3982
Szczegóły |
Tytuł |
3982 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3982 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3982 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3982 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
PIOTR KUNCEWICZ
GOJ PATRZY NA �YDA
dzieje braterstwa i nienawi�ci
od Abrahama po wsp�czesno��
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
S�owo od Wydawcy
GOJ PATRZY NA �YDA... pi�ra Piotra Kuncewicza to ksi��ka, na jak� zapewne od lat czeka�o
wielu Czytelnik�w. Podejmuje w niej Autor problematyk�, w kt�rej na og� czujemy si�
mniej kompetentni, ni� chcieliby�my i ni� to wypada. Niekiedy niekompetencja ta uwiera lub
deprymuje. Niekiedy prowadzi do nieuprawnionych s�d�w i uproszczonej wizji �wiata, b��dnych
przekona� i zawstydzaj�cych postaw. Piotr Kuncewicz trafnie odczyta� i zrozumia� charakter
i ci�ar gatunkowy tej niekompetencji, zapewne tak�e dlatego, �e � jak sam wyznaje �
bywa�a ona r�wnie� jego udzia�em. I zdecydowa� si� j� przezwyci�y�, czego �wiadectwem, a
zarazem owocem jest prezentowana w�a�nie ksi��ka.
Ta osobista motywacja w po��czeniu z temperamentem pisarskim Autora, jego dociekliwo�ci�
i rozleg�ymi zainteresowaniami humanistycznymi sprawi�y, �e otrzymali�my szeroko
zakrojony esej literacki o dziejach narodu �ydowskiego i zmiennych relacjach �yd�w z nie�ydowskim
otoczeniem od czas�w, kiedy patriarcha Abraham wraz z rodzin� wyrusza� z miasta
Ur w Mezopotamii ku swemu przeznaczeniu, a� po koniec XX wieku n.e.
Jak opisa� t� czasoprzestrze� mierzon� tysi�cami lat i epokami cywilizacyjnymi, setkami
pokole�, narodzinami, rozkwitem i upadkami pa�stw i pa�stewek, mocarstw i imperi�w,
wielkimi karierami i kl�skami narod�w i ca�ych kultur, aby dla dzisiejszego Czytelnika okaza�a
si� przejrzysta, interesuj�ca i tak wa�na, jak jest ni� naprawd�. Chodzi przecie� o dzieje
narodu, kt�ry ma najstarsz� zapisan� przesz�o�� ze wszystkich narod�w Zachodu, chodzi o
wiele istotnych w�tk�w historii politycznej i duchowej narod�w zaliczanych do �wiata Zachodniego
i w ko�cu chodzi tak�e o nas, Polak�w. A jest to czasoprzestrze� nie tylko niewyobra�alnie
rozleg�a, lecz tak�e g�sta od zdarze� i idei, wzlot�w i upadk�w cz�owieka, od
sprzecznych aspiracji i d��e�, wielowiekowych wa�ni, bezwzgl�dnej rywalizacji i u�wi�conej
wrogo�ci ludzi, ras i narod�w, cho� przecie� powi�zanych ze sob� rozlicznymi splotami pokrewie�stwa
i zale�no�ci jak wielopi�trowe lasy tropikalne. Chyba wszystkich pisarzy n�c�
tak bardzo powik�ane losy cz�owiecze, ale tylko niekt�rzy z nimi sobie radz�.
Spraw� kluczow� nowej ksi��ki Piotra Kuncewicza jest oczywi�cie jego rozleg�a wiedza i
intelektualne zadomowienie w �r�dziemnomorskim i bliskowschodnim antyku z jego religiami
i �wi�tymi ksi�gami, filozofi�, literatur� i sztuk�, czego pr�bk� da� nam ju� wiele lat temu
w D�BACH KAPITOLI�SKICH (1970) i ANTYKU ZM�CZONEJ EUROPY (1982). R�wnie wa�ny jest
taki rodzaj wiedzy o wiekach �rednich i czasach nowo�ytnych, kt�ry umo�liwia zar�wno docenienie
ich niew�tpliwego dorobku w wielu dziedzinach, jak i w eskalowaniu ludzkiego
okrucie�stwa, motywowanego interesami plemiennymi lub dynastycznymi, wzgl�dami politycznymi
lub religijnymi, ideologicznymi lub spo�ecznymi.
Piotr Kuncewicz porusza si� w tej g�stwinie wiek�w i zdarze�, ludzi i bog�w, �wiadectw
historii i wielkiej spu�cizny pi�mienniczej ze znawstwem i swobod�, jakie daje d�ugotrwa�a z
nimi za�y�o��. Porusza si� przy tym z wdzi�kiem, na jaki pozwala eseistyczna formu�a konstrukcyjna
i stylistyka dzie�a, uwalniaj�ca od dominacji chronologii tak charakterystycznej dla
popularnonaukowych uj�� problem�w, rutynowych opis�w i boja�liwych interpretacji, a jednocze�nie
zach�caj�ca do zintensyfikowania pisarskiej dba�o�ci o celno�� s�owa i barw� j�zyka,
humor i �artobliwe skojarzenia, gdy uzasadnia to sytuacja lub sens zdarze�.
5
Autor obficie korzysta z dobrodziejstw poetyki eseju zar�wno dla samej urody tekstu, jak i
dla swobodniejszego docierania do sedna spraw, prawd zakrytych lub skrywanych, niezale�nie
od tego, czy chodzi o czasy legendarne, historyczne, odleg�e czy ca�kiem wsp�czesne,
rozgrywaj�ce si� gdzie� na obrze�ach Bliskiego Wschodu, w Ziemi Obiecanej, w Europie
Zachodniej, Po�udniowej, Wschodniej, �rodkowej czy w samej Polsce. Punktem wyj�cia jest
oczywi�cie STARY TESTAMENT i BIBLIA HEBRAJSKA, a punktem doj�cia konkluzja, �e bez
znajomo�ci historii �yd�w nie da si� zrozumie� historii Zachodniego �wiata, tak samo jak
bez wiedzy o kulturach klasycznych. W�a�nie te walory literackie i my�lowa swoboda zdecydowanie
odr�niaj� ksi��k� GOJ PATRZY NA �YDA. DZIEJE BRATERSTWA I NIENAWI�CI. OD
ABRAHAMA � PO WSPӣCZESNO�� od szeregu warto�ciowych publikacji popularnonaukowych
o historii narodu �ydowskiego, jakie ostatnio prze�o�ono na j�zyk polski.
Na marginesie zasadniczego tematu Autor podejmuje r�wnie� pewne zagadnienia historiozoficzne,
poznawczoj�zykowe, a nawet teologiczne, jak na przyk�ad spos�b istnienia Boga, co
wzbogaca ksi��k� o wyra�nie odczuwane kwantum uniwersalno�ci. Nie wszyscy zapewne
zgodz� si� ze wszystkimi opiniami i konkluzjami Piotra Kuncewicza, cho� nie ma w�tpliwo�ci,
�e ka�da jest rezultatem g��bokich przemy�le� i za ka�d� stoj� racje godne uwagi. Przyk�adem
mo�e by� zaproponowana opinia o wyborze dokonanym przez Janusza Korczaka dla
siebie i �swoich� dzieci z warszawskiego getta w obliczu Zag�ady lub niekt�re interpretacje
PISMA.
Jak dalecy jeste�my od zadowalaj�cej znajomo�ci dziej�w judaizmu i dziej�w narodu �ydowskiego,
wymownie �wiadczy silnie odczuwany, zw�aszcza przez autor�w i wydawc�w,
brak w j�zyku polskim, podobnie zreszt� jak w tzw. j�zykach �wiatowych, naukowo skodyfikowanych
zasad transliteracji nazewnictwa �ydowskiego, od pisowni niekt�rych imion i nazwisk
poczynaj�c, niekt�rych nazw geograficznych, termin�w obrz�dowych i obyczajowych,
a� po cz�� poj�� i termin�w z zakresu teologii i liturgii. W znacznej mierze jest to rezultat
szczeg�lnie skomplikowanych los�w narodu �ydowskiego, kt�rego do�wiadczenia historyczne,
�ycie duchowe i wielk� cz�� dorobku literackiego zapisano w kilku j�zykach staro�ytnych
o odmiennych alfabetach i w kilkunastu j�zykach nowo�ytnych.
Kolejne przybli�enia do najtrafniejszych form zapisu terminologii �ydowskiej pojawiaj�
si� u nas co kilka lat w wa�niejszych publikacjach, jak np. w S�OWNIK WIEDZY BIBLIJNEJ, w
�YDACH Andrzeja �bikowskiego czy w oddawanej w�a�nie do r�k Czytelnik�w ksi��ce Piotra
Kuncewicza, ale mimo to � jak mo�na s�dzi� � znajdujemy si� dopiero w drodze do zadowalaj�cego
stanu. Warto zatem nad tym pracowa�, je�eli nie chcemy nadal do�wiadcza� niedogodno�ci
syndromu wie�y Babel, bo to jednak w pewnym zakresie przeszkadza w uczynieniu
z dziej�w judaizmu i narodu �ydowskiego immanentnego i szeroko poznawanego w�tku historii
powszechnej. W naszym kraju kolejnym powa�nym krokiem na tej drodze zapewne
stanie si� POLSKI S�OWNIK JUDAISTYCZNY opracowywany obecnie przez Zofi� Borzymi�sk� i
Rafa�a �ebrowskiego w tak kompetentnej plac�wce naukowo-badawczej, jak� jest �ydowski
Instytut Historyczny w Warszawie.
Osoby, kt�re wcze�niej zapozna�y si� z tre�ci� i przes�aniem tej ksi��ki, zaproponowa�y
opatrzenie jej has�em �Dzieje narodu �ydowskiego dla antysemit�w�. Jednak bardziej uprawnione
wydaje si� przekonanie, �e Kuncewicz nie pisa� jej przeciwko komukolwiek, a wi�c nie
pisa� jej tak�e przeciw antysemitom, lecz przeciwko niewiedzy i wywodz�cej si� z niej g�upocie.
I zapewne jak ka�dy pisarz my�la� o takich Czytelnikach, kt�rzy zechc� zaznajomi� si� z
rezultatami jego przemy�le� lub o nie si� wzbogaci�. Przy tym dyskretnie, ale przekonuj�co
6
przywo�uje przyk�ady polskiej tradycji otwartego stosunku do �yd�w, co od wielu lat tak
wytrwale i w spos�b tak powszechnie widomy przypomina Polakom i �wiatu papie� Karol
Wojty�a.
Dzi�ki wymienionym zaletom, a nie jest to lista kompletna, ksi��ka GOJ PATRZY NA �YDA.
DZIEJE BRATERSTWA I NIENAWI�CI � OD ABRAHAMA PO WSPӣCZESNO�� (jaki goj! jak patrzy!!
i co postrzega!!!) jawi si� jako praca literacka zjednuj�ca sobie Czytelnika stylem i tonem
proponowanego dialogu, tre�ciowo i czytelniczo atrakcyjna, poznawczo i my�lowo bogata,
oczekiwana, a by� mo�e i niezb�dna.
Dzi�kujemy, Piotrze, �e opublikowanie tej ksi��ki powierzy�e� naszemu Wydawnictwu.
Dotyczy ona tak rozleg�ego i wra�liwego kompleksu spraw i problem�w, �e zapewne wywo�a
spory i polemiki. Bardzo na nie wsp�lnie z Tob� liczymy, zw�aszcza �e w ksi��ce tej znajdujemy
tak bliskie nam wszystkim zaproszenie do aktywnego polsko-�ydowskiego dialogu, kt�rego
potrzeb� tak wielu sobie u�wiadamia.
Warszawa, kwiecie� 2000 r.
7
Prolog na wysoko�ciach
Na pocz�tku wszyscy byli�my �ydami. Ojciec naszych ojc�w Adam � co znaczy
CZ�OWIEK � rozmawia� z Panem po hebrajsku, a j�zyk ten by� wcze�niejszy ni� sam cz�owiek,
i z Panem m�wi�y tak�e jego g�oski: i alef, i bet, i gimel, i waw, a� po taw, jak �wi�te
ksi�gi SEFER JECIRAH i ZOHAR �wiadcz�, MISZNA za� dodaje, �e Adam by� jednym z tych
o�miu, kt�rzy narodzili si� ju� obrzezani, ale by� nim tak�e ostatni wsp�lny praojciec Noe,
wi�c nasz pocz�tek jest wsp�lny i jednaki. A p�niej cz�owiek czyni� sobie ziemi� poddan� i
na wsch�d, i na zach�d od Edenu, m�wi� odmienionymi na wie�y Babel j�zykami, zapomina�
o Przymierzu, miesza� czyste z nieczystym, gromadzi� skarby ziemi, stawa� si� gojem. Tylko
synowie Sema nie ustawali w nieko�cz�cej si� w�dr�wce, id�c a� poza nieustanne horyzonty
za g�osem Pana. W snach widzieli s�up ognisty, wi�c budzili si� i szli przez niesko�czon�
pustyni�. A goje dziwili si� i m�wili przechodz�cym: Zatrzymajcie si� i zamieszkajcie z nami,
i b�d�cie jako my, a inni krzyczeli: Id�cie precz, przekl�ci, i nie wracajcie. I tak szli mi�dzy
pokus� a z�orzeczeniem, zaproszeniem a odrzuceniem, sympati� a wrogo�ci�.
Tak m�wi religia.
A nauka powiada inaczej. Przyznaje, �e dziedzictwo jest wsp�lne, ale nie jest ono wcale
�ydowskie czy jakiekolwiek inne daj�ce si� nazwa�. St�d b��dzi te� ksi�dz Dembo��cki, kt�ry
w wieku XVII dociek�, �e Adam z Bogiem rozmawia� po polsku i bigos jada�, i od Boga
pierwsz� krzyw� karabel� otrzyma�, by si� zmaga� z niewiernymi i strzec szlacheckiego honoru.
I podobnie b��dz� Dembo��ccy wszystkich narod�w, bo bezimienny jeszcze cz�owiek
wy�oni� si� z puszczy i sawanny i w�drowa�, i tworzy�, i niszczy�, i zar�wno w�drowanie, jak
i �ywot osiad�y mia� we krwi. A nar�d �ydowski wy�oni� si� dopiero wtedy, gdy cz�owiek
rozeznawa� ju� gwiazdy nad g�ow� i kre�li� znaki na skale i glinie, i doszed� do wyobra�enia o
Panu, Jedynym i Wiekuistym, i trudzi� si� bardzo, aby temu wyobra�eniu da� s�owo i posta�.
By� �ydem znaczy�o zarazem nar�d i powo�anie i nie usta�o to do dzisiaj, ale te� nie narodzi�o
si� od razu, lecz formowa�o przez wieki i tysi�clecia. A co si� uformowa�o, by�o i jest
wa�ne dla wszystkich ludzi, cho�by nazywali si� goim. Ale owi goim nie zawsze chc� o tym
wiedzie�.
Polska jest klasycznym przyk�adem niezrozumienia, zreszt� wzajemnego, i nawarstwiaj�cych
si� przez stulecia nieporozumie�. �ydzi wprawdzie byli od stuleci nieustannie obecni w
polskim �yciu spo�ecznym, ale wewn�trzne racje ich istnienia by�y zupe�nie nieznane. Widzia�o
si� tylko stron� zewn�trzn�, ale co by ona znaczy�a � doj�� by�o nie�atwo. Polska jest
krajem katolickim, to za� oznacza�o prawie zupe�n� nieznajomo�� PISMA �WI�TEGO. Jeszcze
sprawy nowotestamentowe obecne w roku liturgicznym w niedzielnych urywkach EWANGELII
by�y jako tako znane, ale prawdziwe oblicze �Starego Zakonu� pozostawa�o zakryte. Widziano,
co i jak �yd jada�, jak si� ubiera�, a robi� to dziwnie. Modlitw �ydowskich nie rozumiano,
bo by�y przecie� hebrajskie, a �ydowski j�zyk codzienny, jidysz te� by� obcy. Wiedziano, �e
�yd przestrzega wielu ogranicze�, niekiedy bardzo zawi�ych. Nie bardzo by�o jasne, dlaczego
tak robi, a je�li nawet wiedziano, to zupe�nie nie rozumiano ducha tych ogranicze�. A nawet
je�li i to rozumiano, to pozostawa�o jedynie poczucie obco�ci.
�le, kiedy �yd by� bogaty. Jego maj�tek k�u� w oczy, uwa�ano, �e si� wynosi, �e drwi,
m�wi�c: wasze ulice, nasze kamienice, musia� te�, naturalnie, mie� w pogardzie i nienawi�ci
8
�prawdziwych� gospodarzy kraju. Jeszcze gorzej, kiedy �yd by� biedny � gnie�dzi� si� w
strasznych, st�oczonych przybud�wkach, wonia� cebul�, �ledziem, by� natarczywy, rudny,
chciwy. Je�li w og�le my�la�, to o tym, jakby tu goja obedrze� ze sk�ry. Za bli�niego jedynie
innego �yda uznawa�, wi�c jak sam m�g� by� bli�nim �zwyczajnego� cz�owieka?
Obie religie zgodnie wymusza�y separacj� ma��e�sk�, a �ydowska jeszcze dodatkowo od
wsp�lnego sto�u. W oczach chrze�cijanina �ydzi stanowili spo�eczno�� zamkni�t�, bardzo
solidarn�, na dodatek ju� z za�o�enia gorsz� ze wzgl�d�w religijnych. Przecie� ci��y�a na nich
wina za �mier� Jezusa. Nie wnikano w absurd takiej odpowiedzialno�ci zbiorowej, skoro
uznawano co� wsp�lnego dla wszystkich, a mianowicie grzech pierworodny, czyli odpowiedzialno��
wszystkich potomnych za grzech pramatki. A kiedy zaakceptuje si� sam� mo�liwo��
jakiejkolwiek odpowiedzialno�ci zbiorowej, to nic ju� nie zdaje si� niedorzeczne. Nar�d
wybrany nie by� ju� naprawd� wybrany, gdy� prawdziwe sentymenty Boga dotyczy�y teraz
prawdziwego Izraela, kt�rym stali si� chrze�cijanie. To okre�lenie jest zreszt� bardziej protestanckie
ni� katolickie. Ale samo istnienie �yd�w by�o pomy�k�: Mesjasz przecie� ju� wyszed�,
�ydzi go nie rozpoznali i teraz czekaj� na pr�no. �yd�w wi�c ju� w og�le by� nie
powinno � tak�e, naturalnie, dla ich w�asnego dobra. C� ich mog�o usprawiedliwia� jak nie
diabelskie zamroczenie, infernalna za�ma czy te� mo�e z gruntu z�a wola? Nale�a�o wi�c podejrzewa�
jaki� uk�ad z diab�em, jakie� tajemne �wiadczenia na rzecz Belzebuba. Najpewniej
tak jak przelali krew Chrystusow�, tak teraz tajemnie �akn� krwi chrze�cija�skiej, najlepiej
niewinnej, wi�c dzieci�cej. Diab�a mo�na tak�e ucieszy� naj�adniej, bezczeszcz�c hosti�, i tu
aktywno�� �ydowska by�a szczeg�lnie z�owroga. Je�li do tego dodamy okoliczno�ciowe zatruwanie
studni, szerzenie tr�du i zarazy, to trzeba przyzna�, �e czujno�� wobec �yda nie wadzi�a
nigdy.
�yd by� odmienny fizycznie. Nie tyle o rysy twarzy chodzi�o. Podobno podczas bada� �yd�w
wywodz�cych si� z Europy Wschodniej stwierdzono u nich wi�cej cech s�owia�skich ni�
semickich, zatem to raczej specyficzny str�j t� inno�� stwarza�. Ale nie tylko. Powszechnie
znany obyczaj obrzezania sprawia�, �e �yda rzeczywi�cie mo�na by�o odr�ni� po znamionach
cielesnych, cho� je�li pomin�� k�pi�cych si� wsp�lnie przecie� w rzekach, gliniankach i
w stawach ch�opc�w polskich i �ydowskich � na wielk� skal� �rozpoznawali� tak �yd�w w
w�tpliwych przypadkach hitlerowcy, co zast�powa�o im przew�d s�dowy i oznacza�o nieuchronny
wyrok. Ale odmienno�� m�czyzn rodzi�a inne domys�y: jak te� wygl�daj� te sprawy
u �yd�wek? Snuli je g��wnie m�odzi ch�opcy, kt�rzy jeszcze �adnej nagiej kobiety �ydowskiej
czy nie�ydowskiej nie widzieli, chyba �e by�a to w�asna siostra. Gdybym jednak
pisa� t� ksi��k� dla umys�owych prowincjuszy sprzed lat pi��dziesi�ciu, to musia�bym chyba
zamie�ci� w niej fotografi� nagiej �yd�wki jako jedyny dow�d na to, �e wszystkie c�ry Ewy
s� zbudowane tak samo. Domys��w i domniema�, niby to �artobliwych, bywa�o w tej nieprzyzwoitej
sprawie co niemiara.
To ju� si� zatar�o w pami�ci, ale Niemcy przecie� wszem i wobec dowodzili, �e �yd nie
jest istot� ludzk�. Mieli to przecie� wielorako wywiedzione naukowo. Cho�by przez Hannsa
Horbigera w jego Welteislehre � nauce o lodzie �wiatowym. Ot� wedle niego Ziemia mia�a
ju� kilka kolejnych ksi�yc�w, kt�re stopniowo zbli�a�y si� do niej, by po dotarciu do granicy
Roche�a rozsypa� si� w gruzy spadaj�ce lawin� na Ziemi� i niszcz�ce dotychczasowe formy
biologiczne. Kiedy ksi�yc by� jeszcze na niebie � dowodzi� Horbiger � ci��enie by�o niewielkie
i �ycie rozkwita�o ku g�rze, ku gwiazdom. A odmiennie, gdy musia�o po katastrofie,
przy znacznie wi�kszym ci��eniu, odradza� si� z mozo�em. Powstawa�y w�wczas inne jego
formy budz�ce instynktown� odraz� niedobitk�w niebia�skich: paj�ki, szczury, w�e i �istoty
cz�ekopodobne� � �ydzi. Tak wi�c ludzie, czyli Aryjczycy, i �ydzi to naturalnie dwa zupe�nie
odmienne gatunki biologiczne.
Zamiast dowodzi�, �e �yd jednak jest cz�owiekiem, warto by pyta�, czy jest nim g�upiec, a
odpowied� by�aby jeszcze trudniejsza. Ale� tak, jest nim, niestety, tak�e. Takim g�upcem w
9
pewnej mierze i ja by�em, a usi�owa�em temu zaradzi�, po prostu ucz�c si�. Historia �yd�w,
najstarszego narodu Zachodu, stanowi przedmiot zaskakuj�cy dla goja sw� wielko�ci�, r�norodno�ci�,
ogromem dokumentacji, paradoksalno�ci� i tym tak�e, �e jest to historia doprawdy
nas wszystkich. A poniewa� jestem gojem, musia�em si� dziwi�, zdumiewa� i pewnie r�wnie
cz�sto myli� si� i b��dzi�. Nie jestem �ydem, w tym moja s�abo��, ale tak�e moja si�a.
Bez znajomo�ci dziej�w �yd�w nie da si� zrozumie� historii Zachodniego �wiata, tak samo
jak bez wiedzy o kulturach klasycznych. Co wi�cej, bez sympatii do �yd�w nie da si�
tak�e polubi� jednocz�cej si� Europy, jako �e to oni za spraw� swej ruchliwo�ci naprawd�
byli pierwszymi Europejczykami w dzisiejszym znaczeniu tego s�owa. A w og�le pogarda �
siostra ignorancji � nie jest dobr� doradczyni� w czymkolwiek.
Ksi��ka ta jest rezultatem pr�by zrozumienia problemu, nie wiem, czy udanej. Jest te�
owocem du�ej, ale z pewno�ci� za ma�ej pracy. M�j przyjaciel, ocalony z getta Bogdan Wojdowski,
zanim dopad�a go �mier�, od kt�rej przez lata nie m�g� si� wyzwoli�, m�wi� mi, �e
historia �yd�w to moloch, bo przez tysi�ce lat nagromadzi�o si� tyle �r�de�, dokument�w i
komentarzy, �e przerasta to si�y ka�dego cz�owieka, a nie tylko goja, kt�ry dodatkowo musi
nauczy� si� podstaw znanych wszystkim �ydom. Pr�bowa�em temu sprosta�.
10
Abraham � ojciec ojc�w
Cztery mniej wi�cej tysi�ce lat temu Abraham opu�ci� rodzinne Ur, udaj�c si� wzd�u� Eufratu
na p�noc. Nie nazywa� si� wtedy jeszcze Abrahamem, lecz Abramem, i to chyba nie on
podejmowa� decyzje, skoro �y� jeszcze jego ojciec Terach. Mezopotamia nie by�a jeszcze
pe�n� piasku pustyni�, doko�a ci�gn�y si� zielone pola pszenicy i j�czmienia, przegrodzone
laskami palmowymi, poprzecinane kana�ami obrze�onymi trzcin� i sitowiem. Lasy zajmowa�y
wi�ksze przestrzenie mi�dzy miastami, a wioski tuli�y si� w sadach. Abram na o�le jecha�
na czele d�ugiego pochodu, na kt�ry sk�adali si� domownicy, s�u�ba, niewolnicy, dzieci,
starcy i zbrojni. Wieziono domowych bog�w, a szczeg�ln� czci� otaczano b�stwo ksi�yca,
jak o tym �wiadcz� imiona rodziny Abrahama, bogini� Aszer�, kt�ra potem mia�a si� zwa�
Asztart� i Anat, a by�a czczona w gajach. Bog�w i bogi� by�o zreszt� bardzo wiele, ich nazwy
zmienia�y si� w r�nych mijanych przez rodzin� Abrahama miastach, otoczonych wysokimi
murami z ubitej gliny, a by� to zapewne Babilon i Mari, i jeszcze inne, dzi� zapomniane.
Ojca �ydowskiego narodu poznajemy wi�c w trakcie w�dr�wki, co, jak si� zdaje, ma wymow�
symboliczn�. Domy�lamy si� przy tym, �e w rodzinnym Ur zostawi� cz�� rodziny
albo przynajmniej zaufanego agenta, o ile rzeczywi�cie, jak mo�na podejrzewa�, zajmowa�
si� handlem. Ale najpewniej zajmowa� si� wszystkim, a szczeg�lnie wypasem byd�a i owiec,
chocia� w gr� wchodzi�o r�wnie� rzemios�o, a tak�e, je�li si� da�o, �upieskie napady. Rzecz u
koczownik�w zwyczajna, a w�wczas koczownikami byli w�a�ciwie wszyscy. Co prawda,
cz�sto z musu, je�li ich gliniane miasto upad�o lub, co w�a�nie zdaje si� dotyczy� rodziny
Abrahama, zdarzy�y si� w nim jakie� trudne dzi� do okre�lenia niepokoje. Kraina Mi�dzy
Rzekami by�a tak urodzajna i bogata, ze musia�a przyci�ga� wielu przybysz�w, nie zawsze
nastawionych pokojowo, nie zawsze niewinnych. Jak to do dzisiaj si� powtarza, ziemi� trzeba
by�o zdobywa� si��. Takim przyci�gaj�cym r�ne plemiona magnesem by� w p�niejszych
wiekach Rzym i Afryka P�nocna, p�niej Wyspy Brytyjskie i Hiszpania, i ca�a Europa, a
wreszcie Stany Zjednoczone Ameryki P�nocnej. Zreszt�, przej�ciowo, prawie wszystkie bogatsze
kraje. Zawsze jest jaka� Ziemia Obiecana, zawsze jest jakie� centrum �wiata.
W czasach Abrahama nizina Mezopotamii t�tni�a �yciem. Gleba nie uleg�a jeszcze zasoleniu,
dzikie zwierz�ta nie by�y jeszcze tak jak dzi� wytrzebione. Utrapieniem rolnik�w by�y
dziki i gazele, dzikie os�y i nie mniej dzikie wielb��dy, jeszcze nieudomowione. Polowa�y na
nie lwy i mniejsze koty. Ludzie �ywili si� raczej plackami pszennymi i j�czmiennymi, do
kt�rych uprawiano cebul� i pory, czosnek i sa�at�, rzodkw, og�rki i cykori�, na pewno by�y
jakie� dynie i znana z BIBLII soczewica, by�y jab�ka, gieranaty, figi i oczywi�cie winogrona.
Obie wielkie rzeki, Tygrys i Eufrat, kt�re w r�nych czasach r�nie si� nazywa�y, nie ��czy�y
si� jeszcze ze sob� w jeden Szatt el Arab, ale osobno wpada�y do Zatoki Perskiej, chocia� o
Persach naturalnie nikt nawet jeszcze nie s�ysza�. Morza okre�lano kolorami: na p�nocy by�o
Czarne, na po�udniu � Czerwone. W ten spos�b, sami o tym nie wiedz�c, do dzi� za centrum
�wiata uwa�amy okolice Azji Mniejszej. Zatoka Perska wcina�a si� znacznie dalej w g��b
l�du, tak �e miasto Ur le�a�o kiedy� nad morzem, ale chyba wcze�niej, nie w czasach Abrahama.
Za to ca�y kraj mia� ju� w nazwie dwie rzeki, co sam Abraham wymawia� pewnie jako
Birit Narati albo Aram Naharaim, albo mo�e Paddan-Aram, a trafiwszy p�niej do Egiptu,
m�wi� kr�tko po egipsku: Naharia.
11
Ile w�a�ciwie lud�w przewali�o si� przez te ziemie, dok�adnie nie wiadomo. �wiat by� w
tamtych czasach tak samo stary jak dzisiaj, a sprawia� wra�enie jeszcze starszego, bo zmienia�
si� wolniej. T�o cywilizacyjne Mezopotamii stanowili Sumerowie, kt�rzy przybyli nie wiadomo
sk�d w sz�stym tysi�cleciu przed nasz� er�. Znaczy to, �e do czas�w Abrahama min�o
cztery tysi�ce lat, czyli tyle samo co od niego do nas. Abraham w�a�nie nale�a� do tych, kt�rzy
rozpocz�li zrazu nie�mia�e przyspieszenie biegu dziej�w. Ale sam by� nieodrodnym synem
swoich czas�w. A Sumerowie nie byli bynajmniej pierwszymi, ale przynajmniej wiemy,
jak si� nazywali. Inne ludy �y�y tutaj przez dziesi�tki tysi�cy lat. Sumerowie na fundamentach
za�o�onych przez swoich poprzednik�w stworzyli cywilizacj� w�adaj�c� pismem, ze skodyfikowanym
prawem, mitologi�, medycyn�, literatur�. Nast�pcy przejmowali elementy tej kultury,
jej w�tki religijne i tematy literackie, podobnie jak my korzystamy z kultury klasycznej.
Nie by�o jednak w epoce sumeryjskiej jednego scentralizowanego pa�stwa. Przeciwnie, powsta�o
wiele miast-pa�stw, jak tysi�ce lat potem w Grecji antycznej, a zjednoczenia dokonali
dopiero Semici, kt�rzy na jakie� tysi�c lat przed Abrahamem, czyli w pocz�tkach trzeciego
tysi�clecia przed Chrystusem, zacz�li osiedla� si� w Sumerze, kt�ry zwali najprawdopodobniej
Szinearem. Za�o�yli wielkie miasto Akkad, po kt�rym nie zosta� �aden odkryty do dzisiaj
�lad, a najs�ynniejszy w�adca zwa� si� Sargonem. Mocarstwo Sargona obejmowa�o zar�wno
Elam, czyli dzisiejsz� Persj�, na wschodzie, jak i Syri� na p�nocy, czyli rejon Ziemi �wi�tej.
Nadzwyczaj z�o�one dzieje tego rejonu �wiata obejmuj� najazdy i Semit�w, i Aryjczyk�w
z p�nocy, przer�nych kr�lestw Hurri, Mari, Mitanni, Asyryjczyk�w, Gutejczyk�w, Chaldejczyk�w,
Hetyt�w, Muryt�w, Hanait�w, Kasyt�w i paru setek innych plemion. Wszystkie
po kolei miasta zosta�y zdobyte i zniszczone, wszystkie narody podbite, wszyscy bogowie
obaleni. Ale trwa�o to tysi�ce lat, tak �e jedni zapominali o drugich.
Gdzie� w tym czasie rodzina Abrahama dotar�a do Mezopotamii i tak naprawd� nie wiemy,
sk�d przyby�a. Co prawda BIBLIA wymienia jego genealogi� i wedle niej tylko kilka pokole�
dzieli go od Noego i potopu. Tak, ale jego przodkowie mieli �y� rzekomo po czterysta, pi��set
lat. I tak skromniej od sumeryjskich kr�l�w przed potopem, kt�rym przypisywano po
dwadzie�cia i trzydzie�ci tysi�cy lat panowania. Wi�c wszystkie te genealogie s� po prostu
nic niewarte.
Daleko na zach�d od Mezopotamii, za morzem i pustyniami Arabsk� i Synajsk�, rozkwita�a
w dolinie Nilu r�wnie stara, a kto wie, czy nie starsza, cywilizacja Egiptu, zwanego tak�e
krajem Kem albo Misraimem. W linii prostej by�oby do niego bli�ej, ale ta droga by�a zawsze,
i jest a� do dzisiaj, nie do przebycia. Trzeba by�o mozolnie podr�owa� na p�nocny zach�d,
omijaj�c pustyni�, a nast�pnie ju� przez terytoria Syrii i Kanaanu, brzegiem Morza
�r�dziemnego na po�udnie i od Gazy ponownie na zach�d, a� do delty nilowej, do kr�lestwa
Dolnego Egiptu, sk�d ju� Nilem dociera�o si� do kr�lestwa Egiptu G�rnego. Oba pa�stwa
by�y zreszt� od niepami�tnych czas�w zjednoczone. Na p�noc st�d le�a�y pa�stwa i pa�stewka
Azji Mniejszej i wysoce cywilizowana wyspa Kreta. To by� ca�y cywilizowany �wiat
epoki br�zu, je�li nie liczy� dalekich Chin i niemal r�wnie dalekich Indii z cywilizacj� Harappy
i Mohend�o-Daro nad Indusem. Dzisiejsza Syria, Liban i Izrael stanowi�y zwornik i
rodzaj zawiasu mi�dzy Mezopotami� a Egiptem. Oznacza�o to, �e ka�da armia kieruj�ca si�
na wsch�d musia�a przemaszerowa� przez ziemie syryjskie. To samo odnosi�o si� oczywi�cie
do armii zmierzaj�cych na zach�d. S�owem, by�o to absolutne centrum �wiata i wszystko, co
si� tu przez nast�pne dwa tysi�ce lat wydarzy�o, nie by�o i nie mog�o by� spraw� peryferyjn�.
A wi�c Abram z ojcem i rodzin� opu�ci� Ur i pow�drowa� na p�noc. Tempo wyznacza�y
stada byd�a i owiec, wi�c nie by�o ono ogromne. Na p�nocy le�a�o miasto Charan, co oznacza
�drog�. I rzeczywi�cie by� to wa�ny etap w w�dr�wce do Syrii, sk�d mo�na by�o przez
Eufrat przeprawi� si� do Karkemisz, ulubionego miejsca �towarzyskich� spotka� armii egipskiej
z asyryjsk�. Ale na razie rodzina Teracha osiad�a w Charanie, mie�cie, w kt�rym podobnie
jak w Ur kwit� kult ksi�yca. Mieszka�a tam chyba d�ugo, chocia� w BIBLII s� pewne nie-
12
�cis�o�ci. Terach zosta� ojcem trzech syn�w: Harana, Abrahama i Nachora, maj�c siedemdziesi�t
lat, a �y� ��cznie lat dwie�cie pi��. Czyli w momencie �mierci ojca Abraham musia�by
mie� lat sto trzydzie�ci pi��, a mia� dwa razy mniej. A na dodatek nie wiemy, ile lat mia� podczas
swojej pierwszej (?) w�dr�wki do Charanu. W ka�dym razie Terach umar� w Charanie,
zostawiaj�c Abrahama, jego �on� Sar� czy raczej Saraj, zreszt� te� prawdopodobnie swoj�
c�rk� z innej �ony, natomiast wnuk�w si� nie doczeka�, bo Saraj by�a bezp�odna. Owszem,
by� wnuk po zmar�ym wcze�niej synu Haranie, Lot, ten kt�ry p�niej zamieszka w Sodomie.
Trzeci syn, Nachor, zosta� gdzie� po drodze, mo�e w Ur, mo�e gdzie indziej, ale odegra jeszcze
wa�n� rol� jako dziadek Rebeki, �ony Izaaka, i pradziadek drugiej Rebeki, �ony Jakuba.
Wszystkie te sprawy s� do�� zawik�ane i najprawdopodobniej nie odpowiadaj� rzeczywisto�ci,
gdy� chronologia nie bardzo si� zgadza. Sk�din�d ka�dy najmniejszy szczeg� w tej opowie�ci
ma ogromne znaczenie, bo albo dotyczy rzeczywisto�ci symbolicznej o konsekwencjach
si�gaj�cych tysi�cy lat, albo, z innego punktu widzenia, �wiadczy o istnieniu zapomnianych
pa�stw i narod�w. I tak na przyk�ad imiona poprzednik�w Abrahama maj� wedle uczonych
by� po prostu nazwami miast: Selech, Rehu, Sarug, Peleg, Arfachsad i inne.
A w zwi�zku z tym trzeba wreszcie postawi� pytanie: czy Abraham istnia� naprawd�? Nie
jest to pytanie tego samego rz�du, co dotycz�ce istnienia Adama, Kaina, Noego � Abraham
pojawia si� na samym skraju prehistorii, czas�w bajecznych, po kt�rych zostaje tylko uog�lnione,
symboliczne wspomnienie. Mo�e oznacza� geniusz narodu �ydowskiego, cho� ta rola
przypada raczej Moj�eszowi. Mo�e by� kim� w rodzaju Heraklesa czy Prometeusza, ale czy
oni z kolei na pewno nie istnieli naprawd�? W znakomitej wi�kszo�ci takich przypadk�w
okazuje si�, �e mieli�my do czynienia z postaciami autentycznymi. Wie�� o nich dociera do
nas blada i powik�ana, pe�na niekonsekwencji i p�niejszych dodatk�w.
Zak�adam wi�c, �e Abraham istnia� naprawd�, w ka�dym razie wszyscy �ydzi byli o tym
g��boko przekonani. St�d niezmiernie wa�na okoliczno��: sk�onno�� do upatrywania we
wszystkim g��bokich odniesie� do ca�ej historii, wydarze� symbolicznych, a wi�c wskazuj�cych
drog�. I ja nie jestem od tego wolny, poniewa� i Polacy, jako chrze�cijanie i przynajmniej
cz�ciowo antysemici, dopatrywali si� w historii patriarch�w znak�w wieszczych, dla
religii chwalebnych, dla narodu �ydowskiego fatalnych. Oczywiste, �e taka dwoisto�� musia�a
prowadzi� do paranoi, kt�rej �wiadkami, spadkobiercami i ofiarami jeste�my do dzisiaj.
BIBLIA idealizuje Abrahama kosztem prawdy i w�a�nie to przekonuje, �e w zasadniczym
zr�bie jest prawdziwa. Ot� chce z niego zrobi� pierworodnego syna, ale podaje przy tym, �e
jego dziadek nazywany by�, tak jak jego brat, Nachorem. A pierworodny z zasady dziedziczy�
imi� po swoim dziadku, st�d Abraham nie m�g� by� pierwszy, chocia� akurat jest nam to najzupe�niej
oboj�tne. Syn Izaaka, Jakub, te� nie by� pierworodny, ale to on walczy� osobi�cie z
Bogiem i to jemu przypad�o imi� Izrael. Gdyby wszystko by�o wymy�lone, to c� by szkodzi�o
nazwa� dziadka tak, aby pasowa� do reszty? Tak czy owak, to Abraham by� najwi�ksz�
postaci� tej rodziny i wszystko, co si� z nim wi�za�o, zosta�o otoczone legend�. Rzekomo
w�adca Nemrod, zaniepokojony komet�, wymordowa� wszystkie niemowl�ta p�ci m�skiej,
podczas gdy Abraham zosta� ukryty, a do Egiptu pojecha� znacznie p�niej ju� jako doros�y.
Tych legend jest niema�o, ale jest to ten sam mniej wi�cej zas�b, kt�ry otacza Moj�esza i innych.
Nie zdajemy sobie bowiem sprawy z bogactwa kultury �ydowskiej, do kt�rej nale��
tak�e prastare legendy i tysi�czne pi�tra interpretacji. To nie tylko BIBLIA, zw�aszcza w ubogiej
szkolnej wersji.
Prze�omowy moment w dziejach Abrahama nast�pi�, gdy bezpo�rednio przem�wi� do niego
B�g. Kiedy si� to sta�o? Niekt�rzy twierdz�, �e jeszcze przed �mierci� Teracha, w Ur. Pytanie
jest wa�ne, gdy� wi��e si� z innym: czy Abraham by� pierwszym �ydem? Pomini�cie
ojca mog�oby na to wskazywa�: tu oto jest cezura. Jako� �al mi troch� Teracha, a poza tym
wszyscy oni pochodzili i od Sema, i od Hebera. A mo�e Abraham by� Arabem? Przecie� mia�
dw�ch syn�w, Izaaka, protoplast� �yd�w, i Izmaela, ojca Arab�w... �ydzi zaczynali si� do-
13
piero wyodr�bnia� i jeszcze wieki musia�y min��, aby stali si� narodem. Abraham by� po prostu
jednym z nas, ludzi, bo wtedy wszyscy byli�my koczownikami. A by�a wszystka ziemia
jednego j�zyka i jednej mowy.
Powo�anie Abrama nast�pi�o nie w Ur, ale w Charanie. I rzek� Pan do Abrama: wynijd� z
ziemi twej i od rodziny twojej, i z domu ojca twego, do ziemi, kt�r�� poka��. A uczyni� ci� w
nar�d wielki i b�d�� b�ogos�awi� i uwielbi� imi� twoje, i b�dziesz b�ogos�awie�stwem. I b�dzie
b�ogos�awi� b�ogos�awi�cym tobie, a przeklinaj�ce ci� przeklina� b�d� i b�d� b�ogos�awione
w tobie wszystkie narody ziemi. Pot�ne s�owa, wielka obietnica. Ale przez kogo z�o�ona?
Do poj�cia jedynego Boga mia�o jeszcze up�yn�� wiele czasu. Kto wi�c to by�? W jakiej
postaci si� objawi�? By��e �wiat�em ksi�ycowym, snem, ogniem, mg��, wiatrem, burz�?
W ka�dym razie, od tego tajemniczego momentu poczynaj�c, zaczyna si� proces wyodr�bniania,
chcia�oby si� rzec, cho� by�oby to mocno przedwczesne, �ogradzania zakonu�. Od tej
chwili nie jest ju� Abram cz�owiekiem jak wszyscy, zaczynaj� ci��y� na nim nowe obowi�zki,
ale te� pojawiaj� si� troch� inne prawa. Inne s� teraz miary dobra i z�a, chyba nie zawsze
bardzo chwalebne. W imi� Boga, na bo�y rozkaz b�dzie si� odt�d post�powa�o. I kiedy B�g,
na przyk�ad, za��da z�o�enia syna w ofierze albo wyr�ni�cia mieszka�c�w jakiego� miasta, to
lito�� w�a�nie b�dzie grzechem. Ale to na razie przysz�o��. Najbli�sze poczynania Abrama nie
s� specjalnie tajemnicze. Przekracza Eufrat i wje�d�a do Kanaanu. Zreszt� legendy m�wi�, �e
robi� to ju� parokrotnie, co by�oby ca�kiem naturalne. Uderza odt�d pomieszanie paru motywacji,
z jednej strony wznios�ej i metafizycznej, z drugiej za� ogromnie praktycznej. �yd,
widziany przez goja, ��czy wysokie powo�anie ze zwyczajnym sprytem, �eby nie powiedzie�:
tupetem. Zawsze nas w �ydach zastanawia�o to po��czenie abstrakcji z praktycznym konkretem,
by� mo�e zreszt� tak zwyczajnie dzia�a inteligencja. Ale ta jej dwoisto�� nie jest z�udzeniem
i odnajdziemy j� ju� w dzia�aniach patriarch�w. A by� mo�e dostrzegamy, bo po prostu
dostrzec chcemy.
No wi�c wkroczy� Abraham do Ziemi Obiecanej, gdzie znowu objawi� mu si� B�g, i
triumfalnie powiedzia�: To w�a�nie tu! Abraham nabo�nie wystawi� o�tarz w miejscowo�ci
Betel, rozejrza� si�, a poniewa� zamiast mleka i miodu bieda by�a ci�ka i g��d straszny, natychmiast
da� nura do Egiptu. Bo�a decyzja mog�a wygl�da� na z�o�liwy dowcip. Kraj rzeczywi�cie
jest pi�kny i bardzo zr�nicowany, od �nieg�w g�ry Hermon po tropikaln� dolin�
Jordanu i najwi�ksz� na �wiecie depresj� Morza Martwego, st�d szczeg�lne stosunki florystyczne
i najbogatsza na �wiecie fauna, ale mog�oby to ucieszy� przede wszystkim ekologa.
Abraham nie m�g� mie� zrozumienia dla tych spraw. Ziemia nie by�a jeszcze tak zdewastowana
jak wsp�cze�nie, przed ponownym osadnictwem �ydowskim, ale w BIBLII raz wraz
pojawiaj� si� wzmianki o suszy, nieurodzaju i g�odzie. Geopolitycznie rzecz bior�c � horror.
Geograficzne zr�nicowanie nie sprzyja�o kszta�towaniu si� realnej jedno�ci kraju, ale r�wnocze�nie
by� to przecie� jedyny pomost l�dowy mi�dzy Afryk� i Azj�, na kt�rym m�g�by si�
bezpiecznie utrzyma� jedynie nar�d liczny i bardzo pot�ny. Tote� kraj Abrahama od pocz�tku
by� nara�ony na wszelkie mo�liwe najazdy. Akadyjski Sargon i zbrojne rajdy Babilo�czyk�w,
Egipcjanie, Asyryjczycy, ludy morza z Filistynami na pierwszym miejscu, Hetyci, potem
Persowie, Grecy, Rzymianie, Bizantyjczycy, Arabowie, Mamelucy, Turcy, w�a�ciwie kto
tylko by� aktualnie w pobli�u. W por�wnaniu z Ziemi� �wi�t� geopolityczne po�o�enie Polski,
na kt�re tak si� skar�ymy, to prawdziwa sielanka.
Ale je�li si� odwa�ymy bada� zamys�y Bo�e, jest i druga strona medalu, kt�ra sprawi�a, �e
nar�d �ydowski poddany takim uci��liwo�ciom po prostu musia� wybi� si� na wysok� inteligencj�.
Kto tej inteligencji nie mia�, gin�� albo przestawa� by� �ydem. Tu po prostu nie mo�na
by�o �y� spokojnie, tu si� w og�le �y� nie da�o. Trzeba wi�c by�o szuka� domu i chleba za
granic�, na ca�ym �wiecie, nara�aj�c si� na wieczny status obcego i dobr� albo i z�� wol� sta�ych
mieszka�c�w. A r�wnocze�nie zar�wno fakt istnienia Obiecanej Ojczyzny, jak i wybitnie
niedogodne przepisy religijne uniemo�liwia�y albo przynajmniej bardzo utrudnia�y asy-
14
milacj� w jakimkolwiek kraju osiedlenia. �ydzi przecie� niejednokrotnie usi�owali przesta�
by� �ydami! Nigdy to si� do ko�ca nie uda�o. Tak wi�c fatalny dar Boga by� zarazem ogromnym
dobrem, zadaniem do wype�nienia. Ka�da tragedia �ydowskiego losu owocowa�a niezwyk�ymi
rezultatami. Tak wi�c wszyscy �ydzi zawsze �yli w ciekawych czasach...
W kraju, kt�ry my nazywamy b�d� Izraelem, b�d� Palestyn�, a o kt�rym Abraham m�g�
m�wi� z akadyjska Amurru, z egipska Retenu, a z hebrajska Kanaan, z dawien dawna mieszka�y
bardzo liczne plemiona. By�y to najcz�ciej plemiona semickie jako� tam odlegle z
Abrahamem spokrewnione. A mo�e i nie tak odlegle, skoro niekt�re z nich, na przyk�ad
Edomici czy Izmaelici, zwi�zane by�y bezpo�rednio z jego w�asn� rodzin�. Trudno naturalnie
okre�li�, jakie plemi� czy mo�e nar�d (?) istnia�o dok�adnie w czasach Abrahama, jakie si�
dopiero od niego pocz�o, a jakie �y�o tu od dawna. Byli wi�c przede wszystkim Fenicjanie,
byli Moabici i Ammonici � rzekomo potomkowie Lota, Edomici, nast�pcy Huryt�w, bezpo�redni
potomkowie Abrahama � Madianici, Amalekici, wyt�pieni nast�pnie przez Symeonit�w,
bardzo liczni Amoryci, mieszka�cy niezliczonych miasteczek-pa�stewek aramejskich z
prastarym Damaszkiem, a poza tym ju� tylko Anamici, Awwici, Dedanici, Girgaszyci, Geszuryci,
Chiwwici, Jebusyci, Kenici � potomkowie Kaina zajmuj�cy si� kowalstwem, Kenizyci i
Peryzzyci, i Kitim z Cypru, najpewniej i Refaici, co ich Ammonici Zamzummim nazywali,
bliscy zreszt� kuzyni Emit�w... A pewnie o drugiej po�owie tych wszystkich plemion nigdy�my
nawet nie s�yszeli.
Z takiego w�a�nie plemiennego tworzywa z�o�y� si� po tysi�cleciach nar�d �ydowski. Ale
podobnie formowa�a si� Grecja, gdzie na jednej tylko Krecie by�o sto dwadzie�cia niewielkich
organizm�w plemiennych. Niemcy, na przyk�ad, jeszcze do dzisiaj zachowali �lady
dawnych podzia��w, a pewnie nawet co� wi�cej ni� �lady. Zreszt�, niedaleko szukaj�c, przecie�
i my, Polacy, przedstawiali�my sob� tysi�c lat temu pl�tanin� plemion i plemionek, o
kt�rych dzisiaj prawie nic nie wiemy. Sam proces jest wi�c ca�kiem naturalny.
Mo�e wi�c nie by�a to pierwsza wizyta Terachid�w w Kanaame, mo�e mieszkali tutaj ju�
wcze�niej jako jedno z w�drownych plemion. Przecie� dopiero po uzyskaniu w�asnej, ci�gle
jeszcze niezbyt pewnej odr�bno�ci w czasach Moj�esza, �ydzi rozpocz�li proces podboju i
scalania. A mia� on trwa� bardzo d�ugo. Erec Israel i diaspora stanowi�y konieczne bieguny
historii �ydowskiej.
Na razie Abraham, ponaglany konieczno�ci�, wyjecha� do Egiptu. Tu zdarzy�a si� dziwna
historia. Trzeba jednak doda�, �e wszystkie przypadki Abrahama czy te� patriarch�w by�y
dziwne, bo zdarzy�y si� po raz pierwszy, a potem powtarza�y si� wielokrotnie. Dadz� si� wi�c
uzna� za prefiguracj� przysz�ych wydarze�. W istocie jednak rzecz jest mniej tajemnicza,
powtarzaj�ce si� okoliczno�ci domaga�y si� podobnych, powtarzaj�cych si� sytuacji i rozwi�za�.
A jedno powtarza�o si� najcz�ciej: �ydzi byli s�absz� stron�. Ot� rzecz mia�a si� tak.
Faraon zakocha� si� w �onie Abrahama, Sarze, kt�r� ten przedstawi� jako swoj� siostr�. Obdarowa�
za ni� szczodrze Abrahama, po czym spad�y na niego jakie� tajemnicze plagi. Dowiedziawszy
si�, �e Sara jest nie tylko siostr�, ale i �on�, zwr�ci� j� m�owi, nie odbieraj�c
wszak�e zap�aty za Sar�. I Abraham z Sar� , bardzo bogaty w byd�o, w srebro i w z�oto wr�ci�
do Kanaanu, do Betel.
By�by to pierwszy opisany przypadek podsuni�cia, jak niekt�rzy z�o�liwie sugeruj�, �yd�wki
mo�nemu w�adcy, co mia�o stanowi� w przysz�o�ci s�awn� bro� tajemn� �yd�w, znan�
�wietnie tak�e innym narodom, jak o tym �wiadcz� dzieje pani Walewskiej. Ale ta historia w
takim akurat kszta�cie prawdziwa by� nie mo�e. Po pierwsze, mi�dzy faraonem a naczelnikiem
w�drownego plemienia zia�a przepa��. Po drugie, Sara mia�a w�wczas sze��dziesi�t
pi�� lat i cho� pochodzi�a z d�ugowiecznej rodziny, to stan higieny i kosmetyki nie by� zbyt
imponuj�cy. Po trzecie, historia ta powt�rzy�a si� w kilkana�cie czy kilkadziesi�t lat p�niej z
Abimelekiem, kr�lem Gerary. Chyba zbytek szcz�cia.
15
Po powrocie do Kanaanu zaczyna si� snu� s�awny w�tek Sodomy i Gomory, przysparzaj�cy
niema�ego k�opotu historykom, kt�rzy wol� go jako� bezpiecznie omin��. Rzecz w tym, �e
Morze Martwe, kt�re zala�o ostatecznie miejsce, gdzie by�y owe grzeszne miasta, jest chyba
starsze ni� czasy patriarch�w. A tymczasem w BIBLII zawarte s� �wiadectwa, �e z miastami
tymi wojowali w�adcy niew�tpliwie historyczni, co nie�atwo w sumie zlekcewa�y�. Co� tu si�
absolutnie nie zgadza. By� mo�e przysz�e badania spraw� rozstrzygn�.
Ot� bratanek Abrahama, Lot, podr�owa� z nim razem, ale gospodarstwo mia� w�asne, a
szczeg�lnie stada byd�a. W�a�nie o to byd�o posz�o, a �ci�lej o to, �e brakowa�o dla niego pastwisk.
Abraham i Lot rozstali si� wi�c, a ten ostatni upodoba� sobie wilgotn� dolin� Jordanu
w okolicach w�a�nie Sodomy. Miasto s�yn�o z niego�cinno�ci, ale dla Lota zrobiono wyj�tek,
najprawdopodobniej �w�eni�� si� w jak�� miejscow� rodzin�. Wszystko to musia�o trwa� na
tyle d�ugo, �e doczeka� si� c�rek, kt�re zd��y�y dorosn�� i wyda� si� za m��.
Tymczasem w dalekiej Mezopotamii, a nawet w jeszcze dalszym Elamie, przygotowywano
wypraw� zbrojno-karno-�upie�cz� na ziemie Kanaanu. Brali w niej udzia� kr�lowie czterech
miast, a w�r�d nich Amrafel z Szinearu. Czyli � jak do niedawna przypuszczano � Hammurabi
z Babilonu. Pi�kne by to by�o. Przede wszystkim da�oby si� dok�adnie oznaczy� dat�, bo
Hammurabi panowa� w latach 1728�1686 przed nasz� er�. Po wt�re, pozosta�o po Hammurabim
s�ynne prawo spisane na czarnej jak noc kamiennej steli, kt�r� do dzisiaj mo�na ogl�da�,
a nawet dotkn�� w paryskim Luwrze. By�oby to wi�c poruszaj�ce, materialne �wiadectwo
czas�w Abrahama. Mo�e i on sam, przeci�gaj�c w drodze do Charanu przez Babilon, dotyka�
tego kamienia? Niestety, okaza�o si�, �e Hammurabich by�o w tej epoce kilku, a o kt�rego
chodzi � nie wiadomo. Do��, �e owym czterem kr�lom zagrodzi�o drog� Pentapolis, czyli
Sodoma, Gomora, Adma, Seboim i Soar � pi�� miast z dolnego biegu Jordanu.
Z kiepskim, niestety, skutkiem, bo podczas bitwy w otaczaj�cej owe miasta dolinie Siddim,
pe�nej i�owatych studni, jak pisze BIBLIA, poleg� Bera, kr�l Sodomy, i Birsza, kr�l Gomory,
a ich miasta zdobyto i z�upiono. W�r�d niewolnik�w znalaz� si� i Lot. Doniesiono o
tym Abrahamowi, kt�ry pozbiera� swoich ludzi i noc� napad� na zm�czone i obci��one �upem
wojska elamicko-babilo�skie. Odni�s� zwyci�stwo i �ciga� napastnika a� do Damaszku.
W drodze powrotnej dosz�o do dziwnego epizodu. Abraham spotka� si� z jedn� z najbardziej
osobliwych postaci w ksi�dze GENEZIS, z Melchizedekiem, kr�lem-kap�anem Salemu,
czyli, jak si� s�dzi, Jerozolimy. Melchizedek podj�� go chlebem i winem, co zosta�o przez
chrze�cijan uznane za prefiguracj� eucharystii. Swoj� drog� rzeczywi�cie ciekawe, dlaczego
BIBLIA pisze o takim szczeg�le? Na dodatek Melchizedek jest okre�lony jako kap�an Boga
najwy�szego, kt�ry przecie� nikomu poza Abrahamem, a i to nie do ko�ca, znany nie by�. I
da� mu Abram dziesi�cin� ze wszystkiego. Dlaczego? Tajemnicza historia.
Po kilkunastu latach brzemiennych w wypadki, do kt�rych jeszcze wr�cimy, B�g ponownie
nawiedzi� Abrahama w towarzystwie dw�ch anio��w, zosta� podj�ty ciel�cin� i zwierzy�
si�, �e zamierza zniszczy� Sodom� i Gomor� z racji ich ci�kich grzech�w. Zasadniczym
grzechem by� chyba homoseksualizm (jakie to szcz�cie, �e B�g nie zniszczy� Aten Sokratesa
i Platona), ale w nie mniejszej mierze obci��a�a te miasta zmaza ksenofobii. Legendy �ydowskie
wspominaj�, �e sodomici znale�li ciekawy spos�b na w��cz�g�w i �ebrak�w: obdarowywali
ich hojnie srebrem i z�otem, ale nie dawali ani k�sa jakiejkolwiek strawy. Kiedy �ebrak
umiera� z g�odu, skarby wraca�y do w�a�cicieli.
Po tej fatalnej zapowiedzi Boga, kt�ry zreszt� pos�a� tymczasem do Sodomy towarzysz�cych
mu anio��w, �eby si� dowiedzie�, jak tam jest naprawd�, dosz�o do s�ynnej i bardzo
pi�knej sceny targ�w mi�dzy Bogiem a Abrahamem. Racje moralne s� tu bezspornie po stronie
Abrahama! Wywodzi� on chytrze, �e przecie� nie wypada, by Pan Sprawiedliwo�ci potraktowa�
i dobrych, i z�ych tak samo, czyli �le. Dlatego gdyby znalaz�o si� pi��dziesi�ciu
sprawiedliwych, to mo�e da�oby si� ocali� reszt�? W ten spos�b, obni�aj�c ci�gle stawk�,
uzyska� od Boga obietnic�, �e nawet dla dziesi�ciu dobrych wybaczy pozosta�ym.
16
Niestety, nie by�o okazji po temu. Anio�owie pos�ani do Sodomy, a przyj�ci w go�cin�
przez Lota, wzbudzili tak gwa�towne nami�tno�ci w sodomitach, �e stali si� niemal przedmiotem
gwa�tu. Ostatecznie Lota, jego �on� i c�rki anio�owie si�� wyprowadzili z miasta. Lot
chcia� zabra� jeszcze swoich zi�ci�w czy raczej narzeczonych c�rek, ale ci nie dali wiary w
zbli�aj�c� si� zag�ad�.
Tedy Pan spu�ci� jako deszcz na Sodom� i Gomor� siark� i ogie� (...) Wstawszy tedy
Abraham rano (...) spojrza� ku Sodomie i Gomorze i ku wszystkiej ziemi onej r�wniny i obaczy�
a oto wychodzi� dym z onej ziemi, jako dym z pieca.
Wiemy, �e tymczasem �ona Lota, obejrzawszy si�, zosta�a zamieniona w s�up soli. Przypomnijmy,
�e podobnie Orfeusz, obejrzawszy si�, straci� Eurydyk�. Dlaczego jednak by� ten
zakaz odwracania si�? Czy B�g nie wstydzi� si� po prostu odrobin� okropno�ci, kt�re spowodowa�?
A dlaczego �ona Lota jednak si� odwr�ci�a? Czy tylko z ciekawo�ci? Egzegeci �ydowscy
doszli do ciekawszego i bardziej ludzkiego wniosku, �e po prostu by�o jej �al rodzinnego
miasta. Ale jej nieobecno�� doprowadzi�a do ciekawych konsekwencji, rzadko przedstawianych
na lekcjach religii.
Ot� Lot schroni� si� ostatecznie w g�rach, w jaskini, razem z c�rkami. Te jednak dosz�y
do wniosku, �e s� ostatnimi lud�mi na ziemi i �e spoczywa na nich obowi�zek podtrzymania
gatunku. W zwi�zku z czym upi�y ojca winem, po czym noc po nocy nak�ania�y go do mi�o�ci,
a� obie zasz�y w ci���. A Lot podobno nawet nic nie zauwa�y�... Nie wiem, kto pisa� te
s�owa, kobieta czy mo�e eunuch, czy zdeklarowany alkoholik, ale zar�czam, �e rzecz jest
niezwykle ma�o prawdopodobna. Dla porz�dku dodajmy, �e dzieci si� urodzi�y i jedno zosta�o
protoplast� Moabit�w, drugie za� Ammonit�w. T� sam� metod� par� pokole� p�niej Tamara
po �mierci obu swoich m��w uczyni�a ojcem w�asnego te�cia.
Tymczasem Abraham tak�e mia� k�opoty z sukcesj�. Poniewa� Sara by�a bezp�odna, podsun�a
m�owi swoj� s�u��c� Hagar, co by�o zwyczajnie stosowanym w takich sytuacjach
wybiegiem. I Hagar urodzi�a Izmaela, p�niejszego praojca wszystkich Arab�w. Ale obie
kobiety nie umia�y �y� w zgodzie. BIBLIA jest pe�na ich wzajemnych oskar�e�, wyrzeka� i
z�orzecze�. Sko�czy�o si� tak, �e po kilkunastu latach i urodzeniu Izaaka zbola�y, stuletni
Abraham musia� wyp�dzi� i Hagar, i jej syna.
Abraham parokrotnie widywa� Boga, otrzymywa� od niego r�ne obietnice i zapowiedzi,
sk�ada� krwawe ofiary, starza� si�, a jego �ona podobnie. Oczywi�cie o ka�dym s�owie w
BIBLII napisano ca�e biblioteki, ale my przejdziemy do najwa�niejszego. By�y to w�a�ciwie
dwa, kr�tko po sobie nast�puj�ce widzenia, kiedy Abraham mia� dok�adnie dziewi��dziesi�t
dziewi�� lat. Wtedy w�a�nie objawi� mu si� B�g, powt�rzy� obietnic� Przymierza, ale pod
pewnymi warunkami. Abraham mia� zmieni� imi�, przypominam, �e zwa� si� dot�d Abramem,
a dotychczasowa Saraj stawa�a si� Sar. Ale przede wszystkim nakaza� Abrahamowi, by
si� sam obrzeza�, a wraz z nim wszyscy m�czy�ni plemienia, wszyscy domownicy, a tak�e i
zakupieni niewolnicy niezale�nie od tego, sk�d pochodzili. Tym samym oznaczy� pi�tnem nie
do starcia wszystkich �yd�w. �yd nie m�g� odt�d przesta� by� �ydem, pu�apka domkn�a si�
szczelnie. Nar�d zosta� za cen� nieprzeliczonych cierpie� skazany na istnienie, na d�ugowieczno��,
mo�e na nie�miertelno��. By�a to pu�apka dzia�aj�ca w jedn� stron�, zauwa�my
bowiem, �e wst�p do �ydostwa nie jest przed nikim zamkni�ty. �ydem staje si� ka�dy obrzezany
zapewne ze stosownymi intencjami. Izmael wszak�e te� zosta� obrzezany i by� mo�e
dlatego Arabowie tak strasznie denerwuj� �yd�w. S� bowiem �ydami i r�wnocze�nie nie s�
nimi. Oczywi�cie s� i inne bardziej bezpo�rednie przyczyny. Zreszt� przekonamy si� jeszcze,
jak �wiaty pokrewnych goj�w, bo� chrzest jest z�agodzon� form� obrzezania, odp�aci�y si�
samym �ydom.
B�g z�o�y� i wielokrotnie powt�rzy� obietnic� rozmno�enia Abrahamowego potomstwa i
to za spraw� Sary, pod�wczas dziewi��dziesi�cioletniej, kt�ra zreszt�, podobnie jak i sam
Abraham, �mia�a si� Bogu w nos. Zreszt� ca�a rozmowa by�a raczej familiarna, przy pieczeni
17
ciel�cej i pewnie przy piwie. B�g przekomarza� si� z Sar�, wyrzucaj�c jej niedowiarstwo, i
zapowiedzia�, �e kiedy pojawi si� za rok, Sara b�dzie ju� matk�. Szkoda, �e t� domow� atmosfer�
zepsu�a nieco zapowied� zniszczenia Sodomy, bo by� to dalszy ci�g tej samej, drugiej
rozmowy.
Gdy min�� rok, Sara powi�a ch�opca, Izaaka, co oznacza: �ten, kt�ry si� �mieje�. Abraham
liczy� sobie w�wczas dok�adnie sto lat. Mia� jeszcze �y� lat siedemdziesi�t pi��. Dziewi��dziesi�cioletnia
Sara tak�e do�y�a do pi�knego wieku stu dwudziestu siedmiu lat. A po jej
�mierci Abraham o�eni� si� z m�odziutk� zapewne Ketur�, czyli Hagar, i zd��y� mie� z ni�
sze�cioro dzieci.
Z Izaakiem zwi�zana jest powszechnie znana mroczna historia. Zwr��my uwag�, �e B�g
kaza� Abrahamowi, kt�ry wcale nie mia� na to ochoty, wyp�dzi� bezlito�nie starszego syna,
tote� mo�na sobie wyobrazi�, w jakim by� nastroju, kiedy B�g poleci� mu zabra� ch�opca na
g�r� Moria, by� mo�e t� sam�, na kt�rej Salomon i Herod pobudowali �wi�tyni� i na kt�rej
dzi� stoi meczet Omara, i zar�n�� jak barana, by go z�o�y� w ofierze. Ale Abraham tym razem
nie dyskutowa� z Panem. Mo�e mu ufa�, mo�e mia� wszystkiego dosy�. Po szarpi�cej
nerwy podr�y anio� w ostatniej chwili zatrzyma� jego r�k� i podsun�� mu zwierz� ofiarne.
Wszystko dobrze si� sko�czy�o, ale Leszek Ko�akowski czyni tu uwag�, �e odt�d Izaak zawsze
patrzy� na ojca nieco podejrzliwie. Ja my�l�.
Co to za straszny B�g, kt�ry kaza� zdradza� i zabija�, kt�ry niszczy� ludzi potopami i
ogniem, nie bacz�c na ich i tak codzienne cierpienia, kt�ry lubowa� si� we krwi zwierz�t
ofiarnych? Zauwa�my, �e to Abraham by� z regu�y lepszy od Boga, �e to on moderowa� go i
prosi� o lito��, a nawet poucza�, co Istocie jakoby sprawiedliwej przystoi czyni�. Jest to jeden
z kamieni w�gielnych antysemityzmu, poniewa� uwa�a si�, �e narody maj� takiego Boga, na
jakiego sobie zas�u��. Nie jestem teologiem, ale przyjmuj�c, �e kontakty z Bogiem zdarza�y
si� patriarchom rzeczywi�cie, mo�e we �nie, mo�e w jakiej� ekstazie � nie wiem, chc� zaproponowa�
wyk�adni�, kt�r� mo�na rozumie� r�wnie dobrze dos�ownie, jak i przeno�nie.
Na pocz�tku B�g by� po prostu kolosaln� si�� mog�c� powo�ywa� do istnienia i niszczy�
�wiaty. By�a w nim pot�ga, ale nie by�o mi�o�ci ani ciep�a, a on sam dzia�a� w otoczeniu z�owrogich,
szata�skich si�, kt�re dopiero z czasem eliminowa�. By� Wszech�wiatem, ale ludzka
trzcina g�rowa�a nad nim, je�li idzie o uczucia i mi�osierdzie. I jakkolwiek wygl�da�oby to
dziwnie, to w�a�nie B�g musia� terminowa� u cz�owieka i jego ma�o�ci. Cz�owiek by� po prostu
potrzebny Bogu nie dla jakiej� prymitywnej chwalby, cho� i tak mog�o by� na pocz�tku,
ale dla nauki, kt�rej nie by�a w stanie udzieli� mu �adna wielka, nie�miertelna si�a. I w miar�,
jak cz�owiek stawa� si� m�drzejszy i wst�powa� na czekaj�c� nas jeszcze drog� przeb�stwienia,
B�g ze s