3986
Szczegóły |
Tytuł |
3986 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3986 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3986 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3986 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Dariusz Tomasz Lebioda
Przedsionek wieczno�ci
Po�r�d pisarzy Pomorza, Kujaw i Wielkopolski
Copyright � by Dariusz Tomasz Lebioda
Wydawnictwo �Tower Press �
Gda�sk 2001
WPROWADZENIE
Szkice i materia�y krytycznoliterackie zgromadzone w tej ksi��ce powsta�y w ci�gu
ostatnich dziesi�ciu lat, chocia� znajdzie tu czytelnik tak�e i teksty wcze�niejsze, dot�d nie
publikowane w ksi��ce. Jest to owoc pracy i licznych przyja�ni, a nade wszystko pr�ba
ogarni�cia rozleg�ych przestrzeni literackich w obr�bie zakre�lonych ram terytorialnych.
Autor nie ro�ci sobie pretensji do prezentacji pe�nego obrazu tw�rczo�ci literackiej we
wskazanych regionach � raczej ksi��k� t� traktowa� nale�y jako materia� przyczynkarski,
chocia� jest to te�, jak do tej pory, najwi�ksza prezentacja dorobku pisarskiego Pomorza,
Kujaw i Wielkopolski. Szkice powstawa�y w r�nych latach i prezentuj� dorobek tw�rczy
pisarzy do momentu napisania tekstu. Autor nie wprowadzi� aktualizacji we wcze�niej
napisanych szkicach, gdy� nadmiernie rozbudowa�oby to ksi��k� � nie bez znaczenia by� tutaj
te� koszt takich aktualizacji. Ka�dy ze szkic�w i recenzji zosta� jednak�e gruntownie
przejrzany i przepracowany, dlatego te� wi�kszo�� r�ni si� od ich pierwowzor�w
publikowanych w najprzer�niejszych periodykach.
Autor �wiadomie pomin�� tw�rczo�� niekt�rych pisarzy, gdy� albo nie potrafi� sobie
przyswoi� ich metody tw�rczej, albo nie rozumia� za�o�e� lub te� � z racji w�tpliwej warto�ci
poczyna� pozaliterackich � nie mia� ochoty pisa� o nich. Pomin�� te� pisarzy i terminator�w
literackich lansowanych ponad miar� przez �rodowiskowe �uk�ady� i grupowe, stadne
interesy. G��wn� rol� w doborze autor�w odgrywa�y wzgl�dy artystyczne, si�a hiperbolizacji
poszczeg�lnych tw�rczo�ci, a tak�e � nazwijmy to � selekcja pozytywna.. Nie znalaz�y si� w
tym zbiorze tak�e sylwetki Kummera, Polsakiewicza, Krynickiego, Sterny�Wachowiaka,
Dunarowskiego, Naganowskiego, Suszy�skiej�Bartman, �wikiewicza czy Grundkowskiego �
pisarstwo tych tw�rc�w le�y jednak�e w polu zainteresowa� autora i by� mo�e w kolejnym
wydaniu tej ksi��ki znajd� si� ich sylwetki.
Polska krytyka literacka boi si� szerokich szkic�w i panoram � boi si� zdecydowanego
warto�ciowania. Ch�tnie zamyka autora w wygodnej dla niej szufladce recenzji i pos�uguje
si� jedn� my�l� z tej�e recenzji jak wytrychem. Napisanie szkicu wymaga sporego wysi�ku od
krytyka i ka�e mu patrze� na badan� tw�rczo�� pod k�tem uniwersali�w, jej centralnych
obsesji i problem�w. Takie widzenie obliguje �ywy kontakt z pisarzem, przyswojenie sobie
jego metody tw�rczej, pr�b� oceny osobowo�ci, no i oczywi�cie dog��bne poznanie dorobku.
Prezentowane w tej ksi��ce szkice s� zarazem sylwetkami tw�rczymi wskazanych pisarzy,
cz�sto z dokonanymi przewarto�ciowaniami. S� to te� wyk�adnie pisarskich �wiatopogl�d�w i
pr�b wnikania w rzeczywisto��. Za�o�eniem autora by�a pr�ba stworzenia w miar� rozleg�ego
obrazu, ch�� pokazania warto�ciowych prozaik�w, poet�w, eseist�w. Tak�e � ch��
przywr�cenia w�a�ciwego porz�dku w obr�bie omawianych literatur, porz�dku zak��conego
przez burzliwe wydarzenia polityczne lat 1980�1989. Osobne miejsce zajmuje w tej ksi��ce
rozdzia� prezentuj�cy osobowo�ci ze �wiata naukowego. Zawsze s� to jednak�e postaci, kt�re
�mia�o wkraczaj� w obszary pisarstwa beletrystycznego czy eseistycznego, jak w przypadku
prof. Konrada G�rskiego czy prof. Artura Hutnikiewicza, albo � jak w przypadku Jerzego
Koniecznego � s� z pisarzami za pan brat.. Bez tych sylwetek obraz nie by�by pe�ny.
Uzupe�nieniem szkic�w s� rozmowy i materia�y krytycznoliterackie (recenzje, noty,
om�wienia), kt�re cz�sto maj� ju� warto�� historycznoliterack�, prezentuj� tw�rc�w, kt�rzy
zmarli, odeszli od pisania, albo zgin�li w magmie wydawniczej lat osiemdziesi�tych i
dziewi��dziesi�tych.. Autor w tym miejscu pragnie z�o�y� szczeg�lne podzi�kowania
Stefanowi Pastuszewskiemu � redaktorowi i promotorowi tej ksi��ki, a przy tym
nietuzinkowemu poecie i prozaikowi.
Dariusz Tomasz Lebioda
3
Pomorze i Kujawy
4
Kosmogonia
O poezji Jana G�rec�Rosi�skiego
Jan G�rec�Rosi�ski urodzi� si� 6 stycznia 1920 roku w Kr�gliku. Studiowa� prawo na
Uniwersytecie Miko�aja Kopernika w Toruniu, a potem pracowa� jako dziennikarz w Polskim
Radiu w Bydgoszczy. W 1958 roku za�o�y� pismo �Fakty i My�li�, kt�re p�niej
przekszta�ci�o si� w tygodnik spo�eczno�kulturalny �Fakty�. By� te� za�o�ycielem kwartalnika
literacko�artystycznego �Metafora�. Jak ma�o kto odcisn�� sw�j �lad w literaturze i kulturze
Polski P�nocnej; by� promotorem licznych wydarze� literackich, mecenasem wielu
utalentowanych pisarzy i poet�w m�odego pokolenia. Przez ca�y czas pisa� te� wiersze i dzi�ki
nim wszed� trwale do kanonu wsp�czesnej liryki polskiej. Krytyk badaj�cy po latach
literatur� regionu, nie bior�cy pod uwag� politycznych wybor�w i uwik�a�, nie b�dzie m�g�
pomin�� tej rozleg�ej i ekscytuj�cej tw�rczo�ci.
Dorobek G�rec�Rosi�skiego jest imponuj�cy � sk�ada si� na� ponad trzydzie�ci zbior�w i
wybor�w wierszy, wydawanych w licz�cych si� wydawnictwach, a tak�e ksi��ki publikowane
za granic�, mi�dzy innymi w Jugos�awii i odleg�ej Nowej Zelandii. Do tego doda� trzeba
jeszcze liczne publikacje prasowe, kolumny powa�nych periodyk�w zape�nione wierszami,
dziesi�tki recenzji, a tak�e szkice licz�cych si� krytyk�w, �eby wymieni� tylko Piotra
Kuncewicza, Stefana Melkowskiego czy Leszka �uli�skiego. Prawdziwym fenomenem sta�a
si� p�na tw�rczo�� autora �ywej ga��zi, kt�ry w trudnych dla literatury niedochodowej
czasach publikowa� tomik za tomikiem.
Poeta debiutowa� zbiorem wierszy pt. Jarmark arlekin�w (1963). Tomik ten by� raportem
z pierwszej dekady poezjowania (1950 � 1960), ale ju� w nim odnajdziemy wszystkie pr�dy i
fascynacje tej tw�rczo�ci � ju� tutaj zarysowany zosta� model poezji kulturowej, prowadz�cej
nieustann� dyskusj� z przesz�o�ci�, z kultur�, sztuk�, ale te� z kamieniem i wod�, piaskiem i
s�o�cem nad g�rami. Poeta wytyczy� w debiutanckiej ksi��ce horyzonty dla swojej liryki,
zakre�li� ramy zainteresowa� symbolicznych, a tak�e wpisa� swoje istnienie i istnienie
bohater�w lirycznych w ramy og�lnoludzkich do�wiadcze�; zar�wno substancjonalnych, jak i
duchowych. Tutaj te� ujawni�a si� znacz�ca obsesja autora � my�l o �mierci, jej prze�ywaniu i
godnym do niej dochodzeniu. Nie dziwi zatem fakt, i� jeden z najurodziwszych wierszy w
tym zbiorze kresowi egzystencji jest po�wi�cony: Nadziejo moja o szafirowych oczach/ nie
zapalaj gromnic na wichrze/ zgasn�/ nim �mier� zd��y zamkn�� blask w �renicach/ I wszystko
od pocz�tku/ runie w ciemno��. P�niej wielokrotnie w swojej tw�rczo�ci G�rec�Rosi�ski
wraca� b�dzie do momentu, gdy zbli�a si� kres wszystkiego, gdy podmiot wyczuwa� zaczyna
zbli�aj�c� si� ciemno��. Owa ciemno�� zar�wno w tym zbiorze, jak i w zbiorach nast�pnych
ma prawie realne kszta�ty � jest dotykalna, fizyczna, zdawa� by si� mog�o, i� ma swoj�
konsystencj�. Ksi��ka pomy�lana zosta�a � jak cz�sto w tej liryce � jako swoista spowied�
dzieci�cia wieku, a zarazem figlarnego prze�miewcy. W�tki ironiczne i absurdalne wsp�graj�
tutaj dobrze z pojawiaj�cym si� tu i �wdzie patosem, kt�rego G�rec�Rosi�ski jest mistrzem.
Potrafi on wygrywa� najsubtelniejsze akcenty liryczne, a zaraz potem uderza� s�owem,
niczym w dzwon � porywa� czytelnika jedn� metafor�, jednym b�yskotliwym z�o�eniem
semantycznym. G�rec�Rosi�ski w debiutanckim zbiorze akcentuje mocno swoist�
heteronomi� jego tw�rczo�ci � istnienie w wielu przekazach kulturowych, wielu dzie�ach
literackich i dzie�ach sztuki poprzez element dyskusji, niezgody, przekornej afirmacji. W
takim uj�ciu poezja ta staje si� cz�sto swoistym paradygmatem kulturowym, stale si�
odradzaj�cym i stale reprodukuj�cym si� w innych konfiguracjach semantycznych.
W zbiorze pt. Ucieczka z Wie�y Babel (1964) po raz pierwszy dochodzi do g�osu ton
rapsodyczny. Poeta op�akuje tragiczne rozdarcia i rozszczepienia wsp�czesnego �wiata.
Tego, kt�ry szczyci si� swoj� nowoczesno�ci� (loty w kosmos, ideologia, kultura), a nie
5
uwolni� si� jeszcze od mechanizm�w, jakie spotyka si� po�r�d lud�w prymitywnych (matka
zabija niemowl�, morderstwo na Lumumbie). Dlatego poeta patrzy na rzeczywisto�� z
gorycz�, widzi j� w czarnych barwach. Tutaj ma te� swoje korzenie kosmogonia G�rec�
Rosi�skiego wyartyku�owana w pie�ni stworzenia �wiata wskazuj�cej manichejskie �r�d�a
wszechrzeczy: N a p o c z � t k u b y � a c i e m n o � �/ potem ameba pe�zn�ca ku �wiat�u/
tysi�c ameb/ drzewo rozga��zione w zachwycie/ oczy/ st�panie/ wyprostowanie ramion/ czas
n�g bosych/ s�owo/ STWORZENIE �WIATA/ Potem by� czas n�g podkutych/ sprawiedliwo��
topora/ wiwatowanie prochu/ wyrastanie skrzyde�/ Hiroszima �ywcem wzi�ta do nieba/
Zapadaj� si� pi�te ko�a/ na jarmarku Nabuchodonozor�w sprzedaj� bilety do raju/ ziemia
p�ynie w zachwycie rakiet/ Ach Jeruzalem Jeruzalem/ kt� wy�piewa wszystkie pie�ni/
Salomon kr�ci przeciwatomowe �yka/ a Sybilla wyrabia cjankali/ tylko Hiob jest
nie�miertelny/ obnosi wrzody jak hostie/ on jest Mesjaszem/ b�dzie s�owo/ dzwon powszechny/
AMEBA WPE�ZA W CIEMNO��. W wierszu tym umieszczony zosta� genetyczny wz�r
reprodukcyjny poezji G�rec�Rosi�skiego � rodzenie, wzrastanie i tragedia �ycia, a wreszcie �
duszna, czarna �mier�. Poeta ustawia si� w pozycji Demiurga, sprawcy wszechrzeczy � tego,
kt�ry w�adny jest toczy� walk� z najwi�kszymi mocarzami; tego, kt�ry poj�� sens
elementarnych proces�w zachodz�cych w j�drze atomu i w ogromnych sferycznych
przestrzeniach wszech�wiata. Autor wiele przej�� od staro�ytnych filozof�w � od greckich
wyznawc�w dominacji �ywio��w nad ludzkim �yciem (Empedokles z Agrygentu, Heraklit,
Arystoteles), od rzymskich chwalc�w pot�gi Wezuwiusza i Etny, wreszcie � od pisarzy ca�ego
�wiata, kt�rzy swoj� filozofi� czerpali z umi�owania wiedzy i nauki stworzonej przez
staro�ytnych. Ta tytu�owa ucieczka z Wie�y Babel, to nic innego jak zamkni�cie si� w �upinie
orzecha w�asnych prze�y� i w�asnego j�zyka � ale zanim do tego dosz�o G�rec�Rosi�ski
pozna� zakamarki tej�e wie�y � od podziemi do najwy�szych, bujaj�cych w chmurach
platform.
Nast�pny tom wierszy � Blu�nierstwo garncarza (1965) wype�niony zosta� liryk� rozpi�t�
pomi�dzy dwoma biegunami ludzkich do�wiadcze�, pomi�dzy eschatologi� a kultur�.
Motywy funebralne G�rec�Rosi�skiego pe�ne s� b�lu, l�ku, zw�tpienia, ale jednocze�nie
nios� te� i pewn� obietnic� � jakby iskierk� nadziei, i� jednak ze �mierci� cia�a nie ginie
energia� pozostaje okre�lona wektorowo si�a; cho�by moc wiersza, s�owa. W takim uj�ciu
Umieramy codziennie/ codziennie powracamy z wieczno�ci/ nasze odej�cia/ s�
przekroczeniem pozor�w/ nasze powroty/ snem �lepc�w o nadziei/ jest tylko jedna prawda/
�mier�/ pogr��amy si� w niej od pocz�cia/ jak kwiat/ kt�ry w�asnej �odydze/ niesie zarodek
zag�ady. Drugim biegunem cz�owiecze�stwa jest w tej poezji tradycja kulturowa. Poeta si�ga
my�l� do odleg�ych czas�w sumeryjskich i w�a�nie z nich wywodzi rodow�d wsp�czesnego
cz�owieka: kiedy enlil zabi� pani� chaosu potworn� tiamat/ stworzy� ziemi� niebo gwiazdy
ro�linno�� i wszystkie stworzenia/ cz�owieka zasi� ulepi� z gliny i krwi zbuntowanego boga/
kt�ry by� wierny tiamat pani chaosu/ czyni� b�dziecie wszystko co wypowiedz� usta moje
m�wi� enlil/ i zleci� wieczne sk�adanie ofiar/ a zapisa�o to siedmiu bog�w/ w glinie kt�r�
z�o�ono do zikkurat/ wie�y ziemi wody i nieba. P�niej jeszcze wielokrotnie tego rodzaju
sztafa� kulturowy s�u�y� b�dzie poecie do ukazania sytuacji cz�owieka wsp�czesnego, dla
wyartyku�owania prawd, kt�re w kontekstach wsp�czesnych brzmia�yby mo�e trywialnie, a w
odniesieniu do okre�lonej tradycji nabieraj� cech uniwersalnych, staj� si� jakby poetyck�
modlitw� o wierno�� ludzkim idea�om, o pomna�anie kulturowego dorobku, o sta�y wzrost
�wiadomo�ci � o prawd� istnienia.
Kolejny zbi�r wierszy pt. Zaprzesz�e horyzonty (1968) zdominowa�y liczne eksperymenty
j�zykowe i wyobra�niowe. G�rec�Rosi�ski podda� tu swoj� wyobra�ni� poetyck� licznym
pr�bom wra�liwo�ci � jakby sprawdza� czy wci�� zdolna jest ona postrzega�, analizowa� i
syntetyzowa� nap�ywaj�ce stale informacje. W takim uj�ciu w obr�bie eksperyment�w poety
6
swoje miejsce znalaz�y tak odleg�e zdawa� by si� mog�o fakty, jak cho�by �mier� ojca, opis
poranka, czy po�egnanie z jugos�owia�skimi przyjaci�mi. Autor stworzy� na u�ytek w�asnej
poezji i tego konkretnego zbioru swoist� metod� negacyjn�. W ten spos�b wyobra�nia
zast�piona zosta�a antywyobra�ni�, kt�ra da�a poecie okre�lony dystans do opisywanych
przestrzeni: Oto paj�czyna. Pa�ac podniebny Minosa./ Promie� s�o�ca wysrebrza jego
niewidzialne lochy./ Za chwil� wpadnie ofiara. Porzu�my liryczne staccato,/ zejd�my
wiaduktem wyobra�ni do przystanku dziej�w �. To schodzenie �cie�kami wyobra�ni do
punkt�w przystankowych czy granicznych dziej�w ludzko�ci jest charakterystyczne dla liryki
G�rec�Rosi�skiego i stanowi jakby zasad� jego poznawania �wiata � zasad� nieustannego
pobierania nauk u odleg�ych kultur, zagubionych po�r�d przesz�o�ci przestrzeni historycznych
i mitycznych. Pozwala to tak�e tworzy� metafory powstaj�ce na styku przesz�o�ci i
tera�niejszo�ci: Obok szatniarka Niobe zamyka powieki �pi�cym faraonom,/ a ksi�niczka
Nefretete obcina g�owy niewolnikom,/ dostojny Ramzes przegrywa w ruletk�/ ca�� dynasti�;
Homer �ciera kurze w pa�acu Minosa,/ a Apollo, stary str�czyciel z Hollywood, zak�ada pufy./
(kto� mo�e powiedzie�, �e to pomieszanie poj��:/ rzeczywisto�ci i abstrakcji/ antywyobra�nia,/
lecz dla mnie tam mieszkaj� moi cezarowie/ i oktawiani i napoleoni i genera� Heusinger/ a
tak�e Eichmann, kt�ry uwi� sobie stryczek/ z warkoczy Rachel w O�wi�cimiu/ (...). Z tego
samego pnia eksperyment�w wyobra�niowych wyrasta tak�e liryka pomieszczona w
wydanym w Jugos�awii zbiorze wierszy pt. Molitwa za dobrina (Modlitwa o dobro�, 1968).
Z kolei w Czasie odnajdywania (1970) z niespotykan� do tej pory �arliwo�ci� pojawia si�
tematyka publicystyczna. Takie wydarzenia � dzi� ju� historyczne, a wtedy wyznaczaj�ce sens
tera�niejszo�ci � jak wojna w Wietnamie, morderstwo Martina Luthera Kinga czy koniec
Odysei boliwijskiej Ernesta Ch� Guevary sta�y si� dla poety lirycznymi wyzwaniami. Dlatego
z ca�� stanowczo�ci� przeciwstawia si� on z�u, nieprawo�ci, uciskowi; dlatego jego strofy
przybieraj� cz�sto form� zawo�a�, poetyckich hase�. W tym cywilizacyjnym rozgardiaszu i
chaosie poeta poszukuje w�asnej drogi ku wolno�ci � szuka miejsc, w kt�rych m�g�by si�
schroni�, odgrodzi� od z�a i przelewu krwi. Kompensacj� staj� si� dla niego bezpo�rednie
zwroty do natury, do struktur stworzonych przez ewolucj� i nieznan� si��, kt�ra dla niego ma
walor i sens absolutu: Naucz mnie ciszy. Trwa pulsowanie �r�de�/ we wn�trzu, kt�rych
trwa�o�ci nie dostrze�e/ lancet chirurga ani radar wszczepiony/ w oko uniwersalnej metody,/
chciwej koncepcji Absolutu./ Naucz mnie ciszy, dobry li�ciu,/ rosn�cy bezszelestnie/ m�dro��
egzystencji. G�rec�Rosi�ski stale d��y ku owej m�dro�ci, pragnie odnale�� ku niej drog� �
przy czym (podobnie jak bezszelestnie rosn�cy li��) pragnie czyni� to w ciszy. W niej g�o�niej
brzmi krzyk i lepiej s�ycha� p�yn�cy z oddali ludzki p�acz. Poeta musi ws�uchiwa� si� w
odg�osy cywilizacji, tak jak musi wypowiada� g�o�no sw�j bunt przeciwko z�u, zak�amaniu
�wiata i ludzi. Tylko wtedy ma sens szukanie kamienia filozoficznego.
Kolejny zbi�r w dorobku poety zatytu�owany W kamieniu (1973) przynosi wiersze
substancjonalne, stanowi�ce liryczn� odpowied� na wyzwania i prowokacje przestrzeni, w
kt�rej bytujemy. G�rec�Rosi�ski ustawia si� w pozycji Ikara � kosmopolity nie dbaj�cego o
polityczne i terytorialne podzia�y. W tomie odnajdziemy liczne wiersze b�d�ce relacjami i
refleksjami z odbytych podr�y. Ten w�tek uobecni� si� ju� w tej liryce i da te� on o sobie
zna� w przysz�o�ci. Oto wiersze, kt�re powsta�y po�r�d step�w Akermanu, w Odessie, nad
Dnieprem, wiersze z Jugos�awii, W�och i Francji � wiersze z krain azjatyckich. Pojawi� si� w
nich � znany z poezji wszystkich czas�w � motyw pielgrzyma przybywaj�cego do obcego
kraju, w�drowca, kt�ry wycierpiawszy wiele po�r�d drogi i zobaczywszy widoki nad
widokami, puka do bram nowego miasta, do drzwi �wi�tyni � przekracza granice nowego
kraju, kontynentu, a w gruncie rzeczy jest wiecznym pielgrzymem (�ydem Wiecznym
Tu�aczem, demiurgiem, mitotw�rc� i sprawc� nowego �adu, pierwszym zwiastunem nowego
�wiata) szukaj�cym oaz poezji, nirwany i pe�ni cz�owiecze�stwa. Ten szlak nie ma ko�ca, ale
7
jego sensem jest sam marsz i odwieczne po�egnania: Podaruj� wam moje konie/ a sam p�jd�
po s�owo piechot�/ i je�li b�dzie ciemno�� i spadanie/ w li�ciu pio�unu swoj� s�l odnajd�/ do
ujrzenia tamtej strony �wiata/ wystarczy bielmo/ z Homerowych �renic. Chcia�oby si� tu
dopowiedzie�: wystarczy... i nie wystarczy. Poeta wie o tym doskonale, ale poezja to tak�e
swoi�cie upozowana gra kulturowa � gra o pe�ni� �ycia i zaistnienie s�owa, bo s�owo by�o na
pocz�tku.
Ukoronowaniem dotychczasowej drogi poetyckiej G�rec�Rosi�skiego by�y wydane w
kr�tkim odst�pie czasowym dwa wybory wierszy � �ywa ga��� (1971) i Poezje wybrane
(1976), kt�rych wyboru dokona� i wst�pem poprzedzi� Piotr Kuncewicz. Pisa� on mi�dzy
innymi, �e Rosi�ski jest w spos�b widoczny zafascynowany �wiatem, �wiatem widzialnym,
dotykalnym, nieprzeliczonym w swoich bogactwach. Cz�owiek zreszt�, jego historyczna
dzia�alno�� jest wsp�tw�rc� tego bogactwa. Kultura i natura nigdy nie s� u poety
przeciwstawiane, kontrastowane ze sob�. R�a i gotycka katedra nie nale�� do innych
porz�dk�w istnienia, s� w intuicji poetyckiej z��czone w ca�o��. Poetycka wolno�� i
naiwno��? O nie, to przeczucie si�ga g��biej i ma niezaprzeczalne zwi�zki z t� bardziej
nostalgiczn� cz�stk� osobowo�ci Janka, cz�stk�, do kt�rej poza wierszami nie lubi si�
przyznawa�. Czy w rze�bie jest wi�cej natury, czy w kwiecie jest jaki� element �wiadomo�ci,
rozwa�a� pr�no, ale dla poezji ma to przecie� znaczenie niema�e. Wa�kie to s�owa � wa�kie,
gdy� si�gaj� samej istoty tej poezji. Pierwszy ze wskazanych wy�ej wybor�w poprzedzony
zosta� wierszem programowym i rodowodowym, w kt�rym G�rec�Rosi�ski okre�la swoj�
genealogi� kulturow� i literack�: Wyszli�my z Acherontu do Ziemi obiecanej/ przez Morze
Czerwone krwi nadzy od po��dania/ Na G�rze Synaj dano nam Dziesi�� Tablic/ i r�d�k�
czarodziejsk� do otwierania �r�de�.
W dwu kolejnych zbiorach wierszy � Ulica Sokratesa (1978) i Eroica (1980) � powraca
motyw w�drowca po�r�d kultury �wiata, po�r�d wspania�ych budowli przesz�o�ci i b�lu
codzienno�ci. Poeta oprowadza czytelnika po miejscach, kt�re pozna�, zwiedzi�, zapami�ta�.
Pragnie �wy�wietli� przed czytelnikiem film poetycki sk�adaj�cy si� z dziesi�tk�w obraz�w
� dramatycznych i sielskich, malowanych tonacjami barw spokojnych i gro�nie
kontrastowych. Odbiorca zapoznaj�c si� z poszczeg�lnymi utworami ma wra�enie, i� poeta
pragnie tak�e przy okazji prezentacji owego �filmu� przekaza� mu osobist� filozofi�, plan
dzia�ania na przysz�o�� � wz�r zachowa� w obliczu bogactwa i ub�stwa �wiata. Dlatego w
wierszach tych s�siaduj� niejednokrotnie zdarzenia b�ahe i wa�kie, nastroje nostalgii i
buntowniczego o�ywienia. G�rec�Rosi�ski jest maksymalist� � zawsze ocenia rzeczywisto��
i ludzi w kategoriach ostatecznych. Zawsze szuka sp�jnej zasady; regu�y spinaj�cej
rozci�gni�ty �a�cuch postaw, katalog p�z i grymas�w. Poeta szuka w ten spos�b odpowiedzi
na pytania podstawowe ludzkiej egzystencji, zastanawia si� nad sensem istnienia. Czyni to w
szpitalu, po przebytych komplikacjach zdrowotnych, prze�ywaj�c i smakuj�c urod�
egzotycznych krain, w ramionach kochanek i nieustannie kontemplowanej kobiety. Wsz�dzie
dr�cz� go my�li natury ontologicznej, zawsze te� ustawia swoje post�pki i swoje �cie�ki w
perspektywie uczynk�w i dr�g ostatecznych. W dwu omawianych tomach, jak w �adnym
dot�d zbiorze, dochodzi do g�osu si�a patetycznych strof G�rec�Rosi�skiego � patetycznych,
bo zakorzenionych w tradycji, rozumiej�cych polifoni� kultury i tkwi�ce w cz�owieku
sprzeczno�ci. Wszak�e Apokalipsa jest w nas/ nie trzeba ko�ca �wiata/ codziennie
dokonujemy S�du Ostatecznego/ nasze anio�y tratuj� sumienie/ p�onie prawda fa�sz osacza
niewinno��/ w naszych s�owach kie�kuje zaraza/ codziennie dokonujemy zab�jstwa/ przyja�� i
zaufanie na stosie/ cnota certyfikat szata�ski/ pi�ciu je�d�c�w w pi�ciu stronach �wiata/
zak�ada na oczy dynamit/ nie ma wstydu wszystko wiemy/ w�a�nie powieszono m�dro��/
�r�d�o zanurzono w �cieki/ nie trzeba ko�ca �wiata/ w nas Apokalipsa.
8
Poezja G�rec�Rosi�skiego rodzi si� w punkcie spotkania r�nych �wiat�w. Nieobca jest
poecie grecka mitologia i spu�cizna kultury chrze�cija�skiej � odbywamy z nim dalekie
podr�e w czasie i przestrzeni, docieramy do miejsc, kt�re trudno znale�� na mapie, a tak�e �
tkwimy w polskiej rzeczywisto�ci. Teksty pochodz�ce z nast�pnego zbioru � Sen Syzyfa
(1982) powsta�y kr�tko przed sierpniowymi wydarzeniami na Wybrze�u i jakby w
odpowiedzi na ich wyzwania. Kluczem do tego zbioru jest umieszczony na jego pocz�tku
wiersz pt. Psalm na ka�dorazowe narodzenie si� cz�owieka. W tym mini�poemacie zawarte
ju� jest ca�e przes�anie ksi��ki i ju� on sam m�g�by sta� si� wizyt�wk� liryczn� autora. Nawet
gdyby nie zosta�y napisane nast�pne wiersze, stanowi�by �wiadectwo wra�liwo�ci i si�y
wyrazu, gdy� s�owa w nim zawarte brzmi� dumnie i gorzko, docieraj� a� do g��bi duszy:
�piewam psalm temu kt�ry �wiat rozpoczyna,/ Jest nasz� ga��zi�, owocem, d�wiga nasze
przeznaczenie./ Jego s�owa b�d� jako piorun zwiastuj�cy burz�,/ jego s�owa b�d� jako g�os
Boga schodz�cego na ziemi�./ Przyjdzie czas god�w. Cicho! rodzi si� cz�owiek, jest �lepy,/
jeszcze �lepy, lecz za chwil� �renice jego wypromieniuj� �wiat�o. Poezja z tego zbioru widzi
dla siebie szans� w cz�owieku, ale te� wypomina mu fa�sz i ob�ud�. Wybiera sobie spo�r�d
ludzi duchowych przewodnik�w. Nie bez przyczyny w wierszach tych pojawia si� Federico
Garcia Lorca czy Pablo Neruda. W swych poetyckich peregrynacjach dociera G�rec�Rosi�ski
wsz�dzie tam, gdzie cz�owiek oczekuje pomocy, cho�by otuchy, jak� daje poezja. Gorzki
realizm i smutna zaduma wype�niaj� ten tom, ale te� i surrealizm tajemniczo wi���cy ze sob�
wydarzenia i poszczeg�lne elementy postrzeganego �wiata. Szczeg�lnie widoczne jest to w
trzeciej cz�ci tomu, gdzie mamy do czynienia jakby z rozbiciem wielkich obraz�w,
charakterystycznych dla poety rozleg�ych plan�w i zast�pieniem ich detalem, drobnym
ornamentem. G�rec�Rosi�ski nigdy nie przestaje szuka� w rzeczywisto�ci kszta�t�w o pi�knie
nieskazitelnym, �r�dlanym � pi�knie nierzeczywistym i absurdalnym. W zbiorze tym poeta
bliski jest formule Camusa m�wi�cego, �e nie odkrywa si� absurdu bez pokusy u�o�enia kilku
regu� szcz�cia.
We Wzej�ciu s�o�c (1985) opisa� autor jedn� ze swoich wielkich poetyckich podr�y.
Eskapad� w poszukiwaniu �r�de� cz�owiecze�stwa i smutnej zadumy nad jego losem.
Powr�ci� z kraju legendarnych Aztek�w, fascynuj�cych piramid, mit�w kalendarzowych i
agrarnych oraz nieznanych naszej kulturze misteri�w pe�en wewn�trznego niepokoju i
ciekawo�ci. Tak powsta� rekonstruowany liryczny dziennik podr�y. G�rec�Rosi�ski
postanowi� ogarn�� swoim s�owem relikty prastarej kultury i da� czytelnikowi jej poetyck�
wizj�. Czy� mo�e by� dla poety cel bardziej wznios�y? Wiele w tych wierszach postaci i
zdarze� symbolicznych, charakterystycznych tylko dla kultury Meksyku. Podstawow� figur�
stylistyczn�, jaka si� w tej poezji pojawia jest wieloaspektowe pytanie retoryczne, a
najcz�ciej wyst�puj�c� �postaci��, intryguj�c� wyobra�ni� autora jest pierzasty w��
Quetzalc�atl, pe�ni�cy rol� odwiecznego stw�rcy i Demiurga. Tak jak w micie, pojawia si� on
w poezji G�rec�Rosi�skiego to tu, to tam � raz jako b�g, innym razem jako cz�owiek
poszukuj�cy sensu istnienia. Poeta idzie tropem tego b�stwa, zadaje pytania, pragnie wy�uska�
z zamierzch�ej rzeczywisto�ci ziarno prawdy: Gdzie Quetzalc�atl? Orze� uciskanych?/ Gdzie
ten, co ludowi przyni�s� przepowiedni�./ nauczy� goi� rany, kaza� rodzi� ziemi?/ Budowa�
domy, wznosi� piramidy,/ uruchamia� s�o�ce? G�rec�Rosi�ski przeciwstawia india�skiego
boga pierzastego w�a innemu �b�stwu� � w�adcy konnicy, prochu, armat i miecza �
Fernando Cortesowi. Quetzalc�atl i Cortes to symbole � dwie personifikacje
przeciwstawnych si�; dobra i z�a, �wiat�a i ciemno�ci. Autor pr�buje obj�� refleksj� moment
dramatycznego spotkania kultur. Patos, jaki pojawi� si� w tych wierszach poeta z�agodzi�
szczeg�em, �wietnie zarysowanym i wyrazistym � blaskiem �wiat�a na twarzach kamiennych
Aztek�w, kroplami krwi sp�ywaj�cymi z wyrwanego serca, zieleni� jaszczurki i kwiatem
agawy. W tomie tym poeta �wiadomie stylizuje sw�j j�zyk pragn�c w ten spos�b by� aforyst�
9
przesz�o�ci i tera�niejszo�ci Meksyku. W tym te� celu stara si� szerokim spojrzeniem obj��
ca�y cykl historii � od czas�w najdawniejszych, poprzez konkwist�, a� do wsp�czesno�ci.
Migaj� w tych wierszach granitowe twarze Moctezumy, Huehuetectla, Xipe�Toteca,
Toltek�w i wsp�czesnych wojownik�w, jak cho�by Emiliano Zapaty. S�owem � wiersze
s�o�ca, kamienia, krwi i ognia...
Rok 1985 by� dla poety szczeg�lnie udany, gdy� obok znakomitego tomu inspirowanego
refleksjami z podr�y do Meksyku ukaza�a si� tak�e jego kolejna ksi��ka wydana za granic�. I
to a� w odleg�ej Nowej Zelandii � Departures (1985). S��w kilka wypada tutaj powiedzie� o
t�umaczu Zdzis�awie Reszelewskim. Ten translator o niespo�ytej energii, w�adaj�cy wieloma
j�zykami, w tym tak trudnymi dla Europejczyka jak cho�by japo�ski czy kannada, by�
motorem ca�ego przedsi�wzi�cia. Doceni� to poeta i zadedykowa� mu swoj� ksi��k�. Tomik
zosta� pi�knie wydany, z ciekawymi rysunkami i na papierze czerpanym. W tomie tym poeta
daje wyk�ad na temat swojego stosunku do otaczaj�cej go rzeczywisto�ci, swojego widzenia
�ycia i problem�w filozoficznych z nim zwi�zanych. Ju� tytu�y wierszy m�wi� same za
siebie: Utopia, The Latest Don Quichote, A Moral Tale of Humanism. Wymowny jest te�
tytu� ca�ego zbioru, a G�rec�Rosi�ski � w perspektywie j�zyka angielskiego � jawi si� jako
poeta wielkich mo�liwo�ci i metafizycznej g��bi. Zacytujmy jeden z liryk�w: fly is my
substance/ colour my joy/ wings are my soul/ I am only a colourful figment/ of reality/ flung
into life.
Wiersze G�rec�Rosi�skiego wypowiada stale ten sam bohater mitologiczny, kulturowy.
Zmienia si� jego imi�, zmieniaj� si� okoliczno�ci, niezmienna jednak pozostaje waga jego
s��w. Kolejny zbi�r liryk�w zatytu�owany Czyje b�dzie kr�lestwo (1987) sk�ada si� z dw�ch
wyra�nie ze sob� koresponduj�cych cz�ci. Pierwsza z nich to wiersze genetyczne, gdzie
poeta stara si� nazywa� wszystko to, co widzi dooko�a i znale�� prawd� o �wiecie. Bystra
refleksja historiozoficzna graniczy tutaj z przedstawian� w ruchu ludzk� apokalips�. Poezja ta
czerpi�c z tradycji mitologiczno�biblijnej stawia legendarnych bohater�w w sytuacji
cz�owieka wsp�czesnego. Ale te� i odwrotnie � cz�owiek dwudziestego wieku cz�sto w tych
wierszach wciela si� w sytuacje r�norakich Ikar�w, Syzyf�w, Kain�w. Poeta stale prowadzi
dialog z przesz�o�ci� i w niej szuka odpowiedzi na postawione w tytule zbioru pytanie. Tego
typu pyta� jest w tych wierszach wiele. Czytelnik sam musi odpowiada� na nie, gdy� jest to
poezja wielu mo�liwych odpowiedzi. Literatura jest gr� z wieloma niewiadomymi, kt�re
wzbogacaj� utw�r poetycki o dodatkowy �adunek napi�cia, wyzwalaj� utajon� energi� i
powoduj�, �e czytelnik ma wra�enie, i� obcuje z �ywym tworem j�zykowym. Szczeg�lnie
wyrazi�cie rysuj� si� w tomiku te wiersze, kt�re odwo�uj� si� do wydarze� sierpniowych 1980
roku. Bohater tych wierszy walczy i przegrywa, ale cz�sto te� zmartwychwstaje, godzi si� na
cierpienie, gdy�: Kr�lestwo b�dzie tych, kt�rzy cierpieli/ co umierali za winy niewinnych.
Drug� cz�� omawianego zbioru stanowi przedrukowany, om�wiony wy�ej arkusz poetycki
pt. Wzej�cie s�o�c. Lektura ca�ego tomu za�wiadcza, i� G�rec�Rosi�ski jest poet� pogranicza
kultur, poet� mitologizuj�cym i inkantuj�cym rzeczywisto��.
W kolejnym tomie � Kredowy B�g (1987) wyodr�bni� mo�na dwa wiod�ce cykle wierszy
� utwory, w kt�rych mitologizacja i demitologizacja s� naczeln� si�� sprawcz� i teksty, w
kt�rych dochodz� do g�osu rozwa�ania natury filozoficznej, czy bli�ej � ontologicznej.
Przestrze� mitu w tych wierszach jest jakby p�aszczyzn� pr�by. Ich bohater poddawany jest
najprzer�niejszym sprawdzianom si�y woli i sta�o�ci uczu�, jest no�nikiem prawdy lub
k�amstwa � prawdy, kt�ra jest tylko b�yskiem/ lecz ten b�ysk/ roz�wietla na mgnienie/
wieczno��. Dla bohatera wierszy G�rec�Rosi�skiego cia�o jest tylko/ my�l�c� membran�/
zwielokrotnia mira�/ w drodze do nirwany. Ten bohater jest stale w podr�y, przemieszcza si�
stale w coraz to innych �wiatach i pragnie odnale�� swoj� prawdziw� twarz. Ale jego
w�dr�wka ma te� wymiar mityczny, a cz�sto te� kosmiczny, gdy cz�owiek staje si� py�kiem
10
zawieszonym w przestrzeni, py�kiem ledwie dostrzegalnym na nask�rku bytu. Ten �py�ek� ma
odwag� stawia� pytania i ��da� na nie odpowiedzi. G�rec�Rosi�ski wskazuje te momenty
ludzkiej drogi, gdy cz�owiek wygl�da komicznie, gdy opada mu maska z twarzy, a po
policzkach p�yn� �zy. Wtedy przystaje on nad przegranym, zrozpaczonym cz�owiekiem i
obdarza go � zamkni�t� w formu�� wiersza m�dro�ci� � Nie �piesz si� z umieraniem poeto/ z
martwych �renic nie wydob�dziesz �wiat�a/ po�miertna iluminacja twoich metafor/ jest tylko
pi�ropuszem wygas�ego wulkanu. W wierszach tego tomu wyra�na jest sk�onno�� poety do
m�wienia j�zykiem sentencjonalnym. Z jednej strony powodowane jest to ch�ci� zbli�enia si�
do wysokiego, uniwersalnego j�zyka mitu, legendy, podania, a z drugiej strony �w zabieg
artystyczny powoduje, �e strofy te nabieraj� jakiej� przedziwnej i tajemniczej g��bi, s� niczym
g�os wydarty otch�ani i z otch�ani si� wydobywaj�cy. W poemacie Czarnopis podstawowym
pytaniem jest to o sens i istot� bytu. A jednocze�nie opr�cz pytania o cz�owieka, pojawia si�
te� pytanie o natur� Boga, o natur� dobra i z�a, o pierwsz� i ostateczn� przyczyn�. Tego
rodzaju poetycko�filozoficzne rozwa�ania by�y zawsze wpisane w wiersze G�rec�
Rosi�skiego, cho� cz�stokro� stanowi�y ich margines. Tutaj dosz�y one w pe�ni do g�osu i
sta�y si� sam� istot� poezji. Obecno�� liryki obok filozofii t�umaczy poeta przypadkowo�ci� i
wzgl�dno�ci� wszechrzeczy. Wszak Wszystko jest umowne/ by� mo�e nasz j�zyk/ jest dla
Natury/ tym czym skrzypienie drzewa/ szczekanie psa/ rechot �aby/ syczenie w�a... Poeta
przez ca�y czas w�tpi i to w�tpienie jest si�� nap�dow� poematu. Natura s�ucha, docieraj� do
niej nasze my�li, nasze s�owa. Ale te� natura jest g�ucha, niewzruszenie patrzy na mord i
tryumf drapie�nego z�a nad niewinno�ci�. Dlatego poeta w�tpi�c ma te� prawo powiedzie�:
Je�li w og�le g�os nasz/ my�li nasze/ docieraj� do Ca�o�ci/ (i) mo�e tak si� maj� do niej/ jak
szept wirus�w/ do hymnu megagalaktyk. Czarnopis to tak�e traktat o tworzeniu �wiata �
pr�ba wykreowania na tyle prawdopodobnej kosmogonii by mo�na by�o rzec: nie ma nie by�o/
Pierwszej Przyczyny/ nie b�dzie/ Ostatecznego Celu, albo by mo�na by�o powiedzie�:
Stworzy�a nas ca�o��/ i naszym pos�annictwem/ nie jest s�dzenie bytu/ lecz spe�nienie siebie/
w wymiarze powszechnym/ Je�li wierzycie w Boga/ Wszechogarniaj�cego Stw�rc�/ rzecznika
doskona�o�ci i dobra/ prawdy rozumu i pi�kna/ je�li wasz g�os/ modlitwy i czyny wasze/ p�yn�
z g��bi duszy/ obraz waszego Boga/ jest dusz� Ca�o�ci...
W literaturze skarga zawsze zwi�zana by�a z rozpacz� � poeta z poj�� tych i tych metafor
bolesnego istnienia uczyni� nici przewodnie swojej kolejnej ksi��ki � Cz�owiek podzielony
(1988). Oto w poszczeg�lnych utworach wys�uchujemy �al�w Ikara, Syzyfa, Heraklesa,
Judasza, Don Kichota, a tak�e Heraklita, Sokratesa, Epikura, Cezara, Brutusa, Kleopatry i
Jezusa, s�uchamy skarg Spinozy, Norwida, �wi�tego Maksymiliana Marii Kolbego i zwyk�ego
szarego cz�owieka. Druga cz�� zbioru to jakby poetyckie pr�by �wypowiadania� rozpaczy
przedmiot�w i przywi�zanych do �alu poj��: rezygnacji, walki, siewu, ufno�ci, buntu,
samotno�ci, cierpienia, w�dr�wki i �mierci, prawdy i nadziei; wreszcie � tworzenia.
Wszystkie wyst�puj�ce w tomiku postaci mitologiczne i historyczne nios� wraz ze swoj�
skarg� jak�� przedziwn� �wiadomo�� marno�ci ludzkiego bytu i ziemskich w�dr�wek.
Wypowiadaj�c swoje �ale, upominaj� si� o niezbywalne prawa do cz�owiecze�stwa, do
trwania po�r�d natury i kosmosu. I cho� jest tylko �wiat�o/ kt�re unosimy w �mier�/ i
ciemno��/ kt�rej nie zmierzy/ nawet wzrok Boga zaprezentowane w zbiorze hipotetyczne
wypowiedzi ka�� wierzy�, �e poetyka skargi i rozpaczy uszlachetnia, unosi cz�owieka na
wy�szy poziom bytu. Nie na darmo i tutaj kategorie ontologiczne s� g��wnymi
wyznacznikami tej ciemnej poezji, roz�wietlanej ledwie na chwil� b�yskami jednostkowych
zwyci�stw. G�rec�Rosi�ski stawia si� na miejscu Jezusa i Judasza, Cezara i Brutusa, by m�c
sprawiedliwie os�dzi� po czyjej stronie by�a prawda, kto by� bardziej rzeczywisty i swoj�
realno�� kszta�towa� czerpi�c wz�r z doskona�o�ci kamienia, drzewa czy ula. Na poz�r te
skargi s� odrealnione, na poz�r brzmi� gdzie� w odleg�ych planach egzystencji � w
11
rzeczywisto�ci jednak jest to lament ka�dego cz�owieka, jest to lament ludzkiego bytu. Poeta
w niezwykle sugestywny, nie pozbawiony jednak subtelno�ci, spos�b wypowiada wszystko to,
co mo�e w zamierzch�ej przesz�o�ci stanowi�o zacz�tek tragedii, by�o b�lem cielesnym i
psychiczn� udr�k�. Jego postaci m�wi� j�zykiem boskiego uniwersum. Judasz urasta do rangi
mocarza: B�d� broczy� ciemno�ci�/ w ka�dym cz�owieku; a Sokrates stoi na postumencie
pewno�ci i wiary: S�dziowie moi/ �al mi was/ jeste�cie martwi/ wasz wyrok/ mnie nie dotyczy
(...)/ m�wi� mi to daimoniony/ g�osy duszy �wiata/ kt�re ponad nami. Podobnie rozpacz
elementarnych poj�� przypisana jest w tym tomie kategoriom ontologicznym. Poeta tworzy na
sw�j u�ytek, a tak�e na u�ytek wyabstrahowanego cz�owieka podzielonego apologi� rozpaczy
rozumianej jako oczyszczaj�cy p�omie� i pocz�tek reinkarnacji. Rezurekcja, odtwarzanie
rozpad�ych struktur, to motyw bardzo cz�sty w tej poezji, kt�ra d��y do potwierdzania prawdy
zrodzonej w zaraniu bytu: Na pocz�tku by�a my�l/ zachwyt s�owa/ ol�nienie. Prawdy okrutnej
� b�d�cej cz�sto ponad ludzkie wyobra�enie i si�y: Bogu podobny/ masz tworzy� z niczego/
wcielenie wzoru. Te apologie nieuchronnie zwracaj� my�l poety ku ogniowi unicestwienia, ku
bramom piekie� i drzwiom raju, ku bohaterom mitologicznym, kt�rzy przeszli pr�b� �mierci i
posiedli jej tajemnic�. Ale te� owe apologie cz�sto prowadz� poet� na puste, lodowate
obszary zw�tpienia, udr�ki, niewiary: Nagle ciemno��. Upadek. I l�d./ G�azy biegn� spod
zgas�ych powiek.../ I�� ju� nie mo�esz � idziesz, bez s��w/ d�wigasz los sw�j: cz�owiek nie
cz�owiek. Tutaj rozpacz i skarga przestrzeni nabieraj� innego znaczenia � staj� si� modlitw�
tajemnych mira�y losu, ostatecznego zw�tpienia i wiary tak pe�nej i autentycznej jak �za.
G�rec�Rosi�ski podj�� si� zadania bardzo trudnego, spr�bowa� odda� w s�owach wszystko to,
co jest ledwie przeczuwalne, co drzemie w najg��bszych pok�adach ludzkiej ja�ni. Dotar� tam,
gdzie zwyk�e bytowanie, �ycie po�r�d natury, w obliczu kosmosu staje si� pie�ni�, zewem
bytu: I zn�w wschodzi tw�j mit, tw�j sen,/ pchasz nadziej� � rozpacz na szczyty./ Jeszcze krok,
jeszcze g�az/ jeszcze dzie�.... Plan mitologiczny uzewn�trzni� si� najwyra�niej w ostatniej
cz�ci tomu � w poemacie pt. Alef. Jest to jakoby fragment traktatu znalezionego w
przedsionku synagogi w Pradze. Poeta pisa� ten poemat w Pradze i Karlovych Varach i by�
mo�e dlatego uda�o mu si� si�gn�� w utworze ukrytych �r�de� j�zyka. W spos�b niezwykle
klarowny wypowiedzia� s�owa, kt�re brzmi� niczym pochwalna pie�� �ydowska. Jest to
kolejny w dorobku poety poemat kosmogoniczny, w kt�rym cz�owiek przypomina
starotestamentowego Boga Ojca; Stw�rc� i tego, kt�ry zsy�a kary � widzi ka�de naruszenie
regu� Zakonu i trwa w glorii Sefiry nad Sefirami. Poeta opowiada tu dzieje ludzkiego rodu
jakby odbite w czarnym zwierciadle, przy czym zwierciad�o to ma te� w�a�ciwo�ci skupiaj�ce
� przewiny, zbrodnie i szalbierstwa wida� w nim jakby w �zag�szczeniu� i jakby w
przybli�eniu: Bereszit bara Elochim/ na pocz�tku stworzy� Pan/ Niebo i Ziemi�/ potem
uderzy�o cimcum/ ciemno�� i wyl�ganie z�a/ Ten Kt�ry Jest zapragn�� poza sob�/ objawi�
rzeczy i byty/ Samael ksi��e mroku/ wprowadzi� �mier�/ i nast�pi�o/ rozbicie Jedno�ci/
wygnanie i rozproszenie/ sitra achra/ niewola ciemno�ci. Bohaterowie tej poezji s� jakby
przesyceni ciemno�ci�. Chc� si� z niej wyrwa�, wyskakuj� ledwie na chwilk� w �wiat�o i �lepi
spadaj� w mrok. W poemacie tym si�ga autor � wywodz�c swe korzenie z herezji
manichejskiej � do mitu straconego cz�owiecze�stwa, si�ga do mitu wiecznego tu�actwa, mitu
wiecznego �ydostwa. Tak kr�g si� zamyka, tak spada czarna zas�ona i tr�by obwieszczaj�
koniec czasu i przestrzeni, tak cz�owiek staje na zwa�owisku bia�ych ko�ci, a zamiast
sztandaru trzyma w r�ku �ko�czany piorun�w�. Ten cz�owiek to B�g straszliwy � Alef/
cz�owiek podzielony/ wpi�ty w diaspor�; B�g, kt�ry �wiadom jest swojej marno�ci, kt�remu
zosta�a tylko skarga i rozpacz: Wracam z wygnania/ wchodz� w bram� Mawet/ ostatni� bram�
�mierci/ i nie wiem kto b�dzie/ Cz�owiekiem ostatnim/ w�adc� Sefirot�w/ doskonal�cym w
Jedni/ wszystkie byty/ wszystkie stworzenia/ i etos Nieobecnego.
12
Perspektywa eschatologiczna najpe�niej objawi�a si� w najobszerniejszym wyborze wierszy
G�rec�Rosi�skiego � zatytu�owanym tak jak wcze�niej omawiany poemat � Czarnopis
(1989). Jest to najobszerniejszy zbi�r pomorskiego poety, mog�cy �mia�o konkurowa� z
wyborami r�wie�nik�w � �liwiaka czy Harasymowicza. Autorem tego wyboru i wst�pu by�
Piotr Kuncewicz, jeden z niewielu krytyk�w, kt�ry pokusi� si� o wnikliw� analiz� tej
tw�rczo�ci i wskaza� jej logik�: (...) �aden poeta nie jest i by� nie mo�e jednoznaczny,
prostolinijny, niesprzeczny i niezawi�y, poniewa� poezja jest sztuk� dr��enia w ciemno�ci. W
ciemno�ci �wiata i mrokach w�asnej osobowo�ci. Jest to tak�e sztuka odkrywania mroku tam,
gdzie by�my si� go pocz�tkowo nie spodziewali. Poezja wi�c to tak�e mrok �wiat�a, labirynt
prostoty (...). Poniewa� poezja musi unika� rzeczywisto�ci, a je�li ma si� osta�, to nie mo�e
wyja�ni� wszystkiego, ale odwrotnie, musi zostawi� ostatecznie czytelnika sam na sam z
zagadk�, z pytaniem, z w�asnym zadaniem do spe�nienia. Troch� tak, jak to formu�owa�
Przybyszewski dla dramatu: prawdziwa tragedia powinna si� zacz�� po opadni�ciu kurtyny.
Poeta idzie czasem a� tak daleko, �e formu�uje: �ycie � pytanie, �mier� � odpowied�. To nic,
�e drugi cz�on opatrzy� znakiem zapytania; a sk�d�e m�g�by wiedzie� na pewno? Przecie�
gdyby mia� tak� pewno��, zosta�by mo�e wyznawc� tego lub owego, ale nie poet�, z
pewno�ci�....
Wiersze pomieszczone w tym tomie rzeczywi�cie uk�adaj� si� w fabularny ci�g, m�wi� o
do�wiadczeniach �yciowych i pora�kach poety � s� dziennikiem zdarze� lirycznych i
odbiciem czasu, w jakim powstawa�y. Pozosta� ten wyb�r �wiadectwem nie rozpoznania poety
przez krytyk�, na co zwr�ci� uwag� Leszek �uli�ski w swoim wst�pie: Jest to � jak
dotychczas � drugi, tym razem bardzo obszerny wyb�r wierszy Jana G�rec�Rosi�skiego. By�
mo�e wyb�r, kt�ry spowoduje g��bsze zainteresowanie t� poezj�, przynajmniej jej bardziej
�wiadomy i wnikliwy ogl�d. Autor wprawdzie nie mo�e uskar�a� si� na ra��cy brak uwagi ze
strony czytelnik�w i krytyki. Przez minionych dwadzie�cia pi�� lat wyda� kilkana�cie tomik�w
poetyckich, kt�re posiada�y zadawalaj�c� recepcj�. Wiersze G�reca przedar�y si� nawet przez
polskie op�otki: by�y drukowane w Jugos�awii, Grecji, Indiach, Nowej Zelandii. U nas
wsp�tworzy�y kanon wielu almanach�w i antologii. A jednak jeszcze dzi� nie do ko�ca
wiadomo, co z t� poezj� pocz��, gdzie j� usytuowa� na mapie wsp�czesnej liryki polskiej,
jakie miary interpretacyjne wobec niej przyj��? W krytyku ponadto rodzi si� l�k, by nie
strzela� �rutem do motyla, jak sam autor wytkn�� to ironicznie w jednym z wierszy (...).
Podstawowy k�opot polega na tym, �e Jan G�rec�Rosi�ski nie poddaje si� rutynowym
zabiegom klasyfikacyjnym. Nie chodzi ju� o to, �e uprawia r�ne gatunki tw�rczo�ci: jest
przecie� tak�e satyrykiem, prozaikiem, eseist�. Jest dzia�aczem kulturalnym, by� wieloletnim
redaktorem bydgoskich �Fakt�w�. Jest znan� postaci�, cz�owiekiem�instytucj�. Ale to
wszystko mie�ci si� w mo�liwo�ciach prostego opisu. Gdyby�my si� na� pokusili i tak
konkluzja b�dzie jedna: ten obszerny wyb�r wierszy prezentuje najistotniejsz� dziedzin�
tw�rczo�ci G�reca, ta poezja zadecydowa�a o jego artystycznym istnieniu.
To zdumiewaj�ce jak cz�sto krytycy wskazuj� na wieloaspektowo�� �ycia i tw�rczo�ci
G�rec�Rosi�skiego, na jego zakorzenienie w wielu �wiatach, wielu rzeczywisto�ciach
lirycznych (uwidoczni si� to ze szczeg�ln� si�� w tomach wydawanych w latach
dziewi��dziesi�tych) i przestrzeniach lingwiczno�semantycznych. Poeta stworzy�
zdumiewaj�c� wizj� losu cz�owieka uwik�anego w mechanizmy historii; napisa� liryczny
dziennik, w kt�rym odbija si� z�o�ono�� i pi�kno �wiata, dramat kolejnych przesile� i mgie�ka
niewiadomej. Poezja w wersji uprawianej przez Jana G�rec�Rosi�skiego � pisa� w pos�owiu
do wyboru Feliks Fornalczyk � jest zatem z samej swej istoty poezj� dramatyczn�; jej
narratorem jest wsp�czesny cz�owiek my�l�cy, odwo�uj�cy si� w swoich u�wiadamiaj�cych
apelach i przestrogach do tradycji kultury �wiatowej oraz do warto�ci naturalnych, kt�re
pozwalaj� mu niejako sprawdza� istniej�c� rzeczywisto�� historyczn� poprzez imponderabilia
13
etyczne i substancj� niepodwa�alnych �ywio��w pierwotnych. Fornalczyk zwraca tak�e uwag�
i na inne aspekty tej liryki: Zadziwia wr�cz przy tym wszystkim, jak bardzo poezja tego
zdawa�oby si� racjonalisty przenikni�ta jest symbolik� mitologiczn�. Z motyw�w biblijnych
najcz�ciej bywaj� przywo�ywane Wie�a Babel, braterski konflikt mi�dzy Ablem i Kainem, z
kabalistyki si�demka. W obr�bie siedmiu symbolicznych dni stworzenia zawar� poeta opis
biografii swego narratora lirycznego, jego dojrzewania do �ycia. Znamionuje owo �ycie
dramatyczne rozdarcie mi�dzy buntem a konieczno�ci� pogodzenia si� z istniej�cym
odwiecznie porz�dkiem biologicznym �wiata.
Symbolika si�demki, siedmiu dni stworzenia i wiele innych kontekst�w zwi�zanych z t�
liczb� pojawia si� w nast�pnym, jednym, z najbardziej tajemniczych tom�w poezji G�rec�
Rosi�skiego zatytu�owanym Siedem wieczernik�w (1990). W ksi��ce tej autor postara� si� o
tak niesamowit� kondensacj� sens�w, i� w pierwszej chwili czytelnikowi trudno nad nimi
zapanowa�. Dopiero przy wnikliwej, pog��bionej lekturze ods�ania� zaczynaj� si� kolejne
znaczenia, zaczynaj� wyp�ywa� z mroku tajemnicze twarze. W tomie tym G�rec�Rosi�ski
przeni�s� swoich lirycznych bohater�w i pos�a�c�w w tajemnicz� krain�, gdzie� na skraju
wszech�wiata i snu, gdzie� pomi�dzy jarami i popieliskami mitu a porohami i g��binami
czasu. Jest to ksi��ka z kluczem i tom kryptocytat�w z Biblii. Tom przetworzonych m�dro�ci,
z kt�rych ka�da przypisana jest okre�lonej sytuacji �yciowej. Poeta zaklina kreowan�
rzeczywisto�� i to jego pora�ki i l�k przed �mierci� s� podbiciem, podszewk� owych
mitologicznych gier. Wszystko tu prowadzi ku Ksi�dze i wysuwa na plan pierwszy topiczny
motyw s t w o r z e n i a. Poeta zapragn�� stworzy� cykl wierszy, w kt�rych odbija�yby si�
echa Ksi�gi Rodzaju, ale te� i w�asna kosmogonia. Zapragn�� te� w wierszu podsumowa�
swoje poetyckie, blisko p�wieczne do�wiadczenia. A na tym nie koniec jeszcze ambitnych
zada�, jakie na�o�y� na siebie tw�rca � zapragn�� wszak jeszcze umie�ci� swoje strofy w
perspektywie eternalnej; kosmicznej i filozoficznej; chcia� szuka� korzeni kulturowych, chcia�
tworzy� pi�kne metafory, a zarazem przypomina� o okrucie�stwach cz�owieka. Tak powsta�
dyptyk, w kt�rym czytelnik z �atwo�ci� odnajdzie wszystkie te elementy poezji G�rec�
Rosi�skiego, kt�re pojawi�y si� ju� w poprzednich tomach, a ze szczeg�ln� moc�
uzewn�trzni�y si� w zbiorach pt. Czyje b�dzie kr�lestwo?, Kredowy B�g i Cz�owiek
podzielony. A wi�c przede wszystkim: g��bi� odniesie� kulturowych, zakorzenienie w
mitologii greckiej, odniesienia do ca�ej przebogatej spu�cizny kr�gu kultury
�r�dziemnomorskiej i cz�ste wkraczanie w rewiry metamitu, kulturowej sztancy, z kt�rej czas
reprodukuje coraz to nowych heros�w i �otrzyk�w kulturowych, t�sknych �eglarzy,
w�drowc�w i kalekich �ebrak�w. Dalej � �w charakterystyczny dla G�rec�Rosi�skiego ton
rapsodyczny, pe�en patosu na�laduj�cego grzmi�cy z nieba g�os starotestamentowego Jahwe �
jakby wzmocnienie w wierszu ledwie s�yszalnego echa pierwszych dni. Znajdzie te� czytelnik
bogat� metaforyk�, swoisty symboliczny melan�, w kt�rym maj� swoje miejsce �ydzi i
nazi�ci, czarne per�y i cia�a zamordowanych zasypywane wapnem przez oprawc�w.
Zdumiewaj�ce s� przygody liryczne wsp�czesnych polskich poet�w � G�rec�Rosi�ski
umieszczany przez powierzchownych czytelnik�w jego poezji gdzie� na granicy herezji i
panteizmu, udowodni� w swoim zbiorze jeszcze raz, �e jego korzenie le�� tam, gdzie szuka�
nale�y korzeni ca�ej poezji europejskiej. Wszak pog�osy pierwszych s��w stworzenia
nieustannie daj� tu o sobie zna� i wyciskaj� swoje pi�tno na kszta�cie j�zyka. Poeta najpe�niej
odnajduje si� w tego rodzaju dykcji i jakby odkrywa tajemne, przez lata zatruwane �r�d�o, z
kt�rego pozwolono mu wreszcie pi�. Ta poetycka kosmogonia rozgrywa si� po�r�d gwiazd �
wszystkie wiersze z cyklu Nova wprz�gni�te zosta�y w spiralnie powracaj�ce dni stworzenia,
w rozb�yski pojawiaj�cych si� gwiazd. A zarazem to jakby kolejne rozb�yski poezji, kolejne
erupcje tajemnej rzeczywisto�ci, kt�ra objawia si� w snach, kt�r� wyczyta� mo�na na kartach
Ksi�gi. To jakby te momenty, kiedy otwiera si� przed poet� wszech�wiat pod�wiadomo�ci i
14
jedynie w chwili rozb�ysku, iluminacji, pozwala dostrzec kszta�ty, rozleg�e panoramy i
przestrzenie sakralne. Sfera sacrum jest dla poety tym miejscem, ku kt�remu nieustannie d��y,
ku kt�remu wraca i kt�re jest jego krain� szcz�liwo�ci. To �wi�te miejsce poezji rozci�ga si�
pomi�dzy nadziej� a zw�tpieniem, pomi�dzy wybuchaj�c� gwiazd� supernow� a najmniejsz�
drobink� materii, pomi�dzy s�owem Boga objawionym w Ksi�dze a metafor� konstruuj�c�
nowy wiersz. Ta przestrze� zapisana zosta�a w kodzie symboli i cyfr, okre�lona semantyk�
poszczeg�lnych figur, a wreszcie dookre�lona konkretnym kontekstem starotestamentowym.
Myli�by si� jednak ten, kto w tym zbiorze wierszy dopatrywa�by si� tylko �adu i harmonii
pierwszych dni stworzenia � w scenach mord�w i ludzkich tragedii, w przywo�aniach postaci i
zdarze� negatywnych czai si� cie� zwoj�w, jakie nieznana si�a podyktowa�a �w. Janowi
Ewangeli�cie na greckiej wyspie Patmos. Z�o pojawia si� tak�e w drugiej cz�ci tomu, kiedy
to poeta lamentuje nad �ydowskim filozofem i my�licielem Benedyktem Spinoz�, wykl�tym
przez gmin� �ydowska Amsterdamu za swoje post�powe my�li. W uj�ciu poety staje si� on
bojownikiem nowej rzeczywisto�ci, Prometeuszem skazanym na tortury za to, �e pragn��
pozna� prawd�. �w upozowany na wewn�trzny monolog filozofa poemat urasta do miana
traktatu kosmogonicznego, gdzie mieszaj� si� stworzenie i pot�pienie, gdzie z�o ma ludzk�
twarz, gdzie rodzi si� b�l i nienawi��, a gdzie jedynym azylem jest ma�e poddasze, na kt�rym
filozof pracowicie szlifuje soczewki. Poeta si�ga do g��bi osobowo�ci Spinozy, pragnie
rozszyfrowa� w szaradach istnienia jego figur� i realn� posta�. Widzi w nim tak�e z n a k ,
kt�ry nieznany B�g daje cz�owiekowi. Mo�e t�dy nale�y pow�drowa�, mo�e Spinoza jest
kamieniem milowym, w w�dr�wce cywilizacji � rozwa�a poeta � mo�e jest najczystszym
uciele�nieniem cz�owiecze�stwa.
Kolejny zbi�r � Krzycze� b�d� kamienie (1991) � zawiera wiersze z lat 1987� 1991
u�o�one w cztery cykle. Znalaz�y si� w nim utwory, kt�re wyra�aj� zachwyt poety nad Natur�.
Wpatrzony w gwiazdy, zas�uchany w dziwne szelesty dobiegaj�ce z mroku, kontempluj�cy
ob�ok i ksi�yc pod��a autor �cie�k�, kt�r� przed nim sz�y ju� tysi�ce poet�w, filozof�w
natury, artyst�w. �w zachwyt jest liryczn� rekonstrukcj� �wiata. G�rec�Rosi�ski we
wszystkich swoich zbiorach budowa� i burzy�, wznosi� budowle i z ich wie� stara� si�
dosi�gn�� wzrokiem tego, co tajemnicze i zakryte przed ludzkim zmys�em. Staraj�c si�
znale�� istot� rzeczy, sens istnienia przedmiot�w i si�� powstrzymuj�c� entropi� �ywych
struktur, doszed� do przekonania, i� samo istnienie warte jest refleksji � istnienie samotne i
przepe�nione b�lem: Drzewo samotnie sw�j rdze� wynosi/ piorun samotnie prowadzi burz�/
samotnie jab�o� d�wiga brzemienno��/ samotnie w niebie p�onie meteor/ samotnie rzeka
niesie dop�ywy/ gwiazdy oddzielnie i k�os oddzielnie/ tylko powietrze wype�nia wszystko/ ale
oddzielnie wt�acza si� w �y�y/ i moje s�owo tak�e oddzielnie/ w �ciszonym biegu tka sens
poezji. Jedynie poetycka kontemplacja na chwil� wyrywa te elementy �wiata z samotno�ci, z
pustki i bezruchu. Tak te� rodzi si� synteza � liryczny kszta�t rzeczywisto�ci. Poeta przygl�da
si� najmniejszej drobince (ziarnko gorczycy, grudka z�ota, b�ysk gwiazdy) i z niej stara si�
wyczyta�, jaki jest sens istnienia, dok�d prowadz� drogi ludzko�ci. Wraz z wiekiem coraz
cz�ciej pojawiaj� si� w wierszach G�rec�Rosi�skiego motywy eschatologiczne. Powi�zane z
natur� i w nieustanne pulsowanie przyrody staj� si� swoist� poetyck� obsesj�. Poeta jakby od
nowa patrzy na �wiat, z ka�dym dniem stara si� wyra�niej dostrzec rysy, sp�kania, urod� traw
i ciemnej tafli nieba, rysunek na d�oni: Na d�oni twej los rze�bi/ zagadki przeznaczenia/
Wr�ysz z gwiazd i ksi�yca/ z cierniowej �cie�ki r�y/ z paproci �wi�t