5213
Szczegóły |
Tytuł |
5213 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5213 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5213 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5213 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
JOHN MADDOX ROBERTS
CONAN I SKARB PYTHONU
TYTU� ORYGINA�U: CONAN AND THE TREASURE OF PYTHON
PRZE�O�Y�: CEZARY FR�C
Mojemu pasierbowi
Johnowi Cameronowi Alanowi Mygattowi
� poszukiwaczowi przyg�d, filozofowi, tw�rczemu geniuszowi,
zwyci�zcy wielu bitew
i mojemu drogiemu przyjacielowi
I
�EGLARZ
Asgalun le�y nad ma�� zatok�, kt�ra wgryza si� w wybrze�e Shemu. Jest jedynym du�ym miastem portowym w tym pasterskim kraju, pozosta�e osady to ledwie rybackie wioski. To miejsce barwne i pe�ne �ycia, jak wszystkie porty �wiata. Na niskich wzg�rzach rozsiad�y si� wspania�e siedziby bogatych kupc�w, otoczone pi�knymi ogrodami i zadbanymi winnicami. Ni�ej, w samym mie�cie, stoj� zwaliste kamienne magazyny i gospody, �wi�tynie i kramy, kt�re s�u�� mieszka�com i rozwojowi handlu.
Dalej mieszcz� si� nabrze�a. Tutaj mo�na znale�� ludzi, kt�rzy wypracowuj� bogactwo kupc�w�ksi���t z posiad�o�ci na wzg�rzach i w�a�cicieli miejskich kram�w. Tutaj przebywaj� �eglarze w�adaj�cy wieloma j�zykami i do�wiadczeni szyprowie, wywodz�cy si� z r�nych krain, kt�rych jedyn� ojczyzn� jest morze. Nikt nie buduje dla nich pi�knych dom�w. Poza tym na samym wybrze�u nie warto wznosi� eleganckich budynk�w, przera�aj�ce sztormy bowiem, kt�re nadci�gaj� niespodzianie znad rozleg�ych przestrzeni Morza Zachodniego, w ci�gu paru lat i tak obr�ci�yby je w gruzy. Z tego powodu w nadmorskiej dzielnicy Asgalunu zobaczy� mo�na jedynie drewniane cha�upy, niewielkie magazyny, podrz�dne gospody, n�dzne kramiki, targowiska i �eglarskie spelunki. Poniewa� w Shemie ma�o jest las�w, niskie budowle wznosi si� z drewna pochodz�cego ze starych statk�w zniszczonych przez sztormy. Ten mocny, ale nas�czony �ywic� i smo�� budulec jest tak �atwopalny, �e co jaki� czas nabrze�a Asgalunu staj� w p�omieniach i obracaj� si� w popi�.
Jedynie twardzi, otrzaskani w �wiecie ludzie zamieszkuj� takie miejsce. Tutaj wi�c kieruj� kroki ci, kt�rzy poszukuj� osobnik�w tego rodzaju.
Conan z Cymmerii by� znudzony. Na Zachodnich Ziemiach panowa� pok�j. Pomniejszym wodzom chwilowo brakowa�o pieni�dzy i energii, a co za tym idzie � ochoty do wojowania. Kraje tradycyjnie wrogo do siebie nastawione, czyli prawie wszystkie, zm�czy�y si� wojnami i zaj�y rozwi�zywaniem w�asnych problem�w. Trzeba by�o postawi� na nogi podupad�y handel, obsia� pola stratowane przez walcz�ce armie, odbudowa� spl�drowane miasta. Ludzie z zawodu i zami�owania paraj�cy si� wojennym rzemios�em nie mieli czego szuka� w pa�stwach, kt�re chcia�y zapomnie� o walce. Nawet odwieczna wojna domowa w Ophirze zmierza�a ku ko�cowi z powodu kra�cowego wyczerpania obu stron.
Takie okresy posuchy nigdy nie trwa�y d�ugo. Conan nie s�dzi�, by ten panowa� d�u�ej ni� rok, ale i tak mo�na by�o umrze� z g�odu. Od miesi�cy w��czy� si� po Ophirze, Koryntii i Kothie, szukaj�c zaj�cia. Podr�e odbywa� najmuj�c si� jako stra�nik do ochrony karawan. Wojownicy, tymczasowo pozbawieni normalnego zaj�cia, masowo imali si� rozboju. Conan sam niegdy� by� bandyt�, ale teraz uwa�a�, �e grasowanie na go�ci�cach jest poni�ej jego godno�ci. Z drugiej strony wiedzia�, �e pr�dzej wr�ci do z�odziejskiego fachu, ni� pozwoli, by zabi� go g��d. Ostatnia karawana, z kt�r� podr�owa�, wy�adowa�a towary w Asgalunie. Conan zatrzyma� si� w portowej tawernie �Pod Albatrosem�, by �y� ze swojej wyp�aty i czeka�, a� co� si� zmieni. Jednak pieni�dze prawie si� sko�czy�y, a perspektyw jak nie by�o, tak nie by�o. Cymmerianin wiedzia�, �e je�li przyb�dzie jaki� piracki okr�t, b�dzie go kusi�o, aby si� zaci�gn��.
Gdy tak siedzia� przy rozchybotanym stole i wygl�da� przez okno podobne do iluminatora, dostrzeg� obcy �aglowiec wp�ywaj�cy do ma�ej zatoki. Kiedy statek wy�oni� si� zza p�nocnego przyl�dka, Conan oszacowa� maszty i o�aglowanie. Kad�ub ledwo wystawa� nad wod�, ale nie z powodu du�ego zanurzenia, tylko po to, by zapewni� statkowi jak najwi�ksz� pr�dko�� i zwrotno��. Wkr�tce za�oga opu�ci�a �agle i wysun�a d�ugie wios�a, potrzebne do portowych manewr�w. By� to okr�t wojownika i Conan zdecydowa�, �e po zacumowaniu zamieni par� s��w z kapitanem. Jednak zanim mia� okazj� to uczyni�, spotka�a go niespodzianka.
� Wszystkie tawerny s� podobne � powiedzia�a m�oda kobieta.
Mia�a na sobie prost� sukni� z niebieskiego jedwabiu. Z�oty sznur otacza� jej smuk�� tali� pi�� czy sze�� razy, a jego ko�ce, po��czone wyszukanym w�z�em i ozdobione fr�dzlami, si�ga�y prawie do kolan. Drobne stopy kobiety by�y obute w ci�emki wyszywane z�ot� nici�. Jednak to nie kosztowny przyodziewek przyci�ga� pr�niak�w i awanturnik�w, t�ocz�cych si� w w�skich uliczkach portowej dzielnicy, tylko niezwyk�a uroda dziewczyny. Sk�r� mia�a bia�� jak �nieg, a ogromne oczy tak jasne, �e prawie pozbawione barwy. Srebrzystobia�e w�osy, si�gaj�ce do pasa, podtrzymywa�a jedynie z�ota opaska z opalem w z�otej oprawie.
Zwykle kobieta tak atrakcyjna i tak bogato ubrana nie przesz�aby w tej dzielnicy nawet dziesi�ciu krok�w bez nara�ania si� na zaczepki, ale m�czy�ni o �otrowskich spojrzeniach trzymali si� z dala i nie pr�bowali jej niepokoi�. Takie zachowanie nie wynika�o bynajmniej z ich wrodzonej dobroci � po prostu kobieta nie by�a sama. M�czyzna, kt�ry kroczy� po jej lewej stronie, nie odstraszy�by nikogo. Ruchliwy, nerwowy cz�owieczek, kt�ry m�wi� du�o i szybko, �ywo gestykuluj�c. Nosi� aquilo�ski str�j podr�ny z aksamitu i sk�ry oraz miecz, kr�tki, z wymy�lnie wykut� gard�.
To drugi m�czyzna, kt�ry pod��a� za nimi, zapewnia� kobiecie bezpiecze�stwo. By� bardzo wysoki, nieco wychudzony, ale proporcjonalnie zbudowany, z d�ugimi, pot�nie umi�nionymi ko�czynami. Mia� du�� g�ow� osadzon� na masywnym karku, a jego twarz pokrywa� z�ocisty zarost. Pomimo gor�cego dnia nosi� aksamitn� koszul� z d�ugimi r�kawami i kremowe r�kawice z pi�knie wyprawionej sk�ry. Je�li mia� jak�� zbroj�, to ukryt� pod sk�rzan� tunik�, za to miecz by� doskonale widoczny. Pot�ny, wykonany przez aquilo�skiego p�atnerza mia� ostrze d�ugie i szerokie, masywny jelec, g�owic� wykut� na podobie�stwo g�owy gryfa. R�koje��, wystarczaj�co d�uga, by z�apa� j� obur�cz, wy�o�ona by�a sk�r� rekina. Niegdy� szorstka i per�owoszara po latach intensywnego u�ywania wytar�a si� i nasi�kn�a potem. Sam wygl�d wyg�adzonej i prawie czarnej r�koje�ci m�wi� do�wiadczonym zabijakom, �e lepiej omija� w�a�ciciela tego miecza.
� Tutaj! � powiedzia� ma�y m�czyzna. � Albatros! Widzicie? Tam nad drzwiami jest rysunek ptaka w locie. To stworzenie pochodzi z krain po�udniowych. Pe�ne wdzi�ku w powietrzu i niezdarne na ziemi. Wr�y powodzenie ka�demu okr�towi, kt�remu raczy towarzyszy�, a kroniki staro�ytnego Acheronu podaj�, �e nag�e pojawienie si� tego ptaka w g��bi l�du jest znakiem�
Kobieta si� u�miechn�a.
� Tak, wiem o tym, Springaldzie, lecz przybyli�my tutaj w poszukiwaniu cz�owieka, nie wiedzy. A poszukiwany powinien by� tutaj, po drugiej stronie tych drzwi.
� Wejd� pierwszy, dziecko � o�wiadczy� wysoki m�czyzna.
Jego palce zacisn�y si� na r�koje�ci miecza. Schyli� si� w niskim wej�ciu jak cz�owiek do�wiadczony w walce. Nie zgi�� si� w pasie, co ods�oni�oby bezbronny kark komu�, kto w z�ych zamiarach m�g�by si� czai� za drzwiami. Zamiast tego ugi�� kolana i wyprostowa� si� natychmiast po wej�ciu do �rodka. Omi�t� czujnym wzrokiem pomieszczenie, po czym ruchem r�ki wezwa� towarzyszy.
Wielka izba mia�a dwa poziomy. Tu� za drzwiami po prawej stronie ca�� d�ugo�� �ciany zajmowa� szynkwas, po lewej znajdowa�y si� schody wiod�ce na pi�terko. Podest przy wej�ciu mia� mo�e sze�� krok�w d�ugo�ci, a z niego po czterech szerokich stopniach wchodzi�o si� na dolny poziom, zastawiony licznymi sto�ami i �awami. Za okr�g�ymi oknami, przez kt�re wlewa�o si� s�o�ce, rozci�ga� si� widok na roziskrzone wody zatoki.
Z powodu wczesnej pory, w gospodzie znajdowa�o si� nie wi�cej ni� tuzin m�czyzn i kobiet. Karczmarz przyjrza� si� bacznie przybyszom. Na widok ich bogatego odzienia �ywo wyskoczy� zza szynkwasu, wytar� r�ce o fartuch i sk�oni� si� nisko.
� Szlachetni panowie, szlachetna pani, czym mog� wam s�u�y�?
� Szukamy pewnego cz�owieka. Jest Cymmerianinem. S�yszeli�my, �e mo�na go tutaj znale��. � Wysoki Aquilo�czyk m�wi� kr�tkimi zdaniami, jakby zna� warto�� swoich s��w i nie cierpia� ich marnowa�.
� Aha � mrukn�� z rozczarowaniem w g�osie karczmarz. � Chodzi wam o Conana. Siedzi tam, przy stole obok okna.
� Doskonale � odezwa�a si� kobieta, � B�d� tak dobry i przynie� do tego sto�u dzban najlepszego wina i cztery szklanice.
� Ju� si� robi, pani. � M�czyzna znikn�� za szynkwasem.
Conan przygl�da� si� przybyszom. Stanowili niezwyk�y widok w takim miejscu, jak tawerna �Pod Albatrosem�. Ich ubrania wskazywa�y, �e pochodz� z Aquilonii. Ma�y cz�owieczek sprawia� wra�enie roztrzepanego i nerwowego, ale Conan przeczuwa�, �e swoim kr�tkim mieczem w�ada lepiej, ni� mo�na by si� spodziewa�. Wysoki m�czyzna wygl�da� imponuj�co. Jego �wietne odzienie nie by�o krzykliwe, tylko bogate jak szaty wielmo�y. Oczywi�cie, �e cz�owiek ten nale�y do wojskowej arystokracji, a zachowanie i miecz wskazywa�y, i� jest nie byle jakim wojownikiem. Kobieta stanowi�a zagadk�. Jej ubranie pochodzi�o z Aquilonii, obaj towarzysze byli Aquilo�czykami, lecz tak niezwyk�� karnacj� Conan widywa� jedynie w�r�d Hyperborejczyk�w. Zobaczy�, �e karczmarz skin�� w jego kierunku i tr�jka skierowa�a si� do sto�u, przy kt�rym siedzia�. By� mo�e los si� do niego u�miechnie.
Zatrzymali si� przy nim.
� Ty jeste� Conanem z Cymmerii? � zapyta� wysoki.
� Tak � odpowiedzia�. Nie wsta� ani nie zaproponowa�, by usiedli. By�o za wcze�nie na takie uprzejmo�ci.
� Jestem Ulfilo, margrabia Petvy w Aquilonii. Ta dama to Malia, �ona mojego brata.
� A ja jestem Springald � przedstawi� si� mniejszy m�czyzna � uczony i nauczyciel z Tanasulu.
� Chcemy zapyta�, czy nie zgodzi�by� si� naj�� do s�u�by w czasie podr�y, kt�r� musimy przedsi�wzi�� � oznajmi� Ulfilo.
Pojawi� si� karczmarz z dzbanem i kubkami. Rozstawi� naczynia na stole, nape�ni� je winem, sk�oni� si� i odszed�. Dopiero wtedy Conan wsta� i wskaza� wolne miejsca.
� Skoro p�acisz za wino, z rozkosz� wys�ucham twojej propozycji.
Wszyscy usiedli i skosztowali napitku.
� To wino jest lepsze od tego, kt�re przysz�o mi pija� ostatnimi czasy � Conan delikatnie poinformowa� o swojej kiepskiej sytuacji. � Wys�ucham was z uwag�.
� Po przybyciu do tego portu � zacz�� Ulfilo � szukali�my do�wiadczonych ludzi, kt�rzy znaj� Czarne Wybrze�e. Powiedziano nam, �e jeste� odpowiednim cz�owiekiem.
� Oczywi�cie � zapewni� Conan. � Ale jest wielu innych w tym miejscu. Co roku, gdy wiej� pomy�lne wiatry, mn�stwo statk�w wyrusza st�d na handel w Czarnych Kr�lestwach.
� Tak � rzek� Springald � p�ywaj� do Kushu, mo�e troch� dalej. Ale nas interesuj� tereny le��ce du�o dalej, wiele mil na po�udnie od rzeki Zarkheby.
� S�yszeli�my pog�oski � wtr�ci�a Malia � �e �eglowa�e� po tamtejszych wodach.
Conan si� zamy�li�.
� Tak, ale to by�o wiele lat temu.
� Niepodobna, by woda czy linia brzegowa zmieni�y si� przez ten czas � powiedzia� Springald. � Ale ludzie m�wi�, �e niewielu kupc�w zapuszcza si� tak daleko na po�udnie.
� Ci, kt�rzy szukaj� du�ych zysk�w, musz� udawa� si� tam, gdzie konkurencja jest mniejsza � stwierdzi� niezobowi�zuj�co Conan. Prawda by�a taka, �e poza piratami niewielu �mia�k�w �eglowa�o po tamtych wodach.
� Gdzie by�e� najdalej? � zapyta�a Malia.
� Wystarczaj�co daleko, by rzeki i krainy nie mia�y znanych nam nazw. Wystarczaj�co daleko, by bia�a sk�ra uchodzi�a za cud. � Nagle wybuchn�� gromkim �miechem.
� Z czego si� �miejesz, Conanie? � zapyta� uprzejmie Ulfilo.
� Co� mi si� przypomnia�o. Tubylcy z po�udnia uwa�ali, �e jestem bia�y. � Klepn�� si� w masywn� klatk� piersiow�, widoczn� w tr�jk�tnym wyci�ciu tuniki. By�a r�wnie opalona i ogorza�a, jak pokryta bliznami twarz. � A s�o�ce spali�o mnie tak, �e wygl�da�em jak Pikt. Co w takim razie pomy�leliby o waszej towarzyszce?
� Oby tylko mieli okazj� � szepn�a.
Conan spowa�nia�.
� Co proponujecie? To paskudne wody i jeszcze gorsze wybrze�a dla os�b, kt�re nigdy wcze�niej nie podr�owa�y przez gor�ce kraje.
Malia przypatrywa�a si� siedz�cemu przed ni� m�czy�nie. M�g� mie� dwadzie�cia pi��, jak i trzydzie�ci pi�� lat. By� wysoki, pot�nie zbudowany i emanowa�a z niego energia drapie�nika. Nosi� prost� tunik� z mi�kkiej czarnej sk�ry. Pot�nie umi�nione ramiona i nogi pokrywa�y blizny. Jedyn� jego ozdob� stanowi�y dwie ci�kie, kute w br�zie bransolety. Miecz u pasa by� d�ugi i prosty, bez zdobie� na stalowym jelcu czy g�owicy. R�wnie prosty sztylet wisia� u drugiego boku. Trzos, widoczny obok broni, wydawa� si� prawie pusty. Cymmerianin wygl�da� na cz�owieka znaj�cego si� na rzeczy i niebezpiecznego, by� mo�e m�g� si� nawet r�wna� z jej ogromnym i nieco nadopieku�czym szwagrem.
� Musimy odnale�� pewnego cz�owieka � wyja�ni� Ulfilo. � Mojego m�odszego brata, m�a Malii. Opu�ci� Potav�, nasz dom rodzinny, dwa lata temu. Ostatni� wiadomo�� przys�a� nam z Khemi w Stygii. Stamt�d wyruszy� na po�udnie.
Conan poci�gn�� �yk wina.
� Na po�udnie od Khemi znajduje si� Czarne Wybrze�e. Szukanie kogo� na tak wielkim terytorium to czysta g�upota. Proponuj�, �eby�cie poczekali w domu. Je�li wr�ci, dobrze. Je�eli nie, b�dziecie musieli uzna� go za martwego.
� Nie rozumiesz � powiedzia�a Malia. � M�j m�� wys�a� list z Khemi po odbyciu d�ugiej podr�y na po�udnie. Wr�ci� na p�noc i zatrzyma� si� w Khemi, jedynie by zorganizowa� nast�pn� wypraw�. Potem znowu pop�yn�� na po�udnie.
� Je�li tak, to jest cz�owiekiem, kt�ry sam daje sobie rad� w tych dzikich krainach. Dlaczego nie pozostawicie go w�asnemu losowi?
Conan przypuszcza�, �e poszukiwany sta� si� piratem. Je�li tak, ostatni� rzecz�, kt�rej by pragn��, by�oby tropienie go przez rodzin�. Wielu syn�w opuszcza�o domy, by �eglowa� po rekinich szlakach. Po paru udanych wyprawach wracali w rodzinne strony, opowiadali o niewiarygodnie zyskownych handlowych podr�ach do egzotycznych kraj�w i po zako�czeniu ekscytuj�cej kariery grabie�c�w i morderc�w wiedli szacowny �ywot wioskowych dziedzic�w.
� Nie, musimy go odnale�� � o�wiadczy�a Malia. � Jego list jest niezmiernie wymowny. Ka�e nam wynaj�� �aglowiec, wyszuka� odwa�nych ludzi i pop�yn�� za nim.
� Jeste� zainteresowany udzieleniem nam pomocy? � przerwa� jej Ulfilo.
� To zale�y od paru rzeczy � odpar� Conan. � Po pierwsze, wynagrodzenie.
� Tysi�c z�otych marek aquilo�skich � rzuci� Ulfilo bez wahania. � P�atne po naszym szcz�liwym powrocie.
Conan pokr�ci� g�ow�.
� Je�li chcesz, bym pom�g� odszuka� twojego brata, musisz zap�aci� mi od razu po jego odnalezieniu. Wtedy b�d� m�g� bezzw�ocznie zawr�ci�, niezale�nie od waszych plan�w.
� To uczciwe. Dobrze, dostaniesz tysi�c marek, gdy znajdziemy mojego brata �ywego.
Conan znowu potrz�sn�� g�ow�.
� Nie. Trudy i niebezpiecze�stwa, na jakie si� nara��, b�d� takie same bez wzgl�du na to, czy tw�j brat �yje, czy nie. Je�li jest martwy, chc� dosta� pieni�dze po znalezieniu miejsca, w kt�rym umar�.
Ulfilo spiorunowa� go wzrokiem, lecz Malia rzek�a kr�tko:
� Zgoda.
� Zatem kwestia zap�aty za�atwiona � powiedzia� Conan. � Musisz wyjawi�, dok�d po�eglowa� tw�j brat. I czego szuka� tak daleko na po�udniu?
Teraz z kolei Ulfilo potrz�sn�� g�ow�.
� Wystarczy, �e mia� swoje powody.
� Mog� zaakceptowa� takie wyja�nienie, ale musz� wiedzie�, gdzie mamy go szuka�.
� Cieszysz si� opini� �mia�ego cz�owieka � stwierdzi�a kobieta.
� Tak, ale nikt nie nazywa mnie g�upcem. I skoro ja z niech�ci� odnosz� si� do podr�owania na �lepo, to mo�ecie by� pewni, �e nigdy nie znajdziecie kapitana gotowego narazi� okr�t czy za�og�. Nawet wysoka zap�ata nie skusi ludzi do wyp�yni�cia na nieznane morza.
Zamilkli i pogr��yli si� w zadumie. Springald popatrzy� na Ulfila, kt�ry po chwili skin�� g�ow�. Malia zrobi�a to samo. Uczony zwr�ci� si� do Conana.
� Cymmerianinie, co wiesz o miejscu zwanym Wybrze�em Ko�ci?
Conan �ci�gn�� brwi.
� To z�e miejsce, omijane nawet przez najdzikszych pirat�w. Le�y trzy dni �eglugi na po�udnie od Zarkheby.
� By�e� tam? � zapyta� Springald.
� Tak, chocia� nie z w�asnej woli. Sztorm rzuci� na brzeg m�j statek i musieli�my sp�dzi� na l�dzie dwa tygodnie, �eby go naprawi�. Nie by�a to przygoda, kt�r� cz�owiek mia�by ochot� powt�rzy�.
� I widzia�e� poszarpane bia�e ska�y wzd�u� brzegu? � wypytywa� Springald.
� Jak m�g�bym nie zauwa�y�? To z ich powodu �egluga jest tak bardzo ryzykowna. Z morza wygl�daj� jak ko�ci zwierz�cia wyrzuconego na brzeg, i st�d pochodzi nazwa.
� A rzeka o wodach zabarwionych na zielono, kt�ra powoli toczy si� ku morzu? Widzia�e� j�?
� Tak, trudno przeoczy�. To jedyne �r�d�o s�odkiej wody w tamtym rejonie, chocia� nazwa� j� s�odk� mo�na tylko por�wnuj�c z morsk�. Po sze�� razy musieli�my odcedza� z niej przez najlepsze p��tno to zielone plugastwo, nim nadawa�a si� do picia, a nawet i wtedy mog�a si� sta� przyczyn� �mierci. � Conan obrzuci� uczonego podejrzliwym spojrzeniem. � Sk�d zaczerpn��e� wiedz� o tym wybrze�u? Aha, ten tajemniczy brat musia� napisa� ci o nim w li�cie.
� Nie. Ten pas wybrze�a jest ma�o znany dzisiejszym ludziom, ale opisano go w kronikach staro�ytnego kr�lestwa Acheronu. W samych relacjach z dziesi�ciu wypraw Ahmesa Odkrywcy jest wiele szczeg��w dotycz�cych �eglowania w rejonie tego wybrze�a i s�siednich pobliskich, a Kroniki Bractwa Pilot�w z Pythonu wymieniaj� dwadzie�cia siedem�
� Spokojnie, Springaldzie � zbeszta�a go Malia. U�miechn�a si� do Conana. � On mo�e tak rozprawia� godzinami. Wystarczy powiedzie�, �e wiemy co nieco o tych krainach, chocia� nigdy tam nie byli�my.
� Ale znamy tylko relacje sprzed wielu stuleci � zastrzeg� Ulfilo. � Kto zamieszkuje to wybrze�e w dzisiejszych czasach?
� To najgorsza sprawa � powiedzia� Conan. � Wie�� niesie, �e ludo�ercy. Sam nie widzia�em, by kogo� zjedli, jednak�e porywali zar�wno �ywych, jak martwych. Nigdy nie zobaczyli�my ju� �adnego z uprowadzonych, ale s�yszeli�my, jak noc po nocy �ywi wyli tak przera�liwie, jakby torturowa�y ich same demony. Nawet je�li krajowcy nie s� kanibalami, to mog� wam powiedzie�, �e nie przepadaj� za obcymi.
� Wybacz mi, Conanie � odezwa� si� Springald � ale by� mo�e nie lubi� obcych twojego pokroju. Mo�e mieli z�e do�wiadczenia z lud�mi takimi jak ty i twoi kamraci.
Conan spojrza� na� ostro, po czym u�miechn�� si� kwa�no.
� Chodzi ci o to, �e by�em piratem? Tak, to prawda. Mia�o to miejsce tak dawno, �e ju� nikt nie pragnie zaci�gn�� mnie na szubienic�. By�em w�wczas m�odszy i mia�em mniej szacunku dla prawa. I musz� przyzna�, �e moi kamraci cz�sto zbyt gorliwie, przetrz�sali tubylcze wioski.
� Wobec tego, czy krajowcy nie b�d� przyja�niej usposobieni do kupc�w, kt�rzy przybywaj� w pokojowych zamiarach?
� Mo�liwe � przyzna� Conan � ale jedynie wtedy, gdy udacie si� w licznym i dobrze uzbrojonym towarzystwie. Wszystkie szczepy z wybrze�a s� wojownicze, napadaj� na siebie wzajemnie i na marynarzy z rozbitych statk�w. Musz� handlowa�, bo potrzebuj� rzeczy, kt�rych nie mog� zdoby� grabi�c, ale nigdy nie mo�na im do ko�ca zaufa�.
� Co przez to rozumiesz? � zapyta�a Malia.
� Chodzi mi o to, �e chocia� wiedz�, i� co� takiego zaszkodzi kontaktom handlowym, potrafi� zaatakowa� kupc�w i si�� zabra� to, czego chc�. Po prostu nie my�l� o przysz�o�ci.
� Znam wielu ludzi, kt�rzy post�puj� w ten spos�b � skomentowa� Ulfilo z sardonicznym u�miechem. � W cywilizowanych krajach nazywamy ich kr�lami i szlacht�.
� Prawda � rzek� Conan. � W g��bi serca wi�kszo�� z nas jest dzikusami, ale my zdajemy sobie z tego spraw� i nauczyli�my si� troch� nad sob� panowa� � w przeciwie�stwie do w�adc�w i plemion z Czarnego Wybrze�a.
� Jak nazywa si� ten lud? � zapyta� Springald.
� M�wi� o sobie Borana.
� Aha! W po�udniowym Kushu mieszkaj� ludzie zwani Palana, a w p�nocnym � g�rski lud znany jako Fathada. Te dwie grupy pos�uguj� si� bardzo podobnym j�zykiem, kt�ry jest odmian� klasycznego kushyckiego. Mo�e ci Borana s� po�udniowym od�amem tej samej rasy?
Conan spogl�da� na ma�ego m�czyzn� z rosn�cym respektem.
� To mo�liwe. Ja s�ysza�em co prawda jedynie ich krzyki i �piewne wyzwania, ale s�owa brzmia�y tak, �e moi kushyccy kamraci m�wili, i� zrozumieliby je, gdyby tamci m�wili powoli i mniej gniewnie.
� Podr�owa�e� w g��b l�du? � zapyta� Ulfilo.
� Z Wybrze�a Ko�ci nie, ale z innych cz�ci Czarnego Wybrze�a � tak.
Malia pochyli�a si� w jego stron�.
� Jak tam jest?
Conan zapatrzy� si� za okno, jak gdyby przywo�ywa� z pami�ci obrazy z odleg�ych czas�w i dalekich l�d�w.
� Ludzie m�wi� o Czarnych Kr�lestwach tak, jakby to by�a jedna kraina, ale tak nie jest. Ka�dy po zobaczeniu niewielkiego obszaru my�li, �e widzia� wszystkie czarne kraje, lecz to bzdura. Wi�kszo�� ludzi s�ysza�a o ogromnych d�unglach, w kt�rych roj� si� dokuczliwe owady i mno�y zaraza, w kt�rych grasuj� dzikie drapie�niki i jeszcze dziksi ludzie. Ale tak jest jedynie na wybrze�u. Posuwaj�c si� w g��b l�du wzd�u� niekt�rych rzek, szczeg�lnie Zarkheby, mo�na tygodniami w�drowa� przez d�ungl�, niekiedy tak g�st�, �e trzeba wycina� drog� maczet�. Czasami w ci�gu jednego dnia mo�na znale�� si� w g�rach, gdzie mieszkaj� male�cy my�liwi. Niekiedy po dw�ch dniach marszu mo�na wej�� na wysoki p�askowy�, gdzie drzewa rosn� rzadko, ziemia poro�ni�ta jest bujn� traw� i gdzie �yje mn�stwo zwierzyny. W takim miejscu widzia�em stada antylop tak olbrzymie, �e wszyscy skrybowie Aquilonii nie byliby w stanie ich policzy�.
� Czy s�ysza�e� mo�e o dw�ch szczytach zwanych Rogami Shushtu? � zapyta�a Malia.
Conan wr�ci� do rzeczywisto�ci.
� Nigdy. A co to takiego?
Wzruszy�a ramionami.
� Po prostu punkt orientacyjny wspomniany w li�cie mojego m�a.
Ulfilo spojrza� na ni� znacz�co, po czym przem�wi� do Conana.
� I jak, Cymmerianinie? Zostaniesz naszym przewodnikiem?
Conan zastanawia� si� przez chwil�. To by�o zadanie najbardziej niewiarygodne ze wszystkich, z jakimi kiedykolwiek si� zetkn��, a mia� ich za sob� ju� wiele. Cz�owiek, kt�rego szukali Aquilo�czycy, prawdopodobnie ju� nie �y�. Wybrze�e, do kt�rego zmierzali, cieszy�o si� najgorsz� s�aw� ze wszystkich, jakie Conan mia� okazj� odwiedzi�. Z drugiej strony, m�czy�ni wydawali si� odpowiedzialni, kobieta pi�kna i � przede wszystkim � nie mia� �adnej innej propozycji. Par� miesi�cy temu zby�by �miechem taki pomys�, lecz teraz nie mia� wielkiego wyboru. Nudzi� si�, a udzia� w wyprawie gwarantowa� przynajmniej dobr� zabaw�. Je�eli wszystko si� powiedzie, za tysi�c sztuk z�ota prze�yje a� do wybuchu nowej wojny. I n�ci�o go Czarne Wybrze�e. Raz jeszcze wyjrza� przez okno, jak gdyby m�g� dojrze� za horyzontem ogromny, nieznany l�d � wielki jak wszystkie kraje Wschodu i Zachodu razem wzi�te, i prawie nie zbadany przez ludzi o jego kolorze sk�ry. Czeka�y tam cuda, jakich nie potrafiliby wymy�li� nawet tacy uczeni, jak Springald. Co prawda nie brakowa�o te� niebezpiecze�stw, trud�w i walki, ale te dla Conana by�y chlebem powszednim.
� Zgoda, jestem z wami � oznajmi� w ko�cu.
Aquilo�czycy si� rozlu�nili i u�miechn�li, jakby ju� wszystko by�o za�atwione.
� Bawimy tutaj od niedawna � powiedzia�a Malia. � Czy w porcie stoi jaka� odpowiednia ��d�?
� Nie, i nie by�o takiej od paru tygodni. To nie mo�e by� zwyk�y statek kupiecki. Potrzebny nam okr�t z dzieln� za�og� i obrotnym kapitanem. Niczego takiego nie ma teraz w porcie.
Ich twarze si� wyd�u�y�y.
� Wobec tego przyjdzie nam czeka�.
� Niekoniecznie.
� Nie m�w zagadkami, cz�owieku � warkn�� Ulfilo. � Albo jest taki statek w porcie, albo go nie ma. No?
Conan wyszczerzy� z�by w szerokim u�miechu.
� Jeszcze nie ma, ale za chwil� b�dzie. Aha, w�a�nie rzuca kotwic�!
� O czym ty m�wisz? � Ulfilo poderwa� si� z zydla i podszed� do okna, przez kt�re wygl�da� Conan.
� Oto odpowiedni statek � wskaza� Cymmerianin.
Kobieta i uczony zbli�yli si� do okna.
� Wydaje si� taki ma�y � stwierdzi�a z rozczarowaniem Malia.
� Chod�my. � Conan wsta� od sto�u. � Porozmawiamy z kapitanem. A po drodze powiem wam par� ciekawych rzeczy o �eglowaniu po tych niebezpiecznych wodach.
We czw�rk� wyszli z ober�y �Pod Albatrosem�.
II
KAPITAN
� To� � Conan wskaza� ��d� zacumowan� sto krok�w od nabrze�a � zingarski statek budowany w Kordawie. Skonstruowano go z my�l� o przybrze�nym handlu w tym kraju. Zadbano o szybko��, gdy� w pobli�u Kordawy le�� Wyspy Baracha, gdzie roi si� od pirat�w. Baracha�czycy ceni� sobie te okr�ty, bo �atwiej na nich dop�dzi� ofiar�. Widzicie skosy tych dw�ch maszt�w?
� Skosy? � powt�rzy�a Malia.
� To lekkie odchylenie maszt�w w ty� � wyt�umaczy� Springald. � Ten typ omasztowania cieszy si� popularno�ci� w�r�d �eglarzy, gdy� zapewnia lepsz� sterowno��.
� Dok�adnie � potwierdzi� cierpliwie Conan. � �adnego �aglowca nie buduje si� z tak pochylonymi masztami. Ustawienie zale�y od kapitana, kt�ry sam wypr�bowuje r�ne k�ty, po�o�enie rei oraz powierzchni� �agli, aby osi�gn�� jak najwi�ksz� szybko�� i jak najlepsz� sterowno��. W tym wypadku, kapitan skoncentrowa� si� na szybko�ci. Tu� przed waszym wej�ciem do �Albatrosa�, statek ten okr��y� cypel i opu�ci� tr�jk�tne du�e �agle. Jedynie stary wilk morski z dobrze wyszkolon� za�og� mo�e poradzi� sobie z takim takielunkiem. Niedo�wiadczony kapitan m�g�by wywr�ci� okr�t.
Kilku ludzi wskoczy�o do ��dki i w chwil� p�niej szalupa odbi�a od �aglowca, a wios�a zacz�y rytmicznie m��ci� wod�. Czw�rka zebrana na l�dzie czeka�a z mieszanymi uczuciami. Po paru minutach ��d� przybi�a do drabiny zwisaj�cej z nabrze�a. Z powodu odp�ywu ludzie z �odzi, aby wej�� na pomost, musieli pokona� kilka szczebli. Gdyby by� przyp�yw, wystarczy�by jeden krok.
M�czyzna, kt�ry wysiad� pierwszy, by� poka�nej postury, mia� d�ugi p�aszcz i kapelusz o szerokim rondzie. Conan pochyli� si�, poda� mu r�k� i bez wysi�ku wci�gn�� na nabrze�e.
� Dzi�ki � mrukn�� �eglarz, podnosz�c g�ow�, by zobaczy� swego dobroczy�c�. � Jak mog�
W tej samej chwili chwycili za bro�. Grymas wykrzywi� usta przybysza. Spod ronda kapelusza wystawa�y mu rude w�osy, szcz�k� m�czyzny okala�a ruda jak p�omie� broda.
� Czarnow�osy! � warkn�� kapitan.
� Rudobrody! � wybuchn�� Conan.
Pozostali nie mieli najmniejszego poj�cia, o co chodzi. Dwaj m�czy�ni zastygli niczym rze�by. Ulfilo bez s�owa stan�� mi�dzy Mali� a antagonistami, kt�rzy najwyra�niej �akn�li krwi. Po chwili Conan powoli oderwa� d�o� od r�koje�ci.
� Szmat drogi dzieli nas od Ziem P�nocnych, Vanie.
Rudow�osy m�czyzna r�wnie powoli schowa� miecz.
� Tak, chyba potrafi� znie�� widok Cymmerianina tak daleko od domostw moich ojc�w.
� Zostawmy zatargi na ziemiach przodk�w. Na po�udnie od Kr�lestw Kresowych przyja�ni�em si� nawet z Hyperborejczykami. Tutaj jeste�my po prostu barbarzy�cami z P�nocy.
� Co to wszystko znaczy? � zapyta�a cicho Malia.
� Kapitan jest Vanirem � wyja�ni� Springald � a Vanirowie i Cymmerianie s� odwiecznymi wrogami. Vanirowie naje�d�aj� Cymmerian i porywaj� ich dzieci, kt�re wychowuj� na niewolnik�w, a Cymmerianie napadaj� na nich w odwecie i, no c�, dla rozrywki.
Kapitan popatrzy� na nieznajomych.
� Zdaje si�, �e macie do mnie jaki� interes. O co chodzi?
� Czy p�jdziesz �Pod Albatrosa� i usi�dziesz z nami przy stole, kapitanie? � zapyta� Ulfilo. � Potrzebny nam statek, a ten cz�owiek� � wskaza� na Conana � powiedzia�, �e tw�j �aglowiec by�by odpowiedni, prawdopodobnie r�wnie� dow�dca i za�oga.
� A niby jakiego statku i ludzi potrzebujecie?
� Potrzebujemy �odzi do �eglugi po wodach, na kt�rych zwyk�y statek kupiecki przypomina t�ustego go��bia na niebie pe�nym chy�ych jastrz�bi. Potrzebujemy ludzi, kt�rzy nie l�kaj� si� rzuci� wyzwania najniebezpieczniejszym wybrze�om. Potrzebujemy te� kapitana, kt�ry poprowadzi okr�t i dzieln� za�og�.
Van wyszczerzy� z�by.
� �Tygrys Morski� jest w�a�nie takim �aglowcem, a ja, Wulfrede z Vanaheimu, takim kapitanem. Co do moich ludzi, sam ich zobacz i oce�. Wielu szczur�w l�dowych na ich widok wzi�oby nogi za pas ze strachu. Je�li jeste� do nich podobny, nie nadajesz si� do podr�y, o kt�rej raczy�e� napomkn��.
� Czy przy��czysz si� do nas, kapitanie? � zapyta�a Malia.
Van z u�miechem zmierzy� jej smuk�� sylwetk�.
� Jak m�g�bym odm�wi�? Tak, got�w jestem nawet usi��� obok Cymmerianina, by wys�ucha�, co macie do powiedzenia. Za t� propozycj� musi kry� si� co� niezwyk�ego. � Przeni�s� spojrzenie na Conana. � A co ty na to, czarnow�osy?
� Mog� prze�kn�� par� k�s�w nawet z rudobrodym. Powiedzia�em im, �e na okr�cie, kt�rym przyp�yn��e�, znajd� odpowiedniego kapitana i za�og�. Nie cofam rady.
Wulfrede b�ysn�� z�bami w u�miechu.
� Wobec tego zosta�my przyjaci�mi przynajmniej na czas posi�ku i rozmowy. Do �Albatrosa�!
W tawernie przyniesiono im tace z jedzeniem. Zacz�li si� posila�, podczas gdy Ulfilo powtarza� plan wyprawy. Conan s�ucha� uwa�nie, szukaj�c jakiejkolwiek rozbie�no�ci. S�dzi�, �e Aquilo�czycy nie powiedzieli mu wszystkiego, i by� got�w wy�apa� ka�d� r�nic�.
� Powiem ci szczerze: uwa�am t� misj� za g�upi� � rzek� Wulfrede. � Ale to nie m�j interes. Jestem pewien, �e Conan ju� was uprzedzi�, i� szans� odnalezienia tego cz�owieka s� niewielkie.
� Masz racj� w obu przypadkach � powiedzia�a sucho Malia. � To nie twoja sprawa, i wspomnia� nam o nik�ych szansach. Co z tob� i twoim statkiem?
� Najdalej �eglowa�em trzy dni drogi na po�udnie od Zarkheby i nigdy nie dotar�em do Wybrze�a Ko�ci. Ale oferujecie dobr� zap�at�, a ja nie nale�� do ludzi, kt�rzy wzdragaj� si� przed ryzykiem, gdy maj� nadziej� na du�y zysk.
� A jak z twoj� za�og�? � zapyta� Conan.
Wulfrede wzruszy� ramionami.
� Powiem im, dok�d ruszamy, jak zawsze. Mog� p�yn�� lub zej�� z okr�tu. Je�li b�dziemy mieli za ma�o r�k, we�miemy ludzi z Khemi czy z przybrze�nych wysp. Na tamtych wodach paru miejscowych �eglarzy na pok�adzie jest dobrym pomys�em. S� bardziej odporni na miejscowe choroby.
� Zatem zgoda? � zapyta� Ulfilo.
� Jedno mnie k�opocze. � Wulfrede pochyli� si� lekko, wspar� r�ce na stole i spl�t� palce. � Ta dama. Czy ona rzeczywi�cie chce z nami pop�yn��?
� Tak � odpowiedzia�a Malia. � Nie boj� si�.
� Nie w�tpi� w to, moja pani, ale taka podr� jest �miertelnie niebezpieczna nawet dla do�wiadczonych wojownik�w i zahartowanych marynarzy. S�o�ce mo�e by� gro�ne dla osoby o tak jasnej sk�rze. Poza tym moi ch�opcy. Obca jest im og�ada i subtelno��, a b�dziesz, pani, jedyn� kobiet� w�r�d nich.
� Stan� pomi�dzy ni� a twoj� za�og�, kapitanie � zadeklarowa� Ulfilo z d�oni� na r�koje�ci miecza.
� I ja � doda� Conan.
� By� mo�e dw�ch takich zuch�w zdo�a j� ochroni� � rzek� Wulfrede � ale ludzie wierz�, �e kobieta na morzu przynosi pecha. Gdy nam si� powiedzie, nie b�dzie problemu, lecz je�li spotka nas niepowodzenie, marynarze zaczn� szuka� winnego, a wtedy b�dziemy mieli r�ce pe�ne roboty.
� Ona p�ynie z nami � oznajmi� stanowczo Ulfilo.
� Bardzo dobrze, b�dzie na twojej g�owie. � Wulfrede wyprostowa� si�. � Nast�pna sprawa. Je�li mamy uchodzi� za kupc�w nastawionych pokojowo, musimy zaopatrzy� si� w towary. Mam jeszcze na pok�adzie �adunek cyny w sztabach, kt�ra zostanie wy�adowana tutaj dla odlewnik�w br�zu. Jutro popo�udniu �adownie b�d� puste i gotowe na przyj�cie nast�pnego towaru.
� Co zabierzemy? � zapyta� Springald.
� To, czego czarni z wybrze�a potrzebuj�, a czego nie mog� sami wyprodukowa�. Na tym polega handel, je�li chce si� osi�gn�� wysoki zysk. Tubylcy nie wydobywaj� minera��w i nie wytapiaj� �elaza, chocia� niekt�re plemiona potrafi� je zno�nie obrabia�. Tak wi�c �elazo zawsze jest w cenie. We�cie niewielkie sztabki, kt�re z �atwo�ci� mo�na obrobi� w wioskowych ku�niach. Jest te� popyt na siekiery, groty do w��czni i no�e.
� A miecze? � zapyta� Springald.
� Na wybrze�u niewielki z nich po�ytek, z wyj�tkiem wielkich maczet, kt�re s�u�� za bro� i narz�dzie. Po�udnie jest krain� w��czni. Warto zabra� tak�e drut miedziany, szklane paciorki, b�yskotki wszelakiego rodzaju, dzwonki, grzechotki, lusterka i tak dalej. I tkaniny, ca�e bele. Ale kupcie lekki perkal w jaskrawych kolorach. Oni nie nosz� we�ny. We�cie te� gotowe ubrania, najta�sze z mo�liwych. Zysk wtedy jest wi�kszy, a tubylcom to bez r�nicy. Nawet najlepsze tkaniny rozpadaj� si� szybko w takim klimacie.
� To chyba dobra rada. Conanie, chcesz co� doda�?
� Zabierz tak�e dobr� bro� i �adne b�yskotki na prezenty dla naczelnik�w. B�d� si� tego spodziewa� i mo�e by� �le, je�li nie dostan� rzeczy lepszych ni� inni.
� A co b�dziemy kupowa�? Nie jest to celem naszej ekspedycji, ale musimy jak najlepiej udawa� kupc�w.
� Powtarzam � podj�� kapitan � jedynym powodem tak dalekiej podr�y jest przywiezienie rzeczy, kt�rych nie mo�na dosta� tutaj. Poszukiwanym towarem jest ko�� s�oniowa, kt�ra w tej cz�ci �wiata nie wyst�puje nigdzie poza Vendhi�. W czarnych krainach jest jej niesko�czona ilo��. W cenie s� te� pi�ra strusi i innych wielkich ptak�w, a mo�na ich za�adowa� bardzo wiele i prawie nic nie wa��. W niekt�rych miejscach mo�na znale�� wspania�e per�y. Tubylcy zbieraj� w �o�yskach rzek bry�ki z�ota. Cz�sto gromadz� je na wymian�. Cenne s� sk�ry i rogi niekt�rych egzotycznych zwierz�t. Je�li cz�owiek posiada odpowiedni� wiedz�, mo�e zaopatrzy� si� w wiele ro�lin i kor�, surowce u�ywane do leczenia i farbowania, aleja nigdy si� tym nie zajmowa�em. I, oczywi�cie, pozostaje jeszcze handel �ywym towarem.
� Nie ma mowy! � sprzeciwi� si� stanowczo Ulfilo.
� Tak � zgodzi� si� Conan. � Nie wezm� udzia�u w wyprawie po niewolnik�w.
� Ale dlaczego? � zdumia� si� Wulfrede. � Oni nie s� naszymi krewniakami. Handel niewolnikami jest uznany na ca�ym �wiecie, a poza tym nie trzeba nawet schodzi� ze statku. Kiedy tubylcy dowiaduj� si� o przybyciu handlarzy, lokalny kacyk organizuje wypraw� w g��b l�du i sam dostarcza towar na pok�ad.
� Nie b�dziemy handlowa� niewolnikami � upiera� si� Ulfilo. Pozostali ruchem g�owy wyrazili poparcie.
Wulfrede wzruszy� ramionami.
� Jak chcecie. W ka�dym razie �Tygrys� nie jest przystosowany do przewozu niewolnik�w. W �adowni zmie�ci�oby si� nie wi�cej ni� dwustu, i wielu by pad�o przed dotarciem do portu, w kt�rym mogliby�my dosta� przyzwoit� cen�.
� Wobec tego jeste�my um�wieni � podsumowa� Ulfilo. � Nab�dziemy towary u miejscowych kupc�w, ty za� dopilnujesz roz�adunku cyny. Zaokr�tujemy si� jutro po po�udniu. Kiedy b�dziemy mogli odp�yn��?
� Jak najszybciej. Jest pe�nia sezonu, nie mo�emy marnowa� czasu.
� Kiedy zaczyna si� pora wielkich sztorm�w? � zapyta�a Malia.
Wulfrede za�mia� si� serdecznie.
� Wida�, jak niewiele wiesz o morzu. Tam, na Zachodnim Morzu, zawsze jest pora wielkich sztorm�w. Chodzi�o mi o to, �e im p�niej wyp�yniemy, tym burze b�d� wyst�powa� cz�ciej. Nawet w najbardziej sprzyjaj�cym okresie cz�owiek musi by� przygotowany na z�� pogod�. � Wsta� od sto�u. � Musz� zerkn�� na okr�t i roz�adunek. Nie przejmujcie si�, je�li nie znajdziecie do�� towaru w porcie. Zawsze b�dzie mo�na uzupe�ni� �adunek w Khemi. Tutaj kupcie ubrania. W Stygii b�dziecie mogli naby� cenione przez tubylc�w koraliki i bransolety.
� Stamt�d otrzymali�my wiadomo�ci od mojego m�a. To by� jego ostatni port w cywilizowanym �wiecie.
Wulfrede pokiwa� g�ow�.
� By� mo�e czego� si� o nim dowiemy.
Conan si� podni�s�.
� Chcia�bym obejrze� okr�t i ludzi.
� W takim razie chod� ze mn�. Chocia� my�l�, �e wola�by� sp�dzi� ostatnie godziny na l�dzie na hulance. �Tygrys Morski� na d�ugi czas stanie si� twoim domem, Cymmerianinie.
Wyszli we dw�jk� z tawerny i ruszyli do portu. Przy nabrze�u sta�a barka, z kt�rej wy�adowywano przywiezion� przez �Tygrysa� cyn�. Wulfrede zamieni� par� s��w z po�rednikiem odlewnik�w br�zu i por�wna� jego dokumenty ze swoim listem przewozowym. Po roz�adowaniu Van i Cymmerianin wskoczyli na pok�ad barki i ruszyli w stron� �aglowca. Gdy podp�yn�li, Conan przyjrza� mu si� uwa�nie, by zweryfikowa� pierwsze wra�enie. Okr�t mia� doskona�� sylwetk�, a kad�ub pokrywa�a nowa czarna farba.
Zgodnie z morskim zwyczajem, Conan poczeka�, a� Van wejdzie pierwszy na statek.
� Wskakuj, Conanie � rzek� Wulfrede, gdy tylko pewnie stan�� na pok�adzie.
Conan przeskoczy� przez reling i omi�t� spojrzeniem ca�y �aglowiec. Deski pok�adu wyszorowane pumeksem a� �wieci�y w s�o�cu, wszystkie metalowe cz�ci by�y w doskona�ym stanie; br�zowe i mosi�ne wypolerowano na b�ysk, �elazne za� pomalowano starannie w obronie przed rdz�. Cymmerianin dostrzeg� wystrz�pion� lin� na pacho�kach do cumowania.
� Masz nowe olinowanie?
� Nie, ale zamierzam skr�ci� mn�stwo lin � odrzek� Wulfrede. � Planowa�em zrobi� to po powrocie do Kordawy. Nie mog�em przewidzie�, �e czeka nas tak daleka podr� na po�udnie. Ten klimat niszczy liny r�wnie �atwo, jak ubrania i sk�ry.
� Masz p��tno na �agle?
� Tak, w schowku na dziobie, wystarczaj�co du�o, by za�ata� stare i uszy� dwa nowe, je�li zajdzie taka potrzeba.
� To dobry statek � pochwali� Conan � idealny do takiego zadania.
Skierowa� uwag� na majtk�w. Za�oga sk�ada�a si� w po�owie z Zingara�czyk�w i Argosea�czyk�w, by�o te� paru przedstawicieli innych nacji. Reszt� stanowili miesza�cy, kt�rych jedyn� ojczyzn� by�o s�one morze. Marynarze nosili rozmaite stroje, niekt�rzy z powodu upa�u paradowali tylko w spodniach i przepaskach na g�owach. Za szerokimi pasami tkwi�y no�e, jednak Conan nie dostrzeg� mieczy, topor�w ani innej broni. Nie w�tpi�, �e te bardziej mordercze rodzaje or�a czekaj� gdzie� pod r�k�. M�czy�ni byli pokiereszowani bliznami i spaleni s�o�cem, sk�r� niekt�rych zdobi�y wymy�lne tatua�e. Zauwa�y� kilka okalecze�, kt�re mog�y by� efektem kary za pope�nione przest�pstwa albo wynikiem odniesionych w bitwie ran.
� S�uchajcie! � rykn�� Wulfrede z tak� si��, jak gdyby musia� przekrzycze� huk sztormu. � Wszyscy na ruf�!
Gdy majtkowie ze �r�dokr�cia cz�apali na ruf�, spod pok�adu wy�aniali si� inni. Ostatni nadszed� okr�towy kuk, stary wilk morski w poplamionym fartuchu i nieskazitelnie czystym czerwonym fezie. Jego wielkie z�ote kolczyki skrzy�y si� w promieniach s�o�ca. Nie przerwano roz�adunku, kt�rym zajmowali si� robotnicy portowi i niewolnicy.
� S�uchajcie, morskie wilki � zacz�� Wulfrede. � Nasz plan przewidywa� pozbycie si� �adunku w tym lub pobliskim porcie i wyruszenie w rejs powrotny do Kordawy przez Messanci�. Ale trafi�a nam si� niez�a gratka. Pewni Aquilo�czycy chc� wynaj�� �Tygrysa� na wypraw� za Khemi, by handlowa� z plemionami Czarnego Wybrze�a. Nie b�dziecie musieli znosi� t�oku i smrodu niewolnik�w; kupcom zale�y na ko�ci s�oniowej i innych dobrach z l�du. Mo�emy pop�yn��, dobi� targu i wr�ci� przed nastaniem z�ej pogody. A Aquilo�czycy� � u�miechn�� si� promiennie � zaoferowali potr�jn� stawk� w uznaniu za trudy. Co wy na to?
Conan wiedzia�, �e tutaj, w porcie, na statku panowa�a cz�ciowa demokracja, kt�ra natychmiast po wyj�ciu w morze odejdzie w przesz�o��. S�dz�c po stanie pok�adu, Wulfrede by� dobrym kapitanem. Cymmerianin nie zauwa�y� na �aglowcu niewolnik�w czy ch�opc�w okr�towych. Van musia� tward� r�k� trzyma� ludzi, skoro sami wykonywali tak niewdzi�czn� prac�, jak szorowanie pok�adu.
Pierwszy przem�wi� m�czyzna o d�ugich r�kach z twarz� ma�py, nale��cy do rasy nie znanej Cymmerianinowi.
� Jak daleko za Khemi, kapitanie?
Mia� nadzwyczaj szerokie, lecz w�skie usta, a jego g�os d�wi�cza� srebrzy�cie za spraw� kolczyka w nosie. Jednak efekt nie by� komiczny.
� Na po�udnie od Zarkheby.
� Jak daleko na po�udnie? � docieka� marynarz.
� Jakie� pi�� czy sze�� dni od rzeki. � Kapitanowi odpowiedzia� pomruk niezadowolenia. � Co? Wy, morskie wilki, wzdragacie si� przed niewielk� wycieczk� na po�udnie? Wiecie przecie�, �e im bardziej odleg�y i mniej odwiedzany l�d, tym wi�ksze zyski.
� Zyski dla kupca, by� mo�e, ale dla �eglarzy ryzyko!
� Umu, przecie� ja nikogo nie zmuszam � t�umaczy� cierpliwie Wulfrede. � Kto chce, mo�e od razu dosta� zap�at� i zej�� na l�d. A tam jest wi�cej marynarzy ni� koi.
� Moi pracodawcy � Conan po raz pierwszy odezwa� si� do za�ogi � s� bardziej ni� hojni. Poza trzykrotn� stawk� oferuj� udzia� w zyskach. A chyba zdajecie sobie spraw�, ile mog� zarobi� ci, kt�rzy prze�yj�.
Wulfrede spojrza� na niego ze zdziwieniem, ale nie przerwa�.
� Nie wierz� w niczyj� hojno�� � warkn�� m�czyzna nazwany Umu. � A czemu� to te szczury l�dowe mia�yby by� tak szczodre?
� Nie �ycz� sobie, by robiono wok� tego szum � odpowiedzia� Conan � ale zdradz� wam, �e szukaj� nowych terytori�w dla kompani handlowej, kt�ra niedawno powsta�a w Aquilonii. Wszyscy wiecie, �e kraj ten nie posiada dost�pu do morza, lecz pe�no tam bogatych kupc�w. Dora�ne zyski z tej podr�y nie s� tak naprawd� najwa�niejsze, celem Aquilo�czyk�w jest odkrycie nowych rynk�w. Dlaczego mieliby nie podzieli� si� z wami pierwszym zyskiem? A kiedy w przysz�o�ci utworz� flot� handlow�, b�d� potrzebowali ludzi, kt�rzy ju� tam byli.
Marynarze zacz�li szepta� mi�dzy sob�.
� Zastan�wcie si� nad tym i podejmijcie decyzj� � wtr�ci� Wulfrede. � Macie dwa dni. Nie boj� si� p�yn�� z niekompletn� za�og�. W ka�dym porcie, st�d po Kush, czeka wielu ch�tnych �eglarzy. Je�li chodzi o mnie, po�egluj� na po�udnie z �Tygrysem Morskim�! Jeste�cie wolni.
M�czy�ni odeszli do swoich zaj��, gwarz�c cicho o rejsie na dalekie Po�udnie. Wulfrede odwr�ci� si� do Conana.
� Zawsze wiedzia�em, �e Cymmerianie s� bitnym narodem. Nie spodziewa�em si� jednak, �e s� tak�e sprytni i pomys�owi.
� Aquilo�czycy powiedzieli, �e nie interesuje ich handel. Nie s�dz�, by mieli co� przeciwko podzieleniu si� zyskami w zamian za pos�uszn� za�og�.
� A ta handlowa kompania?
� Kto wie? Je�li wyprawa oka�e si� tak op�acalna, jak mam nadziej�, mo�e sam j� za�o��.
Wulfrede rykn�� �miechem i klepn�� Conana po ramieniu.
� My�l�, �e b�dziesz dobrym kompanem na morzu, Cymmerianinie! Cz�owiek, kt�ry r�wnie dobrze w�ada rozumem, jak i mieczem, jest wart wi�cej ni� ca�a chmara szczur�w l�dowych. Zauwa�y�em te�, �e znasz si� na statkach. � Van opar� si� o reling i m�wi�c nie patrzy� na Conana. � Niewielu ludzi �eglowa�o tak daleko na po�udnie jak ty. P�ywa�em wzd�u� tego wybrze�a przez wiele lat i nigdy nie spotka�em kapitana, kt�ry zapu�ci�by si� dalej ni� cztery, pi�� dni �eglugi na po�udnie od Zarkheby, chyba �e cisn�� go tam sztorm. A wtedy nikt nie traci� czasu, tylko wyrywa� z powrotem pod pe�nymi �aglami.
� Nie jest to przyjazne wybrze�e � rzuci� niezobowi�zuj�co Conan.
� W dodatku� � podj�� z wahaniem Van � w dodatku te opowie�ci. Opowie�ci o czarnosk�rych korsarzach, kt�re s�yszy si� w �eglarskich spelunkach od Kordawy po Khemi. Par� lat temu stali si� prawdziwym postrachem, kiedy ich flota zjednoczy�a si� pod przyw�dztwem kobiety imieniem Belit, diablicy z Shem. Zamieni�a ona wybrze�e Kushu w istne piek�o. Chodz� s�uchy, �e przez pewien czas mia�a m�a, m�czyzn� r�wnie niebezpiecznego jak ona. By� bardzo m�ody, ale dziki niczym tygrys, z rasy nie znanej nikomu na po�udniu � wielki, czarnow�osy wojownik. Ci nieliczni, kt�rzy widzieli go z bliska i prze�yli, twierdzili, �e mia� b��kitne oczy. S�ysza�e� kiedy� te opowie�ci? � Kapitan udawa� zainteresowanie roz�adunkiem towaru.
� Pijani �eglarze plot� wiele g�upot � mrukn�� Conan. � Dawanie wiary tawernianym gadkom nie jest zbyt m�dre.
� Tak, niew�tpliwie masz racj�. Zreszt�, jakie to ma teraz znaczenie? By�o to wiele lat temu. Dziewka zosta�a zabita, a m�czyzna� c�, m�czyzna znikn��, nikt nie wie gdzie.
� To prawda � rzek� Conan. � No, chcia�bym zobaczy� reszt� statku.
Przez nast�pne dwie godziny Cymmerianin zagl�da� w ka�dy k�t, sprawdza� ka�d� lin�, ka�de okucie i ka�dy kawa�ek �agla. Wspi�� si� na oba maszty i nawet rozebra�, by zanurkowa� i obejrze� kad�ub poni�ej linii wody. Z zadowoleniem skonstatowa�, �e okr�t nadaje si� do podr�y i �e zdo�a si� obroni� przed ludzkimi drapie�nikami. Uzbrojenie sk�ada�o si� z topor�w i kordelas�w, a poza tym z w��czni, oszczep�w oraz �uk�w z p�kami strza�. By�y tam te� lekkie zbroje ulubione przez �eglarzy: stalowe he�my i pikowane kaftany, niekt�re pokryte �elazn� siatk�, polakierowan� dla ochrony przed s�onym i wilgotnym morskim powietrzem.
� Powiem twoim pracodawcom, �e nie mogliby znale�� lepszego okr�tu � oznajmi� Conan po zako�czeniu przegl�du.
� Nawet zingara�scy admira�owie nie przeprowadzaj� tak dok�adnych inspekcji � powiedzia� Wulfrede. � A na pewno nigdy nie widzia�em, �eby kt�ry� rozbiera� si� do naga i buszowa� poni�ej linii zanurzenia!
� Ocenianie okr�tu na podstawie tego, co wida� nad wod�, ma tyle samo sensu, co kupowanie konia bez sprawdzenia jego n�g. Widzia�em wiele statk�w, odmalowane i wypolerowane od linii wodnej w g�r�, pod spodem by�y zgni�e, stoczone przez robaki, pe�ne plugastwa i skorupiak�w.
� Znasz si� na statkach � rzek� Wulfrede. � A jak dobrze si� znasz na ludziach?
� Twoja za�oga wygl�da na do�wiadczon�, ale nie spos�b odr�ni� �ajdak�w od uczciwych.
Wulfrede ods�oni� z�by w wilczym u�miechu.
� Rzeczywi�cie, ale nie o nich m�wi�em. Co z tymi Aquilo�czykami?
� Dobre pytanie. Ulfilo jest aquilo�skim szlachcicem, a ci, jak wiem z do�wiadczenia, s� twardzi. Ich kraj jest bogaty, lecz pozbawiony naturalnych granic, tak wi�c nawet bogaci musz� umie� walczy� o swoje bogactwa. On wygl�da na typowego przedstawiciela swej rasy.
� Tak � mrukn�� z zadum� Van � dla nich najwa�niejsze jest dziedzictwo. My, ludzie z P�nocy, jeste�my inni, wiesz o tym. Wszyscy wolni wojownicy s� r�wni, a wi�zy krwi s� wszystkim. My Vanirowie, wy Cymmerianie, nawet� � splun�� do wody � ��tobrodzi Aesirowie znaj� warto�� rodziny i tropiliby ka�dego przez p� �wiata, by pom�ci� �mier� brata. Ale Aquilo�czycy? Jedynie najstarszy syn dziedziczy maj�tek. M�odsi musz� i�� w�asn� drog�. Czy kto kiedy s�ysza�, by aquilo�ski szlachcic opuszcza� swoj� ziemi�, �eby ruszy� na poszukiwanie m�odszego brata?
� To zagadka � przyzna� Conan � i b�d� musia� j� rozwi�za�. Ale wynaj�li mnie, bym odnalaz� cz�owieka, a nie szuka� powod�w, jakie nimi kieruj�.
� Tak, ale warto si� nad tym wszystkim zastanowi�. Co z pozosta�� dw�jk�?
� Springald twierdzi, �e jest uczonym, lecz jego postawa i d�onie wskazuj�, i� nie byle jaki z niego szermierz.
� M�l ksi��kowy i wojownik w jednym ciele? Trudno w to uwierzy�, ale nie kwestionuj� twojego s�du. A kobieta?
� Stanowi kolejn� zagadk�. M�wi jak Aquilonka, lecz patrz�c na ni�, przysi�g�bym, �e jest Hyperborejk�.
� Trzy dziwne ptaszki na wyprawie g�upc�w � podsumowa� Wulfrede. � Czego wed�ug ciebie szukaj� naprawd�, Conanie?
� Wynaj�li nas, �eby�my pomogli w odnalezieniu zaginionego brata. Dop�ki p�ac�, nic wi�cej nie powinno nas interesowa�.
� Zgadzam si� z tym, o ile ich pieni�dz jest tego wart � powiedzia� z pow�tpiewaniem kapitan.
Tego wieczora Conan spotka� si� z nowymi pracodawcami w sali jadalnej gospody, du�o lepszej od �Albatrosa� i bardziej odpowiadaj�cej ich godno�ci. Ku jego wielkiemu rozbawieniu, zadali dok�adnie takie same pytania, jak kapitan.
� Conanie � zagadn�� Springald � nie jeste�my do�wiadczeni w sprawach dotycz�cych morza czy ludzi, kt�rzy po nim �egluj�. Sp�dzi�em �ycie na czytaniu o wyprawach wielkich podr�nik�w, ale wiedza czerpana z ksi��ki nie mo�e si� r�wna� z do�wiadczeniem. Co wi�c my�lisz o kapitanie Wulfredzie, o jego statku i za�odze?
� Powiem ci z ca�ym przekonaniem � odrzek� Conan � �e nie ma lepszego statku do takiej podr�y. To okr�t odpowiedni i do walki, i do przewozu towar�w. Marynarze wygl�daj� na do�wiadczonych i umiej�cych w�ada� broni�. Ale Wulfrede nie utrzymywa�by statku w tak doskona�ym stanie, gdyby zajmowa� si� tylko okazjonalnie przewozem �adunk�w sztab cyny z Kordawy do Asgalunu.
� Chcesz powiedzie�, �e jest piratem? � zapyta� Ulfilo.
� To nie takie proste. S� typowi piraci, jak czarni korsarze i Baracha�czycy, kt�rzy zajmuj� si� tylko rozbojem. Ale kapitanowie�kupcy �egluj�cy po tych niebezpiecznych, obcych wodach te� s� po cz�ci piratami. Kiedy napotykaj� ludzi silnych i dobrze uzbrojonych, handluj� z nimi. Kiedy tamci nie mog� obroni� siebie czy swego dobytku, handlarz zmienia si� w pirata i zabiera towar si��.
� To ludzie bez honoru � stwierdzi� Ulfilo.
Conan potrz�sn�� g�ow�.
� Na morzu jest inaczej. Tam ludzie zawsze s� sami i nara�eni na niebezpiecze�stwo. Zawsze znajduj� si� w�r�d obcych i widz� rzeczy inaczej. Poza tym� � wyszczerzy� si� do Ulfila � mieszka�cy l�du nie r�ni� si� a� tak bardzo. Czy twoi przodkowie kupili ziemi�, kt�rej obecnie jeste� panem? Za�o�� si�, �e nie. Zabrali j� komu�, kto by� s�abszy.
� Jeste� bezczelny, Cymmerianinie! � Ulfilo popatrzy� gro�nie.
� M�j stary przyjacielu � odezwa� si� Springald, mru��c oczy � jest du�o prawdy w jego s�owach. Nasi hyboria�scy przodkowie byli barbarzy�cami, jak wszyscy inni. Szacunek, �eby nie powiedzie� szlachectwo, zdobywa si� odcinaj�c od dawnych przest�pstw.
� I jak my�lisz? � Malia zwr�ci�a si� do Conana. � Mo�emy zaufa� temu cz�owiekowi?
� Wykona robot�, do kt�rej go wynaj�li�cie. My�l� �e pod tym wzgl�dem mo�na na nim polega�. Ale je�eli chodzi o wielkie bogactwo, nie odwr�ci�bym si� do niego plecami.
� A kto m�wi o wielkim bogactwie? � zapyta� ostro Ulfilo.
� Nikt� na razie.
� I niech tak b�dzie dalej. Szukamy mojego brata, niczego wi�cej.
� Mnie nietrudno w to uwierzy� � powiedzia� Conan � Ale by� mo�e trzeba b�dzie przekona� kapitana i jego za�og�.
III
MROCZNE MIASTO
P�nocny wiatr wydyma� oba tr�jk�tne �agle �Tygrysa Morskiego�, kt�ry dziarsko pru� dziob