4786

Szczegóły
Tytuł 4786
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4786 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4786 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4786 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JADWIGA COURTHS-MAHLER Cierniowy szlak Zapada� cichy, wiosenny zmierzch. Przed du��, star�, naro�n� kamienic�, nale��c� do radcy Schr�tera, przystan�a nie�mia�o szczup�a, wysoka dziewczyna. Mia�a na sobie skromn� �a�obn� sukienk�, a na g�owie czarny filcowy kapelusz. Blad�, mizern� twarzyczk� roz�wietla�y ogromne, ciemne oczy, w kt�rych malowa� si� wyraz wielkiego smutku i jakby niepewno��. Spogl�da�a trwo�nie i pytaj�co na wrota szarego, wysokiego domu. W�sk�, dziecinn� niemal r�k� przyg�adzi�a g�ste, kasztanowe w�osy, wymykaj�ce si� spod kapelusza. Potem wesz�a z wahaniem na szerokie schody z piaskowca, prowadz�ce do drzwi wej�ciowych. Pod dzwonkiem w drzwiach b�yszcza� mosi�ny szyld z napisem: �Radca Schr�ter.� Dziewczyna zatrzyma�a si�, zaczerpn�a tchu, postawi�a na stopniu ma��, szar� walizk� podr�n� i poci�gn�a za dzwonek. Na m�odej twarzy pojawi� si� wyraz stanowczo�ci, kt�ry uczyni� j� bardziej dojrza��. Dziewczyna sta�a, czekaj�c, a� kto� otworzy drzwi. Wreszcie us�ysza�a kroki, potem zgrzyt klucza w zamku. Na progu zjawi�a si� niska, pulchna staruszka o mi�ej, dobrotliwej twarzy. Ze zdumieniem popatrzy�a przez okulary na m�od� dziewczyn�. � Czego panienka sobie �yczy? � Czy mog�abym zobaczy� si� z panem radc�? � Pan radca nie przyjmuje nikogo o tak p�nej porze. � Przychodz� w pilnej sprawie, pani Ernestyno. Staruszka spojrza�a na ni� zaskoczona. � Panienka mnie zna? � Tylko z opowiada� mojej matki. Powiedzia�a mi: �Pozdr�w Bo�ci�!� Na d�wi�k tego imienia staruszka drgn�a. Dr��cymi r�kami u�cisn�a szczup�� r�czk� dziewcz�cia. Nast�pnie pochwyci�a walizk�, poci�gn�a za sob� przyby�� i zamkn�a drzwi. Dziewczyna wraz z walizk� zosta�y szybko wepchni�te do ma�ego pokoiku na korytarzu. Staruszka czyni�a wszystko pr�dko i w milczeniu. P�niej wesz�a do pokoju. W chwili, gdy zamyka�a drzwi, rozleg� si� z g�ry, zapewne z pierwszego pi�tra, ostry, nieprzyjemny g�os kobiecy: � Kto tam przyszed�, Ernestyno? � Jaki� w��cz�ga, panienko. Zamkn�a drzwi, lecz jeszcze przez chwil� nads�uchiwa�a. Na g�rze kto� zamkn�� drzwi. Po chwili staruszka zasun�a rygiel i zapali�a lamp�. �agodny blask �wiat�a rozla� si� po � Panienka nazwa�a mnie imieniem, kt�rym dot�d nazywa�a mnie tylko jedna osoba. Niestety, Woko�o zapanowa�a niezm�cona cisza. skromnym, lecz schludnym pokoiku. zgin�a bez wie�ci. Kim panienka jest? � W�a�nie jej c�rk�. � C�rk� Klarci! A gdzie� jest matka panienki? � Nie �yje! � Nasza Klarcia umar�a? Staruszka usiad�a oszo�omiona w fotelu. W oczach jej zakr�ci�y si� �zy. P�niej spojrza�a ze smutkiem na m�od� dziewczyn�. � Kiedy� umar�a? � Przed dziesi�cioma dniami. � I panienka sama tu przyjecha�a? Dziewczyna u�miechn�a si� sm�tnie. � A kt� mia� przyjecha� ze mn�? � Ojciec panienki. � Umar� ju� przed dwoma laty. � Biedne dziecko! Sk�d panienka przybywa? � Z Berlina. � Czy panienka mieszka�a tam z matk�? � Tak! � A co si� teraz z panienk� stanie? 4 � Nie wiem... Przyrzek�am mojej matce na �o�u �mierci, �e pojad� do dziadka i poprosz� go o opiek�. � Ach, m�j Bo�e! Ciotka na pewno nie wpu�ci panienki do naszego pana! W ci�gu ostatnich kilku lat przyt�pi� mu si� s�uch. S�yszy �le i nie przyjmie nikogo, je�eli nie ma przy tym naszej panny Ludwiki. � Postaram si� jednak dotrze� do niego. Staruszka zamy�li�a si�. � Gdybym wiedzia�a, jak to urz�dzi�... Gdyby panienka mog�a sama pom�wi� z panem radc�, wszystko by�oby ju� dobrze... � Czy Bro�cia my�li, �e nie wyp�dzi�by mnie? � Co znowu, dziecinko, nie zrobi�by tego. To potrafi�aby raczej nasza panna Ludwika! Dlatego te� dzi� wieczorem nie powinna panienka pokazywa� si� na g�rze. Ja sobie ju� u�o�� jaki� plan i namy�l� si�, jak to zrobi�, �eby panienka mog�a pom�wi� z panem radc�, gdy b�dzie sam. � Ale� ja musz� pom�wi� z nim dzi� jeszcze! Nie mam dachu nad g�ow�, nie mam te� ani grosza! Reszt� pieni�dzy poch�on�a ta podr� do dziadka... � Je�eli panienka chce, to mo�e panienka przespa� si� u nas przez t� jedn� noc... A co b�dzie jutro? Ano, zobaczymy. Oczy dziewczyny zwilgotnia�y. Pochwyci�a r�k� staruszki i u�cisn�a j� serdecznie. � Och, dzi�kuj�, dzi�kuj�... Jaka Bo�cia jest dobra! Mateczka powiedzia�a do mnie przed �mierci�: �Zwr�� si� do Bo�ci, ona ci pomo�e, gdy nie znajdziesz �adnego wyj�cia!� Staruszka pog�adzi�a szczup�� r�czk� swego go�cia. � Tak powiedzia�a nasza Klarcia? O, dziecinko, uczyni� ch�tnie wszystko, co b�dzie w mojej mocy. Wi�c Klarcia nie �yje... Taka �liczna, taka m�oda, weso�a... M�j Ty Bo�e! Jakbym j� w tej chwili widzia�a przed sob�! Panienka jest bardzo podobna do mamy: te same oczy, te same w�osy... Tylko �e panienka wygl�da blado i mizernie. Mamusia panieneczki wygl�da�a zupe�nie inaczej, gdy by�a w tym wieku... Silna, pe�na, zdrowa... Mia�a takie roze�miane oczy i rumiane policzki, a� si� dusza radowa�a w cz�owieku. Dziewczyna u�miechn�a si� gorzko. � Moja matka mia�a inn� m�odo�� ni� ja. Ja wzrasta�am w z�ych warunkach, w�r�d ci�g�ych zmartwie� i trosk. Staruszka spojrza�a na ni� ze wsp�czuciem. 5 � Panienka musi mi p�niej wszystko opowiedzie�. Teraz przynios� co� do zjedzenia. Panieneczka pewno jest g�odna. Niech sobie panieneczka usi�dzie wygodnie w fotelu mego starego. Niech�e panienka zdejmie kapelusz! Jak si� panienka w�a�ciwie nazywa? Przecie� musz� panience m�wi� po imieniu. � Regina Volkmar. � Regina, jak nieboszczka starsza pani! To si� bardzo spodoba naszemu panu radcy! No, ale teraz przynios� Regince co� do zjedzenia. Pani Ernestyna podrepta�a na korytarz i powr�ci�a wkr�tce, nios�c na tacy chleb z mas�em i szklank� mleka. � No, niech Reginka je na zdrowie. Wi�cej nie mam. Panna Ludwika zamyka u siebie mi�so, w�dlin� i konfitury. Jest oszcz�dna i boi si� zawsze, �e si� komu co� wyda z domu. Nie mo�na nawet powiedzie�, �eby �a�owa�a biedakom ja�mu�ny. Nie! Tylko wszystko musi przej�� przez kontrol� pana Kirchnera. To nasz skarbnik miejski! Ciocia Reginki pomaga tylko tym ludziom, kt�rych on uwa�a za godnych wsparcia. Regina u�cisn�a jej r�k�. � Od Bo�ci wszystko ch�tnie przyjm�! Dzi�kuj� ci, droga, kochana Bo�ciu! � E, co tam, Reginko! Dla c�reczki naszej Klarci zrobimy wszystko, wszy�ciute�ko! A teraz niech mi Reginka opowie o mamusi! Jak�e si� jej powodzi�o? P�niej, kiedy m�j stary powr�ci z ogrodu, naradzimy si� jak wprowadzi� Regink� do pana radcy. Regina jad�a i pi�a z apetytem. Pani Ernestyna g�adzi�a pieszczotliwie jej r�ce, co nape�nia�o serce dziewczyny poczuciem b�ogiego spokoju i bezpiecze�stwa. Po chwili zacz�a opowiada�: � Przecie� Bo�cia wie, �e moja matka potajemnie uciek�a z rodzicielskiego domu, aby po�lubi� mego ojca. Ojciec by� ubogim aktorem, tote� dziadek sprzeciwia� si� temu ma��e�stwu. Mama jednak tak bardzo kocha�a tatusia, �e po�wi�ci�a dla niego wszystko. Dziadek z ca�� stanowczo�ci� odm�wi� swego zezwolenia na ten zwi�zek. Nie pomog�y pro�by i b�agania mamy. Wtedy po kryjomu opu�ci�a dom rodzinny. Spotka�a si� z tatusiem w Naumburgu i tam pobrali si�. Mamusia by�a ju� pe�noletnia i mia�a przy sobie wszystkie potrzebne dokumenty. Oboje byli bardzo ubodzy. W�drowali z jednej miejscowo�ci do drugiej i zatrzymywali si� tylko tam, gdzie ojciec otrzymywa� engagement. Gdy ja przysz�am na �wiat, mamusia musia�a pozosta� sama w jakim� ma�ym miasteczku i dopiero p�niej, gdy odzyska�a zdrowie, pojecha�a 6 za ojcem. Wreszcie ojciec zosta� zaanga�owany na kilka lat w jednym z ma�ych teatrzyk�w w Berlinie. Nie zarabia� wprawdzie zbyt wiele, poniewa� grywa� ma�e role, lecz wystarcza�o nam na chleb powszedni. Dochody ojca chroni�y nas przed bied�. Mimo to moi rodzice byli niezmiernie szcz�liwi. Kochali si� bardzo, a je�eli si� sprzeczali to tylko z dw�ch powod�w. Po pierwsze ojciec pragn��, abym si� kszta�ci�a na aktork�, marzy� o tym, �e uczyni ze mnie wielk� artystk�. Mamusia stanowczo sprzeciwia�a si� temu. Pozna�a dostatecznie n�dz� aktorskiego �ywota i chcia�a mnie uchroni� przed takim losem. Ja sama nie mia�am ani talentu, ani ch�ci do tego zawodu. Tote� ojciec z wielkim �alem musia� si� pogodzi� z losem. Po wt�re ojciec nie �yczy� sobie, by mama pisywa�a do domu. A to dlatego, �e gdy napisa�a po raz pierwszy, otrzyma�a odpowied� nie od dziadka, lecz od cioci Ludwiki. Ciotka o�wiadczy�a mojej mamie, �e umar�a dla ojca i siostry, �e oboje nie chc� jej zna�. Nie zwa�aj�c na to, mamusia potajemnie napisa�a znowu do swego ojca, prosz�c go o przebaczenie. Nie otrzyma�a jednak wcale odpowiedzi, co j� bardzo zmartwi�o. Wreszcie zacz�a zapada� na zdrowiu. Sta�o si� to dla nas powodem wielu trosk. Mieli�my skromne dochody, a na lekarza i lekarstwa potrzeba by�o du�o pieni�dzy. Do tej pory mama wykonywa�a pi�kne hafty dla pewnego magazynu w Berlinie. Potem jednak nie mog�a ju� pracowa�. Przysz�a bieda. Mia�o si� jednak zmieni� jeszcze na gorsze... Sko�czy�am wtedy w�a�nie pi�tna�cie lat... Pewnego wieczoru przyniesiono do domu ojca. Nie �y� ju�. Jecha� do teatru tramwajem i wysiad� tak nieszcz�liwie, �e dosta� si� pod w�z ci�arowy. Konie sp�oszy�y si�, jeden z nich uderzy� ojca w g�ow� kopytem... Ojciec umar� w drodze do szpitala. Mamusia omal nie postrada�a zmys��w. Nie mo�na jej by�o oderwa� od zw�ok. P�niej straci�a przytomno�� i ci�ko zachorowa�a. Och, Bo�ciu, jakie� to by�y okropne czasy! By�am m�odym, niedo�wiadczonym dzieckiem i gdyby nie nasi poczciwi gospodarze, kt�rzy zaj�li si� nami, nie da�abym sobie sama rady. Gdy si� troch� uspokoi�am, napisa�am w tajemnicy przed mam� d�ugi list do dziadka. Opisa�am mu nasz� niedol� i prosi�am o pomoc. Otrzyma�am odpowied� od ciotki Ludwiki. Napisa�a, czy si� nie wstydz� prosi� o ja�mu�n� jak moja matka, kt�ra zreszt� jest sama sobie winna. Nawarzy�a piwa, niech�e je teraz wypije. 7 Nie wspomina�am o tym mamusi, ani wtedy, ani te� p�niej, gdy w stanie jej nast�pi�a pewna poprawa. Nigdy nie odzyska�a ju� ca�kowicie zdrowia. Brak�o nam najniezb�dniejszych rzeczy, nie mia�am pieni�dzy na po�ywne potrawy i stare wina, kt�re by j� pokrzepi�y. Potem mamusia sama napisa�a jeszcze raz do dziadka, pytaj�c, czy pozwoli jej przyjecha� do domu. Ten list powr�ci� nie rozpiecz�towany. Mamusi by�o coraz gorzej, z dnia na dzie� ubywa�o jej si�. Oskar�a�a sam� siebie, �a�owa�a, �e by�a niepos�uszn� c�rk�. Trawi�a j� t�sknota za domem, za ojcem. Ach, pragn�a tak bardzo, �eby jej przebaczy�! Mama chorowa�a tak przez dwa lata, a w�a�ciwe powoli gas�a. Zacz�am wtedy zarabia� haftem, �y�y�my tylko z tego, a by�o to bardzo ma�o. Wyprzedawa�am powoli wszystkie nasze ruchomo�ci, aby mie� na chleb... Teraz mamusia nie �yje. Dzi�ki pomocy naszych gospodarzy wyprawi�am jej skromny pogrzeb. Sprzeda�am resztki naszego mienia na umorzenie d�ug�w. Zabra�am tylko troch� bielizny i zostawi�am sobie pieni�dze na podr�. Przywioz�am dziadkowi list od mamusi, list, kt�ry mama napisa�a do niego przed �mierci�. Przyrzek�am mamusi, �e dor�cz� go sama dziadkowi. � Udaj si� do Bo�ci, ona ci pomo�e � powtarza�a ci�gle mamusia i dlatego te� zwr�ci�am si� do ciebie, Bo�ciu. Nie mam nikogo na �wiecie, jestem biedna sierota i l�kam si� tak bardzo o przysz�o��... Stara kobieta wsta�a i otar�a oczy z �ez. Potem po�o�y�a r�k� na g�owie dziewcz�cia. � Prosz� si� nie martwi�, dziecinko. Gdyby Reginki nie przyj�to tam, na g�rze, to starzy Birknerowie zajm� si� c�rk� Klarci. Dop�ki mamy dach nad g�ow�, nie opu�cimy Reginki. Mam jednak nadziej�, �e pan radca z wielk� rado�ci� przyjmie Regink�. W tej chwili kto� nacisn�� klamk�. Birknerowa wepchn�a Regin� do przyleg�ej sypialni, a p�niej otworzy�a drzwi. Do pokoju wszed� stary Birkner i zapyta� zdziwiony: � Czemu tak zamykasz drzwi na klucz? Co to za nowa moda? Birkner mia� na sobie we�niany sweter i du�y niebieski fartuch. Ni�s� kilka pustych doniczek i gar�� cebulek kwiatowych, kt�re ostro�nie u�o�y� na stole. �ona pomog�a mu, po czym znowu zamkn�a drzwi na klucz. � Co te� ci si� przy�ni�o? � spyta� zdziwiony. � Czy teraz na stare lata boisz si�, �e ci� kto� ukradnie? 8 Ernestyna otworzy�a drzwi sypialni, wo�aj�c: � Prosz� tu wej��, drogie dziecko! Wzi�a Regin� za r�k� i podprowadzi�a j� do m�a. � No, stary, kto to taki? � A bo ja wiem? Nigdy w �yciu nie widzia�em tej panienki. � Zgadnij! � Lepiej powiedz mi, kim jest ta panieneczka. � C�rka naszej Klarci! � Patrzcie pa�stwo! Kto by to pomy�la�! � Tak, tak! Wyobra� sobie, �e nasza Klarcia nie �yje. Opowiedzia�a pr�dko m�owi wszystko, czego dowiedzia�a si� od Reginy. Staruszek zapali� sobie fajk�. Gdy �ona umilk�a, odezwa� si� gniewnie: � Da�bym sobie r�k� uci�� za to, �e to robota panny Ludwiki! � Ale�, stary! � No co! Panience nie zawadzi, je�li dowie si� od razu, z kim b�dzie mia�a do czynienia. Pan radca nie dosta� ani jednego listu od Panny Klarci � chcia�em powiedzie� od matki panienki. Przecie� wiem doskonale! Nieraz w mojej obecno�ci g�o�no wzdycha� i m�wi� do siebie: �Kto wie, co si� tam sta�o z moim biednym dzieckiem?� Pan radca �le s�yszy i cz�sto wypowiada bezwiednie na g�os swoje my�li. No, nie powiem ju� ani s��wka! Panienka musi sama pogada� z panem radc�! Nawet ju� wiem, jak si� to zrobi i kiedy. Jutro jest niedziela i panna Ludwika p�jdzie do ko�cio�a. Bo trzeba panience wiedzie�, �e ciotka panienki jest bardzo pobo�na i w ka�d� niedziel� bywa na nabo�e�stwie. Pan radca pozostaje w domu, a ja urz�dz� to jako�, by panienka mog�a wej�� do pokoju pana. Tylko panienka musi g�o�no m�wi�, bo pan jest przyg�uchy i niecierpliwi si�, gdy nie od razu rozumie o co chodzi. � Ale Birkner mo�e z tego powodu mie� nieprzyjemno�ci. Staruszek roze�mia� si�. � No, ciocia na pewno zmyje nam g�ow�, ale my sobie z tego nic nie robimy. Znie�li�my ju� niejedn� burz�! Prawda, stara? Birknerowa potakuj�co skin�a g�ow�. Regina u�cisn�a r�ce obojga. � Jacy wy oboje dobrzy, kochani! Jaka� jestem wam wdzi�czna... � E, niech�e panienka przestanie ju� m�wi� o wdzi�czno�ci. Szkoda s��w! Gdyby to jeszcze 9 � S�uchaj, stary � rzek�a Birknerowa � dzisiejszej nocy b�dziesz spa� na kanapie. Panna � Ma si� rozumie�! B�d� spa� tam r�wnie dobrze, jak na moim ��ku. Czy mog� pali� by�o co� wielkiego, ale tak... Regina przenocuje u nas. fajeczk�, panienko? A mo�e panienk� razi dym? � O, bynajmniej! � No, to wszystko w porz�dku. Jak tam wygl�da z wieczerz�, stara? � Podam zaraz kolacj�, a ty dotrzymuj tymczasem towarzystwa naszej Regince. Musz� najpierw przygotowa� posi�ek dla pa�stwa. Zamknij za mn� drzwi na klucz. Panna Ludwika gotowa jeszcze w�cibi� tu nos, a wtedy przepad�by ca�y nasz plan. I Birknerowa wysz�a z pokoju. Przez chwil� nads�uchiwa�a na korytarzu, sprawdzaj�c czy m�� zamkn�� od wewn�trz drzwi. Potem uda�a si� do kuchni, znajduj�cej si� r�wnie� na parterze, lecz od strony podw�rza. Kamienica sta�a na zbiegu dw�ch ulic. Po jednej stronie mia�a du�y dziedziniec, po drugiej przylega�a do wysokiej g�ry. Z pierwszego pi�tra mo�na by�o dosta� si� wprost do ogrodu, za�o�onego na g�rze i rozpo�cieraj�cego si� na jej zboczach szerokimi tarasami. Z podw�rza r�wnie� prowadzi�y schody do ogrodu. Na pierwszym pi�trze by�y cztery dwuokienne pokoje z widokiem na ogr�d. W ka�dym z pokoi jedno z okien zosta�o przed�u�one i przebudowane na drzwi. W ten spos�b mo�na by�o z ka�dego pokoju wej�� wprost do ogrodu. Mie�ci�y si� tu sypialnie, nale��ce do cz�onk�w rodziny. Radca Schr�ter po �mierci �ony urz�dzi� sobie w jej dawnej sypialni gabinet do pracy. Przylega� on do jego sypialnego pokoju. W nast�pnym mieszka�a jego c�rka Ludwika, a ostatni zajmowa�a niegdy� Klarcia, matka Reginy. Na pierwszym pi�trze, po drugiej stronie korytarza, ci�gn�y si� salony, biblioteka i jadalnia. W bibliotece mie�ci� si� wspania�y i bogaty zbi�r ksi��ek. Na drugim pi�trze znajdowa�y si� pokoje go�cinne, spi�arnia i komora, w kt�rej przechowywano bielizn�. Na parterze by�a kuchnia, ma�a spi�arka podr�czna, pralnia oraz mieszkanie dozorcy Birknera. Birkner s�u�y� swemu panu od trzydziestu lat i by� jednocze�nie dozorc�, ogrodnikiem i kamerdynerem. �ona jego dawniej pe�ni�a w domu obowi�zki kucharki i pozosta�a na tym 10 stanowisku, gdy wysz�a za m��. Pr�cz tego Schr�terowie trzymali pokoj�wk� i praczk�, kt�ra przychodzi�a z rana, a wieczorem powraca�a do domu. Birknerowie nie mieli dzieci, tylko przybranego syna. Pochodzenie tego ch�opca by�o tajemnic�. Wychowywali go a� do dwunastego roku �ycia. Potem ojciec jego, kt�rego nie zna� nikt, opr�cz Birkner�w, umie�ci� go w pewnym zak�adzie naukowym. Wychowanek ten by� dum� i rado�ci� obojga staruszk�w. Zosta� on budowniczym i w najbli�szym czasie mia� przyjecha� do Weissenberga, aby wybudowa� tu nowy ko�ci�. gderliwie: � Nareszcie, Ernestyno! Jest ju� po si�dmej! teraz po�piesz�. roboty. Miny. � S�ucham pani�. * * * Gdy Birknerowa wesz�a do kuchni, ujrza�a na progu Ludwik� Schr�ter, ciotk� Reginy. By�a to kobieta niska, troch� u�omna, o grubych ko�ciach i du�ych r�kach i stopach. Twarz mia�a blad�, jakby zmi�t� i czarne, niesamowicie b�yszcz�ce oczy. Czarne w�osy, przetykane ju� siwymi ni�mi, przylega�y mocno do du�ej, kanciastej g�owy. Najbardziej szpeci�y j� du�e, ��te, wystaj�ce z�by i wywini�te grube wargi. Ludwika Schr�ter by�a, w ca�ym tego s�owa znaczeniu, szpetna i odra�aj�ca. Mia�a na sobie jasnoszar� sukni� z drogiego materia�u, doskonale skrojon� wed�ug najnowszej mody, lecz nawet i ten ubi�r nie zdo�a� ukry� defekt�w jej postaci. Ujrzawszy Birknerowa Ludwika zwr�ci�a ku niej swoj� brzydk� twarz i powiedzia�a � Przepraszam, panno Ludwiko, niech pani si� nie gniewa! Sp�ni�am si� troch�, za to si� � A my potem dostaniemy surowe befsztyki. � Pan radca lubi befsztyk po angielsku. � Ale m�j �eby by� dobrze wysma�ony! � Dobrze, panno Ludwiko! Birknerowa zakasa�a szybko r�kawy, rozpali�a ogie� pod kuchni� i �wawo zabra�a si� do � Oto jajko do zupy � m�wi�a Ludwika � a resztki z obiadu prosz� odgrza� dla siebie i dla � Majerowa dostanie chleb z kie�bas�, po�o�y�am ju� wszystko na stole. Niech Birknerowa 11 zawo�a Min� i powie jej, �eby nakry�a do sto�u. Staruszka spe�ni�a wszystkie rozkazy. Potem przysz�a Mina, ustawi�a talerze na tacy i zanios�a je do jadalni. Ludwika Schr�ter z kwa�n� min� wygl�da�a przez okno kuchenne. P�niej zamkn�a na klucz spi�ark� i wysz�a z kuchni. Birknerowa krz�ta�a si� szybko po kuchni. Ustawi�a na tacy potrawy dla pa�stwa, wydzieli�a kolacj� s�u��cej i praczce. Reszt� zabra�a dla siebie i dla m�a. Powr�ci�a do swego mieszkania, nakry�a st� obrusem i ustawi�a odgrzan� zup� i jarzyny. Potem przywo�a�a m�a i Regin�. Starzy patrzyli zadowoleni, jak m�oda dziewczyna zajada ze smakiem kolacj�. Udawali, �e s� zupe�nie syci pragn�c, aby si� porz�dnie najad�a. Po posi�ku Ernestyna przygotowa�a pos�anie dla Reginy. Gdy dziewczyna wyci�gn�a si� wygodnie, opieraj�c g�ow� na mi�kkiej poduszce, ogarn�o j� poczucie s�odkiego spokoju. Zarzuci�a r�ce na szyj� starej kobiety: � Och, Bo�ciu, tak mi dobrze! Dawno ju� nie by�o mi tak dobrze! Dzi�kuj� ci stokrotnie! � Nie ma za co! �pij dobrze, dziecinko, dobranoc! � Dobranoc, droga Bo�ciu! stoliku. * * * Nazajutrz rano Birkner wszed� do sypialni radcy Schr�tera, kt�ry le�a� jeszcze w ��ku. Przyni�s� mu oczyszczone obuwie i ubranie. Radca spojrza� na zegarek, le��cy na nocnym � Birkner przyszed� o pi�� minut za wcze�nie! � Mo�liwe, panie radco. Widocznie m�j zegarek si� �pieszy. � Trzeba go zaraz dobrze nastawi�. Punktualno�� to najwa�niejsza rzecz w �yciu. � Dobrze, panie radco. Birkner zacz�� co� kr�ci� przy swoim zegarku, udaj�c tylko, �e go poprawia, poniewa� chodzi� zupe�nie prawid�owo. Przyszed� wcze�niej, by zyska� na czasie i przyprowadzi� w por� swoj� protegowan�. Zd��y� ju� bowiem poprzednio stwierdzi�, �e Ludwika ubiera si�, aby wyj�� do ko�cio�a. Niecierpliwi� si� te� bardzo, lecz Schr�ter nie zwr�ci� na to uwagi. Ubiera� si� powoli, starannie, jak ka�dego ranka. 12 Radca by� wysoki i szczup�y. Trzyma� si� bardzo prosto, tylko przy m�wieniu pochyla� nieco g�ow�. Na piersi spada�a mu d�uga, siwa broda. Siwe, g�ste w�osy okala�y twarz o ostrych rysach. By� pi�knym, wzbudzaj�cym szacunek starcem. Dba� ogromnie o swoj� powierzchowno��. Ubi�r jego sk�ada� si� z czarnego sukiennego ubrania, �nie�nobia�ej koszuli i bia�ego krawatu. Nie znosi� na sobie najmniejszego py�ku, przyk�ada� niezmiern� wag� do porz�dku i czysto�ci. Gdy radca sko�czy� si� ubiera�, Birkner przyni�s� mu na tacy �niadanie. Nast�pnie po�o�y� na stole cygara, zapa�ki i gazet�. Schr�ter zasiad� wygodnie w g��bokim fotelu i wyci�gn�� r�k� po gazety. Zazwyczaj by� to dla Birknera znak, �e mo�e ju� odej��. Tym razem jednak stary s�uga przyni�s� z biurka specjaln� s�uchawk�, kt�r� jego pan pos�ugiwa� si� w rozmowie z obcymi. Po�o�y� aparat przed radc�, kt�ry spojrza� ze zdziwieniem na starego s�ug�. � Co to znaczy? � Kto� chcia�by pom�wi� z panem radc�. � Teraz? Tak wcze�nie? Przecie� Birkner wie, �e moja c�rka posz�a do ko�cio�a i �e podczas jej nieobecno�ci nie przyjmuj� nikogo. M�wi� bardzo powoli i g�o�no, jak ludzie, kt�rzy �le s�ysz�. Birkner spojrza� b�agalnie na swego pana. � Mo�e pan radca tym razem uczyni wyj�tek? Ta panienka b�dzie m�wi�a g�o�no i wyra�nie, a gdyby pan radca nie rozumia�, to przecie� ja mog� pom�c. � Panienka? Czy Birkner oszala�? Przecie� teraz przy �niadaniu nie mog� przyjmowa� �adnych panienek. � Ta panienka przynosi wa�n� wiadomo��, to bardzo pilna sprawa. Ach, panie radco, niech pan wpu�ci t� panienk�! Schr�ter stropi� si�. � Wa�n� wiadomo��? No, niech si� Birkner przyzna, �e wie o co chodzi. Pr�dko, pr�dko, prosz� mi powiedzie� wszystko! � Nie chcia�bym denerwowa� pana radcy... Blade policzki starca pokry�y si� lekkim rumie�cem. Zmierzy� Birknera badawczym, niespokojnym spojrzeniem. � Wiadomo��? Mo�e od Klary? 13 Birkner potakuj�co skin�� g�ow�. Radca zakry� oczy r�k�. � Nareszcie znak �ycia! � szepn�� do siebie � Niech Birkner wpu�ci t� m�od� osob�... W kilka chwil p�niej Regina stan�a przed dziadkiem. W czarnej sukience wydawa�a si� jeszcze szczuplejsza. By�a bardzo zdenerwowana i blada. Radca podni�s� si� z fotela i z l�kiem niemal patrzy� na t� blad� twarzyczk� dziewcz�c�, kt�ra przypomnia�a mu tak bardzo zaginion� c�rk�. Potem przeni�s� wzrok na Birknera. � Dziecko Klary? � spyta� bezd�wi�cznie. Birkner w milczeniu skin�� g�ow�. Starzec oszo�omiony osun�� si� na fotel. � W �a�obie...? Po matce? � zapyta� wreszcie. � Tak � szepn�a dziewczyna. Spostrzeg�a z niezmiernym wzruszeniem, �e po zbru�d�onej twarzy starca p�yn� �zy. Wtedy zebra�a si� na odwag� i dr��cymi r�kami poda�a dziadkowi z�o�ony na czworo arkusz papieru � ostatni list matki. Podnios�a przy tym na radc� swoje pi�kne oczy z wyrazem gor�cej pro�by. Radca Schr�ter stara� si� zapanowa� nad wzruszeniem. Rozwin�� papier i zacz�� czyta�: M�j ukochany Ojcze! Za �ycia sprawi�am Ci wielkie zmartwienie, przyczyni�am Ci du�o trosk i dlatego zamkn��e� przede mn� swe serce. Umar�ej nie odm�wisz jednak przebaczenia! Ojcze, nie mog�am post�pi� inaczej! T�umaczy�am Ci to w moich listach, lecz Ty nie odpowiedzia�e� mi ani razu. B�aga�am o przebaczenie � Ty nie chcia�e� mi przebaczy�! Uwa�a�e� to za kar� za moje niepos�usze�stwo; mia�e� prawo post�pi� w ten spos�b, tote� z pokor� znosi�am t� pokut�. Obecnie dni moje s� policzone. Pozostawiam jedyne dziecko w n�dzy i bez opieki. Gdy b�dziesz czyta� ten list, stanie ono przed Tob�. Samotna, uboga i bezbronna sierota... Ojcze, b�agam Ci�, zajmij si� losem mego dziecka. Moja c�rka jest dobra i niewinna, nie ma nikogo na �wiecie. Nie ka� jej pokutowa� za winy rodzic�w! Znajd� dla niej k�cik w swoim sercu i w swoim domu! B�agam Ci� tak �arliwie, tak gor�co, jak tylko matka potrafi prosi� dla dziecka... Popro� Ludwik�, by mi tak�e przebaczy�a. Niechaj i ona nie czyni mojej c�rki odpowiedzialn� za grzechy matki. �egnam Ci�, najdro�szy ojcze, pozdrawiam Ci� po raz ostatni! Przebacz Twojej nieszcz�liwej 14 c�rce Klarze Starzec przez d�ug� chwil� wpatrywa� si� wilgotnymi oczami w pismo c�rki. Kocha� j� ponad wszystko i d�ugo op�akiwa� jej, strat�. Nigdy nie otrzyma� od niej znaku �ycia. Teraz dziecko Klary przynios�o mu wie�� o jej �mierci. Przyci�gn�� ku sobie Regin� i uca�owa� jej blade czo�o. � Jak si� nazywasz? � Regina! � Pozostaniesz u mnie, moje biedne dziecko! A wi�c matka nazwa�a ci� Regin�? Tak si� nazywa�a twoja babka. Gdyby nie umar�a tak wcze�nie, wszystko u�o�y�oby si� inaczej... Gdy twoja ciotka powr�ci z ko�cio�a, ka�� dla ciebie uprz�tn�� dawny pok�j twej matki. Do�� d�ugo sta� pusty... A teraz siadaj obok mnie. Birkner! Czy panienka ma baga�e? � Tylko ma�� walizeczk�, panie radco. Stoi jeszcze w naszym mieszkaniu. � Kiedy przyjecha�a�, Reniu, i sk�d przybywasz? � Z Berlina, dziaduniu. Przyjecha�am wczoraj wieczorem. � A czemu dzi� dopiero przysz�a� do mnie? Regina i Birkner spojrzeli na siebie zmieszani. � No? Birkner, macie tak� min�, jakby�cie nie chcieli szczerze powiedzie� w czym s�k... Dlaczego moja wnuczka od razu nie zg�osi�a si� do mnie? Birkner zebra� si� na odwag�. � My�leli�my, �e lepiej b�dzie, je�eli panna Regina pom�wi najpierw sama z panem radc�! Starzec obrzuci� d�ugim, przenikliwym spojrzeniem uczciw� twarz swego s�u��cego. Poj�� nagle, �e Birknerowie nie ufaj� jego c�rce. W duchu musia� przyzna�, �e nie czyni� tego bez powodu. Orientowali si� lepiej, ni� on sam. Radca poda� r�k� Birknerowi. � Zrobili�cie dobrze, dzi�kuj� wam. Wy oboje kochali�cie moj� biedn� Klarci�, przenie�cie teraz t� mi�o�� na moj� wnuczk�. B�dzie jej tego bardzo potrzeba. Oczy Birknera zwilgotnia�y. Nie odpowiedzia�, lecz mocno u�cisn�� r�k� swego pana. � A teraz niech nam Birkner przyniesie �wie�ej kawy, bo ta ju� ostyg�a. Zjesz ze mn� �niadanie Reniu, a potem opowiesz mi o twojej matce. Regina poca�owa�a dziadka w r�k�. Radca przyci�gn�� j� do siebie i d�ugo wpatrywa� si� w jej 15 blad�, dzieci�c� twarzyczk�. Wok� ust dziewczyny malowa� si� wyraz goryczy, kt�ry �wiadczy� o wielu smutnych do�wiadczeniach. Za to w oczach odzwierciedla�a si� czysta, niewinna dusza. � �le powodzi�o ci si� w twoim m�odym �yciu, moje biedne dziecko! To si� musi zmieni�. Mam nadziej�, �e rozkwitniesz jak �wie�y kwiatek i staniesz si� podobna do matki. B�dziemy ci� piel�gnowali, na tych bladych policzkach pojawi� si� zdrowe rumie�ce. Regina czule przytuli�a si� do dziadka. � O, dziaduniu, dzi�kuj� ci za twoj� dobro�! Usiad�a obok niego i w kr�tkich zarysach opowiedzia�a mu o swoim �yciu. Birkner tymczasem pobieg� z imbrykiem do kuchni, gdzie czeka�a ju� jego �ona. � Wiwat! � zawo�a� � Wszystko posz�o dobrze! Pr�dko, stara, zaparz �wie�ej kawy, bo ta ju� ostyg�a. Dziecko zostanie na �niadaniu u dziadka. � Chwa�a Bogu! Uda�o nam si�, stary! Ciekawam tylko, co teraz powie Ludwika! � B�dzie si� pieni�a ze z�o�ci, to rzecz jasna! Nagada nam porz�dnie, ale ja si� tam tego nie boj�. -Ja tak�e. Ciesz� si�, �e uda�o nam si� pom�c temu biednemu dziecku. Ta mi�a ciocia by�aby j� wyp�dzi�a sprzed progu domu. Tak, stary, oto kawa! We� jeszcze kilka bu�eczek, Reginka wcale dzi� jeszcze nie jad�a. Birkner odszed� bardzo uradowany. Stawiaj�c na stole tac� z kaw�, rzek� po cichu do Reginy: � Zapewne wkr�tce nadejdzie ciocia panienki. Niech panienka nic si� nie boi, chocia�by z pocz�tku si� gniewa�a! Regina ukradkiem u�cisn�a jego d�o�. Postanowi�a nie traci� odwagi, aczkolwiek l�ka�a si� bardzo Ludwiki. Ludwika by�a o kilka lat starsza od swej siostry Klary. Dziewcz�ta wcze�nie straci�y matk�. Klara by�a prze�liczn� dziewczyn�, mia�a te� zawsze wielu adorator�w. Wszyscy lubili j�, wszyscy ubiegali si� o jej towarzystwo, podczas gdy na Ludwik� nikt nie zwraca� uwagi. W mie�cie wiedziano, �e radca Schr�ter posiada ogromny maj�tek. Mimo to nikogo nie n�ci�o ma��e�stwo z Ludwik�. Uwa�ano, �e jest brzydka i niesympatyczna. Ca�a m�odzie� garn�a si� do pi�knej siostry. Ludwika cierpia�a z tego powodu. W duszy jej zbudzi�a si� szalona nienawi�� dla Klary. Swoj� niezaspokojon� potrzeb� mi�o�ci ukrywa�a pod mask� gorzkiej ironii. Drwi�a ze wszystkich i ze wszystkiego; znajomi unikali jej, jak mogli. 16 Czu�a sama, �e post�puje �le, wiedzia�a, �e jej charakter paczy si� coraz bardziej; mimo to nie stara�a si� wcale walczy� ze sob� lub sta� si� inn�. �akn�a odrobiny tkliwo�ci, marzy�a o m�czy�nie, kt�ry pokocha�by j�, nie zwracaj�c uwagi na jej powierzchowno��. Gdyby si� taki by� znalaz�, zosta�aby nie tylko dobr� �on�, lecz oddan� niewolnic� m�a. Niestety, nikt nie chcia� po�lubi� brzydkiej Ludwiki Schr�ter. Postarza�a si�, staj�c si� coraz szpetniejsz� i bardziej odpychaj�c�. Klara niejednemu konkurentowi da�a ju� kosza, a o r�k� Ludwiki nikt si� nie stara�. Nienawi�� dla siostry ros�a, przepe�nia�a jej serce; niekiedy nachodzi�y j� okropne my�li, pragn�a zabi� Klar�. Tymczasem pi�kna Klarcia zakocha�a si� w m�odym, nieznanym aktorze i uciek�a z domu rodzicielskiego. Z�o�liwa rado�� ogarn�a Ludwik�. Pot�pia�a g�o�no post�pek siostry, l�y�a j� i oczernia�a. Ludwice zdawa�o si�, �e wraz z ucieczk� siostry rozpocznie si� dla niej nowe �ycie. Omyli�a si� jednak; mija�y lata, a Ludwika nie wychodzi�a za m��. Wmawia�a sobie, �e by�aby od dawna zam�na, gdyby w m�odo�ci Klara nie za�miewa�a jej swoj� osob�. Z �ywym zadowoleniem czyta�a b�agalne listy siostry, kt�re ukrywa�a przed ojcem bez najl�ejszych wyrzut�w sumienia. Cieszy�a si�, �e Klary nie ma w domu, l�ka�a si�, �e ojciec got�w jej przebaczy�; postanowi�a nie dopu�ci� do powrotu siostry. Ludwika nie wiedzia�a, �e ojciec od dawna ju� pogrzeba� sw�j �al i przebaczy� m�odszej c�rce. Mimo to codziennie przegl�da�a pierwsza ca�� poczt�, aby ojciec nie otrzyma� �adnego listu od Klary. Radca cierpia� bardzo �e Klara nie daje znaku �ycia. Nie domy�la� si�, �e kilkakrotnie zwraca�a si� do niego. Mija� rok za rokiem Ludwik� wci�� trawi�a szalona t�sknota za jakim� kochaj�cym sercem. Na pr�no! Ka�dy rok przynosi� nowy zaw�d! W ostatnich czasach jednak zdawa�o si�, �e w �yciu Ludwiki nast�pi po��dana zmiana. Pozna�a kogo�, kto zbli�y� si� do niej, okazuj�c jej sympati� i szacunek. Ludwika, pragn�c jako� zape�ni� swoje samotne �ycie, popad�a w bigoteri�. Wiele czasu sp�dza�a w ko�ciele i nale�a�a do licznych stowarzysze� dobroczynnych. Tu w�a�nie pozna�a si� z nowym skarbnikiem, niejakim Kirchnerem, kt�ry popiera� te wszystkie instytucje. Kirchner pochodzi� z ubogiej rodziny. Rozpocz�� swoj� karier� jako pomocnik pisarza, dzi�ki jednak zdolno�ciom i wytrwa�o�ci, szybko awansowa�. By� pracowitym, dzielnym urz�dnikiem, 17 tote� po kilku latach otrzyma� posad� skarbnika miejskiego w Weissenbergu. Tutaj pozna� Ludwik�. Sprytny i spostrzegawczy cz�owiek poj�� od razu, co si� dzieje w duszy zgorzknia�ej starej panny. Dowiedzia� si�, �e radca Schr�ter ma wielki maj�tek. Kirchner w m�odo�ci pozna� bied� i niedostatek, tote� szczytem jego marze� by�o zdobycie bogactwa. Zra�a�a go troch� brzydota Ludwiki, kt�ra na domiar z�ego by�a tak�e o kilka lat starsza od Kirchnera. Wola�by, rzecz Jasna, o�eni� si� z m�odsz� i �adniejsz�, nie m�g� jednak jako� znale�� odpowiedniej partii. Wreszcie zacz�� wi�c asystowa� Ludwice. Przedstawi� si� jej ojcu, z�o�y� mu wizyt�, a ostatnio zacz�� coraz cz�ciej bywa� w domu radcy. Mia� ogromny wp�yw na Ludwik�; nie uczyni�a kroku, nie zasi�gn�wszy poprzednio rady Kirchnera. Stara panna pokocha�a do szale�stwa m�odego, przystojnego ch�opca i niecierpliwie oczekiwa�a o�wiadczyn. Kirchner da� jej sprytnie do zrozumienia, �e nie przywi�zuje wagi do wygl�du zewn�trznego; m�wi�, i� pragnie si� o�eni� z kobiet� dobr� i pobo�n�, gdy� te dwie zalety ceni nade wszystko. Ludwika da�a si� wzi�� na ten lep; stara�a si� prowadzi� takie �ycie, aby spodoba� si� Kirchnerowi. Czeka�a na jego o�wiadczyny jak na zbawienie. Kirchner jednak nie wyrzek� na razie decyduj�cego s�owa. Dzi� tak�e Ludwika siedzia�a w ko�ciele, rzucaj�c raz po raz rozkochane spojrzenia na Kirchnera. A gdy wzrok jej napotyka� ciemne, urzekaj�ce oczy skarbnika, rumieni�a si�, a serce zaczyna�o wali� jak m�otem. Po nabo�e�stwie Kirchner odprowadzi� j� do domu. Ze skromnie spuszczonymi oczami sz�a powoli obok niego. * * * Radca Schr�ter s�ucha� ze smutkiem s��w Reginy, kt�ra opowiada�a mu o �yciu swej matki. Z oburzeniem poj��, �e Ludwika oszuka�a go. Wiedzia� zawsze, i� nie lubi�a m�odszej siostry, b�d�c jednak dobrym i pob�a�liwym, nie pot�pia� jej za to. Ludwika cierpia�a z powodu swojej brzydoty, tote� nale�a�o jej niejedno przebaczy�. Nie przypuszcza� jednak, �e starsza c�rka a� tak bardzo nienawidzi siostry. Jak to? Ona, kt�ra wydawa�a tak wiele pieni�dzy na r�ne cele dobroczynne, mog�a spokojnie znie�� my�l, �e jej nieszcz�liwa siostra �yje w n�dzy? Czyta�a jej b�agalne listy, w kt�rych opisywa�a swoje ci�kie po�o�enie i umy�lnie ukrywa�a je przed ojcem? Gorycz przepe�nia�a serce starca. Ludwika stanowczo stacza si� w jak�� okropn� przepa�� � 18 my�la� z b�lem. Pieszczotliwie pog�adzi� ciemn� g��wk� Reginy, kt�ra przytuli�a si� do niego ruchem pe�nym ufno�ci. Czy potrafi obroni� to dziecko, ustrzec je przed nienawi�ci� Ludwiki? Ach, gdyby� Kirchner nareszcie chcia� si� zdecydowa�... Schr�ter domy�la� si�, �e Ludwika kocha Kirchnera. On sam nie znosi� go, tolerowa� jego odwiedziny jedynie przez wzgl�d na c�rk�. Mimo to pragn��, by Kirchner o�wiadczy� si� Ludwice. Czu�, �e to ma��e�stwo mo�e by� dla niej drog� do ocalenia. Cichy i pogodny by� ten niedzielny poranek. W ogrodzie gwizda� kos. Drzewa i krzaki puszcza�y pierwsze p�ki. Regina wyjrza�a przez okno. � Ach, kochany dziaduniu, jak tu pi�knie! � B�dzie jeszcze pi�kniej, gdy wszystko si� zazieleni i gdy zakwitn� drzewa owocowe. � Wierz� ci, dziadziu. Tutaj wszystko jest takie nowe i pe�ne uroku. O, gdyby jeszcze male�ka � Spodziewam si�, �e mimo to b�dziesz szcz�liwa! Jeste� jeszcze m�oda, ca�e �ycie masz Zobaczysz, Reniu, jaki to cudny widok. mog�a by� z nami... Jaka� by�abym szcz�liwa! przed sob�. Ile� ty w�a�ciwie masz lat? � Siedemna�cie i p�. � Ho, ho! Doros�a panna! � rzek� z u�miechem. Po chwili rzuci� okiem na zegarek. � Pos�uchaj, Reniu, lada chwila powr�ci twoja ciotka. Nie zra�aj si� jej szorstkim obej�ciem. Cierpia�a wiele, wi�c jest nerwowa i zgry�liwa. B�d� dobra i cierpliwa, cho�by ci czasami dokucza�a. Czy mo�esz mi to przyrzec? � Przyrzekam ci, dziaduniu � odpar�a dziewczyna. � Aby� ty by� dla mnie zawsze dobry! � Zdaje si�, �e chc�c nie chc�c, trzeba by� dobrym dla ciebie. Co to? Czy dzwonili w przedpokoju? � Tak! � To Ludwika. Pami�taj o tym, co ci powiedzia�em. B�dziemy mieli trudn� przepraw�. Ludwika zdj�a w przedpokoju p�aszcz i kapelusz, po czym uda�a si� wprost do ojca, aby go przywita�. Ze zdziwieniem spojrza�a na czarno ubran� dziewczyn�, kt�ra spokojnie sta�a na �rodku pokoju. Rzuci�a ojcu pytaj�ce spojrzenie. Radca otoczy� ramieniem Regin�, a nast�pnie oznajmi�: 19 � Zbli� si� Ludwiko. Zawita�o do nas s�o�ce. Oto c�rka Klarci, Regina. Pozostanie u nas. Blada twarz Ludwiki zzielenia�a. Przygryz�a wargi. W jej czarnych oczach zamigota�a nienawi��. � C�rka aktora w naszym uczciwym domu? Chyba �artujesz, ojcze � rzek�a ostro. Radca spojrza� na ni� surowo. � Nie jestem usposobiony do �art�w. Dziecko to przywioz�o mi wiadomo�� o �mierci Klary. � Dla nas Klara od dawna nie �yje! Nie mog� op�akiwa� jej zgonu! � Ale ja �a�uj� jej ca�ym sercem! A ty mo�esz teraz dowie�� czy twoja wielka pobo�no�� jest szczera. Renia nie ma ju� matki, postaraj si� zast�pi� j� sierocie. Ludwika za�mia�a si� zgrzytliwie. � Dzi�kuj� za ten obowi�zek. Jej matka by�a lekkomy�ln� dziewczyn�, ojciec komediantem. Co mo�e w niej by� dobrego? Nie b�d� jej strzeg�a, bo i tak ucieknie kt�rego� dnia z domu. Niech wraca do ojca. Regina, us�yszawszy te obel�ywe s�owa, drgn�a, jakby j� kto uderzy�. Przera�ona spogl�da�a na ciotk�, kt�ra w swoim gniewie wygl�da�a jeszcze bardziej odra�aj�co ni� zazwyczaj. Schr�ter po�o�y� r�k� na g�owie Reginy. � Czy�by� nie wiedzia�a, �e ojciec Reginy od kilku lat ju� nie �yje? Ludwika spu�ci�a oczy. � Niech wraca, sk�d przyby�a. Nie pozostan� z ni� pod jednym dachem. Wtedy Schr�ter gniewnie uderzy� pi�ci� w st�. � Dobrze, poszukaj sobie zatem innego domu. Jeste� ju� w tym wieku, �e mo�esz sta� o w�asnych si�ach. To m�ode dziecko potrzebuje pomocy i opieki. Regina jest mi r�wnie bliska jak ty. Wybieraj wi�c! � Bardzo s�usznie! Chcesz mnie wyp�dzi� z domu; zale�y ci bardziej na jakiej� przyb��dzie, ni� na mnie. � Nie! � zawo�a�a Regina � Nie, dziaduniu, nie chc� tego! � Daj spok�j, Reniu! Twoja ciotka opami�ta si�. Nikt jej przecie� st�d nie wyp�dza, to tylko up�r z jej strony. Odejd� st�d, Ludwiko, nie mog� patrze�, gdy szalejesz jak megiera. Id� do twego pokoju, uspok�j si�. P�niej pom�wimy! Ludwika w bezsilnym gniewie zacisn�a pi�ci, po czym wybieg�a jak szalona z pokoju, zatrzaskuj�c za sob� drzwi. Na korytarzu sta� Birkner, czyszcz�c klamki. Napad�a na niego: 20 � Jak ta osoba dosta�a si� do mego ojca? � Przez drzwi, panno Ludwiko. � Birkner jest bezczelny i odpowie mi za to! Czy� Birkner nie pami�ta, �e zabroni�am wpuszcza� go�ci do mego ojca? Stary spojrza� na ni� �mia�o. � Przecie� panna Regina to nie go��, przecie� jej nale�y si� miejsce w tym domu! � To nie sprawa Birknera. Birkner straci s�u�b�, wymawiam Birknerowi... � Panna Ludwika nie mo�e mi wym�wi�! S�u�� u pana radcy, a pan radca na pewno nie � A pewnie! Liczycie na �agodno�� i s�abo�� mego ojca, dlatego jeste�cie tacy bezczelni. Ale Pop�dzi�a przez korytarz, wpad�a do swego pokoju i z trzaskiem zamkn�a drzwi. Birkner wyp�dzi mnie jak psa... ja to ukr�c�, poskar�� si� ojcu!!! roze�mia� si�. � Nic ci to wszystko nie pomo�e! � mrukn�� pod nosem, po czym zacz�� dalej czy�ci� klamki. Tymczasem Regina, dr��c na ca�ym ciele, przytuli�a si� do dziadka. W oczach jej l�ni�y wielkie �zy. � Co to? Czy ju� straci�a� odwag�? Mia�a� przecie� by� dzieln� dziewczynk�! Nie b�j si�, ciotka si� uspokoi, dam sobie z ni� rad�. � Ach, dziaduniu, b�dziesz mia� przeze mnie przykro�ci. � Nie, kochanie! To tylko kr�tka przemijaj�ca burza, po niej za�wieci s�o�ce. Ty wniesiesz �wiat�o i ciep�o do mego domu! Przyda mi si� to bardzo, bo wiele, wiele dni sp�dzi�em w mroku... * * * Min�y dwie godziny. Ludwika nie wychodzi�a ze swego pokoju. Wtedy to radca uda� si� sam do c�rki i energicznie zapuka� do drzwi. Otworzy�a i rzuci�a mu ponure spojrzenie. � No i co? Czy namy�li�a� si� ju�? Je�eli nie, to po�l� do Kirchnera, aby dzi� nie przychodzi� na obiad. Nie chc�, by zobaczy� ci� w tym stanie, a wiem, �e liczysz si� z jego zdaniem. Spodziewam si�, �e po up�ywie dziesi�ciu minut przyjdziesz do mego pokoju na chwil� rozmowy. Je�eli nie, po�l� zaraz do Kirchnera. I radca spokojnie powr�ci� do gabinetu. Wiedzia�, �e jego s�owa odnios� po��dany skutek. Nie omyli� si�. Wkr�tce Ludwika stawi�a si� u ojca. Wygl�da�a na poz�r spokojnie, tylko w oczach 21 p�on�a tajona w�ciek�o��. � Co mi masz do powiedzenia, ojcze? � spyta�a gniewnie. � Zostajesz, czy wyprowadzasz si�? � Uwa�am, �e moim obowi�zkiem jest zosta�. Nie mog� ci� opu�ci� w takiej chwili, inaczej wyprowadzi�abym si� natychmiast. � Bardzo to chwalebne, �e si� rozmy�li�a�. Ka� uporz�dkowa� dla Reni pok�j jej matki. � Wystarczy�by dla niej kt�ry� z go�cinnych pokoi. � Nie, bo tamte s� na drugim pi�trze, a ja chc� Renie mie� bli�ej siebie. Ka� zaraz wyprz�tn�� ten pok�j. � Ernestyna jest zaj�ta obiadem, a Mina ma dzi� wychodne. A jak wr�ci, to nie mog� ��da� od niej, by sprz�ta�a w niedzielne popo�udnie. � Birknerowa ch�tnie to zrobi, Renia jej pomo�e. � Ma si� rozumie�. Twoi Birknerowie wszystko ch�tnie uczyni�, byleby tylko zrobi� mi na z�o��. � To porz�dni i oddani ludzie. Nie potrafisz z nimi �y� w zgodzie, ale to twoja wina. Dla mnie poszliby w ogie�. � Bo pozwalasz im na wszystko. Birkner zachowa� si� przedtem bezczelnie, gdyby to zale�a�o ode mnie, to bym go wydali�a. � Chwa�a Bogu, �e na razie zale�y to jeszcze ode mnie. Zostan� w moim domu do ko�ca �ycia. A co si� tyczy Reni, to powinna� z ni� �y� w zgodzie. Czy� ty nie masz serca? Przecie� to c�rka twojej jedynej siostry. � Jak�e mam kocha� tych, co odbieraj� mi uczucie mego ojca? Klara by�a zawsze twoj� ulubienic�, wola�e� j� ode mnie, nawet wtedy, gdy okaza�a si� niewdzi�czna i uciek�a z domu. A teraz zjawia si� nagle jej c�rka i sieje niezgod� w domu. Ludwika rzuci�a na Regin� spojrzenie pe�ne nienawi�ci. Schr�ter z niech�ci� potrz�sn�� g�ow�. � M�wisz g�upstwa, kocha�em was zawsze jednakowo, ciebie i Klar�. Je�eli bywam dla ciebie szorstki; to tylko dla twego dobra. Musz� walczy� z twymi z�ymi sk�onno�ciami. Nie chcesz by� dobr� Ludwiko, zasklepiasz si� w goryczy. Bardzo mi ciebie �al. Chcia�bym ci� przekona�, �e dobro� to szcz�cie. W ka�dym razie �ycz� sobie, aby� przyj�a Regin� jak krewn� i okazywa�a jej wszelkie nale�ne wzgl�dy. Jest przecie� moj� wnuczk�! 22 � B�g pomo�e mi znosi� ten krzy�! � odpar�a Ludwika, wznosz�c oczy w g�r�. � Oby ci B�g nie zsy�a� nigdy ci�szych utrapie�! � rzek� radca. � A co powiedz�, nasi wszyscy znajomi? Co powie pan skarbnik Kirchner, gdy si� dowie, �e w naszym domu przebywa c�rka aktora i zb��kanej kobiety...? � Nie m�w tak, przecie� sprawiasz tym przykro�� Reginie! Nasi rozs�dni znajomi powiedz�, �e uczyni�em bardzo s�usznie, opiekuj�c si� moj� osierocon� wnuczk�. Na s�dzie innych ludzi nie zale�y mi wcale. Kto nie zechce u mnie bywa�, ten mo�e omija� m�j dom... � To aluzja do Kirchnera! S�usznie, s�usznie! Chcesz mnie rozdzieli� z jedynym bliskim cz�owiekiem... Co by te� powiedzia�, s�ysz�c twoje s�owa... Przekona�by si�, �e nie masz dla mnie serca... � Dosy� tego, Ludwiko! A co by tak powiedzia� pobo�ny pan Kirchner, dowiedziawszy si�, �e w moim domu gin� listy, bo je kto� przejmuje w z�ym zamiarze? Ludwika przel�k�a si� i spu�ci�a oczy. Radca ci�gn�� dalej: � Uwa�am te spraw� za sko�czon�. Reniu, id� z cioci�, niech ci poka�e tw�j pokoik. Nie b�j si�, malutka, ja tu jestem i b�d� czuwa� nad tob�. Regina zbli�y�a si� do ciotki i nie�mia�o poda�a jej r�k�. � Nie gniewaj si� na mnie, droga ciociu. U�ycz mi k�cik w waszym domu, nie mam przecie� nikogo na �wiecie. Postaram si� by� u�yteczna i b�d� ci schodzi� z oczu. Wygl�da�a w tej chwili uroczo z lekko zaczerwienionymi policzkami i oczami, pe�nymi �ez. Ten widok jednak jeszcze bardziej rozgniewa� Ludwik�. Nie dotykaj�c r�ki dziewcz�cia, odezwa�a si� z ironi�: � Te komedie mo�esz odgrywa� przed kim innym, ja nie mam dla nich zrozumienia. Ruszy�a w stron� drzwi. Regina nie�mia�o posz�a za ni�. Dziadek u�miechn�� si� do niej z daleka, jakby dodaj�c jej otuchy. Ludwika otworzy�a drzwi ostatniego pokoju. � Zwr�� si� do Birknerowej, ona pomo�e ci doprowadzi� pok�j do porz�dku. P�niej wydam ci bielizn� po�cielow� i r�czniki. A teraz przebierz si�, mamy go�cia na obiedzie. � Nie mam innej sukni, ciociu. � To niemo�liwe! Mo�e masz inn� bluzk�? � Tylko kolorow�, nie mog� jej w�o�y�, bo jestem w �a�obie. � A w tej sukni nie mo�esz si� nikomu pokaza�. � Mog�abym mo�e pozosta� w moim pokoju, dop�ki go�cie nie odejd�? 23 � Zapytam o to ojca. I Ludwika powr�ci�a do pokoju radcy. � Ojcze, Regina nie ma ani jednej porz�dnej sukni. Ta, kt�r� ma na sobie, to jej najlepsza. Nie mo�emy jej tak pokaza� Kirchnerowi. � Wi�c co zrobi�? � Mo�e pozosta� dzi� w swoim pokoju. Jutro sprawi� jej wszystko, co potrzeba. B�dzie to kosztowa�o moc pieni�dzy. � Regina b�dzie otrzymywa�a tak� sam� miesi�czn� pensj�, jak ty. Na jej pierwsze potrzeby musimy wyda� wi�ksz� sum�. Nie zazdro�� jej tego, pomy�l o tym, �e� ty przez osiemna�cie lat pobiera�a pensj� na drobne wydatki, podczas gdy twoja siostra nie dostawa�a ani grosza. Wspominam o tym, aby� mi nie robi�a wym�wek, �e ci� krzywdz� na korzy�� twej siostry. Poza tym zdaje si�, �e masz racj� co do Reni. Niech dzi� zje obiad w swoim pokoju. Renia by�a z tego bardzo zadowolona. Z apetytem zjad�a doskona�y obiad, kt�ry Birknerowa przynios�a jej na g�r�. P�niej razem uporz�dkowa�y pokoik. Dziewczyna rozejrza�a si� po swoim ma�ym kr�lestwie i zawo�a�a: � Wspaniale, Bo�ciu! B�d� tu prowadzi� rajskie �ycie! Gdyby tylko ciocia by�a troch� milsza... � Bardzo si� z�o�ci�a? � Dosy�, jak na pocz�tek. Nie bior� jej tego jednak za z�e. Jestem jej nie na r�k�, a poza tym dziadunio gniewa� si� na ni� przeze mnie. Powiedzia� mi, �e ciocia jest bardzo nerwowa, musz� si� wi�c z tym liczy�. � Ale pan radca jest dobry dla Reginki? � Ach, strasznie dobry i kochany! � No to wszystko w porz�dku. A pokoiczek tak�e ju� gotowy! Wyjd� tylko do ogrodu i zetn� troch� kwiat�w na bukiecik dla Reginki. Postawimy go na stole. Mo�e przez noc ju� rozkwit� bez? Mamusia Reginki bardzo go lubi�a. Tutaj przed samym progiem ro�nie wielki krzak bzu. Jak otworzy� drzwi, to w ca�ym pokoju pachnie. Otworzy�a szklane drzwi, prowadz�ce wprost do ogrodu. Regina wysz�a za pr�g i z rozkosz� wdycha�a balsamiczne powietrze. Ogr�d by� bardzo pi�knie po�o�ony. Bzy jeszcze nie kwit�y, lecz na klombach ros�o mn�stwo krokus�w, pierwiosnk�w i �nie�yczek. Staruszka �ci�a troch� kwiat�w i u�o�y�a z nich wi�zank�. 24 � Jaki cudny ogr�d! � rzek�a Regina. � O tak! A tam dalej, na wzg�rzu rosn� same drzewa owocowe. Gdy zaczn� kwitn��, to dopiero widok! Dusza si� w cz�owieku raduje. � A co si� robi z tak� du�� ilo�ci� owocu? � Na owoce mamy dosy� amator�w. Panna Ludwika chcia�a je sprzedawa�, lecz pan radca nie zgodzi� si� na to. Posy�a du�e kosze swoim znajomym, sma�ymy te� sporo konfitur, marmolady, kompot�w. Troch� dostaje pan skarbnik dla ubogich chorych. Ale tylko najpobo�niejsi dostaj� nasze konfitury. Pan skarbnik jest surowy. Kto nie bywa co niedziela w ko�ciele, ten mo�e zgin�� w n�dzy. Tak, tak! Nas pan skarbnik nie lubi, za ma�o si� modlimy. Polega to na wzajemno�ci, my go tak�e nie lubimy. A oto i bukiecik, wstawimy go do wody. W tej chwili nadesz�a Ludwika. � Dlaczego Ernestyna zerwa�a te kwiaty? Powiedzia�am, �eby nie �cina� kwiat�w bez mego pozwolenia! � Przepraszam, panno Ludwiko, chcia�am tylko przystroi� pokoik Reginki. � Czy dawa�am takie zlecenie? Prosz� si� mnie s�ucha�! Zrozumiano? � Obejd� si� bez kwiat�w, Bo�ciu! � odezwa�a si� Regina. � Bo�cia! Nie powtarzaj tego g�upiego przezwiska. Ta kobieta nazywa si� Birknerowa! � Wiem, ciociu, ale tak nazywa�a j� moja matka. � Ach, jaka� ty sentymentalna! Spodziewam si�, �e to jedyna rzecz, jakiej nauczy�a� si� od twojej matki! Oczy Reginy zab�ys�y. � Ciotko! � odezwa�a si� g�o�no i dobitnie � Mo�esz mnie l�y� i zniewa�a�, znios� wszystko bez szemrania! Nie pozwol� jednak kala� pami�ci mojej zmar�ej matki. O, jak�e j� musia�a� nienawidzi�, je�eli mo�esz j� jeszcze obra�a� � dzi�, gdy spoczywa w mogile! � Patrzcie pa�stwo! � sykn�a Ludwika � Nareszcie zrzuci�a� mask� s�odyczy i �agodno�ci! No, no! Jak widz� mamy temperamencik nie lada! Regina bez s�owa spojrza�a ciotce w oczy; Ludwika stropi�a si� nieco. Odwr�ci�a si� do Birknerowej, kt�ra w milczeniu, zaciskaj�c z�by, �ledzi�a przebieg tego zaj�cia. � Jak Ernestyna och�onie ze zdumienia, to prosz� zaparzy� kaw�! Ju� pora! A ty nie wychod� z pokoju! Ojciec wyjdzie p�niej na przechadzk� z naszym go�ciem. Pan Kirchner nie powinien ci� widzie� w tym stroju! Nie mog� si� przez ciebie kompromitowa�. 25 Odwr�ci�a si� i wysz�a do swego pokoju. Birknerowa czule pog�adzi�a r�ce dziewczyny. � Niech si� Reginka nie przejmuje. Mnie si� zdaje, �e ciocia jest troch� pomylona. P�niej przynios� Regince kaw� i kawa�ek �wie�ej babki. Regina powr�ci�a do siebie. Pouk�ada�a swoje drobiazgi w szufladach, po czym usiad�a przy oknie, ukryta za firank�. Mimo wszystkich przykro�ci, ogarn�o j� uczucie g��bokiego spokoju i bezpiecze�stwa. Dzi�kowa�a Bogu za to, �e znalaz�a dom, dach nad g�ow�, pewny przytu�ek. Postanowi�a by� dobr� dla dziadka i sprawia� mu jak najwi�cej pociechy. ta sprawa, nie przywi�zywa� do niej wagi. saloniku, poca�owa� j� w r�k� i zapyta�: * * * Skarbnik Kirchner przyby� punktualnie na obiad jak ka�dej niedzieli. Radca Schr�ter bez d�ugich wst�p�w opowiedzia� mu o nieoczekiwanym przyje�dzie wnuczki. Kirchner s�ysza� ju� kiedy� co� nie co� o tym, �e radca mia� jeszcze jedn� c�rk�, kt�rej wyrzek�a si� rodzina od czasu jej ma��e�stwa z aktorem. Dot�d jednak nie obchodzi�a go wcale Teraz zainteresowa�