5234
Szczegóły |
Tytuł |
5234 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5234 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5234 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5234 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ANNE MCCAFFREY
OPOWIE�CI NERILKI
PROLOG
Je�li Czytelnik nie zapozna� si� dot�d z seri� Je�d�cy Smok�w z Pern, pewne
szczeg�y mog� okaza� si� dla niego niezrozumia�e. Opowie�ci Nerilki stanowi�
uzupe�nienie poprzedniego tomu "Moreta, Pani smok�w z Pern". Jest to historia
przedstawiona z punktu widzenia jednej z drugoplanowych postaci tamtej powie�ci.
A zatem przedstawiamy t�o wydarze�:
Rukbat w gwiazdozbiorze Strzelca to z�ota gwiazda typu G. Mia�a pi�� planet, dwa
pasy asteroid�w i zb��kan� planet�, kt�r� przyci�gn�a tysi�c lat temu. Kiedy
ludzie osiedlili si� na trzeciej planecie Rukbatu i nazwali j� Pernem, nie
zwr�cili szczeg�lnej uwagi na dziwne cia�o niebieskie obiegaj�ce gwiazd� po
niezwyk�ej orbicie. Dwa pokolenia kolonist�w nie zaprz�ta�y sobie g�owy jaskraw�
Czerwon� Gwiazd� - a� droga kosmicznego w��cz�gi przywiod�a go w peryhelium
siostrzanej planety. Gdy tego uk�adu nie zak��ca�y inne planety systemu,
paso�ytnicze organizmy �yj�ce na powierzchni przybysza z g��bin kosmosu
usi�owa�y pokona� przestrze� dziel�c� je od planety o �agodniejszym,
umiarkowanym klimacie. W�wczas z nieba nad Pernem opada�y srebrne Nici niszcz�c
wszystko, z czym si� zetkn�y. Koloni�ci ponosili na pocz�tku nieoszacowane
straty. W rezultacie zmaga� z plag� zagra�aj�c� �yciu na Pernie wi� z ojczyst�
planet�, i tak krucha, uleg�a ostatecznemu zerwaniu.
Chc�c odpiera� ataki �mierciono�nych Nici - a Perne�czycy ju� dawno przerobili
statki kosmiczne na narz�dzia rolnicze i zarzucili wyszukane technologie, nie
znajduj�ce zastosowania na tej sielankowej planecie - ludzie o otwartych g�owach
podj�li d�ugofalowe dzia�ania. W pierwszej fazie przyst�pili do hodowli
specjalnej odmiany ognistego jaszczura, stworzenia wyst�puj�cego w ich nowym
�wiecie. M�czyzn i kobiety odznaczaj�cych si� wysokim stopniem empatii oraz
pewnymi zdolno�ciami telepatycznymi uczono, jak przestawa� z tymi niezwyk�ymi
zwierz�tami.
Smoki - zawdzi�cza�y t� nazw� podobie�stwu do ba�niowych ziemskich stwor�w -
odznacza�y si� dwiema cennymi w�a�ciwo�ciami: mog�y w jednej chwili przenosi�
si� z miejsca na miejsce, a po prze�uciu ska�y zawieraj�cej fosfin� wydycha�y
p�on�cy gaz. Poniewa� potrafi�y lata�, by�y w stanie spali� Nici w powietrzu.
W ci�gu kilku pokole� nauczono si� w pe�ni wykorzystywa� potencja� smok�w. Drug�
faz� planu obrony obliczono na jeszcze d�u�szy okres. Nici - przemierzaj�ce
przestrze� kosmiczn� mikroskopijne zarodniki - poch�ania�y �ar�ocznie wszelk�
materi� organiczn�, a gdy dosi�ga�y ziemi, zag��bia�y si� w gruncie i rozmna�a�y
z przera�aj�c� szybko�ci�. Wyhodowano zatem symbiotyk, kt�ry mia� zwalczy�
paso�yta. Uzyskan� larw� wprowadzono w gleb� Po�udniowego Kontynentu. Zgodnie z
planem, smoki mia�y stanowi� pierwsz� lini� obrony i zw�gla� Nici w locie,
chroni�c domostwa i byd�o osadnik�w. Larwa - symbiotyk - mia�a za� chroni�
ro�linno�� po�eraj�c Nici, kt�re zdo�a�y przedrze� si� przez ogie� smok�w.
Tw�rcy dwuetapowego planu obrony nie uwzgl�dnili warunk�w geologicznych.
Po�udniowy Kontynent, na poz�r atrakcyjniejszy ni� l�d p�nocny o surowszym
klimacie, podlega� wci��, jak si� okaza�o, geologicznej transformacji, kt�ra
zmusi�a w ko�cu kolonist�w do ucieczki przed Ni�mi na skalist� tarcz� P�nocy.
Pierwsza Warownia na kontynencie p�nocnym, wzniesiona u wschodnich podn�y
Wielkiego �a�cucha G�rskiego Zachodu, okaza�a si� wkr�tce za ciasna dla
kolonist�w i rosn�cej liczby smok�w. Drug� za�o�ono nieco dalej na p�noc nad
wielkim jeziorem rozci�gni�tym u st�p g�rskiej jaskini. Ale i Warownia Ruatha -
jak nazwano t� siedzib� - uleg�a wkr�tce przeludnieniu. Czerwona Gwiazda
ukazywa�a si� na wschodzie, Perne�czycy postanowili zatem za�o�y� osiedle we
wschodnich g�rach. Warunkiem by�o znalezienie odpowiedniego miejsca, gdy�
jedynie lita ska�a i metal, kt�rego na Pernie dotkliwie brakowa�o, nie poddawa�y
si� niszcz�cemu dzia�aniu Nici.
Skrzydlate, ogoniaste i ziej�ce ogniem smoki w procesie hodowli dosz�y do
takich rozmiar�w, �e potrzebne im by�y bardziej rozleg�e pomieszczenia ni� te,
kt�re by�y im w stanie zapewni� g�rskie siedziby. Puste wn�trza sto�k�w
wygas�ych wulkan�w, jeden powy�ej Warowni, drugi w G�rach Benden, okaza�y si�
dostatecznie obszerne i po niewielkich zmianach nadawa�y si� do zamieszkania.
Smoki i ich je�d�cy z wysoczyzn oraz mieszka�cy jaskiniowych siedzib mieli do
wykonania r�ne obowi�zki. W ten spos�b wykszta�ci�y si� r�ne obyczaje, kt�re z
czasem okrzep�y w tradycj� i sta�y si� obowi�zuj�cym prawem. Kiedy zbli�a�a si�
pora Opadu - gdy o �wicie Czerwona Gwiazda wschodzi�a nad Gwiezdnymi Kamieniami
ustawionymi na obrze�ach ka�dego Weyru - smoki i ich je�d�cy szykowali si�, by
os�ania� lud Pernu.
Potem nast�pi�a przerwa d�ugo�ci dwustu Obrot�w planety Pern. Czerwona Gwiazda
niczym wi�zie� tkwi�a w�wczas na dalekim kra�cu orbity. Plaga Nici usta�a.
Perne�czycy usun�li �lady zniszcze� i obsiali pola. Za�o�yli sady i pomy�leli o
zalesieniu ogo�oconych przez Nici g�rskich zboczy. Uda�o im si� nawet zapomnie�
o tym, �e kiedy� grozi�a im zag�ada. W�drowna planeta powr�ci�a jednak, a wraz z
ni� na nast�pne pi��dziesi�t lat powr�ci�y �mierciono�ne Opady Nici. Perne�czycy
ponownie dzi�kowali odleg�ym o wiele pokole� przodkom za to, �e wyhodowali
smoki, kt�re spopiela�y ognistym oddechem Opad, zanim dosi�gn�� powierzchni
planety.
Hodowcy smok�w tak�e prosperowali w czasie lat spokoju. Za�o�yli w�wczas cztery
nowe osady.
Wspomnienie ziemskiego pochodzenia z ka�dym pokoleniem zaciera�o si� coraz
bardziej w pami�ci Perne�czyk�w, a� przerodzi�o si� w mit. Znaczenie Po�udniowej
P�kuli oraz zasady post�powania wypracowane przez wcze�niejsze pokolenia
kolonist�w uleg�y zniekszta�ceniu i zagubi�y si� pod wp�ywem niedogodno�ci �ycia
na niebezpiecznej planecie.
Do czasu sz�stego Przej�cia Czerwonej Gwiazdy wykszta�ci� si� skomplikowany
system socjalno-polityczno-ekonomiczny, kt�ry mia� u�atwi� przeciwstawienie si�
powracaj�cemu zagro�eniu. Sze�� Weyr�w, jak nazwano stare wulkaniczne siedziby
hodowc�w smok�w, podj�o si� broni� Pernu. Ka�dy Weyr wzi�� - dos�ownie - pod
swe skrzyd�a okre�lon� cz�� P�nocnego Kontynentu. Reszta ludno�ci zgodzi�a si�
utrzymywa� Weyry, jako �e przy wulkanicznych siedzibach nie by�o ziemi ornej, a
je�d�cy nie mogli zaprzesta� szkolenia smok�w i po�wieci� si� innym zaj�ciom w
okresach spokoju. Gdy za� Czerwona Gwiazda pojawi�a si� ponownie, ca�y ich czas
wype�nia�a walka z Ni�mi.
Osady, lub inaczej Warownie, rozwin�y si� tam, gdzie znaleziono odpowiedni�
jaskini�. Niekt�re by�y wi�ksze i strategicznie lepiej po�o�one od innych.
Utrzymywanie w ryzach przera�onej ludno�ci podczas Opad�w Nici wymaga�o silnej
r�ki. Gospodarka �ywno�ci� przy zawsze niepewnych �niwach by�a mo�liwa tylko
przy m�drej administracji, do zarz�dzania lud�mi i zapewnienia im zdrowych
warunk�w �ycia i pracy musiano stosowa� �rodki nadzwyczajne.
Jednostki szczeg�lnie uzdolnione w dziedzinie obr�bki metali, tkactwa, hodowli
zwierz�t, uprawy roli, rybo��wstwa, wydobywania kruszc�w tworzy�y Cechy przy
ka�dej z wi�kszych Warowni. Podlega�y one jednej siedzibie Cechu, gdzie uczono
rzemios�a i przechowywano jego tajniki z pokolenia na pokolenie. Panowie Warowni
nie mogli odm�wi� produkt�w swoich Cech�w innym Warowniom, gdy� Cechy cieszy�y
si� niezale�no�ci�. Mistrzowie rzemios� winni byli pos�usze�stwo Mistrzowi Cechu
konkretnego rzemios�a, kt�ry wyb�r na to stanowisko zawdzi�cza� bieg�o�ci
zawodowej i zdolno�ciom administracyjnym. Odpowiada� on za dzia�alno�� swojego
Cechu i za r�wny, sprawiedliwy podzia� wszystkich produkt�w.
Panowie Warowni, Mistrzowie Cech�w oraz, naturalnie, je�d�cy smok�w, od kt�rych
ca�y Pern oczekiwa� ochrony podczas Opad�w Nici, mieli prawa i przywileje.
W Weyrach dokona�a si� najwi�ksza rewolucja spo�eczna, gdy� potrzeby smok�w
uznano za absolutnie priorytetowe. W�r�d smok�w z�ote i zielone nale�a�y do
rodzaju �e�skiego, spi�owe, b��kitne i brunatne - do m�skiego. Spo�r�d smok�w
rodzaju �e�skiego jedynie z�ote odznacza�y si� p�odno�ci�; zielone by�y
bezp�odne na skutek �ucia ogniowej ska�y. Mia�o to dobre strony, gdy� ich
seksualna nadpobudliwo�� doprowadzi�aby do nadmiernego wzrostu smoczej
populacji. By�y za to najzr�czniejsze i niezr�wnane w walce z Ni�mi,
nieustraszone i agresywne. B��kitne samce odznacza�y si� silniejsz� budow�
ani�eli ich mniejsze siostry, charakterystyczn� za� cech� brunatnych i spi�owych
by�a ich wytrwa�o�� podczas d�ugich, zaci�tych zmaga� z Ni�mi. Teoretycznie,
wielkie z�ote samice, p�odne kr�lowe, parzy�y si� z tymi smokami, z kt�rymi
zetkn�y si� podczas lotu godowego. W zasadzie jednak zaszczyt ten przypada�
spi�owym. W rezultacie je�dziec na spi�owym smoku, kt�rego wierzchowiec odby�
lot godowy z najstarsz� kr�low� Weyru, stawa� si� przyw�dc� Weyru i kierowa�
walk� podczas Opadu Nici. Najwi�ksza odpowiedzialno�� spoczywa�a jednak na
je�d�cu kr�lowej. Pani Weyru troszczy�a si� o wy�ywienie i utrzymanie smok�w, a
tak�e dba�a o dobro Weyru i jego mieszka�c�w. Obdarzona siln� osobowo�ci�
pe�ni�a rol� nie mniej wa�n� dla przetrwania Weyru jak smoki dla przetrwania
osadnictwa Pernu.
Na niej spoczywa�a troska o zaopatrzenie Weyru, wychowanie dzieci i wyszukiwanie
w Warowniach i Cechach kandydat�w na opiekun�w nowo wyklutych smok�w. Mieszka�cy
Weyru cieszyli si� du�ym presti�em i �y�o im si� �atwiej ni� innym. Warownie i
Cechy szczyci�y si� zatem, �e ich dzieci wychowywano tam w�a�nie, i che�pi�y si�
znakomitymi cz�onkami rodu, kt�rzy zostali je�d�cami smok�w.
Obecnie, za 1541 Obrotu wedle perne�skiej rachuby czasu, gdy sz�sty z kolei
obieg Czerwonej Gwiazdy zbli�a� si� do ko�ca, osadnicy, Lordowie Warowni,
Mistrzowie Cech�w i hodowcy smok�w stan�li wobec nowej gro�by, r�wnie
straszliwej jak Nici.
Rozdzia� I
3.1 L1553 Przerwa
Nie jestem harfiark�, nie spodziewajcie si� zatem g�adkiej opowie�ci. To moja
w�asna historia i na tyle dok�adna, na ile pami�� zdo�a j� odtworzy�; moja
pami��, tak wi�c przedstawi� jedynie sw�j w�asny punkt widzenia. Nikt nie
zaprzeczy, �e dane mi by�o prze�y� chwile donios�e w historii Pernu, czasy
tragedii. Wysz�am ca�o z Wielkiej Zarazy, cho� moje serce nadal krwawi z powodu
tych, kt�rych zabra�a niewczesna �mier� - i tak b�dzie zawsze.
Uda�o mi si� w ko�cu przyj�� wobec �mierci postaw� akceptacji. Najstraszliwsze
nawet samooskar�enia nie tchn� �ycia w zmar�ych. Jak wielu innych, �a�uj� tego,
czego nie zrobi�am albo nie powiedzia�am moim siostrom, do kt�rych teraz nie
dotrze me s�owo. Nie us�ysz� po�egnania, tak jak owego dnia, kt�ry okaza� si�
ostatnim, kiedym je widzia�a.
Tego uroczego poranka, kiedy m�j ojciec, lord Tolocamp, moja matka, lady Pendra
i cztery m�odsze siostry wyruszyli w podr� do Warowni Ruatha na jarmark, kt�ry
mia� si� odby� za cztery dni, nie po�egna�am si� z nimi wcale i nie �yczy�am im
szcz�liwej podr�y. Przyznaj�, �e p�niej, dop�ki nie odzyska�am zdrowego
rozs�dku, martwi�am si�, �e z�y los dosi�gn�� je z powodu mej nieczu�o�ci. Ale
znalaz�o si� wtedy z pewno�ci� do�� �egnaj�cych, a krasom�wstwo brata mego
Campena wywar�o lepsze wra�enie, ani�eli wywar�oby moje mrukliwe i wymuszone
okazywanie uczu�. Memu bratu powierzono nadz�r nad Warowni� na czas nieobecno�ci
ojca. Zamierza� t� sposobno�� wykorzysta� jak najlepiej. Campen to dobry
ch�opak, pomimo braku poczucia humoru i niewielkiej wra�liwo�ci. Jest
prostolinijny i prawy na wskro�. Chcia� zadziwi� ojca swoj� zaradno�ci� i
zr�czno�ci� w zarz�dzaniu Warowni�. Aby ten plan si� powi�d�, rodzice musieli
bezpiecznie powr�ci� do domu. Mog�am uprzedzi� biednego Campena, �e nie ma co
spodziewa� si� wielkich pochwa� ze strony ojca, bo lord Tolocamp od swego syna i
dziedzica i tak oczekiwa� zaradno�ci i zr�czno�ci. Przy po�egnaniu udaj�cych si�
w podr� obecni byli wszyscy z wojskowej za�ogi Warowni, mieszka�cy i uczniowie
Cechu Hafciarzy. Do�� by�o dobrych �ycze�, aby zadowoli� wszystkich podr�nik�w.
Nikt nie zauwa�y�by mojej nieobecno�ci. Nikt z wyj�tkiem, by� mo�e, mojej
bystrookiej siostry Amilli, kt�rej uwadze nie usz�o nic, co p�niej mog�oby
okaza� si� dla niej po�yteczne.
Tak naprawd� nie pragn�am, aby ich co z�ego spotka�o, tym bardziej �e
poprzedniego dnia nast�pi� Opad, cho� oby�o si� bez wi�kszych szk�d na polach.
Nie �yczy�am im te� rado�ci. Zostawiono mnie bowiem specjalnie i ci�ko mi by�o
s�ucha� paplania si�str �ywi�cych pr�ne nadzieje na podboje mi�osne podczas
jarmarku w Warowni Ruatha.
Brutalne wykre�lenie mnie - jednym ruchem r�ki mego pana ojca - z listy
podr�nych by�o kolejnym dowodem niezrozumienia z jego strony. Jak�e to typowe
dla niego - niewra�liwo�� na ludzkie uczucia - przynajmniej do czasu, gdy
wr�ciwszy z Ruathy, zamkn�� si� na d�ugie tygodnie we w�asnych pokojach.
Wy��czono mnie bez szczeg�lnego powodu. Jedna osoba wi�cej nie utrudnia�aby
wyprawy. Nawet kiedy zwr�ci�am si� z b�aganiem do matki przypominaj�c jej, �e
wykonywa�am wszystkie nieprzyjemne prace wyznaczone dziewcz�tom, odepchn�a
mnie. Okrutnie rozczarowana pogrzeba�am ostatecznie swoje szans� przypominaj�c,
�e wychowywa�am si� z Surian�, zmar�� na skutek nieszcz�liwego upadku z
biegonia �on� Alessana, pana Ruathy.
Lord Alessan z pewno�ci� nie ucieszy�by si� widokiem twojej twarzy.
Przypomina�aby mu o bolesnej stracie - m�wi�a matka.
Nigdy mnie nie widzia� - zaprotestowa�am - A Suriana by�a moj� przyjaci�k�.
Wiesz, �e pisa�a do mnie z Ruathy. Gdyby doczeka�a tej chwili i sta�a si� pani�
Warowni, zaprosi�aby mnie, jestem tego pewna.
Od pe�nego Obrotu le�y w grobie, Nerilko - powiedzia�a matka ch�odnym tonem. -
Lord Alessan musi wybra� now� narzeczon�.
Nie my�lisz chyba, �e moje siostry maj� jak�kolwiek szans�, aby zwr�ci� na
siebie uwag� Alessana... - zacz�am.
Nie poni�aj si�, Nerilko. My�l nie o sobie, ale o swoim rodzie - odpar�a
gniewnie matka. - Nasza Warownia jest pierwsz� osad� i nie ma rodziny na Pernie,
kt�ra... pragn�aby kt�rej� z brzydkich c�r Fortu. Niedobrze, �e tak szybko
wyda�a� Silm�. By�a jedyn� �adn� dziewczyn� w�r�d nas.
- Nerilko! Jestem wstrz��ni�ta! Gdyby� by�a m�odsza, to...
Nawet sztywno wyprostowana w gniewie, matka rozmawiaj�c ze mn� musia�a zadziera�
g�ow� do g�ry. Nie nastraja�o jej to do mnie przychylnie.
- A poniewa� nie jestem, przypuszczam, �e znowu przypadnie mi nadz�r nad k�piel�
s�ug.
Wyraz jej twarzy sprawi� mi z�o�liw� satysfakcj�, bo najwyra�niej tak� wymy�li�a
dla mnie kar�.
- W porze zimnej zawsze korzystaj� z ciep�ej wody i mydlanego piasku. A potem
wyczy�cisz jeszcze sid�a na w�e na najni�szym poziomie! - Pomacha�a mi palcem
przed nosem. - Zauwa�y�am, �e ostatnio twoje zachowanie nie spe�nia naszych
oczekiwa� Nerilko. Do czasu mego powrotu masz zastanowi� si� nad zno�niejszym
sposobem bycia albo, ostrzegam ci�, ogranicz� twoje przywileje zwi�kszaj�c
obowi�zki. W razie niepos�usze�stwa zwr�c� si� do twego ojca, aby przywo�a� ci�
do porz�dku. Z twarz� zarumienion� od kontrolowanego gniewu kaza�a mi odej��.
Opu�ci�am jej pokoje trzymaj�c wysoko g�ow�, ale gro�ba odwo�ania si� do ojca
odnios�a skutek. Jego r�ka by�a r�wnie ci�ka dla najstarszych i najwi�kszych
spo�r�d nas jak i dla najm�odszych.
Kiedy p�niej wr�ci�am my�lami do rozmowy z matk�, w trakcie k�pieli s�ug w
ciep�ych basenach - tym, kt�rzy w moim przekonaniu nie do�� energicznie
dokonywali ablucji, osobi�cie naciera�am plecy piaskiem - �a�owa�am pochopnych
s��w. Prawdopodobnie pogrzeba�am swoje szans� na jarmark na okres ca�ego Obrotu
i niepotrzebnie j� urazi�am.
To nie matki wina, �e jej c�rki nie wyr�nia�y si� urod�. By�a do�� przystojn�
kobiet� nawet teraz, w pi��dziesi�tym Obrocie �ycia, i to pomimo nieustannych
ci��, kt�re zaowocowa�y dziewi�tna�ciorgiem �yj�cego potomstwa. Lord Tolocamp
tak�e uchodzi� za poci�gaj�cego m�czyzn�. Wysoki, pe�en �ycia, m�ski. "Tabun z
Fortu" - jak nazywali nas uczniowie harfiarzy - nie stanowi� jedynego dowodu na
jego si�y witalne. Szczeg�ln� gorycz� napawa�o mnie to, �e wi�kszo�� moich
si�str przyrodnich by�a zdecydowanie �adniejsza od c�r z prawego �o�a, z
wyj�tkiem Silmy, najstarszej po mnie w�r�d rodze�stwa.
Z prawego czy z nieprawego �o�a, wszystkie by�y�my wysokie i mocno zbudowane.
Bardziej to pasuje do ch�opc�w. Najm�odsza siostra, Lilia, w dziesi�tym Obrocie
mia�a �adniejsze rysy twarzy ni� pozosta�e dziewczyny, a mog�a jeszcze
wypi�knie�. G�ste czarne rz�sy Campena, Mostara, Dorala, Theskina, Gallena i
Jessa, przy naszych rzadkich, by�y czystym marnotrawstwem; do tego wielkie
ciemne oczy przy naszych ja�niejszych, niemal wodnistych, proste zgrabne nosy
wobec mojego, kt�ry trudno by nazwa� inaczej jak dziobem. Bracia na g�owach
mieli g�stw� k�dzior�w. My, dziewcz�ta, tak�e mia�y�my g�ste, grube w�osy; moje
przy rozczesywaniu si�ga�y poni�ej pasa i by�y czarne jak noc, ale w zwi�zku z
tym moja cera robi�a wra�enie chorobliwie bladej. Siostry w zbli�onym do mego
wieku dotkn�o przekle�stwo burych, ni to br�zowych, ni to czarnych w�os�w,
kt�rych nie dawa�o si� rozja�ni� �adnymi zio�ami. Owa niesprawiedliwo�� losu
zdawa�a mi si� katastrof�. M�czy�ni o przeci�tnym wygl�dzie mogli �wietnie si�
�eni�, zw�aszcza �e Obieg Czerwonej Gwiazdy mia� si� ku ko�cowi i pan Warowni
Fort stara� si� rozszerzy� osadnictwo. Ale dla przeci�tnie brzydkich kobiet
brakowa�o m��w.
Od dawna ju� porzuci�am romantyczne rojenia m�odych dziewcz�t, a nawet nadziej�,
�e pozycja ojca zapewni mi to, czego nie mog�a zapewni� moja nieciekawa
powierzchowno��, ale nadal bardzo lubi�am podr�owa�. Uwielbia�am zam�t i
atmosfer� swobody na jarmarkach. Tak bardzo pragn�am uczestniczy� w pierwszym
jarmarku Alessana, nowo obranego pana Warowni Ruatha. Pragn�am zobaczy� cho�by
z daleka m�czyzn�, kt�ry zyska� mi�o�� i uwielbienie Suriany z Warowni Mgie�;
Suriany, kt�rej rodzice mnie wychowywali; Suriany, mojej najdro�szej
przyjaci�ki, obdarzonej z �aski losu wszystkim tym, czego mi brakowa�o. Alessan
nie m�g� rozpacza� bardziej po jej �mierci ni� ja, kt�ra �ycie Suriany stawia�am
ponad swoje.
Nie przesadz� twierdz�c, �e wraz z ni� umar�a jaka� cz�� mojej osoby.
Rozumia�y�my si� bez zb�dnych wyja�nie�, jak smok i je�dziec, jednocze�nie
wybucha�y�my �miechem, wypowiada�y�my s�owa, kt�re druga mia�a na ko�cu j�zyka,
w lot wyczuwa�y�my swoje humory, a okres mia�y�my w tym samym czasie co do
minuty, bez wzgl�du na dziel�c� nas odleg�o��.
Za owych szcz�liwych Obrot�w w Warowni Mgie� wydawa�am si� nawet �adniejsza,
jakby opromieniona wdzi�kiem Suriany. W jej towarzystwie stawa�am si�
odwa�niejsza. Zmusza�am swojego biegonia, aby szed� w jej �lady po
najniebezpieczniejszych �cie�kach. Przy w�ciek�ym wietrze nie ba�am si� �eglowa�
wraz z ni� w ma�ym s�upie po rzece i po morzu. Na tym nie ko�czy�y si� niezwyk�e
cechy Suriany. �piewa�a najs�odszym czystym sopranem, do kt�rego m�j alt
stanowi� znakomity akompaniament. W Forcie m�j g�os nie robi na nikim
specjalnego wra�enia. Kilkoma �mia�ymi poci�gni�ciami potrafi�a naszkicowa�
rysunek; haftowa�a tak pi�knie, �e matka nie waha�a si� powierza� jej
delikatnych jak paj�czyna tkanin. Dzi�ki jej radom nabra�am takiej bieg�o�ci w
szyciu, �e doczeka�am si� p�niej mrukliwych pochwa� ze strony matki. W jednej
tylko dziedzinie prze�cign�am Surian�, ale nawet moje uzdrowicielskie zdolno�ci
nie wystarczy�y, aby wyleczy� jej z�amany kr�gos�up. Nie mog�am tak�e, c�rka
Warowni Fort, wst�pi� do Cechu Uzdrowicieli, aby pobiera� nauki.
A teraz zadr�cza mnie w�asna bezmy�lno�� i zawzi�to�� okazana tamtego dnia,
kiedy niezdolna prze�kn�� w�asn� dum� i uczucie zawodu, odm�wi�am szcz�liwszym
siostrom s�owa po�egnania. Okaza�o si�, �e szcz�cie opu�ci�o je w�wczas, gdy
pozwolono im uda� si� na jarmark do Ruathy. Ale kto owego �wietlistego poranka
m�g� przewidzie� straszliw� zaraz� i ich nieszcz�sny los?
Dosz�a nas wiadomo�� o dziwacznym stworzeniu znalezionym przez mieszka�c�w
wybrze�a. Ojcu zale�a�o na tym, aby wszystkie jego dzieci rozumia�y kod, w jakim
przysy�ano informacje wybijaj�c rytmy na b�bnie. Mieszkaj�c tu� obok siedziby
Cechu harfiarzy, wiedzieli�my niemal wszystko o wa�niejszych wydarzeniach na
P�nocnym Kontynencie. Nie wolno nam by�o jednak dzieli� si� z innymi posiadan�
wiedz�. Chodzi�o o to, by pewne wiadomo�ci pozosta�y w tajemnicy. Tak wiec
dowiedzieli�my si� o odkryciu niezwyk�ego zwierz�cia z rodziny kotowatych w
Keroon. Nie skojarzy�am pocz�tkowo tej informacji z p�niejsz� pro�b� o
przys�anie mistrza Capiama w celu rozpoznania choroby atakuj�cej mieszka�c�w
Igen. Ale wybiegam naprz�d z opowie�ci�...
Zatem moi rodzice i cztery siostry - Amilla, Mercia, Merin i Kista - wyruszyli w
podr� poprzez p�nocn� po�a� obszaru podleg�ego Warowni Fort. W drodze do
Ruathy, gdzie mia�o dope�ni� si� fatalne przeznaczenie, ojciec zamierza�
skontrolowa� kilku swoich podw�adnych. A ja, kt�ra we w�asnym przekonaniu
zas�ugiwa�am na t� podr�, zosta�am w domu.
Na szcz�cie uda�o mi si� zej�� z drogi Campenowi. By�am pewna, �e wyznaczy�by
mi dodatkowe obowi�zki. Campen uwielbia zwala� robot� na innych, co pozwala mu
zachowa� energi� na krytykowanie wynik�w cudzej pracy i udzielanie cennych rad.
Bardzo przypomina ojca. Kiedy ojciec umrze, doprawdy, nie odbije si� to na
sposobie zarz�dzania Warowni�, a lista moich obowi�zk�w na pewno nie ulegnie
skr�ceniu.
Zbieranie zi�, korzeni i innych leczniczych ro�lin nale�a�o do obowi�zk�w
dziewcz�t. Nie czeka�am zatem, a� Campen co� dla mnie wymy�li. Tylko �e Campen
nie wiedzia�, �e nie zbiera si� zi� zim�. Nikomu nie przysz�o jednak do g�owy,
aby na mnie donie��. Na tak zwan� wypraw� po zio�a zabra�am ze sob� Lili�, Nie,
Mar� i Gaby. Wr�ci�y�my z wczesn� rze�uch� i dzik� cebul�, a Gaby ku w�asnemu
zaskoczeniu upolowa�a zr�cznym rzutem dzidy dzikiego whera. Owe �upy wymusi�y
niech�tn� pochwa�� Campena przy wieczornym posi�ku. Narzeka� przy tym na
nieudolno�� s�u�by, kt�ra sprawia si� jako tako jedynie pod nadzorem. Tak cz�sto
s�ysza�am to samo z ust ojca, �e a� spojrza�am znad ko�ci, kt�r� w�a�nie
obgryza�am, aby upewni� si�, czy na pewno Campen wypowiada te s�owa.
Nie pami�tam, czym zajmowa�am si� przez par� nast�pnych dni. Nie zdarzy�o si�
nic szczeg�lnego, nie licz�c wezwa� mistrza Capiama, kt�re zlekcewa�y�am. Gdybym
wiedzia�a, co si� dzieje, i tak niczego by to nie zmieni�o. Pi�ty dzie� wsta�
jasny i pogodny. Na tyle ju� otrz�sn�am si� z rozczarowania, �e chcia�am, by
pogoda w Warowni Ruatha by�a r�wnie �adna. Wiedzia�am, �e siostry nie maj�
�adnych szans, by �ci�gn�� na siebie uwag� Alessana, ale w takim t�umie mog�a
trafi� si� rodzina, kt�ra spe�ni�aby oczekiwania ojca co do zam��p�j�cia c�rek.
Mog�y znale�� niez�e partie. Zw�aszcza teraz, gdy ko�czy� si� niebezpieczny
okres i panowie Warowni szykowali si� do kolonizacji nowych teren�w. Nie tylko
lord Tolocamp zamierza� rozszerzy� swoje w�o�ci i obj�� w posiadanie wi�cej
ziemi ornej. Gdyby tylko zmieni� wymagania co do zwi�zk�w ma��e�skich swoich
dzieci!
Mi�o mi wspomnie�, �e zjawi� si� raz kandydat do mojej r�ki. Nie mia�abym nic
przeciwko za�o�eniu siedziby "na surowym korzeniu", nawet gdyby trzeba j� by�o
wyr�ba� w skalnej �cianie. Za to rz�dzi�abym si� wedle w�asnej woli. Garben
pochodzi� z godnego rodu Tillek. Nawet mi si� spodoba�, ale w oczach ojca nie
okaza� si� odpowiedni. Mimo �e Garben pochlebi� mi powtarzaj�c swoj� ofert� dwa
Obroty z rz�du - za ka�dym razem donosz�c o post�pach rozbudowy swojej skromnej
siedziby - ojciec go odrzuci�. Gdyby lord Tolocamp zechcia� zapyta� o moje
zdanie, wysz�abym za Garbena. Amilla twierdzi�a z�o�liwie, �e polecia�abym na
ka�dego i zgodzi�abym si� na ka�de warunki w mojej sytuacji. Mo�e i mia�a racj�,
ale Garben naprawd� mi si� podoba�. Przewy�sza� mnie o p� g�owy. To by�o pi��
Obrot�w temu.
Suriana wiedzia�a o wszystkim. M�wi�a wiele razy, �e mo�e uda si� jej nam�wi�
lorda Leefa, aby przysta� na nasz wsp�lny, d�u�szy pobyt w Ruathcie. S�dzi�a, �e
gdy zajdzie w ci���, lord przystanie na jej pro�b�. Ale Suriana umar�a i znikn��
nawet cie� nadziei. Zrzuci� j� narowisty biego�, na kt�rym p�dzi�a jak oszala�a.
Wyzna�a mi nied�ugo przed �mierci�, �e Alessanowi uda�o si� wyhodowa� odmian�
zdumiewaj�co zr�cznych biegoni. Jego ojciec poleci� mu, aby postara� si� uzyska�
silniejsze, mog�ce podo�a� r�nym zadaniom zwierz�. Wiem tylko tyle co inni;
Suriana z�ama�a w wyniku upadku kr�gos�up i zmar�a nie odzyskawszy przytomno�ci
mimo wysi�k�w po�piesznie wezwanego mistrza uzdrowicieli. Mistrz Capiam, kt�ry
zazwyczaj ch�tnie omawia� ze mn� zagadnienia medyczne, uznaj�c mnie za osob� na
tyle kompetentn�, na ile pozwala�a moja ranga, w tej sprawie zachowa� znacz�ce
milczenie.
Rozdzia� II
3.11.43-1541
Nowa tragedia Ruathy rozpocz�a si� dok�adnie w tej samej godzinie, kt�ra
przynios�a mi wie�� o �mierci Suriany. Z wie�y siedziby Cechu Harfiarzy b�bny
przekaza�y polecenie mistrza Capiama o wprowadzeniu kwarantanny. Odmierza�am
w�a�nie korzenie dla kucharza; tylko najwy�szym wysi�kiem woli powstrzyma�am
dr�enie r�k i nie rozsypa�am przypraw, zachowa�am spok�j. Kucharz nie rozumia�
mowy b�bn�w, a ja nie chcia�am go denerwowa�, licz�c na smaczny posi�ek
wieczorny. Wyda�am mu tyle przypraw, ile za��da�, starannie zamkn�am s��j i
umie�ci�am go na zwyk�ym miejscu w szafce. T� sam� wiadomo�� powt�rzono, gdy
dochodzi�am do wy�szego poziomu Warowni. S�ysza�am, jak Campen miota� si� w
swoim biurze ��daj�c wyja�nie�.
Na szcz�cie tylu ludzi spieszy�o do Cechu Harfiarzy, �e nikt me zwr�ci� uwagi
na moje dziwaczne zachowanie. Dziedziniec Cechu zape�nili zaniepokojeni
uczniowie i czeladnicy harfiarscy i uzdrowicielscy. Byli jak zawsze
zdyscyplinowani; nie wpadali w panik�, chocia� wyczuwa�o si� powszechny niepok�j
i niepewno��.
Mistrza Capiama wzywa�a nie tylko Warownia Hodowc�w Keroon i Warownia Igen.
Domagano si� r�wnie� jego przybycia w Telgarze; kr��y�y s�uchy, �e zabrano go na
grzbiecie smoka na jarmark w Warowni Ista, a stamt�d, na rozkaz lorda
Ratoshigana, do Po�udniowego Boli. Towarzyszy� mu nie kto inny jak Sh'gall, pan
Weyru Fort, na spi�owym Kadithcie.
W chwili gdy na schodach pojawi� si� mistrz Fortine w towarzystwie czeladniczki
Desdry z Cechu Uzdrowicieli oraz mistrz�w Brace'a i Dungrine'a z Cechu
Harfiarzy, na placu zapad�a cisza.
- Poruszy�a was wiadomo�� przes�ana przez b�bny - zacz�� mistrz Fortine
chrz�kn�wszy. �wietnie zna si� na teorii sztuki uzdrawiania, ale brak mu polotu
mistrza Capiama. - Musicie zda� sobie spraw� z tego, �e mistrz Capiam nie
wyda�by takiego zarz�dzenia - niepotrzebnie podni�s� g�os do pisku - bez
koniecznej potrzeby. Wszyscy harfiarze i uzdrawiacze, kt�rzy uczestniczyli w
jarmarkach, maj� stawi� si� natychmiast u czeladniczki Desdry w Ma�ej Sali
Uzdrawiaczy. Pozosta�ych prosz� o zgromadzenie si� w G��wnej Sali. Chc� do was
przem�wi�. Mistrz Brace...
Mistrz Brace wyst�pi� naprz�d poprawiaj�c pas i odchrz�kuj�c.
- Mistrz Tirone z ramienia Cechu pe�ni funkcj� mediatora w sporze, jaki ma
miejsce w kopalniach. Zgodnie ze zwyczajem ja, starszy mistrz, przejmuj� jego
w�adz� do czasu, gdy wr�ci do Cechu.
- Ma nadziej�, �e mistrz Tirone zostanie zatrzymany z powodu kwarantanny albo
zarazi si� i umrze... - mrukn�� kto� stoj�cy obok mnie. S�siedzi uciszyli go
natychmiast, nie by�am wi�c w stanie wypatrzy� go w t�umie.
Tirone pe�ni� kiedy�, zanim zosta� Mistrzem Harfiarzy, funkcj� wychowawcy dzieci
lorda Tolocampa, tote� zna�am go dobrze. Mia� swoje wady, ale s�uchanie jego
g��bokiego aksamitnego g�osu sprawia�o przyjemno�� bez wzgl�du na to, co
pr�bowa� zaszczepi� niepoj�tnym lub nie zainteresowanym umys�om wychowank�w. Nie
wybrano by go na Mistrza Cechu, gdyby nie wyr�nia� si� czym� szczeg�lnym poza
pi�knie brzmi�cym barytonem. Powiadano, �e misje mediacyjne Tirone'a ko�czy�y
si� pora�k� jedynie w�wczas, gdy chorowa� na zapalenie krtani. Poza tym zawsze
udawa�o mu si� przekona� oponent�w do swojego punktu widzenia.
Oczywi�cie, kwesti� dyplomacji ze strony Mistrza Harfiarzy by�o zachowanie
poprawnych stosunk�w z panem Warowni; sam Cech cieszy� si� bowiem autonomi�.
Mistrzowi Tirone udawa�o si� to znakomicie.
Wyda�o mi si� dziwne, �e mistrz Brace wyst�pi� z takim o�wiadczeniem - i to, �e
Desdra i Fortine reprezentowali uzdrawiaczy. Gdzie podzia� si� mistrz Capiam?
Spychanie na kogo� innego �mudnej roboty zupe�nie nie le�a�o w jego stylu. Kiedy
harfiarze i uzdrawiacze ruszyli ku wskazanym pomieszczeniom, wymkn�am si�
stamt�d niewiele m�drzejsza, za to bardziej niespokojna.
Matka, cztery siostry i ojciec zostali uwi�zieni w Ruathcie. Tym bardziej
�a�owa�am teraz, �e nie wzi�li mnie ze sob�, Przyda�abym si� jako piel�gniarka.
Do opieki nad chorymi przejawia�am niew�tpliwy talent, prawie nie wykorzystywany
poza rodzin�. Zgani�am si� za takie my�li i celowo posz�am na ni�szy poziom
Warowni, gdzie znajdowa�y si� magazyny.
Je�li owa choroba wymaga�a kwarantanny, z pewno�ci� przyda si� przejrze� zapasy.
Podczas gdy Cech Uzdrowicieli zawsze mia� na sk�adzie wi�kszo�� zi� i lek�w,
Warownie i inne Cechy same musia�y dba� o zaspokajanie swoich potrzeb. Teraz
mog� si� okaza� potrzebne rzadkie leki zio�owe, kt�rych zazwyczaj nie gromadzi
si� w wi�kszej ilo�ci. Nakry� mnie tam Campen. Ruszy� w moj� stron� mrucz�c z
irytacj�.
- Rill, co tam si� dzieje? Czy dobrze us�ysza�em, �e chodzi o kwarantann�? Czy
to oznacza, �e ojciec utkn�� w Ruathcie? Co my mamy teraz robi�?
Przypomnia� sobie, �e wyst�puj�c w roli pana Warowni nie powinien prosi� o rad�
podw�adnych, a zw�aszcza siostry. Odchrz�kn�� ha�a�liwie i wypi�� pier�
przybieraj�c surowy wyraz twarzy, kt�ry mnie tylko rozbawi�.
- Czy mamy dostateczny zapas zi�?
- W rzeczy samej, tak.
- Nie stawiaj si�, Rill. Nie teraz - zmarszczy� gniewnie brwi. - Zabiera�am si�
w�a�nie do przejrzenia zbior�w, bracie, ale mog� bez obawy stwierdzi�, �e mamy
wi�cej, ni� b�dziemy potrzebowali.
- Znakomicie. Nie zapomnij dostarczy� mi pisemnego wykazu.
Poklepa� mnie po karku jak ulubion� suk� i wyszed�, wci�� pomrukuj�c. Uzna�am
sceptycznie, �e nie bardzo wie, jak ma si� zachowa� w obliczu katastrofy.
Czasami przygn�bia�o mnie marnotrawstwo w naszych magazynach. Wiosn�, latem i
jesieni� zbieramy, konserwujemy, solimy, suszymy, marynujemy i gromadzimy wi�cej
�ywno�ci, ni� Warownia potrzebuje. Za ka�dym Obrotem, mimo wysi�k�w matki,
pozostaj� nie zu�yte wcze�niejsze zapasy i w ten spos�b rezerwy rozrastaj� si�
nadmiernie. W�e i robaki dobieraj� si� do nich w ciemnych zakamarkach. My,
dziewcz�ta, cz�sto dokonujemy porz�dk�w szmugluj�c cz�� zasob�w, by rozda� je
rodzinom znajduj�cym si� w potrzebie. Ojciec i matka nie uznaj� dobroczynno�ci,
nawet je�li plony zawiod� bez niczyjej winy. Rodzice powtarzaj� zawsze, �e do
ich u�wi�conych tradycj� obowi�zk�w nale�y zaopatrywanie ca�ej Warowni w czasach
kryzysu, tyle �e nie zdradzili nigdy, co s�owo "kryzys" oznacza w ich poj�ciu. I
tak oto ilo�� nie zu�ytej, nie nadaj�cej si� do spo�ycia �ywno�ci stale wzrasta.
Zio�a, wysuszone i odpowiednio przechowywane, zachowuj� moc przez wiele Obrot�w.
P�ki uginaj� si� od schludnych torebek, p�czk�w �odyg, s�oik�w z nasionami i
lekami. Korzenie na poty, gor�czk� i wszystkie tradycyjne leki gromadzi si�,
odk�d wprowadzono Dzienniki. �ywokost, tojad, tymianek, hyzop: dotyka�am po
kolei wszystkiego, zdaj�c sobie spraw�, �e przy takich zapasach Warownia podo�a
leczeniu blisko dziesi�ciu tysi�com okolicznych mieszka�c�w. Dzia�aj�cego
odurzaj�co fellis zebra�y�my w tym roku w niesamowitej ilo�ci. Kto wie, jakie
b�d� przysz�e potrzeby? Tojadu tak�e nie brakowa�o.
Obfito�� medykament�w sprawi�a mi ogromn� ulg�. Ju� mia�am opu�ci� magazyn, gdy
zerkn�am na p�k�, gdzie trzymano Dzienniki - zawiera�y one recepty na rozmaite
mikstury oraz notatki tych wszystkich os�b, kt�re zajmowa�y si� przyrz�dzaniem
mieszanek zio�owych, lek�w i tonik�w.
Otworzy�am kosz �wietlny nad biurkiem i mocowa�am si� przez chwil� ze stosem
ksi�g, chc�c wydoby� najstarsz� z samego do�u. Mo�e ta choroba pojawi�a si�
wcze�niej, za kt�rego� Obrotu od momentu Przej�cia. Ksi�g� pokrywa� kurz, a
ok�adka rozpada�a si� w r�kach.
Skoro matka, kt�ra tak dba�a o porz�dek, nie zatroszczy�a si� o odkurzenie tych
r�kopis�w, z pewno�ci� nie zauwa�y szkody. Tomiszcze po otworzeniu zapachnia�o
st�chlizn� z g��bi czas�w. Obchodzi�am si� z nim ostro�nie, nie chc�c uszkodzi�
go jeszcze bardziej. Mog�am sobie oszcz�dzi� trudu. Atrament wyblak� tak, �e na
sk�rze pozosta�y tylko linearne wzory przypominaj�ce roje robaczk�w. Ciekawa
by�am, po co trzymano te woluminy, ale mog�am sobie wyobrazi� reakcj� matki na
propozycj� pozbycia si� czcigodnych zabytk�w.
Przyj�am wreszcie kompromisowe wyj�cie i wyj�am tom z wci�� czyteln� nalepk�:
"Pi�ty Obieg".
Jacy� to nudziarze byli z moich przodk�w! Przyj�cie Sima, kt�ry powiedzia� mi,
�e szef kuchni pilnie mnie poszukuje, wybawi�o mnie z tej sytuacji. No tak, gdy
matka wyjecha�a, musia� pr�dzej czy p�niej zwr�ci� si� do mnie. Zatrzyma�am
Sima, kt�remu i tak si� nie spieszy�o z powrotem do zmywania naczy� i
naskroba�am li�cik do czeladniczki Desdry zawiadamiaj�c j�, �e mo�e dowolnie
korzysta� z aptekarskich zasob�w Warowni Fort. Mia�am zamiar zach�ci� j� do tego
jak najszybciej, gdy� w�tpi�am, aby matka zgodzi�a si� na podobn� hojno�� po
powrocie.
Wydaje mi si�, �e wtedy po raz pierwszy zda�am sobie spraw�, w jak wielkim
stopniu lady Pendra nara�ona jest na t� chorob�. Sparali�owa� mnie strach,
dopiero chrz�kni�cie Sima przywr�ci�o mnie do �wiadomo�ci. U�miechn�am si�, aby
mu doda� otuchy. Nie musia�am go obci��a� swoimi g�upimi obawami.
- Zanie� to do Cechu Uzdrowicieli, przeka� czeladniczce Desdrze do r�k w�asnych!
Rozumiesz? Nie wolno ci tego wr�czy� pierwszej lepszej osobie w barwach
uzdrawiacza.
Sim pokiwa� g�ow� u�miechaj�c si� blado i mrucz�c zapewnienia, �e rozumie
dobrze.
Rozmawia�am z kucharzem, kt�rego brat m�j w�a�nie zawiadomi�, aby przygotowa�
si� na nieokre�lon� liczb� go�ci. Nie mia� poj�cia, co robi�, jako �e
przyst�piono ju� do przygotowywania wieczornego posi�ku.
- B�dzie zupa, rzecz jasna, jedna z tych twoich wspania�ych, po�ywnych zup
mi�snych, Felimie, i z dwana�cie wherr�w z ostatniego polowania. Wisia�y ju�
do�� d�ugo. S� znakomite na zimn� por�. Dodaj wi�cej korzeni. I ser. Mamy
mn�stwo sera.
- Dla ilu os�b? - Felim troszczy� si� o sw�j interes. Matka tylekro� zarzuca�a
mu marnotrawstwo, �e chc�c si� zabezpieczy� notowa�, ile os�b jad�o posi�ki i co
im podawano.
- Dowiem si�, Felimie.
Campen spodziewa� si�, �e wszyscy okoliczni mieszka�cy przyb�d�, aby prosi� go o
rad�. Warownia musia�a zatem przygotowa� si� na przyj�cie t�umu go�ci. Jednak�e
b�bny przekaza�y nakaz bezwzgl�dnej kwarantanny i w�tpliwe, �eby osadnicy,
cho�by najbardziej zaniepokojeni, odwa�yli si� go z�ama�. Ci, kt�rzy mieszkali
najbli�ej, mogli rzeczywi�cie si� zjawi�, jako �e uwa�ali si� za podleg�ych
Warowni. Powstrzyma�am si� od uwagi, �e wi�kszo�� z nich wiedzia�a du�o lepiej
ni� Campen, jak sobie radzi� w okresach zagro�enia. Nie chcia�am go denerwowa�.
Wr�ci�am do Felima i poradzi�am mu, �eby przygotowa� tylko troch� wi�cej porcji,
ale zrobi� za to wi�cej klahu, poda� nowy ser i wi�cej herbatnik�w. Przegl�daj�c
sk�ady wina zauwa�y�am, �e do�� go by�o w napocz�tych ju� beczkach.
Uda�am si� potem do �wietlicy na drugim pi�trze. Ciotki i inne osoby pozostaj�ce
na utrzymaniu Warowni zna�y ju� tre�� przekazu i by�y bardzo poruszone.
Sk�oni�am je, aby puste pokoje przekszta�ci�y w ambulatoria. Nape�nianie
czystych pow�ok s�om� dzi�ki czemu zyskamy prowizoryczne materace nie zm�czy ich
zanadto i da poczucie, �e s� u�yteczne. Pochwyci�am spojrzenie stryja Munchauna.
Uda�o nam si� niepostrze�enie wymkn�� na korytarz.
Munchaun by� najstarszym spo�r�d �yj�cych braci ojca i moim ulubie�cem. Dop�ki
nie dozna� obra�e� w wyniku upadku ze ska�y, przewodzi� wszystkim polowaniom.
Mia� tyle zrozumienia dla ludzkich s�abo�ci, tyle humoru i skromno�ci, �e zawsze
zastanawia�am si�, dlaczego na pana Warowni wybrano mojego ojca, a nie
Munchauna, kt�ry przewy�sza� go zaletami charakteru.
- Widzia�em, jak wychodzi�a� z Cechu. Co si� dzieje?
- Capiam pad� ofiar� choroby, a Desdra prosi uzdrawiaczy, aby leczyli objawowo.
Uni�s� �ukowate brwi i u�miechn�� si� krzywo.
- Nie wiedz� zatem, co to jest, tak? - Skin�am g�ow�. - Przejrz� Dzienniki.
Musz� przyda� si� na co� poza tym, �e dostarczaj� zaj�cia nam, nadliczbowym
starcom.
Chcia�am zaprzeczy�, ale u�miechn�� si� wyrozumiale nie czekaj�c na wyja�nienia.
Wieczorem przyby�o wi�cej osadnik�w, ni� przewidywa�am. Przyszli tak�e
mistrzowie, z wyj�tkiem tych z Cechu Harfiarzy i Uzdrowicieli. Mieli�my ich czym
ugo�ci�. Do p�na w nocy dyskutowali o tym, co si� sta�o i jak przemieszcza�
zapasy z Warowni do Warowni bez �amania kwarantanny.
Nala�am ostatni� kolejk� klahu, cho� my�l�, �e pi� tylko Campen. Potem wycofa�am
si� do swego pokoju, gdzie czyta�am stare Dzienniki tak d�ugo, a� oczy same mi
si� zamkn�y.
Rozdzia� III
3.12.43
Kiedy us�ysza�am b�bny, wyskoczy�am z ��ka i wybieg�am na korytarz, gdzie
wyra�niej s�ycha� by�o uderzenia. Wiadomo�� mnie przerazi�a. Zanim przebrzmia�a,
nadesz�a inna - z po�udnia. Ratoshigan domaga� si� pomocy z Cechu Uzdrawiaczy.
By�o bardzo wcze�nie jak na przesy�anie wiadomo�ci za pomoc� b�bn�w. Zostawi�am
drzwi otwarte i przywdzia�am drug� tunik� i spodnie. Opasa�am si� ci�kim
�a�cuchem z kluczami Warowni. W�o�y�am buty, gdy� mi�kkie obuwie u�ywane w domu
nie zabezpiecza�o przed zimnem ci�gn�cym od kamiennych posadzek ni�szego poziomu
i nier�wno�ci podw�rca. Uderzenia b�bn�w donosi�y o nowych przypadkach choroby w
Warowni Telgar, Ista, Igen i Po�udniowy Boli. Przekazywa�y pro�b� o wsparcie z
odleg�ych Warowni i Cech�w Uzdrowicieli. Zg�aszali si� ochotnicy i nap�ywa�y
oferty pomocy z Benden, Lemos, Bitry, Tillek i Wysoczyzn nie dotkni�tych, jak
dot�d, nieszcz�ciem. To mnie podnios�o na duchu. Perne�czycy jak zwykle stan�li
na wysoko�ci zadania.
Przeby�am po�ow� drogi przez Pola, gdy nadano wiadomo�� z Weyru Telgar: zmar�o
kilku je�d�c�w, a w zwi�zku z tym odnotowano wypadki samob�jstw w�r�d smok�w.
Mijaj�c id�cych do pracy parobk�w stara�am si� nie okazywa� poruszenia,
u�miecha�am si�, kiwa�am g�ow� na powitanie i sz�am tak szybko, aby nie �miano
mnie zatrzymywa�. Mo�e po prostu mieli do�� z�ych wiadomo�ci na dzi�. Ledwie
przebrzmia�o echo ponurych wie�ci z Telgaru, gdy odezwa�a si� Ista.
Dlaczego przysz�o mi do g�owy, �e je�d�c�w smok�w choroba si� nie ima, nie umiem
powiedzie�. Na grzbietach smok�w wydaj� si� odporni na ciosy, niewra�liwi nawet
na Nici - cho� wiedzia�am doskonale, �e je�d�cy i smoki cz�sto doznawali
powa�nych obra�e� podczas Opad�w - czy drobniejsze dolegliwo�ci i choroby
n�kaj�ce pospolity ludek. Przypomnia�am sobie jednak, �e je�d�cy przelatywali z
miejsca na miejsce, a jarmarki w Warowniach Ista i Ruatha odby�y si� tego samego
dnia zwabiaj�c przybysz�w z g�rskich stron. Jarmarki w dw�ch warowniach i zaraza
w obu! Jednak�e Ista le�a�a daleko na wschodzie. W jaki spos�b choroba mog�a
rozwin�� si� w dw�ch tak odleg�ych punktach?
Przyspieszy�am kroku i znalaz�am si� wkr�tce na dziedzi�cu Cechu Harfiarzy.
Wszyscy byli ju� na nogach. Po�owa mieszka�c�w kr�ci�a si� przy biegoniach,
osiod�anych i objuczonych przed d�ug� podr�. Zwierz�ta nosi�y uprz�� w barwach
Cechu Uzdrawiaczy.
Nad naszymi g�owami nadal rozbrzmiewa�a ponuro mowa b�bn�w. Mistrz Fortine
przesy�a� informacje z Cechu Uzdrowicieli do Warowni i Weyru. Gdzie zatem
podziewa� si� mistrz Capiam?
Z p�askich schod�w siedziby Cechu zbieg�a Desdra. Obur�cz d�wiga�a juki. Za ni�
p�dzili, r�wnie ob�adowani, dwaj uczniowie. Kobieta wygl�da�a tak, jakby
sp�dzi�a kilka bezsennych nocy. Na jej twarzy, zwykle �agodnej i opanowanej,
widnia�o napi�cie i rozdra�nienie. Obesz�am podw�rzec chc�c znale�� si� na jej
drodze.
- Nie, nie, bez zmian - odezwa�a si� do jednego z czeladnik�w. - Choroba
przebiega u Capiama tak samo jak u ka�dego innego. Stosujcie te leki przy
pierwszych objawach. To jedyna rada, jakiej mog� wam teraz udzieli�. S�uchajcie
mowy b�bn�w. B�dziemy u�ywa� szyfr�w przewidzianych na stan wyj�tkowy. Nie
wysy�ajcie nie szyfrowanych przekaz�w.
Cofn�a si�, gdy uzdrawiacze zacz�li wyprowadza� biegonie z dziedzi�ca, i wtedy
podesz�am bli�ej.
- Czeladniczko Desdro...
Odwr�ci�a si� �ywo. Nie rozpozna�a mnie.
- Jestem Nerilka. Je�li zasoby Cechu skurcz� si� w zwi�zku z potrzebami,
zawiadom mnie, prosz�. - Po�o�y�am r�k� na piersi podkre�laj�c powag� swoich
s��w. - Mamy do�� medykament�w, aby leczy� po�ow� planety.
- Och, nie ma powodu do niepokoju, lady Nerilko - zacz�a sil�c si� na powa�ny
wyraz twarzy.
- Bzdura - powiedzia�am ostrzej, ni� zamierza�am, i wtedy spojrza�a na mnie
uwa�nie. - Znam wszystkie szyfry z wyj�tkiem tego, kt�rym pos�uguje si� Mistrz
Harfiarzy, a i tego mog� si� domy�li�. - S�ucha�a mnie teraz z wyt�on� uwag�. -
Kiedy czego� zabraknie, pytajcie o mnie w Warowni. Albo jakby potrzebna by�a
jeszcze jedna piel�gniarka...
Kto� j� zawo�a�. Skin�wszy kr�tko g�ow� odesz�a. A potem b�bny ze wschodu
rozpocz�y nadawanie z�ych wiadomo�ci z Keroon. Dowiedzia�am si�, �e umiera�y
tam setki ludzi, a cztery ma�e g�rskie osady w og�le nie odpowiada�y na g�os
b�bn�w.
Kiedy wraca�am, do mych uszu dobieg� ryk smoka. Poczu�am ch�odny dreszcz. Czego
smok m�g� w�a�nie teraz szuka� w Forcie? Unios�am po�y tuniki i pogna�am przed
siebie. Masywne drzwi Warowni otwarto na o�cie�. Campen sta� na szczycie schod�w
z ramionami uniesionymi w ge�cie zdumienia i niedowierzania. Poni�ej na schodach
skupi�a si� gromadka mistrz�w i mieszka�c�w Warowni; wszyscy spogl�dali w
kierunku b��kitnego smoka ko�uj�cego nad dziedzi�cem. Stw�r wydawa� mi si� jakby
wyp�owia�y. Potem patrzy�am ju� tylko na ojca, kt�ry wspina� si� pod g�r�
rozsuwaj�c na boki stoj�cych mu na drodze ludzi.
- Zarz�dzono kwarantann�! �mier� zbiera �niwo na kontynencie. Nie s�yszeli�cie
wiadomo�ci? Czy�cie og�uchli, �e gromadzicie si� tak trumnie? Rozej�� si�!
Wszyscy do domu! Nie opuszczajcie dom�w bez wzgl�du na wszystko! Rozej��
si�! Rozej�� si�!
Pchn�� najbli�szego osadnika w d�, w stron� biegoni, kt�re s�u�ba odprowadza�a
w�a�nie do stajni. Dwaj mistrzowie wpadli na siebie usi�uj�c unikn�� zetkni�cia
si� z wymachuj�cym ramionami lordem Tolocampem.
Dziedziniec opustosza� b�yskawicznie, kurz wzbity przez galopuj�ce wierzchowce
odje�d�aj�cych zaczyna� ju� opada�. B��kitny smok rykn�� znowu, wzmagaj�c
jeszcze zamieszanie. A potem skoczy� ku niebu zanurzaj�c si� w przestrze�
"pomi�dzy", zanim zd��y� przelecie� nad wie�� siedziby Cechu Harfiarzy.
Ojciec odwr�ci� si�. Byli�my w komplecie, bo braci zwabi�o pojawienie si� smoka.
- Czy�cie poszaleli, �eby gromadzi� ludzi? Czy do �adnego nie dotar�o
ostrze�enie Capiama? W Ruathcie ludzie mr� jak muchy!
- To co ty tutaj robisz, panie? - odezwa� si� bezczelnie m�j g�upawy braciszek
Campen.
- Co� ty powiedzia�?! - ojciec wyprostowa� si� jak smok, kt�ry ma zamiar zion��
ogniem. Podzia�a�o to nawet na Campena. Cofn�� si� wystraszony wojownicz�
postaw� rozw�cieczonego rodzica. Nie rozumiem, jak to si� sta�o, �e nie oberwa�.
- Ale... ale... ale Capiam m�wi� o kwarantannie...
Ojciec uni�s� gwa�townie sw� pi�kn� g�ow�. Roz�o�y� ramiona zwracaj�c d�onie na
zewn�trz, aby nie dopu�ci� za blisko �adnego z nas. I tak nie mieli�my zamiaru
podchodzi�.
- Od tej chwili poddaj� si� kwarantannie. Zamkn� si� w swoich kwaterach i nikt -
rzek� gro��c nam palcem - nie �mie zbli�y� si� do mnie, dop�ki wszystko to nie
minie, a ja nie przekonam si�, �e jestem czysty.
- Czy to zara�liwa choroba? W jakim stopniu? - us�ysza�am sw�j w�asny g�os.
Musieli�my ustali� fakty.
- W �adnym wypadku nie nara�a�bym w�asnej rodziny na niebezpiecze�stwo.
Na widok jego godnej miny ma�o nie parskn�am �miechem. �adne z nas nie �mia�o
dopytywa� si� o matk� i siostry.
- Wiadomo�ci maj� by� wsuwane przez szpar� pod drzwiami, a jedzenie zostawiane w
holu. To wszystko.
Odsun�wszy nas na bok, wkroczy� do Warowni. S�yszeli�my odg�os jego ci�kich
krok�w na kamiennych p�ytach posadzki. Z odr�twienia wyrwa� nas dopiero czyj�
st�umiony szloch.
- Co z matk�? - zapyta� Mostar z oczyma rozszerzonymi niepokojem.
- No tak, co z matk�? - odezwa�am si�. - Nie st�jmy tu i nie r�bmy z siebie
widowiska.
Skin�am g�ow� w stron� drogi, ku grupkom ludzi, kt�rych zainteresowanie
przyci�gn�o przybycie smoka a potem scenka na stopniach Warowni.
Ruszyli�my zgodnie do wn�trza. Nie by�am jedyn�, kt�ra spojrza�a na zamkni�te
teraz drzwi prowadz�ce do komnat pierwszego poziomu.
- To nie w porz�dku - zacz�� Campen opadaj�c bezw�adnie na najbli�sze krzes�o.
Wiedzia�am, �e my�li o szybkim powrocie ojca.
- Potrafi�aby zaj�� si� nami w chorobie - powiedzia� Gallen ze strachem w
g�osie.
- Ja te� to potrafi�, tego mnie uczy�a - uci�am kr�tko. Przeczuwa�am ju� wtedy,
�e matka nigdy nie wr�ci. Nasza rodzina nie mog�a pozwoli� sobie na panik�,
zw�aszcza publicznie. - Jeste�my twardzi, Gallenie. Wiesz o tym dobrze. W �yciu
nie chorowa�e�.
- Przechodzi�em osp�.
- Tak jak my wszyscy - stwierdzi� szyderczo Mostar, ale pozosta�ym zrobi�o si�
l�ej na duchu.
- Nie powinien �ama� kwarantanny - rzek� w zamy�leniu Theskin. - Da� z�y
przyk�ad. Alessan powinien go zatrzyma� w Ruathcie. Te� o tym my�la�am, ale
ojciec mia� tak apodyktyczne usposobienie, �e nawet starsi wiekiem Lordowie
Warowni stosowali si� do jego �ycze�. Nie spodoba�o mi si� przypuszczenie, �e
Alessanowi zabrak�o stanowczo�ci, nawet je�li by�a to kwestia kurtuazji wobec
ojca. Kwarantanna to kwarantanna!
Tej nocy szybko zasn�am, ale pe�na niepokoju obudzi�am si� bardzo wcze�nie.
Nikt ze s�u�by nie krz�ta� si� jeszcze przy swoich zaj�ciach. Podnios�am kartk�
spod drzwi pokoju ojca. Omal jej nie podar�am po przeczytaniu. Och, domaga� si�
zapasu zi� przeciwgor�czkowych, wina i �ywno�ci. To by�o zrozumia�e, ale opr�cz
tego poinstruowa� Campena, �e ma sprowadzi� Anell� "wraz z rodzin�", aby - jak
si� wyrazi� - znale�li bezpieczne schronienie w Warowni. Zostawi� zatem moj�
matk� i siostry w Ruathcie nara�aj�c je na niebezpiecze�stwo, sam za� poleca
najstarszemu synowi i dziedzicowi, aby zadba� o jego kochank�! A tak�e o dzieci,
kt�re z ni� sp�odzi�.
Och, tak naprawd� nigdy z tego powodu nie wybuch� skandal. Matka zawsze udawa�a,
�e o niczym nie wie. Naby�a do�wiadczenia przez Obroty �ycia z ojcem. Raz
pods�ucha�am, jak m�wi�a do jednej z ciotek, �e nie ma nic przeciw temu, aby
ma��onek dawa� jej od czasu do czasu �wi�ty spok�j. A jednak nie lubi�am Anelli.
Wdzi�czy�a si� bezwstydnie, a je�li ojciec akurat mia� jej dosy�, z r�wnym
zapa�em czepia�a si� ramienia Mostara. W gruncie rzeczy, podejrzewam, �e
spodziewa�a si� wyj�� za m�� za mojego brata. T�skni�am za chwil�, kiedy jej
oznajmi�, �e Mostar ma ca�kiem inne plany na przysz�o��. Swoj� drog�, chcia�abym
wiedzie�, kto w�a�ciwie jest ojcem jej najm�odszego syna - lord Tolocamp czy
Mostar.
Zgani�am si� za te brzydkie my�li. Tak czy siak, malec zdradza� silne
podobie�stwo rodzinne. No�em, kt�ry nosz� u pasa, rozdzieli�am pasek sk�ry na
dwie cz�ci i jedn� - t� z poleceniem dla Campena - wsun�am pod jego drzwi.
Drug� cz�� zabra�am do kuchni, gdzie zaspani s�udzy zwijali w�a�nie swoje
pos�ania. Moje pojawienie si� wywo�a�o niepewne u�miechy i lekki pop�och.
Przybra�am pogodny wyraz twarzy, �eby ich uspokoi�, i poinstruowa�am najbardziej
rozgarni�tych, co maj� przygotowa� na poranny posi�ek dla lorda Tolocampa.
Campen wpad� na mnie w sali na dole. Wymachiwa� niedbale kilkoma paskami sk�ry z
poleceniami od ojca.
- Co mam z tym zrobi�, Rill? Trudno mi wyjecha� i przywie�� j� tutaj nie kryj�c
si� przed lud�mi.
- Sprowad� j� ze wzg�rz ogniowych. Dzisiaj nikt na to nie zwr�ci uwagi.
- Nie podoba mi si� to, Rill. Po prostu mi si� nie podoba.
- A kiedy kto� si� liczy� z tym, czy nam si� co� podoba, czy nie, Campenie?
Mia�am do�� zrz�dzenia, wi�c zostawi�am go i posz�am do ochronki w po�udniowej
cz�ci pi�tra. By�a to oaza spokoju, o ile tak mo�na nazwa� miejsce, w kt�rym
znajduje si� dwadzie�cia dziewi�� niemowlak�w i tylko troch� starszych
maluszk�w. Dziewczyny uwija�y si� przy robocie pod czujnym okiem ciotki Lucil i
jej pomocnic. Panowa� tam taki zgie�k, �e nie by�y w stanie zrozumie� przes�anej
przez b�bny wiadomo�ci. Ochronka mia�a osobn�, ma�� kuchni�. Gdyby epidemia
dotar�a do Warowni, mo�na by t� cz�� odci�� od pozosta�ych pomieszcze�.
Pomy�la�am, �e musz� pami�ta� o dodatkowym zaopatrzeniu - tak na wszelki
wypadek.
Przejrza�am bielizn� i po�ciel i napomkn�am ciotce praczce, ze przy s�onecznej
i do�� ciep�ej pogodzie, jaka panowa�a tego dnia, by�oby znakomicie, gdyby
urz�dzi�a pranie. Ceni�am ciotk� za dobre serce, ale nie podoba� mi si� jej
obyczaj odk�adania wszystkiego na p�niej pod pretekstem, �e s�u�ba ledwie sobie
daje rad� z nadmiarem obowi�zk�w. Wiem, matka zawsze jej pilnowa�a. Czu�am si�
paskudnie, przejmuj�c obowi�zki matki, nawet je�li mia�oby si� to wkr�tce
sko�czy�, ale wkr�tce mogli�my potrzebowa� ka�dego kawa�ka czystego p��tna.
Kiedy zjawi�am si� na poddaszu, tkacze z zapa�em pracowali przy krosnach.
Wytwarzali tkaniny z grubego w��kna. Moja matka by�a z tego bardzo dumna. Ciotka