4942

Szczegóły
Tytuł 4942
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4942 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4942 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4942 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

H. RIDER HAGGARD Zwi�zek duchowy Poni�sza historia jest tak dziwna, a jej nast�pstwa tak nadzwyczajne, �e waha�em si�, czy w og�le j� spisywa�, mimo i� wydarzenia te warte s� uwiecznienia. Zdecydowa�em si� opowiedzie� j� anonimowo, ale po g��bszym namy�le postanowi�em dokona� publikacji pod w�asnym nazwiskiem, chocia� by�em �wiadomy, �e nara�am si� na drwiny i niedowierzanie. W sobot� 9 lipca poszed�em spa� mniej wi�cej p� godziny po p�nocy. Dr�czy�y mnie senne koszmary. Obudzi�em si� na g�os �ony, dobiegaj�cy z jej ��ka po drugiej stronie pokoju. Kiedy si� ockn��em, koszmar, cho� d�ugi i plastyczny, zatar� si� w mojej pami�ci. Zapami�ta�em jedynie wra�enie straszliwego zagro�enia oraz desperackiej i przera�liwej walki o �ycie, jakby kto� ton��. Ale mi�dzy chwil�, gdy us�ysza�em g�os �ony, a momentem, kiedy moja �wiadomo�� na� zareagowa�a albo tylko tak mi si� zdawa�o, mia�em kolejny sen. �ni�o mi si�, �e czarny labrador, niezwykle sympatyczna i inteligentna bestia o imieniu Bob, nale��cy do mojej najstarszej c�rki, le�a� na boku w zaro�lach nad wod�. Wydawa�o mi si�, �e jakim� tajemniczym sposobem ja sam wy�ania�em si� z cia�a psa, kt�ry, z ca�� pewno�ci�, by� Bobem. Moja g�owa znajdowa�a si� naprzeciwko jego g�owy, uniesionej pod nienaturalnym k�tem. W mojej wizji pies pr�bowa� przem�wi� s�owami, a gdy mu si� nie uda�o, w jaki� nieokre�lony spos�b przekaza� do mojego umys�u wiadomo��, �e umiera. Nast�pnie wszystko znik�o. Obudzi�em si� i us�ysza�em �on�, kt�ra pyta�a mnie, dlaczego, u licha, wydaj� takie przera�aj�ce i dziwne d�wi�ki. Odpar�em, �e �ni�a mi si� straszliwa walka i �e starego Boba spotka�o co� okropnego, a on pr�bowa� do mnie przem�wi� i opowiedzie� o tym. Wreszcie, poniewa� wci�� jeszcze by�o ca�kiem ciemno, zapyta�em, kt�ra godzina. �ona nie wiedzia�a, wi�c po chwili zn�w usn��em, tym razem spokojnie. Rano przy �niadaniu �ona opowiedzia�a o moich nocnych majakach, a ja w kilku s�owach powt�rzy�em swoj� histori�. Uwa�aj�c ca�� t� spraw� wy��cznie za nieprzyjemny sen, nie zainteresowa�em si� losami psa. O tym, �e zagin�� owej niedzielnej nocy, dowiedzia�em si� dopiero od mojej c�reczki, kt�ra zazwyczaj go karmi�a. W porze �niadania, dodam, nikt nie wiedzia� o jego znikni�ciu, gdy� kto� go widzia� p�nym wieczorem poprzedniego dnia. Wszcz�li�my poszukiwania. Kr�tko m�wi�c, w czwartek rano czternastego m�j s�u��cy Charles Bedingfield i ja znale�li�my zw�oki psa p�ywaj�ce w Waveney przy tamie, oko�o jednej i �wier� mili od domu. W pi�tek pi�tnastego jecha�em do Bungay. Na przeje�dzie pozdrowi�o mnie dw�ch robotnik�w kolejowych, George Arterton i Harry Alger. Powiedzieli mi, �e pies zosta� zabity przez poci�g i zawie�li mnie drezyn� na a�urowy mostek pomi�dzy Ditchingham i Bungay. Tam pokazali mi �lady wypadku. W poniedzia�ek oko�o si�dmej rano, tu� po przeje�dzie pierwszego poci�gu, Harry Alger zacz�� swoj� prac� na mostku. Znalaz� tam psi� obro�� (niew�tpliwie nale��c� do Boba), zdart� i postrz�pion� przez lokomotyw�, zakrzep�� krew i kawa�ki cia�a, kt�re pozbiera� z szyn. Podczas poszukiwa� sam znalaz�em k�aki czarnej psiej sier�ci. W poniedzia�ek po po�udniu za� jego kolega zauwa�y� zw�oki psa, unosz�ce si� na wodzie pod mostkiem, sk�d dryfowa�y w kierunku tamy, wyniesione na powierzchni� wody przez naturalne gazy, kt�re w tak� upaln� pogod� pojawiaj� si� oko�o czterdziestu godzin po �mierci. Prawdopodobnie zwierz� zgin�o w sobot� pod ko�ami poci�gu wycieczkowego 22:25 z Ditchingham, kt�ry pusty wraca� z Harleston tu� po jedenastej. To ostatni poci�g przeje�d�aj�cy tej nocy. W niedziel� poci�gi nie kursuj�, wi�c pies z pewno�ci� nie zgin�� w poniedzia�ek rano, gdy� w tym przypadku krew jeszcze by nie zastyg�a. Poza tym, gdyby �y�, w niedziel� z pewno�ci� przyszed�by do domu, a jego cia�o nie wyp�yn�oby tak szybko z dna rzeki i nie wygl�da�oby tak jak w czwartek rano. �lady znalezione na filarach mostka wskazywa�y, �e poci�g uderzy� zwierz� lub przeci�gn�� je kilka jard�w, a� znalaz�o si� na poro�ni�tym trzcinami brzegu rzeki. Tutaj, je�li jeszcze �y�o - a chocia� weterynarz stwierdzi�, �e �mier� nast�pi�a natychmiast, mog�o prze�y� jeszcze kilka minut - musia�o si� zakrztusi� i uton��, prze�ywaj�c, jak s�dz�, te same m�ki, co ja w moim koszmarze, w otoczeniu bardzo podobnym do tego, jakie ja widzia�em - po�r�d zaro�li nad brzegiem wody. W mojej praktyce prawniczej i w �yciu prywatnym przywyk�em do rozpatrywania dowod�w. Po wykluczeniu "wszechpot�nego zbiegu okoliczno�ci", kt�ry w tej sprawie z pewno�ci� doprowadzi�by do niejasno�ci, zebrane przeze mnie informacje pozwoli�y na wyci�gni�cie nast�puj�cych wniosk�w. Pies Bob, z kt�rym ��czy�y mnie liczne wi�zi, albo w chwili �mierci, je�li �y� jeszcze po pierwszej w nocy, albo, co bardziej prawdopodobne, oko�o trzech godzin p�niej zdo�a� zwr�ci� moj� uwag� na swoje aktualne b�d� minione prze�ycia. Uda�o mu si� skierowa� cz�� mego umys�u, kt�ra we �nie jest zdolna odbiera� tego rodzaju impulsy, na straszliwe po�o�enie, w jakim si� znalaz�. Nast�pnie, poniewa� g�os mojej �ony przerwa� sen i przywo�a� mnie do zwyk�ego stanu, ostatnim desperackim wysi�kiem, gdy ta nieokre�lona cz�� mnie ju� odp�ywa�a (nale�y przypomnie�, �e we �nie wy�ania�em si� z psa), przem�wi� do mnie. Najpierw pr�bowa� u�y� ludzkiego j�zyka, a poniewa� to mu si� nie uda�o, w jaki� nieuchwytny, niepoj�ty spos�b przekaza� mi, �e umiera. A przecie� nie widzia�em krwi ani ran, kt�re mog�yby sugerowa� �mier�. P�niej doszed�em do wniosku, �e je�li zgin�� w chwili, gdy �ni�em, po��czy� si� ze mn� telepatycznie. Powszechnie wiadomo, i� od czasu do czasu w pewnych okoliczno�ciach zdarza si� to istotom ludzkim, ale nigdy nie s�ysza�em o takich kontaktach mi�dzy cz�owiekiem a zwierz�ciem. Z drugiej strony, je�li �mier� nast�pi�a, jak s�dz�, ju� ponad trzy godziny wcze�niej - to c� mam powiedzie�? Wydaje si�, �e jaka� pozacielesna, ocala�a cz�� �ycia lub ducha psa, gdy tylko m�j sen jej to umo�liwi�, ukaza�a memu umys�owi przebieg wydarze�, by, przypuszczalnie, powiadomi� mnie o �mierci lub przekaza� po�egnanie. W obliczu nadzwyczajnych zjawisk zwi�zanych z tym wydarzeniem nie da si� powiedzie� nic ponad to, �e chocia� uog�lnianie na podstawie jednego przyk�adu, cho�by uderzaj�cego i popartego dowodami, co tak rzadko zdarza si� przy tego typu niezrozumia�ych sprawach, jest niebezpieczne, to wydaje si�, �e istnieje bardziej za�y�y duchowy zwi�zek mi�dzy wszystkimi cz�onkami �wiata zwierz�cego, w��cznie z lud�mi, ni� dotychczas s�dzono, przynajmniej na Zachodzie. Wszystkie stworzenia mog� by�, m�wi�c kr�tko, odr�bnymi przejawami jednej, podstawowej formy �ycia, zamieszkuj�cymi wszech�wiat w wielu r�nych kszta�tach. Prze�o�yli Katarzyna Ba�y�ska-Chojnacka i Piotr Chojnacki HENRY RIDER HAGGARD Pisarz angielski (1856-1925), tw�rca lost race fiction (opowie�� o zaginionej cywilizacji), w latach 1875-79 przebywa� w Afryce, piastuj�c wysokie stanowiska jako przedstawiciel rz�du imperialnego, pozna� dog��bnie �ycie, histori� i legendy Zulus�w, w 1912 r. otrzyma� tytu� szlachecki, a w 1919 r. Order Imperium Brytyjskiego. Trzy klasyczne powie�ci: dwie z afryka�skiego cyklu Allana Quatermaina: "Kopalnie kr�la Salomona" (1885, trzy przek�ady), "Allan Quatermain" (1887) oraz, z cyklu Onej - Aiszy - "Ona" (zapocz�tkowuj�ca odmian� lrf, 1886, trzy przek�ady). Najlepsza "samodzielna" afryka�ska powie�� lrf nosi tytu� "The People of the Mist" (1894), inna, "The Yellow God" (1908), zainspirowa�a Pierre'a Benoit do napisania s�ynnej "Atlantydy" (1919), kt�ra z kolei wywo�a�a oskar�enia o plagiat "Onej"(!). "Kleopatr�" (1889) wznowi� niedawno Zysk. Akcja pozosta�ych powie�ci o �wiatach zaginionych i historycznych fantazji toczy si� w r�nych zak�tkach ca�ego �wiata; np. w �wiecie islandzkiej sagi ("Eryk Promiennooki", 1891), w imperium azteckim ("C�rka Montezumy, 1893), w Jeruzalem ("Per�a dziewic", 1903, historia Heroda). "The World's Desire" (1890), napisane razem z Andrew Langiem, jest ciekaw� kontynuacj� "Odysei". Do po�owy XX wieku HRH by� czytany i filmowany na ca�ym �wiecie; inspirowa� niezliczonych pisarzy (m.in. E. R. Burroughsa), "Kopalnie..." i "Ona" doczeka�y si� wielu parodii, kontynuacji, a tak�e nowelizacji scenariuszy filmowych. Opowiadanie "Zwi�zek duchowy" ukaza�o si� po raz pierwszy w "The Times" w numerze z 21 lipca 1904 r. i wesz�o w sk�ad tomu "The Best Short Stories of Rider Haggard" (1981) pod red. Petera Haininga. MSN