4044

Szczegóły
Tytuł 4044
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4044 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4044 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4044 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Pierre Corneille Horacjusze Tragedia wierszem w czterech aktach Prze�o�y� Ludwik Osi�ski Tytu� orygina�u: �Horace� OSOBY S t a r y H o r a c j u s z � obywatel rzymski H o r a c j u s z � syn jego K a m i l l a � c�rka jego K u r i a c j u s z � obywatel alba�ski S a b i n a � jego siostra, a �ona H o r a c j u s z a m�odego J u l i a � Rzymianka W a l e r i u s z � obywatel rzymski F l a w i a n , alba�ski] P r o k u l, rzymski] �o�nierze Scena w Rzymie; w domu H o r a c j u s z a. AKT PIERWSZY SCENA PIERWSZA S a b i n a, J u l i a SABINA Nie ga� s�abo�ci, przesta� obwinia� m� �a�o��, Kog� w takim nieszcz�ciu nie opu�ci sta�o��? Gdy nieba zewsz�d burz� zwiastuj� nam srog�, Najm�niejsze umys�y zatrwo�y� si� mog�. Dusza m�ska, na wszystkie przeciwno�ci �mia�a, Nie�atwo by tu swoj� dzielno�� zatrzyma�a. Lecz chocia� si� na pr�no w�asnej trwodze broni�, Przynajmniej dosy� sta�a, �ez jeszcze nie roni�. �alem w�ada�, �zy t�umi� w�r�d takiej bole�ci, Ach, jest to dosy� m�stwa na umys� niewie�ci! JULIA Pospolitemu sercu taki stan przystoi, Co w lada zmianie rzeczy nieszcz�cia si� boi; Lecz umys� wielki wszelkiej s�abo�ci si� wstydzi I w samej niepewno�ci dobry skutek widzi. Oba wojska przy murach w licznym stoj� t�umie, Ale Rzym dot�d bitew przegrywa� nie umie. Sabino, gdzie� jest wi�ksza rado�ci przyczyna? Rzym sw� wielko�� pomno�y, bo walczy� zaczyna. Porzu� pr�n� obaw�, porzu� smutek wszelki I godny umys� rzymskiej miej obywatelki. SABINA Jestem ni�; tak, niestety! bo m�a mam w Rzymie: Wraz z r�k� Horacego przyj�am to imi�. Ale� ten �lub w niewoli jarzmo si� zamienia, Je�li zapomnie� ka�e miejsca urodzenia. Albo! kt�ra� mi da�a �ycie, wychowanie, Droga ojczyzno moja i pierwsze kochanie! Gdy twa m�odzie� w rycersk� przybiera si� zbroj�, R�wnie zwyci�stwa Rzymu, jak straty si� boj�. Rzymie, niech mnie to z winy ku tobie oczy�ci, Miej nieprzyjaci� godnych mojej nienawi�ci. Gdy z obu stron podgl�dam na szyki or�a, Z jednej widz� trzech braci, z drugiej mego m�a. Wolno� mi trudzi� nieba bezbo�nymi �luby, Tobie �yczy� zwyci�stwa, Albie �yczy� zguby? Wiem, �e, jeszcze w kolebce, m�ode pa�stwo twoje Wzrostu czeka i wzro�nie przez marsowe boje; Wiem, co ci nieba wr�; ju� twoja pot�ga Z szczup�ych granic laty�skich w�adzy �wiata si�ga. Wojny twoim �ywio�em, w�asno�ci� zwyci�stwa I rz�d ziemi zdobycz� niez�omnego m�stwa. Bynajmniej mnie ten zapa� szlachetny nie miesza, Kt�ry z los�w przeznacze� tw� wielko�� przy�piesza. Obym sama widzia�a spe�nione wyroki, Chyl�ce si� Pireny pod twoimi kroki! Id�, prowad� a� do wschodu niez�amane roty, Id�, nad brzegami Renu rozpostrzyj namioty, Niech s�upy Herkulesa dr�� na twe przybycie, Lecz szanuj miasto, w kt�rym tw�j Romul wzi�� �ycie. Nie chciej tego niewdzi�czny zapomina� Rzymie, �e od Alby masz mury i prawa, i imi�. Alba twoim pocz�tkiem... St�j! i pomnij razem, Ze matk� ojcob�jczym zabijasz �elazem. Zwr�� si�, gdzie indziej szukaj zwyci�skich wawrzyn�w; Matka rado�� uczuje w szcz�ciu swoich syn�w; T� mi�o�� macierzy�sk� miej na pierwszym wzgl�dzie, Nie b�d� przeciwko Albie, Alba z tob� b�dzie. JULIA Zadziwia mnie ta mowa, bo od owej chwili, Kiedy rycerze nasi w pole wychodzili, Kto zna tw� oboj�tno��, rzek�by, �e w Sabinie Ju� odt�d nie alba�ska lecz rzymska krew p�ynie. Dziwi�a mnie twa cnota, tak na mi�o�� czu�a, �e si� z najmilszych zwi�zk�w dla m�a wyzu�a, I gdym szczerej przyja�ni cieszy�a si� g�osem, Mniema�am, �e si� tylko Rzymu trwo�ysz losem. SABINA Dop�ki tylko ma�e walki zachodzi�y, I �adna �adnej przem�dz nie zdo�a�a si�y, P�kim jeszcze nadziej� pokoju widzia�a, Z chlub� wtenczas m�wi�am, �em za Rzymem ca�a. Lecz dzi�, gdy cios ostatni nie mo�e nas min��, Kiedy trzeba lub Albie, lub Rzymowi gin��, Kiedy ju� po tej bitwie na zawsze upada Zwyci�onym nadzieja, zwyci�zcom zawada; Winna bym by�a srogiej dla kraju niech�ci, To tylko, �em Rzymiank�, maj�c na pami�ci. Nie sam m�� mnie obchodzi, nieszcz�sna niewiasta, Przeb�g, na r�wnej szali wa�� oba miasta! Mi�dzy obiema r�wnie jestem podzielon� I kt�r� los pogn�bi, za t� b�d� stron�. R�wn� a� do zwyci�stwa chowam dla nich dusz� I nie dziel�c si� chwa��, nieszcz�cia czu� musz�: W r�wnym stanie mie� b�d�, po zapad�ej kl�sce, �zy moje zwyci�eni, nienawi�� zwyci�zc�. JULIA Jak r�ne skutki z przyczyn jednakich pochodz� I jak odmienne czucia w r�nych sercach rodz�! Jak si� ma�o, Sabino, z Kamill� zgadzacie; Cho� ma brata w swym m�u, kochanka w twym bracie, Innym atoli okiem, w innym widzi stanie Krew sw� w jednym obozie, a w drugim kochanie. Kiedy� ty mia�a serce prawdziwej Rzymianki, W niej wida� by�o czu�o�� trwo�liwej kochanki. Dr�a�a, kiedy najmniejszy szcz�k wyda�y bronie. Bez r�nicy zwyci�skiej z�orzeczy�a stronie: Z nieszcz�ciem zwyci�onych �zy ��czy�a swoje. I tak wiecznie karmi�a duszy niepokoje. Lecz wczoraj, kiedy z wsp�lnej uchwalono zgody, �eby si� rozs�dzi�y broni� dwa narody. Widzia�am na jej czole rado�� niespodzian�. SABINA Julio, jak si� trwo�� t� nag�� odmian�! Jaka z Waleryjuszem rozmowy przyczyna? Tak�e pr�dko o bracie moim zapomina! Mo�e zechcesz nagania� zbytni� czu�o�� moj�, Kocham brata i zdrady Kamilli si� boj�. JULIA R�wnie jak ty, ukrytych przyczyn nie dochodz� Ani si� te� p�onnymi domys�y nie zwodz�. W takim niebezpiecze�stwie, w takim nieszcz�� stanie Dosy� jest widzie�, czeka� i nie zadr�e� na nie: Ale w powszechnym smutku cieszy� si� nie godzi. SABINA Ot� i ona sama w sam czas tu nadchodzi. Poznaj jej serce. SCENA DRUGA S a b i n a, J u l i a, K a m i l l a SABINA Siostro, zosta�cie tu obie. Wstyd mnie, �e tyle smutku nie ukrywam w sobie. Serce moje przez takie udr�czone m�ki Chce szuka� samotno�ci i utai� j�ki. Wychodzi. SCENA TRZECIA K a m i l l a, J u l i a KAMILLA Ka�e rozmawia� z tob�; jak niesprawiedliwa! Czy� rozumie, ze mniejsza bole�� mnie przeszywa? Czy� nie czuje srogo�ci okrutnego losu? Czy� mi w smutnych rozmowach �zy nie t�umi� g�osu? Ach, r�wne okropno�ci trwo�� moj� dusz�, I w tamtym, i w tym miejscu r�wnie traci� musz�. Kochanek m�j, kt�rego czcz�, kocham jedynie, Albo nar�d m�j zgubi, albo za sw�j zginie. I jaki�kolwiek, przeb�g, wyrok si� ui�ci, B�dzie godzien �ez moich albo nienawi�ci. JULIA R�ka Waleryjusza t� strat� nagrodzi. Sk�d�e ci� los Alban�w tak bardzo obchodzi? Tu masz tw�j r�d, tu szcz�cie, ojczyzn� i brata, W nieprzyjaci� obozie nie spotka ci� strata. KAMILLA Julijo, sprawiedliwsze podawaj mi rady, P�acz�c nad losem moim, nie nakazuj zdrady! Chocia� ledwie znie�� mog� nieszcz�cia w tym stanie, Wol� przecie� je cierpie� ni� zas�u�y� na nie. JULIA Co? poczytasz za zbrodni� tak s�uszn� odmian�? KAMILLA B�d� cnotliw�, kiedy niewiern� si� stan�? JULIA Kt� dla nieprzyjaciela wiar� chowa� ka�e? KAMILLA Zbrodni� krzywoprzysi�stwa, ach, kt�ry� b�g zma�e? JULIA Na pr�no tajemnic� chcesz ukry� przede mn�, S�ysza�am wczoraj twoj� rozmow� tajemn�. Jak czu�e powitanie! Czyli� w�tpi� mo�na? Wierz mi, Waleryjusza nadzieja nie pr�na. KAMILLA Ach, kto inny by� mojej rado�ci przedmiotem! Czego� dot�d nie zna�a, dzi� dowiedz si� o tem. Kocham Kuryjacego i ta mi�o�� sta�a Nie �cierpi, by� mnie d�u�ej za niewiern� mia�a. Pomnisz ten dzie�, dzie� pierwszy i szcz�cia, i zguby, Gdy brat m�j z siostr� jego wieczne zawar� �luby; Wtenczas ojciec �yczenia nasze spe�ni� raczy�, I mnie Kuryjacemu w ma��e�stwo przeznaczy�. Ach, dzie� ten, dzie� rado�ci i rozpaczy razem, Z��czy� �lubn� pochodni� z wojennym �elazem; Nieszcz�liwe wspomnienie rozkoszy i trwogi! Z�orzeczy�am niebiosom, przeklina�am bogi, Ile�em �ez wyla�a w smutnej los�w zmianie! Ach, ty sama widzia�a� nasze po�egnanie. Odt�d wieczna osiad�a bole�� w sercu mojem, Wiesz, jak czule wzdycha�am za lubym pokojem. Smutna oblubienica, nieszcz�sna Rzymianka, Raz p�aka�am ojczyzny, drugi raz kochanka, Wreszcie, w�r�d tylu przeszk�d, w�r�d niepewnych krok�w Posz�am rozpaczaj�ca pyta� si� wyrok�w. Pos�uchaj, jak mi niebo wol� sw� t�umaczy, I s�d�, jaka nadzieja w ostatniej rozpaczy. Ten kap�an bogom mi�y, co przy Awentynie Przepowiadaniem los�w od lat tylu s�ynie, Najprawdziwsza wyrocznia �askawego Feba, Tak� mi da� odpowied�, taki wyrok nieba: �Posta� Alby i Rzymu jutro si� odmieni, Pok�j stanie, braterskie z��cz� si� or�e: Kamillo, z Kuryjacym wiecznie po��czeni, �adna si�a waszego zwi�zku nie rozprz�e.� Ten to mnie g�os od dawnej trwogi oswobodzi�, A jako skutek wszelkie nadzieje przechodzi�; Powsta�a w sercu moim rozkosz wielow�adna, Jakiej nie zna� kochanek i kochanka �adna. S�d�, jak zbyteczn� rozkosz czu�a moja dusza, Bez wstr�tu patrze� mog�am na Waleryjusza, Rozmowa nawet jego by�a mi przyjemn�, Wszystko si� Kuryjacym zdawa�o przede mn�. Ja z nim, on ze mn� m�wi�; w tak rozkosznym b��dzie Kuryjacy by� wszystkim, Kuryjacy wsz�dzie. Dzi� powszechna z obu stron zaczyna si� wojna, Wiedzia�am o tym wczoraj i by�am spokojna, Oddala�am od siebie gro��ce nieszcz�cie, Uprzedzaj�c nadziej� pok�j i zam�cie. Ale noc rozp�dzi�a tak rozkoszne mary, Nast�pi�y sny straszne, okropne poczwary Lub raczej rze� powszechna, �mier�, trup�w mogi�y Wydar�y sercu rado��, a trwog� wr�ci�y. Tu krew, mordy, tu gro�� b�yskaj�ce miecze, Co si� potw�r uka�e, to znowu uciecze. Miesza si� widmo z widmem, zgie�k trwog� pomna�a, A ka�da nowa mara w dw�jnas�b przera�a. JULIA Niech tw�j umys� przeciwn� nadziej� st�d bierze. KAMILLA Tak �ycz�, nieszcz�liwa, a przeto tak wierz�; Lecz mimo ��dze, mimo gor�ce modlitwy Nie jest to dzie� pokoju, ale krwawej bitwy. JULIA Tak si� dzieje, przez wojny daj� pok�j nieba. KAMILLA Niech trwa z�e, je�li tego lekarstwa potrzeba: Czy Alba nas podbije, czyli my zwyci�eni, Ach, nie mo�esz by� moim, Kuryjacy, m�em?... Tak, ka�demu na zawsze wzbronione to imi�, Kto lub s�u�y Rzymowi, lub panuje w Rzymie; Ale c� to ja widz�? Kto do nas przychodzi? Ty�e� to, Kuryjacy? czy mnie m�j wzrok zwodzi... SCENA CZWARTA C i � s a m i i K u r i a c j u s z KURIACJUSZ Nie w�tp, ja to sam jestem; widzisz wojownika, Ani zwyci�zc� Rzymu, ani niewolnika. Nie przychodz� do ciebie krwi� rzymsk� zmazany Ani mnie ha�bi� pod�ej niewoli kajdany. Znane mi twoje serce, chwa�a twoja znana, Pogardzasz niewolnikiem, nienawidzisz pana. Po�r�d ostateczno�ci, w�r�d okropnej doli L�ka�em si� zwyci�stwa, l�ka�em niewoli... KAMILLA Przesta�; dochodz� reszty, Kuryjacy luby! Unikasz bitwy pomny na twe �wi�te �luby. Serce twoje mnie jedn� nad wszystko ocenia, Jam tw�j kraj pozbawi�a twojego ramienia; Lecz widzia�e� ju� ojca? Co on na to powie, �e w domu jego szukasz schronienia twej g�owie? Czy� u niego r�d pierwszym, czy ojczyzna celem? Jest on ojcem, lecz pierwej jest obywatelem; A wreszcie czy nam trwale niebo �ask udziela? Wita��e w tobie zi�cia czy nieprzyjaciela? KURIACJUSZ Przyj�� mnie jako syna, jak zi�cia powita�, Umys� m�j w jego oczach tajn� rado�� czyta�; Bom nie przyszed� jak zdrajca do waszego domu, Nie przynios�em na czole ohydy i sromu. Nie tak ja ma�o wa�� kraju mego spraw�, Kocham ciebie, Kamillo, lecz kocham i s�aw�. W ca�ej wojnie niejednym pokaza�em czynem, �e umiem by� kochankiem i ojczyzny synem. ��czy� si� los narodu z mi�o�ci zapa�em I gdym walczy� za Alb�, do ciebie wzdycha�em, I dzi� mimo nadziej�, mimo ��dze moje, Niech tylko Alba ka�e, p�jd� stacza� boje; Kamillo, pok�j rzymskie otworzy� mi bramy, Z jego to daru wsp�lnych uczu� si� zwierzamy. KAMILLA Pok�j! Jaki� cud s�ysz�, kt�ry� to b�g sprawi�? JULIA Zapomnia�a�, Kamillo, co wyrok objawi�, Lecz dowiedzmy si� reszty... Przez jakie zdarzenia, Jaka w�adza dzie� bitwy w dzie� pokoju zmienia? KURIACY Kt� by si� by� spodziewa�? Ju� z obojej strony Spieszy� na pole Marsa �o�nierz zapalony; Id� hufce, ju� grozi �elazo �elazu, Chc� bitwy, ostatniego czekaj� rozkazu. Wtem dyktator przed liczne wyst�puje szyki, Wzywa kr�la, w zap�dzie cofa wojowniki, A zabrawszy g�os, rzecze: �Co czynim, Rzymianie! Jakie� b�stwo nam radzi to krwawe spotkanie? Nie wzbraniajmy si�, niechaj rozum nas o�wieci: Wszak c�rki nasze waszych �onami s� dzieci; S�siedzi�my, w braterskiej �yjemy rodzinie, Jedna krew w �y�ach Rzymian i Alban�w p�ynie: Jednyme�my narodem, z jednej idziem g�owy, Za c� si� niszczy� mamy przez ten b�j domowy, Gdzie �mier� zwyci�onego na zwyci�zc� spada, A tryumf �zy wyciska, wprz�d nim wieniec wk�ada? Nieprzyjaciele nasi dawno tego �ycz�, By�my wzajem gn�bieni, im byli zdobycz�. Czyli� to jednej strony pot�g� ustali, Kiedy w drugiej s�siedzk� podpor� obali? D�ugo si� z niezg�d naszych s�siady cieszy�y, Na nich raczej obr��my po��czone si�y. Rzu�my ten sp�r wiecznego godzien zapomnienia, Kt�ry dobrych rycerzy w z�ych braci zamienia. Je�li nas ch�� pierwsze�stwa w pole wyprowadza Dla walki, przy kim b�dzie panowania w�adza, Niechaj si� tak obficie krew braci nie toczy, I to, co por�ni�o, niechaj nas zjednoczy. Niech kilku wojownik�w ka�dy lud wybierze, Tak wybrani za wszystkich niech walcz� rycerze, A komukolwiek niebo zapewni wygran�, Niechaj s�absi mocniejszym podlegli zostan�. Lecz, co by wieczn� by�o dla m��w ohyd�, Niechaj pod prawa cudze, nie pod jarzmo id�. Bez ho�d�w, bez daniny, bez �adnej sromoty Za zwyci�zcami p�jd� zwyci�onych roty; To po��czy dwa pa�stwa, to im si�y doda.� Na te s�owa precz sroga uchodzi niezgoda, Ka�dy wzrokiem przeciwne szeregi przebiega, Ten brata, ten krewnego, ten zi�cia postrzega, Zdumiewaj� si� wszyscy i poj�� nie mog�, Jak si� mieli, niebaczni, krwi� zbroczy� tak drog�. Przyj�ta jest ofiara; pok�j upragniony; Pod tym warunkiem obie przysi�gaj� strony. Bro� sze�ciu m��w sko�czy dw�ch kraj�w niech�ci. Tym wyborem i wojska, i wodze zaj�ci, Nasz dyktator w obozie, a wasz kr�l w senacie. KAMILLA O bogowie, jak wielkie szcz�cie mi zsy�acie! KURIACJUSZ Tak, Kamillo, dzi� jeszcze za wsp�lnymi g�osy Los wojownik�w nasze ustanowi losy; Tymczasem, nim og�osz� wybranych imiona, Rzym dla was, a dla Rzymian Alba otworzona; ��cz� si� dwa obozy i pod has�em zgody Duch pokoju braterskie jednoczy narody. Mnie tu mi�o�� za braci� twymi przyprowadza, Nowa si� w sercu moim nadzieja odradza; Ojciec tw�j nie chce szcz�cia mojego oddali�, Jutro ma dla nas �lubn� pochodni� zapali�, P�jd� wi�c i odbierz wyrok lubego zam�cia, Ten dla Kuryjacego drogi wyrok szcz�cia. KAMILLA P�jd�, ale wprz�d braci widzie� mi potrzeba, Od nich jeszcze us�ysz� o wyrokach nieba. JULIA Id�cie, a ja przed �wi�te zaraz biegn� progi B�aga� za wasze szcz�cie nie�miertelne bogi. KONIEC ROZDZIA�U AKT DRUGI SCENA PIERWSZA K u r i a c j u s z, H o r a c j u s z KURIACJUSZ Tak wi�c Rzym w jednym domu szuka swych m�cicieli I tej czci r�d Horacych z innymi nie dzieli; Dumne miasto, gdy ciebie i twych braci g�osi, Was trzech nad wszystkich swoich rycerz�w przenosi, I kiedy �mia�ym grozi s�siadom pogromem, Chce wszystkie domy nasze jednym zwalczy� domem. Widz�c ten wyb�r, ka�dy sprawiedliwie mniema, �e Rzym opr�cz Horacych wi�cej Rzymian nie ma. Wszak�e ta cze�� narodu, dla was wyrz�dzona, Mog�aby nie�miertelnie ws�awi� trzy imiona; Gdy dla mnie taki wyrok zosta� przeznaczony, �e tu siostr� wyda�em i tu szukam �ony; I to, czym jestem dla was, i to, czym by� ��dam, Sk�ania mi�, �e z rado�ci� ten wyb�r ogl�dam. Lecz z drugiej strony r�wnie cieszy� si� nie mog�, W jednej chwili czu� musz� i rado��, i trwog�: Tyle razy na wojnach m�stwa twego �wiadek, L�kam si� o los Alby, widz� jej upadek. Kiedy ty walczy� b�dziesz, c� Alb� ocali! Bogowie chc� jej zguby, bo ciebie wybrali. Widz� wyrok okrutny, straszn� niebios rad�, I zawczasu si� w liczb� twych poddanych k�ad�. HORACJUSZ Dla Rzymu, nie dla Alby st�d smutku przyczyna, Widz�c, kogo wybiera, kogo zapomina. Z�a to zaiste dla nas wr�ba, przyjacielu, Tak �le wybiera�, maj�c na wyb�r tak wielu. Tysi�c godniejszych by�o do tego zawodu, Zdolnych utrzyma� m�stwem pot�g� narodu. Lecz chocia�bym i zgin��, po takiej ozdobie, Po tym wyborze s�uszn� czuj� dum� w sobie; Czuj� �mia�� otuch�, duch m�ski si� wzmaga, Wiele mi, chocia� s�aba, rokuje odwaga, I jak��kolwiek nieba u�o�y�y rad�, Jeszcze si� w liczbie twoich poddanych nie k�ad�. Rzym nadto mi zaufa�, tak wielk� nadziej� Albo z chwa�� uiszcz�, albo krew przelej�. Kto chce umrze� lub zwalczy�, ten rzadko przegrywa, Gdzie rozpacz broni� w�ada, tam zgon trudny bywa. C�kolwiek b�dzie, Rzymie, nie b�j si� przegranej, A� po ostatniej kropli krwi ze mnie wylanej! KURIACY Przeb�g, ta� to jest dla mnie najdotkliwsza m�ka! Czego chce nar�d, tego krew, przyja�� si� l�ka. Lub Alba w jarzmo p�jdzie... wyrok zbyt surowy! Lub zwyci�y z utrat� ulubionej g�owy... Czeg� n�dzny mam �yczy�, czego si� spodziewa�? Zawsze mi srogi wyrok ka�e �zy wylewa�; Z obudw�ch stron do p�aczu mam s�uszn� przyczyn�. HORACJUSZ Co? Ty mnie p�aka� b�dziesz, gdy za m�j kraj zgin�? Dla szlachetnego serca �mier� taka rozkosz�. Chwa�a z niej �ez nie cierpi, imi� wieki g�osz�. KURIACJUSZ Nie zechcesz przyjacio�om tej trwogi zabroni�, I nad rycersk� �mierci� godzi si� �zy roni�. Id�, szukaj zgonu w godnej serca twego chwale, Dla ciebie nie�miertelno��, dla nas wieczne �ale. Wszystko traci, kto swego przyjaciela traci... Lecz Flawian wie�� niesie od Alby i braci. SCENA DRUGA H o r a c j u s z, K u r i a c j u s z, F l a w i a n KURIACJUSZ Wybra�a ju� trzech Alba, jak chcia�o przymierze? FLAWIAN Wybra�a, z tym przychodz�. KURIACJUSZ Kt�rzy� ci rycerze? FLAWIAN Twoi dwaj bracia i ty. KURTACJUSZ Kto? FLAWIAN Ty i bracia twoi. Lecz c� to, Kuryjacy w zadumieniu stoi? Skutek-�e to niech�ci? KURIACY Owszem podziwienia; Nad zas�ugi, za wiele Alba mi� ocenia. FLAWIAN Mam�e donie�� wodzowi, kt�ry mnie przysy�a, �e wiadomo�� wyboru wcale ci niemi�a? Jak�� w tobie obaw� lub jaki wstr�t rodzi? KURIACY Powiedz, �e przyja��, mi�o�� i krew nie przeszkodzi, �eby trzech dla narodu swego Kuryjacych Nie mia�o na trzech m�nie uderzy� Horacych. FLAWIAN Na nich? Wielem us�ysza� w wyrazach niewielu! KURIACY Powiedz to, nas tymczasem zostaw, przyjacielu. SCENA TRZECIA K u r i a c y, H o r a c y KURIACY Niech teraz gromy spadn�, niech zajad�o�� w�ciek�a Wzruszy przeciw nam ziemi� i nieba, i piek�a. Niech si� z��cz�, niech straszne przygotuj� ciosy Razem ludzie i bogi, i piek�a, i losy! Ja w stanie tym nieszcz�cia i smutku bez granic Ludzie, losy i piek�a, i bogi mam za nic. Cokolwiek okropnego i srogiego maj�, Mniej znaczy ni� ten honor, kt�ry nam dzi� daj�. HORACY Los, co si� do naszego przywi�za� dzi� rodu, Wielki stawia nam widok s�awnego zawodu. Niebo w nas nadzwyczajne umys�y ocenia I nadzwyczajne m�nym niesie przeznaczenia, Walczy� z nieprzyjacielem za ca�o�� ojczyzny I szlachetne odbiera� z r�k nieznanych blizny, Na to si� prosta cnota �atwo usposobi, Ju� to tysi�c zrobi�o, tysi�c jeszcze zrobi. �mier� dla mi�ego kraju ma tyle s�odyczy, Ze t�um ludzi tak pi�knie umrze� sobie �yczy. Ale tam si� potyka�, gdzie z przeciwnej strony Obro�c� jest kochanek siostry, a brat �ony; Zerwa� te wszystkie zwi�zki i plac zbrojno stawi� Przeciw krwi, kt�r� chcia�by� w�asnym �yciem zbawi�; Wierzaj mi, taka cnota nam samym w�a�ciwa, Do blasku jej w niewielu zazdro�� si� odzywa; Ma�o ludzi zna dobrze �wi�te jej ustawy, A�eby �mieli wzdycha� do tak wielkiej s�awy. KURIACY Prawda, imiona nasze b�d� wiecznie s�yn��: Zaw�d ten pe�en chwa�y, nie mo�na go min��. Za wz�r nas wezm� wieki i odleg�e kraje... Ale� ta twoja cnota zbyt dzik� si� zdaje I ma�o nawet wielkich serc, kt�re by �mia�y T� drog� nie�miertelnej dobija� si� chwa�y. Niech kto, jak� chce, �wietno�� w tym postrzega dymie, Lepsze ukrycie ni�li tak rozg�o�ne imi�; Co do mnie, sam widzia�e� i ja m�wi� �mia�o, �e mi� nic w powinno�ci mojej nie wstrzyma�o. Krew, przyja��, mi�o��, zwi�zki strze�one tak �ci�le, Nie mog�y zachwia� m�stwa w statecznym umy�le. Poniewa� moja Alba w tej �wietnej ozdobie Tyle mi czci wyrz�dza, ile tw�j Rzym tobie, Jak ty wype�ni� wszystko, czego nar�d czeka! �o�nierz jestem... lecz przecie mam serce cz�owieka. Wiem, �e tw�j honor ka�e krwi� moj� si� zbroczy�, A m�j r�wnie mi ka�e krew twoj� wytoczy�; Maj�c za�lubi� siostr�, z bratem walczy� trzeba, Dla kraju tak mi smutny los zrz�dzi�y nieba!... Tak �wietnej powinno�ci nie unika cnota. Serce we mnie dziczeje, okropno�� mn� miota. Lituj� si� nad sob�, zazdroszcz� tym skrycie, Kt�rzy szlachetnie w boju zako�czyli �ycie. Lecz nigdy Alby moje nie zawiedzie rami�. Wzrusza mi� dziki honor, ale mnie nie �amie. Czuj� to, co mi daj�, czuj�, co postradam... A je�li Rzym chce wi�cej, dzi�ki niebu sk�adam, �e mi si� Rzymianinem urodzi� nie da�o, By przecie� co� ludzkiego w mej duszy zosta�o. HORACY Je�li� nie Rzymianinem, zas�u� nim by� godnie, I je�eli� mi r�wny, oka� to dowodnie. Gruntowna cnota, z kt�rej Horacy si� chlubi, Towarzystwa s�abo�ci z rycerstwem nie lubi; �le ten sobie otwiera do honoru drog�, Kto niem�sk� na pierwszym wst�pie cofa nog�. Widz�, jak si� nieszcz�cie ca�� si�� sro�y, Widz� ca�� moc jego... lecz mnie nic nie trwo�y; Przeciw komu mnie wzywa kraj, o to nie pytam, Lecz si� �lepo tej chwa�y i z rado�ci� chwytam. On wszystkich obcych wzgl�d�w godzien jest wyzucia, Jego rozkaz powinien wszystkie st�umi� czucia; Kto chc�c s�u�y� krajowi na bok rzuca okiem, Pod�ym do powinno�ci przyst�puje krokiem. �wi�ta wola ojczyzny wszystkie zwi�zki zrywa: Tak, na nic nie ma wzgl�du, kiedy mi� Rzym wzywa. Czuj� zupe�n� rado��; z t� pociech� zatem, Z kt�r�m za�lubia� siostr�, b�d� walczy� z bratem, I �eby skr�ci� pr�ne uwagi i �ale, Gdy� od Alby wybrany, nie znam ci� ju� wcale. KURIACY A ja ciebie znam jeszcze, i to mnie przenika... Lecz mi nie znana by�a ta cnota tak dzika: Chce si� ona o wy�szo�� z nieszcz�ciem mocowa�; Pozw�l, niech si� jej dziwi�, nie ka� na�ladowa�. HORACY Nie, nie umiem zna� cnoty, co si� s�awy wzbrania, A poniewa� ci milsze �zy i narzekania, Niechaj si� t� rozkosz� tw�j umys� nacieszy. Oto w sam czas w te miejsca siostra moja �pieszy, Ja za� p�jd� do twojej; niech trwog� pokona, Niech wie, czym by� powinna Horacego �ona, Niechaj ci� kocha, nawet gdy z r�ki twej zgin�, Niech rzymskie serce wspiera w nieszcz�ciu Sabin�. SCENA CZWARTA H o r a c y, K u r i a c y, K a m i l l a. HORACY Wiesz, jak twego kochanka ca�a Alba ceni? Wiesz�e siostro? KAMILLA Nieszcz�cie! jak si� m�j los mieni, HORACY Tak, uzbr�j si� sta�o�ci� i b�d� siostr� moj�. Je�li wr�ci do ciebie z tryumfaln� zbroj�, Niech w nim zab�jcy brata twe serce nie wini, Przyjm jak rycerza, kt�ry sw� powinno�� czyni, Umie s�u�y� krajowi i w pi�knej potrzebie Da� pozna� m�stwem swoim, �e jest godnym ciebie. Jakby za �ycia mego, wiecznie si� z��czycie... Lecz je�li to �elazo odbierze mu �ycie, Nie wzdrygaj si� na widok zwyci�skiego wie�ca Ani chciej mi wyrzuca� �mierci oblubie�ca... Teraz przeklinaj losy i ziemi�, i nieba, Lecz po bitwie o zmar�ych ju� my�le� nie trzeba. Zosta� tu z ni� na chwil�; ale czas up�ywa, Wnet wr�c�, p�jdziem razem, gdzie nas honor wzywa. SCENA PI�TA K a m i l l a, K u r i a c y KAMILLA P�jdziesz�e, Kuryjacy?... i ta smutna chwa�a Mi�o�� i szcz�cie nasze w tobie pokona�a? KURIACY Ach, widz�, �e w tym stanie nic mi� nie ochroni: Trzeba umrze� lub z �alu, lub z braterskiej d�oni. Id� na miejsce s�awy jak na srog� m�k�, Kln� wyb�r, kt�ry moje tak ocenia r�k�, Z�orzecz� m�stwu, kt�re tyle w Albie znaczy, I z mi�o�ci do zbrodni przechodz� w rozpaczy. Umys� m�j �mia�e skargi zanosi do nieba, �a�uj� ciebie, siebie... Ale i�� potrzeba... KAMILLA Nie... znam ja ci�, okrutny! Chcesz, aby ci� b�aga� I w�adz� kraju w�adz� mi�o�ci przemaga�. Ach, dosy� ju� masz chwa�y, ka�dy ci j� przyzna, Nie do��e twego m�stwa dozna�a ojczyzna? Kt� na wi�ksze od ciebie dzie�a si� o�miela�? Nie do��e� krwi rzymskiej i w tej wojnie przela�? Imi� twoje nie wzro�nie: laurami okryty, Zostaw komu innemu te smutne zaszczyty. KURIACY Ja �cierpi�, �eby cudze zas�ugi odnios�y Te nie�miertelne laury, kt�re dla mnie wzros�y? Lub �eby mi kraj ca�y wyrzuca� niem�stwo, �e gdybym ja by� walczy�, on by mia� zwyci�stwo? I mi�o�� tak zat�umi bohatyrsk� cnot�, Bym tyle dzie� przez tak� zako�czy� sromot�? Albo! Twego wyboru nie zdradz� nikczemnie, Zwyci�y�, zgin�� mo�esz, lecz zawsze przeze mnie. Los�w twoich przez moj� nie zawiod� win�, Lub �y� b�d� bez zmazy, lub chwalebnie zgin�. KAMILLA Nie wzdryga si� twe m�stwo, kiedy mi�o�� zdradza? KURIACY Pierwsza nade mn� kraju ni�li twoja w�adza. KAMILLA Wi�c tw�j or� dla kraju krwi� brata si� zma�e, A siostrze m�a wydrze? KURIACY Tak srogi los ka�e, Zrywa zwi�zki: tak chcecie i Albo, i Rzymie, �e znikn�� musi s�odkie siostry, brata imi�. KAMILLA Przyjdziesz wi�c, okrutniku, z zwyci�skim or�em I zechcesz moim zosta�, bratob�jco, m�em?! KURIACY Ach, zapomnijmy o tym w tej los�w kolei, Mog� ci� tylko kocha� bez �adnej nadziei... C� to, p�aczesz, Kamillo? KAMILLA Mam�e �zy ociera�, Kiedy mi ka�e srogi kochanek umiera�? Wtenczas kiedy mi wiar� mia� przysi�c wzajemn�, Zdradza j� i gr�b razem otwiera przede mn�? Zawzi�ty na m� zgub�, m�wi, �e mi sprzyja, Kocha mi�, dzikie serce, kiedy mi� zabija! KURIACJUSZ O, jak�e p�acz kochanki g��boko przenika! Najmocniejszego dot�d nie zna�em j�zyka. Jak ten widok rozrzewnia, jak si�y odbiera! Niech�tnie si� m�j umys� sta�o�ci� opiera. Nie �am cnoty rycerskiej przez zbyteczne �ale I nad �zami, Kamillo, daj zwyci�stwo chwale. Mam�e podle ust�pi� przed nieprzyjacielem I wi�cej by� kochankiem ni� obywatelem? Pokonaniem przyja�ni dusza os�abiona, Jak�e razem i mi�o��, i lito�� pokona? Nie kochaj mi�, Kamillo, przesta� te �zy roni�, Lub je�li mam twym gniewem s�awy mojej broni�, Zem�cij si� nad niewdzi�cznym, prze�laduj zmiennika... C� to? I ta obraza ma�o ci� dotyka?... Moje spojrzenia gro�ne, twoje tym �askawsze? Trzeba� wi�cej?... przysi�gi zrzekam si� na zawsze. Surowa cnoto, kt�rej sta�em si� ofiar�, Trzeba� ci� a� zbrodnicz� okupi� niewiar�?! KAMILLA O, na tej przesta� zbrodni! Przysi�gam na bogi, Nie wzbudzisz nienawi�ci, lecz mi b�dziesz drogi. Tak jest, mi�y mi b�dziesz, cho� zmienny, niesta�y, Ale nie szukaj, przeb�g, w bratob�jstwie chwa�y! Czemum Rzymianka? czemu� ty nie Rzymianinem? Ja bym ci� sama �wietnym wie�czy�a wawrzynem; Nie �zy by� moje widzia�, nie �ale, nie wstr�ty, Lecz podobne, jak brat m�j, do chwa�y zach�ty. Niestety, za�lepiona w op�akanej dobie, Jemu �ycz�c, �yczy�am n�dzna przeciw tobie. Ju� powraca... nieszcz�cie, je�li p�aczem �ony Tyle co ten moimi j�kami wzruszony... SCENA SZ�STA K u r i a c y, K a m i l l a, H o r a c y, S a b i n a KURIACY Sabina z nim? O chwilo! Sprawiedliwe nieba! Do �ez kochanki jeszcze� �ez siostry potrzeba? Odni�s�szy pewnie tryumf z tak wielkiego m�stwa, Czy i nade mn� szuka r�wnego zwyci�stwa? SABINA Nie, bracie, zbyt niewczesna niech trwoga ustanie, Przyjmij ostatnie czu�ej siostry po�egnanie. Krew twoja tak szlachetna, �e jej nic nie skazi, Nic sta�o�ci waszego m�stwa nie obrazi; I kogo z was to �wietne nieszcz�cie zwyci�a, Nie chc� go zna� za brata, nie chc� zna� za m�a. Przecie� obadwa jednej pro�by pos�uchacie: Godna jest ciebie, m�u, godna ciebie, bracie. Niech nie b�dzie bezbo�nym ten b�j znakomity, Ja wam chc� nieska�one upewni� zaszczyty: Niech s�awy waszej �adna sromota nie plami, Wreszcie, b�d�cie prawymi nieprzyjacio�ami; Wszak ca�e dzisiaj wasze braterstwo w Sabinie, Przestaniecie by� bra�mi, kiedy ona zginie. Potargajcie� ten w�ze�, ta krew wszystko zma�e, A kiedy si� wam honor nienawidzie� ka�e, Prawo do nienawi�ci �mier� moja wam nada. Rzym tak chce, Alba ka�e; nie s�ucha� ich, zdrada. Zamorduj mi� z was jeden, a pomst� we� drugi; Potem walczcie bez zbrodni dla kraju pos�ugi. Tak b�dzie sprawiedliwo�� z kt�rejkolwiek strony, Bo lub dla zemsty siostry, lub dla zemsty �ony. Lecz wy by�cie si� takiej dopu�cili zmazy? Wy by�cie mieli z innej b�j stacza� obrazy? To wasz� mi�o�� kraju, to wasz honor za�mi... �eby mu dobrze s�u�y�, trzeba wam by� bra�mi! Potrzeba dla� krwi� zimn� miecz utopi� w bracie. Nie zw�aczajcie wi�c, czy�cie, co uczyni� macie: Mnie tu wprz�d zamordujcie, a po moim zgonie Gi�cie obadwa z chwa�� w ojczyzny obronie... Nieprzyjaciele s�awnym walcz�cy �elazem, Ten Alby, tamten Rzymu, a ja obu razem. C� wi�c, chcecie, a�ebym zwyci�zc� widzia�a? O, jak�e �wietna b�dzie z bratob�jstwa chwa�a! Czyli� brata lub m�a znios� moje oczy? Ujrz� te laury, kt�re krew najdro�sza zbroczy? B�d� mog�a rozerwa� dusz� udr�czon�? Czy twoj� mam by� siostr�, czyli twoj� �on�? Umr� wprz�d... ale c� to? �adnego nie wzrusz�? Okrutni! Milcz�... dobrze, sama was przymusz�: Bo skoro tylko krwawe zaczniecie spotkanie, Siostra wasza �r�d miecz�w podniesionych stanie. Wtenczas gdy was szalone unios� zap�dy, Musicie, okrutnicy, przebija� si� t�dy. HORACY Ach, �ono! KURIACY Siostro moja... KAMILLA Wzruszaj� si� przecie. SABINA C� wi�c, sk�d to zdumienie? Wzdychacie, bledniecie; Jaki strach was ogarn��? Ci� to s� rycerze, Kt�rych i Rzym, i Alba za obro�c�w bierze? HORACJUSZ Jaki m�j stan! Jak trudne utrzymanie m�stwa! Je�eli� �on� moj�, ust�p mi zwyci�stwa. Odejd�, niechaj wygrana nie b�dzie w�tpliwa, A sama walka o ni� wstydem mi� okrywa. Pozw�l, niechaj dni moich nie ko�cz� z ohyd�. SABINA Nie l�kaj si�, nie l�kaj, na pomoc ci id�. SCENA SI�DMA S t a r y H o r a c j u s z, H o r a c y, K u r i a c y, S a b i n a, K a m i l l a STARY HORACJUSZ C� to, dzieci, mi�o�ci was bawi� podniety I czas wam zabieraj� tak drogi kobiety? Tu do walki i�� trzeba, a was �zy trzymaj�; Ust�pcie, niechaj one same narzekaj�. Ich p�acz nadto jest czu�ym, nadto niebezpiecznym, M�g�by s�abo�ci m�om udzieli� walecznym, Ucieczk� tylko mo�na unikn�� tych grot�w. SABINA Nie b�j si�, godni ciebie; ka�dy walczy� got�w, Nic ich wstrzyma� nie zdo�a: stali w przedsi�wzi�ciu; Uczyni�, czego ��dasz po synu i zi�ciu. A je�li s�abo�� nasza zachwia�a ich cnot�, Ciebie tu zostawimy, zagrzej w nich ochot�. P�jd�my st�d, siostro, j�ki nasze niedo��ne, Czym�e s� �zy niewie�cie na serca tak m�ne? Walczcie, srodzy, nam jedna nadzieja w rozpaczy: Rzym dzisiaj wasz� bitw� i nasz zgon zobaczy. Odchodz�. SCENA �SMA S t a r y H o r a c j u s z, m � o d y H o r a c j u s z i K u r i a c j u s z M�ODY HORACJUSZ Wstrzymaj, ojcze, kobiety i miej je pod stra��, Niech si� w pole za nami wychodzi� nie wa��. Ich mi�o��, ich �zy, rozpacz i �a�osne krzyki Mog�yby wpo�r�d bitwy wstrzyma� wojowniki; Znaj�c je, m�wiono by pomi�dzy wojskami, �e�my takie podej�cie u�o�yli sami. Zaszczyt wyboru w drogiej przyszed�by nam cenie, Gdyby go splami� mia�o takie podejrzenie. STARY HORACJUSZ B�d� o tym pami�ta�, lecz id�cie do braci, Ka�dy niech d�ug powinny swej ojczy�nie p�aci. KURIACJUSZ A ja, jak ci� po�egnam przed srogim rozstaniem? STARY HORACY Ach, nie rozrzewniaj serca smutnym po�egnaniem, Chc� ci odwagi doda�, na s�owach mi zbywa; Nie wiem, czego si� trzyma�, my�l moja w�tpliwa... Sam �ez wstrzyma� nie mog�, ale czas zbyt drogi.. Pe�ni j swoj� powinno��, reszt� zdaj na bogi. KONIEC ROZDZIA�U AKT TRZECI SCENA PIERWSZA SABINA sama Przeb�g, czeg� mam �yczy�? Umys� si� rozdziela, Czy brata mie�, czy m�a za nieprzyjaciela. Tu natura, tu mi�o�� wiedzie na przemiany; �wi�te w�z�y! Tak, r�wnie ka�dy z nich kochany... Lecz id�my za wysokim ich cnoty obrazem, B�d�my jednego �on�, drugich siostr� razem. Mam�e krzywdzi� wyroki? Nie jest to ich win�, Patrzmy nie z czyjej r�ki, ale za co gin�. Tych�e to �ez s� godne rycerskie zaszczyty? Widz�c honor, zapomn�, czyj� krwi� nabyty. Ujrz� bitw� bez trwogi, a po zasz�ej kl�sce Poleg�ych bez rozpaczy, bez wstr�tu zwyci�zc�. S�odki, lecz ci�ki b��dzie! lube omamienie! Pr�na przewago duszy! czcze �wiat�a promienie! Jak�� chwa�� zapewnia zwyci�zcom wygrana? Nie tryumf mnie obchodzi, ale krew przelana. Czuj� okropno�� losu, zewsz�d r�wna strata; Nieszcz�sna, p�aka� musz� lub m�a, lub brata. Gdy my�l� o ich zgonie, o daremna praco! Widz�, z czyich r�k gin�, zapominam za co. Ten�e pok�j ��dany, ten�e pok�j drogi? Wys�ucha�y�cie mod��w, zbyt �askawe bogi! Jakie� pioruny w gniewie, jakie �lecie kary, Je�li tak straszne wasze dobrodziejstwa, dary? SCENA DRUGA S a b i n a, J u l i a SABINA Julio, czy ju� po wszystkim? czy straszny cios min��? Jak� mi �mier� donosisz? czy m��, czy brat zgin��? Czy kiedy si� bezbo�n� broni� z sob� zbiegli, Wszyscy rycerze smutn� ofiar� polegli? Ach, by mnie nie przerazi� zwyci�skim �elazem, Wol�, �ebym p�aka�a nad wszystkimi razem. JULIA C� to, nie wiesz, Sabino, o wielkiej odmianie? SABINA Ja mam wiedzie�, Julio, w nieszcz�liwym stanie? Ledwo wyszli zwyci�zcy, �mierci� gro��c sobie, W tych nas murach z Kamill� zatrzymano obie; Przeb�g, nadto ostro�ni, �ez naszych si� boj�. Inaczej posz�yby�my, gdzie dwa wojska stoj�, Rozpacz� i zakl�ciem najczulszej przyja�ni Wzruszy� lito�� w obozach, wstrzyma� ich od ka�ni. JULIA Ach, nie potrzeba by�o takiego widoku! Ujrzano ich i w krwawym zatrzymano kroku. Biegli do bitwy pe�ni zapa�u i grozy, Lecz widok ten obydwa poruszy� obozy; Oburzy�o si� wojsko, �e tak bliscy m�e Naprzeciw krwi braterskiej podnosz� or�e. Tego lito�� przenika, tym okropno�� miota, Tego zadziwia m��w niezr�wnana cnota, Ten �wietn� mi�o�� kraju pod nieba wynosi, �w j� nieludzk�, dzik�, �wi�tokradzk� g�osi. Przecie� w tak r�nych zdaniach jedne s�ycha� g�osy: Wszyscy wini� dow�dzc�w i wybor�w losy. Ka�dy na tak nieludzkie spotkanie si� wzdrygn��, Krzyk powsta�, t�um si� zbli�y� i bitw� rozstrzygn��. SABINA Wys�ucha�y�cie przecie, sprawiedliwe bogi! JULIA Lecz niestety, Sabino, nie tu koniec trwogi. Na pr�no od tej bitwy wojsko ich oddala: Jedna ch�� walki naszych rycerzy zapala, Chwa�a tego wyboru tak jest dla nich drog�, Tak si� ni� dumne serca nacieszy� nie mog�, �e gdy ich p�acz�, oni za szcz�cie t� spraw�, A lito�� za ohyd� maj� i nies�aw�. Rozruch obu wojsk �wietne imiona ich plami I pr�dzej na dwa wojska odwa�� si� sami, Pr�dzej ka�dy z przeciwnej r�ki mu polegnie, Ni�li tej chwa�y, tego wyboru odbiegnie. SABINA I to ich nie wstrzyma�o? O zapami�tali! JULIA Tu si� z obu stron wojsko do buntu zapali; S�ycha� g�os jeden po�r�d pomieszanych szyk�w, Wszyscy chc� bitwy albo nowych wojownik�w. Za nic obecno�� wodz�w, za nic ich powaga, Nikt nie s�ucha, bunt ro�nie i wrzawa si� wzmaga. Sam kr�l, zdumiony, oba wstrzymuje narody, �Kiedy � zawo�a � nowe dziel� nas niezgody, Wr��my si� do wyrok�w, zdajmy na niebiany, Czy ten wyb�r przyjmuj�, czyli chc� odmiany. A gdy nam przy ofiarach sw�j wyrok oka��, Kt�rzy� wtenczas bezbo�ni opiera� si� wa��?...� Na te s�owa zajad�o�� ustaje gor�ca, Ten g�os surowy m�om bron z r�ku wytr�ca, I �lepa ��dza chwa�y, i �w zapa� srogi Uspokaja si� przecie i szanuje bogi. Co nast�pi, objawi� ofiary, modlitwy. SABINA Nie, bogowie nie zechc� tak zbrodniczej bitwy! Wiele sobie z tej nag�ej obiecuj� zw�oki I ju� �askawsze nieba przegl�dam wyroki. SCENA TRZECIA S a b i n a, J u l i a, K a m i l l a SABINA Siostro, szcz�liwa zmiana, nie b�d� wi�cej trwo�na. KAMILLA Ach, znam j�, ale nie wiem, czy tak j� zwa� mo�na; Razem z ojcem s�ucha�am tej ca�ej powie�ci. I c� mnie w niej pocieszy? co ul�y bole�ci? W samej zw�oce nieszcz�cia nasro�� si� ciosy, D�u�ej si� dr�czy� trzeba niepewnymi losy; I tego nam jedynie wolno si� spodziewa�, �e w p�nej kl�sce p�niej b�dziem �zy wylewa�. SABINA Lecz jawna niech�� bog�w, wojska zami�szanie... KAMILLA M�wmy raczej, daremne ich woli badanie; Wszak�e w wyroku Tulla jawna niebios w�adza: Nie zawsze si� g�os ludu z g�osem bog�w zgadza; Nie tak nisko bogowie zst�puj� do ziemi, Bli�ej obcuj� z kr�lmi, zast�pcami swemi. Ci niepodleg��, �wi�t� w�adz� obdarzeni, �atwiej z tron�w si�gaj� niebieskich promieni. JULIA Wi�c sama niepotrzebne przegl�dasz zawady, Gdzie indziej, nie w wyrokach szukaj�c ich rady. Za co si� ostatecznej poddajesz rozpaczy, Nic�e wczorajszy wyrok u ciebie nie znaczy? KAMILLA Wyrocznia zawsze ciemna, ukrywa� si� umie, Kto mniema, �e j� poj��, ten najmniej rozumie, I zamiast polegania na wyroczni zdradnej, Widz�c wszystkie nadzieje, nie ufajmy �adnej. SABINA Wierzmy raczej, �e niebo �aski nam u�yczy, Kosztujmy sprawiedliwej nadziei s�odyczy. Gdy bogi okazuj� w cz�ci zlitowanie, Kto ich dar�w nie widzi, nie zas�u�y� na nie! Cz�sto sw� win� cz�owiek ich wzgl�dy utraca I gdy ju� bliskie by�y, niewiar� je zwraca. KAMILLA Niebo bez nas wypadki urz�dza na ziemi I nie mierzy swej woli rz�dami ludzkiemi. JULIA Po tym smutku szcz�liwsze spe�ni� si� nadzieje; B�d�cie zdrowi, obacz�, co si� w wojsku dzieje, Uspok�jcie si�, wkr�tce z powrotem pospiesz�, I mi�� serca wasze nowin� pociesz�; Dzie� ten uko�czy wszystko: w pokoju i szcz�ciu Po�wi�cim go z rado�ci� mi�o�ci, zam�ciu. SABINA Ach, jeszcze mam nadziej�! KAMILLA A ja �adnej wcale. JULIA Kamillo, ufaj niebu i uk�j twe �ale. Odchodzi. SCENA CZWARTA S a b i n a, K a m i l l a SABINA Czy�by na moim miejscu tw�j umys� wystarczy�, Gdyby ci� los takimi kl�skami obarczy�? Gdyby ci takie straty, jakie mnie w tym stanie, Tak� n�dz� wr�y�o krwawe ich spotkanie? KAMILLA Nie, nie tak s�d� o mojej i twojej niedoli: Wi�cej w�asne nieszcz�cie ni� cudze nas boli. Patrz raczej, w jak� przepa�� losy mnie prowadz�, Patrz, a cierpienia twoje ma�ymi si� zdadz�. Sama �mier� Horacego trwo�y ci� rozpacz�, Dla �ony m�� jest wszystkim, bracia ma�o znacz�; Z innym nas domem ��cz� ma��e�skie ogniwa I z miejscem urodzenia w�ze� si� rozrywa! Tak, ty przynajmniej, siostro, mo�esz czego �yczy�, Masz cel, mo�esz go pragn�� i �al ograniczy�, Ja w okropno�ci losu na bezdro�u stoj�, Niczego �yczy� nie �miem, wszystkiego si� boj�. SABINA Najpierwszych uczu� serca nigdy si� nie traci. By kocha� m�a, trzeba� nienawidzie� braci? �wi�tych praw przyrodzenia �adna moc nie �ciera, Z dw�ch takich ofiar �ona �adnej nie obiera. Tym jeste�my krwi w�z�em, czym w�z�em zam�cia. W najwy�szym kresie wszystkich s� r�wne nieszcz�cia, Ale ten, dla kt�rego serce twoje pa�a, Tym jest zawsze dla ciebie, czyme� sama chcia�a. Cz�stokro� urojenie, zawi�� pop�dliwa Gasi mi�o�� i s�odkie obowi�zki zrywa; Co mo�e przyrodzenie, niech rozum doka�e, Niech wzgl�du na krew �aden wzgl�d obcy nie ma�e. Zawsze zbrodni� pope�nia, kto r�wno ocenia Dowolne zwi�zki serca z prawem przyrodzenia. Sama wi�c na bezdro�u okropno�ci stoj�, Niczego �yczy� nie �miem, wszystkiego si� boj�; Powinna by� wi�c, siostro, trwog� ograniczy�, Prawo ci krwi wskazuje, kt�rej stronie �yczy�. KAMILLA Ach, poznaj� tw�j umys� mi�o�ci� nie tkni�ty, Nie znasz wi�c, siostro, nie znasz tej s�odkiej pon�ty, Tych uczu� przywi�zania, co nigdy nie gasn�, Kt�rych wola wszechw�adna, bo jest nasz� w�asn�. Czy� si� ten luby ogie� w twym sercu nie mie�ci? SCENA PI�TA S a b i n a, K a m i l l a, s t a r y H o r a c y STARY HORACY C�rki moje, niemi�e przynosz� wam wie�ci; Wiedzcie, ju� tajemnica w takim razie pr�na, D�ugo tego przed wami ukrywa� nie mo�na: Bracia wasi ju� walcz�, tak nieba zrz�dzi�y. SABINA Ach, ten cios niespodziany jest nad moje si�y, Rozumia�am, �e b�stwo t� kl�sk� odwr�ci! Jak�e wiele srogo�ci, jak ma�o dobroci! Nie ciesz nas, ojcze, wpo�r�d okropnego losu, Ni lito�ci s�uchamy, ni rozumu g�osu. Znajdziemy spos�b wstrzyma� tyle razem grot�w, Mo�e gardzi� nieszcz�ciem, kto umrze� jest got�w, Niech si� twojego serca nie zni�a odwaga, �adna z nas w tej rozpaczy twych �ez nie wymaga. Nie na�laduj nas, owszem, walcz m�nie z losami, Patrz, jak p�aka� b�dziemy, a sam nie p�acz z nami. Jednej nam tylko �aski nie zechcesz zabroni�: Zostaw m�stwo dla siebie, nam pozw�l �zy roni�. STARY HORACJUSZ Nie gani� ja �ez waszych, widz� s�uszn� trwog�, Sam wiele czyni�, kiedy �zy zatrzyma� mog�. Mo�e bym jak wy srogo�� przeklina� wyroku, Gdybym t� bitw� w jednym z wami bra� widoku. Czy� wyb�r nienawidzie� braci twoich ka�e? Wszystkich trzech nikt z pami�ci mojej nie wyma�e, Ale nareszcie inne przyja�ni s� zwi�zki, Inne wcale mi�o�ci i krwi obowi�zki; Nie mam wi�c tyle �alu, jak wiele wy macie, Ty, Kamillo, w kochanku, ty, Sabino, w bracie. S�usznie mog� ich w liczbie nieprzyjaci� liczy� I bez �alu zwyci�stwa synom moim �yczy�, Godni s�, dzi�ki bogom, ojczyzny swej godni! Nie splamili swej chwa�y, nie byli wyrodni... Zaszczyt ich we dw�jnas�b pomno�e� w tej chwili, Gdy obudwu oboz�w lito�ci� wzgardzili. Gdyby o nie �ebrali z wstydem i sromot�, Gdyby si� nie oparli honorem i cnot�, Sam bym, sam zemst� moj� przed �wiatem okaza� I by�bym ha�b� ojca we krwi syn�w zmaza�; Lecz kiedy chcia� nowego wyboru lud ca�y, Prawda, moje si� ch�ci z waszymi zgadza�y. Gdyby mnie wys�ucha�y �askawe niebiosy, Musia�aby dzi� Alba drugie ci�gn�� losy, Tak by�my mogli tryumf ogl�da� Horacych, Nie widz�c ich zbroczonych we krwi Kuryjacych. Tak by od sprawiedliwszej utar