Mierzy niewiele ponad osiemna�cie tysi�cy
st�p nad poziomem kana��w. Odkry� go kapitan Peter Eriksen
podczas trzeciej wyprawy marsja�skiej w roku 2017.
- Znakomicie!
- Panie Monroe, pytanie numer siedemna�cie. "Na jakich
dwudziestowiecznych znaczkach widnieje nadruk "Z.A."? Od
jakiej nazwy jest to skr�t?"
- Na znaczkach dawnej Armenii. "Z.A." to "Zapadnaja
Armia", czyli "Armia Zachodnia"!
- Dobra odpowied�!
- Panie Burton, teraz pytanie numer osiemna�cie, ale
uprzedzam, �e nie nale�y ono do �atwych! "Spo�r�d ponad
dziewi�ciu tysi�cy ro�lin marsja�skich osiem tysi�cy pi�� to
mchy i porosty. Kt�ra z pozosta�ych ro�lin jest najrzadsza i
w jaki spos�b si� rozmna�a?"
Burton przesun�� palcami po potarganych w�osach. Z jego
g�osu ju� dawno znikn�a pewno�� siebie. My�l�c intensywnie
zawaha� si� przez moment, po czym odpowiedzia�:
- Moim zdaniem to kaktus jaszczurczy. Jego ig�y
zaopatrzone w spory przedostaj� si� pod �uski jaszczurki z
gatunku Lessei Canali i zatruwaj� zwierz�. Spory
wykorzystuj� nast�pnie wilgotne �rodowisko padliny i daj�
pocz�tek nowej ro�linie.
- �wietnie! Doskonale!
- Teraz pan, panie Monroe, oto osiemnaste pytanie -
r�wnie� uprzedzam, �e trudne! "W trzecim
dwudziestopi�cioleciu dwudziestego wieku wydano w Stanach
Zjednoczonych seri� tak zwanych znaczk�w prezydenckich,
Jakiego koloru by� znaczek o nominale trzy centy? Czyja
podobizna si� na nim znajduje?"
Monroe obliza� wargi. W roztargnieniu poprawi� na nosie
okulary. W wielkiej sali zapad�a grobowa cisza. Po
czempionie wida� ju� by�o ogromne zm�czenie!
- Ten trzycentowy znaczek by� - eee... - ciemnofioletowy
i nosi� podobizn�... podobizn� Jerzego Waszyngtona!
Bob May wstrzyma� na sekund� oddech.
- Nie! - hukn��. - Nie! To by� Thomas Jefferson! B��dna
odpowied�!
Publiczno�ci zapar�o dech.
B��dna odpowied�!
Twarz stoj�cego w polu si�owym Monroe'a poszarza�a. Na
jego czole pokaza�y si� ma�e kropelki potu, na skroni
zacz�a mu pulsowa� niewielka �y�ka... pulsowa�a tak...
pulsowa�a...
Czempion milcza�.
- Tak mi przykro - powiedzia� ponuro smutny Bob May. -
Naprawd�, niewymownie mi przykro!
Antenki komunikatora przed Monroem szybko wsun�y si� w
pod�og�. Przez chwil� wydawa�o si�, �e otaczaj�ca zawodnika
migotliwa pow�oka nabiera wyrazisto�ci. Potem, w mgnieniu
oka, pole si�owe zapad�o si� w sobie i znikn�o w
o�lepiaj�cym, bezg�o�nym wybuchu - a wraz z nim znikn��
Charles Monroe.
Ludzie siedzieli jakby zahipnotyzowani. Bob May okr�ci�
si� na pi�cie i wrzasn�� ekstatycznie:
- Przedstawiam pa�stwu Jamesa Burtona - zwyci�zc�
teleturnieju, a zarazem nowego prezydenta Stan�w
Zjednoczonych!
Ogromna publiczno�� wprost szala�a!