4431

Szczegóły
Tytuł 4431
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4431 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4431 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4431 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Funkcja Ewy- czyli o racjonalnej metodzie przewidywania przysz�o�ci F U N K C J A E W Y ORAZ SENS LUDZKIEJ EGZYSTENCJI Andrzej Brodziak * Dwie popularne rozprawy filozoficzne na temat sensu ludzkiego �ycia. * Aparat poj�ciowy pomocny dla pr�by wykrycia celu i sensu w�asnego �ycia. * Opowiadania s-f ilustruj�ce prezentowane tezy filozoficzne. F U N K C J A E W Y o r a z S E N S L U D Z K I E J E G Z Y S T E N C J I A n d r z e j B r o d z i a k - autor ksi��ki: "Jeste� nie�miertelny ..." Prof. dr hab. med. Andrzej Brodziak Uwaga! Pierwsze dwa g��wne fragmenty ksi��ki (a i b) maj� konstrukcj� "nawrotow�", czyli powinny by� traktowane jako twory iteracyjne. Czytaj�c te teksty pierwszy raz dotrzesz do punktu ostatniego, kt�ry okre�li, jaki jest sens ponownego czytania tych rozpraw. All copyrights by Andrzej Brodziak Przygotowawcze prace edytorskie prowadzi�a V Katedra i Klinika Chr�b Wewn�trznych �l�skiej Akademii Medycznej Bytom, ul. �eromskiego 7 Wydawca: Zak�ad Poligraficzno-Papierniczy, Bytom, ul. Wolno�ci 37 - 1 9 9 1 - SPIS TRE�CI * WYJA�NIENIA DLA KOGO NAPISANO T� KSI��K� a. FUNKCJA EWY - popularna rozprawa filozoficzna na temat sensu ludzkiej egzystencji, zawieraj�ca aparat poj�ciowy pomocny w pr�bach wykrycia celu i sensu w�asnego �ycia. b. Dalmierz- racjonalna metoda przewidywania przysz�o�ci-patrz tutaj c. O NIEPRZYJEMNYM ODCZUCIU, KT�RE WYTWARZA �WIAT - popularna rozprawa filozoficzna, w postaci eksperymentu my�lowego, dotycz�cego materii, ducha i in�ynier�w, kt�rzy s� transcendentalni. d. Fragmenty opowiadania pt.: "�lepy geometra", napisanego przez Kim Stanleya Robinsona. e. DALEKOSIʯNY NAS�UCH - opowiadanie s-f - autor A.Brodziak f. RUCHLIWE JEDNOSTKI - opowiadanie s-f - autor A.Brodziak Opowiadanie napisane przed laty przedstawia t� sam� wizj�, kt�ra obecnie jest znana jako tzw. "Osobliwo��". Poj�cie osobliwo�ci zaproponowa� pisarz s-f Vernon Vinge. Ciekawe teksty na ten temat dost�pne sa pod: http://www.kyberco.com/some.htm http://www.islandone.org/MMSG/9701_05.html * WYJA�NIENIA DLA KOGO NAPISANO T� KSI��K� Istnieje dziedzina na polu, kt�rej filozofia jest rutynowym, praktycznym narz�dziem codziennego oddzia�ywania. Jest ni� medycyna. No bo jak przem�wi� do kogo�, kto od wielu miesi�cy, przez ca�e lata lub nawet przez wi�kszo�� �ycia ma wra�enie, �e "co� jest nie tak" lub wr�cz tkwi w rozpaczy. Cz�� os�b z powodu z�ego samopoczucia udaje si� po rad� do lekarza (* 1-7). Gorzej, ka�dy oddzia� internis- tyczny przyjmuje miesi�cznie �rednio kilka os�b, kt�re dokona�y pr�b samob�jczych, kt�re s� na og� zreszt� tylko demonstracjami swojego "NIE !!!, nie godz� si� na to". Co wi�cej, cz�� chor�b wynika, przynajmniej po cz�ci, z dzia�a� autodestrukcyjnych, samouszkadzaj�cych, kt�re polegaj� na r�nych formach "narkomanii", do kt�rych wliczy� trzeba przecie� r�wnie� alkohol i papierosy w du�ych ilo�ciach. Jak wyja�ni� przekonywuj�co tym osobom, �e dokonuj� powolnego samob�jstwa, gdy� zapewne "�le o sobie my�l�", oceniaj� si� nisko, jako upad�ych grzesznik�w i zapewne s�dz�, �e "ten ca�y �wiat jest tylko po to, aby im dokuczy� i na pewno nie ma �adnego sensu, podobnie jak i ca�a ludzka egzystencja, nie m�wi�c ju� o tym, �e to co sami robi� zapewne jest nikomu nie przydatne". Nawet osoby starsze, cierpi�ce na r�ne schorzenia, cz�ste na staro��, lepiej znosz� swoje "nieszcz�cie", gdy maj� ugruntowany system przemy�le�, dotycz�cych ich samych i �wiata. Osoby umieraj�ce, czy to z powodu nowotwor�w, bia�aczek, czy innych podobnych ci�kich chor�b, kt�re obecnie przypu�ci�y zreszt� epidemiczny atak, jak mi si� wydaje, r�wnie� oczekuj� od personelu s�u�by zdrowia jaki� komen- tarzy, dotycz�cych ich losu, znaczenia ich cierpie�, stoj�cej gdzie� niedaleko �mierci. Ci z pa�stwa, kt�rzy przebywali w szpitalach lub odwiedzali tam bliskich wiedz�, �e komentarze takie nie padaj�. Dlaczego? Ot�, s�dz�, �e wspomniana na wst�pie teza, �e "filozofia na polu medycyny jest codziennym, praktycznym narz�dziem", jest niestety na razie jedynie postulatem wobec wi�kszo�ci lekarzy. Jest tak dlatego, �e zar�wno wielu moich koleg�w lekarzy, jak i wielu pacjent�w, nie uznaje istnienia znacz�cych zwi�zk�w pomi�dzy stanem ducha a stanem zdrowia (* 1-7). Nadal chorob� pojmuje si� jako atak zewn�trznego czynnika chorobotw�rczego, oddzia�ywuj�cego na cia�o cz�owieka. Czynnik �w powinien by� wyeliminowany przy pomocy lek�w, a powsta�e uszkodzenia cia�a powinny by� "naprawione" przy pomocy specjalnych aparat�w. Ksi��k� t� napisano wi�c z kilku powod�w i dla kilku grup potencjalnych czytelnik�w. Po pierwsze, napisano j� dla os�b odczuwaj�cych "rodzaj spleen'u; kt�re maj� niejasne wra�enie, �e "co� jest nie tak". Osoby te czasami formu�uj� w my�lach pytanie, kt�re rzadko kiedy wypowiadaj� g�o�no. Jest nim zdanie: "jaka jest moja funkcja ?" lub innymi s�owy "po co ja �yj� na tym �wiecie? " Ksi��ka jest beszczelna, gdy� zawiera p r � b � odpowiedzi ! Mimo, �e pisz� p r � b �, zdaj� sobie spraw� jak bardzo mog� si� narazi�. Wiele os�b s�dzi bowiem, �e nawet pr�by odpowiedzi na pytanie s� �wi�tokradcze i niemo�liwe. Z naciskiem podkre�lam wi�c, �e jest to tylko p r � b a o d p o w i e d z i, a tre�� odpowiedzi nieko- niecznie jest p r a w d z i w a !!! Odpowied� sformu�owa�em jednak, aby by�o co atakowa�, aby zainicjowa� dyskusj�, dialog. Dialog wewn�trzny, b�d� dialog z kim�, kto tak�e przeczyta� t� broszurk�. Dyskusja taka powinna pom�c w "k r y s t a l i z o w a n i u" si� swych w�asnych pogl�d�w. Swoich pogl�d�w filozoficznych nie narzucam wi�c, lecz pragn� jedynie dostarczy� narz�dzia, pomocnego dla przemy�lenia swojej w�asnej odpowiedzi na wymienione wy�ej pytanie. W istocie powiedzia�em ju� dlaczego uwa�am posiadanie jakiej� swojej odpowiedzi za spraw� bardzo wa�n�. S�dz�, �e jest to wa�niejsze ni� posiadanie w apteczce domowej zestawu lekarstw. Jest to bowiem odpowiednik i n j e k c j i, d o k o n u j � c e j i m m u n i z a c j i przeciwko r�nym z � y m s i � o m , kt�re pr�buj� i b�d� pr�bowa�y w przysz�o�ci zaatakowa� nasz stan ducha, a wi�c samopoczucie, a wi�c tak�e zdrowie. Je�li nie przekona�em Ci� jeszcze o znaczeniu dla odporno�ci psychicznej: na przeciwno�ci losu, jak i wobec chor�b, posiadania przemy�le� o sensie i celu ludzi, jak i swojej funkcji, to por�wnaj dwa poni�sze zestawienia, dotycz�ce uwarunkowa� stanu ducha. S� to tak jakby "fotogra- fie", "odbitki" stanu umys��w d w � c h o s � b. Pierwsza z nich, to kto� o kim si� m�wi, �e jest melancholijny, wpad� w rozpacz, ma depresj�, dr�czy go rodzaj spleen'u. Taki, najog�lniej m�wi�c, "Z�Y STAN DUCHA" jest uwarunkowany zaasymilowaniem pewnych zasadniczych przekona�. Wyliczono je w poni�szym zestawieniu : 1. �wiat jest bez sensu, nie wiadomo po co to wszystko. 2. �ycie ludzi, ich wysi�ki s� bez sensu. 3. Nie uk�adam plan�w, nie mam marze�, �yj� z dnia na dzie�. 4. Moje zamierzenia nie spe�niaj� si�. 5. Nie kocham nikogo, nie staram si� nikomu spodoba�, s�dz�, �e uczucie mo�e przysporzy� tylko k�opot�w. 6. Seksualny kontakt fizyczny jest niebezpieczny,a nawet wstr�tny i grzeszny, powinno si� go unika�. 7. Nie podaruj� nikomu krzywd, kt�rych dozna�em. 8. Wiem dobrze, �e jestem ��y i ma�owarto�ciowy. A teraz przyjrzyjmy si� innej osobie. Jest ona pogodna lub wr�cz radosna, czuje si� dobrze, a choroby jak mo�esz sprawdzi� samemu lub poprzez rozmowy nie imaj� si� jej. S�dz�, �e jej "DOBRY STAN DUCHA" jest uwarunkowany nast�puj�cymi przekonaniami lub stwierdzeniami (konstatacjami) dotycz�cymi w�asnej osoby: 1. Wiem, po co to wszystko, �wiat jest wspania�y. 2. Ka�dy z nas jest potrzebny, ka�dy ma jak�� funkcj�, kt�ra jest wa�na. Wiem, jaka jest moja. 3. Jestem ciekawy �wiata, �wiat pasjonuje mnie. Chc� wiedzie� o osobie, z kt�r� �yj� wszystko, wszystko co ona my�li, popieram to co robi, lubi� jak ona dzia�a tak jak chce. 4. Kocham kogo� i wiem, �e jestem kochany. 5. Lubi� marzy�, snu� plany, mam sw�j w�asny, obmy�lony plan dzia�ania na przysz�o��. 6. Czasami, po namy�le, zmieniam swoje plany, tak aby nie doznawa� stale zawodu. 7. Znam swoje wady, swoje inklinacje, ale nie uwa�am, aby to by�o jakie� nieszcze�cie. Ka�dy ma przecie� jak�� swoj� s�abo��. Nie ma ludzi idealnych, nawet by�oby �le, gdyby tacy byli. 8. Nie s�dz�, abym by� z�y. Znam swoj� warto�� i wiem, �e niekt�re z moich cech s� szczeg�lne, oryginalne, warto�ciowe. Ksi��k� t� napisano nie tylko na u�ytek lekarzy i pacjent�w, uznaj�cych zwi�zek s t a n u d u c h a z e s t a n e m z d r o w i a. Napisano j� tak�e dla os�b zainteresowanych pr�bami odpowiedzi na pytanie o sens ludzkiej egzystencji, z przyczyn wy��cznie z a s a d n i c z y c h to znaczy f i l o z o f i c z n y c h. Nie m�g�bym zreszt� proponowa� psychoterapeutycznych zastosowa� przedstawionego ni�ej sposobu sprawdzania swoich zasadniczych zapatrywa� filozoficznych, gdybym wcze�niej nie napisa� osobnej rozprawy pt. "Jeste� nie�miertelny - je�li nie wierzysz to pos�uchaj konkluzji fizyk�w, biolog�w i lekarzy o wnioskach p�yn�cych z Zasady Antropicznej" (* 8) oraz drugiego, zamieszczonego w niniejszej broszurce, tekstu pt. "O nieprzyjemnym odczuciu, ktore wytwarza �wiat". Tekst "O nieprzyjemnym odczuciu ..." napisa�em pod koniec 1990 roku, pr�buj�c sformu�owa� na nowo, jeszcze raz, g��wn� tez� rozprawy pt. "Jeste� nie�miertelny ...". W re- zultacie powsta� rodzaj efektywnego streszczenia rozprawy pierwotnej. Obydwa g��wne teksty (a i b), zamieszczone w niniejszej broszurce, maj� jednak nietypow� kontrukcj�. Mianowicie, s� to twory iteracyjne, czyli "konstrukty", kt�re ujawniaj� sw�j cel i przeznaczenie dopiero po pr�bie czytania ich kolejny raz (wi�cej ni� jeden raz). Procedury iteracyjne s� stosowane cz�sto w matematyce i tworzeniu sprawnych program�w komputerowych (* 9, 10). Jak wiadomo, tw�r taki to pewna procedura, kt�r� trzeba wykona�, ale taka, kt�ra w pewnym miejscu, na og� pod koniec swojej tre�ci, zawiera instrukcj� okre�laj�c� spos�b ponownego jej zastosowania oraz warunki (okoliczno�ci) okre�laj�ce kiedy nawrotowe iteracje (w naszym przypadku ponowne czytanie) nale�y przerwa�. Programy iteracyjne, mimo i� s� na og� "kr�tkie", potrafi� wytwarza� twory bardzo z�o�one. Przyk�adem niech b�dzie procedura komputerowa, rysuj�ca na ekranie figury geometryczne. Na przyk�ad, figur� podobn� do gwiazdy Izraela mo�e wytworzy� program, kt�ry "rysuje tr�jk�ty", tyle i� w spos�b iteracyjny, najpierw pierwszy "tr�jk�t", potem obr�t o 90o i jeszcze raz "tr�jk�t" i w tym wypadku "STOP". W swoich wcze�niejszych pracach (*11-15) sugerowa�em wielokrotnie, i� iteracja jest podstawow� zasad�, nie tylko natury o�ywionej, ale i tak�e fizycznej natury naszego Wszech�wiata. Wracaj�c do stwierdzenia, �e g��wne teksty (a i b) niniejszej broszurki maj� charakter iteracyjny, mog� wi�c teraz uzupe�ni� dane "techniczne" o sposobie ich wykorzystania. Ot� czytaj�c tekst FUNKCJA EWY po raz pierwszy, zaznajamiasz si� z mo�liwo�ciami i r�norodno�ci� dzia�a� ludzkich. Opisuj� to punkty 1-9 tekstu. Fragment tekstu, oznaczony jako punkt 10, zawiera uzasadnienie i uwagi techniczne: jak czyta� tekst p o n o w n i e , tak aby tym ra- zem przemy�le� s e n s s w o j e g o � y c i a . Tekst FUNKCJA EWY jest wi�c rodzajem "n a r z � d z i a d o w y k r y w a n i a swojego w�asnego celu i sensu �yciowego". Tytu� tekstu bierze si� z faktu, i� "odnaleziono" biblin� Ew� (*22/24) oraz z prostego spostrze�enia biologicznego i lekarskiego, i� mo�liwo�ci dzia�a� m�czyzny s� jedynie p o d z b i o r e m mo�liwo�ci kobiety. Kobieta bowiem, pr�cz wszystkiego tego co mo�e zrobi� m�czyzna, mo�e ponadto urodzi� jeszcze dziecko. Na poziomie biologicznym jest to wyja�nione przez fakt, i� informacja genetyczna, zawarta w ka�dej kom�rce cia�a kobiety jest umiejscowiona w 23 parach chromosom�w, a ostatnia para to chromosomy XX. U m�czyzny ostatnia para to chromosomy XY. Chromosom Y jest podobny do chromosomu X, tyle �e pozbawiony "pewnej" jego cz�ci. Na poziomie psychologicznym, jak pa�stwo si� przekonacie, sprawa ma si� podobnie !!! W rozprawie "O NIEPRZYJEMNYM ODCZUCIU, KT�RE WYTWARZA �WIAT" zastosowano zupe�nie inny rodzaj "iteracji". Mianowicie, w trakcie czytania tego tekstu daje si� zauwa�y� trzykrotn� zmian� "za�o�e�" eksperymentu my�lowego. Tekst ma jednocze�nie wmontowan� zagadk� !, o kt�rej m�wi Ewa w dialogu do��czonym do w/w tekstu, na jego ko�cu ! Matematykom, kt�rzy widz� zwi�zek pomi�dzy procedurami iteracyjnymi a topologi�, pozostawiam dodatkow�, drug� z a g a d k � , kt�ra polega na tym, i� nie zdradzam tu jaki to rodzaj iteracji wprowadza tekst "O NIEPRZYJEMNYM ODCZUCIU ...". O r�nych rodzajach iteracji pisa�em po raz pierwszy w artykule "�ycie sztuczne" (* 16). Wzorem mojej poprzedniej publikacji (* 8) g��wne, trudne tezy rozprawy staram si� zilustrowa� tekstami, kt�re s� bardziej przyst�pne w odbiorze. Jako wprowadzenie, nazwijmy to : "intelektualn� r o z g r z e w k �", mo�na zacz�� czyta� niniejsz� broszur� poczynaj�c od tych w�a�nie "rozrywkowych" tekst�w. Polecam wr�cz, rozpocz�cie lektury od czytania fragment�w wspania�ego opowidania, �yj�cego, m�odego amerykanina Kim Stanleya Robinsona (* 17) pt. "�lepy geomerta" (Fantastyka 1989, nr 10 ). Jak do tej pory przet�umaczono na j�zyk polski trzy jego opowiadania, wcze�niej opowiadanie "Czarne powietrze" (Fantastyka 1988, nr 9) (* 18), kt�re zawiera tajemnicze zakl�cie: "Tor conaloc an dhia" (vide: nast�pna moja broszura pt. "Twoja tajemnicza przysz�o��"), oraz opowiadanie "Przer�bka historii" (Fantastyka 1989, nr 11) (* 19). Dlaczego wybra�em te w�a�nie fragmenty z tego w�a�nie opowiadania i tego w�a�nie autora ? Ot� opowiadanie pt. "�lepy geometra" nie tylko ilustruje przypuszczaln� drog� uzyskania wgl�du w struktur� Wszech�wiata i opanowanie "wysokich" energii (poprzez poznanie topologicznej sktruktury czasoprzestrzeni naszego Wszech�wiata i topologiczne powody mi�o�ci). Kim Stanley Robinson odpowiada mi poza tym swoj� postaw� filozoficzn� pisarza, kt�ry jest przekonany, �e "�wiat pod��a ku szcz�liwej przysz�o�ci" i jak stwierdzi�, pisze na ten temat swoj� nast�pn� powie��. Chcia�bym niniejszym wyra�i� podzi�kowanie t�umaczowi jego tekst�w na j�zyk polski panu Janowi Cholewie, za zgod� na zamieszczenie w niniejszej broszurze fragment�w t�umaczenia w/w opowiadania. Dwa inne opowidania s-f, zamieszczone w niniejszej broszurze napisa�em ja sam. Pierwsze z nich, zatytu�owane "Dalekosi�ny nas�uch" napisa�em w roku 1974. Zosta�o ono opublikowane w miesi�czniku "Problemy" w roku 1978, nr 4, w numerze po�wi�conym ewentualnym kontaktom z cywilizacjami pozaziemskimi. Poniewa� tre�� opowiadania "Dalekosi�ny nas�uch" nadal dobrze ilustruje pewne "intuicje", wi�c zamieszczam to opowiadanie tutaj do druku, niejako ponownie. Przepraszamy jednocze�nie wszystkich czytelnik�w, kt�rzy st�umili anim� lub animusa i s� ju� jedynie pod nie�wiadomym wp�ywem archetyp�w Wielkiego M�drca i Wielkiej Matki (poj�cia Carla Gustava Junga) i nie lubi� w zwi�zku z tym tekst�w erotycznych. Erotyczne fragmenty w/w opowiada� pozostawiono celo-wo. Ot� chodzi o to, i� bez tego fizykalno-neurofizjologicznego mechanizmu (* 12), kt�ry zapewne musi "zaczepia�" o topologi� i zasad� iteracji, nie spos�b by�oby wysterowa� fenomeny: s e k s u, m i � o � c i i a r c h e t y p u a n i m y , czyli zjawiska zwanego "Ew� - Kobiet�". Znalezienie wi�c zwi�zku mi�dzy zjawiskami opartymi o dzia�anie p�tli sprz�enia zwrotnego (a wi�c dzia�anie ite- racyjne), a nietypowo zwini�t� przestrzeni� (zmuszaj�c� w�druj�cego w niej mieszka�ca do nawrot�w) jest wa�ne dla zrozumienia istoty tych fenomen�w (*34). Na razie wiadomo jedynie, �e przekonanie nasze, i� jeste�my mieszka�cami przestrzeni tr�jwymiarowej wynika z prostego faktu, �e �limak, nasz zdublowany narz�d r�wnowagi, ma jedynie trzy prostopadte do siebie p�kola (*21). Moje opowiadanie "RUCHLIWE JEDNOSTKI", dotyczy z kolei problemu: "�wiadomo�ci - pod�wiadomo�ci - nie�wiadomo�ci" naszej ludzkiej i jakiej� tam "ponadludzkiej". S�dz�, �e trzeba napisa� wiele, o wiele lepszych opowiada� s-f, aby sk�oni� my�l�cych na naszej planecie ludzi (kt�rzy, nawiasem m�wi�c, dla rozrywki czytuj� opowiadania s-f), spr�bowali powiedzie� co� zasadniczego o naszej �wiadomo�ci i nie�wiadomo�ci. Od rozwi�zania wymienionych dw�ch problem�w teoretycznych b�d� zale�e� nasze najbli�sze cele. Andrzej Brodziak F U N K C J A E W Y Motto "... Man ... exists primarily in the dimensions of time, and only secondarily in the dimension of space ... clearly man lives in the present. He stands firmly astride the chams that separates the past from the future. He is the only connecting link between two universes ... we cannot expect to explain him entirely in terms of the past or entirely in terms of the future. We can explain him, only as a link between the two ... " (George A. Kelly) 1. Oko�o dwiescie tysi�cy lat temu nie-cz�owiek urodzi� cz�owieka. By�a nim Ewa [*(22-24)]. 2. Ewa jest cz�owiekiem. Cz�owiek od zwierz�t wyr�nia si�: (1) Zdolno�ci� mowy. (2) Ciekawo�ci� i ch�ci� poznania �wiata. Cz�owieka intryguje tajemnica. (3) Zdolno�ci� i ch�ci� tworzenia narz�dzi oraz sta�ym, praktycznym nap�dem konstruktorskim. (4) Znaczn� zdolno�ci� pami�tania i my�lowego przetwarzania zapami�tanych danych, co umo�liwia nie tylko wywo�ywanie z pami�ci obraz�w my�lowych, ale i tak�e tworzenie z ich podelement�w wyobra�eniowych modeli o b i e k t � w n i e i s t n i e j � c y c h (konstrukty my�lowe, abstrakty). (5) Wytwarzaniem f o r m k u l t u r o w y c h (rysunk�w, malowide�, poemat�w, melodii itp.), kt�re b�d� s y m b o l i z u j � lub o p i s u j � widziany (doznawany) �wiat lub w � a s n e w n � t r z e, b�d� tworz� w z o r y (modele) o b i e k t � w n i e i s t n i e j � c y c h , b�d� wyra�aj� relacj� do czego� tajemniczego. Cz�owieka fascynuje stanie wobec tajemnicy czego�, co jest "WIELKO�CI�". (6) Zdolno�� w y o b r a � a n i a sobie nie tylko modelu �wiata zewn�trznego, ale i tak�e s i e b i e s a m e g o oraz zdolno�� p r z e g l � d a n i a w � a s n e j p r z e s z � o �- c i i budowania m o d e l i z d a r z e � p r z y s z � y c h daje cz�owiekowi mo�liwo�� (zdolno��) doznawania �WIADOMO�CI (to�samo�ci, w�asnej odr�bno�ci). (7) Cz�owiek ma mo�no�� wi�zania emocji nie tylko wzgl�dem przedmiot�w, ale i tak�e os�b, co jest zacz�tkiem f e n o m e n u m i � o � c i [vide p.5 i odn. liter. *(25)]. (8) Cz�owiek ma mo�no�� wi�zania emocji nie tylko wzgl�dem przedmiot�w i os�b, ale i tak�e wzgl�dem s�d�w (konstrukt�w my�lowych, abstrakt�w), co prowadzi do mo�no�ci f e n o m e n u w i a r y (uwierzenie w co�, co nie jest widoczne). (9) Cz�owiek ma marzenia, SNUJE PLANY i pr�buje przewidzie� PRZYSZ�O�CI. (10) Cz�owiek ma znaczn� inklinacj� do r�nych form w s p � � d z i a � a n i a g r u p o -w e g o. 3. Przed kilkunastoma tysi�cami lat powsta�y g r u p y l u d z i tworz�cych wsp�lnie, przez wsp�prac� i rywalizacj� nieistniej�ce wcze�niej wytwory (bytowania) przez wyobra�eniowe, a potem s�owne (pisemne) i obrazkowe formu�owanie modeli �wiata. MO�NA POWIEDZIE�, �E TWORZ� ONI PRZYSZ�O��. Wiadomo bowiem, �e "dzisiejsze ksi��ki s� czynami jutra". Nie jest to ulubiona domena Ewy. Czasami E w a w s p � � u c z e s t n i c z y jednak w tych dzia�aniach tote� musimy je tu wymieni�. Ot� owe "wi�zki" (zbiory, grupy) ludzi zajmuj� si� do tej pory g��wnie: (1) Formu�owaniem teorii obja�niaj�cych widziany, doznawany �wiat zewn�trzny (fizyka, chemia, biologia astronomia, kosmologia itd.). (2) Projektowaniem (konstruowaniem) budowli, maszyn, system�w komunikacji (in�ynieria). (3) Teoriami spo�ecze�stwa (prawodawstwo, polityka). (4) Formu�owaniem teorii obja�niaj�cych funkcjonowanie organizmu cz�owieka, a tak�e funkcjonowanie psychiki ludzkiej (fizjologia, neurofizjologia, psychologia). (5) Rozwijaniem form artystycznych proponuj�cych o s o b i s t e w i z j e �wiata lub i n n e m o � l i w e � w i a t y (rysunek, malarstwo, muzyka, literatura pi�kna, filmy, teatr). (6) Formu�owaniem o s o b i s t y c h teorii og�lnych, dotycz�cych r�nych innych mo�liwych typ�w bytowania (matematyka, filozofia, teologia, informatyka, cognitive sciences, artifical inteligence, artificial life). (7) Niszczeniem �wiat�w wytworzonych w makroskali (rewolucje, wojny), b�d� niszczeniem w mikroskali (pod�wiadome wytwarzanie nieszcz�cia). Patrz przypisy dotycz�ce mechanizm�w fizycznych, neurofizjologicznych i makropoznawczych zawarte w p.10. Dzia�ania wg p.3 s� nagradzane, najog�lniej m�wi�c, SATYSFAKCJ� Z UCZESTNICTWA W TWORZENIU nowego lub niszczeniu starego. 4. Ewa lubi zajmowa� si� t y m c o j e s t, a zw�aszcza t y m c o w i d a �. Przed kilkoma tysi�cami lat u�wiadomiono sobie jasno, �e pr�cz proces�w tworzenia (ewolucji) i proces�w niszczenia, powoduj�cych inwolucj� (kolaps), niezb�dna jest intensywna osobista i grupowa dzia�alno��, kt�ra ma na celu podtrzymanie "status quo". Poszczeg�lne osoby i grupy ludzi wiele dzia�a� i my�lenia wk�adaj� wi�c w : (1) Nauczanie dzieci tego co ju� ustalono (opiekunki, wychowawcy, nauczyciele). (2) Piel�gnowanie os�b, kt�re wymagaj� opieki (piel�gniarki, lekarze, psychoterapeuci). (3) Informowanie o tym co jest (dziennikarstwo, �rodki masowego przekazu). (4) Produkcja i us�ugi bierz�ce wg wcze�niej ustalonych wzor�w, co jest "nagradzane" zarobieniem, wzbogaceniem si� i mo�no�ci� roztoczenia wok� siebie luksusu. (5) Dzia�ania resort�w porz�dkowych i stabilizuj�cych (s�downictwo, policja, wojsko w czasie pokoju), co jest "nagradzane" posiadaniem znacznej kontroli (w�adzy) nad pewnym obszarem (teatrem dzia�a�). K o b i e t y cz�sto w��czaj� si� w niekt�re dzia�ania "t r z e c i e j s i � y", kt�ra chce p o d t r z y m a � to c o j u � j e s t lub odtworzy� to co ju� by�o. EWA PRZENOSI WI�C PRZESZ�O�� KU TERA�NIEJSZO�CI I TWORZY TERA�NIEJSZO��. Kobiety preferuj� szczeg�lnie dzia�ania i innowacje dotycz�ce podniesienia statusu urody, pi�kna, uporz�dkowania ich otoczenia (ustanawianie standard�w mody, stylu, aparycjii kompozycji). Dzia�ania wg p.4 s� nagradzane, najog�lniej m�wi�c, SATYSFAKCJ� Z UDZIELANIA POMOCY INNYM (bezinteresownej lub na- grodzonej) lub WZMOCNIENIA tego co jest, tego co trwa. 5. (1) Ewa mo�e urodzi� dziecko. Tylko p o t o m k o w i e obecnej generacji mog� zapewni�, aby t r w a � y zaj�cia, procesy i zjawiska wymienione wcze�niej (p. 3,4). Ewa z tej racji ma nadane znaczenie i s e n s swojej egzystencji ju� przez s a m f a k t s w o j e g o i s t n i e n i a. (2) Ewa od zarania dziej�w by�a jednym z koniecznych element�w uk�adu zdolnego wytworzy� ludzki wariant f e n o m e n u m i � o � c i. Bez fenomenu mi�o�ci w ludzkim wydaniu zabrak�oby "energii �yciowej dla wi�zek ludzkich" tworz�cych przysz�o�� (p. 3), a nawet dla cz�ci dzia�a� przenosz�cych przesz�o�� ku tera�niejszo�ci (p. 4). Niedawno, bo dopiero kilkadziesi�t lat temu, u�wiadomiono sobie czym jest fenomen mi�o�ci u ludzi. W najwi�kszym skr�cie [wg Maxa Schelera *(25)] : "Mi�o�� jest jednoczesnym, zachodz�cym z naprzeciwka 'ruchem' (gamm� dzia�a�) powoduj�cym, �e osoby nosz�ce pewne w a r t o � c i zaczynaj� je sobie lepiej u�wiadamia�, dostrzega�, ceni�, tak i� powoduje to p r z y r o s t t y c h w a r t o � c i, przy czym owe nasilenie tych walor�w jest zgodne z naturaln� istot� (przeznaczeniem) tych os�b, kt�re by�y zdolne rozpocz�� proces wyzwalaj�cy fenomen mi�o�ci. Owe 'wy�sze warto�ci' nie s� w pe�ni dane na pocz�tku procesu, ujawniaj� si� one niejako dopiero w trakcie owego r u c h u, poniek�d na jego ko�cu". Ludzka posta� mi�o�ci jest wi�c w stanie wykry�, ujawni�, wydoby� osobiste, wrodzone walory innego cz�owieka i uruchomi� je ku jakiemu� po�ytkowi. Nale�y doceni� r�wnie� energio-tw�rcze znaczenie takich pochodnych fenonemu mi�o�ci jak zazdro�� oraz wg niekt�rych psycholog�w sublimacj�, rywalizacj�, ch�� pozostania czystym (niewinnym). Ewa mo�e nie tylko wi�c PRZENOSI� PRZESZ�O�� KU TERA�NIEJSZO�CI I PODTRZYMYWA� (TWORZY�) TERA�NIEJSZO��, ALE i tak�e mo�e wyzwala� walory (warto�ci) drzemi�ce w innych i uruchomi� je tak, aby zachodzi�o tworzenie PRZYSZ�O�CI. To, �e pomini�to tu sfer� nami�tno�ci, erotyzmu i seksu, kt�ra oczywi�cie dotyczy zar�wno Ewy jak i Adama nie wynika z niech�ci czy te� niedoceniania tej sk�adowej feno- menu mi�o�ci, ale z og�lnego przeznaczenia tego tekstu, kt�ry koncentruje si� nie na mechanizmach psychologicznych w y j a � n i a j � c y c h z a c h o w a n i e c z � ow i e k a (czym zajmuj� si� zreszt� liczne teorie psychologiczne), lecz na pr�bie wyja�nienia ZNACZENIA I SENSU tych dzia�a�. * * * * * 6. Scharakteryzowane wy�ej role Ewy i Adama, wa�ne dla podtrzymania (trwania) i rozwoju (ewolucji) �wiata obja�niaj�, by� mo�e, czym r�ni si� ich wk�ad w istnienie �wiata, niewiele jednak m�wi to DLACZEGO TEN �WIAT MA ISTNIE�, ALBO DLACZEGO ON CHCE ISTNIE� LUB DLACZEGO MUSI ON ISTNIE�. By� to trudny problem. Dopiero kilkana�cie lat temu zacz�to formu�owa� pierwsze hipotezy, pierwsze pr�by odpo- wiedzenia na to pytanie. Obecnie w roku 1991 jest to ju� wielotomowa literatura. Nie b�d� jej tutaj przytacza�. Powiem tylko o tym, jak� rol� odgrywa w tym Ewa. Ot� zak�adaj�c, �e pr�cz �wiadomo�ci ludzkiej istnieje jeszcze jaka� inna, wy�sza �wiadomo�� "regionalnego boga" (b),lub jak wol� inni �wiadomo�� Natury, lub �wiadomo�� Tworu Nadrz�dnego, lub nawet ewentualnie �wiadomo�� osobowego Boga transcendentalnego to pojawi si� wtedy problem na czym ta nadrz�dna �wiadomo�� polega. My ludzie nie potrafimy powiedzie� na ten temat nic wi�cej ponad to co sami rozumiemy. Tote� wed�ug naszego rozumienia owa �wiadomo�� "wy�sza" musi tak�e polega� na istnieniu, dzia�aniu, percepcjach, przypominaniu sobie przesz�o�ci, wyobra�aniu sobie "samego siebie", czyli tym razem, "i m a g i n a c j a c h o � w i e c i e" i s n u c i u p l a n � w n a p r z y s z � o � � . Z a u w a � o n o, �e "wyobra�anie �wiata przez samego siebie" lub owe "imaginacje o �wiecie", lub owe "plany na przysz�o�� �wiata" to po prostu r o z m o w y l u d z i. D o r o z m o w y p o t r z e b a d w � c h. Dlatego dopiero niedawno spostrze�ono, i� rodzajem "s a c r u m" wytwarzaj�cym �wiat jest d i a l o g. Dla uzasadnienia przytocz� tu tekst, kt�ry bardzo mi si� spodoba� [*(26)]: "Sokrates - tw�rca dialogu - uzna� go za co� � w i � t e g o i skojarzy� z wewn�trzn� obecno�ci� b o s k i e g o p i e r w i a s t k a, z daimonionem lub wewn�trznym g�osem ... Dialog, gdy pojawia si�, wtedy w jego uczestnikach wyzwala si� wi�ksza, a by� mo�e tak�e bardziej s u b t e l n a i w y � s z a e n e r g i a, kt�ra odr�nia dialog od dyskusji i innych rodzaj�w rozmowy. Ten g��bszy wymiar mo�e zosta� rozbudzony w ka�dym uczestniku dialogu ... - wtedy "jego" w�asna linia �wiata przecina si� z innymi liniami i staje si� cz�ci� procesu, kt�ry mo�e by� kontynuowany i w��czony w jego w�asn� podr� duchow� ... poprzez sam akt interpertowania WSZECH�WIAT TWORZY SAM SIEBIE. Produkuj�c sensy zmieniamy natur� bytu. Ludzka zdolno�� wytworzania sensu czyni cz�owieka partnerem przyrody, kogo� kto wsp�uczestniczy w kszta�towaniu jej ewolucji. N i e j e s t t a k, � e s � o w o o d z w i e r c i e d l a � w i a t - o n o g o r � w n i e � t w o r z y ... Za naszym po�rednictwem wszech�wiat b a d a s a m s i e b i e i w y p r � b o w u j e na sobie samym r�ne odpowiedzi podejmuj�c, podobnie jak my, wysi�ek odcyfrowania w�asnego bytu. Gdy zastanawiam si� nad tym, o g a r n i a m n i e t r w o g a. Cz�owiekowi wyznaczona zostaje bowiem rola, kt�ra by�a niegdy� zastrze�ona dla bog�w" [*(26)]. Mog� teraz wr�ci� do roli Ewy i Adama. Ot� je�li DIALOG ludzi jest g��wnym "mechanizmem" samo-�wiadomo�ci - "znanego nam obszaru Wszech�wiata" i jednocze�nie do dialogu "potrzeba dw�ch" to wa�ne jest, aby zauwa�y�, �e Ewa jest w�a�ciwym adwersarzem, gdy� "REPREZENTUJE PRZESZ�O�� I TERA�NIEJSZO��"; w odr�nieniu od m�czyzny, kt�ry je�li jest tak zwanym "prawdziwym m�czyzn�" (ulubione sformu�owanie kobiet), to reprezentuje PRZYSZ�O��. 7. E w a, r z a d z i e j A d a m stwarza pow�d do w s z c z � c i a dialogu i d z i a � a �, kt�re s� tak�e form� dialogu. Ewa cz�ciej wytwarza p o w � d i m o t y w a c j e do dzia�a� w mikroskali (na skal� uk�adu partnerskiego, rodziny, ma�ej grupy towarzyskiej lub grupy wsp�pracownik�w). Adam cz�ciej inicjuje dialog, dzia�ania w makroskali (napisanie kontrowersyjnej powie�ci, felietonu, rozprawy filozoficznej, teorii spo�ecznej nadaj�cej si� jako podstawa teoretyczna rewolucji, wojny, podwalin nowego imperium). Elementarn� motywacj� do bacznego p r z y p a t r y w a n i a si� uczestnikowi dialogu lub akcji (partnerowi) i ewentualnego s p o s t r z e g a n i a w nim pewnych w a r - t o � c i i takiego w s p � � d z i a � a n i a, aby nast�powa� p r z y r o s t tych warto�ci mo�e w y t w o r z y �, tak jak to zauwa�ono (p.5.2) jedynie fenomen mi�o�ci lub co m�wi� tu z niech�ci�, tylko gwoli kompletno�ci wywodu fenomen dok�adnie odwrotny, a mianowicie fenomen nienawi�ci. Na poziomie kultury ludzkiej, zapewne ju� od kilku tysi�cy lat w mechanizm wytwarzania motywacji do my�lenia, rozm�w i dzia�a� jest wmontowany mechanizm (fenomen) og�lniejszy ni� syzygia mi�o�ci i nienawi�ci. Jego istnienie u�wiadomiono sobie dopiero przed oko�o 100 laty. Ot� niezwykle istotn� dla istnienia i rozwoju �wiata funkcj� Ewy jest formu�owanie w umys�ach ludzi archetypu kobiety, jego reprezentowanie i urzeczywistnianie. Carl Gustaw Jung pisze o nim nast�puj�co: " ka�da matka i ka�da ukochana reprezentuje i urzeczywistnia to niebezpieczne odbicie, kt�re najg��biej odpowiada istocie m�czyzny. Nale�y ona do niego, jest wierno�ci�, kt�rej w pewnych wypadkach - z �yciowych racji - nie wolno mu okazywa�, jest nieodzown� kompensacj� za ryzyko, wysi�ki i ofiary, kt�re przynosz� tylko rozczarowanie, jest pociech� za ca�� gorycz �ycia, a zarazem wielk� kusicielk�, kt�ra �udz�c m�czyzn� wabi go ku temu� w�a�nie �yciu, i to nie tylko w jego rozs�dnych i po�ytecznych aspektach, lecz tak�e w jego przera�aj�cych paradoksach i dwuznaczno�ciach, gdzie r�wnowa�y si� dobro i z�o, sukces i kl�ska, nadzieja i zw�tpienie. Jako najwi�ksze z gro��cych mu niebezpiecze�stw ��da ona od m�czyzny najwi�kszych osi�gni�� i otrzymuje je je�li jest on m�czyzn�." W rezultacie, w zmiennych, chwilowych odczuciach Adama powstaje niepewno��, zw�tpienie, a nawet czasami poczcie nieszcz�cia - czyli destrukcja w mikroskali. Dzia�ania m�czyzn mog� prowadzi� jednak do destrukcji, nieszcz��, katastrof na du�� skal�. Jest to jednak potrzebne!!, gdy�: je�li za po�rednictwem naszych rozm�w Wszech�wiat bada sam siebie, wypr�bowuje na sobie samym r�ne odpowiedzi i w ten spos�b t w o r z y s a m s i e b i e to wa�ne jest, aby u�wiadomi� sobie w poszczeg�lnych fragmentach dialogu, �e tylko jeden z rozm�wc�w ujmuje spraw� trafnie. Rozmowa to zazwyczaj �cieranie si� dw�ch opinii. Co wi�cej, tworzenie, budowanie czego� mo- �e by� b��dem. No bo, czy� mo�na pochwali� budowle Aztek�w wzniesione po to, aby corocznie z�o�y� na nich (zabi�) ofia- ry z kilkunastu tysi�cy ludzi lub czy b��dem by� wsp�lny wysi�ek wielu narod�w, aby zd�awi� rako-podobne pa�stwa nazistowskie Niemiec i Japoni. Ale� czy� nie zastanawia tak�e ich rozkwit po ich kl�sce. Rzadko docenia si� t e o r e t y c z n e znaczenie n i s z c z e n i a i n i e s z c z � � c i a . Aby nie bra� wi�c tylko na swoje barkipr�by uzasadnienia k o n i e - c z n o � c i niszczenia,niepewno�ci, nieszcz�cia w naszym �wiecie, przytocz� tukilka fragment�w z artyku�u ks. prof. dr hab. J�zefa Ti-schnera [(*28)], opublikowanego w roku 1985, a wi�c w roku kiedy to wg Orwella mia�o ju� zatryumfowa� jedynie k�amstwo. Oto owe fragmenty z artyku�u ksi�dza profesora J.Tischnera : "...My�lenie, czym jest my�lenie? Jest walk�, jest gr�, jest pojedynkiem - o pewno��. Przeciwnikiem my�lenia jest k�amca. Trzeba temu k�amcy wyrwa� jego �wiat. �wiatem wyrwanym k�amcy jest �wiat cywilizacji..." "... Z drugiej jednak strony �adna walka o pewno�� nie by�aby mo�liwa, gdyby n i e p e w n o � � nie by�a elementem konstytutywnym tego �wiata. W tym �wiecie stale trzeba walczy� o pewno��. Aby m�c o ni� walczy� t r z e b a w c i � � m i e � n i e -p e w n o � � z a p l e c a m i. Walczy� o pewno�� przeciwko niepewno�ci znaczy: b u d o w a � �wiat przeciwko n i s z c z e n i u. Jak warunkiem pewno�ci jest gro�ba niepewno�ci, tak w a r u n k i e m budowania jest n i s z c z e n i e. Niszczenie jest wpisane w ten �wiat, jak niepewno��. St�d wizja k a t a s t r o f y. Nie przychodzi ona do nas od zewn�trz, lecz jest w � � c z o n a w t e c h n i c z n � s t r u k t u r � naszego �wiata. Jedynie tre�� owej wizji jest raz taka, raz inna..." "... obraz kryzysu ... rozk�ad wielkich twor�w spo�ecznych zostaje uzupe�niony przez obraz kryzysu subiektywnego (osobistego). Czym jest ten kryzys? Jest powracaj�cym raz po raz a t a k i e m n i e p e w n o � c i. Nie o to, jak si� okazuje, chodzi, �e niszczeniu ulega taka czy inna techniczna struktura �wiata, lecz o to, �e wszystkiemu zaczyna towarzyszy� podstawowa niepewno��. Jest jakie� dobro i jest jakie� z�o, ale ani dobro nie jest pewne, ani z�o..." "... Jak si� sta�o, �e znikn�a pewno��? Pewno�� znikn�a, g d y i n n y cz � o w i e k s t a � s i � k � a m c �. Z chwil� bowiem, gdy wszyscy s� k�amcami, znika moje "czyste Ja" i ono r�wnie� zostaje podejrzane o k�am..." "... Jest to kryzys niepewno�ci. Budujemy nasz �wiat z g��bin w�asnej niepewno�ci. G D Y B Y � M Y O S I � G N � L I J A K � � P E W N O � �, P R Z E S T A - L I B Y � M Y B U D O W A �. N A W E T W I Z J A T O T A L N E J K A - T A S T R O F Y J E S T N A M P O T R Z E B N A D O B U D O W Y . (podkre�lenie autora ksi��ki) Uwaga wi�c! Je�li kobieta ! Ewa ! m�wi Ci : "nie masz racji", a nawet czyni to poprzez mniej lub bardziej dramatyczn� scen� histeryczn� (na og� demonstracj� "nieszcz�cia", "choroby", zapowied� "samob�jstwa"), to wytwarzanie owej "negatywnej energii", na mod�� owej "czarnej dziury" S.Hawking'a lub na mod�� nowego poj�cia fizyk�w, kt�rzy m�wi� o "energii pr�ni" lub "energii pustej przestrzeni bez materii" [(*26,33)] jest dzia�aniem potrzebnym. To po prostu jest kontynuacja dialogu, tyle �e innymi, bardziej "twardy- mi" �rodkami. 8. ZA KILKA TYSI�CY LAT (1) Ewa - cz�owiek u r o d z i nie-cz�owieka. (2) lub dokona tego grupa ("superwi�zka) [*(8,29)]. 9.Osobne okre�lanie funkcji Adama nie jest potrzebne, gdy� jego dzia�ania s� tylko podzbiorem mo�liwych dzia�a� Ewy. * * * * * * * * * * * * 10. Zak�adam, �e tekst niniejszy przeczyta�e� na wskutek zaciekawienia pr�bami odpowiedzi o s e n s l u d z k i e j e g z y s t e n c j i. Pytanie to zazwyczaj jest stawiane jeszcze bardziej zdecydowanie, gdy� w postaci "JAKI JEST SENS MOJEJ W�ASNEJ EGZYSTENCJI ? To uszczeg�owienie uzyskasz je�li przeczytasz jeszcze raz niniejszy tekst zapytuj�c dodatkowo, A CZYM JA SAM SI� ZAJMUJ�, JAKA JEST MOJA OSOBISTA FUNKCJA. UWAGA !!! i jeszcze jedno ! Ju� na pocz�tku podkre�la�em, �e charakterystyczn� cech� cz�owieka jest to, �e stale snuje on PLANY NA PRZYSZ�O��, jak kto� powiedzia� "cz�owiek sk�ada si� g��wnie z marze�". Cz�owiek podejmuje wyliczone wy�ej dzia�ania, CZYM� SI� ZAJMUJE, ale na og� zgodnie z wcze�niej ustanowionym przez siebie PLANEM. W danym momencie �ycia cz�owiek ma zawsze jakie� wyobra�enie s y t u a c j i p o � � d a n e j, sytuacji do kt�rej d�- �y, kt�ra z a i s t n i e j e e w e n t u a l n i e w p r z y s z � o � c i [*(5)]. Posiadanie planu jest n i e z b � d n e dla dobrego samopoczucia. Osoba m�oda ma wra�enie, �e ma wiele czasu - "nieograniczenie wiele czasu", tak i� w ko�cu plany swe zrealizuje. Budzi to w niej optymizm. Cz�owiek starszy, je�li niedokonuje stopniowej rewizjii rekonstrukcji wcze�niejszych za�o�e� sytuacji po��danej mo�e si� spostrzec, �e jej n a p e w n o n i e o s i � g n i e. Mo�e to powodowa� p r z y g n � b i e n i e. Czasami powoduje to chorob�, g��bok� depresj� lub, m�wi�c bardziej literacko, r o z p a c z. Warto zwr�ci� tak�e uwag�, �e zaplanowane dzia�ania mog� prowadzi� do samo-unicestwiaj�cych si� (sprzecznych) efekt�w. Cz�owiek ustanawiaj�c taki plan usi�uje podtrzyma� w w�asnym umy�le SPRZECZNO�CI. Co wi�cej, niekt�re uk�ady partnerskie tworz� osoby, kt�rych plany (przewidywane dzia�ania) s� sprzeczne (co jest u�wiadamiane lub nie). Uk�ad, kt�ry pr�buje realizowa� plany sprzeczne nieuchronnie przejdzie ze stadium ewolucji w stadium inwolucji (kolapsu, autodestruk- cji). UWAGA WI�C !! Czytaj�c jeszcze raz niniejszy tekst i zastanawiaj�c si� nad pytaniami: JAKA JEST MOJA OSOBISTA FUNKCJA i zastanawiaj�c si� JAKI JEST M�J PLAN (SYTUACJA PO��DANA, W KT�REJ CHCIA�BYM SI� ZNALE��) warto zastanowi� si� r�wnie� nad tym czy plan ten jest zborny oraz czy nie jest aby zupe�nie sprzeczny z planem partnera. Poniewa� cz�stym pogl�dem jest bardziej pierwotne, proste przekonanie, �e przede wszystkim cz�owiek "c h c e b y � s z c z � � l i w y", �e "d��y ku szcz�ciu", �e jego "przeznaczeniem jest szcz�cie", wa�ne jest wi�c, aby powiedzie� co to oznacza w �wietle zaproponowanego wy�ej "a p a r a t u p o j � c i o w e g o s � u � � c e g o w y k r y w a- n i u s w o j e j f u n k c j i". Ot� wy- daje mi si�, �e cz�owiek j e s t s z c z � � l i w y j e � l i, z grubsza bior�c j e g o w � a s n e w y o b r a � e n i a o t y m k i m (c z y m) c h c i a � b y b y � i j e g o p l a n y d z i a � a � z m i e r z a j � c y c h d o o s i � -g n i � c i a s y t u a c j i z i s z c z a j � s i �. Nacisk powinien by� przy tym po�o�ony na STA�Y PROCES CI��EGO ZISZCZANIA SI�, a nie na sytuacji kiedy "zi�ci�o si�" to co chcia�em. Przez mo�no�� "wyobra�ania sobie przysz�o�ci" (niejako PRZYMUS wyobra�ania sobie przysz�o�ci) cz�owiek ma wi�c "z a m o n t o w a n y mechanizm nap�dzaj�cy go do dzia�ania" przez "potencjaln� nagrod�" odczuwania szcz�cia i "potencjaln� kar�" w postaci frustracji, przygn�bienia, rozpaczy. W og�lnych zarysach "zasada wytwarzania szcz�cia" podobna jest do "zasady fenomenu mi�o�ci". W jednym i drugim wypadku powstaj� bowiem uboczne rezultaty w postaci "przyrostu pewnych warto�ci". W jednym i drugim wypadku pewn� "bezwzgl�dno��" tych zasad mo�na by uj�� s�owami "KTO NIE ZACZNIE TEN NIE B�DZIE WIEDZIA� O CO CHODZI I NIC NIE DOSTANIE". Mo�e powsta� tu zarzut, �e przecie� wielu ludzi �yje "z dnia na dzie�", nie wyznaczaj�c sobie �adnych dalekosi�nych plan�w i s� szcz�liwi, b�d� �yj� na zasadzie satysfakcji uzyskiwanej z "upodobania do nieszcz�cia". Tak! Cz�� ludzi ustanawia tylko bliskie, kr�tkoterminowe plany, b�d� ich po��dane sytuacje docelowe nie s� zbyt wyg�rowane. Odczucie nieszcz�cia (przygn�bienia, rozpaczy) pojawia si� wi�c zapewne w dw�ch skrajnych przypadkach: (1) wtedy kiedy to �adne, nawet skromne plany nie by�y ustanowione, b�d� (2) kiedy ustanowiono, a potem nie modyfikowano planu "wy�rubowanego" cierpi�c potem z tego powodu, i� nie zi�ci� si� on, b�d� (3) kiedy "odczucie nieszcz�liwo�ci" by�o niejako zaplanowane pod�wiadomie. Wynika z tego, �e aby FENOMEN SZCZʌCIA m�g� zachodzi� to (1) w�asne wyobra�enia o tym kim chcia�oby si� by� musz� by� w umy�le skonstruowane i zapami�tane (skonsolidowane), (2) musi by� ustalony plan dzia�a� zmierzaj�cych do tego, aby wymarzona sytuacja mog�a si� zi�ci�; i dalej (3) dzia�a- nia zgodne z owym planem musz� by� podj�te, (4) dzia�ania te musz� by� skuteczne, (5) aby by�y one skuteczne musz� one by� na poziomie Ewy, czyli musz� mie� ludzki charakter (vide p.1,2.) oraz, z grubsza bior�c, musz� one by� przydatne ludziom (vide p. 3,4,5). Niekt�rzy z nas nie czerpi� satysfakcji z uzyskiwania poczucia szcz�cia, lecz na zupe�nie odwrotnej zasadzie: (1) "upadku i satysfakcji z powrotu do stanu normalno�ci", (2) satysfakcji czerpanej z niszczenia. Upadek i powr�t do normalno�ci daje satysfakcj� podobn� do satysfakcji z sukcesu. Dzia�ania takie wyr�niaj� si� jedynie tym, i� "zaplanowano" nieu�ywanie energii �yciowej lub dzia�anie "na w�asn� szkod�", po to aby zaistnia� "ubytek energii", po czym si�ami w�asnymi lub si�ami os�b drugich (upadek jest wo�aniem:"pom� mi") zachodzi powr�t do normalno�ci. Poziom energii �yciowej z obszaru negatywnego wraca do obszaru stabilno�ci. W trakcie owego powrotu doznawana jest taka sama satysfakcja, jak� odczuwaj� inne osoby w trakcie ziszczenia si� ich plan�w, w trakcie odnoszenia sukcesu. Odczucia w stanie upadku (melancholia, spleen, wra�enie pobytu na: "mrocznym, piaszczystym, miejscami skalistymbrzegiem morza w mgliste, zimne popo�udnie"), w fazie negatywnej lub jak kto woli, "po stronie ciemno�ci" dobrze odda�o wielu pisarzy [(*30,31)]. Satysfakcja czerpana z bezpardonowego niszczenia lub autodestrukcji, bez planu powrotu "do jakiej� nowej formy tego �wiata" jest poznana s�abo. Spotyka si� jednak takie osoby. Wobec stwierdze� z punktu 7, osoby z "upodobaniem do nieszcz�cia" s� niezb�dn� s k � a d o w � s t r u k t u r y � w i a t a . Mo�na tu przywo�a� analogi� do poj�� fizycznych materii i antymaterii lub wspomnianej ju� energii pr�ni czyli energii pustej przestrzeni bez materii. W obserwowanym Wszech�wiecie cz�stek antymaterii jest jednak niewiele. Wrodzone lub nabyte predyspozycje niekt�rych os�b wyznaczaj� im rol� antymaterii. S�dz�, �e warto docenia� NIEWDZI�CZN� rol� tych os�b, z w � a s z c z a , � e z n a j � c t e o r i � � a t w o z m i e n i � s w � r o l � "wytwarzaj�cego nieszcz�cie" na dzia�ania daj�ce "satysfakcj� przyjemn�". Zorientowa�e� si� ju� zapewne, �e tekst tego rozdzia�u nie jest pr�b� moralnego os�dzenia kogokolwiek. Jest on jedynie pr�b� pomocy w zalezieniu odpowiedzi na pytanie: "Jaka jest moja funkcja?". U�wiadomienie sobie swojej dotychczasowej roli, lub roli preferowanej b�dzie �atwiejsze, je�li tekst tego rozdzia�u przeczytasz jeszcze raz, tym razem z o � � w k i e m w r � k u , aby podkre�li� to co dotyczy Ciebie. PODZI�KOWANIE Wyra�am wdzi�czno�� osobie o imieniu Ewa, kt�ra przeprowadzi�a ze mn� nast�puj�c� rozmow�: - Powiedz, jaka jest moja funkcja ? - Ale w jakim sensie "funkcja Ciebie ?", jako cz�owieka ? czy jako kobiety ? - Nie ! Funkcja mnie jako Ewy.- Ale to powinno wynika� chyba z pewnych og�lnych ustale� o celu egzystencji ludzkiej. - S�uchaj ! Ja wiem, �e jestem ma�ym trybikiem w wielkiej machinie, ale ja nawet nie musz�, nie chc� wiedzie� do czego ta maszyna s�u�y i jak ona dzia�a. Ja chc� wiedzie� tylko, czy ja jako ten trybik mam si� kr�ci� w lewo czy w prawo ? - Rozumiem, chcesz aby sens Twoich dzia�a� by� dla Ciebie jasny. - No tak ! - No wi�c, po pierwsze musisz ustali�, jaki jest cel, jaki jest plan Twoich dzia�a�. - Kiedy w�a�nie nie wiem, jaki ten cel ma by� ! - Przecie�, gdy idziesz spa� uk�adasz sobie takie bajki dla siebie. Wyobra�asz sobie pa�ace, dalekie kraje, co� tam na tej pustyni lub w tych lagunach robisz. S� to przecie� modele sytuacji po��danych, w kt�rych chcia�aby� by�, w istocie s� to chyba wytyczne do Twojego w�asnego planu i to planu zgodnego z Twoimi naturalnymi predyspozycjami. - A pami�tasz bohaterk� tej francuskiej powie�ci, kt�ra otrzyma�a nagrod�. Ona w potarganej sukience wylaz�a z rowu, gdzie sp�dzi�a noc z jakim� nieznanym m�czyzn� i by�a szcz�liwa. Cieszy�a si�, �e nastaje ranek, �wieci s�o�ce, i �e na mokrych li�ciach l�ni� kropelki rosy. Innymi s�owy Twoja recepta na szcz�cie to te� jaki� rodzaj przymusu. - M�wisz o tak zwanej pu�apce �ycia, przypomina mi si� taka fraza o Baudelaire'rze, kt�ry z pogard� odrzuca� konieczno��, to si� kojarzy z definicj� szatana. - A czy wiesz, �e Bu�hakow wymy�li� si�dmy dow�d na istnienie Boga? - A kto wymy�li� sz�sty? - Kant. - Aha, tak to si� zgadza, a jaki jest ten si�dmy? - No pono� to, �e istnieje Diabe�, no bo wiadomo, �e szatan nie mo�e istnie� bez Boga, przeciw kt�remu m�g�by si� buntowa�. - Co� mi si� zdaje, �e wytwarzanie nieszcz�cia, niepewno�ci, k�amstwa to nieprzyjemna, niewdzi�czna rola, ale niezb�dna po to, aby �wiat dzia�a�. - W�a�nie dosz�am do wniosku, �e ja jestem takim b��dem! - Zwracam Ci uwag�, �e nie musisz si� tak garn�� "na stron� ciemno�ci", bo zawsze znajdzie si� kto�, kto to zrobi za Ciebie. - A kto to b�dzie? - Zawsze kto�, kto nie przenikn��, nie zrozumia� czyjego� gadania, kt�re akurat by�o prawdziwe. b. O NIEPRZYJEMNYM ODCZUCIU, KT�RE WYTWARZA �WIAT - czyli eksperyment my�lowy dotycz�cy materii, ducha i in�ynier�w, kt�rzy s� transcendentalni. 1. Rozwa�my grup� robot�w (automat�w) cz�ekopodobnych. 2. Za��my, �e ka�dy z nich nie tylko potrafi porusza� si� i wykonywa� z�o�one czynno�ci wed�ug zapami�tanych w swoich uk�adach pami�ciowych procedur, ale i tak�e potrafi widzie� i s�ysze� (odwzorowywa� w swojej pami�ci obiekty ze �wiata zewn�trznego) oraz zapami�tywa� to co widzia�. 3. Za��my, �e w uk�adach pami�ciowych tych robot�w odnotowane s� dane o stanie ich wn�trza i �e s� one por�wnywane z pewnymi, zapami�tanymi tam wzorami (standardami) o tym, jaka powinna by� ich struktura wewn�trzna. 4. Za��my, �e roboty te nie tylko potrafi� percepowa� dane o �wiecie zewn�trznym i ich wn�trzu, ale potrafi� wywo�a� obrazy pami�ciowe, czyli potrafi� "wyobra�a� sobie" odpowiednie elementy �wiata. Za��my dodatkowo, �e ich zdolno�ci wyobra�ania "sobie siebie w �wiecie", "swojej przesz�o�ci" i "swojej przysz�o�ci (marze�)" s� na tyle sprane, �e maj� one � W I A D O M O � � SWOJEGO ISTNIENIA I SWOJEJ TO�SAMO�CI. 5. Niech pewien z tych robot�w u�wiadomi sobie, �e jego konstrukcja zu�ywa si� i �e po nied�ugim czasie przestanie on istnie�. Za��my dodatkowo, �e u�wiadomienie sobie takiego przewidywania b�dzie dla tego osobnika przykre, ze wzgl�du na emocje (emocje to tak�e percepcje [*(5,11)] powi�zane z owym zapami�tanym "wzorem na stan po��dany". 6. Jedynym rozwi�zaniem, jakie mo�e on obmy�le� dla przezwyci�enia swojej d o t k l i w e j sytuacji to pozna� swoj� budow� i odtworzy� siebie w identycznej postaci. 7. Poznanie swojej budowy nie by�oby mo�liwe bez za�o�onej obecno�ci innych osobnik�w (robot�w) o budowie analogicznej. 8. Pozna� samego siebie i odtworzy� siebie w identycznej postaci b�dzie oznacza�o: "zarejestrowa� w swojej pami�ci przepis (receptur�, projekt) na budow� robota (osobnika)". 9. Przepis na now� wersj� osobnika, tkwi�cy w uk�adach pami�ciowych, stanowi jego ideow� reprezentacj�. Uwzgl�dniaj�c ustalenia tego przepisu (projektu) mo�na przyst�pi� do uruchomienia procesu rekonstrukcji (produkcji) nowej wersji robot�w. 10. Nowa wersja robot�w powstanie tylko wtedy, gdy idea (projekt) zostanie zrealizowany przez istniej�c�, rozwa�an� grup� robot�w (dzia�anie "procesora idei", czyli projektu, czyli przepisu, czyli programu). 11. Niemo�no�� unicestwienia idei (przepisu, projektu, programu) najlepszej zabezpieczy� przez sporz�dzanie wielu jego kopii. 12. Uruchomienie procesu reprodukcji mo�e wyda� si� niemo�liwe w oszacowywanym okresie czasu, jaki up�ynie do przewidywanego momentu "�mierci" (unicestwieniu fizycznej postaci) rozwa�anej generacji robot�w. 13. Ta trudno�� teoretyczna nie b�dzie istnie� je�li wprowadzimy korekt� do naszego eksperymentu my�lowego i za�o�ymy, �e grupa robot�w cz�ekokszta�tnych mia�a OD POCZ�TKU WMONTOWANY W SWOJ� STRUKTUR� PRZEPIS OKRE�LAJ�CY ICH BUDOW�. 14. Posiadanie, a priori, w swojej strukturze przepisu, okre�laj�cego konstrukcj� osobnika daje "zysk czasu", nie jest bowiem potrzebne poznawanie istoty konstrukcji. Znaj�c jednak nawet �w przepis mog�oby nie starczy� czasu w ci�gu �ycia jednego pokolenia na zorganizowanie "procesu rekonstrukcji" wed�ug tego planu. 15. Druga korekta do naszego eksperymentu my�lowego mo�e polega� wi�c na za�o�eniu, �e roboty nasze maj� wmontowany w ich struktur� nie tylko przepis okre�laj�cy ich konstrukcj�, ale i cz�� "samoreprodukcji", kt�ra jest w stanie �w przepis odczyta� i stworzy� wg niego po pewnym czasie now� kopi� rozwa�anego osobnika. Po tych korektach b�dziemy rozwa�ali ju� grup� robot�w (osobnik�w) posiadaj�cych zdolno�� samoreprodukcji. Osobniki tego typu mo�na nazwa� osobnikami wyposa�onymi w "w�a�ciwo�ci �ycia" [*(3)]. Nale�y zauwa�y� jednak, �e jak na razie nie okre�lono sk�d pochodzi owa wiedza o "cz�ci dokonuj�cej samoreprodukcji". 16. Seria robot�w (osobnik�w) samoreprodukuj�cych si� ma d�ugi (przy naszych za�o�eniach nieograniczony) horyzont czasu. Do naszego eksperymentu my�lowego mo�na wprowadzi� jednak nast�pn� (trzeci�) korekt� za�o�e�. Mo�na za�o�y�, �e ci�g samoreprodukuj�cych si� robot�w cz�ekokszta�tnych mo�e zrozumie�, �e w trakcie swojego samopowielania si� zaistniej� zasadnicze trudno�ci w kontynuowaniu procesu samopowielania si� z powodu przewidywanych zmian okoliczno�ci materia�owo-energetycznych (lokalnych w�asno�ci czasoprzestrzeni). 17. Jedynym rozwi�zaniem, jakie mo�e si� nasun�� �wiadomym osobnikom grupy (analogia do punktu 6-tego), kt�re by�oby w stanie zapobiec, na wy