5165

Szczegóły
Tytuł 5165
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

5165 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 5165 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

5165 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Stanis�aw Lem Katar Doktorowi Andrzejowi Madejskiemu NEAPOL � RZYM Ostatni dzie� wl�k� mi si� jak �aden. Nie od tremy. Nie ba�em si�. Nie by�o zreszt� czego. Wci�� czu�em si� sam w r�noj�zycznym t�umie. Nikt nie zwraca� na mnie uwagi. Opiekunowie nie pchali mi si� w oczy, zreszt� nawet ich nie zna�em. A poniewa� nie wierzy�em w kl�tw�, kt�r� �ci�gam na siebie �pi�c w pid�amach Adamsa, gol�c si� jego maszynk� i chodz�c jego �ladami nad zatok�, powinienem by� czu� ulg�, �e zrzuc� nazajutrz fa�szyw� sk�r�. Tak�e na drodze nie spodziewa�em si� �adnej zasadzki. Przecie� i jemu w�os nie spad� z g�owy na autostradzie. A jedyn� noc w Rzymie mia�em sp�dzi� pod szczeg�ln� opiek�. M�wi�em sobie, �e to tylko ch�� sko�czenia z akcj�, bo okaza�a si� niewypa�em. M�wi�em sobie sporo rozs�dnych rzeczy, a jednak wyskakiwa�em wci�� z porz�dku dnia. Po k�pieli mia�em wr�ci� do Vesuvia o trzeciej, a ju� dwadzie�cia po drugiej znalaz�em si� w pobli�u hotelu, jakby mnie tam co� gna�o. W pokoju na pewno nic si� nie. mog�o zdarzy�, chodzi�em wi�c po ulicy. Otoczenie zna�em na pami��. Na rogu by� zak�ad fryzjerski, dalej sklep tytoniowy, biuro podr�y, od niego ci�gn�� si� hotelowy parking, wpuszczony w luk� mi�dzy domami. Id�c za hotelem w g�r� mija�o si� kaletnika, u kt�rego Adams zeszy� sobie urwany uchwyt walizki, i ma�e kino non stop. Omal nie wszed�em tam pierwszego wieczoru, bo r�owe kule na plakacie wzi��em za planety. Tu� przed kas� dostrzeg�em sw�j b��d. To by� gigantyczny zadek. Teraz, w nieruchomym upale, poszed�em do rogu i wr�ci�em skr�ciwszy- ko�o przekupnia, kt�ry sprzedawa� palone migda�y. Zesz�oroczne kasztany ju� si� sko�czy�y. Napatrzywszy si� fajkom wszed�em do trafiki i kupi�em paczk� kool�w, cho� zwykle nie pal� mentolowych. Przez uliczny ha�as dochodzi�y z g�o�nik�w kina st�kania i charkoty niczym z rze�ni. Przekupie� migda��w popchn�� sw�j w�zek w cie� padaj�cy od zadaszonego podjazdu Vesuvia. Mo�e by� to kiedy� wykwintny hotel, ale s�siedztwo �wiadczy�o o jego powolnym upadku. Hali sta� prawie pusty. Winda by�a ch�odniejsza od mego pokoju. Przyjrza�em mu si� krytycznie. Pakowa� si� w takim skwarze znaczy�o obla� si� potem, a wtedy czujniki nie b�d� trzyma�y. Przenios�em si� z pakowaniem do �azienki, w tym starym hotelu prawie tak du�ej jak pok�j. �azienka te� by�a duszna, ale mia�a marmurow� pod�og�. Wzi��em tusz w wannie na lwich nogach i umy�lnie nie wytar�szy si� do sucha, zacz��em uk�ada� rzeczy w walizkach, boso, �eby cho� tak dozna� ch�odu. W neseserze natrafi�em na twarde zawini�tko. Rewolwer. Zupe�nie o nim zapomnia�em. Najch�tniej wrzuci�bym go pod wann�. W�o�y�em go na dno wi�kszej walizki pod koszule, wytar�em starannie sk�r� na piersi i stan��em przed lustrem, �eby za�o�y� czuj- niki. Kiedy� mia�em w tych miejscach znaki na ciele, ale znik�y. Wymaca�em koniuszkowe uderzenie serca mi�dzy �ebrami dla pierwszej elektrody. Druga, w do�ku obojczykowym, nie chcia�a trzyma�. Jeszcze raz wytar�em si� i przycisn��em plaster z obu stron, �eby czujnik nie wyst�powa� nad obojczyk. Nie mia�em wprawy, bo dawniej nie robi�em tego sam. Koszula, spodnie, szelki. Nosi�em je od powrotu na Ziemi�. To by�o wygodne. Cz�owiek nie �apa� si� wci�� za spodnie od wra�enia, �e spadaj�. Na orbicie ubranie nic nie wa�y i kiedy si� wr�ci, powstaje ten �spodniowy odruch", st�d szelki. By�em got�w. Ca�y plan mia�em w g�owie. Trzy kwadranse na obiad plus zap�acenie rachunku i odebranie kluczyk�w, p� godziny do autostrady ze wzgl�du na szczyt, dziesi�� minut rezerwy. Zajrza�em do szaf, ustawi�em walizki przy drzwiach, umy�em twarz zimn� wod�, sprawdzi�em w lustrze, �e nie zna� czujnik�w, i zjecha�em na d�. W restauracji by� ju� t�ok. Zlany potem kelner postawi� przede mn� chianti, poprosi�em o past� z zielem bazyliszka i kaw� do termosu. Ko�czy�em ju� je��, patrz�c na zegarek, kiedy g�o�nik zamamrota�: �Mister Adams proszony do telefonu!" Zobaczy�em, jak w�oski wstaj� mi na grzbietach r�k. I��, czy nie i��? Od stolika pod oknem wsta� grubas w pawiej koszuli i poszed� do kabiny. Jaki� Adams. Ma�o to jest Adams�w? Widzia�em ju�, �e nic si� nie zaczyna, ale by�em na siebie z�y. P�ytki by� m�j spok�j. Otar�em t�uste od oliwy usta, za�y�em gorzk� zielon� tabletk�, popi�em j� reszt� wina i poszed�em do recepcji. Hotel celebrowa� jeszcze swoje plusze, stiuki i aksamity, ale od oficyn ci�gn�o kuchennym zaduchem. Jakby arystokracie odbija�o si� kapust�. To by�o ca�e po�egnanie. Wyszed�em w twardy upa� za portierem, kt�ry wi�z� moje walizki. Auto od Hertza sta�o dwoma ko�ami na chodniku. Hornet czarny jak karawan. Nie pozwoli�em portierowi k�a�� baga�u do kufra, bo m�g� by� w nim nadajnik, odprawi�em go banknotem i wsiad�em do auta jak do pieca. Od razu spocony, si�gn��em do kieszeni po r�kawiczki. Niepotrzebnie, kierownica by�a ob�o�ona sk�r�. Kufer by� pusty � gdzie wzmacniacz? Na pod�odze przed wolnym siedzeniem, przykryty ok�adk� roz�o�onego magazynu, z kt�rej zimno patrzy�a na mnie go�a blondyna, wystawiaj�c b�yszcz�cy �lin� j�zyk. Nie wyda�em w�a�ciwie g�osu, ale co� we mnie z cicha st�kne�o, kiedy zacz��em wpycha� si� w ci�g�y ruch. Kolumna od �wiate� do �wiate�. Cho� wypocz�ty, by�em mi�kki, troch� naburmuszony, troch� g�upawo rozchichotany w sobie, mo�e, bo zjad�em kopiasty talerz makaronu, kt�rego nie cierpi�. Jak dot�d groza po�o�enia sprowadza�a si� do tego, �e przybra�em na wadze. Za nast�pnym skrzy�owaniem w��czy�em dmuchaw�. Zawia�o ukropem spalin. Wy��czy�em j�. Auta pcha�y si� na siebie po w�osku. Objazd. W lusterkach maski i dachy. La potente benzina italiana �mierdzia�a czadem. Zatrzyma�em si� za autobusem w jego cuchn�cym wydechu. Dzieci, wszystkie w takich samych zielonych czapkach, gapi�y si� na mnie przez tyln� szyb�. W �o��dku mia�em kluch�, w g�owie �ar, na sercu czujnik, kt�ry zaczepia� przez koszul� o szelki przy ka�dym obrocie kierownicy. Rozerwa�em opakowanie kleenexu, roz�o�y�em chusteczki na konsolce bieg�w, bo kr�ci�o mnie w nosie jak przed burz�. Kichn��em raz, drugi, taki by�em zaj�ty kichaniem, �e ani wiem, kiedy Neapol 'zosta� w tyle, znikaj�c w nadmorskim zniebieszczeniu. Toczy�em si� ju� po del Sole. Jak na szczyt prawie lu�no. Plimasiny jakbym wcale nie za�y�. �askota�o w oczach, z nosa ciek�o, za to w ustach sch�o. Przyda�aby si� kawa, cho� wypi�em w hotelu dwa kapucynki, ale czas na kaw� dopiero ko�o Maddaleny. �Heralda" zn�w nie by�o w kiosku przez jaki� strajk. Mi�dzy dymi�cymi fiacikami a mercedesem w��czy�em radio. Ostatnie wiadomo�ci. Rozumia�em pi�te przez dziesi�te. Demonstranci podpalili. Rzecznik prywatnej policji o�wiadczy�. Podziemie feministyczne zapowiedzia�o nowe akcje. Spikerka czyta�a g��bokim altem deklaracj� terrorystek, pot�pienie papie�a, jedno za drugim, potem g�osy prasy. Damskie podziemie. Nikt si� ju� niczemu nie dziwi�. Odj�to nam zdolno�� dziwienia si�. O co im w�a�ciwie idzie, o tyrani� m�czyzn? Nie czu�em si� tyranem. Nikt si� nie czu�. Biada playboyom. Co one im robi�? Czy kler te� b�d� porywa�? Wy��czy�em radio, jakbym zatrzasn�� zsyp �miecia. By� w Neapolu i Wezuwiusza nie widzie� � a ja nie zobaczy�em. Mia�em do wulkan�w stosunek pe�en �yczliwo�ci. Ojciec opowiada� mi o nich przed snem p� wieku temu. Nied�ugo b�d� starcem, pomy�la�em, i tak mnie to zaskoczy�o, jakbym sobie powiedzia�, �e nied�ugo b�d� krow�. Wulkany to by�o co� solidnego, budz�cego zaufanie. Ziemia p�ka, lawa p�ynie, domy si� wal�. Wszystko jasne i cudowne, kiedy si� ma pi�� lat. Liczy�em na to, �e przez krater mo�na zej�� do �rodka Ziemi. Ojciec temu przeczy�. Szkoda, �e nie do�y� � by�by mi rad. Nie my�li si� o przera�aj�cej ciszy tych niesko�czonych przestrzeni, gdy s�ycha� wspania�y d�wi�k zaczep�w cumuj�cych no�nik do modu�u. Co prawda nied�uga by�a moja kariera. Nie okaza�em si� godny Marsa. Prze�y�by to bodaj ci�ej ode mnie. Wi�c c� � �eby umar� po moim pierwszym locie? Tak planowa� t� �mier�, �eby zamkn�� oczy wie\ r��c we mnie, czy to cyniczne, czy tylko g�upie? A nie �aska uwa�a� troch� na ruch? Wchodz�c w luk� za psychodeliczn� lanci� zerkn��em we wsteczne lusterka. Chryslera od Hertza ani �ladu. Co� b�ysn�o mi daleko w tyle ko�o Marianelli, ale nie by�em pewny czy to oni, tamten w�z zaraz si� schowa�. Ta banalna, nied�uga trasa, wypchana zaaferowanym t�umem na ko�ach, mnie jednemu dawa�a przywilej tajemnicy, czyhaj�cej sposobem niepoj�tym dla wszystkich policji starego i nowego �wiata, ja jeden nie po to mia�em w aucie nadymak, p�ywaki, rakiet�, �eby si� wczasowa�, ale �eby �ci�gn�� na siebie niewiadomy cios. Tak pr�bowa�em si� podekscytowa�, daremnie, bo urok dawno ju� wywietrza� z tej eskapady, nie zastanawia�em si� nad zagadk� �mierciono�nej zmowy, tylko nad tym, czy nie za�y� drugiej plimasiny, bo wci�� ciek�o mi z nosa. Wszystko jedno, gdzie jest chrysler. Nadajnik ma stumilowy zasi�g. A babcia mia�a na strychu majtki koloru tej lancii. O sz�stej dwadzie�cia zacz��em gna�. Jaki� czas jecha�em za volkswagenem, mia� wymalowane z ty�u wielkie baranie oczy, kt�re patrzy�y na mnie z czu�ym wyrzutem. Auto � wzmacniacz osobowo�ci. Potem dosta�em si� w luk� za rodakiem z Arizony z nalepk� HAVE A NICE DAY na zderzaku. Za mn� i przede mn� pi�trzy�y si� na dachach �odzie motorowe, wodne narty, worki, w�dziska, deski do p�ywania, tobo�y malinowe i pomara�czowe, Europa wyciska�a z siebie flaki, �eby mie� a nice day. Pi�ta dwadzie�cia pi��. Podnios�em, jak setki razy, praw�, potem lew� r�k� patrz�c na wyprostowane palce. Nie dr�a�y. A to mia� by� pierwszy zwiastun. Ale czy mo�na by� pewnym? Nikt przecie� nic nie wie. A gdybym tak wstrzyma� na minut� oddech, toby si� dopiero Randy przestraszy�. Co za idiotyczny pomys�. Wiadukt. Powietrze za�opota�o wzd�u� betonowych pacho�k�w. Zerka�em w bok, jakbym podkrada� pejza�. Cudowna by�a zielona pustka po horyzont zamkni�ty g�rami. Z lewego pasa sp�dzi� mnie ferrari p�aski jak pluskwa. Zn�w kicha�em salwami, jakbym kl��. Szyb� mia�em wypunktowan� resztkami much, nogawki lepi�y si� do �ydek, odblask wycieraczek skaka� mi do oczu. Wytar�em nos, paczka kleenexu spad�a mi�dzy fotele i szele�ci�a w przeci�gu. Kto opisze martw� natur� na orbicie. Kiedy cz�owiek my�li, �e ma ju� wszystko przywi�zane, namagnesowane, umocowane, doklejone przylepcem, zaczyna si� istny seans � r�jka pisak�w, okular�w, lu�ne ko�c�wki kabli wij� si� jak jaszczurki, a najgorsze s� okruszki. Polowanie z odkurzaczem na cwibak... A �upie�? Przemilczana sprawa te kulisy kosmicznych krok�w ludzko�ci. Tylko dzieci pyta�y najpierw, jak si� siusia na Ksi�ycu... G�ry ros�y, brunatne, spokojne, ci�kie i jakby swojskie. Jedna z lepszych stron Ziemi. Droga zmienia�a kierunek, s�o�ce przesuwa�o si� kwadratami wewn�trz auta i to te� przypomina�o niemy, majestatyczny obr�t �wiate� w kabinie. Dzie� wewn�trz nocy, jedno razem z drugim, jak przed stworzeniem �wiata, i sen staj�cy si� jaw� o lataniu, i pomieszanie, os�upienie cia�a, �e jest .tak, jak nie mo�e by�. S�ucha�em wyk�ad�w o chorobie lokomocyjnej, ale my�la�em swoje. To nie by�y zwyk�e md�o�ci, lecz panika kiszek i �ledziony, wn�trzno�ci zatraca�y si�, zwykle niewyczuwalne, zg�asza�y protest. Wprost litowa�em si� ich og�upieniu. Podczas gdy�my si� delektowali Kosmosem, naszym cia�om robi�o si� od niego niedobrze. Od razu mia�y go zupe�nie do��. Ci�gn�li�my je tam, a one stawa�y d�ba. Zapewne trening robi� swoje. Przecie� i nied�wiedzia mo�na nauczy� jazdy na rowerze, ale czy nied�wied� jest do tego? Przecie� to tylko po�miewisko. Nie dawali�my za wygran�, ustawa�y uderzenia krwi do g�owy, t�enie jelit, ale by�o to tylko odroczenie porachunk�w, bo trzeba by�o w ko�cu wr�ci�. Ziemia wita�a mordercz� pras�, wyprostowanie kolan, grzbietu stawa�o si� rozpaczliwym wyczynem, g�owa lecia�a na wszystkie strony jak kula z o�owiu. Zdawa�em sobie spraw� z tego, �e tak b�dzie, widzia�em atletycznych m�czyzn, jak si� wstydzili, �e nie mog� kroku post�pi�, sam k�ad�em ich do wanien, woda wyzwala�a chwilowo od wagi cia�a, ale diabli wiedz� czemu wierzy�em, �e ze mn� tak nie b�dzie. Ten brodaty psycholog m�wi�, �e to ka�dy tak. A potem, gdy cz�owiek ju� na powr�t oswoi� si� z ci��eniem, orbitalna niewa�ko�� powraca�a w snach jako nostalgia. Nie nadajemy si� do Kosmosu i w�a�nie przez to z niego nie zrezygnujemy. Czerwony rozb�ysk sp�yn�� mi w nog� wymijaj�c �wiadomo��. Sekunda min�a, nim poj��em, �e hamuj�. Opony chrupa�y po rozsypanym ry�u, grudki by�y coraz wi�ksze, jak grad. Nie, szk�o. Kolumna zwalnia�a coraz bardziej. Prawy pas zastawiony ochronnymi sto�kami. Usi�owa�em wydosta� si� spojrzeniem z t�oku aut. Gdzie? Na pole opuszcza� si� wolno ��ty �mig�owiec, kurz jak m�ka k��bi� si� pod kad�ubem. Dwa wbite w siebie pud�a z wyrwanymi maskami. Tak daleko od drogi? A lu- dzie? Opony zn�w chrupa�y po szkle, jechali�my noga za nog� wzd�u� policjant�w, wywijaj�cych r�kami �pr�dzej! pr�dzej!" He�my policyjne, karetki, nosze, ko�a skapotowanego auta jeszcze si� kr�ci�y, migacz jeszcze mu mruga�. Jezdni� p�yn�� dym. Asfalt? Nie, chyba benzyna. Kolumna wraca�a na prawy pas, od szybko�ci l�ej si� oddycha�o. Prognoza przewidywa�a czterdzie�ci trup�w. Pokaza�a si� mostowa restauracja, obok z mroku hal du�ej Area di Ser- vizio �yska�y w�ciekle gwiazdki spawania. Spojrza�em na licznik. Wnet b�dzie Cassino. Na pierwszym zakolu przesta�o mnie nagle kr�ci� w nosie, jakby plimasina teraz dopiero przedar�a si� przez makaron. Drugi wira�. Drgn��em czuj�c czyj� wzrok w niemo�liwy spos�b id�cy z do�u, jakby kto� le�a� lam na wznak i obserwowa� mnie zimno spod fotela. To s�o�ce rozja�ni�o ok�adk� magazynu z blondynk� wystawiaj�c� j�zyk. Nie patrz�c pochyli�em si� i odwr�ci�em �liski zeszyt pisma na drug� stron�. Pan ma za bogate �ycie wewn�trzne jak na astronaut�, powiedzia� mi ten psycholog po te�cie Rorschacha. Wyci�gn��em go na rozmow�. A mo�e on mnie wyci�gn��. Uwa�a�, �e s� dwa rodzaje strachu, wysoki od wyobra�ni i niski, prosto z kiszek. Mo�e chcia� mnie w ten spos�b pocieszy�, sugeruj�c, �e jestem za dobry? Niebo wyciska�o z siebie ob�oki zlewaj�ce si� w bielmo. Zbli�a�a si� stacja benzynowa. Zwolni�em. Wyprzedzi� mnie m�odzie�owy starzec, d�ugie siwe w�osy rozwiewa� mu wiatr, gna� przed siebie z ochryp�� fanfar�, zgrzybia�y Wotan. Zjecha�em ku pompom. Gdy nalewano mi benzyny, wychyli�em ca�� zawarto�� termosu ze zbr�zowia�ym cukrem na dnie. Szyby w rozpryskach t�uszczu i krwi nie przetarli. Podjecha�em dalej, ku wykopom, wysiad�em i rozprostowa�em ko�ci. Sta� tu du�y oszklony pawilon handlowy. Adams kupi� w nim tali� kart, na�ladownictwo w�oskiego taroka z XVIII czy XIX wieku. Stacja by�a w rozbudowie, d� wykopany dla nowego dystrybutora okala� bia�y, jeszcze nie wywalcowany �wir. Szklane p�yty rozsun�y si� przede mn�. Wszed�em do �rodka. By�o pusto. Sjesta? Ju� po sje�cie. Przeszed�em mi�dzy stertami kolorowych pude� i sztucznych owoc�w. Bia�y eskalator prowadz�cy na pi�tro ruszy�, gdy si� zbli�y�em, a kiedy obszed�em go, stan��. Zobaczy�em si� w telewizorze ko�o witryn, czarno-bia�y obraz dr�a� w s�onecznych refleksach, widzia�em si� z profilu. Chyba nie by�em naprawd� taki blady. Ani jednego sprzedawcy. Na kontuarach pi�trzy�a si� pami�tkowa tandeta, stosy kart, na pewno tych samych. Szuka�em w kieszeni drobnych, rozgl�daj�c si� za sprzedawc�, kiedy �wir na dworze zachrupa� pod ko�ami. Z bia�ego opla, kt�ry zatrzyma� si� zamaszy�cie, wysiad�a dziewczyna w d�insach, wymin�a r�w i wesz�a do pawilonu. Widzia�em j�, odwr�cony, w telewizorze. Sta�a nie ruszaj�c si� kilkana�cie krok�w za mn�. Wzi��em z lady imitacje starego drzeworytu, Wezuwiusz dymi�cy nad zatok�, by�y tam te� poczt�wki z podobiznami fresk�w pompeja�skich, kt�rymi gorszyli si� nasi ojcowie. Dziewczyna zrobi�a kilka krok�w w moj� stron�, jakby niepewna czy jestem sprzedawc�. Schody ruszy�y. Sz�y cicho, a ona sta�a, drobna figurka w spodniach. Odwr�ci�em si�, �eby wyj��. Nie by�o w tym nic osobliwego. Twarz mia�a prawie dziecinn�, niewyrazist�, drobne usta i to tylko, �e patrza�a przeze mnie zaokr�glonymi oczami, drapi�c paznokciem ko�nierz bia�ej bluzki, spowodowa�o, �e mijaj�c j� zwolni�em kroku, a ona ze spokojn� twarz� bez g�osu zacz�a lecie� w ty�. By�em tak nie przygotowany, �e nim doskoczy�em, lecia�a jak k�oda. Nie zd��y�em jej podeprze�, os�abi�em tylko upadek, chwyciwszy za go�e ramiona jakbym z jej zgod� k�ad� j� na plecach. Le�a�a jak lalka. Patrz�c z zewn�trz mo�na by pomy�le�, �e przykl�k�em nad przewr�conym manekinem, bo bli�ej szyb po obu stronach sta�y manekiny w neapolita�skich strojach, a ja mi�dzy nimi. Wzi��em j� za przegub. Puls by� nik�y, ale tyka� r�wno. Le��c pokazywa�a ko�ce z�b�w i bia�ka, jakby spa�a z nie domkni�tymi oczami. Sto metr�w dalej zaje�d�a�y pod pomp� auta, potem od razu zakr�ca�y i w bia�ym kurzu wraca�y w hucz�cy nurt del Sole. Tylko dwa samochody sta�y przed pawilonem, m�j i dziewczyny. Powoli wyprostowa�em si�. Raz jeszcze spojrza�em na le��c�. Przedrami� z wiotk� ki�ci�, kt�re pu�ci�em, k�oni�o si� zwolnionym ruchem w bok. Kiedy poci�gn�o za sob� rami�, ukazuj�c jasne w�oski obna�onej pachy, dostrzeg�em tu� pod nimi dwa drobne znaki jak zadrapania albo minia- turowy tatua�. Widzia�em kiedy� podobny u je�c�w SS, ich runy. Ale by�o to raczej zwyk�e znami�. Nogi drgn�y mi, by na powr�t kl�kn��, lecz pow�ci�gn��em ten odruch. Poszed�em do wyj�cia. Jakby podkre�laj�c, �e scena si� sko�czy�a, id�ce bezg�o�ne schody stan�y. U progu obejrza�em si�. Stos kolorowych balon�w przes�ania� le��c�, ale zobaczy�em j� w dalekim telewizorze. Obraz dr�a�. Wyda�o mi si�, �e to ona drgn�a. Poczeka�em dwie albo trzy sekundy. Nic. Szklane drzwi przepu�ci�y mnie us�u�nie. Przeskoczy�em wykop, wsiad�em do horneta i cofn��em si�, �eby zobaczy� rejestracj� opla. By�a niemiecka. W �rodku z barwnej mieszaniny rzeczy stercza� golfowy kij. Mia�em nad czym my�le� w��czaj�c si� do ruchu. Wygl�da�o to na cichy atak epileptyczny, petit mai. Bywaj� takie, bez drgawek. Mog�a poczu� zwiastuny i dlatego si� zatrzyma�a, a kiedy wesz�a do pawilonu, traci�a ju� przytomno�� St�d niewidz�cy wzrok i owadzi ruch palc�w, drapi�cych ko�nierzyk. Ale mog�a to by� te� symulacja. Nie zauwa�y�em jej opla na trasie. Co prawda nie by�em zbyt uwa�ny, a takich aut, bia�ych o kanciastej linii, napotka�em sporo! Jak przez powi�kszaj�ce szk�o ogl�da�em ka�dy zapami�tany szczeg�. W pawilonie musia�o by� co najmniej dw�ch, mo�e i trzech, sprzedawc�w. Wszyscy naraz poszli na drinka? Dziwne. Chocia�, co prawda, teraz i to mo�liwe. Poszli do kafejki wiedz�c, �e o tej porze nikt do pawilonu nie zachodzi, a dziewczyna podjecha�a, bo wola�a, �eby to j� nasz�o tam, a nie na stacji, nie chcia�a da� przedstawienia ch�opcom w kombinezonach Supercortemaggiore. Jak naturalnie to si� uk�ada�o. Prawda? A nie nazbyt naturalnie? By�a sama. Kto w takim po�o�eniu jedzie sam? I co? Gdyby si� ockn�a, nie odprowadzi�bym jej do auta. Stara�bym si� jej wyperswadowa� dalsz� jazd�. A wi�c? Radzi�bym zostawi� opla i przesi��� si� do mnie. Ka�dy by tak post�pi�. Na pewno bym tak zrobi�, gdybym znalaz� si� tu jako turysta. Zrobi�o mi si� gor�co. Powinienem by� zosta�, �eby wpl�ta� si� w to � je�li by�o w co si� wpl�ta�! Przecie� po to tu by�em! Diabli! Coraz usilniej przekonywa�em siebie, �e doprawdy straci�a przytomno�� i coraz mniej by�em tego pewny. Nie tylko tego. Nie zostawia si� w taki spos�b handlowego pawilonu, to� to prawie dom towarowy. Chocia� kasjerka powinna tkwi� na swoim miejscu. A kasa pusta. Co prawda ca�e wn�trze wida� na przestrza� z kafejki, z drugiej strony wykop�w. Kt� m�g� jednak wiedzie�, �e tu zajad�? Nikt. A wi�c tak czy owak nie by�o to wymierzone we mnie. Anonimow� ofiar� mia�em zosta�? Czyj� w�a�ciwie? Jak�e, sprzedawcy, kasjerka, dziewczyna � wszyscy w tej samej zmowie? To by�o mi ju� fantastyczne. Wi�c zwyk�y traf. l tak w k�ko. Adams dojecha� do Rzymu ca�y. I sam. A inni? Nagle przypomnia�em sobie kij golfowy w polu. Mocny Bo�e, przecie� takie kije... Postanowi�em wzi�� si� w gar��, nawet je�li si� kompletnie zb�a�ni�em. Jak z�y, ale uparty aktor wr�ci�em do sknoconej roli. Na nast�pnej stacji benzynowej poprosi�em nie wysiadaj�c o d�tk�. Przystojny brunet w overallu przyjrza� si� moim ko�om: pan ma bezd�tkowe. Ale potrzebuj� d�tki! P�aci�em patrz�c ku autostradzie, �eby nie przegapi� chryslera, ale go nie by�o. Dziewi�� mil dalej zmieni�em dobre ko�o na rezerw�. Zmieni�em, bo Adams zmieni�. - Gdy przycupn��em u podno�nika, �ar uderzy� na dobre. Podno�nik nie posmarowany skrzypia�, niewidzialne odrzutowce pru�y niebo nad moj� g�ow� i te gromowe g�osy przypomina�y mi okr�tow� artyleri�, kryj�c� normandzki przycz�ek. Sk�d takie wspomnienie? By�em i potem w Europie, ale jako oficjalny eksponat, co prawda drugiej klasy, bo rezerwowy, czyli prawie fikcyjny � cz�onek marsja�skiego projektu. Europa prezentowa�a mi sw�j godny front, dopiero teraz poznawa�em j� je�li nie lepiej, to bez gali, �mierdz�ce moczem uliczki Neapolu, ich okropne prostytutki, hotel nawet, jeszcze pyszni�cy si� gwiazdkami, mursza�, ob�azili go przekupnie, pornokino by�oby niegdy� nie do pomy�lenia obok takiego przybytku. A mo�e nie tak, mo�e racj� mieli ci, co m�wili, �e Europa rozk�ada si� od g�owy, od g�ry? Blacha i narz�dzia parzy�y. Umy�em r�ce kremem, wytar�em w kleenex i wsiad�em. Otwieranie flaszki ze schweppsem, kt�r� kupi�em na stacji, trwa�o chwil�, bo zapodzia� mi si� scyzoryk z otwieraczem, wreszcie �yka�em gorzki p�yn, my�l�c o Randym, kt�ry gdzie� na trasie s�ysza�, jak pij�. Zag��wek zd��y� si� rozgrza� od s�o�ca i parzy�. Mia�em spieczon� sk�r� na karku. Na asfalcie u horyzontu p�ywa�y metaliczne l�nienia, jakby by�a tam woda. Czy�by grzmot? Tak. Grzmia�o. Ju� chyba i przedtem, kiedy odlecia�y odrzutowce, ale ka�dy d�wi�k s�abszy od bliskiego grzmotu g�uszy� nieustanny pomruk autostrady. Teraz wybi� si� nad jej huczenie, nad�amywa� niebo o jeszcze z�otawych chmurach, ale to z�oto naci�ga�o nad g�rami zapiek�� ��ci�. Tablice zwiastowa�y Frosinone. Pot �cieka� mi po plecach, jakby kto pi�rkiem wodzi� mi�dzy �opatkami, a burza, teatralna jak W�osi, zamiast wzi�� si� do roboty, wygra�a�a hur- kotaniem bez kropli deszczu. Ale siwawe grzywy sz�y jak jesienny dym przez krajobraz i widzia�em nawet, wchodz�c w rozci�g�y zakr�t, miejsce, w kt�rym nawis�y sko�nie tuman �ci�ga chmur� ku autostradzie. ,Z ulg� przywita�em rozpryski pierwszych grubych kropel na szybie. Nagle lun�o jak z cebra. Szyba by�a istnym pobojowiskiem, nie pu�ci�em wi�c od razu wycieraczek, wreszcie zeskroba�y owad�i pomiot, wtedy wy��czy�em je i zjecha�em na pobocze. Bit� godzin� mia�em sta�. Deszcz szed� falami, b�bni�c po dachu, mijaj�ce mnie auta ci�gn�y za sob� m�tne pasy roziskrzonej wody i kot�owa�y deszcz, a ja oddycha�em g��boko. Uchylon� szyb� la�o mi si� ciurkiem na kolana. Zapali�em papierosa, chowaj�c w d�oni by nie zam�k�, nie smakowa�, mentolowy. Przejecha� metaliczny chrysler, ale woda tak p�yn�a po szybach, �e nie by�em pewien, czy to ten. Ciemnia�o coraz bardziej. B�yskawice, trzask jak dartej blachy, z nud�w liczy�em czas od rozb�ysku do huku, autostrada mrucza�a i szumia�a, jakby nic nie by�o jej w stanie porazi�. Wskaz�wki min�y si�dm� � czas. Wylaz�em z westchnieniem. Zimny tusz nie by� zrazu przyjemny, ale wnet zrobi�o mi si� ra�niej. Manipulowa�em przy wycieraczkach, niby je naprawiaj�c, popatrywa�em przy tym na jezdni�, ale nikt si� o mnie nie zatroszczy�, policji te� ani widu. Przemoczony do ostatniej nitki wsiad�em i ruszy�em. Bu- rza s�ab�a, ale robi�o si� coraz ciemniej, za Frosinone nawet nie kropi�o, asfalt wysycha�, od ka�u� na poboczach bi�o snuj�c� si� nisko bia�� par�, w kt�r� wpada�y �wiat�a reflektor�w, a� zza chmur wysz�o s�o�ce, jakby krajobraz chcia� w ostatniej chwili przed noc� ukaza� si� w nowym �wietle. W r�owym nieziemskim blasku zjecha�em na parking mostowej restauracji Pavesiego, odlepi�em koszul� od cia�a, �eby nie by�o zna� czujnik�w, i poszed�em na g�r�. Chryslera na postojowym placu nie zauwa�y�em. Na g�rze t�um be�kota� dziesi�cioma j�zykami i jad� nie patrz�c na auta, kt�re gna�y do�em jak kule w kr�gielni. Zasz�a we i mnie, ani wiem kiedy, zmiana, uspokoi�em si�, w�a�ciwie zrobi�o mi si� wszystko jedno, o dziewczynie pomy�la�em tak, jakby to si� przytrafi�o przed laty, wypi�em dwie kawy, schweppsa z cytryn�, mo�e posiedzia�bym d�u�ej w rozleniwieniu, ale przysz�o mi do g�owy, �e konstrukcja jest �elbetowa, wi�c ekranuje i nie b�d� wiedzieli, jak si� ma moje serce. Nie ma takich problem�w mi�dzy Houston i Ksi�ycem. Wychodz�c umy�em w toalecie r�ce i twarz. Przyg�adzi�em w�osy przed lustrem, patrz�c na siebie raczej niech�tnie, i w drog�. Teraz mia�em znowu mitr�y�. Jecha�em, jakbym pu�ci� wodze, a ko� zna� drog�. Nie pod��y�em nigdzie my�lami, nie �ni�em na jawie, a tylko wy��czy�em si�, jakby mnie nie by�o. Nazywa�em to kiedy� ��yciem kapusty". Uwaga tla�a przecie�, bo zatrzyma�em si� pod�ug rozk�adu. By� to dobry post�j. Stan��em pod szczytem �agodnego wzg�rza, tam gdzie autostrada wcina�a si� w jego grzbiet geometrycznym wykopem. Przez to wyci�cie, jak przez wielk� bram�, mog�em si�ga� oczami po horyzont, gdzie betonowy pas zdecydowanym rozmachem przechodzi� na wylot przez nast�pny po�ogi garb. Wygl�da�o, jakby tutaj by�a szczerbina, a tam muszka. Przetar�em szyby, a �e musia�em po to otworzy� kufer, bo sko�czy� mi si� kleenex, dotkn��em mi�kkiego dna walizki, gdzie ci�arem spoczywa�a bro�. Jak w niewiadomej zmowie wszyscy jednocze�nie prawie zapalali �wiat�a. Obejmowa�em wzrokiem znaczn� przestrze�. Kierunek neapolita�ski ja�nia� bia�ymi smugami, a rzymski czerwienia� jakby po drodze toczy�y si� czerwone w�gielki. U dna kotliny hamowali i hamowanie to m��c� czerwieni� dygota�o wci�� na tym samym odcinku trasy � �adny przyk�ad fali stoj�cej. Gdyby droga by�a ze trzy razy szersza, mog�oby to by� w Teksasie albo w Montanie. Taki by�em sam, cho� kilka krok�w od drogi, �e ogarn�� mnie pogodny spok�j. Ludzie tak jak kozy potrzebuj� trawy, ale nie wiedz� tego tak dobrze jak one. Gdy w niewidzialnym niebie przehucza� helikopter, odrzuci�em papierosa i wsiad�em do auta. We wn�trzu zachowa� si� ostatek dziennego upa�u. Za nast�pnymi wzg�rzami bezcieniowe jarzeni�wki j�y zwiastowa� blisko�� Rzymu. Mia�em jednak dalsz� drog�, bo musia�em okr��y� miasto. Mrok uniewidacznia� ludzi w autach, a zwa�y rzeczy na dachach czyni� zagadkowymi kszta�tami. Wszystko stawa�o si� wa�ne i anonimowe, pe�ne niedopowiedze�, jakby u ko�ca drogi znajdowa�y si� niepoj�cie donios�e sprawy. Rezerwowy astronauta musi by� cho� w jednym calu �wini�, bo co� czeka w nim na potkni�cie tych w�a�ciwych, a je�eli nie czeka, to osio�. Musia�em potem jeszcze raz stan��, kawa, plimasina, schweppes, woda z lodem zrobi�y swoje, wyszed�em poza obrys drogi i otoczenie zaskoczy�o mnie � by�o tak, jakby nie tylko ruch znik�, ale i czas razem z nim. Odwr�cony, czu�em poprzez wo� spalin w s�abo �opoc�cym powietrzu wo� kwiat�w. Co bym zrobi�, gdybym mia� trzydzie�ci lat? Zamiast szuka� odpowiedzi na takie pytania, lepiej zapi�� rozporek i jecha� dalej. Kluczyk upad� mi w ciemno�� mi�dzy peda�y, szuka�em go po omacku, bo nie chcia�o mi si� �wieci� lampki-w lusterku. Pojecha�em dalej ani �pi�cy, ani trze�wy, ani z�y, ani spokojny � obcy, mi�kki jaki� i troch� zdziwiony. Masztowe �wiat�a wp�ywa�y przedni� szyb�, wybiela�y mi r�ce na kierownicy i �cieka�y w ty�, tablice z nazwami przesuwa�y si� ja�niej�c jak zjawy, a betonowe spoiny odzywa�y si� mi�kkim b�bnieniem. Teraz w prawo, na pier�cie� oko�orzymski, �eby wjecha� od p�nocy, jak on. Nie my�la�em o nim wcale, by� jednym z jedenastu, przypadek zrz�dzi�, �e w�a�nie po nim dosta�em wszystkie rzeczy. Randy obstawa� przy tym i mia� zapewne racj�. Je�li ju� co� zrobi�, to tak dok�adnie, jak tylko mo�na. A mnie �wiadomo��, �e u�ywam koszul i walizek umar�ego, by�a raczej oboj�tna, je�li pocz�tkowo trudno mi to przychodzi�o, to tylko dlatego, �e by�y to rzeczy obcego cz�owieka, a nie dlatego, �e nie �y�. Trafia�y si� d�ugie odcinki prawie puste i wci�� mi si� zdawa�o, �e czego� brakuje, przez opuszczone szyby wia�o powietrze pe�ne woni kwitnienia, dobrze, �e trawy uda�y si� ju� na nocny spoczynek. Nawet nosem nie poci�ga�em. Psychologia psychologi�, ale zadecydowa� katar. Tego by�em pewien, cho� wmawiano mi, �e nic podobnego. Racjonalnie rzecz bior�c niby prawda, albo� na Marsie ro�nie trawa? Wi�c uczulenie na py�ki nie jest �adnym mankamentem. Tak, ale gdzie� w rubrykach moich akt personalnych, w uwagach musia�o by� napisane �alergik", a wi�c niepe�nowarto�ciowy. Je�li taki, to rezerwowy, czyli o��wek, kt�ry ostrzy si� najlep- szymi narz�dziami, �eby nim w ko�cu ani kropki nie postawi�. Rezerwowy Krzysztof Kolumb, jak to brzmi. Z przeciwnej strony sz�a d�uga kolumna, a ka�dy w�z o�lepia�, zamyka�em na przemian to prawe, to lewe oko. Czym nie zab��dzi� czasem? Jako� nie zauwa�y�em zjazdu z autostrady. Nasz�a mnie oboj�tno��: c� wi�cej mo�na, jecha� w t� noc i tyle. W wysokim sko�nym �wietle zamajaczy�a tablica ROMA TIBERINA. A wi�c ju�. Nocny Rzym zape�nia� si� �wiat�ami i ruchem, w miar� jak zbli�a�em si� do centrum. Dobrze, �e hotele, kt�re mia�em kolejno odwiedzi�, by�y blisko siebie. W ka�dym tylko r�ce rozk�adano � sezon, komplet, wi�c gramoli�em si� z powrotem za kierownic�. W ostatnim hotelu by� wolny pok�j, za��da�em wi�c cichego, w oficynie, portier wytrzeszczy� na mnie oczy, pokiwa�em z ubolewaniem g�ow� i wr�ci�em do auta. Pusty chodnik przed Hiltonem zalewa�o rz�siste �wiat�o. Wysiadaj�c nie dostrzeg�em chryslera i uk�u�a mnie my�l, �e mogli mie� wypadek i dlatego nie widzia�em ich po drodze. Zatrzasn��em machinalnie drzwi i w odbiciu, kt�re sp�yn�o po szybie, zobaczy�em z ty�u pysk chryslera. Sta� za postojem, w p�cieniu, mi�dzy �a�cuchami a znakiem zakazu. Ruszy�em do hotelu. Id�c widzia�em ciemne wn�trze auta, jak puste, ale szyba by�a opuszczona- do po�owy. Gdy znajdowa�em si� o pi�� krok�w, zajarzy� si� tam punkcik papierosa. Chcia�em skin�� im r�k�, ale powstrzyma�em si�, drgn�a tylko, wsadzi�em j� do kieszeni i wszed�em do hallu. To by� drobny incydent, powi�kszony tym, �e zamkn�� si� jeden rozdzia� i zaczyna� nast�pny, w ch�odnym nocnym powietrzu wszystko sta�o si� nadnaturalnie wyraziste: kad�uby aut na parkingu, m�j krok, rysunek bruku, wi�c to, �e nie mog�em r�k� ruszy� w ich stron�, podra�ni�o mnie. Dot�d pilnowa�em chronometra�u jak uczniak rozk�adu zaj��, nie my�la�em naprawd� o cz�owieku, kt�ry jecha� przede mn� t� drog�, tak samo stawa�, pi� kaw�, kr��y� od hotelu do hotelu po nocnym Rzymie, �eby t� drog� zako�czy� w Hiltonie, bo �ywy z niego nie wyszed�. Teraz zamajaczy�o mi w przyj�tej roli co� ur�gliwego, jakbym wyzywa� los. M�ody fagas, sztywny w�asn� powag�, a mo�e tylko kryj�cy rozespanie, wyszed� za mn� do auta, bra� ur�kawicznionymi r�kami przykurzone walizki, u�miecha�em si� bezmy�lnie do jego b�yszcz�cych guzik�w. Hali by� pusty, drugi dryblas wstawi� m�j baga� do windy, kt�ra ponios�a z d�wi�kiem pozytywki. By� we mnie jeszcze rytm jazdy. Nie mog�em go si� pozby�, jak natr�tnej melodii. Fagas stan��, otworzy� podw�jne drzwi, za�wieci� kinkiety i sufit�wki, gabinet, sypialnia, u�o�y� moje walizki i zosta�em sam. Z Neapolu do Rzymu jest jak r�k� poda�, a jednak czu�em zm�czenie, inne ni� zwykle, napi�te, i to by�o kolejnym zaskoczeniem. Jakbym wypi� puszk� piwa �y�eczkami � troch� osza�amiaj�cej czczo�ci. Obszed�em pokoje, ��ko si�ga�o pod�ogi, nie trzeba bawi� si� w zagl�danie, otwiera�em wszystkie szafy, dobrze wiedz�c, �e w �adnej nie znajd� skrytob�jcy, gdyby� to by�o takie proste, ale robi�em to, co mia�em zrobi�. Podnios�em prze�cierad�a, materace podw�jne, regulacja wezg�owia, jak�"� nie wierzy�em, �e nie wstan� z tego ��ka. Ej�e? Cz�owiek jest urz�dzony niedemokratycznie. Centrum �wiadomo�ci, g�osy z lewej, z prawej to tylko malowany parlament, bo s� katakumby, kt�re nim trz�s�. Ewangelia wed�ug Freuda. Sprawdzi�em klimatyzator, rozsun��em i zasun��em �aluzje, sufity by�y g�adkie, jasne, nie jak w �Gospodzie Pod Trzema Wied�mami". Jakie wyra�ne, uczciwie makabryczne tam niebezpiecze�stwo, baldachim �o�a, kt�ry spada� na �pi�cego i dusi� go, a tu nie by�o ani baldachimu, ani zawiesistej romantyki. Fotele, biurko, dywany, wszystko dobrze u�o�one, zwyczajna ekspozycja komfortu, czy wy��czy�em w aucie �wiat�a? Okna wychodzi�y na inn� stron�, nie mog�em go dostrzec, chyba tak, a je�li zapomnia�em, niech si� Hertz martwi. Zaci�gn��em zas�ony, rozebra�em si�, niedbale rzucaj�c spodnie, koszul�, ju� nagi odlepi�em uwa�nie czujnik. Po prysznicu trzeba go przylepi� na nowo. Otworzy�em wi�ksz� walizk�, pude�ko z plastrami le�a�o na wierzchu, ale nie znalaz�em no�yczek. Sta�em po�rodku pokoju, czuj�c lekki ucisk w g�owie i puszysto�� dywanu stopami, prawda, wrzuci�em je do teczki. Szarpn��em niecierpliwie zatrzask, razem z no�yczkami wypad�a relikwia zamkni�ta w plastykowej szybce, ��ta jak Sahara fotografia Sinus Aurorae, moje niedosz�e l�dowisko numer jeden. Le�a�a na dywanie u moich bosych n�g, by�o to przykre, g�upie i znacz�ce. Podnios�em j�, obejrza�em w bia�ym �wietle sufit�wek, dziesi�ty stopie� szeroko�ci p�nocnej i pi��dziesi�ty drugi d�ugo�ci wschodniej, u g�ry zaciek Bosporus Gemmatus, ni�ej formacja zwrotnikowa. Miejsca, po kt�rych mog�em chodzi�. Sta�em z tym zdj�ciem, wreszcie, zamiast wsun�� je do teczki, po�o�y�em obok telefonu na stoliku nocnym i poszed�em do �azienki. Prysznic by� znakomity, woda bucha�a setk� gor�cych strumieni. Cywilizacja zaczyna si� od bie��cej wody. Klozety kr�la Minosa na Krecie. Jaki� faraon kaza� ulepi� ceg�� z brudu, zeskrobywanego ze sk�ry za ca�ego �ycia, na w�asny wezg��wek w grobowcu. Obmywania zawsze s� po trosze symboliczne. Jako ch�opiec nie my�em auta, gdy mia�o najmniejszy defekt, dopiero po naprawie, przywracaj�cej mu cze��, woskowa�em i polerowa�em. A przecie� co mog�em wtedy wiedzie� o symbolice czysto�ci i nieczysto��,!, ko�acz�cej we wszystkich religiach? W apartamentach za dwie�cie dolar�w szanuj� tylko ich �azienki. Cz�owiek czuje si� tak, jak jego sk�ra. W ca�o�ciennym lustrze widzia�em m�j namydlony tors z odci�ni�tym �ladem elektrody, jakbym zn�w by� w Houston, biodra bia�awe od p�ywek, zwi�kszy�em dop�yw wody i rury zawy�y �a�obnie. Obliczenie krzywizn przep�ywu, kt�re nigdy nie wpadaj� w rezonans, jest pono� omal nierozwi�zywalnym zadaniem, hydrauliki. Ile� niepotrzebnych wiadomo�ci. Wytar�em si� nie przebieraj�c w r�cznikach i poszed�em nagi do sypialni, zostawiaj�c mokre �lady. Przylepi�em czujnik nasercowy i zamiast po�o�y� si�, usiad�em na ��ku. Dokona�em szybkiego obliczenia � wliczaj�c zawarto�� termosu, co najmniej siedem kaw. Dawniej zasn��bym jak suse�, ale pozna�em ju� przewracanie si� z boku na bok. Mia�em w walizce seconal ukryty przed Randym, �rodek zalecany astronautom, Adams nie mia� �adnego. Widocznie �wietnie mu si� spa�o. Za�y� teraz by�oby przecie� nielojamo�ci�. Zapomnia�em zgasi� �wiat�o w �azience. Podnios�em si�, ko�ci mia�em niech�tne. Apartament powi�kszy� si� w p�mroku. Nagi, z �o�em za plecami, sta�em niezdecydowany. Prawda, trzeba zamkn�� drzwi. Klucz ma zosta� w zamku. 303 � ten sam numer. Zadbali o to. Wi�c co z tego? Szuka�em w sobie strachu. Co� niewyra�nego, troch� wstyd, ale co robi� � nie wiedzia�em, sk�d p�ynie niepok�j, z perspektywy bezsennej nocy czy agonii? Wszyscy s� przes�dni, cho� nie wszyscy o tym wiedz�. Jeszcze raz zlustrowa�em otoczenie w �wietle nocnej lampki � z nie ukrywan� ju� nieufno�ci�. Walizki by�y p�otwarte, rzeczy le�a�y byle jak na fotelach. Istna pr�ba generalna. Rewolwer �? Idiotyzm. Potrz�sn��em lito�ciwie g�ow� nad sob� samym, le��c ju� zgasi�em nocne �wiat�o, rozlu�ni�em mi�nie i zacz��em miarowo oddycha�. Umiej�tno�� zasypiania o wyznaczonej godzinie by�a istotn� cz�ci� zaprawy. Czy zreszt� dw�ch ludzi nie siedzia�o na dole w aucie patrz�c w oscyloskop, na kt�rym moje p�uca i serce rysowa�y �wiec�c� lini� ka�de poruszenie? Drzwi zamkni�te od �rodka, hermetyczne okna, c� mnie obchodzi, �e on k�ad� si� o tej samej godzinie do tego w�a�nie ��ka. R�nica mi�dzy Hiltonem a �Gospod� Pod Trzema Wied�mami" by�a niezaprzeczalna. Wyobrazi�em sobie m�j pawr�t. Nie zapowiedziany, zaje�d�am pod dom, albo lepiej, tylko pod aptek�, id� pieszo, jakbym wraca� ze spaceru, ch�opcy ju� po szkole widz� mnie z g�ry, rozdudni� si� pod nimi schody � targn�o mn� przypomnienie, �e trzeba si� jeszcze napi� d�inu. Przez chwil� le�a�em w wahaniu, podni�s�szy si� na �okciu, flaszka zosta�a w walizce, zwlok�em si� z po�cieli, po ciemku do sto�u, wymaca�em pod koszulami p�aski kszta�t, nala�em do zakr�tki, pociek�o mi po palcach. Wychyli�em metalowy kubek do dna zn�w z g�upim uczuciem aktora w amatorskiej sztuce. Robi�, co mog�, usprawiedliwia�em si� przed sob�. Wr�ci�em do ��ka niewidzialny, tors, r�ce, nogi znik�y, opalenizna zlewa�a si� z ciemno�ci�, tylko biodra majaczy�y bia�awym pasem. Uk�ada�em si�, alkohol grza� �o��dek, paln��em poduszk� pi�ci�: na to ci przysz�o, rezerwowy. Naci�gn��em ko�dr� i nu� do oddech�w. Nadszed� stan p�snu, w kt�rym uchodz�ce resztki czuwania mo�e zdmuchn�� tylko bierno��. Co� mi si� ju� zwidywa�o. Lata�em w powietrzu. Ciekawa rzecz, o takim szybowaniu �ni�em tak samo jak przed pobytem na stacji. Jakby uparte katakumby mego m�zgu nie chcia�y przyj�� do wiadomo�ci �adnych korektur do�wiadczenia. Latanie we �nie jest sfa�szowane, bo cia�o zachowuje w nim normaln� orientacj�, a ruchy r�k i n�g s� r�wnie� �atwe jak na jawie, cho� bardziej p�ynne i lekkie. Naprawd� jest z tym ca�kiem inaczej. Mi�nie wpadaj� w kompletny zam�t. Chcesz co� odsun��, tymczasem sam odlatujesz do ty�u, chcesz usi���, a podci�gasz nogi pod brod� � od nieostro�nego impetu mo�na si� � znokautowa� kolanami. Cia�o zachowuje si� jak op�tane, a jest tylko rozp�tane, wyzbyte zbawiennych opor�w, kt�re stawia mu zawsze Ziemia. Zbudzi�em si� na wp� uduszony. Co� mi�kkiego, ale nieust�pliwego, udaremnia�o wetchni�cie powietrza. Zerwa�em si� z wyci�gni�tymi r�kami, jakbym chcia� chwyci� tego, kto mnie dusi�. Przytomnia�em siedz�c z wysi�kiem, jakbym zdziera� z m�zgu natr�tn� lepk� pow�ok�. Przez szpar� mi�dzy zas�onami wpada� do pokoju rt�ciowy poblask z ulicy. W jego m�eniu dostrzeg�em, �e jestem sam. Dalej nie mog�em oddycha�, nos jak zabetonowany, usta spieczone, wysch�y j�zyk. Musia�em potwornie chrapa�. Wyda�o mi si�, �e w�a�nie to chrapanie dochodzi�o mnie przez ostatek snu, kiedy si� ju� budzi�em. Troch� chwiejnie wsta�em, bo cho� zebra�em ju� zmys�y, sen nadal wype�nia� mnie jak nieruchomy ci�ar. Pochyli�em si� ostro�nie nad walizk�, �eby si�gn�� na o�lep do bocznej kieszeni za gumk�, kt�ra przytrzymywa�a fiolk� pyribenzaminy. Trawy musia�y ju� kwitn�� i w Rzymie. Na po�udniu zaczynaj� rudzie� pylnymi kitkami zawsze najwcze�niej, a potem te fale p�owienia rozchodz� si�, zmierzaj�c ku wy�szym szeroko�ciom, wie o tym ka�dy, kto ma w do�ywociu gor�czk� sienn�. By�a druga. Zaniepokoi�em si� troch�, czy opiekunowie nie wyskocz� z auta, je�li moje serce b�dzie im bryka�o w oscyloskopie, po�o�y- �em si� wi�c na powr�t, z twarz� bokiem na poduszce, bo tak najrychlej ust�puje wewn�trzne obrzmienie nosa. Le�a�em, jednym uchem ws�uchany w to, co za drzwiami, by si� upewni�, �e nie nadci�ga nieproszona odsiecz. Panowa�a cisza i serce wr�ci�o do zwyk�ego rytmu. Nie wr�ci�em ju� do obrazu domu, bo nie chcia�em, a mo�e uzna�em, �e nie trzeba wci�ga� malc�w w t� spraw�. Nie zasn�� bez pomocy dzieci, rzeczywi�cie! Musi wystarczy� joga, zaadaptowana na u�ytek astronaut�w przez doktora Sharpa i jego pomocnik�w. Zna�em j� jak pacierz i zastosowa�em z takim skutkiem, �e m�j nos za�wista� ugodowo, przepuszczaj�c po trosze powietrze, a pyribenzamina, wyzbyta trze�wi�cego dodatku, ws�czy�a mi w m�zg w�a�ciw� sobie, troch� jakby nieczyst�, m�tn� senno�� i ani wiem, kiedy zasn��em na dobre. RZYM � PARY� O �smej rano poszed�em do Randy'ego w niez�ym nastroju, bo zacz��em dzie� plimasin� i mimo suchego upa�u nie kr�ci�o mnie w nosie. Hotelowi Randy'ego daleko by�o do Hiltona. Sta� w uliczce o rzymskim bruku, zapchanej autami, niedaleko Schod�w Hiszpa�skich. Zapomnia�em jej nazw�. Oczekuj�c Randy'ego w przesmyku, kt�ry pe�ni� role hallu, recepcji i kawiarni, przegl�da�em kupionego po drodze �Heralda", zainteresowany pertraktacjami Air France z rz�dem, bo nie u�miecha�a mi si� perspektywa utkni�cia w Or�y. Strajkowa�a pomocnicza obs�uga lotniska, ale jak dot�d Pary� przyjmowa� samoloty. Wnet zjawi� si� Randy, w niez�ym stanie jak na bezsennie sp�dzon� noc, co prawda osowia�y, ale te� fiasko by�o oczywiste. Zostawa� nam Pary�, ostatnia deska ratunku. Randy zamierza� odwie�� mnie osobi�cie na lotnisko, ale mu nie da�em. Chcia�em, �eby si� przespa�. Twierdzi�, �e to w jego pokoju niemo�liwe, wi�c poszed�em z nim na g�r�. Pok�j by� istotnie s�oneczny, a z otwartej na o�cie� �azienki ci�gn�o zamiast ch�odu parzonymi mydlinami. Szcz�liwie mieli�my wy� azorski, raczej suchy, wi�c si�gaj�c do zawodowych wiadomo�ci zaci�gn��em zas�ony, namoczy�em ich dolne cz�ci, �eby polepszy� cyrkulacj� powietrza, pu�ci�em ma�ym strumykiem wod� ze wszystkich kurk�w i po tej samaryta�skiej operacji po�egna�em si� z nim, zapewniaj�c, �e b�d� telefonowa�, gdy uzyskam co� konkretnego. Na lotnisko pojecha�em taks�wk�, zawadziwszy o Hiltona po baga�, i ju� przed jedenast� popycha�em w�zek z walizkami do odprawy. Pierwszy raz by�em na nowym dworcu rzymskim i szuka�em oczami cud�w jego technicznych zabezpiecze�, rozreklamowanych przez gazety, nie podejrzewaj�c, jak dok�adnie b�d� musia� je pozna�. Prasa powita�a otwarcie tego dworca ha�asem, �e przyszed� z nim kres wszelkim zamachom. Tylko oszklona hala odpraw wygl�da jak wsz�dzie. Gmach z wysoko�ci podobny do b�bna wype�nia sie� eskalator�w i chodnik�w filtruj�cych dyskretnie ludzi. Ostatnio zacz�to przemyca� bro� i �adunki wybuchowe w cz�ciach, do z�o�enia w toalecie samolotu, dlatego W�osi pierwsi zrezygnowali z magnetometr�w. Sonda�u ubra� i cia� dokonuj� drgania ultrad�wi�kowe podczas jazdy eskalatorami, a wyniki tej niewyczuwalnej rewizji ocenia na bie��co komputer, typuj�c podejrzanych o szmugiel. Pisano, �e te drgania wykrywaj� ka�d� plomb� w z�bie i sprz�czk� w szelkach. Nie ujdzie im nawet �adunek bezmetaliczny. Nowy port nosi nieoficjaln� nazw� Labiryntu. W pr�bnym rozruchu przez kilka tygodni wywiadowcy z najprzemy�lniej pochowan� broni� pchali si� na ruchome schody i ani jednemu jakoby nie uda� si� przemyt. Labirynt pracowa� ju� normalnie od kwietnia bez powa�niejszych incydent�w, wci�� tylko wy�awiano ludzi z obiektami tyle� dziwnymi co niewinnymi, jak rewolwer dziecinny albo jego sylwetka wyci�ta z cynfolii. Jedni eksperci utrzymywali, �e to psychologiczna dywersja zawiedzionych terroryst�w, inni, �e starania, maj�ce ustali� rzeczywist� sprawno�� filtr�w. Prawnicy mieli z owymi pseudoprzemytnikami k�opot, bo ich intencje zdawa�y si� jednoznaczne, ale nie by�y karalne. Jedyny powa�ny wypadek zaszed� w dniu, w kt�rym opuszcza�em Neapol. Jaki� Azjata pozby� si� prawdziwej bomby na tak zwanym �mo�cie westchnie�" w �rodku Labiryntu, kiedy zdemaskowa�y go czujniki. Cisn�� �adunek w g��b hali, nad kt�r� biegnie most, co spowodowa�o eksplozj�, nieszkodliw�, cho� nadszarpn�a nerwy wsp�pasa�erom. Nic wi�cej nie zasz�o. My�l� teraz, �e te drobne wypadki by�y przygotowaniami operacji, w kt�rej nowy typ ataku mia� przebi� now� obron�. Odlot mojej Alitalii op�ni� si� o godzin�, bo nie by�o pewne, czy przyjmie nas Or�y, czy De Gaulle. Poszed�em si� wi�c przebra�, bo i w Pary�u zapowiadano 30 stopni w cieniu. Nie pami�ta�em, w kt�rej walizce mam siatkowe koszulki, wi�c wybra�em si� do �azienek z w�zkiem, kt�ry nie mie�ci� si� na eskalatorze, i b��dzi�em d�ugo pochylniami podziemia, a� jaki� rad�a wskaza� mi drog�. Nie wiem, czy by� naprawd� rad��, chyba nie, bo prawie nie w�ada� angielskim, ale mia� zielony turban. Ciekaw by�em, czy go zdejmie w wannie. On te� udawa� si� do �azienek. Wycieczk� z w�zkiem tyle zmitr�y�em czasu, �e wzi��em tusz i przebra�em si� ekspresowo w p��cienne ubranie i sznurowane p��cienne trzewiki, a drobiazgi z neseserem wpakowa�em do walizki i do odprawy poszed�em z wolnymi r�kami. Wszystkie rzeczy posz�y na baga�. Krok ten okaza� si� rozs�dny, bo w�tpi�, �eby mikrofilmy � mia�eoi je w neseserze � wysz�y ca�o z �rze�ni na schodach". Klimatyzacja na hali szwankowa�a, miejscami ci�gn�o lodem, a miejscami grza�o. Przy kierunku paryskim dmucha�o ciep�em, narzuci�em wi�c bluz� na ramiona. To te� by�o szcz�liwym posuni�ciem. Ka�dy z nas dosta� �przepustk� Ariadny", plastykowy karnet na bilety, w kt�ry wprasowano elektroniczny rezonator. Nie mo�na wej�� bez niego do samolotu. Tu� za ko�owrotem przej�cia szed� eskalator tak w�ski, �e trzeba by�o wchodzi� na� g�siego. Jazda przypomina�a troch� Tivoli, a troch� Disneyland. Jedzie si� zrazu w g�r�, tam stopnie sk�adaj� si� w chodnik biegn�cy nad hal� w potopie jarzeni�wek. Mimo to nie wida� jej dna, ukrytego w mroku. Nie wiem, jak uzyskano ten efekt. Za ,-,mostem westchnie�" chodnik skr�ca i staj�c si� zn�w schodami idzie do�� stromo wzwy�, przez t� sam� hal�, ale mo�na j� pozna� tylko po a�urowym stropie, bo ka�dy transporter ujmuj� z obu stron aluminiowe p�yty ze scenami mitologicznymi. Dalszego ci�gu drogi nie by�o mi s�dzone pozna�. Jej idea jest prosta � karnet pasa�era, maj�cego przy sobie co� podejrzanego, daje o tym zna� nieust�pliwym d�wi�kiem. Napi�tnowany nie mo�e ucieka�, bo transporter jest zbyt w�ski, a powtarzaj�ce si� pasa�e nad hal� maj� go psychicznie rozmi�kczy� i sk�oni� do pozbycia si� broni. W sali odpraw widniej� dwudziestoj�zyczne ostrze�enia, �e przemycaj�cy bro� i materia�y wybuchowe narazi swoje �ycie, je�li spr�buje terroryzowa� wsp�pasa�er�w. R�nie wyk�adano t� enigmatyczn� pogr�k�. S�ysza�em o wyborowych strzelcach pochowanych za aluminiowymi �cianami, ale nie dawa�em temu wiary. Lot by� czarterowy, ale podstawiony Boeing okaza� si� nad potrzeb� wynajmuj�cych, dlatego kasy sprzedawa�y na bie��co pozosta�e wolne miejsca. Tak wi�c popad� w kaba�� ten, kto jak ja kupowa� bilet w ostatniej chwili. Boeing zosta� wynaj�ty przez jakie� konsorcjum bank�w, najbli�si s�siedzi na schodach nie wygl�dali mi jednak na bankowc�w. Pierwsza wesz�a na eskalator staruszka z lask�, za ni� blondynka z pieskiem, potem ja, ma�a dziewczynka i Japo�czyk. Spojrzawszy z g�ry za siebie, ujrza�em p�achty gazet rozpostarte przez paru m�czyzn. Wola�em si� rozgl�da�, wetkn��em wi�c mego �Heralda" pod szelki na barku jak fura�erk�. Blondynka w obszytych pere�kami spodniach, obcis�ych, a� ukazywa�y zarys majteczek na po�ladkach, trzyma�a wypchanego psa. Wygl�da� jak �ywy, bo mruga�. Przypomina�a mi blondynk� z ok�adki, kt�ra towarzyszy�a mi w je�dzie do Rzymu. iDziewczynka, z bystrymi oczkami, wygl�da�a w bieli jak laleczka. Japo�czyk, niewiele wy�szy od niej, przedstawia� gorliwego turyst�, ca�y jakby wyj�ty z lod�wki znakomitego krawca. Na zapi�tym kraciastym garniturze krzy�owa�y mu si� rzemienie tranzystora, lornetki, du�ej kamery Niccon Six, kiedy si� obejrza�em, w�a�nie rozpi�� futera�, jakby zamierza� fotografowa� cuda Labiryntu. Schody sp�aszczy�y si� w chodnik, gdy us�ysza�em przeci�g�y pisk. Odwr�ci�em si�. Dochodzi� od Japo�czyka. Dziewczynka odsun�a si� od niego trwo�niej przyciskaj�c do piersi torebk� z karnetem, on za� z twarz� bez wyrazu na- g�o�ni� swoje radio. Naiwny, je�li s�dzi�, �e zag�uszy pisk: by�o to tylko pierwsze ostrze�enie. Sun�li�my nad wielk� hal�. Po obu stronach pomostu b�yszcza�y w �wietl�wkach postaci Romulusa, Remusa, wilczycy, a karnet Japo�czyka wy� ju� rozdzieraj�co. Drgnienie przesz�o przez st�oczonych ludzi, cho� nikt si� nie odezwa�. Jeden Japo�czyk nawet okiem nie mrugn��. Dobr� chwil� sta� z kamienn� twarz� w nasilaj�cym si� wyciu, ale pot wyst�powa� mu kroplami na czo�o. Wyrwa� z kieszeni karnet i zacz�� si� z nim furiacko zmaga�. Targa� go jak berserker, w o�rodku spojrze�, cho� dalej wszyscy milczeli. Ani jedna kobieta nie krzykn�a. Co do mnie, by�em tylko ciekaw, w jaki spos�b wy�owi� go spomi�dzy