4152

Szczegóły
Tytuł 4152
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4152 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4152 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4152 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

COURTNEY BROWN Kosmiczna Podr� O AUTORZE Wykorzystuj�c �naukow� teleobserwacj�" (SRV), stanowi�c� wsp�czesn� wersj� techniki opracowanej przez armi� ameryka�sk� do odbierania oddalonych w czasie i przestrzeni danych, Courtney Brown znalaz� dowody istnienia inteligentnego �ycia pozaziemskiego. Ta rewolucyjna ksi��ka odpowiada na zasadnicze pytania dotycz�ce ET i zjawiska �porwa�". Dowiadujemy si� na przyk�ad, �e staro�ytn� cywilizacj� na Marsie zniszczy�a katastrofa planetarna. Wysoko rozwini�te istoty zwane �Szarymi" (cz�sto wzmiankowane w literaturze na temat porwa�) uratowa�y Marsjan i przesiedli�y ich na dzisiejsz� Ziemi�. Wsp�lnym wysi�kiem, marsja�scy uchod�cy i Szarzy pomog� nam przygotowa� si� do pozytywnej wsp�pracy z innymi s�siadami galaktycznymi � b�dzie to ogromny krok w naszej ewolucji. Teleobserwacja dostarcza r�wnie� wstrz�saj�cego wgl�du w ludzk� egzystencj�. SRV dzia�a na zasadzie bezpo�redniej, kontrolowanej ��czno�ci z najg��bsz� cz�ci� umys�u. To ogniwo z �niefizyczn�" ja�ni� stanowi pierwszy, daj�cy si� uchwyci� dow�d istnienia ludzkiej duszy. Poszerzaj�ca horyzonty i inspiruj�ca w swoim przes�aniu Kosmiczna podr� stanowi doskona�� lektur� dla wszystkich zainteresowanych literatur� UFO i New Ag�'u. Jednocze�nie szeroki wachlarz poruszonych w niej zagadnie� sprawia, �e ksi��ka ta wykracza poza ramy obydwu gatunk�w. Czytelnicy mog� skontaktowa� si� z autorem wysy�aj�c listy pod podanym ni�ej adresem. Je�eli kto� pragnie dowiedzie� si� czego� wi�cej na temat profesjonalnego szkolenia w zakresie SRV, powinien zwr�ci� si� bezpo�rednio do Instytutu Telepatii, kt�ry mie�ci si� pod tym samym adresem. COURTNEY BROWN The Farsight Institute P.O. Box 49243 Atlanta, GA 30359 PODZI�KOWANIA Ksi��ka taka jak ta nie mog�aby powsta� bez pomocy wielu ludzi. Bez wsparcia i porady moich nauczycieli, kt�rzy poprowadzili mnie po zupe�nie nie znanych mi �cie�kach �wiadomo�ci, w og�le nie zacz��bym swoich bada�. Pokierowali oni moim rozwojem, ukazuj�c wiele wa�nych aspekt�w istnienia, na kt�re przedtem pozostawa�em ca�kiem �lepy. Moja �wiadomo��, kim jestem i kim wszyscy jeste�my, bardzo dojrza�a od tamtego okresu kompletnej niewiedzy. Specjalne podzi�kowania nale�� si� mojej agentce i przyjaci�ce, Sandrze Martin. Zaofiarowa�a si� wylansowa� moj� ksi��k�, kiedy ta pozostawa�a jeszcze w sferze zamys��w, i wspiera�a moje wysi�ki w niepewnym, trudnym okresie przed jej uko�czeniem. Wierzy�a we mnie, a jej wiara dodawa�a mi odwagi, by sko�czy� przedsi�wzi�cie, kt�re, jak mog�em si� spodziewa�, wywo�a lawin� krytyki ze strony mych akademickich koleg�w. Jestem wdzi�czny mojemu wydawcy z Penguin USA, Edwardowi Stacklerowi za to, �e zaryzykowa� publikacj� ksi��ki, kiedy inni wydawcy nie chcieli o niej s�ysze�. Doceniam te� jego cenne wskaz�wki, by porzuci� akademicki styl na rzecz prostoty i jasno�ci. Robert Durant, Jo Lenore Jordan i Dale Stevens r�wnie� udzielili mi wielu cennych rad. Moja �ona i syn pomogli mi na sw�j w�asny spos�b. Od kiedy zacz�o si� to wszystko, prowadzenie prostego, �normalnego" �ycia okaza�o si� niemo�liwe. Mimo to moja �ona wspiera�a mnie dzielnie przez ca�y ten czas. Co do syna, to pom�g� mi dostrzec prawdziwy sens �yciowych wysi�k�w, co pozwoli�o mi osadzi� moje badania w szerszym kontek�cie. Podzi�kowanie jestem winien r�wnie� istotom pozaziemskim. Co do tego nie ma �adnych w�tpliwo�ci. Nie zebra�bym danych ani nie napisa� ksi��ki, gdyby ET nie wsp�pracowali ze mn� i na sw�j spos�b nie popierali moich wysi�k�w badawczych. W�a�ciwie, ksi��ka ta jest w r�wnym stopniu ich dzie�em, co moim. Przynajmniej w tym sensie, �e opowiada ich prawdziw� histori�. Na koniec pragn� z g�ry podzi�kowa� wszystkim Czytelnikom, kt�rzy zrozumiej� i doceni� to, co zrobi�em. Zawsze b�d� osoby gotowe do krytyki nowatorskich bada� � postaram si� jako� znie�� ich krytyk�. Jest dla mnie wielk� niewiadom�, jak wielu ludzi przyjmie t� ksi��k� ciep�o i uzna j� za u�yteczn�. Mo�ecie by� jednak pewni, �e bez wzgl�du na to, ilu Was b�dzie, pozostan� Warn g��boko wdzi�czny. Je�eli Wasze �ycie w jakikolwiek spos�b wzbogaci si� dzi�ki temu, co tu napisa�em, m�j wysi�ek warty by� zachodu. PROLOG Kosmiczna podr� to ksi��ka opisuj�ca dwa spo�ecze�stwa znanego inteligentnego �ycia pozaziemskiego. Praca ta jest wynikiem ca�ych lat obserwacji obcych kultur, kt�re w wyra�ny spos�b zaznaczy�y na Ziemi swoj� dzia�alno��. Przedstawia histori� dw�ch innych �wiat�w, kt�re prze�y�y katastrof� i zdo�a�y ocali� sw� cywilizacj� po przybyciu na Ziemi�. Pozostali przy �yciu maj� ogromne potrzeby i wymagaj� pomocy. Ale okazuje si�, �e wymagamy jej r�wnie� my � ludzie, a nasze trzy rasy dziel� wsp�lne przeznaczenie. ��czy nas wsp�lnota do�wiadcze� � podobnie jak istoty pozaziemskie, my r�wnie� doznamy wkr�tce ekologicznej katastrofy na skal� planetarn�. To od ET nauczymy si�, jak przetrwa� na zniszczonej planecie kurzu. Badania przedstawione w tej ksi��ce prowadzone by�y przy u�yciu rygorystycznych, precyzyjnych protoko��w teleobserwacji, opracowanych dla cel�w wywiadu armii Stan�w Zjednoczonych. Dane uzyskane t� metod� dok�adnie odzwierciedlaj� rzeczywisto��, a nie, jak niekt�rzy mog� s�dzi�, wyobra�enia czy obrazy alegoryczne. Obrane przeze mnie metody s� nowymi, ale wyj�tkowo wiarygodnymi narz�dziami badawczymi, niezale�nie od tego, czy inni naukowcy uznaj� je czy nie. W niniejszej pracy opisuj� to, czego dowiedzia�em si� o istotach pozaziemskich w trakcie mojego szkolenia i w miesi�cach, kt�re nast�pi�y potem. W cz�ci I ksi��ki przedstawiam zagadnienie i histori� teleobserwacji. Opisuj� r�wnie� w�asne prze�ycia, zwi�zane z rozleg�ym programem szkoleniowym w zakresie teleobserwacji i innych zaawansowanych technik poszerzania �wiadomo�ci. Sedno ksi��ki zawarte jest w cz�ci II, gdzie podaj� szczeg�y wszystkich zebranych przez siebie danych i analiz dotycz�cych istot pozaziemskich. Postanowi�em uj�� materia� chronologicznie, �eby Czytelnik m�g� przynajmniej cz�ciowo dzieli� ze mn� dreszczyk emocji zwi�zany z odkrywaniem nowych rzeczy. W cz�ci III ksi��ki dokonuj� analizy sytuacji rodzaju ludzkiego na tle szerszej spo�eczno�ci galaktycznej. Przedstawiam pewne propozycje odno�nie naszego uczestnictwa w mi�dzygatunkowej dyplomacji, w tym kurs dla dyplomat�w, kt�rzy b�d� reprezentowa� ludzi w Federacji � kolektywnej organizacji galaktycznej. �ycie pozaziemskie istnieje, i to w du�ej r�norodno�ci. Ksi��ka ta udost�pnia szerokim kr�gom nasz� obecn� wiedz� na temat dw�ch cywilizacji pozaziemskich, kt�re odwiedzaj� Ziemi�. Nie s� to spekulacje, lecz jak najbardziej miarodajne fakty. Przedstawiam tu wyniki bada� w tej dziedzinie, opatrzone moj� interpretacj�. Jest rzecz� naturaln�, �e nowatorskie badania nie trafiaj� do przekonania skostnia�ych umys��w. Szerokie uznanie przychodzi z czasem; co do tego nie mam w�tpliwo�ci. Wkr�tce wyro�nie nowe pokolenie uczonych, kt�rzy b�d� w stanie �wie�ym spojrzeniem ogarn�� poruszane tu zagadnienia. W tak zwanym mi�dzyczasie nic nie stoi na przeszkodzie, �eby stosowa� nowo odkryte metody, o ile tylko korzysta si� z nich zgodnie z rygorami naukowych norm. Metody u�ywane do zbierania danych w tej ksi��ce by�y kontrolowane tak samo rygorystycznie, jak w przypadku ka�dego innego badania naukowego. Nie chc� przez to powiedzie�, �e �ci�le przestrzegano tych samych zasad naukowych w procedurach zbierania danych. Jak p�niej wyja�ni�, odnosi si� to zw�aszcza do zasady odtwarzalno�ci wynik�w. Ludzie odznaczaj� si� zadziwiaj�c� zdolno�ci� odrzucania informacji, kt�re nie pasuj� do ich wcze�niej wyrobionych poj�� na temat rzeczywisto�ci. Poniewa� naukowcy s� lud�mi, cierpi� z powodu tej samej sztywno�ci umys�u, co ka�dy inny. W niekt�rych kr�gach owe z g�ry powzi�te pogl�dy na temat �wiata znane s� jako obowi�zuj�ce paradygmaty. S� to wzorce informacyjne, co� w rodzaju szablon�w, wed�ug kt�rych ocenia si� wszelkie informacje z zewn�trz. Informacje te mog� pochodzi� z gazety, od przyjaciela, wyk�adowcy na uniwersytecie, z ksi��ki, czy z jakiego� innego �r�d�a. Je�li nie pasuj� one do przyj�tego wzorca informacyjnego, ludzie po prostu nie daj� im wiary. Mo�na nawet odnie�� wra�enie, �e dobra jest ka�da wym�wka, o ile tylko spe�nia sw�j cel: utrzymanie w mocy raz przyj�tego paradygmatu. Z powodu tego zjawiska w spo�ecze�stwie ludzkim mno�� si� sprzeczno�ci. Znajdziecie na przyk�ad bardzo wielu fizyk�w, twierdz�cych, �e nie ma �adnych dowod�w na poparcie tezy, i� telepatia jest mo�liwa. Z drugiej strony, r�wnie �atwo ustali�, �e ci sami fizycy regularnie, przynajmniej raz na tydzie�, ucz�szczaj� ze swoimi rodzinami do miejsc kultu, w�a�nie po to, by nawi�za� telepatyczn� ��czno�� z istotami niefizycznymi. W rzeczywisto�ci, a stanie si� to dla Was jasne po przeczytaniu tej ksi��ki, ogromna wi�kszo�� naukowc�w, kt�rzy nie uznaj� takich zjawisk jak telepatia czy teleobserwacja za realne, w najlepszym wypadku jest po prostu �le poinformowana lub, co bardziej prawdopodobne, zbyt uprzedzona, �eby spojrze� na zagadnienie w spos�b obiektywny. Ale �eby nie by�o �adnych nieporozumie� w tym wzgl�dzie: przedstawiciele konserwatywnej spo�eczno�ci naukowej s� w pe�ni �wiadomi istnienia przynajmniej niekt�rych zjawisk telepatycznych. Mo�na poda� wiele przyk�ad�w ich naukowej weryfikacji. W 1994 roku, w styczniowym wydaniu Biuletynu Psychologicznego ukaza� si� szczeg�lnie godny uwagi raport dw�ch psycholog�w, Daryla J. Berna i Charlesa Honortona, na temat komunikacji telepatycznej, jak� zaobserwowano mi�dzy lud�mi w serii �ci�le kontrolowanych eksperyment�w. Oczywi�cie wielu naukowc�w pozostaje sceptycznych. Jednak nie ma w�tpliwo�ci co do ostatecznego wyniku debaty. Wraz z up�ywem czasu coraz wi�cej uczonych zacznie �odkrywa�" szeroki zakres zjawisk telepatycznych. Wielki fizyk, Max Pianek zauwa�y� kiedy�, �e najwi�kszy post�p w nauce ma miejsce nie dlatego, �e kto� dokonuje wa�nego odkrycia, a wszyscy pozostali ochoczo przyjmuj� nowe koncepcje. To raczej zmiana w my�leniu ca�ego pokolenia przyczynia si� do post�pu nauki. Starsi naukowcy na og� trzymaj� si� intelektualnych paradygmat�w, kt�re obowi�zywa�y w czasie, gdy oni sami prowadzili badania i robili kariery. Spo�ecze�stwo czeka wi�c, a� tych starych uczonych zast�pi nowa generacja badaczy, kt�rym prze�amanie schemat�w my�lowych przyjdzie znacznie �atwiej, bowiem od pocz�tku swojej naukowej drogi s� zaznajomieni z pewnymi nowymi koncepcjami. W ci�gu ostatnich pi�tnastu lat, naukowe rozumienie teleobserwacji � zdolno�ci dok�adnego odbioru informacji z du�ych odleg�o�ci, zar�wno w przestrzeni, jak i w czasie � zrobi�o ogromny post�p, chocia� szerokie rzesze naukowc�w nie wyrazi�y jeszcze swojej pozytywnej oceny. W historii ludzko�ci raz po raz zdarza�y si� jednostki obdarzone specyficznym darem widzenia na odleg�o��. Osoba taka potrafi�a na przyk�ad �oczami umys�u" zobaczy� dom znajduj�cy si� po drugiej stronie globu. Zjawiska tego typu kwestionowane s� tylko dlatego, �e nauka nie potrafi wyja�ni�, dlaczego przytrafiaj� si� jedynie niekt�rym �utalentowanym" osobom. Obecnie jednak wszystko uleg�o zmianie. Okaza�o si�, �e nie musimy ju� polega� na uzdolnionych jednostkach. Najbardziej znacz�cym odkryciem ostatnich pi�tnastu lat jest to, �e telepatii mo�na si� nauczy�, a nast�pnie z powodzeniem zastosowa� j� w r�nych badaniach, uzyskuj�c okre�lone wyniki. Co wi�cej, wiarygodno�� wyszkolonych os�b jest na og� du�o wi�ksza ni� wiarygodno�� najlepszego telepaty naturalnego. Kompetentnie przeprowadzone badania mog� da� odtwarzalne wyniki, gwarantuj�ce niemal stuprocentow� dok�adno��. Tej formy teleobserwacji nauczyli si� oficerowie wywiadu i cz�onkowie presti�owej jednostki do zada� specjalnych w armii ameryka�skiej. Pierwotnym celem szkolenia tych �telepatycznych wojownik�w" by�o szpiegowanie domniemanych wrog�w Stan�w Zjednoczonych. Jednak�e po zako�czeniu szkolenia, teleobserwatorzy zacz�li bada� cele, kt�re na og� by�y bardziej interesuj�ce ni�, powiedzmy, silosy z pociskami czy spotkania w murach Kremla. Cz�onkowie grupy poddawali teleobserwacji niezidentyfikowane obiekty lataj�ce, pr�buj�c rozwi�za� zagadk� istot pozaziemskich. Moja wsp�praca z nimi zacz�a si�, kiedy ju� odeszli z wojska, w nadziei szerszego wykorzystania nowo nabytych umiej�tno�ci badawczych. W trakcie ich bada� nad UFO uderzy�o mnie, jak bardzo koncentrowali si� oni na istotach pilotuj�cych statki. Moim zdaniem powinni byli raczej skierowa� wysi�ki na zrozumienie spo�ecze�stw, kt�re te statki wysy�a�y. Zaoferowa�em im swoje us�ugi jako socjolog, w nadziei, �e b�d� w stanie przyczyni� si� do uzyskania odpowiedzi na szerszy zestaw pyta� zwi�zanych ze struktur� �ycia w naszej galaktyce. Taka by�a geneza tej ksi��ki. A� do teraz, niewielu ludzi zna�o histori� tego, co na temat zjawiska UFO odkryto dzi�ki teleobserwacji. Ksi��ka ta stanowi pr�b� z�o�enia uk�adanki na podstawie dost�pnej obecnie wiedzy. Nie jest to ksi��ka tylko i wy��cznie o UFO czy istotach pozaziemskich (ET). Jest to raczej pr�ba podj�cia bada� przy u�yciu nowego zestawu narz�dzi do zbierania danych. Mo�na si� spodziewa�, �e inni badacze, wykorzystuj�cy te same narz�dzia, dokonaj� dalszych odkry�, oraz �e nasze rozumienie �ycia ET b�dzie coraz lepsze i pe�niejsze. Wyb�r gatunk�w Ksi��ka ta bada spo�ecze�stwa i �wiaty dw�ch cywilizacji pozaziemskich. Jedna z nich � staro�ytna cywilizacja, kt�ra kwit�a na Marsie w czasie, gdy po Ziemi chodzi�y dinozaury, obecnie jest populacj� mocno zdziesi�tkowan�; druga to grupa istot nazywanych Szarymi. Ich wyb�r do prezentacji w niniejszej ksi��ce nie zosta� podyktowany tym, �e teleobserwatorzy nie znale�li �adnych innych form �ycia. Owszem, znale�li�my. Skupiam si� na tych dw�ch cywilizacjach dlatego, bo odgrywaj� one szczeg�lnie donios�� rol� w ewolucji naszego gatunku na Ziemi. R�wnie� pewne kwestie praktyczne przemawiaj� za tym, �e Marsjanie oraz cywilizacja Szarych stanowi� obecnie odpowiednie cele do badania. Mars fizycznie znajduje si� niedaleko nas i ludzie w naturalny spos�b interesuj� si� histori� tej planety. W najbli�szej przysz�o�ci b�dziemy mogli odwiedzi� Marsa. Pozwoli nam to dok�adnie zbada� archeologiczne ruiny tej cywilizacji, co dostarczy fizycznych dowod�w potwierdzaj�cych przedstawione tu dane z teleobserwacji. Je�li chodzi o Szarych, to od d�u�szego czasu s� oni �ci�le zwi�zani zar�wno z Marsjanami, jak i z lud�mi. Ta ksi��ka oparta jest na faktach, nie na fikcji. Wielokrotnie sprawdza�em dok�adno�� swoich obserwacji w r�norodnych warunkach zbierania danych, a w po�owie 1995 roku inni wyszkoleni teleobserwatorzy niezale�nie potwierdzili wiele, by� mo�e nawet wi�kszo�� moich podstawowych odkry�. Tak wi�c, odtwarzalno�� stanowi wa�ny element poczynionych przeze mnie twierdze�. Nadal pracuj� z teleobserwatorami, �eby uzyska� dalsze potwierdzenie danych. Ka�da zdrowa na umy�le osoba mo�e obecnie odby� szkolenie, konieczne do niezale�nego odtworzenia moich wynik�w (szczeg�owo opisuj� ten program szkoleniowy w Rozdziale 35). Odtwarzalno�� stanowi podstawowe kryterium wszelkiej nauki. Naukowiec dokonuj�cy odkrycia musi jasno wyt�umaczy� procedury, jakich u�y� podczas badania, po czym inni badacze powinni dok�adnie powt�rzy� te procedury w celu zweryfikowania osi�gni�tych rezultat�w. �adna krytyka uzyskanych wynik�w nie ma racji bytu, o ile nie zosta�a podj�ta pr�ba powielenia pierwotnych do�wiadcze�. Odnosi si� to do moich bada� w r�wnym stopniu, co do bada� fizyka, kt�ry twierdzi, �e odkry� now� subatomow� cz�stk� przy u�yciu akceleratora cz�stek. To, co odkry�em w trakcie sesji teleobserwacji, okaza�o si� bardziej niezwyk�e ni� fabu�a jakiejkolwiek powie�ci science fiction. Nigdy nie wymy�li�bym r�wnie niesamowitej historii, jak to, co dane mi by�o zobaczy�. Ta nowa wiedza postawi�a pod znakiem zapytania wszystkie moje wcze�niejsze zapatrywania. Musia�em zmieni� wiele swoich pogl�d�w na temat tego, co mnie otacza, a proces ten wcale nie by� �atwy. Publikuj�c te materia�y nie jestem naiwny. Doskonale zdaj� sobie spraw� z ostrza�u krytyki, jaki z pewno�ci� dosi�gnie mnie po opublikowaniu tych odkry�. Co wi�cej, moja pozycja na uniwersytecie mo�e zosta� przez to mocno nadszarpni�ta. Ciesz� si� godn� pozazdroszczenia, zas�u�on� reputacj� z racji tw�rczych bada�, w kt�rych stosuj� skomplikowane nielinearne matematyczne modele zjawisk spo�ecznych. Bynajmniej nie chc� straci� tej reputacji, ale osoba prawdziwie oddana nauce musi przyj�� odpowiedzialno��, kt�ra si� z ni� wi��e. Praca badacza nie polega na g�oszeniu tego, co popularne czy, jak to teraz modnie ujmuj�, �politycznie poprawne". Naukowiec musi zdawa� relacj� z prawdy, jakakolwiek by ona nie by�a, a potencjalna reakcja innych na t� prawd� nie powinna wp�ywa� na jego decyzj� o opublikowaniu b�d� nie opublikowaniu w pe�ni weryfikowalnych wynik�w kompetentnie przeprowadzonych bada�. Gatunek ludzki znajduje si� na rozdro�u swej historii. Nied�ugo mamy wej�� do sfery �ycia galaktycznego jako pe�noprawni cz�onkowie spo�eczno�ci �wiat�w. Wobec tak wielkiej sprawy, osobista kariera jakiegokolwiek naukowca nie ma wi�kszego znaczenia. Wierz�, �e badania b�d� trwa� nadal. Inni uczeni dorzuc� swoje cegie�ki do moich odkry� i poprawi� pope�nione przeze mnie b��dy. Jestem jednak pewien, �e zasadnicze aspekty mojej analizy zostan� podtrzymane, a ci, co o�miel� si� pos�a� swe umys�y tam gdzie ja, odnajd� prawd�, kt�ra broni si� sama. Wstecz / Spis tre�ci / Dalej ROZDZIA� 1: KR�TKA HISTORIA PROGRAMU MILITARNEGO STAN�W ZJEDNOCZONYCH, DOTYCZ�CEGO WOJNY PSYCHOLOGICZNEJ Ksi��ka ta opowiada o dw�ch cywilizacjach pozaziemskich, kt�re wkr�tce wywr� ogromny wp�yw na �ycie ludzi na Ziemi. Nie jest to praca na temat naukowej teleobserwacji, ale poniewa� przedstawione tu dane uzyskano w�a�nie t� metod�, wydaje mi si� w�a�ciwym, aby pokr�tce naszkicowa� histori� zagadnienia. W ten spos�b Czytelnicy b�d� mogli lepiej zrozumie� techniki zastosowane w tych badaniach (Pe�niejszy opis wydarze� zarysowanych w tym rozdziale mo�na znale�� w ksi��ce Jima Marrsa pod tytu�em 'Tajemne akta: prawdziwa historia ameryka�skiego programu psychicznych dzia�a� wojennych' Harmony 1995). Zainteresowanie rz�du Stan�w Zjednoczonych parapsychologi� wynik�o z potrzeby zbierania informacji na temat wrog�w pa�stwa. Pierwotne zainteresowanie tematem zrodzi�o si� w CIA w latach siedemdziesi�tych ale ogromn� cz�� bada� przeprowadza� wywiad armii ameryka�skiej, poczynaj�c od �ci�le tajnego projektu, kt�rego celem by�o wyszkolenie najlepszych oficer�w. Powa�ny problem, wynikaj�cy ze zbierania danych przez wywiad wojskowy stanowi�o ryzyko, jakie ponosili jego agenci w zwi�zku z trudno�ciami przekazywania informacji do kwatery g��wnej. Urz�dzenia techniczne, nawet najlepszej jako�ci, mog�y by� w ka�dej chwili odkryte, a �ycie agenta jak i sama informacja nara�one na niebezpiecze�stwo. Potrzebny by� nowy spos�b komunikacji z Waszyngtonem � funkcjonuj�cy bez pomocy urz�dze� fizycznych. Zrodzi� si� zatem pomys� opracowania jakiego� telepatycznego nadajnika, kt�ry m�g�by przekazywa� informacje do Pentagonu z du�ej odleg�o�ci, powiedzmy z Moskwy. Agentowi powierzano by zadanie zdobycia podstawowej informacji, kt�r� mo�na by wyrazi� odpowiedzi� tak lub nie. Za��my, �e wojsko ameryka�skie chce wiedzie�, czy Sowieci maj� nowy typ broni. Szpieg dysponuj�cy takim telepatycznym nadajnikiem ma wszelkie szans�, by doskonale wywi�za� si� z zadania, gdy� nawet w przypadku �ledzenia go przez KGB trudno zdoby� dow�d, �e przekazuje on informacje. Kolejnym bod�cem do bada� w tym kierunku by�a obawa wojska ameryka�skiego, �e Sowieci dysponuj� ju� psychiczn� broni� militarn�. Amerykanie nie chcieli pozostawa� w tyle i w ten spos�b narodzi�a si� zimna wojna psychologiczna. Ciekawe jest to, �e Rosjanie faktycznie dysponowali ju� programem psychicznych dzia�a� wojennych. Obrali jednak inn� metod� dzia�ania � zrezygnowali z tworzenia odpowiedniego programu szkoleniowego w tym wzgl�dzie, a zacz�li testowa� ludno�� w celu wy�owienia jednostek o najwi�kszym potencjale zdolno�ci telepatycznych. Kiedy jednak uda�o im si� zebra� odpowiedni� dru�yn�, natrafili na te same problemy, kt�re trapi�y armi� ameryka�sk� � mianowicie na op�r najwy�szych rang� urz�dnik�w. Po obydwu stronach starano si� nie dopu�ci� do badania pewnych szczeg�lnych cel�w, takich jak UFO. Z drugiej strony problem mia� r�wnie� szerszy charakter � sprzeciwiano si� samej metodzie zbierania danych. Wielu dow�dc�w, tak po stronie ameryka�skiej jak i rosyjskiej, reprezentuje konserwatywny system warto�ci, cz�sto natury religijnej. Nawet niereligijne sprzeciwy nie pozostawia�y w�tpliwo�ci, �e wielu ludzi uznaje wykorzystanie takich mo�liwo�ci technicznych za niedopuszczalne. Op�r wyszed� poza dziedzin� wojskowo�ci i obj�� szerokie kr�gi. Sam s�ysza�em o pewnym wysoko postawionym polityku cywilnym, podlegaj�cym bezpo�rednio ministerstwu obrony, kt�ry zawzi�cie protestowa� podczas poufnej odprawy na temat UFO, gdzie podnoszono kwestie techniki pozaziemskiej i informacji uzyskiwanych na drodze telepatii. Urz�dnik ten twierdzi�, i� wiedz� tak� posi�dziemy po �mierci w chwili dostania si� do nieba, a do tego czasu nie nale�y zg��bia� tego typu zagadnie�. Najwyra�niej u Rosjan sytuacja wygl�da�a podobnie. Urz�dnicy bali si� tematu niczym zjawy i projekt nie zyska� odpowiedniego poparcia. Pocz�tkowe zaanga�owanie CIA w sprawy przekazu na drodze telepatycznej zacz�o si� od pracy z naturalnymi telepatami. Z chwil�, gdy tajne zaminowanie port�w nikaragua�skich przez CIA zwr�ci�o uwag� ameryka�skiego Kongresu, agencja dokona�a czystki we wszystkich jednostkach i projektach, mog�cych prowadzi� do dalszych skandali politycznych. Na tym sko�czy�o si� zainteresowanie CIA wojn� psychologiczn�. Chocia� program opracowania telepatycznego nadajnika nigdy si� nie powi�d�, wysi�ki do niego zmierzaj�ce zaowocowa�y badaniem zastosowa� technik parapsychologicznych w pracy wywiadu. Szczeg�lnie godne uwagi s� tutaj dwa przedsi�wzi�cia. Pierwsze z nich to praca profesora Roberta Jahna z laboratorium Uniwersytetu w Princeton (PEAR), kt�ra, cho� nie dotowana przez wojsko czy wywiad, wzbudzi�a spore zainteresowanie w kr�gach tego ostatniego. Jednak�e najwi�ksz� uwag� armii zwr�ci�y badania w Laboratorium Teleobserwacji w Mi�dzynarodowym Instytucie Badawczym Stanforda pod kierownictwem dr� Harolda Puthoffa. Armii ameryka�skiej nie n�ka�y takie troski jak CIA. Dla wojska liczy si� jedynie wykonanie zadania. Podczas gdy CIA uwik�a�a si� w problemy parapsychologiczne, wojsko zacz�o tworzy� ukryte, czyli �czarne" jednostki, kt�re mia�y pom�c w rozwi�zaniu niekt�rych trudnych problem�w wywiadowczych. Jedna z tych jednostek specjalnych nosi�a kryptonim Oddzia� G (od nazwy �P�omie� Grilla") i nie figurowa�a na �adnym schemacie organizacyjnym wojska. Pierwotnym zadaniem Oddzia�u G by�o badanie zastosowa� technik telepatycznych w celu penetracji najbardziej tajnych plan�w wrog�w Stan�w Zjednoczonych. Ze wzgl�du na niezwyk�y charakter owej jednostki, zebrane przez ni� informacje dociera�y jedynie do najwy�szych rang� oficer�w i polityk�w. Wkr�tce sta�o si� jasne, �e przedsi�wzi�cie dostarcza potrzebnych informacji. �eby dojrze�, projekt musia�by jednak wyj�� poza ustalone granice. Problem z rozszerzeniem projektu polega� na tym, �e zjawisko teleobserwacji nie zosta�o uznane przez nauk�. Wojsko musia�o znale�� jaki� spos�b nadania mu wi�kszej wiarygodno�ci naukowej, dzi�ki kt�rej wzros�yby fundusze na ten cel. Zacz�to wi�c sponsorowa� do�wiadczenia naukowe, zmierzaj�ce do uwiarygodnienia zjawiska. Owe wczesne badania naukowe nie obejmowa�y teleobserwacji w jej dzisiejszej postaci. Polega�y one zwykle na tym, �e telepata le�a� na ��ku z przy�o�onymi do g�owy i st�p elektrodami. U�ywano sprz�tu elektronicznego w celu wykazania, �e biegunowo�� napi�cia cia�a badanego przesun�a si� o 180 stopni, co zwykle wskazywa�o na osi�gni�cie przeze� odmiennego stanu �wiadomo�ci. Inna osoba w pokoju, zwana �monitorem", mia�a za zadanie nakierowa� telepat� na cel i notowa� jego spostrze�enia. Jakkolwiek eksperymenty te dostarcza�y cennych informacji, dane zbierane w ten spos�b nie zawsze pokrywa�y si� z innymi sesjami czy informacjami dostarczanymi przez innych badaczy. �eby nabra� przekonania do warto�ci materia��w, wojsko potrzebowa�o wi�kszego stopnia wiarygodno�ci. W 1982 roku naturalny telepata Ingo Swann dokona� wielkiego prze�omu w teleobserwacji poprzez opracowanie protoko��w potwierdzaj�cych zbieranie wiarygodnego wywiadu. Swann dokonywa� swoich odkry� przez wiele lat, kiedy uczestniczy� w szerokich eksperymentach przeprowadzanych w r�nych instytutach naukowych, w tym w Badawczym Instytucie Stanforda (Swann 1991, str. 92-94). Opracowa� on form� tele-obserwacji, opart� na zastosowaniu wsp�rz�dnych geograficznych. Forma ta znana jest pod nazw� �teleobserwacji wsp�rz�dnej"(Innym naturalnym telepat�, kt�ry pracowa� z SRI Intemational jest Joseph McMoneagle. Pan McMoneagle opublikowa� ostatnio bardzo poczytn� ksi��k� na temat teleobserwacji. Praca ta, pt. 'W�druj�cy umys�' zawiera rozdzia� opisuj�cy jego w�asne obserwacje przesz�e) cywilizacji na Marsie. Moje w�asne badania prowadzone w kontrolowanych warunkach potwierdzaj� wiele spostrze�e� McMoneagle'a dotycz�cych staro�ytnej cywilizacji marsja�skiej). Potem Swann dosta� kontrakt na przeszkolenie w tych technikach ponad tuzina ludzi � niekt�rzy z nich byli wojskowymi, inni � cywilami. Pierwotne szkolenie trwa�o rok. Aby wprowadzi� kursant�w w temat zmienionej �wiadomo�ci, wysy�ano ich do Instytutu Monroe'a w Wirginii, gdzie szkolili si� w osi�ganiu stan�w wychodzenia z cia�a. Waszyngton nie by�by Waszyngtonem, gdyby raz na jaki� czas nie wybuch� w nim skandal przyci�gaj�cy uwag� prawnik�w i prasy. Za ka�dym razem po wi�kszym skandalu czynniki decyzyjne podejmuj� dzia�ania by unikn�� takich incydent�w w przysz�o�ci. W czasie fiaska operacji Iran-Nikaragua-Oliver North, minister obrony wszcz�� w�r�d podleg�ych sobie wojsk poszukiwania wtyczki lub organizacji, kt�re ze wzgl�du na brak w�a�ciwej kontroli mog�yby okaza� si� politycznie kompromituj�ce dla prezydenta. Znalaz� oddzia� teleobserwacji i nakaza� inspektorowi generalnemu przeprowadzi� �ledztwo. Poniewa� zesp� teleobserwacyjny mia� by� jednostk� badawcz�, cywilni inspektorzy uznali jego dzia�alno�� za �normaln�". Od tego momentu sprawy operacyjne przybiera�y coraz gorszy obr�t dla najlepiej wyszkolonych teleobserwator�w. Ich wp�ywy w Waszyngtonie, kt�re nigdy nie by�y zbyt silne, mala�y coraz bardziej. Jednak wszyscy cz�onkowie zespo�u wiedzieli ju� wtedy, �e s� obdarzeni niezwyk�ym darem � darem widzenia, kt�ry poci�ga� za sob� odpowiedzialno�� wykraczaj�c� poza kwestie narodowe. �wiadomo�� tego faktu i potrzeba s�u�enia wi�kszej sprawie sprawi�y, i� ludzie ci zwr�cili swe wewn�trzne wejrzenie ku g�rze, w kierunku gwiazd. Kiedy ca�a ta historia zacz�a si� w latach osiemdziesi�tych, nikt z nich nie przypuszcza�, �e jest to droga do misji, kt�ra mo�e zmieni� ewolucyjny bieg samej ludzko�ci. Wstecz / Spis tre�ci / Dalej ROZDZIA� 2: TELEOBSERWACJA HISTORIA Najlepszym �r�d�em informacji na temat historycznych pocz�tk�w teleobserwacji (tzn. samych protoko��w, a nie wojskowego programu ich u�ycia) wydaje si� by� ksi��ka napisana przez Ingo Swanna, cz�owieka, kt�ry opracowa� pierwsz� wersj� aktualnych protoko��w teleobserwacji, u�ywanych przez armi� ameryka�sk�. W ksi��ce tej, pt. Ponad umys� i zmys�y, Swann opisuje teoretyczne podstawy dzia�ania teleobserwacji. Nale�y zaznaczy�, �e pogl�dy Swanna to jedynie hipoteza czy te� teoria teleobserwacji. Swann jest artyst� (malarzem) i niezwykle utalentowanym naturalnym telepat�, ale nie jest naukowcem. Nie umniejsza to jednak warto�ci jego pogl�d�w, stanowi�cych zbi�r intuicyjnie zebranych pomys��w w tej materii. Czytelnicy powinni zrozumie� na wst�pie, �e teleobserwacja (w takim znaczeniu, w jakim u�ywa si� jej tutaj) nie przypomina w niczym komercyjnych pokaz�w medialnych. Jest to wymagaj�ca dyscyplina, kt�ra obejmuje �ci�le okre�lony zbi�r protoko��w; wykorzystywa� j� do cel�w zbierania danych mo�e jedynie osoba przeszkolona przez kompetentnego nauczyciela. Czytelnikom radz� by, przynajmniej chwilowo, powstrzymali si� od opinii (za lub przeciw), opartych na swojej wcze�niejszej wiedzy czy do�wiadczeniach z naturalnymi telepatami. Ksi��ka niniejsza, zar�wno pod wzgl�dem metodologii jak i tre�ci, zawiera informacje, kt�re dla przyt�aczaj�cej wi�kszo�ci Czytelnik�w, stanowi� b�d� ca�kowit� nowo��. NAUKOWA TELEOBSERWACJA W wyniku post�pu i udoskonale� teleobserwacja ewoluowa�a od sztuki do nauki; i na odwr�t � rozw�j teleobserwacji przyczyni� si� do usprawnie� w technice i do wyja�nienia pewnych zjawisk. W latach osiemdziesi�tych do procedur teleobserwacyjnych wprowadzono innowacj�, kt�ra polega�a na wyeliminowaniu potrzeby u�ycia wsp�rz�dnych geograficznych. Stosuj�c nowoczesn� wojskow� wersj� teleobserwacji, mo�na zebra� wi�cej danych, kt�re jako�ciowo przewy�szaj� dane zbierane metod� wyznaczania wsp�rz�dnych. Interesuj�ce jest to, �e prywatne firmy stosuj� procedury opracowane w wojsku. Co wi�cej, procedury te s� r�nie nazywane, w zale�no�ci od tego, kto je wykorzystuje. Nawet m�j nauczyciel zmieni� nazw�. Jednak z tego co wiem, owe r�nie nazywane procedury s� identyczne b�d� prawie identyczne z tymi, kt�re zosta�y opracowane i do dzi� pozostaj� w u�yciu armii ameryka�skiej. Form� teleobserwacji, jak� wykorzysta�em do przeprowadzenia bada� dla cel�w tej ksi��ki, nazwa�em �naukow� teleobserwacja". Naukowa teleobserwacja (SRV) to r�wnie� technika wywodz�ca si� z procedur opracowanych w wojsku. R�ni� si� one jednak sposobem i celem, do jakiego s� u�ywane. SRV pokrywa si� z nowoczesnymi technikami wojskowymi pod wzgl�dem struktury, jednak�e si�ga znacznie dalej, umo�liwiaj�c dwustronn� komunikacj� pomi�dzy teleobserwatorem a istotami zdolnymi do odbioru telepatycznego. Wojskowa wersja teleobserwacji polega�a zawsze na technice biernego pozyskiwania danych � nigdy nie wykorzystano jej do porozumiewania si�. Tym niemniej, w poni�szym om�wieniu b�d� opisywa� struktur� teleobserwacji, nie za� jej u�ycie. Tak wi�c, odwo�uj�c si� do struktur SRV, b�d� zarazem robi� bardziej og�lne odniesienia do nowoczesnych technik, opracowanych w wojsku. SRV stanowi zbi�r protoko��w czy te� procedur pozwalaj�cych �nie�wiadomemu umys�owi", jak go si� cz�sto okre�la, na komunikacj� z umys�em �wiadomym, dzi�ki czemu nast�puje przekaz cennych informacji z jednego poziomu �wiadomo�ci do drugiego. Informacje pochodz�ce z umys�u nie�wiadomego uwa�a si� na og� za intuicj�, czyli odczucie w stosunku do spraw na kt�rych temat nie mamy �adnej okre�lonej wiedzy. Typowy przyk�ad stanowi matka, kt�ra po prostu wie, �e jej dzieci znajduj� si� w powa�nych k�opotach. Czuje to niejako w ko�ciach, nawet je�eli nie ma �adnych konkretnych podstaw, �eby tak s�dzi�. Intuicja dzia�a w czasie i przestrzeni bez pomocy jakiegokolwiek fizycznego �rodka przekazu informacji. SRV systematyzuje odczytywanie intuicji i pozwala na jej dok�adne prze�o�enie na papier, w celu p�niejszej analizy. SRV pozwala na rejestracj� informacji pochodz�cych z nie�wiadomo�ci, zanim zostan� one zak��cone przez normalne procesy intelektualne stanu czuwania, takie jak racjonalizacja czy wyobra�nia. Niekt�re z tych protoko��w przypominaj� obrazy odleg�ych przedmiot�w, opisanych w ocala�ych �r�d�ach historycznych (zobacz Swann, str. 73-114). Istotnie, obrazy rysunkowe stanowi� podstawowy komponent pierwszej i trzeciej fazy SRV, a teleobserwatorzy szkoleni s� w kierunku ich odszyfrowywania, co pozwala na zdobycie podstawowych informacji na dany temat (tzn. na temat obiektu poddanego teleobserwacji). Zasadniczo informacje na temat obiektu nap�ywaj� do wyszkolonych jednostek poprzez ich nie�wiadome umys�y. W trakcie sesji teleobserwatorzy szybko je zapisuj�, trzymaj�c si� ca�y czas �cis�ej procedury protoko��w. Zasady SRV umo�liwiaj� teleobserwatorowi oderwanie si� od intelektualnych proces�w �wiadomego umys�u do czasu zako�czenia sesji. Nawet nieznaczne odst�pstwo od protoko��w mo�e spowodowa� ingerencj� �wiadomego umys�u. Post�powanie takie mog�oby okaza� si� fatalne w skutkach, jako �e �wiadomy umys� pr�bowa�by od razu interpretowa� dane, pobudzaj�c w ten spos�b wyobra�ni� umys�u. Z do�wiadcze� wynika, i� tego rodzaju praktyki maj� du�y wp�yw na dok�adno�� danych � to w�a�nie dlatego niewyszkoleni telepaci na og� nie s� wiarygodni jako jasnowidze. Naczelna zasada SRV to nieanalizowanie danych przed ich zebraniem. W przypadku jej nieprzestrzegania teleobserwacja niewiele r�ni si� od fantazji na jawie (Dodatkowe informacje na temat roli nie�wiadomo�ci w przekazie informacji Czytelnicy znajd� w pracy Targa i Puthoffa z 1977 roku, Wilbcra z 1977 i Mavromatisa z 1987 roku). Kolejny punkt, kt�ry chc� poruszy�, jest bardzo wa�ny. Nie prosz� nikogo, aby wierzy� w to, co opisuj� w niniejszej ksi��ce, tak jak wierzy si� w zbi�r prawd religijnych. Ksi��ka ta stanowi relacj� z moich bada�. Jak ka�de inne badanie naukowe, moje r�wnie� podlega odtworzeniu i sprawdzeniu przez ka�dego, kto przeszed� przeszkolenie w zakresie protoko��w SRV. Zatem inni naukowcy mog� potwierdzi� wszystko, co zosta�o tu napisane. Poza tym, zada�em sobie du�o trudu zbieraj�c i potwierdzaj�c wszystkie przytoczone tu informacje. Spos�b, w jaki to robi�em, przedstawi� w dalszej cz�ci rozdzia�u, natomiast w tym miejscu pragn� mocno podkre�li�, �e w badaniu naukowym nie ma miejsca dla wiary. Jedyne, co si� tutaj liczy, to dane oraz ich inteligentna interpretacja. W swej ksi��ce przedstawiam i interpretuj� du�y zas�b danych, kt�re z �atwo�ci� mog� potwierdzi� inni naukowcy, o ile tylko znane im s� protoko�y SRV. WSPӣRZ�DNE CELU Naukowa teleobserwacja zawsze obiera sobie jaki� cel. Cel ten stanowi� mo�e jakakolwiek rzecz b�d� osoba, o kt�rej chcemy si� czego� dowiedzie�. Na og� s� to miejsca, wydarzenia i ludzie, ale mo�na si� r�wnie� pokusi� o trudniejsze cele, takie jak ludzkie sny czy nawet B�g. Nie�wiadomo�� dostarcza potrzebnych informacji w taki spos�b, aby zrozumia� je umys� �wiadomy. Sesja SRV zaczyna si� od przeprowadzenia kilku procedur przy u�yciu wsp�rz�dnych celu. Na og� s� to dwie wybrane na chybi� trafi� czterocyfrowe liczby przydzielone celowi, przy czym teleobserwator nie musi wiedzie� jaki cel one reprezentuj�. Do wsp�rz�dnych wygodnie jest u�ywa� liczb, ale mog� by� r�wnie� litery. Oczywi�cie wsp�rz�dne te nie wskazuj� geograficznego po�o�enia celu. Same liczby nie maj� �adnego znaczenia dla �wiadomego umys�u teleobserwatora. U�ycie liczb zamiast nazwy celu pomaga �wiadomemu umys�owi i wyobra�ni oderwa� si� od procesu zbierania danych, dzi�ki czemu utrudnione jest zgadywanie, czy inne formy za�miecania danych. Co wi�cej, jak si� okaza�o, nie�wiadomy umys� natychmiast rozpoznaje cel, nawet gdy zna tylko jego liczby wsp�rz�dne. Niepotrzebne s� �adne dodatkowe informacje. Na podstawie tych danych teleobserwator stosuje nast�pnie protoko�y SRV w celu uzyskania informacji na temat celu, przy czym to�samo�� tego ostatniego pozostaje dla niego nie znana a� do czasu zako�czenia sesji. Stosuj�c wsp�rz�dne celu, teleobserwator przez ca�y czas trwania sesji przestrzega protoko��w SRV. Umys�owa ��czno�� z celem tworzy co� w rodzaju sygna�u. Teleobserwator informacje pochodz�ce od celu jest w stanie odr�ni� od szum�w (takich jak wyobra�nia) na zasadzie rozpoznania mentalnego �tonu" informacji. Pod koniec ka�dej sesji przedstawia si� teleobserwatorowi faktyczny opis obserwowanego obiektu w celu por�wnania go z danymi uzyskanymi na drodze teleobserwacji. W ten spos�b kontroluje si� proces zbierania danych. PROTOKO�Y SRV Protoko�y SRV maj� siedem charakterystycznych etap�w. W ka�dym stadium uzyskuje si� r�ne rodzaje informacji na temat celu. Poszczeg�lne fazy wprowadzane s� do sesji SRV w kolejno�ci od 1 do 7, aczkolwiek cz�sto sesja ko�czy si� na wcze�niejszym etapie, o ile tylko zosta�y zebrane potrzebne informacje. Siedem faz protoko��w SRV przedstawia si� nast�puj�co: � Faza 1: Fazy 1 i 2 nosz� nazw� �wst�pnych", a celem ich jest ustanowienie wst�pnego kontaktu z miejscem. Dane o celu uzyskane w Fazie 1 � na przyk�ad czy z miejscem celu wi��e si� jaka� struktura ludzka � s� niekompletne. � Faza 2: Faza ta zwi�ksza kontakt z miejscem. Informacje z tej fazy obejmuj� kolory, faktur� powierzchni, temperatur�, smaki, zapachy i d�wi�ki zwi�zane z celem. � Faza 3: Faza ta dostarcza wst�pnego szkicu celu. � Faza 4: Na tym etapie kontakt z celem jest ca�kiem bliski. W Fazie 4 nie�wiadomo�� cieszy si� pe�n� w�adz� w �rozwi�zywaniu problemu". Pozwala si� jej kierowa� przep�ywem informacji do �wiadomego umys�u. � Faza 5: Tutaj uzyskuje si� szczeg�y dotycz�ce poszczeg�lnych struktur, takie jak na przyk�ad meble w pokoju. Faz� t� zwykle pomija si� w sesjach SRV, chyba �e potrzebne s� szczeg�owe informacje na temat celu. � Faza 6: Na tym etapie teleobserwator mo�e dokonywa� kontrolowanego badania miejsca. Mo�e on sobie pozwoli� na pewn�, ograniczon� aktywno�� intelektualn� w celu pokierowania nie�wiadomo�ci� w wype�nianiu okre�lonych zada�. To tutaj dokonuje si� analizy wykresu czasu i po�o�enia geograficznego. W fazie tej rysowane s� r�wnie� zaawansowane szkice. � Faza 7: Ten etap dostarcza informacji s�uchowych zwi�zanych z miejscem, takich jak np. jego nazwa. Kategorie danych teleobserwacji Nie wszystkie dane z teleobserwacji s� tego samego rodzaju. Faktycznie istniej� r�ne typy danych, uzyskiwanych w bardzo r�nych warunkach. Teleobserwacja w �adnych warunkach nie jest �atwym zadaniem. Nie polega ona na tym, �e zamyka si� oczy i nagle �widzi si�" cel. Sesja trwa oko�o godziny, a �eby dobrze okre�li� obiekty, istoty, pogl�dy i inne dane dotycz�ce celu, trzeba na og� przeprowadzi� wiele sesji. Wyst�puje sze�� r�nych typ�w danych teleobserwacyjnych. Cech� wyr�niaj�c� r�ne typy jest ilo�� informacji, jak� teleobserwator ma na temat celu przed rozpocz�ciem sesji. Inn� podstawow� cech� charakterystyczn� stanowi to, czy teleobserwator pracuje z osob� zwan� monitorem, co za chwil� bli�ej wyja�ni�. W zale�no�ci od celu sesji, mo�e by�, powiedzmy, sze��set rzeczy do zrobienia � jedna po drugiej � obejmuj�cych do siedmiu faz protoko��w. Podstawowym za�o�eniem, kryj�cym si� za tymi wszystkimi zadaniami jest mo�liwie jak najszybsze zarejestrowanie (na papierze) informacji o celu, zanim analityczna cz�� umys�u zd��y je zniekszta�ci�, zinterpretowa� czy w inny spos�b zanieczy�ci�. Pod koniec sesji teleobserwator ma oko�o dwudziestu kartek papieru z r�nymi formami danych, kt�re nast�pnie s� odszyfrowywane, interpretowane i streszczane. Kontakt z celem podczas SRV ma czasami charakter intymny. Cz�sto zdarza si�, �e mniej wi�cej w po�owie sesji teleobserwator zaczyna do�wiadcza� bilokacji, tzn. czuje, �e znajduje si� w dw�ch miejscach na raz. W tym punkcie dane otrzymywane na drodze sygna�u telepatycznego nap�ywaj� bardzo szybko i teleobserwator musi zanotowa� mo�liwie jak najwi�cej w stosunkowo kr�tkim przedziale czasu. Dane Typu 1 Kiedy teleobserwator sam przeprowadza sesj�, warunki zbierania danych okre�la si� mianem 50/0. Natomiast dane otrzymane podczas sesji solo, w kt�rej teleobserwator wybiera cel (dysponuj�c w ten spos�b wcze�niejsz� wiedz�) nazywane s� danymi Typu 1. Posiadanie uprzedniej wiedzy na temat celu okre�la si� mianem wst�pnego na�adowania. Wst�pne wprowadzanie danych jest cz�sto konieczne; niekiedy teleobserwator po prostu musi wiedzie� co� na temat celu. Problem zwi�zany z tego typu sesj� (dotykaj�cy g��wnie nowicjuszy) polega na tym, �e wyobra�nia teleobserwatora mo�e �atwo zniekszta�ci� dane o celu, na kt�rego temat ma on ju� by� mo�e z g�ry wyrobiony pogl�d. Dlatego niezwykle wa�ne jest dok�adne przestrzeganie procedury protoko��w teleobserwacji, co pozwala na ograniczenie tego typu zniekszta�ce�. Ryzyko zanieczyszczenia danych zmniejsza si� znacznie w miar� nabywania do�wiadczenia i �cis�ego trzymania si� protoko��w. Dane Typu 2 W przypadku pocz�tkuj�cego teleobserwatora, ryzyko zniekszta�ce� ogranicza Drugi Typ danych. Na sesji tego typu teleobserwator pracuje solo, ale nie wybiera konkretnego celu. Cel wybierany jest przez komputer na chybi� trafi� z wcze�niej ustalonej listy cel�w; komputer podaje teleobserwatorowi same wsp�rz�dne. Teleobserwator mo�e by� zaznajomiony z list� cel�w (a nawet uczestniczy� w ich wyborze), ale tylko komputer wie, jakie wsp�rz�dne ma dany cel. Poniewa� �wiadomy umys� teleobserwatora nie posiada tej wiedzy, w celu zdobycia wszelkich informacji o badanym obiekcie musi on wykorzystywa� sw� nie�wiadomo��. M�wi si� wtedy, �e teleobserwator przeprowadza sesj� w ciemno, co oznacza, i� nie ma on �adnej wiedzy na temat celu. Dane Typu 3 W przypadku danych Typu 3 mamy do czynienia z jeszcze innym rodzajem solowej sesji w ciemno. Tutaj nie teleobserwator okre�la cel, lecz kto� z zewn�trz. Na przyk�ad agencja teleobserwacyjna mo�e ze swej kwatery g��wnej rozes�a� wiadomo�� dotycz�c� wsp�rz�dnych celu do grupy wyszkolonych teleobserwator�w, mieszkaj�cych w r�nych cz�ciach Stan�w Zjednoczonych. Kierownictwo zna cel, ale poszczeg�lni teleobserwatorzy nie maj� o nim poj�cia. Nie utrzymuj� oni ze sob� �adnego kontaktu. Mog� otrzyma� tylko pewne sk�pe informacje na temat celu � na przyk�ad czy jest to miejsce, czy wydarzenie. Teleobserwatorzy ci przeprowadzaj� sesje wykorzystuj�c jedynie wsp�rz�dne, a wyniki przesy�aj� nast�pnie faksem do kwatery g��wnej. Do�wiadczenie uczy, �e informacje potwierdzone przez wielu teleobserwator�w wykazuj� zwykle sto procent dok�adno�ci. Co wi�cej, poniewa� teleobserwatorzy mog� �wpada� na cel" w r�nych punktach czasu czy przestrzeni, r�ne sesje mog� ods�oni� komplementarne aspekty celu, co pozwala na uzyskanie poszerzonego obrazu. Jednak przeprowadzanie sesji solo ma swoje wady. Kiedy teleobserwatorzy sami przeprowadzaj� sesje, protoko�y uniemo�liwiaj� im pe�ne wykorzystanie analitycznej cz�ci umys�u. W ten spos�b mog� oni widzie� cel i nie wiedzie�, co robi� dalej. Sesje solo dostarczaj� cennych informacji na temat celu, lecz informacje bardziej szczeg�owe i dog��bne mo�na uzyska�, kiedy kto� inny prowadzi nawigacj�. Drug� osob� nazywa si� wtedy pomocnikiem czyli monitorem, za� sesja monitorowana mo�e stanowi� niezwykle interesuj�ce wydarzenie. Dane Typu 4 Istniej� trzy typy monitorowanych sesji SRV. Kiedy monitor zna cel, ale teleobserwatorowi podaje jedynie jego wsp�rz�dne, mamy do czynienia z danymi Typu 4. Sesje tego typu s� wykorzystywane w du�ym stopniu podczas szkolenia. Dane Typu 4 mog� by� bardzo pomocne z perspektywy bada�, jako �e monitor posiada maksymaln� ilo�� informacji, za pomoc� kt�rych kieruje teleobserwatorem. Na sesjach tych monitor m�wi teleobserwatorowi, co ma robi�, gdzie patrze�, dok�d i��, a nawet o co pyta�, w przypadku nawi�zania kontaktu z istot� pos�uguj�c� si� telepati�. Pozwala to teleobserwatorowi na prawie ca�kowite nieanga�owanie zdolno�ci umys�owych, podczas gdy monitor przeprowadza ca�� analiz�. Monitor i teleobserwator nie musz� znajdowa� si� w tym samym pokoju podczas sesji. W celu umo�liwienia komunikacji s�ownej cz�sto u�ywa si� s�uchawek. Dzi�ki temu monitorowana sesja mo�e si� odby� nawet wtedy, gdy monitor i teleobserwator znajduj� si� w ca�kiem r�nych miejscach, oddalonych od siebie o tysi�ce mil. Niekiedy podczas takich sesji mo�na teleobserwatorowi przes�a� faksem dane diagramowe w celu zapewnienia kontroli nad przep�ywem informacji. Sytuacje takie okre�la si� mianem sesji monitorowanych na odleg�o��. Wiele zamieszczonych w tej ksi��ce informacji pochodzi z takiego w�a�nie �r�d�a. Dane Typu 5 W sytuacjach szczeg�lnie krytycznych badacze mog� �yczy� sobie danych zebranych bez pomocy monitora. W przypadkach tych zar�wno teleobserwator jak i monitor dzia�aj� po omacku, a wsp�rz�dne celu s� im dane z zewn�trz przez agencj� b�d� wybiera je program komputerowy z listy cel�w (Nie ma znaczenia czy monitor i teleobserwator znaj� zawarto�� listy, o ile jest ona d�uga. Do�wiadczenie uczy, �e je�eli lista jest odpowiednio d�uga, �wiadomy umys� porzuca wszelkie pr�by zgadywania to�samo�ci celu). Dane zebrane w ten spos�b okre�la si� mianem danych Typu 5. Sesje przeprowadzane w tych warunkach cechuje wysoki stopie� wiarygodno�ci. Natomiast ich wada polega na tym, �e poch�aniaj� wi�cej czasu ni� inne typy teleobserwacji i nie pozwalaj� monitorowi na wybranie najbardziej u�ytecznych informacji podczas sesji. To tak jakby prosi� nawigatora lotu o rozpocz�cie pracy po wystartowaniu samolotu. Lot b�dzie prawdopodobnie przebiega� mniej burzliwie, je�eli jego og�lny plan ustali si� przed startem. Tym niemniej, dane Typu 5 s� niezwykle u�yteczne w niekt�rych sytuacja