4668
Szczegóły |
Tytuł |
4668 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4668 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4668 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4668 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
APULEJUSZ
METAMORFOZY ALBO Z�OTY OSIO�
PRZEDMOWA
Proza i fikcja
Proza ma dzi� inny status ni� w staro�ytno�ci. Nam wydaje si� zupe�nie
naturalne, �e pisarz,
kt�ry chce przedstawi� wymy�lon� histori�, tworzy opowiadanie, nowel� lub
powie��.
Teraz poezja to g��wnie liryka. Na epik� maj� monopol prozaicy. Pan Tadeusz,
gdyby powsta�
dzisiaj, musia�by chyba by� powie�ci�. Tymczasem Grekom i Rzymianom nie
przysz�oby
w og�le do g�owy, �e termin �epika� mo�na stosowa� do prozy. Prozaik� Grecy
okre�lali
mianem syngrafeus (�spisywacz�), natomiast �tw�rc�� � poietes � nazywali jedynie
poet�
(rzecz jasna, polskie s�owo �poeta� wywodzi si� z tego terminu greckiego). W
zasadzie
zatem proza s�u�y�a do notowania fakt�w � pisania traktat�w filozoficznych,
dzie� historycznych,
wspomnie� � a pisarz, kt�ry chcia� pu�ci� wodze fantazji, uk�ada� poemat. W
rzeczywisto�ci
jednak istnia�y i cieszy�y si� popularno�ci� nowele i romanse, przedstawiaj�ce
wymy�lone
dzieje bohater�w, najcz�ciej roz��czonych kochank�w. prze�ywaj�cych niezwyk�e
przygody. Kilka takich utwor�w greckich zachowa�o si� do naszych czas�w.
Mi�o�nik staro�ytnej
literatury �aci�skiej ma do dyspozycji tylko dwie powie�ci: zachowany w
obszernych
fragmentach Satyrykon Petroniusza i Metamorfozy Apulejusza.
Wydawa�oby si�, �e trzeba niezwyk�ej �atwowierno�ci, by uzna� opisane w
Metamorfozach
przygody cz�owieka zamienionego w os�a za zapis rzeczywistych prze�y� autora.
Jednak
wspomniany zwi�zek prozy z �literatur� faktu� oraz u�ycie przez autora narracji
w pierwszej
osobie sprawi�y, �e przez wiele wiek�w traktowano powie�� Apulejusza jako utw�r
autobiograficzny.
Przejawem tej postawy jest fakt, �e w p�nych r�kopisach Metamorfoz i w ich
dawnych wydaniach autor jest wspominany jako �Lucjusz Apulejusz�. W
rzeczywisto�ci nie
wiemy. Jak brzmia�o imi� pisarza. W ka�dym razie Lucjusz, bohater powie�ci,
odziedziczy�
imi� po swym pierwowzorze literackim, bohaterze greckiej noweli �Lucjusz czyli
osio�� zachowanej
w�r�d dzie� Lukiana.
Na usprawiedliwienie dawnych czytelnik�w trzeba powiedzie�, �e sam Apulejusz
zdaje
sobie spraw� z niezwyk�o�ci po��czenia fikcji z proz� i bawi si� dwuznaczno�ci�
tej sytuacji,
pozostawiaj�c nas w niepewno�ci, co m�wi �artem, a co serio. Spr�buj� to pokaza�
w dalszej
cz�ci tego wst�pu.
Mag czy lowelas?
Znany nam do�� dok�adnie epizod z �ycia Apulejusza m�g�by z powodzeniem stanowi�
temat Jednej z opowie�ci wplecionych w g��wny w�tek Metamorfoz. Apulejusz (ok.
125 � po
170) urodzi� si� w mie�cie Madauros w dzisiejszej Algierii. Studiowa� w
Kartaginie i w Atenach,
gdzie r�wnie� naucza� jako filozof kontynuuj�cy tradycj� Platona. Mieszka� tak�e
w
Rzymie. Gdy w wieku trzydziestu paru lat jad�c do Aleksandrii zatrzyma� si� w
mie�cie Oja
(dzisiejszym Trypolisie, stolicy Libii), spotka� tam swego dawnego ucznia i
o�eni� si� z jego
matk�, Pudentill�, bardzo bogat� wdow�. Krewni kobiety oskar�yli go o to, �e
uwi�d� j� przy
u�yciu magii. Zachowa�a si� mowa obro�cza, kt�r� Apulejusz wyg�osi� przed s�dem
(wysz�a
ona po polsku pod tytu�em Apologia czyli w obronie w�asnej ksi�ga o magii w
przek�adzie
Jana S�kowskiego). Oskar�ony filozof przekonuje w niej s�dzi�w mi�dzy innymi o
tym. �e
nie musi by� wcale magiem kto�, kto zagl�da czasem do lustra, i �e nie ma nic
podejrzanego
w myciu z�b�w za pomoc� proszku. Zawart� w mowie podnios�� i �arliw� pochwa��
czystych
z�b�w warto by zreszt� od czasu do czasu czyta� naszym dzieciom. S�dziowie
potraktowali
Apulejusza lepiej ni� Ate�czycy Sokratesa i oczy�cili go z zarzutu, gro��cego mu
�mierci�
lub wygnaniem.
Kwieciste mowy
Zachowa� si� r�wnie� zbi�r wyg�oszonych przez Apulejusza popisowych deklamacji.
Nosi
on tytu� Kwieciste mowy. Oto typowa pr�bka ich stylu, w pe�ni uzasadniaj�cego
ten tytu�
(rozdz. 13): �Filozofia nie obdarzy�a mnie wymow� w taki spos�b, w jaki natura
da�a pewnym
ptakom �piew kr�tki i ograniczony w czasie: jask�kom poranny, cykadom
po�udniowy,
p�jd�kom przedwieczorny, puszczykom wieczorny, puchaczom nocny, kogutom
poprzedzaj�cy
�wit. Te bowiem istoty o r�nym czasie i na r�ne sposoby piej� i �piewaj�:
koguty maj�
g�os budz�cy, puchacze j�kliwy, puszczyki narzekaj�cy, p�jd�ki zawodz�cy, cykady
ha�a�liwy,
jask�ki przenikliwy. Natomiast filozof jest ca�y czas przebieg�y w rozumowaniu
i bieg�y
w mowie dostojnej dla ucha, po�ytecznej dla umys�u i na wszelkie sposoby
wszech�piewnej�.
Cho� w Metamorfozach autor popisuje si� chwilami kunsztowno�ci� frazy, jednak
nie posuwa
si� w �onglerce s�ownej a� tak daleko. I ca�e szcz�cie, bo w�wczas powie�� nie
nadawa�aby
si� do czytania.
Apulejusz zostawi� te� po sobie kilka pism filozoficznych. Najwa�niejsze z nich
to traktat
o demonach zatytu�owany O bogu Sokratesa oraz wyk�ad filozofii Platona i
platonik�w O
Platonie i Jego pogl�dach.
Lucjusz czyli osio�
W�r�d pism Lukiana z Samosat (ok. 120 � po 180) znajdujemy kr�tk� nowel� Lucjusz
czyli osio�, traktowan� na og� przez uczonych jako skr�t wi�kszego dzie�a. Nie
Jest pewne,
czy autorem noweli jest rzeczywi�cie Lukian. Nie ulega natomiast w�tpliwo�ci, �e
Apulejusz
pisz�c Metamorfozy opar� si� na tej noweli lub na jej pierwowzorze.
Fabu�a Lucjusza jest w du�ej mierze zbie�na z fabu�� Metamorfoz. W greckiej
noweli nie
ma jednak lu�no zwi�zanych z akcj� opowie�ci, kt�re wyst�puj� u Apulejusza �
przede
wszystkim rzuca si� w oczy brak zajmuj�cej centralne miejsce w Metamorfozach
ba�ni o
Amorze i Psyche. Inne jest r�wnie� zako�czenie utworu. Bohaterowi Lucjusza nie
przywraca
postaci ludzkiej Izyda, lecz odzyskuje on dawny kszta�t zjad�szy kilka r� w
teatrze, w kt�rym
ma wyst�pi� jako partner seksualny skazanej na �mier� zbrodniarki.
Wielu czytelnik�w Metamorfoz spotyka zaw�d na samym ko�cu ksi��ki. Po
emocjonuj�cej
scenie, w kt�rej osio� staje si� na powr�t cz�owiekiem, Apulejusz przedstawia
nam do��
nu��cy opis kolejnych wtajemnicze� bohatera w obrz�dy egipskie. Nowela
przypisywana
Lukianowi ma w tym miejscu bardzo zabawn� scen�, kt�r� mo�na uzna� za puent�
utworu:
�Postanowi�em p�j�� do kobiety, kt�ra mnie kocha�a, gdy by�em os�em. S�dzi�em,
�e teraz,
w ludzkim kszta�cie, wydam jej si� pi�kniejszy. Przyj�a mnie z rado�ci�,
zapewne ucieszona
nieoczekiwanym obrotem sprawy. Poprosi�a, bym z ni� zjad� wieczerz� i sp�dzi�
noc, a ja
doszed�em do wniosku, �e by�oby karygodne, gdybym stawszy si� cz�owiekiem
wzgardzi�
wzgl�dami kobiety, kt�ra darzy�a mnie mi�o�ci� jako os�a. Po wieczerzy
nama�ci�em si� wi�c
obficie olejkami i w�o�y�em na g�ow� wieniec z r� � najmilszych mi kwiat�w,
kt�re przywr�ci�y
mi ludzk� posta�. Gdy by�a ju� g��boka noc i nadesz�a pora spoczynku, wsta�em i
�
uwa�aj�c to za znakomity pomys� � rozebrawszy si� stan��em przed ni� nago,
przekonany, �e
bardziej jej si� spodobam, gdy mnie por�wna z tamtym os�em. Ona jednak,
stwierdziwszy, �e
mam wszystkie cz�onki ludzkie, splun�a i rzek�a:
� Precz ode mnie! Wyno� si� z mego domu i �pij jak najdalej st�d!
� A czym ci si� tak narazi�em? � pytam.
� Na Dzeusa � odpowiada � nie z tob� sypia�am, ale z os�em, i nie ciebie
kocha�am, ale jego.
My�la�am, �e nadal zachowa�e� i wleczesz pod sob� to jedno wielkie znami� o�le.
A tymczasem
przychodzisz tutaj przemieniony w ma�p� z owego pi�knego i po�ytecznego
zwierz�cia.
Od razu wzywa s�u��cych i ka�e im wzi�wszy mnie za kark wyrzuci� z domu.
Wypchni�ty
na zewn�trz, �wiec�c pi�kn� golizn�, pi�knie uwie�czony i namaszczony
obejmowa�em
go�� ziemi� i z ni� sp�dzi�em noc�.
�artem i serio
Zestawienie Metamorfoz z Lucjuszem wskazuje na to, �e Apulejusz nieco zmieni�
charakter
ca�ej opowie�ci, wplataj�c do niej ust�py maj�ce sk�oni� czytelnika do powa�nej
refleksji.
Ba�� o Amorze i Psyche to nie tylko pe�en uroku mit. Jest ona r�wnie� alegori�
pouczaj�c�,
�e mi�o�� duszy do pi�kna mo�e zapewni� jej bosko�� i nie�miertelno��. Platonik
Apulejusz
nawi�zuje tu do wywodu wieszczki Diotymy, kt�r� g�osi taki w�a�nie pogl�d w
ostatniej cz�ci
Uczty Platona. Dostojna kap�anka pouczaj�ca Sokratesa przybiera jednak w
Metamorfozach
posta� �starki zdziecinnia�ej i podchmielonej�, pr�buj�cej zabawi� porwan� przez
zb�jc�w
dziewczyn�. Zreszt� w samym micie mo�emy znale�� wiele element�w �artobliwych,
jak cho�by list go�czy, obiecuj�cy jako nagrod� za znalezienie zbieg�ej Psyche
siedem poca�unk�w
Wenus, lub obwieszczenie Jowisza, gro��ce bogom grzywn� za nieobecno�� na
zebraniu.
Takich �art�w nie spotkamy w zwi�zanym z kultem Izydy zako�czeniu Metamorfoz.
Zako�czenie
to r�ni si� od reszty utworu nie tylko powag�, lecz r�wnie� obecno�ci� bardzo
osobistego tonu. Jak zauwa�yli ze zdziwieniem uczeni, bohater, kt�ry na pocz�tku
ksi��ki jest
Grekiem z dziada pradziada, tu (ks. XI, rozdz. 27) okazuje si� � jak autor �
Madaure�czykiem.
Podnios�y koniec utworu sk�ania czytelnika do poszukiwania alegorycznego sensu
ca�ych
Metamorfoz. Mo�e ka�dy z nas jest g�upim i lubie�nym os�em, dop�ki poznanie
tajemnic filozofii
i religii oraz cnotliwe �ycie nie uczyni go godnym miana cz�owieka i nie zapewni
mu
nie�miertelno�ci?
Zwr��my jednak uwag� na to, �e pe�ne powagi obrz�dy ku czci egipskich b�stw s� w
Metamorfozach
lustrzanym odbiciem �wi�ta �miechu, w kt�rym w do�� niemi�ej roli uczestniczy
Lucjusz tu� przed swoj� przemian� w os�a. To �wi�to, o kt�rym nie ma mowy w
noweli greckiej,
wprowadzi� zapewne Apulejusz do utworu jako sygna� dla czytelnika, �e nie
powinien
bra� tre�ci Metamorfoz zbyt powa�nie.
Styl powie�ci
Cho� �ywa i dowcipna narracja sprawia, �e powie�� Apulejusza jest niezwykle
atrakcyjna
dla dzisiejszego czytelnika, nauczyciele �aciny zazwyczaj odradzaj� uczniom
wczesn� lektur�
tego dzie�a � i to nie ze wzgl�du na frywolne ust�py, lecz w zwi�zku z licznymi
osobliwo�ciami
s�ownictwa i sk�adni. Apulejusz wskrzesza wiele wyraz�w u�ywanych po raz ostatni
kilkaset lat wcze�niej przez Plauta, tworzy wiele innych, �mia�o u�ywaj�c
przedrostk�w i
przyrostk�w. Czasem te� d��y do podobnych efekt�w stylistycznych jak w
przytoczonym
wy�ej ust�pie Kwiecistych m�w. Zacytujmy cho�by opis dzika (ks. VIII, rozdz. 4):
�Nabrzmia�y
by� mi�niami twardego cielska, plugawy od kud��w nastroszonych na sk�rze,
szorstki szczeci� je��c� si� na grzbiecie, spieniony od g�o�nego zgrzytania
k�ami, p�omienny
gro�nymi �wiat�ami �lepi�w, a piorunowy ca�y od w�ciek�ych rzut�w dygoc�cej
paszczy�.
Mamy tu wra�enie, �e autor nie tyle chce nam podsun�� obraz dzika, co popisa�
si� talentem
retorycznym. W przek�adzie gin� zreszt� rozmaite gry s��w, jak ta oto figura
etymologiczna
(ks. IX, rozdz. 35): pollens factionibus et cuncta facile faciens (�trz�s�c
r�nymi klikami robi�,
co chcia�, w kraju�).
Uczeni dawniej ch�tnie m�wili o ��acinie afryka�skiej�, obejmuj�c tym terminem
j�zyk
Apulejusza i urodzonego w Kartaginie wybitnego pisarza chrze�cija�skiego
Tertuliana, kt�ry
r�wnie� jest znany ze �mia�ego i osobliwego stylu. Dzi� jednak s�dzi si� raczej,
�e do
ukszta�towania prozy Apulejusza nie przyczyni� si� specjalnie fakt, �e urodzi�
si� on w Afryce.
Jego maniera stylistyczna jest dziedzictwem ruchu w kulturze greckiej i
�aci�skiej II w.
n.e. zwanego �drug� sofistyk��. Przedstawiciele tego nurtu ch�tnie si�gali do
dawnych, nawet
przedklasycznych autor�w i popisywali si� umiej�tno�ci� tworzenia kwiecistych
okres�w
retorycznych.
Przemiany Metamorfoz
Powie�� Apulejusza nie by�a prawie znana w �redniowieczu. Z tamtych czas�w
zachowa�
si� tylko jeden r�kopis, sporz�dzony w XI wieku, kt�ry przele�a� trzysta lat w
bibliotece
klasztoru na Monte Cassino. Tam odkry� go wreszcie Giovanni Boccaccio i
w�asnor�cznie
sporz�dzi� jego kopi�, przechowywan� dzi� � podobnie jak tamten manuskrypt � we
Florencji.
Trudno o lepszy przyk�ad korzy�ci, jakie mo�e odnie�� pisarz z prowadzonych
przez siebie
bada� filologicznych. W�oski autor opar� dwie nowele Dekameronu (dzie� V,
opowie��
10 i dzie� VII, opowie�� 2) na opowiadaniach zawartych w IX ksi�dze Metamorfoz
(rozdz.
22�28 i 5�7). Poza tym w ca�ym dziele Boccaccia cz�sto wida� wp�yw Apulejusza �
mam na
my�li zar�wno form� nowel jak i u�ycie poszczeg�lnych motyw�w.
Apulejusza mo�na uzna� za protoplast� ca�ego gatunku literackiego � powie�ci
pikaryjskiej
(�otrzykowskiej) powsta�ej w XV wieku w Hiszpanii. Bohaterami tych powie�ci s�
s�udzy,
kt�rzy � podobnie jak zamieniony w os�a Lucjusz � wci�� zmieniaj� pan�w i maj�
wgl�d
w sekrety wielu kolejnych dom�w.
Wspomnijmy jeszcze wa�ne dzie�o polskiego autora, zainspirowane przez opowie�� o
Amorze i Psyche. Chodzi mi, rzecz Jasna, o Erosa i Psyche Jerzego �u�awskiego,
�powie��
sceniczn�� z 1904 roku, przedstawiaj�c� dzieje ludzko�ci jako walk� ducha z
materi�.
Jak wida�, echa Metamorfoz mo�na znale�� zar�wno w literaturze plebejskiej, jak
i u takich
subtelnych erudyt�w jak �u�awski. Wi��e si� to z faktem, �e ksi��ka Apulejusza
jest
atrakcyjna z jednej strony dla ludzi zainteresowanych staro�ytno�ci�, �wczesnym
�yciem
codziennym, filozofi� i religi�, a z drugiej dla czytelnik�w, kt�rym zale�y po
prostu na zbio-
rze ciekawych i zabawnych historii. Jak pisa� w jednym z list�w Gustaw Flaubert,
�w tej
ksi��ce czuje si� zapach kadzid�a i moczu, zwierz�ce wyuzdanie idzie w parze z
mistycyzmem�.
8
Miko�aj Szyma�ski
KSI�GA PIERWSZA
[l] Oto opowiem ci milezyjsk� mod��1 bajeczki rozmaite i po�echc� twe �askawe mi
uszy
wdzi�cznym bajdurzeniem � je�li tylko nie wzgardzisz przeczytaniem tego papirusu
egipskiego,
nilowej trzciny ko�czysto�ci� pisanego. Wszystko to za�, aby� si� nacudowa�
ludzkich
los�w i postaci przemianom w kszta�ty inne i powrotowi we w�asne dzi�ki
odwrotnemu rzeczy
splotowi.
Zaczynam. Kt� jednak jestem ja sam? Dowiedz si� w kilku s�owach.
Hymettos attycka i Istmos Efirejski, i Tenaron w Sparcie, ziemie szcz�liwe i
uwiecznione
w ksi�gach, znakomitszych ni� ta, s� mego rodu kolebk�. Tam, pierwszymi trudami
m�odo�ci,
mowy attyckiej zdoby�em znajomo��. Wkr�tce potem przybywszy do stolicy
laty�skiej
wzi��em si� z rozmachem do j�zyka tego kraju, j�zyka, dzi�ki kt�remu dost�pna
mog�a by�
jedynie nauka Kwiryt�w, i wyuczy�em si� go w znoju ci�kim, ale bez pomocy
nauczyciela.
Oto dlaczego wprz�d ju� prosz�: wybacz, je�li w stylu mym, pisarza-niezgraby,
uderzy ci� co
obcego lub gminnego. A zreszt� same te przemiany j�zyka ju� stylowi tych
przemiennych
historii, o kt�rych mowa, s� odpowiednie. Zaczynamy tedy t� greczy�sk� opowie��.
S�uchaj
pilnie, czytelniku, a uciech� mie� b�dziesz.
[2] Do Tesalii � szczycimy si� bowiem, �e i to s� nasze miejsca rodowe przez
matk� pochodz�c�
od s�awnego onego Plutarcha i wnuka jego Sekstusa Filozofa2 � do tej tedy
Tesalii
d��y�em w interesach. Skoro tak przebra�em si� ju� przez wynios�o�ci g�rskie i
spadzizny
dolinne, i mokrad�a polne, i przez skibiaste role, chc�c i sam ruchem marszu
wypocz�� sobie
po zm�czeniu wskutek d�ugiego siedzenia, i konia tak�e bardzo zm�czonego maj�c �
a jecha�em
na siwku krajowego chowu � zeskoczy�em na ziemi�, konia troskliwie otar�em
li��mi
z potu, po uszach go poklepa�em, rozkie�zna�em i prowadzi�em st�pa, powoli,
a�eby m�g�
odla� wod� sw� i tym naturalnym i zwyk�ym sposobem ul�y� swemu zm�czeniu. A
kiedy on,
na boki wyci�gaj�c szyj�, skuba� pyskiem swoje �niadanie podr�ne: ��ki, kt�re
mija�, stowarzyszy�em
si� na trzeciego do dwu podr�nych, kt�rzy w�a�nie szli nieco przede mn�. Kiedy
za� nastawiam ucha, o czym tam ci�gle pytluj�, s�ysz�, jak jeden z nich
parskaj�c �miechem,
wo�a:
� Ale przesta�e ju� wyplata� takie duby smalone i historie niestworzone!
To us�yszawszy ja, kt�rym zreszt� zawsze ciekawy na nowinki:
� Ale� przeciwnie � powiadam � niech nie przestaje. Tylko mnie przypu��cie do
rozmowy,
nie �ebym ju� nie m�g� zdzier�y� z ciekawo�ci, ino poniewa� ch�tka jest we mnie
okrutna, by
pozna� wszystko albo przynajmniej jak najwi�cej. Zarazem za� wdzi�czne bajanie
z�agodzi
nam znojno�� wyd�wigiwania si� na ten stok, na kt�ry idziem.
[3] Ale �w, kt�ry przedtem by� zacz��:
1 m i l e z y j s k a m o d � a � na wz�r greckich, realistycznych, nieraz
spro�nych Opowie�ci milezyjskich
Arystydesa z Miletu.
2 S e k s t u s � filozof plato�ski, nauczyciel cesarza Marka Aurelego.
� Nie! � powiada � te bajdy s� tak� sam� prawd�, jak gdyby kto� chcia�
twierdzi�, �e mo�na
czarnoksi�skim wymrukiwaniem zawr�ci� wartkie rzeki, morze skr�powa�, �eby si�
nie
ruszy�o, wiatry pozbawi� dechu i zat�umi�, s�o�ce zastanowi�, sprawi�, �eby
ksi�yc wyszumia�
jak piana, gwiazdy zedrze� z nieba, dzie� usun��, a noc na zawsze zatrzyma�.
Wtedy ja wtr�cam si� ju� �mielej:
� Nu�e, przyjacielu � ty, co� zacz�� przedtem tamt� histori� � wstr�t�w nie czy�
i nie �a�uj
nam, ino j� doko�cz. Ty bowiem � zwracam si� do drugiego � masz uszy g�uche, a
umys�
zawarty rzeczom, kt�re mo�e s� i prawdziwe. Bo � dalib�g! � cz�owiek wbija sobie
w g�ow�
uprzedzenia co najgorsze i przez nie za k�amstwo bierze to, czego albo nie
s�ysza� nigdy, albo
co oczom wydaje si� niezwyczajne, albo przynajmniej dla my�li trudne do
uchwycenia. A
jednak jak tego b�dziesz dochodzi� dok�adniej, to zobaczysz, �e to s� sprawy nie
tylko dla
poj�cia ca�kiem jasne, ale i ca�kiem mo�liwe.
[4] Bo ostatecznie zaraz wczoraj wiecz�r, kiedym na wy�cigi z towarzyszami
biesiady troch�
bardziej nieostro�nie uwija� si�, �eby u�mierci� pot�n� partyk� placka
serowego, ugrz�z�
ml w gardle sam mi�kusz kleisty tego ciasta i dech mi zatka�, �em o malusie�ko
si� nie zad�awi�.
A znowu� niedawno w Atenach i przed samym Portykiem Malowanym3 tym oto
dwojgiem oczu widzia�em kuglarza, kt�ry ka�czasty miecz kawaleryjski po�yka�
ostrzem na
d�, a potem za n�dzn� zap�at� przebija� si� na wylot �mierciono�nym ko�cem
oszczepu my�liwskiego.
Po drzewcu za� tego pocisku, po tej jego cz�ci, kt�ra wystercza�a z karku do
g�ry
obok potylicy, wspina� si� ma�y ch�opczyna i w dziwacznych przegi�ciach
podrygiwa� z
takim wdzi�kiem i zgrabno�ci� ruch�w, �e zda�o si�, jakby nie mia� w sobie ko�ci
ni niczego
twardego. Z podziwem patrzyli�my na to wszyscy tam obecni: nic, tylko jakby po
takiej laseczce,
jak� s�kat� po ga��ziach nieobci�tych g�adko nosi Eskulap, bo�ek lekarzy �jakby
po
tej laseczce wi� si� �liskimi splotami rzadki w��. Ale ja ju� milkn�, a ty, co�
przedtem zacz��,
ko�cz, je�li �aska, twoj� opowie��. Ja b�d� ci wierzy� za dwu, bo i za tego tu,
a w pierwszej
karczmie, co nam na drodze stanie, b�d��e moim go�ciem na obiedzie. Stoi, �e to
masz u
mnie.
[5] �w na to:
� Ceni� sobie to, co obiecujesz, i bior� to za dobr� monet�. B�d� tedy prowadzi�
dalej, com
zacz��, ale wprz�d musz� ci si� zakl�� na to boskie s�o�ce, co na wszystko
patrzy, �e opowiadam
rzeczy prawdziwe i sprawdzi� si� daj�ce. Wy sami nie b�dziecie o tym nied�ugo
w�tpili,
skoro tylko przyb�dziecie do niedalekiej ju� Tesalii, bo tam z ust ka�dego co
krok o tym s�ycha�;
sprawy te bowiem dzia�y si� na oczach wszystkich. Lecz aby�cie si� naprz�d
dowiedzieli,
com ja sam za krajan i czym zarabiam: ot� jestem Eginet�, handluj� miodem,
serem i
tym podobnymi smako�ykami i kr�c� si� z tym ci�gle tam i z powrotem po Tesalii,
Etolii i
Beocji. Dowiedziawszy si� tedy, �e w Hypate4, mie�cie w ca�ej Tesalii
najznaczniejszym,
mo�na w�a�nie kupi� ser �wie�y i przedniego smaku za psie pieni�dze, polecia�em
tam czym
pr�dzej, chc�c naby� ca�y zapas. Ale widocznie ruszaj�c tam zacz��em lew� nog� i
�jak to w
takim wypadku bywa � sczez�a ca�a nadzieja dobrego interesu; dzie� przedtem
bowiem
zdmuchn�� mi wszystko sprzed nosa jeden wielki kupiec, niejaki Lupus.
Ostatecznie tedy,
zmordowany po�piechem, kt�ry si� i tak na nic nie przyda�, poszed�em sobie zaraz
z wieczora
do �a�ni.
[6] Po drodze spostrzeg�em nagle mego kompana Sokratesa. Siedzia� na ziemi w
jakiej�
postrz�pionej resztce p�aszcza na grzbiecie, sam jak ten szkielet, po��k�y
taki, �e nie do siebie,
a raczej do tego �ebractwa podobny, co �lamda o grosz w zau�kach. Kiedy go w
takim
3 P o r t y k M a l o w a n y � (stoa pojkile) na rynku ate�skim, ze s�awnymi
freskami Polignota, gdzie zbierali
si� stoicy.
4 H y p a t e � miasto w Tesalii, uwa�ane w staro�ytno�ci za siedzib� tesalskich
czarownic.
stanie zobaczy�em, to cho� on mi kum i stary znajomek, przeciem si� dopiero po
chwili wahania
do niego zbli�y�.
�B�j si� Boga � powiadam do niego � Sokratesie m�j, a to co znowu? Jak�e ty
wygl�dasz?
A� wstyd! A w domu u ciebie to ci� Ju� op�akali jak straconego nieodwo�alnie raz
na zawsze,
a dzieciom twoim s�dzia obwodowy naznaczy� ju� opiekun�w! �ona twoja odprawi�a
ju�
nabo�e�stwa �a�obne za ciebie, d�ug� �a�ob� i rozpacz� okropnie si� zgryz�a,
omal �e sobie
oczu do ostatka nie wyp�aka�a, a� j� nareszcie jej rodzina gwa�tem prawie
zmusi�a do tego, by
sobie rozweseli�a jako� dom nieszcz�sny uciechami �wie�ego ma��e�stwa. A ty si�
tu pokazujesz
jak straszyd�o z tamtego �wiata, �e a� mi wstyd, doprawdy�.
�Arystomenesie � powiada on mi na to � ani ty si� nawet nie domy�lasz, jakie
bywaj� los�w
zasadzki podst�pne a ciosy nieobliczalne, a ci�g�e przemiany�.
I to m�wi�c strz�pem swego �achmana, na kt�rym �ata na �acie siedzia�a, zakry�
ze wstydu
twarz sczerwienion� jak kartagi�ska ostryga, tak �e nagle �ysn�� golizn� od
p�pka poza podbrzusze.
Ja tedy, nie mog�c ju� znie�� widoku takiej n�dzy i nieszcz�cia, r�k� mu podaj�
i
staram si� pom�c, by wsta�.
[7] Ale on nie ruszaj�c si�, m�wi z g�ow� zakryt�:
�Daj pok�j, daj! Niech�e si� nacieszy Los zdobycz�, jak� sobie we mnie ucapi��.
Dopi��em wreszcie, �e poszed� ze mn�. Zaraz tedy �ci�gam jedn� z dwu moich
w�asnych
szmat i pr�dko go ubieram � czy lepiej m�wi�c: jako tako os�aniam � i na miejscu
go oddaj�
do �a�ni, sam krz�tam si� ko�o namaszczenia go oliw� i wytarcia, pracowicie
zeskrobuj� z
niego grub� na palec skorup� brudu. Uczciwie go opatrzywszy, podpieraj�c
okrutnie zmordowanego,
ci�gn� go, sam zmachany, do gospody, daj� mu si� ogrza� w ��ku, daj� mu je��,
daj� mu pi�, dobrym s�owem go pocieszam. Powoli da� si� wci�gn�� do rozmowy i
�art�w, i
trefnych historyjek, a nawet na dobre sam si� rozochoci� i rozkrzycza�, kiedy
nagle jak sobie
westchnie okrutnie z g��bi serca i jak si� nie palnie d�oni� w czo�o, a�
klasn�o!
�A to przecie � powiada � trzeba ba�wana na to niewydarzonego, �eby lataj�c na
te zachwalane
igrzyska gladiatorskie wpakowa� si� w takie nieszcz�cie! Jak sam wiesz
najlepiej,
uda�em si� do Macedonii dla ubicia jednego doskona�ego interesu. Ot� kiedy po
dziesi�ciu
miesi�cach wraca�em stamt�d z brzuchat� dzi�ki mej przemy�lno�ci kabz�,
niedaleko od Larysy
zebra�a mnie ch�tka, �eby skoczy� na to widowisko, i to na kr�tsze drogi, przez
jaki�
w�w�z zakazany i bezludny. Tam si� do mnie dobra�y jakie� najgorsze
rzezimieszki, ob�upi�y
mnie z wszystkiego, ledwiem im sam z �yciem uszed� i wreszcie, oporz�dzony w
okropny
spos�b, dosta�em si� na nocleg do pewnej karczmarki, niejakiej Meroe, starki
wprawdzie, ale
jeszcze mocno jurnej, kt�rej opowiedzia�em ca�� histori� i d�ugiej w�dr�wki, i
niespokojnego
powrotu, i nieszcz�snego ograbienia mnie. Ona � nie ma co gada� � obesz�a si� ze
mn� bardziej
ni� go�cinnie: przygarn�a za darmo do smakowicie zastawionego sto�u, a potem �
�e j�
to ��dza ogniem przypieka�a � i do swego ��ka. Ale jakem si� z ni� tylko
przespa�, od jednego
razu potem wpakowa�em si� w niewol� bez ko�ca, a gorsz� od tej zarazy: to� nawet
te
szmaty musia�em jej odda�, kt�re mi zostawi�y tamte poczciwe �otrzyska dla
zas�oni�cia golizny
� nawet te groszaki musia�em oddawa�, kt�rem, p�kim mia� jeszcze si�y, zarabia�
jako
tragarz, a� ze mnie nareszcie uda�a niewiastka i nieuda�y los zrobi�y t� figur�,
kt�r�� zobaczy�
sam przed chwil��.
[8] �A, na Polluksa5 � odrzek�em mu � doprawdy, �e zas�ugujesz na rzeczy
najgorsze � na
gorsze jeszcze od tego, co ci� teraz spotka�o �je�li� tak� wszeteczn� dziewk�
przeni�s� nad
ognisko domowe i dzieci�.
A on przy�o�y� do ust palec wskazuj�cy i z g�uchym przera�eniem wok� si�
rozgl�daj�c,
czyli nikt nie s�yszy:
5 n a P o l l u k s a (i K a s t o r a) zaklinali si� Rzymianie dla zapewnienia
o prawdom�wno�ci.
�Na mi�y B�g, cicho! � szepn��. � Strze��e si� ty jej, bo to nie taka sobie
zwyk�a kobieta!
�eby� sobie jakiej biedy nie napyta� niepow�ci�gliwym j�zorem!�
�Nie gadaj � mrukn��em � taka to mocarka ta kr�lowa zza szynkwasu? C�
ostatecznie w
tej babie siedzi?�
�Czarownica � odpowiedzia� � wied�ma, co potrafi�aby ci niebo �ci�gn�� na d�,
ziemi� w
powietrzu zawiesi�, bij�ce �r�d�o zakamieni�, g�ry roztopi�, duchy zmar�ych
wywo�a�, bog�w
zewlec na ziemi�, gwiazdy pogasi�, a sam Tartar rozja�ni�!�
�M�j drogi � powiadam mu � zr�b mi to i daj sobie spok�j z tymi dekoracjami jak
z teatru,
spu�� ju� t� kurtyn� tragiczn� l powiedz rzecz po prostu�.
A on na to:
�Chcesz, �ebym ci opowiedzia� jedn� czy dwie, czy sto tych sztuczek, jakie
potrafi? Bo to,
�e potrafi sob� rozp�ta� chu� mi�osn� nie tylko w swoich ziomkach, ale tak�e w
mieszka�cach
Indii albo obu Etiopii, albo nawet w tych, co �yj� na drugim ko�cu �wiata, to to
s� tylko
py�ki jej sztuki i czyste dla niej fraszki. Ale pos�uchaj tych jej sprawek,
kt�re wielu sprawdzi�o
w�asnymi oczyma.
[9] Gacha swojego za to, �e zaj�� si� jak�� inn�, zamieni�a jednym otwarciem ust
w bobra
le�nego, poniewa� ono zwierz� w ucieczce przed my�liwcami ratuje si� tym, �e
odgryza sobie
swoje przyrodzenie i im je zostawia. Przemieni�a go zasi� tak, aby i on sobie
musia� tak zrobi�,
a wszystko za to, �e si� zadawa� z inn�. Karczmarza znowu z s�siedztwa �
robi�cego jej
wskutek tego konkurencj� � w ropuch� zamieni�a i teraz ten staruch p�ywa w kadzi
w�asnego
wina i z m�t�w na dnie poleca si� skrzecz�ce �askawym wzgl�dom swoich dawnych
klient�w.
Innego jeszcze, z palestry, za to, �e pono g�bowa� przeciw niej, przemieni�a w
barana i on
teraz w tej postaci urz�duje na terminach s�dowych. Ona to tak�e �on� jednego
swego kochanka,
kt�ra si� przek��liwie o jej cnocie wyra�a�a, kobiet� brzemienn�, ukara�a w ten
spos�b,
�e zamkn�a naturalne uj�cie jej ci��y i zatrzyma�a p��d, tak �e matka pozosta�a
wieczy�cie
ci�arn�. Ka�dy ci wyliczy, �e lat temu ju� o�m, jak t� niebog� brzemi� jej
rozpiera, z
czym wygl�da, jakby s�onia mia�a porodzi�.
[10] Kiedy takie sprawki raz po raz p�ata�a na szkod� setek ludzi, wezbra�o
przeciw niej
wreszcie takie wszystkich oburzenie, �e dnia pewnego postanowiono bez lito�ci na
niej pomst�
wzi�� i ukamienowa� j� nazajutrz. Ale ona uprzedzi�a ten zamiar dzi�ki swoim
czarom i
jak ta Medea � kt�rej wystarczy� jeden dzionek zw�oki, pozostawiony jej przez
starego Kreona,
aby ca�y jego dom i c�rk� wraz z nim samym spali� po�og�, skrycie pos�an� w
darowanym
diademie � tak Meroe � co mi sama niedawno opowiada�a podchmieliwszy sobie �
nagada�a
ino krzyn� zakl�� grobowych nad otwart� jam� i od razu zrobi�o si� tak, �e
wszyscy
zostali zamkni�ci w swoich domach � bo b�stwa wida� musia�y znosi� w milczeniu
gwa�ty
zadawane przez ni� ich w�adzy. Trwa�o tak tedy calu�kie dwa dni, �e nikt nie
m�g� ani wy�ama�
zamku, ani wywali� drzwi, ani nawet wybi� dziury w �cianie, a� dop�ki,
porozumiawszy
si� jako�, nie zacz�li jej jak jeden m�� krzycze�, zaklinaj�c si� na wszystkie
�wi�to�ci, �e nie
podnios� na ni� r�ki, a nawet �e pospiesz� jej natychmiast z pomoc�, gdyby kto�
si� wy�ama�
spod tego zobowi�zania. Tak da�a si� u�agodzi� i wszystkich pouwalnia�a. Tego
jednak, kt�ry
ludzi przeciw niej by� podm�wi�, przerzuci�a w ciemniute�kiej nocy razem z ca�ym
jego domem,
jak stal zamkni�ty, ze �cianami, podwalinami i nawet samym gruntem � o sto mil,
do
innego miasta, po�o�onego na szczycie dzikiej g�ry, w okolic� w dodatku
bezwodn�. A poniewa�
domy mieszka�c�w �ci�ni�te by�y tam tak g�sto, �e dla nowego przybysza i miejsca
nie sta�o, podrzuci�a dom pod bram� miasta i posz�a sobie�.
[11] �No, no � powiadam � cudaczne ty mi historie tu opowiadasz, m�j Sokratesie,
a i nie
mniej straszne ni� cudaczne. Teraz to i mnie niema�ego� nap�dzi� niepokoju, a
nawet, prawd�
m�wi�c, ci�kiego stracha, co mnie ju� nie jak o�� k�uje, ale jak o�cie� d�ga.
To by by�a �adna
zabawa, jakby si� ta wied�ma zwiedzia�a przez takie swoje piekielne sposoby,
co�my tu o
niej gadali! Wiesz co, k�ad�my si� jak najpr�dzej spa�, a krzyn� si� snem
pokrzepiwszy, jeszcze
po nocy czmychajmy st�d jak najdalej�.
Jeszczem nie sko�czy�, patrz�, a poczciwota Sokrates, zmorzony ca�odziennym
znojem i
winem, od kt�rego odwyk�, chrapie ju� jak zar�ni�ty. Zamkn��em tedy drzwi,
zasun��em dobrze
rygle, a nawet zapar�em wej�cie mocno ��kiem, na kt�rym si� dopiero po�o�y�em.
Ale z
pocz�tku strach mi nie dawa� jaki� czas zasn��, dopiero potem, dobrze ju� po
p�nocku, troch�
si� zdrzemn��em na dobre, kiedy z �omotem � po kt�rym pozna� od razu, �e to nie
z�odzieje
� drzwi si� otwieraj�, a w�a�ciwie nie otwieraj�, ino wylatuj� razem z
po�amanymi na
kawa�ki zawiasami. M�j tapczanik, bez tego ju� kulawy na jedn� nog� i zmursza�y,
wywr�ci�
si� od tego gwa�townego uderzenia, ja wylecia�em, �em si� a� po pod�odze
pokatula�, i uczu�em
tylko, �e tapczan wali mi si� na grzbiet i ca�kiem mnie przykrywa i przyt�umia.
[12] Do�wiadczy�em wtedy, jak pewne uczucia zdolne s� przerzuca� si� same z
siebie w
swoje przeciwie�stwa. Bo jak rado�� � bywa to cz�sto � �zy wyciska, tak ja, w
tym strachu
nie na �arty, nie mog�em powstrzyma� �miechu, z Arystomenesa uczuwszy si� takim
��wiem.
I kiedy tak, rzucony w �mieci, a zakryty przez us�u�ne i chytre ��ko, zerkam,
co si�
tam dalej stanie, widz� dwie niewiasty starsze; jedna trzyma�a w r�ce �wiec�c�
latarni�, druga
g�bk� i miecz. Tak uzbrojone staj� przed Sokratesem �pi�cym jak suse�. Wtedy
ozwie si� ta z
mieczem:
�Ten ci to jest, siostrzyczko Pantio, ten m�j s�odki Endymionek6, ten m�j
pieszczoszek,
kt�ry dniami i nocami gzi� si� czule z � och! � wiosn� mych latek, ten, kt�ry
wzgardziwszy
moim �arem nie tylko pysk sobie strz�pi na mojej cnotce, ale jeszcze chce
czmychn��! A ja
naturalnie, jak ta Kalipso opuszczona przez oszuka�czego Ulissesa, b�d�
op�akiwa� wieczne
moje wdowie�stwo!�
Tu wyci�gn�wszy r�k� pokazuj� mnie tej swojej godnej Pantii i dodaje:
�A ten poczciwina, ten Arystomenes, co taki �epak do rady � bo to on obmy�li�
plan tej
ucieczki, a teraz pod ��kiem przywarowa� i a� si� przylepi� do ziemi, a ledwo
zipie ze strachu
i �ypie ino �lepiami na to wszystko � on my�li, �e mu tak na sucho ujdzie to, co
na mnie
napyskowa�! Wystroj� ja mu kiedy� jeszcze...! E, i nie kiedy� � zaraz, zaraz
teraz dam mu
takiego �upnia, �e po�a�uje swego dawnego drwinkowania i tera�niejszego
w�cibstwa�.
[13] Sk�rom to us�ysza�, nieszcz�sny, zimne poty na mnie uderzy�y i taka mnie
wzi�a
dr��czka, �e a� od niej tapczan na moim grzbiecie zacz�� ta�czy� jak op�tany. I
wtedy s�ysz�,
jak milutka Pantia powiada:
�Siostruniu, to bierzmy si� od razu naprz�d do niego i rozszarpmy go jak
bachantki albo
skr�pujmy i wyr�nijmy mu jego m�skie przyrodzenie�.
Na to Meroe � oczywi�cie bowiem wymiarkowa�em, �e wedle wszystkiego, co
opowiada�
Sokrates, do niej odnosi si� to imi�:
�Nie � m�wi � niech�e ten sobie przynajmniej po�yje, �eby m�g� rzuci� gar��
ziemi na
cia�o tego niebo��tka� � i odgi�wszy g�ow� Sokratesa na prawy bok wbi�a mu w
lew� stron�
szyi ca�y mieczyk a� po r�czk�, a podstawiwszy szybko ma�y mieszek skrz�tnie
schwyta�a
do� buchaj�c� krew, tak �e nawet jedna kropla jej nie usz�a i nie zostawi�a
nigdzie �ladu.
Na to wszystko patrzy�em w�asnymi oczyma. Widzia�em nawet, jak ta czu�a Meroe �
zapewne,
by nie uchybi� w niczym temu swojemu obrz�dkowi mordowania � jak wsun�a przez
t� ran� r�k� a� do samych wn�trzno�ci i pogmerawszy tam wyci�gn�a serce mojego
nieszcz�snego
kompana, z kt�rego gardzieli przer�ni�tej rze�nickim ciosem wydobywa� si� ino
jaki� g�os, a raczej s�abe charczenie razem z krwawymi b�blami powietrza.
Tymczasem Pantia,
zak�adaj�c g�bk� ca�y otw�r rany, m�wi�a:
�Ej g�bko, g�bko w morzu zrodzona, �eby� mi si� przez rzek� nie pu�ci�a!�
6 E n d y m i o n � Arkadyjczyk s�ynny z pi�kno�ci, kt�rego Zeus u�pi�, by go
zachowa� w wiecznej m�odo�ci.
Tak si� z tym wszystkim za�atwiwszy, odchodz�, a na odchodnym jedna odsun�a m�j
tapczan,
po czym obie przykucn�y rozkraczone nad moj� twarz� i da�y upust swoim
p�cherzom,
zalewaj�c mnie strasznie smrodliwym moczem.
[14] Ledwie wysz�y za pr�g, a ju� drzwi, jakby nigdy nie tkni�te, wracaj� na
swoje dawne
miejsce, zawiasy wsuwaj� si� w swe otwory, podwoje zahaczaj� si� o swe rygle,
zasuwki
zapadaj� w zamki. Ja za�, jak le�a�em, ci�gle jeszcze rozci�gni�ty na ziemi,
tchu nie mog�c
z�apa�, nagi, skostnia�y i zlany moczem, jakby mnie w tej chwili ma� porodzi�a �
a raczej
jeszcze gorzej, bo jak na po�y nie�ywy, jak sw�j w�asny pogrobowiec, jak taki,
co sam widzia�
ju� w�asn� �mier�, albo co najmniej kandydat na szubienic�, co gotowa ino na
niego
czeka � ja tedy pomy�la�em sobie ino, co si� te� stanie ze mn�, kiedy rano
znajd� mego towarzysza
zamordowanego? Kto uwierzy, �e m�wi� rzeczy cho� podobne do prawdy, kiedy ja
b�d� m�wi� prawd� sam�?
Powiedz�: �Mog�e� przynajmniej krzycze� o pomoc, je�li� ju� nie m�g� � ty, taki
dr�gal! �
da� rady niewie�cie. Wi�c w oczach twoich r�n� cz�owieka, a ty g�by nie
otworzysz? Dlaczego�
za� ty sam uszed�e� takiej rzezi? Dlaczego� ta okrutnica mia�aby oszcz�dzi�
kogo�, co
widzia� zbrodni� na w�asne oczy i m�g�by o niej w s�dzie �wiadczy�? Ale skoro�
si� wtedy
wykpi� od �mierci, to id��e teraz za swym towarzyszem!�
Nad tym ino bez ustanku si� g�owi�em, a tymczasem mie� si� zaczyna�o ju� ku
dniowi.
Doszed�em wreszcie do tego, �e najlepiej zrobi� wymykaj�c si� przed �witem
chy�kiem w
drog�, chocia�by po omacku. Chwytam tedy m�j t�umoczek i wsun�wszy klucz w drzwi
usi�uj�
otworzy� zamek; ale te niezawodne drzwi chcia�y pokaza�, �e wiedz�, co to
obowi�zkowo��:
w nocy si� wprawdzie same otwar�y, ale za to teraz zaledwie ust�pi�y, kiedym po
jaki
setny raz kr�ci� w zamku ich w�a�niusie�kim kluczem.
Wyszed�em.
[15] �Hej, jest tam kt�ry? � wo�am � Otw�rz no mi wrota zajazdu, bo wyruszam
przed
�witem�.
Odzywa si� na to nareszcie od�wierny z bar�ogu, gdzie� za bram� wjazdow�, do p�
jeszcze
nieprzytomny ze snu.
�A tobie co? � powiada � ty nie wiesz, ile po drogach zb�j�w, �e si� teraz po
nocy w drog�
wybierasz? Ale jak ty masz na sumieniu jakie� takie sprawki, �e ci i �ycie ju�
niemi�e, to my
tam d�wigamy jeszcze na karku g�owy, a nie dynie! To ich za ciebie nastawia� nam
nie
ochota!�
�Dobrze � m�wi� � ale ju� przecie dzie� niedaleko. A opr�cz tego, co takiemu
n�dzarzowi,
jak ja, mog� zabra� zb�je? Ty, g�upcze, nie wiesz, �e nawet dziesi�ciu, i to
atlet�w, nie
potrafi obedrze� go�ego?�
A na to on przewr�ci� si� na drugi bok i wybe�kota� ju� �pi�cy prawie:
�A sk�d ja mog� wiedzie�, czy� ty nie poder�n�� gard�a temu twojemu znajomkowi,
kt�rego�
tu wiecz�r przyprowadzi�, i teraz w nogach nie szukasz ratunku?�
W tej chwili � dobrze to mam w pami�ci � zrobi�o mi si� tak, jakby si� ziemia
pode mn�
rozst�pi�a i jakbym zobaczy� samo dno Tartaru z psem Cerberem rozdziawiaj�cym ku
mnie
nienasycon� paszcz�. Zrozumia�em wtedy zaiste, �e poczciwa Meroe oszcz�dzi�a
moj� gardziel
nie z lito�ci, ale z okrucie�stwa: �eby mnie zachowa� ca�o dla stryczka.
[16] Wracam tedy do izby i zaczynam rozmy�la�, jak by tu znale�� jak� �mier�
gwa�town�.
Ale gdy los nie zostawi� mi �adnego innego narz�dzia do samob�jczej �mierci, jak
chyba
tylko tapczan:
�Tapczaniku m�j � powiadam � m�j najdro�szy, co� ze mn� przetrwa� tyle
tarapat�w, ty
jedyny nieprzekupny �wiadku tego, co si� sta�o tej nocy, ty jedyny, kt�rego
m�g�bym przyzwa�
na �wiadka mej niewinno�ci wobec oskar�enia, co na mnie czyha � ty dostarcz mi
pewnego
sposobu, �ebym si� pr�dko dosta� do podziemia!�
Co m�wi�c wyd�ubuj� sznur, z kt�rego by�a plecionka na tapczanie, zarzucam i
umocowuj�
jeden sznura koniec na ma�ej belce wystaj�cej nieco spod okna, drugi koniec
zwi�zuj� w
mocn� kluczk�, wy�a�� na tapczan � bo im wy�ej, tym �mier� pewniejsza � i
wk�adam g�ow�
w p�tlic�. Ale kiedym podpor�, kt�ra mnie dot�d podtrzymywa�a, nog� odepchn��,
a�eby
sznur wskutek ci�aru cia�a zacisn�� si� ko�o szyi i udusi�, nagle m�j stryczek
� stary wida� i
sparcia�y � urywa si�, a ja z wysoka spadaj�c wal� si� na Sokratesa, kt�ry le�a�
blisko pode
mn�, i razem z nim staczam na ziemi�.
[17] A w�a�nie w tej samej chwili wchodzi od�wierny i krzyczy na ca�e gard�o:
�Gdzie�e� tam, ty, co� si� o p�nocy tak w drog� spieszy�, a teraz chrapiesz pod
pierzyn�?�
Na to � nie wiem, czy wskutek mojego upadku, czy na ten ryk � budzi si�
Sokrates, wstaje
pierwszy i powiada ze z�o�ci�:
�Czy to mo�e nies�usznie wszyscy go�cie kln� tych karczmarzy? To przecie ten
natr�t
w�cibski, co tu wlaz� nie w por� � z pewno�ci�, �eby co� zw�dzi�! � zbudzi�
mnie, com taki
zm�czony, swym wrzaskiem z najsmaczniejszego snu!�
Wy�a�� na to ja, ucieszony okropnie, rozpierany niespodzian� rado�ci�, i
krzycz�:
�Patrz no ty, chlubo wszystkich od�wiernych, oto m�j kum, m�j tatu�, m�j
braciszek, ten,
o kt�rym w nocy po pijanemu pyskowa�e�, �em go zabi�!� � i mi�dzy jednym s�owem
a drugim
Sokratesa wyca�owuj�, wy�ciskuj�! Ale on, odrzucony zapachem tej okropnej
cieczy,
kt�r� mnie owe j�dze zakazi�y, gwa�townie mnie odpycha:
�A id��e ty precz � parska � ta� ty �mierdzisz jak ostatnia kloaka� � i z
prze�miechami zaczyna
si� dopytywa� o przyczyn� tych zapach�w. A ja, biedaczysko, musia�em wymy�la� z
miejsca jaki� g�upi dowcip i odwraca� rozmow� na co innego.
�A chod�my� ju� � powiadam, �api�c go wp� � i u�yjmy sobie przechadzki o
poranku�.
Wzi��em t�umoczek i zap�aciwszy karczmarzowi za mieszkanie wyruszyli�my w drog�.
[18] Uszli�my tak szmat drogi, a ju� te� i s�o�ce zesz�o i wszystko o�wieci�o.
Wtedy j��em
bardzo uwa�nie przypatrywa� si� szyi mego towarzysza, temu mianowicie miejscu,
gdziem
widzia� grz�zn�cy w niej miecz. My�la�em sobie:
�Ech, ty g�upcze, co� si� str�bi� kilkoma kieliszkami wina i �ni�e� okropno�ci!
Oto Sokrates
idzie sobie obok ca�y, zdr�w, nietkni�ty! Gdzie� ta rana, gdzie ta g�bka? Gdzie
w ko�cu
blizna taka g��boka i taka �wie�a?�
A do niego powiadam:
�Nie bez kozery m�wi� powa�ni lekarze, �e ob�arstwo i pija�stwo ci�kie i
okropne zmory
senne sprowadza. Ja tak�e, �em to sobie wczoraj wiecz�r nie �a�owa� kieliszk�w,
mia�em
noc paskudn�, potworno�ci mi si� jakie� zwidywa�y i okropno�ci � a� teraz
jeszcze mi si�
zdaje, �e jestem ludzk� krwi� zlany i zbezczeszczony�.
A na to on ze �miechem:
�Krwi� jak krwi�, ale moczem to� chyba zlany. Co prawda, to i mnie si� �ni�o, �e
mnie
mordowano. Bo i taki b�l w szyi, tutaj, czu�em i tak mi by�o, jakby mi kto samo
serce wyrywa�,
a i teraz jako� mi tchu brak, kolana mi dr�� i id� jako� tak niepewnie, i
chcia�bym co�
zje��, �eby si� pokrzepi�.
�Masz � powiadam na to � masz tu gotowe �niadanie� � i �ci�gam z plec�w moj�
sakw�,
podaj� mu szybko chleb ze serem.
�O, pod tym platanem zaraz siadajmy� � proponuj�.
[19] Tak robimy, po czym i ja sam posilam si� z tych zapas�w i obserwuj� przy
tym jego
�apczywie zajadaj�cego.
W pewnej chwili widz� jednak, �e jako� si� w sobie zapad� i zblad� jak bukszpan.
Cera nagle
zrobi�a mu si� tak trupia, �e mnie, widz�cemu w my�li przed sob� ci�gle te dwie
Furie z
nocy, pierwszy k�s chleba, cho� by� male�ki, uwi�z� ze strachu w gardle i nie
chcia� p�j�� ani
w prz�d, ani w ty�. Liczba za� ludzi przechodz�cych drog� przyda�a jeszcze
gwa�towno�ci
memu strachowi. Bo zechc� oni uwierzy�, �e jak nas tu jest dwu, jeden ginie bez
�adnego
przyczynienia si� drugiego? Tymczasem Sokrates, kt�ry zjad� do�� du�o � po�kn��
�apczywie
wi�ksz� cz�� doskona�ego sera � zacz�� odczuwa� gwa�towne pragnienie. A bardzo
niedaleko
od korzeni platanu p�yn�a spokojna rzeczka, leniwa jak stawek, jak srebro
jasna, a jak
kryszta� przejrzysta. M�wi� mu t�dy:
�Ugasz� pragnienie w tej bia�ej strudze�.
On wstaje i nieco poszukawszy mniej stromego zej�cia, kl�ka na brzegu i
po��dliwie pochyla
si� nad zaczerpni�tym kubkiem. Ale jeszcze nie dotkn�� p�ynu warg ko�cem, kiedy
na
szyi jego rozdziawia si� rana szeroka i g��boka, z kt�rej nagle wypada owa
g�bka, a za ni�
ma�a stru�ka krwi. Zew�ok to ju� by� nie�ywy, kt�ry by�by wpad� do rzeki, gdybym
go nie by�
jeszcze zdo�a� przytrzyma� za jedn� nog� i nie bez wysi�ku wyci�gn�� na brzeg.
Tu ob�a�owawszy
biednego towarzysza, jak mo�na by�o w tych warunkach, pogrzeba�em go w
piaszczystej
ziemi w wiecznym rzeki s�siedztwie.
Sam, przera�ony, dr��c ze strachu o siebie, ucieka�em przez bezdro�a i pustkowia
i jakby
sam maj�c na sumieniu morderstwo, wyrzek�em si� ojczyzny i domu i poszed�szy na
dobrowolne
wygnanie mieszkam teraz w Etolii, gdzie si� na nowo o�eni�em. To jest historia,
kt�r�
nam opowiedzia� Arystomenes. [20] Wtedy �w jego towarzysz, kt�ry zaraz z
pocz�tku zatwardzia�e
wiary jego s�owom nie dawa�, powiada:
� A to dopiero bajda nad bajdami, a to �garstwo nie do �adu i sk�adu � i
zwracaj�c si� do
mnie: � Ty zasi�, z kt�rego miny i czupryny pozna�, �e� nie prostak, ty takim
bajdom wierzysz?
� Ja doprawdy � odrzek�em � s�dz�, �e nie masz rzeczy niemo�liwych. Wszystko, co
si�
ludziom wydarza, wedle zrz�dzenia losu si� dzieje. Przecie i mnie, i tobie, i
wszystkim ludziom
przytrafiaj� si� sprawy dziwne i prawie nies�ychane; opowiedz je jednak takiemu,
co
ich nie zazna�, to pewno wiary u niego nie znajd�. Ale ja � na Herkulesa! �
wierz� temu twojemu
towarzyszowi i wdzi�czne mu dzi�ki sk�adam, �e nas rozerwa� miluchnej bajki
ucieszno�ci�;
za jej to spraw� umkn��em si� �mudzie i znojowi d�ugiej i przykrej drogi. My�l�
tak�e,
�e i ten m�j podjezdek rad jest temu dobrodziejstwu, bo mnie tu, a� do bramy
tego miasta,
nie jego grzbiet, ale w�a�ciwie uszy moje podwioz�y.
[21] I tu by� koniec naszej rozmowy i drogi posp�lnej. Towarzysze bowiem moi
obaj
wzi�li si� na lewo do najbli�szych domk�w. Ja za� wst�pi�em do pierwszej karczmy
na drodze
napotkanej i spyta�em tam karczmarki � starki jakiej� � czy to jest miasto
Hypate, a gdy
przytakn�a, czy zna niejakiego Milona, jednego z pierwszych miasta. Za�mia�a
si� na to i
powiada:
� Prawdziwie pierwszy on tu, ten Milon, bo siedzi na samym podwalu miasta,
pierwszy z
kraja.
� �art na bok, mamusiu � powiadam � powiedz no �askawie, co on za jeden i gdzie
mieszka.
� Ano, widzisz � odrzecze � tam, te ostatnie okna, kt�re wygl�daj� na miasto,
kiedy z drugiej
strony drzwi wychodz� na zau�ek? Tam to mieszka ten Milon, cz�ek pieni�ny
srodze i
ci�ko bogaty, a cz�sto g�sto dobr� lichw� uprawiaj�cy, bo bierze w zastaw z�oto
i srebro.
Dusi si� na tych �mieciach siedz�c okrakiem na swoim grosiwie z po�owic�, godn�
kum� w
tej n�dzy. Jedn� jedyn� �ywi tam ino s�u�k�, a chodzi zawsze jak ten �ebrak.
Wybuchn��em �miechem na ten opis.
� Bardzo to �askawie i przezornie � powiadam � zatroszczy� si� o mnie mi�y m�j
Demeasz,
daj�c mi w podr�y polecenia do takiego cz�owieka, w kt�rego gospodarstwie nie
ma strachu
przed dymem z ogniska ani przed par� z warzonki.
[22] To m�wi�c poszed�em dalej do tego domu i zacz��em �omota� we wrota mocno
zaryglowane,
wo�aj�c przy tym g�o�no. Po dobrej chwili wysz�a jaka� m��dka.
� Ej tam, cz�owieku � powiada mi � co si� tak do drzwi dobija�e�: na jaki zastaw
chcesz
po�yczy�? Gdzie� si� taki uchowa�, co nie wiesz, �e my dajemy tylko na z�oto i
srebro?
� B�d� no grzeczniejsza dla mnie � odrzek�em � i raczej powiedz, czy zastaj� w
domu
twego chlebodawc�.
� Pewnie � odrzek�a � ale dlaczego pytasz?
� Mam dla niego list od Koryntyjczyka Demeasza.
� P�jd� mu oznajmi� � rzek�a � a ty tymczasem tu poczekaj .
To powiedziawszy zaryglowa�a znowu drzwi i wesz�a do domu. Wkr�tce wr�ci�a i
otwar�a
drzwi, m�wi�c:
� Pan prosi ci�.
Wszed�em i znalaz�em go siedz�cego na w�ziutkim tapczaniku i w�a�nie
rozpoczynaj�cego
obiad. U n�g jego siedzia�a �ona, st� za� by� nakryty, ale nie zastawiony.
Wskaza� na� i powiada:
� Oto zastawa, jak� mog� go�ciowi ofiarowa�.
� Pi�knie � m�wi� i z miejsca daj� mu list Demeasza. Przerzuci� go pr�dko i
powiada:
� Jaki to kochany ten Demeasz, �e mi takiego go�cia przysy�a. [23] I kaza� �onie
ust�pi�, a
mnie na jej miejsce zaprasza.
A kiedy i teraz wzdraga�em si� z grzeczno�ci, z�apa� mnie za sukni� i poci�gn��.
� Siadaj � powiada � tutaj, bo my, ze strachu przed z�odziejami, nie mamy
�adnych sto�k�w
ani nie mo�emy sobie sprawi� potrzebnych sprz�t�w.
Us�ucha�em. Wtedy rzek�:
� Zaraz bym sam si� domy�li� � i bez ochyby � z tej przystojnej cia�a postawy i
z tej dziewiczej
zgo�a skromno�ci, �e� ty z dobrego domu. Ale i m�j Demeasz to samo mi w li�cie
pisze.
Przeto racz nie wzgardzi� biedot� tej naszej norki. Ta przylegaj�ca izba b�dzie
ci przystojn�
siedzib�. Rozgo��e si� �askawie w naszym domu, a i on uro�nie twoim
dostoje�stwem,
i ty sobie zdob�dziesz tytu� do s�awy, je�li, rad skromnemu schronieniu,
wsp�zawodniczy�
b�dziesz z cnotami owego Tezeusza7, kt�rego tw�j ojciec nosi� nazwisko rodowe, a
kt�ry nie pogardzi� ubo�uchn� go�cin� staruchy Hekali.
Tu przywo�a� s�u�k�.
� Fotis � powiada jej � zajmij no si� pieczo�owicie t�umoczkami go�cia, z�� je
w tej izbie,
a zarazem wyjmij pr�dziute�ko ze skrzyni olej do namaszczenia i r�czniki, i
wszystko, co
potrzebne, i do �a�ni najbli�szej mego go�cia zaprowad�; dosy� si� strudzi�
d�ug� i ci�k�
drog�.
[24] Us�yszawszy to ju�em si� rozeznawa� w �ci�liwych obyczajach Milona, a chc�c
go
sobie pozyska�, odrzek�em:
� Zupe�nie mi nie trza tych przybor�w do k�pieli, bo zawsze w drodze mam je z
sob�. A
co do �a�ni, to �atwo si� do niej dopytam. Ale co mi najbardziej na sercu le�y,
to to, �eby�,
Fotis, koniowi, co mnie dzielnie ni�s�, kupi�a za te oto groszaki siana i
j�czmienia.
Za czym z�o�ywszy t�umoki moje w owej ofiarowanej mi izbie, po drodze do �a�ni
chc�c
sobie upatrzy� co� na wieczerz�, poszed�em na targ ze smako�ykami. Tam
zobaczy�em roz�o�one
pyszne ryby; zacz��em pyta� o cen� i ze stu srebrnik�w, kt�re mi za�piewano,
wytargowa�em
za dwadzie�cia denar�w. W�a�nie stamt�d wychodzi�em, kiedy spotykam si� z
Pitiaszem,
moim koleg� szkolnym z Aten. �w ino przyjrza� mi si� ma�owiele, a zaraz mnie
pozna�
i rzuci� mi si� na szyj� �ciskaj�c i wyca�owuj�c.
� A m�j Lucjuszu � wykrzykiwa� � to dalib�g szmat czasu, jak ci� nie widzia�em!
To� to �
na Herkulesa! � odk�d rozeszli�my si� ze szko�y mistrza Klitiasza! C� ci� tu
sprowadza?
� Jutro si� dowiesz � odpowiedzia�em. � Ale � a to co? No, ciesz� si�, �e si�
spe�ni�y twoje
marzenia! To� to widz� za tob� i pacho�k�w, i p�ki r�zg, i str�j na tobie, jaki
si� godzi urz�dnikom!
7 T e z e u s z � syn ate�skiego kr�la Egeusza. W drodze na jedn� z wypraw
zatrzyma� si� na nocleg u staruszki
Hekale. Poeta aleksandryjski Kallimach opisa� to w utworze Hekale.
� A tak � powiada � urz�dujemy tu na edylostwie i zajmujemy si� aprowizacj�.
Chcesz
mo�e kupi� jaki smako�yk, to ja ci to w tej chwili za�atwi�!
Wymawia�em si�, poniewa� kupiwszy ryby przy�adzi�em sobie dostateczn� wieczerz�.
Ale
w tej chwili Pitiasz spostrzeg�szy kosz potrz�sn�� rybami, �eby je lepiej
zobaczy�, i pyta:
� A to �miecie za ile kupi�e�?
� Ach � m�wi� � zaledwie wydar�em je rybakowi za dwadzie�cia denar�w.
[25] Na to porwa� mnie w tej chwili za r�k� i wlok�c z powrotem na targowisko
smako�yk�w
krzyczy:
� I kt�ry to z tej ho�oty sprzeda� ci te wybi�rki? Pokaza�em tego starowin�, co
siedzia�
gdzie� w k�ciku. Na tego on natychmiast wsiad� �jak przysta�o na edyla �
straszliwym g�osem:
� To tak? � grzmia� � to ju� nawet nie macie wzgl�du na naszych przyjaci� ani
na go�cia
�adnego? Wida�, �e tak, skoro �piewacie sobie takie nies�ychane pieni�dze za
n�dzne rybi�ta!
Wy chcecie to miasto, ten kwiat Tesalii, zmieni� na skalist� pustyni�,
wyg�odzi�? Ale to wam
nie ujdzie bezkarnie! Ja ci� tu tak urz�dz�, �e si� dowiesz, jak � p�ki ja tu
urz�duj� � jak �ajdactwu
zamyka si� drog�! � i wysypawszy na �rodek placu m�j koszyczek ka�e swemu
r�kodajnemu
wszystkie ryby nogami potratowa� i porozdeptywa�.
Teraz m�j Pitiasz, zadowolony z tego aktu surowej sprawiedliwo�ci, poradzi� i
mnie, �ebym
sobie ju� poszed�.
� To mi wystarczy, Lucjuszu � m�wi� � �em tak tego starucha poha�bi�.
Zbity tym wszystkim z panta�yku i zgo�a og�upia�y ruszam znowu do �a�ni,
pozbawiony
dzi�ki szcz�liwemu pomys�owi mego dawnego kole�ki r�wnocze�nie i groszy, i
wieczerzy,
po czym wyk�pawszy si� sun� z powrotem do domu Milona i do mojej izby.
[26] W�a�nie jednak wesz�a Fotis, s�u��ca, i powiada, �e gospodarz mnie prosi.
Ale ja,
znaj�c ju� wtedy oszcz�dno�� Milona, grzecznie si� wyprosi�em, �e to zm�czenie
po podr�y
sen lepiej ni� jad�o usun