3846

Szczegóły
Tytuł 3846
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3846 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3846 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3846 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Abe Kobo Czwarta epoka (Prze�o�y� Miko�aj Melanowicz) Preludium Na g��boko�ci pi�ciu tysi�cy metr�w nagle podnios�a si� r�wnina pokryta grub�, podziurawion� warstw� b�ota niby sier�ci� jakiego� wymar�ego zwierz�cia. I natychmiast rozsypa�a si� - zmieni�a si� w ciemn� chmur�, zabulgota�a i wygasi�a gwiazdki planktonu przep�ywaj�ce �awic� przed czarn� przezroczyst� �cian�. Obna�y�a si� pop�kana skalna p�yta. Z jej szczelin wyp�yn�a br�zowa, iskrz�ca si� galaretowata masa. Na obszarze kilku kilometr�w nabrzmiewa�a ogromnymi b�blami powietrza, a nast�pnie rozpostar�a ga��zie jak korzenie starej sosny. Ja�niej�ca w mroku magma znika�a z pola widzenia. Pozosta� po niej ogromny s�up pary, kt�ry przebi� warstw� marine snow, zamieni� si� w wir i rozpadaj�c si� bezg�o�nie par� do g�ry. S�up pary tak�e znikn�� po�r�d cz�steczek wielkiej wody i nigdy nie dotar� do odleg�ej powierzchni morza. W�a�nie w tym samym momencie, dwie mile morskie dalej, statek frachtowo-pasa�erski �Nanch�-maru" p�yn�� w stron� Jokohamy. Niespodziewane dr�enie i skrzypienie statku, trwaj�ce kr�tk� chwil�, przestraszy�o pasa�er�w i za�og�. Stoj�cy na mostku drugi oficer r�wnie� zaniepokoi� si� stadem bez�adnie wyskakuj�cych w g�r� delfin�w i nag�� zmian� barwy morza, nie uzna� jednak za stosowne zanotowa� tego faktu w ksi�dze pok�adowej. Na niebie �wieci�o lipcowe s�o�ce podobne do roztopionej rt�ci. Niewidoczne pulsowanie morza przekszta�ci�o si� ju� w d�ugie fale tsunami, kt�re z niewiarygodn� szybko�ci� siedmiuset dwudziestu kilometr�w na godzin� zmierza�y w stron� l�du... KARTA PROGRAMOWA NR 1 Elektroniczna maszyna licz�ca jest po prostu swego rodzaju maszyn� my�l�c�. Zatem jest to urz�dzenie, kt�re nie potrafi formu�owa� problem�w, ale mo�e my�le�. Nale�y jednak wyposa�y� je w kart� programow�, czyli zestaw pyta� zapisanych w zrozumia�ym dla niej j�zyku. 1 Gdy wszed�em, asystent Tanomogi zwr�ci� si� do mnie i zapyta�: - Co tam w komisji? W�a�nie regulowa� maszyn�, wi�c wci�� zerka� w monitor. Widocznie dopiero teraz zauwa�y� moj� ponur� min�, dlatego nie czekaj�c na odpowied� westchn�� i upu�ci� �rubokr�t, kt�ry uderzy� o pod�og�. - Nie rzucaj! Tanomogi niech�tnie schyli� si� i podni�s� narz�dzie, a nast�pnie zwiesi� bezw�adnie r�ce i uni�s� brod�. - Kiedy w ko�cu przyst�pimy do pracy? - A sk�d ja mam wiedzie�? By�em w�ciek�y, wi�c tym bardziej dra�ni�o mnie czyjekolwiek niezadowolenie. Zdj��em marynark� i rzuci�em j� na pulpit sterowniczy. Zdawa�o mi si�, �e w tym momencie w��czy�a si� maszyna. Oczywi�cie nic takiego nie mog�o si� zdarzy�, uzna�em wi�c to za z�udzenie. Jednocze�nie przysz�o mi do g�owy co� wspania�ego. Chcia�em t� my�l zapami�ta�, lecz mi si� nie uda�o. Psia krew... Jak tu gor�co... - Czy zaproponowali inny plan? - A mogli co� zaproponowa�? Po chwili Tanomogi doda� cicho: - Na chwil� zejd� na d�. - Oczywi�cie, i tak nie ma co tu robi�. Usiad�em i zamkn��em oczy. Us�ysza�em oddalaj�ce si� stukanie drewnianych sanda��w Tanomogiego. Dlaczego m�odzi naukowcy w Japonii - niemal bez wyj�tku - tak ch�tnie chodz� w drewniakach? Co to za dziwny zwyczaj? Cichn�ce kroki stawa�y si� coraz szybsze. Widocznie podj�� decyzj� i to dodawa�o mu energii. Gdy unios�em powieki, stoj�ce na p�ce cztery teczki z dokumentami wyda�y mi si� teraz bardzo wa�ne. Zawiera�y wycinki artyku��w po�wi�conych maszynie prognostycznej, poczynaj�c od uko�czenia �Moskwy 1" przed trzema laty. Przedstawia�y te� drog�, jak� ja przeszed�em. Na ostatniej stronicy nawet ta jedyna dla mnie droga zacz�a znika�. 2 Jak na ironi�, pierwsza stronica w teczce rozpoczyna�a si� od artyku�u pewnego publicysty, kt�ry radykalnie zmieni� swe pogl�dy. �Specjali�ci, otw�rzcie oczy! - zwraca� si� na pocz�tku tekstu w taki spos�b, jakby sam by� wynalazc� maszyny prognostycznej. - Wehiku� czasu Wellsa, mimo �e jakoby pozwala� odbywa� podr�e w czasie, by� po prostu dzieci�c� zabawk�, poniewa� nie przedstawia� niczego wi�cej poza prze�o�eniem ruchu w czasie na przemieszczenie si� w przestrzeni. Cz�owiek widzi bakterie tylko dzi�ki mikroskopom. By�oby jednak b��dem twierdzi�, i� bakterie w og�le nie istniej�, tylko dlatego, �e s� niewidoczne go�ym okiem. Analogicznie ludzko�� uzyska�a mo�liwo�� widzenia przysz�o�ci dzi�ki maszynie prognostycznej �Moskwa 1�. Istnieje wi�c ju� wehiku� czasu! Zn�w stoimy na skrzy�owaniu dr�g historii i cywilizacji!" Rzeczywi�cie, mo�na i tak okre�li�. Mimo wszystko to zbyt du�a przesada. Gdybym ja mia� si� wypowiedzie�, uzna�bym, �e dzi�ki �Moskwie 1" ujrzano jedynie kilka kadr�w z kr�tkiego filmu, a nie przysz�o��. Wspomniany film zaczyna� si� nast�puj�co. Najpierw zegar pokazywa� po�udnie i wielk� otwart� d�o�. Obok sta� telewizor z t� sam� scen� odbit� na ekranie. Nast�pnie pad� rozkaz zaci�ni�cia d�oni. Wraz z wybiciem godziny pierwszej in�ynier nakr�ci� tarcz� na pulpicie, a po godzinie d�o� widoczna na ekranie zacisn�a si� mocno. Przedstawiono jeszcze inne do�wiadczenia. Oto na sygna� �przestraszy�em si�" na ekranie poderwa� si� do lotu �pi�cy dot�d ptaszek, a na sygna� �wypu�ci� z r�ki" na ekranie spad�a szklanka i rozbi�a si� na drobne kawa�ki... Na pewno mog�y dziwi� takie eksperymenty. Pocz�tkowo nawet mnie zaskoczy�y. Lecz chodzi mi tu o co� innego. Oto trzy lata p�niej pojawia si� ten sam cz�owiek, ale pisz�cy co� odmiennego, zupe�nie inn� histori�. W czwartej teczce znalaz�em taki oto wycinek: �W istocie rzeczy prognozowanie nie jest mo�liwe na tym �wiecie. Za��my - ci�gn�� wyw�d publicysta - �e wedle prognozy pewien m�czyzna ma wpa�� do do�u w ci�gu godziny. No dobrze, ale gdzie znajdziecie takiego g�upca, kt�ry wiedz�c co go czeka, nie powstrzyma biegu wydarze�. Je�liby nawet znalaz� si� taki osobnik, to musia�by to by� cz�owiek podatny na wszelkie sugestie. Mieliby�my wtedy do czynienia z sugesti�, a nie z prognozowaniem. Tak wi�c sko�czmy ju� z tym pi�knym k�amstwem o maszynie prognostycznej, a po prostu zmie�my jej nazw� na maszyn� sugestywn�, za pomoc� kt�rej wykorzystuje si� ludzkie s�abo�ci". �adna historia; niech sobie zmienia nazw�, na jak� chce! Kto kradnie ig��, ten mo�e ukra�� wszystko, zreszt� nie tylko on jeden. Nagle wszyscy zacz�li reprezentowa� odmienny punkt widzenia, a ja sta�em si� odt�d elementem niebezpiecznym. Na zdj�ciu znajduj�cym si� na drugiej stronie w pierwszej teczce jeszcze si� u�miecham. Poni�ej fotografii figuruje moja wypowied� na temat �Moskwy 1". �Oczywi�cie, nie uwa�am tego za trik. Teoretycznie jest to ca�kowicie mo�liwe. Nie s�dz� te�, �eby urz�dzenie to r�ni�o si� czymkolwiek istotnym od dotychczasowych maszyn licz�cych". To powiedzia� doktor Katsumi z Centralnego Instytutu Techniki Obliczeniowej ze spokojem pewnego siebie specjalisty. By�o to k�amstwo. Po prostu bardzo im zazdro�ci�em. A poniewa� m�wi�em bez przekonania, jeden z dziennikarzy zapyta� nie kryj�c gniewu: �Czy chce pan powiedzie�, �e m�g�by pan co� takiego wkr�tce skonstruowa�?" �No c�, je�li mia�bym czas i pieni�dze"... Do pewnego stopnia by�em szczery. �W zasadzie elektroniczne maszyny licz�ce maj� pewnego rodzaju zdolno�ci prognozowania. Problem nie tyle w maszynie, co w jej wykorzystaniu. W programowaniu... To znaczy w dzia�aniu polegaj�cym na przedstawieniu problemu w j�zyku zrozumia�ym dla maszyny, co wcale nie jest �atwe. Dotychczas musia� to robi� cz�owiek. �Moskwa 1� do pewnego stopnia prognozuje sama". �Czy wobec tego m�g�by pan nam opowiedzie� sw�j sen o przysz�o�ci wyobra�onej dzi�ki maszynie? " �Hm, w og�le efektywno�� przewidywania jest odwrotnie proporcjonalna do wielko�ci czasu i wytraca si� wraz z przyspieszeniem. Jak mogli�cie si� przekona� z doniesie� prasowych, zakres prognozowania jest zaskakuj�co ograniczony, prawda? �eby si� przekona� o tym, i� szklanka si� rozbije, kiedy spadnie, nie trzeba korzysta� z maszyny licz�cej. Wie o tym nawet ucze� szko�y podstawowej. Mo�na bra� pod uwag� r�ne sposoby zastosowania maszyny jako pomocy w nauczaniu, lecz wydaje mi si�, i� nale�a�oby powstrzyma� si� od zbyt fantastycznych oczekiwa�". Szczerze m�wi�c, czu�em zupe�nie co innego, po prostu nie mog�em pohamowa� pal�cej mnie zazdro�ci. Gdybym siedzia� z za�o�onymi r�kami, zosta�bym w og�le wyeliminowany z gry i nie m�g�bym im dor�wna�. Zreszt� nie zazna�bym spokoju, gdybym mimo wszystko nie podj�� wyzwania. Poszed�em wi�c do dyrektora instytutu, nast�pnie rozmawia�em z kilkoma znajomymi. Nikt jednak po zaspokojeniu zwyk�ej ciekawo�ci nie przejawia� powa�niejszego zainteresowania moj� propozycj�. A ju� najbardziej zdenerwowa�a mnie umieszczona obok wypowied� pewnego pisarza, kt�ry podziela� m�j pogl�d. (Oczywi�cie, on nie wiedzia�, o czym m�wi�, lecz nic nie wydaje si� bardziej prawdopodobne ni� w�asna ignorancja...) �By� mo�e to ca�kiem naturalne, �e komuni�ci, wt�aczaj�cy wszystko w ramy konieczno�ci, nie maj� innej przysz�o�ci jak tylko tak�, kt�r� mo�na przewidzie� za pomoc� maszyny. Nam, buduj�cym przysz�o�� na podstawie wolnej woli, tego rodzaju maszyna chyba do niczego si� nie przyda. Nawet je�liby kto� wbrew rozs�dkowi spr�bowa� przedstawi� nasz� przysz�o��, okaza�aby si� przezroczysta jak szk�o. Najbardziej jednak obawiam si�, �e wiara w prognoz� sparali�uje wra�liwo�� moraln�". W ko�cu nadarzy�a si� okazja. Otw�rzmy drug� teczk�. �Moskwa 1" zacz�a demonstrowa� szersze mo�liwo�ci, czego zreszt� si� obawia�em. To nie by� ju� sen, lecz rzeczywisto�� - jedn� po drugiej publikowano suche i praktyczne prognozy. Najpierw bardzo trafne prognozy pogody, p�niej przewidywania w zakresie przemys�u i ekonomiki... Zmartwie� owych dni nie mog� potraktowa� jednym zdaniem. Oto nagle Japonia uzyska�a rachub� urodzaju ry�u na bie��cy rok. Odniesiono si� do niej do�� nieufnie, m�wi�c: �No dobrze, zobaczymy, co b�dzie za p� roku"... Wkr�tce potem nadesz�y kolejne dane: - og�lnokrajowe rozliczenia bankowe za pierwsze dwa kwarta�y; - przewidywana liczba nie sp�aconych weksli w nast�pnym miesi�cu; - przewidywana sprzeda� w jednym z dom�w towarowych; - indeks cen w detalicznej sprzeda�y w mie�cie Nagoya; - przewidywany stopie� wype�nienia magazyn�w w porcie tokijskim. Te prognozy zacz�y zaskakiwa� dok�adno�ci�, procent b��d�w spad� nawet do zera. Na ko�cu poszczeg�lnych analiz publikowano wyj�tkowo aroganckie o�wiadczenia: ��Moskwa 1� potrafi tak�e przedstawi� prognoz� indeksu cen i akcji w waszym kraju, mo�e te� poda� stosunek zasob�w produkcji do zapotrzebowania. Powstrzymujemy si� od tego, poniewa� te dane mog�yby wywo�a� destabilizacj� ekonomiczn�. Zawsze b�dziemy si� kierowa� zasadami uczciwego wsp�zawodnictwa"... Nasze zak�opotanie by�o tak du�e, �e nawet prasa wstrzyma�a si� od szerszych komentarzy. R�wnie� inne wolne kraje otrzyma�y podobne przewidywania i te� zareagowa�y milczeniem, kt�re trwa�o dosy� d�ugo. Rz�dy wielu kraj�w nie poprzesta�y jednak na milczeniu. Pod naciskiem kr�g�w finansjery r�wnie� i nasze w�adze zacz�y przygotowywa� si� do podj�cia jaki� krok�w. Najpierw w Centralnym Instytucie Techniki Obliczeniowej za�o�ono odr�bny Dzia� Rozwoju Maszyny Prognostycznej. Mnie powo�ano na kierownika tego dzia�u - trudno si� zreszt� dziwi� tej nominacji, skoro by�em jedynym specjalist� w tej dziedzinie w Japonii. Mog�em wi�c po�wi�ci� si� wy��cznie studiom nad maszyn� prognostyczn�. Teczka trzecia Zgodnie z obietnic� �Moskwa 1" zachowa�a odt�d milczenie. W tym czasie Tanomogi, cz�owiek troch� grubosk�rny, ale bardzo zdolny, by� moim asystentem. Praca post�powa�a zgodnie z planem i w nast�pnym roku jesieni� dobieg�a ko�ca. Mog�em wi�c zademonstrowa� przysz�o�� w telewizorze, pokazuj�c rozbijanie si� szklanki itp. (Prognozowanie zjawisk jest stosunkowo �atwe). Za ka�dym razem gdy przedstawia�em kilka prostych eksperyment�w, ros�a moja s�awa i rozg�os maszyny, spe�nia�a si� te� nadzieja. Wiem, �e niekt�rych ludzi napawa�em l�kiem. Kiedy na przyk�ad zaj��em si� przewidywaniem wynik�w wy�cig�w konnych, zainteresowani za��dali zaprzestania tego rodzaju analiz. W owym czasie z dum� my�la�em o tym, �e ten przypadek stanowi dow�d pot�gi maszyny. Dzisiaj wydaje mi si�, �e ten incydent by� pierwsz� z�owieszcz� oznak� przysz�ego stosunku do nas jako niebezpiecznych dla spo�ecze�stwa. (Nie mam poj�cia, na ilu filarach opiera si� �wiat, w ka�dym razie co najmniej trzy z nich to na pewno ciemnota, niewiedza i g�upota). W�wczas znajdowali�my si� na grzbiecie fali. Wtedy jeszcze przepe�nia�a nas nadzieja. Nie wiem dlaczego, ale szczeg�lnym powodzeniem cieszy�em si� w�r�d dzieci: cz�sto pojawia�em si� w barwnych komiksach, gdy w blasku chwa�y wychodzi�em z Wydzielonej Pracowni Instytutu Techniki Obliczeniowej w otoczeniu w�asnych robot�w (w rzeczywisto�ci maszyna wygl�da jak rz�d wielkich metalowych kontener�w u�o�onych w kszta�cie litery E na przestrzeni oko�o siedemdziesi�ciu metr�w kwadratowych). Widocznie w komiksach musia�y wyst�powa� roboty, dlatego pojawia�em si� w ich towarzystwie w rozmaitych sytuacjach w przysz�o�ci i pokonywa�em z�oczy�c�w. W ko�cu gdy uzna�em, �e wyposa�enie maszyny jest wystarczaj�ce, skoncentrowa�em si� na �wiczeniach i kszta�ceniu. M�zg na nic by si� ludziom nie zda� bez wiedzy i do�wiadczenia. Po�ywieniem dla m�zgu jest przede wszystkim do�wiadczenie. A poniewa� maszyna nie mog�a wychodzi� z budynku, musieli�my wi�c by� jej r�kami i nogami, biega� wok� i zbiera� dla niej informacje. By�a to praca trudna, poch�aniaj�ca pieni�dze i si�y. (Gromadzili�my g��wnie dane z dziedziny ekonomii, czemu trudno by�o si� dziwi�, bior�c pod uwag� profil naszego instytutu, a tak�e efekt psychologiczny prognoz �Moskwy 1"). Maszyna posiada�a niemal nieograniczone zdolno�ci przyswajania informacji. Nakarmiona przez cz�owieka potrafi�a je przetrawia�, jak r�wnie� magazynowa�. Je�li jakikolwiek element z jej system�w ulega� nasyceniu, otrzymywali�my odpowiedni sygna�. Dzi�ki temu wiedzieli�my, �e od tej pory dana cz�� systemu ma zdolno�� budowania w�asnego programu. Pewnego dnia pojawi� si� pierwszy sygna�. Oznacza� on, �e maszyna przyswoi�a wszystkie funkcjonalne zale�no�ci mi�dzy zjawiskami przyrody wyra�onymi w postaci linii krzywych. Mog�em wi�c od razu wykona� pr�b� mocy. Da�em jej zadanie przedstawienia na ekranie rozwoju fasolki sojowej w ci�gu czterech dni od zamoczenia w wodzie. Maszyna wywi�za�a si� wspaniale, ukazuj�c proces wzrostu kie�ka do wielko�ci siedmiu centymetr�w. Na pami�tk� tego dnia og�osi�em oficjaln� nazw� maszyny: �KEIGI-1". Tutaj ko�czy si� historia zawarta w trzeciej teczce, nale�y przyst�pi� do otwarcia czwartej. Tam sytuacja ulega nag�ej zmianie. Teczka czwarta Mieli�my zamiar uroczy�cie �wi�towa� narodziny maszyny prognostycznej. Rozes�ali�my ankiet� z pytaniem o to, co maszyna powinna przewidywa�. Odbyli�my te� wiele narad. Powsta�a specjalna Komisja do Spraw Prognozy. Dziennikarze niecierpliwie czekali na decyzje. Wtedy nadesz�a wiadomo�� o skonstruowaniu �Moskwy 2". Informacji towarzyszy� z�o�liwy podarunek. Dowiedzia�em si� o tym wcze�nie rano dzi�ki telefonowi z redakcji jednej z gazet: - Czy s�ysza� pan prognoz� �Moskwy 2"? Donosz�, �e w ci�gu trzydziestu dwu lat powstanie pierwsze spo�ecze�stwo komunistyczne, a w roku 2018 upadnie ostatnie spo�ecze�stwo kapitalistyczne. Co pan o tym s�dzi, doktorze? Mimo woli si� roze�mia�em. Po namy�le zrozumia�em, �e nie jest to wcale �mieszne. Co wi�cej, chcia�o mi si� raczej p�aka�. Przecie� nie tak znowu cz�sto dociera�y do mnie wie�ci, od kt�rych dostawa�em niestrawno�ci. Wszyscy w instytucie rozmawiali tylko o tym. Przeczuwaj�c, �e co� nieprzyjemnego si� wydarzy, popad�em w depresj�. M�odzi pracownicy instytutu rozmawiali w takim oto stylu: - Mimo �e jest to maszyna, m�wi takie banalne rzeczy. - Dlaczego? Mo�e to prawda? - T� prognoz� chyba sztucznie skonstruowano. - Te� tak my�l�. By�oby �mieszne, gdyby przysz�o�� da�a si� podporz�dkowa� jakim� �izmom". - To raczej ty jeste� �mieszny, nazywaj�c to �izmem". - To ca�kiem proste przej�cie od stanu prywatnych �rodk�w produkcji do innego stanu... - Czy inny stan musi koniecznie oznacza� komunizm? - Ale jeste� g�upi! To przecie� ten inny stan nazywaj� komunizmem. - Dlaczego twierdz�, �e to jest banalne? - Niczego nie zrozumia�e�... - Przecie� s� inne sposoby przejawiania si� naszej �wiadomo�ci, prawda? Formy �wiadomo�ci a rzeczywisto�� to dwie r�ne rzeczy. - Co? Co w tej my�li jest takie znowu oryginalne? Po tej wymianie zda� wszyscy zebrali si� w moim gabinecie. Zapytali mnie, czy w tej kwestii mo�e nam pom�c maszyna. - A mo�e okre�limy, kt�ry z z�b�w Chruszczowa wypadnie najpierw, i w ten spos�b utrzemy im nosa? Niestety nikt si� nie roze�mia�. Nast�pnego dnia ukaza�o si� o�wiadczenie w�adz ameryka�skich. �Istnieje zasadnicza r�nica mi�dzy prognoz� a przepowiedni�. Na miano prognozy zas�uguje co� dopiero wtedy, gdy jest oparte na za�o�eniach moralnych. Powierzenie tego zadania maszynie r�wnoznaczne jest z negacj� cz�owiecze�stwa. R�wnie� w naszym kraju wcze�niej uko�czyli�my prace nad maszyn� prognostyczn�, lecz s�uchaj�c g�osu sumienia zrezygnowali�my z politycznego jej wykorzystania. Post�powanie ZSRR tym razem jest krokiem zdradzieckim, szkodliwym dla pokojowego wsp�istnienia, i z pewno�ci� zagrozi te� mi�dzynarodowej przyja�ni i wolno�ci cz�owieka. Uwa�amy, �e prognozy �Moskwy 2� s� gwa�tem wobec ducha cz�owiecze�stwa, dlatego ZSRR powinien jak najszybciej odwo�a� swe o�wiadczenie i zrezygnowa� z wykorzystywania tego rodzaju maszyn. Je�li tego nie uczyni, b�dziemy zmuszeni do wyst�pienia w tej sprawie na forum ONZ" (wypowied� sekretarza stanu Stroma). Tak ostra reakcja naszego sojusznika, Ameryki, nie mog�a nie wywrze� wp�ywu na nasz� prac�. To, czego si� ba�em, w ko�cu nadesz�o. Oko�o trzeciej z biura dyrektora otrzymali�my zawiadomienie o nowym sk�adzie Komisji Programowej i jej nadzwyczajnym posiedzeniu. Urz�d Statystyki zachowa� si� jeszcze bardziej arbitralnie. Dokona� zmiany zespo�u, zostawiaj�c w nim tylko dyrektora i mnie, usun�� ekspert�w technicznych i zredukowa� liczb� pracownik�w. Zebranie odby�o si� jak zwykle na pi�trze g��wnego budynku. Nastrojem r�ni�o si� od dawniejszych narad, podczas kt�rych opowiadali�my sobie b�ahe dowcipy, na przyk�ad co by si� sta�o, gdyby�my przewidzieli czas rozwodu nowo�e�c�w. Tym razem rol� organizatora wzi�� na siebie Tomoyasu, pracownik Urz�du Statystyki, kt�ry powiedzia� najpierw tak: - Komisja zachowuje dotychczasow� nazw�, prosz� jednak przyj�� do wiadomo�ci, �e jest odt�d czym� zupe�nie innym. To znaczy, �e okre�lone kr�gi uzna�y, i� w zasadzie sko�czy� si� okres studi�w podstawowych. O programie dzia�ania b�dzie decydowa� komisja, i to do niej nale�y decyzja o zgodzie na wykorzystanie maszyny prognostycznej. Oczywi�cie, autonomia nauki w okresie bada� b�dzie respektowana, ale skoro ju� weszli�my w etap praktycznego zastosowania wynik�w bada�, nale�y teraz jasno okre�li� zakres odpowiedzialno�ci. O to w�a�nie chodzi. Ponadto odt�d obowi�zuje zasada zamkni�tych posiedze�, prosz� o tym pami�ta�. Nast�pnie wsta� jaki� nieznajomy o poci�g�ej twarzy. Przedstawi� si� wyliczaj�c d�ugo funkcje i stanowiska, lecz nie zrozumia�em go dobrze. By� chyba jakim� sekretarzem ministra. Nerwowo zginaj�c d�ugie cienkie palce m�wi�: - W ostatnim dzia�aniu �Moskwy 2" nietrudno dopatrzy� si� politycznego celu, na co zwr�cono uwag� w o�wiadczeniu ameryka�skim. Moim zdaniem sprawa wygl�da nast�puj�co. Najpierw rozbudzili nasz� ciekawo�� za pomoc� �Moskwy 1" i doprowadzili nas do sytuacji, w kt�rej nie mogli�my nie podj�� w�asnych bada� nad maszyn� prognostyczn�. I tak w�a�nie uczynili�my. (Przecie� nie musi patrze� teraz akurat na mnie!) Z kolei gdy uznali�my, �e doszli�my do etapu praktycznego zastosowania, Rosjanie u�yli maszyny do cel�w politycznych, poniewa� licz�, �e my r�wnie� nie powstrzymamy si� od podobnego kroku. W rezultacie wygl�da to tak, jakby�my sami wprowadzili do naszego kraju szpiega w postaci maszyny prognostycznej. Zw�aszcza ten aspekt prosz� wzi�� pod rozwag�. Nie mo�emy da� si� wmanewrowa� w okre�lon� sytuacj�. Prosz� to dobrze sobie u�wiadomi�... Poprosi�em o g�os. Zaniepokojony dyrektor spojrza� na mnie k�tem oka. - Co wobec tego stanie si� z programem opracowanym przez dotychczasow� komisj�? S�dz�, �e b�dziemy mogli go zatwierdzi� w tej postaci? - Z jakim programem?... - Go�� zajrza� w papiery Tomoyasu. - By�y trzy projekty... - Tomoyasu pospiesznie przejrza� dokumenty. - Sk�d znowu trzy? - wtr�ci�em. - Na pewno opracowano i zatwierdzono jeden. Jest to problem mechanizacji i wsp�zale�no�ci mi�dzy p�acami a warto�ci� handlow� produktu. Nie zdecydowano tylko, kt�r� fabryk� wzi�� jako modelow�... - Prosz� poczeka� - przerwa� Tomoyasu. - Prawo podejmowania decyzji komisja otrzyma�a dopiero od dzisiejszego posiedzenia. Utraci�y wi�c wa�no�� wszystkie wcze�niejsze programy. W przeciwnym razie... - Przecie� wszystko zosta�o przygotowane! - To �le. - Dr�gal roze�mia� si� przez zaci�ni�te usta. - Ten projekt nie wydaje si� dobry. Niesie du�e ryzyko powi�za� z polityk�. Rozumie pan? Pozostali cz�onkowie Komisji r�wnie� si� roze�miali. Co ich tak bawi? Nie mia�em poj�cia. By�o mi bardzo nieprzyjemnie. - Nie rozumiem. To znaczy, �e akceptujemy zwyci�stwo �Moskwy 2"? - No no, oni chc�, �eby�my tak my�leli. Prosz� wi�c uwa�a�. Naprawd�... Zn�w wszyscy si� roze�miali. Co to za komisja g�upc�w! Odechcia�o mi si� im sprzeciwia�. Polityka za bardzo mnie nie obchodzi. Skoro pierwszy projekt nie ma szans, nale�y przyj�� nast�pny. - Wobec tego mo�e zatwierdzimy drugi projekt? A mianowicie, prognoz� stanu zatrudnienia za pi�� lat w warunkach finansowych ogranicze�, z jakimi obecnie mamy do czynienia. - Ten te� chyba nie jest odpowiedni. - Dr�gal rozejrza� si� po sali, jakby szuka� poparcia u cz�onk�w komisji. - My�l�c w ten spos�b, nie znajdziemy �adnych temat�w nie zwi�zanych z polityk�. - Tak pan my�li? - A pan? - Chcieliby�my, �eby to pan profesor to rozwa�y�... Pan jest specjalist�. - No dobrze, we�my trzeci projekt, a mianowicie prognoz� wynik�w nast�pnych wybor�w powszechnych do parlamentu... - To absurdalne! To jest najmniej odpowiedni projekt spo�r�d przedstawionych. - Jest pewna sprawa, kt�rej nie rozumiem - wtr�ci� si� milcz�cy dot�d cz�onek komisji. - Chodzi mi o to, co si� dzieje, gdy pozna... Naturalnie, ka�dy cz�owiek post�puje chyba inaczej. Czy jednak po og�oszeniu prognozy nie nast�puje zmiana w zachowaniu? - Ju� wielokrotnie obja�nia�em t� spraw� poprzedniej komisji... Widocznie powiedzia�em to niezbyt uprzejmie, poniewa� Tomoyasu szybko wzi�� na siebie rol� wyja�nienia problemu. - W tym wypadku bierze si� pod uwag� wszcz�cie dzia�a� po og�oszeniu pierwszej prognozy, a potem powtarza si� prognozowanie... Chodzi tu ju� o prognoz� drugiego stopnia... Z kolei po jej og�oszeniu nast�puje trzeci stopie� prognozowania. Post�puj�c w ten spos�b mo�na powtarza� procedur� wiele razy, nawet w niesko�czono��. Dzi�ki temu osi�gamy prognoz� maksymalnej warto�ci, to znaczy otrzymujemy warto�� po�redni� w stosunku do pierwszej prognozy. Tak mogliby to panowie rozumie�. - Rzeczywi�cie, nie�le to pomy�lano. - Jaki� ba�wan z komisji kiwn�� g�ow� w moj� stron�, jakby wyra�a� podziw. - S�uchaj, Katsumi-kun - szepn�� do mnie dyrektor instytutu. - Czy nie znalaz�by si� jaki� bardziej odpowiedni problem, na przyk�ad zjawisko przyrodnicze? - Prognoz� pogody robi Instytut Meteorologiczny. Mo�na po��czy� go z nasz� maszyn�, by�oby to bardzo proste. - A mo�e co� bardziej z�o�onego... Milcza�em. Nie mog�em p�j�� na tak du�y kompromis. Jak wyt�umaczy�bym si� przed Tanomogim i innymi wsp�pracownikami? Mia�bym im powiedzie�, �e przez p� roku zbierali�my dane na darmo? Problem nie polega na tym, czy przewidywa� zjawisko naturalne czy spo�eczne. Chodzi o to, jak wykorzysta� zdolno�ci zaprogramowanej przez nas maszyny... Posiedzenie zako�czy�o si� wnioskiem zobowi�zuj�cym mnie do opracowania nowego projektu, uwzgl�dniaj�cego pogl�dy wyra�one w toku dyskusji. Od tamtego dnia zebrania komisji odbywa�y si� co tydzie�, ale za ka�dym razem gromadzi�y coraz mniej os�b, a na czwarte przyszed� tylko Tomoyasu, �w dr�gal i ja. By�a to �atwa do przewidzenia konsekwencja nudnych spotka� przypominaj�cych raczej przes�uchania. Tylko wariaci mogliby nie zanudzi� si� na �mier�. Tanomogi od pocz�tku otwarcie wyra�a� sprzeciw wobec takiego zachowania cz�onk�w komisji. Uwa�a�, �e wynika�o ono jedynie z ch�ci unikni�cia podejmowania jakiejkolwiek decyzji. Narzekali�my, lecz nie szcz�dzili�my wysi�ku, mieli�my sw� zawodow� dum� technik�w i specjalist�w. Starali�my si� bowiem ze wszystkich si� wykorzysta� nasz� wiedz�, aby stworzy� program, kt�ry spodoba�by si� cz�onkom komisji. Przed posiedzeniem nieraz sp�dzali�my bezsenn� noc. Im ci�ej pracowali�my, tym bardziej byli�my przekonani, �e nie ma takiego problemu, kt�ry nie wi�za�by si� z polityk�. Na przyk�ad chc�c opracowa� prognoz� rozwoju teren�w uprawnych, nie mogli�my pomin�� problemu rozwarstwienia klasowego rolnik�w. Chc�c zbada� sie� dr�g asfaltowych za ile� tam lat, wkraczali�my w sfer� bud�etu pa�stwa. Nie mog� tu om�wi� wszystkich przyk�ad�w, wspomn� tylko o tym, �e przedstawili�my dwana�cie projekt�w, kt�re zosta�y odrzucone na kolejnych posiedzeniach komisji. W ko�cu odechcia�o mi si� wszystkiego. Okazuje si�, �e polityka to co� takiego jak sie� paj�cza - opl�tuje nas tym mocniej, im usilniej staramy si� z niej wydosta�. Nie mam zamiaru wt�rowa� Tanomogiemu, lecz tutaj musz� chyba zgodzi� si� z nim i zaj�� bardziej zdecydowane stanowisko. Tym razem uda�em si� na posiedzenie komisji demonstracyjnie przyjmuj�c postaw� obronn�. Nie zapomnia�em jednak doci�� Tanomogiemu: - Nie zapominaj, �e w przeciwie�stwie do ciebie, mnie polityka w og�le nie interesuje. A jednak z posiedzenia wr�ci�em g��boko rozczarowany. 5 Zadzwoni� telefon. - Profesorze, przepraszam, troch� przesadzi�em... Po tym wszystkim om�wi�em wiele spraw z dyrektorem... - (K�amie, przecie� nie min�o jeszcze trzydzie�ci minut od posiedzenia). By� to cz�onek komisji, Tomoyasu. - Chodzi o to, �eby pan do jutra po po�udniu przedstawi� nowy projekt, bo inaczej b�dziemy mieli k�opoty... - K�opoty? - Tak, musimy jutro z�o�y� raport na nadzwyczajnym posiedzeniu rz�du. - Mo�ecie to zrobi�. Tak jak m�wi�em... - Sensei, to nie tak. Nie wiem, czy panu wiadomo, ale jest propozycja, �eby prac� maszyny przerwa�... Oto jak daleko zasz�y sprawy. Czy nadal mia�em wa�kowa� co tydzie� nikomu niepotrzebne projekty z pochylon� g�ow�? Nie, ju� i to by nie pomog�o. Czy powinienem mo�e wymaza� pami�� maszyny i przywr�ci� j� do pierwotnego stanu niewiedzy, a nast�pnie odst�pi� j� komu� obcemu?... Jeszcze raz spojrza�em na teczki le��ce na p�ce, wsta�em i popatrzy�em na maszyn�. Puste kartki a� si� prosi�y o zape�nienie, a maszyna nie wiedzia�a - jak mi si� zdaje - co zrobi� ze swoimi umiej�tno�ciami. �Moskwa 2" nie p�ata�a ju� z�o�liwych figli nowymi prognozami dotycz�cymi r�nych obcych kraj�w, lecz w sprawach wewn�trznych osi�ga�a dobre rezultaty. Zreszt�, nikt do ko�ca nie wiedzia�, jak by�o naprawd� i czy prognozy s� tak niebezpieczne dla wolno�ci... Czy ta w�tpliwo�� zrodzi�a si� dlatego, �e zostali�my ju� poddani oddzia�ywaniom taktyki psychologicznej. Gor�co... strasznie gor�co. Nie mog�em usiedzie� w miejscu, uda�em si� wi�c na d� do pracowni informacji. Gdy wszed�em do pokoju, zamar�y o�ywione rozmowy. Na twarzy zmieszanego Tanomogiego pojawi�y si� czerwone plamki. Na pewno jak zwykle mnie krytykowa�. - Nie przeszkadzajcie sobie - rzek�em i usiad�em na wolnym krze�le. Mimo �e nie mia�em takiego zamiaru, powiedzia�em: - Zamykamy... Otrzyma�em telefon... - Co to znaczy, o co chodzi? Jak przebieg�o dzisiejsze posiedzenie komisji? - Nic szczeg�lnego. Nic nie mo�na ju� zrobi�... Jak zwykle, po prostu rozmawiali�my. I to wszystko. - Nie rozumiem... - Nie pojmuj�... Ostatecznie przyzna� im pan racj�, twierdz�c, �e polityczne prognozy nas nie interesuj�? - Nic podobnego. Pewno�ci nie mam. - Wobec tego nie ufa pan maszynie? - To im powiedzia�em. Wtedy uznali, �e nie ma co ufa� lub nie ufa� czemu�, czego dzia�ania nie sprawdzono. - No wi�c m�g�by pan chyba spr�bowa�. - To nie takie proste jak si� im wydaje. Ty te� my�lisz tak, jak gdyby polityk� mo�na by�o prognozowa�. Ten spos�b my�lenia ju� jest polityk�. Ku mojemu zaskoczeniu nawet zwykle wygadany Tanomogi milcza�. Dlaczego? Przecie� przytoczy�em nie moj� opini�. Chcia�em, �eby mi si� wr�cz przeciwstawi�. Ale on milcza�, natomiast ja - zamiast si� uspokoi� - poddawa�em si� opanowuj�cej mnie w�ciek�o�ci. - Najog�lniej rzecz bior�c, prognozowanie przysz�o�ci mo�e w og�le nie mie� sensu. Skoro wiemy, �e cz�owiek i tak kiedy� umrze? Czemu mog�aby s�u�y� prognoza? - Chcieliby�my przynajmniej unikn�� �mierci przypadkowej, nie zwi�zanej ze staro�ci� - powiedzia�a Wada Katsuko. Ta zupe�nie przeci�tna dziewczyna potrafi�a niekiedy by� wyj�tkowo czaruj�ca. Skaz� na urodzie by� pieprzyk nad g�rn� warg�, kt�ry w zale�no�ci od o�wietlenia wygl�da� czasem jak smark z nosa. - Czy by�aby� szcz�liwa, gdyby� wiedzia�a, �e �mier� jest nieunikniona? Czy pracowa�aby� z takim wysi�kiem nad budow� maszyny prognostycznej wiedz�c, �e nie b�dziemy jej u�ywa�? - Sensei, czy oni naprawd� to zrobi�? - zapyta� Tanomogi. - Nie przejmujmy si� tym, pu��my maszyn� w ruch na pe�n� moc i prognozujmy, a potem przedstawimy im rezultaty - zabra� g�os Aiba, jak zawsze popieraj�c Tanomogiego. - A je�li rezultaty b�d� takie same, jakie og�osili Sowieci? - Niemo�liwe! - wykrzykn�a Wada. - A je�li nawet, czy to cokolwiek by zmieni�o? - zauwa�y� Aiba. - W porz�dku, dosy�. S�dz�, �e po�r�d nas nie ma komunist�w. - Prosz� pana, co pan chce przez to powiedzie�? - Nagle wszystko sta�o si� jeszcze bardziej skomplikowane. - M�wi� o tym. Ja sam w og�le si� nad tym nie zastanawia�em. - A.... to dobrze. - Oni nie dor�wnaliby panu. Wszyscy roze�miali si�, jakby w poczuciu ulgi. A ja znienawidzi�em siebie samego. - Czy to oznacza, �e przerwanie naszych bada� jest �artem? U�miechn��em si� niepewnie i wsta�em. Gdy Tanomogi potar� zapa�k� i uni�s� w moj� stron�, u�wiadomi�em sobie, �e w ustach trzymam papierosa. Powiedzia�em tak, �eby tylko on to us�ysza�: - Przyjd� potem na drugie pi�tro. Tanomogi spojrza� na mnie zdziwiony. Widocznie zrozumia�, o co mi chodzi. 6 - To prawda. Gdy rozmawia�em z wami, nagle zrozumia�em, co powinni�my zrobi�. Szum wentylatora by� niezno�ny. - Zastanawia�em si� nad tym. Jako� przysz�o mi to na my�l w tym samym czasie. - No to bardzo dobrze, wobec tego pomo�esz mi, prawda? Czeka nas wiele bezsennych nocy. Nie chc�, �eby inni si� o tym dowiedzieli. - Oczywi�cie. Zdj�li�my wi�c od razu notatniki z p�ki, rozszyli�my je i zacz�li�my tak zestawia�, �eby by�y �atwo zrozumia�e dla maszyny. Ich tre�� winna jak najszybciej znale�� si� w jej pami�ci. - Przejrza�em je pobie�nie kilka razy. I odnios�em wra�enie, �e ta nasza maszyna wci�� pr�bowa�a co� mi powiedzie�... - Czy wchodzi w gr� jej samo�wiadomo��? - Tak przypuszczam. W ka�dym razie je�li uda mi si� sprawi�, �eby maszyna zrozumia�a w�asn� rol�, z pewno�ci� wymy�li spos�b na przezwyci�enie tego kryzysu. - Czy jednak b�dzie w stanie zaj�� tak daleko z obecnym zasobem danych? - Dalsze wyja�nienia b�d� niezb�dne, to prawda. Zarejestrujemy je na ta�mie p�niej. Wada przynios�a kilka kanapek i piwo na kolacj�. - Czy jeszcze co� jest potrzebne? - zapyta�a. - Dzi�kuj�, to wystarczy. W pracy czas p�ynie szybko. Nim si� obejrza�em, zrobi�a si� dziewi�ta, a potem dziesi�ta. Oczy musia�em ch�odzi� ok�adami z lodu. - Czy wprowadzimy do pami�ci r�wnie� prognozy �Moskwy 2"? - Oczywi�cie, to niezb�dne... To wa�ny punkt zwrotny dla przej�cia od teczki trzeciej do teczki czwartej. - Na jaki adres wprowadzimy? - Na adres po�redni, z w��czeniem wszystkich informacji z Rosji, dobrze? Rezultat okaza� si� bardzo interesuj�cy. Po pierwsze, stwierdzono bardzo du�� aktywno�� maszyny prognostycznej w ZSRR - zreszt� wiedzia�em o tym w punkcie wyj�cia - lecz zaskoczy�o mnie to, �e nasze urz�dzenie zareagowa�o pozytywnie na prognoz� �Moskwy 2", stwierdzaj�c�, i� przysz�o�� nale�y do �wiata komunistycznego. - To dziwne... Jak ta maszyna wyobra�a sobie komunizm? - Hm, ma chyba jakie� og�lne poj�cie. - Spr�buj poszuka� pod innym adresem reaguj�cym na prognozy �Moskwy 2". Okaza�o si�, �e maszyna wyposa�ona w podstawowe dane rozumie komunizm w nast�puj�cy spos�b: Polityka - prognozowanie - niesko�czono��. Komunizm to prognoza o maksymalnej warto�ci, a mianowicie jest to prognoza polityczna niesko�czonego wymiaru, ujawniaj�ca si� wtedy, gdy znane s� wcze�niej wszelkie inne prognozy. Dozna�em dziwnego uczucia, jakbym sta� si� w�em zjadaj�cym w�asny ogon, lecz poniewa� definicja nie mia�a znaczenia, nic by nie da�o doszukiwanie si� b��du w rozumowaniu maszyny. Postanowi�em p�j�� dalej i kiedy wprowadzi�em wszystkie dane, jakimi dysponowa�em w tym momencie, min�a dawno trzecia. Zjad�em przyniesione kanapki i poczu�em si� lepiej. - No dobrze, pod jakim k�tem chcemy budowa� program? - Co to znaczy �pod jakim k�tem"? Jeszcze nie zaszli�my tak daleko. Zanim do tego przyst�pimy, chcia�bym najpierw uzyska� odpowied� na pytanie, jakich danych brakuje maszynie dla oceny sytuacji. Praca okaza�a si� nu��ca i czasoch�onna. Nie by�o innego wyj�cia, jak tylko uzbroi� si� w cierpliwo�� i pos�u�y� si� swego rodzaju metod� pr�b i b��d�w, dzia�a� na wyczucie i po omacku. W ko�cu w oknie ukaza� si� s�aby odcie� b��kitu. To czas najg��bszego znu�enia. Siedz�c bez ruchu, zacz��em usypia�, zast�pi� mnie wi�c Tanomogi. Gdy po chwili obejrza�em si�, Tanomogi r�wnie� zapada� w sen. Nagle w tym w�a�nie momencie dostrzeg�em w�t�� reakcj� na moje pytania. Pocz�tkowo nie mog�em zrozumie� jej znaczenia. Gdy przeanalizowa�em adres reaguj�cy, zrozumia�em, �e z jednej strony by�em ja, a z drugiej inny m�czyzna. W istocie mn� by�a maszyna prognostyczna. Maszyna prognostyczna i cz�owiek? Co ona w og�le pragnie powiedzie�? Chwileczk�, wieloznaczno�� tej reakcji zale�y by� mo�e od wzajemnego znoszenia si� danych? Wobec tego pozostawiam punkt reaguj�cy, a inne miejsce pr�buj� skasowa�. Kiedy ja kasuj�, wzrasta intensywno�� reagowania pozosta�ej cz�ci adresu. Nie tylko zreszt� tam, gdzie kasowa�em, ale wsz�dzie wzrasta�a reakcja. Niczego jednak nie mog�em zrozumie�. Co te� chce mi powiedzie�? W tej wieloznacznej reakcji nagle dostrzeg�em co�, co mog�oby by� odpowiedzi� na moje pytanie. Na pytanie, jakie postawi�em, nie zdaj�c sobie sprawy z tego... No w�a�nie, jaki jest temat programu, kt�ry wprowadzi�em nie zdaj�c sobie z tego sprawy?... O co, u licha, chcia�em zapyta�? To oczywiste. O to, czy jest mo�liwo�� z�amania oporu komisji... Je�li istnia�aby taka mo�liwo��, to trzeba by wiedzie�, jaki projekt by�by w�a�ciwy. I to pewnie by�a odpowied� maszyny. Je�li przyj��bym j� za odpowied�, okaza�oby si� proste... Tak, powinni�my opracowa� prognoz� dla jakiego� przeci�tnego cz�owieka, dla jego prywatnego �ycia sk�adaj�cego si� z danych wykluczaj�cych si� z danymi pochodz�cymi z innego spo�ecze�stwa. Chodzi mianowicie o jak najbardziej prywatne �ycie jednostki i jej przysz�o��! Tak, prawdopodobnie o to chodzi. Chyba zbyt lekcewa��co podchodzi�em do tej maszyny. Widocznie kryj� si� w niej wi�ksze mo�liwo�ci, ni� sobie wyobra�a�em. Nie ma w tym nic specjalnie dziwnego, �e dziecko przerasta i zaskakuje rodzic�w, a ucze� przechytrza nauczyciela. Natychmiast obudzi�em Tanomogiego. Pocz�tkowo ogarn�y go w�tpliwo�ci, nie m�g� uwierzy� w moje przypuszczenia, ale w ko�cu da� si� przekona�. - Z pewno�ci� zgadza si� to z teori�. Prognoza polityczna wydaje si� czym� przeciwnym pod ka�dym wzgl�dem w zestawieniu z przewidywaniem prywatnego, jednostkowego losu. A przynajmniej mo�emy za�o�y�, �e tak jest. - Kto mo�e by� dobrym modelem? - Zapytajmy j�. Lecz maszyna najwyra�niej nie mia�a zamiaru typowa� modelu. W zasadzie ka�dy mo�e by� modelem. - Chyba musimy sami wybra�. - Dla prognozy pierwszego stopnia konieczne jest, �eby obiekt nie wiedzia�, i� jest badany. - Czy� nie jest to wspania�e zaj�cie! - Naturalnie, masz racj�. Rozpiera�a mnie rado��. Dot�d nie zdawa�em sobie sprawy, o ile bardziej od prognoz liczbowych i graficznych interesuj�cy jest �ywy cz�owiek. To zrozumia�e, wr�cz nieuniknione, �e w tym momencie nawet nie my�leli�my o cz�owieku, kt�rego w ko�cu wybierzemy i b�dziemy obserwowa�. Zdrzemn��em si� na sofie i przespa�em chyba z pi�� godzin. Od razu zadzwoni�em do Tomoyasu. O trzeciej nadesz�a odpowied�. - Uda�o si�! Na decyzj� trzeba poczeka� do nast�pnego posiedzenia komisji, tym razem nawet dyrektor biura jest nastawiony bardzo pozytywnie... Przestali�my si� martwi�, poniewa� wierzyli�my w zdolno�ci maszyny, a ponadto ogarn�o nas niezrozumia�e poczucie pewno�ci siebie. Mimo to odetchn�li�my z ulg� dopiero wtedy, gdy us�yszeli�my pozbawiony napi�cia g�os Tomoyasu. 7 O czwartej wyruszyli�my na poszukiwanie m�czyzny. Pocz�tkowo nie mieli�my, oczywi�cie, pewno�ci, �e ma to by� m�czyzna. Dlatego dwukrotnie rzucili�my kartk� z napisem po jednej stronie �m�czyzna", a po drugiej �kobieta" i dwa razy wysz�o nam, �e jednak ma to by� �m�czyzna". Postanowili�my podda� si� wyrokowi losu. - M�czyzn jest ca�e mn�stwo. Kogo mamy szuka�? - Czuj� si� zupe�nie tak, jak wilk w stadzie owiec. - Nie wiadomo, kogo wybra�. Szkoda, �e nie szukamy kobiety. - Ale b�dzie i kobieta. Najpierw sk�onni do �art�w przemierzali�my kilometry w radosnym nastroju. Je�dzili�my metrem, poci�gami, dotarli�my do dzielnicy Shinjuku. W ko�cu poczuli�my zm�czenie. - Nic z tego. Najpierw musimy ustali� jaki� typ. - Czy ma by� to cz�owiek wygl�daj�cy na d�ugowiecznego? - A mo�e taki, o kt�rym z wygl�du niewiele mo�na powiedzie�? - To znaczy, �e musi to by� kto� bardzo pospolity. Typ�w pospolitych r�wnie� jest bardzo du�o. Istnieje ogromne prawdopodobie�stwo pomy�ki. W ko�cu oko�o si�dmej zm�czeni poszukiwaniami weszli�my do kawiarni i zaj�li�my miejsca przy oknie wychodz�cym na ulic�. I tak spotkali�my naszego m�czyzn�. Siedzia� bez ruchu przy s�siednim stoliku przed kubeczkiem lod�w, z oczami utkwionymi w jeden punkt ponad drzwiami, na kt�rych widnia�a nazwa kawiarni wypisana z�otymi znakami. Lody si� roztopi�y i wype�ni�y naczynie po brzegi. Zam�wi� je, mimo �e nie mia� na nie ochoty. Dlatego pozwoli�, �eby stopnia�y. Gdy obejrza�em si�, spostrzeg�em, �e Tanomogi te� patrzy� uwa�nie w jego stron�. Nie wiem, ile trzeba czasu, �eby lody si� rozpu�ci�y, lecz je�li chodzi o mnie, ich widok wyda� mi si� bardzo niepokoj�cy. M�czyzna jakby zwyczajny, lecz mimo to zdawa� si� mie� co� wa�nego do powiedzenia... Mo�e by�a to ocena zbyt subiektywna, lecz fakt, i� jedynie nieznacznie si� wyr�nia�, chyba idealnie odpowiada� naszym celom. Tanomogi tr�ci� mnie w �okie� i mrugn��. Kiwn��em g�ow� na potwierdzenie. Przyszed� kelner przyj�� zam�wienie. Tanomogi pocz�tkowo poprosi� o jaki� sok, podczas gdy ja zdecydowa�em si� na kaw�. Ostatecznie on te� wybra� to samo co ja. W ciszy czekali�my wi�c na kaw�. Z powodu zm�czenia, a mo�e pod ci�arem rych�ej decyzji, zacisn�li�my usta i milczeli�my. Tak czy owak, to niewa�ne, kim jest ten m�czyzna. Wystarczy, �e jest najzwyklejszy, a przy tym spotkany najzupe�niej przypadkowo, w dodatku ma pewne cechy szczeg�lne. Nie mo�emy podj�� ostatecznej decyzji, dop�ki nie przeprowadzimy pr�by. W dodatku jeste�my ju� zm�czeni szukaniem. Mogliby�my bez ko�ca waha� si� i zastanawia�. Czuli�my jednak, �e i tak sko�czy�oby si� na tym m�czy�nie, kt�ry pozwoli�, �eby lody si� roztopi�y. Mimo upa�u mia� on na sobie flanelow� marynark�, nieco zniszczon�, lecz dobrze uszyt�. Siedzia� wyprostowany i sztywny. Od czasu do czasu zmienia� tylko pozycj� n�g. W le��cej na stole r�ce nerwowo zaciska� zapalonego papierosa. Nagle rozleg�a si� ha�a�liwa muzyka. To osiemnastoletnia dziewczyna w czarnej sp�dniczce do kolan i czerwonych sanda�ach w�o�y�a dziesi�ciojenow� monet� do szafy graj�cej. M�czyzna drgn�� i obejrza� si�, mog�em wi�c zobaczy� jego twarz, jak�e znerwicowan� i zbola��, znieruchomia�� nad czarn� muszk�, jakby przy�rubowan�. Wygl�da� na pi��dziesi�t lat, lecz troch� przypomina� mi dziecko. By� mo�e dlatego, �e mia� ufarbowane w�osy. Muzyka wyda�a mi si� wyj�tkowo wulgarna. Tanomogiemu chyba jednak wcale nie przeszkadza�a, bo zacz�� wybija� palcami jej rytm i jakby uspokojony, wypi� �yk kawy. Naraz przechyli� si� w moj� stron� i powiedzia�: - Prosz� pana, im wi�cej mu si� przygl�dam, tym bardziej jestem pewny, i� jest on tym m�czyzn�, kt�rego szukamy. Zdecydujmy si� wi�c na niego... Ja po prostu przechyli�em g�ow� w bok. Nie chcia�em mu dokucza�. Ni st�d, ni zow�d opanowa� mnie niezno�nie przykry, przygn�biaj�cy nastr�j. Gdy my�la�em o mo�liwo�ci przewidywania przysz�o�ci jednostki, wyda�o mi si� to pomys�em wspania�ym, lecz gdy mia�em przed oczyma konkretnego cz�owieka, straci�em wiar� w znaczenie tego przedsi�wzi�cia, wr�cz opanowa�y mnie g��bokie w�tpliwo�ci. Wczoraj w nocy by�em przem�czony. I by� mo�e �le odczyta�em komunikat maszyny prognostycznej. Mog�o zdarzy� si� i tak, �e zinterpretowa�em komunikat tak, jak mi by�o wygodnie, przy �wiadomo�ci braku jakiegokolwiek wyj�cia z sytuacji, w nastroju frustracji wywo�anym przez bezowocne posiedzenia komisji. - Co pan powiedzia�? Teraz mieliby�my si� wycofywa�? - Zaskoczony Tanomogi podejrzliwie zmru�y� oczy. - Przecie� by�o to polecenie maszyny... A w dodatku pan specjalnie stara� si� o zatwierdzenie tego projektu przez Tomoyasu... - Na razie mamy zgod� nieformaln�. Nie wiadomo, co powie komisja. - By�oby to g�upot�... - Zacisn�� wargi. - W ka�dym razie skoro dyrektor jest nastawiony pozytywnie, nie powinno by� specjalnego problemu. - Czy to wiadomo? Do kolejnego posiedzenia mo�e ca�kowicie zmieni� zdanie. Nawet gdyby�my przekonywali, �e ca�e przedsi�wzi�cie nie ma zwi�zku z polityk�, to i tak mog� powiedzie�, �e nie ma powodu wydawa� pieni�dzy na pr�no. Od tego, czy komisja wyrazi zgod�, zale�y, czy b�dziemy mieli pieni�dze na te badania, czy nie. To nie jest prosta sprawa, uzale�niona jedynie od mojego widzimisi�. - Przecie� ostatecznie maszyna zleci�a nam to zadanie. - Byli�my wtedy �pi�cy. Mo�e po prostu �le j� odczytali�my. - Nie s�dz� - zdecydowanie zaprzeczy� Tanomogi i rozla� jednocze�nie wod� ze szklanki. Wyj�� chusteczk� i wycieraj�c spodnie, m�wi� dalej: - Przepraszam. Ja jednak wierz� w maszyn�. Wszyscy, w��cznie z cz�onkami komisji, pozostawali�my pod wp�ywem �Moskwy 2". Starali�my si� stworzy� program oparty tylko na danych socjologicznych. Bazuj�c jedynie na materiale obiektywnym, dochodzi si� by� mo�e do najwy�szej warto�ci w prognozowaniu, czyli do komunizmu. Innymi s�owy, skoro wykorzystywali�my maszyn� jednostronnie do cel�w praktycznych, to rezultat nie m�g� by� inny. W tym sensie ocena przedstawiona przez maszyn�, �e komunizm jest maksymaln� warto�ci� prognostyczn�, wydaje si� bardzo interesuj�ca. Dla cz�owieka najwa�niejszy jest cz�owiek, a nie zbiorowisko ludzkie. Je�li spo�ecze�stwo nie jest dla niego dobre, to nic mu nie pomo�e nawet najlepsza organizacja. - A wi�c...? - Chodzi mi o to, �e pomys� maszyny, aby przewidzie� przysz�o�� pewnej jednostki, jest naprawd� godny uwagi. Je�li go zrealizujemy, osi�gniemy chyba wynik ca�kowicie odmienny od wniosk�w �Moskwy 2". - Maszyna tego nie sugerowa�a. - Oczywi�cie, �e nie. Nawet nie musz� koniecznie w to wierzy�. Po prostu chc� powiedzie� tylko tyle, �e je�li twierdz�, i� uda si� to zrobi�, to wyobra�am sobie tylko to, �e uda si� jako� przekona� komisj�. W�wczas uzyskaliby�my szybko wiele konkretnych korzy�ci. Je�li eksperyment si� powiedzie, a maszyna wykryje zasad�, wedle kt�rej mo�na b�dzie przewidywa� los cz�owieka... Na przyk�ad odtworzy przesz�o�� i przedstawi przysz�o�� przest�pcy... Je�li pozwoli to na wydanie wyroku absolutnego, to mo�na by te� u zarania zapobiec przest�pstwom. Przy tym mo�na by pos�ugiwa� si� t� metod� w wa�nych sytuacjach �yciowych, jak na przyk�ad uzyska� porad� ma��e�sk�, ustali� miejsce pracy, postawi� diagnoz� w chorobie, a je�li zasz�aby potrzeba, to nawet przewidzie� czas �mierci... - Czemu mia�oby to s�u�y�? - Ot, na przyk�ad, zak�ady ubezpiecze� bardzo by si� ucieszy�y. - Tanomogi roze�mia� si�, jakby z triumfem, i doda� z�o�liwie: - Id�c tym tropem dojdziemy do wniosku, �e maszyna ma nieograniczone mo�liwo�ci, prawda? My�l�, �e jest to bardzo interesuj�cy plan... - Prawdopodobnie masz racj�. Ja te� w�a�ciwie nie w�tpi� w m�dro�� maszyny. - To dlaczego pan powiedzia�, �e mo�e �le odczytali�my jej komunikat? - Po prostu tak sobie, na wszelki wypadek. Zastanawiam si�, jak by� si� czu�, gdyby� zosta� materia�em do�wiadczalnym? Chyba nie najlepiej? - Nie m�g�bym zosta�. Wiem wszystko o maszynie, nie spe�nia�bym podstawowych warunk�w. - Przypu��my, �e nic o niej nie wiesz. M�wi� czysto hipotetycznie. - W takim razie by�oby mi to oboj�tne. - Czy naprawd�? - Ca�kiem oboj�tne. Profesorze, pan jest znu�ony. By� mo�e jestem znu�ony, ale te� jestem od��czony od maszyny. Jak mog�em dopu�ci� do wyeliminowania mnie przez maszyn� i odsuni�cia przez Tanomogiego. Czy musz� na to si� godzi�? 8 Sko�czyli�my pi� kaw�. Up�yn�o jeszcze oko�o dwudziestu minut. W ko�cu m�czyzna wsta� z miejsca. Widocznie nie przysz�a osoba, na kt�r� czeka�. Opu�cili�my kawiarni� chwil� p�niej. W mie�cie powoli zapada� zmierzch. Spiesz�cy si� drobnymi krokami t�um, skrupulatnie zbieraj�c cz�steczki sztucznego �wiat�a, tworzy� �cian� - zdawa�oby si� - maj�c� z ca�ych si� odepchn�� atakuj�c� noc. M�czyzna, jakby nigdy nic si� nie zdarzy�o, wyszed� z kawiarni i ruszy� w�skim zau�kiem w stron� g��wnej ulicy. Szed� r�wnym krokiem. Po drugiej stronie jezdni, u wej�� do ma�ych bar�w i knajpek �ci�ni�tych jedna przy drugiej, stali jacy� przebiera�cy w dziwnych strojach, i ochryp�ym g�osem przywo�ywali go�ci. Spr�yste kroki m�czyzny nie pasowa�y do tego t�a, wi�c tym wi�ksze robi�y wra�enie. Gdy doszed� do g��wnej ulicy, po kt�rej je�dzi� tramwaj, nagle odwr�ci� si� zdecydowanie. Zaniepokojony stan��em w miejscu, a wtedy Tanomogi tr�ci� mnie w rami� i szepn��: - Prosz� si� nie zatrzymywa�, bo nas zauwa�y. Za nami rozleg�y si� g�osy dziewcz�t zapraszaj�cych do bar�w. Nie by�o innego wyj�cia, musieli�my i�� dalej, prosto ku m�czy�nie, kt�ry sta� i patrzy� w nasz� stron�. Nie zwraca� jednak na nas uwagi, wydawa� si� zamy�lony. Spojrza� na zegarek i od razu skierowa� si� tam, sk�d przyszed�. Zn�w rozleg�y si� g�osy dziewcz�t, kt�re chyba uzna�y, �e m�czyzna uleg� ich namowom. Poczu�em, jak napinaj� mi si� mi�nie twarzy. M�czyzna wr�ci�, aby jeszcze raz wej�� do kawiarni. Widocznie wewn�trz nie dostrzeg� osoby, na kt�r� czeka�, bo zn�w wyszed� na ulic� i ruszy� w t� sam� stron� co poprzednio. Teraz ju� nikt go nie wo�a�. Kiedy przechodzi�em obok jednego z bar�w, jaki� go�� splun�� na m�j widok. Pewnie zauwa�y�, �e kogo� �ledz�. Inwigilacji nikt nie traktuje jako zaj�cia szczeg�lnie godnego pochwa�y. - W ko�cu ten m�czyzna sam wpadnie do jakiej� pu�apki, nie zdaj�c sobie z tego sprawy. - Prawd� m�wi�c, wszyscy tkwimy w pu�apkach. - Dlaczego? - A czy tak nie jest? M�czyzna szed� prosto na po�udnie g��wn� ulic�. Obok znajdowa� si� teren budowy ogrodzony p�otem z desek, ulica ton�a w ciemno�ci. Przeszed�szy oko�o dwustu metr�w m�czyzna ruszy� na drug� stron�, po chwili zawr�ci�, min�� uliczk�, z kt�rej wszed� na g��wn� drog�, i skr�ci� w prawo, w ulic� o�wietlon� lampami �ukowymi, prowadz�c� do sal kinowych. Dotar� do ko�ca i zn�w zawr�ci�. - Wygl�da na to, �e nie wie, gdzi