3756
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 3756 |
Rozszerzenie: |
3756 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 3756 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 3756 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
3756 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Autor: Cyprian Norwid
Tytul: Cywilizacja. Legenda
I
Znajomy m�j m�ody uwagi mi robi�, �e �aglowym lepiej okr�tem przep�ywa� Oceanu
przestrze�. - Pozwoli�em mu m�wi� w tym przedmiocie i s�ucha�em go, opar�szy
si� kolanem o t�omoczek podr�ny, a biodrami o ciosan� z kamienia por�cz
wybrze�a portowego.
Ale skoro dom�wi� on periodu - ale skoro spojrza�em na wielki zegar miejski i
zmiarkowa�em, i� za niewiele czasu parostatek, zwany: Cywilizacja, ruszy z
miejsca, gdzie przysta� by�, i osob� moj� z sob� poniesie, przerwa�em m�odemu
przyjacielowi memu jego m�wienie.
- By� czas - rzek�em - kiedy w rzeczywisto�ci dotykalnej pod r�k� moj� mia�em
klucze pi�kno�ci onych, o kt�rych marzenie swoje mi przedstawiasz - -
A s��w tych dom�wiwszy, wb��ka�y mi si� w pami�� rymy, kt�re nuci�em,
ogl�daj�c klamry i zamkni�cia podr�nego mego t�omoczka.
Co dzie� woda w okr�t ciecze,
Nog� z �o�a ani st�p;
Co wieczora - o! cz�owiecze,
W g�r� r�kaw! - i do pomp.
Po�egna�em, co kocha�em,
Upominek z��czy nas;
R�k� jedn� - przestrze� da�em,
Drug� r�k� da�em czas.
Co dzie� woda w okr�t ciecze,
Nog� z �o�a ani st�p;
Co wieczora - o! cz�owiecze,
R�kaw w g�r� - i do pomp!
- Oto i widzisz - m�wi�em mojemu m�odemu znajomemu - �e rzeczy te nie s� mi
wcale obce; owszem, od ogromnych �aglowego okr�tu podwalin, budowanie arki
przypominaj�cych, a kt�re spoczywaj� na samym dnie �odzi okr�towej;
przeszed�szy nast�pnie miejsca ciemne, gdzie ordzawione wod� s�on� �a�cuchy
kotwic si� pier�cieni� lub wyci�gni�te s� pod�u�nie w niedba�ym na posadzce
odpocznieniu; przeszed�szy jeszcze wy�ej, do korytarzy kabin, i wy�ej, na
pok�ad okr�towy, kt�rego ka�da deska bia�a jest i mi�kka od umywa�, a
wszystkie s� jakoby wieko skrzypiec pi�knie wygi�te; i podni�s�szy oczy tam,
gdzie lin wielu okr�towych niewzdrygliwe siatki si� przekre�laj� na
niebiosach, albo i gdzie powietrze rozbija namioty swoje szerokimi �aglami -
albo i gdzie trzy maszt�w krzy�e ko�czynami swoimi podobne s� jakiej�
mistycznej troisto�ci, kiedy umieraj� we mg�ach rannych, w m�tach opalowego
�wiat�ocienia a wilgoci ciep�ej i s�onawej, m�tach niekiedy przedartych
zgubionymi przez odesz�e s�o�ce promieniami - wszystko to, jak widzisz, jest
mi znane.
To - i nadto huk �agli p�kaj�cych, do wystrza��w podda� si� maj�cego miasta
podobny - i upadanie majtk�w niebezpieczne ze szczyt�w zatrz�sionego burz�
masztu - i przekle�stwa ich, j�zykiem m�wione morskim, kt�ry mo�e jeszcze
fenickie ma w korzeniu swoim pierwiastki - i niecierpliwienie si� czterech
�odzi, zawieszonych po okr�tu bokach, a kt�re tylko w czas przystani spokojnej
lub w czas ostatecznego niebezpiecze�stwa bywaj� z �a�cuch�w swych spuszczane.
Jako� - od oczyszczanego najstaranniej miedzianego gwo�dzia okr�towego a� do
gwiazdy w niebiosach jak gw�d� b�yszcz�cej. Tako�, od safirowej chwili
najpogodniejszego uciszenia a� do czarno�ci otch�annej burz powietrznych - od
wyci�gni�tych r�owych r�k dzieci�cia ku rybom wielkim, co id� za okr�tem niby
�e psy domowe, a� do rzucaj�cych twarde rozkazy gest�w okr�towego kapitana w
r�kawice futrem szorstkie uzbrojonego. Jako� od tego, co podpiera i uspokaja,
a� do tego, co tob� jako li�ciem suchym pomiata i czyni ciebie znikomo�ci�
podrywan� z planety, albo daje ci uczucie do onych dw�ch w niczym niepodobne:
bo uczucie t�pego i g�uchego spokoju materii ze znu�enia - uczucie g��bokie i
nikczemne! - podobne do rozmowy cia�a cz�owieczego z piaskiem grobu, kt�ry
jemu nale�y, albo atom�w cia�o cz�owieka sk�adaj�cych z planetarnym ci��enia
�rodkiem. Kiedy, jednym s�owem, jeste� dlatego tylko, �e chwil� przedtem
by�e�, nim, na mokrym i m�tnym zwoju popl�tanych sznur�w okr�towych
wyci�gn�wszy si�, rzek�e� sobie niezrozumia�ym j�zykiem dla nikogo: "Oto jest
stateczno�� i spoczynek."
O! tak - powiadam tobie, i widzisz, �e poezja tych rzeczy bezpo�rednio mi
znana - ani co nowego pod tym wzgl�dem obiecywa� sobie potrafi�bym! Lecz
zm�czony ju� jestem i dlatego wybra�em dogodny paro-statek, Cywilizacj� zwany,
a�eby w�r�d r�kojmi, kt�re cz�owiekowi epoka ofiaruje, zarazem drogiego u�y�
spocznienia i zarazem chwili jednej nie utraci�, z szybko�ci� wielk�
post�puj�c.
A kiedy to m�wi�em, us�yszeli�my niecierpliwy po�wist i us�yszeli�my gwa�towny
szum wybucha� kot�a parowego. I �eglarzy dw�ch w kapeluszach, na kt�rych
wypisane by�o s�owo: Cywilizacja, ujrzeli�my id�cych ku nam po szerokiej desce
��cz�cej pok�ad statku z wybrze�em - ci uchwycili podr�ny m�j t�omoczek - a
ja u�cisn��em mi�kk� r�k� m�odego mego znajomego i poskoczy�em za unosz�cymi
ci�ar, a� wzdrygn�a si� deska, kt�ra wybrze�e z Cywilizacj� po��cza�a.
O! deski te - �eby�cie wiedzieli! - jak deski, kt�re w portowych miastach na
wybrze�ach martwo i cicho le�� - �eby�cie wy wiedzieli, do ila patetycznymi
one s� sprz�tami! - Wszak�e one nie wi�cej nad p�tora stopy bywaj� d�ugie, a
po��czaj�ce nieraz �wiata cz�ci!
Po�egna�em, co kocha�em -
Upominek z��czy nas
Jedn� r�k� przestrze� da�em,
R�k� drug� da�em czas.
II
I nie wyg�aszaj�c s�owem m�wionym, ale tylko nut� sam� do�piewuj�c te rymy,
wbieg�em pomi�dzy ramiona dw�ch �andarm�w, kt�rzy odp�yni�cia statku strzegli,
jako kariatydy dwie czczo�� powietrza podpieraj�ce - i oto pomi�dzy onymi
policjantami dwoma, jakoby przez odrzwia furty �ywej, wszed�em na Cywilizacji
pok�ad.
Pi�knie by�o - �wieci�o s�o�ce Bo�e, odbijaj�c przybywaj�ce do nas przez
otch�anie-otch�ani promienno�ci swoje w �wiec�cych guzikach policjant�w i w
mosi�nych parostatku gwo�dziach - czysto�� albowiem i porz�dek nigdzie mo�e
wi�cej uwidomionymi nie bywaj�, jak na odp�yn�� maj�cym statku parowym.
A �e zna�em tam, w�r�d podr�nych, niejakiego lekarza, po wielekro� drog� t�
robi� nawyk�ego, tedy umy�li�em sobie, i� obezna� mi� b�dzie m�g� nieledwie ze
wszystkim i nieledwie ze wszystkimi. By� to za� cz�owiek wieku podesz�ego,
kt�ry przez lat trzydzie�ci lekarskie rzemios�o praktykuj�c, tak wielk� zyska�
sobie wzi�to��, i� nareszcie musia� zaniedbywa� powierzaj�cych si� mu chorych,
z powodu i� zbywa�o mu czasu na indywidualno�ci ich mie� wzgl�dy - wycofa� si�
przeto jak m�� zacny z tak niebezpiecznego pola prac swych i przestawa�
najwi�cej z przyjacielem swoim adwokatem, kt�ry niemniej, t�� sam� drog�,
dlatego tylko �e s�ynnym by� i sumiennym, na prywatne usun�� si� by� ustronie.
Tych m��w dw�ch szuka�em oczyma mymi, na statek wchodz�c, ale mi�sza�o si�
jeszcze krz�tanie si� podr�nych, kt�rzy w�a�nie �e weszli, i krz�tanie si�
s�u�by okr�towej, kt�r� portowy rz�dzi� pilot spostrzeg�em wi�c tylko kilku
dzikich ambasador�w niejakiego ksi���tka z wysp odleg�ych, kt�rzy z t�umaczem
swym i s�u�b� obchodzili doko�a wn�trze okr�tu, macaj�c r�koma por�cze
wschod�w mahoniowe i ozdoby mosi�ne bardzo �wiec�ce - a na twarzach tych
dzikich by�a rado��, �e wszystko doko�a jest tak r�wno, pi�knie i g�adko.
III
I p�yn�li�my dzie� jeden i dzie� wt�ry - a dnia trzeciego, gdy byli�my jeszcze
na onym wst�pnym Oceanu pasie, gdzie zielone fale uderzaj� o �ciany wapienne i
pionowe wysp niewielkich, wzmog�y si� wiatry znaczne i by�a burza. Co jak
tylko si� pomi�dzy podr�nymi rozg�osi�o, zeszli jedni do kabin, a�eby
wyci�gn�� si� na ��kach swoich, drudzy za� na pok�ad okr�tu po�pieszali,
"a�eby - m�wili oni - burz� widzie�".
I widzia�em, jako wst�powa� na �w pok�ad niejaki oficer kawalerii, p�aszczem
si� swoim okrywaj�c, spod kt�rego ko�czyn �wieci�y si� krzywe ostrogi - by� to
energiczny cz�owiek i maj�cy gesty niespokojne, jakoby szukaj�ce wko�o siebie,
czyli nie jest co? do uskromienia.
�ywio� wszelako rozhukany, parskaj�c bia�ymi �liny swymi, ma�o wa�y sobie
energie ludzi pojedy�czych, skoro te nie za po�rednictwem praw �ywio�owi onemu
w�a�ciwych krz�taj� si�, i jakkolwiek b�d� spr�y�cie si� niepokoj�, jest to
�ywio�owi oboj�tne.
Majtek jeden w opo�czy ceratowej, od st�p do g��w strumieniami wody
ja�niej�cy, przebieg� gwi�d��c obok oficera kawalerii i podtrzyma� zachwian�
posta� niewie�ci�, kt�ra w�a�nie �e na pok�ad wst�powa�a, trzymaj�c si� r�ki
pewnego m�odego podr�nego. O osobie tej za� m�wiono na okr�cie, �e jest przez
nadobnego towarzysza swego wykradzion�.
Pi�kna by�a to dama, ale co do nieposzlakowanej dorodno�ci, nale�a�o si�
wi�cej jej mi�emu, kt�ry przy tym bardzo rzewliwe mia� spojrzenia i ruchy
wi�cej ni� wykwintne. Spogl�dali oboje jako ludzie morza nie�wiadomi, kt�rym
si� wydawa, i� burza morska ust�p�w nie ma bardzo blisko uczu� si� daj�cych,
ale �e jest czym� z daleka i od razu do widzenia mo�ebna, jak opera. On
zatopi� b��kitne oczy swoje w chmur nawa�y, a ona zda�a si� wejrzeniem i
poczuciem i�� za wszelk� my�l� towarzysza, gdy tymczasem miot�y si� fale
ogromne na przechylany w otch�a� pok�ad, i nie by�o bynajmniej win� moj�, �e
dostrzeg�em obuwie wi�cej ni� lekkie na udatnych stopach nieznajomej, tak i�
my�l� m� by�o zbli�y� si� i ostrzec t� osob�, jak dalece nara�a zdrowie swoje
- lecz gdy na to wspomnia�em, i� wykradziona jest, wstrzyma�em si� i
zwierzy�em to zacnemu doktorowi, z kt�rym na jednej z �aw pustych usiedli�my.
Ku czemu powa�ny m�j przyjaciel rzecze do mnie:
- Obrazi�by� m�odego tej pi�knej osoby towarzysza, ale i ja sam dopiero jutro
uwag� t� zrobi� im potrafi�, gdyby mi� w tym wzgl�dzie zapytano; jakkolwiek
znam m�odzie�ca, owszem, dlatego w�a�nie, i� znam go, jestem ostro�ny. Jest to
albowiem czu�y cz�owiek - czu�y, m�wi� - to jest: obra�liwy; raz us�yszysz od
niego �z� rzewn� przesi�k�e s�owo, drugi raz znowu jedn� z tych sentencji,
kt�ra, gdyby by�a wyrzezan� na mosi�nej ga�ce grubego jakiego kija, zaledwo
�e by�aby na miejscu swoim. Przy tym s�odkie i tkliwe ma on chwile - sam
powiada, i� jest artyst� - �ony swojej pod r�k� mu nie dawaj, bo si� jej
o�wiadczy z �zami w oczach - ksi��ki mu ani parasola nie po�yczaj, bo got�w je
zatrzyma� sobie na pami�tk�!
A gdy s��w tych w�a�nie domawia� powa�ny m�j przyjaciel, spostrzegli�my, �e i
oficer kawalerii, mojego b�d�c zdania, zrzuci� p�aszcz sw�j szeroki, pod stopy
go pi�knej nieznajomej chc�c podes�a� - lecz o�miu majtk�w zadyszanych, z
wo�aniami s�u�bie okr�towej w�a�ciwymi przewlekaj�c tamt�dy ogromn� lin�,
rozdzieli�o nagle ow� grup� i wepchn�o j� w otw�r, kt�r�dy schody do salon�w
i do wewn�trznych kabin prowadzi�y.
Powa�ny m�j przyjaciel i ja wcisn�li�my si� w g��b siedzenia, aby przez to da�
miejsce linie ci�gni�tej, a obok nas zajmowa� miejsce cz�owiek do p� oblicza
szalem wielkim szkockim os�oni�ty, kt�ry zwyk� by� zaci�cie milcze� albo si� o
rzecz najmniejsz� oburkiwa�, i kt�rego przeto na okr�cie zwano konspiratorem.
By� to wszak�e spokojny obywatel, ale hipokondryk i bole�ciom romatyzm�w
podleg�y, a kt�ry �e wiedzia�, i� go za konspiratora uwa�ano, nie t�umaczy�
si� z zarzutu tego; aby przeto na siebie tym wi�cej podejrze� nie sprowadzi�.
Korespondent jednego z bardzo u�ytecznych dziennik�w europejskich mia�
wyra�nie na oku posta� ow� w szal szkocki do p� oblicza os�oni�t�, a
majtkowie nieraz znakami maso�skimi milcz�cego obywatela pozdrawiali.
�ci�le rzecz okre�laj�c, burza by�a zaledwo tyle� burz�, ile �w o zbrodni�
stanu pos�dzony podr�nik by� tym, za co go brano. S� albowiem zawichrzenia
morskie, kt�re, zdawa�oby si�, �e ku temu tylko istniej�, aby �wie�o
zapoznanym z tego rodzaju podr� go�ciom zadowolenie sprawi�.
Kapitan si� nie rusza� z wielkiego salonu, gdzie gra� w szachy z t�umaczem
ambasador�w dzikiego ksi���tka, i �u� cicho ameryka�ski tytu�, ��ty jak z�oto.
Po przestanku niewielkim roz�wieci�o si� powietrze i wielka jakoby b�ogo��
nape�ni�a je wiosennym tchnieniem - a na ogromnej przestrzeni fal ruchomych i
pianami bia�ymi grzbiety swoje gi�tkie rysuj�cych po�o�y�a si� ogromna t�cza,
kt�ra dla niezmiernego wody obszaru nie dostawa�a prawie niebios, ale raczej
podobn� by�a do uko�nie wspartego gotyckiego okna, poza kt�rego szybami
tr�jbarwnymi wida� by�o ka�d� z fal, i wida� by�o wszystkie fale coraz
drobniej �amane, a� do nieustannie ruchomych a ostatecznych kres�w widnokr�gu.
�e za� na okr�cie ka�dym s� osoby, kt�re dopiero zjawisko jakie rzadkie
wywo�uje z ich kabin - albo kt�re, i owszem, wtedy jedynie na pok�adzie
pokazywa� si� lubi�, kiedy domy�la� si� mo�na, �e jest pusty: mia�em przeto
sposobno�� zauwa�y�, i� p�yn�li�my w towarzystwie katolickiego ksi�dza
misjonarza, tudzie� kilku zakonnic, na dalekie �wiata kra�ce nie�� maj�cych
s�u�by swoje, mi�o�� i pokor�. Ci jednak podr�nicy, a�eby sukni� kapucy�sk� i
szatami wy��cznych kroj�w nie wzbudza� �miechu, bardzo rzadko si� na
Cywilizacji pok�adzie pokazywali.
T�cza nik�a powoli, a okr�t nasz wielkimi swymi ko�ami na dwie strony odpycha�
g�ry ogromne tych fal czarnych, kt�re nieraz od najwy�szych okr�tu �aglowego
maszt�w wynio�lejsze bywaj� i zwiastuj� po�redni, �e nazwa�bym: osiowy, pas
Oceanu.
Emigrant niejaki - zacny cz�owiek - i podr�nik jeden uczony, kt�ry wy��cznie
archeologi� si� zatrudnia�, zbli�yli si� do �awy, kt�r� z przyjacielem moim
zajmowa�em, ale ten, kt�rego zwano konspiratorem, uprzedzi� ich gestem
pogardliwym, okazuj�c, i� wystarczaj�cego miejsca nie by�o.
Zdarzenie to, acz ma�e, by�oby mi wcale nieprzyjemne, gdyby nie posz�o za nim
po�pieszne przyjaciela mego ostrze�enie, kt�ry wszystkich podr�nych znaj�c,
tak do mnie m�wi�:
- Emigrant ten bardzo szanownym jest cz�owiekiem i zaiste, �e o nitu
powiedzie� by nale�a�o, �e konsekwentny jest. Cierpia� on d�ugo w Europie i
oto poza jej kra�ce teraz udaje si� odpocz�� - to za� go przede wszystkim
zbli�a z Archeologiem, i� �w pierwszy, b�d�c rzymianinem, chce nieodzownie
Rzymu na stolic� W�och odrodzonych, Archeolog za� dalej si� posuwa,
proponuj�c, aby koniecznie stolic� Polski przysz�ej by�a Kruszwica, lub
przynajmniej stoj�ca na Gople Wie�a Mysza. Co za� do Francji, t� ma rz�dzi�
prokonsul rzymski, w monumentalnym Nimes lub Arles obyczajem dawnym
konsystuj�cy.
- Jedna wszak�e rzecz jest szczeg�lniejsza - doda� nast�pnie m�j przyjaciel -
to jest, �e m�� oddany po szczeg�le samej tylko archeologii nigdy na msz� nie
chodzi!
- C� wi�c - rzek�em - poj�� on mo�e z umiej�tno�ci swojej? A przyjaciel m�j
mi odpowiedzia�:
- Jest partykularnym akademii korespondentem.
I chcia� jeszcze dalej co� m�wi� m�j przyjaciel, ale us�yszeli�my, i� Emigrant
pocz�� przypatruj�cemu si� znikaj�cej t�czy Kapucynowi ciska� �arty z udzia�u
�wi�tego Ducha w Ko�cio�a sprawach, �arty gwa�tem jako przedmiot naci�gane; a
rozmowa ta ros�a bezprzyk�adnie i ju� mog�a by�a wko�o siebie wiele os�b
zgromadzi�, gdyby nie pokazanie si� nag�e redaktora-jednego z bardzo
u�ytecznych europejskich czasopism�w - kt�rego to Emigrant skoro spostrzeg�,
uchyli� si� na bok magnetycznie, jako kiedy p�nocnej jakiej armii sier�ant
robi miejsce samemu genera�owi.
IV
I p�yn�li�my jeszcze dni trzy - i jeszcze p� dnia - co uczyni�o razem sze��
dni - a oko�o po�udnia dnia si�dmego wyszed�em na pok�ad okr�towy, czuj�c
uci�nienie smutku - smutku, kt�rego tre�� i pow�d by�y mi zupe�nie nieznajome.
S� albowiem bole�ci wn�trzne i udr�czenia ducha, kt�re si� bezpo�rednio i
dora�nie z pochodzenia swojego nie t�umacz�. Co wi�ksza, i� sama wra�e�
ekonomia i nast�pstw ich porz�dek nie s� rzecz� dla �miertelnika najja�niejsz�.
Jako�, wielce chc�c p�aka�, ale nie mog�c i jednej �zy uroni�, aby spad�a w
Ocean, przys�uchiwa�em si� periodycznemu chrz�stowi budowy parostatku z
niedba�o�ci� cz�owieka, kt�remu jest wszystko oboj�tne. Cywilizacja za� sz�a
jak nigdy, wielk� dymu kolumn� na niebiosach i nik�y �lad na falach Oceanu
zostawuj�c za sob�.
Ludzie dzicy z t�umaczem przechadzali si� po pok�adzie, og�askuj�c r�koma
por�cze i wr�by okr�towe - a widzia�em rado�� na ich obliczach, �e tak
wszystko r�wno, pi�knie i g�adko.
Wszelako siedz�c, nie powiem: w zadumaniu, ale w czczo�ci my�lenia,
roz�wieci�o mi si� nagle zupe�ne poj�cie istoty smutku mego - rzecz, kt�rej
si� bynajmniej nie doszukiwa�em sztuk� badania. Tak dalece pewno jest, i�
a�eby zapali� ogie�, urz�dza si� zaprawd� d�ugo wszelakie palne materia�y i
zanieca si� iskr�; ale a�eby buchn�� ten�e ogie�, trzeba jeszcze dla tego
wszystkiego chwili pewnej, kt�ra, siebie nadto dodaj�c, czyni, i� nagle ca�o��
p�onie. I nie inaczej rzecz si� ma z my�leniem.
I oto wi�c rzek�em sobie naraz: "Zaiste, �e przyczyn� smutku mojego jest
zupe�na samotno�� - C� albowiem wszystko�� tych obywateli okr�tu naszego
pomo�e mi, albo w czym�e jeste�my sobie wsp�udzielni? Nie wystarczy�o� oto
siedmiu dni, a�eby doj�� do tego, i� otworzywszy usta, mo�na wiedzie� naprz�d
wszelakie nast�pstwa dialogu - wiedzie�: co cz�owiek czu�y, i co oburkliwy
obywatel, i co energiczny oficer, i co Archeolog, co Emigrant, i co
Redaktor-jednego z bardzo u�ytecznych europejskich czasopism�w - odpowiedz�.
My�l �ywotna w ludzko�ci by�a�by tak mechaniczn� prac� i tak �r�d�owej �adnej
wn�trzno�ci swojej nie maj�c�? Prawda jest�e tylko ostateczno�ci� wynik�� ze
starcia si� i wzajemnego odpychania jednostronnych humor�w rozmawiaj�cych z
sob� obywateli? Ale sama przez si� azali, powtarzam, prawda nie jest niczym,
tylko czczo�ci� my�lenia? - tylko jest�e ona jakoby tym miejscem na co�
przypadkowego, i t� jakoby idealnie poj�t� pr�ni�, o kt�rej si� mawia w
umiej�tno�ciach, wiedz�c wszelako, i� pr�ni nigdzie nie ma? Jednym s�owem -
jest�e wi�c prawda k�amstwem?
Albo - mam�e raczej przypu�ci� jako obowi�zuj�ce ostatecznie poj�cie: i�
prawda jest wynikiem tylko samej redakcji my�li i zda�? I �e ona przeto jest
jako te na cyrkach p�atnych amazonki, kt�re z p�dz�cego woko�o siod�a i konia
podskakuj�c, przebijaj� czo�ami w korony ubranymi wielki arkusz bibu�y, a�eby
po drugiej tego� arkusza stronie na uciekaj�cego upa�� �rebca, przy oklasku i
przy �miechach rzeszy patrz�cej ?
Zaiste, �e jedna jest rzecz ��cz�ca doskonalej obywateli okr�tu tego rzecz,
m�wi�, jedna jest."
A s�owa te wyrzek�szy, uderzy�em nog� w ruchomy pok�ad statku, jakoby
powiadaj�c sobie samemu: "Oto jest ta rzecz jedna i nic wi�cej."
Szczeg�lniejszej natury powiew i po�wist zerwa� p�aski kapelusz jednemu z
ch�opc�w okr�towych, porzucaj�c go precz, daleko na fale Oceanu - a na
kapeluszu tym woko�o by�a wst�ga czarna i by� z�ocony na niej napis
Cywilizacja.
V
Kilka os�b poskoczy�o wraz ku wr�bowi okr�tu, w stron� gdzie wiatr pomi�t�
kapeluszem, nie a�eby my�l� ich by�o co� w tym pom�c, ale �e to w naturze
nag�ych wydarze� le�y, i� za sob� nerwy poci�gaj�. Szczeg�lniejszy by� to
wiatru po�wist, nie maj�cy nic w sobie podobnego do otaczaj�cego nas powietrza
- zimny - nag�y, ale nie dorywczy i przechodni - owszem, utwierdzaj�cy si� co
chwila, jakby ca�� atmosfer� mia� odmieni� i odmieni� mia� si��.
Ci, co w murze patrzyli, k�dy ju� na pianie fal dalekich dojrze� nie mo�na
by�o kapelusza, spostrzegli nagle kr�g�� bry��, jakoby kryszta� ja�niej�c�,
kt�r� ko�a okr�tu odepchn�y, a� us�yszany m�g� by� odepchni�cia owego cios i
poszturg -
Majtk�w dw�ch pobieg�o na maszt g��wny - rozruch jaki� i poszept wywo�a�
samego Kapitana, kt�ry, krokiem mierzonym przeszed�szy wschody, stan�� w
odrzwiach na p� widny, zakryty wn�trzem schod�w. Kapitan r�ce mia� w
kieszeniach, czapk� na tyle g�owy zarzucon� ukosem i poobiednie pi�rko w
z�bach.
Kto� z podr�nych us�ysza� w kuchni okr�towej, �e zbli�aj� si� lody
niespodzianie od p�nocnego bieguna oderwane i p�yn�ce obszarem Oceanu - ale
ten�e sam w chwil niewiele g�o�no zaprzecza�, jakoby co� podobnego mia�
us�ysze�!
Tymczasem wszelako dooko�a ju� by�o zimno i grudniowo, a ma�o kto zostawa� na
pok�adzie - i zmrok upad� wcze�niejszy ni� za dni przesz�ych.
I sta�o si� co� pomi�dzy podr�nymi w salonach okr�tu, ale wiedzie� nie mo�na
by�o, o co idzie. Kto� powiedzia�, �e wiele dni podr�y naszej stracili�my -
kto� pomy�li�, �e sam Kapitan pomyli� si� w rachunkach swoich.
Przy herbacie wieczornej us�uga pocz�a by� mniej �ci�le dope�nian�, a Kapitan
bynajmniej si� na dole okr�tu nie pokazywa�. Uwa�a�em, �e energiczny oficer
kawalerii wzi�� w protekcj� swoj� pi�kn� osob� wykradzion�, a m�odzieniec
czu�y zbiera� klucze od podr�nych torb i t�omok�w.
Za� oko�o p�nocy, kiedy jeszcze nikt nie spa� opr�cz dzieci, a zakonnice
podr�ne w kabinach swoich kryjome modlitwy odmawia�y, us�yszano wo�anie
niezwyczajne na pok�adzie, kt�ry by� ciemno�ci� bezksi�ycowej nocy os�oni�ty,
tak �e na md�ej niebios jasno�ci czarn� ledwo plam� si� wydawa� przechadzaj�cy
tam i owdzie po stra�niczej desce Kapitan, kt�ry z niej ju� od wielu godzin
nie zst�powa�. I uwa�a�em go, o ile dostrzec mo�na by�o, �e by� spokojny.
Ale wo�ania niezwyczajne i po ca�ym rozlegaj�ce si� okr�cie, spowodowawszy za
sob� kilkunastu ludzi s�u�by �eglarskiej p�dem wielkim biegn�cych z zapalonymi
w r�kach kaga�cami, uczyni�y, �e bynajmniej ju� w�tpi� nie mo�na by�o o
nadp�ywaj�cym szlaku wielkim polarnych lod�w, kt�re ka�dy m�g� widzie�:
bry�ami ich ciska�y ogromne fale, co dawa�o nadziej�, i� wielkim p�dem statek
mimo przemknie, i sz�o jedynie o to, aby na widnokr�gu kra�cach dojrze�, azali
gdzie mnogimi lod�w pok�adami zaostrzone powietrze, na roz�omy te
oddzia�ywaj�c, w jednolite prawie ca�o�ci ich nie jednoczy?! -
Po�wisty wiatru, jakby brzemiennego szronem, raz po raz przez wszelaki otw�r
budowy okr�towej przechodzi�y.
Cofn��em si� w jeden z korytarzy, lecz zb��dzi�em w kuchni okolice. Majtk�w
kilku spostrzeg�em pochylonych nad beczk� w�dki, kt�rzy poza ramiona swoje
p�-ostro�nym, a p�-pogardliwym cisn�li ku mnie spojrzeniem. Zdawa�o mi si�,
�e Kapitan otar� si� o rami� moje w korytarzu i zdawa�o mi si�, �e ten, kt�ry
mi� w�a�nie ubieg�, mia� pistolety w r�kach -us�ysza�em dwa strza�y i dw�ch
ludzi pijanych, odepchni�tych od beczki konwulsj� �mierci, zobaczy�em -
pozna�em Kapitana z dymi�cymi w r�kach pistoletami: dawa� rozkazy reszcie
�ywych, kt�rzy zdawali mi si� trze�wie�.
A cofaj�c si� od j�ku konaj�cych w boczny statku korytarz, us�ysza�em �miechy,
przekle�stwa i gadania ochryp�ym gard�em niestateczne - i co� podobnego do
naglonych po�piechem modlitw - wi�cej przeklinaniu podobnych.
Zobaczy�em, �e Emigrant wychyla� butelki, a Archeolog zbiera� pr�ne i
nadziewa� je r�kopismanni swymi, na niebezpieczn� si� chwil� przygotowuj�c. W
salonce Redaktor zapowiada�, i� trzeba, a�eby si� wszyscy zgromadzili dla
wystosowania komitetu, z�o�onego z m��w zaufania, kt�ry by nadwer�onego
strzeg� porz�dku, ale ko�o lewe, w�a�nie wtedy o ogromn� bry�� lodu uderzaj�c,
wyszczerbi�o si� z �oskotem strasznym, i ca�y si� okr�t wstrz�s� gwa�townie.
Kapitan po raz pierwszy usta swoje otworzy� dla zapowiedzenia publiczno�ci, i�
oczekuje �witu, aby niebezpiecze�stwa wa�no�� m�g� oceni�. I widzia�em, �e z
krzy�em w r�ku wszed� Kapucyn nog� bos� na okr�towy pok�ad, ale mu Kapitan
kaza� precz i��, a�eby si� panik nie roznosi� pomi�dzy publiczno�ci� i
majtkami - par� g�os�w powsta�o przeciw temu, owszem, ��daj�c ksi�dza. I
zawo�a� Kapucyn : "Na morzach tych czasu onego Krzysztof Kolumb w takim�e jak
ja dzisiaj stroju - -", ale Kapitan r�k� skin�� i odsuni�to mnicha, a Redaktor
ozwa� si� do publiczno�ci, �e stateczniej ni�li kiedykolwiek w�adz� praw�
szanowa� trzeba, i m�wi� jeszcze co� wi�cej o przes�dach ultramonta�skich,
czego wszak�e zrozumie� nie mo�na by�o, bo by� pijany.
Kapitan za�, przeszed�szy mimo m�wcy, skin�� r�k�, a�eby si� dzieci i kobiety
w okolicy g��wnego masztu trzyma�y - potem wyt�onym okiem szuka� d�ugo
pierwszych brzasku jasno�ci - i chcia� jeszcze raz wnij�� na stra�nicz� desk�,
ale w po�owie schod�w si� zatrzyma� i zawo�a� g�osem wielkiem ku maszyni�cie
na d�: "Ognia!" -
A oto nagle ca�y okr�t zdawa� si� porywa� jako balon, kt�ry w�a�nie �e
uwi�zania swe opu�ci�, i wszystko, co by�o na okr�cie, jakoby si� zanios�o na
p�d wielki, gdy wraz g�ry lodowe z dw�ch stron statku na ko�a dwa si� wtar�y,
a� odpryski wielko�ci przera�liwej, ponad g�owami t�umu lec�c, uderzy�y w
komin okr�tu z dziwnym �oskotem.
Chcia�em gdzie� i�� - gdzie ? nie wiem. Chcia�em szuka� kogo� - nie wiem, kogo
? - wydawa�o mi si�, �e odebra�em w czo�o uderzenie wielkim lodu od�amem, lecz
rozezna� nie mog�em, czy mi si� w oczach za�wieci�o, czyli zaja�nia�y blaski
ranne?
Zgadywa�em, �e uwi�ziony za dwa swoje ko�a parostatek targa� si� tam i owdzie
na podobie�stwo uwik�anego w p�ta s�onia, a cokolwiek poruszy� si� chc�c
naprz�d - lubo gdzie?! nie wiem - uczu�em si� nagle porwanym jak ci�ar martwy
- i uczu�em si� zatoczonym po pok�adzie, i rzuconym g�ow� na przedmiot mi�kki,
kt�ry dawa� mi si� pozna�, �e by� ramieniem.
VI
A kiedy, ju� nie wiem, kt�re od onej pami�tnej nocy, s�o�ce wesz�o?!
rozpoznawa� zacz��em, i� oparty jestem o rami� siostry szarej, jakoby podobnej
do jednej x owych, kt�re na rozbijaj�cym si� statku by�em widzia�. Ale umys�
m�j by� os�ab�y, i zdawa�o si�, �e niewiele ju� prawa do rzeczywisto�ci
posiadaj�cym b�d�c duchem, pocz��em spojrzenia moje ogranicza� na widnokr�gu
niezbyt od d�oni mojej szerszym.
Wi�c patrzy�em na fa�dy grube szaty we�nianej, kt�r� zakonnica by�a os�oni�ta,
i podnios�em palec, a�eby z sukni jej odtr�ci� plam� zastyg�ego wosku, kt�r�
okapana b�d�c, wydawa�o si�, jakby jej r�aniec bursztynowy po fa�dach sp�ywa�.
Ale ona rzek�a mi g�osem dziwnym, bo podobnym do wszystkich g�os�w wszystkich
przyjaci� moich:
- Wosk ten zostaw, albowiem jest z gromnicy, kt�r� na pogrzebie twoim
trzyma�am w r�ku.