376
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 376 |
Rozszerzenie: |
376 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 376 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 376 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
376 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Dzieje Tristana i Izoldy
WST�P
Opowiadanie o "s�odkiej mi�o�ci"
Poezja rycersko-dworska, liryczne "chansons" trubadur�w oraz epickie powie�ci truwer�w o Tristanie, rycerzach kr�la Artura, troja�skich kochankach i Aleksandrze Macedo�skim nie odkry�y mi�o�ci, ale jej nada�y nowe znaczenie. W utworach poet�w opowiadaj�cych o niej w XII stuleciu, wi�c na progu ery gotyckiej, uczucie staje si� przedmiotem szczeg�lnego kultu. Uznane jest za �r�d�o dobra, pi�kna i szcz�cia. Zachowuj�c pe�ny wymiar zmys�owo�ci, ukazuje si� mi�o�� delikatn� i uduchowion�, otoczon� prawie nabo�nym szacunkiem. O mi�o�� ubiega si� teraz m�czyzna, a nie - jak dot�d - kobieta. I nie zmys�owe zaspokojenie, ale w�a�nie nie spe�nione, ale trwa�e po��danie staje si� powodem erotycznego upojenia. Kobiety - bohaterki pie�ni i poemat�w - s� lekkie i zwiewne, kruche i smuk�e, jak gotyckie "pi�kne" i "s�odkie" Madonny. S� nieprzyst�pne, a m�czy�ni doskonale pow�ci�gliwi i niewiarygodnie cierpliwi. Stali si� w mi�o�ci lennikami kobiet. Pierwszy wyzna� to hrabia Wilhelm IX z Poitiers, pot�ny feuda� i utalentowany trubadur, damie swego serca sk�ada� wyznania jako korny i wierny wasal.
Uprawnione staje si� pytanie: czy to wszystko by�o tylko konwencjonalnym k�amstwem, z wyboru stanowionym obyczajem, mod� i pust� gr� towarzysk�, czy te� odbiciem wielkich zmian zachodz�cych w spo�ecznej sytuacji kobiety oraz �wiadectwem narodzin nowego etosu mi�o�ci? Jak na umown� fikcj�, mod� �ub gr� (co zauwa�a Arnold Hauser za Eduardem Wechss�erem) zjawisko mi�osnej poezji dworskiej jest zbyt d�ugowieczne (�ywe jest jeszcze w XIV wieku) i zbyt liczn� mia�o widowni� z�o�on� z wiernych s�uchaczek i s�uchaczy. Pie�ni i poematy by�y zbyt szczere i zbyt serio traktowane, aby w nich widzie� tylko literackie samooszukiwanie si�. M�wi� nie tylko o "s�odkiej mi�o�ci", ale r�wnie� o uczuciu g��boko prawdziwym i tragicznym. Pod pokrywk� zdarze� fikcjonalnych dostrzegamy cz�sto gr� prawdziwych nami�tno�ci ludzkich, niekiedy o przejmuj�cym wymiarze.
Nie mo�emy da� si� zwie�� idealizacyjnym zabiegom dworskich poet�w mi�o�ci. Wilhelm IX z Poitiers znakomicie udawa� nieszcz�liwego kochanka, ale z kronik przecie� wiemy, i� by� "vehemens amator feminarum" (nami�tnym mi�o�nikiem kobiet) oraz "totius puditiae et sanctitatis inimicus" (wszelkiej pi�kno�ci i cnotliwo�ci nieprzyjacielem). Nie on jeden; tak�e czciciel Beatrycze i piewca urok�w Laury korzystali ch�tnie ze zmys�owej mi�o�ci, nawet p�atnej. Pos�dzenia, i� trubadurzy i truwerzy troch� udawali, troch� grali, troch� idealizowali, jest ca�kiem na miejscu. Trzeba by�o maskowa� prawdziwe zamiary, zw�aszcza �e adoracja �ony seniora mog�a by� uznana za gr�, ale uwiedzenie - jak wszelkie cudzo��stwo - karano �mierci� jako zbrodni� i grzech. Pami�tamy gwa�town� reakcj� kr�la Marka na wie�� o zwi�zku Tristana i Izoldy.
Konwencje i przes�ony maskowa�y odst�pstwa od norm i �amanie zakaz�w. Niejedna przecie� dama, wytrwale ba�amucona, ofiarowywa�a wielbicielowi (tak�e poecie) z�oty kluczyk do "clavette", czyli pasa cnoty, kt�ry zamyka�
drog� do jej "drogocennego skarbczyka". Wiemy o tym od niedyskretnego trubadura Wilhelma de Machaut, uwiedzionego przez siedemnastoletni� ksi�niczk� Agnieszk� z Nawarry.
Ta poezja odnosi�a si� do realnych przyg�d zam�nych kobiet i zakochanych m�czyzn lub by�a uwznio�lon� i zawoalowan� ofert� ich prze�ycia. Prawdziwym ryzykiem by�a tylko mi�o�� do dziewic, w gr� wchodzi�y wzgl�dy rodowo-matrymonialne. By�a jednak prawie niemo�liwa ze wzgl�du na szybko�� przej�cia od dzieci�stwa do dojrza�o�ci, dziewcz�ta wydawano za m�� oko�o dwunastego roku �ycia.
W strukturze spo�ecznej wiek�w �rednich dominowa�a zasada lenna. Kobieta XII wieku, cz�sto wykszta�cona, uprawniona do dziedziczenia wielkiej w�asno�ci, a nawet tronu, ju� sama o sobie stanowi�ca, nie zamierza�a bez oporu podlega� tradycji podporz�dkowania m�czy�nie. Na zamku feudalnym odgrywa�a znaczn� rol�, gdy� m�� by� zaj�ty ustawiczn� s�u�b� wojskow�. Tworzy�a styl epoki, narzucaj�c �wiatu surowych i silnych rycerzy normy elegancji, wytwornego zachowania, kokieterii, dobrego smaku, nawet schludno�ci. Zauwa�my, �e stosunki mi�dzy Izold�, kr�lem Markiem i Tristanem, cho� niezbyt skomplikowane, s� jednak oparte na uprzedzaj�cej grzeczno�ci, szacunku i ostentacyjnej dworno�ci (wiele trzeba, by Izold� wysz�a z konwencji, przejawi�a gniew i zranion� dum�).
Kobiece dwory Eleonory Akwita�skiej, �ony kr�la Henryka Angielskiego i wnuczki Wilhelma IX z Poitiers, Marii, ksi�nej Szampanii, kt�ra by�a protektork� s�ynnego truwera Chretiena de Troyes, autora zaginionej wersji poematu o Tristanie, oraz Ermengardy z Narbonne - by�y "salonami literackimi" �redniowiecza. Ich w�adczynie uczy�y poet�w patrze� na �wiat oczyma kobiet i pozwala�y si� uwielbia�. Kultura zamku stawa�a si� coraz bardziej
�wiecka i silnie kontrastowa�a z kultur� lasu, dalekiego i tajemniczego dzikiego �wiata, w kt�rym rycerz do�wiadcza� przyg�d i dawa� dowody swej dzielno�ci.
Teraz nikt ju� nie �mia� traktowa� kobiety jako przedmiotu trywialnego po��dania; niewolenie jej gwa�tem przechowywano w pami�ci jako przyk�ad niezwykle wstr�tny i odstraszaj�cy. Nikt te� - cho� nadal czytano Owidiusza - nie odwa�y�by si� uto�samia� mi�o�ci z ob��dem, z chorob�, kt�ra odbiera rozum i parali�uje wol�. Nawet Ko�ci�, tradycyjny wr�g kobiet i mi�o�ci, zosta� nak�oniony do krzewienia kultu Marii; jej nowa pozycja religijna sprzyja�a rosn�cym aspiracjom kobiet. Wierno�� lenna by�a uzasadniana mi�o�ci�, w poezji mi�o�� stawa�a si� postaci� lennej wierno�ci. Lenne stosunki z pana przeniesiono teraz na kobiet�.
Trubadurzy (naliczono ich ponad 460) i truwerzy (oko�o 100) sk�adali ho�dy pi�knej i pot�nej pani, od kt�rej byli zreszt� - ludzie ubodzy - w pe�ni zale�ni. Stawali si� zak�adnikami mi�o�ci pojmowanej jako lenne zobowi�zanie, a wi�c dozgonnej i niepodwa�alnej. Mi�o�� Tristana i Izoldy dlatego wydawa�a si� tak niezwyk�a, i� narusza�a wszystkie normy (Izolda by�a �on� seniora i ciotk� Tristana), ale by�a nie do ugaszenia i nie do opanowania. Jej tragizm i pot�ga by�y przedmiotem zachwytu i zainteresowania. Jak Tristana, tak�e innych rycerzy uczucie czyni�o bardziej "preux", czyli m�nymi i dzielnymi. Pobudza�o do m�stwa w bitwach i podczas turniej�w, inspirowa�o do odwagi i brawury. Ka�dy chcia� dor�wna� Tristanowi, kt�ry bi� si� z olbrzymami i pokonywa� smoki, broni�c czci dziewic i dobra krzywdzonych. Mi�o�� �agodzi�a obyczaje, uczy�a wytwornej konwersacji, grzeczno�ci wobec dam. W nowych zwi�zkach mi�dzy p�ciami dokonywa�a si� akulturacja m�czyzny: przejmowa� i propagowa� wzory zachowa� i interakcji tworzone przez kobiece dwory.
Ch�tnie na nich s�uchano "melancholijnych, romansowych i barbarzy�skich" opowie�ci. Wielkie i ch�onne musia�o to by� audytorium literackie, bo setki autor�w tworzy�o utwory licz�ce setki tysi�cy wers�w. By�y to teksty na tyle fantastyczne i niezwykle, a r�wnocze�nie na tyle realistyczne w szczeg�ach obyczajowych, i� uzasadniona jest pr�ba traktowania ich jako "autoprezentacji rycerstwa feudalnego, jego form egzystencji i wyobra�e� idealnych" (Erich Auerbach), ale tak�e jako doskona�ej rozrywki towarzyskiej wype�niaj�cej wolny czas zamku. Poematy umacnia�y presti� elit rycerskich (pokazywa�y ich dzielno�� i wierno��, szlachetno�� i bezinteresowno��; Tristan by� niedo�cig�ym wzorem), a r�wnocze�nie w �wietny artystycznie spos�b ob�udnie usprawiedliwia�y ich grzeszki (Izolda przysi�ga na s�dzie bo�ym wielce dwuznacznie, i� by�a wierna: trzyma� j� w ramionach tylko Marek i �ebrak, ale ten by� przebranym Tristanem). Kultura feudalnego zamku bowiem jednako pragn�a idea-lizacji mi�o�ci, jak rado�ci p�yn�cej ze zmys�owych uciech.
Wieki �rednie - ogl�dane w zwierciadle poemat�w o Tristanie, Lancelocie, Yweinie, Yonecu i innych bohaterach - nie potrafi� ukry� swego wybuja�ego erotyzmu. Zmys�owo�� przenika�a t� epok�, a wyst�puj�ce w jej kulturze napi�cia erotyczne by�y nader wysokie. Codzienny obyczaj jawnie sprzyja� seksualizacji �ycia, nie tylko Tristana k�pa�y i ubiera�y pi�kne dziewcz�ta i nie wszyscy bohaterowie byli w tym momencie wycie�czeni z powodu up�ywu krwi i dzia�ania trucizn. �ycie intymne w�adc�w przebiega w obecno�ci dworzan (�pi� przecie� w pobli�u �o�a Marka i Izoldy). Dzielni rycerze (na przyk�ad z opowie�ci kanterberyjskich Chaucera) maj� zwyczaje jawnych fetyszyst�w. Na nagie cia�o wdziewaj� pod zbroj� koszul� ukochanej, na he�mie nosz� jej podwi�zki, chustki, szale. "Najwi�ksze uduchowienie po��czone z najwi�ksz� zmys�owo�ci�" - zauwa�a Arnold Hauser - jest cech� tej
kultury. Aucossin, bohater francuskiej powie�ci mi�osnej z XIII wieku, wybierze nawet piek�o, je�li tylko znajdzie si� tam ze swoj� Nicolett�, swoim "s�odkim kochaniem". Romans o R�y, najwi�kszy francuski poemat o mi�o�ci, ma
- co znamienne - dwu autor�w (Wilhelma de Lorrisa i Jeana de Meung), a jego pocz�tek dzieli od zako�czenia p� wieku, co wystarczy, aby uwydatni� r�nic� mi�dzy idealizmem i wznios�o�ci� pocz�tku oraz cynizmem i przyziemno�ci� zako�czenia. Bohater-Amant (Kochanek) sm�tnie i p�aczliwie poszukuje R�y (Kochanki) przez 22 178 wers�w. Ale jej zdobycie jest ju� przedstawione wielce dwuznacznie: rozwieranie p�czka, rozchylanie p�atk�w, wlewanie "ma�ego nasionka do samego �rodka" i "zg��bianie kielicha a� do najskrytszej cz�ci". Autor rekonstrukcji tekstu o Tristanie - jak Wilhelm de Lorris
- zmys�ow� stron� przyg�d wielkich kochank�w pokry� zr�cznymi om�wieniami. Joseph Bedier mia� gust formowany przez pruderyjny wiek XIX. Stylowo skorzysta� z surowej wersji Beroula, ale jego dos�owno�� �agodzi�, korzystaj�c z wersji mistrza Gottfrieda, mieszczanina ze Strasburga. Czytamy wi�c tekst odtworzony, collage tekstowy, rekonstrukcj� z pocz�tku stulecia. W najdawniejszych przekazach opowie�ci o Tristanie, w Estoire, u Beroula i Tomasza z Bretanii idealizacja uczucia nie jest tak silna, jak w wersji strasburskiej.
Ta niezwykle popularna opowie�� ma niejasne pocz�tki. Zwyk�o si� s�dzi� (nie bez powodu), �e - jak legendy o kr�lu Arturze i rycerzach Okr�g�ego Sto�u - czerpie pocz�tek z narracyjnej tradycji celtyckiej (cudowno��, ba�niowo�� �wiata przyg�d). Idealizacj� bohaterki, mi�o�ci, kunszt dialogowy, opisy stan�w zakochania ��czy si� na og� z prowansalsk� tradycj� liryki mi�osnej. Natomiast etos rycerza bez skazy i zmazy, gotowego do najwy�szej ofiary i najwi�kszego po�wi�cenia, wywodzi si� z atmosfery, jaka towarzyszy�a wyprawom krzy�owym.
10
Nad ostatni� kwesti� warto zatrzyma� si� d�u�ej. Im gorzej si� dzia�o podczas kolejnych krucjat, a rzeczywisto�� ich stawa�a si� coraz smutniejsza, tym bardziej przestrze� spo�eczno-polityczna, w kt�rej znalaz�a si� warstwa przyw�dcza, wymaga�a idealizacji. Co wyja�nia wielko�� dystansu, jaki dzieli dzielnego i odwa�nego Tristana od tch�rzliwych i podst�pnych baron�w z otoczenia kr�la Marka. Opowie�� jest bowiem realistyczna i ukazuje dysonans mi�dzy idea�em a codzienno�ci�. Zazwyczaj im rzeczywisto�� jest gorsza, tym idea� wy�szy. W opowie�ci ludzie czekaj� na zbawc� od z�ego olbrzyma, smoka czy zbuntowanego wasala, ale sami nie podejmuj� dzia�a�. Na wiele wi�c mo�e sobie pozwoli� bohater w swojej zdeterminowanej dzielno�ci. Nikt mu przecie� nie stawi czo�a, jego wrogowie dzia�aj� podst�pnie, tch�rzliwie, wol� intryg� od walki wr�cz (zdrajca Ganelon jeszcze si� w niej sprawdza�). Ba�niowo-awanturnicza powie�� o Tristanie w znanej nam z XII i XIII wieku wersji by�a wi�c przedstawieniem egzystencji warstwy feudalnej "ponad-historycznie, jako pozbawionego wszelkiej celowo�ci absolutnego wzoru estetycznego" (Erich Auerbach), jako warto�ci samoistnie istniej�cej. Romans (znaleziono w nim nawet �lad wp�ywu arabskich opowie�ci z ery Sasanid�w) spe�nia� swoj� rol� jako projekcja Stanu Po��danego, jako wizja �wiata, Jaki By� Powinien, i jako wzorzec dla ludzi, Jacy By� Mog�. Trzeba powiedzie�, �e si�a wyobra�ni, prostota �rodk�w, zr�czno�� w kontrastowaniu idea�u z rzeczywisto�ci� wyst�pi�y w imponuj�cej mierze, daj�c utw�r wielce sugestywny.
Opowie�� o sile mi�o�ci si�gaj�cej poza gr�b (motyw g�ogu wyrastaj�cego z mogi�y Tristana pochodzi z wersji Tomasza z Bretanii z XII wieku), o pokonywaniu przeszk�d dziel�cych kochank�w, zamyka si� zadziwiaj�co m�drym przes�aniem: "Kto nie zazna� przez mi�o�� cierpienia, ten nie zazna te� nigdy przez mi�o�� rado�ci"
11
(wersja Gottfrieda ze Strasburga). Kwiat tej pi�knej mi�o �ci (Eilhart von Oberge przedstawi� go jako winoro�l i r�� bezustannie nowymi p�dami oplata wyobra�ni� poet�w prozaik�w i kompozytor�w (by przypomnie� Szekspira Alfreda Tennysona, Charlesa Swinburne'a, Thomasa Har dy'ego i Richarda Wagnera).
Witold Nawrock
I
DZIECI�CTWO TRISTANA
Du waerest zwdre baz genant:
Juvente bele et la riant!1
Gotfryd ze Strasburga2
Panowie rni�o�ciwi, czy wola wasza us�ysze� pi�kn� opowie�� o mi�o�ci i �mierci? To rzecz o Tristanie i Izoldzie kr�lowej. S�uchajcie, w jaki spos�b w wielkiej rado�ci, w wielkiej �a�obie mi�owali si�, p�niej zasi� pomarli w tym samym dniu, on przez ni�, ona przez niego.
Za dawnych czas�w kr�l Marek panowa� w kr�lestwie Kornwalii. Dowiedziawszy si�, i� nieprzyjaciele niepokoj� go, Riwalen, kr�l ziemi lo�skiej, przeby� morze, aby mu spieszy� z pomoc�. S�u�y� mu mieczem i rad� nie gorzej od szczerego lennika i tak wiernie, i� Marek da� mu w nagrod� pi�kn� Blancheflor, sw� siostr�, kt�r� kr�l Riwalen mi�owa� przedziwn� mi�o�ci�.
Poj�� j� za �on� w klasztorze tyntagielskim. Ale ledwie j� za�lubi�, dosz�a go wie��, i� dawny nieprzyjaciel, diuk Morgan, spad�szy na ziemi� lo�sk�, pustoszy jego grody, pola i miasta. Riwalen narz�dzi� pospiesznie okr�ty i powi�d� Blancheflor, w�wczas ju� brzemienn�, ku swej dalekiej ziemi. Przybi� do l�du naprzeciw zamku w Kanoel, powierzy� kr�low� pieczy marsza�ka Roha�ta, kt�rego
1 Zapewne nazwano by ci� lepiej: / Pi�kna M�odo�ci u�miechni�ta! (Prze�. Z. Czerny).
2 Gotfryd ze Strasburga - Gottfried von Strassburg, samouk, mieszczanin, doskona�y znawca tradycji arturia�skiej, wirtuoz formy, napisa� poemat Tristan oko�o 1210 roku, ale go nie uko�czy�. Opar� go na dziele Tomasza z Bretanii.
15
wszyscy dla jego wierno�ci wo�ali pi�knym mianem Roha�t Dzier��cy S�owo, nast�pnie, zebrawszy baron�w, odjecha� na wojn�.
Blancheflor czeka�a go d�ugo. Niestety, nie mia� wr�ci�. Pewnego dnia dowiedzia�a si�, �e diuk Morgan zabi� go zdrad�. Nie p�aka�a po m�u, nikt nie us�ysza� krzyku ani lamentu; ale cz�onki jej sta�y si� w�t�e i s�abe, dusza ��da�a pilnym pragnieniem wydosta� si� z cia�a. Darmo Roha�t sili� si� pocieszy� j�.
- Kr�lowo - m�wi� - nic si� nie zyska, przydaj�c �a�ob� �a�obie. �ali ka�demu, kto si� rodzi, nie jest pisane umiera�? Niech B�g przytuli umar�e, a ochrania �ywe!...
Ale ona nie chcia�a s�ucha�. Trzy dni czeka�a, a� pod��y za swym drogim panem. Czwartego dnia wyda�a na �wiat syna; za czym wzi�wszy go w ramiona:
- Synu - rzek�a - d�ugo pragn�am ci� ujrze�; i widz� najpi�kniejsz� istot�, jak� kiedykolwiek niewiasta nosi�a w �ywocie. Smutna zleg�am, smutne jest to pierwsze �wi�to, kt�re ci wyprawiam, z twojej przyczyny smutno mi jest umiera�. �e wi�c przyby�e� na ziemi� przez smutek, imi� twoje b�dzie Tristan1.
Rzek�szy te s�owa, uca�owa�a go i, uca�owawszy, natychmiast umar�a.
Roha�t Dzier��cy S�owo przygarn�� sierot�. Ju� ludzie diuka Morgana wdzierali si� do zamku; w jaki� spos�b Roha�t zdo�a�by d�ugo wytrzyma� bitw�? S�usznie powiadaj�: "Insza rzecz dzielno��, insza szale�stwo", mus mu by� zda� si� na �ask� diuka Morgana. Ale z obawy, by Morgan nie zamordowa� Riwalenowego syna, 'marsza�ek poda� go za w�asne dzieci� i chowa� ze swymi.
Gdy min�o ch�opi�ciu siedm lat i przyszed� czas, by go odebra� niewiastom, Roha�t powierzy� Tristana roztrop-
1 T r i s t a n (z franc. triste) - smutny, zas�piony, zasmucony.
16
nemu nauczycielowi, dzielnemu giermkowi imieniem Gor-wenal. Gorwenal nauczy� go w niewiele lat wszelakiej sztuki, kt�ra przystoi baronom. Nauczy� go w�ada� kopi�, mieczem, tarcz� i �ukiem, miota� kamienne pociski, bra� jednym skokiem co najszersze rowy, nauczy� nienawidzi� wszelakiego k�amstwa i zdrady, wspomaga� s�abych, dotrzymywa� s�owa, nauczy� rozmaitych melodii, gry na harfie i sztuki my�liwskiej. Kiedy ch�opiec dosiad� konia w�r�d m�odych giermk�w, rzek�by�, i� ko� jego i rynsztunek, i on tworz� jedno cia�o i nigdy nie rozstaj� si� z sob�. Widz�c Tristana tak szlachetnym i dumnym, szerokim w barach, szczup�ym w pasie, mocnym, wiernym i odwa�nym, wszyscy s�awili Roha�ta, i� ma takiego syna. Zasi� Roha�t, wspominaj�c Riwalena i Blancheflor, kt�rych m�odo�� i wdzi�k od�y�y w pachol�ciu, mi�owa� Tristana jak syna, a tajemnie czci� jako pana.
Ow� zdarzy�o si�, i� wydarto mu ca�� jego rado�� w dniu, w kt�rym kupcy norwescy, zwabiwszy Tristana na statek, uprowadzili go jako pi�kn� zdobycz. Podczas gdy mkn�li ku nieznanym ziemiom, Tristan miota� si� niby m�ody wilczek pochwycony w pu�apk�. Ale dowiedziona to .prawda i marynarze j� znaj�: morze nierade nosi zdradzieckie statki i nie sprzyja rabunkom i zdradom. Podnios�o si� w�ciek�e, spowi�o statek w ciemno�ci i gna�o go przez o�m dni i o�m nocy na o�lep. Wreszcie marynarze ujrzeli poprzez mg�� brzeg naje�ony urwistymi ska�ami i rafami, o kt�re omal nie strzaskali statku. Schwyci� ich �al;
poznaj�c, i� gniew morza ma za �r�d�o owo porwane w z�� godzin� pachol�, uczynili �lub, i� uwolni� Tristana, i spu�cili cz�no, aby go wysadzi� na brzeg. Natychmiast opad�y wiatry i ba�wany, niebo zab�ys�o i podczas gdy statek norweski znika� w oddali, u�pione i pogodne fale zanios�y cz�no Tristana na piaszczyste wybrze�e. ^^W^ot' *
Z wielkim wysi�kiem wdrapa� si� na brzeg i y^Ki� falisty^,^
i pusty step, poza kt�rym rozci�ga� si� bezki^Say las. J�� ^)\ 1-^ w Kieteach ^
Y 17 <
lamentowa�, rozpaczaj�c za Gorwenalem, za Roha�tem, ojcem swoim, i za ziemi� lo�sk�. Wtem odleg�e d�wi�ki �owieckiego rogu i okrzyki rozgrza�y jego serce. Na skraju �asu ukaza� si� pi�kny jele�. Sfora ps�w oraz my�liwi mkn�li w jego tropy z wielkim ha�asem okrzyk�w i tr�b. Ale gdy ju� ogary wiesza�y si� u n�g, zwierz� o kilka krok�w od Tristana ugi�o si� w kolanach i wyda�o ostatni dech. Jeden z my�liwych wygodzi� mu oszczepem. Podczas gdy my�liwi, ustawieni w kr�g, otr�bywali zwyci�stwo, Tristan, zdumiony, ujrza�, jak wielki �owczy nacina szerokim kr�giem gardziel jelenia, jak gdyby j� mia� oder�n��. Wykrzykn��:
- Co czynisz, panie?! Godzi� si� kaleczy� tak szlachetne zwierz� kszta�tem zar�ni�tego wieprza? Czy taki jest obyczaj tego kraju?
- Mi�y bracie - odpar� �owczy - i c� ci� dziwi? Tak, oddzielam najpierw g�ow�, nast�pnie po�wiartuj� cia�o na cztery cz�ci, kt�re, zawieszone u ��ku, zaniesiemy do kr�la Marka, naszego pana. Tak czynimy, tak od czasu najdawniejszych my�liwc�w zawsze poczynali sobie rycerze Korn-walii1. Je�li wszelako znasz jaki� chwalebniej szy obyczaj, poka� go nam, we� ten n�, mi�y bracie, pouczymy si� ch�tnie.
Za czym Tristan ukl�k� i odar� ze sk�ry jelenia, nim go po�wiartowa�, nast�pnie poci�� zwierz� na cz�ci, zostawiaj�c, jak si� godzi, kr�gos�up obna�ony do czysta;
wreszcie oddzieli� wyborowe cz�ci: pysk, oz�r i �y�� sercow�.
A my�liwi i psiarkowie, nachyleni doko�a, patrzyli zachwyceni na jego robot�.
1 Rycerze Kornwalii - Kornwalia - hrabstwo Wielkiej Brytanii po�o�one na p�wyspie mi�dzy Kana�em La Manche i Kana�em Bristolskim; celtycki j�zyk mieszka�c�w by� najbardziej zbli�ony do mowy Breto�czyk�w zamieszkuj�cych przeciwleg�e wybrze�e Europy.
18
- Przyjacielu - rzek� starszy �owczy - pi�kne to obyczaje, w kt�rej ziemi nauczy�e� si� ich? Powiedz nam tw�j kraj i imi�.
- Zacny panie, wo�aj� mnie Tristan, nauczy�em si� za� tych obyczaj�w w Lonii, ojczy�nie mojej.
- Tristanie - rzek� �owczy - niech B�g nagrodzi ojca, kt�ry ci� wychowa� tak zacnie! Jest to z pewno�ci� jaki baron bogaty i pot�ny?
Ale Tristan, kt�ry umia� w por� m�wi� i w por� milcze�, odpar� chytrze:
- Nie, panie, ojciec m�j jest kupcem. Opu�ci�em tajemnie jego dom na okr�cie, kt�ry jecha� z towarami, chcia�em bowiem pozna�, jak �yj� ludzie w cudzoziemskich krajach. Ale je�li mnie przyjmiesz mi�dzy swych my�liwych, p�jd� z wami ch�tnie i naucz� ci�, zacny panie, innych jeszcze arkan�w my�liwskich.
- Dobry Tristanie, dziw mi, �e istnieje ziemia, w kt�rej synowie kupc�w znaj� to, czego gdzie indziej nie umiej� synowie rycerzy. Ale p�jd� z nami, skoro pragniesz, i b�d� nam mi�ym go�ciem. Zaprowadzimy ci� do kr�la Marka, naszego pana.
Tristan sko�czy� oprawia� jelenia. Rzuci� psom serce, g�ow� i wn�trzno�ci i nauczy� my�liwc�w, jak nale�y narz�dza� psom straw� i jak j� otr�bywa�. Nast�pnie zasadzi� na wid�y pi�knie podzielone cz�ci i powierzy� je rozmaitym my�liwcom: jednemu g�ow�, drugiemu czom-ber i pol�dwic�; innemu �opatki i ud�ce, innemu krzy��wk�. Nauczy�, jak trzeba ustawia� si� parami, aby jecha� w pi�knym porz�dku, wedle szlachetno�ci sztuk zwierzyny stercz�cych na wid�ach.
W�wczas pu�cili si� w drog�, gwarz�c, a� wreszcie ujrzeli bogaty zamek. Otacza�y go ��ki, sady, strumienie, rybne ; stawy i uprawne pola. Liczne okr�ty wp�ywa�y do portu. | Zamek wznosi� si� nad morzem pi�kny i silny, dobrze |obwarowany przeciw wszelkiej napa�ci i machinie wojen-
19
nej; g��wn� za� jego wie��, niegdy� wzniesion� przez olbrzym�w, zbudowano z wielkich i pi�knie obrobionych cios�w, u�o�onych jak szachownica z p�l zielonych i lazurowych.
Tristan zapyta� o miano zamku.
- Mi�y ch�opcze, nazywaj� go Tyntagiel.
- Tyntagielu - wykrzykn�� Tristan - b�ogos�awion b�d� od Boga i b�ogos�awieni twoi mieszka�cy!
Trzeba wam wiedzie�, panowie mi�o�ciwi, i� tam to niegdy�, w wielkim weselu, ojciec jego Riwalen za�lubi� Blancheflor, siostr� kr�la Marka. Ale, niestety, Tristan o tym nie wiedzia�!
Gdy przybyli do st�p wie�y, fanfary my�liwc�w �ci�gn�y ku bramie baron�w i samego kr�la.
Skoro wielki �owczy opowiedzia� ca�� przygod�, Marek dziwowa� si� pi�knemu porz�dkowi orszaku, zmy�lnie rozebranemu jeleniowi oraz wielkiej dworno�ci tych my�liwskich obyczaj�w. Ale zw�aszcza dziwowa� si� pi�knemu cudzoziemskiemu pachol�ciu i oczy jego nie mog�y si� ode� oderwa�. Sk�d bra�a si� w nim ta nag�a czu�o��? Kr�l pyta� swego serca i nie m�g� zrozumie�. Panowie mi�o�ciwi, to krew jego wzrusza�a si� i m�wi�a w nim i mi�o��, kt�r� �ywi� niegdy� do Blancheflor, swej siostry.
Wieczorem, skoro uprz�tni�to sto�y, ryba�t pewien walijski, mistrz w swojej sztuce, wysun�� si� mi�dzy zebranych baron�w i zacz�� �piewa� opowie�ci przy harfie. Tristan siedzia� u st�p kr�la i kiedy harfista brz�kn�� now� melodi�, Tristan ozwa� si� w te s�owa:
- Mistrzu, oto� piosenka pi�kna ponad inne: niegdy� dawni Bretoni1 u�o�yli j� dla s�awienia mi�o�ci Graelenta.
1 Dawni Bretoni - mieszka�cy najdalej na zach�d wysuni�tego p�wyspu mi�dzy La Manche i Atlantykiem, ludno�� najpewniej przyby�a z Kornwalii, zachowa�a j�zyk celtycki i bogat� pami�� ustnych opowie�ci. Najstarsze zabytki pisane z IX wieku.
20
Nuta jest s�odka i s�odkie te� s� s�owa. Uczony masz g�os, mistrzu, wy ci�gaj �e go pi�knie!
Walijczyk1 prze�piewa�, po czym rzek�:
- Dziecko, i c� ty mo�esz rozumie� o kunszcie instrument�w? Je�li kupcy z ziemi lo�skiej ucz� tako� syn�w gry na harfie, na cytrze i na g�likach, wsta� oto, we� harf� i poka� sw� bieg�o��.
Tristan wzi�� harf� i za�piewa� tak wdzi�cznie, �e baronowie rozrzewnili si�, s�uchaj�c. I Marek podziwia� harfist� przyby�ego z owego kraju lo�skiego, dok�d niegdy� Riwa-len uwi�z� by� Blancheflor.
Skoro pie�� przebrzmia�a, kr�l milcza� d�ugo...
- Synu - rzek� wreszcie - b�ogos�awiony niech b�dzie mistrz, kt�ry ci� uczy�, i ty sam b�ogos�awiony b�d� od Boga! B�g mi�uje dobrych �piewak�w. G�osy ich i g�os lutni przenikaj� serca ludzi, budz� drogie wspomnienia i daj� zapomnie� niejedn� �a�o�� i niejedn� przewin�. Zosta� d�ugo przy mnie, przyjacielu! Przyby�e� do tej siedziby ku naszej rado�ci.
- Ch�tnie b�d� ci s�u�y�, panie - odpar� Tristan - jako tw�j lutnista, my�liwiec i lennik.
Tak czyni� trzy lata, w ci�gu kt�rych wzajemna czu�o�� wzrasta�a w ich sercach. W dzie� Tristan towarzyszy� Markowi na s�dy lub �owy, zasi� w nocy, poniewa� sypia� w komnacie kr�lewskiej w�r�d jego poufa�ych i wiernych, brz�ka� mu na lutni, kiedy kr�l by� smutny, aby u�mierzy� zgryzoty. Baronowie widzieli go radzi, a zw�aszcza, jak ta historia was pouczy, marsza�ek dworu, Dynas z Lidanu. , Ale bardziej czule ni� baronowie i ni� Dynas z Lidanu mi�owa� go kr�l. Mimo ich czu�o�ci Tristan nie m�g� si�
1 Walijczyk - mieszkaniec Walii, ksi�stwa celtyckiego o bogatej kulturze i silnym poczuciu odr�bno�ci; po�o�onego na po�udniowo--zachodniej cz�ci wyspy (do Anglii w��czone przez Henryka VIII).
21
pocieszy�, i� postrada� ojca swego, Roha�ta, i nauczyciela Gorwenala, i ziemi� lo�sk�.
Panowie mi�o�ciwi, bajarzowi, kt�ry chce by� luby s�uchaczom, przystoi unika� zbyt d�ugich rozwodze�. Materia tej opowie�ci do�� jest pi�kna i obfita - na c� zda�oby si� j� wyd�u�a�? Powiem tedy pokr�tce, jak mnogo nab��dziwszy po morzach i �adach, Roha�t Dzier��cy S�owo przyby� do Kornwalii, odnalaz� Tristana i pokazuj�c kr�lowi karbunku�, kt�rym �w obdarowa� by� niegdy� Blancheflor w kosztownym darze weselnym, rzek�:
- Kr�lu Marku, oto� Tristan lo�ski, tw�j siostrzeniec, syn siostry Blancheflor i kr�la Riwalena. Diuk Morgan trzyma jego ziemi� wielkim bezprawiem; czas, aby wr�ci�a do prawego dziedzica.
I powiem kr�tko, jak Tristan, otrzymawszy od wuja or� rycerski, przeby� morze na kornwalijskich statkach, da� si� pozna� dawnym wasalom ojcowskim, wyzwa� morderc� Riwalenowego, zabi� go i odzyska� ziemi�.
Nast�pnie pomy�la�, i� kr�l Marek nie zdo�a ju� �y� szcz�liwie bez niego, �e za� szlachetne serce wskazywa�o mu zawsze najzaszczytniejsz� drog�, zwo�a� swych hrabi�w i baron�w i tak rzek�:
- Panowie lo�scy, odzyska�em ten kraj i pom�ci�em kr�la Riwalena za pomoc� bo�� i wasz�. Tak wi�c sp�aci�em ojcu, co mu si� nale�a�o. Ale dwaj ludzie, Roha�t i kr�l Marek z Kornwalii, przygarn�li sierot� i wspomogli zb��kane pachol� - ich r�wnie� trzeba mi nazywa� ojcami. �ali i tym podobnie nie godzi mi si� wy�wiadczy� s�usznego prawa? Ow� szlachetny cz�owiek ma dwie rzeczy, kt�re mu przynale��: swoj� ziemi� i cia�o. Zatem temu oto Roha�towi opuszcz� ziemi�: ty, ojcze, b�dziesz j� dzier�y�, a tw�j syn po tobie. Kr�lowi Markowi opuszcz� me cia�o:
rzuc� ten kraj, mimo i� mi jest drogi, i p�jd� s�u�y� memu panu Markowi z Kornwalii. Taka jest moja my�l, ale wy jeste�cie moi wierni lennicy, wy, panowie lo�scy, i winni
22
mi jeste�cie rad�; je�li wi�c kt�ry z was chce mi wskaza� inn� jak� drog�, niech powstanie i przem�wi!
Ale wszyscy baronowie pochwalili go ze �zami i Tristan, zabieraj�c z sob� Gorwenala, odp�yn�� ku ziemi kr�la Marka.
II MORHO�T Z IRLANDII
Tristrem seyd: "Ywis, Y wil defende it as knizt".1
Sir Tristram2
Kiedy Tristan wr�ci�, zasta� Marka i ca�� baroni� okrytych grub� �a�ob�. Kr�l Irlandii uzbroi� flot�, aby spustoszy� Kornwali�, je�li Marek b�dzie si� wzbrania�, jak czyni� od pi�tnastu lat, z�o�y� haracz niegdy� p�acony przez jego przodk�w. Ot� wiedzcie, i� moc� dawnych traktat�w Irlandczycy mogli �ci�gn�� z Kornwalii jednego roku trzysta funt�w miedzi, drugiego roku trzysta funt�w czystego srebra, zasi� trzeciego trzysta funt�w z�ota. Ale kiedy przychodzi� czwarty rok, uwozili trzystu m�odych ch�opc�w i trzysta m�odych dziewcz�t w wieku pi�tnastu lat, wybieranych losem spo�r�d rodzin Kornwalii. Ow� tego roku, jako pos�a swego zlecenia, kr�l wyprawi� do Tyn-tagielu olbrzymiego rycerza Morho�ta, kt�rego siostr� by� za�lubi� i kt�rego nikt nie m�g� zwyci�y� w bitwie. Tedy
1 Tristan rzek�: "Ywis, / B�d� tego broni� jak rycerz". (Prze�. Z. Czerny).
2 Sir Tristram - autor angielskiej wersji Pie�ni o Tristanie z ok. 1300 r.
23
kr�l Marek opiecz�towanymi listy zwo�a� na dw�r wszystkich baron�w swej ziemi, aby zasi�gn�� ich rady.
W oznaczonym dniu, kiedy baronowie zgromadzili si� w sklepionej sali pa�acu, a kr�l Marek zasiad� pod bal-dakinem1, Morho�t przem�wi� tak:
- Kr�lu Marku, us�ysz po raz ostatni zlecenie kr�la Irlandii, mego pana. Upomina si�, aby� wreszcie zap�aci� mu danin�, kt�r� jeste� winien. Za to, �e zbyt d�ugo si� oci�ga�e�, nakazuje, aby� wyda� tego samego dnia trzystu m�odych ch�opc�w i trzysta m�odych dziewcz�t w wieku pi�tnastu lat, wybranych losem spo�r�d rodzin Kornwalii. Statek m�j, stoj�cy na kotwicy w porcie Tyntagielu, zabierze ich, i�by byli naszymi niewolnikami. Wszelako - a wy��czam od tego jedynie ciebie, kr�lu Marku, jako si� godzi - je�li kt�ry z twoich baron�w chce dowie�� w bitwie, �e kr�l Irlandii �ci�ga t� danin� wbrew prawu, przyjmuj� wyzwanie. Kt�ry z was, panowie kornwalijscy, chce walczy� za swobod� tego kraju?
Baronowie spogl�dali na siebie ukradkiem, po czym opu�cili g�owy. Ten i �w m�wi� sobie: "Widzisz, nieszcz�niku, postaw� Morho�ta z Irlandii - mocniejszy jest ni� czterech silnych ludzi. Popatrz na jego miecz, nie wiesz, i� czarami swymi str�ci� on g�owy naj�mielszych szermierzy od czasu, jak kr�l Irlandii �le przez tego olbrzyma swe wyzwanie w ziemie lenne? Chudziaku, chcesz�e szuka� �mierci?! I na c� kusi� Boga?" Drugi my�la�: "�ali wychowa�em was, drodzy synkowie, do s�u�by i niewoli, a was, drogie c�ruchny, do nierz�du? Ale �mier� moja nie ocali�aby was". I milczeli.
Morho�t rzek� jeszcze:
- Kt�ry z was, panowie kornwalijscy, chce przyj�� wyzwanie? Ofiaruj� mu pi�kn� bitw�. Od dzi� za trzy dni
1 B a l d a k i n - napi�ta na s�upach zas�ona ze z�otog�owiu nad tronem lub krzes�ami.
24
przybijemy na barkach do Wyspy �wi�tego Samsona, wprost naprzeciw Tyntagielu. Tam rycerz wasz i ja b�dziemy walczy� w pojedynk�, chwa�a za�, i� pokusi� si� o bitw�, sp�ynie na ca�e jego krewie�stwo.
Milczeli wszyscy. Morho�t za� podobny by� bia�ozorowi1 wpuszczonemu do klatki z drobnym ptactwem - skoro go ujrz�, wszystkie niemiej�.
Morho�t przem�wi� po raz trzeci:
- A wi�c, zacni panowie z Kornwalii, skoro ten pomys� zda si� wam najszlachetniejszy, ci�gnijcie swoje dzieci losem, a ja je zabior�. Ale nie s�dzi�em, i�by w tym kraju mieszkali sami niewolnicy.
W�wczas Tristan ukl�k� u n�g kr�la i rzek�:
- Kr�lu i panie, je�li �aska twoja u�yczy� mi zezwolenia, wydam mu bitw�.
Pr�no kr�l Marek chcia� go odm�wi�. By� tak m�odym rycerzem, na co zda�o mu si� m�stwo? Ale Tristan da� zak�ad2 Morho�towi, Morho�t zasi� przyj�� go.
W pomienionym dniu Tristan stan�� na p�acie czerwonego jedwabiu i da� si� zbroi� na wielk� przygod�. .Przywdzia� pancerz i he�m z bajcowanej stali. Baronowie Ip�akali z lito�ci nad �mia�kiem i ze wstydu nad samymi sob�. *� - Ach, Tristanie - powiadali - �mia�y baronie, godny ^m�odzie�cze, czemu� ja raczej, miast ciebie, nie podj��em tej bitwy? �mier� moja mniejsz� �a�ob� �ci�gn�aby na t� ziemi�.
Dzwony dzwoni� i wszyscy z rodu baron�w i z pomniejszego ludu, starcy, dzieci i kobiety, p�acz�c i modl�c si�, , odprowadzaj� Tristana na wybrze�e. Mieli jeszcze nadziej�, nadzieja bowiem w sercu ludzi wy�ywi si� byle jak� straw�.
1 Podobny by� bia�ozorowi - bia�ozor - du�y ptak z ro-fciny soko��w, pochodzi z Grenlandii, ceniony w sokolnictwie.
2 Dal zak�ad - rzuci� r�kawic� jako znak wyzwania.
25
Tristan wsiad� sam do �odzi i pomkn�� ku Wyspie �wi�tego Samsona. Ale Morho�t rozpi�� u masztu �agiel z bogatej purpury i pierwszy przyby� do wyspy. Tristan, uderzywszy o l�d, odepchn�� nog� ��d� na morze.
- Wasalu, co czynisz? - rzek� Morho�t. - Dlaczego jak ja nie umocowa�e� �odzi lin�?
- Wasalu, po co? - odpar� Tristan. - Jeden tylko z nas obu powr�ci �yj�cy, �ali jedna barka nie wystarczy?
I obaj, zagrzewaj�c serce do walki zel�ywymi s�owy, zapu�cili si� w g��b wyspy.
Nikt nie widzia� zaci�tej bitwy, ale po trzykro� zdawa�o si�, �e wiatr morski przynosi na wybrze�e w�ciek�e okrzyki. W�wczas na znak �a�oby kobiety bi�y w r�ce, zasi� towarzysze Morho�ta, zebrani w kup� przed namiotami, �miali si�. Wreszcie oko�o godziny dziewi�tej ujrzano z daleka wzdymaj�cy si� purpurowy �agiel - barka Irlandczyka odbi�a od wyspy. Wnet rozleg� si� krzyk rozpaczy:
- Morho�t! Morho�t!
Ale w miar� jak barka ros�a, nagle na szczycie fali ukaza� si� rycerz stoj�cy na dziobie; w ka�dej pi�ci potrz�sa� obna�onym mieczem - by� to Tristan. Natychmiast dwadzie�cia �odzi pomkn�o na spotkanie; m�odzie�cy rzucili si� wp�aw. Chrobry rycerz wyskoczy� na brzegi i podczas gdy matki na kolanach ca�owa�y jego �elazne nagolennice, on zakrzykn�� ku druhom Morho�towym:
- Panowie irlandcy, Morho�t walczy� m�nie! Patrzcie, miecz m�j wyszczerbiony, u�omek za� brzeszczotu zosta� w jego czaszce. Zabierzcie ten kawa�ek stali, panowie, oto haracz Kornwalii!
Za czym skierowa� si� do Tyntagielu. Kiedy przechodzi�, oswobodzone dzieci potrz�sa�y w�r�d wielkich okrzyk�w zielonymi ga��mi, w oknach za� pojawi�y si� bogate kobierce. Ale kiedy w�r�d krzyk�w wesela, d�wi�ku dzwon�w, tr�b i rog�w tak dono�nych, �e nie s�ysza�oby si� nawet samego Boga, gdyby zagrzmia�, Tristan przyby� do
zamku, osun�� si� zemdla�y w ramiona kr�la Marka, krew za� sp�ywa�a z jego ran.
Z wielkim zawstydzeniem towarzysze Morho�ta przybyli do Irlandii. Niegdy�, ilekro� wraca� do portu Weisefort, Morho�t radowa� si�, widz�c sw�j lud zgromadzony, okrzy-kuj�cy go t�umnie. Radowa� si�, widz�c kr�low�, sw� siostr�, i siostrzenic�, I �o�d Jasnow�os�, o warkoczach ze z�ota, kt�rej pi�kno�� ja�nia�a ju� jak wschodz�ca jutrzenka. Przyjmowa�y go z czu�o�ci� i je�li dozna� jakiej rany, leczy�y go; zna�y bowiem ma�ci i kordia�y wskrzeszaj�ce rannych, ba, podobnych ju� umieraj�cym. Ale na co by im si� zda�y ; teraz magiczne przepisy, zio�a zebrane o sposobnej godzili nie, odwary? Le�a� umar�y, zaszyty w sk�r� jeleni�, u�omek |za� nieprzyjacielskiego miecza tkwi� jeszcze w jego czaszce. [�o�d Jasnow�osa wydoby�a u�omek, aby go zamkn�� v szkatule z ko�ci s�oniowej, cennej jak relikwiarz. I schylcie nad ros�ym trupem, matka i c�rka, powtarzaj�c bez Mica pochwa�y zmar�ego i bez wytchnienia miotaj�c �atwy przeciw zab�jcy, przewodzi�y kolejno w�r�d kobiet i�obnym lamentom. Od tego dnia Izolda Jasnow�osa auczy�a si� nienawidzi� imienia Lo�czyka Tristana.
l Ale w Tyntagielu Tristan chorza�; zatruta krew wy-|ywa�a z jego ran. Lekarze poznali, i� Morho�t zatopi� mu (ciele jadowite ostrze, i poniewa� kordia�y ich i teriaki1 nie ^�y nic zdzia�a�, powierzyli go opiece Boga. Fetor tak lierz�y wydziela� si� z ran Tristana, �e najwierniejsi yjaciele uciekali ode�; wszyscy, z wyj�tkiem kr�la rka, Gorwenala i Dynasa z Lidanu. Ci jedni mogli rwa� u wezg�owia, mi�o�� ich przemaga�a wstr�t. Wr�bie Tristan kaza� si� przenie�� do sza�asu zbudowanego stromym wybrze�u; tam, le��c naprzeciw fal, czeka� erci. My�la�: "Opu�ci�e� mnie tedy, kr�lu Marku, mnie, ocali� cze�� twej ziemi? Nie; wiem o tym, zacny
' e r i a k i (z gr.) - z�o�one lekarstwo przeciw otruciu.
27
wuju, �e odda�by� �ycie w zamian za moje; ale co pora dzi twoja tkliwo��? Trzeba mi umiera�! Lubo jest wszak� ogl�da� s�o�ce i serce moje jeszcze jest krzepkie. Chcia�by� si� pu�ci� na szerokie morze... Chcia�bym, aby mni unios�o daleko. Ku jakiej ziemi? Nie wiem... Mo�e tam gdzie bym znalaz� kogo�, kto by mnie wyleczy�. I mo� kt�rego� dnia wspom�g�bym ci� jeszcze, drogi wuju, jak( tw�j lutnista i �owczy, i wierny lennik".
Poty b�aga�, a� kr�l Marek ust�pi� �yczeniu. Zani�s� go n bark� bez wiose� ni �agla, Tristan prosi�, aby jego lutni u�o�ono przy nim. I na co �agle, kt�rych ramiona jego nil umia�yby napi��? Na co wios�a? Na co miecz? Jako �eglar;
w�r�d d�ugiej przeprawy str�ca z pok�adu trupa dawneg< towarzysza, tak dr��cymi ramiony Gorwenal odepchn�� 0( brzegu bark�, w kt�rej le�a� jego drogi syn, i morze j� unios�o
Siedm dni i siedm nocy nios�o j� �askawie. Czasen Tristan brz�kn�� w lutni�, aby omami� sw� niedol�. Wreszcie morze bez jego wiedzy zbli�y�o go do brzegu. Ow� tej nocy rybacy wyp�yn�li z portu, aby zarzuci� sieci na pe�nym morzu. Wios�owali krzepko, kiedy us�yszeli melodi� s�odk�, �mia�� i �yw�, biegn�c� wierzchem fal Nieruchomi, z wios�ami utopionymi w nurcie, s�uchali, w pierwszym brzasku jutrzenki ujrzeli b��dz�c� bark�.
- Podobnie - m�wili sobie - nadprzyrodzona muzyka otacza�a ��d� �wi�tego Brendana, p�yn�c� ku Wyspom Szcz�liwo�ci po morzu tak bia�ym jak mleko.
Uj�li wios�a, aby dosi�gn�� �odzi, p�yn�a na znos i niczym nie zdradza�a �ycia jak tylko d�wi�kiem lutni. Ale w miar� jak si� przybli�ali, melodia os�ab�a, zamilk�a i kiedy dobili, r�ce Tristana opad�y bezw�adnie na dr��ce jeszcze struny. Podj�li go i wr�cili do portu, aby go odda� rannego swej wsp�czuj�cej pani, jedynej, kt�ra mo�e zdo�a go uleczy�.
Niestety, port �w to by� Weisefort, k�dy by� gr�b Morho�ta, a pani ich to Izold Jasnow�osa. Ona jedna, �wiadoma cudownych kordia��w, mog�a ocali� Trista-
28
na, ale ona jedna w�r�d niewiast na ziemi pragn�a jego �mierci. Kiedy Tristan, o�ywiony jej sztuk�, odzyska� zmys�y, pozna�, i� fale rzuci�y go na ziemi� pe�n� niebezpiecze�stw. A�e maj�c jeszcze ducha do��, aby broni� �ycia, umia� znale�� napr�dce pi�kne, zwodnicze s�owa. Opowiedzia�, �e jest lutnist�, �e przeprawia� si� za morze na kupieckim statku, �eglowa� do Hiszpanii, aby si� tam nauczy� sztuki czytania w gwiazdach; piraci opadli statek, on, zraniony, umkn�� na tej barce. Uwierzono mu; nikt z towarzyszy Morho�ta nie pozna� pi�knego rycerza z Wyspy �wi�tego Samsona, tak szpetnie trucizna zniekszta�ci�a jego rysy. Ale kiedy po czterdziestu dniach Izold Jasnow�osa niemal go uleczy�a i gdy ju� w cz�onkach, zn�w gibkich, zaczyna� si� odradza� wdzi�k m�odo�ci, zrozumia�, i� trzeba ucieka�; wymkn�� si� i przebywszy liczne niebezpiecze�stwa, stan�� przed kr�lem Markiem.
III SZUKANIE PI�KNEJ O Z�OTYCH W�OSACH
En po d'ore, vos oi paiee O la parole do chevol, Dontje ai dipuis eilgrant dol.1 Pie�� o szale�stwie Tristana2
By�o na dworze kr�la Marka czterech baron�w, najbar-l dziej zdradzieckich spomi�dzy ludzi, nienawidz�cych Tri-Stana srog� nienawi�ci� za jego m�stwo i za tkliw� mi�o��,
' Pokr�tce was zap�aci�em / Wiadomo�ci� o wiosze, / Z czego przysz�a na mnie wielka bieda. (Prze�. Z. Czerny)
! 2 P i e � � o szale�stwie Tristana - tekst Folie Tristan pochodzi z prze�omu XI/XII wieku, z Francji.
29
kt�r� kr�l dla� �ywi�. I mog� wam nawet powt�rzy� id imiona: Andret, Gwenelon, Gondoin i Denoalen; z tyci diuk Andret by� jak i Tristan siostrze�cem kr�la. Wiedz�c i� kr�l zamy�la� postarze� si� bezdzietnie, aby przeka�� ziemi� Tristanowi, wzburzyli si� w swej zawi�ci i z pomoc� k�amstw podjudzili przeciw Tristanowi szlacht Kornwalii.
- Ile� cud�w w jego �yciu! - powiadali ob�udnicy - Ale wy, panowie, jeste�cie ludzie nie bici w ciemi� i umie ci� z pewno�ci� odgadn�� tego przyczyn�. To, i� odni�s� try umfnad Morho�tem, to ju� pi�kny cud, ale jakimi czarair potrafi�, niemal ju� umar�y, �eglowa� sam po morzu? Kt�r z was, panowie, pokierowa�by bark� bez wiose� i bez �agla Czarownicy potrafi� to, m�wi� ludzie. A potem, w jakie kraju, jakie diabelskie sztuki mog�y znale�� lekarstwo na jeg rany? Nie ma w�tpienia, �e to czarnoksi�nik. Tak, bark jego by�a zaczarowana i tako� miecz i lutnia jest zaczarowa na, kt�ra codziennie s�czy trucizn� w serce kr�la Marka! Ja on umia� op�ta� to serce urokiem i pot�g� czar�w! B�dzi kr�lem, panowie, a wy b�dziecie ziemie swoje bra� lenner od diabelskiego pacho�ka!
Przekonali wi�kszo�� baron�w, wielu bowiem ludzi ni wie, i� tego, co jest w mocy czarnoksi�nik�w, serce ludzki mo�e te� dokona� si�� mi�o�ci i odwagi. Zacz�li ted baronowie napiera� na kr�la, aby poj�� za �on� c�rk kr�lewsk�, kt�ra by da�a mu dziedzic�w; je�li odm�w zamkn� si� (m�wili) w obronnych zamkach, aby z nir toczy� wojn�. Kr�l opiera� si� i przysi�ga� w sercu, i� pot �yje drogi siostrzeniec, �adna c�ra kr�lewska nie wejdzi do jego �o�a. Ale w ko�cu sam Tristan, kt�remu wstyd by� cierpie� podejrzenie, �e kocha wuja przez �akomstwo zagrozi�, i� kr�l ma si� podda� woli baron�w, inaczej opu�� jego dw�r i p�jdzie s�u�y� bogatemu kr�lowi gawe�skiemi W�wczas Marek naznaczy� por� swym baronom - z czterdzie�ci dni przyrzek� objawi�, co mniema.
30
W oznaczonym dniu sam w swojej komnacie oczekiwa� ich przybycia i my�la� smutnie: "Gdzie� znale�� c�rk� kr�la tak dalek� i niedost�pn�, abym m�g� uda�, ale uda� tylko, i� pragn� jej za �on�?"
W tej chwili przez okno otwarte na morze dwie jask�ki, kt�re budowa�y gniazdo, wlecia�y, swarz�c si�, po czym nagle przestraszone uciek�y. Ale z dziobk�w ich wymkn�� si� d�ugi w�os kobiecy, cie�szy ni� nitka jedwabiu i b�yszcz�cy jak promie� s�o�ca.
Marek, podj�wszy go, kaza� zawo�a� baron�w i Tristana i rzek�:
- Aby wy godzi� wam, panowie, got�w jestem poj�� �on�, byle�cie chcieli wyszuka� mi t�, kt�r� wybra�em.
- Zaiste chcemy, zacny panie, kt�ra� to jest, kt�r� wybra�e�?
- Wybra�em t�, do kt�rej nale�y ten w�os z�ocisty, Jk wiedzcie, �e nie chc� �adnej innej.
- Z jakich stron, zacny panie, pochodzi �w w�os z�o-isty? Kto ci go przyni�s�? Z jakiego kraju?
- Pochodzi, panowie, od Pi�knej o z�otym warkoczu, lwie jask�ki mi go przynios�y i one wiedz�, z jakiego kraju. Baronowie zrozumieli, �e zadrwiono z nich i �e ich oprowadzono w pole. Spogl�dali na Tristana spode �ba, (dojrzewali, i� to on doradzi� t� sztuk�. Ale Tristan, yjrzawszy si� z�otemu w�osowi, przypomnia� sobie ild Jasnow�os�. U�miechn�� si� i tak przem�wi�:
- Kr�lu Marku, �le sobie poczynasz, czy nie widzisz, �e s�dzenia tych pan�w mnie ha�bi�? Ale na pr�no ly�li�e� sobie to po�miewisko, p�jd� szuka� Pi�knej lotym warkoczu. Wiedz, �e szukanie to niebezpieczne ; trudniej mi b�dzie wr�ci� z jej kraju ni� z wyspy, na orej zabi�em Morho�ta, ale na nowo chc� dla ciebie, mi�y ju, cia�o swoje i �ycie rzuci� na los. I�by twoi baronowie odzieli, �e kocham ci� szczer� i praw� mi�o�ci�, daj� � swoj� w zak�ad - albo zgin� w tym przedsi�wzi�ciu,
31
albo przywiod� do tego zamku tyntagielskiego Kr�l�w o z�otym warkoczu.
Narz�dzi� pi�kny statek, zaopatrzywszy go w zbo�e wino, mi�d i wszelkie dobre zasoby. Wsadzi� na�, proc Gorwenala, stu m�odych rycerzy wysokiego rodu, wybranych mi�dzy naj�mielszymi, przybra� ich w siermi�g z grubego sukna i opo�cze z samodzia�u, i�by wygl�dali ni kupc�w; ale pod pok�adem ukrywali bogate szaty z< z�otog�owiu, cenda�u1 i szkar�atu, jakie przysta�y pos�a�' com mo�nego kr�la.
Skoro statek wyp�yn�� na pe�ne morze, sternik zapyta�
- Zacny panie, ku jakiej ziemi mam p�yn��?
- Przyjacielu, �migaj ku brzegom Irlandii, prosto n) port weiseforcki.
Sternik zadr�a�. Zali Tristan nie wiedzia�, i� od czasi zabicia Morho�ta kr�l Irlandii �ciga statki kornwalijskie, �i schwytanych �eglarzy ka�e wiesza� na wid�ach? Mimo t< sternik us�ucha� i przybi� do niebezpiecznej ziemi.
Zrazu Tristan umia� przekona� ludzi z Weisefortu, � jego towarzysze to kupcy z Anglii, przybyli, aby handlowa spokojnie. Ale gdy ci osobliwi kupcy trawili dzie� na grz w warcaby i w szachy2 i zdawali si� bieglej si w wytrz�sani! ko�ci ni� mierzeniu ziarna, Tristan ul�k� si�, i� go przejrzy i nie wiedzia�, jak zacz�� swe poselstwo.
Ali�ci jednego dnia o �wicie us�ysza� g�os tak przera�liwy i� mo�na by mniema�, �e to g�os samego czarta. Nigdy ni s�ysza� �adnego zwierz�cia, aby skowycza�o w ten spos�b tak straszliwy i dziwny. Zagadn�� kobiet� jak��, kt�r przechodzi�a ko�o portu.
1 Cenda�u - rodzaju jedwabiu.
2 W warcaby i w szachy - gry te uchodzi�y za rycerskie, ni grali w nie ludzie ni�szych stan�w.
- Powiedzcie mi, pani - rzek� - sk�d pochodzi g�os, [�ry oto s�ysz�? Nie ukrywajcie mi prawdy!
- Wier�, panie, powiem bez k�amstwa. Pochodzi od ydl�cia srogiego, najszpetniejszego, jakie by�o kiedy na wiecie. Ka�dego dnia wype�za z jamy i sadowi si� u bram ilasta. Nikt nie mo�e tamt�dy wyj��, nikt nie mo�e wej��, Oki nie wydadz� smokowi m�odej dziewczyny, a kiedy j� i� ma w pazurach, po�era j� spieszniej, ni�by �cie zdo�ali dm�wi� jedn� ojczenaszk�.
- Pani - rzek� Tristan - nie dworujcie sobie ze mnie, le powiedzcie, czy by�oby mo�liwe cz�owiekowi urodzone-iu z niewiasty zabi� go w bitwie? ! - Zaiste, pi�kny, s�odki panie, nie wiem: tyle wiem, i� twudziestu do�wiadczonych rycerzy pr�bowa�o ju� tej zygody, kr�l Irlandii bowiem obwie�ci� g�osem herolda, da sw� c�rk�, Izold� Jasnow�os�, temu, kto zg�adzi itwora; ale potw�r wszystkich po�ar�. |Tristan po�egna� kobiet� i wr�ci� na statek. Uzbroi� si� kryjomu, i pi�kny to by�by zaiste widok patrze�, jak ipieckiego okr�tu wynurza si� tak cenny rumak bojowy k pyszny rycerz. Ale port by� pusty; ledwie pierwszy ask wschodzi� i nikt nie widzia� rycerza, jak jecha� ku lie, kt�r� wskaza�a mu niewiasta. Naraz przez drog� kn�o pi�ciu ludzi. Bodli ostrogami konie i pu�ciwszy e, uciekali w stron� miasta. Tristan schwyci� w biegu ego z nich za czerwone splecione w�osy tak mocno, i� ygi�� go do zadu ko�skiego, i tak przytrzyma�. ^ B�g z wami, dobry panie! - rzek� Tristan. - Kt�r�-Irzybywa smok? si�, kiedy uciekaj�cy pokaza� mu drog�, Tristan pu�ci�
w�r zbli�a� si�. Mia� spiczast� g�ow�, czerwone oczy ce jak roz�arzone w�gle, dwa rogi na czole, d�ugie ate uszy, pazury lwa, ogon w�a, cia�o pokryte �usk� na.
;TrislJiiJ i lzold\
33
Tristan spi�� rumaka z tak� si��, �e, mimo i� zje�oi strachem, skoczy� jednak ku potworowi. Lanca Tristai uderzy�a o �usk� i rozprys�a si� w kawa�ki. Natychmia rycerz dobywa miecza, wznosi go i opuszcza na g�ov smoka: ale nawet nie naruszy� sk�ry. Wszelako potwi uczu� cios, wyci�ga pazury ku paw�y, zatapia je i zryv tarcz z rzemieni. Z ods�oni�t� piersi� Tristan godzi we jeszcze raz mieczem i uderza w bok tak gwa�towny] ciosem, �e a� powietrze zagrzmia�o. Na pr�no - nie moi go zrani�. W�wczas smok wyzion�� przez nozdrza podw� ny strumie� zatrutych p�omieni: zbroja Tristana czernie niby w�giel zetla�y, ko� wali si� i kona. Ale w tej�e chwil skoczywszy na nogi, Tristan zatapia hartown� kling w paszczy potwora, stal przechodzi na wskro� i przecin serce na dwoje. Smok wydaje po raz ostatni straszliwi krzyk i umiera.
Tristan uci�� mu j�zyk i schowa� do pludr�w. Nast�pnie odurzony gryz�cym dymem, skierowa� si� dla odwil�eni gard�a ku sadzawce, kt�r� ujrza� po�yskuj�c� opodal. Al jad s�cz�cy si� z j�zyka smoka rozgrza� si� na ciele rycerza w wysokich trawach okalaj�cych bajoro bohater upad� be �ycia.
Ow� wiedzcie, i� zbieg z czerwonym plecionym w�oser by� to Aguynguerran Rudy, kasztelan kr�la Irlandii, i � zabiega� si� o Izold Jasnow�os�. By� to z natury tch�rz, al taka jest pot�ga mi�o�ci, i� co rano zaczaja� si� uzbrojona aby si� spotka� ze smokiem. Skoro jednak z najdalsza jen us�ysza� jego krzyk, chrobry rycerz umyka�. Tego dni w towarzystwie czterech kompan�w o�mieli� si� zawr�ci z drogi. Zasta� smoka bez �ycia, padlin� ko�sk�, tar� skruszon� i pomy�la�, i� zwyci�zca wyzion�� ducha gdzie opodal. Za czym uci�� g�ow� potwora, zani�s� kr�lov i za��da� pi�knej przyrzeczonej nagrody.
Kr�l nie wierzy� zgo�a w jego m�stwo; ale chc�c w^ �wiadczy� prawo, kaza� str�bi� wasal�w, aby za trzy dni o
dzisiejszego stawili si� na dworze - tam, przed zebranym baro�stwem, kasztelan Aguynguerran przed�o�y dowody zwyci�stwa...
Kiedy Izold Jasnow�osa dowiedzia�a si�, i� ma by� �upem tch�rza, najpierw wy buchn�a d�ugim �miechem, po czym j�a zawodzi� nad sw� dol�. Ale nazajutrz, podejrzewaj�c szalbierstwo, wzi�a z sob� s�ug�, jasnow�osego wiernego Perynisa, oraz Brangien, m�od� s�u��c� i towarzyszk�, i wszystko troje ruszyli po kryjomu na koniach ku smoczej jamie. Wtem Izold spostrzeg�a na drodze �lady osobliwego kszta�tu - bez w�tpienia ko�, kt�ry przeszed� tamt�dy, nie l by� okuty w tym kraju. Nast�pnie ujrza�a potwora bez l^owy i martwego konia - rz�d jego nie by� uszyty pDbyczajem Irlandii. Wier�, cudzoziemiec jaki� zabi� smoka, le czy �yje jeszcze?
Izolda, Perynis i Brangien szukali d�ugo, wreszcie w�r�d raw bagniska Brangien ujrza�a b�yszcz�cy he�m rycerza. )ddycha� jeszcze. Perynis wzi�� go na swego konia i zani�s� ajemnie do komnat niewie�cich. Izolda opowiedzia�a zd��enie matce i powierzy�a jej cudzoziemca. Kiedy kr�lowa tozdziewa�a rycerza, zatruty j�zyk smoka wypad� z plud-(6w. W�wczas kr�lowa Irlandii ocuci�a rannego za pomoc� pekt�rego zio�a i rzek�a:
- Cudzoziemcze, wiem, i� ty jeste� prawdziwym zab�j -; smoka. Ale nasz marsza�ek dworu, tch�rz, szalbierz, a�� mu g�ow� i domaga si� mej c�rki, Izoldy Jasnow�osej, i nagrod�. Czy potrafisz od dzi� za dwa dni dowie�� mu rady w pojedynczej bitwie?
- Kr�lowo - rzek� Tristan - bliski to termin. Ale bez gtpienia potrafisz mnie uleczy� w dwa dni. Zdoby�em )ld� na smoku, zdob�d� j� mo�e na kasztelanie.
W�wczas kr�lowa nakarmi�a go suto i nawarzy�a skute-aych lek�w. Nast�pnego dnia Izold Jasnow�osa przy-(dzi�a k�piel i �agodnie nama�ci�a mu cia�o balsamem brz�dzonym przez matk�. Zatrzyma�a wzrok na twarzy
35
rannego, ujrza�a, i� jest pi�kny, i pomy�la�a: "Wier�, je�li dzielno�� jego r�wna si� pi�kno�ci, ten m�j zapa�nik stocz} srog� bitw�!" Tristan za�, przywo�any do �ycia ciep�eir wody i si�� aromat�w, patrza� na ni� i my�l�c o tym, ii zdoby� Kr�low� o z�otych w�osach, j�� si� u�miecha� Izolda spostrzeg�a to i rzek�a w duchu: "Czemu ter cudzoziemiec si� u�miechn��? Czy uczyni�am co�, co si� ni( godzi? Czy zaniedba�am kt�rej ze s�u�b, jakie m�ods dziewica powinna jest go�ciowi? Tak, tak, mo�e u�miechn�� si�, poniewa� zapomnia�am och�do�y� zbroj� jegc sczernia�� od jadu".
Podesz�a tedy, k�dy z�o�ony by� rynsztunek Tristana "Oto� he�m z dobrej stali - pomy�la�a - nie chybi mi w potrzebie. Pancerz silny, lekki, godny okrywa� cia�c dzielnego rycerza. - Uj�a miecz za r�koje��. - Ha pi�kny to miecz i przystojny �mia�emu baronowi!" Wydoby�a z bogatej pochwy zakrwawione �elazo, aby je obetrze� Ale widzi, i� brzeszczot1 jest szeroko wyszczerbiony Zwa�a kszta�t ubytku, czy to nie ten, kt�ry si� z�ama� m g�owie Morho�ta? Waha si�, ogl�da jeszcze, chce si^ upewni� w w�tpliwo�ci. Biegnie do komnaty, w kt�re chowa�a u�omek stali dobyty niegdy� z czaszki Morho�ta Przyk�ada u�omek do szczerby - ledwie u�wiadczy�by;
�lad skruszenia.
W�wczas rzuci�a si� ku Tristanowi i okr�caj�c nad g�ows rannego srogi miecz, krzykn�a:
- Ty� jest Tristan Lo�czyk, zab�jca Morho�ta, megc drogiego wuja, umieraj �e ty teraz!
Tristan uczyni� wysi�ek, aby zatrzyma� jej rami�, m pr�no. Cia�o by�o zdr�twia�e, ale duch zosta� zwinny Przem�wi� tedy chytrze:
- Dobrze wi�c, umr�