4280
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 4280 |
Rozszerzenie: |
4280 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 4280 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 4280 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
4280 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
JERRY AHERN
KRUCJATA 16. ARSENA�
Prze�o�y� S�awomir Polkowski
Tytu� orygina�u: The Survivalist � The Ordeal
Data wydania orygina�u: 1988
Data wydania polskiego: 1992
Naszemu staremu druhowi,
Nealowi Jamesowi,
z najlepszymi �yczeniami.
ROZDZIA� I
John Rourke otworzy� oczy. Zastyg� w bezruchu. Z salonu obok sypialni us�ysza� jaki� d�wi�k. Odg�os krok�w?!
W chwil� potem stukni�cie w �cian� albo mebel. Sarah cz�sto �mia�a si� z m�a, �e tak ci�ko go dobudzi�. Gdy jednak w nocy rozlega� si� najl�ejszy, niezwyk�y d�wi�k, John by� czujny i budzi� si� natychmiast. T� zdolno�� posiadaj� drapie�ne zwierz�ta, a przecie� cz�owiek r�wnie� jest drapie�c�.
Doktor nigdy nie spa� z broni� pod poduszk�. Dobrze wiedzia�, �e pistolety, bez wzgl�du na to jak ma�e i p�askie, s� twarde i nie pozwalaj� dobrze spa�. Jednak przed laty John wyrobi� sobie zwyczaj spania z broni� w zasi�gu r�ki. K�ad� j� na nocnym stoliku obok ��ka, wsuwa� do �piwora lub chowa� do buta. Teraz si�gn�� poza kraw�d� ��ka do sk�rzanych sanda��w, kt�re nosi� ostatniego wieczora, po zdj�ciu wojskowych but�w. W�a�nie tam le�a� jeden z jego bli�niaczych, nierdzewnych pistolet�w Detonic 0,45.
Ma�y pistolet by� za�adowany, bo wprawdzie Chi�czycy zachowywali si� przyja�nie, to jednak apartament w oficjalnej rezydencji przewodnicz�cego nie by� Schronem. Rourke zacisn�� d�o� na pistolecie i przez moment trwa� w bezruchu.
Jeszcze jeden szmer, to z pewno�ci� kroki.
Amerykanin powoli odbezpieczy� Detonika. Wsta�. Prze�o�y� bro� do lewej r�ki tak, aby trzyma� wylot lufy skierowany w stron� otwartych drzwi salonu. Robi�c dwa du�e kroki, znalaz� si� obok krzes�a, na kt�rym le�a� drugi pistolet. Praw� r�k� chwyci� kolb� bli�niaczego rewolweru i unosz�c luf�, naci�gn�� kciukiem kurek.
Szed� w kierunku drzwi nagi, bo nie mia� czasu na wci�gni�cie spodni.
W takiej sytuacji logika nakazywa�a pozwoli� intruzowi na zbli�enie si�, John jednak nie m�g� dopu�ci� go zbyt blisko, by nie narazi� Sarah i jej dziecka na niebezpiecze�stwo.
Sta� przy drzwiach. Wstrzyma� oddech. Nic nie s�ysza�. Pod�wiadomie jednak co� czu�.
Zawr�ci� d�ugimi, szybkimi krokami, u�wiadomiwszy sobie, �e musi wyja�ni� sytuacj� w rozs�dny spos�b. W�lizn�� si� do ��ka, po�o�y� obok zabezpieczony pistolet i zakry� d�oni� usta Sarah, Ona natychmiast otworzy�a oczy. Dotkn�� palcem wskazuj�cym swoich warg, na co Sarah spojrzeniem da�a mu znak, �e zrozumia�a. Podnios�a si�. John skin�� g�ow� i przechyli� si� w ty�. Ponownie chwyci� pistolety, podczas gdy kobieta powoli wydostawa�a si� spod prze�cierad�a. Porusza�a si� swobodnie, ci��a jeszcze nie ogranicza�a jej ruch�w. Sarah wyci�gn�a r�k� w kierunku nocnego stolika i Rourke m�g� rozpozna� podobny do Detonika kszta�t jej Trapper-Scorpiona.
Wskaza� wzrokiem na drzwi wej�ciowe, potem wykona� gest w kierunku �azienki. Kobieta potrz�sn�a g�ow�. Powt�rnie wskaza� �onie drzwi do �azienki i po chwili wahania skin�a potakuj�co. Ruszy�a boso, lew� r�k� podkasuj�c si�gaj�c� kostek koszul� nocn�, w prawej trzymaj�c pistolet.
John tymczasem podszed� do szafy. Wykonana z metalu, wygl�da�a na do�� ci�k�, pomalowana we wz�r imituj�cy faktur� drewna. Przykucn�� za ni� wyczekuj�c.
Przed Noc� Wojny, kiedy du�o podr�owa�, uczy� si� sztuki przetrwania i strzelectwa, sp�dza� wiele nocy w pokojach hotelowych ca�ego �wiata i nabiera� do�wiadczenia. Rozpocz�� od swego pierwszego przydzia�u. Stanowiska �oficera do specjalnych porucze� Centralnej Agencji Wywiadowczej Stan�w Zjednoczonych. Natychmiast po wej�ciu do pokoju hotelowego, je�li z jakich� powod�w by� zmuszony podr�owa� bez broni palnej, znajdowa� odpowiednie przedmioty, kt�re mog�yby s�u�y� do walki wr�cz: p�tla ze sznura od lampy, czasopismo reklamowe lub gazeta, kt�re mocno zwini�te mog�y by� u�yte jako szpada, daj�ca si� �atwo zdj�� pokrywa sp�uczki, kt�ra, chocia� niepor�czna, mog�a spe�nia� rol� maczugi. By�y to narz�dzia jednorazowego u�ytku. Gdy Rourke by� uzbrojony - co zdarza�o si� najcz�ciej - pierwsz� spraw�, po rutynowym sprawdzeniu zamk�w i wyj�� awaryjnych, by�o wybranie najlepszej pozycji obronnej, jak� dawa�o pomieszczenie. Zwykle by� to barek lub szafa na ubrania. Szafy w hotelach by�y najcz�ciej szerokie i niskie, stanowi�c du�� przeszkod� dla kuli przeciwnika. Zmniejsza�y szybko�� pocisku lub powodowa�y rykoszet, a ci�kie, masywne sprz�ty w starych hotelach potrafi�y nawet zatrzyma� kul�. Dobrze s�u�y�y jako barykada. W tej sypialni nie by�o �adnego takiego starego sprz�tu, ale szafa wydawa�a si� prawie odpowiednia.
Mia� oczy szeroko otwarte w mroku i doszed� do wniosku, �e ka�de �wiat�o mo�e go teraz o�lepi�. Po�o�y� jeden z pistolet�w na pod�odze obok siebie i si�gn�� powoli na szaf�. Znalaz� tam swoje przypominaj�ce gogle okulary s�oneczne. Na�o�y� je, potem podni�s� z pod�ogi pistolet. Zielona po�wiata znak�w na czarnej tarczy wodoszczelnego Rolexa by�a teraz przy�miona.
John czeka�.
Rozleg� si� g�uchy �oskot i w tej samej chwili przez otwarte okno wpad�o do pokoju trzech ciemno ubranych ludzi. Ka�dy z nich uzbrojony by� w co�, co wygl�da�o na pistolet maszynowy lub szturmowy karabin. Reflektory, umocowane pod lufami, omiata�y pomieszczenie, zalewaj�c je bia�ym �wiat�em, kt�re natychmiast o�lepi�oby go, gdyby nie pomy�la� o okularach. Nagle otworzyli ogie�. Kule z automat�w przeszywa�y ��ko, na kt�rym jeszcze przed chwil� le�a�a Sarah. John wycelowa� oba pistolety w kierunku najbardziej oddalonego napastnika i wystrzeli� po jednym pocisku z ka�dego Detonika, a� zamachowiec run�� pod futryn� drzwi. Karabin nastawiony na ogie� ci�g�y wci�� strzela� w sufit, a umocowany pod luf� reflektor, rzuca� ta�cz�cy snop �wiat�a. Dwaj pozostali odwr�cili si� teraz w stron� doktora, kt�ry prowadzi� teraz ogie� z obydwu pistolet�w. Wok� sypa�y si� kawa�ki sufitu. Pociski Johna ugodzi�y jednego z napastnik�w w g�rn� cz�� klatki piersiowej. Ruchome �wiat�a i tumany py�u z podobnego do gipsu pokrycia sufitu, pogarsza�y widoczno��. Wszystkie ruchy by�y zwolnione jak w starym niemym filmie. Pierwszy z zamachowc�w odskoczy� do ty�u, drugi odwr�ci� si� w prawo. John strzeli� w jego prawy bok. Uderzenie dwunastogramowego pocisku dum-dum odrzuci�o wroga przez drzwi do s�siedniego pokoju. Snop �wiat�a przez moment pad� na pierwszego napastnika. John powt�rnie wypali� z obydwu pistolet�w. Trafiony pad� na pod�og�, a jego bro� zamilk�a.
Rourke wyprostowa� si�. Podszed� do cz�owieka rannego w klatk� piersiow�. Nog� odsun�� od niego bro�. Zrobi� krok do ty�u i kopn�� go w nasad� nosa. Z pewno�ci� zamachowiec by� ju� martwy, mia� oczy szeroko otwarte.
Amerykanin stan�� obok drzwi. Nas�uchiwa�. Ostatni przeciwnik dosta� tylko jedn� kul� i m�g� by� w dalszym ci�gu gro�ny. Wysun�� luf� pistoletu poza futryn� drzwi. Nie strzela�, liczy� na sprowokowanie napastnika. Nie by�o �adnej reakcji. Ukl�k�. Chwyci� martwego zamachowca. Postawi� st�a�ego trupa w drzwiach. By�o zbyt ciemno, �eby widzie� wyra�nie twarze, czy cho�by rozpozna� mundury, zbyt ciemno, aby odr�ni� nagiego cz�owieka od ubranego.
Nagle z mroku pad�y strza�y. John pchn�� zw�oki przez drzwi i rzuci� si� za martwym cz�owiekiem, szukaj�c wzrokiem rozb�ysk�w z wylotu lufy. Wtedy wypali� z obydwu pistolet�w. Rozleg� si� krzyk, uderzenia kul w pod�og� i odg�os padaj�cego cia�a. W ka�dym pistolecie pozosta�y tylko dwa naboje. Doktor ruszy� na czworakach po pod�odze, wyczuwa� ch��d p�ytek ceramicznych, prawym �okciem wymaca� �cian� obok drzwi. Rourke powoli wyprostowa� si�.
- John? - To wo�a�a Sarah, ale Rourke nie odpowiada�.
Przycisn�� w��cznik �wiat�a i skoczy� w kierunku, w kt�rym, jak pami�ta�, znajdowa�a si� kanapa. W momencie zapalania �wiat�a oczy mia� zamkni�te, teraz mru�y� je, mimo ochrony, jak� dawa�y ciemne okulary. Nikt nie strzela�. Wychodz�c zza kanapy, wysun�� do przodu pistolety. Jeden z napastnik�w le�a� martwy na pod�odze. Drugi, r�wnie� nie�ywy, o dwa kroki od niego. Rourke spojrza� na buty pierwszego z zabitych - tego w sypialni. By�y to rosyjskie buty, kt�re wydawano specjalnym oddzia�om KGB.
- John!
- Zosta� przez chwil� w miejscu, s�yszysz? - Podszed� do drzwi wychodz�cych na korytarz, odsuwaj�c nog� bro� ostatniego z napastnik�w. Kopn�� j�, po czym si� cofn��. Na korytarzu nie by�o nikogo.
Rourke opar� si� o futryn�. Grupa samob�jczych zamachowc�w. Rosjanie przys�ali grup� strace�c�w do chi�skiego Pierwszego Miasta. Dzisiejszej nocy on i Sarah mieli zosta� zlikwidowani.
Najpierw us�ysza�, a po zdj�ciu okular�w m�g� r�wnie� zobaczy� chi�skich wartownik�w biegn�cych zza zakr�tu korytarza w stron� amfilady pomieszcze� mieszkalnych. Na czele, na wp� ubrany, bieg� Han, agent chi�skiego wywiadu, kt�ry okaza� si� tak nieocenionym cz�owiekiem dla Johna i jego syna.
- Wszystko w porz�dku, Sarah! - krzykn��. Ale wcale tak nie by�o.
Po chwili kobieta znalaz�a si� przy nim, pomagaj�c mu w�o�y� szlafrok. Przybieg� Michael, a za nim Annie, Paul i Natalia.
- Zosta� tu z Hanem - powiedzia� doktor. Odebra� �onie pistolet, prawie go wyrywaj�c i os�aniaj�c kurek na wypadek, gdyby spust zosta� naci�ni�ty.
Wyskoczy� na korytarz. Nie zawi�zany szlafrok rozwiewa� si� w biegu.
Sarah krzykn�a za nim: - John!
- Michael - odpowiedzia�, a kiedy spojrza� do ty�u, zobaczy� j� bos�, w nocnej koszuli podci�gni�tej do kolan. Bieg�a za nim, ale on oczyma duszy widzia� ju� b��kit oczu innej kobiety.
M�czyzna by� wysoki i mocnej budowy. Bujne, jasne w�osy, kt�rych cie�sze kosmyki si�ga�y a� do pasa, sp�ywa�y na ramiona. By� bardzo m�ody, lecz mimo swego wieku m�g� okaza� si� godnym przeciwnikiem dla ps�w.
Migota�y pochodnie. W�r�d Mongo��w zapad�a cisza. Mao mia� kamienn� twarz, ale iskierki w czarnych, g��boko osadzonych oczach zdradza�y mieszane uczucia, kt�re teraz nim ow�adn�y: b�l i masochistyczna przyjemno�� nim wywo�ana.
Cz�owiek, kt�rego znaleziono, w�drowa� ranny. Opatrzono go i przekazano Xaan-Chu. Ranny powiedzia�, �e jest zwyk�ym rosyjskim �o�nierzem, �e uciek� po strasznej bitwie i szed� a� do chwili, gdy nadjechali wojownicy. Rosjanin opowiedzia� o swoim przera�eniu, gdy po raz pierwszy ujrza� gro�ne, orientalne oblicza. Kiedy Xaan-Chu przekaza� t� cz�� relacji, rozleg�y si� liczne, cho� przyt�umione �miechy. Rzeczywi�cie, spo�eczno�� najemnik�w przera�a�a swym wygl�dem, dzikim spojrzeniem i zachowaniem. Dbali o utrwalenie tego wra�enia, jak Dziewice S�o�ca piel�gnowa�y skromno��, uprzejmo�� i pos�usze�stwo, no i oczywi�cie sw�j promienny blask.
Cz�owiek ten zna� wiele dziwnych opowie�ci, zdumiewaj�cych, je�li mo�na by�o w nie uwierzy�, a przynajmniej zabawnych. Liczy� na to, �e mo�e ludzie Xaan-Chu zaj�ci jego historiami, daruj� mu �ycie.
W�r�d jego opowiada� wojennych by�o jedno, kt�re wydawa�o si� najbardziej intryguj�ce, a jednocze�nie najbardziej niewiarygodne. By�a to historia o dw�ch ludziach, kt�rzy przez pi�� stuleci walcz� z sob�. Ich bohaterska walka, jak powiedzia� rosyjski �o�nierz, rozpocz�a si� w kr�tkim okresie, jaki rozdziela� wielk�, niszczycielsk� wojn� nuklearn� od Nawa�nicy Ognia. Ci dwaj m�czy�ni prze�yli. Jeden by� Rosjaninem, a drugi Amerykaninem, wi�c miesza�cem. Stoczyli wiele walk i w ko�cu dosz�o do ostatniej potyczki.
By�o nieprawdopodobne, �eby kto�, kto pami�ta tamte czasy, m�g� jeszcze �y�, ale pasowa�o to do dziwnego opowiadania. I ci dwaj bohaterowie - chocia� w opowie�ciach �o�nierza wyst�powali r�wnie� inni, o mniejszym znaczeniu - byli nadzwyczaj interesuj�cy. Jeden nazywa� si� W�adymir Karamazow, i rosyjski �o�nierz m�wi� o nim - Marsza�ek Bohater. Nazwisko drugiego, kt�ry prze�y� t� ostatni� walk�, brzmia�o John Rourke, nazywany te� doktorem.
Rosjanin sta� teraz obok do�u. Dygota� ze strachu. Wydawa�o si�, �e Mao nie mo�e oderwa� wzroku od �o�nierza. Banda�e by�y na miejscu, w dalszym ci�gu chroni�y rany Rosjanina. Mimo swej budowy oraz faktu, �e cz�owiek ten mia� za sob� do�wiadczenia ostatniej bitwy i przypuszczalnie zosta� przygotowany do godnego zachowania si� w obliczu �mierci, gdy Xaan-Chu zbli�y� si� nieco do niego i zach�ca� �o�nierza do skoku w d�, ten mimowolnie odda� mocz, a potem pr�bowa� uczepi� si� Xaan-Chu.
Na ledwo widoczny znak Xaan-Chu, Mongo�owie podeszli do �o�nierza i kolbami karabin�w zepchn�li Rosjanina do jamy.
Pocz�tkowe przera�enie ust�pi�o wtedy zwyk�emu instynktowi samozachowawczemu. M�czyzna walczy� dzielnie, stosuj�c taktyk� u�ywan� tylko przez nielicznych, cho� by�a ona chyba najlepsz� z mo�liwych. Podni�s� stary ludzki piszczel i u�y� go jako broni przeciwko psom. Zrani� jednego, lecz pozosta�e powali�y go na ziemi�. Niestety, koniec by� szybki i nieefektowny. Tak zdarza�o si� najcz�ciej.
A co w takiej sytuacji zrobi�by ten doktor Rourke? To mog�oby okaza� si� ca�kiem interesuj�ce...
John mocno zacisn�� d�o� na kolbie pistoletu �ony i gdy zbli�y� si� ju� do zakr�tu korytarza, zwolni�. By� w przeciwleg�ym ko�cu rezydencji przewodnicz�cego. Bieg� chyba ze cztery minuty, tak mu si� wydawa�o. Nie mia� czasu spojrze� na zegarek, zd��y� jedynie zawi�za� szlafrok. Strzelanina poderwa�a na nogi wielu urz�dnik�w, kt�rzy zajmowali pomieszczenia biur w ca�ym budynku. Biura zgrupowane by�y w �rodku posesji, pokoje mieszkalne - po bokach. Byli tam r�wnie� chi�scy wartownicy, kt�rzy znali Amerykanina i biegli mu na pomoc. John zastanawia� si�, czy cz�owiek w szlafroku, biegn�cy z pistoletem przez korytarze Bia�ego Domu, by�by traktowany z takim samym zaufaniem jak on, tutaj, w Chinach.
Spojrza� za siebie, sygnalizuj�c dow�dcy wartownik�w, szczup�emu, m�odemu oficerowi, �eby si� zatrzymali. Podni�s� palec do ust, nakazuj�c cisz�. Zbli�y� si� kilka krok�w do zakr�tu korytarza. Znajdowa�y si� tu pokoje, w kt�rych mieszkali Annie z Paulem i Michael z Mari� Leuden; wreszcie pok�j, kt�ry zajmowa�a Natalia. Na ko�cu korytarza, podobnie jak po przeciwleg�ej stronie budynku, sta�a okr�g�a kanapa, pokryta niebieskim brokatem. W smuk�ych, malowanych wazonach ustawiono bukiety kwiat�w. Korytarz w tym miejscu by� szeroki, z wysokiego sufitu sp�ywa�o �agodne �wiat�o. John wkroczy� tam, zaciskaj�c r�ce na kolbie pistoletu. Sarah i wartownik�w Hana jeszcze nie by�o. Pomy�la�, �e zaraz nadbiegn�, ale nie mia� czasu czeka�. Je�liby mia� zasta� tu co� strasznego, by�oby lepiej, �eby tu by� pierwszy, przed Sarah.
Zemsta. To oczywiste.
Kiedy� Rourke by� bliski ostatecznej rozprawy z Karamazowem. Si�y marsza�ka na wyspie zosta�y rozgromione. Rosyjska armia na kontynencie ruszy�a do odwrotu. By� mo�e dow�dca korpusu kontynentalnego chcia� za wszelk� cen� wzi�� odwet za kl�sk� marsza�ka.
Chi�ski oficer ze swymi podw�adnymi ruszy� przez korytarz. John da� im znak, �eby si� wycofali.
Cisza. Spok�j. Mo�liwe, �e odg�osy strzelaniny nie dosz�y tutaj i wszystko by�o w porz�dku. Mo�liwe, ale ma�o prawdopodobne. A Rolvaag i jego pies Hrothgar? Mieszkali tu w jednym pokoju i najmniejszy d�wi�k, kt�ry m�g� uj�� uwagi Islandczyka, powinien zaalarmowa� zwierz� zawsze znajduj�ce si� u boku Bjorna.
John otar� spocon� r�k� o po�y szlafroka. Obliza� wargi. Ruszy� powoli z zabezpieczonym pistoletem.
Albo wszyscy byli ju� martwi, albo spali. Czy by�a tylko jedna grupa morderc�w, czy wi�cej? Je�li by�o ich wi�cej, a wszyscy w pokojach �yli, w takim razie zamachowcy jeszcze czekali i mieli zamiar zacz�� zabijanie w�a�nie w tym momencie.
John zatrzyma� si� na samym �rodku korytarza i krzykn�� po rosyjsku tak g�o�no, jak tylko m�g�:
- John Rourke �yje! Kt�ry z was ma odwag� stan�� ze mn� twarz� w twarz? Tch�rze! Chcecie zamordowa� �pi�ce kobiety! Trzech waszych ludzi ju� zgin�o z mojej r�ki. Tak samo b�dzie z wami! A wasz Bohater Marsza�ek? By� takim nikczemnikiem, �e jego w�asna �ona obci�a mu g�ow�. By� mo�e najpierw powinna mu obci�� jaja. Wam te� chyba brakuje jaj!
Na te s�owa, z drzwi prowadz�cych do pokoju Natalii, wyszed� jaki� cz�owiek uzbrojony w pistolet maszynowy. �ci�gn�� czapk� z g�owy. Mia� w�osy ostrzy�one tak kr�tko, �e by�y one prawie niewidoczne. Upu�ci� czapk� na pod�og�, potem lekko si� pochyli� i opar� bro� o drzwi.
John powiedzia� do ludzi Hana.
- Nie mieszajcie si� do tego, to sprawa mi�dzy mn� a tym cz�owiekiem!
Rosjanin powoli otworzy� przypi�t� do pasa kabur� i wyj�� rewolwer. Lekko skin�� g�ow�. John odpowiedzia� tym samym gestem. Rosjanin mia� samopowtarzalny rewolwer, z pewno�ci� zd��y� go przedtem odbezpieczy�. Na�adowany i zabezpieczony Trapper Rourke�a pod ka�dym wzgl�dem przewy�sza� bro� Rosjanina.
- Przewaga jest po mojej stronie - odezwa� si� John po rosyjsku - tak wi�c, ty zaczynasz. Przedtem tylko zadam ci jedno pytanie: czy oni wszyscy jeszcze �yj�?
- Tak, ale kiedy padnie pierwszy strza�, zgin�. John cicho, prawie szeptem powiedzia�:
- Trzymacie ich na muszce?
- U�yli�my specjalnego gazu. S� nieprzytomni.
- Dlaczego nie u�yli�cie gazu podczas ataku na moj� �on� i na mnie?
- Nasz dow�dca kaza� nam zabi� ciebie na miejscu. Marsza�ek wiele dla niego znaczy�. Major Tiemierowna nigdy nie zdradzi�aby marsza�ka, gdyby� jej nie uwi�d�.
John odpowiedzia�:
- Nie ma potrzeby, �eby twoi ludzie umierali. Mog� st�d odej�� �ywi bez �adnych przeszk�d. Gwarantuj� to, je�li rozka�esz im si� wycofa�, nim zabij� moj� rodzin�. Mo�esz do��czy� do nich lub zosta� i walczy� ze mn�, ja�li chcesz.
- Doktorze Rourke, dla nas nie ma powrotu. Amerykanin wiedzia�, �e kiedy padnie pierwszy strza�, rozpocznie si� egzekucja Annie, Michaela, Paula, Natalii i panny Leuden.
- John! Nie wolno ci... - zawo�a�a Sarah.
Nie spuszcza� wzroku z rosyjskiego komandosa. Krzykn�� do ludzi Hana:
- Zatrzymajcie j�! - Potem zawo�a� po rosyjsku: - Zaczynajmy!
Zobaczy�, jak jego przeciwnik lekko naciska je�yk spustowy. Regularnym rakiem poderwa� Trapper-Scorpiona nad biodro, kciukiem go odbezpieczy� i poci�gn�� za cyngiel. P�dzi� ju� w kierunku rosyjskiego komandosa, ten zatacza� si� z szeroko otwartymi w agonii oczami. Krew bucha�a mu z ust.
John krzykn�� po chi�sku:
- Szybko! Do �rodka!
Wiedzia� ju�, komu najpierw musi ruszy� na pomoc. Michael by� ostatecznie m�czyzn�. A Natalia by�a kobiet�, kt�r� kocha� jak nikogo innego. Wpad� jednak w otwarte drzwi mieszkania Pau�a i Annie. Unosi� si� tam nieokre�lony, przyprawiaj�cy o md�o�ci zapach gazu. Zobaczy� trzech m�czyzn z pistoletami maszynowymi. Annie i Paul le�eli na ��ku, jakby spali. Widzia� to wszystko jak jaki� kadr z filmu. Wszyscy trzej Rosjanie podnie�li bro� do oczu. Doktor bez wahania nacisn�� spust i pistoletowa kula roztrzaska�a skro� pierwszego zamachowca. Nast�pne tak�e nie chybi�y celu. Jeden z komandos�w konaj�c poci�gn�� za spust swej broni. Seria pocisk�w utkwi�a w �cianie tu� obok Amerykanina.
Sarah uzupe�nia�a magazynki.
Rourke bieg� korytarzem. Mia� nadziej�, �e tym razem nie b�dzie musia� decydowa�, komu najpierw trzeba pom�c. Michael i Maria Lauden. Natalia z pewno�ci� chcia�aby, �eby John ich wybra�.
Chi�czycy byli blisko wej�cia do mieszkania Michaela, ale Rourke pierwszy przekroczy� pr�g. Trzech zamachowc�w. Wycelowa� w najbardziej oddalonego intruza i wystrzeli�. Napastnik odskoczy�, zachwia� si�, seria z jego broni zagrzechota�a po �cianie i szczycie ��ka. Twarz zabitego by�a pokrwawiona i zdeformowana. John skierowa� bro� w lewo. Wypali�. Drugi napastnik, ugodzony w oko, polecia� na �cian�, a jego bro� upad�a na ��ko. Rourke rzuci� si� na trzeciego m�czyzn�, odwracaj�c roz�adowany pistolet. Zwali� si� na niego ca�ym swoim ci�arem. Kolb� pistoletu og�uszy� komandosa. Przypar� przeciwnika do �ciany. Pr�bowa� kopn�� go w pachwin�. Wbi� mu w oko kciuk lewej r�ki. Przyci�gn�� do siebie g�ow� zamachowca i zacz�� bi� ni� o �cian�. Amerykanin odwr�ci� si� w stron� ��ka. Michael i Niemka wyszli bez szwanku.
Wtem us�ysza� strza�y dochodz�ce z pokoju Natalii. Podni�s� bro� le��c� obok najbli�szych zw�ok, przeskoczy� przez cia�a i pobieg� tam, ale ju� by�o po wszystkim.
Tu� za drzwiami sypialni, przy ��ku Natalii, le�eli na pod�odze trzej komandosi. John przecisn�� si� mi�dzy Chi�czykami, przykl�kn�� obok dziewczyny i dotkn�� jej szyi. Nie mia�a widocznych ran. Opuszkami palc�w doktor wyczu� puls.
Na moment zamkn�� oczy, potem wybieg� na korytarz. Rozepchn�� chi�skich stra�nik�w, st�oczonych przy wej�ciu do pokoju Rolvaaga. Tutaj tak�e by�y zw�oki trzech komandos�w. Hrothgar warowa� przy ��ku pana. Islandczyk, zatruty gazem, nieprzytomny le�a� na swoim pos�aniu. Wok� twarzy Bjorna zebra�a si� ka�u�a krwi. John spojrza� na pistolet w jego r�ce. Kolba by�a oblepiona zakrzep�� krwi�. Rourke ukl�k� obok policjanta.
Zabijanie si� sko�czy�o i przysz�a kolej na inne sprawy.
ROZDZIA� II
Pomy�la�, �e ostatnio mia� zbyt du�o do czynienia ze szpitalami. Sk�d taka my�l u lekarza? Zapad� przecie� na ci�k� chorob� i przekona� si� o niezwyk�ych umiej�tno�ciach personelu medycznego w Mid-Wake. Sp�dzi� tam wiele czasu, podczas gdy Michael, Annie, Paul, Sarah i Natalia byli badani w celu sprawdzenia, czy im tak�e nie zagra�a �mier� na raka wywo�anego promieniowaniem. Nowotw�r stwierdzono tylko u niego, a od czasu, kiedy go wyleczono, John czu� si� jak nowo narodzony. Ranny w brzuch, by� bliski �mierci, straci� du�o krwi, nim zdo�ano udzieli� mu pomocy. Po odpowiedniej kuracji w Mid-Wake wyzdrowia� bardzo szybko. Skoro tylko by�o to mo�liwe, rozpocz�� �wiczenia gimnastyczne.
Sp�dzi� w Mid-Wake jeszcze kilka tygodni. Chcia� si� zapozna� z nowoczesnymi osi�gni�ciami niemieckiej medycyny. Doktor M�nchen opowiada�, �e w bazie �Edenu� nieuchronnie zbli�a si� ostateczna rozgrywka mi�dzy komandorem Dodem a Akiro Kurinamim.
Wtedy John pomy�la�, �e ludzko�� tak ma�o si� nauczy�a. Prawie ca�y �wiat zosta� zniszczony z powodu ludzkiej chciwo�ci, zawi�ci i braku zaufania. Chciwo��, zawi�� i podejrzliwo�� odradzaj� si�.
John i Sarah siedzieli w poczekalni szpitala. Doktor pali� papierosa. Papierosy te by�y zupe�nie nieszkodliwe. Produkowali je Niemcy.
Gaz parali�uj�cy, u�yty przez zamachowc�w do prze�amania oporu, by� jeszcze analizowany na podstawie pr�bek krwi pobranych od Annie, Paula, Michaela, Marii oraz Natalii, jak i na podstawie resztek w nie oznakowanym pojemniku, znalezionym przy poleg�ym Rosjaninie. Wiadomo ju� by�o, sk�d pochodzili i na czyj rozkaz dzia�ali ci ludzie. Z pewno�ci� jeden lub kilku starszych oficer�w Karamazowa przej�o dowodzenie nad jego si�ami i kontynuowali marsz. Dok�d? W jakim celu? Najwa�niejsze jednak by�o to, �eby nie dopu�ci� do po��czenia l�dowych si� sowieckich z komandosami sowieckiego kompleksu podwodnego, kt�ry toczy� nieustann� walk� z mieszka�cami Mid-Wake. Sojusz da�by spadkobiercom Karamazowa nieograniczony dost�p do broni nuklearnej. Rourke podejrzewa�, �e Niemcy pracuj� ju� nad wyprodukowaniem takiej broni, jako przeciwwagi dla utraconych zasob�w z chi�skiego arsena�u atomowego, w razie gdyby l�dowe si�y sowieckie je zlokalizowa�y.
Historia si� powtarza�a. Najlepiej wyrazi� to Santayana: �Ci, kt�rych historia niczego nie nauczy�a, b�d� musieli jeszcze raz przerobi� t� lekcj� Nikt tak dobrze nie pozna� tej lekcji, jak Sarah, Annie, Paul, Michael, Natalia i on sam, jedyne sze�� istot na Ziemi, kt�re prze�y�y w czas Zag�ady, nie licz�c tych, kt�rzy wraz z Karamazowem poddali si� hibernacji i kt�rzy czcili teraz pami�� Marsza�ka Bohatera. Ci, kt�rzy prze�yli na pok�adach wahad�owc�w �Eden� uciekli z Ziemi w Noc Wojny.
Tym razem warstwa atmosfery by�a jeszcze zbyt cienka, �eby mog�a wytrzyma� jeszcze jeden kataklizm. Kolejna wojna atomowa by�aby na pewno ostatni�.
- O czym my�lisz? Powiniene� zobaczy� swoj� twarz. Wygl�da jak maska w�ciek�ego demona. Co ci chodzi po g�owie, John?
Rourke spojrza� na swoj� �on�.
- Kto� powiedzia�, �e po wojnie nuklearnej �ywi b�d� zazdro�ci� umar�ym - rzek� - pami�tasz?
- Pami�tam.
Z wyj�tkiem Annie, Michaela, Paula oraz ich dwojga i Natalii, nie by�o nikogo, kto m�g�by pami�ta�.
Do poczekalni wszed� przewodnicz�cy, k�aniaj�c si� go�ciom uprzejmie. Spojrza� Johnowi prosto w oczy, gdy ten wsta�. Przewodnicz�cy by� przystojnym, wysokim i szczup�ym, nienagannie ubranym m�czyzn� o przenikliwym spojrzeniu.
- Z przyjemno�ci� donosz�, panie Rourke - odezwa� si� Chi�czyk - �e nasi lekarze w�a�nie poinformowali mnie o poprawie zdrowia pa�skich dzieci, pana Rubensteina, panny Leuden i major Tiemierowny. Jak mi powiedziano, skutki dzia�ania gazu by�y jedynie przej�ciowe. W�a�nie w tej chwili pani Rubenstein odzyskuje przytomno��. Jednak lekarze uwa�aj�, �e by�oby lepiej pozwoli� im odpocz�� przez jaki� czas i nie nara�a� na niepotrzebny wysi�ek. Wyj�tek stanowi pan Rolvaag. Chocia� przeciwko niemu r�wnie� u�yto gazu, dzia�anie tej substancji by�o jednak wolniejsze, prawdopodobnie z powodu du�ej wagi Islandczyka, a ponadto otrzyma� on uderzenie w g�ow�. Znajduje si� teraz pod obserwacj�. Pozwoli�em sobie przypu�ci�, �e pan mo�e si� niepokoi� o psa, kt�ry jest sta�ym towarzyszem pana Rolvaaga. Przychodnia weterynaryjna przekaza�a informacj�, �e Hrothgar czuje si� dobrze.
Rourke mia� w�a�nie odpowiedzie�, lecz drzwi do poczekalni otworzy�y si� i wszed� kapitan Hammerschmidt. Jego futrzana kurtka mundurowa z kapturem by�a mokra od �niegu. Zdj�� czapk� i przyg�adzi� kr�tkie, ostrzy�one po wojskowemu w�osy.
- Panie przewodnicz�cy. Doktorze Rourke. Pani Rourke. W�a�nie us�ysza�em...
- Wszyscy czuj� si� dobrze, za wyj�tkiem pana Rolvaaga, kt�ry dozna� obra�e� g�owy i jest pod obserwacj�, kapitanie Hammerschmidt - powiedzia� przewodnicz�cy.
Nim Niemiec zdo�a� si� odezwa�, John zapyta�:
- Co stwierdzili pa�scy agenci z ochrony odno�nie Rosjan, kt�rzy przedostali si� do Pierwszego Miasta, panie przewodnicz�cy?
- Kilku wartownik�w na linii posterunk�w i w tunelu zosta�o, niestety, podst�pnie zamordowanych. Dlatego Rosjanie mogli dosta� si� do dzielnicy mieszkalnej i do mieszka� pana i pa�skiej rodziny. Zosta�y ju� podj�te kroki w celu zwi�kszenia bezpiecze�stwa. Obawiam si� jednak, �e nie jest to ostatnia pr�ba zamachu na was.
- Szybko si� zreorganizowali - g�o�no my�la� Hammerschmidt - s�dz�, �e powinni�my odp�aci� im tym samym - doda�, podnosz�c g�os.
John spojrza� na niego i nic nie powiedzia�.
Da� Sarah �agodny �rodek uspokajaj�cy, nieszkodliwy nawet przy ci��y. By� to jeden z tych lek�w, o kt�rych dowiedzia� si� w Mid-Wake. Kobieta protestowa�a, ale John przekona� j�, �e potrzebuje wypoczynku. Na�adowany pistolet zostawi� przy jej ��ku i wyszed�. Przy wej�ciu do pomieszcze�, w kt�rych teraz mieszkali, stali chi�scy wartownicy. W poprzednim mieszkaniu widnia�y jeszcze plamy krwi i �lady po pociskach, przypominaj�ce o napadzie.
John siedzia� teraz w ma�ej salce konferencyjnej. Naprzeciwko niego, po drugiej stronie stolika pokrytego czarn� politur�, usiad� Otto Hammerschmidt. Amerykanin pali� swe ulubione cygaro, kt�re trzyma� w z�bach od chwili, kiedy opu�ci� �pi�c� Sarah.
- Mam wiadomo�ci od pu�kownika Manna, na kt�re pan czeka�, doktorze.
- S�ucham pana.
- Dieter Bern wyda� zgod� na produkcj� broni nuklearnej, jako ewentualnego �rodka obrony przed armiami Sowiet�w.
- To szale�stwo. Hammerschmidt zmru�y� oczy.
- Le�y mu na sercu dobro wszystkich ludzi, doktorze. Powiedziano mi r�wnie�, �e naszym szczerym zamiarem jest udost�pnienie tej technologii za�odze bazy �Eden� i Islandczykom. Jest to jedynie samoobrona.
- A potem, ewentualnie, Chi�czykom, czy� nie?
- Chyba tak, panie doktorze. Pozwoli pan? - Oficer zapali� papierosa, wypuszczaj�c nozdrzami dwie cienkie smugi dymu. - Je�li Rosjanie zorientuj� si�, �e nie maj� szans na zwyci�stwo...
- Ta filozofia nie zda�a egzaminu ju� pi�� wiek�w temu. Cho� B�g jeden wie, i� rozs�dni ludzie po obu stronach pr�bowali zrobi� wszystko, �eby tak si� nie sta�o. Tym razem nie b�dzie jeszcze jednej szansy.
- Powiedziano mi, doktorze, �e Dieter Bern bardzo ch�tnie przedyskutowa�by to z panem w dogodnym dla pana czasie.
- To bardzo uprzejme z jego strony, kapitanie. Widzi pan... Wiem, �e pan i Michael jeste�cie bliskimi przyjaci�mi. Nie mia�em zamiaru wci�ga� pana w t� spraw�. Wszyscy uwa�amy pana za naszego przyjaciela. Jednak, musia�em wiedzie�...
- To przecie� dla dobra ca�ej ludzko�ci, panie doktorze. To nie do pomy�lenia, by ktokolwiek, kto przej�� dow�dztwo nad armi� Karamazowa, mia� odnale�� pozosta�o�ci chi�skiego arsena�u nuklearnego lub zawrze� uk�ad z sowieckimi si�ami dzia�aj�cymi na Pacyfiku i t� drog� wej�� w posiadanie broni j�drowej.
Rourke u�michn�� si� s�ysz�c ten zwrot: �Nie do pomy�lenia� Pi�� wiek�w temu sta�o si� to rzeczywisto�ci�. To, co mia�o wtedy miejsce, by�o dowodem, �e w�a�nie dlatego i� co� jest nie do pomy�lenia, nie mo�na temu zapobiec.
- Co b�dzie - kontynuowa� Hammerschmidt - je�li nowe si�y sowieckie zdecydowa�yby si� wys�a� te rakiety przeciwko nam i mog�yby to zrobi� w ka�dej chwili?
- Obecnie ilo�� wyrzutni rakietowych na pok�adach okr�t�w podwodnych nie wzbudza obaw. Tylko dziesi�� procent tych wyrzutni, na zdobytej przez nas �odzi podwodnej klasy �Island� by�o za�adowanych czym�, co nie by�o balastem. Jednostka zosta�a zbadana od dziobu a� do rufy. Skontrolowano wszystko, co mo�na by�o rozmontowa�, przeanalizowa�, zmontowa� ponownie i sprawdzi� w ruchu pod obci��eniem.
Przypadkowo by� to ten sam, wzbudzaj�cy groz� okr�t, kt�rym Rourke�a i Natali�, pojmanych, transportowano do sowieckiej bazy podwodnej. Dodatkow� korzy�ci� by�o to, �e ekipy ludzi z Mid-Wake znalaz�y chlebak doktora i jego sk�rzan� kurtk�, futera� na pistolet Natalii i inne rzeczy.
- Jest to jednak zagro�enie. I to powa�ne - ci�gn�� Rourke. - W tym ca�a rzecz. Tym razem jeden lub dwa wybuchy nuklearne mog� tego dokona� - ca�kowicie zniszczy� atmosfer� tak, �e planeta umrze i doprawdy nie b�dzie mia�o znaczenia, gdzie pan b�dzie i czy trafnie pan to przewidywa�, czy nie. Nic nie b�dzie mia�o znaczenia. Nigdy ju� nie b�dzie miejsca, do kt�rego mo�na by wr�ci�. Poprzednio do tego prawie dosz�o. Tym razem dojdzie na pewno. Pa�scy naukowcy mog� to potwierdzi�.
- I co mamy robi�, doktorze? Za��my, �e Sowieci maj� wszystkie rakiety termoj�drowe. Kiedy postawi� nam swoje ultimatum, mamy si� jedynie podporz�dkowa�? Jeste�my przecie� wolnymi lud�mi. Pan, doktorze, powinien to wysoko ceni�, bardziej ni� ktokolwiek inny, poniewa� pan da� nam t� wolno��. Wi�c, co mamy robi�?
Cygaro zgas�o. John nie odpowiedzia�, bo odpowiedzi nie by�o.
ROZDZIA� III
Natalia usiad�a na ��ku. Nagle przypomnia�a sobie to wszystko i zrobi�o jej si� niedobrze. �Mo�e - pomy�la�a - s� to tylko skutki dzia�ania gazu?�
Rozleg� si� jaki� ha�as. Si�gn�a po wyposa�ony w t�umik pistolet Walther PPK/3, le��cy przy ��ku. Nagle drzwi do sypialni si� otworzy�y. Gaz ju� do niej dochodzi�, otoczy� j�, a ci ludzie... ilu ich by�o? Nie mog�a sobie przypomnie�... Zbli�ali si� do niej. Wstrzyma�a oddech, a jednak... Pami�ta�a przebudzenie tutaj, w szpitalu i kogo�, kto powiedzia� jej, �e wszyscy czuj� si� dobrze i �e powinna odpocz��. Mimo woli zamkn�a oczy. Z trudem powstrzymywa�a �zy.
John sta� obok chi�skiego lekarza. �adna kobieta w bia�ym kitlu s�u�y�a jako t�umaczka.
- Jakiego rodzaju obra�enia g�owy odni�s� pan Rolvaag? Mog� zobaczy� zdj�cie rentgenowskie?
Powiedzia�a co� szybko po chi�sku. Lekarz skin�� potakuj�co g�ow�. Podni�s� ma�� szar� kopert� i wyj�� z niej czarn� plastykow� kaset� wielko�ci ta�my do drukarki komputerowej, u�ywanej w dwudziestym wieku. Podszed� do �ciany, na kt�rej znajdowa� si� p�aski du�y ekran monitora. W�o�y� kaset� do otworu w podstawie ekranu. Ekran o�y�. Najpierw pojawi� si� normalny, dwuwymiarowy obraz rentgenowski, nieznany w dwudziestym wieku, bo kolorowy. Rourke przywyk� ju� do tego. P�niej jednak nast�pi�o co�, co, jak s�dzi�, b�dzie go niezmiennie zachwyca�o, chocia� ju� to widzia�. Podobnie jak wykres komputerowy budowany z dodawanych kolejno element�w, w celu rozwini�cia obrazu, na ekranie pojawi� si� ruchomy holograficzny obraz wn�trza czaszki Bjorna Rolvaaga.
W pobli�u dolnego wygi�cia szczeliny Rolanda widoczny by� krwiak. Piel�gniarka znowu zacz�a t�umaczy�:
- Doktor Su rozpocz�� ju� przygotowania do zlikwidowania tego krwiaka za pomoc� lasera. Jest to zabieg podobny do operacji, jakie wykonywano w przesz�o�ci. O ile nie wyst�pi� komplikacje, pacjent ma du�e szans� na wyzdrowienie.
John z niepokojem spojrza� na nieprzytomnego Islandczyka, le��cego na ��ku. Rolvaag uratowa� �ycie jego c�rki.
Podszed� do rannego, po�o�y� mu r�k� na ramieniu i wyszepta� po angielsku:
- Wszystko b�dzie w porz�dku, Bjorn. Tw�j pies jest zdr�w. Wszyscy jeste�my zdrowi. Ty tak�e wyzdrowiejesz. Teraz wypoczywaj.
Sta� przez chwil� przy ��ku, ws�uchuj�c si� w oddech chorego.
ROZDZIA� IV
Helikopter wyl�dowa�.
M�czyzna rozpi�� pas i wsta� z fotela. Wyjrza� na zewn�trz.
�Arktyczny Kot� p�g�siennicowy samoch�d ci�arowy, sta� w pobli�u. Brezent pokrywaj�cy skrzyni� by� odwini�ty, dwunastu ludzi prezentowa�o bro�. By�o to powitanie przez wart� honorow�. Pu�kownik spojrza� ponownie na skrzyni� ci�ar�wki. Umieszczono tam ci�ki karabin, otoczony workami z piaskiem.
Zaufanie jest rzecz� wspania��, ca�kowity brak zaufania - tutaj jest rzecz� oczywist�.
Miko�aj Antonowicz s�u�y� przed wojn� jako oficer ��cznikowy KGB, a wcze�niej by� podw�adnym Natalii Anastazji Tiemierowny. Zszed� z pok�adu �mig�owca. Teraz on, Antonowicz, by� zwierzchnikiem armii, dowodzonych niegdy� przez marsza�ka. Przejmuj�c dow�dztwo nad armi� Karamazowa, nie przej�� ani jego zawi�ci, ani egoizmu.
Wydawa�o si�, �e tu zawsze by� �nieg. Le�a� na �wirze i �upku i wygl�da� jak z�uszczona szara sk�ra.
Antonowicz, z podniesionym ko�nierzem czarnego wojskowego p�aszcza i g�ow� wci�ni�t� w ramiona, ruszy� powoli w kierunku �o�nierzy. Przy gwa�townych podmuchach wiatru, ch��d przenika� go do szpiku ko�ci. Nie tak dawno temu, po czterech latach dobrowolnego zes�ania, wr�ci� tu Marsza�ek Bohater. Witano go owacyjnie. W odczuciach ludzi, urodzonych pi�� wiek�w temu, min�o bardzo ma�o czasu od dnia powrotu Karamazowa do nieudanej pr�by si�gni�cia po w�adz�. Najwidoczniej istniej� dzikie bestie, zdolne do niszczenia w�asnego gniazda.
Taki by� Marsza�ek Bohater. Wiatr zmieni� kierunek i oczy Antonowicza zacz�y mimo woli �zawi�, kiedy oficer spojrza� na przewodnicz�cego komitetu powitalnego. Jurij Wajnowicz czeka� za zewn�trznymi redutami Podziemnego Miasta. �Wiele si� tutaj zmieni�o pod wzgl�dem obronnym� - zauwa�y� Antonowicz, patrz�c na umocnienia wprawnym okiem stratega. Wajnowicz, jako sekretarz Biura Politycznego, cho� m�ody, cieszy� si� w Podziemnym Mie�cie wielkim autorytetem.
- Towarzyszu. To dla mnie zaszczyt. - Pu�kownik zasalutowa�. Nie czeka�, a� Wajnowicz odda mu honory, gdy� sekretarz by� cywilnym urz�dnikiem. Jurij u�miechn�� si� s�abo.
- Towarzyszu pu�kowniku, byli�my bardzo zaskoczeni wiadomo�ci� od was.
�Tylko bez kpin� - pomy�la� oficer i �achn�� si� w duchu.
- Bardziej mog� was zaskoczy� inne wiadomo�ci, kt�re mam do przekazania. - Wskaza� g�ry wznosz�ce si� nad r�wnin�, na kt�rej stali. - S�dz�, �e wiecie o niemieckich oddzia�ach, kt�re stamt�d kontroluj� Podziemne Miasto?
- Czy przybyli�cie taki szmat drogi, �eby mi to powiedzie�, towarzyszu pu�kowniku?
- Raczej nie. Przeka�� jednak moj� relacj� sekretarzowi generalnemu, towarzyszu. Mo�ecie pos�ucha�, je�li takie b�dzie jego �yczenie. - Niekt�rym osobom trzeba dawa� natychmiast nauczk�. Wiedzia� o tym, bo sam czasami by� z miejsca osadzany. Jego nauczycielem by� Karamazow. - Spotkamy si� u pierwszego sekretarza?
Wajnowicz nic nie odpowiedzia�, odwr�ci� si� i poszed� w kierunku ci�ar�wki.
Michael Rourke czeka� na stacji kolejki jednotorowej. By�a z nim tylko Maria Leuden. Kolejka przed chwil� odjecha�a, zabieraj�c Annie i Paula do innej dzielnicy zaprojektowanego w kszta�cie kwiatu, chi�skiego Pierwszego Miasta.
- Kiedy by�em ma�ym ch�opcem, jecha�em raz metrem.
- Metrem?
- To poci�g podobny do tego - powiedzia� - z tym, �e porusza� si� po dw�ch szynach i je�li dobrze pami�tam, zasilany by� w energi� elektryczn� przez trzeci�. Pami�tam, jak ojciec m�wi� mi, �ebym nigdy nie dotyka� tej trzeciej szyny.
- Gdzie to by�o?
- Chyba w Atlancie. Mog�em mie� wtedy kilka lat. By� mo�e pi��, g�ra.
- Atlanta by�a stolic� tej prowincji?
- Stanu. Stanu Georgia. Zosta�a �zatomizowana�, jak m�wiono, podczas �Nocy Wojny�. Dlatego musieli�my opu�ci� farm�. Nawet tam, w p�nocno-wschodniej Georgii, byli�my zbyt blisko Atlanty, istnia�o niebezpiecze�stwo opad�w radioaktywnych. Pami�tam ludzi, kt�rzy uciekali z miasta. To wszystko.
Przyjecha� poci�g.
Niemka powiedzia�a spokojnym, jak zwykle przyciszonym g�osem:
- My�lisz, �e Natalia wyzdrowieje?
- B�dzie zdrowa. Musia�a wyst�pi� silna reakcja organizmu na gaz. Nagle wzros�o jej ci�nienie. B�dzie zdrowa. - Michael zrobi� p� kroku przez wej�cie, aby przytrzyma� drzwi. Wszed� za Mari� i usiad� obok. Ramiona odchyli� tak, jakby mia� na sobie podw�jne szelki z kaburami na pistolety Beretta. Bez broni nawet tutaj czu� si� nieswojo.
Spojrza� w �liczne, szare oczy Marii i obj�� j� za szyj�.
- Natalia b�dzie zdrowa. Nie martw si�.
Opar�a mu g�ow� na ramieniu. Przedtem lekko musn�a ustami policzek m�czyzny.
�Zaburzenia� - powiedzia� ojciec Michaela. To dr�czy Tiemierown�.
Natalia podnios�a oczy. Siedzia�a po turecku na �rodku ��ka, a si�ce pod oczami kontrastowa�y z ich b��kitem i bia�o�ci� sk�ry.
- Potrzebujesz wypoczynku - powiedzia� John.
- M�g�by� zadzwoni� do biura podr�y i za�atwi� mi kilka tygodni pobytu na Bahamach lub nad Morzem Czarnym. To mniej wi�cej to samo, a ceny nad Morzem Czarnym s� nawet ni�sze.
- Rozmawia�em kilka razy z tutejszym g��wnym archiwist�. Niekt�re wskaz�wki dotycz�ce lokalizacji Trzeciego Miasta, tak intryguj�cego wsp�czesnych Chi�czyk�w, mog� by� warte uwagi. Przynajmniej tak mi si� wydaje. - John u�miechn�� si�. - Co ty na to, gdyby�my wyjechali na kilka tygodni i sprawdzili te informacje?
- A co z Sarah? Z dzieckiem?
- Wszystko dobrze.
- John, nie mo�esz mie� jednej �ony do rodzenia dzieci, a drugiej do przyg�d... - Rourke nic nie odpowiedzia�. Natalia m�wi�a dalej:
- Powiedzia�e� Sarah, �e sprawiam wra�enie wyczerpanej nerwowo? �e kilka tygodni sp�dzonych ze mn�, z dala od cywilizacji, mog�oby mnie odpr�y�?
- Nie.
- Czy powiedzia�e� jej, �e b�dziemy spa� obok siebie, lecz nigdy razem?
- Nie, nie powiedzia�em jej tego.
- W�adymir nie �yje, a ci jego oficerowie, Antonowicz... To rozs�dny cz�owiek. Przed tamt� wojn� pracowa� z W�adymirem, razem z nim podda� si� hibernacji, potem wiernie mu s�u�y�. S�usznie zosta� jego spadkobierc�.
- Powiedzia�a�, �e jest rozs�dny.
- Jednak dalej s�u�y w KGB. On nie jest sadyst� i nie cierpi na mani� wielko�ci. Przynajmniej taki by�. Ale, na sw�j spos�b, jest tak samo z�y. Jestem zm�czona...
- Mog� przyj�� jeszcze raz.
- Nie. Nie musisz i��. Nie mog� nikomu ufa�.
- Komu? Nam? - zapyta� John.
R�ce jej si� trz�s�y, gdy pr�bowa�a zapali� papierosa. Wyj�� z kieszeni poobijan� zapalniczk� i skrzesa� iskr�. B�ysn�� niebiesko-��ty p�omie�. Kobieta zapali�a papierosa.
- Nie ma �adnego �my� John. Nie mo�e by�. Nigdy nie mog�o by�. Zawsze wiedzieli�my to oboje. Ale ja jestem Rosjank�, a Rosjanie s� dobrymi tragikami.
Spojrza�a mu w oczy.
- To jest... - zacz�� Rourke.
- Kapitulanctwo? Ja wiem najlepiej, co to kapitulanctwo. Mam w tym do�wiadczenie, czy� nie? - Nie czeka�a na odpowied�. - Cz�sto my�la�am sobie, �e da�abym si� zabi�, gdyby� przespa� si� ze mn�. A ty...
- Nie m�w tak...
- Nie, to g�upstwo. Wci�� wydaje mi si�, �e zwariowa�am. Oto kim jestem.
- Nie jeste�...
- Wariatk�?
Natalia zachowywa�a si� w ten spos�b od czasu ostatniego decyduj�cego spotkania Rourke�a z Karamazowem.
Marsza�ek wycelowa� do Amerykanina z pistoletu.
- Jeste� trupem, Rourke!
John sta�, zacisn�� d�onie, gotowy rzuci� si� do ataku na swego przeciwnika i stoczy� si� razem z nim do morza. Wtedy doktor us�ysza� g�os Natalii.
- Nie, W�adymir!
Stan�a obok Karamazowa i kiedy odwr�ci� si� do niej, zobaczy�, �e kobieta trzyma w d�oniach d�ugi, ci�ki n�. Ostrze zatoczy�o �uk nad jego g�ow�...
Karamazow pochyli� si�. Rewolwer wypad� mu z r�ki. �ci�ta g�owa polecia�a w przepa��. Bezg�owy tu��w przechyli� si� w ty� i znikn�� za kraw�dzi� urwiska.
Natalia krzycza�a... John otworzy� oczy. Wcale nie krzycza�a, tylko wpatrywa�a si� w niego.
- Jednej rzeczy jestem pewna i chcia�am, �eby� to wiedzia�. Kocham ci�... i wiem, �e to burzy tw�j spok�j. Gdybym mog�a przesta� ci� kocha� i przynios�oby to co� dobrego, wtedy bym odpocz�a.
Pochyli� si� nad ni� i �agodnie obj�� jej g�ow�. Wargami dotkn�� czarnych w�os�w Rosjaniki. Zn�w rozp�aka�a si�.
Sala konferencyjna, jak pami�ta�, by�a ta sama. Z t� tylko r�nic�, �e wtedy przy stole, na honorowym miejscu zasiada� W�adymir Karamazow. Teraz na miejscu Marsza�ka Bohatera siedzia� on, Antonowicz. Jurij Wajnowicz od razu zaj�� miejsce po jego lewej stronie. Na prawo od Antonowicza usiad� Borys Korenikow, pierwszy sekretarz. Nie wtajemniczonemu s�uchaczowi g�os Korenikowa m�g� sugerowa�, �e cierpi na zapalenie krtani. Ale jego g�os zawsze by� taki - zachrypni�ty i z zadyszk�, tak przykry do s�uchania jak zgrzyt no�a po szkle. Korenikow wykrzywi� usta ku do�owi, zacz�� m�wi� powoli, mozolnie. Odnosi�o si� wra�enie, �e ten grymas czyni� twarz sekretarza jeszcze bardziej poci�g�� i upodabnia� go do bardzo smutnego, zm�czonego psa.
- Towarzyszu pu�kowniku... przepraszam, mo�e przyj�li�cie ju� tytu� marsza�ka?
Oficer nie wiedzia�, co odpowiedzie�. Zapanowa�a cisza, przerwana tylko chrz�kni�ciem jednego z sze�ciu ministr�w, siedz�cych przy stole prezydialnym. Antonowicz zabra� g�os:
- Towarzyszu sekretarzu, gdybym my�la� tak jak Marsza�ek Bohater, wtedy oblega�bym Podziemne Miasto, a nie przybywa� do niego, szukaj�c rady i proponuj�c pomoc.
- To trafna odpowied�, pu�kowniku. Na ile szczera, przekonamy si�. Jakiej rady szukacie?
- Pod powierzchni� Oceanu Spokojnego znajduje si� bardzo silna kolonia sowiecka posiadaj�ca bro� nuklearn�. Chi�czycy s� pot�ni i dysponuj� niezwykle nowoczesn� technologi�. Wkr�tce do koalicji, sk�adaj�cej si� z Niemc�w, kosmonaut�w z ameryka�skiego projektu �Eden� oraz Islandczyk�w, przyst�pi� Chi�czycy. Chi�czycy mog� mie� �atwy dost�p do broni nuklearnej poza t�, kt�ra zosta�a przej�ta przez Marsza�ka Bohatera, podczas niezbyt dobrze zaplanowanej akcji na wybrze�u. Niemcy dysponuj� odpowiedni� technologi�, by skonstruowa� bro� atomow�. Za�oga �Edenu� mo�e z �atwo�ci� wykorzysta� ukryte arsena�y strategiczne sprzed pi�ciu wiek�w. Ludzie radzieccy tutaj, na l�dzie, dotychczas nie maj� broni nuklearnej. Musimy j� jednak zdoby� lub wyprodukowa�. Nasi ludzie maj� mo�liwo�� ponownego szybkiego uruchomienia przemys�u materia��w promieniotw�rczych, zanim Niemcy i Chi�czycy zdo�aliby opanowa� tak� technologi�. Je�eli rozbie�no�ci mi�dzy nami zostan� usuni�te, b�dziemy mieli najwi�ksz� i najlepiej uzbrojon� regularn� armi� na tej planecie. Przychodz� do was po rad�, w jaki spos�b mo�na usun�� dziel�ce nas r�nice dla dobra ludzi radzieckich, kt�rym wszyscy s�u�ymy:
Zapad�a cisza. W ko�cu Korenikow przerwa� milczenie: - Usi�d�cie, towarzyszu marsza�ku.
ROZDZIA� V
Czerwone �wiat�o zgas�o i Akiro Kurinami na chwil� zas�oni� oczy d�o�mi. Zwyk�e bia�e �wiat�o by�o bardzo jaskrawe.
Na zewn�trz by�a bezgwiezdna noc. Gruba pokrywa �niegowych chmur, zapowiadaj�cych �nieg, sprawi�a, �e ostatni etap w�dr�wki w g�r�, po zboczu, by� podobny do poruszania si� w aksamitnym, czarnym kapturze nasuni�tym na oczy.
Czu� si� jak z�odziej, ale przyj�cie tutaj by�o jedynym sposobem na prze�ycie. Porucznik zna� dostatecznie dobrze Rourke�a i wiedzia�, �e jedyny spos�b na przetrwanie, by� dla doktora wa�kim argumentem. Gdyby nawet wtargni�cie bez zaproszenia do sanktuarium Johna zosta�o uznane za wykroczenie, zosta�oby to wybaczone.
Elaine Halwerson �cisn�a go za r�k�. Popatrzy� na Murzynk�. Zastanawia� si�, dlaczego ludzie jego rasy byli nazywani ��tymi, bo chocia� by� z pochodzenia Japo�czykiem, jego r�ka w por�wnaniu z jej d�oni�, wygl�da�a na bia��. Spojrza� jej w oczy, tak ciemne, jak jego w�asne, ale troch� inne i bardzo pi�kne.
Razem zeszli po trzech stopniach od zewn�trznych, sklepionych drzwi do du�ego pomieszczenia Schronu.
Kurinami mia� s�ab� nadziej� na to, co Elaine opowiedzia�a na g�os:
- �eby tylko on by� tutaj!
Schron by� jednak pusty, nie by�o nikogo poza nimi. U�wiadomi� to sobie ju� w momencie, kiedy otwierali drzwi. Kiedy� powiedzia� do Johna:
- Dlaczego nie ujawni�e� lokalizacji Schronu komendantowi Doddowi? Pewnego dnia to mo�e okaza� si� wa�ne.
Rourke wyj�� cygaro z ust, zmru�y� oczy i powiedzia�:
- Je�li zdradzony, sekret przestaje by� sekretem. Dodd m�g� zlokalizowa� Schron przez obliczenie wsp�rz�dnych z zamiar�w transmisyjnych komputera w bazie �Eden� Jednak, �eby wej�� do �rodka, je�eli nie wiedzia�by, jak to zrobi�, musia�by wysadzi� w powietrze szczyt tej g�ry. Ty i Elaine znacie tajemnic�, kt�rej nie zna nikt pr�cz mojej rodziny. Jeste�cie teraz tak samo odpowiedzialni za jej utrzymanie jak my. Nie mia�em zamiaru obci��a� was tak� odpowiedzialno�ci�, ale byli�cie pierwszymi lud�mi, kt�rych ujrzeli�my.
- Je�eli mamy zamiar okupowa� jego dom, mo�emy r�wnie� wtargn�� do lod�wki - zacz�a Elaine. Weso�o�� w jej g�osie wyda�a si� wymuszona.
- Tak. - Porucznik skin�� g�ow�, zdejmuj�c futrzan� kurtk� z kapturem i rzucaj�c j� na pod�og� wielkiego pomieszczenia. Nagle Japo�czyk poczu�, �e zachowa� si� niestosownie. Podni�s� okrycie i, stoj�c z niezbyt m�dr� min�, zacz�� si� rozgl�da� za wieszakiem.
Nie jad� przez dwa dni, zostawiaj�c dla Elaine ostatni� z �elaznych porcji, kt�re ukrad� z magazyn�w bazy. Reszt� �ywno�ci da� kobiecie kilka godzin temu, �eby mia�a si�� i��.
Po tym, jak go porwano, torturowano i prawie zabito, jak uciek� w ostatniej chwili, by ratowa� Elaine, znale�li azyl u Niemc�w z ochrony bazy �Eden� Jednak po ci�g�ych awanturach komendanta Dodda z najwy�szym dow�dztwem niemieckim, by�o prawie pewne, �e on i Elaine zostan� wydani. Tak wi�c ukrad�, co tylko m�g�, i uciek�.
Stali si� ofiarami przewrotnej, dwulicowej polityki. Porucznik nie mia� pretensji do Niemc�w. Jego i Elaine oskar�ono o przest�pstwo kryminalne, nie wy��czaj�c morderstwa. G��wnym oskar�ycielem by� komendant Dodd.
Elaine poda�a drinka. Mia� zapach whisky. Kurinami posmakowa� - rzeczywi�cie by�a to whisky.
Akiro zastanawia� si�, dlaczego zdecydowa� si� na ucieczk�. Czy dlatego, �eby nie zmusza� Niemc�w do zrobienia tego, co uwa�ali za niemoralne?
- S� tu steki zakonserwowane promieniami radioaktywnymi, zamro�one ziemniaki i warzywa, kt�re wygl�daj� jak �wie�e. Mo�e niekt�re z nich pochodz� z warzywnika Annie i Michaela. Jeste� zbyt zm�czony. Powiniene� cho� troch� wypocz��.
Whisky rozgrza�a mu �o��dek bardziej, ni� pali�a gard�o. Japo�czyk nigdy nie by� znawc� mocnych trunk�w, teraz czu�, �e zdoby� podstaw� do oceny, co jest dobre.
Poca�owa�a go mocno w usta i to bardziej go rozgrza�o, ni� alkohol.
- Albo za�niesz tutaj, albo we�miesz prysznic i o�ywisz si�. Zalecenie doktora. - Roze�mia�a si�.
By�a doktorem filozofii, nie medycyny, i by�o to przyczyn� ci�g�ych �art�w mi�dzy nimi.
- Og�aszam stan wojenny, to rozkaz dow�dcy - odpar�.
Murzynka poca�owa�a go jeszcze raz, tym razem w policzek, i uciek�a mu, nim zd��y� j� obj��. Roze�mia� si� i u�wiadomi� sobie, �e nie u�miecha� si� od tygodni, od czasu, gdy to wszystko si� zacz�o. Wsta� i poczu� dzia�anie whisky. Z trudem utrzyma� r�wnowag� - dwa dni bez jedzenia...
Zostawi� reszt� whisky i wszed� po trzech stopniach do �azienki. Otworzy� drzwi.
Pami�� g��wnego komputera, na pok�adzie stacji �Eden� zosta�a skasowana. Mieszka�cy stacji s� pozbawieni danych o rozmieszczeniu zapas�w strategicznych.
Braki: dwadzie�cia cztery karabiny szturmowe M-16, trzy tysi�ce naboi 5,56 mm, preparaty botaniczne, o�wietlenie, materia�y medyczne, racje �ywno�ci...
Tamci ludzie, przy u�yciu elektrowstrz�s�w mogliby zmusi� go do ujawnienia miejsca ukrycia zapasowych zbior�w danych dla g��wnych komputer�w, jednak by�y one w dalszym ci�gu schowane