4028
Szczegóły |
Tytuł |
4028 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4028 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4028 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4028 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ODWIEDZINY
z ZA�WIAT�W
Dr Raymond MOODY
Paul PERRY
Z angielskiego prze�o�y�a
Anna Minczewska � Przeczek
�wiat Ksi��ki
Tytu� orygina�u
Reunions: Visionary Encounters with Departed Loved Ones
Opracowanie graficzne
Jerzy Burski
Redaktor
Wiktor Bukato
Licencyjne wydanie klubu ��wiat Ksi��ki" za zgod� Wydawnictwa ALKAZAR
Copyright � 1993 by Dr Raymond Moody with Paul Perry
Copyright � 1994 by Wydawnictwo ALKAZAR Sp. z o.o.
Copyright for the Polish translation by Anna Minczewska-Przeczek 1994
�B.M." Sp. z o.o. VI Oddzia� Warszawa � �wiat Ksi��ki
Warszawa 1994
Drukowano w Niemczech
ISBN 83-7129-069-1
Nr 1064
Zeskanowane i opracowane przez
ROSSY 2104
Ostatnia aktualizacja
29 maja 2001
Wprowadzenie
Jednym z najwi�kszych cierpie�,
jakich doznaje natura ludzka,
jest cierpienie wywo�ane przez now� ide�.
� Walter Bagehot
Ch�� ponownego po��czenia si� z ukochan� osob�, kt�r� zabra�a nam �mier�, nale�y do najsilniejszych i najbardziej uporczywych pragnie� cz�owieka. To w�a�nie ono wywo�uje w nas poczucie opuszczenia, a zarazem ca�� litani� pyta� �co by by�o, gdyby", wyrzut�w, �e �gdyby tylko", oraz rozpaczliwych b�aga� o jeszcze pi�� minut, kt�re mogliby�my sp�dzi� wsp�lnie z utraconym bliskim.
Czasami pragnienie to zostaje zaspokojone dzi�ki pojawieniu si� zmar�ego w postaci wizji czy te� zjawy, przy czym relacjonuj�cy podobne fakty utrzymuj�, �e wyra�nie r�ni� si� one od sn�w. S� to chwile prze�yte na jawie, chwile, w czasie kt�rych bardzo silnie i, jak si� wydaje, nieomylnie wyczuwa si� obecno�� zmar�ej osoby. Epizod taki jest zazwyczaj bardzo sugestywny, a nawet samopotwierdzaj�cy, gdy� pozostaje po nim g��bokie przekonanie, �e spotkanie odby�o si� naprawd�. W konsekwencji cz�owiek nabiera prze�wiadczenia, i� rzeczywi�cie istnieje �ycie po �mierci.
Powszechno�� wyst�powania zjaw znalaz�a swoje odbicie w j�zykach i kulturach ludowych na ca�ym �wiecie na d�ugo przed pocz�tkiem historii spisanej. Tak�e i dzi� wizjonerskie spotkania ze zmar�ymi s� zjawiskiem niezwykle powszechnym. W licznych artyku�ach publikowanych w czasopismach medycznych i innych �r�d�ach naukowych stwierdza si�, i� u znacznej liczby os�b pogr��onych w �a�obie wyst�puj� wizje tych, kt�rzy odeszli. Badania naukowe sugeruj� na przyk�ad, �e a� 66 procent wd�w widuje zjawy zmar�ych m��w.
Wdowy wybrano jako podmiot powy�szych bada� z tego prostego powodu, �e kobiety przewa�nie �yj� d�u�ej od m�czyzn. Wd�w jest zatem wi�cej i �atwiej prowadzi� badania naukowe w tej w�a�nie grupie. Do�wiadczenia kliniczne wykazuj�, �e widywanie zmar�ych jest powszechne tak�e i w innych grupach os�b osieroconych � dzieci, rodzic�w, rodze�stwa oraz przyjaci�. Na przyk�ad a� 75 procent rodzic�w, kt�rzy utracili potomka, do�wiadcza jakiego� rodzaju wizji zmar�ego dziecka w ci�gu pierwszego roku od jego �mierci. Wi�kszo�ci rodzic�w zjawisko to przynosi ulg� i w znacznym stopniu zmniejsza b�l wywo�any strat�.
Widzenie zjaw jest tak�e powszechne w�r�d ludzi, kt�rzy prze�yli stan bliski �mierci. Opowiadaj�, �e kiedy wkraczali do kr�lestwa �wiat�a, spotykali duchy zmar�ych krewnych i przyjaci�. Podobne prze�ycia cz�sto powoduj� g��bokie przemiany u tych os�b, wywieraj�c pozytywny wp�yw na ich dalsze �ycie.
Gdyby mo�na by�o odtworzy� prze�ycia ze stanu bliskiego �mierci i wywo�a� je u ludzi ciesz�cych si� dobrym zdrowiem, wydaje si� mo�liwe, i� te silnie odczuwane skutki mo�na by wykorzysta� w terapii �agodzenia �a�oby. O tym, jak bardzo ta idea przemawia do �udzi, �wiadczy sukces filmu Linia �ycia, w kt�rym studenci medycyny wzajemnie wywo�uj� u siebie zatrzymanie akcji serca po to, by do�wiadczy� prze�y� ze stanu bliskiego �mierci. Taka metoda dostarczania informacji z tamtego �wiata to doskona�y materia� na interesuj�cy film, cho� nikt przy zdrowych zmys�ach nie powinien pr�bowa� takiego wyczynu.
Mimo to bardzo zaciekawi�o mnie odtwarzanie prze�y� ze stanu bliskiego �mierci, zw�aszcza takich, gdy kto� widzia� wtedy swoich utraconych bliskich. Cho� widzenie zmar�ych krewnych i przyjaci� stanowi�o tylko jeden z element�w wi�kszej ca�o�ci, mia�em wra�enie, �e umo�liwiaj�c tego typu wizje m�g�bym si� dowiedzie� o wszelkich prze�yciach ze stanu bliskiego �mierci. Nie mia�em jednak poj�cia, jak to zrobi�.
A� wreszcie wpad�em na rozwi�zanie tego problemu � i to �wpad�em" w znaczeniu dos�ownym.
Zdarzy�o si� to pewnego jesiennego dnia w 1987 roku. Wertowa�em ksi��ki w antykwariacie w ma�ym miasteczku w Georgii. Kiedy szed�em w stron� dzia�u literatury, mieszcz�cego si� w g��bi sklepu, z kt�rej� p�ki spad�a ksi��ka i wyl�dowa�a u moich st�p.
Pochyli�em si�, �eby j� podnie��, i spojrza�em na tytu�. By�o to Czytanie w szklanej kuli. Moj� pierwsz� reakcj� by�a odraza. Wpatrywanie si� w zwierciad�o (co jest w�a�ciwszym okre�leniem dla tego typu praktyk) zawsze by�o kojarzone z naci�ganiem i szalbierstwem � z Cygank� oszukuj�c� klient�w albo wr�bit� potrzebuj�cym wi�kszej sumy pieni�dzy, nim zacznie wyra�niej dostrzega� swoje wizje w kryszta�owej kuli. By�bym natychmiast od�o�y� t� ksi��k� z powrotem na p�k�, gdyby nie przypomnia�a mi si� rozmowa, jak� przeprowadzi�em z doktorem Williamem Roi�em, pionierem w dziedzinie bada� zjawisk paranormalnych. Doktor Roli stwierdzi� w�wczas, �e ludzie wpatruj�cy si� w przejrzyst� g��bi� lustra faktycznie maj� wizje. Z czystej ciekawo�ci przerzuci�em kilka stron, a potem zacz��em czyta� pierwszy rozdzia�. Autor, Northcote Thomas, by� powa�nym naukowcem, zajmuj�cym si� sw� prac� z powo�ania. We wspomnianej ksi��ce omawia� niekt�re metody wpatrywania si� w zwierciad�o i pokr�tce obja�nia� elementy psychologii tego zjawiska.
Zapewne najbardziej interesuj�ce by�o wprowadzenie, napisane przez wybitnego naukowca Andrew Langa. Wyrazi� on przekonanie, �e �rodowisko psycholog�w i naukowc�w b�dzie oburzone, i� kto� odwa�y� si� przeprowadzi� racjonaln� analiz� zjawiska znanego jako wpatrywanie si� w zwierciad�o. I natychmiast o�wiadczy�, �e uwa�a tak� reakcj� za nies�uszn�, gdy� powstrzymuje ona dociekliwych ludzi przed badaniem tajemnic umys�u. Stara� si� te� uciszy� obawy, jakie mog�yby powsta� w �rodowisku lekarskim i naukowym. Stwierdzi�, co nast�puje:
�Badaj�c samo zjawisko wpatrywania si� w zwierciad�o, znajdujemy si� na pograniczu kr�lestwa szarlatanerii, szalbierstwa, �lepej �atwowierno�ci, nieposkromionych nadziei oraz sztucznych obaw. Nie ulega w�tpliwo�ci, �e raz przekroczywszy t� granic�, nawet cz�owiek o umy�le najbardziej wprawnym w naukach fizycznych cz�sto przestaje zachowywa� si� w spos�b naukowy i traci rozs�dek... Tym mo�na wyt�umaczy� niech�� ludzi nauki do badania zjawisk, kt�re w istocie s� nie bardziej odpychaj�ce ni� marzenia na jawie czy we �nie. S� to zjawiska zachodz�ce w naturze ludzkiej, przejawy ludzkich zdolno�ci, a jako takie zas�uguj� na poznanie. Uchylanie si� od badania ich jest dowodem braku odwagi".
W miar� czytania tej ksi��ki stawa�em si� coraz bardziej podekscytowany mo�liwo�ciami, jakie niesie ze sob� wpatrywanie si� w zwierciad�o. Uprzednio bada�em niekt�re sposoby, jakie stosowano w r�nych kulturach, by wywo�ywa� i wykorzystywa� odmienne stany �wiadomo�ci. W trakcie tych studi�w natkn��em si� na wiele relacji z przywo�ywania przez �ywych ludzi duch�w os�b nie�yj�cych. Najciekawsze s� do�wiadczenia greckich wyroczni zmar�ych, zwanych psychomantea, do kt�rych udawano si� w celu zasi�gni�cia porady uduch�w. Z relacji zachowanych z tamtych zamierzch�ych czas�w wyra�nie wynika, �e w trakcie takich spotka� ludzie naprawd� zachowywali si� tak, jakby widzieli zmar�ych i nawi�zywali z nimi bezpo�redni kontakt.
Ksi��ka Thomasa oraz dodatkowe badania, kt�re przeprowadzi�em, sk�oni�y mnie do wniosku, �e wizje zmar�ych bliskich os�b s� znacznie �atwiejsze do wywo�ania, ni� s�dzi�em. Zacz��em rozwa�a� liczne pytania, na kt�re wpatrywanie si� w zwierciad�o mog�o udzieli� odpowiedzi:
Czy zjawisko to wyja�nia, dlaczego tak wielu ludzi widzi duchy? Widzenie duch�w lub zjaw zdarza si� niezwykle cz�sto. Pewne bardzo staranne opracowania wykaza�y, �e przynajmniej raz w �yciu widzia�a ducha a� jedna czwarta Amerykan�w i w przybli�eniu jedna trzecia os�b z niekt�rych narodowo�ci europejskich.
Ludzie, kt�rzy do�wiadczaj� kontaktu ze zjawami, nie tylko widz� osoby zmar�e, ale tak�e s�ysz� ich g�os, czuj� dotyk, a czasem nawet i zapach. Wszystkie tego typu spotkania niezwykle silnie przypominaj� nam, �e ci, kt�rych kochamy, tkwi� g��boko w naszej pod�wiadomo�ci. W rzeczywisto�ci tak g��boko, �e bez wielkiego wysi�ku mo�emy doj�� do wniosku, i� nie powinni�my ponawia� pr�b porozumiewania si� z nimi w taki czy inny spos�b.
Carl Sagan, astronom z Cornell University i pisarz, przedstawi� niegdy� w czasopi�mie �Parad�" w�asne prze�ycia:
�Kilkana�cie razy od �mierci matki � ojca s�ysza�em ich g�osy, wypowiadaj�ce normalnym tonem moje imi�. Cz�sto zwracali si� tak do mnie, kiedy jeszcze mieszkali�my razem. Wci�� bardzo za nimi t�skni� i zapewne dlatego wcale nie wydaje mi si� dziwne, �e m�j umys� czasami wywo�uje klarowne przypomnienie brzmienia ich g�os�w".
Mnie te� nie wydaje si� to dziwne. Cho� zmar�a osoba przestaje istnie� w sensie fizycznym, jej duch nadal zajmuje znacz�c�, wa�n� cz�� naszego umys�u. By� mo�e do nawi�zania z ni� kontaktu jest nam potrzebny jedynie spos�b dotarcia do naszej pod�wiadomo�ci. Pomy�la�em, �e wpatrywanie si� w zwierciad�o mo�e by� w�a�nie takim sposobem.
Czy wpatrywanie si� w zwierciad�o pozwala na widzenie duch�w w warunkach laboratoryjnych? Jak ju� wcze�niej wspomnia�em, miliony ludzi m�wi� o tym, �e kontaktowa�y si� ze zmar�ymi bliskimi w spos�b spontaniczny, bez przygotowa� i stara� z ich strony. Te widzenia po prostu nast�powa�y same z siebie, a do�wiadczaj�ce ich osoby, nie musia�y wprowadza� si� w jaki� szczeg�lny nastr�j.
Ze wzgl�du na spontaniczn� natur� tego zjawiska badanie widzenia zjaw polega przede wszystkim na analizowaniu opowie�ci, historii przekazywanych przez ludzi, kt�rzy widzieli duchy i zgadzaj� si� z w�asnej woli ujawni� badaczom szczeg�y swojego prze�ycia.
Dawniej nie istnia�y mo�liwo�ci sk�onienia zjaw do pojawiania si�, a tym bardziej wywo�ywania ich w warunkach laboratoryjnych. Jedyn� metod� badawcz� by�o wi�c zbieranie opowie�ci o duchach i analizowanie ich podobie�stw, co budzi�o autentyczn� frustracj� u psycholog�w.
Zacz��em si� zastanawia�, czy wpatrywanie si� w zwierciad�o pozwoli na wywo�ywanie zjaw w warunkach kontrolowanych, w kt�rych uczony m�g�by obserwowa� osob� widz�c� ducha? Z pewno�ci� by�a to my�l niezwykle poci�gaj�ca.
Czy ponowne spotkania ze zmar�ymi bliskimi mog� pom�c ludziom przezwyci�y� b�l po ich utracie? Poniewa� �a�oba nale�y do uczu� ludzkich najtrudniejszych do pokonania, problem ten interesowa� mnie w spos�b szczeg�lny. Mo�e wpatruj�c si� w zwierciad�o ludzie mogliby zobaczy� zjawy swoich ukochanych zmar�ych, zjawy, kt�re pomog�yby im wyleczy� si� z b�lu po roz��ce?
Kiedy tak sta�em w zakurzonym antykwariacie, poczu�em nagle dreszczyk emocji na my�l o tym, �e kilka najbli�szych lat sp�dz� na badaniach w niezwykle obiecuj�cej dziedzinie. Czu�em, �e je�li w�o�� w to troch� uczciwej pracy i podejd� do bada� bez uprzedze�, uda mi si� spowodowa�, aby wpatrywanie si� w zwierciad�o przesta�o by� traktowane jako zjawisko z �pogranicza kr�lestwa szarlatanerii", jak to uj�� Lang, i sta�o si� dost�pnym, w pe�ni docenianym obszarem psychologii.
Postanowi�em po�wi�ci� troch� czasu na rzetelne przebadanie tej zapomnianej sztuki. Przejrza�em p�ki bibliotek w poszukiwaniu dzie� historycznych i literackich wspominaj�cych o wpatrywaniu si� w zwierciad�o.
Zdecydowa�em si� tak�e poprowadzi� nieformalne badania, w czasie kt�rych przeszed�em z kilkoma osobami proces wpatrywania si� w zwierciad�o. Wyniki by�y tak zaskakuj�ce, �e zacz��em organizowa� seanse wpatrywania si� w zwierciad�o tak cz�sto, jak tylko mog�em, aby zebra� jak najwi�cej przypadk�w. Wszystkie te seanse doprowadzi�y mnie do wniosku, �e wpatrywanie si� w zwierciad�o mo�e by� wykorzystywane jako:
Spos�b bezpo�redniego dotarcia do naprawd� fascynuj�cego, cho� ma�o znanego wymiaru naszego �ycia psychicznego. Wiele proces�w w umy�le cz�owieka zachodzi w pod�wiadomo�ci. Mo�liwe, �e wpatrywanie si� w zwierciad�o powoduje, i� kr�lestwo pod�wiadomo�ci staje si� dost�pne i w pewnym sensie �widoczne".
Narz�dzie, kt�re pozwoli psychologom i psychiatrom zrozumie� �wiat wewn�trzny swoich pacjent�w. Stwarza ono szczeg�lnie du�e mo�liwo�ci w zakresie diagnostyki zahamowa� psychicznych i emocjonalnych i by� mo�e � cho� to twierdzenie budzi pewne w�tpliwo�ci � diagnostyki r�wnie� chor�b psychicznych.
Narz�dzie szkoleniowe, pozwalaj�ce wyk�adowcom psychologii ilustrowa� zdumiewaj�ce mo�liwo�ci umys�u ludzkiego. Nie nale�y pomija� znaczenia zabawy w procesie kszta�cenia ani te� w terapii. Zabawa z wpatrywaniem si� w zwierciad�o mo�e rozbudzi� utajone zainteresowania student�w.
�rodek pomagaj�cy rozbudzi� tw�rcze mo�liwo�ci. Pisarze, naukowcy, biznesmeni i inni ludzie umieli wykorzysta� stan transu, wymagany przy wpatrywaniu si� w zwierciad�o, do przezwyci�enia blokady swej kreatywno�ci. W dalszej cz�ci tej ksi��ki podam kilka przyk�ad�w tw�rczego stosowania technik podobnych do wpatrywania si� w zwierciad�o przez Thomasa Edisona, Charlesa Dickensa, Kartezjusza i innych.
Klucz do zrozumienia kilku k�opotliwych incydent�w w historii. Badanie wpatrywania si� w zwierciad�o rzuca tak�e �wiat�o na �wiat staro�ytnych, kt�rzy cz�sto podejmowali wa�ne decyzje po konsultacji w przejrzystej g��bi z duchami swych krewnych. Historia ujawnia wiele zastosowa� wpatrywania si� w zwierciad�o. Jestem pewien, �e po przeczytaniu tej ksi��ki skontaktuj� si� ze mn� historycy, podaj�c przyk�ady, kt�rych tu nie opisa�em. Zdarzenia te s� czasem trudne do wychwycenia przy pierwszym czytaniu. My�l�, �e przekazy o tych przypadkach s� prawdziwe, poniewa� wpatrywanie si� w zwierciad�o by�o w czasach staro�ytnych czym� tak powszechnym, �e nie zawsze nawet uwzgl�dniano je w opisach. Uwa�ano to za r�wnie niepotrzebne, jak � powiedzmy -obecnie niepotrzebne jest opisywanie procesu pos�ugiwania si� telefonem.
Je�li jeste� oczytany w historii, wpatrywanie si� w zwierciad�o pozwoli ci prawdopodobnie ujrze� w nowym �wietle wiele starych tajemnic. Jest ono szczeg�lnie przydatne w zrozumieniu �wiata prorok�w i wizjoner�w, kt�rzy przez setki lat sterowali cywilizacjami.
Spos�b badania sk�onno�ci gatunku ludzkiego do wiary w istoty z za�wiat�w i si�y nadprzyrodzone. Dzi�ki zrozumieniu procesu wpatrywania si� w zwierciad�o mo�na nie tylko bada� �wiat zjawisk paranormalnych, ale tak�e odtwarza� go w kontrolowanych warunkach laboratoryjnych.
Takiego twierdzenia nikt jeszcze nie og�osi�. W istocie problem, jaki stwarzaj� dla nauki zjawiska paranormalne, a zw�aszcza widzenie zjaw, polega na tym, �e uczeni nie potrafili wywo�a� ich w laboratorium. Je�li jakiego� zjawiska nie da si� odtworzy� w warunkach laboratoryjnych, nauka nie mo�e go skutecznie przebada�. Ponadto, je�li jakie� zjawisko nie mo�e zosta� odtworzone, nauka cz�sto je odrzuca jako oszustwo.
Nie opowiadaj�c si� ani za, ani te� przeciw warto�ci takiego systemu my�lenia, chcia�bym tylko podkre�li�, �e wpatrywanie si� w zwierciad�o pozwala ludziom zobaczy� duchy swoich zmar�ych krewnych w�a�ciwie zawsze, kiedy tylko zechc�. Znaczy to, oczywi�cie, �e ich prze�ycia mo�na bada� w warunkach laboratoryjnych. Po raz pierwszy naukowcy mog� obserwowa� kogo� �widz�cego" ducha. Nie musz� ju� czeka� na spontaniczne wyst�pienie tego zdarzenia i pr�bowa� bada� go po fakcie.
Mo�liwo�� widzenia zjaw zmar�ych bliskich os�b jest tu zapewne najwi�ksz� korzy�ci�. �a�oba niekt�rych ludzi po utracie kogo� ukochanego jest bezgraniczna. Wpatrywanie si� w zwierciad�o pozwala osobie osieroconej zrozumie� aspekty swojej �a�oby. Dla mnie jest to najbardziej satysfakcjonuj�ca w�a�ciwo�� tego zjawiska, jako �e �a�oba jest jedn� z najsilniejszych dolegliwo�ci psychicznych.
ZDOLNO�CI PARANORMALNE
Je�li jeste�, Czytelniku, tak jak ja, mi�o�nikiem ksi��ek po�wi�conych zjawiskom paranormalnym, z pewno�ci� czasem przerywasz czytanie i zastanawiasz si�: �Czemu mnie si� nie trafiaj� takie prze�ycia?" Daj� ci do r�k kolejn� ksi��k� na temat tych zjawisk, ale jest w niej co�, co r�ni j� od pozosta�ych. Ot� dzi�ki zastosowaniu opisanych tu technik du�a cz�� czytelnik�w b�dzie mog�a prze�y� wizjonerskie spotkanie z ukochan� osob�, kt�r� zabra�a �mier�. Zalecam jednak ka�demu, kto szuka wizjonerskiego spotkania za pomoc� tej metody, uprzednie przestudiowanie niniejszej ksi��ki w ca�o�ci w celu dog��bnego zrozumienia procesu.
Chc� tak�e podkre�li�, �e w tej pracy nie ma nic na temat medi�w ani seans�w spirytystycznych. Media twierdz�, �e posiadaj� pewn� szczeg�ln� zdolno��, kt�ra umo�liwia im kontaktowanie si� z duchami zmar�ych w imieniu swoich klient�w � przekazywanie informacji w obie strony. Klient musi przyj��, �e taka zdolno�� istnieje naprawd� i �e medium. z kt�rego us�ug korzysta, naprawd� j� posiada. Mediumizm pozwala � w najlepszym wypadku � na kontakt po�redni. W gruncie rzeczy samo s�owo �medium" sugeruje, �e komunikowanie si� zachodzi za po�rednictwem kogo� trzeciego.
Procedura opisana w tej ksi��ce jest inna pod tym wzgl�dem, �e umo�liwia zainteresowanym bezpo�rednie spotkanie ze zjaw� i osobist� ocen�, jak dalece realne by�o to prze�ycie.
Jako istoty ludzkie odczuwamy r�ne niepokoje. Istnieje jeden strach, kt�rego nigdy nie pokonamy -jest to nasz strach przed �mierci�. To �r�d�o naszego najwi�kszego niepokoju wewn�trznego; granica, kt�rej nigdy nie przekroczymy.
Jako spo�eczno�� czujemy si� wygodnie, umieszczaj�c �mier� na odpowiednim miejscu. Rozmie�cili�my cmentarze w taki spos�b, aby �mier� usun�� sobie sprzed oczu. Ogl�damy filmowe horrory, �eby przypomina�y nam o grozie �mierci. I nie rozmawiamy zbyt cz�sto o �mierci z wyj�tkiem sytuacji, kiedy jest to absolutnie konieczne.
Wszystkie te rygory maj� na celu przekonanie nas, �e istnieje �wiat �ywych oraz �wiat martwych i �e ci, kt�rzy znajduj� si� w jednym z nich, nie mog� przedosta� si� do drugiego. Koniec, kropka.
Z moich do�wiadcze� wynika, �e istnieje jednak strefa po�rednia mi�dzy tymi dwoma �wiatami. Z logicznego punktu widzenia w tym obszarze niczego nie ma. Jest to po prostu strefa pomi�dzy �yciem a �mierci�.
Nie ulega w�tpliwo�ci, �e w �ywej �wiadomo�ci wyst�puj� okre�lone zjawiska, sugeruj�ce � jak si� wydaje � nasze trwanie tak�e po �mierci. Do zjawisk tych nale�� prze�ycia ze stan�w bliskich �mierci, pojawianie si� os�b zmar�ych oraz wyprawy szaman�w do �wiata duch�w. S� one postrzegane jako stany przej�ciowe mi�dzy �yciem a �mierci� i na sw�j spos�b maj� do czynienia z oboma tymi stanami, ale te� i z �adnym z nich. Kr�tko m�wi�c, okre�laj� to, co mo�na by nazwa� Kr�lestwem Po�rednim.
Istnienia tego Kr�lestwa Po�redniego nie da si� dowie�� naukowo. A jednak prawd� jest, �e znaczna cz�� ludzi, powa�nie my�l�cych i wra�liwych w os�dach, do�wiadcza takich prze�y�, kt�re pozwalaj� im wierzy�, �e to, co nazywamy �mierci�, jest zaledwie przej�ciem do innego wymiaru �wiadomo�ci, zwanego �yciem po �mierci.
Bior�c to pod uwag�, wywo�ywanie wizji poprzez wpatrywanie si� w zwierciad�o mo�na z pewno�ci� zaliczy� do metod wkraczania do Kr�lestwa Po�redniego, i to wkraczania w spos�b bezpieczny.
Teraz wi�c opowiem o tym, co sta�o si� moj� �yciow� przygod�. Umo�liwi�em wielu osobom udzia� w wizjonerskich spotkaniach, nazwanych przyzywaniem zjaw. Widzieli swoich ukochanych zmar�ych, rozmawiali z nimi i u�wiadamiali sobie istnienie Kr�lestwa Po�redniego, o kt�rym przedtem mogli jedynie czyta�. Sam rozmawia�em ze swoj� zmar�� babk�, kt�ra wydawa�a mi si� tak realna jak ka�dy inny, �ywy cz�owiek. Odkry�em te� nowe znaczenia w niekt�rych dzie�ach klasyki literatury i nauki, a tak�e podr�owa�em do tajemniczych staro�ytnych budowli, maj�cych po dwa tysi�ce lat, kt�rych zadaniem by�o umo�liwienie ludziom kontaktu z ich zmar�ymi krewnymi.
B�dziesz zatem, Czytelniku, pod��a� �ladem intryguj�cej tajemnicy.
Charakter wizji
Czasami fantazj� definiuj�
jako opowie�� kogo�,
kogo w rzeczywisto�ci nigdy nie widzia�em.
� Michael Harner
W zbiorach literatury naukowej znajduj� si�, g��boko zakopane, liczne studia po�wi�cone spotkaniom ze zmar�ymi.
Pierwsze takie studium, o kt�rego istnieniu wiem, to Spis halucynacji, przeprowadzony w 1894 roku. Autor tej fascynuj�cej pracy Henry Sidgwick, cz�onek Towarzystwa Bada� Psychicznych w Anglii, opracowa� odpowiedzi siedemnastu tysi�cy respondent�w na bardzo osobiste pytanie: �Czy zdarzy�o si�, aby� kiedykolwiek, b�d�c przekonany, �e nie �nisz, mia� g��bokie prze�wiadczenie, �e widzisz lub czujesz dotkni�cie �ywej istoty lub nieruchomego obiektu albo te� s�yszysz jaki� g�os; a to wra�enie, wed�ug twojej najlepszej wiedzy, nie zosta�o wywo�ane przez �aden zewn�trzny czynnik materialny?"
Je�li pad�a na to pytanie odpowied� twierdz�ca, jeden z 410 ochotnik�w pracuj�cych przy tym badaniu przeprowadza� bezpo�redni� rozmow� z ankietowanym. Ponad 2000 os�b udzieli�o odpowiedzi pozytywnej. Po odrzuceniu ewidentnych przypadk�w sn�w i majak�w pozosta�y 1684 osoby, kt�re dozna�y widzenia zjaw.
Widzenia te mia�y, wed�ug relacji, �agodny przebieg i trwa�y kr�tko, przewa�nie kr�cej ni� minut�. Wiele zjaw widziano w �rodowisku podobnym do lustra. Przyk�adem mo�e tu by� spisana w 1885 roku relacja �pani W". Opowiada ona, �e zobaczy�a odbicie w oknie g�rnej cz�ci postaci m�czyzny o �bardzo bladej twarzy oraz ciemnych w�osach i w�sach":
�Pewnego wieczoru oko�o �smej trzydzie�ci wesz�am do salonu, �eby wzi�� co� z kredensu, i nagle, obr�ciwszy si�, zobaczy�am t� sam� twarz w oknie, na tle zamkni�tych okiennic. Ponownie by�a to tylko g�rna cz�� postaci, kt�ra wydawa�a si� nieco skulona. �wiat�o dochodzi�o tylko z korytarza oraz jadalni i nie pada�o bezpo�rednio na okno; widzia�am jednak dok�adnie rysy twarzy i wyraz oczu... Za ka�dym razem by�am w odleg�o�ci oko�o dw�ch czy trzech metr�w od tej postaci".
Ludzie, kt�rzy spisywali opowiadane im prze�ycia, nie potrafili ich wyja�ni�. Mieli jednak swoje teorie na ten temat. Na przyk�ad, �e zmar�a osoba pozostawi�a co� z siebie w okre�lonym miejscu i to co� komunikowa�o si� w jaki� spos�b z �ywymi. Albo �e te widzenia zjaw by�y tylko halucynacjami. W ka�dym razie Towarzystwo Bada� Psychicznych dosz�o do wniosku, �e nie ma jednoznacznych dowod�w �dzia�ania po�miertnego".
Badacze stwierdzili, �e nie maj� wyboru i musz� nazwa� te widzenia �halucynacjami", nie pozostawiaj� one bowiem �adnych materialnych �lad�w. Nie rozwa�ali takiej mo�liwo�ci, kt�r� p�niej wysun�� Andrew Lang w dziele zatytu�owanym Sny i duchy. �(Niekt�re) halucynacje s� zwyk�e i niezamierzone � pisa�. � Ale pomi�dzy nimi a marzeniami sennymi istnieje jakby halucynacja na jawie, kt�r� niekt�rzy ludzie wywo�uj� celowo. Taki charakter ma na przyk�ad wpatrywanie si� (w zwierciad�o)".
WIZJONERSKIE PRZE�YCIA
Wyrazisto�� i sugestywno�� zjaw sk�oni�a mnie do uznania, �e pasuj� one do kategorii prze�y� paranormalnych, znanych jako wizje. Przyk�adem mo�e by� tu wizja �wi�tego Piotra, kt�ry ujrza� Chrystusa na drodze do Damaszku, albo g�osy anio��w, kt�re us�ysza�a Joanna d'Arc i kt�re w ko�cu doprowadzi�y do przej�cia przez ni� komendy nad armi� francusk�.
Takie wypadki nazywane s� wizjami spontanicznymi, co oznacza, �e ludzie do�wiadczaj� ich bez �wiadomego d��enia do tego. W jednej chwili wszystko jest normalnie, a moment p�niej nast�puje wizja.
Zdumiewaj�co du�o spontanicznych zjaw zmar�ych widzi si� w lustrach lub innych powierzchniach rzucaj�cych odbicie. Ponadto wiele widuje si� w nocy lub na takim tle jak pusta �ciana, a tak�e o zmroku na wolnym powietrzu.
Pewna kobieta opowiedzia�a mi na przyk�ad, �e widzia�a zjaw� swojej babki wy�aniaj�c� si� z lustra na ko�cu korytarza. Zdumiona obserwowa�a, jak zjawa sz�a w jej stron�, a potem znik�a w otwartych drzwiach jednego z pokoi. Inna kobieta powiedzia�a mi, �e patrzy�a na kryszta�owy �yrandol w swojej jadalni i w jednym ze zwisaj�cych z niego kryszta��w zobaczy�a ludzi zaj�tych rozmow�.
Tego typu wizje przytrafia�y si� bardzo r�nym osobom. Abraham Lincoln, na przyk�ad, w czasie pobytu w domu w Springfield (stan Illinois) zobaczy� w lustrze swoje odbicie podw�jnie: jedno przedstawia�o go le��cego na sofie, a drugie by�o blade i mizerne, jakby osoby martwej lub umieraj�cej.
Dla mnie dziwne s� nie wizje, kt�re mia� prezydent Lincoln, ale fakt, �e m�wi� o nich. Gdyby obecnie prezydent Stan�w Zjednoczonych zacz�� m�wi� o takich prze�yciach, z pewno�ci� musia�by si� po�egna� ze swoj� karier� polityczn�. Prezydent Lincoln m�wi� jednak o swoich snach i wizjach bez skr�powania.
Anatole France opowiada, jak jego cioteczna babka ujrza�a lustrzan� wizj� umieraj�cego Robespierre'a mniej wi�cej w tym samym czasie, kiedy zosta� on postrzelony w szcz�k�. W nocy 27 lipca 1794 roku patrzy�a w zwierciad�o i nagle krzykn�a: �Widz� go! Widz� go! Jaki on blady! Z ust p�ynie mu krew! Ma roztrzaskane z�by i szcz�k�! Chwa�a Bogu. Ten krwio�erczy potw�r nie b�dzie ju� pi� niczyjej krwi pr�cz w�asnej". A potem zemdla�a.
Czasami relacjonowano te� zbiorowe wizje zmar�ych. Wi�kszo�� najlepszej dokumentacji tego typu przypadk�w pochodzi od badaczy zjawisk paranormalnych, kt�rzy s� bardzo skrupulatni w zbieraniu informacji.
Jednym z takich badaczy by� sir Ernest Bennett, pierwszy sekretarz Towarzystwa Bada� Psychicznych w Anglii. Intrygowa� go niewyja�niony charakter wielu zjawisk paranormalnych, zw�aszcza tych, kt�re zdarzaj� si� spontanicznie. Du�o pisywa� do periodyk�w naukowych na temat paranormalno�ci i starannie dokumentowa� poszczeg�lne badania jej przejaw�w. W�r�d opisanych przez niego zdarze� s� tak�e przyk�ady wizji zbiorowych, czyli takich, kiedy wi�cej ni� jeden cz�owiek widzi zjaw� tej samej osoby w tym samym czasie. Oto jeden z podanych przez niego przypadk�w, zwi�zany z powierzchni� podobn� do lustra:
�3 grudnia 1885 roku
5 kwietnia 1875 roku ojciec mojej �ony, kapitan Towns, zmar� w swojej rezydencji w Crankbrook, niedaleko Sydney, w stanie Nowa Po�udniowa Walia.
Mniej wi�cej sze�� tygodni po jego �mierci moja �ona wesz�a oko�o dziewi�tej wieczorem do jednej z sypialni. Towarzyszy�a jej m�oda dama, panna Berthon. Kiedy wesz�y -a lampa gazowa pali�a si� przez ca�y czas � ze zdumieniem zobaczy�y odbite w l�ni�cej powierzchni szafy ubraniowej oblicze kapitana Townsa. By�o go wida� zaledwie do pasa -g�owa, ramiona i tylko cz�� r�k. W�a�ciwie wygl�da� jak zwyk�y portret robiony do medalionu, tyle �e normalnych rozmiar�w. Jego twarz by�a mizerna i blada, taka jak przed �mierci�. I mia� na sobie szare flanelowe okrycie, w kt�rym zazwyczaj sypia�. Zdziwione i na wp� przera�one tym, co zobaczy�y, obie panie pomy�la�y w pierwszej chwili, �e w pokoju zapewne wisi jego portret i �e ukaza�o si� im odbicie. Ale nie by�o tam takiego obrazu.
Kiedy tak sta�y patrz�c i dziwi�c si�, do pokoju wesz�a siostra mojej �ony, panna Towns, i zanim �ona ze swoj� towarzyszk� zd��y�y zareagowa�, wykrzykn�a: � Wielkie nieba! Widzicie tatusia? � Akurat przechodzi�a tamt�dy jedna z pokoj�wek. Zawo�ano j� i spytano, czy co� widzi, a ona odpowiedzia�a natychmiast: � Och, panienko! To pan! � Wtedy pos�ano po Grahama, starego kamerdynera kapitana Townsa, i on te� od razu wykrzykn��: � Och, niech B�g nas ma w opiece! Pani Lett, to� to kapitan! � Wezwano te� majordoma, a potem jeszcze pani� Crane, piel�gniark� mojej �ony, i oboje powiedzieli, co widz�. W ko�cu pos�ano po pani� Towns, kt�ra � widz�c zjaw� � zbli�y�a si� z wyci�gni�t� r�k�, ale w miar� jak przesuwa�a d�oni� po powierzchni szafy, posta� stopniowo znika�a i nie pojawi�a si� ju� nigdy wi�cej, cho� przez d�ugi czas po tym wydarzeniu w pokoju ci�gle kto� przebywa�".
ODMIENIENI POD WP�YWEM WIZJI
To o�wiadczenie zosta�o podpisane przez C.E.W. Letta, zi�cia kapitana, i wyst�powa�o ��cznie ze z�o�onymi pod przysi�g� oraz podpisanymi o�wiadczeniami pozosta�ych �wiadk�w.
W tym wypadku Bennett nie zaj�� si� zbadaniem wp�ywu tego wizjonerskiego prze�ycia na ludzi, kt�rzy zobaczyli zjaw�, ale przypuszczam, �e efekt musia� by� ogromny. Wielu ludzi, z kt�rymi pracowa�em, twierdzi, �e takie wizje prowadz� do z�agodzenia lub nawet ukojenia �alu. Ludziom, kt�rym u�atwi�em widzenie, pomaga�o to przede wszystkim uleczy� ich smutek b�d� poprawi� stosunki ze zmar�ym. Prze�ycie spotkania ze zjaw� nie nale�y do przera�aj�cych ani niepokoj�cych. Wydaje mi si� to fascynuj�ce, jako �e filmy i ksi��ki nauczy�y nas wszystkich ba� si� duch�w. Od najdawniejszych czas�w zreszt� tego rodzaju historie s� tematem przera�aj�cych opowie�ci o duchach, kt�re powracaj� ze �wiata zmar�ych, aby �dobra� si�" do �ywych, ale prawda o widzeniu zjaw jest zupe�nie inna. Badacze, kt�rzy zajmuj� si� tym problemem, odkryli, �e zwi�zane z nim prze�ycia nie s� straszne. Zdumiewaj�ce, na to zgoda, ale osoba, kt�ra widzi ducha, wcale nie umiera ze strachu. Typowy dla widze� jest poni�szy opis spontanicznej wizji lustrzanej, kt�ra nast�pi�a w chwili, gdy wdowa przypadkowo wpatrywa�a si� w podobn� do lustra szyb� okna pokoju hotelowego. Na zewn�trz by�o ciemno, a w szybie odbija�o si� s�abe �wiat�o z pokoju, tworz�c przejrzyst� g��bi� w jej l�ni�cej powierzchni.
�Przytrafi�o mi si� to wkr�tce po �mierci mojego m�a, kt�ry zgin�� w wypadku samochodowym. By�o ju� nad ranem, le�a�am w ��ku, wpatruj�c si� w okno. Nadal panowa�y ciemno�ci; nie mog�am wi�c wygl�da� na zewn�trz. Okno by�o jakby czarnym kwadratem. Nie przypominam sobie, abym w�wczas rozmy�la�a o czym� szczeg�lnym; po prostu patrzy�am w okno.
Nagle dostrzeg�am biegn�cego ku mnie m�czyzn�. Mia� na sobie str�j k�pielowy, a jego w�osy by�y mokre, zupe�nie jakby bieg� z pla�y. Poczu�am dreszczyk emocji, poniewa� rozpozna�am w tym m�czy�nie mojego zmar�ego m�a! Bieg� wprost ku mnie i u�miecha� si�. Czu�am jego zapach i wiedzia�am, �e gdybym wyci�gn�a r�k�, mog�abym dotkn�� jego wilgotnych w�os�w.
� Tutaj jest wspaniale � powiedzia�. U�miecha� si� rado�nie i to nape�ni�o mnie szcz�ciem. Opowiedziane tu prze�ycie pomog�o mi pokona� smutek, poniewa� martwi�am si�, �e musia�o go bardzo bole�, kiedy uderzy� go samoch�d".
W tym przypadku �ona mog�a �zamkn�� ko�o", poniewa� zobaczy�a, i� jej m�� nie cierpi w �yciu pozagrobowym. Jej widzenie, jak wiele innych, wywar�o na ni� pozytywny wp�yw, gdy� pozwoli�o jej pokona� �al. Pozostaje jedynie przyj��, �e planowane widzenia powinny przynosi� jeszcze bardziej pozytywne efekty.
NATURALNA WIʏ
Wizje wyst�puj� w bardzo r�nych formach i jest wiele sposob�w ich wywo�ywania, a mimo to nale�� do najbardziej niezwyk�ych zjawisk umys�u ludzkiego. Bardziej niezwyk�e jest by� mo�e jedynie to, �e s� one tak rzadko badane przez psycholog�w.
Wielu z nas wychowa�o si� na opowie�ciach o wizjach biblijnych. Kto spo�r�d os�b znaj�cych Bibli� nie zdumiewa� si�, czytaj�c o kr�gach ezechielowych lub drabinie Jakuba albo wr�cz zapoznaj�c si� z ca�� Ksi�g� Apokalipsy? Nic dziwnego, �e wielu z nas uwa�a tych staro�ytnych wizjoner�w za jednostki nieprzeci�tne, obdarzone rzadk� i tajemnicz� moc� obcowania z istot� bosk�.
Wsp�cze�nie wielu ludzi ma sk�onno�ci do przypisywania wizjom cech patologicznych. Wychodz� oni z za�o�enia, �e osoby, kt�re m�wi� �e maj� wizje, s� schizofrenikami, bredz� lub wr�cz � �e s� to socjopaci. Taka postawa ulega obecnie zmianie, odk�d coraz wi�cej bada� demograficznych wskazuje, �e prze�ycia wizjonerskie s� zjawiskiem rozpowszechnionym w normalnych spo�eczno�ciach. Ca�e rzesze ludzi miewa�y wizje, ale ci, kt�rym si� to zdarzy�o, po prostu niech�tnie przyznawali si� z obawy, �e mog� zosta� uznani za nienormalnych.
Poniewa� wizje os�b zmar�ych s� jedn� z form prze�y� wizjonerskich, musimy przyjrze� si� niekt�rym powszechnie spotykanym rodzajom wizji, zw�aszcza tym, kt�re mo�na wywo�a� znanymi metodami. Odnosi si� to do czterech z nich: pareidolii, inkubacji sn�w, hipnagogii oraz wizji zwierciadlanych.
Osnute tajemnic� wizje pareidolii
Tak powszechne zjawisko, jakim jest widzenie twarzy w chmurach, mo�e s�u�y� za przyk�ad z�udzenia optycznego, znanego jako pareidolia. Zaliczane jest do z�udze�, poniewa� wyst�puje w tym wypadku bodziec zewn�trzny � chmura -kt�ry wzbogacony wskutek interpretacji prowadzi do powstania maj�cego znaczenie obrazu na niebie.
Je�li wpatruj�c si� w chmury wska�� portret Jerzego Waszyngtona, stoj�ca obok mnie osoba najprawdopodobniej zobaczy ten sam obraz. Szczeg�ln�, wyr�niaj�c� pareidoli� cech� jest to, �e z�udzenia nie znikaj�, kiedy patrzymy na nie.
Poniewa� tego typu z�udzenia wzrokowe wywo�ywane s� przez czynnik zewn�trzny, mog� by� pokazywane innym. Ca�a grupa ludzi mo�e wi�c uzgodni�, co przedstawia dany obraz. Wyja�nia to przyczyn� niekt�rych z�udze� grupowych, podczas kt�rych wiele os�b dostrzega nagle twarz Chrystusa na murze ko�cio�a lub te� Matk� Bosk� na �ciance zbiornika ropy naftowej. Wystarczy, �e kto� patrz�c na jaki� wz�r dostrze�e zarys twarzy Chrystusa � lub kogokolwiek innego � a znajd� si� ludzie, kt�rzy od razu zobacz� to samo.
A je�li ju� obraz taki zostanie dostrze�ony, praktycznie nie ma mo�liwo�ci przekonania ludzi, �e wz�r ten naprawd� istnia� tu od dawna. Ci, kt�rzy dobrze znaj� dane miejsce, odnosz� wra�enie, jakby ta wizja pojawi�a si� nagle, znik�d. �Przeje�d�a�em obok tego zbiornika na rop� niemal codziennie od dwudziestu lat � twierdzi�by taki wizjoner. � Gdyby Matka Boska by�a tu wcze�niej, z ca�� pewno�ci� zauwa�y�bym j�. Wiem, �e pojawi�a si� dopiero teraz".
Cz�sto gdy rozejdzie si� wie�� o takim objawieniu, zaczynaj� masowo przybywa� pielgrzymi. Ludzie odwiedzaj�cy miejsce objawienia zazwyczaj odnosz� si� do niego z pe�nym szacunkiem, niezale�nie od tego, czy wierz� w �ask� bosk�, czy te� nie. Cho� sceptycy zapewne podchodz� z rezerw�.
Podobne twory wyobra�ni dotycz� nie tylko tematyki religijnej. Na niekt�rych terenach pustyni egipskiej wyst�puj� z�o�a sody i skamienia�a ro�linno��, kt�re wygl�daj� jak skalny las. Podr�ni przeje�d�aj�cy przez t� okolic� opowiadaj�, �e widzieli tam zw�oki zmumifikowanych gigant�w lub olbrzymie �aglowce.
Pareidolia stanowi podstaw� r�nych wr�b. Hawajscy kahunowie czasami zadawali sobie pytania, a nast�pnie wpatrywali si� w chmury, oczekuj�c, �e u�o�� si� one we wz�r, kt�ry b�d� mogli zinterpretowa� jako odpowied�. Kapnomancja, czyli wr�enie z dymu, jest nadal praktykowana przez niekt�rych rdzennych mieszka�c�w Ameryki �rodkowej. W �redniowiecznej Europie by�a zwyczajowo uprawiana przez matrony i dziewice. Tak�e wr�enie z fus�w od herbaty opiera si� na nadawaniu znaczenia obrazom powstaj�cym z uk�adu listk�w herbacianych.
Od czasu do czasu pareidolia stawa�a si� przyczyn� widzenia zjaw zmar�ych bliskich. We�my na przyk�ad prze�ycie genera�a George'a Pattona, kt�ry w czasie pobytu na polu walki we Francji mia� zdumiewaj�c� wizj� swoich przodk�w. Wspomnia� o tym epizodzie w pami�tnikach spisanych przez jego siostrze�ca, Freda Ayera juniora, zatytu�owanych Zanim wyblakn� kolory.
� � Jestem przekonany, �e przodkowie zawsze nam towarzysz�. Obserwuj� nas. I oczekuj� od nas bardzo wiele.
� Co przez to rozumiesz? � spyta�em.
� No c�, to co� takiego, o czym albo si� wie, albo nie. Ale czasami mo�na nawet dostrzec. Kiedy� we Francji przygwo�dzi� nas niemiecki ostrza�, zw�aszcza ci�kiej broni maszynowej. Le�a�em na ziemi, �miertelnie przera�ony, i ba�em si� unie�� g�ow�. Ale w ko�cu odwa�y�em si� i spojrza�em w chmury, pod�wietlone na czerwono tu� przed zachodem s�o�ca. I wtedy dostrzeg�em, najzupe�niej wyra�nie, ich g�owy: g�owy mojego dziadka i jego braci. Nie poruszali ustami; nie odzywali si� do mnie. Patrzyli tylko, nie tyle z gniewem, ile raczej nieszcz�liwi i naburmuszeni. W ich oczach mog�em wyra�nie odczyta� wyrzut: Georgie, Georgie, rozczarowujesz nas, le��c tak plackiem. Pami�taj, �e wielu Patton�w zgin�o, ale nigdy nie by�o w�r�d nas tch�rza.
Zerwa�em si� wi�c, z�apa�em karabin i wyda�em rozkazy. I w ko�cu pu�kownik George i inni nadal znajdowali si� w tym samym miejscu, ale ju� u�miechni�ci. Oczywi�cie wygrali�my t� bitw�".
A skoro ju� jeste�my przy generale George'u Pattonie, z pewno�ci� jednym z najbardziej powa�anych i odnosz�cych najwi�ksze sukcesy genera��w w historii ameryka�skiej wojskowo�ci, warto zauwa�y�, �e wierzy� on g��boko w istnienie duch�w. Cz�ciowo wiara ta by�a skutkiem cz�stych wizyt, jakie sk�ada� mu na polu walki jego zmar�y ojciec. Wed�ug tego, co powiedzia� Ayerowi: �Ojciec mia� zwyczaj przychodzi� wieczorem do mojego namiotu, siada� i rozmawia� ze mn�. Zapewnia� mnie, �e sobie poradz� i b�d� odwa�ny w bitwie, kt�ra mia�a si� rozegra� nast�pnego dnia. By� zupe�nie realny, zupe�nie tak samo, jak wtedy, kiedy widywa�em go w jego gabinecie w domu w Lake Vineyard".
Leczenie inkubacj� sn�w
Wszyscy znamy kaduceusza, tajemniczy emblemat zawodu lekarskiego. Owini�te wok� uskrzydlonej laski dwa w�e spogl�daj� na nas z drzwi karetek pogotowia, ze �cian szpitalnych i wywieszek na drzwiach gabinet�w lekarskich. A jednak tylko nieliczni znaj� pochodzenie tego symbolu. Aby je pozna�, musimy cofn�� si� do czas�w staro�ytnej Grecji, do �wi�ty� Asklepiosa, w kt�rych nast�powa�a inkubacja sn�w.
Asklepios by� autentyczn� postaci�, szanowanym lekarzem, kt�ry po �mierci uzyska� status boski. W ca�ym kraju na jego cze�� powstawa�y sanktuaria. By�o ich ��cznie trzysta, a najs�ynniejsze mie�ci�o si� w Epidauros. Funkcjonowa�y one jako swoiste Kliniki Mayo, te �wi�tynie inkubacji sn�w.
Do cel�w leczniczych wywo�ywano w tych �wi�tyniach fantastyczne prze�ycia wizjonerskie. Je�li dotkn�a kogo� niezno�na choroba lub taka, kt�rej �aden uzdrowiciel nie potrafi� uleczy�, nale�a�o uda� si� do �wi�tyni Asklepiosa. Pacjenci prze�ywali tam sny i wizje, kt�re mia�y leczy� ich dolegliwo�ci. Przy odrobinie szcz�cia mogli nawet skonsultowa� si� w takim �nie z samym legendarnym lekarzem.
G��wne centrum uzdrowicielskie w Epidauros mog�o u-dzieli� schronienia i nakarmi� ogromne rzesze ludzi, kt�rzy zawsze czekali na swoj� kolej. Centraln� budowl� kompleksu �wi�tynnego by� olbrzymi gmach, abaton, otoczony dziedzi�cem. Kiedy nadchodzi�a ich kolej, pielgrzymi wchodzili na teren dziedzi�ca i spali tak d�ugo, a� nawiedzi� ich bardzo szczeg�lny sen, taki, w kt�rym zjawia� si� Asklepios w swojej futrzanej czapie, z kaduceuszem w d�oni, i zaprasza� ich do abatonu.
Wtedy pacjent m�g� wej�� do �wi�tyni, rozleg�ej sali wype�nionej w�skimi ��kami, nazywanymi klini. ��ka te wygl�da�y jak sofy z epoki wiktoria�skiej, z jednego ko�ca uniesione pod k�tem oko�o 45 stopni, tak by g�owa i tu��w spoczywa�y nieco wy�ej ni� biodra i nogi. To od tych greckich klini wywodzi si� wsp�czesny termin �klinika".
Wierzono, �e Asklepios zjawia� si� w nocy osobi�cie w abatonie. Troskliwie opiekowa� si� chorymi i m�wi�, jak ich leczy�, a pono� zawsze robi� to wszystko w futrzanej czapie i z kaduceuszem w d�oni. W wielu odnotowanych przypadkach jego zalecenia i metody leczenia spowodowa�y wyzdrowienie pacjent�w.
Wdzi�czni pacjenci p�acili kamieniarzom, aby wykuli na kolumnach informacje o ich chorobie, wizji i ozdrowieniu, by inni mogli dowiedzie� si� o tych cudach. Nawet dzi�, po wi�cej ni� dw�ch tysi�cach lat, opisy klinicznych przypadk�w, kt�re si� zachowa�y, stanowi� fascynuj�c� lektur�:
M�czyzna, kt�ry mia� sparali�owane palce u r�ki, z wyj�tkiem jednego, przyby� do boga jako pacjent. Patrz�c na wota w �wi�tyni wyrazi� niewiar� w skuteczno�� leczenia i kpi� z inskrypcji. Ale podczas snu mia� wizj�. Wydawa�o mu si�, �e kiedy gra� w ko�ci pod murem �wi�tyni i nadesz�a w�a�nie jego kolej, pojawi� si� b�g, pochyli� szybko nad jego d�oni� i rozprostowa� mu palce. Kiedy b�g odszed� na bok, pacjentowi wyda�o si�, �e opu�ci� d�o� i zacz�� rozprostowywa� palce, jeden po drugim. Kiedy wyprostowa� ju� wszystkie, b�g spyta� go, czy nadal nie dowierza inskrypcjom na kolumnach w �wi�tyni. Pacjent odpar�, �e ju� nie b�dzie w nie w�tpi�. �Poniewa� przedtem nie dowierza�e� opisom leczenia, kt�re wcale nie s� niewiarygodne, odt�d powiniene� nazywa� si� Niedowiarkiem" � stwierdzi� b�g. O �wicie pacjent opu�ci� �wi�tyni� zdrowy.
Ambrozja z Aten, �lepa na jedno oko. Przyby�a do boga jako pacjentka. Pocz�tkowo kr��y�a po �wi�tyni, wy�miewa�a niekt�re opisy uzdrowienia jako niewiarygodne i niemo�liwe. Bo jak niby kulawy czy �lepy m�g� zosta� uleczony tylko dlatego, �e mia� sen? A gdy zasn�a, prze�y�a wizj�. Wyda�o si� jej, �e b�g stan�� przy niej i powiedzia�, �e uzdrowi j�, ale b�dzie musia�a mu zap�aci�, ofiarowuj�c �wi�tyni �wini� ze srebra dla upami�tnienia swej ignorancji. Powiedziawszy to, rozci�� ga�k� jej chorego oka i wla� do �rodka jakie� lekarstwo. Kiedy nadszed� dzie�, kobieta opu�ci�a �wi�tyni� zdrowa.
Pewien m�czyzna �ni�, �e zmar� d�gni�ty mieczem w brzuch przez Asklepiosa; za pomoc� naci�cia m�czyzna ten zosta� wyleczony z wrzodu, kt�ry mia� w brzuchu.
Pandarus z Tesalii. ze znamieniem na czole. We �nie mia� wizj�: wydawa�o mu si�, �e b�g obwi�za� mu opask� czo�o w miejscu, gdzie mia� znami�, po czym nakaza� mu z chwil� opuszczenia abatonu zdj�� opask� i z�o�y� j� w ofierze �wi�tyni. Kiedy nadszed� dzie�, m�czyzna wsta�, zdj�� opask� i zobaczy� swoj� twarz woln� od znamienia. Podarowa� �wi�tyni opask�; znajdowa�o si� na niej znami�, kt�re poprzednio mia� na czole.
Inkubacja sn�w nie by�a wy��cznie greckim wynalazkiem. Istniej� przekazy na jej temat w wielu rozsianych po ca�ym �wiecie kulturach, takich jak staro�ytnego Egiptu, Mezopotamii, Kanaanu czy Izraela. Najlepszym biblijnym przyk�adem jest sen Salomona w �wi�tyni na wzg�rzu Gibeonu, do kt�rej uda� si�, aby z�o�y� Bogu ofiar�. To tam �ukaza� si� Pan Salomonowi w nocy", pytaj�c, co m�g�by da� synowi Dawida.
�Daj zatem s�udze twemu rozumne serce, abym m�g� s�dzi� lud tw�j, abym m�g� rozr�ni� mi�dzy dobrem a z�em; kt� bowiem jest w stanie s�dzi� tw�j tak wielki nar�d?"
To z tego spotkania we �nie z Bogiem wynik�a m�dro�� Salomona, kt�ry rz�dzi� ca�ym Izraelem.
Rytua� inkubacji sn�w by� niezwykle istotny w Japonii, gdzie przetrwa� a� do XV wieku. Pielgrzymi, dr�czeni problemami, kt�rych nie byli w stanie rozwi�za�, udawali si� do �wi�tego miejsca w nadziei, �e dany im b�dzie przez boga sen podpowiadaj�cy rozwi�zanie problemu.
Przetrwa�o wiele relacji z takich wizji sennych i s� one identyczne co do formy z tymi, kt�re zachowa�y si� w Grecji. We �nie petenta pojawiaj� si� jakie� istoty i uzdrawiaj� tak jak w abatonie; stosowana przez nie kuracja mo�e tak�e obejmowa� swoisty zabieg chirurgiczny.
W Japonii rytua� ten si�ga bardzo odleg�ych czas�w, bo IV lub V wieku n.e. Uprawniony do nawi�zywania kontaktu z innym wymiarem by� w�wczas jedynie cesarz i inkubacja stanowi�a wa�ny aspekt jego duchowych zobowi�za�. W pa�acu cesarskim znajdowa�a si� sala do inkubacji i specjalne �o�e, zwane kamudoko.
Nawet obecnie wymagane jest, aby podczas ceremonii konsekracji nowego cesarza znajdowa�o si� �o�e zwane shinza, identyczne co do kszta�tu z klini Asklepiosa. Cesarz nie u�ywa �o�a w czasie uroczysto�ci, a zatem pierwotna funkcja tego sprz�tu zosta�a ju� zapomniana. Ale nie ulega w�tpliwo�ci, �e w staro�ytnych czasach �o�e by�o niezb�dne w czasie tej ceremonii w�a�nie do inkubacji sn�w.
Rzecznicy wsp�czesnej psychologii g��bi zapewne przekonywaliby, �e te wizje stanowi�y epizody z zakresu wewn�trznej ��czno�ci duchowej �pi�cego z wy�szymi poziomami jego �wiadomo�ci, ale nie da si� w pe�ni zrozumie� wielu zagadek wi���cych si� z inkubacj� sn�w.
Osoby prze�ywaj�ce to zjawisko bardzo wyra�nie odr�niaj� owe nawiedzenia od zwyk�ych sn�w. W rzeczywisto�ci w relacjach ze staro�ytnej Grecji wielu �ni�cych twierdzi�o, �e ich wizje nast�powa�y w stanie po�rednim mi�dzy snem a czuwaniem. To prowadzi nas do kolejnego fascynuj�cego typu stanu wizjonerskiego, kt�ry pewni ludzie mog� osi�ga� celowo.
Senna rzeczywisto�� hipnagogii
Hipnagogia tradycyjnie uwa�ana jest za �stan cz�ciowego u�pienia", stan pomi�dzy normaln� �wiadomo�ci� czuwania a snem. Osoba znajduj�ca si� w stanie hipnagogii widzi to, co podsuwa jej pod�wiadomo��. Czasami mog� to by� po prostu jaskrawe blaski kolor�w lub te� bardzo ostre sekwencje senne. Innym razem te wyra�niejsze ni� w rzeczywisto�ci obrazy maj� niezwykle wielkie znaczenie.
Stan hipnagogii osi�ga si�, kiedy znajduj�ca si� w nim osoba chodzi i wykonuje normalnie swoje czynno�ci. Hipnagogia chodz�ca by�a wykorzystywana do wyja�niania rzekomego widzenia �ludk�w" w Irlandii i �wr�ek" w innych cz�ciach �wiata. Wyja�nia tak�e dziwaczne zjawisko, znane jako �znikaj�cy cz�owiek", kiedy to jaka� osoba widzi w nocy id�cego ulic� w jej stron� kogo�, kto nagle znika.
S�ynny angielski pisarz Charles Dickens pozostawi� relacj� z takiego w�a�nie prze�ycia. Opowiedzia� swojemu znajomemu, �e szed� pewnej nocy jedn� z ulic Londynu, kiedy nagle us�ysza� odg�os biegn�cego z ty�u konia. Odwr�ci� si� i zobaczy� cz�owieka usi�uj�cego opanowa� wierzchowca, kt�ry poni�s�. Dickens schroni� si� w bramie, aby ust�pi� drogi. Kiedy jednak wyjrza� z bramy na ulic�, nie dostrzeg� ani konia, ani je�d�ca. Nie by�o nikogo.
Znaczna liczba normalnych ludzi prze�ywa bardzo wyra�ne obrazy we �nie. Czasami przybieraj� one posta� kolorowych wyobra�e�, czasami za� wydarze� surrealistycznie zniekszta�conych.
Stany hipnagogiczne by�y wykorzystywane przez niekt�rych genialnych tw�rc�w do rozwi�zywania najr�niejszych problem�w. Do tych, kt�rzy wykorzystywali t� technik� w procesie tw�rczym, nale�a� Thomas Edison � szukaj�c rozwi�zania jakiego� problemu, cz�sto zapada� on w biurze w drzemk�.
K�opotliwe by�o dla niego jedynie to, �e bardzo �atwo przechodzi si� ze stanu hipnagogii w g��boki sen. A �pi�c, cz�owiek zapomina prze�yte wizje. Aby poradzi� sobie z tym problemem, Edison drzema� trzymaj�c w d�oniach stalowe kulki. Po obu bokach swojego krzes�a umie�ci� metalowe miednice. Kiedy zaczyna� zapada� w g��boki sen, kulki wysuwa�y mu si� z d�oni i z ha�asem uderza�y o miednice. Wtedy budzi� si�, zachowuj�c w pami�ci swoje prze�ycia ze stanu hipnagogii.
Moje w�asne do�wiadczenia z wpatrywaniem si� w zwierciad�o
Po przeprowadzeniu kilku seans�w wpatrywania si� w zwierciad�o, w czasie kt�rych wywo�ywano zjawy, zdecydowa�em si� spr�bowa� tego na sobie samym. W efekcie nast�pi�o osobiste spotkanie, kt�re ca�kowicie zmieni�o moje spojrzenie na �ycie.
Na pocz�tku stan��em wobec swoistego dylematu. Nie wiedzia�em, czy powinienem uczestniczy� jako podmiot w tych badaniach. Wyst�powanie w roli uczestnika eksperymentu i prze�ycie widzenia mog�o bowiem spowodowa�, �e utraci�bym zdolno�� do obiektywnych ocen. Ograniczaj�c za� sw�j udzia� tylko do roli badacza, mog�em ocenia� relacje innych z bardziej neutralnej pozycji.
Z drugiej strony pokusa do�wiadczenia tych wra�e� osobi�cie by�a bardzo silna, poniewa� od dziecka fascynowa�o mnie wszystko, co wi�za�o si� ze �wiadomo�ci�, i zawsze bardzo chcia�em wiedzie�, jak to jest, kiedy widzi si� zjaw�.
Po wys�uchaniu relacji kilku uczestnik�w moich seans�w uleg�em pokusie i sam si� wybra�em w podr� do Kr�lestwa Po�redniego.
Najbardziej niepokoj�c� cech� obserwowanych przeze mnie spotka� ze zjawami by�o to, �e ich uczestnicy nabierali prze�wiadczenia, i� wizjonerskie odwiedziny s� zjawiskiem rzeczywistym, a nie wytworami fantazji. By�o to tym bardziej zdumiewaj�ce, �e do moich eksperyment�w celowo wybiera�em ludzi bardzo solidnych i rozs�dnych. Zak�ada�em, �e nikt z nich nie uzna, i� jego spotkanie by�o rzeczywiste. Oczekiwa�em, �e stwierdz�, i� wizja przypomina�a marzenia senne
� ale okaza�o si� co� zupe�nie odwrotnego. Jeden po drugim uczestnicy wizjonerskich spotka� uparcie twierdzili, �e naprawd� obcowali ze swoimi zmar�ymi krewnymi. �Wiem, �e to by�a moja matka" � powiedzia� jeden z nich. Dos�ownie wszyscy opisywali swoje prze�ycia jako �najprawdziwsze z prawdziwych".
By�em przekonany, �e je�li sam zobacz� zjaw�, moje odczucia b�d� inne. Je�li sam prze�yj� co� takiego � my�la�em
� nie dam si� tumani� twierdzeniami, �e to co� realnego.
Na obiekt moich wizji wybra�em babk� ze strony matki. Urodzi�em si� w czasie II wojny �wiatowej, a w dniu moich urodzin ojciec zosta� wys�any za ocean. Nie wraca� przez osiemna�cie miesi�cy, wskutek czego matka mojej matki przej�a na siebie wiele obowi�zk�w rodzicielskich. Robi�a to doskonale i zawsze uwa�a�em, �e by�a cudown�, kochan�, m�dr� i wyrozumia�� osob�, kt�ra wywar�a wielki wp�yw na moje �ycie. Po jej �mierci cz�sto mi jej brakowa�o i niejednokrotnie mia�em ochot� ponownie spotka� si� z ni� � niezale�nie od tego, jak� posta� przybra�a obecnie.
Pewnego dnia przez wiele godzin przygotowywa�em si� do wizjonerskiego kontaktu. Przypomnia�em sobie mn�stwo zwi�zanych z ni� wspomnie� i wpatrywa�em si� w jej fotografi�, przywo�uj�c silne poczucie ciep�ej dobroci mojej babki.
Nast�pnie uda�em si� do miejsca, kt�re nazywa�em kabin� widze�, i w przymglonym �wietle zacz��em si� wpatrywa� w wielkie lustro, ustawione w taki spos�b, �e spogl�da�em jakby w tr�jwymiarow� g��bi�. Siedzia�em tak przez co najmniej godzin�, ale nie poczu�em ani �ladu jej obecno�ci. W ko�cu zrezygnowa�em i uzna�em, �e jestem w jaki� spos�b uodporniony na wizjonerskie spotkania.
P�niej, kiedy ju� otrz�sn��em si� z tego prze�ycia, mia�em spotkanie, kt�re zaliczam do najbardziej wstrz�saj�cych zdarze� w moim �yciu. By�o to co� takiego, co niemal ca�kowicie zmieni�o moje pojmowanie rzecz