3980

Szczegóły
Tytuł 3980
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3980 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3980 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3980 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Piotr Kuncewicz Antyk zm�czonej Europy Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 4 Powszednie i odwieczne �amana linia spadaj�ca od Oceanu Lodowatego wzd�u� g�r, rzek i m�rz, czysto umowna granica Europy � jest jak konwencjonalne wyobra�enie pioruna w d�oni Jowisza. Nie bucha ze� �wiat�o eksplozji, nie odzywa si� grom. Ludzie s� g�usi, a bogowie niemi. Ale przecie� wielka �wiat�o�� czas�w nowo�ytnych zd��y�a si� rozprzestrzeni� na ca�� Ziemi� i nie bardzo to w istocie wa�ne, gdzie zab�y�nie mocniej, a gdzie zmierzchnie. Po wiekach rodz�cych si� i gin�cych cywilizacji przedtechnologicznych jaka� nowa granica zosta�a wreszcie przekroczona. Dokona�o si� to w�a�nie w Europie, a dokona�o dlatego, �e nie rezygnuj�c nigdy z odrodzenia kultury antycznej, mo�na by�o startowa� z miejsca, kt�re niegdy� osi�gn�a. Jej zm�czenie i pozorny upadek by�y tylko u�o�eniem si� do snu, z kt�rego wsta�a wypocz�ta i silniejsza. I je�li nas niekiedy obejmuje znu�enie, to mo�emy i musimy si�ga� do korzeni czasu splataj�c odleg�e dziedzictwa z w�tkami naszego dnia. Poniewa� kszta�t przysz�o�ci jest dla cz�owieka w r�wnym stopniu form� nadziei, co funkcj� pami�ci. Wi�kszo�� z tego, co nas otacza na co dzie�, karmi i ubiera, ka�e o sobie my�le�, nie ma zbyt dostojnej metryki. Kilkana�cie, kilkadziesi�t, sto kilkadziesi�t lat. Nie tylko kosmiczne loty, telewizja czy komputery, ale rzeczy znacznie powszedniejsze, jak kuchenki gazowe, windy, bawe�niane koszule czy zapa�ki nie si�gaj� staro�ytno�ci. Nie si�gaj� jej tak�e liczne owoce i warzywa, kt�re albo jeszcze nie istnia�y, nie zosta�y wyhodowane, albo ros�y na dalekich l�dach. Wcale nie tak dawno przecie� poznali�my kartofle i pomidory, truskawki i banany, cytryny i fasol� czy wreszcie tyto� i w�dk�. I gdyby�my chcieli jedynie odejmowa� to, co naros�o z czasem, mogliby�my sobie wyobrazi� �wiat sprzed dw�ch tysi�cy lat jako nag� pustyni�, w kt�rej w�a�ciwie brak wszystkiego. I c� z tym mamy wsp�lnego, po co do tej n�dzy powraca�? Albo jeszcze inaczej: jako �wiat odmienny tak bardzo, �e nie potrafimy znale�� z nim najmniejszego zwi�zku. Nawet dobrze nam znany kszta�t ksi��ki wygl�da� inaczej � by� to ma�o por�czny, umykaj�cy z d�oni rulon. Statek miga� d�ugimi wios�ami, z garnk�w bucha� zapach liquamenu � specjalnie gnojonej ryby, ubranie uk�ada�o si� na r�ku w tyle� malownicze, co niewygodne fa�dy. To wszystko prawda � �wiat przedmiot�w przeobrazi� si� i przemieni�. Ale przecie� w�a�nie dzisiaj przemienia si� on z szybko�ci� zawrotn�. Pozostaje natomiast nie bardzo zmieniony, nie bardzo inny � sam cz�owiek. Zapewne, kszta�t fizyczny w ca�ej pami�tanej przez nas historii zmieni� si� bardzo niewiele albo i wcale. Nie o to jednak idzie: nie zmieni� si� od czas�w staro�ytnych (albo bardzo ma�o) stan ludzkich potrzeb i wyobra�e�. Oczywi�cie, staro�ytno�� ze swej strony tak�e by�a dziedziczk� innych, pewnie liczniejszych, ni� nam si� zdaje, staro�ytno�ci, ale my dopiero od niej potrafimy sensownie liczy� nasz czas, potrafimy pos�ugiwa� si� stworzonymi przez ni� poj�ciami, wyobra�eniami. I je�li o to idzie, mo�na ju� z g�ry powiedzie�, �e jest to ci�gle jeszcze ta sama w istocie epoka i ten sam cz�owiek. 5 Mo�e to ju� s� jego ostatnie dni, nie wiadomo. Mo�e nafaszerowany protezami, pod promieniami innych s�o�c b�dzie z czym innym si� zmaga� i czego innego pragn��; mo�e b�dzie bardzo d�ugowieczny, mo�e uda mu si� w�drowa� bez ogranicze� przez czas i przestrze�, mo�e przezwyci�y los i przypadek. Mo�e... Ale je�li si� nawet tak stanie, to tak�e tylko dlatego, �e trzy tysi�ce lat temu jaki� Grek patrz�c na bia�e ska�y i b��kitne morze zacz�� si� zastanawia� nad natur� �wiata i cz�owieka. To jego my�l� my�limy do dzisiaj, a cz�sto tak�e i jego s�owem swoj� my�l nazywamy. Nie ca�kiem jednak by�by chyba zagubiony Grek czy Rzymianin, gdyby w tej chwili znalaz� si� w centrum Warszawy. W �migaj�cej nawale nie znanych sobie przedmiot�w m�g�by odczyta� s�owa bliskie i znajome. Jeden obok drugiego zapalaj� si� neony: Forum, Leda, Palladium, Metropol, Orbis, Centrum, Junior, Zodiak, teatr, Nike, muzeum... A to tylko cz�stka drobniutka, s� przecie� tych nazw dziesi�tki, a mo�e setki. I tak jest w ka�dym europejskim mie�cie, tak jest te� i tam, gdzie mieszka�cy Europy zanie�li swoje przyzwyczajenia, my�li i idea�y. Ile� r�norakich instytucji powo�uje si� nieustannie na patronat bog�w, kt�rym nikt ju� nie sk�ada ofiar, jak nieustannie obecne s� s�owa j�zyk�w, kt�re przemieni�y si� tysi�c kilkaset lat temu. Zauwa�my, �e szczeg�lnie du�y procent s��w greckich i �aci�skich przypada na instytucje i urz�dzenia kulturalne. Znajdziemy tu przecie� i bibliotek�, i teatr, i muzeum, i kino, i fotografi�, i telewizj�, i radio. Szczeg�lne, bo przecie� niekt�re z nich istniej� od bardzo niedawna � a jednak wynalazcy uwa�ali za stosowne odwo�a� si� do greki i �aciny. Nie zawodzi�a ich intuicja: rzeczywi�cie, tylko przedmioty s� niestare, a zar�wno rozumienie �wiata, kt�re je umo�liwi�o, jak i potrzeby nale�� do zdobyczy antyku. Przywo�uj�c staro�ytnych sp�acamy jedynie stary d�ug wdzi�czno�ci i zobowi�za�. Przecie� to w istocie rzeczy ludzka psychika, ludzki duch jest tym ogniskiem, sk�d bije �wiat�o o�wiecaj�ce ziemi�, tworz�ce przedmioty. I nie jest to �duch� pojedynczego cz�owieka, ale spo�ecze�stwa w ca�ej jego z�o�ono�ci. A ta z�o�ono�� dotyczy r�wnie� czasu; cho� nie zawsze chcemy i musimy o tym pami�ta�. Odk�d cz�owiek nauczy� si� czyta� i pisa�, odt�d znalaz� spos�b, aby r�ne ludzkie pokolenia rozmawia�y ze sob� poprzez stulecia i tysi�clecia, uczy�y si� one od siebie, wymienia�y do�wiadczenia, liczy�y si� z opini� nast�pc�w. A w�a�nie nasz �wiat zacz�� si� kszta�towa� w staro�ytno�ci, tam te� formowa� si� pierwszy zarys naszego �ducha�. Tam uwierzono w pot�g� cz�owieka, tam zacz�to j� skrupulatnie gromadzi�, przygl�da� si� czynom przodk�w i pami�ta� o nich. Wiara w cz�owieka po raz pierwszy stan�a obok wiary w los i bog�w. Oczywi�cie, nie w ten spos�b, aby cz�owiek m�g� bog�w bezkarnie podej��. Nawet je�li czyni to heros � Prometeusz, przynosz�cy ludziom ogie�, b�dzie skazany na m�ki piekielne. Je�li kto� chce bog�w przechytrzy� � czeka go piek�o jak Syzyfa czy Tantala. Je�li kto� chce wygra� z losem, to przepadnie tym tragicznej, jak Edyp. Nie, cz�owiek zawsze jeszcze jest s�abszy od bog�w, a zar�wno cz�owiek, jak i b�g s� w d�oni losu. Ale przecie� wolno cz�owiekowi ju� gra� z tymi pot�gami, przecie� ma ju� tyle godno�ci, �e nawet upadek jego wart jest odnotowania i pami�ci. I wieczny Ikar wzlatuje w s�o�ce. Jeste�my dumni z osi�gni�� cz�owieka. Ale przecie� ju� dwa tysi�ce pi��set lat temu identyczn� dum� odczuwa� Sofokles: Si�a jest dziw�w, lecz nad wszystkie si�ga Dziwy cz�owieka pot�ga. Bo on prze �mia�o poza sine morze, Gdy to� si� wzdyma i k��bi, I z roku na rok swym lemieszem porze Matk� ziemic� do g��bi. Dzikiego zwierza z g�r �ci�gnie na b�onie, 6 Krn�brny kark tura i grzywiaste konie Ujarzmi w swojej uprz�y. Wynalaz� mow� i my�li da� skrzyd�a, I �ycie uj�� w porz�dku prawid�a. Od mro�nych wichr�w, na deszcze i gromy Zbudowa� sobie schroniska i domy, Na wszystko z rad� on got�w. (t�um. Kazimierz Morawski) A przecie� w tej samej �Antygonie� cz�owiek, kt�ry daje sobie rad� ze �wiatem, nie potrafi rozwi�za� w�asnych zawik�a� i problem�w! Ju� wtedy by�. i pot�ny, i bezsilny zarazem. Jak widzimy � nic pod tym wzgl�dem si� nie zmieni�o. Ale te� pami�ta� trzeba, �e my w�a�nie od staro�ytnych nauczyli�my si� stawiania spraw w okre�lony spos�b. I s� oni ci�gle obecni, we wszystkich dziedzinach. Nasz j�zyk nie m�g�by si� oby� bez terminologii greckiej i �aci�skiej. Nasze prawo ci�gle jeszcze terminuje u prawa rzymskiego, kt�re stworzy�o kategorie �ywe do dzisiaj. Literatura powtarza w niesko�czono�� w�tki klasyczne, coraz to inaczej je interpretuj�c i przekszta�caj�c. Kiedy Giraudoux pisa� o pocz�ciu si� Heraklesa, zatytu�owa� dramat �Amfitrion 38�, jako �e by�o to ju� trzydzieste �sme z kolei uj�cie tego motywu. Inni nie numerowali, a w pewnych wypadkach liczby zapewne by sz�y w grube setki. Rze�ba grecka jest do dzi� i na zawsze jednym z najwi�kszych osi�gni�� cz�owieka. A c� m�wi� o religii? Chrze�cija�stwo jest tak�e wytworem antyku, a przecie� �yje do dzisiaj. I nawet nie w tym rzecz, czy kto� wierzy czy nie, ale system poj��, czasem zreszt� bardzo przekszta�cony, jest w dalszym ci�gu jednym z filar�w ca�ego �wiata. Bez Euklidesa i staro�ytnej logiki nie porusza�by si� ani jeden mechaniczny pojazd � na ziemi, wodzie, w powietrzu czy kosmosie. Ale przecie� to tylko jedna strona medalu. Gdyby�my si� ograniczyli d�tego, w czym nas zainspirowa�a staro�ytno��, to jednak byliby�my tylko imitatorami. A tak nie jest. I nie my�l� tu wcale o sprawach technicznych. Jeszcze kilkaset lat temu widziano w staro�ytno�ci najwy�sze i najdoskonalsze dokonanie ludzko�ci, kt�rego nikt nigdy nie prze�cignie. Zgodne to zreszt� by�o ze stanem umys��w. Ludzko�� zawsze wierzy�a, �e gdzie�, kiedy� istnia� z�oty wiek sprawiedliwo�ci, pi�kna i dobra, �e cz�owiek narodzi� si� w raju, a dopiero potem zosta� stamt�d wyp�dzony. Nie wierzono w post�p, raczej odwrotnie, uwa�ano, �e �wiat stacza si� coraz ni�ej. Tak zreszt� s�dzili i sami staro�ytni � Owidiusz rozpoczyna swe �Metamorfozy� opisem z�otego wieku w s�ynnym fragmencie, od kt�rego na og� wszyscy zaczynaj� nauk� poezji �aci�skiej. Dla ludzi �redniowiecza i Renesansu takim z�otym wiekiem by�a w�a�nie staro�ytno�� klasyczna i do niej chcieli dorosn��, nie wyobra�aj�c sobie w og�le, �e mo�na p�j�� dalej. I o paradoksie, dalsza droga ludzko�ci w�a�nie od tego si� zacz�a. I nasz �wiat odmieni� si� zupe�nie, straci� dawn� stabilno�� na rzecz dynamiki. �wiadomie wybrali�my post�p. Ma to swoje wspania�e, ale ma i ciemniejsze strony. Cz�owiek staro�ytny mo�e nam imponowa� swoim opanowaniem, odwag�, umiej�tno�ci� wybrania �mierci, kiedy �ycie sta�o si� z jakich� wzgl�d�w koszmarne czy niegodne. Mia� chyba po prostu mniej nadziei albo te� jego nadzieje by�y zupe�nie inne ni� cz�owieka wsp�czesnego. Pewnie nie chcieliby�my si� z nim zamieni�. Staro�ytno�� nie jest ju� dla nas wiekiem z�otym, niedo�cignionym. Widzimy jej ciemne i pos�pne strony. A wi�c przede wszystkim ogromne r�nice mi�dzy lud�mi, r�nice tak du�e, �e nawet dystans mi�dzy �ebrakiem a kr�low� angielsk� jest w por�wnaniu z nimi niewielki. Dzi� mimo wszystko nikt chyba w Europie czy Ameryce nie b�dzie si� do tego stopnia wynosi� i afiszowa� swoj� pogard� do innego cz�owieka. W staro�ytno�ci by�o inaczej 7 � cesarz czy kr�l by� b�stwem, niewolnik by� mniej ni� cz�owiekiem. Kra�ce cz�owiecze�stwa by�y od siebie odleglejsze i w�a�ciwie mie�ci�o si� ono dopiero w �rodku mi�dzy tymi biegunami. W tym zakresie pozostawili�my staro�ytno�� daleko za sob�. Po cz�ci dlatego, �e najwi�kszy nawet magnat przemys�owy ma poczucie jakiej� zale�no�ci od swoich pracownik�w, �e struktura wsp�czesnego pa�stwa i spo�ecze�stwa nie daje nikomu w r�ce tak bezwzgl�dnych narz�dzi jawnego terroru. Ale jest tu co� jeszcze, co zreszt� jest w�a�nie dziedzictwem staro�ytnych. Oto chrze�cija�stwo uzna�o ludzi za r�wnych, uzna�o, �e ka�da ludzka dusza jest warta innej ludzkiej duszy. To prawda, �e cz�sto by�a to tylko teoria, ale przecie� jednocze�nie by�a to nauka, kt�ra powtarzana przez dziesi�tki wiek�w nie mog�a min�� bez �ladu. By� mo�e chrze�cija�stwo do�ywa swoich dni, ale ta w�a�nie nauka sta�a si� tymczasem w�asno�ci� ca�ej ludzko�ci. Nie mogliby�my zgodzi� si� na staro�ytne okrucie�stwa. Nie dlatego, aby w naszych czasach okrucie�stwo nie by�o znane, ale dlatego, �e musi si� ju� ukrywa�. W Grecji i Rzymie by�o ono jawne i ostentacyjne. Kiedy Aleksander Wielki zdoby� Tyr, kaza� ukrzy�owa� tysi�ce jego mieszka�c�w. Bez �adnego celu � po prostu sprawia�o mu to przyjemno��. Sprawia�o tak�e przyjemno�� Rzymianom ogl�danie na arenach cyrk�w walk gladiator�w, rozszarpywania ludzi przez zwierz�ta, wszelkich odmian tortur. Nikt si� tego nie wstydzi�, nie usi�owa� ukrywa� takich swoich upodoba�. Nie znaczy to zreszt� wcale, �e nie by�o cynicznych pr�b pogodzenia zbrodni z prawem. Przeciwnie, by�y, podobnie jak w naszych czasach, bardzo liczne. Podczas wojny peloponeskiej, kt�ra podzieli�a niepodleg�� Grecj� na sojusznik�w Aten i Sparty, ta ostatnia zdobywa�a Plateje. Miasto chyli�o si� ku upadkowi. W tej sytuacji Spartanie obiecali Platejczykom, �e je�li poddadz� si�, to nikomu nic z�ego si� nie stanie, z wyj�tkiem tych, kt�rym s�d udowodni win�. I rzeczywi�cie, Plateje si� podda�y, po czym nast�pi� s�d, oczywi�cie sparta�ski. Tukidydes tak to opisuje: �Lacedemo�scy s�dziowie (...) polecili wprowadza� Platejczyk�w pojedynczo i zadawali im pytanie: czy podczas obecnej wojny wy�wiadczyli co� dobrego Lacedemo�czykom i ich sprzymierze�com. Otrzymawszy odpowied� przecz�c�, kazali ich wyprowadza� i bez wyj�tku zabija�. Kobiety sprzedano w niewol�. Miasto zburzono do fundament�w�. W czterysta kilkadziesi�t lat potem Rzymianie byli nie mniej pomys�owi. Pos�uchajmy dla odmiany innego wielkiego historyka, Tacyta, opowiadaj�cego o upadku Sejana rz�dz�cego w imieniu cezara Tyberiusza Rzymem. Sejan zgin��, uwa�ano za rzecz naturaln� zabicie jego dzieci. �Niesiono wi�c do wi�zienia ch�opca, kt�ry ju� rozumia�, co mu grozi, oraz dzieweczk�, kt�ra tak dalece by�a nie�wiadoma, �e ci�gle zapytywa�a, co zawini�a i dok�d j� wlok�; ju� wi�cej tego nie zrobi � m�wi�a � a skarci� j� mo�na r�zg� dzieci�c�. Podaj� wsp�cze�ni pisarze, �e j� kat przed za�o�eniem p�tli zgwa�ci�, poniewa� uchodzi�o za rzecz nies�ychan� dziewic� gard�em kara�. Tak wi�c wszystko by�o w porz�dku i prawu sta�o si� zado��... Tego rodzaju poszanowanie prawa zosta�o zreszt� niepomiernie udoskonalone w czasach nowo�ytnych. Wiele jeszcze innych rzeczy mo�na by wymieni� bez trudu, kt�re by�yby nam obce i odra�aj�ce. Ale to samo mo�na przecie� powiedzie� o ka�dej innej cywilizacji, od Chin po kultury Maj�w i Aztek�w. Tylko �e to nie jest to samo. Ani dla nas, ani dla ca�ego �wiata. Dla nas kultura antyczna ma znaczenie szczeg�lne, gdy� jeste�my jej bezpo�rednimi spadkobiercami, tak jak ca�a, odradzaj�ca si� od mniej wi�cej dziesi�tego wieku Europa. A je�li ojcowie s� odpowiedzialni za syn�w, to w jakim� sensie r�wnie� i synowie s� odpowiedzialni za ojc�w, skoro przyj�li i zaakceptowali ich dziedzictwo. Nie znaczy to wcale, �e mo�emy innymi kulturami pogardza� czy te� uwa�a�, �e nasza jest lepsza z za�o�enia. Zreszt� i te inne kultury dzia�aj� w tej chwili na nas, i nie wiemy, ile jesz- 8 cze b�d� mog�y nam ofiarowa�. Na razie, co prawda, ich wp�yw objawi� si� raczej w zam�cie i chaosie, zwa�ywszy, �e pr�by przeszczepiania jogi, taoizmu, buddyzmu, akupunktury itd. da�y jak dot�d na Zachodzie owoce do�� skromne i dwuznaczne. To zreszt� bardzo dobrze, �e zainteresowali�my si� ca�ym �wiatem, �e badamy, zestawiamy, oceniamy. Do nie tak dawna jeszcze nasza wiedza na temat innych kultur by�a bardzo skromna, ale automatycznie i o sobie samych wiedzieli�my niepor�wnanie mniej. Antyk w skali ca�ego globu, a w takiej w�a�nie skali wypada w naszych czasach widzie� Ziemi� i siebie samych, to jednak za ma�o. Musi obrasta� innymi do�wiadczeniami, innymi poj�ciami, mo�e tak�e innym pi�knem i dobrem. Ale i ca�a reszta �wiata nie mo�e si� do antyku odnosi� z lekcewa�eniem. Przecie� to w�a�nie na Zachodzie, u spadkobierc�w staro�ytnych; dosz�o do rewolucji naukowej, technicznej, biologicznej. Inne narody mia�y niekiedy imponuj�ce osi�gni�cia, zna�y par�, druk, kompas, metalurgi�, ale to ich wcale nie przeobrazi�o. Wszystkie te wynalazki i koncepcje musia�y zosta� powt�rzone po raz drugi w Europie albo, przej�te przez ni�, trafi� na okre�lony grunt i dopiero w tej formie przeobrazi� wszystko. Dziedzictwo antyku nie zosta�o roztrwonione, wr�cz odwrotnie: zachowane i pomno�one. Nie mo�emy wi�c nie interesowa� si� t� ogromn� cywilizacj�, do kt�rej zreszt� w jakim� sensie dalej nale�ymy. Co wcale nie znaczy, �e musimy Staro�ytno�� wychwala� � mamy tylko obowi�zek zna� j�. Ale staro�ytno�� nie jest wcale czym� jednoznacznym. Przecie� to ogromny szmat czasu i by�oby dziwaczne i niezrozumia�e, gdyby�my mieli do czynienia z jedn� tylko formu��, z jednym pogl�dem, jedn� tendencj�. Kto jak kto, ale staro�ytni wiedzieli, jak bardzo wzgl�dna jest prawda. Przecie� to w�a�nie Rzymianin Pi�at zada� s�ynne pytanie �Co to jest prawda?�, a Grek Sokrates uwa�a�, �e naprawd� wie tylko, �e nic nie wie. Obaj pos�ugiwali si� or�em w�tpienia i wzgl�dno�ci, ale w jak zupe�nie innym celu! Staro�ytno�� przekaza�a nam obie postawy. I co jest bardziej dla niej typowe, pierwsza czy druga? Naturalnie obie, i to w tym samym stopniu. W�a�nie w sprzeczno�ciach, w gwa�townych kontrastach objawia si� najpe�niej prawda o antyku � ale te� i o nas samych. Grecja i Rzym nie by�y izolowane, a na Wschodzie mieszka�y ludy maj�ce za sob� kilka tysi�cy lat rozwoju kulturalnego. To prawda, �e w okresie rozkwitu staro�ytno�ci klasycznej ich �wietno�� ju� przemin�a. Ale przecie� jeszcze wiele, bardzo wiele ocala�o i przesi�kn�o na Ba�kany i P�wysep Apeni�ski, na wyspy i przyl�dki �Naszego Morza�, jak nazywano Morze �r�dziemne. Nie wszystko by�o dobre, nie wszystko godne wspominania. Cywilizacje Wschodu tak nam obce, prawie tak samo obce by�y staro�ytnym. Wprawdzie za po�rednictwem staro�ytno�ci zachodniej przej�li�my niejedno ze Wschodu, pocz�wszy od nazw konstelacji po podzia� doby na dwadzie�cia cztery godziny, ale po wi�kszej cz�ci wszystko, co zosta�o w Europie zrobione przez ostatnie trzy tysi�ce lat, by�o zaprzeczeniem �wiata �barbarzy�c�w�. Musimy jednak pami�ta�, �e i on przecie� mia� sw�j udzia� nawet w najklasyczniejszej klasyczno�ci. Sam bieg czasu przynosi� przemiany. Zmienia�y si� ustroje, pogl�dy, dominuj�ce kraje, stolice. Jak�e mog�o by� inaczej? Je�li za pocz�tek �wiata antycznego przyjmiemy rok tysi�c sto osiemdziesi�ty czwarty � upadek Troi, a za kres � likwidacj� Akademii Plato�skiej w Atenach w pi��set dwudziestym dziewi�tym, ale ju� naszej ery, to up�yn�o mi�dzy tymi datami siedemna�cie stuleci. A od sz�stego wieku do naszych czas�w zaledwie czterna�cie... Ca�a epoka nowo�ytna w��cznie ze �redniowieczem mog�aby si� z powodzeniem pomie�ci� w antycznej. Tak, to prawda, antyk nie zna� zjawiska �przyspieszenia kulturowego�, z kt�rym mamy do czynienia od jakich� trzystu lat, ale i bez tego mog�o przecie� zdarzy� si� bardzo wiele. Kto zreszt� wie, czy za kilka tysi�cy lat, je�li cz�owiek ostoi si� i rozwinie, z zupe�nie innej perspektywy czasowej, a mo�e i kosmicznej my sami nie b�dziemy zaliczeni do staro�ytnych 9 dziej�w ludzko�ci? C� z tego, �e mi�dzy antykiem a nowo�ytno�ci� by�y stulecia upadku, klasyczny antyk tak�e miewa� swoje upadki i wzloty. Z jakiej� bardzo odleg�ej perspektywy da si� to wszystko razem po��czy� i mo�na b�dzie nie dopatrzy� si� wcale szczeg�lnych r�nic. B�d� co b�d� tworzymy jeden ci�g cywilizacyjny i nie spos�b si� tego wyprze�. We�my cho�by spos�b liczenia czasu. Grecy liczyli czas olimpiadami, a pierwsza by�a w roku siedemset siedemdziesi�tym sz�stym. Rzymianie �od za�o�enia miasta� � ab urbe condita, czyli od siedemset pi��dziesi�tego trzeciego, my � od urodzenia Chrystusa, czyli w�a�nie rok siedemset pi��dziesi�ty trzeci ab urbe condita uznali�my za rok pierwszy. W istocie rzeczy dopiero w kilka stuleci od tej daty przyj�to now� chronologi�, kt�ra przetrwa�a do dzi�. By�y r�ne pr�by jej obalenia � najs�ynniejsza nale�y do Wielkiej Rewolucji Francuskiej, kt�ra za rok pierwszy przyj�a tysi�c siedemset dziewi��dziesi�ty drugi � ustanowienie republiki. Ale ten nowy kalendarz przetrwa� zaledwie osiem lat... Ile jeszcze czasu b�dziemy liczy� po swojemu? Mo�e kiedy� za pocz�tek nowej ery, ery kosmicznej, b�dzie przyj�ty rok, w kt�rym po raz pierwszy cz�owiek stan�� na innym globie, a wi�c tysi�c dziewi��set sze��dziesi�ty dziewi�ty? Ostatecznie odkrycie Ameryki uwa�ane jest za pocz�tek nowo�ytno�ci, a na Ksi�yc jest troch� dalej... W ka�dym razie nasza chronologia wywodzi si� z serca antyku. Notabene nie uwa�am, aby zmiana okre�lenia �po urodzeniu Chrystusa� na �now� er� by�a najm�drzej pomy�lana. Tak mogliby pisa� w�a�ciwie tylko bardzo wierz�cy chrze�cijanie, dla innych pocz�tkiem ery mo�e by�oby w�a�nie za�o�enie Rzymu? Ale poniewa� istotnie narodzenie Chrystusa i rozw�j chrze�cija�stwa by�o jednym z najwi�kszych wydarze� w dotychczasowych dziejach �wiata, niech�e wi�c b�dzie �nowa era�. To co� nowego, co si� narodzi�o, nie by�o zaprzeczeniem antyku, ale dope�nieniem. Nie�atwo odpowiedzie�, czym jest dla nas w�a�ciwie antyk, czym jest, mo�e i powinien by� dla ka�dego z nas. Mo�na go lubi� i nie lubi�, mo�na mu przyznawa� ogromn� donios�o�� i odrzeka� od czci i wiary. My�l�, �e tyle jest r�nych sposob�w oceny, ile ludzkich nadziei i rozczarowa�, o ile naturalnie ma si� poczucie przynale�no�ci do wielkiego rodu �wiadomych spadkobierc�w, co tym samym oznacza �wiadomych pracownik�w przysz�o�ci. Historia ma przecie� dwa skrzyd�a, jedno to przesz�o��, przysz�o�� jest drugim. I nikt o jednym skrzydle nie poleci. Je�li si� w og�le my�li o locie dok�dkolwiek, to chyba trzeba mie� osobisty stosunek do tych spraw. A szczeg�lnie drogie dla wielu jest poj�cie �r�dziemnomorza. Kolebk� naszej kultury by�o Morze �r�dziemne � Mare Nostrum. Tu rozkwita�y greckie miasta i na bia�ych wyspach sk�adano ofiary bogom o ludzkich kszta�tach, tu stoczono bezlitosn� walk� mi�dzy Rzymem i Kartagin� o kszta�t �wiata, t�dy nios�y si� okr�ty krzy�owc�w. Tu narodzi�a si� cywilizacja. �r�dziemnomorze to w najwi�kszym skr�cie antyk i chrze�cija�stwo, to tak�e okre�lony system warto�ci, kt�ry od kilkuset lat kruszy si� i rozpada coraz pr�dzej. My w�a�nie jeste�my dzie�mi epoki owego rozk�adu. Mo�e st�d tyle bezlitosnej m�dro�ci w naszym i ubieg�ym stuleciu? �Sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu� � zmierzchu �ycia, zmierzchu jakiej� cywilizacji. Kiedy w pogodny dzie�, po sztormie. Morze �r�dziemne wyrzuca kawa�ki starej smo�y, mo�na my�le�, �e to wymyty z dna szcz�tek statku Odyseusza czy Eneasza i �e to jest nieustaj�ce pos�anie do nas samych. I takim kawa�kiem smo�y jest numer ka�dego kolejnego roku, antycznej przecie� chronologii. A zarazem mo�e i wezwaniem: co zrobi�e� w roku, kt�ry nied�ugo te� b�dzie histori�, a nieco p�niej ju� nawet i staro�ytn�... B�dzie to zapewne zale�a�o tak�e od tego, co w�a�ciwie zrobi� chcemy, co uznamy za godne zrobienia i jaki w�tek �wiata zdecydujemy si� tka� dalej. Staro�ytno�� mo�e tu by� jak�� wskaz�wk�, mo�e jednak by� tak�e czym� nienawistnym. Bywa i tak, �e czasem podziwiamy j�, czasem zn�w uwa�amy za p�ask� i ju� do szcz�tu przebrzmia��. Po prostu jest nasz� w�asn� cz�stk� i stosunek do niej to stosunek do nas samych, do naszego w�asnego lo- 10 su, w�asnego �ycia i �mierci. Bo nie mo�emy istnie� poza sob�, nie mo�emy istnie� poza histori�. A dzieje staro�ytne m�wi� tyle� samo o upadku, co o odrodzeniu. �r�dziemnomorze nigdy zreszt� naprawd� nie istnia�o. Nie by�o Arkadii, nie by�o nigdy i nigdzie w ludzkim �wiecie harmonii, zgody bog�w, natury i ludzi. Historia dzia�a si� zawsze poprzez napi�cia i konflikty. �r�dziemnomorze by�o jedynie mitem o takiej powszechnej zgodzie wszystkiego, co istnieje, marzeniem o harmonii pi�kna i dobra. Ale ten idea� �kalokagathii� by� w�a�nie idea�em antycznym, greckim. I nie jest mo�e niczym nadzwyczajnym, �e nie by� zrealizowany, bo w ko�cu jaki idea� kiedy w historii si� urzeczywistni�? Wa�ne jest to, �e w og�le istnia�. Zreszt� tylko jako cz�on pewnej alternatywy. Ot� Tomasz Mann opisuje w �Czarodziejskiej g�rze� arkadyjsk� wizj� Hansa Castorpa. Castorp widzi �agodny i pi�kny nadmorski kraj, a na wybrze�u helle�sk� �wi�tyni�, w samym sercu idealnego �wiata. A w �wi�tyni dwie staruchy rozszarpuj� na strz�py dziecko. I Castorp rozumie, �e w wizji tej jedno jest zespolone z drugim, �e jedno nie obywa si� bez drugiego. W ten w�a�nie spos�b, zreszt� jeszcze przed Mannem, odkryto drugie oblicze antyku; obok staro�ytno�ci harmonijnej, Apolli�skiej, ujawni�a si� inna � nami�tna, krwawa i szalona � Dionizyjska. Zmieniaj� si� nast�pcy antyku i on sam zmienia si� razem � nimi. R�ne s� oblicza czasu, inaczej wygl�da korze�, kora, drewno, li�cie i kwiaty. Inne s� zim�, a inne latem. Ale jest to ci�gle to samo drzewo. 11 Klimaty �r�dziemnomorza � Grecja M�wi�c o antyku czy te� �r�dziemnomorzu robimy ogromne uproszczenie, w ci�kiej niezgodzie z histori�. A w ka�dym razie z histori� notuj�c� skrupulatnie poszczeg�lne fakty i wydarzenia. Poza owym skrz�tnym liczeniem wydarze� i szczeg��w jest w historii co� jeszcze innego, wcale nie�atwego do okre�lenia i udowodnienia. Mo�emy to nazwa� �duchem� dziej�w takich czy innych, jakim� og�lnym celem, do kt�rego, nie zawsze o tym wiedz�c, historia zmierza, czy te� generaln� przyczyn� wydarze�. Wszystko to zale�y od punktu widzenia, od stopnia znajomo�ci, wreszcie od intencji patrz�cego. Takie uproszczenie jest jednak konieczne, je�li nie mamy si� zagubi� w nat�oku drobiazg�w, z kt�rych nic zupe�nie nie wynika. Prawda historyczna jest kwesti� punktu widzenia. A �w punkt widzenia te� z kolei nie mo�e by� zupe�nie obiektywny: przecie� my sami nie jeste�my poza histori�, przeciwnie, tak�e stanowimy jej cz�stk�. Przez setki lat m�wi�o si� o antyku, o �r�dziemnomorzu, ale mia�o si� na my�li rzeczy rozmaite. Oczywi�cie, sz�o o jeden ci�g cywilizacyjny, od Grek�w i Rzymian prowadz�cy do naszych dni, ten ci�g, kt�ry zdaje si� dzisiaj decydowa� o losach �wiata. Ale w owym ci�gu spotkamy elementy bardzo odmienne. Nast�pcy staro�ytnych powo�ywali si� to na t� epok�, to na inn�, co oczywi�cie wi�za�o si� z analogiami ich w�asnego czasu. W dawnej Polsce na przyk�ad z upodobaniem odwo�ywano si� do republiki rzymskiej, tu wynajdywano wzory, przyk�ady, na jej w�a�nie wz�r uformowano okre�lenie �Rzeczpospolita�, tak szczytne, �e dodawano do niej okre�lenie �najja�niejsza�. Wiek osiemnasty i dziewi�tnasty interesowa�y si� nade wszystko Grecj� klasyczn�, ch�tnie przeciwstawiaj�c j� Rzymowi. M�ody Mickiewicz tak Grek�w wychwala�: �Albowiem zbieg szcz�liwy okoliczno�ci sprawi�, �e w Grecji wi�cej ni� gdzie indziej pozjawia�o si� razem talent�w tw�rczych, kt�re, sam� powodowane natur� ich ziemi w�a�ciw�, zwraca�y uczucie i imaginacj� ku poszukiwaniu tego, co by by�o delikatne, foremne, pi�kne, r�wnie w poezji, jak w muzyce, ta�cu, malowidle i innych sztukach. Nadto Grecy, d�ugo swobodni, weseli, �ycie publiczne wiod�cy, czyst� narodowo�ci� w ca�ej mocy przej�ci, najwi�kszych cn�t liczne przyk�ady maj�cy, nie mogli nie kszta�ci� si� moralnie w wysokim stopniu; kszta�cili wi�c drugi oddzia� w�adz, kt�re ��cz� si� w charakter moralny. Na ostatek umys�y greckie, podniesione, ciekawe, wytrwale � wcze�nie poszukiwa� zacz�y prawdy; �wiczy�y si� nieustannie rozumowaniem, rozmait� w nim, a najcz�ciej oryginaln� post�puj�c drog�; tym sposobem obudzi� si� duch filozoficzny, nawykano my�le� porz�dnie i g��boko, czyli tym sposobem kszta�ci� si�, wzmacnia� i ustala� rozs�dek�. (�O poezji romantycznej�) To wszystko odnosi si� naturalnie do Grecji klasycznej, natomiast epoka p�niejsza, od Aleksandra Wielkiego do Augusta, zwana hellenistyczn�, nie znajduje ju� �aski w oczach poety. Uwa�a, �e by� to tylko czas na�ladownictw. Zreszt� i Rzymian uwa�a� za na�ladowc�w. Mickiewicz mia� na my�li tw�rczo�� literack� czy w og�le artystyczn�. Ale bo te� i sk�- 12 din�d patrz�c, nie ceniono sobie ani hellenizmu, ani Cesarstwa Rzymskiego. W�a�ciwie dopiero w naszym stuleciu zainteresowano si� nimi �ywiej i na sw�j spos�b zrehabilitowano. W tej chwili najwi�kszym zainteresowaniem ciesz� si� w�a�nie te pogardzane dot�d epoki, i tu te� szukamy niejednokrotnie analogii, chocia� co prawda bardzo cz�sto smutnych i deprymuj�cych. W ka�dym razie i nasz stosunek jest niejednakowy, je�li idzie o Grecj� klasyczn�, hellenizm, Rzym republika�ski i Rzym cesarski. Przyjrzyjmy si� im po kolei. Tradycyjnie uwa�ano, �e zar�wno pierwsza cz�� dziej�w Grecji, jak i Rzymu obfitowa�y we wszystko, co mogliby�my podziwia� i na�ladowa�. W Grecji niepodleg�ej rozwija si� sztuka i filozofia, Rzym dawa� przyk�ady godno�ci i bezinteresownej mi�o�ci ojczyzny, m�stwa, wspania�ego rozwoju prawa. Natomiast hellenizm i cesarstwo by�y epokami tyranii i upadku godno�ci ludzkiej, szale�stwa cezar�w, ustawicznego strachu i przemocy. Wszystko, co tw�rcze, zamiera. Ostatecznie oba te okresy ko�cz� si� �a�osnym upadkiem. Je�li chodzi o Rzym, ginie kultura antyczna. Na jej miejsce przychodzi prymitywny w owym czasie Ko�ci� chrze�cija�ski, niszcz�c resztki dawnej �wietno�ci. A jeszcze bardziej niszcz� dawn� kultur� p�dzikie germa�skie plemiona, nastaje bezrz�d i chaos. Musz� min�� d�ugie stulecia, aby �wiat odzyska� dawn� �wietno��. Co prawda dzi� inaczej ju� patrzymy na wiele spraw. Ko�ci� niszczy�, ale i zachowywa�. Zburzenie antycznego �wiata by�o mo�e konieczne, aby �wiat�o antyku obj�o nie tylko ludy zamieszka�e nad Morzem �r�dziemnym. Upadek dawnych regu� pozwoli� rozkwitn�� sztuce �redniowiecznej i nast�pnym epokom. Ruina systemu niewolniczego zmusi�a ludzi do szukania innych form energii. Przecie� antyk odkry� mo�liwo�ci pary � ale nie by�y mu do niczego potrzebne. Swetoniusz w ��ywotach cezar�w� chwali Wespazjana za to, �e zrezygnowa� z jakiego� wynalazku u�atwiaj�cego transport, �eby nie odbiera� zarobku ludowi... Musia�a nast�pi� swojego rodzaju �dezintegracja pozytywna�, jakby powiedzia� Kazimierz D�browski, z kt�rej wy�oni� si� inny, bogatszy �wiat. Zreszt� ow� �dezintegracj� pozytywn�� (kt�r� si� niezbyt prawnie tu pos�ugujemy, bo D�browski uwa�a, �e poszczeg�lny cz�owiek rozwija si� poprzez rozpad tego, co ju� osi�gn��, z histori� nie musi by� tak samo) znajdziemy w samych dziejach antyku, w kt�rych nie brakowa�o kl�sk i dramatycznych prze�om�w. Pozostawmy jednak na razie specyficzny klimat agonii antyku i zajmijmy si� jego pocz�tkiem. Co prawda �w pocz�tek wi�za� si� z ruin� innych kultur basenu Morza �r�dziemnego. A i p�niej rozrostowi �wiata Hellen�w i Latyn�w towarzyszy�y kl�ski innych kultur i lud�w. B�d� to wch�ania� je blask klasycznej kultury i hellenizowa�y si� lub romanizowa�y, b�d� te� czeka� je koniec w po�odze i krwi. Cz�� dorobku podbitych lud�w zosta�a przej�ta przez zwyci�zc�w, bardzo jednak wiele odrzucono i przepad�o na zawsze. Zapewne niema�o z tego, czego antyk klasyczny nie przej��, �a�owa� nie ma po co. Ani egipskiego kultu zwierz�t, ani palenia �ywcem dzieci w ofierze Baalowi Melkartowi Kartaginy op�akiwa� nie b�dziemy. Duch cywilizacji antycznej umia� zdoby� si� na selekcj�. Je�li za� przejmowa� co� w rodzaju ub�stwienia monarch�w, by�o to ju� raczej znamieniem upadku. Ale jak si� zdaje, jedna by�a zasada selekcji: antyk wybiera� to, co ludzkie, co mie�ci�o si� w ludzkim wymiarze i proporcjach, co mo�na by�o zrozumie� i zastosowa�. Odrzuca� to, co by�o tylko tajemnic�, co zamienia�o ludzkie �ycie w niepoj�te misterium, co by�o tylko zwierz�ce lub tylko boskie. Nie jest to sformu�owanie �cis�e ani wyczerpuj�ce problem. Grecy nie byli wszak�e tylko racjonalistami, a tym bardziej ateistami. Nie, tak nie by�o. Ca�a Staro�ytno�� wierzy�a we wszelkie wyrocznie, w ingerencj� bog�w, w obecno�� si� utajonych. Je�li m�wimy o �cywilizacji cz�owieka�, to nade wszystko przez por�wnanie z tym, co dzia�o si� wsp�cze�nie gdzie indziej. Cywilizacja cz�owieka by�a przede wszystkim cywilizacj� wiary w cz�owieka, w jego moc i warto��. Nie darmo wi�c i antyczni bogowie �krojeni� byli na ludzk� miar� i podobie�stwo. Zreszt� dzi�ki temu w�a�nie zlaicyzowali si� w ko�cu kompletnie, stracili jakikolwiek element tajemniczo�ci, zeszli ze sfery boskiej w ludzk�. Ale te� wte- 13 dy okaza�o si�, �e nie mo�na �y� bez niedopowiedzenia, bez tajemnicy, �e dzie� nie obywa si� bez nocy. I w�wczas staro�ytni Grecy i Rzymianie zacz�li importowa� bog�w � ze Wschodu. Swoj� drog� jak�e r�norodny, r�nolicy, zaskakuj�cy by� �wiat ludzki, zanim hellenizm i Rzymianie przeprowadzili (nigdy zreszt� ca�kowit�) unifikacj�. W tej chwili �wiat upodobni� si� mocno i wierzy� si� nie chce, �e na obszarze wystarczaj�cym dzi� na godzin� lotu mog�o si� mie�ci� kilkadziesi�t zupe�nie odr�bnych kr�g�w kulturowych. Co prawda ta r�norodno�� szczeg�lnie mocno wychodzi na jaw z perspektywy naszych mo�liwo�ci. W�wczas izolacja by�a niepor�wnanie wi�ksza. Ju� nawet nie dlatego, �e najwi�ksze szybko�ci � konia, �odzi �aglowej nie by�y szczeg�lnie imponuj�ce. Ale nie istnia�y przecie� �adne gwarancje, �e s�siad nie pochwyci podr�nika w niewol� czy nie ukrzywdzi go w inny spos�b. Kupcy w�drowali wprawdzie od czas�w niepami�tnych, ale by� to zaw�d bardzo niebezpieczny. Tymczasem ludy, od kt�rych roi�o si� w �wiecie �r�dziemnomorskim, prezentowa�y niezwykle popl�tan� mozaik� obyczaju, j�zyka, stroju. Nad Ma�� Azj�, nad Mezopotami� wiele ju� razy przewali�a si� historia. I to poczucie dawno�ci by�o powszechne, przy czym wyobra�ano sobie t� dawno�� dostojniej na og�, ni� my to dzi� robimy. Przecie� pradawni kr�lowie, utrzymywano, ci, kt�rzy narodzili si� bezpo�rednio z bog�w, panowali setki i tysi�ce lat. Rozsypywa�y si� w proch miasta zaginionych ju� wtedy cywilizacji, kap�ani u�ywali j�zyk�w wymar�ych lud�w, �wiat ju� wtedy by� bardzo stary. Min�y cywilizacje Sumeru i Akadu, stary Babilon, Elam, archaiczny Egipt. Urartu przemienia�o si� w Armeni�, przepadli Hetyci i Huryci, zagin�o Mitanni, nadchodzi� czas Lidyjczyk�w, Med�w i Pers�w. Bardziej na p�noc nieustannie w�drowa�y, wojowa�y i miesza�y si� mnogie plemiona Trak�w, Scyt�w. German�w, S�owian, Sarmat�w, Celt�w, a coraz to nowe nadci�ga�y z niewyczerpanego wn�trza Azji. Nios�y ze sob� swoje legendy i podania, swoje totemy. Ich los mia� si� jeszcze spe�ni� w chwale albo w zapomnieniu na tym ogromnym p�wyspie, jaki stanowi sob� Europa. Bo tu w�a�nie by�o wszystko na ludzk�, �redni� miar� i skal�. Umiarkowane odleg�o�ci mi�dzy ch�odnym morzem na p�nocy i cieplejszym na po�udniu, umiarkowanie wysokie i rozleg�e g�ry, odleg�o�ci ani zbyt wielkie, ani zbyt ma�e, pozwalaj�ce i na wymian�, i na odr�bno��. Klimat sprzyja�, ale nie do tego stopnia, aby nie wymaga� �adnego wysi�ku. By� to jednak wysi�ek nie przerastaj�cy cz�owieczych mo�liwo�ci. Wreszcie dost�pno�� wybrze�y po�udniowych. Je�li spojrzymy na map� Morza Egejskiego, to zobaczymy, �e przypomina ono garnek lub amfor�. Poprzez wybrze�a Grecji i Peloponez, jak wysuni�ta na po�udnie �apa prehistorycznego gada, poprzez wyspy stanowi�ce dno tej amfory � Cyter�, Kret�, Kasos, Karpatos i Rodos � i zn�w na p�noc brzegami Azji Mniejszej do morza Marmara. W tym wielkim naczyniu ��cz�cym w sobie l�d sta�y, wyspy i morze, kt�re wolno nam nazwa� po prostu Grecj�, zmiesza�y si� wszystkie elementy i wysublimowa�a z nich cywilizacja. W odwiecznym �a�cuchu stawania si� i przemijania powsta�o co�, co jeszcze i dzisiaj nie min�o. W ka�dym razie, gdy z p�nocy zacz�y nadci�ga� greckie plemiona, a kiedy to si� sta�o, niezbyt dok�adnie wiadomo, gdzie� na pocz�tku drugiego tysi�clecia przed nasz� er� � zasta�y �wiat kwitn�cych cywilizacji. Przemierzy�y �w �wiat z mieczem w r�ku. Achajskie plemiona zaw�adn�y P�wyspom Ba�ka�skim, spotkamy si� z nimi w Azji Mniejszej, w Syrii, w Egipcie razem z innymi �ludami morza�, jak je w�wczas w zaatakowanym Egipcie nazywano. Naje�d�cy zachowywali si� wi�c tak, jak w tysi�clecia p�niej wikingowie. Zreszt� konflikt koczownik�w z ludami osiad�ymi to jeden z najstarszych konflikt�w historii, nieodmiennie powracaj�cy ci�gle w nowej szacie; najcz�ciej zreszt� jest to konflikt pasterzy przeciw rolnikom. Trzeba doda�, �e ta opozycja stworzy�a tak�e okre�lony konflikt duchowy, niezmiernie p�odny dla kultury. 14 Jak si� zdaje, najwi�ksze znaczenie dla naje�d�c�w w ca�ym zespole kultury egejskiej mia�a kwitn�ca na Krecie kultura minojska z jej wspania�ymi pa�acami, freskami, ceramik� zdobion� wizerunkami morskich stwor�w. Wedle wzor�w st�d p�yn�cych powstan� p�niej na Peloponezie zamki i miasta, w kt�rych ju� nied�ugo zamieszkaj� bohaterowie Homera. Sama Kreta tym r�ni si� od wszystkich innych ludzkich osiedli, wcze�niejszych i p�niejszych, �e nic znaleziono na niej �adnych urz�dze� obronnych. Mo�e dlatego niekt�rzy autorzy dopatruj� si� tu krainy szczeg�lnie �agodnej. Harmonizuj� z t� teori�, to prawda, freski przedstawiaj�ce zwierz�ta i ludzi w�r�d kwiat�w. Obawiam si� jednak, niestety, �e teoria ta to tylko pobo�ne �yczenia pacyfist�w. Nie m�wi�c ju� o tym, �e wszystkie te pa�ace leg�y ostatecznie w gruzach i zgliszczach, s�dzimy, �e po prostu drewnianym, ale skutecznym murem obronnym by�a flota kr�la Minosa. To okre�lenie zreszt� jest p�niejsze i bardzo stawne. Ot� w czasie najazdu perskiego wyrocznia delficka odpowiedzia�a Atenom, �e bogini imienniczka os�oni je �drewnianym murem�. Na podstawie tego Temistokles wybudowa� zwyci�sk� flot�. Floty kr�la Minosa strzeg�y �wiata nie tak bardzo chyba �agodnego, skoro w podziemiach Labiryntu cz�ekobyk Minotaur domaga� si� corocznych ofiar ludzkich. Krew i tutaj musia�a sp�ywa� obficie, nie mniej obficie ni� pot niewolnik�w. �agodno��, jak zawsze w historii, jest nade wszystko tworem perspektywy, a nie wydarze�. Achajowie zawojowali ten �wiat, podobnie jak nieco p�niej, w dwunastym wieku przed nasz� er�, zdobyli Troj�. I pami�� o tych podbojach uwieczni�a si� w ich kulturze. Uwieczni�a si�, ale troch� odmiennie. Opowie�� o Tezeuszu zabijaj�cym Minotaura jest jeszcze tylko mitem heroicznym, opowie�� o Troi jest ju� heroicznym poematem. Dlaczego w�a�nie historia zburzenia Troi dost�pi�a tego wyr�nienia, dlaczego sta�a si�, podobnie jak ksi�ga o w�dr�wce Odyseusza, fundamentem cywilizacji greckiej, a w dalszym sensie i naszej? Chyba dlatego, �e by�o to co� na kszta�t �wojny ojczy�nianej�. Grecy z r�nych miast i pa�stewek zjednoczyli si�, co im si� p�niej rzadko i nigdy bez reszty nie zdarza�o. Wprawdzie i tutaj ogromn� cz�� czasu poch�ania�y im zaciek�e swary, wprawdzie i tu wzajemna lojalno�� raczej nie kwit�a wspaniale, lecz przecie� wsp�lnego dzie�a ostatecznie dokonali. Dosz�a do g�osu solidarno�� ludzi jednej kultury, plemienia, b�ysn�a mo�liwo�� Grecji zjednoczonej. Mo�e tak�e i to sprawi�o, �e �Iliada� by�a przez nich czytana zawsze, wsz�dzie i we wszystkich okoliczno�ciach. Czy mo�emy jeszcze bardziej to poszerzy� i nazwa� apoteoz� wielkiego, wsp�lnego wysi�ku ludzi? A �Odyseja�? Czy� dla odmiany nie by�a to apoteoza w�dr�wki, jak�e naturalna dla tak niespokojnych ludzi, w�dr�wki, kt�ra dla nas jest po prostu symbolem �ycia? Po jakich koczownikach przej�li�my ten symbol? Po Grekach w�a�nie czy po wszystkich innych nacjach? W ka�dym razie zobaczmy, w jak wielu mitach powraca ten motyw; na kra�ce �wiata po g�ow� Gorgony w�druje Perseusz; Tezeusz i Herakles przemierzaj� l�dy i morza; Argonauci p�yn� do dalekiej Kolchidy po z�ote runo. I w rzeczywisto�ci historycznej Grecy byli narodem ruchliwym. Nie wystarczaj� im coraz cia�niejsze metropolie � doko�a zak�adaj� kolonie, w Azji Mniejszej, na wybrze�ach Morza Czarnego � Euksynu, na Sycylii i na po�udniu P�wyspu Apeni�skiego. A zreszt� mieszkaj� przecie� na setce wysp rozsianych po Morzu Jo�skim, �r�dziemnym i Egejskim. Wsz�dzie wznosz� si� ich miasta, porty, sanktuaria. Jest co� urzekaj�cego w tej wielo�ci skrawk�w l�du, to kamienistych, to zielonych, otoczonych morzem pe�nym �ycia � delfin�w, je�owc�w, �eglark�w, skorupiak�w, g�owonog�w, ryb i krab�w, licznych, a stanowi�cych jedno��, mi�dzy kt�rymi nieustannie �lizgaj� si� statki i �odzie o niskich sylwetkach jak szybowanie niebieskiej ryby lataj�cej. Prawdziwa Grecja, Grecja, o kt�rej wiecznie pami�tamy, to nie nadci�gaj�ce z p�nocy pos�pne plemiona Achaj�w i Dor�w, ale �wiat wy�aniaj�cy si� z morza, otoczony morzem, przemierzaj�cy morze. Morze � �pontos� � oznacza�o po prostu pierwotnie �cie�k�, drog�, i rzeczywi�cie 15 by�o dla nich drog�, tak jak l�d by� domem. Gdy� by�a to jedna z tych rzadkich epok w dziejach ludzko�ci, gdzie droga lud�w w�drownych z��czy�a si� z domem plemion osiad�ych. I dlatego w trzy tysi�ce lat p�niej pisz� t� ksi��k�. Ale ci�gle jeste�my u pocz�tku czy niemal przed pocz�tkiem. �wiat homerycki by� jeszcze przed pocz�tkiem cywilizacji greckiej, by� z rodu heroicznych poemat�w innych lud�w, z Ramajan, Geser�w, Gilgamesz�w. �wiat ludzki jeszcze nie oddzieli� si� od boskiego, jeszcze boginie i bogowie zst�puj� na pole bitwy, aby os�oni� swoich ulubie�c�w i syn�w. Afrodyta otacza Parysa mg��, boginka Tetyda przynosi swemu synowi, niepocieszonemu Achillesowi, now� zbroj� wykut� przez kulawego Hefajstosa. Wprawdzie ci bogowie s� chyba bardziej ludzcy ni� ludzie � boscy, ale los naszego �wiata jeszcze nie zosta� przes�dzony. Jeszcze wszystko mog�o run�� jak cywilizacje niedalekiego Wschodu. Ale nie run�o. Pe�ni� blasku, cho� by� to ju� prawie blask przedwieczorny, promienia�a niepodleg�a Grecja w pi�tym wieku przed nasz� er�. To na ten w�a�nie czas powo�ujemy si� najcz�ciej i si�gamy do ksi��ek napisanych w tym stuleciu albo nied�ugo potem. Gdyby wykre�li� dorobek pi�tego i czwartego stulecia, nasza cywilizacja nie mog�aby najprawdopodobniej w og�le powsta�. Wszystko, czym �ywi�a si� my�l ludzka a� do naszych czas�w w��cznie, w tym w�a�nie wieku ma sw�j pocz�tek. Nie pomyl� si� wiele, je�li powiem, �e drugiego takiego stulecia dot�d w dziejach nie by�o � mam na my�li filozofi�, teatr, podstawy nauki. Nie ma chyba dziedziny wiedzy, kt�ra by si� mog�a oby� bez tego, co w owym czasie pomy�lano i zaproponowano. Do dzi� si�gamy do Herodota i Tukidydesa, ojc�w historii, Euklidesa przerabia ka�de dziecko na kuli ziemskiej, poniewa� jego aksjomaty matematyczne s� tym samym dla matematyki, czym g�oski dla j�zyka, poniewa� �adna inna ksi��ka w dziejach �wiata nie wywar�a takiego wp�ywu na my�lenie naukowe. Ku chwale jego �Element�w� porusza si� wi�c wszystko, co u�ywa k� na ziemi, skrzyde� w powietrzu i kosmosie, otacza nas codzienn� cywilizacj�. W tym przecie� czasie powstaje atomizm Demokryta i podstawy materializmu. Czym�e mog�aby by� filozofia, etyka, logika, jaki sens i kszta�t mia�oby chrze�cija�stwo bez Sokratesa, Platona, Arystotelesa? Czy da si� pomy�le� teatr, dramat, w og�le literatura bez Ajschylosa, Sofoklesa, Eurypidesa, Arystofanesa? A przecie� d�ugo jeszcze mo�e si� ci�gn�� taka litania. To wtedy �yje najwi�kszy lekarz staro�ytno�ci Hipokrates, kt�rego przysi�g� powtarzaj� do dzisiaj wszyscy lekarze �wiata. I je�li medycy jakiego� narodu sprzeniewierz� si� owemu s�ynnemu, �primum non nocere� � �przede wszystkim nie szkodzi�, to w czelu�ciach Buchenwald�w i Ravensbr�ck�w rodzi si� zbrodnia. To wtedy Eudoksos oblicza kulisto�� Ziemi, jej obw�d, odleg�o�� od S�o�ca, Archytas tworzy podstawy mechaniki, Heraklejdes stwierdza, �e Merkury i Wenus kr��� wok� S�o�ca. Wtedy dzia�aj� sofi�ci, Antystenes tworzy cynizm, Arystyp hedonizm, a Pyrron sceptycyzm. A pisma Ksenofonta, Izokratesa, Gorgiasza, mowy Demostenesa? A d�uto Fidiasza, Myrona, Polikleta, Lizypa, Skopasa, Praksytelesa, Leocharesa? C� wi�c w tym dziwnego, �e przez dziesi�tki wiek�w do dzisiaj powraca si� my�l� do tego w�a�nie czasu uwa�aj�c go za po�udnie antyku i najpi�kniejsz� wiosn� ludzko�ci? Zw�aszcza �e do naszych czas�w dotar�o to, co owe stulecia mia�y najpi�kniejszego. Wspania�e pisma i my�li, Partenon wybielony s�o�cem, wspomnienia niezwyk�ych bohater�w, wzory m�stwa, godno�ci, demokracji, br�zy i marmury, cho� najcz�ciej ju� tylko w kopiach, smak dojrza�ego owocu. I rodzi si� my�l, �e kiedy jak kiedy, ale na pewno w�wczas ludzko�� mieszka�a we w�asnym domu, kt�rego ciep�o jeszcze dzisiaj k�adzie si� na naszych d�oniach. �e p�k�y obr�cze przemocy, a wolno�� by�a ludzk� rzecz�. A w zmaganiach Grek�w i Pers�w dopatrujemy si� symbolu wa�nego i dzisiaj, i zawsze. Tak, to prawda, ale ile� trzeba by�o zapomnie�, aby bez zastrze�e� uwierzy� w ten jasny blask nad Atenami. A wi�c zapomnieli�my i uwierzyli�my, bo nie potrafimy �y� bez wiary, �e �wiat mo�e by� dobry. 16 Dla cz�owieka �yj�cego w nowoczesnym, scentralizowanym pa�stwie dzieje Grecji przedstawiaj� sob� trudn� do zrozumienia i zapami�tania pl�tanin�, wr�cz odwrotnie ni� historia Rzymu. Znacznie �atwiej m�g� je zrozumie� Niemiec, �yj�cy w jednym z licznych kr�lestw i ksi�stw z czas�w przed hegemoni� Prus i zjednoczeniem Rzeszy przez Bismarcka. My musieliby�my si�ga� g��biej w przesz�o��, chyba a� do dwunastego, trzynastego stulecia, ale by�aby to analogia bardzo kaleka. Grecja nie by�a przecie�, i to prawie nigdy, jednym tylko organizmem politycznym. Dzieli�a si� na miasta-pa�stwa nieustannie sk��cone, nieustannie zwalczaj�ce si� nawzajem. Miasta macierzyste zak�ada�y z kolei kolonie w pewien spos�b ze sob� zwi�zane. Wchodzi�y ze sob� w przer�ne zwi�zki � amfiktionie, symmachie � splot zawi�y i nierozwik�any, kt�rego prawdziwym symbolem by� �w s�ynny w�ze� w Gordion, kt�rego rozwi�za� by�o niepodobna. Aleksander Wielki rozci�� go po prostu i taka te� tylko brutalna interwencja miecza mog�a zjednoczy� Grecj�. Historycy tak�e nie bardzo mog� da� sobie rad� z tym chaosem i przewa�nie ograniczaj� si� do przedstawienia dziej�w Aten i Sparty, reszcie ju� po�wi�caj�c tylko okoliczno�ciowe wzmianki. Istotnie, by�y to miasta-pa�stwa i najg�o�niejsze, i najbardziej wp�ywowe, przy tym ka�de z nich mia�o w pewnym momencie szans� na zjednoczenie ca�o�ci. Ale cywilizacja grecka rozwija�a si� przecie� w wielu miastach i na wielu wyspach. Znakomito�ci owego czasu zawadza�y prawie z regu�y o Ateny, ale naucza�y i pracowa�y tak�e w innych miejscach. Mimo to uj�cia historii Grecji z punktu widzenia jakiego� Pylos czy Amfipolis s� bardzo rzadkie. W ka�dym razie istnienie tak znacznej ilo�ci osobnych pa�stewek stwarza�o dla kultury wielk� szans�. Kto�, kto narazi� si� Ate�czykom, m�g� szuka� schronienia gdzie indziej. Idee wykl�te w Sparcie mog�y spokojnie krzewi� si� w Delfach lub Tebach. Ustawiczna rywalizacja we wszystkich dziedzinach prowadzi�a do popierania literatury i sztuki, rozwija�a zmys� polityczny, wci�ga�a tysi�ce Grek�w, kaza�a im my�le� i �wiczy� inteligencj�. Zwyczajowo ubolewa si� wprawdzie nad tym, �e Grecja �nie doros�a� do jedno�ci, mo�na jednak w�tpi�, czy owa jedno�� da�aby �wiatu tyle, ile da�y razem ma�e miasteczka sk��conej Hellady. To prawda, �e trzeba by�o za to zap�aci�, a cena nie by�a niska, by�a bowiem utrat� niepodleg�o�ci. Ale do tego problemu wr�cimy p�niej � w ka�dym razie przez d�ugie setki lat rozproszenie by�o raczej zjawiskiem korzystnym. Ale jak w og�le mo�liwym? To sprawa geografii. Poszczeg�lne krainy greckie by�y od siebie oddzielone b�d� morzem, b�d� g�rami. Mimo pozornej blisko�ci bariery by�y znacz�ce. Odleg�o�� mi�dzy g��wnymi antagonistami historii greckiej Atenami i Spart� by�a nie wi�ksza ni� mi�dzy Warszaw� a Kielcami, czyli jakie� sto pi��dziesi�t kilometr�w. Ale po drodze by�o morze, g�ry, w�ski przesmyk Istmu i jeszcze niezale�ne Polis na dodatek. Teby le�a�y zaledwie pi��dziesi�t kilometr�w dalej, a jednak by� to ju� inny �wiat. Plemiona greckie, mimo stale obecnego poczucia wsp�lnego pochodzenia, r�ni�y si� mi�dzy sob� nawet w jakiej� mierze j�zykowo. Zreszt� w imi� czego poszczeg�lne jednostki mia�yby rezygnowa� ze swojej pe�nej niezale�no�ci? Pami�tajmy, �e Grecja mog�a si� ukszta�towa� w ten w�a�nie spos�b z racji do�� szczeg�lnego momentu historycznego: nie by�o w tym czasie �adnego mocarstwa, kt�re by mog�o kontrolowa� basen Morza �r�dziemnego... Co prawda mocarstwa wcze�niejszej epoki br�zu, mo�e poza jedn� Kret�, r�wnie� nie stanowi�yby takiej pot�gi. Ale nawet i one podupad�y na d�ugo. Oko�o dziesi�tego wieku �wiat �r�dziemnomorski zachodzi mg��. Stare pa�stwa os�abione, nowi naje�d�cy ci�gle jeszcze bardzo prymitywni. Jest to okres swoistego ��redniowiecza� antycznego, chyba zreszt� ciemniejszego i sm�tniejszego ni� �redniowiecze chrze�cija�skie. 17 Ale takie okresy s� przecie�, jak si� zdaje, konieczne, kiedy jaka� cywilizacja dochodzi do swych szczytowych osi�gni��. �Konieczne� naturalnie z p�niejszej perspektywy, bo ka�dy taki moment upadku niesie ze sob� straszliwe niebezpiecze�stwo zmarnowania wszystkiego, choroby �miertelnej. By� mo�e i nasz �wiat za jaki� czas moc� znanych nam lub jeszcze nie u�wiadomionych kryzys�w b�dzie musia� przej�� przez kolejny okres upadku i regresu. I historia nie daje nam �adnej pewno�ci, �e ostatecznie przyjdzie odrodzenie i ocalenie. Pewno�ci nie daje, ale i nie odbiera nadziei. Od czternastego wieku po dziewi�ty, �smy coraz to wi�kszy regres. Coraz s�abiej znane pismo, coraz marniejsza plastyka, coraz wi�kszy zam�t w�dr�wek, wojen, przewrot�w. Czy doprawdy niczego dobrego nie da si� powiedzie� o tym czasie? S�abo go znamy i mo�emy rozumowa� troch� przez analogi�. Gdyby nie �nasze� �redniowiecze, gdyby nie gruntowanie si� okre�lonej wizji �wiata, filozofii, logiki, umiej�tno�ci finezyjnego my�lenia, wiary w jakie� powo�anie �wiata jako ca�o�ci � dalszy rozw�j cywilizacji nie by�by mo�liwy. Co si� mog�o formowa� u Grek�w? Tym, co ukszta�towa�o si� w�a�nie w owym czasie, co stworzy�o fundament dalszego rozwoju � by�a mitologia grecka. Powsta� najwi�kszy, najwspanialszy system mitologiczny w dziejach �wiata, przy czym ta mitologia by�a niezmiernie ludzka, bardzo funkcjonalna, nios�ca w sobie przes�anki zar�wno etyki, jak i estetyki. Mo�e najwi�ksz� my�l� tej mitologii by�o, �e nie wszystko, czego wy�sza si�a ��da od cz�owieka, jest automatycznie dobre. �e nie mo�na z tej strony oczekiwa� usprawiedliwienia w ka�dym wypadku, �e norma ma charakter o