3880

Szczegóły
Tytuł 3880
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3880 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3880 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3880 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

MARIO VARGAS LLOSA Pochwa�a macochy Nale�y swoje u�omno�ci nosi� jak szaty kr�lewskie, ze spokojem. Jak aureol�, kt�r� lekcewa�ymy, udaj�c, �e jej nie dostrzegamy. Tylko sylwetki u�omnych nie rozmywaj� si� w m�tnej przejrzysto�ci atmosfery. Pi�kno jest cudown� u�omno�ci� formy. C�sar Moro, Amour ? mort 1 Urodziny do?i Lukrecji W dniu czterdziestych urodzin do?a Lukrecja znalaz�a na poduszce laurk� wykaligrafowan� z wielk� czu�o�ci� przez dzieci�c� r�czk�: �Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, macocho! Nie mam pieni�dzy na prezent dla ciebie, ale b�d� si� pilnie uczy�, zostan� prymusem i to b�dzie m�j prezent. Jeste� dobra jak nikt i jeste� najpi�kniejsza, i co noc mi si� �nisz. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego! Alfonso� Min�a ju� p�noc, a don Rigoberto wci�� siedzia� w �azience oddaj�c si� skomplikowanym i powolnym ablucjom przed nocnym spoczynkiem. (Dba�o�� o higien� cielesn� by�a, pr�cz malarstwa erotycznego, jego ulubionym zaj�ciem; czysto�� duchowa ju� go tak nie poci�ga�a). Wzruszona �yczeniami ch�opca, do?a Lukrecja poczu�a nieprzepart� ch��, by zajrze� do niego i podzi�kowa� za laurk�. Tych par� linijek, tak naprawd�, oznacza�o, �e zosta�a zaakceptowana jako nowy cz�onek rodziny. �pi ju�? Niewa�ne! Nawet je�li �pi, poca�uje go w cz�ko, bardzo ostro�nie, �eby go nie zbudzi�. Zesz�a po obitych dywanikiem schodach rezydencji ton�cej w ciemno�ciach i pod��aj�c ku sypialni Alfonsa, my�la�a: �Ju� jest m�j, kocha mnie�. I wszystkie jej uprzednie obawy co do ch�opca zacz�y rozwiewa� si� jak delikatna mgie�ka w letnim s�o�cu Limy. Zapomnia�a narzuci� szlafrok, by�a naga pod lekk� koszulk� z czarnego jedwabiu i jej bia�e, bujne, wci�� j�drne kszta�ty, zdawa�y si� p�yn�� w p�mroku rozja�nianym od czasu do czasu blaskiem ulicznych �wiate�. Mia�a rozpuszczone d�ugie w�osy i nie zd��y�a jeszcze zdj�� po przyj�ciu kolczyk�w, pier�cionk�w i naszyjnik�w. W pokoju dziecka - prawda! Fonsio zawsze czyta do p�na! - pali�o si� �wiat�o. Do?a Lukrecja delikatnie zapuka�a i wesz�a. W ��tawym blasku nocnej lampki wychyli�a si� zza ok�adki ksi��ki Aleksandra Dumasa wystraszona twarzyczka Bo�ego Dzieci�tka. Rozwichrzone z�ote loki, rozchylone zdumieniem usta ukazuj�ce podw�jny rz�d bielute�kich z�b�w, ogromne, szeroko otwarte, niebieskie oczy usi�uj�ce wy�owi� j� z mroku. Do?a Lukrecja sta�a nieruchomo, przypatruj�c mu si� z czu�o�ci�. �liczny ch�opczyk! Urodzony anio�, jeden z tych pazi�w ze swawolnych rycin, kt�re jej m�� trzyma pod kluczem. - To ty, macocho? - Jak� pi�kn� laurk� mi wypisa�e�, Fonsiu. To najpi�kniejszy prezent urodzinowy, jaki dosta�am w �yciu, przysi�gam. Ch�opczyk poderwa� si� jednym susem i ju� sta� na ��ku. U�miecha� si�, wyci�gaj�c do niej r�ce. Podchodz�c do niego, r�wnie� z u�miechem, do?a Lukrecja podchwyci�a - odgad�a? - radosne i pe�ne zak�opotania spojrzenie pasierba, kt�ry, os�upia�y, gapi� si� na jej biust. �M�j Bo�e, przecie� jeste� prawie naga - pomy�la�a. - Jak mog�a�, idiotko, zapomnie� o szlafroku. �Co za widok dla biednego dziecka�. Czy�by wypi�a o par� kieliszk�w za du�o? Ale Alfonsito ju� j� obejmowa�: �Wszystkiego najlepszego, macocho!�. Jego g�os, �wie�y i beztroski, roz�wietla� noc. Do?a Lukrecja poczu�a przywieraj�c� do jej cia�a w�t�� posta� o kruchych ko�ciach i pomy�la�a o wr�belku. Przysz�o jej na my�l, �e je�li zbyt mocno przytuli dziecko, ch�opczyk z�amie si� jak trzcina. Teraz, gdy sta� na ��ku, byli tego samego wzrostu. Zarzuci� jej na szyj� szczuplutkie ramiona ca�uj�c z niezwyk�ym oddaniem w policzek. Do?a Lukrecja r�wnie� go przytuli�a, a jedna z jej r�k, w�lizn�wszy si� pod granatow� w czerwone paski pi�am�, przesun�a si� po jego plecach i poklepa�a opuszkami palc�w delikatne wypuk�o�ci kr�gos�upa. �Bardzo ci� kocham, macocho�, wyszepta� g�osik tu� przy jej uchu. Do?a Lukrecja poczu�a, jak drobne dzieci�ce wargi zatrzymuj� si� tu� przy jej uchu, rozgrzewaj� je swym oddechem, ca�uj�, i lekko, �artobliwie k�saj�. Mia�a wra�enie, �e Alfonsito pieszcz�c j� �mieje si� zarazem. Wzruszenie rozsadza�o jej piersi. I pomy�le�, �e przyjaci�ki przestrzega�y j�, i� ten pasierb b�dzie najwi�kszym problemem w jej ma��e�stwie i z jego powodu nigdy nie b�dzie szcz�liwa z don Rigobertem. Rozczulona poca�owa�a go r�wnie�, w policzki, w cz�ko, w rozwichrzone w�osy, doznaj�c jednocze�nie nieokre�lonego, jakby odleg�ego i niewyra�nego wra�enia, �e dziwny dreszcz przenika j� od st�p po g�ow�, zw�aszcza w tych miejscach - na piersiach, brzuchu, zewn�trznej stronie ud, szyi, ramionach, policzkach - kt�rych dotyka�o dziecko. Ale Alfonsito nie puszcza� jej. Wprost przeciwnie, trzyma� j� z ca�ej si�y i niemal �piewaj�c powtarza�: �Bardzo, ale to bardzo, macocho, ciebie najbardziej z wszystkich�. Po czym jego r�czki oplot�y jej g�ow� i przechyli�y do ty�u. Do?a Lukrecja poczu�a grad poca�unk�w na czole, na powiekach, na brwiach, na policzku, na podbr�dku... Kiedy drobne wargi musn�y jej usta, zmieszana zacisn�a z�by. Czy Fonsio zdaje sobie spraw� z tego, co robi? Powinna go zdecydowanie odepchn��? Ale� nie, sk�d�e, jak tu podejrzewa� o najmniejsz� cho�by przewrotno�� t� trzpiotowat� figlarno�� ruchliwych ust, kt�re pob��dziwszy w geografii jej twarzy kilkakro� �apczywie przywar�y do jej ust. - Starczy tego, a teraz spatulki - powiedzia�a, uwalniaj�c si� wreszcie z ramion dziecka. Stara�a si� okaza�, wbrew oczywisto�ci, �e ca�kowicie panuje nad sob�. - Bo mo�esz zaspa� i sp�nisz si� do szko�y, kochanie. Dzieciak potakuj�c po�o�y� si� na ��ku. U�miechni�ty, z zar�owionymi policzkami, przygl�da� si� jej z wyrazem uniesienia na twarzy. Przewrotno��? W tym maluchu? Ta rozbrajaj�ca buzia, psotne oczy, drobne, wierc�ce si� pod prze�cierad�em cia�o - czy� nie jest to uosobienie niewinno�ci? To ty, Lukrecjo, jeste� zepsuta! Przykry�a go, poprawi�a poduszk�, poca�owa�a w kr�cone w�osy i zgasi�a lampk�. Kiedy wychodzi�a z pokoju, us�ysza�a s�odki szczebiot: - Zostan� prymusem i to b�dzie m�j prezent dla ciebie! - Przyrzekasz, Fonsito? - Jak Bozi� kocham. W przyjaznym zaciszu schod�w do?a Lukrecja poczu�a, �e ca�a p�onie. �Przecie� to nie z gor�czki�, stwierdzi�a oszo�omiona. Czy to mo�liwe, by nie�wiadoma pieszczota dziecka doprowadzi�a j� do takiego stanu? Kobieto, stajesz si� rozwi�z�a. Czy�by to by� pierwszy objaw starzenia si�? Bo nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e ca�a p�on�a i mia�a wilgotne nogi. Co za wstyd, Lukrecjo, co za wstyd! I nagle przemkn�o w jej pami�ci wspomnienie zwi�zane z pewn� jej wyuzdan� przyjaci�k�, kt�ra w trakcie przyj�cia, wydanego w celu zebrania funduszy na Czerwony Krzy�, wywo�a�a rumie�ce wstydu i nerwowy chichot przy swoim stole wyznaj�c wszem i wobec, �e przespanie nago sjesty obok ma�oletniego pasierba drapi�cego j� w plecy rozpala j� jak pochodni�. Don Rigoberto, rozebrany, le�a� na granatowej ko�drze w dese� przedstawiaj�cy skorpiony. W ciemnym pokoju, tylko troch� rozja�nionym blaskiem ulicznych �wiate�, jego d�uga bia�awa posta�, ow�osiona na piersiach i wzg�rku �onowym, spoczywa�a bez ruchu, kiedy do?a Lukrecja po zdj�ciu pantofli k�ad�a si� obok nie dotykaj�c go. Czy�by m�� ju� spa�? - Gdzie by�a�? - us�ysza�a jego mi�kki, ospa�y szept, tak dobrze jej znany g�os m�czyzny znajduj�cego si� u kresu nadziei. - Czemu mnie zostawi�a� samego, �ycie moje? - Chcia�am poca�owa� na dobranoc Fonsita. Nawet sobie nie wyobra�asz, jaki list urodzinowy dosta�am od niego. Taki s�odki, �e o ma�o co si� nie pop�aka�am. Zorientowa�a si�, �e ledwie jej s�ucha. Poczu�a praw� d�o� don Rigoberta na swoim udzie. Parzy�a jak gor�cy kompres. Jego palce zacz�y niezgrabnie przedziera� si� przez fa�dy i plisy nocnej koszuli. �Zauwa�y, �e jestem ca�a mokra�, pomy�la�a zak�opotana. Uczucie skr�powania natychmiast jednak min�o, bo ta sama gwa�towna fala ciep�a, kt�ra zaskoczy�a j� na schodach, ponownie zala�a jej cia�o, usztywniaj�c je zarazem. Odnios�a wra�enie, �e wszystkie pory rozwar�y si� w niecierpliwym oczekiwaniu. - Fonsito widzia� ci� w nocnej koszuli? - zacz�� majaczy� roznami�tniony g�os m�a. - Nabijesz g�ow� ma�emu zdro�nymi my�lami. Mo�e dzi� w nocy b�dzie mia� sw�j pierwszy erotyczny sen. Us�ysza�a jego podniecony chichot i te� si� za�mia�a: �Co ty wygadujesz, wariacie�. Jednocze�nie, niby to chc�c mu da� klapsa, opu�ci�a lew� r�k� na brzuch don Rigoberta. Ale d�o� opad�a na pulsuj�c� i unosz�c� si� ludzk� w��czni�. - No, no a to co znowu? - zawo�a�a do?a Lukrecja �ciskaj�c j�, ci�gn�c, puszczaj�c i ponownie chwytaj�c. - Sp�jrz no tylko, co za niespodzianka. Don Rigoberto ju� j� przyci�gn�� do siebie i ca�owa� wsysaj�c si� w jej usta. Przez d�u�sz� chwil�, przymkn�wszy oczy, czuj�c, jak koniuszek m�owskiego j�zyka penetruje grot� jej ust, w�druje po dzi�s�ach, podniebieniu, gorliwie usi�uje wszystkiego posmakowa� i rozpozna� wszystko, do?a Lukrecja pogr��y�a si� w szcz�liwym intensywnym i pulsuj�cym oszo�omieniu, kt�re zdawa�o si� os�abia� jej cia�o, unicestwia�, unosi�, zatapia�, porywa� w wir. Na samym dnie tego wiru, kt�ry by� ni�, �yciem, chwilami spostrzec by�o mo�na - jakby wy�ania�a si� i zanika�a w zwierciadle trac�cym swe lustrzane srebro - nieproszon� twarzyczk� rumianego anio�ka. M�� podwin�� jej koszul� i pie�ci� jej po�ladki jednostajnymi, kolistymi ruchami, ca�uj�c zarazem piersi. S�ysza�a, jak czule szepce, �e j� kocha, �e dzi�ki niej zacz�o si� dla niego prawdziwe �ycie. Do?a Lukrecja poca�owa�a go w szyj� i delikatnie dotkn�a z�bami jego sutek, p�ki nie us�ysza�a j�ku, nast�pnie zacz�a liza� owe tak bardzo j� podniecaj�ce gniazda, kt�re don Rigoberto przed udaniem si� na nocny spoczynek starannie wymy� i wypachni� dla niej: pachy. Us�ysza�a, jak mruczy niczym przymilaj�cy si� kot i skr�ca si� pod jej cia�em. Jego d�onie zacz�y z ponaglaj�c� zaci�to�ci� rozwiera� nogi do?i Lukrecji. Zmusi�y jej cia�o do przykucni�cia na nim, przywarcia do niego, do otwarcia si�. J�kn�a poczuwszy b�l i rozkosz, dostrzegaj�c zarazem, w m�tnym zawirowaniu, wizerunek �wi�tego Sebastiana przeszytego strza�ami, ukrzy�owanego i wbitego na pal. Mia�a wra�enie, �e zosta�a trafiona prosto w serce. Przesta�a si� hamowa�. Z na wp� przymkni�tymi oczami, z r�kami za�o�onymi za g�ow�, pr꿹c piersi, pu�ci�a si� w cwa� na swym mi�osnym �rebi�ciu ko�ysz�cym si� razem z ni�, w tym samym rytmie, prze�uwaj�c s�owa, kt�re ledwie by�a w stanie wypowiedzie�, dop�ki nie poczu�a, �e umiera. - Kim jestem? - zacz�a dopytywa� si� gnaj�c na o�lep. - Kim by�am, powiedz? - Ma��onk� kr�la Lidii, kochanie - wybuchn�� don Rigoberto b��dz�c w sennych majakach. 2 Kandaules, kr�l Lidii Jam jest Kandaules, kr�l Lidii, ma�ej krainy pomi�dzy Joni� a Kari�, w samym sercu terytorium, kt�re po up�ywie wiek�w zwa� si� b�dzie Turcj�. Tym, co najbardziej wbija mnie w dum�, nie s� pop�kane od spiekoty g�ry mojego kr�lestwa ani pasterze trz�d kozich, podejmuj�cy, w razie potrzeby, zwyci�sk� walk� zar�wno z naje�d�cami frygijskimi i eolskimi, z Dorami przybywaj�cymi z Azji, jak i przeciw bandom Fenicjan, Lacedemo�czyk�w i nomad�w scytyjskich, docieraj�cych tu z zamiarem spl�drowania naszych kres�w - lecz zad Lukrecji, mej ma��onki. Powiadam i powtarzam: zad. Nie zadeczek, nie dupa, nie po�ladki, nie ty�ek, lecz zad. Albowiem wra�enie, kt�remu ulegam, gdy go dosiadam, jest takie, a nie inne: a mianowicie, �e oto cwa�uj� na muskularnej, o aksamitnej ma�ci, r�czej i pos�usznej klaczy. Jest to zad twardy i nieomal tak wielki, jak to g�osz� przer�ne legendy, kt�re obiegaj� kr�lestwo rozpalaj�c wyobra�ni� moich poddanych (do moich uszu docieraj� wszystkie, ale nie uw�aczaj� mi, wprost przeciwnie, pochlebiaj�). Kiedy nakazuj� jej kl�kn�� i dotkn�� czo�em dywanu, tak i�bym m�g� przyjrze� si� zadowi do syta, �w cudny obiekt osi�ga swoje najbardziej urzekaj�ce rozmiary. Ka�da z p�kul jest cielesnym rajem; obie, rozdzielone delikatn�, pokryt� niemal niedostrzegalnym meszkiem szczelin� zanurzaj� si� w lesie bieli, czerni i rozkosznych jedwabisto�ci wie�cz�cych solidne kolumny ud, nasuwaj� mi na my�l o�tarz czczony przez wyznawc�w owej barbarzy�skiej, a przez nasz� religi� wykorzenionej, wiary babilo�skiej. Twardy w dotyku, s�odycz niesie ustom; nieogarni�ty dla ramion, ciep�y w ch�odne noce, jest czu�� poduszk� dla znu�onej g�owy i �r�d�em rozkoszy w godzin� mi�osnego natarcia. Wnikn�� we� nie jest rzecz� �atw�; bolesn� raczej, z pocz�tku, a nawet heroiczn�, zwa�ywszy op�r, jaki stawia ta r�owawa mi�sisto�� m�skiemu szturmowi. Niezb�dny jest tu kto� obdarzony nie cofaj�c� si� przed niczym i nikim tward� wol� i r�wnie nieust�pliwym, wytrwa�ym, przeszywaj�cym dog��bnie trzpieniem - kto� taki jak ja. Kiedym wyzna� Gygesowi, synowi Dascyla, dow�dcy mojej stra�y przybocznej i ministrowi zarazem, i� dumniejszy jestem z wyczyn�w mojej pa�y z Lukrecj� na sun�cym pod pe�nymi �aglami okaza�ym statku ma��e�skiego �o�a ni� z moich dokona� bitewnych czy z bezstronno�ci, z jak� wymierzam sprawiedliwo��, on uznawszy to za dowcip wybuchn�� �miechem. Ale to nie by� dowcip: �wiadcz� w�asn� osob�. W�tpi�, aby wielu moich poddanych mog�o mierzy� si� ze mn�. Pewnej nocy - a by�em pijany - chc�c jedynie utwierdzi� si� w tym mniemaniu, wezwa�em do sypialni Atlasa, najlepiej uzbrojonego spo�r�d etiopskich niewolnik�w. Sk�oni�em Lukrecj�, by kl�k�a przed nim, jemu za� rozkaza�em, by jej dosiad�. Nie dokona� tego, by� mo�e wyl�kniony moj� obecno�ci�, a mo�e dlatego, �e wyzwanie przekracza�o jego mo�liwo�ci. Widzia�em, jak wielokrotnie naciera� �mia�o, par� dysz�c i cofa� si� pokonany. (Maj�c na wzgl�dzie, i� pami�� o tym epizodzie sprawia�a Lukrecji istne katusze, kaza�em p�niej �ci�� g�ow� Atlasowi). Bo zaprawd�, ja kocham kr�low�. Wszystko w mojej ma��once, w przeciwie�stwie do wybuja�ej wspania�o�ci jej zadu, jest �agodn� s�odycz�: jej r�ce i nogi, jej kibi� i usta. Obdarzona jest zadartym nosem i t�sknymi oczami o tajemniczo spokojnych wodach, kt�re rozkosz jedynie i gniew potrafi� wzburzy�. Przebada�em j�, tak jak czyni� to erudyci ze starymi folia�ami w �wi�tyni, i aczkolwiek zdaje mi si�, i� znam j� na pami��, nie ma dnia - a raczej nocy - bym nie odkry� w niej czego� nowego, co jeszcze bardziej mnie rozczula: �agodnej linii ramion, figlarnej kosteczki �okcia, subtelno�ci podbicia stopy, kr�g�o�ci kolan i b��kitnej przejrzysto�ci pach. S� i tacy, kt�rzy nader szybko nu�� si� sw� prawowit� ma��onk�. Ma��e�ska rutyna zabija po��danie, filozofuj�, jakie� to marzenia s� w stanie przetrwa� i burzy� krew m�czyzny sypiaj�cego miesi�cami i latami z t� sam� kobiet�. We mnie jednak, i to pomimo ju� wielu lat ma��e�stwa, Lukrecja nie wzbudza cienia niech�ci. Nigdy mnie nie znudzi�a. Kiedy wyruszam na �owy na tygrysa i s�onia lub na wojn�, na jej wspomnienie serce goreje mi r�wnie silnie jak za pierwszych dni, kiedy za� pieszcz� jedn� z mych niewolnic lub jak�kolwiek inn� kobiet�, by odp�dzi� nocn� samotno�� w namiocie, moje d�onie odczuwaj� zawsze bolesne rozczarowanie: to s� zaledwie zadeczki, po�ladki, ty�eczki, dupcie. Ona jedynie - o, ukochana! - obdarzona jest zadem. Dlatego jestem jej wierny; dlatego j� mi�uj�. Dlatego tworz� dla niej wiersze, kt�re recytuj� jej na ucho, a gdy jeste�my sam na sam, padam twarz� na ziemi�, by ca�owa� jej stopy. Dlatego jej kufry nape�ni�em klejnotami i szlachetnymi kamieniami i rozkaza�em sprowadzi� z wszystkich stron �wiata owe trzewiki, szaty i ozdoby, kt�rych nigdy nie zdo�a nawet przymierzy�. Dlatego wielbi� j� i dbam o ni�, jak o najcenniejsze bogactwo mego kr�lestwa. Bez Lukrecji �ycie dla mnie oznacza�oby �mier�. To, co rzeczywi�cie przydarzy�o si� z Gygesem, dow�dc� mojej stra�y i ministrem zarazem, ma niewiele wsp�lnego z kr���cymi na �w temat plotkami. �adna z wersji, kt�ra dotar�a do mych uszu, nie ociera si� nawet o prawd�. Zawsze tak jest: aczkolwiek fantazja i rzeczywisto�� maj� to samo serce, ich twarze s� jak dzie� i noc, jak ogie� i woda. Nie by�o mowy o �adnym zak�adzie czy transakcji; wszystko zdarzy�o si� nieoczekiwanie, ju� to wskutek mojego nag�ego odruchu, ju� to przez przypadek lub w wyniku intrygi jednego ze swawolnych bo�k�w. Uczestniczyli�my w niesko�czenie d�ugiej ceremonii na przylegaj�cym do Pa�acu polu, gdzie zgromadzone plemiona sk�ada�y mi danin� og�uszaj�c nasze uszy barbarzy�skimi �piewami, o�lepiaj�c nas zarazem wzbijanymi przez akrobacje je�d�c�w tumanami kurzu. Wyst�pi�a przed nami r�wnie� para owych czarownik�w lecz�cych wszelkie przypad�o�ci za pomoc� popio��w zmar�ych oraz �wi�ty, kt�ry modli� si� kr�c�c si� wok� w�asnej osi na pi�tach. Ten ostatni zrobi� na nas du�e wra�enie: si�� swojej wiary i w wyniku odpowiednich, towarzysz�cych ta�cowi, �wicze� oddechu - chrapliwemu, wzrastaj�cemu dyszeniu wychodz�cemu jakby z jego trzewi - przeistoczy� si� w ludzk� tr�b� powietrzn�, wiruj�c w pewnym momencie z tak� szybko�ci�, i� znikn�� nam z oczu. Kiedy ponownie uciele�ni� si� i zatrzyma�, sp�ywa� potem niczym konie po szar�y, blady, oszo�omiony, ze wzrokiem nieprzytomnym t� nieprzytomno�ci� oczu, kt�re ujrza�y jednego z bog�w lub wielu. O czarownikach i �wi�tym wiedli�my rozmow� z moim ministrem, kosztuj�c greckiego wina, kiedy zacny Gyges, z owym przewrotnym b�yskiem w oczach pojawiaj�cym si�, ilekro� przekroczy miar� w piciu, zni�y� nagle g�os i wyszepta�: - Egipcjanka, kt�r� ostatnio kupi�em, ma najpi�kniejszy z ty�k�w, jakimi Opatrzno�� kiedykolwiek obdarzy�a kobiet�. Jej obliczu daleko do doskona�o�ci; piersi drobne i poci si� nadmiernie; ale obfito�� i szczodro�� zadnich cz�ci a� nadto wynagradza wszystkie jej u�omno�ci. Jest to co�, Wasza Kr�lewska Mo��, na wspomnienie czego dostaj� zawrot�w g�owy. - Poka� mi go, ja za� poka�� ci inny. Por�wnamy i zadecydujemy, kt�ry jest lepszy, Gygesie. Spostrzeg�em, �e zmiesza� si�, zamruga� powiekami, otworzy� usta, by wreszcie nic nie powiedzie�. Czy�by s�dzi�, �e sobie z niego dworuj�? Mo�e obawia� si�, �e si� przes�ysza�? M�j dow�dca stra�y i minister dobrze wiedzia�, o kim m�wimy. Wyst�pi�em z t� propozycj� nie zastanawiaj�c si�, lecz gdy ju� pad�a, s�odkawy robaczek pocz�� toczy� m�j m�zg i wznieca� pragnienie. - Oniemia�e�, Gygesie. Co ci si� sta�o? - Nie wiem, co mam odpowiedzie�, panie. Jestem zak�opotany. - Widz�. Ale zdecyduj si� wreszcie. Przyjmujesz moj� propozycj�? - Wasza Kr�lewska Wysoko�� dobrze wie, �e jego pragnienia s� i moimi pragnieniami. W ten oto spos�b zacz�o si� wszystko. Wpierw udali�my si� do jego rezydencji i w g��bi ogrodu, w cz�ci gdzie mieszcz� si� �a�nie, podczas gdy pocili�my si�, a masa�ysta przywraca� si�y naszym cz�onkom, przebada�em Egipcjank�. Kobiet� nader wysok�, o twarzy zniszczonej bliznami po owych ranach, kt�re ludzie jej rasy zadaj�, po�wi�caj�c dojrzewaj�ce dziewczyny swemu krwio�erczemu bogu. M�odo�� mia�a ju� za sob�. Jednak�e by�a interesuj�ca i atrakcyjna, przyznaj�. Jej hebanowa sk�ra l�ni�a w chmurach pary jak wypolerowana, a wszystkie jej ruchy i obej�cie ujawnia�y niezwyk�� dum�. Nie dostrzega�o si� w niej najmniejszej cho�by oznaki owej nikczemnej s�u�alczo�ci, tak cz�sto spotykanej u niewolnik�w usi�uj�cych jak b�d� wkra�� si� w �aski swych pan�w, cechowa� j� raczej elegancki ch��d. Nie rozumia�a naszej mowy, ale w lot chwyta�a polecenia wydawane jej na migi przez pana. Kiedy Gyges przekaza� jej, co pragniemy ujrze�, Egipcjanka, obrzuciwszy nas swym jedwabistym i pogardliwym spojrzeniem wykona�a p� obrotu, schyli�a si� i uni�s�szy r�kami tunik�, obdarzy�a nas swym zadnim �wiatem. By�, istotnie, znacz�cy i pe�en cudowno�ci dla kogo�, kto nie by� m�em Lukrecji, kr�lowej. Twardy i kulisty, owszem, o delikatnie skr�caj�cych liniach, pokryty g�adk�, drobnoziarnist� sk�r� o b��kitnawym odcieniu, po kt�rej spojrzenie �lizga�o si� niczym po morskich falach. Z�o�y�em jej wyrazy uznania, a i powinszowa�em mojemu dow�dcy i ministrowi, i� jest w�a�cicielem tak s�odkiej rozkoszy. Pragn�c przeprowadzi� pozosta�� i mnie przynale�n� cz�� propozycji, musieli�my przedsi�wzi�� wszelkie �rodki ostro�no�ci. Owo zdarzenie z At�asem, niewolnikiem, sta�o si� przyczyn� udr�ki mej ma��onki, wspomina�em ju� o tym; a przysta�a na to, bo Lukrecja zaspokaja wszystkie moje kaprysy. Ale naonczas, gdy Atlas i ona bezowocnie starali si� odegra� wytw�r mej fantazji, ujrza�em j� tak dalece zawstydzon�, i� poprzysi�g�em sobie nigdy nie poddawa� jej podobnym pr�bom. Jeszcze teraz, cho� od tamtego incydentu up�yn�o tak wiele czasu, a z biednego Atlasa nie pozosta�o ju� nic pr�cz bia�ych ko�ci w cuchn�cym w�wozie pe�nym s�p�w i soko��w, gdzie zrzucono jego szcz�tki, kr�lowa budzi si� czasem po nocach w mych ramionach przej�ta trwog�, w jej snach bowiem gorej�cy cie� Etiopczyka ponownie k�adzie si� na niej. Tym razem wi�c przygotowa�em wszystko tak, aby ma ukochana o niczym nie wiedzia�a. Takie przynajmniej by�y moje zamiary, aczkolwiek, rozpami�tuj�c rzecz ca��, grzebi�c w zakamarkach pami�ci, by uzmys�owi� sobie wydarzenia owej nocy, pow�tpiewam czasami. Wpu�ci�em Gygesa furt� ogrodow� i wprowadzi�em do komnat w chwili, gdy panny s�u�ebne rozbiera�y Lukrecj�, perfumowa�y i ma�ci�y olejkami, kt�re tak lubi� w�cha� i smakowa� na jej ciele. Poleci�em mojemu ministrowi, by skry� si� za balkonow� zas�on�, nakazuj�c zarazem, by nie zdradzi� si� �adnym ruchem ni ha�asem najmniejszym. Podpatruj�c z tego k�ta mia� doskona�y widok na wspania�e �o�e z rze�bionymi kolumnami, prowadz�cymi do� ma�ymi schodkami, os�oni�te zas�onami z czerwonej satyny, ca�e w poduszeczkach, jedwabiach i haftach przepi�knych, gdzie ka�dej nocy udajemy si� z kr�low� na spoczynek mi�osny. I zgasi�em wszystkie kaganki, tak i� sypialni� o�wietla�y jedynie trzaskaj�ce j�zory ognia. Lukrecja wesz�a w chwil� p�niej, p�yn�c w powiewnej, wp�przezroczystej koszuli z bia�ego jedwabiu, obrze�onej misternymi koronkami na przegubach i przy szyi. Mia�a na sobie naszyjnik z pere�, czepek, jej stopy za� obute by�y w pil�niowe pantofle, na wysokim, drewnianym obcasie. I tak� j� mia�em przed oczyma przez czas jaki�, smakuj�c j� wzrokiem, obdarzaj�c mego zacnego ministra tym widowiskiem godnym wy��cznie bog�w. I przypatruj�c jej si� i my�l�c, �e Gyges tako� to czyni, poczu�em nagle, i� owo przewrotne ��cz�ce nas wsp�lnictwo roznieca we mnie ��dze. Bez s�owa rzuci�em si� na ni�, pchn��em na �o�e i dosiad�em jej. Gdy j� pie�ci�em, ukazywa�o mi si� brodate oblicze Gygesa, i my�l, i� nas podgl�da, jeszcze bardziej mnie rozpala�a, doprawiaj�c moj� rozkosz s�odko-kwa�n� i pikantn� przypraw�, do tej pory mi nie znan�. A ona? Domy�la�a si� czegokolwiek? Wiedzia�a? Albowiem wydaje mi si�, �e nigdy nie czu�em jej tak rozognionej, tak po��dliwej w ofiarowywaniu i przyjmowaniu, tak �mia�ej w k�saniu, w poca�unkach, w u�ciskach. By� mo�e przeczuwa�a, i� tej nocy doznajemy, w tym roz�arzonym od p�omieni i po��dania pokoju, rozkoszy nie we dwoje, lecz we troje. Kiedy o �wicie, widz�c, i� Lukrecja usn�a, wymkn��em si� na palcach z �o�a, by poprowadzi� mego dow�dc� i ministra ku wyj�ciu z ogrodu, zasta�em go dygoc�cego z zimna i zadziwienia. - Wasza Wysoko�� ma racj� - wybe�kota� trz�s�c si� w upojeniu. - Widzia�em go i zaiste jest tak wspania�y, i� nie mog� da� temu wiary. Widzia�em go i wci�� nie mog� oprze� si� wra�eniu, �e by�o to jedynie senne widziad�o. - Zapomnij o tym wszystkim jak najszybciej i na zawsze, Gygesie - rozkaza�em mu. - Obdarzy�em ci� tym przywilejem w chwili dziwacznego uniesienia, bez zastanowienia, przez wzgl�d na moj� �yczliwo�� wobec twej osoby. Ale: j�zyk za z�bami. Nie �yczy�bym sobie, aby zdarzenie owo przerodzi�o si� w knajpian� pog�osk� i bazarow� plotk�. M�g�bym po�a�owa�, �e w og�le ci� tu sprowadzi�em. Przysi�g�, i� nigdy s�owem o tym nie wspomni. Ale uczyni� to. Nie inaczej, bo i sk�d wzi�oby si� tyle opowie�ci o tym wydarzeniu? Poszczeg�lne wersje wzajemnie sobie przecz�, a jedna bardziej bzdurna i k�amliwsza od drugiej. Dochodz� naszych uszu i cho� z pocz�tku nape�nia�y nas gniewem, teraz wy��cznie nas bawi�. Sta�o si� to cz�stk� tego ma�ego po�udniowego kr�lestwa, kt�re z up�ywem wiek�w zwa� b�d� Turcj�. Jak wypalone spiekot� g�ry i nieokrzesani poddani, jak koczuj�ce plemiona, soko�y i nied�wiedzie. Mimo wszystko nie sprawia mi �adnej przykro�ci my�l, i� w miar� up�ywu czasu zmiataj�cego z oblicza ziemi wszystko, co w tej chwili istnieje i co mnie otacza, w pami�ci przysz�ych pokole�, na wodach unosz�cych szcz�tki historii Lidii, przetrwa jedynie kr�g�y, s�oneczny, hojny, niczym nadchodz�ca wiosna, zad Lukrecji, kr�lowej, ma��onki mej. 3 �rodowe uszy �S� jak muszle, kt�re w labiryncie z masy per�owej przetrzymuj� schwytan� muzyk� morza�, pu�ci� wodze fantazji don Rigoberto. Uszy mia� du�e i kszta�tne; oba, a szczeg�lnie lewe, przejawia�y przy tym sk�onno��, w swych g�rnych partiach, do odstawania od g�owy i skr�ca�y si� do wewn�trz, skore do przechwytywania, wy��cznie dla siebie, wszystkich d�wi�k�w �wiata. Cho� w dzieci�stwie wstydzi� si� ich rozmiar�w i k�apciastej postaci, przywyk� wreszcie do nich. Teraz za�, gdy po�wi�ca� jeden wiecz�r w tygodniu wy��cznie ich piel�gnacji, nawet czu� si� z nich dumny. Zdo�a� bowiem, wskutek uporu i wci�� ponawianych pr�b, doprowadzi� ponadto do tego, by owe nieszcz�sne wyrostki uczestniczy�y, wesp� z �ywo�ci� ust i bieg�o�ci� dotyku, w jego mi�osnych nocach. Lukrecja r�wnie� je lubi�a, hojnie obdarzaj�c je, w na j intymnie j szych chwilach, mi�ymi pochlebstwami. W przerwach ma��e�skich zmaga� zazwyczaj mawia�a o nich: �Moje dumbi�tka�. �Kwiat�w kielichy, skrzyde�ka czu�e, audytoria przeznaczone muzyce i dialogom�, zaduma� si� poetycko don Rigoberto. Skrupulatnie bada� przez lup� chrz�stkowate brzegi swego lewego ucha. Tak jest, w�oski wytrzebione w zesz�� �rod� ju� wysuwa�y swe g��wki. Wystawa�y trzy, asymetrycznie, niczym punkty, w kt�rych przecinaj� si� boki tr�jk�ta r�wnoramiennego. Wyobrazi� sobie �w ciemny puszek, w jaki si� przeistocz�, je�li pozwoli im rosn�� dalej, je�li ich nie wyt�pi, i opanowa�o go przelotne uczucie obrzydzenia. B�yskawicznie, ze sprawno�ci� wynik�� z wytrwa�ej praktyki, chwyci� owe w�oskowate �ebki w szpony pesety i wyrwa� je, jeden po drugim. Szarpni�cie wraz z �askotaniem, kt�re towarzyszy�o wyrywaniu, przyprawi�o go o rozkoszny dreszcz. Wyobrazi� sobie nagle, �e do?a Lukrecja skulona przeczesuje swymi bia�ymi, g�adkimi z�bami k�dzierzawe w�oski jego podbrzusza. Owo wyobra�enie sprawi�o, �e poczu� lekki wzw�d. Natychmiast go powstrzyma�, wyobraziwszy sobie ow�osion� kobiet� o uszach zaro�ni�tych k�pkami g�adkich w�os�w i pokrytych g�stym meszkiem, w mrokach kt�rego niew�tpliwie gromadzi�y si� dr��ce krople potu. Przypomnia� sobie w�wczas, jak jeden z jego koleg�w po fachu, cho� z innego towarzystwa ubezpieczeniowego, opowiada� onegdaj, wr�ciwszy z urlopu na Karaibach, �e niekwestionowan� kr�low� jednego z burdeli na San to Domingo by�a ros�a Mulatka, kt�rej spomi�dzy piersi dumnie wyrasta� nieoczekiwany pi�ropusz. Usi�owa� wyobrazi� sobie Lukrecj� z takowym pi�tnem - jedwabist� grzyw�! - po�r�d jej piersi barwy ko�ci s�oniowej i ogarn�o go przera�enie. �Ulegam zbyt wielkiej ilo�ci uprzedze� w materii mi�osnej�, wyzna� w duchu. Ale na razie nie zamierza� zrezygnowa� z �adnego z nich. W�osy, prosz� bardzo, s� bezcenn� ozdob� erotyczn�, pod warunkiem wszak�e, i� znajduj� si� na sobie w�a�ciwym miejscu. Na g�owie i na wzg�rku Wenery mile widziane i nieodzowne; pod pachami czasem do zniesienia, cho�by po to, by wszystkiego do�wiadczy� i spr�bowa� (zdaje si�, �e to europejska obsesja), ale na r�kach i nogach zdecydowanie nie, mi�dzy piersiami za� przenigdy! Powr�ci� do wnikliwych ogl�dzin lewego ucha, pomagaj�c sobie wypuk�ymi lusterkami u�ywanymi przy goleniu. Nie, w �adnym z zak�tk�w, wybrzusze�, skr�t�w ma��owiny nie wzesz�y kolejne w�oski, poza owymi trzema muszkieterami, kt�rych pojawienie si� pewnego dnia, przed paroma laty, by�o dla� ca�kowitym zaskoczeniem. �Dzisiejszej nocy b�d� wy��cznie s�ucha� mi�o�ci�, postanowi�. To by�o mo�liwe, zdo�a� si� ju� kilkakrotnie doprowadzi� do takiego stanu, a i Lukrecj� to bawi�o, przynajmniej jako wprowadzenie do gry mi�osnej. �Pozw�l mi pos�ucha� twoich piersi�, szepnie, i zestrajaj�c mi�o�nie wpierw jeden, nast�pnie drugi sutek ma��onki z hiperczu�� jaskini� swych uszu - przylega�y do siebie niczym stopa do trzewika - b�dzie si� w nie ws�uchiwa� z przymkni�tymi oczami, w zachwycie i uniesieniu, w skupieniu r�wnym chwili podniesienia hostii, p�ki nie us�yszy, jak ku ziemistej szorstko�ci ka�dego z p�k�w nie wznosz� si� z najni�szych cielesnych g��bin konkretne, acz st�umione rytmy, ju� to oddech rozwieraj�cych si� por�w, ju� to wrzenie jej krwi wstrz�sanej podnieceniem. Kontynuowa� usuwanie kapilarnych odro�li prawego ucha. Dostrzeg� nagle intruza: samotny w�osek chwia� si� bezwstydnie w samym �rodku skr�caj�cego si� p�atka. Wyrwa� go lekkim szarpni�ciem i zanim go wrzuci� do umywalki, pod nurt p�yn�cej z kranu wody, przyjrza� mu si� z obrzydzeniem. Czy w najbli�szych latach na jego olbrzymich uszach pojawia� si� b�d� kolejne w�osy? On w ka�dym razie nigdy si� nie podda; nawet na �o�u �mierci, je�li mu tylko si� starczy, nie przestanie ich niszczy� (czy raczej obcina�?). A przecie� i tak p�niej, kiedy jego cia�o spoczywa� b�dzie bez �ycia, nieproszeni go�cie b�d� mogli pojawia� si� swobodnie, wyrasta�, szpeci� jego zw�oki. Ten sarn los czeka jego paznokcie. Don Rigoberto przyzna�, i� ta deprymuj�ca perspektywa stanowi nieodparty argument na rzecz kremacji. Ot� to, ogie� uniemo�liwi�by po�miertn� niedoskona�o��. P�omienie przenios�yby w nico�� jego cia�o znajduj�ce si� jeszcze w stanie doskona�o�ci, na przek�r robactwu. Stwierdzenie to przynios�o mu ulg�. Okr�caj�c waciki na szpilce do w�os�w i zanurzaj�c je w wodzie z myd�em, by zebra� nimi nagromadzon� wewn�trz uszu woskowin�, wybieg� wprz�d my�lami wyobra�aj�c sobie, co te� owe nieskazitelnej czysto�ci lejki us�ysz� niebawem zsuwaj�c si� z piersi ku p�pkowi �ony. W owym miejscu nie b�d� ju� musia�y czyni� nader wielkiego wysi�ku, aby przechwyci� znienacka tajemn� muzyk� Lukrecji, prawdziwa bowiem symfonia d�wi�k�w, p�ynnych, solidnych, d�ugotrwa�ych i chwilowych, niejasnych i wyra�nych, pocznie ujawnia� mu najg��bsze tajniki jej �ycia. Nie kry� rado�ci na sam� my�l, jak wielkie wzruszenie by go ogarn�o, gdyby zdo�a� poprzez owe narz�dy, w kt�rych obecnie skrupulatnie z ca�ym oddaniem i niespiesznie grzeba� uwalniaj�c je od t�ustej odk�adaj�cej si� w nich co jaki� czas wydzieliny, us�ysze� i rozpozna� najmniejszy cho�by sekret istnienia jej cia�a: gruczo�y, mi�nie, naczynia krwiono�ne, p�cherzyki, b�ony, tkanki, w��kna, przewody, kanaliki, ow� przebogat� i subteln� orografi� biologiczn� spoczywaj�c� pod g�adk� sk�r� brzucha Lukrecji. �Kocham wszystko, co w niej i poza ni� - pomy�la�. - Bo wszystko w niej jest lub mo�e by� erogenne�. Cho� za�lepiony czu�o�ci�, jaka zawsze w nim wzbiera�a, gdy pojawia�a si� w jego rojeniach, to jednak nie przesadza�. Nie, sk�d�e znowu. Dzi�ki swemu niez�omnemu uporowi zdo�a� bowiem zakocha� si� zar�wno w niej ca�ej, jak i w ka�dej cz�ci jej cia�a, potrafi� kocha� z osobna i ��cznie wszystkie elementy sk�adaj�ce si� na �w kom�rkowy wszech�wiat. Wiedzia�, �e got�w jest zareagowa� erotycznie, szybkim i mocnym wzwodem, na podniet� jakiejkolwiek z jej niezliczonych cz�stek, nie wy��czaj�c najdrobniejszej, nie wy��czaj�c - dla cz�owieka pospolitego - najbardziej niepoj�tej i odra�aj�cej. �Tu spoczywa don Rigoberto, kt�ry zdo�a� pokocha� z r�wn� moc� nadbrzusze swej ma��onki, jak i jej srom i j�zyk�. Filozoficznie uzna�, i� by�oby to najw�a�ciwsze epitafium na jego marmurowym nagrobku. By�aby� k�amstwem owa nagrobna maksyma? W najmniejszym stopniu. Pomy�la� o tym, �e niebawem zacznie budzi� si� w nim zachwyt nad przyg�uszonym p�ynnym falowaniem przechwyconym przez jego uszy, z chwil� gdy �apczywie wtul� si� w mi�kki brzuch Lukrecji, i ju� zdawa�o mu si�, i� s�yszy figlarne burczenie wzd�cia, radosny wystrza� pierdzi�tka, gulgot i pochwowe ziewni�cie czy te� ledwie wyczuwalne w�owe przeci�ganie si� jelit. I ju� s�ysza� siebie samego, gdy za�lepiony mi�o�ci� i wyuzdaniem szepce jej s�owa, kt�rymi zazwyczaj oddawa� ho�d swej ma��once pieszcz�c j� zarazem. �Wszystkie te odg�osy to r�wnie� ty, Lukrecjo; one s� twoim koncertem, tw� d�wi�kow� osob��. By� przekonany, �e mo�e je natychmiast rozpozna�, odr�ni� od d�wi�k�w wydawanych przez brzuchy innych kobiet. By�a to hipoteza, kt�rej nie b�dzie mia� okazji sprawdzi�, nigdy bowiem nie spr�buje nawet do�wiadczy� owego nas�uchiwania mi�o�ci z inn�. Po c� mia�by to czyni�? Czy� Lukrecja nie jest bezdennym oceanem, kt�rego on, nurek mi�osny, nigdy nie zdo�a pozna� dog��bnie? �Kocham ci�, szepn��, ponownie czuj�c przed�wit wzwodu. Osadzi� go w miejscu pot�nym szczutkiem, po kt�rym nie tylko z�o�y� si� wp�, ale i zani�s� jednocze�nie �miechem. �Kto sam si� �mieje, ten wyst�pki swe rozpami�tuje!� - us�ysza� dobiegaj�ce go z sypialni strofowanie �ony. Gdyby� Lukrecja wiedzia�a, z czego w�a�nie si� za�miewa�. D�wi�k jej g�osu, potwierdzenie jej blisko�ci i jej istnienia wype�ni�o go rado�ci�. �Szcz�cie istnieje�, powt�rzy�, jak zwykle ka�dej nocy. Owszem, ale pod warunkiem, i� szuka si� go tam, gdzie jest ono mo�liwe. We w�asnym ciele i w ciele ukochanej, na przyk�ad; gdy jest si� samemu w �azience; godzinami i przez kilka minut, i w ��ku dzielonym z tak po��dan� istot�. Bo szcz�cie jest chwilowe, indywidualne, wyj�tkowo doznawa� go mo�na we dwoje, nader rzadko w troje, nigdy za� zbiorowo, w masie. Jest ono, jak per�a w swej muszli, ukryte w niekt�rych rytua�ach lub ceremonialnych zabiegach, dostarczaj�cych istocie ludzkiej pewnych przeb�ysk�w i mira�y doskona�o�ci. Nale�y zadowala� si� tymi okruchami, by unikn�� �ycia w trwodze, w rozpaczy, wyci�gaj�c r�ce ku niemo�liwemu. �Szcz�cie ukrywa si� w zakamarkach mych uszu�, pomy�la� nader zgrabnie. Zako�czy� czyszczenie przewod�w obu uszu i teraz trzyma� przed oczyma wilgotne waciki przesi�kni�te wydobyt� przed chwil� ��taw�, t�ust� wydzielin�. Nale�a�o jedynie przetrze� uszy, aby krople wody, wyschn�wszy, nie skrystalizowa�y w nich cz�steczek brudu. Ponownie okr�ci� waciki na szpilce i pocz�� przeciera� uszy tak delikatnie, i� zdawa�o si�, �e je masuje lub pie�ci. Nast�pnie wyrzuci� waciki do muszli i poci�gn�� za �a�cuszek. Oczy�ci� szpilk� i z�o�y� w nale��cej do jego ma��onki szkatu�ce z drzewa sanda�owego. Przyjrza� si� w lustrze swoim uszom dokonuj�c ostatnich ogl�dzin. Poczu� si� usatysfakcjonowany i o�ywiony. Oto mia� przed sob� owe chrz�stkowe sto�ki, wyczyszczone wewn�trz i na zewn�trz, gotowe nachyli� si� i z szacunkiem i z ca�� rozwi�z�o�ci� wys�ucha� cia�a ukochanej kobiety. 4 Oczy jak �wietliki �Sko�czy� czterdzie�ci lat to nic strasznego�, pomy�la�a do?a Lukrecja przeci�gaj�c si� w mrocznym pokoju. Czu�a si� m�oda, pi�kna i bogata. To znaczy, �e szcz�cie istnieje? Rigoberto mawia�, �e tak, �chwilami i wy��cznie dla nas obojga�. Czy nie by�o to puste s�owo, stan osi�gany wy��cznie przez g�upc�w? M�� kocha j�, udowadnia� jej to codziennie tysi�cem subtelnych drobiazg�w i niemal ka�dej nocy domaga� si� jej �ask z m�odzie�czym �arem. A i on wydawa� si� m�odnie� od dnia, kiedy cztery miesi�ce temu postanowili si� pobra�. Obawy, kt�re przez tak d�ugi czas powstrzymywa�y j� od podj�cia tej decyzji - jej pierwsze ma��e�stwo okaza�o si� katastrof�, rozw�d za� koszmarn� agoni� przed�u�an� przez chciwych kauzyperd�w - rozwia�y si� bez �ladu. Ju� od samego pocz�tku pewn� r�k� przej�a rz�dy w swym nowym domu. Pierwsz� rzecz�, jak� uczyni�a, by�a zmiana wystroju we wszystkich pokojach, tak aby nic nie przypomina�o zmar�ej �ony Rigoberta, teraz za� kr�lowa�a z tak� swobod�, jakby zawsze by�a pani� tego domu. Jedynie poprzednia kucharka okaza�a jej pewn� wrogo��, musia�a wi�c j� zmieni�. Reszta s�u�by przyj�a j� wspaniale. Szczeg�lnie Justyniana, kt�ra wyniesiona przez do?� Lukrecj� do rangi pokoj�wki okaza�a si� objawieniem: sprawna, inteligentna, czysta i ca�kowicie oddana swej pani. Najwi�kszym jednak sukcesem sta�y si� jej kontakty z dzieckiem. Przedtem by�o to jej najwi�ksz� trosk�, czym�, co wydawa�o jej si� przeszkod� nie do pokonania. �To pasierb, Lukrecjo�, powtarza�a sobie, kiedy Rigoberto obstawa� przy tym, by dali ju� spok�j z ukrywaniem swego zwi�zku i wreszcie si� pobrali. �To nigdy si� nie uda. Ten dzieciak b�dzie ci� zawsze nienawidzi�, uprzykrzy ci �ycie i wcze�niej czy p�niej r�wnie� i ty zaczniesz go nienawidzi�. S�ysza�a� o szcz�liwej parze, kt�ra ma dzieci z innego ma��e�stwa?� �adna z tych obaw si� nie potwierdzi�a. Alfonsito uwielbia� j�. Tak, jest to najw�a�ciwsze s�owo. By� mo�e nawet zanadto. Do?a Lukrecja ponownie si� przeci�gn�a w ciep�ej po�cieli niczym leniwy w��. Czy� nie zdoby� pierwszego miejsca w klasie wy��cznie dla niej? Przypomnia�a sobie jego zarumienion� twarzyczk�, triumf w jego oczach koloru nieba, kiedy poda� jej zeszyt z ocenami. - To jest tw�j prezent urodzinowy, macocho. Mog� ci� poca�owa�? - Ale� oczywi�cie, Fonsito. Nawet dziesi�� razy. Domaga� si� poca�unk�w i sam j� ca�owa� przez ca�y czas, z uniesieniem, kt�re czasami wzbudza�o w niej w�tpliwo�ci. Czy rzeczywi�cie ten dzieciak tak bardzo j� kocha? Tak, w pe�ni sobie na to zas�u�y�a spe�niaj�c ka�d� jego zachciank�, znosz�c mu wszelkie mo�liwe prezenty, od dnia kiedy po raz pierwszy przekroczy�a pr�g tego domu. A mo�e, jak fantazjowa� Rigoberto, rozpalaj�c w�asne po��danie podczas nocnych zmaga�, Alfonsito budzi si� do �ycia seksualnego, okoliczno�ci za� sprawi�y, i� jej przypad�a rola inspiratorki? �Bzdura, Rigoberto. Przecie� jest taki male�ki, niedawno dopiero przyst�powa� do pierwszej komunii. Co za g�upstwa si� ciebie trzymaj��. I cho� nigdy nie przyzna�aby si� g�o�no do podobnych my�li, tym bardziej w obecno�ci m�a, to przecie� w samotno�ci, jak teraz, dona Lukrecja cz�sto zadawa�a sobie pytanie, czy rzeczywi�cie dziecko nie zaczyna odkrywa�, czym jest po��danie i rodz�ca si� poezja cia�a, w jej osobie poszukuj�c bod�c�w. Zachowanie Alfonsita intrygowa�o j�, wydawa�o si� tak niewinne i tak dwuznaczne zarazem. Przypomnia�a sobie w�wczas - a by�o to zdarzenie z jej lat dziewcz�cych, kt�rego nie by�a w stanie zapomnie� - jak ujrza�a przypadkowy rysunek kre�lony przez drobne �apki mewy na piasku Klubu Regatowego; podesz�a, �eby mu si� przyjrze�, oczekuj�c jakiej� formy abstrakcyjnej, labiryntu linii prostych i krzywych, a to, co ujrza�a zrobi�o na niej raczej wra�enie gruz�owatego fallusa! Czy Fonsio jest �wiadom, i� zarzucaj�c jej tak a nie inaczej ramiona na szyj�, ca�uj�c j� d�ugo i przewlekle, poszukuj�c jej ust, przekracza granice przyzwoito�ci? Kt� to mo�e wiedzie�? Dzieciak mia� spojrzenie tak szczere, tak s�odkie, �e do?i Lukrecji wydawa�o si� rzecz� absolutnie niemo�liw�, aby w tej g��wce rumianego cherubinka, kt�ry gra� pastuszka w szkolnych szopkach, mog�y powsta� jakiekolwiek brudne i nieprzyzwoite my�li. �Brudne my�li - wyszepta�a w poduszk� - nieprzyzwoite. Cha! Cha! Cha!� By�a w �wietnym humorze, a rozkoszne ciepe�ko przep�ywa�o przez jej �y�y, jakby krew przemienia�a si� w letnie wino. Sk�d�e, Fonsito nie by� nawet w stanie przypuszcza�, �e to wszystko jest zabaw� z ogniem, jego serdeczna wylewno�� bierze si� bez w�tpienia z podszept�w ciemnych instynkt�w, z nie�wiadomego tropizmu. Ale, mimo wszystko, ca�a ta zabawa nie przestaje by� zabaw� niebezpieczn�, prawda, Lukrecjo? Bo kiedy spogl�da�a na to male�stwo kl�cz�ce na pod�odze, wpatrzone w ni�, tak jakby macocha w�a�nie sp�yn�a z Raju, albo kiedy jego r�czyny i jego kruche cia�ko wtula�o si� w jej cia�o, a ma�e usteczka dotyka�y jej policzk�w i muska�y jej wargi - nigdy nie dopu�ci�a, by spocz�y tam d�u�ej ni� sekund� - do?a Lukrecja nie mog�a powstrzyma� lekkiego podniecenia, przez chwil� ulegaj�c nastrojowi po��dania. �To ty, Lukrecjo, ulegasz brudnym, nieprzyzwoitym my�lom�, szepn�a z zamkni�tymi oczami i przywieraj�c ca�ym cia�em do materaca. Czy�by mia�a pewnego dnia sta� si� rozpustn� staruch�, jak niekt�re jej przyjaci�ki od bryd�a? Czy� tak wygl�da demon po�udnia? Uspok�j si�, pami�taj, �e przez dwa dni b�dziesz s�omian� wdow� - Rigoberto, w podr�y s�u�bowej zwi�zanej z ubezpieczeniami, wr�ci dopiero w niedziel� - a poza tym do�� ju� tego wylegiwania si� w ��ku. Wstawa�, leniuchu! Z niejakim wysi�kiem staraj�c si� otrz�sn�� z senno�ci, wzi�a s�uchawk� i poleci�a s�u��cej przynie�� �niadanie. Justyniana po pi�ciu minutach wesz�a do pokoju nios�c tac�, korespondencj� i pras�. Rozsun�a zas�ony, i wilgotne, smutne i szarawe �wiat�o lima�skiego wrze�nia zala�o sypialni�. �Jaka brzydka jest zima�, pomy�la�a do?a Lukrecja. I westchn�a do letniego s�o�ca, do pal�cych piask�w pla� Paracas i s�onych pieszczot morza na swej sk�rze. To jeszcze tyle czasu! Justyniana postawi�a jej tac� na kolanach i poprawi�a poduszki, by mog�a wygodnie si� oprze�. By�a to wysoka szatynka o k�dzierzawych w�osach, figlarnych oczach i d�wi�cznym g�osie. - Sama nie wiem, czy mam to pani powiedzie�, czy nie - wymamrota�a, z tragikomiczn� min�, podaj�c jej szlafrok i stawiaj�c ranne pantofle u st�p ��ka. - Teraz ju� musisz powiedzie�, bo narobi�a� mi apetytu - odrzek�a do?a Lukrecja, chrupi�c tost i popijaj�c herbat�. - Co si� sta�o? - Wstydz� si� powiedzie�, prosz� pani. Do?a Lukrecja przyjrza�a si� jej rozbawiona. By�a to m�oda dziewczyna, jej cia�o pod niebieskim fartuszkiem pokoj�wki by�o j�drne i �wie�e. Jaki wyraz twarzy przybiera, kiedy kocha si� z m�em? By� nim portier z restauracji, wysoki, krzepki jak atleta Murzyn, kt�ry codziennie rano odprowadza� j� tutaj. Do?a Lukrecja poradzi�a jej, by nie komplikowa�a sobie �ycia rodzeniem dzieci, p�ki jest jeszcze m�oda, i osobi�cie zaprowadzi�a j� do swego lekarza, by przepisa� jej najodpowiedniejsz� pigu�k�. - Znowu jaka� k��tnia mi�dzy kuchark� a Saturninem? - To raczej dotyczy panicza Alfonsa - Justyniana zni�y�a g�os, jakby malec, gdzie� tam daleko, w szkole, m�g� j� us�ysze�; udawa�a bardziej zak�opotan�, ni� by�a w rzeczywisto�ci. - No, bo wczoraj w nocy przy�apa�am go... Ale niech mu pani tego nie m�wi, b�agam pani�. Jak Fonsito si� dowie, �e wszystko pani powiedzia�am, to mnie zabije. Do?� Lukrecj� bawi�y te ceregiele i teatralne gesty Justyniany. - Gdzie go przy�apa�a�? I na czym? - Jak pani� podgl�da�, prosz� pani. Instynkt ostrzeg� do?� Lukrecj�, wiedzia�a, co us�yszy, i zacz�a mie� si� na baczno�ci. Justyniana wskazywa�a na sufit �azienki i teraz naprawd� wygl�da�a na zak�opotan�. - M�g� spa�� do ogrodu i nawet si� zabi� - westchn�a wywracaj�c bia�kami oczu. - Dlatego o tym pani m�wi�, prosz� pani. Kiedy go skarci�am, powiedzia� mi, �e nie robi tego po raz pierwszy. �e ju� wiele razy w�azi� na dach. �eby podgl�da� pani�. - �e co? - To, co s�yszysz - odpowiedzia� dzieciak wyzywaj�co, bohatersko niemal. - I b�d� tak robi� dalej, nawet gdybym mia� si� po�lizgn�� i si� zabi�, �eby� wiedzia�a. - Oszala�e� chyba, Fonsito. Tego si� nie robi, to jest bardzo, ale to bardzo niegrzeczne. Co by powiedzia� don Rigoberto, gdyby si� dowiedzia�, �e podgl�dasz swoj� macoch� podczas k�pieli. Pogniewa�by si� i sprawi�by ci lanie. A poza tym mo�esz si� zabi�, zobacz jak to wysoko. - Nic mnie to nie obchodzi - odpar� malec, z b�yskiem stanowczo�ci w oczach. Natychmiast jednak spotulnia� i wzruszaj�c ramionami, doda� pokornie. - Nawet gdyby tata mia� mnie zbi�, Justysiu. Poskar�ysz na mnie? - Nic mu nie powiem, ale pod warunkiem, �e ju� nigdy tam nie wejdziesz. - Nie mog� ci tego przyrzec, Justysiu - wykrzykn�� szczerze zasmucony dzieciak. - Nigdy nie obiecuj� czego�, czego nie mog� spe�ni�. - Czy to wszystko nie jest zwyk�ym wymys�em twej tropikalnej wyobra�ni? - wyb�ka�a do?a Lukrecja. Powinna si� za�mia� czy gniewa�? - Bardzo d�ugo si� zastanawia�am, czy w og�le mam to pani powiedzie�. Bo Fonsito jest taki dobry, a ja go tak kocham. Ale jak on tam wchodzi, to przecie� mo�e si� zabi�, naprawd�. Do?a Lukrecja nadaremnie usi�owa�a go sobie wyobrazi� tam, na dachu, przycupni�tego jak zwierz�tko i podgl�daj�cego j�. - Nie mo�e by�, to niemo�liwe, nie mog� w to uwierzy�. Przecie� to takie grzeczne dziecko, tak dobrze wychowane. W g�owie mi si� to nie mie�ci. - Bo Fonsito si� w pani zakocha�, prosz� pani - westchn�a dziewczyna, zakrywaj�c sobie usta i u�miechaj�c si�. - Naprawd� pani tego nie zauwa�y�a? A� mi si� wierzy� nie chce. - Justyniano, co za bzdury wygadujesz. - A bo to dla mi�o�ci licz� si� lata, prosz� pani? Niekt�rzy zakochuj� si� ju� w wieku Fonsita. A je�li jeszcze wzi�� pod uwag�, �e on jest taki bystry we wszystkim. Gdyby pani wiedzia�a, co on mi powiedzia�, to by pani� zatka�o ze zdziwienia. Tak jak mnie zatka�o, m�wi� pani. - E tam, c� ty znowu zmy�lasz? - To, co s�yszysz, Justysiu. Kiedy zdejmuje szlafrok i wchodzi do wanny pe�nej piany, to nawet nie mog� ci powiedzie�, co czuj�. Jest taka, taka �liczna... Zaraz mam �zy w oczach, tak samo jak wtedy, kiedy przyst�puj� do komunii. To tak jakbym film ogl�da�, naprawd�. To jest co� takiego, czego ci nawet nie potrafi� wyt�umaczy�. Chyba dlatego p�acz�, nie? Do?a Lukrecja zdecydowa�a si� jednak na wybuch �miechu. S�u��ca nabra�a �mia�o�ci i r�wnie� u�miechn�a si�, przybieraj�c konfidencjonalny wyraz twarzy. - Wierz� tylko w jedn� dziesi�t� tego, co mi opowiadasz - powiedzia�a wreszcie do?a Lukrecja, wstaj�c. - Ale niezale�nie od tego, z tym dzieckiem i tak trzeba co� zrobi�. Nale�y zaprzesta� tych zabaw natychmiast, im szybciej, tym lepiej. - Prosz� tylko nic nie m�wi� panu - zacz�a b�aga� Justyniana, przel�kniona. - Bardzo by si� rozgniewa� i mo�e by go nawet zbi�. Fonsito nawet nie wie, �e �le robi. S�owo honoru, �e nie wie. On jest jak anio�ek, nie odr�nia dobra od z�a. - Nie ulega w�tpliwo�ci, �e nie mog� nic powiedzie� Rigobertowi, to jasne - przytakn�a do?a Lukrecja, jakby g�o�no my�l�c. - Tyle �e nale�y tym g�upim wybrykom po�o�y� kres. Nie wiem jak, ale natychmiast. By�a przestraszona, skr�powana, z�a na dzieciaka, na s�u��c� i na siebie sam�. Co ma pocz��? Porozmawia� z Fonsitem, nakrzycze� na niego? Zagrozi�, �e powie wszystko Rigobertowi? Jak zareaguje? Poczuje si� zraniony, zdradzony? Zamiast kocha�, znienawidzi j� teraz? Pieszczotliwymi ruchami namydli�a swoje silne i du�e piersi o stercz�cych sutkach i jeszcze smuk�� kibi�, z kt�rej wy�ania�y si�, niczym dwie po��wki owocu, szerokie krzywizny bioder, natar�a uda, po�ladki, zdepilowane pachy i smuk��, wysok�, delikatn� szyj� ozdobion� pojedynczym pieprzykiem. �Nigdy si� nie zestarzej� - zanios�a si� modlitw� jak ka�dego ranka przy k�pieli. - Cho�bym mia�a zaprzeda� dusz� lub cokolwiek innego. Nie b�d� nigdy brzydka ani nieszcz�liwa. Umr� pi�kna i szcz�liwa�. Don Rigoberto przekona� j�, �e wypowiadaj�c, powtarzaj�c, wierz�c w te s�owa, sprawi w ko�cu, �e jej pragnienie si� spe�ni. �Magia sympatyczna, kochanie�. Lukrecja u�miechn�a si�: jej m�� jest mo�e nieco ekscentryczny, ale, co tu ukrywa�, przy takim m�czy�nie trudno kobiecie si� nudzi�. Przez reszt� dnia, wydaj�c polecenia s�u�bie, robi�c sprawunki, odwiedzaj�c przyjaci�k�, jedz�c obiad, wydzwaniaj�c i przyjmuj�c telefony, zadawa�a sobie pytanie, co zrobi� z dzieciakiem. Je�li doniesie o wszystkim Rigobertowi, stanie si� wrogiem pasierba, a wtedy odwieczna zapowied� domowego piek�a urzeczywistni si�. By� mo�e najsensowniej b�dzie zapomnie� o rewelacjach Justyniany i przyjmuj�c wszystko z du�� doz� cierpliwo�ci, stopniowo wykorzenia� owe wymys�y, kt�re dziecko, bez w�tpienia i jedynie po cz�ci u�wiadamiaj�c sobie ich rzeczywisty sens, ��czy z jej osob�. Tak, to b�dzie najrozs�dniejsze: przemilcze� i poma�u, ostro�nie, pu�ci� w zapomnienie. Tego wieczoru, kiedy Alfonsito po powrocie ze szko�y podszed� do niej, �eby j� poca�owa�, z miejsca odsun�a policzek i pogr��y�a si� w lekturze przegl�danego przez siebie pisma, nie pytaj�c, jak posz�o mu w szkole i czy ma lekcje do odrobienia na jutro. K�tem oka zobaczy�a, �e posmutnia�, by� bliski p�aczu. Ale nie zareagowa�a, tego wieczoru za� w og�le nie zesz�a, by towarzyszy� mu przy wieczornym posi�ku (rzadko jada�a kolacj�). Nieco p�niej zadzwoni� Rigoberto, z Trujillo. Wszystko, co mia� do za�atwienia posz�o mu znakomicie i bardzo za ni� t�skni�. A tej nocy, w swym ponurym pokoiku Hotelu Turystycznego, b�dzie t�skni� jeszcze bardziej. Co� nowego w domu? Nie, nic, wszystko w porz�dku. Dbaj o siebie, kochanie. Do?a Lukrecja sama w pokoju chwil� s�ucha�a muzyki, a kiedy malec przyszed� �yczy� jej dobrej nocy, odpowiedzia�a mu ch�odno. Nast�pnie poleci�a Justynianie, �eby przygotowa�a jej k�piel z pian�, jak zawsze wieczorem, przed p�j�ciem do ��ka. Podczas gdy dziewczyna nalewa�a wody do wanny, a ona rozbiera�a si�, towarzysz�cy jej w ci�gu dnia niesmak wr�ci� i dr�czy� j� coraz bardziej. Czy dobrze zrobi�a traktuj�c w ten spos�b Fonsita? Wbrew temu, co sobie postanowi�a, jego rozgoryczona, zaniepokojona twarzyczka sprawia�a jej b�l. Ale czy� nie by� to jedyny mo�liwy spos�b, �eby sko�czy� z t� dziecinad�, kt�ra mog�a przybra� niebezpieczny obr�t? Le�a�a zanurzona w wannie po szyj�, wp� �pi�ca, od czasu do czasu