388

Szczegóły
Tytuł 388
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

388 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 388 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 388 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

388 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

BIEDROL i LESTAT WIEDZMIN GERALT STRIKES BACK Geralt stan�� u wr�t ma�ego grodku tul�cego si� do podn�a g�ry, jak szczeni� do suki. �ciek�y, bo g�odny i nieumyty, a bia�e w�osy zacz�y pokrywa� si� �upie�em, kopn�� obuta w glana stopa w zamkni�te odrzwia. - Qrffffaaaa, otwiera� natychmiast!!!! Jam Geralt Wied�min!!! Wrota drgn�y i zacz�y si� powoli rozsuwa�. Zalecia�o �ajnem i spalenizna, w szparze ukaza� si� ob�liniony i ujadaj�cy pysk wychud�ego psa, zaraz po nim, troch� wy�ej wyjrza�a twarz, troch� tylko mniej ob�liniona ale nie mniej wystraszona i wychud�a. Wszelki duch...wied�min...- wybe�kota�a twarz, ta wy�ej.- A kogo si� spodziewali�cie? Ducha? Noc si� zbli�a, zje�� cos chc� i napi� czego, kawa�ek dachu nad g�owa, to wszystko czego mi trzeba, zap�ac�. - Prosimy, prosimy ... po w�jta nynie skocz�, prosimy... Wrota rozwar�y si� szerzej, pies znikn�� zmieciony silnym zamachem go�ej stopy. Smr�d spalenizny nasili� si�. - Po�ar jaki� mi�li�cie? Pytanie pozosta�o bez odpowiedzi, kmiot ju� p�dzi� do jedynej w grodzie chaty o murowanych �cianach. Wied�min troch� nerwowo rozejrza� si� dooko�a. Shit, znowu mnie autor pakuje w jakie� g�wno - zamrucza� pod nosem. Medalion na jego piersi wyda l s�aby pisk aprobaty. Tymczasem od strony cha�upy pod��a� ju� w kierunku Geralta w�jt Znikeron k�aniaj�c mu si� w pas ju� z daleka. Witajcie mo�ci panie, witajcie, ran waszych, tfu..., stop waszych nie godzien ca�owa�, czego� szukacie w naszych niskich progach? - p�aszczy� si� Znikeron. - �re�! - krotko i po �o�niersku wyrazi� swoje pragnienia wied�min. - Natychmiast! - ra�no odpowiedzia� w�jt, klasn�� w d�onie i przed Geraltem pojawi� si� Stolik, Kt�ry Sam Si� Nakry�. Przez moment patrzyli na niego w milczeniu, wiedzmin z dezaprobata, w�jt z panika w oczach. - Wrrrrroc! - warkn�� Geralt - To nie ta bajka, a poza tym on si� mia� nakry� �arciem, a nie kopytami! - Wybaczcie mi�o�ciwy panie, wczoraj kto inny o mnie pisa�, wszystko mi si� pieprzy, zapraszam do siebie na wieczerze - zacz�� si� t�umaczy� g��wny kmiotek. - Dobra, dobra, no to idziemy, ale powiedzcie co tu tak �mierdzi, co? W�jt szybko odwr�ci� oczy. - Nie ma to tamto ze boi, przed wami, wiedzminie t o si� nic nie ukryje. Wzdechnal w�jt, a zapach jego "wzdecha" ju� nasun�� Geraltowi pewna my�l. - Ten dym i "bardaszany cap" to tylko kamufla�? - z u�miechem rzuci� Geralt. - Jaki tam "karmuflasz", Panie - rzuci� w�jt - by�o tak, zima idzie, mr�z �cisk a, ze koty pierdz�, troch� zajzajeru trza by�o nagotowa�. A to �eby plecy natrze�, a to na syfy na mordach..., no wiecie jak jest, �wiatowy z was cz�ek. Opowie�� przerwa� niecodzienny widok. Z pomi�dzy chat dw�ch ch�op�w wyci�gn�o za r�ce wyrywaj�ca si� dziewuch�. Na widok w�jta i obcego naraz ja pu�cili i pogwizduj�c z r�kami splecionymi na plecach i wzrokiem utkwionym w nieobecne na niebie ptaki odeszli pomi�dzy cha�upy. Dziewka podbieg�a do w�jta i pocz�a wrzeszcze�. - W�jcie, w�jcie, znowu rury zapcha�o! Szybko!!! Chwile potem rozleg� si� pot�ny huk BUUUUUMMMMMMM!!!!! - No tak...- pokiwa� g�owa posmutnia�y jeszcze bardziej w�jt - kolejny kibel poszed� w eter... kolejne balony zacieru posz�y si� je...zuuuu! Jak my ta zim� przetrzymiem?! - lamentowa� Znikeron. - A wszystko przez te �lamdziungwy, panie wiedzminie, uwziuny si� na nas! No tak, znowu... - pomy�la� Geralt - niech ja kiedy dorw� tych maniak�w co to z n ud�w wymy�laj� te historie a w dodatku �lamdziungwy! Co to qrna jest?!?! Zakl�� szpetnie pod nosem i si�gn�� do swojego wiedzminskiego pleczaczka ze skaju, z kt�rego wydoby� specjalna, numerowana, 12- tomowa edycje dzie�a "Potwory Dla Opornych", nosz�ca �lady cz�stego u�ywania. Troszk� czasu zabra�o mu znalezienie tomu zawieraj�cego potwory na � (zawsze mi�� k�opoty z �,�,�,�,�,�,� poniewa� ksi��ka by�a napisana w ISO8859-2, a on dekodowa� z definicji w Starej Mowie), ale ju� za chwile wodzi� paluchem po w�a� ciwych wersach. "�lamdziungwy - (w Starej Mowie - �lamdziungwy) - a bo my wiemy co to jest, sam se sprawd�!!!" - Taaaa, to by by�o na tyle je�li chodzi o �r�d�a - westchn�� wiedzmin. Tymczasem w�jt Znikeron wpatrywa� si� t�po w ksi��k� trzymana prze z Geralta. - Ccccco ttto? - wyj�ka�. - To? Ksi��ka - pad�a odpowiedz. - Ksi��ka?!?! Ale� panie! S�ysza�em o ksi��kach, ale mam w cha�upiekompika ze sta�ym podpi�ciem do sieci. Tam wszystko znajdziecie! - Eeee, nie wierze w te wynalazki - sceptycznie odni�s� si� do b�ogos�awie�stwa internetu wiedzmin - Dobra! Co proponujecie za pozbycie si� �lamdziungwy, cokolwiek by to nie by�o? - No to chod�my obgada� spraw� przy wieczerzy - rzek� Znikeron, szerokim gestem zapraszaj�c wiedzmin do chaty i lekkim kopni�ciem odpychaj�c dziewk�, kt�ra pr�bowa�a wle�� do wn�trza razem z nimi. W chacie w�jta tez "jecha�o" jak gnomowi z p�pka ale cap ten �ama� si� z bardziej przyjaznym aromatem podgardla w�dzonego z syropem klonowym na papryce kandyzowanej. - Ot, kuchnia regionalna, no to dawajcie w�jcie te mich�. A zasma�ki dajcie z bita �mietan� du�o! Geralt rozsiad� si� za lawa i katem oka zauwa�y� ruch, w�a�ciwie tylko ruchu cie�, a w�a�ciwie to chyba nic nie widzia� tylko z g�odu postaci e z kresk�wek mu przed oczami �ata�y, pomi�dzy czarnymi plamkami, zr�cznie je omijaj�c. - Nie, tam cos jest - pomy�la� - mo�e to ta slamdziungwa co to w�ownice od bimbrowni zapycha, zaraz si� przekonamy... Szybki rzutem cia�a znalaz� si� w rogu izby, ale po chwili zorientowal si�, ze to nie ten r�g, wiec tygryskiem przeskoczy� pod przeciwleg�y. - Ech, starzeje si�... - pomy�la� i zamkn�� na o�lep d�onie na tym czym� chowaj�cym si� w cieniu. - Pomalujcie Panie!!! Nie bijcie! Wyt�umaczcie!!! L a boga! Matulu, Tatulku ! Wiedzmuch mnie ucapiiiiiillll!!!! Wrzask zmrozi� Geraltowi krew w �y�ach - Zamknij ryja! Kiego si� drzesz?! Krzywdy ci nie zrobi�, wychod� z kata ! Najpierw z ciemno�ci pokaza�a si� twarzyczka, chyba dzieci�ca ale to nale�a�o raczej do domys��w zwa�ywszy na pl�tanin� k�ak�w i gruba warstwa brudu, sadzy i (chyba) resztek owsianki. - Jam w�jtowy syn, Misiomor ... - z dr�eniem wyszepta�a twarzyczka - a wy jeste�cie wiedzmuch co dzieci porywa i je potworzy? - Kto ci taki ch pierdol naopowiada�? Czy ja wygl�dam na potwora? Powiedz mi lepiej, smarku, co tu u was si� dzieje? ... I mord� wytrzyj bo narazi tylko z imienia wno��e �e� ch�opcem. - SLAMDZINGWY Panie, nas opad�y, Burka mi ze�ar�y, tatulkowi ynteresa psowa ja a matuli pachnid�a wypijaj�. Kowalow� pono wydydkaly, hi hi hi, i wyg�dki nam wybuchlyyyyy - jednym tchem wyrecytowa� smarkacz i adekwatnie do swego wieku i pochodzenia zako�czy� wypowiedz taaaaaakim poci�gni�ciem nosa ze chyba jednocze�nie pi�t y sobie odszlamil... - No dobra - mrukn�� wiedzmin - cho no teraz do sto�u. - Gdzie! Do sto�u?!?! On juze jad� w tym tygodniu, wystarczy! - zawarcza� Znikeron. Wieczerza przebieg�a spokojnie, aczkolwiek Geralt musia� momentami korzysta� ze swoich wiedzminskich zdolno�ci aby z�apa� kawa�ki mi�sa chy�o spieprzaj�ce z talerza. Po kolacji w�jt wskaza� Geraltowi jego izb� i wiedzmin uwali� si� na spoczynek. - Jeszcze tylko papierosek przed snem - westchn�� b�ogo - a jutro z rana wezm� si� za te �lamdziungwy. Wiedzmin w�a�nie zaczyna� �nic cyfry jakie wypadn� w najbli�szym losowaniu CML-u (Cesarski Monopol Loteryjny), kiedy poczu�, ze kto� mu si� gramoli to wyra. - Kto tu? Co tu? - wrzasn�� - wyci�gaj�c spod poduszki miecz, d wa sztylety i UZI. - A cichojcie, to ja, w�jtowa - dobieg� go szept. - A wy tu czego? - U nas taki zwyczaj - �ga�a baba - go�ciowi oferuje si� wszystko co gospodarz ma w domu, jak u tych..., nooo... Seksimosow. - To czego mam by� cicho? - A bo ma��onek jaki� nieprzekonany do tego zwyczaju - gada�a kobieta majstruj�c Geraltowi przy rozporku. - Zara, zara - wiedzmin westchn�� i odsun�� w�jtowa od siebie - nic z tego nie b�dzie. - Dlaczego? Co wy panie, jaki� nie teges? - Teges, teges, ale wi dzicie... ja... mm.. ja.. eee... tylko z czarodziejkami mog�. - Tylko?!??! - No tak, taka dola. S�yszeli�cie, �eby kiedy wiedzmin si� zabawia� z jak�� prosta kobieta z ludu? Nie? No w�a�nie. I to nie dlatego, ze nie chce, tylko konstrukcja taka. Nie ma magii, nie stoi! No chyba �eby jaki� mi�y ch�opaczek - rozmarzy� si� nieoczekiwanie wiedzmin. - Bez magii nie da rady, m�wicie? - zmartwi�a si� kobiecina - ale ja podobno wr�cz magicznie robi� lask�. - A co mi po waszej lasce - zdenerwowa� si� Geralt - laskawczyni si� znalaz�a!!! - zaburcza�. - Lask�, nie l(/)aske robi� magicznie!!!! Rozumiecie co si� do was m�wi??? Lask�!! - dla odmiany wkurzy�a si� w�jtowa. -Hmmm.. no dobra, spr�bujemy - zgodzi� si� l(/)askawie wiedzmin. He, he, nic z te go zbocze�cy....... Geralt obudzi� si� o �wicie. Z niesmakiem wspomnia� wydarzenia ostatniej nocy i po raz n-ty przekl�� swoje wiedzminskie pochodzenie.- �eby normalny wiedzmin nie m�g� z gola baba w win... ��ku...... - zaszlocha� bezg�o�nie, ale zaraz przerwa� bo to co pomy�la� wyda�o mu si� sk�d� znajome. Chwile szuka� �r�d�a w pami�ci, ale w ko�cu to ola�. - Dobra, id� wyt�uc te �lamdziungwy, przynajmniej w tym jestem niez�y - pocieszy� si� i zacz�� przygotowywa� si� do walki. Umy� i uczesa� w�osy, podcieniowa� sobie oczy, poci�gn�� pomadka po ustach i umalowa� paznokcie.- Jestem ready!!!! - gromko zakrzykn�� wychodz�c z chaty na podw�rze i malowniczo wypieprzy� si� prosto w wielka ka�u�e zaraz za progiem. * * * - Dzizus, m�j �eb... - szept dobiega� jakby z oddali, poprzez szara mgie�k� opar�w Burbozura, najmocniejszego gatunku krasnoludzkiego piwa. Spod sterty kapot i waciak�w kto� zaintonowa�: Jontek si� wypreeeeeezyl ! gumka mu strzeliiiiila ! gacie mu opaaaaaaadly ! niczego tam niiiii ma ! ... - Laskier ! Jak Ci� zara �un� to si� glutem owiniesz ! Zamknij si� ! Sterta odzie�y si� poruszy�a. Niczym �limak z muszli wype�z� Laskier, wokalista ludowej kapeli " Szaza und Przera�a Bend", aktualnie na urlopie, to znaczy przymusowym urlopie, a raczej w trakcie ucieczki przed innymi cz�onkami grupy. C�, dobrym charakterem si� cechowa� i nikomu nie potrafi� odm�wi�, tym bardziej pi�knej Mariannie "co lubi w wan nie", przodownicy pracy Kolka Ladacznic Miejskich...i cala wsp�lna kiesa posz�a si� je... jeszcze do tego wr�cimy. - Ech, wy leszcze barowe - odrzek� Laskier, przeci�gaj�c si� w akompaniamencie trzasku staw�w i eksplozji gaz�w. - I to ma by� wesele? Pi�ta rano a tu wszystko le�y zdedowane jak po jakim pomorze. Ha�ba to dla mnie �piewa� na takich weselach, mi, kt�remu kr�lowie i ksi���ta ucha nadstawiali. No, ale lubi� Was i docencie to. Trza mi zap�at� odebra� i w drog� rusza�. Gdzie jest gosp odarz ? - Jaka zap�at� ?! - odezwa� si� gospodarz, czyli ojciec pana m�odego - chyba �e�cie si�, bardzie, przez �cian� z g�upim macali. Umawiali�my si� na 100 dudlikow, a prze�arli�cie i przechlali�cie ze 300 albo i lepiej. O nadwyr�onej opinii dru hny i jej matki nie wspomn�! - No dobra, spoko, jako� si� dogadamy. Kopsnijcie pi��dziesi�tk� i b�dziemy kwita, och, za dobry jestem, tak d�� si� wykorzystywa� ... - O wykorzystywaniu to mi lepiej nic nie wspominajcie. Bo mi o wykorzystywaniu okazji i gwa�cie na nieletnim to m�j m�odszy syn cos napomina�, alem do szkol nie chodzi� i ni kuta go nie rozumiem, ale min� mi�� niet�ga, okrakiem chodzi� i ze strachem za tob� wypatrywa�. - Eeee...no to milo by�o, szacuneczek, co z�ego to nie ja, Hvala li epa i bywajcie. Nim gospodarz zd��y� jeszcze wspomnie� o swojej kozie co od rana na widok ka�dego cz�owieka w czerwonych rajstopach na dup� siada, Laskier by� ju� na trakcie. Jeszcze tylko przez chwile przez zaro�la, drzewa i tumany traktowego py�u, oczy ojca pana m�odego wy�awia�y migni�cia czerwieni Lasierowych rajstop. * * * Gromadka wiejskich dzieci graj�cych w scrable w pobli�u chaty w�jta, na widok wiedzmin l�duj�cego w ka�u�y zawy�a beztroskim �miechem. - Ja wam dam podsmiechujki - omy�la� w�ciekle Geralt gramol�c si� z b�ota.Wyci�gn�� UZI i poci�gn�� krotka seria po bachorach. Ku jego satysfakcji �miech ucich� na dobre. - O �esz w mord�.... - krzywi� si� Geralt �cieraj�c b�oto z twarzy - ca�y makija� poszed� si� zaj�czkowac, jak ja si� ludziom na oczy poka�e. Pozbiera� si� w ko�cu jednak jako� do kupy i poszed� w kierunku najbli�szej studzienki kanalizacyjnej, cwane kombinuj�c, ze ta droga naj�atwiej dotrze do legowiska �lamdziungwy. Ju� po chwili odsuwa� w�az i powoli, nieufnie opu�ci si� w p�mrok kana�u. Jest tu kto? - zawo�a� na pr�b�, g�ownie dlatego, ze nic innego mu do g�owy nie przychodzi�o. Post�pi� naprz�d, wodz�c lufa pistoletu m aszynowego po o�lizg�ych �cianach. Nie podobali mu si� to miejsce. Oj nie. Przed oczyma stan�a mu piwnica w rodzinnym domu w Indiana, gdzie ojczym zamyka� go za kar�, kiedy �apa� go na ogl�daniu pornograficznych drzeworyt�w. Cos zabulgota�o w p�ytkiej cieczy przez kt�ra st�pa�. Drgn��, po plecach przebieg� mu dreszcz niczym stado prusak�w o drugiej rano przez pod�og� kuchni w akademiku. Szybko przelecia� w my�lach dost�pne uzbrojenie. Miecz �wietlny, kusza, dwa Stingery i samobie�ne dzia�ko p rzeciwlotnicze �Szylka�. Nieeeee, zdecydowa�, ze chwilowo zostanie przy ma�ym i por�cznym UZI. Nagle medalion na jego piersi drgn�� i zagada� Spierdalaj. - Co? - No spierdalaj z tego miejsca �osiu, bo stoisz pod w�jtowym kiblem i Znikeron ci zar az zasra na te bia�e pi�ra - z lekkim zniecierpliwieniem wyskrzeczal medalion. Dramatyczny skok Geralt wykona� w ostatniej chwili. - Ufff, blisko by�o.... Posun�� si� jeszcze par� metr�w do przodu. * * * Tam na poooolu kole stoga Dziewcz� seeee ur�ga Zara mila ci� pocieeeeesze Przy pomocy dr�ga! A jak skrzyyyyykniesz kole�anki Z ichnimi matkaaaami To urzoooooondzim widowisko Grupenseks z fotkami! - Co jest ? Co za cholera ?! Ballad� rzewno-drastyczna przerwa�a Laskierowi zjawa wy�aniaj�ca si� z pobliskich krzak�w. A zjawa to by�a i�cie zjadliwa, na wp� przezroczysta, sun�ca stop� nad powierzchnia traktu. - Laskier, trzymaj si� ty i twoje zwieracze. Upomnia� siebie i nie tylkosiebie bard. Nagle zjawa przem�wi�a. - Laskier, ty ciucmodruchu zapowietrzony, ty ciulu huculski, ty berbeluchu �o��dny ... - Ja tez ci� witam uni�enie zjawo, i tako� o zdrowie pytam. - Jakie zdrowie je�opie? Nie wierzy�am jak mi opowiadano o twej t� pocie, ale przyzna� musze, ze nie przesadzili. Jak mo�na pyta� zjaw�, czyli ducha o zdrowie ??? - Noooo, ja tak z grzeczno�ci, w ko�cu jestem wyksztal... - Milcz i s�uchaj! - Przerwa�a mu zjawa. - Gdzie jedziesz ?! - Ja ? - No Ty! Ty! Przecie� z twoim koniem nie rozmawiam, tylko z tob�! Pewnie z nim by �atwiej by�o... Jeszcze raz pytam, dok�d jedziesz ? - Ja ?... Eeee... to znaczy do Lodzbergu jad�, tak, do Lodzbergu ! - Po kiego grzyba ? - No jak to? Na Festiwal Pie�ni Bitewnych "Sztacheta M ityng" - Daj se spok�j, masz misje dziejowa, nie b�d� t�umaczy�a dlaczego akurat ty, bo sama nie wiem i szczerze podziwiam odwag� tego co tym ca�ym ba�aganem na tym padole kreci. Pad�o na ciebie i ju�. Pojedziesz na rozstaje dr�g, za stoj�cym tam GS -em (Gospoda Samostojaca) skr�cisz w lewo, pojedziesz dwa i p�l dnia prosto jak �rebak nasika�, potem kole "Trupiego Dola" skr�cisz w prawo, nad��asz? Notuj sobie bo nie b�d� powtarzec, zaraz znikam. Jak ju� skr�cisz to zaraz pewnie, sieroto, wpadnie sz w zasadzk� Zboja-Kluja. Uratuje Ci� z jego �ap i l�d�wi nadobna Krycha-Zdzicha Dwojga Imion Co Pod Okiem Nosi Limon, tez bandyta niespo�yta o obyczajach od puchu l�ejszych, ale z ni� si� jako� dogadasz. - Ale jak mam si� z ni� dogada� ? S�ysz� ze wszystko z g�ry przewidziane to mi powiedz! - Sied� cicho i s�uchaj jak trawa ro�nie! Jak mam napisane tak czytam! Powtarzam "z ni� si� jako� dogadasz". Ona wska�e ci drog� do wiedzmin Geralta i ju� razem b�dziecie �wirowa� coby �wiat ocali� i wstydu nie przynie��. A to si� ma sta� na wniosek autor�w, bo im g�upio pisa� tak oddzielnie. No dobra, to ja spadam a ty w dyrdy ruszaj bo przygody czekaj� na ci�!I... zjawa jak si� zjawi�a tak znik�a, o! Laskier po chwili pokr�ci� g�owa rozpraszaj�c �le my�li, co mu by�y do �ba przysz�y i ruszy� dalej pod�piewuj�c. Mila moooooja kochaneczko Daj�e mi swej moooordki A ja dam Ci co inneeeeego Tylko zdejm� portki. * * * Prosty do tej pory k orytarz skr�ci� ostro w lewo i przeobrazi� si� w obszerna grot� wyp�ukana przez nieczysto�ci przep�ywaj�ce tedy w przeci�gu ostatnich paru wiek�w. Nogo... paru dziesi�tk�w lat, noooo... niech b�dzie, ze w przeci�gu ostatnich kilku lat. Wiedzmin min�� zakr�t i jego oczom ukaza� si� �rodek pieczary - Jeeeeeee.....khhhhh... - zatka�o go - khhhh...!!!!! To musi by� ta slamdziungwa!!! - pomy�la� gor�czkowo. W centrum groty sta�o COS. Wielkie i brzydkie. Wygl�da�o jak skrzy�owanie o�miornicy z autobusem Jelcz. Spokojnie pi�o w�d� wyp�ywaj�ca cienka str�ka z pod�o�a. - Samiec - stwierdzi� Geralt, spogl�daj�c z lekka zazdro�ci� w ni�sze partie stwora. Nie my�l�c wiele, jak zwykle zreszt�, wygarn�� w cielsko ca�y magazynek. Pociski nieszkodliwi e odbi�y si� od grubej skory potwora. Slamdziungw leniwie odwr�ci� g�ow� w kierunku przyby�ego. - Pojeba�o ci�? Wody si� nie mo�na spokojnie napi�? - zahucza� �agodnie. - Eeeee.... sorki, noooo... ale..... - zacz�� si� pl�ta� wiedzmin. - Ty jaki� nietutejszy? - kontynuowa� osmiornicoautobusowaty - chcesz mi�� problemy z Zielonymi, albo z Greenpeace? Jaki� nieszcz�liwy jeste�. - zako�czy� z niesmakiem. - Ja jestem wiedzmin Geralt!!! Mam na ciebie zlecenie - zdoby� si� na odwag� Geralt. - Pokaz. - Niby co? - No, zlecenie pokaz, chce zobaczy�, kto wydal, kto potwierdzi�, a poza tym twoje pozwolenie na bron i �wiadectwo niekaralno�ci. - Teraz to chyba ciebie pojeba�o - z�o�� w wiedzminie prze�ama�a strach i zaskoczenie - kto by si� tam w papierki bawi�.... A w og�le to powiedz jak mam si� do ciebie zwraca�, bo g�upio tak bezosobo.. bezpotworowo - doko�czy�. - A przepraszam, gdzie� moje maniery - potwor wyra�nie si� sp�oszy� i cho� to prawie niemo�liwe, lekko si� zaczerwieni� - Jowyga Ruc hama jestem, ale m�w mi Jowy, jak wszyscy. - No to s�uchaj Jowy, w�jt Znikeron wydal na ciebie wyrok, a ja musze go wykona� - twardo rzek� wiedzmin si�gaj�c do plecaczka po stingera. - Zara, moment, nie masz papierka to powiedz chocia� za co, a tak nawiasem m�wi�c to tego stingera mo�esz sobie w rzy� wsadzi�, jestem zimnokrwisty, nie dasz rady namierzy� si� na �r�d�o ciep�a - ostudzi� zapal Geralta Jowy. - Zarzut�w by�o sporo, ale g�ownie to mu chodzi�o o to, ze bimbrownie im szlag przez ciebi e trafia. - wy�uszczy� wiedzmin, z �alem rezygnuj�c z rakiety. - Taaa, cholera, wiedzia�em ze si� w ko�cu do tego dopieprz�. - zacuka� si� stw�r - A my�lisz, ze w tym syfie to tak �atwo o suchym pysku wytrzyma�? - No, ale nie musisz chyba wszystkiego rozwali�, podebra�by� troch�, to mo�e nawet by nie zwr�cili uwagi i mia�by� spok�j. - To niechc�cy, my�lisz ze tymi �apami - Jowy zamacha� ko�czynami, kt�re pacn�y o pod�o�e z ohydnym mla�ni�ciem - wiele mo�na zdzia�a�? - Co robimy? - twarz Geralt a przybra�a rzadki u niego wyraz zamy�lenia charakteryzuj�cy si� wytrzeszcz� oczu i pofa�dowaniem czo�a w g��bokie bruzdy. - Zrobimy tak... - powiedzia� Jowy, zwalniaj�c tym samym wiedzmin z niewdzi�cznego zaj�cia. * * * - Hej! Jest tamuj kto ?! - Laskier zaczyna� si� ju� z lekka wkurza�. - Hej! Otwiera� kmioty jedne!!! No tak, artysta przyjecha�, a chamstwo pewnie pijane w bar�ogach le�y. No �esz kurza wasza twarzycha! Laskier stal przest�puj�c z nogi na nog� przed brama podupad�ego Gr�dka, cho� zastanawia� si� czy ta kupa belek i szmat kiedykolwiek mia�a dni �wietno�ci... Laskier, piewca koronowanych g��w, rezydent na dworach kr�lewskich, wyk�adowca Pie�ni Barowych na Akademii Muzycznej stal obdarty, posiniaczony i CHCIALO MU SIE! A przecie� nie p�jdzie w byle krzaki, nieee?!!! - A narobi� wam tu, zobaczycie, wy �woki z gnojem na �ydkach! I wsz�dzie rozg�o��e, ze ... Nie doko�czy� gdy� wrota przera�liwie skrzypn�y i pocz�y si� otwiera�... - Won!!! Krzyk n�� potr�caj�c cos szarego i kosmatego, wbieg� na dziedziniec i pocz�� si� panicznie rozgl�da� za budowla o znajomychkszta�tach z wyci�tym serduszkiem na drzwiach. - Jest!!! Konia rozkulbaczy�! Wiadro browca i golonka z chrzanem! - zaordynowa� w b iegu. ... - Ooooooooo... Taaaaaa... - Rozchyli� powieki z b�ogim u�miechem na twarzy - Co ja takiego �ar�em??? Poci�gn�� nosem i ma�o si� nie zwali� z podestu, a paj�k konsumuj�cy w�a�nie t�usta much� nad Laskierowa g�owa, w agonii podkurczy� odn�a i krzykn�� po paj�czemu -"Nie przy jedzeniuuuuuu... ggghhhhhhh...." Czego oczywi�cie nasz dzielny bard nie us�ysza�... Opr�cz dobrze znanych odg�os�w do uszu Laskiera dotar�y d�wi�ki cokolwiek odmienne, nie pasuj�ce do okoliczno�ci, a dobiegaj�ce sp od niego. "Co robimy ?" "Zrobimy tak..." Laskier zblad�...- Co, a raczej kogo ja ze�ar�em... W tym momencie mocno nadwyr�one deski sraczyka nie wytrzyma�y i p�k�y z przera�aj�cym trzaskiem. Na nic zda�y si� desperackie pr�by Laskiera utrzymania si� na g�rze za pomoc� paznokci wbitych w boczne �cianki wyg�dki i okr�cenia j�zyka wok� haczyka do drzwi. Si�a przyci�gania ziemskiego jest nieub�agana i bard mi�� przekona� si� o tym na w�asnej sk�rze. Natomiast Geralt nigdy nie mi�� si� dowiedzie� jak Jowy wyobra�a� sobie rozwi�zanie problemu tycz�cego si� wioskowych zapas�w bimbru na zim�. W momencie kiedy potwor ju� mi�� podzieli� si� z nim swym b�yskotliwym, niew�tpliwie pomys�em, ze stropu jaskini dobieg� ich najpierw okrutny smr�d, p�niej straszny trzask, �omot i przeszywaj�cy uszy wrzask. Tego serce 247 letniego Jowy�ego Ruchamy nie wytrzyma�o. Nie pom�g� nawet rozrusznik, kt�ry kiedy� magister Rel Igiusz z Akademii Medycznej w Kopydlowie Dolnym, wymontowa� w przyp�ywie dobroci ze swojego, prawie nowego, 14 letniego trabanta i wstawi� stworowi. Jowy zatrzepota� odn�ami, smarkn��, bekn��, no po prostu wzi�� i wykitowa�. Geralt nie wykitowa� tylko dla tego, ze strachu zapomnia� jak si� to robi. Po chwili (jaki� 15 minutach) otrz�sn�� si� jednak deko i na dr��cych nogach podszed� do tego czego� co raczy�o (ta my�l zacz�a mu w�a�nie �wita�) za�atwi� kontrakt za niego. Zbli�y� si� ostro�nie, spojrza�, nie uwierzy�, spojrza� jeszcze raz. - Laskier?!?!?!?! Delikatnie wymierzy� cuc�cego kopa w �liczny pysk barda, zupe�nie nie�wiadomie prze�ywaj�c dr�enie rozkoszy na my�l, o chocia� lekkim uszkodzeniu tej �licznej bu�ki. - Laskier?!?!?! Ty mia�ki waflu, to na prawd� ty?!?!?!?! - nie m�g� uwierzy� wiedzmin. - Ja chyba umar�em - my�la� gor�czkowo Laskier - i trafi�em prosto do piek�a czy innego Hadesu, ja znam ten glos, to ten b�azen Geralt, qrna, przepowiednia zjawy niby by�a, ale mi��em go spotka� po jaki� tam przygodach, a nie za pierwsza potrzeba skorzystania z kibla. Ja nie kcem, buuuu......... - Wstawaj cie�wierzu, przeca widz�, ze dychasz - Geralt poczu� si� zdecydowanie pewniej - co ty tutaj robisz, do stu par parchatych bierdronek, tfu, biedronek. Ostatnio widzia�em ci� ze dwa miechy temu w knajpie w Warszogrodzie. - Taaaaaaa!!!!! W Warszogrodzie!!!!! Ty blaszany odbycie!!!!! - bard b�yskawicznie doszed� do siebie - Ty �achmyto kopany, ty glizdawcu robiony na parapecie, zostawi�e� mnie tam z niezap�aconym rachunkiem za ober�e i jeszcze mi, �winio garbata, konia podpieprzy�es. - Oooo tam, ale ty jeste� pami�tliwy i ma�ostkowy - obruszy� si� do �ywego wiedzmin - musia�em szybko spada� z miasta, bo jakie� zmiotki wymy�li�y sobie, ze wzi��em kas� za za�atwienie wampira, a si� niby nie wywi�za�em. - A wywi�za�e� si�?!?!?! - No nie, co ja, jaki� gupi jestem? Okaza�o si� ze jest Wy�szego Rz�du, jeszcze nie zwariowa�em, �eby z takim zaczyna�. Siedli�my, pogadali�my, popili�my, milo by�o - odpowiedzia� Geralt. - Co pili�cie - nieufnie spyta� bard. - Aa Taaa, niewa�ne... - No dobra, a to, to co tam le�y? - Laskier wskaza� na cia�o Jowy�ego. - To, to moja ostatnia zdobycz. W�a�nie si� z nim rozprawi�em, kiedy zde cydowa�e� si� tu do nas zawita� - ze�ga� wiedzmin bezczelnie. - Wcale mi spieszno nie by�o, jeeeej, chod�my stad... a ja my�la�em ze to tam na g�rze capi... Ogie� weso�o trzaska�, r�wnie przyjemnie jak t�uszcz z piek�cego si� nad nim �osia, kt�rego Geralt powali� na kolacje znakiem runiczno-bojowym ZUKH (Zarabiaszczy U�cisk Klanu Hedozonych). By�a pogodna,ciep�a i gwia�dzista noc. �woku... - zagai� wiedzmin. Czego? - spyta� bard domy�laj�c si� o kogo chodzi. - Zosta�o jeszcze troch� "winka" w buk�aku? Pi�knym lukiem pojemnik z �atwopalnym p�ynem poszybowa� nad ogniskiem. - Dajcie i mnie, troch� si� odwodni�am. - Kto to powiedzia� - zaniepokoi� si� Laskier - Geralt, to ciebie tak pogi�o ? - To nie ja, my�la�em ze to ciebie muli, troch� ju� wypi�e�. Skoro to nie ty ani nie ja ... - szare kom�rki Geralta posz�y w ruch, jedna pobudzi�a druga, ta za� bzyka pr�dem trzecia, trzecia z kolei ... pierwsza bo czwarta ze�arta by�a ju� alkoholem. - To ja, mo�ki plamiste, wasz �osiu, wieczerza wasza, gor�co tu. - Ja pierdole, gadaj�cy �osiu! Geralt, trzepnij go, bo ja go p�niej do ust nie wezm�! - Wigilia by�a, no dajcie �yka... A w og�le to jak ju� siedzimy.. to znaczy wy siedzicie, a ja wi��e przy wsp�lnym ognisku, to mo�e brudzi? - z pewna taka nie�mia�o�ci� spyta� �osiu. - Ja z jedzeniem si� nie bratam, co, ja jaki� fetyszysta??? A w og�le to po jakiego grzyba si� odzywasz i apetyt psujesz. Nieee no, Geralt, trzepnij go! Geralt si� nie od�ywa�, nadal roztrz�sa� wazki problem o naturze egzystencjonalnej "skoro to nie Laskier i nie ja... to kto", z zamy�leniawyrwa�o go dopiero uderzenie w potylice. Tu nie trzeba by�o my�le�, zadzia�a� instynkt. Zerwa� si� na r�wne nogi, odchyli� si� w ty�, z�apa� r�kami to cos co go uderzy�o, wywali� z bani i ... zwali� si� na gleb�. - Ech, Geralt, pomy�l najpierw, a p�niej wal z bani. Chcia�e� zwali� ze �ba �osia ? Pocieszny jeste�...- roze�mia� si� Laskier.W trakcie jak trwa�a szale�cza gonitwa my�li w g�owie wiedzmin, �osiu sam zsun�� si� z ro�na. Pragn�c zwr�ci� na siebie uwag� i rozpr�szy� my�li Geralta, kt�re grozi�y wylewem, pukn�� go poro�em w czach�. Zasiedli wszyscy kr�giem wok� ogniska. Dziwny to by� zaiste widok, wiedzmin jak zawsz e skupiony i pos�pny, masuj�cy g�ow�, bard z oczami jak niezabudki i policzkami czerwonymi jak lampy burdelu oraz �osiu osk�rowany, podpieczony, sp�ywaj�cy t�uszczem i ca�kiem ... apetycznie wygl�daj�cy. Pierwszy odezwa� si� �osiu. - A widzisz Laskie r, �mierdzielu? M�wi�am, ze si� spotkasz z Geraltem. Jestem zjawa Zjawlinka- Znikulinka, wcieli�am si� w tego �osia sposobem automagicznym by wam przekaza� kolejne wyroki bog�w. A nie wyst�puje w mojej normalnej postaci bo mnie znowu szarpi drucie olejesz... - Ja Ciebie nie ola�em wtedy na trakcie, tylko pomy�la�em ze mo�e mnie z kim� pomyli�a�. No wiesz ... rozumiesz... ja si� do takich przyg�d nie nadaje. Najch�tniej to bym si� z tego opowiadania wypisa�, ale autorzy jakiego� podania ��daj�, czy cus takie... - Laskier, jeste� postaci� komiczna i moim zdaniem zb�dna, zgadzam si�, ale jaki� palant zawsze musi by�, dla kolorytu. - Zaraz... - odezwa� si� wreszcie Geralt. - Ale o co w�a�ciwie chodzi? Bo ja ni ku nie kumam ! (Tez mi n owina...- autor). Je�d�� se, potwory szlachtuje, kas� zgarniam, przepijam i ... dalej se jad�. A tu jakie� misje dziejowe? �wiat�w ratowanie? A profit jaki� z tego b�dzie, a? - Ty mi tu Geralt konwencji nie lam! Pozytywna posta� jeste�! -obruszy� si� �osiu, a� tusz ochlapa� naszych bohater�w. - Laskier? - spyta� wiedzmin barda. - Czy on.. to znaczy ona mnie czasem nie obraza ? Leskie ju� spal, dosy� mi�� wra�e� jak na jeden dzien. Przykry� g�ow� siod�em i przeni�s� si� w ramiona Morfel iny, patronki sennych polucji. - Ja Ci to zar az wy�o��, Geralt, jest tak , ty to nie jeste� taki pierwszy lepszy wiedzmin. J este� zdecydowanie gorszy, ale nie wiedzie� czemu zosta�e� wybrany. - Wybrany?! Przez kogo?! - Oj, w dup�, a ja wiem przez kogo?!?!!? - zdra�ni� si� zjawo-los - tak si� m�wi, nie? - A chocia� do czego, mo�na wiedzie�? - wied�minowi coraz mniej podoba�o si� to co s�ysza�. - To nie jest taka prosta sprawa.. - zjawa dramatycznie zawies i�a glos- s�ysza�e� kiedy� o Dziecku Niespodziance? - Nieeeeeee, no nieeeeee, to na pewna to wied�ma... eee. czarodziejka Renifer ci� nas�a�a - Geralt zerwa� si� na nogi i nerwowo pocz�� przechadza� si� wok� ogniska. - To suka, to ma�pa, a m�wi�a, ze si� zabezpieczy�a, ze wszystko OK, a teraz mi psia mac z �niespodzianka� wyje�d�a. Powiedz tej...., powiedz jej, ze wala! Nie b�d� p�aci�. A proces o ojcostwo to jej bokiem wyjdzie!! - w�cieka� si� wiedzmin. �osiu rozchichota� si� tak, ze podpieczona skora zacz�a mu p�ka� na brzuchu. - Oj, nie mog�, buhahaha, ten mosiek my�li, ze m�g�by zrobi� dziecko czarodziejce, oj, hihihihi, nie do��, ze Renifer do tej pory nie mo�e od�a�owa�, ze si� tak schla�a, ze ci� do wyra dopu�ci�a, to ten jeszcze z takimi teoriami wyje�d�a, hahahahaha - nie mog�a si� opanowa� zjawa. - No co, no co - oburzy� si� Geralt dotkni�ty do �ywego - Wcale nie by�a taka pijana, no mo�e troszk�... - Trooooszke, trooooooooszke, hihihi, by�a tak nawalona, ze pomyli�a ci� z Ksi�ciem Niemcamii Her Kulasem. Jak ona mog�a to zrobi�, to ja nie wiem na prawd�, niewa�ne, fartn�o ci si�, sprawa jest inna. Dziecko Niespodzianka to kryptonim �ci�le tajnej operacji przeprowadzanej wsp�lnie przez po��czone si�y wywiad�w; cesarskiego (CIA - Cesarscy Informatorzy Altruistyczni) i radwanskiego, naszego po�udniowego s�siada (KGB - Kablowanie Gwarantuje Byt). Operacja wymierzona jest przeciwko najrzadszym i najbardziej niebezpiecznym okazom fauny potworzastej zamieszkuj�cej te krainy. Ma by� przeprowadzona na szeroka skale, z u�yciem oddzia��w wojska, gaz�w bojowych, itp, itd. Cze�� stwor�w ma by� od�owiona i posprzedawana za gruba kas� za ocean, albo, tez nie za darmo, pokazywana w Ogrodach Potworologicznych, reszt a - kaput. - �osiu zako�czy�, spojrza� na swoje ju� �adnie przypieczone udko, od�ama� kawa�ek i pocz�� z apetytem pa�aszowa�. - Ty, daj gryz�, nic nie jad�em, bo zwia�e� z ro�na - wypomnia� mu wiedzmin. - A pro��e ci� uprzejmie, z prawego, z lewego? - Z lewego - zaordynowa� Geralt, po czym, ju� wgryzaj�c si� w mi�so zapyta�. - A co mnie do tego wszystkiego? - No co za g�upek!!!!!! No nie mog�.... - zalamentowa�a zjawa - przecie�, mato�ku, jak ci potwory wybija, to co b�dziesz robi�, sk�d fors� na w�deczk� we�miesz, co? Co prawda wiedzmin to z ciebie taki, jak koziej dupy ��d� podwodna, no, ale zawsze wiedzmin i jakie� kmioty ci� tam od czasu do czasy wynajmuj�. - No, no!!! Wiedzmin ci ja!! Pe�na g�ba!!! Pr�b� Traw przeszed�em - zaprotestowa � oburzony Geralt. - Aaaaa Taaa, taka Pr�b� Traw ta ja z przyjaci�kami co tydzie� sobie robi�. Tez mi problem! Phi! Po skr�cie na twarz wypali�. Ale pr�ba..... - z pogarda skomentowa�a zjawa odrzucaj�c obgryzionego gnata i zabra�a si� �eberka. - Zar az znikniesz - ostrzeg� wiedzmin. - Pewnie, ze znikn�, w ko�cu na drugie mam Znikulinka, nie? - Zaraz znikniesz, bo si� ze�resz to ostatka. - No tak, dobra, znikam tak czy tak, a ty r�b co uwa�asz, pewnie si� jeszcze spotkamy, see you - zako�czy�a zjawa, a mocno nadjedzone truch�o �osia str�ci�o pion i gruchn�o na ziemie przy ognisku. - No i co ja mam, biedny �uczek, teraz robi�? - rozczuli� si� nad sob� Geralt - potwory mi wybija, to zostan� bez roboty, a jak cos zaczn� kombinowa� przeciwko C IA to zostan� bez g�owy.... A, w mord� je�a, najwy�ej si� przekwalifikuje. Uspokojony ta my�l� waln�� si� na ziemie przy Laskierze, przykry� si�, starym wiedzminskim zwyczajem, w�asnym koniem i zasn�� snem sprawiedliwego. - Geralt, gdzie my w�a�ciwie jedziemy? - A ja wieeeem? Przed siebie. Pono� i tak wszystko jest zapisane. Mamy po prostu jecha� a przygody same nas znajda. Zam�w jeszcze po calaku. - Ehmmm! Karczmarzu! Cho no tu - zaordynowa� Laskier. - G�wno si� wyspa�em, ko� si� cala noc wierci�, r�a� przez sen, ech, nareszcie wy�pimy si� na po��dnych ��kach... Karczmarz postawi� przed nimi kolejne wiaderko siwuchy i pod�� specjalno�� zak�adu, migda�ki �osiowe w sosie cudzym z kopytkami. - Co to jest ?! - zerwa� si� od sto�u Geralt - Zabierz mi to! Chce mi�� chwile spokoju, jak mi to to znowu zacznie gada� ...! Karczmarz zd�bia�, popatrzy� wytrzeszcz� na wiedzmin, po chwili pokiwa� g�owa i rzek�. - No ju� doooobrze, grzeeeeeczny wiedzminek, amciu teraz damy wiedzminkowi, tak? O, jakie fajne kopytko, no, powiedz "aaaaa". - Panie karczmarz, z nim jest wszystko OK. Tylko przygody mi�li�my no wiecie ... noooo... po prostu nie lubi losiny. - A co wam moja �osina nie smakuje?! - karczmarz pocz�� ju� czerwienie� ze z�o�ci - W z�bki miastowych kluje?! To mo�e sikorki w �mietanie mam pod��, coooo?! �osiu pierwsza klasa, kopytka jak marzenie, mordka jak malowana, zam�wiony u samych Gucwinskich! Jak si� nie podoba to nie ! P�aci� za gorzale i go home! - No i kij ci w ryj, sam to zryj! Laskier plac temu chamowi i idziemy - Geralt cho� przywyk�y do sposobu bycia prowincjuszy, nie zwyk� by� tolerowa� takiego chamstwa. - No tego ... karczmarzu, macie tu pi�kny zajazd - z u�miechem pocz�� nawija� Laskier, a Geralt ju� wiedzia� co si� �wieci. - A i klientela zacna i wida� wymagaj�ca - Laskier powi�d� wzrokiem po siedz�cych w kupce kiziorach, co to mogliby grac w horrorze bez charakteryzacji. - To mo�e jak�� muzyka by si� zda�a coby podnie�� jeszcze atrakcyjno�� tego lokalu? Jakie� wy, karczmarzu macie szcz�cie �e�my tu stan�li! Bom jest Bard Laskier! - A w Polchacie bylista? Jakie� clipy nagralista ? - Moooowa. Cztery albumy nagra�em mych ballad w tym jeden patynowy! No nie ch b�dzie, nie dam si� ju� d�u�ej prosi�, za�piewam! Jako� si� rozliczymy... - z u�miechem doda� Laskier. Gdy karczmarz odszed� Geralt chwyci� Laskiera za gard�o, przyci�gn�� do swej twarzy i wysycza�. - Gdzieeeee ssssaaaaa naszszszseeee dudliki!? Nie doczeka� si� odpowiedzi bo oto nasta�a cisza i kaprawe oczy innych klient�w tej nory, zwanej Karczma "Ostatnia Wieczerza" (mm..) zwr�ci�y si� w ich stron�. - No, bardzie , doginaj, ino rado�nie - w glosie karczmarza da�o si� wyczu� ostrze�enie, ze nazwa karczmy nie wzi�a si� z koziego popierdu. Laskier zaintonowa�, g�o�no i wyra�nie: Cicho wsz�dzie, g�ucho wsz�dzie W�a�nie wiecz�r nasta� Flaszki stoj� puste w rz�dzie Wacek Wacka ta�ta�... Nagle szmer rozszed� si� jak smr�d po zdj�ciu gumiaka. - Karczmarz ma na imi� Wacek...zabija nas - ze spuszczona g�owa wyszepta� wiedzmin. - Eeeee... to mo�e cos innego...! - zaproponowa� Laskier. Jadanymi z go�ci by�a bardzo niego�cinnie wygl�daj�ca grupa tutejszej m�odzie�y zrzeszonej przy tutejszym hufcu ZHP (Zabijaki Humoru Pozbawione), i to w�a�nie im cos karczmarz wy�uszcza� spogl�daj�c co i raz wrogo na wiedzmin i barda. Niewiele dolatywa�o do nich, z tego co karczmarz m�wi�, ale po chwili dolecia�o cos bardziej materialnego - taboret. No i si� zacz�o... Laskier spr�bowa� starej sztuczki, przewr�ci� si� na plecy, usztywni� cz�onki i udawa� martwego, nawet z zapachu, przy czym wcale o ten zapach nie musia� si� stara� ... jako� tak samo wysz�o. Lecz szybko si� okaza�o, ze maja przeciwko siebie wprawionych w walce rezunow i byle sztuczki nie przejd�. Laskier zarobi� kopa w "mich�". Geralt na skutek oci�a�o�ci denaturalnej przeoczy� jednego napastnika, kt�ry go zaszed� od tylu i wykona� strasz liwy chwyt zwany "bananem dwufazowym", kto nie wie co to takiego to mo�e i lepiej bo nie b�dzie mu si� po nocach �ni�o. Laskier w tym czasie podni�s� si� z polepy i pi�knym tygryskiem skoczy� ... przez okno, niestety, to nie by�o okno tylko obraz ole jny malarza Nieznanego Zenona "Fly on the Window", efekt? Kolejne par� chwil nieobecno�ci barda w realu. Geraltowi sz�o troch� lepiej, wyci�gn�� z plecaka Pale-Zabijale, niezawodna bron na krotki dystans. A Pala ta by�a i�cie straszliwa, wystrugana z piszczela smoka Belfegora, z naci�gni�tym dla kamufla�u wypatroszonym zaj�czkiem, �wiekami nabijana, kevlarem przeplatana, r�cznie strugana, w jabolu hartowana. No ale jak to m�wi� : "Nie pomo�e i stu ch�opa jak dostaniesz w jaja kopa" tak i w ko �cu pod wiedzminek ugi�y si� nogi, cho� stawa� dzielnie i pozbawi� dw�ch napastnik�w mitr�gi przy porannym myciu z�b�w. Ach, c� to by�a za walka. Pi�ro tego nie opisze, klawiatura nie wystuka. Przesz�a p�niej do legend i pie�ni, do bajd, poda� i klechd domowych. Jej echa pobrzmiewaj� w tw�rczo�ci Andersena, Prosta, Platona, Tolstaja i tego..no.... Sapkowskiego. Pami�� o szale�czej odwadze i nieska�onym m�stwie naszych bohater�w przetrwa�a wieki. Ale c�, nie na wiele si� to zda�o. Ju� po kilkudziesi�ciu sekundach od momentu przelotu pierwszego taboretu le�eli , niezbyt wygodnie, w ka�u�y gnoju przed karczma, a w uszach d�wi�cza�y im jeszcze pogodne s�owa po�egnania wypowiedziane przez gospodarza - I �ebym was ju� tu w �yciu nie ogl�da� , pa-alanty pla-amiste - raczy� si� lekko na koniec zaci�� karczmarz Wacek. Geralt uni�s� g�ow�, wyplu� g�rna, lewa czw�rk�, kt�ra wida� uzna� ju� za zb�dna i w�ciekle zasycza� do Laskiera - Ty..... - nie znalaz� s��w - ty....ykhh..... - zapowietrzy� si�. - Nie bij, nie bij!!! - Laskier ze strachu wsadzi� �eb z powrotem do gnoju. - gul...bul bul...gul, gul. - M�w po ludzku, bo zat�uk� - wiedzmin szarpn�� barda za kark i wydoby� jego organ g�osowy z powrotem na powierzchnie - To wszystko twoja wina, ju� drugi raz w tym opowiadaniu �aduje w ka�u�y, fatum jakie�, czy co? Cos zrobi� z pieni�dzmi , kt�re dosta�em za wyko�czenie slamdziungwa, no co?!?!?! - Na zbo�ny cel...... - wydusi� Laskier. - Na zbo�ny cel?! ?!!? Na dziwki, w�d� czy prochy???? Czekaj, no ty fiutku ma�y .... - Nie, naprawd� na zbo�ny , jak poszed�e� si� odla�, to przysz�y dzieci.. - Taaa...? No. Dzieci przysz�y. Orkiestra jak�� gra, czy cos. Dzieci kwestowa�y na rzecz innych dzieci, nadgryzionych przez potwory, no i d��em , takie s�odkie by�y. - To trzeba by�o je ze�re�, jak by�y takie s�odkie !!! Co za sentymentalny baran z ciebie. Wiedzmin wsta�, ochlapa� si� troch� przy korycie, wsiad� na swoja ulubiona klacz, imieniem Szprotka. Zpojrzal z g�ry na Laskiera, dalej biwakuj�cego w ka�u�y. - Wstawaj w ko�cu, jedziemy. Laskier podni�s� si� z trudno�ci�, spojrza� z obrzydzeniem po sobie i wsiad� na swojego wa�acha Ten obrzuci� go r�wnie zniesmaczonym spojrzeniem, po czym pu�ci� pawia w traw� . Ruszyli wolno w kierunku brodu na Jarudze. Bard przeprawia� si� pierwszy, a widzmin odwr�ci� si� ku karczmie, ku s�o�cu zachodz� cemu nad ni� w�ciek�� czerwieni� . Rysy mu stwardnia�y , krwawe s�once zamigota�o w rozszerzonych �renicach . - I�ll be back - szepn�� w przestrze� nieprzyjemnym g�osem . T H E K O N I E C Lestat pl.rec.hihot XII�97 / I�98 Copyright by Lestat & Bierdol

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!