4091

Szczegóły
Tytuł 4091
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4091 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4091 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4091 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

KRONIKA KR�LA PANA DOM PEDRA �SMEGO KR�LA TYCH KR�LESTW Edycja komputerowa: www.zrodla.historyczne.prv.pl Mai� to: [email protected] MMII� ROZDZIA� I O panowaniu kr�la Dom Pedra, �smego kr�la Portugalii, i o warunkach, jakie wtedy istnia�y Gdy zmar� kr�l D.1 Afonso, jak to s�yszeli�cie, zacz�� panowa� jego syn, infant D. Pedro, maj�c trzydzie�ci siedem lat, jeden miesi�c i osiemna�cie dni. Ten kr�l D. Pedro bardzo si� j�ka�. By� zawsze wielkim amatorem polowania i jazdy konnej, gdy by� infantem, a potem kr�lem; posiada� wielki dom �owczych i ch�opc�w naganiaczy, ptak�w �ownych i ps�w r�nych rodzaj�w do takich rozrywek. By� przyjacielem dobrego sto�u, nie b�d�c jednak bardziej �ar�oczny, ni� to si� godzi, i jego jadalnie wsz�dzie, gdzie podr�owa�, by�y na widoku wszystkich, pe�ne jedzenia, bardzo obficie zaopatrzone. By� wielkim opiekunem szlachty rodowej. W tamtych czasach nie zwyk�o si� by�o mawia� ,jest wasalem", ale synem, wnukiem lub prawnukiem szlachcica rodowego. I � r�wnie� wedle zwyczaju � contia2, kt�r� teraz nazywa si� marcwedi, dawano im w ko�ysce, ledwo syn szlachcica si� narodzi�, i nikomu wi�cej. Ten kr�l bardzo powi�kszy� contias szlachcicom po �mierci swego kr�lewskiego ojca, kt�ry aczkolwiek by� cz�owiekiem dzielnym i pe�nym r�nych doskona�ych zalet, by� oceniany jako sk�py i ma�o szczodry. Kr�l D. Pedro, przeciwnie, dawa� ch�tnie, do tego stopnia, �e wielokrotnie mawia�, by popuszczono pasa, a nie bardzo go w�wczas zaciskano, aby obficiej m�g� dawa�, i �e w dniu, w kt�rym nic nie dawa�, 1 D. � skr�t od �Dom" lub �Dona" (tytu� przys�uguj�cy kr�lom, cz�onkom rodziny kr�lewskiej, przedstawicielom wysokiej szlachty i dostojnikom ko�cielnym). 2 C o n t i a � sta�y doch�d, kt�ry otrzymywali tzw. wasale kr�lestwa, niezale�nie od swej osobistej fortuny. Wyp�ata contias odbywa�a sie_. b�d� w postaci pienie_dzy, b�d� w postaci darowizn ziemi. Poza tym wasale otrzymywali subsydia z okazji ma��e�stwa. nie powinno si� go uwa�a� za kr�la. By� te� ch�tny w spe�nianiu pr�b tych, co prosili o dobra i �aski, i czyni� to tak ochoczo, �e nikt nie musia� wyczekiwa� w jego domu na spe�nienie pro�by. Bardzo lubi� wymierza� sprawiedliwo�� w�a�ciwie i jak ten, co spe�nia funkcje s�dziego, je�dzi� po kr�lestwie; po odwiedzeniu jednej cz�ci nie zapomina� uda� si� do drugiej, tak i� rzadko si� zdarza�o, aby w jednym miejscu przebywa� przez miesi�c. Bardzo dba� o przestrzeganie praw i by� ch�tnym wykonawc� wyrok�w s�dowych. Stara� si�, jak m�g�, aby ludzie nie rujnowali si� suplikami i d�ugotrwa�ymi sporami. A je�li Pismo �wi�te stwierdza, i� gdy kr�l nie jest sprawiedliwy, przychodz� burze i strapienia na lud, takiego powiedzenia nie mo�na zastosowa� do tego kr�la, gdy� nie zdarzy�o si� podczas jego panowania, aby komu�, kto zas�u�y� na �mier� za morderstwo, przebaczono czy aby za inne przest�pstwo odpuszczono kar� �mierci lub zmieniono j� na inn�, kt�ra pozwoli�aby z�oczy�cy uj�� z �yciem. Wszystkich nagradza� za us�ugi, jakie mu wy�wiadczali, i nie tylko jemu, ale tak�e i jego ojcu. Nigdy nie odebra� nikomu, czego�, co dosta� od jego ojca, raczej podtrzymywa� darowizn� i jeszcze j� zwi�ksza�. Ten kr�l nie chcia� si� �eni� po �mierci Dony Ines, ani gdy by� infantem, ani potem, kiedy panowa�.3 Ale mia� na�o�nice, z kt�rymi sypia�, z �adnej wszak�e nie mia� dziecka, poza jedn� pani� pochodz�c� z Galicii, zwan� D. Tereja, a ona urodzi�a mu dziecko, kt�re nazwano D. Joao, kt�ry potem by� Mistrzem zakonu Avis, a wreszcie kr�lem, jak si� p�niej dowiecie. Ten urodzi� si� w Lizbonie jedenastego kwietnia, o trzeciej po po�udniu, w pierwszym roku jego panowania; i p�ki by� ma�y, rozkaza� kr�l wychowywa� go Lourencowi Martinsowi de Praca, jednemu z czcigodnych obywateli tego miasta, kt�ry mieszka� obok ko�cio�a katedralnego, w miejscu nazywanym 3 Jako infant by� �onaty po raz pierwszy (1328) z Blank� Kastylijsk�, porzuci� j�, a nast�pnie o�eni� si�, z c�rk� Konstancji Arago�skiej i ksie_cia de Pe�afiel, Konstancj� (1336), kt�ra zmar�a w 1345 r. Placem dos Escanos. A potem da� go na wychowanie D. Nuno-wi Freire do Andrade, mistrzowi kawaler�w Zakonu Chrystusowego. ROZDZIA� VI O tym, jak kr�l kaza� �ci�� dw�ch swoich dworzan, gdy� okradli pewnego �yda i zabili go Ten kr�l D. Pedro, jak d�ugo panowa�, surowo przestrzega� sprawiedliwo�ci bez ulegania afektom, zachowuj�c tak� r�wno�� w stosowaniu prawa, �e nikomu nie przebacza� winy pope�nionej, nawet gdy kto nale�a� do jego dworu lub gdy bardzo kogo� lubi�. A je�li m�wi�, �e szcz�liwy jest kr�l, kt�ry sam bada z�o i gwa�ty uczynione biednym, trzeba nam o tym opowiedzie� mi�dzy innymi, bowiem lubi� ich s�ucha� i dba� o ich prawa. W ten spos�b wszyscy �yli w pokoju. By� r�wnie� tak pilny w wymierzaniu sprawiedliwo�ci, szczeg�lnie tym, co objawiali z�e instynkty, �e na swoich oczach kaza� ich torturowa�, a kiedy nie chcieli wyzna� winy, rozbiera� si� ze swoich kr�lewskich szat i w�asn� r�k� ch�osta� z�oczy�c�w. Jego doradcy i niekt�rzy inni krytykowali go z tego powodu, ale on gniewa� si� na nich i nikt go nie m�g� przekona�. Rozkazywa�, aby wszystkie przest�pstwa by�y s�dzone tylko w jego obecno�ci, a je�li dowiedzia� si� o z�odzieju czy z�oczy�cy w okolicy bardzo odleg�ej od miejsca, gdzie si� sam znajdowa�, zwraca� si� do jakiego� zaufanego cz�owieka, obiecuj�c mu �aski za to, �e pojedzie po z�oczy�c�, rozkazuj�c mu, aby si� tak d�ugo nie pokazywa�, a� onego� nie przywiezie. I tak sprowadzali mu winowajc�w z�apanych na kra�cu kr�lestwa i stawiali przed jego oblicze, gdziekolwiek by by�. I wstawa� od sto�u, je�li przychodzili w godzinie jego posi�ku, aby zaraz ich podda� torturze, i sam przyk�ada� do tego r�ki, gdy widzia�, �e nie chcieli si� przyzna�, ch�oszcz�c ich okrutnie, a� to uczynili. W ka�dym miejscu, do kt�rego kr�l si� udawa�, zawsze znajdowa� si� czekaj�cy cz�owiek od bicza, taka by�a jego funkcja; kiedy kr�lowi przyprowadzono z�oczy�c�, zaraz m�wi�: �Wo�ajcie tego a tego, niech przyniesie bicz." I zaraz bez zw�oki �w si� zjawia�. A poniewa� piszemy, �e by� sprawiedliwy w rz�dzie nad swym ludem, dobrze b�dzie, by�cie us�yszeli o dw�ch czy trzech przypadkach i zobaczyli, w jaki spos�b post�powa�. Zdarzy�o si�, �e kiedy znajdowa� si� w zamku w Belas, kt�ry kaza� zbudowa�, dwaj czy trzej giermkowie, kt�rzy z nim przebywali od d�ugiego czasu, postanowili na sp�k� okra�� pewnego �yda, kt�ry chodzi� po wsiach sprzedaj�c korzenie i inne rzeczy. I rzeczywi�cie poszli poszuka� tego brudnego �upu i okradli �yda ze wszystkiego, a co gorsza, zabili. Fortuna, kt�ra by�a im przeciwna, sprawi�a, �e zaraz ich zatrzymano i zaprowadzono przed kr�la, tam gdzie si� znajdowa�. Kr�l, kiedy ich zobaczy�, bardzo si� uradowa�, �e ich z�apano, i zacz�� ich pyta�, jak to wszystko by�o. Oni, my�l�c, �e d�ugie dworakowanie i s�u�ba, jak� mu �wiadczyli, sk�oni� go do post�pienia z nimi inaczej, ni� to czyni� z innymi osobami, zacz�li zaprzecza� m�wi�c, �e nic nie s�yszeli o takiej sprawie. Kr�l, kt�ry ju� wiedzia�, jak by�o, powiedzia�, �e nie powinni zaprzecza� d�u�ej i albo sami wyznaj�, albo on ich zmusi do wyznania prawdy za pomoc� okrutnej ch�osty. Oni za� zaprzeczaj�c zobaczyli, �e kr�l chcia� przy�o�y� r�ki do tego, o czym m�wi�, i przyznali si� do wszystkiego, co si� sta�o. Kr�l u�miechaj�c si� powiedzia�, �e dobrze zrobili, i� chc�c obra� zaw�d z�odziejski i zabija� ludzi na drogach, uczyli si� najpierw na �ydach, by potem zabra� si� do chrze�cijan. A m�wi�c te i inne s�owa spacerowa� przed nimi tam i z powrotem. Zdaje si�, �e gdy przypomnia� sobie, i� wychowali si� na dworze, a teraz mia� ich �mierci� pokara�, �zy mu nap�yn�y do oczu. Potem ostro przeciw nim wyst�pi�, gania� za to, co zrobili, i tak chodzi� czas jaki�. Ci, co byli obecni i przygl�dali si� temu, nie rozumiej�c dobrze, co m�wi�, nalegali bardzo, prosz�c o �ask� dla nich i m�wi�c, �e nie by�oby dobrze, by za marnego �yda postradali �ywot tacy ludzie, i �e lepiej pokara� ich zes�aniem czy inn� kar�, aby nie okazywa� tym, kt�rych wychowa�, tak wielkiej surowo�ci za pierwsze przewinienie. Kr�l, s�uchaj�c ich wszystkich, ci�gle odpowiada�, �e po �ydach przysz�aby kolej na chrze�cijan. W konkluzji tej i innych racji kaza� ich �ci��. I tak zrobiono. ROZDZIA� VII O tym, jak kr�l chcia� wych�osta� biskupa za to, �e spa� z zam�n� kobiet� Kr�l wymierza� sprawiedliwo�� nie tylko takim, wobec kt�rych by�o s�uszne to czyni�, jak ludzie �wieccy i im podobni, ale serce jego p�on�o tak gor�cym pragnieniem karania z�ych, i� nie szanowa� nawet jurysdykcji ko�cielnej, tak zakon�w mniejszych, jak i wi�kszych. A je�li go proszono, by kaza� odda� kleryka jego wikariuszowi, odpowiada�, �eby go zaprowadzono na szubienic� i w ten spos�b zostanie oddany Jezusowi Chrystusowi, kt�ry jest jego wikariuszem, aby na tamtym �wiecie wymierzy� mu sprawiedliwo��. On sam w�asn� r�k� chcia� ich kara� i poddawa� ch�o�cie, jak to zamierza� uczyni� z pewnym biskupem w Porto, o czym wam opowiemy. Pewne jest � i nie trzeba w to w�tpi� � �e kr�l, wyjechawszy z prowincji Entre Douro e Minho, aby si� uda� do miasta Porto, zosta� powiadomiony, i� tamtejszy biskup, kt�ry pod�wczas mia� wielk� s�aw�, bogactwo i godno�ci, sypia z �on� jednego mieszczanina spo�r�d znaczniejszych w owym mie�cie,4 a ten nie o�miela si� protestowa� z obawy przed pogr�kami �mierci, jakie biskup mu czyni�. Kiedy kr�l to us�ysza�, chcia� si� dowiedzie�, jak to by�o, i nie m�g� si� doczeka� dnia spotkania z biskupem, aby go zapyta�. Zaraz nie zwlekaj�c, gdy dojecha� na miejsce, posili� si� i kaza� powiedzie� biskupowi, aby przyszed� na dw�r, bo go potrzebuje w sprawach jego s�u�by. Zanim nadszed� biskup, porozmawia� ze swymi od�wiernymi, aby ci � kiedy ju� biskup wejdzie do komnaty � usun�li wszystkich ludzi z zamku, zar�wno biskup�w, jak i innych, nawet gdyby nale�eli do Rady [Miejskiej], i powiedzieli im, by powr�cili do dom�w, gdy� chce uczyni� co�, co nie mo�e si� sta� w ich obecno�ci. Gdy biskup przyszed�, uda� si� do komnaty, gdzie by� kr�l, a od�wierni kazali wyj�� wszystkim jego ludziom, tak i� dw�r opustosza�. Jak tylko kr�l zobaczy�, �e jest sam z biskupem, rozebra� si� i pozosta� jeno w szacie ze szkar�atu. W�asnor�cznie �ci�gn�� z biskupa jego szaty i zacz�� go wzywa�, aby wyzna� prawd� w sprawie przest�pstwa, o jakie go oskar�ano, �e by� winien. A m�wi�c to trzyma� w r�ku wielki bicz, by go wy ch�osta�. S�udzy biskupi, widz�c od samego pocz�tku, �e ich si� usuwa tak jak wszystkich innych i nikt si� nie o�miela tam wej��, a wiedz�c, co biskup robi�, i przydaj�c do tego osob� kr�la oraz jego zachowanie w takich przypadkach, zaraz powzi�li podejrzenie, �e kr�l mu zgotuje jak�� brzydk� niespodziank�. Udali si� zatem spiesznie do starego hrabiego i do mistrza Zakonu Chrystusowego, D. Nuna Freire, i do innych zaufanych z jego Rady, aby nie zwlekaj�c wspomogli biskupa. Poszli oni natychmiast do kr�la, ale nie odwa�yli si� wej�� do komnaty z powodu zakazu, jaki wyda�, a tylko jeden Gon ca�o Vasques de Gois, sekretarz kr�la, powiedzia�, �e chce wej��, aby mu pokaza� listy, jakie w wielkim po�piechu przywieziono od kr�la Kastylii. Pod tym pozorem uda�o im si� wej�� i zna 4 Byli to homens-bons (boni-homines), najbardziej godni zaufania ludzie, zamo�niejsi mieszczanie lub rolnicy, kt�rzy spe�niali r�ne funkcje administracyjne w miejscach swego zamieszkania. le�li kr�la z biskupem w sytuacji, o jakiej wspomnieli�my, poniewa� nie mogli mu go wyrwa� z raje, j�li prosi�, aby okaza� �ask� i nie bi� go, gdy� tym sposobem, nie zachowuj�c jurysdykcji papieskiej, zirytuje papie�a, tym bardziej �e w�asny nar�d nazywa go katem, kt�ry w�asnor�cznie karze ludzi, rzecz, kt�ra mu nie przystoi, cho�by oni byli najwi�kszymi z�oczy�cami. Z powodu takich i innych racji os�ab� w kr�lu jego dziki gniew, a biskup wyszed� od niego ze smutnym obliczem i sercem zm�conym. ROZDZIA� VIII O tym, jak kr�l kaza� pozbawi� m�sko�ci jednego swego giermka, gdy� sypia� z kobiet� zam�n� By� r�wnie� kr�l Pedro bardzo dba�y o kobiety, zar�wno swego dworu, jak dom�w swych urz�dnik�w i dom�w swego ludu. I wielce kara� tych wszystkich, kt�rzy spali z kobietami zam�nymi lub dziewicami, a tak�e z zakonnicami. Zdarzy�o si�, �e by� na jego dworze pewien korregidor 5 zwany Lourengo Goncalves, cz�owiek bystry i rozs�dny; wype�niaj�cy wszystko, co mu kr�l poleci�, i nie zepsuty �adnymi perfidnymi prezentami, kt�re wypaczaj� s�dy ludzkie. A poniewa� kr�l uwa�a� go za uczciwego i szczerego, mia� wielkie do� zaufanie i bardzo go lubi�. Ten korregidor utrzymywa� sw�j dom i sw�j stan z wielk� godno�ci�, by� bardzo przyst�pny i towarzyski i by� w�wczas pono� w �rednim wieku. Jego �ona zwa- 5 Korregidor � urz�dnik kr�lewski, nadzoruj�cy wymiar sprawiedliwo�ci. Jego funkcje zreszt� bywa�y szersze, gdy� jako reprezentant autorytetu kr�lewskiego nadzorowa� r�wnie� wszelk� dzia�alno�� administracji, a tak�e rozstrzyga� spory i za�atwia� skargi. �a si� Katarzyna Tosse, dzielna, mi�a i bardzo strojna, o wdzi�cznym zachowaniu i z dobrego towarzystwa. W tym czasie by� u kr�la pewien dobry giermek, dla wielu m�odzieniec i cz�owiek przedni, pe�en wybitnych talent�w: w�wczas znakomity turniej owiec oraz je�dziec, wielki znawca polowania z nagonk�, �owczy, zapa�nik i szczeg�lnie zr�czny w �wiczeniach cielesnych, posiadaj�cy wszystkie zalety przynale�ne dzielnym ludziom. Nazywa� si� Afonso Madeira i za jego zalety kr�l bardzo go kocha�, darz�c obfitymi �askami. Ten giermek zakocha� si� w Katarzynie Tosse i nie przewiduj�c niebezpiecze�stw, jakie st�d mog�y spa�� na niego, tak gor�co odda� si� mi�o�ci do niej, �e nie spuszcza� z niej oczu pe�nych po��dania, przenikni�ty swoj� mi�o�ci�. Ale poniewa� miejsce i czas nie by�y sposobne, by m�g� z ni� porozmawia� tak, jakby chcia�, ani by mu da� okazj� drobiazgowego wyznania swej nieuczciwej mi�o�ci, zawar� z dworskim ochmistrzem tak wielk� przyja��, �e gdziekolwiek kr�l jecha�, czy to by�a osada, czy jaka� wie�, zawsze Afonso Madeira musia� by� ulokowany obok albo bardzo blisko korregidora. I od d�u�szego ju� czasu trwa�o to bliskie mieszkanie, a giermek by� uprzejmy z jej m�em, wdawa� si� z nim w rozmow�, aby unikn�� wszelkich podejrze�. Afonso Madeira �piewa� i gra�, jego dworno�� i zalety zosta�y ju� opisane, tak wi�c z okazji owej blisko�ci, z dawna �ywionego uczucia i cz�stych rozm�w za�y�o�� mi�dzy nim i Katarzyn� Tosse zrodzi�a taki owoc, �e doszed� on do spe�nienia swych d�ugotrwa�ych pragnie�. A poniewa� takie zdarzenia nie s� z rodzaju tych, kt�re d�ugo utrzymuj� si� w tajemnicy, dowiedzia� si� kr�l o ca�ej sprawie i nie mniej si� tym przej��, ni� gdyby Katarzyna by�a jego w�asn� �on� lub c�rk�. I chocia� kr�l bardzo kocha� tego giermka (bardziej, ni� tu mo�na powiedzie�), od�o�y� na stron� ca�� sympati�, kaza� go z�apa� w jego komnacie i uci�� mu ten cz�onek, kt�ry m�czy�ni najwi�cej sobie ceni�. Afonso Madeira zosta� obanda�owany i wykurowa� si�, ale uty� w nogach i na ciele i �y� pewien czas z twarz� pomarszczon� i bez brody. Potem zmar� naturaln� �mierci�. ROZDZIA� IX O tym, jak kr�l kaza� spali� �on� Afonsa Andre, i o innych karach, kt�re poleci� wykona� Kto s�ysza� o podobnej karze jak ta, kt�r� wymierzy� �onie Afonsa Andre, powa�anego kupca, mieszka�ca Lizbony? �w bra� udzia� w turnieju na ulicy Nowej6, jak to by�o w zwyczaju, gdy kr�lowie przybywali do miasta, a kupcy oraz inni obywatele miasta uczestniczyli w �wi�tecznych turniejach z dworzanami. Kr�l by� obecny, a poniewa� mia� wiadomo�� pewn�, i� �ona kupca z�o mu wyrz�dza, uwa�a�, �e przyszed� czas, by j� odnale�� i z�apa� na gor�cym uczynku. Przez szpieg�w, w tajemnicy i bardzo skrycie zosta�a ona przy�apana na tym, o co j� oskar�ano; kr�l kaza� j� spali�, a jej przyjaciela �ci��. M��, kt�ry dalej bra� udzia� w turnieju, dowiedzia� si� o tym, kiedy sko�czy� si� turniej; poszed� do kr�la, aby si� poskar�y� na to, co mu uczyni�. Zanim si� odezwa�, kr�l, ledwie go zobaczy�, poprosi� go o nagrod� za to, co kaza� uczyni� dla niego, m�wi�c, �e na niewiernej �onie ju� go pom�ci� i na cz�owieku, kt�ry mu przyprawia� rogi; i �e on, m��, wiedzia� lepiej od niego, jaka to by�a kobieta. Co powiemy o Marii Roussardzie, kobiecie zam�nej, kt�r� m�� zgwa�ci� przed �lubem, co w�wczas nazywano roussar, czyn, za kt�ry �ci�gn�� na siebie kar� �mierci? Maj�c ju� w stanie ma��e�skim syn�w i c�rki, �yli oboje w wielkiej mi�o�ci. Ale kr�l us�yszawszy, �e nazywaj� kobiet� takim przezwiskiem, i dowiedziawszy si�, jak si� wszystko odby�o i jak si� u�o�yli pobieraj�c si�, aby o tym post�pku wi�cej nie m�wiono, dla uczynienia zado�� sprawiedliwo�ci, kaza� go powiesi�, a �ona wraz z dzie�mi biada�a po nim. 6 G��wna ulica Lizbony w owych czasach. Nie pomog�y pro�by, kiedy kr�l b�d�c w Bradze kaza� uci�� g�ow� Alvaresowi Rodriguesowi de Grade, jednemu z dobrych giermk�w z Entre Douro e Minho, z dobr� parantel�, przeci�� bowiem pewnemu rolnikowi obr�cz na kadzi z winem. A poniewa� jeden z pisarzy skarbowych otrzyma� jedena�cie funt�w i p� za plecami skarbnika, kaza� go powiesi� i nie pom�g� ani stary hrabia7, ani Beatrix Dias, kr�lewska kochanka. I tego� dnia zosta�o ukaranych jak ci dwaj jedenastu ludzi, jako z�odzieje i z�oczy�cy. Nie pominiemy opowiadania o pewnym dobrym giermku, bratanku Joao Lourenca Bubala, wielkiego alkada Lizbony, zausznika kr�la i jego Rady. Giermek ten mieszka� w Avisie, godnie i w dobrej kompanii. Na rozkaz s�dziego przyszed� do jego domu egzekutor s�dowy, aby mu zaj�� rzeczy, a ten, aby wy�adowa� sw�j gniew, szarpn�� go za brod� i uderzy� pi�ci� w twarz. Egzekutor uda� si� do Abrantes, gdzie przebywa� kr�l, i opowiedzia� mu o wszystkim, co si� sta�o. Kr�l, kt�ry go s�ucha� na stronie, kiedy sko�czy� m�wi�, zacz�� wo�a� do kor-regidora, kt�ry tam by�: � Wspom� mnie zaraz, Lourengo Goncalvesie, bo jaki� cz�owiek uderzy� mnie pi�ci� w twarz i szarpn�� mnie za brod�! Korregidor i ci, co to s�yszeli, byli zdumieni s�owami kr�la. Ten kaza�, aby mu po�piesznie sprowadzono uwi�zionego giermka i aby �aden Ko�ci� nie wstawia� si� za nim. Tak zosta�o zrobione i przywie�li go do Abrantes. Tu kaza� go �ci��, m�wi�c: � Od chwili gdy ten cz�owiek uderzy� mnie pi�ci� i wyrwa� mi brod�, zawsze si� ba�em, �e mnie uderzy no�em. Ale teraz jestem spokojny, �e nigdy tego nie zrobi. I tak mo�na powiedzie� o tym kr�lu D. Pedro, �e nie okaza�y si� prawdziwe powiedzenia Solona filozofa i niekt�rych innych: �e prawa i sprawiedliwo�� s� jak paj�czyna, w kt�r� gdy wpadn� ma�e komary, s� uwi�zione i umieraj�, a du�e i silniejsze muchy j� przerywaj� i umykaj�; co ma znaczy�, �e prawa i sprawiedliwo�� dotykaj� tylko biedak�w, a nie wielkich, kt�rzy maj� sposoby, by ich unikn�� i im umkn��. Kr�l D. Pedro 7 Hrabia de Barcelos, z rodziny Meneses�w. czyni� odwrotnie, bo nikt ani pro�b�, ani si�� nie umkn�� zas�u�onej kary. Dlatego wszyscy bali si� mu narazi� niepos�usze�stwem. ROZDZIA� XII O sposobie, jaki mieli kr�lowie, by gromadzi� skarby i powi�ksza� je Ju� s�yszeli�cie, ile uczynili dawni kr�lowie, aby ograniczy� wydatki swoje i kr�lestwa, ustalaj�c zasady dla siebie i swoich, by mie� skarby i dostatki. Bowiem gdy nar�d jest bogaty, m�wili oni, wtedy i kr�l jest bogaty, a kr�l, kt�ry ma pe�ny skarbiec, jest zawsze przygotowany do obrony swojego kr�lestwa i mo�e wyda� wojn�, gdy zachodzi potrzeba, bez obci��ania i straty swego narodu, bo nikt nie jest tak pewny pokoju jak ten, co si� znajduje pod ochron� zmiennej fortuny. A jako drog� do zebrania skarbu wszyscy mieli ten spos�b: ka�dego roku inspektorzy maj�tno�ci i skarbu informowali kr�l�w o wszystkich wydatkach, jakie ci poczynili tak przy wysy�aniu ambasad, jak we wszystkich innych rzeczach, jakie musieli czyni�; i o tym, co pozosta�o w nadmiarze w ich dochodach i prawach, tak w pieni�dzach, jak we wszystkich dobrach. Zaraz zarz�dzano, aby z tej nadwy�ki kupowa� pewn� ilo�� z�ota i srebra i umie�ci� to na zamku w Lizbonie, w wie�y, kt�r� na ten cel zbudowano i kt�r� nazywano wie�� barbakanow�. Ta wie�a by�a bardzo masywna, ale nie zosta�a uko�czona; znajdowa�a si� nad bram� zamku i tam przechowywano wi�kszo�� skarb�w, jakie kr�lowie zbierali w z�ocie, srebrze i monetach, za� jeden klucz od niej by� w posiadaniu stra�nika zakonu �w. Franciszka, drugi u przeora zakonu �w. Dominika, a trzeci u jednego z beneficjant�w katedry miejskiej. Aby zgromadzi� to z�oto i srebro, mieli taki spos�b: we wszystkich miastach i grodach Kr�lestwa, kt�re by�y odpowiednie, mieli kr�lowie swoich urz�dnik�w, ci za� skupowali od tych, co sprzedawali srebro i z�oto, a tego kupna nie m�g� dokona� nikt poza nimi. Kiedy rok si� sko�czy�, ka�dy z nich przynosi�, ile zakupi�, do tych miejsc, gdzie mia�o to by� schowane w skarbcu. Owi urz�dnicy otrzymywali pewn� sum� za ka�d� sztuk� z�ota, jak� kupowali. To, co zbywa�o w monetach z wydatk�w kr�lewskich, r�wnie� sk�adano do skarbca. W zamku w Santarem by�a inna wie�a, gdzie r�wnie� znajdowa� si� wielki skarbiec monet i innych rzeczy w takiej ilo�ci, �e j� mocno podpierano, by nie upad�a z powodu wielkich bogactw, kt�re do niej z�o�ono. To samo dzia�o si� w Porto, w Co-imbrze i w innych miejscach. I tak sk�adano co roku z�oto, srebro i monety, kt�re kr�lowie kazali kupowa� i kt�re tam pozostawa�y, kiedy za� kr�l umiera�, og�aszano to chwal�c go i wypowiadaj�c pochwa�� o nim i o jego dobrych czynach; a m�wi�c, ile panowa� lat i jak utrzymywa� Kr�lestwo w prawie i sprawiedliwo�ci, dodawano mu jako wielk� cnot�, chwal�c go wielce, �e ten kr�l, kiedy panowa�, od�o�y� do wie�owych skarbc�w tyle a tyle z�ota, srebra i monet. I im wi�cej kr�l od�o�y� w wie�ach, za tym wi�ksz� liczono mu to zas�ug�. Niekt�rym si� zdawa�o, �e kr�l D. Pedro, gdy zacz�� panowa�, nie troszczy� si�, by powi�kszy� skarbiec, kt�ry dawni kr�lowie z wielk� staranno�ci� zacz�li byli wzbogaca�. Widz�c to jeden z faworyt�w, zwany Joao Esteves, uzna� te pom�wienia za wielkie z�o i postanowi� mu to powiedzie�. Gdy pewnego dnia kr�l prowadzi� z nim beztrosk� rozmow�, Joao Esteves rzek�: � Panie, wydaje mi si�, �e by�oby dobrze, aby�cie zatroszczyli si� o sw�j maj�tek i zobaczyli, ile mo�na wyda�; a to, co z tego zostanie, powinni�cie powi�kszy� i doda� cokolwiek do bogactw, jakie wam pozostawili wasi ojcowie i dziadowie, by uczyni�, jak to inni kr�lowie czynili, i w razie potrzeby mie� z czego wydawa� do woli. Bo bardziej to jest zgodne z waszym honorem, by�cie kupowali dla powi�kszenia skarbca, jaki posiadacie, ni� tracili to, co inni kr�lowie pozostawili, nie wk�adaj�c tam niczego. Na te i inne racje kr�l odpowiedzia�, �e dobrze m�wi, i aby mu napisa�, ile warte s� jego dochody i jakie wydatki z nich trzeba poczyni�. W par� dni potem przyni�s� mu faworyt na pi�mie wszystko, o co kr�l go prosi�, i gdy przejrzeli to we dw�jk�, zobaczyli, �e po odliczeniu wydatk�w, jakie kr�lowie normalnie czyni�, w samym tylko skarbcu zamku w Lizbonie m�g� od�o�y� co roku w wie�y zamkowej do pi�tnastu tysi�cy dublon�w. Kr�l zaraz rozkaza�, aby co roku odk�ada� w z�ocie, srebrze i monetach to wszystko, co zbywa� b�dzie z jego dochod�w, w tych miejscach, gdzie kr�lowie maj� zwyczaj sk�ada� swoje maj�tno�ci, dlatego �e, m�wi� kr�l, niema�o czyni ten, kto przechowuje skarbiec, kt�ry otrzyma� od innych, a utrzymuje si� z dochod�w, jakie mu przypada�y z kr�lestwa, nie obci��aj�c ludu ani mu niczego nie zabieraj�c. I tak czyni� on, kt�ry ze skarb�w, jakie odziedziczy�, nigdy nic nie uszczkn��, i pozosta�y po jego �mierci dla kr�la D. Fer nanda, jego syna, kt�ry potem je roztrwoni�, jak mu si� podoba�o, o czym nast�pnie us�yszycie. ROZDZIA� XIV O tym, jak kr�l uczyni� hrabi�8 i pasowa� na rycerza Joao Afonsa Telo, i o wielkim �wi�cie, jakie mu urz�dzi� Na trzy rzeczy kr�l D. Pedro w szczeg�lno�ci traci� wi�ksz� cz�� swego czasu, a to: na wymierzanie sprawiedliwo�ci i za- Hrabi� de Barcelos i hrabi� de Ourem. �atwianie spraw kr�lestwa, na jazd� konn� i polowania, do czego by� bardzo sk�onny, oraz na ta�ce i zabawy modne w owych czasach, do kt�rych tak wielkie mia� zami�owanie, �e dzi� trudno w to uwierzy�. Te ta�ce odbywa�y si� w takt muzyki d�ugich tr�bek, jakich wtedy u�ywano, bo nie chcia� s�ysze� o innych instrumentach, nawet je�li istnia�y. I je�li niekiedy mu je przynosili, m�wi�, by je dali diab�u, a jemu zawo�ali tr�baczy. Teraz pozostawmy gry i zabawy, jakie kr�l kaza� urz�dza� dla rozrywki, a podczas kt�rych przez dzie� i noc ta�czy� po ca�ym mie�cie. Ale zobaczcie, czy zabawa by�a doprawdy przyjemna. Przybywa� kr�l w �odziach z Almady do Lizbony i wychodzili mu naprzeciw mieszczanie i wszyscy ludzie rzemios�a, z ta�cami i skokami, jak to by�o w zwyczaju. On wychodzi� z �odzi, zaczyna� ta�czy� z nimi i tak szli do samego zamku. Teraz uwa�ajcie, czy by�o zabawnie: przebywa� kr�l w Lizbonie pewnej nocy w ��ku i sen nie przychodzi�. Zarz�dzi� obudzi� m�odzie� i wszystkich tych, co spali na jego dworze, kaza� zawo�a� Joao Mateusa i Lourenca Pallosa, aby przynie�li srebrne tr�by, i kaza� zapali� pochodnie, i ruszy� przez miasto ta�cz�c wraz z innymi. Ludzie, kt�rzy spali, wstali i podeszli do okien, by zobaczy�, co to za �wi�to albo z jakiego powodu je obchodzono, a kiedy zobaczyli kr�la w takim stanie, uradowali si� widz�c go tak weso�ym. I wi�ksz� cz�� nocy kr�l tak sp�dzi�, powr�ciwszy do zamku ta�cz�c. Poprosi� o wino i owoce i rzuci� si� spa�. A nie chc�c wi�cej s�ysze� o tych zabawach, rozkaza� kr�l uczyni� hrabi� [de Barcelos] i pasowa� na rycerza Joao Afonsa Telo, brata Martima Afonsa Telesa, i uczci� go najwi�kszym �wi�tem, jakie dot�d uczyniono takim jak on osobom. Kaza� bowiem zebra� sze��set arrobas9 wosku, z kt�rego uczyniono pi�� tysi�cy �wiec i pochodni, i przysz�o z okolic Lizbony, gdzie si� kr�l pod�wczas znajdowa�, pi�� tysi�cy ludzi spo�r�d dwu-dziestak�w 10, aby nie�� te �wiece. A kiedy hrabia mia� sp�dzi� 9 Ar r o b a � miara wagi r�wna ok. 15 kg. 10 Byli to homens das vintenas, m�czy�ni w dyspozycji kr�la, wybierani spo�r�d ludno�ci, w tym celu podzielonej na dwudziestoosobowe grupy. Stanowili wie_c element najbardziej nadaj�cy si�, do s�u�by wojskowej, doborowy. noc na modlitwie n w klasztorze �w. Dominika w tym mie�cie, rozkaza� kr�l, by od tego klasztoru a� do jego zamku, co jest do�� znaczn�, odleg�o�ci�, stali tam ci ludzie, wszyscy z zapalonymi �wiecami, co wielkie czyni�o �wiat�o. Kr�l z liczn� szlacht� i rycerzami chodzi� mi�dzy nimi ta�cz�c i raduj�c si� i tak sp�dzili wi�ksz� cz�� nocy. Nast�pnego dnia rozstawiono du�e namioty na placu targowym, nie opodal tego klasztoru, w kt�rych by�y wielkie stosy chleba i wiele kadzi pe�nych wina, gotowego do picia. Na zewn�trz piek�y si� na rusztach ca�e krowy. I kto tylko chcia� je��, mia� jedzenie gotowe, kt�rego nikomu nie broniono. I tak by�o ci�gle, jak d�ugo trwa�o �wi�to, podczas kt�rego zostali inni pasowani na rycerzy, kt�rych imion nie b�dziemy wspomina�. ROZDZIA� XXX O tym, jak kr�lowie Portugalii i Kastylii u�o�yli si�, aby wyda� jeden drugiemu kilku ludzi, kt�rzy czuli si� bezpiecznie w ich kr�lestwach Jako �e g��wnym owocem duszy jest prawda, na kt�rej wszystko si� opiera, co dusza robi, a musi by� ona jasna i nie udawana, szczeg�lnie gdy chodzi o kr�l�w i pan�w, u kt�rych bardziej b�yszczy jakakolwiek cnota czy ukazuje si� szpetota jej przeciwie�stwa, ludzie bardzo mieli za z�e nienawistn� wymian�, kt�rej tego roku dokonali mi�dzy sob� kr�lowie Portugalii i Kastylii. Tak wi�c, chocia� napisali�my o kr�lu Portugalii, �e utrzymywa� si� w prawdzie wobec wszystkich ludzi, nasz� intencj� jest nie chwali� go wi�cej, bowiem wbrew swej przysi�dze zgodzi� si� na rzecz tak brzydk� jak ta. Ot� zdarzy�o si�, jak m�wili�my, �e z powodu �mierci D. Ines, 1 'Cz�� rytua�u przy pasowaniu na rycerza, zwana velar as armas (franc. veille d'armes). kt�r� kr�l D. Afonso, ojciec kr�la D. Pedra portugalskiego, w�wczas infanta, kaza� zabi� w Coimbrze, bardzo obwinieni zostali przez infanta Diogo Lopes Pacheco, Pero Coelho i Alvaro Goncalves, g��wny s�dzia nadworny. Innych wielu obwinia�, ale specjalnie przeciw tym trzem mia� wiele nienawi�ci. M�wi�c prawd�, Alvaro Gongalves i Pero Coelho byli w tym bardzo winni, ale Diogo Lopes nie, bo wiele razy kaza� swemu zaufanemu, Goncalowi Vasquesowi, uprzedzi� infanta, by pilnowa� tej kobiety od gniewu kr�la, jego ojca. Ale po tym wszystkim kr�l pogodzi� si� z infantem,1 swym synem, i infant przebaczy� tym i tamtym, kt�rych podejrzewa�, a jednocze�nie kr�l wybaczy� ludziom infanta wszystko, o co m�g� ich oskar�y�. Na ten temat poczyniono wielkie przysi�gi i obietnice i jak d�ugo kr�l Afonso �y�, �yli w kr�lestwie w spokoju Diogo Lopes i inni. Gdy kr�l Afonso znajdowa� si� chory w Lizbonie na t� chorob�, na kt�r� zmar�, kaza� wezwa� Diogo Lopesa Pacheco i innych i powiedzia� im, �e dobrze wie, i� infant D. Pedro, jego syn, mia� co do nich z�e zamiary mimo przysi�g i przebaczenia, jakie da�, jak to dobrze wiedz�; a poniewa� czuje si� bli�ej �mierci ni� �ycia, wypada im schroni� si� poza kr�lestwem, bo ju� d�u�ej nie b�dzie w mocy broni� ich przed infantem, je�liby ten chcia� wyrz�dzi� im co� z�ego. Zaraz wi�c wyjechali z Lizbony i pojechali do Kastylii, gdy infant D. Pedro polowa� konno za Tagiem, nad brzegiem rzeczki, kt�r� zw� Canha, osiem leguas od miasta. Kr�l Kastylii dobrze ich przyj�� i otrzymywali od niego dobrodziejstwa i �aski, �yj�c w jego kr�lestwie bezpiecznie i bez obaw. Ale gdy zacz�� panowa� infant D. Pedro, wyda� na nich wyrok za zdrad�, m�wi�c, �e czynili przeciw niemu i przeciw pa�stwu rzeczy, kt�rych nie powinni byli czyni�. Odda� dobra Pera Coe-Iha Yascowi Martinsowi de Sousa, za� dobra Alvara Goncal-vesa i Diogo Lopesa odda� innym osobom, komu chcia�. Z niekt�rych z tych ziem zrobi� wiele nada�, a inne rozdzieli� na tyle cz�ci, �e kiedy zmar�, nigdy ich nie mogli odzyska� ci, kt�rzy je posiadali, ani nie mo�na ich by�o odebra� tym, kt�rym je dano. 12 Pedro wszcz�� wojn� domow�, kt�ra trwa�a ok. 7 miesi�cy. Podobnie w tym czasie uciekli z Kastylii w obawie przed kr�lem 13, kt�ry kaza� ich zabi�, D. Pedro Nunes de Guzman, wielki gubernator ziemi Leonu i Mem Rodrigues Tenorio, i Fernan Godiel de Toledo, i Fernan Sanchez Calder�n, i wszyscy �yli w Portugalii na �asce kr�la D. Pedra. Ufali tak Portugalczycy, jak Kastylijczycy, �e nie spotka ich krzywda, bowiem usprawiedliwiona ufno�� [w s�owo kr�lewskie] da�a im pewne schronienie w ramionach bezpiecze�stwa. Ale kr�lowie, nie dotrzymuj�c s�owa, u�o�yli si� potajemnie mi�dzy sob�, �e kr�l Portugalii odda kr�lowi Kastylii schwytanych szlachcic�w, co tutaj �yli, a tamten r�wnie� mu odda Dioga Lopesa Pacheco i innych dw�ch, co w Kastylii przebywali. I przygotowali wszystko w ten spos�b, �eby wszyscy zostali pojmani tego samego dnia, aby uwi�zienie jednych nie przestrzeg�o drugich. Ci, kt�rzy wie�li pojmanych Kastylijczyk�w do granic kr�lestwa, mieli wymieni� ich na Portugalczyk�w przywiezionych z Kastylii. ROZDZIA� XXXI O tym, jak Diogo Lopes Pacheco unikn�� pojmania, a wydani zostali inni i zaraz okrutnie zabici Gdy uczyniono w taki spos�b �w pakt, zostali schwytani w Portugalii szlachcice, o kt�rych m�wili�my, a tego dnia, w kt�rym polecenie kr�la Kastylii, aby schwyta� Diogo Lopesa i innych, nadesz�o do miejsca, gdzie si� znajdowali, zdarzy�o si�, �e z rana, bardzo wcze�nie, uda� si� Diogo Lopes polowa� na kuropatwy, przez co, kiedy po niego przyszli po pojmaniu Pera Coelho i Al vara Goncalvesa, nie znale�li go. Zamkn�li przeto bramy grodu, 13Kr�lem Pedrem I (1334�1369) o przydomku Okrutny, blisko zreszt� spokrewnionym z kr�lem Portugalii, r�wnie� Pedrem I, bohaterem tej kroniki. aby nikt go nie uprzedzi�, i czekali na niego, by go pojma�, gdy wr�ci. Pewien kulawy �ebrak, kt�remu Diogo Lopes zawsze, kiedy m�g�, dawa� ja�mu�n� i z kt�rym nieraz �artowa�, widzia�, jak si� rzeczy mia�y, i chcia� go uprzedzi� po drodze, zanim przyb�dzie na miejsce. Dowiedzia� si� ukradkiem, w jakim kierunku uda� si� Diogo Lopes, i podszed� do stra�y przy bramie, aby go wypu�cili. Ci ze stra�y, kt�rzy nie podejrzewali niczego po takim cz�owieku, otworzyli bram� i pozwolili mu wyj��. Szed�, ile m�g�, w t� stron�, sk�d, jak mu si� wydawa�o, m�g� nadjecha� Diogo Lopes, i zobaczy� go powracaj�cego wraz z giermkami, dalekiego od my�li o wiadomo�ci, jaka mu przynosi�. A kiedy �ebrak powiedzia�, �e pragnie z nim m�wi�, on chcia� si� uchyli� od s�uchania go, jak cz�owiek, kt�ry zupe�nie nie podejrzewa, co mu ma przynie�� ta rozmowa. Ale �ebrak, nalegaj�c, zdo�a� opowiedzie� mu na osobno�ci, jak to stra� kr�la Kastylii z wieloma lud�mi przyby�a do jego domu, by go schwyta� po schwytaniu innych, i �e bramy by�y strze�one, aby nikt nie m�g� wyj��, by go zawiadomi�. Diogo Lopes, gdy to us�ysza�, przeczu�, co si� sta�o, a strach przed �mierci� ca�kiem go zbi� z tropu, i popad� w wielkie zamy�lenie. �ebrak, widz�c go takim, powiedzia�: � Przyjmijcie, panie, moj� rad�, kt�ra wam si� przyda: oddalcie si� od swoich ludzi i chod�my do jednej doliny niedaleko st�d, a powiem wam, w jaki spos�b mo�ecie si� uratowa�. W�wczas Diogo Lopes powiedzia� swoim, aby poszli polowa� w pobli�u, bo on chce p�j�� z tym �ebrakiem do pewnej doliny, gdzie jak ten mu m�wi, jest wiele kuropatw. Tak uczynili i poszli we dw�ch do tego miejsca. Tutaj �ebrak mu powiedzia�, �e je�li chce uciec, niech w�o�y jego podarte odzienie i idzie piechot�, ile zdo�a, a� do drogi prowadz�cej do Aragonu, i przystanie do pierwszych mulnik�w, jakich spotka, aby wraz z nimi przej�� swoj� drog�; �e tym sposobem lub przebrawszy si� w habit mniszy, je�li potem uda mu si� go dosta�, uratuje si� w kr�lestwie Aragonu, bo niechybnie b�d� go poszukiwa� w Kastylii. Diogo Lopes przyj�� rad� �ebraka i poszed� piechot�, nie wr� caj�c wi�cej do grodu. Jego ludzie czekali na� przez d�ugi czas, a widz�c, �e nie nadchodzi, poszli go szuka� w miejscu, dok�d si� uda�. Id�c na jego poszukiwanie natkn�li si� na jego konia i pomy�leli, �e Diogo Lopes spad� z niego lub �e ko� mu uciek�. Szukali go przeto z tym wi�ksz� staranno�ci�. Trwa�o to tak d�ugo, �e zrobi�o si� bardzo p�no, a widz�c, �e nie mog� go znale��, zabrali zwierz� i wr�cili do grodu nie wiedz�c, co my�le� o przypadku. Ale kiedy przyszli i zobaczyli, �e czekano, by go pojma�, i dowiedzieli si� o schwytaniu innych, zdumieli si� i zaraz pomy�leli, �e uciek�. Gdy ich o niego zapytano, powiedzieli, �e poluj�c sam si� zgubi�, a kiedy go szukali, znale�li tylko konia, �e na tym strawili czas a� do tej godziny i nie wiedzieli, co my�le�, jak chyba to, �e gdzie� si� znajdowa� ju� nie�ywy. Ci, co mieli polecenie go schwyta�, udali si� w r�ne strony, poszukuj�c go. Tym, co mu si� przydarzy�o w drodze, jak doszed� do Arago-nu i uda� si� do Francji do hrabiego Henryka 14 i w jaki spos�b sk�oni� go do spl�drowania p�l awinio�skich, i innymi wypadkami, jakie nast�pi�y, nie b�dziemy si� zajmowa�, aby nie oddali� si� od naszej opowie�ci. Kiedy kr�l Kastylii dowiedzia� si�, �e Diogo Lopes nie zosta� z�apany, by� niezadowolony, ale nic wi�cej nie m�g� zrobi�. Pos�a� Alvara Goncalvesa i Pera Coelho schwytanych i pod stra�� swemu wujowi, kr�lowi Portugalii, jak to zosta�o mi�dzy nimi u�o�one. Kiedy przybyli do granicy, spotkali tam Mem Rodriguesa Ten�rio i innych Kastylijczyk�w, kt�rych posy�a� kr�l D. Pedro. I m�wi� potem Diogo Lopes opowiadaj�c t� histori�, �e zrobiono zamian� os��w na os�y. Kastylijczycy zostali zabrani do Sewilli, gdzie w�wczas przebywa� kr�l, i tam kaza� ich wszystkich zabi�. Do Portugalii zostali dostarczeni Alvaro Goncalves i Pero Coelho. Dotarli do Santarem, gdzie by� kr�l D. Pedro, i ten z rado�ci, �e przybyli, cho� zagniewany, �e Diogo Lopes uciek�, wyszed�, by ich przyj��. I bez lito�ci, z okrutn� w�ciek�o�ci�, 14 By� to Henryk de Trastamara, kt�ry niebawem mia� zosta� kr�lem Kastylii, Po zabiciu swego przyrodniego brata, Pedra I, o kt�rym mowa by�a wy�ej. w�asn� r�k� ich wych�osta�, chc�c, by mu wyznali, kto bra� udzia� w zab�jstwie Dony Ines i co jego ojciec planowa� przeciwko niemu, kiedy byli sk��ceni z powodu jej �mierci. �aden z nich nie odpowiedzia� na te pytania nic, co by si� spodoba�o kr�lowi, i m�wi�, �e ten ura�ony uderzy� biczem Pera Coelha w twarz. Ten w�wczas wybuchn�� nieprzyzwoitymi i brzydkimi s�owami przeciw kr�lowi, nazywaj�c go zdrajc�, krzywoprzysi�zc�, katem i oprawc� ludzi. Kr�l m�wi�c, aby mu przynie�li cebuli i octu dla kr�lika 15, zmierzi� si� nimi i kaza� ich zabi�. Spos�b, w jaki umarli, opowiadany ze szczeg�ami przez lud, jest bardzo dziwny i okrutny do opowiedzenia, bo Pedrowi Coel-ho kaza� kr�l wyrwa� serce poprzez pier�, a Alvarowi Goncal-vesowi spod �opatki; r�wnie� o s�owach, jakie wypowiedziano, i o niezr�czno�ci oprawcy by�oby bardzo bolesne s�ucha�. W ko�cu kr�l kaza� ich spali�. A wszystko zosta�o uczynione przed jego siedzib�, tak i� w czasie jedzenia patrzy� na to, co kaza� zrobi�. Wiele straci� kr�l ze swej dobrej s�awy przez t� zamian�, kt�ra by�a uwa�ana w Portugalii i Kastylii za bardzo wielkie z�o, a wszyscy dobrzy ludzie, kt�rzy o tym s�yszeli, m�wili, �e kr�lowie bardzo pob��dzili �ami�c w�asne s�owo, jako �e rycerze ci uzyskali w ich kr�lestwach schronienie pod gwarancj� bezpiecze�stwa. ROZDZIA� XLIII O tym, jak D. Joao, syn kr�la D. Pedra portugalskiego, zosta� uczyniony Mistrzem zakonu Avis S�yszeli�cie w pierwszym rozdziale tej historii, jak to po �mierci D. Ines kr�l, b�d�c infantem, nie chcia� si� �eni� ani potem, 15 Coelho po portugalsku znaczy kr�lik. kiedy panowa�, nie chcia� �ony, ale mia� syna od pewnej pani, kt�rego nazwano D. Joao. Tego m�odzie�ca poleci� kr�l opiece Dom Nuna Freire, mistrza zakonu Chrystusowego, kt�ry go wychowa� i trzyma� u siebie. Jednak�e gdy D. Joao wszed� w wiek lat dziesi�ciu, zmar� mistrz zakonu Avis 16, D. Martim do Avelal. Gdy si� o tym dowiedzia� mistrz zakonu Chrystusowego, poszed� zaraz do kr�la D. Pedra, kt�ry w�wczas przebywa� w Chamusca, i poprosi� 0 mistrzostwo tego zakonu dla wspomnianego syna kr�lewskiego, kt�rego zabra� ze sob�. Kr�l by� bardzo zadowolony z tej pro�by 1 jeszcze bardziej zadowolony, �e j� spe�ni�. W�wczas mistrz wzi�� ch�opca za ramiona i trzyma� go, a kr�l przypi�� mu szpad� i pasowa� na rycerza, ca�uj�c go w usta i b�ogos�awi�c s�owami, aby B�g mu przyda� dobre i najlepsze i da� mu tyle s�awy w czynach rycerskich, ile da� jego dziadom (to b�ogos�awie�stwo spe�ni�o si�, jak p�niej us�yszycie). I powiedzia� w�wczas kr�l mistrzowi: � Tymczasem niech ten ch�opiec to dostanie, bowiem wiadomo mi, �e wy�ej zajdzie, je�li jest tym moim synem Joao, o kt�rym mi m�wiono kilka razy, cho� wola�bym, aby to by� infant Joao 17, m�j inny syn, bowiem powiedziano mi, �e mam syna Joao, kt�ry zajdzie bardzo wysoko i przez kt�rego kr�lestwo Portugalii ma si� okry� wielk� chwa�a. A poniewa� nie wiem, kt�ry to ma by� z tych dw�ch, ani nie mo�na tego wiedzie� na pewno, rozka��, aby ci dwaj moi synowie, kt�rzy maj� to samo imi�, zawsze byli razem i niech B�g wybierze, kogo 1 Q zechce, cho� mam przeczucie, �e to b�dzie ten i nikt wi�cej . Gdy� �ni�em pewnej nocy najdziwniejszy sen, jaki mo�ecie sobie wyobrazi�: mnie �pi�cemu wyda�o si�, �e widz� Portugali� 16 Rok powstania zakonu Avis nie jest znany. Wiadomo, �e w czasach pierwszego kr�la Portugalii Afonsa, znani byli tzw. bracia z Evory (1164), stanowi�cy odga�ejzienie kastylijskiego zakonu Calatrava. W 1211 r. kr�l Afonso II da� im miejscowo�� Avis, gdzie wybudowano fortec�. Od tego czasu zacze_to u�ywa� nazwy zakon Avis, kt�ry mimo teoretycznej zale�no�ci od Calatravy praktycznie utrzymywa� z nim minimalny kontakt, staj�c si�, w�a�ciwie niezale�ny, co oficjalnie potwierdzono prawdopodobnie w pocz�tkach XV wieku. Wszystkie zakony rycerskie na P�wyspie Iberyjskim powsta�y w celu walki z �niewiernymi", wydatnie pomagaj�c w rekonkwi�cie. 17 Syn Ines de Castro. 18 Przeczucie kr�la spe�ni�o sie_. gorej�c� ogniem, tak i� kr�lestwo wydawa�o si� jednym ogniskiem. A kiedy tak by�em przestraszony t� wizj�, przyszed� ten m�j syn Joao z dr�giem w r�ku i zgasi� nim ca�y ten ogie�. Opowiedzia�em to niekt�rym, co maj� powody zna� si� na tych rzeczach, i powiedzieli mi, �e nie mog�o to by� nic innego, tylko �e jego r�ce dokonaj � jakich� wielkich czyn�w. [...] ROZDZIA� XLIV O tym, jak D. Ines zosta�a przeniesiona do klasztoru w Alcobaca19. i o �mierci kr�la D. Pedra Rzadko mo�na spotka� w kim� mi�o�� tak wielk� jak ta, kt�ra kr�l D. Pedro �ywi� do D. Ines. Dlatego mo�na do niego zastosowa� powiedzenie staro�ytnych, wedle kt�rego nie ma mi�o�ci prawdziwszej ni� ta, kt�ra sprawia, �e pami�� o osobie kochanej a zmar�ej nie zatrze si� przez d�ugi okres czasu. A je�li kto� powie, �e ju� bywali tacy, kt�rzy tyle i wi�cej od niego kochali, jak Ariadna i Dydona, tudzie� inni, jak mo�na przeczyta� w ich episto�ach, a kt�rych nie wymieniamy, mo�na odpowiedzie�, �e my nie m�wimy o mi�o�ciach wymy�lonych, kt�re pewni autorzy, pe�ni elokwencji i umiej�cy kwieci�cie dyktowa�, skomponowali wed�ug swojego upodobania, m�wi�c w imieniu owych os�b s�owa, jakie nigdy im do g�owy nie przysz�y. Ale m�wimy o tych mi�o�ciach, o jakich opowiada si� i czyta w historiach, tkwi�cych korzeniami w prawdzie. 19 S�ynny klasztor w Alcobaca zbudowali cystersi, przybyli do Portugalii za kr�la Afonsa I. Pocz�tek budowy przypada prawdopodobnie na rok 1153. W XIV wieku kr�l Dinis kaza� wybudowa� wspania�y dziedziniec klasztorny i rozbudowa� ko�ci�. Jest on dzi� najwie_ksz� �wi�tynia w Portugalii, a jego roma�sko-gotyckie wne_trze (fasada pochodzi z 1725 r.) nale�y do najpie_kniejszych w Europie. Dzia�alno�� cysters�w na polu edukacji i kultury mia�a du�e znaczenie w historii kraju. Tak� prawdziw� mi�o�� mia� kr�l D. Pedro do D. Ines, kiedy w niej si� zakocha�, b�d�c �onatym i jeszcze infantem. Do tego stopnia, �e cho� z pocz�tku traci� j� z oczu i nie m�g� z ni� rozmawia�, poniewa� byli daleko od siebie (co bywa g��wn� przyczyn� utraty mi�o�ci), nigdy nie przesta� posy�a� jej wiadomo�ci, jak to czytali�cie we w�a�ciwym miejscu20: a to, �e potem zrobi� wszystko, aby j� mie�, i to, co uczyni� z powodu jej �mierci, jakie kary �ami�c w�asn� przysi�g� da� tym, kt�rzy tu zawinili, jest �wiadectwem tego, o czym wam m�wimy. I nie zapomnia� uczci� jej ko�ci; poniewa� ju� nic innego nie m�g� zrobi�, kaza� zbudowa� sarkofag z bia�ego kamienia, bardzo misternie wykonany, z jej figur� na wieku, w koronie na g�owie, jakby by�a kr�low�, i kaza� go umie�ci� w klasztorze w Alcobaca, nie przy wej�ciu, gdzie le�eli kr�lowie, ale w �rodku ko�cio�a, po prawej r�ce, obok g��wnego o�tarza. r\ -t l kaza� przenie�� jej cia�o z klasztoru �w. Klary , gdzie le�a�o, z najwi�kszymi honorami, jak to by�o mo�liwe. Bowiem z�o�ono je w trumnie, specjalnie dobrze wykonanej, niesionej przez znakomitych rycerzy, w otoczeniu wielkich pan�w i wielu innych ludzi i pa�, i m��dek, i wielkiej liczby duchowie�stwa. Wzd�u� drogi by�o wiele ludzi ze �wiecami w r�kach, tak ustawionych, �e zawsze cia�o niesione by�o w�r�d zapalonych �wiec. Tak doszli do wspomnianego klasztoru, kt�ry znajdowa� si� o siedemna�cie leguas, gdzie z licznymi mszami i wielce uroczy�cie trumn� z�o�ono do tego sarkofagu. A by�o to najwspanialsze wyprowadzenie zw�ok, jakie do onego czasu widziano w Portugalii. Podobny sarkofag kaza� kr�l uczyni� dla siebie, tak pi�knie rze�biony jak ten pierwszy, i kaza� go ustawi� obok niej, by go tam z�o�ono, kiedy przyjdzie �mier�. A gdy by� w Estremoz, zapad� na swoj� ostatni� chorob�. I w tym stanie przypomnia� sobie, jako po �mierci Alvara Gon-calvesa i Pera Coelha dowiedzia� si�, �e Diogo Lopes Pacheco nie by� winny �mierci D. Ines, wi�c mu przebaczy� wszystkie winy, o jakie go oskar�a� przedtem, i rozkaza�, aby mu oddano 20 Kronika opisuj�ca te zdarzenia nie zachowa�a sie_. 21 Chodzi o klasztor i ko�ci� �w. Klary w Coimbrze. wszystkie dobra. Tak te� potem uczyni� jego syn, kr�l D. Fer-nando, kt�ry kaza� mu je odda� i z powag� prawa zni�s� wyrok, jaki na� na�o�y� kr�l, jego ojciec. Rozkaza� kr�l w testamencie, aby ka�dego roku i na zawsze utrzymywano w klasztorze sze�ciu kapelan�w, by �piewali za niego i odprawiali codziennie msz� oraz b�ogos�awili gr�b chodz�c z krzy�em i �wi�con� wod�, a kr�l D. Fernando, jego syn, da� potem temu klasztorowi w wieczne posiadanie miejsce, kt�re zw� Paredes, blisko Leirii, ze wszystkimi dochodami i i daninami, jakie stamt�d pochodzi�y, po to aby �yczenie ojcat �acniej by�o spe�nione i �piewano owe msze. Pozostawi� kr�l w testamencie niejakie legaty, to znaczy: dla infantki D. Beatriz, swojej c�rki, w posagu sto tysi�cy funt�w, dla infanta D. Joao, swego syna, dwadzie�cia tysi�cy funt�w i dla infanta D. Dinisa22 drugie dwadzie�cia tysi�cy funt�w, i tak dla innych os�b. A zmar� kr�l D. Pedro w poniedzia�ek o �wicie, osiemnastego stycznia tysi�c czterysta pi�tego roku23, kiedy min�o dziesi�� lat, siedem miesi�cy i dwadzie�cia dni jego panowania, w wieku czterdziestu i siedmiu lat, dziewi�ciu miesi�cy i o�miu dni od jego urodzenia. I kaza� si� zanie�� do tamtego klasztoru, o kt�rym m�wili�my, by go z�o�y� w sarkofagu stoj�cym obok DI Ines. Poniewa� za� infanta D. Fernanda, jego syna pierworod nego, nie by�o tam w�wczas, [zw�ok] kr�la nie przeniesiono zaraz, ale poczekano do powrotu infanta i z�o�ono go do tumby w �rod�. A m�wili ludzie, �e nigdy w Portugalii nie by�o takich dzie si�ciu lat jak te, kiedy panowa� kr�l D. Pedro. 22 D. Dinis by� drugim synem, a Beatriz c�rk� kr�la Pedra i Ines de Castro 23 Ery cezaryjskiej, kl�ra zaczyna si�, w 38 roku przed Chrystusem, Tzw. era Chrystusowa przyje_ta zosta�a w Portugalii dopiero w 1421 r. Wg kalendarza tej�e ery �mier� D. Pedra przypad�a na rok 1367. KRONIKA KR�LA PANA DOM FERNANDA Dziewi�tego Kr�la tych kr�lestw PROLOG Panowa� zacz�� infant D. Fernando, syn pierworodny kr�la D. Pedra, po jego �mierci, licz�c w�wczas lat dwadzie�cia dwa, siedem miesi�cy i osiemna�cie dni. M�odzieniec waleczny, weso�y, wielki mi�o�nik i amator kobiet, ch�tny zbli�enia z nimi, mia� cia�o kszta�tne i s�uszny wzrost, pi�kny wygl�d i tak okaza�y, �e gdy sta� w�r�d ludzi, to nawet ci, co go nie znali, zaraz wiedzieli, i� jest kr�lem nad innymi. Utrzymywa� na swym dworze licznych szlachcic�w, bardzo z nimi przyjacielski, a tak mi�y dla wszystkich, co z nim przebywali, �e kiedy umar� jaki� giermek, p�aka� po nim nie mniej, ni� po w�asnym by p�aka� dziecku. Nie wierzy�, gdy mu 0 kim�, kogo lubi�, �le m�wiono, raczej go kocha� serdecznie 1 dba� o jego sprawy. W zawodach rycerskich i rzucaniu do tcwolado l by� je�d�cem i turniej owcem �wietnym. Mia� w r�kach wielk� si��, nie by�o ode� mocniejszego. Ci�� bardzo dobrze szpad� i dobrze rzuca� w��czni� z konia. Kocha� sprawiedliwo��, by� uczynny, szczodry i bardzo wyrozumia�y dla wszystkich; bardzo te� �yczliwie przyjmowa� cudzoziemc�w. Uczyni� wiele darowizn ziemi szlachcicom swego kr�lestwa, wiele i du�o wi�cej ni� kt�rykolwiek kr�l przed nim. Kocha� bardzo sw�j nar�d i stara� si� dobrze nim rz�dzi�. Wszystko, co dla swojej s�u�by i w obronie kr�lestwa kaza� robi�, by�o oparte na rozs�dku i bardzo sprawiedliwie u�o�one. Zmieni� si� w tym, kiedy zacz�a si� wojna i zrodzi� inny, nowy �wiat, bardzo odmienny od poprzedniego, gdy min�y spokojne lata jak w okresie panowania jego ojca i przysz�y 1 Tavolado � drewniana konstrukcja (niekiedy s�up), kt�r� starano si� obali� rzutem w��czni. Jeden z najpopularniejszych �sport�w" szlachty na P�wyspie Iberyjskim do p�nego �redniowiecza. liczne smutki, z powodu kt�rych wielu op�akiwa�o jego nieszcz�sne niedole. Gdyby si� by� zadowoli� �yciem w pokoju, ze swymi obfitymi dochodami, z wielkimi i r�nymi skarbami, kt�re pozosta�y mu po dziadach, nikt na �wiecie nie �y�by weselej ani sp�dza� swoich dni na wi�kszych przyjemno�ciach. Ale mo�e nie tak by�o pisane w g�rze. By� jeszcze kr�l Fernando wielkim �owczym, pieszo czy na koniu, tak i� nie straci� �adnej okazji w�a�ciwej ku temu. Szczeg�owa opowie�� o tym, jak dzieli� rok na te rozrywki, by�aby zbyt d�uga do s�uchania. Kaza� bowiem zwo�ywa� wszystkich swych �owczych w odpowiednim czasie i nie odje�d�ali z jego domu, a� soko�y nie zmieni�y pi�r; dopiero potem wracali tam, gdzie mieszkali, a przychodzili sokolnicy i inni maj�cy za zadanie chowa� te ptaki. Zabiera� czterdziestu pi�ciu sokolnik�w na koniach, poza innymi na piechot�, i ch�opc�w do polowania i mawia�, �e nie spocznie, p�ki nie zaludni jednej ulicy w Santarem setk� sokolnik�w. Kiedy posy�a� kogo� za granic� po ptaki, nigdy mu nie przywozili mniej ni� pi�� dziesi�tk�w jastrz�bi i r�nych soko��w szkolonych i bia�ozor�w, a wszystkie by�y m�ode. Z nim chodzili Maurowie, kt�rzy zwabiali czaple i inne ptaki i kt�rzy p�ywali w bagnach i odm�tach, kiedy do nich wpada�y soko�y. Kiedy kr�l rusza� na polowanie, wraz z nim wiedziono wszystkie rodzaje ptak�w i ps�w, jakie tylko mo�na sobie wyobrazi� przy tej rozrywce i w ten spos�b wszelkie ptactwo, wielkie czy ma�e, kt�re podnosi�o si� do lotu, cho�by �uraw czy kaczka albo nawet wr�bel czy ma�a makol�gwa, zanim je lekkie pi�ra uratowa�y, zaraz by�y chwytane przez swych przeciwnik�w. Nawet zwyk�e go��bie, kt�re nikomu nie przeszkadzaj�, nie by�y w takim przypadku wolne od swych nieprzyjaci�. Na kr�liki, lisy, zaj�ce i inne dzikie zwierz�ta polne zabiera� kr�l tyle ps�w, by bieg�y ich �ladem i zapachem, �e �aden rodzaj ani mnogo�� nor nie mog�a ich uratowa� od szybkiego z�apania. I dlatego nigdy kr�l nie poszed� na polowanie, aby nie dozna� wielkiego zadowolenia i rozrywki. Ten kr�l D. Fernando zacz�� panowa� jako najbogatszy monarcha, jaki istnia� w Portugalii do tego czasu, zasta� bowiem wielkie skarby zebrane przez rodzic�w i dziad�w. Na samej tylko Wie�y Skarbowej w zamku lizbo�skim znaleziono osiem- r* dziesi�t tys