3873

Szczegóły
Tytuł 3873
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3873 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3873 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3873 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Leopold von Sacher-Masoch Wenus w futrze S�OWO WST�PNE Leopold von Sacher-Masoch, austriacki pisarz, autor wielu nowel i nami�tnych romans�w, urodzi� si� w 1836 roku we Lwowie (zmar� w 1895 roku w Hesji). Pochodzi� z rodziny szlacheckiej. Ojciec jego wywodzi� si� z XVI-wiecznej szlachty hiszpa�skiej. Daleki przodek ojca osiedli� si� w Czechach w XVI wieku, a kolejni jego potomkowie byli wysokimi urz�dnikami w s�u�bie austriackiej. Kontynuuj�c te tradycje ojciec Leopolda by� dyrektorem policji we Lwowie, potem prezydentem miasta Pragi, a w ko�cu szefem policji w Grazu, stolicy Styrii. Matka Leopolda by�a c�rk� profesora medycyny, von Masocha, rektora uniwersytetu we Lwowie. Poniewa� rektor von Masach nie mia� syn�w, cesarz Austrii, uznaj�c jego du�e zas�ugi dla ochrony zdrowia, �askawie udzieli� zezwolenia, aby zi�� nosi� nazwisko podw�jne: von Sacher-Masoch. W ten spos�b nazwisko uczonego medyka, dziadka Leopolda, mimowolnie sta�o si� tworzywem, z kt�rego powsta�a nazwa dewiacji seksualnej � masochizm. Leopold by� dzieckiem niezwykle uzdolnionym. Wcze�nie rozpocz�� nauk�, w szkole by� najm�odszym uczniem. Mia� szerokie zainteresowania � zw�aszcza mitologi� greck�. Kocha� si� w stoj�cym w gabinecie ojca pos��ku Wenus, przed kt�rym si� modli� i kt�ry nami�tnie ca�owa� w usta. Pewnego razu by� nieuprzejmy wobec dalekiej krewnej, kt�ra przyby�a w odwiedziny, poniewa� s�ysza�, �e si� lekko prowadzi. Pi�kna kobieta wych�osta�a go za to, po czym jeszcze kaza�a mu si� poca�owa� w r�k�. Wych�ostanie przez starsz� i pi�kn� kobiet� wzbudzi�o u Leopolda niezwykle silne podniecenie seksualne. Niekt�rzy autorzy to w�a�nie prze�ycie uwa�aj� za przyczyn� rozbudzenia u niego sk�onno�ci masochistycznych. Na drog� �ycia Leopolda oraz szybkie jego awanse mia�y wp�yw nie tylko zdolno�ci, lecz tak�e pozycja spo�eczna ojca i dziadka. Wszystko to sprawi�o, �e w wieku 20 lat by� ju� prywatnym docentem historii na uniwersytecie w Grazu. W �yciu osobistym Sacher-Masocha mo�na wyr�ni� dwie fazy W pierwszej Leopold zachowaniem swym nie r�ni� si� zbytnio od innych m�czyzn. Flirtowa�, mia� romanse, kocha�, a porzucony przez kobiet� cierpia� i... pociesza� si� z aktorkami. W fazie drugiej, kt�ra rozpocz�a si� ok. 30 roku �ycia, zacz�� wykazywa� silne sk�onno�ci masochistyczne, daj�c im wyraz tak�e w swej tw�rczo�ci. W okresie tym preferowa� towarzystwo kobiet, kt�rym m�g� si� podporz�dkowywa� oraz kt�re go maltretowa�y i upokarza�y. Im bardziej by�y dla niego szorstkie i surowe, tym bardziej by� nimi zainteresowany i doznawa� wi�kszej rozkoszy. Masochistycznym prze�yciom nadawa� formy literackie. O tym, �e opisywane przez niego praktyki erotyczne opiera�y si� na jego w�asnych do�wiadczeniach, �wiadcz� publikacje i dokumenty og�oszone przez jego pierwsz� �on�, z kt�r� si� rozwi�d�. Tw�rczo�� Sacher-Masocha, aczkolwiek bogata w nowe tre�ci, nie odbiega�a ca�kowicie od og�lnych trend�w panuj�cych w prozie i poezji XIX wieku, dla kt�rych charakterystyczne przecie� by�o lubowanie si� w cierpieniach � zw�aszcza maj�cych zwi�zek z mi�o�ci�. Literatur� XIX w. w du�ej mierze tworzyli ludzie o sk�onno�ciach masochistycznych (jakimi byli np.: Lew To�stoj � mistrz prozy realistyczno-psychologicznej, Paul Verlaine � poeta, jeden z tw�rc�w symbolizmu i mistrz lirycznego nastroju, a uprzednio, w XVIII wieku, tak�e Jean Jac�ues Rousseau � pisarz i filozof, wybitny przedstawiciel o�wiecenia). Literatur� XIX w. tworzyli tak�e ludzie o sk�onno�ciach sadystycznych (jakimi byli np.: Charles Baudelaire � poeta, prekursor symbolizmu, Jean Arthur Rimbaud � jeden z g��wnych przedstawicieli symbolizmu, pisz�cy tak�e poematy proz�, uprzednio za�, w XVIII wieku, Maximilien de Robespierre � jeden z przyw�dc�w Wielkiej Rewolucji Francuskiej, a p�niej, na prze�omie XIX i XX wieku, Marcel Proust � pisarz, kt�ry ��czy� obserwacje �ycia epoki z subteln� analiz� psychologiczn� oraz rozwa�aniami estetyczno-filozoficznymi). B�lem, m�kami i cierpieniami przesycona by�a zw�aszcza literatura romantyczna, kt�rej echa spotyka si� w ca�ym XIX wieku. Alfred de Musset, jeden z g��wnych przedstawicieli romantyzmu, tw�rca liryki mi�osnej i dramat�w cechuj�cych si� subteln� analiz� uczu�, rozkoszowa� si� cierpieniem. Uwa�a� on, �e 'wspomnienia nieszcz�cia i cierpienia s� o wiele cenniejsze ni� wspomnienia minionego szcz�cia, za� spe�niona mi�o�� mo�e cz�owieka uczyni� jeszcze bardziej nieszcz�liwym ni� mi�o�� niespe�niona. Poeci, musieli wyra�a� swe cierpienia wewn�trzne, gdy� bez tego nie byli uwa�ani za prawdziwych tw�rc�w. Ten cierpi�tniczy trend wyrazi�cie cechowa� literatur� i poezj� epoki romantyzmu, a wyra�ny by� tak�e w okresie p�niejszym, w kt�rym tworzy� Sacher--Masoch. Tw�rczo�� Leopolda von Sacher-Masocha przepojona jest elementami masochizmu. W tomie nowel pt. "Testament Kaina" (1870) ukazuje on okrutne kobiety oraz podporz�dkowanych im m�czyzn. Wprawdzie jeszcze nieco tu mora-lizuje, lecz mo�na wyra�nie dostrzec, �e rozkoszuje si� w�a�nie takim stosunkiem kobiet do m�czyzn. Wyra�a to dosadnie stwierdzaj�c, �e prawdziw� przyjemno�� mo�e m�czy�nie sprawi� tylko zadana przez pi�kn� kobiet� m�czarnia. Podobne tezy przedstawione s� w kr�tkim opowiadaniu pt. "Pod pejczem" zawartym w tomie pt. "Messaliny Wiednia. Historie z dobrego towarzystwa" (1873). Warto doda�, �e akcja utwor�w Sacher-Masocha z regu�y rozgrywa si� w "lepszym" towarzystwie oraz w kr�gach arystokracji. Najs�awniejsz� z powie�ci Sacher-Masocha sta�a si� "Wenus w futrze". To w�a�nie w niej autor przyzna�, �e znajduje szczeg�ln� podniet� w cierpieniu oraz �e tyrania, okrucie�stwo, a przede wszystkim niewierno�� pi�knej kobiety wywo�uje i wzmaga u niego siln� nami�tno��. W s�owach powy�szych w pe�ni wyra�ona zosta�a istota masochizmu jako dewiacji seksualnej. W rzeczy samej w tw�rczo�ci Sacher-Masocha mo�na zaobserwowa� pewne przeobra�enia. Podczas gdy w pierwszych jego nowelach dominuje wyra�anie element�w sadystycznych zwi�zanych ze szczeg�owymi opisami brutalno�ci kobiety, to w p�niejszych opisach przewa�aj� elementy masochistyczne, tj. przedstawianie rozkoszy narastaj�cej u m�czyzny a� do orgazmu w wyniku b�lu cielesnego, kt�ry sprawia mu ukochana kobieta poprzez bicie pejczem, kijem oraz przez innego rodzaju tortury. Leopold von Sacher-Masoch do�� wcze�nie, gdy� jeszcze za �ycia, za�ywa� s�awy wielkiego pisarza, a tak�e naukowca i odkrywcy duchowych otch�ani cz�owieka. Jubileusz 25-lecia jego tw�rczo�ci u�wietniony zosta� gratulacjami wielkich pisarzy, artyst�w i naukowc�w w�r�d kt�rych, mi�dzy innymi, znale�li si�: Wiktor Hugo, Emil Zola, Henrik Ibsen, Charles Gounod i Louis Pasteur. Ju� sam ten fakt �wiadczy, jak wielkim uznaniem cieszy� si� Sacher-Masoch oraz u jakich ludzi tw�rczo�� jego wzbudza�a �ywy odd�wi�k. A jednak pod wzgl�dem literackim tw�rczo�� Masocha nie reprezentuje zbyt wysokiego poziomu. W zasadzie wszystko zmierza tu do powtarzaj�cej si� sceny ch�ostania, natomiast reszta jest do�� p�ytkim i powierzchownym t�em omawianych zdarze�, pozbawionym g��bszych refleksji i analiz. W tym wzgl�dzie Sacher-Masoch wyra�nie ust�puje markizowi de Sade'owi, kt�rego romanse �wiadcz� o tym, �e autor by� pe�nym fantazji, utalentowanym pisarzem. Z tego powodu Sacher-Masoch nie zajmuje powa�nego miejsca w historii literatury. Jak dot�d nikt nie pr�bowa� � jak mia�o to miejsce w odniesieniu do markiza de Sade'a � zaliczy� go do rz�du klasyk�w literatury. Nazwisko Sacher-Masocha zajmuje natomiast poczesne miejsce w historii seksuologii, podobnie jak nazwisko markiza de Sade'a. Pos�u�y�y one bowiem Ryszardowi von Krafft-Ebingowi, profesorowi neuropsychiatrii w Grazu a potem w Wiedniu, do stworzenia nazw dewiacji seksualnych � sadyzmu i masochizmu. Sadyzm i masochizm s� dewiacjami wzajemnie si� uzupe�niaj�cymi. S� one wyrazem bipolarno�ci cz�owieka. Maj� si� do siebie jak negatyw i pozytyw tej samej fotografii, dlatego wielu autor�w omawia te dewiacje razem pod poj�ciem sadomasochizmu. W obydwu tych zaburzeniach chodzi o ich specyficzne zwi�zki z b�lem i cierpieniem. W swych skrajnych przypadkach sadyzm zwi�zany jest z morderstwem, a masochizm z samob�jstwem. Sk�onno�ci sadystyczne i masochistyczne mog� wyst�powa� w r�nym nasileniu u tego samego cz�owieka oraz zmienia� swe nat�enie w zale�no�ci od etapu �ycia, okoliczno�ci zewn�trznych oraz cech osobowo�ci partnera, z kt�rym dewiant pozostaje we wzajemnym uk�adzie. W obu tych tendencjach, niejednakowo silnie wyra�aj�cych si� u r�nych ludzi, najwa�niejsz� rol� odgrywa wi� symbiotyczna, przejawiaj�ca si� w trudno�ci lub niemo�no�ci istnienia ka�dego z dwojga partner�w poza danym zwi�zkiem. Ostateczna ocena sk�onno�ci sadomasochistycznych odno�nie ich warto�ci dla tworzenia wi�zi mi�dzyludzkich jest w obecnej chwili do�� trudna. Wiele wskazuje na to, �e w przypadkach udanego doboru partnerskiego sadomasochizm mo�e mie� wi�cej cech pozytywnych ni� negatywnych dla rozwoju uk�adu partnerskiego oraz dla tworzenia g��bokiej wi�zi mi�dzyludzkiej, mimo i� jest to wi� innego typu, ni� wi� okre�lona w naszej kulturze mianem mi�o�ci cz�owieka (bli�niego braterskiej). Istniej� natomiast jakie� bli�ej nie wyja�nione zwi�zki mi�dzy sadomasochizmem a procesem emocjonalnym okre�lanym mianem mi�o�ci erotycznej. Wydaje si�, �e cierpienia psychiczne do pewnego stopnia maj� w�a�ciwo�ci wzmagaj�ce nat�enie mi�o�ci erotycznej, nami�tno�ci i rozkoszy zwi�zanej z ukochanym cz�owiekiem. W tym uj�ciu cierpienie staje si� atrybutem mi�o�ci erotycznej, kontrastem dla rozkoszy, dodatkowo t� ostatni� wzmacniaj�cym. Przekroczenie granic cierpienia zapocz�tkowuje nag�� lub powoln� inwolucj� mi�o�ci erotycznej i jest czynnikiem rozbijaj�cym wi�zi mi�dzyludzkie, podobnie jak ma to miejsce w wi�zi symbiotycznej opartej na sk�onno�ciach sadomasochistycznych. By� mo�e, i� mi�dzy tymi dwoma zjawiskami, tj. wi�zi� opart� na mi�o�ci erotycznej i wi�zi� symbiotyczn� � sadomasochistyczn�, istniej� g��bsze zwi�zki, kt�re nie zosta�y jeszcze wystarczaj�co wyja�nione. Sadyzm i masochizm s� podstawowymi zjawiskami seksualnymi wyst�puj�cymi w ka�dej fazie rozwojowej i w ka�dym wieku u cz�owieka. �cis�e powi�zania prze�y� seksualnych z prze�yciami sadomasochistycznymi umo�liwiaj� cz�owiekowi osi�gni�cie rozkoszy z zaspokojenia potrzeby w�adzy i dominacji � poprzez odpowiedni styl �ycia seksualnego. Czyni to prze�ycia seksualne tym g��bszymi i nami�tniejszymi, im mniejsze ma cz�owiek szans� na zaspokojenie potrzeby mocy i w�adzy w pozaseksualnych kontaktach spo�ecznych oraz w innych uk�adach mi�dzyludzkich, z czego wynika, �e mo�liwo�ci te ograniczone zostaj� do sektora seksualnego oraz do osoby konkretnego partnera. W tym sensie sadyzm i masochizm mo�na uwa�a� za podstawowe si�y, kt�re � obok potrzeby seksualnej � le�� u pod�o�a wzajemnego przyci�gania i uzupe�niania si� ludzi. Sprzyjaj� one tworzeniu i pog��bianiu si� wi�zi mi�dzyludzkich w warunkach udanego doboru partnerskiego i nie przekraczania odpowiedniego nat�enia sk�onno�ci sadomasochistycznych � i to prawie niezale�nie od r�nicy p�ci mi�dzy dwoma osobnikami. Istniej� wi�c dwa podstawowe mechanizmy sk�aniaj�ce ludzi ku sobie: potrzeba seksualna, kt�ra sk�ania wzajemnie ku sobie m�czyzn� i kobiet� (lub � przy istnieniu sk�onno�ci homoseksualnych � dwoje ludzi tej samej p�ci) oraz potrzeba dominacji, mocy i w�adzy (a tak�e submisji i podporz�dkowania si�), kt�ra sk�ania ku sobie ludzi na zasadzie komplementarno�ci, lecz niezale�nie od p�ci. R�ne warianty wynikaj�ce z kombinacji oraz wi�kszej lub mniejszej zgodno�ci w zakresie rodzaju, nat�enia i komplementarno�ci obu powy�szych potrzeb, ujmowane dynamicznie w przebiegu r�nych faz rozwojowych dwojga ludzi tworz�cych uk�ad partnerski, wp�ywaj� w zasadniczy spos�b na charakter i g��bi� ��cz�cych ich wi�zi mi�dzyludzkich. Sadomasochizm, pomijaj�c skrajne przejawy, jak mord z lubie�no�ci lub samob�jstwo z lubie�no�ci, jest najbardziej rozpowszechnion� dewiacj� seksualn�, a w s�abym nat�eniu wyst�puje u wszystkich ludzi. Jest to wi�c zjawisko z punktu widzenia antropologicznego normalne, odgrywaj�ce pewn� rol� zar�wno w �yciu indywidualnym cz�owieka, jak i w �yciu kulturowym ludzko�ci. Wyst�powanie sadomasochizmu we wszystkich kulturach i epokach uzasadnia pogl�d, �e ma on biologiczne pod�o�e. By� mo�e stanowi pozosta�o�� ewolucyjnych atawizm�w z tego okresu rozwoju cz�owieka, w kt�rym zaspokojenie potrzeb seksualnych mog�o nast�pi� dopiero po walce zako�czonej zwyci�stwem lub pokonaniem, w czasie kt�rej nierzadko dochodzi�o do przelewu krwi. Rozw�j cz�owieka i spo�ecze�stwa narzuci� pewne ograniczenia przejawianiu si� sk�onno�ci sadomasochistycznych, zw�aszcza w ich pierwotnej formie. Jednak�e nale�y pami�ta�, �e zar�wno okrutne dzia�ania jak i zachowanie �agodne mog� by� uwarunkowane g��biej le��cymi motywami seksualnymi, cz�sto nie u�wiadamianymi sobie przez cz�owieka. Ograniczenia kulturowe dotycz� zar�wno si�y z jak� ujawniaj� si� sk�onno�ci sadomasochistyczne, jak i formy ich ujawniania, przekszta�caj�cej si� z przewagi i dominacji uzyskanej dzi�ki .sile fizycznej na dominacj� typu psychicznego. Mimo tych spo�ecznych ogranicze� historia rozwoju cz�owieka i kultury oraz etnologia dostarczaj� licznych dowod�w na powszechne istnienie i uzewn�trznianie si� sk�onno�ci sadomasochistycznych; dowody te pozwalaj� na �atwiejsze zrozumienie zdarze� zachodz�cych tak�e we wsp�czesno�ci. Biologiczne pod�o�e sadomasochizmu sprawia, �e jego przejawy, a tak�e przejawy agresji seksualnej w og�le, maj� w�a�ciwo�ci stymuluj�ce podniecenie seksualne, w du�ym stopniu niezale�ne od przyjmowanych wobec tego zjawiska postaw. Nie chodzi tu o stymulacyjne dzia�anie wywierane na dewiant�w seksualnych, lecz na ludzi nie wykazuj�cych cech dewiacji. Mechanizmy spo�eczne mog� to stymulacyjne .dzia�anie wzmacnia� lub os�abia�. Metody wychowawcze oparte na stosowaniu kary cielesnej sprzyja�y wzmacnianiu si� sk�onno�ci sadomasochistycznych. W podobnym kierunku mo�e oddzia�ywa� og�lny wzrost agresywno�ci w �yciu spo�ecznym. Natomiast nie osi�gni�to porozumienia co do roli, jak� odgrywaj� wzorce �ycia seksualnego lansowane w �rodkach masowego przekazu. Zwolennicy teorii mimetycznej s� zdania, �e pokazywanie przemocy i okrucie�stwa na ekranie sprzyja realizacji tych wzorc�w w praktyce. Zwolennicy teorii "katharsis" s� zdania, �e "metoda uczestniczenia", poprzez zaanga�owane prze�ywanie scen przemocy i okrucie�stwa w roli widza, pozwala na roz�adowanie gromadz�cych si� napi��. Psychoanalitycy uwa�ali sk�onno�ci sadystyczne za aktywn� form� uzewn�trzniania si� sadomasochizmu, w�a�ciw� dla m�czyzn; sk�onno�ci masochistyczne, cechuj�ce si� form� pasywn�, mia�y by� w ich uj�ciu udzia�em kobiet. Za aktywno�� uwa�ali oni wszystko, co pobudza do dzia�ania, aby osi�gn�� cel; za pasywno�� za� � d��enie do osi�gni�cia celu przez cierpliwo�� i czekanie. Jednak�e z wiod�cej (bardziej aktywnej) roli m�czyzny przy sp�kowaniu nie mo�na wyci�gn�� wniosku, �e sadyzm jest cz�stszy u m�czyzn, a masochizm u kobiet. Obydwie te sk�onno�ci w postaci dewiacyjnej wyst�puj� bowiem cz�ciej u m�czyzn ni� u kobiet, natomiast w postaci niedewiacyjnej wyst�puj� zar�wno u m�czyzn jak i u kobiet. Zygmunt Freud w sadyzmie i masochizmie dopatruje si� objaw�w skierowanego na zewn�trz i do wewn�trz pop�du destrukcji, �ci�le stopionego z erotyk�. R�wnocze�nie zastanawia si�, jak mo�na by�o przeoczy� istnienie wszechobecnej nieerotycznej agresji i destrukcji oraz nie przyzna� jej nale�nego miejsca w wyja�nianiu sensu �ycia. T�umaczy to tym, �e tendencja destrukcyjna skierowana do wewn�trz, gdy pozbawiona jest element�w erotycznych, jest trudna do rozpoznania. "Pop�d �mierci" (Tanatos) istnieje jako t�o Erosa, jednak�e tam, gdzie stapia si� on z Erosem, staje si� dla nas trudno zrozumia�y. W sadyzmie, gdzie cel erotyczny zostaje pomini�ty, a mimo tego zaspokojone zostaj� d��enia seksualne, stosunek pop�du �mierci do Erosa staje si� nieco bardziej zrozumia�y w tym sensie, �e udaje si� nieco �atwiej wnikn�� w jego � Tanatosa istot�. Natomiast tam, gdzie Tanatos wyst�puje bez celu seksualnego, przejawiaj�c si� w �lepej ��dzy niszczenia, zaspokojenie go wi��e si� z siln� rozkosz� narcystyczn�, gdy� ukazuje on cz�owieczemu ego spos�b, przy pomocy kt�rego mo�e ono spe�ni� odwieczne pragnienie wszechmocy. W masochizmie, kt�rego nie mo�na ca�kowicie odizolowa� od sadyzmu, lecz kt�ry nale�y przedstawia� jako szczeg�lnie wyra�ne uwydatnienie jednego z pragnie� sadomasochistycznych, chodzi o obron� przed l�kami przejawiaj�cymi si� w r�ny spos�b i w r�nych sferach �ycia. J�drem s� tu l�ki kastracyjne; masochista, prze�ywaj�c cierpienia, poprzez ekwiwalenty kastracji odrywa si� od l�k�w przed realn� kastracj�. Podporz�dkowuj�c si� sady�cie, pozwala si� opanowa� i bi� lub poddaje si� dzia�aniom podobnym do kastracji, takim jak zwi�zywaniu czy czemu� podobnemu. To wszystko jednak dzieje si� w scenariuszach zrytualizowanych, kt�rych regu�y okre�la, tak �e nie musi si� obawia� realnego zagro�enia. Inny aspekt masochizmu tkwi w tym, �e masochista prze�ywa jako rozkosz ukaranie go za istniej�ce u niego agresywne sadystyczne pragnienia. Zaspokojenie wymaga� superego stwarza masochi�cie o tyle ma�o trudno�ci, �e w du�ym stopniu rezygnuje on z zaspokojenia swoich m�skich, falliczno-agresywnych pragnie�, projektuj�c je na kobiet� i wyposa�aj�c j� w symbole fallusa (pejcz, kij). Z sadomasochistycznej ambiwalencji kobiety i w�asnych "cz�ci" �e�sko�ci w sobie wyprowadza on pozytywne uczucia, bardziej akceptuje tkwi�ce w nim cz�ci �e�sko�ci. Zagro�eniu przez nie przeciwstawia si� nie przez agresj�, lecz przez podporz�dkowanie. Jeszcze inny aspekt masochizmu wywodzi si� z problematyki od��czenia od matki, kt�ra w sadomasochizmie jest silnie ambiwalentna. Podczas gdy sadysta agresywnie broni si� przed od��czeniem poprzez pierwotn� identyfikacj� z kobiet�, masochista godzi si� na to poprzez regresyjne pragnienie pozbycia si� swojej, osi�gni�tej dotychczas, samodzielno�ci. Rytua�y poddania si� i kastracji s�u�� nie tylko obni�eniu si� l�ku kastracyjnego; r�wnocze�nie wyra�a si� w nich pragnienie pozbycia si� m�skiej samodzielno�ci (niezale�no�ci) i szukanie intensywnego, oralnego, �cis�ego zwi�zku mi�dzy matk� i dzieckiem. Ta tendencja do samorezygnacji jest wyra�na u tych masochist�w, u kt�rych rytua�y zabijania nale�� do sta�ych sk�adnik�w aran�acji sadomasochistycznych. T� tendencj� do powrotu w nierozerwalne zwi�zki z matk� sprzed okresu separacji � sadomasochizm ma wsp�ln� z fetyszyzmem. Tym t�umaczy si� fakt, �e dewiacja sadomasochistyczna cz�sto przepojona jest elementami fetyszystycznymi np. fetyszyzmem sk�ry i gumy, fetyszyzmem pejczy, futra, po�ladk�w, ekskrement�w itp. Masochizm polega na osi�ganiu rozkoszy seksualnej w sytuacjach zwi�zanych z ca�kowitym podporz�dkowaniem si� i uleg�o�ci� wobec partnera seksualnego. Jest to potrzeba uleg�o�ci i podporz�dkowania innemu cz�owiekowi, kosztem utraty indywidualno�ci i ograniczania w�asnej wolno�ci. Poddanie si� przemocy drugiego cz�owieka sprawia, �e zadawanie przez niego b�lu fizycznego, upokorzenie lub poni�enie odczuwane jest jako rozkosz seksualna. Poza kontekstem ca�kowitego podporz�dkowania si� i uleg�o�ci zar�wno upokorzenie, jak i b�l fizyczny s� odczuwane przykro, podobnie jak to jest u niedewiant�w seksualnych, dlatego poza sfer� seksu masochista unika cierpie�, a przynajmniej �wiadomie ich nie prowokuje. W masochizmie stopie� seksualnego uzale�nienia si� od partnera jest najwi�kszy. Uzale�nienie to mo�e si� przejawia� w znoszeniu najci�szych ofiar i po�wi�ce�, aby nie utraci� partnera, kt�ry sprawia tym wi�ksz� rozkosz seksualn�, im bardziej dominuje, a dominuj�c dr�czy masochist�. Idea�em kobiety dla masochisty jest przez to domina (la�. pani), kt�rej si� niewolniczo podporz�dkowuje. Najcz�ciej tylko takie kobiety uznawane s� za "panie", kt�re okrutnie dr�cz� m�czyzn�, zanim pozwol� mu na zaspokojenie seksualne. Symptomatologia masochizmu jest niezwykle bogata. Jest ona �atwa do uchwycenia wtedy, gdy masochista odczuwa rozkosz w wyniku b�lu i cierpie� cielesnych. Zazwyczaj dewiant sk�ania wtedy swoj� partnerk� seksualn� do zadawania mu b�lu poprzez bicie, drapanie itp. Natomiast mo�e by� bardzo trudna do uchwycenia, gdy masochista doznaje rozkoszy w wyniku cierpie� psychicznych, takich jak lekcewa�enie go, poni�anie, upokarzanie, obrzucanie przezwiskami itp. Aby to osi�gn��, prowokuje on celowo sytuacje konfliktowe z partnerk�. Poniewa� konflikty mi�dzy partnerami powstaj� i znajduj� sw�j wyraz w ostrych "spi�ciach", najcz�ciej bez pod�o�a masochistycznego, dlatego ustalenie go nie jest spraw� �atw�. Tak jak w wielu dewiacjach, tak�e i w masochizmie wyst�puj� przesadnie wyra�one w�a�ciwo�ci i mo�liwo�ci, kt�re spotyka si� r�wnie� u normalnych ludzi. Na dnie tej dewiacji tkwi pos�usze�stwo seksualne, tzn. taki stopie� zale�no�ci od partnerki, w kt�rym znoszone s� najci�sze ofiary i po�wi�cenia, aby tylko jej nie straci�. U ludzi normalnych r�wnie� spotyka si� gotowo�� do po�wi�ce� i ponoszenia ofiar, aby tylko nie utraci� partnera i bardziej go do siebie przywi�za�. Nie s� oni jednak masochistami, gdy� nie sprawia im to przyjemno�ci. Mianem masochist�w nie mo�na r�wnie� okre�la� ludzi, kt�rzy s� dr�czeni w uk�adzie partnerskim lub ma��e�skim, lecz znosz� to dlatego, �e s� zbyt s�abi, aby zerwa� ten uk�ad. Pomi�dzy lud�mi normalnymi a typowymi masochistami znajduje si� po�rednia grupa osobnik�w wykazuj�cych masochistyczne rysy osobowo�ci. Ludzie ci maj� przesadnie wyra�one poczucie ni�szo�ci, nadmiernie wyg�rowany samokrytycyzm; ca�okszta�t ich zachowania sprawia wra�enie, �e poszukuj� oni cierpie�, a nara�anie si� na kary sprawia im przyjemno��. Tego rodzaju rysy masochistyczne spotyka si� nie tylko w �yciu mi�osnym i ma��e�skim, ale tak�e w �yciu zawodowym. Wsz�dzie bowiem mo�na spotka� osobnik�w, kt�rzy poprzez swoj� uleg�o�� prowokuj� wprost z�e traktowanie ich przez wsp�pracownik�w lub prze�o�onych. Osobnicy ci rekrutuj� si� przewa�nie z ludzi zahamowanych seksualnie, o silnej potrzebie mi�o�ci, lecz niemo�no�ci nawi�zania g��bokiego kontaktu uczuciowego. Poniewa� ludzie ci nie wierz� w jakiekolwiek powodzenie w mi�o�ci, pracy zawodowej itp., wol� by� �le traktowani ni� w og�le nie dostrzegani. W�a�ciwi seksualni masochi�ci odr�niaj� si� od tych osobnik�w tym, �e poszukuj� partnerki, kt�ra spe�nia ich �yczenia i dostarcza po��danej satysfakcji seksualnej. Praktyki masochistyczne mog� by� bardzo r�norodne, jednak�e przewa�nie przebiegaj� wed�ug �ci�le okre�lonego scenariusza uzgodnionego mi�dzy partnerami (przy czym ka�de odst�pstwo od niego jest �le widziane przez masochist� i wywo�uje jego �ywe protesty). Praktyki te maj� wskutek tego charakter zrytualizowany, a masochista osi�ga rozkosz nie tylko z sytuacji istniej�cej aktualnie, lecz tak�e z antycypowanej zgodnie ze scenariuszem. Jest to wi�c forma gry, w kt�rej istniej� �ci�le podzielone role i scenariusze, gdzie elementy fikcyjne pomieszane s� z rzeczywistymi; jednak sztuczno�� i fikcyjno�� sytuacji � mimo �e jest ona silnie emocjonalnie prze�ywana � tkwi zawsze w �wiadomo�ci. Role mog� by� bardzo r�norodne. Szczeg�lnie preferowane przez masochist�w s� sytuacje, w kt�rych kobieta jest surow� pani� (domina), traktuj�c� m�czyzn� jak niewolnika. Kobieta taka dr�czy masochist�, zanim pozwoli mu na zaspokojenie seksualne. Formy dr�czenia mog� by� bardzo r�norodne. Najcz�ciej s� one zwi�zane z metamorfizmem przejawiaj�cym si� w tym, �e masochista w fantazji i w zachowaniu przejmuje okre�lone role: s�u��cego, niewolnika, wychowanka, zwierz�cia (forma zoomimiczna, np. psa, kt�remu zak�ada si� obro��, konia, na kt�rym si� je�dzi itp.). Akty masochistyczne mog� te� polega� na praktykach kopro-i urolagnistycznych wykonywanych na rozkaz "pani", na przybieraniu roli dziecka lub pazia "karconego" przez dumn� pani�, lub na pisaniu podda�czych list�w do "pani". Praktyki masochistyczne � autoerotyczne polegaj� na aran�acji sytuacji dr�czenia przez wyimaginowan� partnerk�. Dawniejsze pogl�dy dotycz�ce masochizmu ogranicza�y go tylko do sfery seksualnej. Jednak�e jest to zjawisko o szerszym zasi�gu; obejmuje mi�dzy innymi pragnienie uzale�nienia si� od innego cz�owieka oraz tendencje do obni�ania swej warto�ci. Karen Horney, ameryka�ska psychoanalityczka, by�a zdania, �e masochista nie pragnie cierpie�, podobnie jak inni ludzie. Bolesne prze�ycia, cierpienia i konflikty s� dla niego podobnie przykre jak dla innych ludzi. Jednak�e w okre�lonych sytuacjach stara si� on zintensyfikowa� b�l, co po przemini�ciu okresowego jego nat�enia sprawia wra�enie z�agodzenia b�lu lub obni�enia na� wra�liwo�ci. Masochista czerpie w znacznie wi�kszej mierze rozkosz nie z b�lu fizycznego, lecz z poddania si� samo poni�eniu oraz poni�eniu i udr�czeniu przez partnerk�. Ciekawe jest ujmowanie sadomasochizmu przez filozofi� egzystencjaln�. Znalaz�o ono najpe�niejszy wyraz w wizji cz�owieka oraz koncepcji ludzkiej wolno�ci Sartre'a. Zgodnie z ni� cz�owiek jest uto�samiany z wolno�ci�, dlatego przeznaczeniem jego egzystencji jest samotno��, kt�ra oznacza to samo, co �wiadomo�� w�asnej wolno�ci. Autentyczne �ycie cz�owieka cechuje si� �wiadomo�ci� ca�kowitej odr�bno�ci od otaczaj�cego �wiata i ludzi, natomiast iluzj� s� nadzieje na "zjednoczenie" si� dwu r�nych wolno�ci. W tym uj�ciu pragnienia zjednoczenia si� na drodze sadyzmu czy masochizmu � podobnie zreszt� jak i poprzez mi�o�� � s� absurdalne. Powy�sza gar�� informacji o wsp�czesnych pogl�dach na sadomasochizm pozwala na lepsze zrozumienie akcji tocz�cej si� w niniejszej ksi��ce. Warto przypomnie�, �e "Wenus w futrze" jest najbardziej znan� i typow� opowie�ci� Sacher-Masocha, w kt�rej opisane zosta�y praktyki masochistyczne, �d czasu jej opublikowania futro i pejcz nale�� do sta�ych rekwizyt�w literatury masochistycznej. Futro jest fetyszem dla m�czyzny, a pejcz jest instrumentem rozkoszy. Opr�cz tego Sacher-Masoch opisa� tu ciekawe zjawisko rozszczepienia uczu� u kobiety. Polega to na tym, �e Wanda kocha Seweryna i nie chce go bi�. Poniewa� jednak chce mu sprawi� rozkosz, wi�c go bije. Daj�c rozkosz, sama j� prze�ywa. Trudno tu przy tym rozgraniczy�, ile satysfakcji osi�ganej jest przez ni� w wyniku dawania rozkoszy, a ile � z rozbudzonej potrzeby dr�czenia. Daj�c rozkosz i dr�cz�c � r�wnocze�nie rozczarowuje si� i obserwuje u siebie obni�anie si� zaanga�owania uczuciowego wobec Seweryna, poniewa� obraz m�czyzny zniewolonego sprzeczny jest z obrazem m�czyzny, kt�rego pragnie i kt�ry mo�e jej imponowa�. W ten spos�b spe�nienie aktu masochistycznego zawiera w sobie elementy destrukcji w zakresie wi�zi uczuciowej. Ka�da pr�ba poznania tego, co w cz�owieku nieznane, tajemnicze, a co tkwi w g��bokich strukturach psychiki u wielu ludzi, opr�cz ciekawo�ci budzi niepok�j, obawy i l�ki. Ludzie z regu�y sk�onni s� do zbytnich uproszcze� i powierzchownych ocen zjawisk, kt�re nie mieszcz� si� w ich dotychczasowym obrazie �wiata i cz�owieka. S� jednak i tacy, kt�rzy pr�buj� ujawnia� te tajemnice, chocia� nie potrafi� ich dostatecznie g��boko zanalizowa�. Do nich nale�y zaliczy� Leopolda von Sacher-Masocha. Jego ksi��ka pt. "Wenus w futrze" nale�y do klasyki, mimo �e nie zosta� do niej zaliczony sam autor. Wielokrotnie cytowana w r�nego rodzaju literaturze � doczeka�a si� wreszcie bezpo�redniego ponownego udost�pnienia polskiemu czytelnikowi. Kwiecie� 1989 Prof. dr hab. med. Kazimierz Imieli�ski Motto: "B�g ukara� go i odda� w r�ce kobiety" (Stary Testament � Ksi�ga Judyty) PROLOG Byli�my w mi�ym, zacisznym pokoju sam na sam. Na staro�wieckim, okaza�ym, renesansowym kominku p�on�� ogie�. Siedzia�em tu� obok, maj�c przed sob� j� � Wenus! I nie by�a to �adna dama z p�wiatka, kt�ra by pod tym imieniem prowadzi�a kampani� z nienawistnym rodem m�skim, ani nawet kusz�ca Kleopatra, lecz prawdziwa bogini mi�o�ci. Zag��bi�a si� w fotel, patrz�c nieruchomo w p�omie�, kt�ry odbija� si� rumie�cem na jej bladych licach. Od czasu do czasu porusza�a jedn� lub drug� stop�, by j� przysun�� bli�ej ognia. Twarz jej by�a sko�czonym pi�knem, mimo zamglonych jak�� dziwn� melancholi� oczu. Patrzy�em wi�c w t� twarz jak w s�o�ce, rozkoszuj�c si� harmoni� klasycznych linii; �a�owa�em tylko, �e nie by�o mi wolno ujrze� jej szyi i ramion, jakby wykutych z marmuru r�k� najwi�kszego z mistrz�w. Urocza bogini otuli�a si� bowiem ca�a w bogate futro, kul�c si� w nim i dr��c, jak kto� odczuwaj�cy dreszcze. � Nie pojmuj�, �askawa pani � odezwa�em si� po d�ugiej chwili milczenia � jak mo�na... Przecie� od dwu tygodni mamy wspania�� wiosn� i wcale nie jest zimno. Chyba, �e dr�y pani ze zdenerwowania... � Dzi�kuj� za tak� wiosn� � odrzek�a g��bokim, suchym g�osem, kichaj�c dwukrotnie raz po raz. � Wprost nie mog� tu ju� d�u�ej wytrzyma� i zdaje mi si�, �e... � Co pani chcia�a powiedzie�? � �e zaczynam wierzy� w to, co wydaje si� nie do uwierzenia, i �e pojmuj� rzeczy, jakie uchodz� za niepoj�te. Zg��bi�am filozofi� niemieck�, zbada�am obyczaje germa�skie, na mocy kt�rych Germanki celuj� w cnocie wierno�ci i ... wcale ju� si� teraz nie dziwi�, �e wy tu na p�nocy nie umiecie kocha�, ba, nawet nie macie najmniejszego poj�cia, czym jest mi�o��. � �askawa pani pozwoli � przerwa�em jej � zdaje mi si�, �e ja bynajmniej nie da�em pani powodu do takich wniosk�w. � No, co do pana � odpowiedzia�a kichaj�c po raz trzeci i wzruszaj�c ramionami z trudnym do opisania wdzi�kiem � by�am dla pana zawsze uprzejma, od czasu do czasu nawet pana odwiedzam, nie zwa�aj�c na przezi�bienia, do kt�rych, mimo moich futer, jestem bardzo sk�onna. Czy pan sobie przypomina pierwsze nasze spotkanie? � Mia� �ebym o tym zapomnie�? Mia�a pani w�wczas bujn� fryzur� w kolorze hebanu, czarne jak w�giel oczy, �wie�e, p�on�ce purpur� usta. Pozna�em pani� jednak po bladej, marmurowej, a tak cudnie pi�knej twarzy... By�a pani ubrana w aksamitny �akiet koloru fio�k�w, oblamowany gronostajem. � Tak, tak, by� pan zakochany w tej toalecie. A jaki pan by� poj�tny w�wczas... � Pani nauczy�a mnie kocha�, ods�oni�a przede mn� nieznany �wiat mi�o�ci, w kt�rym prze�y�em pe�ne dwa tysi�ce lat. � A jak bezprzyk�adnie by�am panu wierna... � No, co do tego, to... � Niewdzi�cznik! � Nie mam bynajmniej zamiaru czyni� pani wyrzut�w. Pani jest bogini� pi�kno�ci, ale r�wnocze�nie tak�e kobiet�, kt�ra w mi�o�ci jest tak samo gro�na, jak ka�da inna. � Nazywa pan gro�nym to � odpar�a �ywo � co jest koniecznym elementem zmys�owo�ci, gor�cego umi�owania, kr�tko m�wi�c, co jest natur� kobiety oddaj�cej si� temu wszystkiemu, co kocha, a kocha to, co jej si� podoba... � Ba, ale czy mo�e by� straszniejsza rzecz nad niewierno�� jednej lub drugiej z zakochanych w sobie os�b? � Ech � przerwa�a � my, kobiety, jeste�my wierne tak d�ugo, jak d�ugo kochamy. Wy, m�czy�ni, wymagacie jednak, by kobieta by�a wiern� nawet w�wczas, gdy nie kocha, i aby wam si� oddawa�a bez w�asnego zadowolenia. Kt� wi�c jest tutaj bardziej bezwzgl�dny? Wy, ludzie pomocy, bierzecie mi�o�� zbyt powa�nie i szafujecie argumentami tak zwanego obowi�zku tam w�a�nie, gdzie mo�e tylko by� mowa o zaspokojeniu. � Tak, pani, ale za to doznajemy b�ogich uczu� cnoty i d�ugotrwa�ego zwi�zku. � A jednak � przerwa�a mi � nie jest to niczym innym, jak tylko obudzon� t�sknot� do pierwotnego stanu ludzko�ci z ery pasterstwa i koczownictwa. Ale ta mi�o�� pierwotna, b�d�ca najwy�sz� rozkosz� na ziemi, nie nadaje si� dla ludzi nowo�ytnych, dla was, dzieci refleksji. Jest ona dla was niedost�pna. Z chwil�, gdyby�cie chcieli sta� si� naturalni, b�dziecie tylko pospolici. Natur� uwa�acie bowiem za co� niegodnego. Z nas, s�onecznych b�stw Grecji, uczynili�cie demony, ze mnie � diablic�. Tak, mo�ecie mnie skaza� na wygnanie, przekl��, albo siebie samych w przyst�pie ob��du, jak w bachanalie, zabija� przed mym o�tarzem na ofiar�. Tak, je�eli kto� b�dzie mia� odwag� dotkn�� moich p�omiennych, ust, niech odbywa potem pielgrzymk� do Rzymu boso w worze pokutnym i oczekuje, azali z zesch�ego kija kwiaty wonne wytrysn�! Przecie� u moich st�p w ka�dej chwili zakwitaj� r�e, fio�ki i mirty. Nie dla was jednak ich wo�! B��d�cie dalej we mgle pomocy! Nas, pogan, zostawcie w spokoju pod gruzami i law�, nie wygrzebujcie nas! Bo to dla nas, nie dla was, zbudowano Pompeje i nie dla was przeznaczono pompeja�skie wille, �azienki i templa. Wam niepotrzebni s� bogowie. My w waszym �wiecie lodowaciejemy!... Marmurowa pi�kno�� rozkaszla�a si� i naci�gn�a na ramiona bobrowe futro. � Dzi�kujemy za lekcj� klasycyzmu � odezwa�em si� po chwili. � Nie mo�e pani jednak zaprzeczy�, �e m�czyzna i kobieta, zar�wno w waszym pogodnym, s�onecznym kraju, jak i w naszej ponurej ustroni, s� dla siebie wrogami, �e mi�o�� jednoczy dwoje ludzi w jedn� istot� tylko na czas bardzo kr�tki, �e tylko na moment staj� si� oni jedn� wsp�ln� my�l�, jednym uczuciem, jedn� wol�. Potem nast�puje tym wi�ksza mi�dzy nimi przepa��, no i ... pani to zreszt� wie lepiej sama... Je�eli kt�re� nie ma zamiaru wprz�c w jarzmo drugiego, samo poczuje wnet p�ta na grzbiecie... � A mianowicie odczuje zazwyczaj stop� na swoim grzbiecie m�czyzna � przerwa�a mi Wenus szyderczo � o czym znowu pan wie lepiej, ni� ja... � Tak jest, i dlatego w�a�nie nie poddaj� si� �adnym z�udzeniom. � To znaczy, �e pan jest obecnie moim niewolnikiem, kt�ry si� wcale nie �udzi, no a ja przygniot� pana za to bez �adnej lito�ci. � Pani? � Pan mnie jeszcze nie zna!... Jestem gro�na, jak mnie pan z pewnym zadowoleniem nazywa, i mam prawo by� taka. M�czyzna po��da, kobieta jest po��dana, nic wi�cej, ale przecie� to ona tutaj rozstrzyga. Natura da�a jej m�czyzn� w nagrod� za nami�tno��. Kobieta wi�c by�aby bardzo niem�dra, gdyby nie uczyni�a sobie z niego niewolnika, ba, nawet zabawki, aby go w ko�cu zdradzi� i �mia� si� z jego niedo��stwa. � Zasady pani... � rzuci�em, rozbrojony zupe�nie. � Oparte s� na tysi�cletnich do�wiadczeniach � podchwyci�a ironicznie, zag��biaj�c bia�e palce w futro. � Im bardziej kobieta jest oddana i uleg�a, tym pr�dzej opanuje j� m�czyzna i zniszczy zupe�nie; jednak�e im jest gro�niejsza i bardziej niewierna, im gorzej z nim si� obchodzi, im bezczelniej nim igra, im mniej okazuje mu lito�ci, o tyle wi�cej wzbudzi w m�czy�nie lubie�no�ci, tym silniej b�dzie przez niego kochana i uwielbiana. Tak by�o zawsze od Heleny i Dalili do Loli Montez. � Bez w�tpienia � wtr�ci�em � nic tak m�czyzny nie zdo�a porwa� i odurzy�, jak posta� pi�knej i despotycznej kobiety, kt�ra w spos�b bezwzgl�dny zmienia kochank�w jak r�kawiczki... � No i do tego ubiera si� w futra � doda�a bogini. � Futra? � zapyta�em zdziwiony. � Znana mi jest poprzednia mi�o�� pa�ska. � Wie pani � zauwa�y�em � �e od czasu naszego ostatniego widzenia sta�a si� pani nie lada kokietk�? � O, a� tak! Z czeg� to pan wnioskuje? � Pani wie dobrze, �e to futrzane okrycie stanowi najwspanialsz� ozdob� jej pos�gowej pi�kno�ci. Bogini parskn�a �miechem... � Pan �pi... niech si� pan zbudzi! � odezwa�a si� po chwili, ujmuj�c mnie pod rami�. � Wstawaj pan! � powt�rzy�a tonem rozkazu. Otwar�em oczy z wysi�kiem i ujrza�em r�k�, kt�ra mn� potrz�sa�a. Nie by�a to jednak delikatna, jak z marmuru wykuta d�o� bogini, lecz gruba, ogorza�a pi�cha, jakby �apa nied�wiedzia. Pozna�em. Budzi� mnie m�j stary, wiecznie podchmielony kozak, stoj�c tu� nade mn�. � Niech�e pan wstaje! � powt�rzy� kozak raz jeszcze � to zgroza! � Co znowu? Jaka zgroza? � Zgroza spa� w ubraniu i do tego nad ksi��k�. Podni�s� ksi��k� z pod�ogi, otar� j� i po�o�y� na stole, dodaj�c: � I to spa� w�wczas, gdy najwy�sza pora jecha� do pana Seweryna, kt�ry zaprosi� nas na herbat�! � Szczeg�lny sen � rzek� Seweryn, gdy mu to wszystko opowiedzia�em. By� pod silnym wra�eniem. Opar� r�ce na kolanach i pogr��y� si� w g��bokim zamy�leniu. Wiedzia�em, �e przez d�u�szy czas nie poruszy si� nawet; i tak by�o w istocie. Zna�em go od trzech lat, �yj�c z nim w �cis�ej przyja�ni, wi�c nie zaskakiwa�o mnie jego zachowanie. By� to dziwak, kt�ry niemal�e za szale�ca uchodzi� w ca�ej ko�omyjskiej okolicy. Dla mnie jednak by� on person� bardzo ciekaw� i zarazem sympatyczn�. Pomimo m�odego wieku � liczy� bowiem niewiele ponad trzydziestk� � by� zamo�nym w�a�cicielem d�br ziemskich. Wygl�da� jednak bardzo skromnie, a przy tym odznacza� si� pewn� powag� i pedanteri�, jakiej podlegaj� ludzie starsi i zdziwaczali. Mia� sw�j w�asny oryginalny spos�b �ycia, na p� filozoficzny, na p� praktyczny � uregulowany �ci�le wed�ug zegarka, co do minuty. R�wnocze�nie stosowa� �ci�le w praktyce termometr, barometr, aerometr, hydrometr oraz wszystkie m�dro�ci Hipokratesa, Hufelanda, Platona, Kanta, Kingge'a i lorda Chesterfielda. W nawale tych praktyk miewa� cz�sto napady zdenerwowania tak gwa�towne, �e omal g�ow� muru nie przebija�, wobec czego ka�dy ch�tnie ust�powa� mu z drogi. Kiedy gospodarz m�j zamilk�, w pokoju zapanowa�a cisza. Przerywa� j� tylko trzask ognia na kominku i syczenie olbrzymiego samowara. Ko�ysa�em si� w bujanym fotelu, przypatruj�c si� urz�dzeniu komnaty tego dziwaka. By�y tu szkielety zwierz�t, wypchane ptaki, globusy, odlewy gipsowe, modele i inne osobliwe drobiazgi. Nagle spostrzeg�em w�r�d tych rupieci, w blasku ognia kominkowego, obraz, kt�ry dzi� jeszcze stoi mi przed oczyma i wzbudza we mnie niezwyk�e wra�enie. By� to obraz olejny wielkich rozmiar�w, malowany do�� barwnie wed�ug szko�y belgijskiej, przedstawiaj�cy przecudnie pi�kn� nag� kobiet�, okryt� jedynie futrem o obfitym ciemnym w�osie. Z twarzy jej promieniowa�a s�oneczna pogoda i wyraz jakiego� rozkosznego zadowolenia. Wyci�gn�a si� w p�le��cej postaci na otomanie, na lewym �okciu si� wspar�szy, w prawej r�ce dzier��c szpicrut�. Lew� stop� opar�a niedbale na grzbiecie m�czyzny, kt�ry tarza� si� przed ni� jak niewolnik, ba, wi�cej mo�e � jak pies wierny, chocia� najwidoczniej maltretowany. Cz�owiek ten, o szlachetnych, cho� nieco ostrych rysach, wzrokiem pe�nym rozkosznego omdlenia patrzy� w twarz dr�cz�cej go kobiety z u�miechem, wyra�aj�cym bole�� i r�wnocze�nie jakie� dziwne zadowolenie. By� to... Seweryn. Wydawa� si� m�odszy o jakie� lat dziesi�� i nie nosi� w�wczas brody. � Wenus w futrze! � zawo�a�em, wskazuj�c obraz. Widzia�em j� w moim �nie... To ona! � Widzia�em j� i ja � odpar� grobowym g�osem Seweryn � z t� tylko r�nic�, �e... na jawie, w�asnymi oczyma. � Naprawd�? � Och, to g�upia historia. � A wi�c teraz rozumiem. Widocznie widzia�em przypadkowo u ciebie ten obraz i przy�ni� mi si� potem. Powiedz mi jednak, jaki zaistnia� zwi�zek mi�dzy tob� a t� dziwn� postaci�. Niew�tpliwie odegra�a ona w twoim �yciu wa�n� rol�, czy� nie tak? Seweryn, zamiast odpowiedzi, wskaza� mi pendant, m�wi�c: � A teraz sp�jrz tam. Drugi obraz, stanowi�cy pendant do tamtego, by� doskona�� kopi� znanej z galerii drezde�skiej Wenus przed zwierciad�em Tycjana. � No? I c�? � zapyta�em. Seweryn wsta� i wskaza� palcem futro, kt�rym upi�kszy� Tycjan sw� bogini� mi�o�ci. � I tu r�wnie� Wenus w futrze � rzek� u�miechaj�c si� smutnie. � S�dz�, �e stary Wenecjanin nie uczyni� tego z rozmys�u. Najprawdopodobniej malowa� on portret jakiej� Messaliny i z grzeczno�ci doda� amorka, trzymaj�cego lustro, aby w nim mog�a ogl�da� przecudne swoje wdzi�ki w ca�ej okaza�o�ci. � Dzie�o wielkiego mistrza nie jest niczym innym, jak tylko pochlebstwem przeniesionym na p��tno. P�niej dopiero jaki� specjalny znawca epoki rococo ochrzci� posta� imieniem Wenus, a futro, kt�rym mistrz okry� sw�j model dla zwyk�ej przyzwoito�ci, uznane zosta�o za symbol okrucie�stwa towarzysz�cego kobiecej pi�kno�ci. Zreszt� mniejsza o to � dosy�, �e obraz dzi� wydaje si� nam bardzo pikantn� satyr� na nasz� uczuciowo��. Wenus, przeniesiona na p�noc, w lodowy chrze�cija�ski �wiat, musi si� okrywa� starannie futrem, a�eby unikn��... przezi�bienia. Ostatnie s�owa wypowiedzia� na p� �artobliwie, �miej�c si� do�� nienaturalnie i zapalaj�c �wie�e cygaro. W tej chwili otwar�y si� drzwi, w kt�rych ukaza�a si� postawna i pi�kna blondynka, o du�ych modrych oczach, ubrana w czarn� jedwabn� sukni�. Wnios�a nam zimne przek�ski i jajka na mi�kko do herbaty. Seweryn wzi�� jedno jajko i nadbi� je �y�eczk�. � Ile razy mam ci powtarza�, �e nie znosz� jaj na twardo! � krzykn�� podniesionym g�osem, tak, �e kobieta zadr�a�a. � Ale�, drogi Sewerciu � szepn�a trwo�nie... � Co to znaczy... Sewerciu? � odpar� tym samym gro�nym tonem, chwytaj�c harap z ko�ka. � Powinna� s�ucha�! S�ucha�! Rozumiesz? Pi�kna kobieta skoczy�a, jak sp�oszona sarna i znikn�a za drzwiami. � Poczekaj, z�api� ja ci� jeszcze! � wo�a� za ni�, gro��c harapem. � Sewerynie, daj�e pok�j! � wtr�ci�em si�, k�ad�c mu r�k� na ramieniu. � Jak mo�na obchodzi� si� w ten spos�b z tak pi�kn� kobiet�? � Ho, ho! Przypatrz no ty si� jej lepiej, m�j kochany � odpar� nieco spokojniej, mrugaj�c znacz�co jednym okiem. � Niechbym ja tylko zacz�� j� pie�ci�, wnet by mi zarzuci�a na szyj� arkan; a tak... ub�stwia mnie wr�cz, poniewa� wychowuj� j� z harapem w r�ku... � Ech, id� sobie... � Id� sobie ty... Kobiety nale�y tresowa� tylko w ten spos�b, nie inaczej! � Zreszt�... �yj sobie jak pasza w swoim haremie, co mnie to obchodzi, tylko nie zaprz�taj mi g�owy swymi teoriami. � Dlaczego nie? � przerwa� mi �ywo. � Musisz by� albo m�otem, albo kowad�em, powiedzia� Goethe, maj�c mo�e na my�li nie co innego, jak tylko stosunek mi�dzy m�czyzn� i kobiet�. To samo da�a ci r�wnie� do zrozumienia we �nie twoja Wenus. Na nami�tno�ci m�czyzny opiera si� moc kobiety, kt�rej ona nigdy nie omieszka wykorzysta�, je�eli tylko m�czyzna nie ma si� na baczno�ci. Musi on by� albo jej tyranem, albo niewolnikiem... jedno z dwojga. Wyb�r do niego nale�y. Je�li si� jej podda, oho! Wprz�g� si� w jarzmo i niebawem poczuje ch�ost�. � Osobliwe maksymy... � Nie maksymy, lecz do�wiadczenia � odpar� kiwaj�c g�ow�. � Czu�em ju� baty na w�asnym grzbiecie. Chcesz wiedzie� jak to by�o? Doby� z biurka r�kopis i po�o�y� na stole. � Pyta�e� mnie przedtem o znaczenie tego malowid�a na �cianie i winienem ci odpowied�. Chcesz... czytaj! Usiad� naprzeciw kominka, odwr�ciwszy si� plecami ku mnie i zamilk�. Zapanowa�a znowu taka cisza jak przedtem, przerywana tylko cykaniem �wierszcza w starym murze i syczeniem samowara. Zabra�em si� do czytania. R�kopis by� zatytu�owany Zwierzenia g�upiego fanatyka. Poni�ej znajdowa�y si�, zamiast motta, dwa wiersze wyj�te z Fausta: "Ty nadzmys�owy, swawolny zalotniku, Nie widzisz, �e ci� [kobieta] za nos wodzi... Mefistofeles" Odwr�ci�em kart� i zacz��em czyta�... R�KOPIS SEWERYNA Zwierzenia, zawarte w tej ksi��ce, s� wypisane z dawnego mego dziennika w formie zmienionej o tyle, �e usun��em wszystko, co mi si� wydawa�o mniej bezstronnym; doda�em te� wiele my�li nowych, kt�re w bol�cym sercu zrodzi�y si� jako wspomnienia. * * * Gogol, ten rosyjski Moliere, powiedzia� gdzie�: "Prawdziwie komiczn� muz� jest ta, kt�ra pod mask� u�miechu i weso�o�ci �zy roni". Wspania�e zdanie! Stosuje si� ono w zupe�no�ci do mnie w chwili, gdy pisz� te s�owa. Wydaje mi si�, jakoby powietrze nape�nione by�o woni�, kt�ra mnie odurza i powoduje zawr�t g�owy. Dym z kominka k��bi si� i przybiera postacie z�o�liwych chochlik�w, wskazuj�cych mnie palcem z chichotem i drwin�; pyzate amorki wskakuj� na por�cz mego krzes�a, siadaj� mi na kolanach i musz� si� u�miecha� nienaturalnie, nawet �mia� si� g�o�no � a r�wnocze�nie opisywa� swoje przygody, i to nie atramentem, lecz krwi� w�asn�, tryskaj�c� z rozdartego serca i ran odnowionych wspomnieniami... B�l mn� wstrz�sa ogromny i od czasu do czasu padnie na bia�� kart� � �za. * * * Oci�ale, leniwie wlok� si� dni w zacisznej miejscowo�ci kuracyjnej w Karpatach. Go�ci jeszcze nie ma. Pora znakomita do pisania sielanek. Mia�em zamiar urz�dzi� tu w�asn� wystaw� obraz�w, zaopatrzy� teatr w nowo�ci repertuarowe na ca�y sezon, urz�dzi� szereg koncert�w i piknik�w, ale... nie zrobi�em jeszcze nic, pr�cz napi�cia p��cien, porozcinania arkuszy, gdy� jestem (ach, Sewerynie, bez �enady przed samym sob�, ok�amuj drugich, bo siebie ok�ama� nie zdo�asz nigdy) nikim innym, jak tylko dyletantem zar�wno w malarstwie, jak w poezji, muzyce i wszystkich innych sztukach pi�knych, kt�re swoim mistrzom zapewniaj� s�aw� i pot�g�. A przede wszystkim jestem dyletantem w �yciu! �y�em dotychczas tak samo, jak malowa�em lub gra�em, to znaczy nie wychodzi�em nigdy poza ramy projekt�w. S� ludzie, kt�rzy zaczynaj� wszystko, a nie ko�cz� niczego. Jednym z nich jestem ja. Ale nie ma nad czym rozwodzi� si� wiele. Siedz� przy oknie w swoim kuracyjnym gniazdku i uwa�am je za bezgranicznie poetyczne. Tu� obok wznosi si� stroma g�ra, zalana promieniami letniego s�o�ca, z kt�rej spadaj� strugi potok�w i szumi�, tocz�c si� po g�azach i z�omach. Zbocza i stoki pokryte s� runi� �wierkowych las�w i kwietnych hal, na kt�rych rozpierzch�y si� trzody we�nistych owiec. W dali d�wigaj� si� w jasny b��kit o�nie�one szczyty Tatr. Dom, w kt�rym mieszkam, znajduje si� w parku, a raczej w lesie czy puszczy, nie wiem sam, jak to okre�li�. Nie ma tu nikogo, opr�cz mnie, gospodyni pani Tartakowskiej ze Lwowa i jakiej� wdowy z Moskwy. Jest tu jeszcze stare psisko, kulej�ce na jedn� nog� i kot, kt�ry si� ci�gle bawi k��bkiem nici. Zdaje mi si�, �e ten k��bek nale�y do pi�knej wdowy. Jest ona istotnie pi�kna i do�� m�oda (liczy� mo�e nie wi�cej nad dwadzie�cia cztery lata), i podobno bardzo bogata. Mieszka na pierwszym pi�trze � ja na parterze; okna od jej pokoj�w s� prawie zawsze zas�oni�te storami, a balkon opleciony g�sto dzikim winem. Ja za� mam na dole altank�, os�oni�t� szczelnie pn�cymi si� ro�linami i sp�dzam tam, znaczn� cz�� dnia na pisaniu i malowaniu: Mam st�d widok na �w balkon, gdzie rzucam okiem czasem od niechcenia i widz� poprzez li�cie i sploty zieleni � bia�� kobiec� sukni�. Pi�kna kobieta jednak obchodzi mnie niewiele, gdy� zakocha�em si� w innej i to bardziej nieszcz�liwie ni� kawaler des Grieux w Manon Lescaut, poniewa� ukochana moja... wykuta jest z kamienia. W g��bi parku znajduje si� ma�a polanka, na kt�rej pas� si� dwie oswojone sarny. Na �rodku polany wznosi si� posta� Wenus, wykuta z kamienia. Jest to prawdopodobnie kopia arcydzie�a z Florencji. Ot� ta Wenus wydaje mi si� najpi�kniejsz� ze wszystkich kobiet, jakie w �yciu widzia�em... Prawd� powiedziawszy, niewiele kobiet pi�knych widzia�em dotychczas i jestem dyletantem nie tylko w sztukach pi�knych, ale i w mi�o�ci. Tu r�wnie� ko�czy si� na projektach i idealnych planach. Zreszt� nie ma o czym m�wi� wiele. Pi�kno�� jest niedo�cigniona, zw�aszcza dla mnie, zakochanego po uszy, nami�tnie, szalenie w kamiennym pos�gu kobiecym, otrzymuj�cego za to zawsze spokojny u�miech, zakl�ty w zimny kamie�. Cz�sto w pogodne dni k�ad� si� na kwietnym kobiercu pod m�odym bukiem i czytam, a nast�pnie odwiedzam swoj� ukochan�, niem� i zimn�; nawet w nocy padam przed ni� na kolana i g�ow� o jej stopy opar�szy modl� si� do niej. Gdy wzejdzie ksi�yc, kt�ry w�a�nie dobiega pe�ni, i rozsieje srebrn� po�wiat� w�r�d mrok�w, roz�cieli potop blask�w na uroczej, zacisznej polanie � zdaje mi si�, �e ta zakl�ta kr�lewna mi�o�ci zaczyna o�ywa�, z rozkosz� i lubo�ci� k�pi�c si� w srebrnych strugach ksi�ycowych promieni. Gdy pewnego wieczora wraca�em alej� od swojej bogini, spostrzeg�em w pobli�u wynios�� posta� w bieli, o pos�gowych konturach. Dech we mnie zamar�. Zdawa�o mi si�, �e to najukocha�sza moja zst�pi�a z piedesta�u i posz�a mymi �ladami, za mn�, gotowa rzuci� mi si� w ramiona! Stan��em, wyczuwaj�c przyspieszone bicie w�asnego serca i dr��c z nieznanej trwogi jak li��, no i ... Jestem dyletantem, najpospolitszym dyletantem w �wiecie! Oto... nie namy�laj�c si� wiele, uciek�em, co mi si� starczy�o. * * * Co za zbieg okoliczno�ci! �yd, przekupie�, zajmuj�cy si� sprzeda�� fotografii i widok�w, ma w r�ku podobizn� mego idea�u. Jest to zdj�cie fotograficzne obrazu Wenus przed lustrem Tycjana. Posta� wyda�a mi si� tak pi�kna, �e poczu�em w sobie natchnienie... Kupi�em karton i opatrzy�em go napisem: Wenus w gronostajach. O Wenus! Kostniejesz z zimna, mimo, �e sama wywo�ujesz w sercu cz�owieka p�omienie. Os�o� si� p�aszczem despoty, bo w nim ci najbardziej do twarzy, ty � gro�na bogini mi�o�ci! I nakre�li�em z pami�ci urywek z Fausta: DO AMORA! "U�ud� jest tych skrzyde� para. Strza�y � to zwyk�e orle szpony, Wieniec zakrywa zdradne r�ki. Amor, bez �adnej w�tpliwo�ci, Jak wszystkie b�stwa olimpijskie, Zakapturzonym jest szatanem." Ustawi�em rycin� na stole, o brzeg ksi��ki j� opar�szy, i pocz��em si� jej przypatrywa�. Wspania�a pos�gowa pi�kno�� bogini, udrapowanej w sobole, z jak�� ironiczn� kokieteri�, z niewys�owionym czarem, zakl�tym w marmurowym obliczu