4677
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 4677 |
Rozszerzenie: |
4677 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 4677 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 4677 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
4677 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Jane Austen
SANDITON
Rozdzia� I
Pow�z d�entelmena i damy � kt�rzy podr�uj�c z Tonbridge ku cz�ci wybrze�a
Sussex,
po�o�onej mi�dzy Hastings a Eastbourne, gnani interesami porzucili g��wny trakt
i pod��yli
wyj�tkowo nier�wn� drog� � przewr�ci� si� w czasie mozolnej wspinaczki po na
wp�
kamienistym, a na wp� piaszczystym zboczu wzniesienia. Wypadek zdarzy� si�
nieopodal
zabudowa� jedynego mieszkaj�cego w tej okolicy d�entelmena; poproszony o
skr�cenie w
tym kierunku stangret uzna� nawet pocz�tkowo jego dom za cel podr�y i z wyra�n�
niech�ci� us�ucha� polecenia, �eby go omin��. Gdera� przy tym tak bardzo i tak
silnie szarpa�
lejce oraz zacina� konie, �e (gdyby nie to, i� droga zaraz za domem
bezsprzecznie sta�a si� o
wiele gorsza ni� dot�d) mo�na by mniema�, i� wywr�ci� pow�z celowo � zw�aszcza
�e nie
nale�a� on wcale do jego chlebodawcy. Stangret by� wszelako poza wszelkimi
podejrzeniami,
gdy� ju� wcze�niej wyrazi� rozumne i z�owieszcze przekonanie, i� �adne ko�a �
poza ko�ami
ch�opskiej furmanki � nie wytrzymaj� dalszej podr�y tym szlakiem. Upadek
z�agodzi�a na
szcz�cie nieznaczna pr�dko�� i niewielka szeroko�� drogi, tote�, kiedy
d�entelmen wydosta�
si� z powozu i pom�g� tak�e opu�ci� go swej towarzyszce, okaza�o si�, �e poza
wstrz�sem i
siniakami �adne z nich nie dozna�o powa�niejszych obra�e�. Mimo to wysiadaj�c,
d�entelmen zwichn�� nog� � z czego, za spraw� b�lu, szybko zda� sobie spraw�.
Zmuszony
przerwa� zar�wno besztanie stangreta, jak i sk�adanie gratulacji sobie i �onie,
usiad� na skraju
drogi.
� Co� jest nie w porz�dku � powiedzia�, dotykaj�c kostki. � Ale nie martw si�,
moja droga
� doda�, patrz�c z u�miechem na �on�. � Wiesz sama, �e nie mog�o si� to sta� w
lepszym
miejscu. Nie ma tego z�ego, co by na dobre nie wysz�o. Kto wie, czy tego w�a�nie
nie
powinni�my byli sobie �yczy�. Wkr�tce przestan� cierpie�. Wierz�, �e tu w�a�nie
czeka mnie
ozdrowienie � o�wiadczy�, wskazuj�c biednie wygl�daj�c� chat�, romantycznie
skryt� w�r�d
drzew porastaj�cych pobliskie wzg�rze. � Czy nie masz wra�enia, �e to jest
w�a�nie to
miejsce?
Jego �ona gor�co pragn�a, by tak w�a�nie by�o � ale mimo to sta�a przel�kniona
i
niespokojna, niezdolna do dzia�ania. Ulgi dozna�a dopiero na widok zbli�aj�cych
si� ludzi.
Wypadek zosta� dostrze�ony z rozci�gaj�cej si� nieopodal ��ki, sk�d teraz sz�o
ku nim kilku
krzepkich m�czyzn w �rednim wieku. Byli to: w�a�ciciel okolicznych p�l, kt�ry
akurat
znalaz� si� w�r�d swoich robotnik�w, oraz trzech czy czterech najsilniejszych
kosiarzy,
wezwanych przeze� na pomoc. Nieco dalej zebra�a si� reszta pracuj�cych w polu
�niwiarzy:
kobiety, m�czy�ni i dzieci.
Pan Heywood, bo tak nazywa� si� gospodarz, pospieszy� z uprzejmym powitaniem.
By�
przej�ty wypadkiem i zdumiony, �e kto� w og�le pr�bowa� przeby� t� drog�
powozem;
natychmiast te� ofiarowa� si� z pomoc�. Jego uprzejmo�� zosta�a przyj�ta z
wdzi�czno�ci�, a
kiedy dwaj m�czy�ni pomogli stangretowi na nowo postawi� pow�z na ko�ach,
podr�ny
rzek�:
� Mam doprawdy u pana wielki d�ug, sir, i prosz� wybaczy�, �e chcia�bym
zaci�gn��
jeszcze wi�kszy. Obra�enie, jakiego dozna�a moja noga, jest bez w�tpienia
b�ahostk�, ale w
takich wypadkach lepiej zawsze zasi�gn�� porady lekarza. A poniewa� stan drogi
uniemo�liwia mi udanie si� do jego domu o w�asnych si�ach, wdzi�czny b�d�, je�li
bezzw�ocznie po�le pan po niego jednego ze swych ludzi.
� Po lekarza? � zawaha� si� pan Heywood. � Obawiam si�, �e nie mamy pod r�k�
nikogo
takiego. Ale, �miem twierdzi�, �wietnie poradzimy sobie i bez niego.
� Nie, sir. Skoro on sam nie mieszka nigdzie w pobli�u, z powodzeniem zast�pi go
zwyk�y
felczer. Mo�e nawet b�dzie lepszy. Naprawd� wol� zobaczy� si� z felczerem.
Jestem pewien,
�e kt�ry� z tych dobrych ludzi b�dzie w stanie sprowadzi� go tu w ci�gu trzech
minut. Nie
musz� pyta�, czyj to dom � doda�, zerkaj�c na poblisk� chat� � bo poza pa�sk�
posesj� nie
mijali�my �adnej rezydencji godnej d�entelmena.
Na twarzy pana Heywooda odmalowa�o si� zdumienie.
� A to dopiero! � wykrzykn��. � Spodziewa si� pan znale�� medyka w tej cha�upie?
Zapewniam pana, �e nigdy w naszej parafii nie mieszka� �aden lekarz ani
felczer...
� Pan wybaczy � przerwa� mu podr�ny � ale musz� zanegowa�. By� mo�e zreszt�, z
powodu rozleg�o�ci parafii lub jakich� innych przyczyn, nie wie pan, �e... Ale,
ale... mo�e to
ja si� pomyli�em, co do miejsca? Czy to jest Willingden?
� Tak, sir, to z pewno�ci� jest Willingden.
� W takim razie, sir, udowodni�, �e macie w swojej parafii lekarza � niezale�nie
od tego,
czy pan o tym wie, czy nie. Prosz�, by wy�wiadczy� mi pan zaszczyt � doda�,
wyci�gaj�c
sw�j pugilares � i zerkn�� na te notatki. Wyci��em je osobi�cie z �Morning Post�
i �Kentish
Gazette� nie dalej ni� wczoraj rano w Londynie. Upewni si� pan, �e nie zmy�lam,
i przy
okazji dowie, �e lekarze w pa�skiej parafii zaniechali ze sob� wsp�pracy, bo
wysokie zyski i
ogromne do�wiadczenie tych pan�w sk�oni�y ich do samodzielnej praktyki. Wszystko
to
wyczerpuj�co tu opisano � zapewni�, podaj�c rozm�wcy dwa prostok�tne wycinki.
� Zapewniam pana, sir � odrzek� z dobrodusznym u�miechem pan Heywood � �e nawet
gdyby pokaza� mi pan wszystkie gazety wydrukowane przez ostatni tydzie� w ca�ym
kr�lestwie, nie przekona mnie pan, i� w Willingden jest jaki� lekarz. S�dz�
bowiem, �e �yj�c
tutaj od urodzenia, a to znaczy przez pi��dziesi�t siedem lat, musia�bym
wiedzie� o istnieniu
kogo� takiego. A przynajmniej mog� pana zapewni�, �e �aden lekarz nie ma u nas
wysokich
zysk�w. Wprawdzie, gdyby d�entelmeni cz�ciej pr�bowali je�dzi� t�dy pocztowymi
karetami, zamieszkanie w domu na wzg�rzu mog�oby by� dla lekarza ca�kiem niez�ym
interesem, na razie jednak, prosz� mi wierzy�, �e wbrew przyzwoitemu wra�eniu,
kt�re ta
chata robi z daleka, nie r�ni si� ona niczym od dwuizbowych cha�up, jakich
pe�no w naszej
parafii. Jedn� jej izb� zajmuje m�j pastuch, w drugiej mieszkaj� trzy stare
kobiety. � To
m�wi�c si�gn�� po gazetowe wycinki i rzuciwszy na nie okiem doda�: � Chyba mog�
wyja�ni� to, co tu napisano, sir. Pomyli� pan miejsce. W naszym hrabstwie s�
dwie
miejscowo�ci o nazwie Willingden � i pa�skie notatki dotycz� tej drugiej.
W�a�ciwie zwie si�
ona Great Willingden lub Willingden Abbots i le�y siedem mil dalej, po drugiej
stronie Battle
� ca�kiem w dole, w Weald, a my, sir, nie jeste�my w Weald � doda� z niejak�
dum� w g�osie.
� A w �adnym wypadku nie w dole � odrzek� weso�o podr�ny. � Wspinaczka na
pa�skie
wzg�rze zaj�a nam blisko p� godziny. No c�, jak pan zauwa�y�, pope�ni�em
okropnie
g�upi� pomy�k�. Wszystko sta�o si� tak szybko... Te artyku�y wpad�y mi w oko
dopiero na p�
godziny przed opuszczeniem miasta, kiedy za� wok� panuje po�piech i
zamieszanie, niczego
nie mo�na si� porz�dnie dowiedzie�. My�li si� tylko o powozie, kt�ry podjecha�
pod drzwi.
Kr�tkie poszukiwania na mapie ca�kowicie mnie przy tym usatysfakcjonowa�y:
okaza�o si�,
�e jeste�my akurat o mil� lub dwie od Willingden. Nie szuka�em wi�c d�u�ej...
Tak mi
przykro, moja droga � zwr�ci� si� do �ony � �e wpakowa�em ci� w t� kaba��.
Prosz� jednak,
by� nie niepokoi�a si� o moj� nog�. Kiedy ni� nie ruszam, w og�le mnie nie boli.
Skoro za�
tym dobrym ludziom uda�o si� na nowo postawi� pow�z oraz obr�ci� konie,
najlepsz� rzecz�,
jak� mo�emy zrobi�, b�dzie powr�t na go�ciniec i podr� do Hailsham � a stamt�d
do domu.
Jazda z Hailsham zabierze nam nie wi�cej ni� dwie godziny, a kiedy znajdziemy
si� u siebie,
lekarstwo b�dzie pod r�k�! Odrobina naszego orze�wiaj�cego morskiego powietrza
natychmiast postawi mnie na nogi. Wierz mi, moja droga, tak w�a�nie dzia�a
morze. S�one
powietrze i k�piele s� tym, czego mi trzeba. M�j organizm ju� mi to powiedzia�.
Pan Heywood przerwa� mu w tym momencie, prosz�c jak naj�yczliwiej, by podr�ny
nie
my�la� o ponownym wyruszeniu w drog�, dop�ki jego kostka nie zostanie zbadana i
nim
oboje ma��onkowie nieco nie odpoczn� w jego domu, dok�d serdecznie ich zaprosi�.
� Jeste�my dobrze zaopatrzeni w �rodki stosowane powszechnie na si�ce i
skaleczenia �
powiedzia�. � A moja �ona i c�rki z przyjemno�ci� oddadz� si� na pa�stwa us�ugi
i zrobi�
wszystko, co w ich mocy, by ul�y� panu w cierpieniu.
Ostry b�l, kt�ry towarzyszy� ka�dej pr�bie poruszenia nog�, sk�oni� podr�nego,
by
doceni� korzy�ci p�yn�ce z otrzymania natychmiastowej pomocy.
� C�, moja droga, my�l�, �e tak b�dzie rzeczywi�cie dla nas najlepiej, prawda?
�
zasi�gn�� rady �ony. � Zanim jednak skorzystam z pa�skiej go�cinno�ci, sir �
zwr�ci� si�
ponownie do Heywooda � pragn� powiedzie�, kim jestem i zatrze� niemi�e wra�enie,
jakie
zrobi� mog�a na panu niezr�czna sytuacja, w kt�rej si� znalaz�em. Nazywam si�
Parker i
przybywam z Sanditon. Ta dama za� to pani Parker, moja �ona. Wracamy w�a�nie do
domu z
Londynu. Moje nazwisko � cho� bynajmniej nie jestem pierwszym w rodzinie
w�a�cicielem
ziemskim, kt�ry posiada maj�tek w parafii Sanditon � mo�e by� tak daleko od
wybrze�a
nikomu nie znane. Ale o samym Sanditon na pewno pan s�ysza�. Wszyscy s�yszeli o
Sanditon,
tym wspania�ym, nowym, rozwijaj�cym si� k�pielisku. To najcudowniejsze miejsce
na ca�ym
wybrze�u Sussex. Natura hojnie je obdarowa�a, a i ludzie z pewno�ci� wkr�tce je
sobie
upodobaj�.
� Owszem, s�ysza�em o Sanditon � odpar� pan Heywood. � Co pi�� lat s�yszymy o
jakim�
nowo wybudowanym nad morzem mie�cie, kt�re staje si� bardzo modne. Jak znajduj�
si�
ch�tni do zaj�cia cho�by po�owy miejsc w hotelach, pozostaje dla mnie zupe�n�
zagadk�!
Gdzie s� ludzie, kt�rzy maj� czas i pieni�dze, �eby tam je�dzi�? Poza tym
kurorty przynosz�
szkod� wsi; sprawiaj�, �e rosn� ceny �ywno�ci i biedota �yje w jeszcze wi�kszej
n�dzy.
� Ale� wcale nie � zaprzeczy� gor�co pan Parker. � Zapewniam pana, �e jest wr�cz
przeciwnie. To powszechny pogl�d� ale jak�e b��dny. Pa�skie s�owa mog� dotyczy�
wielkich
osad � na przyk�ad Brighton, Worthing lub Eastbourne � ale nie tak male�kiej
wioski jak
Sanditon, kt�ra z racji swych nieznacznych rozmiar�w nie do�wiadcza �adnych
bol�czek
cywilizacji. Nie dokonuje si� u nas przesadnie szybka rozbudowa, nie mamy
problem�w ze
zbyt licznymi sklepami, placami zabaw czy zbyt wielkim zapotrzebowaniem na
towary. To
kurort, gdzie zawsze znajdzie pan najlepsze towarzystwo. Osiad�e tam od dawna
zacne
rodziny trzymaj� nad wszystkim piecz�; dbaj� te� o biednych i wszelkimi
sposobami staraj�
si� uczyni� ich �ycie l�ejszym. Nie, sir, zapewniam pana, �e Sanditon nie jest
miejscem...
� Nie wyst�powa�em przeciwko �adnej konkretnej miejscowo�ci, sir � przerwa� mu
pan
Heywood. � My�l� po prostu, �e za du�o ich ju� powsta�o na naszym wybrze�u. Ale
czas,
�eby�my pana st�d zabrali...
� Za du�o podobnych miejsc na naszym wybrze�u! � powt�rzy� pan Parker. � Co do
tego,
sir, mog� si� z panem w zupe�no�ci zgodzi�. Jest ich w ka�dym razie do��; nie
potrzeba
budowa� nowych! Ka�dy � niezale�nie od upodoba� i zasobno�ci kieszeni � znajdzie
co� dla
siebie. A ci, kt�rzy chc� zwi�kszy� liczb� uzdrowisk, post�puj� moim zdaniem
absurdalnie i
szybko padn� ofiar� w�asnych b��dnych kalkulacji. Takie miejsce jak Sanditon
by�o potrzebne
i po��dane, wybrane przez sam� natur�, kt�ra da�a nam wyra�ne wskaz�wki.
Najwspanialsza,
najczystsza morska bryza na ca�ym wybrze�u � wszyscy s� to gotowi przyzna�.
Cudowne
k�piele, doskona�y piasek, g��boka woda w odleg�o�ci dziesi�ciu jard�w od
brzegu... I
�adnego mu�u, wodorost�w, o�lizg�ych ska�. Nigdy chyba nie istnia�o lepsze
miejsce na
kurort. Tego w�a�nie potrzeba tysi�com ludzi. A w dodatku rozs�dna odleg�o�� od
Londynu!
O ca�� mil� bli�ej ni� Eastbourne. Zwa� pan, sir, jaka korzy�� p�ynie z
oszcz�dzenia jednej
mili w trakcie d�ugiej podr�y. Je�li za� chodzi o Brinshore, o kt�rym na pewno
pan pomy�la�
� bo zesz�ego roku dw�ch czy trzech przedsi�biorc�w rozwa�a�o ju� rozbudow� tej
n�dznej
wioski � le�y ono pomi�dzy nieruchomymi bagnami, ponurymi wrzosowiskami i sta�ym
morskim pr�dem, kt�ry przynosi ze sob� wodorosty. Inwestycje w takim miejscu
mog�
przynie�� tylko rozczarowanie. Bo kt� zdrowo my�l�cy m�g�by poleca� Brinshore?
Wyj�tkowo niezdrowy klimat, przys�owiowo ju� zniszczone drogi, niezwykle s�ona
woda � w
promieniu trzech mil od tego miejsca nie dostanie si� fili�anki dobrej herbaty!
A co si� tyczy
uprawy ziemi, jest tam tak zimno i nieprzyjemnie, �e mo�na co najwy�ej sadzi�
kapust�.
Wierzaj mi pan, sir, �e to wierny opis Brinshore, ani troch� nie przesadzony, i
je�li s�ysza�e�
co� innego...
� Nigdy w �yciu nie s�ysza�em o tym miejscu � przerwa� mu pan Heywood. � Nie
wiedzia�em nawet, �e istnieje.
� Nie s�ysza� pan! Sama tedy widzisz, moja droga � rzek� pan Parker, z triumfem
odwracaj�c si� ku �onie � jak to jest. Oto s�awa Brinshore! Ten d�entelmen nie
s�ysza� nawet,
�e taka miejscowo�� istnieje. Prawd� m�wi�c, sir, ciekaw jestem, czy da�oby si�
zastosowa�
do Brinshore owe wersy z poematu Cowpera, w kt�rym opisa� on pobo�n� wie�niaczk�
jako
przeciwie�stwo Woltera. �Do niej nie dotrze nigdy wie�� o �adnej rzeczy, co
dalej ni� p�
mili le�y od jej domu�.
� Z ca�ego serca si� na to zgadzam, sir. Prosz� sobie stosowa�, co si� panu
podoba.
Chcia�bym jednak zobaczy� co� zastosowanego na pa�sk� nog�. A po minie pa�skiej
�ony
poznaj�, �e podziela ona moje zdanie i tak jak ja uwa�a, �e nie powinni�my
traci� czasu. Oto i
moje dziewcz�ta, kt�re przyby�y, by przem�wi� w imieniu w�asnym i swojej matki.
�
Istotnie, od strony domu nadchodzi�o w�a�nie kilka pa�, za kt�rymi drepta�o par�
s�u��cych. �
Zacz��em si� ju� zastanawia�, jakie� to zaj�cia je zatrzyma�y. Takie przygody
jak pa�ska
wywo�uj� w podobnych naszemu odludnych miejscach spor� sensacj�. A teraz, sir,
zobaczymy, jak najlepiej przenie�� pana do domu.
M�ode damy, kt�re w�a�nie nadesz�y, gor�co popar�y propozycj� ojca. Zrobi�y to
przy tym
w tak niewymuszony, naturalny spos�b, �e przybysze ani troch� nie poczuli si�
skr�powani.
Pani Parker przyj�a zaproszenie z ulg�, a i jej m�� nie mia� nic przeciwko
temu, by ze�
skorzysta�, nie wahali si� wi�c ani chwili � zw�aszcza �e pow�z dawno ju� sta�
na powr�t na
ko�ach i okaza�o si�, �e upadek nie spowodowa� uszkodze�, kt�re uniemo�liwia�yby
wyruszenie nim w dalsz� podr�. Pana Parkera zaniesiono tedy do domu, a bryczk�
przetoczono do pustej stodo�y.
Rozdzia� II
Zawarta w tak niecodzienny spos�b znajomo�� zacie�ni�a si� bardzo szybko i
podr�ni
pozostali w Willingden przez ca�e dwa tygodnie; kostka pana Parkera okaza�a si�
bowiem
zwichni�ta zbyt powa�nie, by m�g� wcze�niej ruszy� w drog�. Trafi� wszelako w
bardzo
dobre r�ce. Heywoodowie byli nadzwyczaj szacown� rodzin�, okazali przy tym swym
go�ciom wiele troski � zar�wno m�owi, jak i �onie. Nim si� opiekowano i
leczono, j�
pocieszano i dodawano otuchy. A �e wszystko to czyniono w mi�y,
bezpretensjonalny spos�b,
ka�dy za� dow�d go�cinno�ci i �yczliwo�ci przyjmowany by� tak, jak powinien � to
znaczy
wdzi�czno�� jednej strony dor�wnywa�a dobrej woli drugiej, �adnej przy tym nie
brakowa�o
wykwintnych manier � obie rodziny szybko si� polubi�y.
R�wnie szybko gospodarze poznali mn�stwo szczeg��w z �ycia pana Parkera, jego
pogl�dy i usposobienie, �w szczery cz�owiek m�wi� bowiem wszystko, co pomy�la�,
nawet
za� gdy nie opowiada� o sobie, rozmowa z nim i tak pozwala�a dowiedzie� si�
wielu rzeczy na
jego temat. By� wielkim entuzjast� swojej miejscowo�ci; uczynienie z Sanditon
modnego
k�pieliska wydawa�o si� celem jego �ycia. Jeszcze kilka lat temu nie r�ni�o si�
ono od
innych, zwyczajnych, spokojnych i bezpretensjonalnych wsi, ale pewien przypadek
oraz
korzy�ci p�yn�ce z jego po�o�enia natchn�y tamtejszych w�a�cicieli ziemskich
my�l� o
przekszta�ceniu go w kurort. Poczynili inwestycje, planowali i budowali,
rozs�awiaj�c imi�
swej osady. Pan Parker nie potrafi� wprost my�le� i m�wi� o niczym innym.
Z opowiada� go�cia Heywoodowie dowiedzieli si�, �e liczy on sobie trzydzie�ci
pi�� lat,
od siedmiu za� jest � bardzo szcz�liwie � �onaty. Doczeka� si� te� czw�rki
przemi�ych
dzieci. Pochodzi z szacownej rodziny i posiada poka�ny � cho� nie olbrzymi �
maj�tek. Nie
ma �adnego zawodu � i nie jest mu to potrzebne, gdy� jako najstarszy syn
odziedziczy� dobra,
nagromadzone przez kilka pokole� przodk�w. Ma czworo rodze�stwa: dwie niezam�ne
siostry i dw�ch � r�wnie� nie�onatych � braci. Wszyscy s� niezale�ni
materialnie. Maj�tek
starszego z braci, dzi�ki dodatkowym spadkom, dor�wnuje nawet jego w�asnemu.
Zboczenie z g��wnej drogi w poszukiwaniu lekarza, kt�re tak bardzo zdziwi�o
Heywood�w, znalaz�o proste wyja�nienie. Nie wynika�o wcale z zamiaru zwichni�cia
kostki
lub odniesienia jakichkolwiek innych ran, by da� lekarzowi mo�liwo�� zarobku,
ani (jak w
pierwszej chwili przypuszcza� pan Heywood) z planu wej�cia z nim w sp�k�. Pan
Parker
mia� nadziej� znale�� w tej okolicy lekarza, kt�ry got�w by�by osiedli� si� w
Sanditon.
Wyci�te z gazet artyku�y sugerowa�y, �e w Willingden kto� odpowiedni si�
znajdzie. Pan
Parker �ywi� przekonanie, i� sta�a obecno�� medyka przysporzy miastu korzy�ci,
wywo�uj�c
wielki nap�yw go�ci. Mia� wa�kie powody s�dzi�, �e zesz�ego roku jedna rodzina
zrezygnowa�a z przyjazdu do Sanditon w�a�nie dlatego, �e nie mieszka� tam �aden
lekarz � a
kto wie, czy takich rodzin nie by�o o wiele wi�cej. Przecie� nawet jego w�asne
siostry, mimo
�e zaprasza� je do siebie na lato, nie chcia�y zaryzykowa� pobytu w miejscu,
gdzie w razie
potrzeby nie mog�yby otrzyma� natychmiastowej pomocy lekarskiej.
Pan Parker by� bez w�tpienia sympatycznym, serdecznym, oddanym rodzinie
cz�owiekiem,
troszcz�cym si� o �on�, dzieci, braci i siostry. Heywoodom nietrudno by�o
polubi� tego
liberalnego, wylewnego d�entelmena, kieruj�cego si� bardziej wyobra�ni� ni�
ch�odnym
os�dem. Pani Parker � uprzejma, mi�a, �agodna kobieta � by�a wprost wymarzon�
�on� dla tak
wra�liwego cz�owieka. Niestety, nie potrafi�a si� nigdy zdoby� na podj�cie
�adnej
samodzielnej decyzji, czego jej m�� czasami potrzebowa�, i przy ka�dej okazji
czeka�a, by
kto� ni� pokierowa�. Bez wzgl�du na to, czy m�� ryzykowa� sw�j maj�tek, czy te�
zwichn��
kostk�, nie by�a w stanie zaradzi� sytuacji.
Sanditon by�o dla Parkera drug� rodzin�: niemal r�wnie drog� jego sercu, jak
�ona i dzieci,
a z pewno�ci� bardziej go poch�aniaj�c�. M�g� rozprawia� o nim bez ko�ca, z
sympati� o
wiele wi�ksz� ni� ta, jak� zwykle cieszy si� miejsce urodzenia, rezydencja czy
posiadane
dobra. To by�o jego �ycie: jego konik, pasja, duma i nadzieja na przysz�o��.
Niczego nie
pragn�� tak bardzo, jak zaprosi� tam swoich przyjaci� z Willingden. Zaprasza�
ich r�wnie
bezinteresownie i serdecznie, jak bezinteresownie i serdecznie oni udzielili mu
go�ciny pod
swoim dachem.
B�aga�, by obiecali mu wizyt� i przybyli tak licznie, jak tylko b�dzie to
mo�liwe. Uwa�a�
za oczywiste, �e morskie powietrze musi dobrze podzia�a� nawet na ludzi
ca�kowicie
zdrowych. By� przekonany, i� nikt nie mo�e czu� si� naprawd� dobrze (cho�by
nawet
chwilowo, dzi�ki �wiczeniom i pogodzie ducha, zachowa� oznaki dobrego
samopoczucia),
je�li co roku nie sp�dzi przynajmniej sze�ciu tygodni nad morzem. Morskie
powietrze i
k�piele s� wprost niezawodne, stanowi� lekarstwo na wszelkie dolegliwo�ci. Lecz�
choroby
�o��dka, p�uc i krwi, zapobiegaj� skurczom, gru�licy, zaka�eniom i reumatyzmowi.
Nad
morzem nikt si� nie przezi�bia, nikomu nie brakuje apetytu, energii ani si�y.
Wszystkim
dopisuje zdrowie, wszyscy te� czuj� si� wypocz�ci, pokrzepieni i o�ywieni � w
zale�no�ci od
tego, kt�rej z tych rzeczy najbardziej pragn�, bo morze daje ka�demu to, czego
ten akurat
potrzebuje. Je�li nie wystarcza morska bryza, cuda czyni� k�piele, je�li za�
komu� nie s�u��
k�piele, widocznie natura postanowi�a, �e wyleczy go samo powietrze.
Elokwencja Parkera nie przynios�a wszelako efekt�w. Pa�stwo Heywoodowie nigdy
nie
opuszczali domu. Pobrali si� w bardzo m�odym wieku i doczekali bardzo licznego
potomstwa, ich podr�e od dawna wi�c mia�y nader ograniczony zasi�g. Ho�dowali
zreszt�
obyczajom dawniejszym ni� wskazywa�by na to ich wiek: poza dwiema podr�ami
rocznie do
Londynu, by odebra� swoje dywidendy, pan Heywood nigdy nie rusza� si� dalej ni�
mog�y go
zanie�� w�asne nogi lub wypr�bowany stary ko�. Pani Heywood natomiast opuszcza�a
dom
tylko po to, by odwiedza� s�siad�w, i wykorzystywa�a w tym celu stary pow�z,
kt�ry
pami�ta� jeszcze dzie� jej �lubu, a kt�ry dziesi�� lat temu, gdy najstarszy syn
osi�gn��
pe�noletno��, wybito jedynie nowym suknem. Nie znaczy to, �e Heywoodowie nie
mieli
przyzwoitego maj�tku, pozwalaj�cego, w rozs�dnych granicach, na godny ludzi
szlachetnie
urodzonych luksus. Sta� by ich by�o na nowy pow�z, lepsz� drog�, sp�dzenie od
czasu do
czasu miesi�ca w Tunbridge Wells lub � w razie objaw�w podagry � zimy w Bath.
Wszelako
utrzymanie, edukacja i wychowanie czterna�ciorga dzieci wymaga�o spokojnego,
wolnego od
zmian i zamieszania trybu �ycia i uniemo�liwia�o opuszczanie Willingden.
To, do czego pocz�tkowo zmusza�y Heywood�w warunki, teraz uwa�ali ju� za mi�y
zwyczaj. Nigdy nie opuszczali domu i z dum� to podkre�lali. Dalecy jednak od
narzucania
dzieciom w�asnych obyczaj�w starali si� � tak cz�sto, jak to mo�liwe � wysy�a�
je �w �wiat�.
Oni pozostawali w domu, ale dzieci mog�y wyje�d�a�; rodzice za� cieszyli si�
ka�d� zmian�,
jaka mog�a przynie�� ich synom i c�rkom odpowiednie koneksje i znajomo�ci. Kiedy
wi�c
pa�stwo Parkerowie przestali nalega� na wizyt� ca�ej rodziny i poprosili, by
cho� jedna z
c�rek gospodarzy uda�a si� wraz z nimi do Sanditon, bez trudu uzyskali na to
zgod�.
Zaproszona zosta�a panna Charlotta Heywood, mi�a, dwudziestodwuletnia dama,
najstarsza
spo�r�d znajduj�cych si� w domu dziewcz�t. Ze wszystkich si�str to ona
najbardziej
pomaga�a matce opiekowa� si� go��mi � najcz�ciej te� z nimi przebywa�a i
najlepiej ich
pozna�a.
Zdrow� jak rydz Charlott� czeka�a tedy wizyta u Parker�w, gdzie mia�a za�ywa�
k�pieli i
� o ile to tylko mo�liwe � zaprzyja�ni� si� z nimi jeszcze bardziej. Wdzi�czni
go�cie mieli
sprawi�, �e zakosztuje wszystkich rozkoszy Sanditon, a tak�e kupi � w
bibliotece, kt�r� pan
Parker gor�co chcia� wesprze� � nowe parasolki, r�kawiczki i broszki dla siebie
i si�str.
Jedyn� rzecz� natomiast, do jakiej da� si� sk�oni� pan Heywood, by�a obietnica,
�e
ka�demu, kto zapyta go o rad�, poleci pobyt w Sanditon i �e za nic w �wiecie (o
ile w og�le
mo�na r�czy� za przysz�o��) nie wyda nawet pi�ciu szyling�w w Brinshore.
Rozdzia� III
Ka�da miejscowo�� powinna mie� swoj� wielk� dam�. Wielk� dam� Sanditon by�a lady
Denham. W czasie podr�y z Wilingden na wybrze�e pan Parker opowiedzia� o niej
Charlotcie jeszcze bardziej szczeg�owo ni� uczyni� to wcze�niej � bo i goszcz�c
u
Heywood�w cz�sto o niej wspomina�. Pan Parker grywa� z ni� w mariasza i uwa�a�,
�e nie
spos�b m�wi� o Sanditon, nie wspominaj�c o lady Denham. By�a to bogata,
przywi�zuj�ca
wielk� wag� do pieni�dzy stara dama, kt�ra zd��y�a ju� pochowa� dw�ch m��w i
teraz
mieszka�a razem z ubog� kuzynk�. Charlotta ju� wcze�niej zna�a te wszystkie
fakty, ale
pewne szczeg�y dotycz�ce los�w i charakteru starej damy pozostawa�y dot�d dla
niej
tajemnic�. Teraz s�uchanie o nich os�adza�o jej wi�c niewygod� i nud�, z jakimi
wi�za�a si�
podr� wyboist� drog� przez rozleg�� wy�yn�. Zyskiwa�a te� dzi�ki temu wiedz� o
osobie, z
kt�r�, jak nale�a�o oczekiwa�, mia�a si� wkr�tce codziennie spotyka�.
Lady Denham by�a niegdy� bardzo zamo�n� pann� Brereton, urodzon� do �ycia w
dostatku, ale nie do tego, by zdoby� staranne wykszta�cenie. Jej pierwszy m��,
pan Hollis,
posiada� rozleg�e dobra ziemskie, z kt�rych znaczna cz�� le�a�a w parafii
Sanditon � i tam
te� znajdowa�a si� jego rezydencja. Hollis by� ju� starszym cz�owiekiem, kiedy
panna
Brereton go po�lubi�a; ona sama tak�e mia�a ju� wtedy oko�o trzydziestu lat.
Trudno by�o z
perspektywy czterech dziesi�cioleci oceni� motywy, jakie sk�oni�y j� do tego
ma��e�stwa, ale
okaza�a si� dla pana Hollisa tak troskliw� �on�, �e ten, umieraj�c, zostawi� jej
ca�y sw�j
maj�tek.
Po kilku latach wdowie�stwa wysz�a za m�� ponownie. �wi�tej pami�ci sir
Harry�emu
Denhamowi uda�o si� wprawdzie sk�oni� j�, by przenios�a si� do jego maj�tku �
po�o�onego
nieopodal Sanditon Denham Park � ale zawiod�y go nadzieje, �e przez ma��e�stwo
trwale
wzbogaci swoj� rodzin�: �ona by�a zbyt ostro�na, a�eby w najmniejszym cho�by
stopniu
zrezygnowa� z osobistego zarz�dzania swoimi dobrami. Tote� kiedy sir Harry
rozsta� si� ze
�wiatem, wr�ci�a do w�asnego domu w Sanditon, o�wiadczaj�c, �e cho� nie
zawdzi�cza�a
rodzinie drugiego m�a niczego pr�cz tytu�u, familia ta r�wnie� niczego od niej
nie uzyska�a.
Je�li chodzi o tytu�, prawdopodobnie to on w�a�nie sk�oni� lady Denham do
powt�rnego
zam��p�j�cia. Pan Parker nie widzia� w tym nic z�ego, zw�aszcza �e �w tytu� mia�
teraz
bezcenn� warto��.
� Lady Denham bywa czasami nieco zarozumia�a � wyja�ni� Charlotcie � ale nie w
spos�b
irytuj�cy. Niekiedy te� posuwa si� zbyt daleko w swym uwielbieniu dla pieni�dzy.
Ale to
bardzo �yczliwa kobieta i nader uprzejma s�siadka. Czaruj�cy, niezale�ny
charakter. Jej wady
mo�na za� w ca�o�ci przypisa� niedostatkom edukacji: ma du�o zdrowego rozs�dku,
ale brak
jej og�ady. Cechuje j� bystro�� umys�u i znakomite � jak na kobiet�
siedemdziesi�cioletni� �
zdrowie. W rozw�j Sanditon zaanga�owa�a si� z godn� podziwu energi�, cho�
niekiedy daje
dowody ma�ostkowo�ci. Nie potrafi, tak jak ja, wybiec my�l� w przysz�o�� i
niekiedy obawia
si� drobnych wydatk�w, nie bacz�c, jak wielkie dochody przynios�yby jej za rok
czy dwa. No
c�, czasami nasze opinie si� r�ni�, panno Heywood; do pewnych spraw mamy
zupe�nie
inny stosunek. Pozna�a ju� pani moje zdanie na jej temat, ale ma pani prawo
traktowa� je
nieufnie. Dopiero poznawszy j� osobi�cie, wyrobi pani sobie w�asny os�d.
Pomimo braku towarzyskiej og�ady lady Denham rzeczywi�cie by�a wielk� dam�.
Mia�a
do zapisania w testamencie wiele tysi�cy funt�w i a� trzy grupy krewnych, o
kt�rych nie
powinna w nim zapomnie�: swoj� w�asn� rodzin� (kt�ra, co by�o ca�kiem
uzasadnione,
liczy�a na trzydzie�ci tysi�cy funt�w, stanowi�cych niegdy� jej posag), prawnych
spadkobierc�w pana Hollisa (kt�rym pozostawa�a jedynie nadzieja, �e inaczej ni�
on sam,
uzna ona, i� ma wobec nich pewne zobowi�zania) oraz cz�onk�w rodziny Denham�w,
kt�rych jej drugi m�� mia� nadziej� wzbogaci� swoim o�enkiem. Wszyscy oni,
osobi�cie lub
przez swych wys�annik�w, od dawna nachodzili j� co pewien czas, prosz�c o
pieni�dze, pan
Parker za� nie waha� si� zapewni�, �e po�r�d tych trzech grup krewni pana
Hollisa cieszyli si�
najmniejszymi, a krewni sir Harry�ego Denhama najwi�kszymi wzgl�dami starej
damy. Ci
pierwsi, jak s�dzi�, sami narobili sobie szkody, wypowiadaj�c po �mierci
pierwszego m�a
lady Denham wiele niem�drych i niesprawiedliwych uwag pod adresem wdowy. Ci
drudzy
natomiast, nie do��, �e nale�eli do rodziny, z kt�r� koneksje stara dama wielce
sobie ceni�a,
byli jej w dodatku znani od dziecka i zawsze znajdowali si� w pobli�u, by
okazuj�c jej
przywi�zanie, dba� o w�asne interesy. Obecny baronet, sir Edward, rezydowa� na
sta�e w
Denham Park i pan Parker nie w�tpi�, �e on i mieszkaj�ca razem z nim siostra,
panna
Denham, zostan� najhojniej potraktowani w testamencie starej damy. Szczerze na
to liczy�,
panna Denham mia�a bowiem bardzo szczup�e do�ywocie, a i jej brat � zwa�ywszy na
jego
spo�eczn� pozycj� � by� wyj�tkowo skromnie sytuowany.
� To wielki przyjaciel Sanditon � przekonywa� pan Parker Charlott� � i gdyby
tylko
dysponowa� maj�tkiem, mia�by gest r�wnie szczodry jak serce. Jakim� by�by
znakomitym
sprzymierze�cem! Ju� teraz robi, co w jego mocy, i na skrawku nieurodzajnej
ziemi, kt�ry
ofiarowa�a mu lady Denham, buduje �liczny ma�y domek. Jestem pewien, �e zanim
jeszcze
sko�czy si� sezon, b�dziemy mieli na niego wielu ch�tnych.
A� do zesz�ego roku pan Parker uwa�a�, �e sir Edward nie ma rywala, je�li chodzi
o szans�
odziedziczenia lwiej cz�ci maj�tku starej damy, ale teraz trzeba by�o bra� pod
uwag� jeszcze
jedn� osob�: dalek� m�od� krewn�, kt�r� lady Denham sk�onna by�a traktowa� jak
c�rk�.
Cho� zawsze protestowa�a przeciwko narzucaniu jej czyjegokolwiek towarzystwa i
od dawna
gasi�a w zarodku wszelkie podejmowane przez krewnych pr�by nam�wienia jej na
przyj�cie
pod sw�j dach tej czy innej m�odej damy, z ostatniego pobytu w Londynie
przywioz�a niejak�
pann� Brereton, kt�ra mog�a si� sta� konkurencj� dla sir Edwarda i ocali� dla
swych bliskich
t� cz�� maj�tku, jak� oni w�a�nie mieli najwi�ksze prawo dziedziczy�.
Pan Parker wyra�a� si� o Klarze Brereton bardzo ciep�o, a opowie�ci na jej temat
spotka�y
si� z wielkim zainteresowaniem s�uchaczki. Rozbawienie, z jakim Charlotta
puszcza�a dot�d
mimo uszu jego s�owa, ust�pi�o miejsca ciekawo�ci. Z przyjemno�ci� si�
dowiedzia�a, �e
panna Klara jest nader mi�a, sympatyczna, uprzejma i skromna, �e zachowuje si�
bardzo
naturalnie i ma wiele zdrowego rozs�dku. W oczach Parker�w zyska�a wiele nie
tylko dzi�ki
wrodzonym zaletom, ale tak�e dzi�ki oddaniu dla opiekunki. Uroda, �agodno��,
ub�stwo i
uleg�o�� � c� to by�o za pole dla wyobra�ni Charlotty. Poza pewnymi wyj�tkami,
kobieta
zawsze b�dzie wsp�czu�a innej kobiecie. Szczeg�owe informacje pana Parkera nie
omin�y
tak�e okoliczno�ci zaproszenia Klary do Sanditon, kt�re jego zdaniem bardzo
dobrze
odzwierciedla�y charakter lady Denham: ow� mieszanin� ma�ostkowo�ci,
uprzejmo�ci,
zdrowego rozs�dku i hojno�ci.
Po wieloletnim unikaniu Londynu, co czyni�a g��wnie ze wzgl�du na zasypuj�cych
j�
listami i zaproszeniami kuzyn�w, od kt�rych stara�a si� trzyma� z daleka, stara
dama
zmuszona by�a ostatnio pojecha� do stolicy, gdzie, jak s�dzi�a, mia�a sp�dzi� co
najmniej dwa
tygodnie. Uda�a si� tedy do hotelu, bo roztropnie wola�a �y� na w�asny rachunek
i zada� k�am
rzekomej kosztowno�ci pobytu w Londynie, ni� zda� si� na �ask� krewnych. Po
trzech dniach
poprosi�a o rachunek, by si� upewni�, �e podj�a s�uszn� decyzj�; ku jej
przera�eniu wyni�s�
jednak tak du�o, �e zdecydowa�a si� natychmiast opu�ci� hotel. Uniesiona gniewem
o�wiadczy�a, �e nie chce ani godziny d�u�ej pozostawa� w przybytku, w kt�rym jej
zdaniem
tak haniebnie j� oszukano. Ryzykowa�a wszelako wiele, zupe�nie nie wiedzia�a
bowiem,
dok�d si� uda�, by jej zn�w nie oszukano. I wtedy nieoczekiwanie pojawili si�
jej sprytni
kuzyni. Prawdopodobnie szpiegowali j� od chwili przyjazdu do miasta i mieli
szcz�cie w tej
prze�omowej chwili znale�� si� obok. Zorientowawszy si� w sytuacji, przekonali
lady
Denham, by reszt� pobytu sp�dzi�a w skromniejszych progach ich domu, po�o�onego
w
jednej z gorszych dzielnic Londynu.
Stara dama ust�pi�a i by�a zachwycona go�cinno�ci� i troskliwo�ci�, z jak�
zosta�a
przyj�ta. Jej kuzyni z rodu Brereton�w nieoczekiwanie okazali si� lud�mi godnymi
najwy�szego szacunku. Przy okazji przekona�a si� te� osobi�cie, jak nik�e maj�
oni dochody i
z jak powa�nymi k�opotami finansowymi si� borykaj�. Poczu�a si� tedy w obowi�zku
zaprosi� jedn� z tamtejszych dziewcz�t do siebie na zim�. Mia�a ona przyjecha�
do Sanditon
na sze�� miesi�cy, potem za� jej miejsce zaj�aby inna panna. Ale dopiero
wybieraj�c
dziewczyn�, kt�ra mia�a jej towarzyszy�, lady Denham w pe�ni okaza�a, jak dobre
ma serce.
Pomin�a bowiem rodzone c�rki pa�stwa domu i wybra�a ich siostrzenic� Klar�, z
racji swego
ub�stwa jeszcze bardziej bezradn� i godn� lito�ci ni� pozosta�e. Stanowi�a ona
dodatkowy
ci�ar dla i tak biednej rodziny, w hierarchii spo�ecznej sta�a za� tak nisko,
�e � wobec braku
szansy na odziedziczenie jakichkolwiek pieni�dzy � los, jaki j� czeka�, by�
niewiele lepszy od
losu p�atnej bony.
Klara przyjecha�a tedy ze star� dam� do Sanditon i dzi�ki swemu zdrowemu
rozs�dkowi i
poczuciu humoru podbi�a zupe�nie serce opiekunki. Sze�� miesi�cy dawno ju�
min�o, ale
nikt nie wspomina� nawet o �adnej zmianie lub przyje�dzie kolejnej panny. Klara
by�a
ulubienic� lady Denham, a jej pow�ci�gliwe zachowanie i �agodne, uprzejme
usposobienie
uj�o tak�e wszystkich innych bywalc�w Sanditon House. Nieufno��, z jak�
pocz�tkowo
odnoszono si� do niej w niekt�rych domach, znikn�a bez �ladu. Uznano, �e jest
godn�
zaufania, wymarzon� towarzyszk� dla lady Denham � zdoln� nie tylko poszerzy� jej
horyzonty, ale tak�e pokierowa� jej dzia�aniem i sk�oni� do hojno�ci. Panna
Klara by�a
r�wnie mi�a, jak �adna, a odk�d oddycha�a wspania�� morsk� bryz� Sanditon, jej
uroda
rozkwit�a w ca�ej pe�ni.
Rozdzia� IV
� Do kog� nale�y to przytulne domostwo? � zapyta�a Charlotta, kiedy pow�z
wjecha� w
os�oni�t� kotlin�, le��c� o dwie mile od morskiego brzegu. Jej pytanie dotyczy�o
niewielkiego
domku, �adnie ogrodzonego i otoczonego pi�knym ogrodem, sadem i ��kami. Miejsce,
w
kt�rym go wzniesiono, by�o wprost wymarzone na rezydencj�. � Wygl�da na r�wnie
wygodne, jak nasz dw�r w Willingden.
� Ach! To m�j stary dom! � wykrzykn�� pan Parker. � Nale�a� jeszcze do mojego
dziada.
Tu w�a�nie si� urodzi�em i wychowa�em � podobnie jak wszyscy moi bracia i
siostry. Tu
tak�e przysz�a na �wiat tr�jka moich najstarszych dzieci, bo oboje z pani�
Parker
mieszkali�my pod tym dachem, p�ki przed dwoma laty nie uko�czyli�my budowy
nowego
domu. Rad jestem, �e si� pani podoba. To przyzwoita, stara rezydencja, a Hillier
utrzymuje j�
we wzorowym porz�dku. Trzeba bowiem pani wiedzie�, �e przekaza�em ten dom
cz�owiekowi, kt�ry zarz�dza moimi dobrami. On zyska� lepsze mieszkanie, a ja
lepsze
po�o�enie! Jeszcze jedno wzg�rze, a znajdziemy si� w Sanditon � nowoczesnym
Sanditon.
C� to za pi�kne miejsce. Nasi przodkowie, jak pani wie, zawsze wznosili swe
domostwa w
kotlinach. Oto jak mieszkali�my: zamkni�ci w tym ma�ym, ciasnym zak�tku, bez
powietrza i
widoku, a przecie� oddalonym tylko o niespe�na dwie mile od najwspanialszych
przestrzeni
oceanu, jakie tylko znale�� mo�na w pobli�u po�udniowego przyl�dka. I nie
mieli�my z tego
�adnej korzy�ci! Kiedy przyb�dziemy do Trafalgar House, przekona si� pani, �e
nie
dokona�em z�ej zamiany. Nawiasem m�wi�c, niemal �a�uj�, �e nazwa�em sw�j dom
�Trafalgar�, bo Waterloo sta�o si� teraz miejscem jeszcze s�ynniejszym. Ale to
nic:
Waterloo mamy w zapasie. I je�li starczy nam odwagi, by zaryzykowa� w tym roku
budow� niewielkiego zau�ka, b�dziemy mogli nazwa� go zau�kiem Waterloo. Jestem
pewien,
�e nazwa bez trudu przylgnie do wznoszonych tu dom�w; zawsze przecie� tak si�
dzieje. W
sezonie za� powinni�my mie� wi�cej ch�tnych na te apartamenty ni� miejsc.
� To by� zawsze bardzo wygodny dom � odezwa�a si� pani Parker � z niejakim �alem
zerkaj�c przez tylne okienko na mijan� rezydencj�. � I taki pi�kny ogr�d.
Wspania�y ogr�d!
� Tak, moje serce, ale mo�na powiedzie�, �e zabrali�my ten ogr�d ze sob�.
Przecie� nadal
zaopatruje nas we wszelkie owoce i warzywa, jakich tylko zapragniemy. Mamy wi�c
wygod�,
jak� zapewnia posiadanie znakomitego ogrodu warzywnego, a jednocze�nie
oszcz�dzamy
sobie k�opot�w, jakie wi��� si� z jego utrzymaniem. No i nie patrzymy co roku z
�alem, jak
zamiera w nim �ycie. Kt� lubi widok grz�dek kapusty w pa�dzierniku?
� Och tak, m�j drogi. Masz racj�. Owoc�w i warzyw mamy r�wnie pod dostatkiem jak
niegdy�, bo nawet je�li zapomnimy przywie�� je st�d, zawsze mo�emy kupi�
wszystko, czego
potrzebujemy, w Sanditon House. Tamtejszy ogrodnik jest tak mi�y, �e dostarcza
nam to,
czego trzeba. Ale w ogrodzie mog�y si� te� bawi� dzieci. Latem nie brakowa�o tam
cienia...
� Moja droga, na wzg�rzu te� mamy cienia ile dusza zapragnie, a za kilka lat
b�dziemy go
mieli a� za du�o! Ludzie nie mog� si� wprost nadziwi�, jak szybko ro�nie m�j
sad.
Tymczasem mamy p��cienne markizy, kt�re zapewniaj� nam ch��d i wygod� wewn�trz
domu. A je�li chodzi o spacery, mo�esz w ka�dej chwili kupi� dla ma�ej Mary
parasolk� u
Whitby�ego albo czepek u Jebba. Co si� za� tyczy ch�opc�w, wola�bym raczej, �eby
biegali w
s�o�cu ni� w cieniu. Jestem pewien, �e podobnie jak ja pragniesz, moja droga, by
nasi ch�opcy
byli zahartowani.
� Ale� tak, naturalnie. Ca�kowicie si� z tob� zgadzam. I zaiste kupi� Mary ma��
parasolk�.
Wyobra�am sobie, jaka b�dzie z niej dumna! Ju� j� widz� paraduj�c� pod ni� z
uroczyst�
min�, ca�kiem jak ma�a kobietka. Och, nie w�tpi� ani troch�, �e nasz nowy dom
jest o wiele
lepszy. Je�li kt�rekolwiek z nas zapragnie za�y� morskiej k�pieli, nie mamy
wi�cej ni� �wier�
mili do pla�y! Ale sam wiesz � doda�a, znowu ogl�daj�c si� za siebie � �e tak,
jak t�skni si�
za starymi przyjaci�mi, t�skni si� te� za miejscami, gdzie czuli�my si� tacy
szcz�liwi. W
dodatku Hillierowie nie prze�yli zesz�ej zimy ani jednego sztormu. Pami�tam, �e
pewnego
razu spotka�am pani� Hillier � a by�o to nazajutrz po jednej z tych okropnych
nocy, kiedy my
dos�ownie ko�ysali�my si� we w�asnym ��ku � ona za� nie zauwa�y�a nawet, �e
wiatr by�
silniejszy ni� zwykle.
� No tak, to do�� prawdopodobne. My mocniej odczuwamy sztormy, ale tak naprawd�
grozi nam z ich strony mniejsze niebezpiecze�stwo ni� im. Wiatr, nie napotykaj�c
wok�
naszego domu niczego, co sta�oby mu na drodze, po prostu leci dalej, podczas gdy
w kotlinie,
poni�ej koron drzew, gdzie nie czuje si� �adnych ruch�w powietrza, mieszka�cy
mog� da� si�
wichurze zupe�nie zaskoczy�. A przynosz� one w dolinach � bo tam dopiero
przybieraj� na
sile � o wiele wi�cej szkody ni� na otwartej przestrzeni. Je�li za� chodzi o
owoce i warzywa,
moje serce, wielokrotnie zapewniano nas, �e gdyby niespodziewanie co� by�o nam
potrzebne,
ogrodnik lady Denham natychmiast to przyniesie. My�l� jednak, �e przy takich
okazjach
powinni�my raczej zwraca� si� gdzie indziej: stary Stringer i jego syn s� w
wi�kszej
potrzebie. Zach�ci�em ich, �eby si� tu osiedlili, ale obawiam si�, �e nie
wiedzie im si�
najlepiej. Cho� na razie mieszkaj� tu kr�tko i w przysz�o�ci bez w�tpienia ich
sytuacja si�
poprawi, wymaga to jednakowo� mozolnej pracy. Powinni�my im wi�c ze wszystkich
si�
pomaga� i zwraca� si� do nich zawsze, ilekro� potrzebne nam b�d� jarzyny lub
owoce. Nie
by�oby �le, gdyby zdarza�o si� to cz�sto i gdyby�my niemal codziennie o czym�
zapominali.
Albo jeszcze lepiej, gdyby�my tylko pro forma odbierali niekt�re jarzyny z
dawnego ogrodu �
ot tyle, by stary Andrew nie straci� codziennego zaj�cia � a naprawd� kupowali
wi�kszo��
potrzebnych nam rzeczy u Stringer�w.
� Znakomity pomys�, m�j drogi, i bez trudu wcielimy go w �ycie. Kucharka si�
ucieszy �
dla niej to b�dzie wielka wygoda, ostatnio stale bowiem narzeka na Andrewa.
Powiada, �e
nigdy nie przywozi jej tego, co zam�wi�a. Oho, nasz dawny dom ju� znikn�� z
oczu. Powiedz
mi, czy to prawda, �e � zdaniem twojego brata � powinno si� urz�dzi� w nim
szpital?
� Och, droga Mary, to zwyk�y �art z jego strony! Udaje tylko, �e nak�ania mnie,
bym
przekszta�ci� to miejsce w szpital. W �artach wy�miewa si� te� z moich innych
ulepsze�.
Sama wiesz, �e Sidney gada, co mu �lina na j�zyk przyniesie. Nigdy nie
zastanawia si� nad
tym, co m�wi. My�l�, panno Heywood, �e w ka�dej rodzinie znajdzie si� kto�, kto
z racji
swych talent�w lub przymiot�w cieszy si� przywilejem m�wienia wszystkiego, co
zechce. W
naszej rodzinie tak� osob� jest Sidney. To bardzo zdolny m�odzieniec. Potrafi
by� naprawd�
sympatyczny. Niestety, zbyt d�ugo przebywa� w wielkim �wiecie, by mia� czas si�
ustatkowa�
� to jego jedyna wada. Mieszka to tu, to tam, ja chcia�bym wszelako, �eby osiad�
na sta�e w
Sanditon. Mam nadziej�, �e go pani pozna. Jego obecno�� dobrze zrobi�aby miastu.
Oboje z
Mary wiemy, co znaczy s�siedztwo takiego m�odego cz�owieka jak Sidney, z jego
eleganckim
powozem i modnymi strojami: natychmiast �ci�gn�oby tu wiele szacownych rodzin,
wiele
troskliwych matek i ich pi�knych c�rek. To mog�oby nas wspom�c kosztem
Eastbourne i
Hastings.
Zbli�ali si� w�a�nie do ko�cio�a i starej cz�ci wsi Sanditon, le��cej u st�p
wzg�rza, kt�re
przed chwil� pokonali. Zbocza wzniesienia poro�ni�te by�y lasem, w kt�rym � jak
poinformowano Charlott� � kry� si� Sanditon House. Stok ko�czy� si� otwart�
kotlin�, gdzie
wkr�tce stan�� mia�y nowe domy. Dnem zmierzaj�cego nieco sko�nie ku morzu jaru
p�yn��
niewielki strumyk. Zaciszny zak�tek przy jego uj�ciu a� si� prosi�, by budowa�
tam domy.
Nieopodal sta�o ju� zreszt� kilka rybackich zagr�d.
We wsi nie znalaz�oby si� na razie jeszcze niczego pr�cz ch�opskich chat, ale �
jak z
zachwytem zapewni� Charlott� pan Parker � czu�o si� ju� nadchodz�ce zmiany. Dwie
czy trzy
najzamo�niejsze chaty zadawa�y szyku bia�ymi firankami oraz napisami: �Kwatery
do
wynaj�cia�, a na zielonym podw�rku starej wiejskiej rezydencji na ogrodowych
krzese�kach
dwie damy w eleganckich bia�ych sukniach czyta�y ksi��ki. Skr�caj�c za rogiem
piekarni,
mo�na by�o us�ysze� dobiegaj�ce z jej wy�szego pi�tra d�wi�ki harfy.
Takie widoki i odg�osy cieszy�y niepomiernie pana Parkera � nie dlatego, by dba�
o
powodzenie wsi, kt�ra jego zdaniem by�a zbytnio oddalona od morza, ale dlatego,
�e to, co
ujrza�, stanowi�o niezbity dow�d, i� okolica staje si� coraz bardziej modna.
Skoro nawet wie�
mog�a si� komu� wyda� atrakcyjna, na wzg�rze z pewno�ci� �ci�gn� t�umy. Oczyma
wyobra�ni zobaczy�, jak b�dzie wygl�da� tu przysz�y sezon. Rok temu o tej samej
porze, czyli
pod koniec lipca, nie by�o we wsi nawet jednego letnika! Nie pami�ta� tak�e,
�eby w og�le
pojawi� si� ktokolwiek przez ca�e lato � poza jedn� rodzin� z dzie�mi przyby�� z
Londynu, by
morskim powietrzem leczy� os�abienie po kokluszu. Matka nie pozwala�a jednak
dzieciom
schodzi� nad brzeg morza w obawie, �e wpadn� do wody.
� Cywilizacja, prawdziwa cywilizacja � wo�a� zachwycony pan Parker. � Sp�jrz,
droga
Mary! Popatrz na witryn� Williama Heeleya. B��kitne pantofle i nankinowe buty!
Kt�
m�g�by si� spodziewa� takiego widoku w starym Sanditon! Ta zmiana musia�a
nast�pi�
dopiero ostatnio, bo kiedy miesi�c temu st�d wyje�d�ali�my, na tej wystawie nie
by�o
�adnych b��kitnych pantofli. Chwalebne, doprawdy! No c�, s�dz�, �e co� nieco�
tu
zdzia�a�em. A oto i nasze wzg�rze. I cudowne, zdrowe powietrze.
Wspinaj�c si� pod g�r�, min�li drog� wiod�c� do Sanditon House i w�r�d drzew
ujrzeli
dach domostwa.
By� to ostatni budynek w dawnym stylu, jaki wzniesiono w tej cz�ci parafii.
Nieco wy�ej
�wi�ci�a ju� triumfy nowoczesno��. Charlotta w milczeniu, z pe�nym ciekawo�ci
rozbawieniem przygl�da�a si� Prospect House, Bellevue Cottage i Denham Palace,
podczas
gdy pan Parker wyra�a� gor�c� nadziej�, �e �aden z tych dom�w nie stoi pustk�.
Niestety, na
furtkach zobaczy� wi�cej ni� si� spodziewa� og�osze� o wolnych pokojach, na
wzg�rzu za�
mniej oznak, �wiadcz�cych o przybyciu go�ci: nie by�o ani powoz�w, ani
spacerowicz�w.
Przypisywa� to wszak�e raczej porze dnia: zapewne letnicy powr�cili w�a�nie z
przechadzki
na obiad. I cho� wiedzia�, �e pla�e i Taras nigdy do ko�ca nie pustoszej�,
pami�ta�, �e morze
musi by� teraz w po�owie przyp�ywu.
Zat�skni� nagle, by znale�� si� na pla�y w�r�d klif�w. By� w swoim domu i
jednocze�nie
wsz�dzie poza nim. Ju� sam widok morza dobrze na� podzia�a�: poczu� niemal, jak
jego
kostka staje si� z chwili na chwil� silniejsza.
Wzniesiony w najwy�szym punkcie stoku Trafalgar House by� lekk�, eleganck�
budowl�,
otoczon� niewielkim trawnikiem i bardzo m�odym na razie sadem. Od kraw�dzi
urwistego,
ale niezbyt wysokiego klifu dzieli�o go oko�o stu jard�w i � wyj�wszy kr�tk�
uliczk�
schludnych domk�w, zwan� Tarasem � by� to le��cy najbli�ej pla�y budynek. Taras,
z jego
szerokim chodnikiem ci�gn�cym si� przed frontami dom�w, aspirowa� do miana
miejscowej
promenady. Znajdowa� si� tu najlepszy sklep modniarski oraz biblioteka, a tak�e
hotel i sala
bilardowa. Obok zaczyna�o si� zej�cie na pla��, ku urz�dzeniom k�pielowym.
Dojechawszy do Trafalgar House, wznosz�cego si� w niewielkiej odleg�o�ci od
Tarasu,
podr�ni wysiedli z powozu i zostali natychmiast otoczeni przez gromadk�
uszcz�liwionych
dzieci, rado�nie witaj�cych si� z rodzicami. Zaprowadzona do swojego apartamentu
Charlotta
z rozbawieniem podesz�a do wielkiego weneckiego okna i patrz�c ponad fasadami
niedoko�czonych budynk�w, trzepocz�c� na wietrze po�ciel� i dachami le��cych
ni�ej
domostw, powiod�a wzrokiem ku migocz�cemu w promieniach s�o�ca morzu.
Rozdzia� V
Wkr�tce ca�a rodzina ponownie spotka�a si� przed obiadem. Pan Parker przegl�da�
korespondencj�.
� Ani s�owa od Sidneya! � westchn��. � C� z niego za leniuch. Napisa�em do
niego
jeszcze z Willingden o moim wypadku i my�la�em, �e raczy mi odpowiedzie�. Ale
mo�e to
oznacza, �e zawita do nas osobi�cie. Wierz�, �e tak si� stanie. Przyszed� za to
list od jednej z
moich si�str. Na nie zawsze mog� liczy�! Je�li chodzi o korespondencj�, mo�na
polega� tylko
na kobietach. Zanim jeszcze otworz� kopert�, Mary � zwr�ci� si� z u�miechem do
�ony �
spr�bujmy zgadn��, czy moim krewnym dopisuje zdrowie. Albo zastan�wmy si�, co
powiedzia�by Sidney, gdyby by� tu z nami. Sidney to szelma, panno Heywood. Musi
pani
wiedzie�, �e uwa�a on, i� w narzekaniach moich si�str sporo jest imaginacji. Ale
w
rzeczywisto�ci wcale na to nie wygl�da � albo w bardzo niewielkim stopniu. Obie
s� s�abego
zdrowia, o czym wielokrotnie s�ysza�a ju� pani z naszych ust, i cierpi� na wiele
bardzo
powa�nych schorze�. W gruncie rzeczy s�dz�, �e nie wiedz�, co to znaczy by� cho�
przez
jeden dzie� zdrowym. A jednocze�nie s� wspania�ymi, pracowitymi kobietami. Maj�
tyle
energii i hartu ducha! Je�li tylko mo�na wy�wiadczy� komu� przys�ug�, wyt�aj�
wszystkie
si�y, by to uczyni�. Na tych, kt�rzy ich dobrze nie znaj�, robi to niezwyk�e
wra�enie. Tak
naprawd� wcale nie symuluj� chor�b. Maj� po prostu s�absze organizmy � ale i
silniejsze
umys�y ni� to na og� si� spotyka. A nasz najm�odszy brat, kt�ry mieszka razem z
nimi, i
kt�ry liczy sobie niewiele ponad dwadzie�cia lat, pozostaje � przykro mi to
m�wi� � r�wnie
wielkim kalek� jak one. Jest tak delikatnego zdrowia, �e nie mo�e nawet zaj��
si� �adn�
prac�. Sidney �mieje si� z niego, ale ja uwa�am, �e nie ma w tym nic zabawnego.
Ale taki ju�
jest Sidney: nawet ja, wbrew samemu sobie, �miej� si� z jego �art�w. Wiem, �e
gdyby tu by�,
rzuci�by z rozbawieniem, �e z listu dowiemy si� najpewniej, i� Susan, Diana albo
Arthur stoj�
nad grobem i umr� w ci�gu miesi�ca. � Pan Parker przerwa� na chwil�, by przebiec
wzrokiem
list. � �a�uj� wielce, ale nie uda im si� zjecha� do Sanditon � westchn��,
potrz�saj�c g�ow�. �
Nieweso�e wie�ci, naprawd� nieweso�e wie�ci. Zmartwisz si�, Mary, s�ysz�c, jak
ci�ko
chorowali � i choruj� nadal. Je�li pani pozwoli, panno Heywood, przeczytam list
Diany na
g�os. Lubi�, gdy moi przyjaciele poznaj� si� nawzajem, a obawiam si�, �e wam
dane b�dzie
jedynie zna� si� ze s�yszenia, bo do zawarcia innego rodzaju znajomo�ci nie
b�dzie okazji.
Mog� wszelako z czystym sumieniem przeczyta� pani list Diany, bo przedstawia on
moj�
siostr� w�a�nie tak�, jak� jest: energiczn�, serdeczn�, o z�otym sercu. A to
musi robi� na
ludziach dobre wra�enie.
Pan Parker pochyli� si� nad listem i zacz�� czyta�.
M�j drogi Tomie!
Wszyscy zmartwili�my si� ogromnie Twoim wypadkiem i gdyby nie to, �e zapewni�e�
nas, i�
znalaz�e� si� pod dobr� opiek�, ju� nast�pnego dnia po otrzymaniu Twego listu
postara�abym
si� znale�� u Twojego boku. I to pomimo, �e wie�ci od Ciebie nadesz�y akurat w
chwili, kiedy
z�o�y� mnie silniejszy ni� zwykle atak od dawna ju� dokuczaj�cego mi woreczka
��ciowego.
Sprawi� on, �e ledwie mog�am wsta� z ��ka, by przenie�� si� na kanap�. Jak te�
si� Tob�
zajmowano? Podaj mi w kolejnym li�cie wi�cej szczeg��w. Je�eli rzeczywi�cie,
jak
twierdzisz, po prostu zwichn��e� nog�, nic nie pomo�e Ci lepiej ni� masa�.
Wystarczy
rozciera� bol�ce miejsce r�k�, tyle tylko, �e nale�a�oby to robi� ci�gle. Dwa
lata temu
wezwano mnie do pani Sheldon, kiedy jej stangret zwichn�� nog�, czyszcz�c pow�z.
Ledwo
dowl�k� si� do domu, ale dzi�ki natychmiastowemu nieprzerwanemu masowaniu (a ja
w�asnymi r�koma rozciera�am mu kostk� przez sze�� godzin bez przerwy) ju� po
trzech dniach
czu� si� dobrze.
Wielkie dzi�ki za Tw� mi�� trosk� o nas; wszak to w pewnej mierze przez ni�
uleg�e�
wypadkowi! B�agamy jednak, by� nigdy wi�cej nie nara�a� si� na
niebezpiecze�stwo, szukaj�c
dla nas medyka. Nawet bowiem gdyby� zdo�a� nam�wi� jakiego� do�wiadczonego
lekarza,
a�eby osiedli� si� w Sanditon, dla nas i tak nie mia�oby to znaczenia. Sam
wiesz, jak cz�sto
zasi�ga�y�my porady doktor�w, ale wszystko na pr�no: przekona�y�my si�, �e nie
s� oni w
stanie nam pom�c, �e szukaj�c ulgi w cierpieniach, m