4692

Szczegóły
Tytuł 4692
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4692 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4692 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4692 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Adam "Frey" Barczy�ski �lepy los Adam 'Frey' Barczy�ski, urodzony 10 lipca 1976 w Warszawie. "�lepy los" to jego debiut, ale w redakcji Esensji czekaj� jego kolejne utwory. Poza pisaniem zajmuje si� robieniem stron internetowych i pisaniem gier komputerowych. Z literatury ceni SF, ale raczej starsz�, szczeg�lnie polsk� i radzieck�. Twierdzi, �e Strugackich ceni�em najwy�ej a� do przeczytania ksi��ki "�limak na zboczu", bo moim zdaniem jej ostatnie zdanie powinno brzmie� "przepraszamy, nie mieli�my pomys�u na zako�czenie". Jeste�my bardzo ciekawi, jak przyjm� Pa�stwo ten debiut... - Cze�� Mick! Jak zwykle? - Cze��! Tak. Wzi�� od gazeciarza plik dziennik�w i upchn�� w teczce. - Co tam w pracy? - Nic nowego, ka�dy mnie gania po k�tach. - Zr�b jak ja - zacznij pracowa� na w�asny rachunek. - Tak, i b�d� sobie odmra�a� ty�ek w zim�, a latem zapoc� na si� na �mier�... Kto m�g�by si� oprze� takiej wizji kariery? - To wolisz gni� przy biurku? Tutaj mia�by� przynajmniej kontakt z lud�mi... - Nie ku� mnie, wystarczy mi jedna marna posada. Do jutra. - Trzymaj si�, Mick. Na szcz�cie do domu mia� ju� tylko kilka krok�w. By� ju� mocno zm�czony. Wchodz�c powoli po schodach ci�ko oddycha� powtarzaj�c sobie jak co dzie�, �e powinien zrzuci� par� kilo. A mo�e nawet par�na�cie, ale dop�ki by�y to tylko plany i obietnice dok�adna warto�� by�a bez znaczenia. Nie by� jeszcze a� tak oty�y, �eby ludzie zwracali na to szczeg�ln� uwag�, ale mimo wszystko ten zb�dny balast dawa� o sobie zna� przy wi�kszym wysi�ku fizycznym. Niestety z czasem do wi�kszych wysi�k�w zacz�� zalicza� jazd� na rowerze, potem d�u�sze spacery, nast�pnie kr�tsze przemarsze, a teraz tak�e wchodzenie po schodach. Kiedy dotar� pod drzwi mieszkania i wyj�� klucze odezwa� si� pies s�siadki. Nie wiedzie� czemu upatrzy� sobie brz�czenie jego kluczy jako has�o do dzikiego ujadania, a w weekendy do wycia. Jego w�a�cicielka, w sumie ca�kiem mi�a staruszka, z pocz�tku stara�a si� ucisza� czworonoga, ale widz�c znikome skutki swoich dzia�a� da�a sobie spok�j. Oczywi�cie, jej by�o �atwo, bo i tak mia�a s�aby s�uch, ale Mick czasami mia� ju� dosy�. Zatrzasn�� drzwi i zdj�� p�aszcz. Ju� dawno powinien by� kupi� sobie nowy, ale jako� nie mia� serca pozbywa� si� tego. Mia� go tak d�ugo. Nigdy nie sprawia� mu �adnych problem�w, wi�c si�� rzeczy przywi�za� si� do niego. Zreszt� nie tylko do niego, w mieszkaniu Micka mo�na by�o znale�� wiele najr�niejszych rzeczy zupe�nie niemodnych lub nieprzydatnych, od starych ubra� po zu�yte �yletki i nadt�uczone kubki do kawy. Zabra� z szafki teczk� i poszed� do kuchni. Po w��czeniu czajnika przygotowa� kubek i nasypa� do niego herbaty. Zawaha� si� przed wsypaniem cukru i po chwili namys�u poszed� na kompromis dodaj�c tylko jedn� �y�eczk�. Ju� z kubkiem pe�nym paruj�cego napoju przeszed� do swojej "pracowni", bo tak nazywa� pok�j, kt�ry po �mierci �ony zamieni� w sk�adowisko swoich papierzysk. Helen nie rozumia�a jego pasji, a ju� zupe�nie nie znosi�a manii rozk�adania wsz�dzie wycink�w z gazet i zapisanych kartek. Wrzuca�a je do torebek, teczek i zamyka�a w szafkach. Z czasem nie by�o ju� miejsca na nie w szafkach, wi�c Mick zaj�� cz�� szafy. Brakowa�o mu teraz docink�w Helen, jej u�miechu, jej towarzystwa... �ycie w samotno�ci mia�o pewne zalety, chocia� chyba nikt przy zdrowych zmys�ach nie zgodzi�by si� na nie z w�asnej woli. Mick rzuci� na stolik kupione gazety i w��czy� lampk�. Przez lata przyzwyczai� si� ju� do tego, �e zaraz po powrocie zasiada do przegl�dania prasy niezale�nie od tego jak bardzo by�by zm�czony. Mo�e i by� ba�aganiarzem, ale jego hobby nauczy�o go sumienno�ci, kt�ra z czasem przenios�a si� tak�e na inne dziedziny �ycia - na przyk�ad ju� od kilku lat nie u�ywa� budzika. Po prostu nie musia�, niezale�nie czy musia� i�� do pracy, czy te� nie, budzi� si� o sz�stej, a najp�niej pi�tna�cie po sz�stej. Dzie� zaczyna� od obejrzenia wiadomo�ci w telewizji, potem szybko my� si�, goli� i jad� �niadanie. Je�eli musia�, to dwadzie�cia pi�� po si�dmej wychodzi� do pracy, a wraca� oko�o sz�stej i siada� do przegl�dania prasy tak, �eby zd��y� przed wieczornym dziennikiem. Je�eli by� to dzie� wolny od pracy, to najcz�ciej sp�dza� go na porz�dkowaniu swoich zbior�w i uzupe�nianiu notatek o nowe wiadomo�ci. Ko�o trzeciej, czyli w tej samej porze, w kt�rej mia� w pracy przerw� obiadow�, na godzin� lub p�torej szed� do knajpki �eby co� zje��. Wieczorem ogl�da� jeden albo dwa filmy i k�ad� si� spa� przed p�noc�. Nie by� mi�o�nikiem kina, ale w�a�ciwie te filmy by�y jedyn� jego rozrywk�. Kiedy �y�a Helen jego �ycie nie by�o a� tak u�o�one i przewidywalne, ale te� rzadko gdzie� wychodzili. Wyci�ga�a go na spacery do parku, kilka razy do teatru, czy kina, ale podobnie jak on by�a raczej domatork�. Roz�o�y� pierwsz� z gazet, z szuflady wyj�� no�yczki, kolorowe pisaki i klej. Potar� d�o�mi powieki i wzi�� si� za czytanie nag��wk�w. Polityka, polityka, polityka, sport, polityka, skandal w Hollywood, polityka, polityka, polityka. Wzi�� drug� z wierzchu gazet� i przejrza� pierwsz� stron�. Znowu polityka, polityka i skandal w Hollywood. Trzecia gazeta te� nie przynios�a �adnych nowych wiadomo�ci. Zabra� si� teraz do wiadomo�ci lokalnych. "Dro�ej� bilety na liniach podmiejskich", "Strajk �mieciarzy", "Policja zaostrza walk� ze �le zaparkowanymi samochodami" - sama drobnica. Czy�by faktycznie nic si� nie wydarzy�o przez ca�� dob�? Jeszcze raz sprawdzi� strony z mniej wa�nymi wiadomo�ciami, chocia� mia� pewno��, �e niczego nie przeoczy�. Ot, taki nawyk. Schowa� wszystkie przybory z powrotem do szuflady i poszed� do salonu. Rzadko zdarza�y si� takie dni, kiedy nie mia� zupe�nie �adnych wycink�w, ale mimo wszystko zdarza�y si� i wtedy Mick nie wiedzia� co ma ze sob� zrobi�. Dawno ju� przeczyta� wszystkie ksi��ki jakie mia� w domu, za telewizj� nie przepada�, a na wyj�cie z domu by� zbyt leniwy. Wrzuci� do garnka porcj� jakiej� mro�onej potrawy i zabra� si� do rozmra�ania jej, �eby wreszcie dowiedzie� si� co to jest. W��czy� telewizor i usiad� na kanapie. Po przerzuceniu kilku kana��w podda� si� - by�y tylko teleturnieje, przygody za�ogi Star Treka i jaki� meksyka�ski film w wersji z napisami. Mick w�a�ciwie nigdy nie my�la� nawet o pod��czeniu sobie kabl�wki. Z jednej strony mo�e wreszcie m�g�by znale�� co� ciekawego do obejrzenia, ale z drugiej m�g�by potem �a�owa�, �e po�wi�ca za du�o czasu na gapienie si� w ekran. Zapewne niewielu ludzi, nawet tych w jego wieku zgodzi�oby si� z jego argumentami, ale Mick nigdy nie kierowa� si� takimi pobudkami jak przynale�no�� do jakiej� grupy. Jak sam twierdzi� tylko nie anga�uj�c si� po �adnej stronie mo�na by� obiektywnym i dlatego nigdy nie interesowa� si� polityk�, ani religi�, czy nawet sportem - zawsze trzyma� si� na uboczu. Taki ju� mia� spos�b bycia. W��czy� radio i usiad� przed oknem patrz�c na domy po drugiej stronie ulicy. Spiker poda� skr�t wiadomo�ci i zapowiedzia� p� godziny muzyki non stop, co by�o sygna�em do wy��czenia odbiornika. Rzeczywi�cie, je�eli najwi�ksz� sensacj� dnia by�o og�oszenie przez jak�� gwiazd�, �e przespa�a si� z re�yserem �eby dosta� rol�, to musia� to by� bardzo nudny dzie�. Z talerzem pe�nym ciel�cego mi�sa w ostrym sosie zasiad� przed telewizorem. O ile potrawa odkryta w zamra�alniku by�a ca�kiem niez�a, o tyle film zupe�nie popsu� Mickowi apetyt. By�a to bardzo ciep�a opowie�� o �miertelnie chorej kobiecie, kt�ra dopiero po wykryciu u niej raka zaczyna �y� pe�ni� �ycia. Zupe�ne flaki z olejem i to bez jakiegokolwiek pomys�u. Gdyby Mick naprawd� chcia� zna� histori� �ycia koszmarnie nudnej osoby, to wzi��by si� za czytanie wspomnie� dowolnego polityka a nie siada�by przed telewizorem. Ale taka ju� jest telewizja pa�stwowa... Wreszcie zacz�y si� wiadomo�ci. Oczywi�cie na pierwszym miejscu by�o wyznanie jakiej� nikomu nie znanej aktorki, dla kt�rej chyba rola naiwnej dziewczynki wykorzystanej przez z�ego re�ysera by�a �yciowym osi�gni�ciem. Po wys�uchaniu jej przerywanych atakami p�aczu wyzna� dziennikarz pokaza� migawki z nakr�canego w�a�nie przez aktork� filmu. Lito�ci, czy oni naprawd� s�dz�, �e wszyscy, kt�rzy tego s�uchaj� s� kompletnymi idiotami? Mick wy��czy� d�wi�k i przeczeka� kilka kolejnych informacji ilustrowanych scenkami z udzia�em pan�w w garniturach. P�niej by�y doniesienia o zmianie klimatu zauwa�onych na Ziemi Ognistej oraz o pojawieniu si� nieznanego dot�d gatunku dzikich kaczek nad Bostonem. Potem by�a ju� tylko prognoza pogody zaprezentowana przez ma�o rozgarni�t�, aczkolwiek ca�kiem �adn� blondynk�. Nast�pnie by� sport i reklamy. Wi�c jednak - dzie� bez jakiegokolwiek wydarzenia. Mick skwapliwie odnotowa� ten fakt w swoim kalendarzu i po�o�y� si� do ��ka. Po serii reklam�wek piwa zacz�� si� drugi film - stary western. I bardzo dobrze, �adnego my�lenia, �adnego wielkiego aktorstwa, tylko prosta fabu�a i troch� akcji - wszystko czego teraz mu by�o trzeba. Poranek przebieg� bez niespodzianek - umy� si�, ogoli�, zjad� �niadanie, oczy�ci� p�aszcz i wyszed� do pracy. Dzie� by� dosy� pogodny, ale Mick nigdy nie ufa� prognozom pogody. Zwykle je�eli uda�o im si� odgadn�� raz w tygodniu pogod� na nast�pny dzie�, to by� ju� szczyt mo�liwo�ci. Nie bardzo to rozumia�, przecie� ci ludzie mieli do dyspozycji najnowocze�niejszy sprz�t ze zdj�ciami satelitarnymi w��cznie, wi�kszo�� z nich mia�a wieloletnie do�wiadczenie, a mimo to tak rzadko udawa�o im si� przewidzie� czy b�dzie zachmurzenie du�e czy ma�e. Wszystko to stawia�o pod znakiem zapytania sens istnienia instytut�w zajmuj�cych si� przygotowywaniem prognoz - r�wnie dobrze mo�na by na ich miejsce wynaj�� dzikusa z amazo�skiej puszczy, kt�ry wr�y�by z ptasich wn�trzno�ci. Przemierzaj�c ulice Mick zastanawia� si� jak� codziennie pokonuje odleg�o�� w drodze do i z pracy, gdy nagle us�ysza� przera�liwy pisk opon. O p� metra od niego zatrzyma� si� czarny, elegancki w�z. Upewni� si� jeszcze, �e przechodzi� przez jezdni� na zielonym �wietle i niewzruszenie ruszy� w swoj� stron�. Za przyciemnian� szyb� siedzia� wystrojony jegomo�� ze s�uchawk� telefonu przy uchu zapewne kln�c pod nosem, ale Micka zupe�nie ju� to nie obchodzi�o. Jeszcze dziesi��, czy dwadzie�cia lat temu pewnie po�wi�ci�by par� minut na powiedzenie, a raczej wykrzyczenie, co my�li o takich ludziach jak ten kierowca. Teraz by� ju� starszym panem, wdowcem i serce ju� nie to... To przez Helen tak si� zmieni�. To ona u�wiadomi�a mu, �e ka�dy wybuch gniewu, ka�dy wi�kszy stres, to coraz kr�tsze �ycie. Wspomina�a te� o zgubnym wp�ywie nadwagi, ale to ju� znacznie s�abiej do niego dociera�o. M�wi� jej zawsze: "nie pij�, nie pal�, nie bior� narkotyk�w, wi�c chocia� niech jedzenie sprawia mi przyjemno��". Helen by�a wspania�� kobiet�. Przez trzydzie�ci lat znosi�a jego humory, dzieli�a z nim rado�ci i troski, pomaga�a mu w trudnych chwilach i nigdy nie us�ysza� od niej ani s�owa skargi. Zrobi�a z niego potulnego misia, kt�ry umia� nad sob� zapanowa� kiedy by�o trzeba, zajmowa�a si� domem podczas gdy on siedzia� w pracy, wybacza�a mu, �e tak rzadko j� gdziekolwiek zabiera... I dlatego tak bardzo mu jej teraz brakowa�o. W windzie zwykle nie czu� si� zbyt dobrze w towarzystwie tych wszystkich m�odych ludzi pracuj�cych w tym samym budynku co on. Wygl�da� przy nich jakby nosi� w sobie jeszcze jedn� osob�, ale z czasem przyzwyczai� si� do tego. Mia� swoje lata i do�wiadczenie, a pi�kne cia�a niech maj� sobie inni. Docz�apa� do biurka i zasiad� do wype�niania kolejnych tygodniowych raport�w. W domu zajmowa� si� czym� podobnym, ale mimo wszystko nie m�g� znale�� w swojej pracy �adnej rado�ci ani sensu. Jego zwierzchnicy, zreszt� tu� po sko�czeniu studi�w, byli zdania, �e ka�dy pracownik powinien raz w tygodniu wypowiada� si� na temat problem�w jakie pojawiaj� si� na jego stanowisku pracy. Z pocz�tku wzbudzi�o to entuzjazm w�r�d ludzi z najni�szego szczebla, �e wreszcie b�d� mieli wp�yw na swoj� firm�. Niestety bardzo szybko wyleczono ich z tej naiwno�ci zwalniaj�c kilka os�b, kt�re, jak to oficjalnie uj�to, nie umia�y si� przystosowa� do nowoczesnego modelu zarz�dzania kadrami ludzkimi. Teraz ju� nikt nie bawi� si� w szczero��, wszyscy wpisywali tylko "tak", "nie", "dobrze", "brak" w odpowiednich miejscach. Mick podejrzewa� nawet, �e gdyby za kt�rym� razem kto� w tych ankietach zamieni� ze sob� miejscami pytania, to �aden z wype�niaj�cych ankiety nawet by tego nie zauwa�y�. Po przerwie na posi�ek praca zwykle sz�a ju� z g�rki, by� mo�e przez �wiadomo��, �e wida� ju� jej koniec. Na progu mieszkania powita�o go szczekanie psa s�siadki i kilka ulotek reklamowych rzuconych na wycieraczk�. Po zdj�ciu p�aszcza i tradycyjnym roz�o�eniu przyrz�d�w wzi�� si� za przegl�danie gazet. W chwil� p�niej zadzwoni� telefon. W s�uchawce Mick us�ysza� znajomy, niski g�os. - Cze�� Phil! Mog� do ciebie wpa�� gdzie� za godzink�? - Pewnie. - Kupi� ci co� po drodze? - Nie, chyba, �e jakie� piwo dla siebie. Ja mam co� na z�b. - OK, to do zobaczenia. Wr�ci� do stolika i niewzruszenie zag��bi� si� w lektur� gazet. Ju� na pierwszej stronie by�a notka o tajfunie szalej�cym w pobli�u Borneo. Ale mimo wszystko najwi�cej miejsca zajmowa�a odpowied� re�ysera na oskar�enie go przez aktork� o "napastowanie seksualne". Mick otworzy� notatnik i wpisa� w odpowiedniej kolumnie "Borneo", obok "D". Po zajrzeniu do atlasu dopisa� jeszcze do litery cyfr� "2". Nast�pnie zaj�� si� spisywaniem danych o ofiarach i ludziach zaginionych. Wyci�� z gazety zar�wno kr�tk� notk�, jak i jej przed�u�enie z trzeciej strony, po czym wklei� oba do wi�kszego notatnika. Dalsze ogl�dziny prasy nie wnios�y ju� nic nowego, tyle tylko, �e dane o liczbie ofiar i liczbie poszkodowanych odbiega�y od siebie w poszczeg�lnych dziennikach, czego nie omieszka� odnotowa� w tabeli. Uni�s� g�ow� rozprostowuj�c obola�y kark i zastyg� tak na d�u�sz� chwil� zastanawiaj�c si� na co mia�by teraz ochot� - kurczak, a mo�e lepiej spaghetti? Phil by� o czasie. Nie kupi� sobie nic do picia, wola� pozosta� przy zielonej herbacie, w kt�rej cudowne dzia�anie z uporem wierzy�. Stara� si� nawet przekona� do niej ludzi ze swojego otoczenia, tak�e Micka, ale nie spotka� si� ze zrozumieniem dla swoich argument�w. - I co tam ciekawego s�ycha�? - Normalka. Praca, w domu praca, jedzenie i sen. - Wiesz co? Mo�e powiniene� sobie kupi� jakie� zwierz�tko. Przynajmniej wprowadza�oby jakie� urozmaicenie do twojego �ycia. - Pewnie masz racj�. Wtedy m�g�bym ca�e wieczory wys�uchiwa� szczekania przez �cian� z pieskiem s�siadki. - No to kota. - Powtarzam: z psem s�siadki. - To chocia� jakiego� ptaka. - Daj spok�j, siedzia�by ca�e dnie sam. W ko�cu zwariowa�by tak samo jak ja. - A jak twoje hobby? - Bez zmian. - Ale zrobi�e� jaki� post�p? - Jaki�... Nie bardzo mam czas, w�a�ciwie, to tylko w weekendy. Mo�e teraz, jak wezm� zaleg�y urlop. - Na urlop, to powiniene� wyjecha� i to jak najdalej st�d. - I co mia�bym tam robi�? - Wszystko jedno, byle nie to samo co robisz tutaj. W�a�nie zagotowa�a si� woda i Mick nala� wrz�tku do kubk�w. - I tak nigdzie nie uciek�bym przed telewizj�. - Jak by� si� postara�, to by� uciek�. - I co z tego? Pewnie nawet na �rodku pustyni znalaz�bym radio... Phil u�miechn�� si�, upi� troszeczk� gor�cego napoju, czego szybko po�a�owa� i zacz�� energicznie dmucha� na p�yn w swoim kubku. By� cz�owiekiem chudym, dosy� wysokim, nosi� grube okulary i kruczoczarn� brod�. Ale tak chyba wygl�da�a wi�kszo�� pracownik�w instytut�w naukowych. - Co z waszym wielkim wynalazkiem? - M�wi�em ci, �e przyszed� Morgan, �eby go obejrze�? - Mick pokr�ci� tylko g�ow� - Przyszed�, zacz�� zagl�da�, dopytywa� si� co tam jest w �rodku, robi� inteligentne miny, �e niby cokolwiek z tego rozumie, a w ko�cu stwierdzi�, �e tak czy inaczej nie da na to wi�cej ni� p�tora miliona. - A ile potrzebujecie? - Na prototyp siedemset tysi�cy. Drugie tyle na dzia�aj�c� jednostk� do pr�b przy obci��eniu, oko�o miliona na przygotowanie dw�ch dalszych do test�w w terenie i kilka kolejnych na uruchomienie chocia�by ma�ej produkcji. - Ale starczy wam chocia� na prototypy... - Tak my�lisz? Chyba nie widzia�e� jeszcze magazynu wype�nionego po brzegi udanymi prototypami. Je�eli nie uda nam si� znale�� sponsora na uruchomienie produkcji, to nie mamy nawet co marzy�, �e ten projekt ujrzy �wiat�o dzienne. Mick nie wiedzia� co powiedzie�. Chcia�by powiedzie�, �e wszystko b�dzie w porz�dku i �eby si� nie przejmowa�, ale jako� nie umia� z siebie tego wydusi�. Zreszt� Phil nie jest dzieckiem i sam umie sobie radzi� ze swoimi problemami. - No, ale nie po to tu przyszed�em. Mam do ciebie pro�b�. - M�w. - B�d� musia� wyjecha� na kilka dni. - Nic nowego. - Tak, ale to wynikn�o troch� nagle... No, nie wiem jak ci to powiedzie�... - Pr�buj. - Chodzi o to, �e moja siostra wyjecha�a na trzy tygodnie zostawiaj�c c�rk� pod moj� opiek� i teraz... - Nie masz jej z kim zostawi�? - Tak. Okaza�o si�, �e musz� by� pojutrze w Denver, a ona ma tylko pi�tna�cie lat... - I czego chcesz ode mnie? - W dzie� jest w szkole, ale nie mog� jej zostawi� samej w domu. Mog�a by u ciebie przenocowa�? - Phil, przecie� wiesz, �e ja nie mam poj�cia o dzieciach. - Ale to tylko trzy dni. Zreszt� ona nie jest ju� dzieckiem. Wystarczy, �e b�dzie siedzia�a z tob� w domu i nigdzie nie �azi�a po zmroku. To wszystko. - A gdzie mia�aby spa�? - Na kanapie, tak samo jak u mnie. Mick czu� wewn�trzn� niech�� do tego pomys�u. Od o�miu lat mieszka� sam i pojawienie si� tutaj kogo� obcego budzi�o w nim same z�e przeczucia. - I co ty na to? - Nie podoba mi si� ten pomys�. - Mick, obiecuj�, �e nie b�dziesz �a�owa�. Przecie� wiesz, �e nie przychodzi�bym tutaj z pustymi r�kami. Znalaz�em dla ciebie program, kt�ry pomo�e ci z twoimi obliczeniami i po�ycz� ci komputer. - Co mi po komputerze, skoro wiesz, �e nie umiem go obs�ugiwa�? - Ale Andrea umie. Mick u�miechn�� si� pod w�sem i pokr�ci� g�ow�. - I pewnie tak si� sk�ada, �e twoja siostrzenica ma na imi� Andrea, prawda? - Tak si� w�a�nie sk�ada. - Wi�c po to by�y te wszystkie opowie�ci o pieskach i kotkach? - To co, zgadzasz si�? - Co to za program? - Po wprowadzeniu danych przetwarza je i wy�wietla wszystkie wska�niki statystyczne. Poza tym nie jest trudniejszy w obs�udze od dowolnego programu z ksi�gowo�ci jakich u�ywasz w pracy. - Ja tam wierz� swoim metodom, a komputerami niech si� zajmuj� geniusze. - Mick, ale ile czasu ju� siedzisz nad tymi tabelkami? - Dwana�cie lat. Mniej wi�cej. - Widzisz, a przy u�yciu tej maszynki m�g�by� ka�dego dnia sprawdza� kolejne przymiarki i mo�e ju� dawno mia�by� wynik. - Mo�e. A mo�e nie. - Dobrze, nie b�d� ci� ju� d�u�ej namawia�. Zajmiesz si� ma��? Mick ci�ko westchn�� i pokiwa� g�ow� jak skazaniec pogodzony ze swoim losem. - Podrzuc� ci komputer, je�eli b�dziesz chcia�, to Andrea poka�e ci jak go u�ywa�, a jak nie, to niech si� kurzy gdzie� w k�cie. - Gdzie ona chodzi do szko�y? - Tutaj, niedaleko. Ale tym si� nie przejmuj, sama da sobie rad�. - No, ale wiesz, �e ja wracam dopiero o sz�stej... - Dasz jej zapasowy klucz i b�dzie na ciebie czeka�a. Zreszt� to tylko trzy dni. - A jedzenie? - Dam jej pieni�dze i sama b�dzie sobie kupowa�a. Nie �ebym nie wierzy� w twoje umiej�tno�ci kulinarne, ale dzieciaki teraz jedz� takie rzeczy, �e nawet by� nie uwierzy�. Poza tym ty i tak nie cierpisz na nadmiar czasu, wi�c lepiej �eby ona robi�a zakupy. No, nie r�b takiej miny, wszystko b�dzie dobrze. - Nie wiem. Przecie� nigdy nie zajmowa�em si� dzie�mi. - To nawet lepiej, bo najgorsze, co m�g�by� zrobi�, to traktowa� j� jak dziecko. Ona tego nie znosi. Zreszt� jak wszystkie nastolatki. Pow�d� w Tajlandii, 80 os�b uton�o, ponad 500 uwa�a si� za zaginione. Mick starannie wpisa� liczby i por�wna� je z wiadomo�ciami w innych gazetach. Na wszelki wypadek zostawi� jeszcze miejsce na ewentualne dane z telewizji i powr�ci� do przegl�dania nag��wk�w. "Katastrofa Boeinga meksyka�skich linii lotniczych". Przewr�ci� kartk� w notatniku i wpisa� nag��wek, a obok niego "A". Zaznaczy� te� niewielk� kreseczk� miejsce, gdzie wpisze przyczyn� katastrofy po podaniu oficjalnego komunikatu. Potem jeszcze by�o o zderzeniu karetki na sygnale z autobusem, w wyniku czego przewo�ony pacjent zmar�. Mick d�ugo zastanawia� si� jak to zakwalifikowa�, ale uzna� w ko�cu, �e cz�owiek spowodowa� ten wypadek i dopisa� w drugiej kolumnie "B12". Na pi�tej stronie by�o to, na co Mick czeka� - comiesi�czny raport policji o liczbie wypadk�w na drogach i poszkodowanych w nich osobach. Wprawdzie nie dawa�o mu to a� tyle danych, ile opisy poszczeg�lnych zdarze�, ale przynajmniej mia� z g�owy ich zliczanie. Po wklejeniu tej notki zamkn�� swoje zeszyty i z pietyzmem schowa� do szuflady. W kuchni zaj�� si� przygotowywaniem kolacji, gdy odezwa� si� dzwonek u drzwi. - Cze�� Mick, ju� jeste�my. To jest Andrea. Dziewczyna wygl�da�a dosy� dojrzale jak na sw�j wiek, z w�osami spi�tymi z ty�u, powa�nym spojrzeniem i schludnie ubrana wygl�da�a jak m�oda prawniczka. - Mi�o mi. Przez reszt� wieczoru w�a�ciwie nie zamienili ze sob� ani s�owa. Phil opowiada� mu o mo�liwo�ciach ma�ej skrzyneczki, kt�r� ze sob� przyni�s�, o post�pach w poszukiwaniu sponsora i temacie sympozjum na jakie si� wybiera�. Faktycznie mog�a to by� dla niego wielka szansa - tam b�d� przedstawiciele kilkudziesi�ciu najwi�kszych instytut�w naukowych z ca�ego kraju, a co wa�niejsze te� z wielkich korporacji dzia�aj�cych w zbli�onych ga��ziach przemys�u. Po kolacji, kiedy zostali sami w ko�cu Mick musia� jako� prze�ama� pierwsze lody. - My�lisz, �e b�dzie ci wygodnie tutaj spa�? - wskaza� g�ow� na kanap�. - Tak, u wujka spa�am na czym� podobnym. - Je�eli b�dziesz jeszcze czego� potrzebowa�a, to powiedz, bo ja szczerze m�wi�c nie mam poj�cia... - Czy ma pan mo�e waciki, bo nie zd��y�am kupi� po drodze? - Waciki? - Wie pan, do zmycia makija�u. - Nie... Raczej nie. - A chocia� wat�? - Wata powinna si� znale��. Poszed� do �azienki i zacz�� przeszukiwa� szafk�. W�a�ciwie, to dawno ju� tu nie zagl�da�. Wszystko co by�o mu potrzebne trzyma� na wierzchu, �eby nie traci� czasu na szukanie. Teraz dopiero pomy�la�, �e b�dzie musia� zrobi� dla niej troch� miejsca w �azience. I w szafie, albo chocia� w kom�dce. I w kuchni. Szkoda, �e o tym nie pomy�la� zanim si� zgodzi�. Nie, w�a�ciwie, to mo�e by� ca�kiem mi�a odmiana po miesi�cach i latach samotnego zamieszkiwania. Ech, m�g� wczoraj przygotowa� si� na jej przybycie, a nie teraz, kiedy ju� tu by�a. Natrafi� na ni� wchodz�c do kuchni. - Mog�abym teraz wzi�� prysznic? - Oczywi�cie. Czuj si� jak u siebie. - Tak, tylko to troch� potrwa. Wujek czasami si� denerwuje, kiedy zajmuj� mu �azienk� na p� godziny. - Mnie to nie przeszkadza. Zreszt� zaraz b�d� ogl�da� wiadomo�ci, a wtedy nic mnie nie oderwie od telewizora. - Dzi�kuj�. - Nie dzi�kuj, jeste� tu go�ciem. Podszed� do sto�u i spojrza� na czarn� skrzyneczk� wielko�ci akt�wki. Wi�c to male�stwo mia�oby zast�pi� jego wielostronicowe zestawienia? Podni�s� ekran i spojrza� na jego zawarto��. Oczywi�cie mia� ju� w �yciu do czynienia z komputerami, ale nie mia� do nich zaufania. Wiedzia�, �e to s� takie same narz�dzia jak m�otek i �rubokr�t, tyle tylko, �e o wiele bardziej skomplikowane, a co za tym idzie te� �atwiej by�o o jaki� b��d. Spojrza� na zegarek i ruszy� do telewizora. Chwil� po jego przyj�ciu zacz�y si� wiadomo�ci. Poza tym, co mia� ju� zanotowane podana zosta�a informacja o po�arze budynku w Indiach, gdzie �mier� ponios�o 27 os�b, a ponad 50 by�o mocno poparzonych. Mick wiedzia�, �e przynajmniej cz�� z nich nie prze�yje leczenia, ale wtedy to ju� nie b�dzie wiadomo�� godna uwagi ameryka�skiego widza. W wiadomo�ci z ostatniej chwili pokazano doszcz�tnie zniszczony samoch�d prokuratora w Hiszpanii. Terrory�ci pod�o�yli bomb� i zgin�y 4 osoby. Nigdy nie lubi� s�ucha� takich informacji. Trudno by�o mu zrozumie� powody jakimi mogli si� kierowa� terrory�ci i w�a�ciwie, to chyba nie chcia� ich zna�. W drugiej kolumnie wpisa� "B15", a w trzeciej czw�rk�. Jego uwag� rozproszy�o ciche pukanie. W drzwiach sta�a Andrea. - Przepraszam, ale nie mog�am znale�� suszarki. - Ach, zupe�nie zapomnia�em - szybkim krokiem podszed� do szafy w przedpokoju i wygrzeba� pud�o z suszark� - Ja jej nigdy nie u�ywam, wi�c le�y schowana tutaj. Andrea spojrza�a nieco zdziwiona na przedmiot, kt�ry wy�oni� si� z pude�ka. To by� najstarszy model jaki w �yciu widzia�a i chyba jeden z najstarszych jeszcze b�d�cych na chodzie. - Dzi�kuj�. Zamkn�� szaf� i ruszy� do sypialni. - A, zostaw j� ju� sobie w �azience. Kiedy wszed� do pokoju w�a�nie ko�czy�y si� wiadomo�ci sportowe. Mia� tylko nadziej�, �e nie przegapi� niczego wa�nego. Po schowaniu notatnika zajrza� do programu telewizyjnego. "Gettysburg"? Znowu wojna secesyjna... Ale mimo wszystko jest to film i mo�e jako� da si� go ogl�da�. Usiad� przy kuchennym stole i zacz�� sobie przygotowywa� "przek�sk�". Andrea usiad�a na drugim kra�cu i przygl�da�a si� jego pe�nym zaanga�owania ruchom. Podni�s� na ni� wzrok nieco zdziwiony. - Potrzebujesz czego�? - Nie, chcia�am tylko... posiedzie�. Wr�ci� do swojego zaj�cia. Tak pochylony nad mis� z jak�� dziwn� substancj� wygl�da� jak czarnoksi�nik dodaj�cy kolejne sk�adniki do magicznej mikstury. - Nie ma pan kabl�wki? - Nie. Nigdy nie by�a mi potrzebna. - I ma pan tylko jeden telewizor? Znowu spojrza� na ni� zdziwiony, a mo�e raczej nieco zawstydzony poziomem wyposa�enia swojej "pustelni". - Przykro mi, ale mieszkam sam i ca�e mieszkanie jest przygotowane raczej dla jednej osoby. Dziewczyna siedzia�a wpatrzona w misk� stoj�c� na stole. - Je�eli chcesz, to mog� przenie�� telewizor do pokoju, w kt�rym b�dziesz spa�a, tylko, �e przeci�gni�cie przewodu troch� potrwa. - Nie, wtedy pan nie m�g�by ogl�da�. Co to jest? - Co? - To, co pan przygotowuje. - To? To jest... taki zestaw r�nych sk�adnik�w. Chcesz spr�bowa�? - A co jest w tym? - Troch� ryby, troch� grzyb�w, warzywa, majonez... - poda� jej �y�k� i przesun�� mis� w jej kierunku. - Ca�kiem niez�e. - To mo�e obejrzysz film razem ze mn�? - Jaki? - "Gettysburg". Wykrzywi�a usta. - Raczej nie. - Ja te� nie przepadam za takimi, ale dzisiaj jest niewielki wyb�r. Pozosta�e kana�y daj� same stare seriale. - Dlaczego mieszka pan sam? By� zdziwiony tym pytaniem. - Moja �ona zmar�a. Dlaczego pytasz? - Nie, po prostu w �azience jest sporo damskich kosmetyk�w i troch� mnie to zdziwi�o. - W�a�ciwie, to niewiele zmieni�o si� tutaj od jej �mierci. Po prostu na pocz�tku nie mia�em serca czegokolwiek wyrzuci�, a potem ju� si� przyzwyczai�em do tych przedmiot�w. Siedzieli patrz�c na siebie w nadziei, �e kt�re� znajdzie jaki� temat do dalszej rozmowy. - Mog� zadzwoni�? - Oczywi�cie. Telefon jest w pokoju obok twojego, a drugi w mojej sypialni, na ko�cu korytarza. Kiedy wysz�a Mick sam spr�bowa� przyrz�dzanej przez siebie potrawy i doda� do niej nieco pieprzu, po czym zani�s� do sypialni. Przygotowa� sobie jeszcze kubek kawy i zasiad� w fotelu przed telewizorem. Jednak�e tego akurat dnia mia�a miejsce debata kandydat�w na prezydenta, wi�c emisja filmu zosta�a przesuni�ta o kwadrans. Ze z�o�ci� wsta� i ruszy� do swojej pracowni. Skoro mia� jeszcze troch� czasu, to postanowi� posprz�ta� resztki gazet jakie tam zostawi�. W �rodku zasta� Andre� ze s�uchawk� przy uchu pochylon� nad jednym z jego zeszyt�w. Kiedy go zobaczy�a zrobi�a min� jakby przy�apa� j� na paleniu papieros�w. Zatrzyma� si� zupe�nie zaskoczony t� sytuacj�, wycofa� i zamkn�� drzwi. Po kilku minutach Andrea wesz�a do jego sypialni z zak�opotan� min�. - Przepraszam... - Nie, to ja przepraszam. Zapomnia�em, �e tam jeste�. - Ja naprawd� nie grzeba�am w pa�skich rzeczach, tylko tak bezwiednie otworzy�am ten zeszyt. - Wiem, le�a� na wierzchu. Usiad�a na drugim fotelu ze wzrokiem wbitym w pod�og�. Spojrza� na ni�. O dziwo nie by� z�y, ani ura�ony. Nie lubi� obcych ludzi interesuj�cych si� jego �yciem, ale jako� nie umia� si� gniewa� na t� dziewczyn�. By� mo�e dlatego, �e zawsze chcia� mie� c�rk�, a mo�e dlatego, �e z tak skruszon� mink� jak� teraz robi�a trzeba by mie� serce z kamienia, �eby si� na ni� z�o�ci�. - Chcesz wiedzie� po co mi to? Pokiwa�a g�ow� z wyra�n� ulg� maluj�c� si� na twarzy. - Zbieram i kataloguj� wycinki o wypadkach. Popatrzy�a na niego swoimi br�zowymi oczami tak, jakby chcia�a zasugerowa� znacznie d�u�sze wyja�nienie. - I po to jest panu ten komputer? - Tw�j wujek twierdzi, �e to by przyspieszy�o moj� prac�. Ale mnie, to jako� nie przekonuje. - Dlaczego? Wiele rzeczy mo�na zrobi� o wiele �atwiej przy u�yciu komputera. - Tak, ale ja ju� jestem starym cz�owiekiem i raczej mnie nie przekonuj� takie argumenty. - Najwi�ksz� zalet� jest to, �e to co wpisze pan do komputera mo�e pan p�niej wielokrotnie zmienia�. Poza tym on sam w u�amku sekundy mo�e panu wyszuka� odpowiednie dane. S�dz�c po jego minie, to nadal by� co najmniej ostro�ny w stosunku do tego co m�wi�a. - Niech pan sobie wyobrazi kawa�ek drewna. Je�eli przetnie go pan na p�, to ju� nie da si� go z powrotem po��czy� w ca�o��. Mo�e pan pozbija� gwo�dziami, czy sklei�, ale to ju� nie b�dzie ten sam kawa�ek drewna. A na komputerze mo�e pan co chwila zmienia� co� i ewentualnie cofa� si� do poprzedniego stanu. - Mo�e masz racj�, ale ja w taki sam spos�b prowadz� moje notatniki od dawna i teraz trudno by�oby mi przyzwyczai� si� do komputera. - To ma pan wi�cej takich zeszyt�w? Zaprowadzi� j� do pracowni i otworzy� szaf� stoj�c� w rogu. By�y tam pouk�adane jeden na drugim zeszyty, a na ich grzbietach wypisane by�y lata, z jakich pochodzi�y wycinki w nich zawarte. Andrea przelecia�a wzrokiem po nich. By�y po kolei lata dziewi��dziesi�te, osiemdziesi�te, siedemdziesi�te i ponad po�owa sze��dziesi�tych. Pierwsze dwa zeszyty pochodzi�y z roku 1964. Potem z czasem by�o ich coraz wi�cej, tak �e z poprzedniego roku by�o ich ju� siedem. - I to wszystko s� wycinki z gazet? - Wi�kszo��. Reszta, to notatniki z zestawieniami. Wyj�a jeden z nich i otworzy�a na �rodku. "Katastrofa awionetki", "W�adze Indii obliczaj�, �e atak cyklonu spowodowa� �mier� 750 tysi�cy os�b". Przerzuci�a kilka kartek i przeczyta�a kolejne, nieco ju� wyblak�e, tytu�y artyku��w. "Trz�sienie ziemi w okolicach Osaki", "Tornado atakuje Newark", "Zderzenie tankowc�w na Morzu P�nocnym". - I ma pan tu wszystkie wycinki od 1964 roku? - Prawie. Czasami robi�em tylko notatki. - To jest... niesamowite. I co pan zrobi z tym wszystkim? - Mam ju� pewien cel. - Niesamowite - powt�rzy�a wodz�c wzrokiem po grzbietach zeszyt�w. Sta�a jak urzeczona przed szaf� pe�n� starych papier�w. - Musi pan to wszystko wrzuci� do komputera! Chod�my, poka�� panu - ruszy�a w stron� kuchni, gdzie zostawili komputer. Mick w�o�y� na miejsce wyj�ty przez dziewczyn� zeszyt i zamkn�� szaf�. Sta� chwil� w zamy�leniu patrz�c na d�bowy mebel. Mo�e jednak nie powinien by� jej tego wszystkiego pokazywa�? Niespiesznym krokiem ruszy� do kuchni. Andrea siedzia�a ju� przy w��czonym komputerze i z wyczekuj�cym spojrzeniem czeka�a na niego. Usiad� na s�siednim krze�le i spojrza� na ekran. - Naciska pan tutaj, �eby uruchomi� program. Ten, o nazwie Abaco-Pro jest w�a�nie do przygotowywania zestawie� statystycznych - po chwili pojawi�a si� nazwa programu i menu g��wne - Teraz wybieraj�c jedn� z tych opcji mo�e pan albo wpisywa� nowe dane, albo przegl�da� stare, przygotowywa� wykresy albo odnosi� je do jednej z do��czonych map. Mick wygl�da� na oniemia�ego od mo�liwo�ci jakie mu dawa�a ta maszynka, cho� faktycznie by�o to spowodowane nadmiarem informacji w zbyt kr�tkim czasie. Kolejne ekrany zaledwie zdo�a�y mu mign�� przed oczami, a dziewczyna ju� t�umaczy�a mu nast�pny. Po kilku minutach jej t�umaczenia nie by� ju� nawet pewien czy pami�ta pocz�tek wyk�adu. Na wszelki wypadek kiwa� g�ow�, �eby przypadkiem nie zacz�a wszystkiego od nowa. - Je�eli pan chce, to mog� panu pom�c przy wpisywaniu tych danych. Potrwa�o to u�amek sekundy zanim si� zorientowa�, �e te s�owa ju� nie dotycz� instrukcji obs�ugi programu. - Nie, dzi�kuj�. Wola�bym sam zorientowa� si� w tych... opcjach. Kiedy ju� si�y Po�udnia ponios�y kl�sk�, a Andrea zasn�a na dobre Mick przyni�s� komputer do swojej sypialni. Teraz, w ciszy m�g� powoli oswaja� si� z czytaniem z ekranu. Wybra� pierwszy z brzegu przyk�adowy dokument i nakaza� komputerowi wy�wietlenie go. Po chwili pojawi�y si� wykresy w postaci ko�a, s�upk�w i uk�adu wsp�rz�dnych. Dalej by�y tabelki zestawiaj�ce dane zawarte w innych, ukrytych teraz, tabelach. Na koniec by�a opcja zaznaczona jako "KONKLUZJE". Mick nacisn�� na ni� i ze zdumieniem przeczyta� komunikat z pod�wietlonymi nazwami parametr�w - "sta�y spadek parametru produkcja ��czy si� ze wzrostem parametru wska�nik si�y konkurencji i jego zmiana jest, po uwzgl�dnieniu wp�ywu parametru koszt jednostkowy produkcji, odwrotnie proporcjonalny do parametru koszty promocji". Jedno trzeba by�o przyzna� - Phil dobrze wiedzia� co robi przynosz�c mu to cacuszko. W oddzielnym okienku by�y wy�wietlone wzory opisuj�ce programowi zale�no�ci pomi�dzy poszczeg�lnymi parametrami wyst�puj�cymi w zestawieniach. Bardzo dobrze wiedzia� co robi. Staraj�c zachowywa� si� jak najciszej przeszed� do pracowni i wyj�� z szafy pierwszy z zeszyt�w. Ustawi� komputer na stole i w��czy� opcj� wprowadzania nowych danych. Po podaniu rodzaj�w wprowadzanych zdarze� zabra� si� za pierwsz� stron� z tabelkami i za pierwszy wpis - "Karambol na drodze stanowej ko�o Toledo", kategoria B22, 5 os�b zabitych, 23 ranne. Poni�ej znajdowa�o si� miejsce na dodatkowe parametry potrzebne do wykres�w geograficznych. Wyci�gn�� z szuflady du�y atlas i zacz�� szuka� dok�adnego po�o�enia Toledo. Kiedy wr�ci� do domu zdziwi� si� nieco panuj�c� wok� cisz�. Zajrza� do kuchni, do jej pokoju, do pracowni, do sypialni - nigdzie �ywej duszy, drzwi do �azienki te� by�y otwarte. Mick poczu� nag�y ucisk w klatce piersiowej. "Je�eli jej co� si� sta�o, to..." - nawet nie doko�czy� tej my�li. Zreszt� co m�g�by poradzi� na t� sytuacj�, by� w pracy. Ucisk nie dawa� za wygran� i Mick musia� usi��� na krze�le. Rozlu�ni� krawat i rozpi�� koszul�. Wzi�� kilka g��bokich oddech�w, po czym poszed� do pokoju Andrei. Na pod�odze le�a� jej plecak, wi�c wr�ci�a ze szko�y i najwyra�niej nie posz�a nigdzie daleko. W takim razie gdzie ona jest? Mo�e to tylko psychoza zwi�zana z jego hobby i codziennym wertowaniem informacji o wypadkach, ale mia� z�e przeczucia. I co m�g�by powiedzie� Philowi? By�a u niego jedn� noc i znikn�a? Nie, nie m�g� zrobi� nic innego ni� siedzie� i czeka� - po pierwsze nie mia� poj�cia gdzie jej szuka�, a po drugie w ten spos�b ona po powrocie mog�aby zasta� puste mieszkanie. Podszed� do okna i wyjrza� na ulic�, chocia� wiedzia�, �e jest ma�o prawdopodobne, �eby j� rozpozna� w t�umie. Us�ysza� szczekanie psa s�siadki, a po chwili szcz�k klucza w zamku. Szybkim krokiem poszed� upewni� si�, �e to ona. - Gdzie by�a�? Dziewczyna stan�a nieco wystraszona jego podniesionym g�osem. - Robi�am zakupy. Przecie� nie by�o mnie tylko kilkana�cie minut. Mick poczu� zimny pot wyst�puj�cy mu na czo�o i znowu musia� usi���. - Dobrze si� pan czuje? Nie odpowiedzia�, siedzia� tylko ze spuszczon� g�ow� i ci�ko oddycha�. - Mo�e panu co� poda�? - Nie... Nie... - uspokoi� si� i jakby w zak�opotaniu pog�adzi� r�k� w�sy - Przepraszam, ale jak wr�ci�em nie by�o ci� w domu... Zaniepokoi�em si�... - S�dzi�am, �e zd��� wr�ci� przed panem. Musia�am kupi� par� rzeczy. Rano sko�czy�o si� mleko... - urwa�a w po�owie zdania - Dobrze si� pan czuje? - Tak, tylko... Niewa�ne. - Mo�e ja dzisiaj przygotuj� kolacj�? Popatrzy� nieco zaskoczony. - Pan ci�gle je mro�onki, wi�c mo�e dla odmiany dzisiaj spr�buje pan czego� innego. Poczeka� chwil� z odpowiedzi� staraj�c si� ustabilizowa� oddech. - A co to b�dzie? - To niespodzianka, ale b�dzie bardzo �wie�e i bardzo zdrowe. - A smaczne? - Skoro jest �wie�e i zdrowe, to musi by� smaczne. - Dobrze. Pom�c ci w czym�? - Nie. Sama dam sobie rad�. A, i jeszcze wypo�yczy�am dla pana film. - Film? Z dum� wyj�a z torby kaset� wideo i poda�a mu. - "W samo po�udnie"? - Western, tak jak pan lubi. - Sk�d wiesz, �e lubi� westerny? - Zaznaczy� pan w programie wszystkie jakie tylko by�y w ostatnich tygodniach w telewizji. A poza tym dzwoni� m�j wujek... - Ale przecie� ja nie mam nawet magnetowidu! - Dzisiaj pan ma. Przynios�am od wujka. Mick patrzy� na ni� z ukosa nie do ko�ca chyba rozumiej�c co si� wok� dzieje. - Co to za okazja? - �adna. To jest podzi�kowanie za go�cin� - u�miechn�a si� wypakowuj�c z torby warzywa. Mick pokr�ci� tylko g�ow� i poszed� do pracowni. Przejrza� pras� i spisa� wydarzenia z tego dnia, ale chyba po raz pierwszy od �mierci Helen mia� uczucie, �e nie ma w sobie ju� tej werwy z jak� zwykle zabiera� si� do tej czynno�ci. Mo�e dlatego, �e znowu poczu� jak to jest martwi� si� o kogo�. To by�a ta druga strona wypadk�w - strona ofiar. Ju� nie by�o miejsca na suche statystyki, tylko �al, b�l i t�sknota. Mick mia� tylko nadziej�, �e nigdy nie b�dzie mu dane trafi� na opis wypadku kogo� znajomego, bo nie mia� poj�cia jak m�g�by na to zareagowa�. A szczeg�lnie kogo� takiego jak Andrea... Dziewczyna zasta�a go w tym zamy�leniu wchodz�c do pracowni. - Podano do sto�u. Mick odwr�ci� si� do niej zupe�nie zdezorientowany po wyrwaniu go z tego ponurego nastroju. - A, tak. Ju� id�. Schowa� do szuflady notatki i wyrzuci� do kosza resztki gazet. Na stoliku przed jego fotelem sta� talerz z jak�� dziwn�, aczkolwiek �adnie pachn�c�, potraw�. - Co to jest? - Niech pan spr�buje. Odkroi� kawa�ek zawini�tka, chyba przygotowanego z kapusty. Mia�o dosy� niespotykany smak. I to ca�kiem dobry smak. - Bardzo dobre. - Bo �wie�e. Powinien pan je�� wi�cej takich potraw. - Gdybym mia� tak� kuchark�, to na pewno bym jad�. U�miechn�a si� i w��czy�a ta�m� z filmem. - A ty nie jesz? - Ja zjem p�niej. - Wi�c mam si� sam rozkoszowa� tymi wszystkimi specja�ami? - Ja nie przepadam za westernami. - Ale to nie jest western, to jest klasyka kina. Zrobi�a niezdecydowan� min�. - Je�eli ci si� nie spodoba, to w ka�dej chwili mo�esz wyj��, ale przynajmniej spr�buj. Po chwili namys�u zaj�a drugi fotel. Obejrzeli razem ca�y film. W trakcie Mick jej opowiada� o r�nych rzeczach zwi�zanych z westernami i dlaczego akurat ten jest wart obejrzenia, a ona stara�a mu si� wyja�ni� dlaczego nie jest w stanie zrozumie� film�w z tego gatunku. Dla Micka by� to wspania�y wiecz�r. Od tak dawna nie m�g� z nikim d�u�ej porozmawia�, a tym bardziej o czym� co go interesowa�o, �e teraz by� po prostu wniebowzi�ty. Chcia� si� jej jako� zrewan�owa�, ale nie mia� zielonego poj�cia w jaki spos�b m�g�by to zrobi�. W ko�cu zaproponowa�, �e je�eli nie ma na jutro �adnych plan�w, to mo�e poszliby razem do kina na film, kt�ry jej si� spodoba. Ku jego zaskoczeniu Andrea sprawia�a wra�enie zadowolonej z tego pomys�u. Podczas gdy Mick ogl�da� wiadomo�ci ona przejrza�a gazety i wybra�a film, na kt�ry chcia�aby i��. By�a to romantyczna komedia z gwiazdorsk� obsad�. Nie znosi� takich film�w nawet bardziej ni� debat politycznych, ale skoro Andrea przesiedzia�a ca�e "W samo po�udnie", to dlaczego on nie mia�by wytrzyma� p�torej godziny na jakiej� �zawej historyjce? Taks�wka jecha�a ca�kiem szybko przez dosy� lu�ne o tej porze ulice. - Nie lepiej by�oby, gdyby pan zgoli� w�sy? Mick spojrza� na ni� zdziwiony. - Dlaczego? - Ci�gle pan je musi wyciera�... Zreszt� wygl�da�by pan o wiele m�odziej. - Ja mam 58 lat i zgolenie w�s�w nic tu ju� nie pomo�e. - Dlaczego nie o�eni� si� pan ponownie? Najwyra�niej ten film rozochoci� j� do rozpatrywania takich aspekt�w jego przesz�o�ci. - Bo kocha�em moj� �on� i wiedzia�em, �e drugiej takiej nie znajd�. - Ale nawet pan nie pr�bowa�? - Nie. Orygina� jest tylko jeden. - Przecie� �atwiej by�oby panu �y� gdyby mia� pan kogo� przy sobie. - Tak, ale my�lisz, �e ka�da kobieta tak, jak moja �ona, zrozumia�aby moje hobby? Na to ju� nie znalaz�a odpowiedzi. Gdy weszli na g�r� i wys�uchali przez drzwi nocnej, jeszcze dotkliwszej, wersji ujadania w wykonaniu psa s�siadki, Mick zasiad� do wpisywania swoich notatek do komputera, a Andrea ogl�da�a przez pewien czas telewizj� i posz�a spa�. W pami�ci komputera znajdowa�a si� ju� wi�kszo�� danych z lat sze��dziesi�tych oraz urywki z lat siedemdziesi�tych. Mick bardzo szybko przyzwyczai� si� do pisania na klawiaturze, a przynajmniej tak mu si� wydawa�o, bo nigdy w�a�ciwie nie widzia� nikogo szybko pisz�cego na czym� takim. - I teraz wystarczy to zawin�� i po�o�y� na patelni� z rozgrzanym olejem. Mickowi bardzo topornie sz�a nauka gotowania, ale dobry wp�yw Andrei i jej up�r zaczyna�y dawa� efekty. Mo�e, je�eli b�dzie si� od�ywia� takimi potrawami jakich w�a�nie go uczy�a, to wreszcie uda mu si� pozby� chocia� kilku zb�dnych kilogram�w. Olej zacz�� skwiercze� w kontakcie z w�o�onym do niego wegetaria�skim nale�nikiem z warzywami. Mick coraz bardziej �a�owa�, �e nie m�g� sp�dzi� wi�cej czasu z dziewczyn�. Przy niej rzeczywi�cie czu� si� m�odszy, l�ejszy... Po prostu czu� si� �wietnie. Gdyby kiedykolwiek mia� c�rk�, to na pewno chcia�by, �eby by�a taka, jak Andrea. Teraz dopiero �a�owa�, �e nigdy z Helen nie zdecydowali si� na adopcj�. Mo�e teraz nie czu�by si� tak samotny? Mia�by kogo�, o kogo m�g�by si� troszczy�, kogo m�g�by uczy� tego, co sam umie... - Niech pan przewr�ci je na drug� stron�. Przez takie my�li zupe�nie odrywa� si� od rzeczywisto�ci - chyba kolejny nawyk samotnika, kt�ry nie musi si� martwi� o to, �e kto� mo�e niespodziewanie si� do niego odezwa�. Pos�usznie wykona� polecenie i czeka� na dalsze wskaz�wki. - I to wszystko. Jak si� troch� przyrumieni, to jest ju� gotowe do jedzenia - zrobi�a przy tym min� nauczycielki pob�a�liwie patrz�cej na marnego ucznia. Ambitnego, ale mimo wszystko marnego. - Musisz jeszcze spr�bowa� jak mi posz�o. - Dobrze - nadgryz�a kawa�ek i wykrzywi�a si� - Wspomina�am o soli? - Przecie� doda�em s�l! - Ale mia�a by� tylko szczypta. Sam spr�bowa� i zacz�� �a�owa�, �e nie ma psa, kt�ry m�g�by to zje��. - Nast�pnym razem b�dzie lepiej - pocieszy�a go mimo wszystko pr�buj�c jeszcze kawa�ek - Dobrze, to teraz spr�bujmy co� prostszego. M�wi�c to wyj�a z torby dwa jab�ka. - Jab�ka. - Jab�ka? - Mhm. Zrobimy z nich deser. - Mo�e najpierw odpoczniemy? Poszli do jego sypialni i rozsiedli si� przed telewizorem. Mick roz�o�y� na kolanach notatnik i z d�ugopisem w r�ku czeka� na pocz�tek wiadomo�ci. - W�a�ciwie, to po co panu te tabele? Spojrza� na ni� zastanawiaj�c si� jak wiele powinien jej powiedzie� i ile ona z tego zrozumie. - Potem ci poka��. Wpisa�em ju� cz�� z nich do komputera. W chwil� p�niej w skupieniu s�ucha� spikera podaj�cego skr�t informacji. - Wydarzeniem dnia jest katastrofa kolejowa w pobli�u Hamburga w Niemczech. Wed�ug wst�pnych szacunk�w policji w wyniku zderzenia si� dw�ch poci�g�w pospiesznych �mier� ponios�o oko�o 60 os�b, a ponad 200 jest rannych. Prawdopodobn� przyczyn� jest awaria systemu sygnalizacji, kt�ry skierowa� dwa sk�ady z przeciwnych kierunk�w na ten sam tor. Mick notowa� prawie ka�de s�owo umieszczaj�c w nawiasach liczby jako jeszcze nie potwierdzone. To musia� by� naprawd� straszny wypadek. Mia� ju� w swoim zbiorze wiele takich wypadk�w, ale jeszcze nigdy nie by�o a� tylu ofiar. - W wyniku eksplozji bomby-pu�apki na przedmie�ciach Belfastu zgin�o czworo przechodni�w i ci�ko ranny zosta� brytyjski �o�nierz. Na miejscu jest nasza korespondentka Annie Swanson. - Nie wiem jak pan mo�e tak spokojnie tego wszystkiego s�ucha�. Mick w skupieniu zapisa� kolejn� linijk�. - Z czasem mo�na przyzwyczai� si� do wszystkiego. - Ale nie przejmuje si� pan losem tych ludzi. Uni�s� brwi. - Troch� tak, ale teraz ju� chyba nie bardziej ni� ci dziennikarze, kt�rzy te informacje podaj�. - Osuni�cie si� ziemi w p�nocnej Argentynie spowodowa�o zalanie niewielkiej wioski Monte Pilar wodami pobliskiej rzeki. Spod zwa��w b�ota i mu�u ratownicy wydobyli ju� 17 cia�, ale oblicza si�, �e ofiar jest przynajmniej dwa razy wi�cej. Tutaj rozpocz�a si� cz�� krajowa serwisu, po�wi�cona w wi�kszo�ci zr�nicowaniu podatk�w stanowych. Potem by� ju� sport, wi�c Mick zamkn�� notatnik i ruszy� do pracowni. Andrea posz�a za nim i z du�ym zaciekawieniem czeka�a na to, co pojawi si� na ekranie komputera. Mick, jak na dobrego showmana przysta�o, bardzo powoli przechodzi� do punktu kulminacyjnego - najpierw wczyta� swoj� baz� danych, potem pogmera� troch� w tabelkach, sprawdzi� co� na innych ekranach i dopiero w��czy� map� �wiata. Po chwili program wy�wietli� na ekranie r�nokolorowe k�ka porozrzucane po ca�ym �wiecie, ale najwi�cej ich by�o na terenie Stan�w. - I co to jest? - Te k�ka, to zdarzenia jakie mia�y miejsce w tym dok�adnie punkcie. Im ja�niejszy jest kolor, tym by�o ich wi�cej w tym samym miejscu. Jak widzisz najwi�cej jest u nas, i to w okolicach du�ych miast, ale to dlatego, �e nie mam dost�pu do danych lokalnych, a tylko do og�lnokrajowych. - I co z tej mapy wynika? - Z tej nic, ale z tych tak - prze��czy� jaki� przycisk i na ekranie pojawi�a si� znacznie mniejsza ilo�� kropek - To jest na przyk�ad rok 1970. Znowu wybra� jak�� opcj� i teraz kropek by�o mniej wi�cej tyle samo, ale w innych po�o�eniach. - A to jest rok 1980. Zdarze� jest wi�cej i w wybranych rejonach, tam gdzie mia�em najwi�cej danych, przyrost zdarze� jest proporcjonalny do wzrostu zaludnienia. Patrzy�a na niego z tak powa�n� min�, �e a� jego samego to przestraszy�o. - Czyli, �e im wi�cej ludzi, tym wi�cej wypadk�w? - Mniej wi�cej. Oczywi�cie najpierw trzeba wprowadzi� reszt� danych i przeanalizowa� kolejne lata, ale generalnie: tak! - To jest niesamowite - nadal wygl�da�a na ca�kowicie zafascynowan� tym, co jej zaprezentowa� - I co pan zrobi z tym wszystkim? - To, co widzisz, to jest tylko pocz�tek. Jest jeszcze co� takiego - w��czy� ekran z tabelkami - To jest podzia� na rodzaje. Andrea pochyli�a si� w kierunku monitora i zacz�a czyta�: a. katastrofy lotnicze, b. katastrofy drogowe / kolejowe, c. katastrofy morskie, d. katastrofy przyrodnicze, e. nie do zakwalifikowania. Dalej nast�powa�o rozbicie kategorii na podkategorie: 1. zawinione przez cz�owieka, 2. ze wsp�udzia�em cz�owieka, 3. bez winy cz�owieka, 4. inne. W kolejnej kolumnie by�o dodatkowe wyszczeg�lnienie powod�w: 1. przyczyny naturalne, 2. nieuwaga, b��d, 3. nieostro�no��, 4. niewyt�umaczalne, 5. premedytacja (sabota�). Poszczeg�lne rodzaje katastrof mia�y jeszcze dodatkowe rodzaje, jak morskie dzieli�y si� na kolizje dw�ch statk�w, kolizj� statku z l�dem lub mielizn�, awarie oraz inne. Lotnicze dzieli�y si� na kolizje samolot�w, awarie w czasie lotu, w czasie startu, w czasie l�dowania oraz niestandardowe. Wyj�tkiem by�y katastrofy przyrodnicze, kt�re dzieli�y si� tylko na jednorazowe i powtarzalne. - Ka�d� katastrof� wpisuj� oznaczaj�c jej kategori� przez co mog� lepiej zorientowa� si� nie tylko w ilo�ci katastrof w poszczeg�lnych kategoriach, ale te� oceni� ich potencjaln� skal� zagro�enia na podstawie chocia�by �redniej ilo�ci ofiar. - Ale przecie� tutaj brakuje jeszcze kilku kategorii. Na przyk�ad katastrof budowlanych, epidemii, b��d�w lekarzy... - Tak, ale katastrofy budowlane i b��dy lekarzy maj� zawsze u podstaw przyczyn� ludzk�. Natomiast epidemie nie spe�niaj� podstawowego kryterium pozwalaj�cego uzna� je za katastrof� - nie maj� charakteru pojedynczego, kr�tkotrwa�ego zdarzenia. To s� powtarzaj�ce si� zara�enia o d�ugotrwa�ym dzia�aniu na cz�owieka. - A katastrofy kosmiczne? - S�. Jako lotnicze, niestandardowe. Dziewczyna usilnie stara�a si� znale�� jaki� s�aby punkt tego podzia�u. - A wulkany? - W przyrodniczych powtarzalnych. - A sk�d ten podzia� na pojedyncze i powtarzalne? - Jednorazowe, to takie, kt�re zdarzaj� si� na przyk�ad po raz pierwszy w danym miejscu, jak to dzisiejsze osuni�cie si� ziemi w Argentynie. - A tam gdzie ju� si� wcze�niej zdarza�y to powtarzalne? - A powtarzalne je�eli mia�y miejsce w jednej ze stref ich wyst�powania, np. tajfuny w okolicach r�wnika, trz�sienia ziemi w Japonii, czy Turcji, tornada w �rodkowych Stanach... Ponownie zapatrzy�a si� na ekran, na kt�rym tym razem by�y wy�wietlone dwa wykresy ko�owe podzielone na dosy� zbli�one cz�ci. - A to? Co to jest? - To jest udzia� poszczeg�lnych rodzaj�w katastrof w og�lnej liczbie. To z lewej z 1970, to z prawej z 1980. - One s� takie same? - Nie, ale bardzo zbli�one. A nawet za bardzo zbli�one �eby to by� przypadek. Zmarszczy�a czo�o patrz�c mu g��boko w oczy. - Nie rozumiem. Jak to nie jest przypadek? Mick zrobi� min� ojca, kt�ry ma przeprowadzi� z c�rk� rozmow� o "kobiecych problemach". - Tw�j wujek przyni�s� mi ten komputer, bo od kilku lat staram si� na podstawie moich zapisk�w znale�� prawid�owo�ci w wyst�powaniu katastrof. - I uda�o si� panu? - Mam ju� pewne, dosy� przybli�one wersje wzor�w, ale dopiero dzi�ki temu male�stwu b�d� m�g� na powa�nie sprawdzi� ich prawdziwo��. - I jak do tej pory panu z tym idzie? - R�cznie sporz�dzenie zestawienia z sze�ciu miesi�cy zajmuje kilka tygodni i w dodatku ka�dy b��d jest strasznie trudno znale�� a mo�e on mie� kolosalny wp�yw na wynik ko�cowy. - Ale jak to - nie jest przypadek? Przecie� katastrofy chyba z natury s� przypadkowe. - Nie wiem. Na razie uzyska�em tyle, ile widzisz na ekranie. Nie wiem co oznacza to podobie�stwo i nie wiem czy w innych latach b�dzie zachowane. Po prostu taki jest efekt moich oblicze�, a w