5060
Szczegóły |
Tytuł |
5060 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5060 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5060 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5060 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
GARRY KILWORTH
�mier� prze�miewcy
Mai Song mia�a dwana�cie lat, gdy prze�miewca zjawi� si� u jej boku po raz
pierwszy.
- Jeste� c�rk� zubo�a�ego w�adcy - szydzi�. - Niczego w �yciu nie osi�gniesz.
Powtarza� t� wr�b� na okr�g�o. Z pocz�tku przera�ona ow� dziwn� zjaw�,
dziewczynka z czasem przywyk�a jednak do tego, �e prze�miewca pojawia� si�
znienacka u jej boku, ilekro� by�a sama. Pewnego dnia, gdy zaopatrzona w �uk i
ko�czan �wiczy�a strzelanie do celu, odpar�a �mia�o:
- Nie dbam o bogactwo ani s�aw�. Wystarczy mi, �e znajd� szcz�cie.
Prze�miewca roze�mia� si� w spos�b wyj�tkowo nieprzyjemny.
- Szcz�cie r�wnie� pozostanie dla ciebie nieosi�galne, je�li tylko b�d� mia� w
tej sprawie co� do powiedzenia.
Mai Song by�a wprawn� �uczniczk�. Strzelaj�c z �uku, kt�ry ofiarowa� jej ojciec,
potrafi�a wcelowa� w tarcz� z odleg�o�ci stu krok�w. Jednak nast�pny strza�
okaza� si� niecelny. Prze�miewca za�mia� si� rado�nie.
Odt�d zjawia� si� w najwa�niejszych chwilach �ycia dziewczynki, by j� oczernia�.
Szydzi� z jej pr�b namalowania pi�knych akwareli, przedstawiaj�cych �wierki
uczepione skalistych zboczy wzg�rz Guilin, zapewniaj�c, �e rozmazane na �cianach
b�oto spod k� woz�w, ci�gni�tych przez wo�y, daje lepszy artystyczny efekt. Jej
ukochanego konia nazywa� pow��cz�c� nogami szkarad�. M�wi�, �e dziewczynka
siedzi na nim tak, jak �aba na kawa�ku drewna, dryfuj�cym po zamulonym stawie.
Gdy z kolei Mai Song stara�a si� opanowa� chi�skie pismo, cudowny j�zyk
obrazkowy swojego narodu, prze�miewca stwierdzi�, �e jej wysi�ki s� �a�osne i
nieudolne, a zatem pozbawione jakiegokolwiek sensu. Dos�ownie wszystko, co
robi�a, by�o wykpiwane przez prze�miewc� i w ko�cu ksi�niczka poczu�a si� nic
niewarta. Zapewne pogr��y�aby si� w ca�kowitej i beznadziejnej rozpaczy, gdyby
nie mia�a przyjaciela, m�wi�cego �urawia, kt�ry pewnego zimowego poranka
wyl�dowa� w jej ogrodzie i powiedzia�, �e jest ona osob� zas�uguj�c� na
szacunek.
- Nie s�uchaj prze�miewcy - rzek� do niej bia�y �uraw, wyci�gaj�c ryb� z
poros�ego liliami stawu. - On pr�buje z�ama� twojego ducha.
Ojca Mai Song gniewa�o to, �e traci swoje bezcenne z�ote rybki, ale ksi�niczka
wyt�umaczy�a mu, i� �urawie musz� je�� tak samo, jak ludzie. A poza tym, kiedy
bia�y �uraw by� w pobli�u, prze�miewca trzyma� si� od niej z daleka.
W domu Mai Song roi�o si� od moskit�w i szczur�w wodnych, w�y i pijawek.
Ksi�niczka mieszka�a w bambusowym zamku na skraju krainy bagien, kt�r� w�ada�
jej ojciec. Poddanymi wodza byli przewa�nie ubodzy rybacy, czerpi�cy skromne
utrzymanie z p�ytkich w�d trz�sawisk, oraz my�liwi, poluj�cy na ma�e ptaki i
dzikie zwierz�ta z bagnisk i moczar�w. Wi�kszo�� tych ludzi mieszka�a w
niestabilnych domach, osadzonych na palach, ale byli i tacy, kt�rym za
schronienie musia�y s�u�y� tratwy rybackie. Nie dawali swojemu w�adcy pieni�dzy,
bo ich nie mieli. Wraz z niewielkim oddzia�em �o�nierzy chroni� on mieszka�c�w
krainy przed bandytami, plag� obszar�w granicznych. W�dz otrzymywa� zap�at� w
naturze: g��wnie w postaci ryb i drobiu, lecz czasem tak�e pracy fizycznej.
Dzi�ki temu m�g� utrzyma� sw�j bambusowy zamek oraz wy�ywi� siebie i c�rk�, bo
jego �ona zmar�a ju� dawno na b�otn� gor�czk�.
Od czasu do czasu zamek ojca Mai Song mija�y wojska i orszaki zamo�nych i
pot�nych w�adc�w. Ksi�niczka dostrzega�a najpierw w oddali jedwabne chor�gwie,
trzepocz�ce niczym ptaki na grotach d�ugich w��czni. Potem, osi�gn�wszy grzbiet
wzniesienia, ukazywali si� pod nimi rycerze w l�ni�cych metalowych zbrojach.
Jechali na wspania�ych rumakach: czarnych, bia�ych i c�tkowanych,
zabezpieczonych po bokach kutymi os�onami; zwierz�ta popatrywa�y swoimi
br�zowymi oczami przez ciemne otwory w at�asowych kapturach. Za kawaleri�
ci�gn�a piechota: z podniesionymi czo�ami, zielonymi pi�ropuszami,
wytryskuj�cymi z he�m�w niby strumienie fontanny ciek�ego jadeitu, pobrz�kuj�c i
podzwaniaj�c, maszerowali �o�nierze po mi�kkim, podmok�ym gruncie.
Po�rodku d�ugiego, metalicznego jaszczura wojsk, siedz�c wysoko na siodle z
koziej sk�ry, jecha� pot�ny, pysza�kowaty m�czyzna o oczach podobnych do
krzemiennych grot�w strza�. By� to sam w�adca. Otacza�y go postacie w jedwabnych
szatach - skrybowie, nadzorcy, s�udzy, stajenni, podczaszowie, a czasem tak�e
czarnoksi�nik. Za w�adc� niesiono cz�sto okryt� brokatem lektyk�, w kt�rej
podr�owa�a jego �ona lub c�rka. Osoba ta odchyla�a niekiedy sute fa�dy
ozdobnych zas�on, �eby popatrze� na Mai Song, kt�ra obserwowa�a barwn� procesj�
z mur�w drewnianej twierdzy swego ojca. Oczy tych kobiet i dziewcz�t by�y pe�ne
pogardy dla dziecka ukrytego za bambusowymi tyczkami. Kiedy ksi�niczka podros�a
i nosi�a kr�tko przystrzy�one w�osy, dumne niewiasty bra�y j� za ch�opca
kuchennego i po kr�tkim, oboj�tnym spojrzeniu odwraca�y wzrok.
Czasem by� tam czarnoksi�nik!
Tak, to z pewno�ci� czarnoksi�nik, towarzysz�cy jednemu z w�adc�w, wyczarowa�
prze�miewc�. Tu� przed swoimi dwunastymi urodzinami Mai Song sta�a jak zwykle na
murach i przygl�da�a si� wojskowej paradzie, gdy niespodziewanie dostrzeg�a
m�odego cz�owieka, licz�cego sobie oko�o czternastu wiosen, kt�ry mia� oczy jak
w��. Odpowiedzia� ksi�niczce wyzywaj�cym spojrzeniem, jakby czu� si� dotkni�ty
jej zainteresowaniem. A przekonawszy si�, �e Mai Song nie drgn�a nawet powieka,
m�odociany czarownik machn�� praw� d�oni�, rzucaj�c bez w�tpienia na dziewczynk�
kl�tw�.
Prze�miewca nie by�, rzecz jasna, prawdziwym cz�owiekiem, tylko zjaw� o
wygl�dzie m�odzie�ca. Cho� jego rysy nie nale�a�y do wyrazistych, bo ca�� posta�
spowija�a ciemna mgie�ka, Mai Song odnios�a wra�enie, �e ten dra�liwy ch�opak o
czerwonych ustach w kszta�cie p�ksi�yca, kt�re wygina�y si� ku g�rze po obu
stronach w�skiego nosa, ma nie wi�cej ni� osiemna�cie lat. D�ugie, cienkie w�osy
si�ga�y mu do pasa. Nosi� sukni� z jedwabiu ozdobion� dziwnymi symbolami i
sk�rzane sanda�y ze z�otymi klamerkami.
Prze�miewca pozostawa� niewidzialny i nies�yszalny dla wszystkich pr�cz Mai
Song. W�adca s�dzi�, �e jego c�rka popad�a w lekki ob��d, ale nie wini� jej za
to, gdy� zdawa� sobie spraw� z tego, w jakich warunkach si� wychowa�a.
Pewnego dnia, gdy Mai Song by�a ju� kobiet� i gra�a w�a�nie w mad�onga (w
dialekcie lokalnym nazywanego mah yeuk), ko�o zamku przeje�d�a� ksi���. Nie
towarzyszy�a mu eskorta l�ni�cych �o�nierzy ani lektyka, ani �aden geomanta czy
czarnoksi�nik. By� zupe�nie sam, wydany na pastw� bandyt�w oraz wyst�pnych
w�adc�w, grasuj�cych na rubie�ach krainy bagien. Ksi��� zawo�a� do Mai Song,
pytaj�c, czy mo�e sp�dzi� noc w zamku. Odpowiedzia�a, �e musi zapyta� swojego
ojca, kt�ry jest tu w�adc�, lecz s�dzi, i� ten si� zgodzi.
Tego wieczoru ksi��� spo�ywa� wieczerz� z Mai Song i w�adc� krainy bagien.
Nazywa� si� Pang Yau (co znaczy "przyjaciel") i by� synem kr�la Guangdongu,
jednego z najbogatszych i najsilniejszych region�w Chin. Mai Song czu�a
instynktownie, �e chocia� ojciec ksi�cia uchodzi za tyrana, Pang Yau jest dobrym
cz�owiekiem.
Dobro emanowa�o z jego twarzy, r�k i st�p. Bez przerwy si� do niej u�miecha�, w
jego kasztanowych oczach igra�y iskierki, a raz nawet w czasie wieczerzy dotkn��
"przypadkowo" koniuszkami palc�w d�oni ksi�niczki. Gwa�towny dreszcz przenikn��
Mai Song.
Zaraz jednak ukaza� si� prze�miewca i roze�mia�, widz�c wyraz jej twarzy.
- Naprawd� s�dzisz, �e mo�esz zdoby� serce takiego m�czyzny? Ty, kobieta,
kt�rej d�onie s� szorstkie od szorowania naczy�, bo jej ojca nie sta� na
zatrudnienie pomywaczki? Zamiataczka pod��g? Przecie� to m�ody i przystojny
ksi��� z zamo�nej rodziny. Dwa razy by na ciebie nie spojrza�, gdyby� nie by�a
jedyn� kobiet� w zasi�gu stu mil.
Mai Song pomy�la�a, �e to pewnie prawda. Wiedzia�a, i� m�czyznom, kt�rzy
odbywali wyprawy do krain, gdzie by�o ma�o kobiet, pierwsza niewiasta, jak�
ujrzeli po powrocie do ojczyzny, wydawa�a si� pi�kna.
Nast�pnego ranka przed odjazdem ksi��� Pang Yau poprosi� bagiennego w�adc� o
pozwolenie na powr�t do zamku, gdy jego wizyta w dalekim kraju dobiegnie ko�ca.
- Zdradz� ci pow�d - powiedzia� ksi���. - Zakocha�em si� w twojej c�rce, Mai
Song.
W�adca mia� mieszane uczucia co do przysz�o�ci takiego zwi�zku.
- Mai Song jest �adna, przyznaj�, ale nie jest pi�kna. Ty za� jeste� jeszcze
niezwykle m�ody. Mo�e w tym dalekim kraju zobaczysz inne kobiety, kt�re bardziej
ci si� spodobaj�.
Ksi��� z powag� pokr�ci� g�ow�.
- Nie jestem tak niesta�y, za jakiego mnie uwa�asz. Widzia�em ju� wiele pi�knych
kobiet. W pa�acu mojego ojca ich nie brakuje. Ojciec zwozi je z ca�ego kr�lestwa
i ka�e im przede mn� paradowa�. Mai Song jest �adna, ale nie dlatego si� w niej
zakocha�em. Na szcz�cie, cho� bywa to r�wnie� przekle�stwem, urodzi�em si� z
pewnym szczeg�lnym darem. Potrafi� zajrze� w g��b ludzkiej duszy, a ksi�niczka
ma najwra�liwsz� i najszlachetniejsz�, z jak� zetkn��em si� u kobiety. Kocham
twoj� c�rk�, a nie jej wygl�d, cho� rad jestem tak�e z jej urody.
Kiedy Mai Song us�ysza�a, co powiedzia� m�ody ksi���, serce o ma�o nie
wyskoczy�o jej z piersi. Pobieg�a do ksi�cia i wyzna�a mu mi�o��. On za�
wynagrodzi� jej to niek�amanym wybuchem rado�ci. Potem opu�cili mury zamku i
spacerowali brzegami bagien, trzymaj�c si� za r�ce. Ksi�niczka po raz pierwszy
dostrzeg�a pi�kno nieruchomych w�d bagniska: wa�ki kr��y�y nad tafl� niby
odpryski lapis-lazuli, trzciniaki ko�ysa�y si� w sitowiu, wy�piewuj�c dla niej
cienkimi g�osikami s�odkie trele, a szmaragdowe jaszczurki i ma�e, zielone �abki
po�yskiwa�y w blasku s�o�ca.
Gdy ksi��� si� oddali�, Mai Song zwr�ci�a si� do prze�miewcy, na�laduj�c jego
szyderczy ton:
- Nie pasuj� do ksi�cia? By� mo�e. Ale ksi��� nie zwraca uwagi na bied�, kt�ra
mnie otacza i w kt�rej si� wychowa�am. Widzi kobiet� zdoln� kocha� go bardziej
ni� jakakolwiek inna. Nie odwiedziesz mnie od tego przekonania. Kiedy Pang Yau
wr�ci, zostan� jego �on�.
- Je�li w og�le wr�ci - zadrwi� prze�miewca, a jego usta po raz pierwszy wygi�y
si� w d�. - Mo�e uda mi si� co� w tej kwestii zrobi�!
Strach o los ksi�cia przeszy� serce Mai Song jak miecz. Nie odezwa�a si� ju� do
prze�miewcy, bo pami�ta�a, �e jest on zjaw� wyczarowan� przez czarnoksi�nika.
By�a pewna, �e czarnoksi�nik wie o wszystkim, co dzieje si� w bambusowym zamku.
Wbieg�a na mury i zd��y�a jeszcze krzykn�� do odje�d�aj�cego ksi�cia, lecz s�owa
ostrze�enia zag�uszy� wiatr. Pang Yau odwr�ci� si� w siodle i pomacha� jej na
po�egnanie, s�dz�c z pewno�ci�, �e �yczy�a mu szcz�liwej podr�y i bezpiecznego
powrotu.
Przez wiele miesi�cy Mai Song czeka�a na ksi�cia. Obieca�, �e wr�ci przed
up�ywem dw�ch, a tymczasem min�o sze��, a potem osiem. Nie nadszed� te� �aden
list. Nie przyby� �aden pos�aniec. Prze�miewca triumfowa�.
W ko�cu w�drowny kupiec przyni�s� straszne wie�ci. Ksi��� Pang Yau zosta�
pojmany i uwi�ziony przez pot�nego czarnoksi�nika na p�nocy Chin. Trzymano go
w wysokiej wie�y zamczyska, kt�re by�o ca�kowicie pozbawione okien i mia�o tylko
jedne wrota. Ojciec ksi�cia wys�a� swojego czarnoksi�nika wraz z armi�, by
uwolnili m�odzie�ca, ale nawet wszyscy �o�nierze �wiata razem wzi�ci nie
zdo�aliby wtargn�� do tej niezdobytej twierdzy, a podj�ta przez kr�lewskiego
czarnoksi�nika pr�ba sforsowania wr�t zako�czy�a si� fiaskiem. Powiadano, �e
czarnoksi�nik z zamczyska �ywi si� dobroci� ksi�cia i dzi�ki temu staje si�
coraz silniejszy.
- Ksi��� Pang Yau jest niby uwi�zana krowa, kt�ra codziennie dostarcza mleka i
krwi, by s�u�y�y innym za po�ywienie. Duch ksi�cia odradza si� jak mleko i krew.
Dlatego te� pod�y czarnoksi�nik nie musi nigdy opuszcza� zamczyska w
poszukiwaniu strawy. Ale �e stale teraz przebywa w ciemno�ci, sta� si� jej
cz�ci�. Tak wi�c gdyby znalaz� si� w obr�bie dziennego �wiat�a, rozp�yn��by si�
w jego blasku.
- Czy nie mo�na po prostu zburzy� mur�w? - zapyta� w�adca, zrozpaczony jak jego
c�rka. - Zr�wna� ich z ziemi�?
Kupiec wzruszy� ramionami, zawijaj�c swoje garnki i patelnie w t�uste szmaty i
umieszczaj�c je na stela�u, kt�ry nosi� na plecach.
- Czy nie mo�na? No w�a�nie. Tyle �e zamczysko jest niezwykle mocne. To
niewykonalne zadanie. Kamienne bloki, z kt�rych wzniesiono mury, s� olbrzymie.
Ka�dy ma wielko�� domu. Nie istnieje na �wiecie machina wojenna, za pomoc�
kt�rej mo�na by zrobi� wy�om w takich murach. A nawet je�liby si� uda�o, to jak
uchroni� ksi�cia przed �mierci�? Gdyby cho� jeden blok spad� na niego, Pang Yau
zosta�by zmia�d�ony. Poza tym jestem pewien, i� czarnoksi�nik przenosi ksi�cia
z komnaty do komnaty, tak �e nikt z zewn�trz nie wie, gdzie m�odzieniec znajduje
si� w danej chwili. To powa�ny problem, sp�dzaj�cy sen z powiek najwi�kszym
m�drcom w kr�lestwie.
- A wrota?
- Wrota s� wykonane z wielkich szarych p�yt z �upkowej ska�y i zaopatrzone w
ogromny �elazny zamek o tak skomplikowanym mechanizmie, �e najlepszy �lusarz
okaza� si� wobec niego bezradny. Powiadaj�, i� sam klucz wa�y wi�cej od
cz�owieka i jest tak zmy�lnie zrobiony, �e najwybitniejsi rzemie�lnicy nie
potrafili sobie nawet wyobrazi�, jak on w og�le mo�e si� obraca� w zamku. Nie,
nie, obawiam si�, �e ksi��� pozostanie tam do �mierci. To smutna i wstrz�saj�ca
historia.
Mai Song, rzecz jasna, ton�a we �zach, co skwapliwie wykorzysta� prze�miewca.
O�wiadczy�, �e mo�e sobie p�aka� a� jask�ki zostan� na zim�, bo i tak nigdy nie
ujrzy ksi�cia. Gdy jednak ksi�niczka do�� si� ju� nap�aka�a, usiad�a i zacz�a
rozmy�la� nad rozwi�zaniem problemu. Uzna�a, �e skoro czarnoksi�nik kr�la
Guangdongu nie potrafi� uwolni� Pang Yau, nie ma sensu zwraca� si� o pomoc do
pozosta�ych czarownik�w. Pracowali oni bowiem dla pieni�dzy, w�adzy i pozycji, a
nie dla mi�o�ci, kr�l za� obieca� im zapewne w�a�nie te trzy pierwsze rzeczy w
nagrod� za uwolnienie syna. Musia� istnie� inny spos�b. Gdy nast�pnym razem
ksi�niczka spotka�a bia�ego �urawia, spyta�a go, czy m�g�by jej pom�c.
- Twoja sytuacja nie jest godna pozazdroszczenia - stwierdzi� �uraw, chwytaj�c
dziobem jedn� ze swoich ulubionych z�otych rybek - ale mam dla ciebie pewn�
rad�. Czarnoksi�nik, kt�ry wi�zi twojego m�odzie�ca, ma wielk� moc. Rozumiem
wi�c, dlaczego tak trudno znale�� innego czarnoksi�nika, zdolnego stawi� mu
czo�o. Mo�esz jednak wyruszy� na poszukiwanie w�asnej magii, m�oda niewiasto. A
gdy ju� postanowisz dosta� si� do zamczyska, zr�b to za dnia, kiedy
czarnoksi�nik b�dzie bezradny.
Mai Song podzi�kowa�a bia�emu �urawiowi za rad�, po czym zapyta�a:
- Gdzie mam szuka� tej magii?
- Ka�dy wie - odpar� �uraw - �e magi� mo�na znale�� w ko�ciach smok�w. Wszystkie
smoki ju� wprawdzie wymar�y, ale pozosta�y ich szkielety, poukrywane w
rozmaitych grotach. Smoki rodzi�y si� z ognia w g��bi wulkan�w i tam wraca�y, by
umrze�. Ich ko�ci zamieniaj� si� w szk�o pod wp�ywem ogromnego �aru i to szk�o
posiada magiczne w�a�ciwo�ci. Znam przynajmniej jeden wulkan, oddalony o nieca�e
tysi�c mil st�d, w kt�rym ukryte s� ko�ci smoka...
Bia�y �uraw powiedzia� ksi�niczce, jak si� nazywa ten wulkan i gdzie nale�y
szuka� szklanych ko�ci martwego smoka.
Mai Song zmartwi�a si�, �e wszystkie smoki ju� wygin�y, bo chi�skie smoki by�y
szlachetnymi stworzeniami. Niby wcielenia wiatru s�a�y �wiatu fale harmonii, gdy
w locie roztr�ca�y skrzyd�ami powietrze. Odznacza�y si� wielk� m�dro�ci�. By�y
niezwykle bystre i poj�tne. Wraz z ich odej�ciem ziemia sta�a si� ubo�sza.
Mai Song uda�a si� do swojego ojca.
- Bia�y �uraw powiedzia�, �e ka�dy wie o ko�ciach smoka. Lecz ja nie wiedzia�am.
- Ani ja, c�rko, ale pami�taj, �e mieszkamy na ko�cu �wiata i dlatego mo�emy nie
wiedzie� o rzeczach powszechnie ludziom wiadomych.
Potem Mai Song powiedzia�a ojcu, �e pragnie wyruszy� na poszukiwanie ko�ci
smoka.
W�adca bardzo si� zasmuci�.
- Jak mog� pozwoli� mojej jedynej c�rce, niewinnemu dziecku, b��dzi� po
bezdro�ach? Przecie� ty prawie nigdy nie opuszcza�a� mur�w zamku, a je�li nawet,
to tylko po to, by wzi�� udzia� w obchodach ch�opskich �wi�t lub uroczysto�ciach
z okazji b�ogos�awienia plon�w. Tam czyhaj� okrutni bandyci, olbrzymy i samotne
potwory, zdolne po�kn�� ci� ca�� za jednym razem. Pojad� za ciebie.
- Nie - sprzeciwi�a si� Mai Song - tobie nie wolno. To ja musz� jecha�. Kocham
Pang Yau, wi�c to ja musz� uratowa� go od �mierci z r�k z�ego czarnoksi�nika.
Po tych s�owach natychmiast zjawi� si� u jej boku prze�miewca.
- Ty? - zakpi�. - Wci�� jeste� ma�� dziewczynk�, kawa�kiem r�owej wst��ki,
podlotkiem, kt�ry ma pusto w g�owie. Jak mog�a� w og�le pomy�le�, �e jeste�
wystarczaj�co silna i m�dra, by ocali� tego ksi�cia?
- Odejd� - rzek�a ch�odno Mai Song. - Nic ju� dla mnie nie znaczysz. Kiedy�
by�e� moim jedynym kompanem, lecz teraz mam kogo�, kogo kocham i kto mnie kocha,
a wi�c jeste� zb�dny.
Prze�miewca pos�a� jej gniewne spojrzenie, a potem znikn��.
- Z kim rozmawia�a�? - zapyta� w�adca. - Ta sprawa pomiesza�a ci w g�owie.
Pozw�l mi jecha� zamiast ciebie, b�agam. Jestem m�czyzn� i to przywyk�ym do
noszenia broni i zmagania si� z si�ami z�a. A ty jeste� tylko m�od� kobiet�. Nie
chc� ci� straci�, c�rko. Tylko ty mi zosta�a� po �mierci twojej matki, kt�r�
kocha�em ca�ym sercem.
Jednak Mai Song nie chcia�a s�ysze� o tym, �e ojciec zajmie jej miejsce.
Przeciwnie, poprosi�a, by po�yczy� jej czarno-z�ot� zbroj�, kt�r� nosi�, gdy
wyrusza� do walki przeciwko wrogom bagiennych ludzi. Ojciec w ko�cu si� zgodzi�
i doda� jeszcze miecz i wierzchowca. Mai Song musia�a wypcha� zbroj� w
miejscach, gdzie znajdowa�y si� nogi, r�ce i tors, aby ta na ni� pasowa�a.
Odpowiednio wyposa�ona, ksi�niczka dosiad�a konia i ruszy�a na p�noc w
kierunku wielkiego wulkanu, o kt�rym powiedzia� jej �uraw.
Pierwsza noc sp�dzona w drodze nie nale�a�a do �atwych. Mai Song nie by�a
przyzwyczajona do przebywania na zewn�trz w czasie brzydkiej pogody, tote�
zmarz�a i przemok�a, nocuj�c na otwartej przestrzeni. Szybko si� jednak uczy�a i
dlatego potem ju� szuka�a schronienia pod nawisami skalnymi, w w�wozach i
zagajnikach. Odnajdywa�a poro�ni�te mchem brzegi, �eby odpocz��, nauczy�a si�
budowa� sza�asy, wkr�tce te� opanowa�a sztuk� rozpalania ognia. Nigdy nie
brakowa�o jej umiej�tno�ci �owieckich i zawsze znakomicie sobie radzi�a z �ukiem
na bagnach otaczaj�cych zamek. �ywi�a si� g��wnie ma�ymi ssakami, t�ustymi
ptakami oraz dziko rosn�cymi warzywami. Na pustkowiu ros�y tak�e rozmaite zio�a
i wonne korzenie, dzi�ki kt�rym jej posi�ki by�y smaczniejsze i po�ywniejsze.
Stopniowo, wraz z up�ywem dni, Mai Song zahartowa�a si� i nabra�a sprytu.
Zbroja ojca by�a ci�ka i ociera�a jej �okcie, szyj� i kolana, lecz ksi�niczka
powiedzia�a sobie, �e musi do tego przywykn��. Gdyby przysz�o jej stan�� oko w
oko z wrogiem, musia�aby wygl�da� gro�nie, i dlatego zdejmowa�a rynsztunek tylko
wtedy, gdy k�ad�a si� spa�. Ko� by� dla niej najwa�niejszy, wi�c zanim zaj�a
si� sob�, dba�a zawsze, by go nakarmi�, napoi�, wyszczotkowa� i okry� kocem.
Wynika�o to nie tyle z jej mi�o�ci do zwierz�t, ile przede wszystkim ze zdrowego
rozs�dku. Bez konia z pewno�ci� d�ugo by nie prze�y�a.
Pierwszym wrogiem Mai Song okaza� si� olbrzym, zamieszkuj�cy wapienn� jaskini�,
w kt�rej ksi�niczka chcia�a sp�dzi� noc.
Olbrzym by� wysoki i nagi, je�li nie liczy� ogromnego he�mu na g�owie, a ca�e
jego cia�o porasta�y d�ugie w�osy. Mia� d�ugi nos, podobny do ryja �wini, i
wielkie, kacze stopy. Wyskoczy� gwa�townie z jaskini, miotaj�c przekle�stwa i
gro�by.
I znowu na chwil� pojawi� si� prze�miewca.
- No i doigra�a� si� - zapia�. - Zaraz sko�czysz w paszczy tego potwora.
Mai Song zignorowa�a prze�miewc� i odezwa�a si� do p�dz�cego wprost na ni�
olbrzyma.
- O co tyle ha�asu? - zdziwi�a si�. - Chc� tylko dzieli� z tob� jaskini� tej
nocy.
Olbrzym stan�� jak wryty, wytrzeszczy� oczy i przem�wi� chrapliwie:
- Masz g�os m�odej kobiety.
- Bo ni� jestem.
Olbrzym u�miechn�� si� po��dliwie, gdy� zabrak�o mu rozs�dku i chytro�ci, by nie
zdradzi� wyrazem twarzy swoich my�li.
- W takim razie mo�esz, oczywi�cie, dzieli� ze mn� jaskini�.
Mai Song rozpali�a w grocie ognisko, jako �e olbrzym nie mia� poj�cia o
czynieniu takich zwyczajnych cud�w. Potem, gdy wpatrywa� si� w p�omienie, wzi�a
dwie od�amane ga��zie, przeznaczone na opa�, i zaostrzy�a mieczem ich ko�ce.
- Co robisz? - zapyta� olbrzym.
- Chodzi ci o to? - Roze�mia�a si�. - Nie wiesz, �e drewno lepiej si� pali, gdy
jeden koniec polana jest zaostrzony? B�dziemy ich potrzebowali jutro rano, �eby
wznieci� ogie� z roz�arzonych w�gli.
- Wiem o tym - mrukn�� ponuro olbrzym. - Chcia�em tylko sprawdzi�, czy ty
r�wnie�.
Mai Song drzema�a w zbroi, maj�c u boku miecz, podczas gdy olbrzym le�a�
bezsennie i wpatrywa� si� zamglonymi oczami w jej posta�. Nad ranem obudzi�
ksi�niczk�, potrz�saj�c za ramiona. Gdy usiad�a, zauwa�y�a, �e miecz znajduje
si� po drugiej stronie jaskini.
- Bud� si� - rykn�� olbrzym g�osem pe�nym ��dzy. - Mam na ciebie ochot�.
- Aha - roze�mia�a si�. - Poczekaj chwil�, do�o�� tylko do ognia. Nie chcemy,
�eby nam by�o zimno, prawda?
Podesz�a do sterty drewna i podnios�a dwa zaostrzone paliki.
- Och! - westchn�a, trzymaj�c je nad roz�arzonymi w�glami. - Ogie� przygasa.
M�g�by� podmucha� w �ar?
Olbrzym zbli�y� si� na czworakach do ogniska i zacz�� dmucha� w w�gle.
Mai Song natychmiast wbi�a paliki w roz�o�one d�onie olbrzyma, przyszpilaj�c je
do ziemi. Potw�r wrzasn�� z b�lu. Wtedy ksi�niczka skoczy�a po miecz i zanim
olbrzym zdo�a� uwolni� r�ce, szybkim ruchem odci�a mu g�ow�.
G�owa potoczy�a si� do ogniska, ciskaj�c jeszcze przekle�stwa. Po chwili brudne,
zwichrzone w�osy zacz�� trawi� ogie� i smr�d spalenizny zmusi� Mai Song do
natychmiastowego opuszczenia groty. Wsiad�a na konia i pogna�a przez dolin�.
Jecha�a szybko i d�ugo, a mimo to wci�� s�ysza�a dochodz�ce z oddali krzyki
odci�tej g�owy olbrzyma.
To by� jednak dopiero pierwszy problem, z jakim przysz�o jej si� zmierzy�.
Podczas kilku kolejnych tygodni musia�a jeszcze przechytrzy� tygrysa ludojada,
zostawiaj�c mu fa�szywe �lady, gdy ten wyczu� jej zapach. Stoczy� walk� i zabi�
wielkiego w�a, kt�ry w nocy owin�� si� wok� jej rumaka. Przeprawia� si� przez
szerokie, rw�ce rzeki, pokonywa� przepa�cie, kry� si� przed hordami w�drownych
rozb�jnik�w. Bywa�y wioski, gdzie ludzie okazywali ksi�niczce �yczliwo��,
zapewniaj�c jedzenie i nocleg, ale bywa�y te� takie, z kt�rych przep�dzano j�
kamieniami i wrzaskami, ledwie si� w nich zjawi�a. Raz post�pi�a nieroztropnie,
zatrzymuj�c si� na cmentarzu, ale czyj� przodek powsta� z grobu i nakaza� jej
tubalnym g�osem, by czym pr�dzej opu�ci�a �wi�te miejsce, je�li nie chce
pozosta� tam na zawsze.
Bywa�y mro�ne, nieprzyjazne poranki, kiedy osamotnione kapliczki, po�wi�cone
bogom w�drowc�w, po�yskiwa�y kryszta�kami szronu. Bywa�y dni, gdy cienka warstwa
�niegu pokrywa�a mosty, przerzucone nad w�wozami, czyni�c je niewidocznymi.
Bywa�y noce, gdy deszcz pada� srebrzystymi strugami z oboj�tnego ksi�yca.
Wreszcie, wkr�tce po spotkaniu z duchem, Mai Song dostrzeg�a wulkan, kt�rego
szuka�a. Kiedy jednak mia�a rozpocz�� wspinaczk� po jego zboczach, zosta�a
zaatakowana przez zgraj� bandyt�w, kt�rzy nadjechali ze wschodu, dzier��c
d�ugie, czarne w��cznie z powiewaj�cymi na nich proporcami. Mieli na sobie
czerwone zbroje lud�w po�udnia i jechali na masywnych kucykach o nogach
pokrytych w kostkach k�pkami w�os�w - na ma�ych, silnych stworzeniach, zdolnych
przemierza� trudne tereny bez uszczerbku na zdrowiu. Je�d�cy byli niskimi
m�czyznami o szerokich barkach. Otoczyli Mai Song, kieruj�c w jej stron�
w��cznie, tote� wyzwa�a ich od tch�rz�w, z�odziei i morderc�w, m�wi�c tym razem
niskim, m�skim g�osem.
- Nie jeste�my z�odziejami - zaprotestowa� ze w�ciek�o�ci� ich dow�dca. -
Jeste�my wygna�cami. Moja rodzina posiada�a ziemi�, p�ki nie odebra� jej nam
mandaryn z po�udnia. Nie jeste�my mordercami. Zawsze dajemy naszym ofiarom
szans� obrony w sprawiedliwym pojedynku. Nie jeste�my te� z pewno�ci� tch�rzami,
czego dowiod� ci w walce.
Po tych s�owach przygotowa� si� do stoczenia pojedynku.
Natychmiast te� zjawi� si� przed Mai Song prze�miewca.
- Bez trudu upora�a� si� z tym pokracznym ludo�erc� w jaskini, ale on by� g�upi,
a ten m�odzieniec ma nie tylko rozum, ale tak�e si��. S�dz�, �e tym razem,
z�otko, trafi�a� na godnego siebie przeciwnika. B�d� cieszy� oczy widokiem
twoich wn�trzno�ci, zdobi�cych w��czni� tego bandyty.
Znowu jednak Mai Song zignorowa�a prze�miewc�, jakby go tam w og�le nie by�o,
wi�c piekli� si� i w�cieka�, zarzucaj�c jej impertynencj� i z�e maniery, po czym
znikn�� w ob�oku gniewu.
Brak do�wiadczenia Mai Song we w�adaniu mieczem sta� si� wkr�tce dla zebranych
doko�a bandyt�w oczywisty. Ich dow�dca z pocz�tku natar� na zbroj� ksi�niczki z
wigorem, robi�c w niej wiele widocznych wgniece�. Ale zdawszy sobie spraw�, jak
niedo�wiadczony w walce jest jego przeciwnik i jak �atwe do unikni�cia
wymierzane przeze� na o�lep ciosy, zdumia� si�. Jakim cudem ten - bez w�tpienia
- wyrostek, odziany w zbroj� wojownika, znalaz� si� na ziemiach bandyt�w? Potem
dow�dca ju� tylko broni� si� przed bez�adnymi uderzeniami atakuj�cej z zapa�em
ksi�niczki.
W ko�cu, znudzony, wytr�ci� jej z r�ki miecz.
- Niech popatrz� na oblicze tego, kt�ry nosi zbroj� wodza, a walczy jak ch�opiec
od zbierania chrustu - zawo�a�. - Uka� mi swoj� twarz.
- Ty uka� mi swoj� - odpar�a Mai Song, chwytaj�c �uk przytroczony do siod�a jej
konia. - Nie my�l, �e skoro nie umiem wymachiwa� mieczem, to nie zdo�am z
odleg�o�ci pi��dziesi�ciu krok�w trafi� z tego �uku w biegn�cego szczura.
Dow�dca bandyt�w zdj�� przy�bic�, ods�aniaj�c ostre rysy przystojnej,
m�odzie�czej twarzy.
- Jestem Chang z klanu On, kt�rego dom znajdowa� si� na dalekim po�udniu, dop�ki
nie zamordowano mu ojca, nie zgwa�cono i nie zabito matki i tego domu nie
odebrano. Teraz pozw�l nam zobaczy� wyrostka kryj�cego si� w tej zbroi. Czy tw�j
ojciec wie, gdzie jeste�?
Mai Song od�o�y�a bro� i �ci�gn�a he�m.
- Tak, wie! - odpar�a z gniewem. - I akceptuje to.
On Changowi zapar�o dech, gdy ujrza� twarz m�odej kobiety, a jego ludzie
wybuchn�li �miechem.
Mai Song sp�dzi�a noc z bandytami, rozmawiaj�c z nimi przy ognisku. Powiedzieli,
�e ch�tnie by jej pomogli uwolni� ksi�cia, ale nie mog�, poniewa� kr�l
Guangdongu jest ich zaprzysi�onym wrogiem. To w�a�nie on pozbawi� ich
dziedzictwa.
- Ksi���, kt�rego pragniesz po�lubi� - powiedzia� On Chang - nie jest dobrym
cz�owiekiem. Nie mo�e nim by�, skoro ma za ojca cz�owieka tak z�ego.
- Syn nie musi by� taki, jak jego ojciec - odpowiedzia�a Mai Song, staj�c w
obronie ukochanego. - Pang Yau to wcielenie dobroci, mi�o�nik pokoju.
Przekona�by� si�, gdyby� go pozna�. Wybacz mi szczero��, ale to, co teraz
powiem, jest prawd�. Zosta�e� zmuszony, by wie�� �ycie w�drownego wojownika,
jeste� twardym cz�owiekiem, nieprzywyk�ym do subtelniejszych uczu�. To nie twoja
wina, lecz Pang Yau wprowadzi mnie w tajniki sztuki, literatury i filozofii,
dziedzin, kt�rych ty nie m�g�by� zrozumie�, prowadz�c taki, a nie inny tryb
�ycia, zabijaj�c i grabi�c, �eby zarobi� na swoje utrzymanie.
- No c� - odpar� wspania�omy�lnie On Chang - skoro wierzysz, �e taki jest, �e
taki z niego p�b�g szlachetno�ci, to mo�e to i prawda. Wi�c chyba ci pomo�emy,
mimo �e jest synem �wini.
Jednak Mai Song powiedzia�a, �e nie chce pomocy. Pragn�a sama spe�ni� swoj�
misj�. Nazajutrz rano zostawi�a konia i zbroj� u bandyt�w i wspi�a si� na
wulkan. Gdy podesz�a do brzegu krateru, zrobi�o si� bardzo gor�co, bo wulkan
wci�� by� czynny. Wewn�trz krateru, niewiele ni�ej, bulgota�a i pryska�a lawa.
Ogromne bry�y stopionej ska�y strzela�y w g�r�, po czym spada�y, rozbryzguj�c
si� na wzburzonej powierzchni kipi�cego jeziora. Magma s�a�a w powietrze wst�gi
ognia. Mai Song stara�a si� zas�ania� swoje wra�liwe oczy od �aru, szukaj�c
groty, w kt�rej le�a�y szklane ko�ci smoka.
W ko�cu znalaz�a, czego szuka�a, ale ze szkieletu niewiele ju� zosta�o. Tylko
trzy �ebra. Mai Song zabra�a je i ruszy�a w powrotn� drog� zboczem wulkanu.
Bandyci byli zaintrygowani jej znaleziskiem. Jeden z nich swego czasu, zanim
zosta� wygna�cem, terminowa� u czarnoksi�nika. Ksi�niczka zapyta�a go o
w�a�ciwo�ci trzech �eber.
M�czyzna przyjrza� im si� uwa�nie.
- Te dwie ko�ci pochodz� z g�rnej cz�ci szkieletu - oznajmi�. - Z okolic
bark�w. Je�li si� uderzy jedn� z nich, wszelkie szk�o w obszarze tysi�ca mil
rozleci si� na kawa�ki. Podobnie z drugim �ebrem. Gdy si� je uderzy, wyda
d�wi�k, kt�ry otworzy wszystkie zamki, znajduj�ce si� w zasi�gu stu mil.
Ostatnie �ebro, najmniejsze, pozna�em od razu. To ko��, z kt�rej wyrasta�o prawe
skrzyd�o smoka. Je�li uderzysz w to szklane �ebro, jego d�wi�k przywo�a
skrzydlatego konia Tang�w. Jest on najszybszym wierzchowcem w ca�ych Chinach i
poniesie ci�, gdziekolwiek zapragniesz, z najwi�ksz� pr�dko�ci�...
- Ale sk�d mam wiedzie�, kt�re z tych dw�ch du�ych �eber otworzy zamek we
wrotach wi�zienia mojego ukochanego? Przecie� je�li uderz� w niew�a�ciw� ko��,
ta druga st�ucze si�, bo jest ze szk�a.
Ucze� czarnoksi�nika wzruszy� ramionami ze wsp�czuciem.
- Nie wiem, jak rozwi�za� ten problem. �ebra wygl�daj� identycznie. Nie spos�b
stwierdzi�, kt�re z nich s�u�y do t�uczenia szk�a, a kt�re do otwierania zamk�w.
Nie mog� ci pom�c. Przykro mi.
On Chang usiad� przy ksi�niczce i zacz�� bacznie ogl�da� wraz z ni� dwa szklane
�ebra, staraj�c si� znale�� jaki� znak lub symbol, kt�ry pozwoli�by okre�li�,
jaki rodzaj magii kryje ka�de z nich. Po trzech godzinach wyczerpali wszystkie
mo�liwo�ci. Mai Song podzi�kowa�a On Changowi za okazan� pomoc. Potem uderzy�a
mieczem w ma�e �ebro. Rozleg� si� wysoki d�wi�k i po chwili ko�� rozlecia�a si�
na miliony kawa�k�w.
W wietrze da�o si� s�ysze� r�enie i zaraz pojawi� si� na niebie wspania�y ko�,
szybuj�cy w d� ku obozowisku bandyt�w. Z�ota klacz o jasnej grzywie i ogonie
mia�a ogromne, upierzone skrzyd�a. Zbli�aj�c si� do ziemi, cudowne zwierz�
l�ni�o w s�o�cu. Po wyl�dowaniu z�o�y�o pi�kne skrzyd�a i czeka�o, delikatnie
grzebi�c kopytem w ziemi, na swoj� pani�.
Mai Song po�egna�a si� z bandytami. Zostawi�a im rumaka swojego ojca, zbroj� i
miecz, prosz�c, by zwr�cili wszystko w�a�cicielowi, gdy b�d� przeje�d�a� ko�o
jego zamku podczas wyprawy na Guangdong. On Chang obieca�, �e osobi�cie przeka�e
w�asno�� jej ojcu. Mai Song �yczy�a bandytom powodzenia w walce o odzyskanie
rodzinnych ziem i zamku, po czym dosiad�a wielkiego konia Tang�w. Dwie szklane
ko�ci smoka mia�a wsuni�te za pas niczym zakrzywione miecze, po jednym przy
ka�dym biodrze. Jej twarz wyra�a�a up�r i determinacj�.
Mai Song wzlecia�a w niebo. Jej powiewaj�ce na wietrze w�osy przypomina�y strugi
wody bij�cej ze �r�d�a. Lataj�cy ko� poni�s� j� wysoko ponad r�wniny i pola, tak
�e obejmowa�a wzrokiem rozpo�cieraj�cy si� w dole �wiat. Widzia�a brunatne
rzeki, wij�ce si� po ziemi niczym d�ugie robaki, zielone kwadraty p�l ry�owych,
zwie�czone biel� g�ry i dzikie pustkowia wok� krainy bagien. Im bli�ej s�o�ca,
tym by�o zimniej, co wydawa�o jej si� dziwne.
Wreszcie, po d�ugim locie, klacz skierowa�a si� ku ziemi. Wyl�dowa�a ko�o
czarnej budowli wzniesionej z olbrzymich blok�w granitu. By�a ona ca�kowicie
pozbawiona okien i mia�a tylko jedne wrota z ci�kich, szarych �upkowych p�yt.
Drzwi nie posiada�y zawias�w. W po�owie wysoko�ci wr�t bieg�a w poprzek �elazna
sztaba, wpuszczona z obu stron w granit, kt�ra je przytrzymywa�a. Po�rodku
sztaby znajdowa� si� pot�ny zamek o zagadkowym wygl�dzie i takim samym, bez
w�tpienia, mechanizmie.
Mai Song zeskoczy�a z konia, a potem sta�a przed zamczyskiem o wysokiej wie�y i
zastanawia�a si�, jak rozwi�za� sw�j problem. Nie mia�a teraz do pomocy bia�ego
�urawia. Los ukochanego spoczywa� w jej r�kach. Je�li go zawiedzie, Pang Yau na
zawsze pozostanie wi�niem, a jego dusza - straw� nikczemnika. Mai Song modli�a
si� do swoich bog�w, szczeg�lnie do Wong Tai Sina, pasterza k�z, kt�ry pom�g�
ju� niejednej zagubionej istocie. Tym razem jednak Wong Tai Sin nie odpowiedzia�
na wezwania. By� mo�e wiedzia�, �e ksi�niczka sama uzyska rozwi�zanie, je�li
tylko poszuka go w zakamarkach swojego bystrego umys�u, rozpozna je i wydob�dzie
na zewn�trz.
- Nigdy nie znajdziesz klucza - mrukn�� jej do ucha aksamitny g�os. - Jeste�
g�upiutk� kobiet�. Poddaj si� teraz. Wracaj do domu, �yj w jego zaciszu, bo
inaczej znowu wyjdziesz na b�azna.
Wiedzia�a, �e ponownie zjawi� si� u jej boku prze�miewca, lecz zdo�a�a si�� woli
zignorowa� jego obecno�� i skupi� si� na swoim problemie. Gdy rozmy�la�a,
kopn�a bezwiednie kamie�, kt�ry potoczy� si� i uderzy� w inny kamie�. Kamienie
odbi�y si� od siebie i polecia�y w przeciwnych kierunkach. W tym momencie Mai
Song znalaz�a rozwi�zanie i roze�mia�a si� prze�miewcy w twarz.
- To ty jeste� g�upcem - powiedzia�a. - Przez ca�y czas pr�bujesz zniszczy� mnie
swoj� gorycz� i nienawi�ci�. Nie chc� ci� wi�cej widzie�. To ostatni raz,
rozumiesz? Twoje kolejne pojawienie si� nie mia�oby sensu. Nigdy ju� na ciebie
nie spojrz� ani nie b�d� s�ucha� twoich wstr�tnych s��w. Jeste� dla mnie martwy.
Prze�miewca zawy�, po czym przetoczy� si� jak fala w miejsce, znajduj�ce si� w
po�owie odleg�o�ci mi�dzy ksi�niczk� a zamczyskiem, i tam czeka� na to, co si�
dalej wydarzy.
Mai Song wyci�gn�a zza pasa dwa szklane �ebra i uderzy�a jednym o drugie, tak
�e oba wyda�y d�wi�k r�wnocze�nie. Oba te� natychmiast si� st�uk�y, ale
tymczasem z otworu w �elaznej sztabie dobieg�o g�o�ne TRZASK! Pokr�tny zamek
ust�pi�. Ogromne wrota run�y z hukiem na ziemi�, toruj�c Pang Yau drog� do
wolno�ci. Ledwie ksi��� wyszed� z zamczyska, ten zacz�� si� wali�. Wygl�da�o na
to, �e �upkowe wrota stanowi�y tak�e zwornik ca�ej konstrukcji. Wkr�tce zosta�y
z niej tylko bez�adnie porozrzucane w pyle bloki kamienia. Mai Song mia�a
nadziej�, �e czarnoksi�nik zgin�� pod gruzami.
- Kochana! - zawo�a� ksi���, bior�c j� w obj�cia. - Doskonale przesz�a�
wszystkie pr�by!
Mai Song poczu�a si� zbita z tropu. Odepchn�a Pang Yau na d�ugo�� ramion.
Przygl�daj�c mu si� uwa�nie, stwierdzi�a, �e nie wygl�da on na cz�owieka,
kt�rego przez wiele miesi�cy trzymano w ca�kowitej ciemno�ci w zimnych,
kamiennych murach. U�miecha� si� do niej �agodnie, wyginaj�c usta w p�ksi�yc
pod w�skim nosem. Por�wna�a go z �a�osnym prze�miewc�, kt�ry wci�� sta� w pewnym
oddaleniu i zawodzi�. Jednak mrok, jaki spowija� posta� tej kreatury,
prze�laduj�cej ksi�niczk�, odk�d mia�a dwana�cie lat, rozwia� si�.
Dwaj m�odzie�cy mogli uchodzi� za bli�niak�w, tak bardzo byli do siebie podobni.
- Pr�by? - spyta�a niedowierzaj�cym tonem Mai Song. - Pr�by? Gdzie jest
czarnoksi�nik, kt�ry ci� wi�zi�? Chcesz powiedzie�, �e kto� taki w og�le nie
istnieje? Czy to wszystko zosta�o urz�dzone przez ciebie i czarownika twojego
ojca? Nie rozumiem, Pang Yau.
Ksi��� tak by� zapatrzony w siebie, �e nie spostrzeg� dramatycznej zmiany, jaka
zasz�a w g�osie i wyrazie twarzy Mai Song.
- Widz�, �e por�wnywa�a� mnie ze mn� samym! - zauwa�y�, wskazuj�c ruchem g�owy
prze�miewc�. - Tak, by�em przy tobie, odk�d ujrza�em ci� po raz pierwszy,
stoj�c� na murach zamku twojego ojca. Ju� wtedy si� w tobie zakocha�em, ale by�
pewien problem. M�j ojciec nie chcia� udzieli� zgody na �lub z prost� c�rk�
bagiennego w�adcy. Dopiero gdy przysta�em na to, by podda� ci� serii pr�b,
ojciec zgodzi� si� w og�le rozwa�y� tak� ewentualno��.
Najpierw musia�em spr�bowa� zniszczy� twoj� wol�. Czarnoksi�nik ojca stworzy� w
tym celu m�j wizerunek, dzie�o magii, kt�re nazywasz prze�miewc�. Jego zadaniem
by�o za�ama� ci�, odebra� ci ducha, cho� ja zawsze wiedzia�em, �e mu si� nie
poddasz. Wys�ali�my nawet "nadziej�" pod postaci� bia�ego �urawia, bo nie ma
prawdziwej tortury bez iskierki nadziei. Ludzie ca�kowicie jej pozbawieni
popadaj� w apati� i marazm. Wprawiaj�c przeciwnika w stan zoboj�tnienia,
prze�miewca nie odni�s�by zwyci�stwa.
Ty jednak opar�a� si� torturze. Zwyci�y�a� j�. Wiedzia�em, �e tak b�dzie.
Jestem z ciebie taki dumny. Dzi�ki tej ostatniej, wielkiej pr�bie, polegaj�cej
na wyzwoleniu mnie z mocy czarnoksi�nika, zyska�a� w moich oczach szczeg�lnie.
Nie tylko jeste� szlachetna, ale tak�e odwa�na i zdolna. Zas�ugujesz na to, by
zosta� �on� jednego z najpot�niejszych ksi���t w ca�ych Chinach. Jak m�j ojciec
m�g� w ciebie w�tpi�? Ja nie w�tpi�em.
- Tego nie wiem - odpar�a cichym, cho� zdecydowanym g�osem Mai Song - ale wiem
jedno. Myli�am si� co do ciebie. Bardzo si� myli�am. To smutne, lecz teraz
przekona�am si�, �e jednak jeste� synem swego ojca.
Po tych s�owach - ostatnich, jakie skierowa�a do by�ego ukochanego - Mai Song
dosiad�a wielkiego konia Tang�w i zostawi�a Pang Yau na wietrznej r�wninie.
Resztki prze�miewcy przywar�y do jego odzienia jak wiruj�ca mg�a, kt�ra chwyta
si� kory drzew. Tymczasem Mai Song polecia�a do obozu bandyty On Changa.
Wed�ug relacji tych, kt�rzy utrzymuj�, �e potem j� widzieli, c�rka bagiennego
w�adcy do��czy�a do bandyt�w i walczy�a wraz z nimi przeciwko kr�lowi
Guangdongu. M�wiono r�wnie�, �e podczas straszliwej bitwy stoczonej na
pustkowiach za krain� bagien ksi�niczka bezlito�nie zabi�a kr�lewskiego syna. A
s� i tacy, co twierdz�, �e odnalaz�a mi�o��, i gotowi s� przysi�c, �e p�b�g
Wong Tai Sin by� �wiadkiem na jej �lubie z bandyt� On Changiem.
Jestem sk�onny w to uwierzy�.