4635
Szczegóły |
Tytuł |
4635 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4635 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4635 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4635 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
STUART WOODS
PROPOZYCJA NIE DO ODRZUCENIA
Prze�o�y�: Jan Jackowicz
2000
Mendy Menenzez:
Powiedziano ci, co masz zrobi�, wi�c lepiej trzymaj si� tego.
Philip Marlowe:
Och, z pewno�ci� robi� co�, co si� panu mo�e nie spodoba� staram si� dop�yn�� do Cataliny z tramwajem na plecach.
Raymond Chandler D�ugie po�egnanie
Prolog
Wiecz�r by� ciep�y i przyjemny. Stone Barrington mia� po swej prawej r�ce kopu�� smogu unosz�cego si� nad miejskim kompleksem Los Angeles, pod�wietlonego od wewn�trz niczym brudny aba�ur gigantycznej lampy. Na lewo migota�y podobne do oczu podchmielonej, weso�ej panienki �wiat�a wyspy Santa Catalina. O par�set metr�w dalej zamruga�y nagle rozko�ysane pozycyjne lampy kilkudziesi�ciu stoj�cych na kotwicy ma�ych jacht�w, kiedy dotar�a do nich fala, wzbudzona przez luksusow�, w�dkarsk� motor�wk�, na kt�rej si� znajdowa�. Wzi�� g��boki oddech, co przysz�o mu z niejakim trudem, bo jedn� po�ow� nosa mia� zatkan� z powodu alergii na zadymione powietrze Los Angeles, a usta zalepione szczelnie ta�m�.
� Rany boskie, Vinnie � powiedzia� ten drugi, kt�ry mia� na imi� Manny. � Przecie� te szczypce le�� tam, w skrzynce z narz�dziami.
� Zaraz je znajd�, Manny � odpar� Vinnie.
� Dawaj pierwsze z brzegu, kr�tkie, d�ugie, wszystko jedno jakie.
� Powiedzia�em, ju� szukam.
Da�o si� s�ysze� szcz�kanie metalu o metal, kiedy Vinnie zacz�� grzeba� w skrzynce.
� Jezu � j�kn�� Manny. � Chcia�bym wr�ba� jakiego� kotleta, zanim si� rozwidni.
� Przecie� szukam, Manny � odpar� Vinnie, a potem uni�s� w triumfalnym ge�cie stalowe szczypce. � Mam.
� Dawaj je � powiedzia� Manny. Jedn� r�k� wzi�� od Vinniego szczypce, drug� trzyma� oba ko�ce kotwicznego �a�cucha. �a�cuch owini�ty by� dwa razy wok� bioder Stone�a. � Daj teraz szekl�.
� Tak� jak ta? � zapyta� Vinnie, wyci�gaj�c ku niemu du�� szekl� z nierdzewnej stali.
� Nie ma tam jakiej� zwyk�ej, cynkowanej? � zapyta� Manny. � Te nierdzewne kosztuj� kup� forsy. Oney w�cieknie si� na nas.
� Mo�e by� taka? � spyta� Vinnie, pokazuj�c inn� szekl�.
� W sam raz � odpar� Manny, bior�c j� z r�k tamtego. � Chod� tu na chwil� potrzyma� �a�cuch.
Vinnie podszed� i wzi�� od niego �a�cuch. Manny odkr�ci� sworze� i przesun�� szekl� przez ogniwa obu ko�c�w. Nast�pnie w�o�y� z powrotem sworze�, wkr�ci� go palcami i doci�gn�� za pomoc� szczypiec.
� Zrobione � powiedzia� i rzuci� szczypce do skrzynki z narz�dziami. Nie trafi�. � S�uchaj, Stone, chyba b�d� musia� ci� poprosi�, �eby� podskoczy� te par� krok�w do relingu na rufie.
Stone odwr�ci� si� i rzuci� Manny�emu pogardliwe spojrzenie, tak jakby mia� przed sob� nadmiernie wyro�ni�tego p�g��wka, kt�rym zreszt� tamten rzeczywi�cie by�. Mia� nogi okr�cone w kostkach ta�m� i bynajmniej nie zamierza� pomaga� Manny�emu i Vinniemu w urzeczywistnieniu ich zamiar�w.
� No dobra, dobra � powiedzia� Manny. � Vinnie, z�ap go pod r�k�. Stone, by�oby nam naprawd� �atwiej, gdyby� poskaka� cho� troch�.
Stone wci�gn�� jedn� dziurk� tyle powietrza, ile si� da�o, a potem skoczy� i wyl�dowa� na skrzynce z narz�dziami, rozsypuj�c jej zawarto�� po pok�adzie.
� Wielkie dzi�ki � powiedzia� kwa�nym tonem Manny. � Bardzo �e� nam pom�g�. Vinnie, potrzymaj go tu przez chwil�.
Podszed� do lewej burty i przyci�gn�� do st�p Stone�a przesz�o trzydziestokilogramow� kotwic� Danfortha. Pogrzeba� w rozrzuconych po pok�adzie narz�dziach i przyni�s� jeszcze jedn� szekl�.
� Gdzie, u diab�a, podzia�y si� te szczypce? � zapyta�, nie zwracaj�c si� do nikogo w szczeg�lno�ci.
� Le�� o, tam � powiedzia� Vinnie, wskazuj�c r�k�.
� Podaj mi je � poleci� mu Manny. Wzi�� do r�ki szczypce, przyszeklowa� kotwic� do ko�c�wek �a�cucha, kt�rym owini�ty by� Stone, i dokr�ci� sworze�. � My�l�, �e to powinno wystarczy� � powiedzia�, a potem podni�s� kotwic� i wr�czy� j� Stone�owi.
Stone chwyci� kotwic�, tak jakby bra� na r�ce troch� przero�ni�tego bobasa.
� Stone, chcesz mo�e wyg�osi� ostatnie s�owo? � zapyta� Manny, po czym obaj z Vinniem wybuchn�li �miechem.
� Ostatnie s�owo! � zarechota� Vinnie. � A to dobre!
Dwaj m�czy�ni podci�gn�li Stone�a do rufy, kt�rej por�cz si�ga�a mu kolan.
� Trzymaj go tak, Vinnie � poleci� swemu koledze Manny. Pu�ci� r�k� Stone�a i stan�� za jego plecami. � A tym ja si� zajm� � doda�, chwytaj�c si� dla lepszego podparcia w�dkarskiego krzese�ka przy�rubowanego do pok�adu, i umie�ci� stop� na wysoko�ci krzy�a Stone�a.
� Pozdrowienia od Onofria Ippolita � powiedzia�, a potem jednym kopniakiem wypchn�� Stone�a za ruf�.
Stone nie by� przygotowany na to, �e woda w Pacyfiku mo�e by� tak zimna. Po chwili u�wiadomi� sobie jednak, �e nie jest przygotowany tak�e na kup� innych rzeczy. Pu�ci� wolno kotwic� i szybko ruszy� jej �ladem w kierunku morskiego dna, rozpaczliwie pr�buj�c utrzyma� w piersi ostatni oddech.
1
P�ny wiecz�r, u Elaine. Stone Barrington siedzia� przy doskonale zastawionym stole ze swym przyjacielem i by�ym partnerem Dinem Bacchettim, szefem wydzia�u �ledczego w dziewi�tnastym okr�gu nowojorskiej policji, oraz Elaine.
Szef kelner�w Jack sprz�tn�� talerze po kolacji i postawi� przed Stone�em i Dinem po kieliszku brandy. By� to bardzo szczeg�lny gatunek trunku. Stone trzyma� pod bufetem w�asn� butelk� tego specja�u, co bezustannie irytowa�o Elaine, poniewa� nie mog�a doliczy� go do rachunku, cho� mia�a oczywi�cie wiele sposob�w, �eby wyr�wna� sobie t� strat�.
� No, gadaj wreszcie, jak to by�o z Arrington � powiedzia�a Elaine.
� To ty nie wiesz, Elaine � odezwa� si� Dino � �e Stone ci�gle bardzo bole�nie prze�ywa to, �e Arrington pu�ci�a go kantem?
� A kogo obchodz� jego prze�ycia? � zapyta�a ca�kiem rozs�dnie Elaine. � Chc� wiedzie�, dlaczego pozwoli�, �eby Arrington odfrun�a sobie w sin� dal. Ta dziewczyna to by�o co�.
� W niekt�rych kr�gach panuje opinia � powiedzia� Dino � �e nie mia�a ochoty zosta� pani� Arrington Barrington.
� Kto by �mia� robi� jej z tego powodu wyrzuty? � zapyta�a Elaine. � No, Stone, j�kaj si�, byle dzi�.
Stone wzi�� g��boki oddech i westchn�� ci�ko.
� Czy ja mam do usranej �mierci wys�uchiwa� tych waszych g�upot?
� Wykrztu� to wreszcie � powiedzia� Dino � bo inaczej b�dziemy musieli je�dzi� na kolacj� na Alask�. Tu nie dostaniemy stolika.
Stone westchn�� znowu.
� To by�o tak... � zacz�� i zaraz urwa�.
� No wi�c? � zach�ci�a go Elaine.
� Planowali�my w lutym sp�dzenie dziesi�ciu dni na �eglowaniu ko�o St. Marks.
� Nigdy nie s�ysza�am o �adnym �wi�tym Marksie � wtr�ci�a Elaine. � Co to takiego?
� To taka niebrzydka wysepka, wci�ni�ta mi�dzy Antigu� i Gwadelup�. W ka�dym razie mieli�my si� spotka� na lotnisku Kennedy�ego, �eby tam polecie�, ale co� j� zatrzyma�o. Powiedzia�a, �e poleci nast�pnym samolotem, no a potem wyskoczy�a ta �nie�na zadymka.
� Wiem wszystko o wszystkich zadymkach � warkn�a Elaine. � Gadaj, co z dziewczyn�.
� W czasie gdy szala�a zadymka, �New Yorker� zam�wi� u niej artyku� na temat Vance�a Caldera.
� To taki nowy Cary Grant � wyja�ni� Dino, tak jakby Elaine mog�a nie wiedzie� nic o filmowym gwiazdorze.
� Tak, tak, s�ysza�am o nim � powiedzia�a Elaine.
� Wed�ug wszelkich znak�w na niebie i na ziemi, Vance od dwudziestu lat nie udzieli� �adnego wi�kszego wywiadu � ci�gn�� Stone � wi�c zanosi�o si� na prawdziw� bomb�. Arrington zna�a Caldera ju� od jakiego� czasu. Ja sam pozna�em j� na prywatnym przyj�ciu, na kt�re przysz�a razem z nim.
� To by by�o na tyle, je�eli chodzi o szczeg�y �ycia towarzyskiego � wtr�ci�a Elaine.
� A wi�c siedz� na wyczarterowanej ��dce ko�o wyspy St. Marks i czekam na Arrington, kiedy nagle wp�ywa tam du�y, pi�kny jacht, wiecie, z t� blondynk�, sam� na pok�adzie. Ale ona wyruszy�a z Wysp Kanaryjskich z m�em, po kt�rym na jachcie nie by�o �ladu. Wi�c oskar�aj� j�, �e go zamordowa�a, a ja l�duj� w ko�cu jako jej s�dowy obro�ca.
� My�lisz, �e ja nie zagl�dam do gazet? � przerwa�a mu Elaine. � I �e ca�a zachodnia p�kula nie czyta�a o tym procesie?
� Dobra, dobra. No wi�c bez przerwy dostaj� od Arrington faksy, �e ci�gle zaj�ta jest Calderem, a potem jeszcze jeden, �e jedzie z nim do Los Angeles, �eby pog��bi� temat.
� Pog��bi� temat... podoba mi si� to � u�miechn�a si� znacz�co Elaine.
� Wi�c pisz� do niej list, w kt�rym odkrywam przed ni� ca�e moje serce, a praktycznie bior�c, prosz� j�, �eby za mnie wysz�a...
� Praktycznie bior�c? To znaczy jak? � zapyta�a Elaine.
� No, wiesz, mo�e nie ca�kiem dos�ownie, ale my�l�, �e powinna by�a uchwyci� moj� my�l.
� A ona nie uchwyci�a?
� M�j list w og�le do niej nie dotar�. Da�em go pewnej pani, kt�ra lecia�a na Floryd�, i poprosi�em, �eby wys�a�a go ekspresem. Niestety, jej samolot rozbi� si� przy starcie.
� O, kurcz�, nigdy nie s�ysza�am, �eby kto� usprawiedliwi� si� lepiej, �e nie pisze list�w � zauwa�y�a Elaine. � Jeste� pewien, �e tego ca�ego listu nie zjad� tw�j pies?
� Przysi�gam, �e go napisa�em. A potem, zanim zd��y�em napisa� znowu, otrzyma�em od Arrington faks z zawiadomieniem, �e ona i Calder pobrali si� dzie� wcze�niej w Needles, w Arizonie. Wi�c co mia�em zrobi�?
� Powiniene� by� zrobi� to co� du�o wcze�niej � powiedzia�a Elaine. � Czemu niby taka wspania�a dziewczyna mia�a czeka�, a� wreszcie ruszysz ty�kiem?
� Mo�e i tak, ale zapewniam ci�, Elaine, by�em w takiej sytuacji, �e nie mog�em zrobi� nic wi�cej. Za par� dni zaczyna� si� proces, w kt�rym ode mnie zale�a�o �ycie tej kobiety.
� T� kobiet� spotka�by mo�e lepszy los, gdyby� pojecha� jednak za Arrington � odezwa� si� Dino. � Bo je�li wzi�� pod uwag� wyrok...
� Dzi�ki, Dino, widz�, �e zawsze mog� na ciebie liczy�, jak na przyjaciela.
� W ka�dym momencie.
� No wi�c sko�czy�o si� na tym, �e Arrington wysz�a za faceta, o kt�rym pisz� w �People�, �e to najseksowniejszy go�� w Ameryce, a ja... � g�os uwi�z� mu w gardle.
� Od jak dawna s� ma��e�stwem? � zapyta�a Elaine.
� Nie wiem dok�adnie... od dw�ch i p�, mo�e trzech miesi�cy.
� Wi�c prawdopodobnie jest ju� za p�no � powiedzia�a w zamy�leniu Elaine. � Chyba �e po�ycie u�o�y�o si� im naprawd� �le.
� Dosta�em od niej par� list�w, w kt�rych donosi�a mi, �e idzie im wspaniale � stwierdzi� z ponur� min� Stone.
� Ach, tak! � wykrzykn�a cicho Elaine.
Przez d�u�sz� chwil� nikt si� nie odzywa�. Do stolika podszed� Jac.
� Telefon do pana, Stone � powiedzia�, wskazuj�c jeden z dw�ch publicznych aparat�w wisz�cych na �cianie.
� Kto dzwoni?
� Nie wiem � odpar� Jack � ale ma naprawd� pi�kny g�os.
� To musi by� Vance Calder � r�bn�� ni st�d, ni zow�d Dino.
Elaine roze�mia�a si� g�o�no.
Stone wsta� z krzes�a i ci�ko powl�k� si� do aparatu.
� Halo? � powiedzia�, zatykaj�c drugie ucho palcem, �eby os�oni� je przed ha�asami.
� To ty, Stone?
� Tak. Kto m�wi?
� Vance Calder.
� Aha, rozumiem. Czy to Dino ci� podpu�ci�, �eby� do mnie...
� Co takiego?
� Kto m�wi?
� Vance Calder. Pos�uchaj, Stone...
Stone odwiesi� s�uchawk� i wr�ci� do stolika. Niez�y kawa�, nie ma co � powiedzia� do Dina.
� S�ucham?
� Facet po drugiej stronie kabla przedstawi� si� jako Vance Calder. Bardzo ci dzi�kuj�.
� Nie ma za co � odpar� Dino. � Nie znam tego go�cia i nie widzia�em go nigdy na oczy.
� Przecie� to ty podpu�ci�e� jakiego� kumpla, �eby do mnie zadzwoni�, mo�e nie? Ustawi�e� to dla �artu. � Stone spojrza� na Elaine. � Pewnie ty te� macza�a� w tym palce.
Elaine po�o�y�a d�o� na swym pe�nym biu�cie.
� Co ty, Stone, przysi�gam z r�k� na sercu.
Do stolika znowu podszed� Jack.
� Ten sam cz�owiek na linii. M�wi, �e odwiesi� pan s�uchawk�. Wie pan, kto ma podobny g�os do niego?
� Vance Calder? � podsun�� Dino.
� Tak! � potwierdzi� Jack. � To jego g�os, dok�adnie!
Stone obrzuci� Dina i Elaine piorunuj�cym spojrzeniem i podszed� do telefonu.
� Halo?
� Pos�uchaj, Stone, my si� przecie� znamy. Nie poznajesz mnie po g�osie?
� Czy to ty, Vance?
� Tak � odpowiedzia� Calder. W jego g�osie mo�na by�o wyczu� ulg�.
� Nie gniewaj si�, ale my�la�em, �e kto� chce mi zrobi�...
� Nie ma sprawy, takie rzeczy si� zdarzaj�.
� Witam ci�, Vance. Jak mnie tu znalaz�e�?
� Nie odpowiada� telefon u ciebie w domu, ale Arrington wspomina�a mi, �e sporo przesiadujesz u Elaine. Na szcz�cie przypomnia�em sobie o tym i postanowi�em spr�bowa�.
� A jak si� miewa Arrington?
� Dzwoni� w�a�nie z jej powodu, Stone. Arrington gdzie� znik�a.
� Jak to znik�a? Co chcesz przez to powiedzie�?
� Dok�adnie to: znik�a bez �ladu.
� Kiedy?
� Przedwczoraj.
� Zg�osi�e� to na policj�?
� Nie mog� tego zrobi�. Obsiedliby mnie dziennikarze z brukowc�w. Potrzebuj� twojej pomocy, Stone.
� Pos�uchaj, Vance, zrobi�by� naprawd� du�o lepiej, gdyby� poszed� z tym na policj�. Nie jestem w stanie ci pom�c.
� Mo�e mia�e� od niej jakie� wiadomo�ci?
� Napisa�a do mnie z miesi�c temu. Odnios�em wra�enie, �e jest bardzo szcz�liwa.
� Bo rzeczywi�cie by�a, ale ca�kiem nagle gdzie� si� rozp�yn�a bez �adnych wyja�nie�.
� S�uchaj, Vance, naprawd� nie wiem, jak m�g�bym ci pom�c.
� M�g�by� j� odnale��, Stone. Je�eli jest kto�, kto m�g�by to zrobi�, to tylko ty. Chcia�bym, �eby� tu przyjecha�.
� Ale� Vance, naprawd�...
� Na lotnisku Teterboro czeka na ciebie odrzutowiec wytw�rni filmowej Centurion Studios z linii lotniczych Atlantic Aviation. Mo�esz tu by� jutro rano.
� Vance, bardzo sobie ceni� twoje zaufanie do mnie, ale...
� Stone, Arrington jest w ci��y.
Stone poczu� si� tak, jakby dosta� porz�dnie w g�ow�. Zamurowa�o go.
� Jeste� tam, Stone?
� Vance, za godzin� b�d� w Teterboro.
� Na lotnisku Santa Monica b�dzie czeka� samoch�d.
� S�uchaj, Vance, wypisz na kartce wszystko, co wed�ug ciebie mo�e mie� jakie� znaczenie. B�dziemy musieli obgada� mn�stwo rzeczy.
� Obiecuj�. I bardzo ci dzi�kuj�.
� Jeszcze za wcze�nie na podzi�kowania � burkn�� Stone, odwiesi� s�uchawk� i wr�ci� do stolika. � Dino, p�acisz za dzisiejsz� kolacj� � powiedzia�. � Lec� do Los Angeles.
� W jakiej sprawie? � zapyta� Dino.
� Powiem ci p�niej � odpowiedzia� mu Stone.
� Pozdr�w ode mnie Arrington � poprosi�a Elaine, spogl�daj�c na niego sponad okular�w.
� B�d� spokojna, Elaine, na pewno nie zapomn� � zapewni� j� Stone, a potem musn�� wargami jej policzek, wyszed� z restauracji i zacz�� rozgl�da� si� za taks�wk�.
2
Kierowca taks�wki, Hindus, kt�ry niedawno przyby� do Stan�w Zjednoczonych i nie zd��y� jeszcze nauczy� si� porz�dnie j�zyka, zgubi� si� w New Jersey i zanim Stone�owi uda�o si� pokaza� mu na migi drog� do lotniska Teterboro, zacz�o la� jak z cebra. Kiedy dotarli w ko�cu do dworca linii Atlantic Aviation, Stone zap�aci� za kurs, z�apa� sw�j baga� i pop�dzi� do zupe�nie wyludnionego terminalu.
� Szukam samolotu wytw�rni Centurion Studios � powiedzia� do m�odej kobiety z punktu obs�ugi pasa�er�w, budz�c j� z drzemki.
� Tylko ten jeden stoi na stanowisku odlotowym � odpowiedzia�a mu z ziewni�ciem i wyci�gn�a r�k� w kierunku tylnego wyj�cia.
Stone zatrzyma� si� przy drzwiach, wyjrza� na p�yt� lotniska i u�miechn�� si�. �AG-IV�, mrukn�� do siebie. Nigdy nie lecia� samolotem tego typu, najwi�kszym i najlepszym z odrzutowc�w u�ywanych przez linie Atlantic. Jego silniki by�y ju� w ruchu. Stone pobieg� w deszczu do samolotu i wspi�� si� po schodkach, zabieraj�c baga� do kabiny.
Tu� przed nim wyros�a m�oda kobieta w jasnoszarym kostiumie od Armaniego.
� Pan Barrington?
� Tak.
� Prosz� zaj�� miejsce, a ja zajm� si� pana baga�em. Jeste�my gotowi do startu.
Kobieta znikn�a gdzie� w tyle samolotu z dwiema podr�nymi torbami Stone�a, kt�ry zosta� tylko z akt�wk� i usiad� na najbli�szym fotelu. Ko�o tylnej �ciany kabiny siedzia� na kanapie jaki� dystyngowany m�czyzna i rozmawia� przez telefon kom�rkowy. Samolot zacz�� si� toczy�. Stone zapi�� pas bezpiecze�stwa. Mia� ochot� p�j�� do kabiny pilot�w, �eby obejrze� start, ale drzwi by�y zamkni�te. Zosta� wi�c na miejscu i zacz�� obserwowa� strugi deszczu sp�ywaj�ce po szybie.
Samolot nie zatrzyma� si� ani na chwil�. Skr�ci� na pas startowy i zacz�� przyspiesza�. W chwil� potem by� ju� w powietrzu i wzbija� si� ostro w g�r�. Nad fotelem Stone�a pochyli�a si� stewardesa. By�a �adna, ale jej uroda nie wyr�nia�a si� niczym szczeg�lnym. U�miechn�a si�, ukazuj�c a� nazbyt bia�e z�by.
� �yczy pan sobie co� do picia? � zapyta�a �piewnym g�osem, podobnym do nawo�ywa� aborygen�w.
Serce Stone�a nie uspokoi�o si� jeszcze po ostrym biegu do samolotu.
� Tak, poprosz� kieliszek brandy.
� Mamy dwa rodzaje koniaku, hine �55 i bardzo stary armagnac.
� Spr�buj� armagnacu � powiedzia� Stone.
W chwil� p�niej ogrzewa� ju� w d�oniach zw�aj�cy si� ku g�rze kryszta�owy kieliszek.
� Pan Regenstein zaprasza pana do siebie, ale prosz� poczeka�, a� zga�nie �wiate�ko nakazuj�ce zapi�� pasy � powiedzia�a stewardesa, wskazuj�c tyln� cz�� kabiny.
� Dzi�kuj� pani � kiwn�� g�ow� Stone. Regenstein. Zdawa�o mu si�, �e gdzie� ju� s�ysza� to nazwisko, nie m�g� jednak przypomnie� sobie, gdzie. Poci�gn�� �yk koniaku. W chwil� potem, kiedy odrzutowiec wyr�wna� lot i napis nad wej�ciem do kabiny pilot�w zgas�, odpi�� pas i ruszy� wolno mi�dzy rz�dami foteli w kierunku kanapy, na kt�rej siedzia� nieznajomy. Na widok Stone�a m�czyzna uni�s� si� z miejsca i wyci�gn�� r�k�.
� Nazywam si� Lou Regenstein � powiedzia�.
Stone u�cisn�� jego d�o�.
� Stone Barrington � przedstawi� si�.
M�czyzna by� du�o starszy, ni� mo�na by�o przypuszcza�, patrz�c na niego z pewnej odleg�o�ci. Stone oceni�, �e mo�e mie� oko�o siedemdziesi�tki lub troch� mniej.
� Och, tak, jest pan znajomym Vance�a. Mi�o mi, �e zechcia� pan pofatygowa� si� tu do mnie. Prosz� usi���. Przyjemnie jest mie� towarzystwo podczas tak d�ugiego lotu.
Stone usiad� w wygodnym fotelu naprzeciwko kanapy.
� Przykro mi, �e musia� pan na mnie czeka�, ale kierowca taks�wki pomyli� drog�.
� Rozumiem � odpar� Regenstein. � To dla nich normalne. Najlepiej jest zam�wi� auto z Atlantic Aviation. Dzi�ki temu ma si� pewno��, �e kierowca b�dzie zna� New Jersey.
� B�d� o tym pami�ta� � powiedzia� Stone.
Regenstein zmarszczy� nos.
� Popija pan armagnac? � zapyta�, wyci�gaj�c r�k�. � Mog� pow�cha�?
Stone poda� mu kieliszek. Regenstein podni�s� go do nozdrzy i wci�gn�� powietrze g��boko do p�uc.
� Aaach! � westchn��, oddaj�c kieliszek. � Od przesz�o trzydziestu lat nie bior� do ust tych rzeczy, wci�� jednak uwielbiam ich aromat. Co� cudownego.
� Tak, niew�tpliwie � przytakn�� Stone.
� Wydaje mi si�, �e niedawno obi�o mi si� o uszy pa�skie nazwisko � powiedzia� Regenstein. � Czy przypadkiem nie w zwi�zku z jak�� afer� na Karaibach?
� Na wyspie St. Marks.
� Tak, rzeczywi�cie. Broni� pan t� m�od� kobiet� oskar�on� o zamordowanie m�a. � Zni�y� g�os do konspiracyjnego szeptu. � Prosz� mi powiedzie�, czy ona to zrobi�a? Ale mo�e zmuszam pana do naruszenia adwokackiej tajemnicy? Wola�bym tego unikn��.
� Mog� pana zapewni� w najwi�kszym zaufaniu, �e nie, nie zrobi�a tego � odpar� Stone. � Poza tym, odpowiadaj�c na pa�skie pytanie, nie nadu�ywam bynajmniej zaufania mojej klientki.
� Dotrzymywanie tajemnic jest najwa�niejsz� rzecz� na �wiecie � stwierdzi� powa�nym tonem Regenstein. � Zw�aszcza w naszym biznesie. Mam na my�li przemys� rozrywkowy.
� My�l�, �e w ka�dym rodzaju dzia�alno�ci, bez wyj�tku.
� Ale szczeg�lnie w naszym. Widzi pan, wsz�dzie kr�ci si� tylu plotkarzy i k�amc�w, �e tym wa�niejsze jest dotrzymywanie sekret�w i m�wienie tylko prawdy. Mimo i� mam do dyspozycji wielkie biuro, kt�rego zadaniem jest ustalanie najdrobniejszych niuans�w ka�dego kontraktu, by�em zawsze dumny z tego, �e piecz�towa�em ka�dy uk�ad u�ciskiem d�oni.
� My�l�, �e gdyby wszyscy dotrzymywali um�w przypiecz�towanych u�ciskiem d�oni, ja i moi koledzy poumieraliby�my z g�odu � powiedzia� Stone.
� Tak, nasz �wiat nie mo�e oby� si� bez prawnik�w. Prosz� mi powiedzie�, czy czuje si� pan dumny, �e jest pan jednym z nich?
Stone zamy�li� si� na chwil�.
� By�em dumny, kiedy uko�czy�em wydzia� prawa, a tak�e i potem, po zdaniu adwokackich egzamin�w, poniewa� by�y to kamienie milowe znacz�ce poszerzenie mojej wiedzy o wielkie obszary. Ale nie mog� powiedzie�, �eby m�j zaw�d, jako ca�o��, nape�nia� mnie wielk� dum�. Mimo wszystko dzia�a wystarczaj�co wielu adwokat�w na tyle uczciwych, abym nie musia� si� wstydzi�, �e jestem jednym z nich.
� Odpowied� godna s�dowego mecenasa � stwierdzi� z rozbawieniem Regenstein.
� Je�eli pan pozwoli, powiem wprost � doda� Stone. � Jestem dumny, �e mog� by� dobrym prawnikiem, najlepszym jakim potrafi�.
� Wol� takie bezpo�rednie odpowiedzi � powiedzia� Regenstein. � Zawsze by�em ich zwolennikiem, cho� w naszym biznesie s�yszy si� je niezmiernie rzadko.
W chwil� potem wysz�o na jaw, �e Louis Regenstein jest prezesem zarz�du wytw�rni Centurion Studios. Stone widywa� ju� wcze�niej artyku�y na jego temat w pismach po�wi�conych przemys�owi rozrywkowemu, ale nie zwr�ci� na nie wtedy wi�kszej uwagi.
� A pan, panie Regenstein, jest pan dumny z tego, �e zajmuje si� pan filmem? � zapyta�.
Regenstein u�miechn�� si� szeroko.
� Jasne, �e tak! � odpowiedzia�. � Podobnie jak pan jestem dumny, �e fachowo wykonuj� m�j zaw�d! � Zawiesi� na chwil� g�os i potrz�sn�� g�ow�. � Oczywi�cie i w tym biznesie spotka pan przynajmniej tak� sam� liczb� zwyk�ych �obuz�w co i w�r�d prawnik�w, a do tego nie mamy �adnych komisji do spraw etyki zawodowej ani izb adwokackich, kt�re pr�bowa�yby przynajmniej ocenia� i regulowa� jako� ich zachowanie.
� A co w pana usytuowaniu w tym przemy�le daje panu najwi�cej zadowolenia?
Regenstein u�miechn�� si� znowu.
� Mo�liwo�� wydawania decyzji na tak � stwierdzi� z naciskiem. � W naszym biznesie s� setki ludzi, kt�rzy maj� prawo m�wi�: nie, ale tylko par� os�b, kt�re mog� powiedzie�: tak. Pochyli� si� do przodu, opieraj�c �okcie na kolanach. � Tego rodzaju w�adz�, jak zreszt� ka�d� inn�, nale�y oczywi�cie sprawowa� z najwi�ksz� ostro�no�ci�. Bo je�eli u�ywa si� jej bez �adnych ogranicze�, zniszczy ona tego, kto j� sprawuje, i to pr�dzej, ni� m�g�by pan przypuszcza�. � Oczy Regensteina zw�zi�y si�. � Prosz� mi powiedzie�, panie Barrington, czy wyst�powa� pan kiedykolwiek na scenie?
� Tylko przed �aw� przysi�g�ych � odpar� Stone. � Chocia� nie, to nie jest �cis�e. Gra�em kiedy� i na scenie... w przedstawieniu Stalag 77, w studenckim klubie teatralnym.
� I jak panu posz�o? � zapyta� Regenstein.
� Bo ja wiem... dostali�my brawa na stoj�co, a przedstawienie sz�o przez trzy wieczory.
� Za�o�� si�, �e by� pan bardzo dobry � powiedzia� Regenstein. � Umiem doskonale oceni� aktorskie mo�liwo�ci i my�l�, �e ma pan wrodzony talent. Jest pan przystojny, dysponuje pan d�wi�cznym g�osem i robi pan bardzo dobre wra�enie.
Stone poczu�, �e ogarnia go zak�opotanie.
� No c�, dzi�kuj� panu, panie Regenstein... To wysoka ocena, zw�aszcza w ustach kogo� takiego jak pan.
� Prosz� m�wi� mi Lou � powiedzia� Regenstein.
� Z przyjemno�ci�. Ja mam na imi� Stone.
� S�uchaj, Stone, gdyby� zapragn�� kiedy� porzuci� zaw�d prawnika, daj mi o tym zna�, a ja postaram si� wkr�ci� ci� do filmu. Nie dosta�by� g��wnej roli, to jasne, ale co� porz�dnego, z pierwszego planu. Sprawi�oby mi przyjemno�� obserwowa�, jak sobie radzisz, a wiem, �e poradzi�by� sobie doskonale. G��wna rola mog�aby ci si� nie uda�... jeste� ju� po czterdziestce?
� Tak, dok�adnie.
� To odrobin� za p�no, �eby zosta� gwiazdorem, ale by�by� rozrywany do r�l charakterystycznych.
Stone roze�mia� si�.
� Szczerze w to w�tpi�.
� Och, nie m�wi� tego, �eby ci schlebia�. Naprawd� by�by� bardzo dobry. Masz tylko jedn� wad�, kt�ra mog�aby utrudni� ci karier�.
� Co to za wada?
� Jeste� troch� zbyt pewny siebie. Och, wszyscy mamy jakie� s�abe punkty, ale aktorzy, przynajmniej ci najlepsi, rozwijaj� skrzyd�a w�a�nie dzi�ki swego rodzaju niepewno�ci. Ty natomiast nie by�by� podatny na sugestie. Nasi fachmani powiedzieliby, �e jeste� trudny.
� No dobrze, Lou, je�eli zdecyduj� si� porzuci� adwokatur�, b�dziesz jednym z pierwszych, kt�rzy dowiedz� si� o tym.
Regenstein podni�s� si�, zdj�� marynark� i zsun�� buty.
� Gdyby� nie mia� nic przeciwko temu, to chcia�bym troszeczk� si� zdrzemn�� � powiedzia�. � Pos�uchaj dobrej rady i zr�b to samo. Do Los Angeles dolecimy wczesnym rankiem. � Po czym wyci�gn�� si� na kanapie i bez s�owa zamkn�� oczy, tak jakby z miejsca zmorzy� go sen.
Zjawi�a si� stewardesa, kt�ra przykry�a go lekkim pledem.
Stone wr�ci� na swoje miejsce, zdj�� marynark� i buty, przyj�� pled z kaszmirowej we�ny, a potem odchyli� do ty�u, ile si� da�o, oparcie fotela. �wiat�a w kabinie przygas�y. Popatrzy� przez okno na gwiazdy, staraj�c si� nie my�le� o Arrington. Naduma� si� ju� o niej a� za bardzo.
3
Obudzi�o go delikatne dotkni�cie stewardesy. Nacisn�� d�wigienk�, aby unie�� oparcie fotela do normalnej pozycji, rzuci� okiem na zegarek i wyjrza� przez okno. Zbli�a� si� �wit.
� Pan Regenstein pyta, czy zje pan z nim �niadanie � powiedzia�a m�oda kobieta.
� Tak, oczywi�cie.
� Gdyby chcia� pan najpierw si� od�wie�y�, mo�e pan to zrobi� tam � doda�a, wskazuj�c drzwi.
Stone nie widzia� jeszcze w samolocie tak obszernej toalety. By� tam nawet prysznic. Wybra� z zestawu szczoteczk� i wyszorowa� z�by, a potem uczesa� si�, wci�gn�� marynark� i ruszy� do tylnej cz�ci kabiny. Jego nowy znajomy zajada� ju� ogromne �niadanie z�o�one z jajecznicy i �ososia.
� Dzie� dobry � powita� go Regenstein z odcieniem weso�o�ci w g�osie. � Dobrze spa�e�?
� Zdrzemn��em si� troch� � odpar� Stone.
Zjawi�a si� stewardesa.
� Co mia�by pan ochot� zje��, panie Barrington?
� Poprosz� sok pomara�czowy i kaw� � powiedzia� Stone. � Jad�em wczoraj p�n� kolacj�.
Po chwili napoje by�y ju� na stoliku. Regenstein spojrza� na zegarek.
� Za p� godziny powinni�my wyl�dowa� � powiedzia�. � Gdzie zamierzasz si� zatrzyma�? M�g�bym podwie�� ci� na miejsce.
� Mam rezerwacj� w Bel-Air. Dzi�ki za mi�� propozycj�, ale Vance powiedzia� mi, �e kto� b�dzie na mnie czeka�.
� Od jak dawna znasz Vance�a Caldera? � zapyta� Regenstein.
� Chyba od roku lub co� ko�o tego. Ale tak naprawd� to rozmawia�em z nim tylko raz, na przyj�ciu w Nowym Jorku.
� Masz na my�li przyj�cie, na kt�rym pozna�e� Arrington?
Pytanie zaskoczy�o Stone�a.
� Tak.
� Przez jaki� czas ty i Arrington byli�cie sobie bliscy.
Stone poczu� si� jeszcze bardziej zdumiony.
� Tak.
Mog�o si� wydawa�, �e lakoniczne odpowiedzi Stone�a da�y Regensteinowi do my�lenia.
� Vance jest zupe�nie nadzwyczajnym cz�owiekiem jak na aktora � powiedzia�. � Nigdy nie widzia�em gwiazdora, kt�ry tak trzyma�by w gar�ci sprawy zwi�zane z w�asn� karier�. Tego rodzaju zachowanie doprowadzi�oby do sza�u niejednego szefa wytw�rni, ale ja wol� mie� do czynienia z lud�mi, kt�rzy wiedz�, czego chc�, i trzymaj� si� tego. Vance mia� zawsze �wietne wyczucie tego, co mo�na, a czego nie mo�na osi�gn�� w takiej czy innej umowie. Innymi s�owy, wiedzia�, co jest, a co nie jest do przyj�cia.
� My�l�, �e jest to w�a�ciwo�� po��dana w ka�dego rodzaju dzia�alno�ci � zauwa�y� Stone.
� Pewnie tak. � Regenstein od�o�y� widelec i serwetk�. � Je�eli pozwolisz, to chcia�bym jeszcze przed l�dowaniem wzi�� szybki prysznic. Dzi�ki temu b�d� m�g� pojecha� z lotniska prosto do studia. � Zostawi� Stone�a nad fili�ank� kawy i poszed� do toalety.
Ogromny gulfstream wyl�dowa� na lotnisku Santa Monica i podko�owa� do stanowiska przylot�w z napisem �Supermarine�. Kiedy otworzy�y si� drzwi, Stone zobaczy� dwa czekaj�ce na p�ycie mercedesy � du�� limuzyn� i ma�y kabriolet SL 600. Ruszy� po schodkach za Regensteinem, po czym u�cisn�li sobie r�ce.
� Spotkamy si� prawdopodobnie jutro wieczorem u Vance�a � powiedzia� szef wytw�rni.
� Ciesz� si�.
� B�dzie mi bardzo mi�o zobaczy� ci� znowu.
� Dzi�kuj�, mnie tak�e.
Regenstein wsiad� do limuzyny, kt�ra natychmiast odjecha�a. Jaki� m�ody cz�owiek wr�czy� Stone�owi zaklejon� kopert�. Stone otworzy� j� i wyj�� ma�� karteczk�.
Stone, m�j drogi,
Nie pos�a�em Ci kierowcy, poniewa� pomy�la�em, �e by� mo�e poczujesz si� swobodniej, je�eli b�dziesz prowadzi� sam. Zadzwoni� do Ciebie p�niej, w ci�gu dnia, jak odpoczniesz po podr�y.
Pozdrowienia, Vance
Na kartce znajdowa�y si� te� napisane na maszynie wskaz�wki, jak dojecha� do hotelu Bel-Air. Stone wrzuci� torby do baga�nika i usiad� za kierownic�. Poprawi� ustawienie fotela i uruchomi� dwunastocylindrowy silnik. Kiedy� zastanawia� si�, czy nie kupi� sobie mercedesa, ale cena, co� oko�o stu trzydziestu siedmiu tysi�cy dolar�w, je�li dobrze pami�ta�, by�a poza zasi�giem jego mo�liwo�ci. Wyjecha� za bram� i po kilku zakr�tach znalaz� si� na drodze szybkiego ruchu. Mimo wczesnej godziny ruch by� spory, ale bez wielkiego t�oku, m�g� wi�c dobrze nacisn�� peda� gazu. Sprawia�a mu przyjemno�� jazda otwartym autem, kt�re pomrukiwa�o sympatycznie niczym ferrari, ale z pewnego oddalenia. Skr�ci� w Bulwar Zachodz�cego S�o�ca i rozgl�daj�c si� po rezydencjach Beverly Hills, ruszy� kr�t� alej� w kierunku hotelu. Jak dot�d by� w Los Angeles tylko raz, kiedy to wraz z Dinem przyjecha� tu z nakazem ekstradycji po przest�pc�, ale by�a to bardzo kr�tka wizyta. Skr�ci� w Stone Canyon Road i przejechawszy jeszcze niespe�na dwa kilometry, dotar� do hotelu. Nawet o tak wczesnej godzinie znalaz� si� kto� ze s�u�by, kto zaj�� si� jego baga�em i samochodem.
Ch�opiec hotelowy, kt�ry wyszed� po niego, nie zatrzyma� si� przy recepcyjnej ladzie, ale poprowadzi� go przez ma�y hall i dalej, chodniczkiem. Hotel otoczony by� ogrodem i ch�odne poranne powietrze pachnia�o tropikalnymi kwiatami. Niebawem ch�opiec wprowadzi� go do �adnego apartamentu z widokiem na basen, przyj�� napiwek i zostawi� go samego. Stone obszed� wszystkie pomieszczenia. Wn�trze przypomina�o raczej prywatne mieszkanie ni� hotelowy apartament. Spodoba�o mu si�. Przysz�o mu do g�owy, �e pr�dko si� tu zadomowi. Zam�wi� �niadanie, wzi�� prysznic, a potem wyci�gn�� si� na chwil� na ��ku.
Obudzi� go d�wi�k telefonu. Rzut oka na zegar stoj�cy na nocnej szafce uzmys�owi� mu, �e jest ju� wp� do trzeciej po po�udniu. Podni�s� s�uchawk�.
� Halo?
� Witaj, Stone, tu Vance. Mam nadziej�, �e mia�e� przyjemny lot.
� Tak, Vance, bardzo przyjemny.
� Dosta�e� dobry pok�j?
� Bardziej ni� dobry, dzi�kuj�.
� Och, nie ma za co. Proponuj�, �eby� po�wi�ci� popo�udnie na relaks, a wieczorem spotkamy si� na kolacji.
� Doskonale.
� B�d� na dole o si�dmej, przyjad� po ciebie. Odpowiada ci?
� Jak najbardziej, Vance. Dzi�kuj� za samoch�d.
� Cudowna maszynka, prawda?
� Tak, rzeczywi�cie.
� Mo�esz nim je�dzi�, gdzie tylko chcesz, do ko�ca pobytu. A wi�c o si�dmej. Do zobaczenia.
� Do widzenia.
Stone od�o�y� s�uchawk� i usiad� na brzegu ��ka, pr�buj�c si� przebudzi�. Czy to mo�liwe, �eby jego organizm odczu� a� tak mocno trzygodzinn� zaledwie r�nic� czasu? Tak, mo�liwe. Trzeba co� wymy�li�, �eby si� rozrusza�. Zadzwoni� do recepcji i zapyta�, czy mogliby sprokurowa� mu jakie� k�piel�wki.
W kwadrans potem usiad� przy stoliku nad basenem i zam�wi� kanapk� klubow� i piwo. Mniej wi�cej po�owa le�ak�w by�a zaj�ta, w tym kilkana�cie przez ca�kiem urodziwe panie. To przecie� Hollywood, przelecia�o mu przez g�ow�. Zsun�� z ramion szlafrok, zanurkowa� w basenie, przep�yn�� kilka d�ugo�ci i wr�ci� do stolika. Po chwili zjawi� si� zam�wiony sandwicz, zabra� si� wi�c z apetytem do jedzenia. Wreszcie po�o�y� si� na wolnym le�aku i zdrzemn�� w popo�udniowym s�o�cu.
Kiedy si� obudzi�, by�a ju� prawie sz�sta. Poczu� si� od�wie�ony. Pomy�la�, �e mo�e wreszcie przystosuje si� do miejscowego czasu. Wr�ci� do apartamentu, wzi�� prysznic i w�o�y� marynark� z leciutkiego tropiku i szare spodnie. Po kr�tkim wahaniu zawi�za� pod szyj� krawat.
Dok�adnie o si�dmej, kiedy stan�� pod markiz� przed wej�ciem, pod hotel podjecha� ciemnozielony bentley. Do drzwi auta od strony kierowcy podbieg� parkingowy i otworzy� je.
� Dobry wiecz�r panu, panie Calder � powiedzia�.
� Nie trzeba, Jerry, dzi�kuj�, chcia�bym tylko zabra� przyjaciela � odpowiedzia� Vance Calder.
Do samochodu podszed� jeszcze jeden portier i otworzy� drzwi Stone�owi, kt�ry wsiad� do �rodka. Calder powita� go serdecznym u�ciskiem d�oni.
� By�e� kiedy w Spago?
� Nie.
� W takim razie jedziemy.
� Nazwa brzmi obiecuj�co. Mia�e� mo�e jakie� wie�ci o Arrington?
� Nie, �adnych. Pogadamy o tym po kolacji � odpowiedzia� Calder, a potem ruszy� z podjazdu i skr�ci� w Stone Canyon Road.
Stone opar� si� wygodnie w fotelu. Jecha� na kolacj� w Spago ze s�ynnym filmowym gwiazdorem. Ca�kiem nie�le, przelecia�o mu przez g�ow�.
4
Vance Calder spokojnie prowadzi� bentleya Bulwarem Zachodz�cego S�o�ca, gaw�dz�c mi�o o Kalifornii i lotach odrzutowcem wytw�rni, a potem skr�ci� w lewo i po nied�ugiej je�dzie pn�c� si� stromo pod g�r� ulic� wjecha� na parking po prawej stronie. Auto nie zd��y�o si� jeszcze zatrzyma�, a ju� otoczone by�o fotoreporterami.
Calder przyj�� ich bez zdenerwowania.
� Dobry wiecz�r � rzuci� w ich kierunku, u�miechaj�c si� i machaj�c r�k�.
Stone ruszy� za nim, podziwiaj�c w duchu jego opanowanie. Drzwi zamkn�y si� i reporterzy zostali na dworze. Stone zauwa�y�, �e tu� za nim wesz�o dw�ch m�odych, pot�nie zbudowanych m�czyzn. M�oda kobieta przy wej�ciu wylewnie powita�a Caldera, niemal nie zauwa�aj�c Stone�a, a potem zaprowadzi�a ich do naro�nego stolika przy oknie. Id�c tam, Stone odni�s� wra�enie, kt�rego do�wiadcza� wcze�niej tylko wtedy, gdy by� w towarzystwie pi�knej kobiety: �adna z obecnych w restauracji os�b nie zwr�ci�a na niego najmniejszej uwagi, a oczy wszystkich zwr�cone by�y na Vance�a Caldera. Po drodze przystan�li przy kilku stolikach, aby Vance m�g� przywita� swych znajomych � Billa Wildera, Tony�ego Curtisa i Miltona Berle. Stone tak�e u�cisn�� ich d�onie, dziwi�c si�, �e Wilder wygl�da tak m�odo, Curtis jest ju� takim staruchem, a Berle w og�le telepie si� jeszcze po tym �wiecie. Wreszcie usadowili si� w samym rogu, Stone twarz�, a Vance plecami do sali.
� Mam nadziej�, �e nie b�dziesz si� �le czu�, siedz�c na tym miejscu � powiedzia� Calder, rozwijaj�c serwet�. � Widok moich plec�w powinien zniech�ci� niepo��danych nudziarzy.
� Jest mi tu ca�kiem dobrze � odpar� Stone. � Przypuszczam, �e pokazywanie si� w publicznych miejscach takich jak to musi ci sprawia� sporo k�opot�w. � Zauwa�y�, �e dwaj m�czy�ni, kt�rzy wchodz�c za nim do restauracji, sprawiali wra�enie, �e s� razem, siedzieli teraz w r�nych miejscach � jeden przy barze, drugi przy ma�ym stoliku.
� Mo�na si� nauczy� �y� z tym jako� � powiedzia� Calder, przegl�daj�c menu. � S�awa jest jak miecz o dw�ch ostrzach. Dzi�ki niej mo�na mie� mn�stwo rzeczy, cho�by miejsce przy tym stoliku, ale cen� tego jest op�dzanie si� od paparazzich. Pogodzi�em si� z tym ju� dawno temu. Ale, ale, nie zamawiaj nic na przystawk�, obs�uga zajmie si� tym sama.
I rzeczywi�cie, jak za dotkni�ciem czarodziejskiej r�d�ki, zjawi� si� kelner z ma�� pizz� przystrojon� w�dzonym �ososiem, kaparami i cebulkami.
� Pozdrowienia od Wolfganga � powiedzia�. � �yczy pan sobie co� do picia, panie Calder?
� A ty, Stone? � zapyta� Calder.
� Poprosz� kieliszek beefeatera i tonik.
� A dla mnie bardzo wytrawne martini � powiedzia� uprzejmym tonem Calder. � Mo�e by� tanqueray, ale nie z oliwk�, tylko z cytryn�.
Kelner odszed�, ale ju� po chwili by� z powrotem. Stone nigdy jeszcze nie widzia� tak szybkiej obs�ugi. Zam�wili g��wne dania i zacz�li poci�ga� ma�ymi �ykami przyniesione drinki.
� Pozna�em w samolocie Louisa Regensteina � powiedzia� Stone. � Uroczy facet.
� Rzeczywi�cie � przytakn�� Calder � a do tego jeden z trzech najzdolniejszych mened�er�w, z jakimi mia�em kiedykolwiek do czynienia.
� A tamci dwaj to kto?
� David Sturmack i Hyman Greenbaum.
� Nazwisko Greenbauma chyba obi�o mi si� o uszy. To jaki� agent handlowy, tak?
� Co� w tym rodzaju. Nie �yje od prawie dziesi�ciu lat.
� A ten...?
� David Sturmack? Oczywi�cie, nie mog�e� o nim s�ysze�, z czego by�by zreszt� bardzo zadowolony, ale podobnie jak Lou Regenstein i Lew Wasserman z MCA ma on ogromne osobiste wp�ywy w tym mie�cie. Poznasz go jutro wieczorem.
Stone�a zdziwi�o, �e jego nowy znajomy urz�dza u siebie przyj�cie, mimo �e zagin�a mu ma��onka, ale nim zd��y� zapyta� o to, Calder podj�� sw�j wyw�d.
� Hyman Greenbaum by� moim pierwszym, a m�wi�c prawd�, jedynym agentem. Udzieli� mi najlepszych wskaz�wek, jakich m�g� potrzebowa� pocz�tkuj�cy aktor.
� Co takiego ci powiedzia�?
� Nauczy� mnie, na czym polega zale�no�� mi�dzy pieni�dzmi i dobr� robot�.
� Chcesz powiedzie�, �e im wi�cej ci p�ac�, tym lepiej pracujesz?
� Nie, nie. Gdy Hyman wzi�� mnie pod swoje skrzyd�a, zaprosi� mnie na dobry lunch i wyg�osi� m�wk� niczym dobry wujaszek. Powiedzia� mi tak: S�uchaj, Vance, masz to miasto u swoich st�p, ale jest co�, co musisz zrobi� ze swej strony. Co to takiego? � zapyta�em. A on: Niebawem zaczniesz robi� naprawd� du�e pieni�dze. Musisz si� zdoby� na to, �eby ich nie wydawa�, przynajmniej na samym pocz�tku. Po czym powiada, �eby wyja�ni� mi to bli�ej: Od d�u�szego czasu obserwuj� utalentowanych m�odych aktor�w, kt�rzy przyje�d�aj� do tego miasta, i wszyscy oni robi� tak: bior� dobr�, przyzwoicie p�atn� rol� i od razu wyprowadzaj� si� z zapchlonej nory, w kt�rej tu zamieszkali, wynajmuj� pi�kny apartament i kupuj� kabriolet. Nakr�caj� par� nowych film�w, kasuj� jeszcze wi�cej forsy i kupuj� dom na hollywoodzkich wzg�rzach, a potem, po kilku nast�pnych filmach, sprawiaj� sobie will� w Beverly Hills i odkrytego mercedesa. Teraz nast�puje przerwa w kr�ceniu i nie ma �adnych atrakcyjnych ofert. Pojawia si� jaki� scenariusz do kitu i propozycja niez�ej roli u boku innego gwiazdora w filmie, kt�ry ma by� kr�cony na po�udniu Francji. I co, u diab�a, maj� robi�? Musz� przecie� sp�aca� hipoteczn� po�yczk� na dom i raty za samoch�d, a do tego ponosi� jeszcze inne wydatki, wi�c bior� t� rol�. Film robi klap�, a po kilku dalszych tego rodzaju przygodach pomija si� ich przy obsadzaniu najlepszych scenariuszy. Teraz przychodzi kolej na telewizyjne seriale i jakie� odcinkowe produkcje na ca�y tydzie�, a jak ju� raz zaczn� si� tym zajmowa�, trac� prawie zupe�nie szans� na otrzymanie znowu dobrej roli w prawdziwym filmie. Nie zachowuj si� w ten spos�b.
� I wzi��e� sobie do serca jego rady?
� Oczywi�cie. Wynajmowa�em wtedy apartament do sp�ki z dwoma innymi aktorami i nie wyprowadzi�em si� stamt�d. Je�dzi�em do studia skuterem, a pieni�dze oddawa�em Hymanowi, �eby je zainwestowa�. Po dw�ch latach otrzymywa�em ju� pierwszorz�dne role towarzysz�ce i ca�kiem nie�le opanowa�em zaw�d, a i honoraria by�y zupe�nie przyzwoite. Przenios�em si� do �adniejszego, ale ma�ego i taniego mieszkania, no i kupi�em u�ywany samoch�d. Po pi�ciu latach siedzia�em ju� mocno w siodle i zafundowa�em sobie pierwszy dom, od razu w Beverly Hills. Zap�aci�em za niego got�wk�, wi�c kiedy pojawi�y si� kiepskie scenariusze do film�w, kt�re mia�y by� kr�cone w jakich� �adnych plenerach, mog�em je odrzuci� i zaczeka� na co� lepszego. Nauczy�em si�, �eby nigdy nie robi� filmu tylko dla pieni�dzy albo dlatego, �e mia� by� kr�cony na Tahiti czy w innym ziemskim raju. Nie masz poj�cia, ilu aktor�w robi�o takie b��dy i ile ich to kosztowa�o.
� Rozumiem, co masz na my�li � powiedzia� Stone. � Ale powiedz mi, Vance, czy dotar�y do ciebie jakie� wie�ci o Arrington?
Vance zerkn�� w obie strony.
� Nikt nas nie pods�uchuje?
Stone rozejrza� si� po sali.
� Zdaje si�, �e wszyscy nadstawiaj� uszu.
� Wi�c nie rozmawiajmy o tym tutaj.
� Je�eli dobrze zrozumia�em, jutro urz�dzasz przyj�cie?
Calder zni�y� g�os do szeptu.
� Tak. Zaplanowali�my je prawie miesi�c temu, wi�c je�li je odwo�am, ludzie zaczn� plotkowa�. A jak si� zaczn� plotki, kto� mo�e co� tam szepn�� komu� z brukowej prasy i jestem pewien, �e znalaz�bym si� na pierwszych stronach ilustrowanych gazet, a przed bram� mojego domu roz�o�y�by si� batalion paparazzich. Wa�ne, �ebym si� zachowywa� tak jak zawsze, bez wzgl�du na to, co dzieje si� w moim prywatnym �yciu. Mam nadziej�, �e to rozumiesz.
� Tak, rozumiem.
� Jeszcze jedna sprawa. Oczekuj�, �e potraktujesz wszystkie nasze rozmowy na ten temat tak jak rozmowy adwokata z klientem.
� Jak sobie �yczysz.
� To doskonale. O, jedzie nasza kolacja. Czas na rozkosze podniebienia, a o sprawie pogadamy w drodze powrotnej.
Kiedy obaj znale�li si� znowu w bentleyu, Calder zacz�� wreszcie m�wi�.
� Dzi� mija trzeci dzie�, a ja dalej nie mam od niej �adnych wiadomo�ci.
� Dlaczego znikn�a? � zapyta� Stone.
� Nie wiem. Kiedy wr�ci�em ze studia do domu, stwierdzi�em, �e nie ma jej samochodu. By�a si�dma wieczorem i zdziwi�em si�, �e Arrington nie czeka na mnie jak zawsze. Nie zostawi�a kucharce �adnych polece� odno�nie do kolacji, a s�u��cy, kt�ry po po�udniu ucina sobie zwykle drzemk�, nie zauwa�y�, jak wychodzi�a z domu.
� Czy zabra�a ze sob� jakie� rzeczy!
� Nie jestem pewien. Przypuszczam, �e mog�a wzi�� jakie� ubrania, tyle �e nie pozna�bym, czy co� uby�o z jej szafy. By� mo�e zabra�a jak�� walizk�, ale mam ca�y pok�j zawalony podr�nymi torbami, wi�c nie jestem w stanie stwierdzi�, czy brakuje jednej albo dw�ch.
� Mo�e si� posprzeczali�cie? Nie z�o�ci�a si� na ciebie z jakiego� powodu?
Calder skr�ci� na parking hotelu Bel-Air, zatrzyma� si� i machn�� r�k� na parkingowego.
� Nie, nie z�o�ci�a si�, ale zachowywa�a si� tak jako�... inaczej. Nie mam poj�cia, jak to wyja�ni�.
� Na czym to polega�o?
� Poprzedniego wieczoru powiedzia�a mi, �e b�dzie mia�a dziecko. Nie posiada�em si� z rado�ci. Zawsze chcia�em, �eby�my mieli dziecko, i by�em pewien, �e ona te�. Ale ona... wcale nie wygl�da�a na uradowan�.
� Co powiedzia�a?
� Moj� uwag� zwr�ci�o nie tyle to, co m�wi�a, ile raczej jej zachowanie. Zastanowi�em si� troch� nad tym i przysz�o mi do g�owy, �e dziecko... mog�o nie by� moje.
Stone nie odezwa� si�.
� S�uchaj, Stone, obaj wiemy, �e Arrington i ja pobrali�my si� po bardzo kr�tkim okresie znajomo�ci i �e mieszkali�cie razem jeszcze tydzie� czy dziesi�� dni przed naszym �lubem.
Stone milcza� nadal.
� Arrington nie powiedzia�a mi wprost, �e jej dziecko jest twoje, ale by�a bardzo przygn�biona.
� Pyta�e� j� o to?
� Nie, ale ona domy�la�a si�, �e takie my�li chodz� mi po g�owie.
� A jak zachowywa�a si� nast�pnego dnia rano?
� Nie zamienili�my ani s�owa. Musia�em o si�dmej by� na planie, bo jestem w�a�nie w �rodku kr�cenia filmu. Kiedy wsta�em, ona by�a jeszcze w ��ku, nie mieli�my wi�c okazji, �eby porozmawia�. Pojecha�em do wytw�rni i przez ca�y dzie� nie my�la�em o niczym innym, a jak wr�ci�em do domu, by�em got�w powiedzie� jej, �e nie obchodzi mnie, kto jest biologicznym ojcem dziecka i �e zajm� si� jego wychowaniem jak prawdziwy ojciec. Ale jej ju� nie by�o.
� Nie zostawi�a listu?
� Nie. Ani s��wka.
� I do tej pory nie zg�osi�e� si� na policj�?
� Stone, ja nie mog� tego zrobi�. My�l�, �e wyja�ni�em ci ju�, dlaczego.
� Chodzi o te gazety.
� Tak. A tak�e o to, �e tak naprawd� nie wydaje mi si�, �eby grozi�o jej jakie� niebezpiecze�stwo.
� Czego zatem spodziewasz si� po mnie?
� Wspomnia�em ci o przyj�ciu, kt�re daj� jutro wieczorem.
� Tak.
� Zrobi�em co� wyj�tkowego. Zaprosi�em pewn� dziennikark�. Nast�pnego dnia uka�e si� reporta� z przyj�cia i lista zaproszonych. Znajdzie si� na niej twoje nazwisko.
� I my�lisz, �e Arrington to przeczyta?
� Prawie na pewno. Skrupulatnie �ledzi bran�ow� pras�.
� I masz nadziej�, �e b�dzie pr�bowa�a skontaktowa� si� ze mn�?
� Dopilnuj�, �eby w reporta�u by�a wzmianka, �e zatrzyma�e� si� w hotelu Bel-Air.
� A je�eli nie zadzwoni?
� Wtedy skorzystam z twojej rady, jakie podj�� kroki. Obiecuj�.
Stone wzruszy� ramionami.
� My�l�, �e decyzja nale�y do ciebie.
Calder wr�czy� mu swoj� wizyt�wk�.
� Znajdziesz tu m�j adres i numery wszystkich moich telefon�w. Nie zapomnij w�o�y� krawata. Przyj�cie zaczyna si� o si�dmej i na og� wszyscy przyje�d�aj� punktualnie. Masz do mnie pi�� minut jazdy z hotelu.
Stone schowa� wizyt�wk�.
� B�d� na pewno.
� Aha, a gdyby� nie mia� jutro nic do roboty i chcia� zobaczy� studio, zadzwo� do mojej sekretarki, a ona zajmie si� wszystkim. Jej telefon znajdziesz na wizyt�wce.
� Dzi�ki, by� mo�e tak zrobi�. A tak przy okazji, wiesz o tym, Vance, �e przez ca�y wiecz�r �ledzi�o ci� dw�ch facet�w?
� Co takiego?
� Siedz� w samochodzie, kt�ry stoi o jakie� trzydzie�ci metr�w za twoim autem. Weszli za nami tak�e do Spago.
Calder zerkn�� przez rami� i u�miechn�� si�, ods�aniaj�c zdumiewaj�co bia�e i r�wne z�by.
� Och, to moi ch�opcy. Pilnuj� moich plec�w � powiedzia� i wyci�gn�� r�k� na po�egnanie. � Dzi�kuj� ci, Stone, �e� tu przyjecha�. Mam nadziej�, �e spos�b, w jaki postanowi�em pokierowa� spraw�, nie wyda� ci si� zbyt idiotyczny.
� My�l�, �e obra�e� s�uszn� drog� � odpar� Stone, a potem wysiad� z samochodu i popatrzy�, jak bentley Caldera i auto z jego obstaw� rozp�ywaj� si� w mroku pachn�cej nocy. Zada� sobie pytanie, czy kto� pilnuje tak�e plec�w Arrington.
5
Zaraz po �niadaniu nast�pnego ranka Stone zadzwoni� do Betty Southard, kt�rej nazwisko i telefon znalaz� na wizyt�wce Caldera, i powiedzia�, �e chcia�by obejrze� filmowe studio. Sekretarka Caldera poda�a mu adres i poprosi�a, �eby podjecha� pod g��wn� bram� o p� do jedenastej. Zjawi� si� tam punktualnie.
Poda� swoje nazwisko stra�nikowi i zosta� przez niego skierowany na wewn�trzny parking tu� za bram�. Ledwie zd��y� wysi��� z samochodu, kiedy nadjecha� golfowy w�zek, z kt�rego wysiad�a wysoka, szczup�a kobieta i ruszy�a w jego kierunku. Mog�a mie� pod czterdziestk� i by�a ubrana w wygodny, ale elegancki, w�oski kostium o stonowanym odcieniu. Kasztanowate w�osy opada�y jej swobodnie na ramiona.
� Pan Barrington? � zapyta�a. � Nazywam si� Betty Southard.
� Mam na imi� Stone � powiedzia�, potrz�saj�c jej r�k�.
� Witam w wytw�rni Centurion Studios. Prosz� wskoczy� do �rodka, jedziemy.
Stone wsiad� do w�zka. Betty wyjecha�a z parkingu i skr�ci�a w lewo. Stone�a ogarn�o naraz nieodparte wra�enie, �e znajduje si� w�r�d rzeczy gdzie� ju� przez siebie ogl�danych. Uliczka, kt�r� jechali, wyda�a mu si� znajoma, tak jakby prze�ywa� na nowo dawno zapomniany sen.
� To przecie�... chcia�em powiedzie�, �e to jest...
Betty roze�mia�a si�.
� Mn�stwo os�b reaguje w ten spos�b � powiedzia�a. � Przypuszczam, �e ze dwie�cie film�w rozgrywa�o si� w tej uliczce, tyle �e w r�nych dekoracjach. Czy sp�dzi� pan du�o czasu w Los Angeles?
� Nie, by�em tu kilka lat temu przez par� dni, ale nie mia�em wtedy tak mi�ego towarzystwa jak w tej chwili, nawet w przybli�eniu.
� O, dzi�kuj� panu � odpar�a z u�miechem Betty.
� Nie m�wi� tego, �eby si� pani przypochlebia�. By�em wtedy glin� i razem z moim wsp�pracownikiem mia�em eskortowa� st�d drobnego mafijnego bandziora. Wa�y� oko�o stu sze��dziesi�ciu kilogram�w i przez ca�y lot do Nowego Jorku siedzieli�my we trzech na s�siednich miejscach w najta�szej klasie.
Kobieta zareagowa�a g�o�nym, nadspodziewanie sympatycznym �miechem.
� Cieszy mnie, �e na siedzeniu mojego w�zka jest wi�cej miejsca � powiedzia�a.
Stone u�miechn�� si� tak�e.
� A mnie wcale nie.
Kobieta roze�mia�a si� znowu i skr�ci�a w uliczk�, przy kt�rej wida� by�o po jednej stronie du�y biurowiec, po drugiej za� rz�d mniejszych budynk�w.
� Tu mie�ci si� zarz�d i r�ne dzia�y � wyja�ni�a. � Gabinet pana Regensteina i biura wi�kszo�ci cz�onk�w kierownictwa znajduj� si� w tym du�ym budynku, a mniejsze zaj�te s� przez kierownik�w produkcji, a tak�e przez ma�e firmy wsp�pracuj�ce z wytw�rni� i oczywi�cie przez scenarzyst�w i aktor�w.
� Aktorzy te� maj� biura?
Kobieta kiwn�a potakuj�co g�ow�.
� Zobaczy pan, jakie biuro ma Vance. Teraz jedziemy jednak na plan numer dziesi��. Vance kr�ci tam du�� scen� i pomy�la�, �e mog�oby to pana zainteresowa�.
� I z pewno�ci� zainteresuje.
Kobieta skr�ci�a w boczn� uliczk�, mi�dzy dwa rz�dy ogromnych, przypominaj�cych hangary budowli, na frontonach kt�rych wymalowane by�y wielkimi cyframi ich numery. Zatrzymali si� przed hangarem numer dziesi��. Betty zaparkowa�a w�zek, po czym weszli do �rodka ma�ymi drzwiami, przy kt�rych sta� stra�nik. Ledwie znale�li si� we wn�trzu, zabrzmia� g�o�ny dzwonek, kilku ludzi krzykn�o na ca�y g�os: Cisza! Betty po�o�y�a palec na ustach. Poci�gn�a go wok� stosu jakiego� ekwipunku i Stone ze zdziwieniem ujrza� ca�� farmersk� zagrod� z Nowej Anglii, wzniesion� na �rodku sceny i pokryt� mniej wi�cej trzydziestocentymetrow� warstw� �wie�ego �niegu. Kiedy przygl�da� si� temu obrazkowi, kto� niewidoczny zacz�� wykrzykiwa� seri� polece�, na koniec wrzasn��: Akcja!, i pod wej�cie domku podjecha� samoch�d, z kt�rego wysiad� Vance Calder. Trzyma� w r�kach z p� tuzina owini�tych w kolorowy papier paczek. Ruszy� chodniczkiem do drzwi wej�ciowych, otworzy� je, wszed� do �rodka i zamkn�� za sob�.
� Stop! � rozleg� si� czyj� krzyk